Jak igła w stogu siana

Colette
Gif :
Jak igła w stogu siana 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Jak igła w stogu siana
Sro 12 Lip - 16:33

Szkarłatna Otchłań, z racji swojego położenia między światami, była częstym celem wypadów zwiadowczych Organizacji MORIA; na mnogości wysp dryfujących w bezładzie szkarłatnych prądów łatwo było znaleźć kryjówkę dla przybyszów z innego świata. Stowarzyszenie notowało pozaświatowe anomalie na porządku dziennym, lecz w sposób zdecydowany reagowało sporadycznie wiedząc, że problem prędzej czy później rozwiąże się sam. Tak jednak nie było tym razem.

W raportach z Rubinowego Portu Czarna Róża otrzymała niedawno informację o podejrzanym pozaświatowcu, który prawdopodobnie był szpiegiem MORII. Przebywając zbyt blisko biur Kompanii Szkarłatnej Otchłani, mógł dowiedzieć się zbyt wiele jak dla zwykłego człowieka – problem więc trzeba było priorytetowo rozwiązać. Wieści zostały przekazane, a rozkazy wydane odpowiednim osobom.

Wrota Rubinowego Portu stały przed wami otworem. Ulokowany był na monumentalnej wyspie, tak rozległej, że ciężko było objąć go wzrokiem z pokładów zbliżających się doń statków. Znaczne połacie dryfującej skały pokrywała nowa zabudowa metropolii wzniesiona przez Kompanię Szkarłatnej Otchłani; gargantuiczne magazyny przeplatały się ze smukłymi kamieniczkami będącymi biurami dla korpusu cywilnego KSO w plątaninie mnogich uliczek. Architektura stawała się rzadsza i niższa w okolicach portów, których na wyspie nie sposób zliczyć; najważniejsze z nich to kompanijny Portus Magnus, gdzie do Rubinowego Portu spływały towary ze wszelkich zakątków trzech światów, Portus Meridionalis, stanowiący istotny węzeł komunikacyjny, skąd wypływały długodystansowe rejsy do nawet najdalszych wysp Szkarłatnej Otchłani oraz Portus Militaris, niedostępny dla powszednich oczu, za którego wrotami stacjonowała wojenna flota.


Seamair & Thorn
„Róża Południa” przybyła po was do Różanej Wieży, skąd ruszyć mieliście wprost do Rubinowego Portu. Zapowiadało się na kilkanaście długich godzin podróży spędzonych na pokładzie kompanijnego statku. Wasze rozkazy były proste: znaleźć i pochwycić żywcem pozaświatowca. Z lapidarnie nakreślonych słów wynikało, iż w Rubinowym Porcie potencjalnie przebywała istota, która w rzeczywistości mogła być szpiegiem niesławnej MORII. Było to jednak jak szukanie igły w stogu ściana – Rubinowy Port, będący głównym ośrodkiem Kompanii Szkarłatnej Otchłani, rozrósł się do niebotycznych rozmiarów; łatwo było więc uzyskać zarówno anonimowość, jak i schronienie.

Załogę statku w przeważającej mierze stanowiły Marionetki. Jedne wykonane z większą, drugie – z mniejszą starannością, zajmowały się całą gamą obowiązków; byli wśród nich zarówno całkiem zwyczajni marynarze, jak i sternicy, czy kontrolujący pływy i stan statku Zaklinacze. Tak liczna marionetkowa załoga wymagała ręki sprawnego Marionetkarza, który musiał jej doglądać, czy dokonywać napraw – w takich warunkach nie trudno było o uraz. Funkcję tę, a zarówno rolę pierwszego oficera powierzono Cruzowi Gorriónowi. Mężczyzna stronił od towarzystwa, przebywając przez większość rejsu w swoim warsztacie. Kapitanem statku był natomiast Ermin Algharir, Upiorny wywodzący się z rogatego rycerstwa; mężczyznę zapewne mogliście odnaleźć u steru. Być może ktoś z załogi posiadał więcej informacji lub plotek, byli przecież stałymi bywalcami Rubinowego Portu.

W Rubinowym Porcie czekać miała na was trzecia osoba.


Clio
Urzędniczka patrzyła na Clio przymrużonymi oczami, a napięte mięśnie żuchwy, w manierze jakże typowej dla kobiety, zdradzały jej głębokie niezadowolenie. Marionetka wiedziała jednak doskonale, że była to zaledwie burza w szklance wody; kolejny wybuch złości typowy dla Upiornej, u której Fyortersole spędziła już kilka tygodni. Długie, jasne palce kobiety zabębniły o mahoniowy blat stołu w zniecierpliwionej manierze, nim Patrycjuszka zabrała głos:
Myślę, że mam dla ciebie zadanie. Co prawda początkowo chciałam wysłać tam twojego Arsifa, wspomógłby naszych funkcjonariuszy z Różanej Wieży i samym swoim strasznym pyskiem by przymusił co niektórych do gadania. Teraz myślę jednak, że to będzie zadanie idealne dla ciebie. — splotła dłonie w piramidkę i pochyliła się w kierunku siedzącej przed nią Clio — Podejrzewamy, że w Rubinowym Porcie jest szpieg MORII. — zniżyła głos do szeptu i błysnęła czerwonymi oczami znad połówek okularów — Nie chcemy, aby tu był, to oczywiste. Dziś koło południa nasza "Róża Południa" ma przywieźć Różaną Czarownicę i Różanego Strażnika. — zmarszczyła nos i zasępiła się na chwilę, nim kontynuowała łagodniejszym tonem — Wytropienie go nie będzie zadaniem łatwym, dlatego liczę, że zarówno twój racjonalny sposób działania, jak również przywiązanie do detali ułatwi im wytropić i schwytać szkodnika. Żywcem. Twój pacyfizm więc też się przyda. — uśmiechnęła się do Marionetki i wstała z krzesła, dłonie splatając za sobą — Jeżeli nie masz żadnych więcej pytań, to już, zmykaj do siebie. Musisz się przygotować do swojej małej, tajnej misji. W twoim pokoju czeka na ciebie maska i informacje, gdzie masz czekać na twoich nowych współpracowników.

Wedle instrukcji Clio musiała udać się do Portus Magnus, był on położony około kwadransa drogi od miejsca, w którym ulokowane było biuro.


Proszę opisać ekwipunek, jaki wasze postaci zabrały ze sobą na misję. Przypominam o możliwości zakupu przedmiotów Stowarzyszenia w tym temacie. Działacie oficjalnie jako przedstawiciele żelaznej pięści Czarnej Róży wymierzonej w potencjalne, pozaświatowe zagrożenie.

Kolejka: dowolna

Termin: do 24 lipca

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Jak igła w stogu siana Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Jak igła w stogu siana
Nie 16 Lip - 21:18
Clio Fyortersole była ogarnięta przez mieszaninę ekscytacji i niepokoju. Po przebyciu niezliczonych kilometrów od Miasta Lalek aż do Rubinowego Portu - z jednej metropolii do drugiej - w końcu nadszedł czas na jej pierwszą misję w ramach Stowarzyszenia Czarnej Róży. To było ekscytujące, zupełnie jak postawienie stopy na pierwszym progu schodów prowadzących do upragnionego celu. Była ciekawa nowych informacji, tego kim będą jej współpracownicy i jaki będzie pozaświatowy szpieg. W Mieście Lalek MORIA była postrzegana jako zło czyhające poza horyzontem. Odległe i nieobecne, oceniane bardziej w kontekście archetypu obcego zagrożenia, niźli realną obawę. Inaczej było w Rubinowym Porcie. Tutaj MORIA była postrzegana jako prawdziwe zagrożenie a mieszkańcy byli wręcz przeczuleni na tym punkcie. Nigdy dotąd jednak Clio nie miała okazji ujrzeć twarzy potwora.

Niepokoiła się jednak, gdyż tym razem nie będzie mogła liczyć na silne ramiona Arsifa i jego ogromny miecz. Niepokoiła się tym jak wiele rzeczy musiała uwzględniać. Nie ukazywać swojej twarzy, nie zdradzić swojej tożsamości - co nie było takie łatwe, gdy posiadało się cztery ręce i błękitną skórę. Co więcej ogarniał ją niepokój towarzyszący pionierskim przedsięwzięciom o dużym znaczeniu. Clio czuła, że musi przetrzeć szlak, lecz nie wiedziała czego się po nim spodziewać.

Spojrzała na przymocowany do pasa pięknie zdobiony sztylet o jelcu delikatnie unoszącym się na krańcach w górę, ku ostrzu. Palce dolnej lewej dłoni przesunęły po czarnym kamieniu zdobiącym ostrze a następnie schodząc na podobny kamień umieszczony w górnej części pochwy przymocowanej do granatowej szarfy przewieszonej przez lewę ramię Marionetki.

- Arsif, coś Ty sobie myślał? - Mruknęła pod nosem ująwszy drobnymi palcami rękojeści swojego noża. Nie była wojowniczką, nie miała zamiaru walczyć - do tego zadania musieli wystarczyć Różany Strażnik i Różana Czarownica. Także Zbroja Astralnej Archiwistki nie była zbyt imponująca. To zaledwie grube spodnie oraz skórzana kamizelka wzmocniona kilkoma metalowymi płytkami, zakrytymi prawie zupełnie przez szeroką szarfę. Nie była jednak jeszcze gotowa, by wyruszyć. Sięgnęła po leżący na krześle gruby płaszcz, na tyle obszerny by mogła pod nim ukryć dodatkową parę rąk. Niemal zupełnie czarny płaszcz, za wyjątkiem dwóch rzędów srebrnych, prostych guzików, wyposażony był w kaptur, który Clio nasunęła na włosy.

Pozostała jeszcze maska, która była przygotowana specjalnie dla niej. Nie tylko doskonale pasowała, lecz dodatkowo w specyficzny sposób nawiązywała do samej Astralnej Archiwistki. Maska podzielona była wizualnie na dwie części - jaśniejszą o łagodnej, szarej barwie uformowaną na kształt półksiężyca zasłaniającą zamknięte oko Clio oraz ciemniejszą - czarną zdobioną maleńkimi, białymi kropkami - niby gwiazdami, na której to części umieszczono stosowny otwór na oko Marionetki. Gdy w końcu maska została umieszczona tak, by przysłaniać twarz Clio Marionetka poczuła się gotowa.

- Pamiętaj, teraz nie jesteś Clio, jesteś Arche. - Powiedziała do siebie cicho rozglądając się raz jeszcze po pomieszczeniu. Była pewna, że nie zapomniała niczego, lecz chciała raz jeszcze spojrzeć na swój pokój, nim wyruszy - bowiem wtedy nie będzie już odwrotu. Nad swoim pseudonimem nie myślała długo. Uznała, że jest to kwestia pozbawiona większego znaczenia, a zatem przyjęła niemalże losowe słowo.

Droga, którą Astralna Archiwistka musiała przebyć nie była wcale długa. Zaledwie kwadrans minął, nim pojawiła się w kompanijnym Portus Magnus. Gdy znalazła się na miejscu słuchała uważnie. Wiedziała, że jej zadaniem będzie odnalezienie szpiega MORII, lecz zastanawiała się jak rozpocząć poszukiwania? Nie będą przeszukiwać wszystkich domów w Rubinowym Porcie. Ich przewagą, a przynajmniej tak sądziła Clio, był fakt, że znają cel działań "szkodnika" - jak to określiła Patrycjuszka. Jeżeli szpiegował, to musiał kręcić się w okolicy miejsc, które są istotne, z których może uzyskać jakieś informacje. Czarna Róża - z tego co Clio wiedziała - nie działała oficjalnie na terenie Rubinowego Portu. Trzeba było wykluczyć zatem szpiegowanie Róży, a zatem oznaczało to, że MORIA szukała informacji na temat Kompanii Szkarłatnej Otchłani. To był najbardziej oczywisty i najbardziej prawdopodobny cel obcoświatowca. Dla Astralnej ARchiwistki oznaczało to, że musi rozejrzeć się w okolicach ważnych dla Kompanii budynków. Czy pojawiała się w ich pobliżu jakaś osoba, która była tam zbyt często i której nikt nie znał. Oznaczało to, że zdaniem Archiwistki najlepszym punktem na rozpoczęcie poszukiwań było rozpytanie w okolicach biur Kompanii. Zastanawiała się też nad odpowiedzią Arystokratki na zadane jej znacznie wcześniej pytanie:
- Skąd wiadomo, że jest szpieg? Skąd wzięły się te podejrzenia?

Ekwipunek magiczny:

- Kłamstwożerca ukryty w obszernej wewnętrznej kieszeni płaszcza
- Kamień Dusz schowany w samej Marionetce
- Kapelusz Arcywiedźmy założony na kaptur
- Chmarny talizman przyczepiony do szarfy
- Bolerko niewidko złożone i umieszczone w zewnętrznej lewej kieszeni płaszcza.
- Pluszowy obrońca ukryte w obszernej wewnętrznej kieszeni płaszcza ale innej niż kłamstwożerca... po drugiej stronie.
- Tchnienie muzy zawieszone przy pasku
- Medalion Erseotha na szyi
- Widmowy Płaszcz na Clio...?
- Zguba Gwiazd w kieszeni płaszcza

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Jak igła w stogu siana 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Chociaż sam siebie już dawno przestawał nazywać chodzącą zagadką, dla wielu motywacja Aerona Vaele, Upiornego Arystokraty zwanego Stalowym Bękartem nadal pozostawała niezrozumiała. Nie, żeby ktoś skrupulatnie śledził jego poczynania - poza Vyronem - czy prowadził kronikę. Oprócz pojedynczych wypadów, asyst czy zwykłego dbania o przynależne do jego włości ziemię, nie uczynił jeszcze nic na tyle chwalebnego, by pozostać zapamiętanym. Może właśnie dlatego tak chętnie brał udział w misjach Stowarzyszenia Czarnej Róży. Któż go tam wie?

Na wyprawę założył lekki pancerz na którego składały się zdobiony złotem czarny napierśnik i naplecznik, nagolenniki i zarękawia. Przekonany, że bardziej przyda się jako jednostka mobilna, zrezygnował z pozostałych elementów, na rzecz wygodnych, wykonanych z miękkiego, elastycznego materiału czarnych bryczesów, wpuszczanych w skórzane oficerki, czarnych rękawiczek i białego płaszcza z futrzanym kołnierzem, który oprócz maski był jego znakiem rozpoznawczym. A maska, dzięki swoim magicznym właściwościom, jak u każdego członka SCR, zakrywała nie tylko twarz ale i najbardziej charakterystyczne elementy - w jego wypadku rogi. Umiejscowiony na czole symbol mógł być jednocześnie gwiazdą jak i kwiatem o ostrych płatkach a opadający na ramiona i plecy materiał, będący również elementem maski, ukrywał skutecznie włosy Arystokraty i jego uszy. Tęczowe oczy, będące cechą po której wielu mogłoby rozpoznać młodego Vaele, zostały dzięki masce zmienione na dwa, srebrne, błyszczące ślepia, widoczne dopiero kiedy Upiorny używał swojej mocy.

Jego bagaż nie był przesadnie wielki, mimo iż wyprawiali się w podróż statkiem.
Miał na sobie Dłonie Zjawy, w kieszeni spodni przytwierdzona na czas misji łańcuszkiem leżała mała Pozytywka sekretów, na szyi pod pancerzem wisiało Rubinowe serce i Amoralas, przy pasie oprócz rapiera miał natomiast Różdżkę zepsucia, która miała stanowić broń awaryjną. W masce ukrył Chmarny Talizman.
Oprócz tego, wziął niewielką torbę z prowiantem: kilkoma sztukami sucharów i bukłakiem wody. Spakował też do niej dwa zwoje bandaży - chciał wierzyć, że im się nie przydadzą bo chociaż w razie wypadku Arystokrata nie wahałby się i udzielił pomocy najlepiej jak umiał, nie miał odpowiedniego przeszkolenia medycznego. Jakoś przez te wszystkie lata nie było okazji porządnie nauczyć się pierwszej pomocy.

Stojąc na deskach pokładu, wpatrywał się w horyzont, zupełnie jakby liczył na to, że coś za nim ujrzy. Twarz skrywała maska, ale i bez tego nie wyrażała ona żadnych emocji. Dziś był Fobosem, żołnierzem Stowarzyszenia a nie przytłoczonym obowiązkami lokalnego władcy, ostatnim przedstawicielem swojego rodu.
Zerkając z ukosa na uwijające się na statku Marionetki, czekał na swoją towarzyszkę podróży i misji. Nie znał jej dobrze, jednak w Stowarzyszeniu, jak i w każdej innej społeczności, plotki roznosiły się wyjątkowo łatwo. Pytanie tylko co udało mu się dowiedzieć?


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
Jak igła w stogu siana Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Re: Jak igła w stogu siana
Czw 27 Lip - 15:26
Wezwanie na misje przybyło dość niespodziewanie, a co bardziej zaskakujące dotyczyło jedynie mojej osoby. A to dało mi sporo do myślenia… lecz na razie miałam zbyt mało poszlak, aby potwierdzić swe przypuszczenia.
Sam cel misji przyjęłam z pewną dozą niezdrowej ekscytacji, a w każdym razie tak właśnie część mnie reagowała na myśl o polowaniu. Nie ukrywając, stanowiło to również odmianę od praktyk w alchemicznej pracowni oraz wertowaniu ksiąg i raportów a w zasadzie wszystkiego, gdzie tylko można było natknąć się na choćby strzęp nowej informacji o Anielskiej Klątwie.

Prowadzenie poszukiwań na tak rozległym terenie bez wątpienia stanowiło nie lada wyzwanie, nie dziwił zatem fakt, że do tego zadania została oddelegowana cała grupa. To dawało nam przewagę oraz możliwość sięgania po ciekawe strategie. Musiałam szarpnąć za wodzę swej fantazji, gdyż na to miał dopiero przyjść czas. Moja wiedza na temat pozostałej dwójki była znikoma… przez to nie mogłam wiedzieć, jakim wachlarzem umiejętności mogli się pochwalić, to zaś utrudniało snucie konkretniejszych planów czy strategii. W tym momencie, przez moment pożałowałam tego, że w Różanej Wieży zwykłam stronić od towarzystwa. Z drugiej strony, gdy wpadałam w wir „pracy”, potrafiłam godzinami nie opuszczać pracowni czy Archiwum. Choć wiedziałam, że to nie w tym leżał problem. Miała zatem nadarzyć się sposobność, aby popracować i nad tym.

Przygotowanie się do rejsu nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Po raz enty dziękowałam w myślach twórcy bezdennej sakwy, która znacznie przyspieszała cały proces pakowania się. Jak zawsze nie rozstawałam się ze swoim magicznym dobytkiem, którego część tkwiła bezpiecznie w sakwie (ona sama zaś skrywała się we wzmocnionej kieszeni wszytej w bok krótkiego gorsetu) a pozostałe amulety wkomponowałam w swój strój.
W moim ubiorze jak zawsze dominowały dwie barwy, krwista czerwień oraz czerń, na których tle odcinały się akcenty srebra w postaci metalowych zapięć czy sprzączek. Miałam na sobie dobrze dopasowaną czarną suknię, której długie rozkloszowane rękawy oraz spódnicę wypełniały warstwy czerwonych falbanek. Talię podkreślał krótki gorset oraz skórzany pas, do którego mogłam przytroczyć kilka niezbędnych drobiazgów, takich jak choćby miecz. Swoją kreację, musiałam poddać pewnej krawieckiej modyfikacji, aby móc swobodnie skorzystać z Czarciego ogona, który owinęłam wokół bioder niczym drugi pas. Czarne rajstopy, choć sprawiały wrażenie wyjątkowo delikatnych, stanowiły ostatni hit w lustrzanym świecie, gdyż wzmocniono je nicią Affimella, co zapewnia im wyjątkową wytrzymałość. Na nogach miałam zgrabne skórzane kozaki sięgające za kolana, które przeplatały cienkie czerwone wstążki. Nie mogło zabraknąć również czerwonej peleryny z kapturem w postaci bolerka niewidka. Ci bardziej uważni, mogą spostrzec, że podszewka różni się materiałem, a to przez fakt, że został do niej przymocowany płaszcz zmiennokształtności, który wcześniej odpowiednio zabarwiłam za pomocą czarodziejskiej różdżki. Podobną koloryzację, zafundowałam również swoim włosom, które na wysokości ramion z różu zaczynały przechodzić w czerwień.
U boku miałam przewieszony Upiorter, który miał stanowić zabezpieczenie w razie, gdyby mój pupil za bardzo dokazywał.
Na tle czerwieni i czerni, uwagę przykuwała biała maska, w której osadzone były dwie pary oczu, o wyjątkowo drapieżnym kształcicie. Wściekle różowe tęczówki tliły się w mroku, zatopione w obsydianowej czerni twardówek. Za sprawą magii te upiorne ślepia naśladowały ruch moich własnych oczu, dzięki czemu maska zyskiwała na ekspresji. W tym wydaniu byłam znana jako Drzazga.

Po dłuższym namyśle postanowiłam zabrać ze sobą Alpharda. Dodatkowy obserwator, który niemal dosłownie potrafi, mieć oczy dookoła głowy mógł okazać się w tego rodzaju misji nieocenionym wsparciem. Co więcej, ostatnio sowia bestia niechętnie się ze mną rozstawała, podobnie zresztą, jak i pewien dachowiec.
Pod maską przez chwilę zagościł cień uśmiechu, lecz szybko odgoniłam od siebie myśli, które teraz jedynie by mnie rozpraszały.

Wychodząc spod pokładu, gdzie zaszyłam się, aby spisać krótki list, co rusz mijałam marionetki pochłonięte rozmaitymi zadaniami. Musiałam zatrzymać się na chwilę, gdy jedna z nich biegła gdzieś z grubą liną, której koniec wił się niczym atakujący wąż, który starała się pochwycić kolejna, znacznie mniejsza lalka.

Gdy tylko postawiłam pierwszy krok na deskach pokładu, powietrze przeciął ptasi skrzek, którego źródłem był siedzący na jednej z niższych gałęzi masztu Lasair (bestia). Gdy zatrzymałam na nim spojrzenie, kątem oka dostrzegłam również Różanego Strażnika. Jego postać od razu wybijała się na tle, krzątających się wokół marionetek. Ruszyłam w jego stronę, jednocześnie przeszukując pamięć w poszukiwaniu miana, pod którym krył się strażnik.
-Witaj. Fobos, zgadza się?
Wolałam upewnić się co do tego, czy właściwie zapamiętałam personalia swego aktualnego towarzysza. Stając u boku zamaskowanego mężczyzny, niemal natychmiast dał mi o sobie znać mój kompleks dotyczący wzrostu… Pożałowałam, że od razu nie ubrałam kryjącego się w sakwie, Kapelusz arcywiedźmy.
-Bywałeś już w Rubinowym Porcie?

Aktualny strój + maska +Lasair  

Efekt maski

Bestia:

Alphard – wersja spaczona (Lasair)

Ekwipunek:

Broń – rapier + zestaw trzech noży do rzucania.

Pozostały – podręczna apteczka z opatrunkami, prowiant w postaci wody oraz suszonego mięsa; owoców i orzechów, waluta, kilka zestawów strojów, notatnik i przybory pisarskie. Pierścionek ze wbudowaną skrytką na pyłek Fliksy.

Magiczny - Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Czarodziejska Wstęga ( upięta we włosach), Cukrowe Berło, Kamien duszy (alchemia),Bolerko-niewidko, Animicus ( na leweym nadgarstu), Bezdenna Sakwa (kieszeń gorsetu), Mortis Anulum (lew dłoń), Pierścień Żywiołu: Ogień (prawa dłoń), Mackoperz, Szczęśliwa ósemka, Dyniowa spinka (schowana pod włosami), Czarci ogon, Upiorter, Płaszcz zmiennokształtności, Kapelusz arcywiedźmy, Chmarny Talizman (wpięty w suknię), Tchnienie Muzy (aktorstwo - bransoletka), Amoralas (wisior ukryty pod suknią) Kwitnąca Opoka (przypięta do pasa), Wszystkoróbka, Wachlarz Spętania,

Eliksiry ( o ile można korzystać z tych wcześniej pozyskanych)


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Jak igła w stogu siana 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Jak igła w stogu siana
Pon 31 Lip - 13:09

Seamair & Thorn
Prądy Otchłani niosły leniwie niewielką łajbę po czerwonym niebie. Lawirowanie między odłamkami skalnymi było zajęciem wymagającym nie tylko umiejętności i wyczucia gabarytu statku, ale również znajomości terenu. Zwłaszcza, gdy leciało się wśród skalnych cypli o niewielkich rozmiarach, które choć pozornie bezbronne mogły nieść śmiertelne zagrożenie. Na szczęście jednak wszystko ma swój koniec, toteż pas asteroid również musiał się kiedyś skończyć, a Róża Południa wypłynęła na otwarty przestwór, który sięgał aż po horyzont. Wszystko ku uciesze kapitana statku. Mógł wreszcie powierzyć stery mniej doświadczonej od niego Marionetce, którą przyuczał do fachu.
No, moi mili, zostało nam jeszcze jakieś ładnych parę godzin rejsu. — rzekł zacierając dłonie, gdy zszedł na pokład i dołączył do funkcjonariuszy Czarnej Róży. Ermin Algharir był starszym mężczyzną o jasnych, niemalże białych włosach i dużym, sumiastym wąsie. Oczy miał czerwone, otoczone siatką drobnych zmarszczek; choć z wyglądu zdawał się być leciwy, jego spojrzenie nie traciło młodzieńczego blasku. — Pływy nie są zbyt mocne, więc musimy się wspierać na napędzie, ale to dobrze, przynajmniej nami nie miota, bo czasem to pieruńsko przy wyłączonych silnikach potrafi prawie łódkę wywrócić do góry nogami. — wyciągnął zza pazuchy fajkę, którą nabił i podpalił, a następnie wsadził do ust, by z lubością zaciągnąć się tytoniem. Parę chwil smakował dym, nim wypuścił go w postaci sporego krążka.

Posty do końca rejsu: 3
Uzyskane informacje od załogi: 0



Clio
Od marynarzy w porcie. — zaśmiała się krótko, lecz niewesoło — Plotka swój początek bierze w Portus Magnus, a przynajmniej to zdołali ustalić moi ludzie. Ktoś podobno widział, jak dziwnie ubrany mężczyzna w panice przebiegał przez jedną z uliczek, lecz trop się po nim urwał. Wcześniej było słychać dwa wystrzały, lecz nie znaleziono żadnych zwłok. Na jednej z kei, F.F XVI dokładnie, znaleziono za to łuski… — zrobiła przerwę i chwyciła jedną z licznych kartek, którymi zasłane miała masywne biurko — naboju 9 x 19 mm, trzy sztuki. Jeżeli cokolwiek Ci to mówi – bo mi nie. — zdjęła okulary i cisnęła je na biurko — Więc jak widzisz, są to nasze spekulacje, niemniej trop wydaje się być na tyle wyraźny a przede wszystkim – na tyle świeży, by ktoś od was się tym zajął.

Droga Clio przebiegła bez większych problemów. Szerokie aleje, którymi otoczony był Portus Magnus patrolowane były przez funkcjonariuszy Kompanii ubranych w podobne burgundowe mundury; ci jednak nie zapuszczali się często w wąskie uliczki, odnogi traktów-matek, pozwalając portowemu życiu toczyć się na jego własnych regułach.

Keja F.F XVI wydawała się być niewielkim pomostkiem w porównaniu do wielkich ramp, które unosiły się nad (jak i pod) nią i nad sąsiadującymi z nią jej siostrami. Przeznaczona była dla niewielkich, lecz zwrotnych łodzi – a te najczęściej wypływały na Dzikie Wyspy. Były szybkie i za sprawą nikłych rozmiarów trudno było w nie trafić, nie bez powodu więc najczęściej zapuszczały się w głąb terenów, na których królowali niesławni Piraci. Były jednak mało ładowne, lecz była to cena, którą niektórzy szyprowie Kompanii Szkarłatnej Otchłani byli gotowi płacić za w miarę bezpieczny środek transportu.

W sąsiedztwie kei F.F znajdowały się niewysokie, w przeważającej mierze kompanijne budynki. Po charakterystycznych wielkich drzwiach i stosunkowo niewielkich oknach Clio mogła wywnioskować, iż część z zabudowy stanowiły magazyny, w których tymczasowo przechowywano sprowadzone dobra. Dookoła nich krzątały się grupy pracowników, w pocie czoła rozładowujące towary z kei F.F XVII i F.F XVIII, natomiast keja, przy której znaleziono łuski, świeciła pustkami. Niedaleko magazynów znajdowała się karczma, która pomimo wczesnej pory cieszyła się popularnością. Co jakiś czas drzwi otwierały się i zamykały, wpuszczając bądź wypuszczając kolejnych patronów. Ruch był spory, a marynarze lubili dzielić się nie tylko własnymi historiami z podróży, ale również najświeższymi plotkami. Nieco dalej znajdowały się stragany z żywnością i przydatnymi drobiazgami pierwszej pomocy – w liczbie trzech, obsługiwane przez podobnych do siebie podstarzałych Dachowców.

Uzyskane informacje:
  1. na kei F.F XVI znaleziono trzy łuski naboju 9 x 19 mm, wcześniej słychać było dwa wystrzały;
  2. podobno dziwnie ubrany mężczyzna w panice przebiegał przez jedną z uliczek w Portus Magnus.

~~~
Ekwipunki zatwierdzone. Seamair nie może korzystać z eliksirów, ponieważ nie wymieniła ich w pierwszym poście.

Kolejka: dowolna

Termin: do 14 sierpnia

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Jak igła w stogu siana Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
- Co oznacza dziwnie ubrany? - Clio powtórzyła słowa pytania, które zadała patrycjuszce słysząc o źródłach informacji o potencjalnym szpiegu.
Pamiętała też, że była na siebie zła, że nie spytała gdzie są teraz wspomniane łuski. Wciąż podtrzymywała swoją pierwotną ocenę, w której stwierdziła, że dokładne obejrzenie pozostałości po pociskach niewiele jej da. Najważniejszym problemem było znalezienie samego szpiega, a pociski nie mogły w łatwy sposób do niego zaprowadzić. Nawet gdyby bowiem użyć magii lokalizującej, nawet gdyby prześledzić ich drogę, to odnaleźliby miejsce, w którym szpieg był - nie zaś to, w którym jest. Oczywiście gdyby Clio taką magią dysponowała, bo na tę chwilę w swoim arsenale nie miała niczego takiego. Przez chwilę zastanawiała się nad psem, gdy myślami wróciła do Arsifa. Jednak zwierzę wyczułoby przede wszystkim proch, nie zaś właściciela pocisków.

Clio przyglądała się uważnie zarówno pracownikom portowym, jak i sprzedawcom oraz przede wszystkim Karczmie. To ostatnie miejsce wydawało się niezwykle kuszące, wszak pełne było barwnych historii i plotek. Niezaprzeczalnie będzie trzeba je odwiedzić, choć nie na samym początku. Informacje krążące po karczmach i tawernach bywały niezbyt wiarygodne, a karczmarze nazbyt skorzy do konfabulacji. Marionetka mogłaby spędzić w karczmie wiele długich godzin i wyjść z pustymi rękoma bogatsza jedynie w nowe historie, które nie mają żadnego związku z prowadzonym przez pannę Fyortersole śledztwem.

Dachowce, które rozstawiły swoje stragany na nadbrzeżu z początku wydały się Clio miejscem pozbawionym znaczenia. Dopiero gdy spostrzegła, że sprzedają medyczne drobiazgi zastanowiła się, czy szpieg lub ktoś z nim powiązany, nie korzystali z usług sklepikarzy. W końcu padły co najmniej trzy strzały - na co wskazują trzy łuski. Ktoś mógł zostać w związku z tym ranny, bądź mógł się spodziewać, że zostanie ranny. Z drugiej strony do wydarzeń, o których opowiadała Upiorna Arystokratka musiało dojść w nocy, a więc Dachowcy nie mogli być naocznymi świadkami. To zmniejszało ich przydatność i pokierowało kroki Clio w pierwszej kolejności do pracowników portu.

Nie dała po sobie znać, ze ogarniał ją niepowstrzymany huragan wątpliwości. Pewnie podeszła do zajętych pracowników Kompanii. Poczuła się nietypowo, gdy dostrzegła, że jest od nich wszystkich niższa i musi unosić swoją głowę, by móc patrzeć na ich twarze.
- Dlaczego tam nikogo nie ma? - Spytała jednocześnie pokazując dłonią w stronę kei F.F XVI, która interesowała ją najbardziej. Od razu kontynuowała: - Czy wiecie o dziwnych wydarzeniach, które miały tam mieć miejsce? Czy mają one związek z tym, że numer F.F XVI nie jest aktualnie eksploatowany? Co wiecie o mężczyźnie w dziwnym stroju, który był tu widziany?
Liczyła się z tym, że pracownicy, zajęci swoimi obowiązkami, mogą chcieć ją zbyć. Dlatego też jeżeli trafiłaby na ścianę, której nie mogła już przebić zwykłą perswazją, to oznajmiła:
- Jeżeli okażecie mi życzliwość, dopilnuję by Marigold Renard usłyszała o tym jak byliście pomocni i odpowiednio was nagrodziła. - W pierwszej chwili chciała im grozić, lecz ostatecznie uznała za przynęta będzie lepiej na nich działała niż groźba z ust małej dziewczynki. Nawet gdyby uwierzyli, że zna Suzuku, to mogliby być mniej skorzy do mówienia prawdy, gdyby Clio postawiła się w roli ich przeciwniczki. Wolała przyjąć rolę dobrego duszka, który ma czuwać nad ich losem.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Jak igła w stogu siana 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
W przyglądaniu się niebu zawsze było coś...intymnego. Patrząc czy to w chmury czy w gwiazdy, umysł nagle odgrzebywał to, co latami skrył w zakamarkach, wszystkie zatarte wspomnienia i rozpoczynał gonitwę myśli, która chociaż mogła zakończyć się na życzenie zamyślonego w każdej chwili, była przeciągana w dziwnej, niemal masochistycznej potrzebie, którą ciężko było nazwać mniej negatywnym określeniem.
Stał więc i patrzył przed siebie, co jakiś czas kątem oka obserwując uwijające się na pokładzie Marionetki. Gdyby ktoś zapytał go w tej chwili o czym myśli, powiedziałby, że o niczym konkretnym. Natomiast gdyby ktoś odczytał jego myśli, wpadłby do kotła i utonął w gulaszu refleksji doprawionych wyrzutami sumienia. Dobrze, że z zamyślenia wyrwała go podchodząca do niego Członkini Stowarzyszenia. Rozpoznał w niej Koniczynę*, dyskretnie obejrzał jej ubiór i w końcu zatrzymał skryte w magii maski spojrzenie na jej masce. Pochylił się w lekkim ukłonie.
- Nie inaczej. - powiedział niskim, zmienionym głosem - Sława zdecydowanie cię wyprzedza, panno Koniczyno*. Cieszę się na wspólną... wyprawę. - dodał nieco ciszej.
Widywał ją w Wieży, zdarzyło się że spotkał ją w terenie ale jak dotąd nie dane im było razem pracować.
Ich małą pogawędkę przerwał rubaszny, wąsaty mężczyzna, będący kapitanem statku. Fobos odwrócił się w jego stronę i chociaż daleko mu było do zawierania przyjaźni, mimo ubioru który mógł budzić respekt, przyjął bardziej otwartą postawę. Zastanawiał się przez chwilę nad użyciem mocy Rubinowego Serca, lecz w końcu zrezygnował z zamiaru, pozostawiając sobie tę możliwość na później.
- Oby los nam dzisiaj sprzyjał. - powiedział lekko skłoniwszy głowę w wyrazie szacunku - A jak wiadomo, bywa kapryśny. Sprawiacie jednak wrażenie nadzwyczaj spokojnych, Panie Algharir. To zapewne przez doświadczenie, czyż nie? - zaczepił mężczyznę grzeczne - To, że odbywa pan rejsy nader często nie ulega wątpliwości. Zauważył Pan ostatnio coś, co wzbudziło pana czujność?





* proszę o podanie pseudonimu jakim Sea posługuje się w organizacji. Z racji braku czasu na research, tu został użyty pseudonim pod jakim postać zna użytkownik prowadzący postać Thorna. Po poznaniu odpowiedniego pseudonimu, w następnym poście Seamair będzie nazwana już odpowiednio.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
Jak igła w stogu siana Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Re: Jak igła w stogu siana
Pon 14 Sie - 23:29
Często zastanawiało mnie, na jakiej podstawie dobierano nas w pary czy zespoły podczas misji. Z całą pewnością sporą rolę odgrywało doświadczenie, umiejętności, szczególne talenty, jak i temperament. Ale może było coś jeszcze ? Stowarzyszenie i tak wiedziało, o swoich członkach więcej niż Ci byli skłoni zdradzić komukolwiek… i często miało to miejsce już na etapie werbunku. A przynajmniej takimi informacjami podzielił się ze mną jeden ze starszych członków, z którym łączyły mnie więzy krwi, co było dla mnie, mówiąc delikatnie, niemałym zdziwieniem. Być może postać (tu wstawić imię dziadka jak je sobie przypomnę*) zagościła w moich wspomnieniach przez fakt, że do naszego pierwszego spotkania doszło na rejsie? A może po prostu miękłam i dałam się dopaść ukłuciu tęsknoty. Podczas podróży w głowę nieproszone pchają się dziwne myśli… przed którymi normalnie można się ustrzec, znajdując sobie jakieś pożyteczne zajęcie. To też należało zrobić.

-Skoro się cieszysz, znaczy, że słyszałeś o mnie za mało albo też rozmawiałeś z niewłaściwymi osobami.
Odparłam z nutą rozbawienia w głosie, jednocześnie odpowiadając uprzejmym skinieniem na powitanie ze strony swego rozmówcy. Jako czarownica, musiałam zadbać o to by, moja postać miała odpowiednią otoczkę. Jaką dokładnie? Zapewne każda z nas miała na to swoją własną wizję, ja starałam się być zarówno czarująca, jak i zadziorna. Nie każdemu odpowiadało takie połączenie. Jednak to nie stanowiło już mego zmartwienia.

Nasza dyskusja nie zdążyła posunąć się dalej, ponieważ przerwało ją przybycie wąsatego jegomościa odpowiedzialnego za dotransportowanie nas do Rubinowego Portu.
Skłoniwszy głowę, powitałam nowo przybyłego rozmówcę, który wraz ze swą osobą wnosił na pokład aurę dobrego humoru. Przysłuchiwałam się spokojnie jak Fobos raczy marynarza pochlebnymi słowami, jednocześnie przyglądając się temu, z jakim owe spotkają się odbiorem. Dopiero po chwili dodałam.
-Nie wiemy, ile czasu dokładnie przyjdzie nam spędzić w Rubinowym Porcie. Czy są tam okolice, których należałoby się wystrzegać. Może będzie Pan również łaskaw polecić nam jakąś tawernę, w której warto się zatrzymać?





* "Za sprawą magii te upiorne ślepia naśladowały ruch moich własnych oczu, dzięki czemu maska zyskiwała na ekspresji. W tym wydaniu byłam znana jako Drzazga." - pseudonim w SCR


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Jak igła w stogu siana 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Jak igła w stogu siana
Pią 1 Wrz - 21:03

Seamair & Thorn
Fakt posiadania przez kapitana statku rogów można było przyjąć niemalże za aksjomat, a tylko szaleniec negowałby ich istnienie. Dwa ostro zakończone wypustki wystawały kilka centymetrów nad białymi włosami dojrzałego mężczyzny i tylko nieznacznie odznaczały się kolorem na tle jasnych loków.
Upiorny spojrzał na Thorna i przyglądał mu się przez kilka sekund, nim wypuścił z ust kłębek dymu. Niewielkie kółko poszybowało do góry, rozszerzając się z każdym przebytym metrem aż w końcu znikło.
Panie drogi, jesteśmy w trakcie godów Skrzydłorybów, samo to powinno wzbudzać i pańską czujność! — rzekł po chwili z rozbawieniem — Te małe dranie wiedzione juchą lubią mylić ludzkie głowy ze swymi partnerkami, a dostać z ich płetwy to nic przyjemnego.  Zapytajcie zresztą Cruza, nieborakowi w zeszłym roku jeden z nich złamał nos, całe szczęście Mol udało się go szybko poskładać do kupy.
Następnie odwrócił się w kierunku Seamair, gdy ta postanowiła zabrać głos. Po chwili milczenia słowa opuściły go razem z dymem.
Rubinowy Port jest ogromną metropolią, która ma swoje blaski i cienie, a im dalej od głównych ulic patrolowanych przez Rubinową Straż, tym więcej szemranych typków kręci się po alejkach. — rzekł to lekko, jakby prawił największą oczywistość — A tawern to u nas bez liku, zależy, czego pani szuka. Osobiście mogę polecić „Pod Harpim Cycem”, jedzenie mają porządne i łóżka wygodne, groźba rychłej śmierci - jak mawiają w moim zawodzie - wpływa wybitnie stymulująco na potrzebę zapewnienia sobie doznań innej natury a kolega zdaje się być bardzo ochoczy do pomocy w badaniach nad tym tematem.

Posty do końca rejsu: 2
Informacje uzyskane od załogi: 0


Clio
Ubiór podobno wskazywał, że przybył do nas ze Świata Ludzi. Według zeznań świadków mężczyzna miał na sobie „podkoszulkę w moro” i „czarne spodnie cargo” — przeczytała z kartki ze zmarszczonymi brwiami — Widocznie nasz informator był obeznany w modzie ludzkiej, ponieważ dorzuciła komentarz, że wyglądał jak „typowy nieszczęśliwy milenials wyrwany żywcem z dwa tysiące trzynastego roku”.  — wzruszyła ramionami i cisnęła zwitek papierów na biurko — To wszystko, co wiem. A teraz życzę ci owocnego śledztwa.

Pracownicy portu krzątali się po doku przenosząc niewielkie skrzynki, których wiele z nich miało odkryte wieka – jeżeli Clio zainteresowałaby się ich zawartością, zauważyłaby, że wypełnione są butelkami zawierającymi jasnoróżową ciecz. Dwóch mężczyzn, do których zbliżyła się Marionetka, by zadać swoje pytania, z przestrachem oddaliło się widząc maskę na twarzy Clio. Nie każdy chciał mieć do czynienia z Czarną Różą, a być może sami mieli coś na sumieniu?
Nie dane było jednak Clio długo zastanawiać się nad motywacją mężczyzn, bo wkrótce poczuła, że ktoś szturcha ją w plecy. Jeżeli postanowiła się obrócić, ujrzała za sobą dwie kobiety ubrane w skromne odzienie pracownicze z miotłami w dłoniach.
Słyszałyśmy twoje pytania pani, widzimy, że jesteś z Czarnej Róży. Nie chcemy kłopotów ani dla nas, ani dla naszych chłopaków.  To keja, przy której zazwyczaj cumuje Brendan. — wyjaśniła nieśmiało młodziutka Dachowiec o miedzianych, kręconych włosach sięgających za ucho — Wynajmuje ją od Kompanii w środy i czwartki, kiedy wraca z Dzikich Wysp. Wczoraj powinien przypłynąć, ale… nie ma go.
Czasem tak ma. — dorzuciła jej wyglądająca na starszą koleżanka, pulchna dziewczyna o złotych, lśniących włosach uczesanych w ciasny warkocz — Kto wie, gdzie się włóczy, a może Wroni Nos go ukatrupił. — rzuciła jakby od niechcenia, lecz w jej głosie słychać było zawahanie.
Pracował kiedyś z nami. Odkuł się i kupił własną łódkę, potem zaczął udawać się na coraz dalsze i bardziej ryzykowne wprawy, aż zarobił sobie na czynsz. — dorzuciła Dachowiec. — Myśmy nic nie widziały, ale ludzie gadają.
Miłościwa pani, takie informacje kosztują. — rzekła blondynka, choć pomimo powierzchownej pewności siebie zadrżał jej głos. Słysząc zapewnienia Clio co do znajomości, zalśniły jej oczy — Choćby wesprzyj nas skromnym grosikiem. Teraz, proszę, a powiemy wszystko, co słyszałyśmy.


Uzyskane informacje:
  1. na kei F.F XVI znaleziono trzy łuski naboju 9 x 19 mm, wcześniej słychać było dwa wystrzały;
  2. podobno dziwnie ubrany mężczyzna w panice przebiegał przez jedną z uliczek w Portus Magnus;
  3. mężczyzna ubrany był w ubiór, który świadkowie określili mianem „ludzkiej mody”;
  4. keję wynajmuje niejaki Brendan

    Kolejka: dowolna

    Termin: do 18 września

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Jak igła w stogu siana Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Jak igła w stogu siana
Nie 10 Wrz - 12:20
W głowie Marionetki kłębiło się tysiące, jeśli nie miliony, pytań. Jej wiedza o Świecie Ludzi była dość uboga, bazująca przede wszystkim na tym co o tej odległej rzeczywistości wiedziano w Mieście Lalek. W gruncie rzeczy cała jej wiedza była przede wszystkim wiedzą Marionetkarzy z Miasta Lalek, a zatem była to wiedza niepełna. Clio zdawała sobie z tego sprawę i tym chętniej poznawała punkt widzenia mieszczan z Rubinowego Portu i niezliczonej rzeczy spojrzeń, na które natrafiła podczas swojej podróży.

Przede wszystkim jednak Clio nie miała pojęcia co oznacza dwa tysiące trzynastu rok. Według jakiego kalendarza? Czy to było dawno, dotyczy odległej przeszłości, czy może jest to czas aktualny? Czy odzież noszona przez obcego przybysza ma jakieś właściwości obronne? Czy jest zaklęta? Podkoszulka nie brzmi jak pełny pancerz płytowy, więc wydało się Marionetce, że to nierozsądne zapuszczać się na obcy teren bez żadnej ochrony. Jednocześnie wiedziała, że według doniesień magia obcych przypomina bardziej mechanizm zegarka, niż subtelną tkaninę mistycznej energii.

Uznała jednak, że te wszystkie pytania nie przybliżą jej do odkrycia szpiega i wykonania misji, lecz mają na celu zaspokojenie jej ciekawości. Clio była osobą bardzo ciekawą, lecz jednocześnie była obowiązkowa. Ponadto zdawała sobie sprawę, że na pytania przyjdzie jeszcze czas w przyszłości i dostrzegła pewne oznaki zniecierpliwienia na twarzy Upiornej Arystokratki.

Wracając do czasu aktualnego Clio obróciła się w stronę kobiet, starając się zachować nieco wyniosłą postawę. Z dłońmi złożonymi w piramidkę przed sobą i z poważnym spojrzeniem jednego oka. Jedyne co delikatnie psuło powagę członka Stowarzyszenia Czarnej Róży był niski wzrost - uznała jednak, że gdyby teraz uniosła się ponad ziemię, to byłoby to bardzo podejrzane i zbyt pretensjonalne.
- Kontynuujcie. - Powiedziała Marionetka, gdy usłyszała imię Brendan. W jej głowie pojawiły się pytania, czy Brendan jest w to wszystko zamieszany? Czy może jest zdrajcą, który naraża życie mieszkańców Rubinowego Portu dla zarobku? Czy wie o tym gdzie przybysze mają swoje bazy? Jeżeli wyciągnęłaby jednak wnioski zbyt wcześnie, to mogłaby doprowadzić do krzywdy niewinnego żeglarza. Musiała działać rozważnie.
Szczególnie, że otrzymała wiele informacji, których nie potrafiła jeszcze sensownie ułożyć. Nie miała pojęcia kim jest Wroni Nos i czy ma jakiekolwiek znaczenie - choć na razie wydawało się, że jest on przypadkową postacią, niewplątaną w jej śledztwo. Pseudonim należało jednak zapamiętać.
- Hmm - Wydała z siebie cichy dźwięk tuż przed tym jak spotkała się z próbą uzyskania zapłaty za informację.
Marionetka zdawała sobie sprawę z tego, że nie powinna przystawać na tę ofertę. Była tu z ramienia Czarnej Róży i wystarczyło zawiadomić czy to Różę czy Kompanię, by wyciągnąć z tych biedaków wszystko co wiedzieli, także rzeczy, które wiedzieli nie będąc tego świadomi. Jednak Fyortersole nie chciała im robić krzywdy, a informacje były dla niej bardzo cenne. Byłaby nawet gotowa zapłacić, gdyby tylko nie jeden detal. Nie miała czym. Nie wzięła ze sobą pieniędzy, a zatem nie mogła niczego zaoferować kobietą.
- Jeśli powiecie wszystko co wiecie, a wasze informacje będą przydatne dla powodzenia mojego zadania, to możecie być pewne, że zostaniecie odpowiednio wynagrodzone. Stowarzyszenie Czarnej Róży nie zapomina o tych, którzy okazali życzliwość. - Odpowiedziała od razu, by kontynuować próbę skuszenia kobiet wizją przyszłej nagrody. Clio sądziła, że ma możliwości wstawienia się za nimi i poprawę jej sytuacji w przyszłości, a jeżeli nawet Suzuku się nie zgodzi, to pozostaje jeszcze Eleonora. Marionetka miała zamiar dotrzymać danego słowa, choć musiała być ostrożna - by nie ujawnić swojej tożsamości.
Jeżeli jednak kobiety pomimo wizji otrzymania o wiele więcej niż marnego grosika postanowiły trwać przy swoim i odmawiać współpracy, licząc na niewielką, bieżącą korzyść, Clio kontynuowała w nieco innym tonie:
- Czarna Róża nie zapomina o tych, którzy byli jej życzliwi, lecz także o tych, którzy odwrócili się od niej plecami. - Jej słowa były wypowiedziane tym samym chłodnym, analitycznym tonem co reszta wypowiedzi Clio, lecz ton ten tylko podkreślił subtelną groźbę zawartą w słowach Marionetki.

Jeżeli Clio nie udało się przekonać kobiety, to by przedstawienie trwało, odwróciła się i ruszyła w stronę tawerny, by tam rozpytywać zarówno o szpiega, jak również o Brendana, który mógł być łącznikiem.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Jak igła w stogu siana 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Jak igła w stogu siana
Nie 17 Wrz - 20:52
Drzazga była intrygującą osobą, jeśli nie przez wzgląd na jej zachowanie, to na legendę w jaką obrosła. Czy zdawała sobie sprawę, że w mroku Różanej Wierzy plotki rozchodzą się bardzo szybko, a jeszcze szybciej pośród cieni uliczek miasta? Aeron, jak każdy liczący się gracz, miał swoje sposoby na zdobywanie informacji. Gdy nie nosił maski, używał uroku osobistego, którego mu nigdy nie brakowało, lub magii. Straszliwej, wyczerpującej ale skutecznej magii. Gdy przywdziewał maskę, starał się przede wszystkim używać umiejętności retorycznych, których jako Subtelny Kłamca, nauczył się przez lata całkiem dobrze.
- Czas pokaże, czy wszystko co słyszałem okaże się prawdą czy jedynie rozdmuchaną bajeczką. - odpowiedział również lekkim tonem, co było ciekawym zabiegiem jeśli wziąć pod uwagę, że jego głos był zmieniony przez magię maski na bardzo niski i głęboki.
Niestety kapitan statku okazał się być irytująco bezużyteczny. Może w innych okolicznościach jego "żarciki" i rubaszność byłyby odebrane lepiej, lecz nie dziś. Aeron skrzywił się i posłał mu pogardliwe spojrzenie, ciesząc się, że w mroku mężczyzna dojrzy jedynie srebrzyste tęczówki oczu, bez grymasu.
- Nie mam pojęcia po czym założył pan, kapitanie, że mam jakiekolwiek pojęcie o okresach godowych tutejszej fauny. - powiedział uprzejmie, ale i dobitnie - Jeśli jednak mówi pan, że mam zachować czujność, tak też zrobię i dziękuję za uwagę. - skłonił się lekko, co z zewnątrz wyglądało naprawdę grzecznie. Dobrze, że nie mogli usłyszeć zgrzytu zębów.
Aeron coraz częściej łapał się na tym, że szybko traci cierpliwość. Może było to spowodowane stresem, a może zbyt częstym przebywaniem w towarzystwie Larazirona. Odkąd zaczęli zarządzać swoimi ziemiami w oparciu o kooperację, ich wspólne narady stały się niemal codziennością. Vyron imponował młodemu Vaele zaciętością i biegłością w wielu tematach związanych z ogólno pojętym rządzeniem, dlatego Upiorny podpatrywał jego zachowanie, uczył się decyzji. Nic dziwnego, że podchwycił również i styl bycia. Nie stawał się jego kopią, ale z pewnością zmienił się, odkąd zaczęli ze sobą przebywać niemal codziennie.
Słysząc dalsze słowa skierowane do Drzazgi, nabrał pewności, że kapitan nie powie im nic, co będzie miało jakąkolwiek wartość. Skupił się więc chwilowo na rozglądaniu po pokładzie, w poszukiwaniu wspomnianego Cruza i Mol. Czy dojrzał kogoś, kto odstępowałby od innych na przykład wyglądem?
Widząc, że jego towarzyszka postanowiła udać się na poszukiwania wspomnianego Cruza, sam pozostał w miejscu i tłumiąc cisnące się mu na usta przekleństwo, postanowił zadać jeszcze kilka pytań kapitanowi. W końcu skoro był Upiornym Arystokratą, powinien wiedzieć coś więcej, prawda? Nawet jeśli zajmował się jedynie rejsami pomiędzy portami, jego rogata natura nie mogła pozwolić mu na nie nadstawiania uszu, choćby przez wzgląd na to, że najcenniejszą walutą jest właśnie informacja.
- Pomijając okres godowy tych... ryb... Wierzę, że jest to temat bardzo ciekawy, lecz chciałbym się dowiedzieć nieco więcej o Rubinowym Porcie. Widzi pan, nie należę do typów chętnie opuszczających bezpieczne domostwo, dlatego chciałbym dowiedzieć się czego się spodziewać. - powiedział przyglądając się kapitanowi - Czy port będzie miłym, czystym miejscem? A może przyjdzie mi przemykać między uliczkami w obawie o życie? Wierzę, że często bywa pan w tych stronach, dlatego przez wzgląd na... ciężar sakiewki, jaką pan od nas zapewne otrzyma, poproszę o kilka cennych rad. - dodał łagodnym, niemal uwodzicielskim tonem - Dlatego odkładając na bok wszelkie historyjki o Skrzydłorybach czy innych mieszkańcach wód, porozmawiamy konkretniej, bo nie uwierzę, że nie wie pan czemu płyniemy do portu: proszę powiedzieć mi wszystko o nieproszonym gościu zza Drugiej Strony Lustra, który panoszy się po porcie. Dla pana dobra, dla dobra nas wszystkich. Widział go pan? A może słyszał plotki?
Ponownie czuł, że wybrał się na misję jedynie ze strzępami informacji. Nie czuł się dobrze przygotowany. Czy kiedykolwiek nadejdzie taki czas, że wyruszający w pole oddział nie będzie musiał opierać się na domysłach?
Cóż, może to przez jego charakter, a może przez coraz lepiej rozwijającą się cechę lidera-stratega, ale nie podobało mu się to, że przyjdzie im szukać celu po omacku, narażając zarówno swoje zdrowie jak i życie.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
Jak igła w stogu siana Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Re: Jak igła w stogu siana
Pon 18 Wrz - 23:51
Kapitan naszego statku, nie okazał się szczególnie łasy na pochlebstwa. Co mogło dziwić, wszak my rogacze słyniemy z tego, iż chętnie dokarmiamy swe ego. Była to rzecz, o której musiałam pamiętać, kiedy to sama wchodziłam w rolę Upiornej. Choć nie kosztowało mnie to wcale wiele wysiłku, przez co można by przypuszczać, że pewne rzeczy pozostają niezmiennymi i nawet ostrza Moriijskiech skalpeli, nie są w stanie tego zmienić.
Być może mężczyzna zaprawiony w długich rejsach, miał dostatecznie wiele czasu, aby lepiej zgłębić swe wewnętrzne wartości i tym samym stał się mniej podatny na pewne sugestie. Ta znajomość była jednak zbyt krótka, abym mogła mieć pewność w kwestii swych przypuszczeń. Starałam się jednak szukać poszlak, tak jak często miałam to w zwyczaju, koncentrując się nie tylko na słowach marynarza, ale i na jego mowie ciała. Ta była bardzo istotna, czego nauczyły mnie lata obserwacji bestii. W kwestii tego języka komunikacji wcale nie różniło nas w tym tak wiele. Drobne gesty, spięcie mięśni, kierunek spojrzenia to wszystko było jakże naturalne. Jedyną różnicą, choć bardzo istotną był fakt, że my „ludzie” znacznie lepiej opanowaliśmy sztukę pozorów i kłamstw, które również na tym polu mogliśmy sprytnie wykorzystać.

Nie po raz pierwszy byłam wdzięczna Róży, za pomysł, aby tożsamość jej członków kryła się za maskami. W tej chwili chował się za nią grymas, którego przyczyną była kolejna minuta spędzona w aromacie palonego tytoniu. Ten zapach drażnił mnie, od kiedy tylko pamiętałam, niekiedy mniej lub bardziej w zależności od jakości i gatunku wypalanych substancji.
Pewną rekompensatą dla udręki, jaką aktualnie przeżywał mój nos, był z kolei niski i głęboki głos Różanego Strażnika. Posiadając pewne porównanie z naszego wcześniejszego spotkania, zauważyłam, że jego ton nabierał większej mocy. Nie wiedziałam jednak, czy ów dźwięk działa na resztę otoczenia w podobny sposób co i na mnie. A nie ukrywałam przed samą sobą, że wiedza w postaci pozytywnej odpowiedzi nieco by mnie uspokoiła. Odnotowałam jednak ten szczegół we własnej uwadze, dopisując go do potencjalnej listy „zagrażających rozpraszaczy”.

Anegdotę o skrzydłorybach odebrałam z niekłamanym zainteresowaniem. Świat flory i fauny z naciskiem na faunę, od zawsze stanowił obiekt moich zainteresowań. Nie mniej podczas owego wywodu nie umknęło mi również pewne spostrzeżenie czy raczej domysł na temat tożsamości, wspomnianego Cruza. Skoro złamany nos wymagał nastawienia, można było przypuszczać, że ów pan nie zasilał szeregów marionetek, które nieustanie kręciły się po pokładzie. Choć nie powiedziane, że również Ci pracowici majtkowie, nie mieli czegoś ciekawego do powiedzenia.

Nazwa wspomnianego przybytku była dość… cóż, z całą pewnością był to praktyczny zabieg, mający na celu zwrócenie uwagi konkretnej klienteli. Kiedy jednak kapitan wspomniał o smacznym jedzeniu, postanowiłam zapisać w kartach swych pamięci ową tawernę. O ile tymczasowo mogłam obyć się bez pewnych wygód, tak brak dobrego jadła wiązał się ze znacznym obniżeniem komfortu życia, dlatego też dbałam o zasobność swych zapasów, co znacznie ułatwiało mi posiadanie bezdennej sakiewki.

Dalsza część komentarza mężczyzny zdziwiła mnie co prawda, ale jeśli „rogacz morski” liczył, że uda mu się wprawić mnie w zakłopotanie to niestety zawiodłam jego oczekiwania. Maska skrywała co prawda figlarny uśmiech, który rozciągnął się na moich ustach, lecz w podwójnej parze oczu od razu dało się wychwycić zmianę.
-Doprawdy?
Lekko przechyliłam głowę, jednocześnie krzyżując dłonie na wysokości klatki piersiowej, po czym skierowałam wymowne spojrzenie na postać Fobosa. Byłam ciekawa jego własnej reakcji na te dalece idące insynuacje. Mnie samą rozbawiły, to też w tym właśnie tonie postanowiłam dalej pociągnąć ten temat.
-Musi być Pan zatem znacznie lepszym obserwatorem a w każdym razie tych aspektów męskiej natury… Znać zatem, że opowieści o cieniach i blaskach życia marynarzy, nie mylą się w kwestii bogactwa rozmaitych życiowych doświadczeń.
Bez cienia skrępowania, mierzyłam się spojrzeniem z naszym kapitanem, jednocześnie rozluźniłam własną postawę ciała. Taki balans bywał istotny i pozwalał uniknąć mylnych interpretacji.
-Być może, moc uniesień skrzydłorybów roztacza tak silą aurę iż ta udziela się również… innym gatunkom? Może warto skonfrontować tę tezę z kimś, kto miał bliższy kontakt z tymi stworzeniami? Gdzie zatem mogę znaleźć Pana Cruza?
Liczyłam, iż kapitan poinformuje mnie o miejscu przebywania, nieszczęśnika z przetrąconym nosem. Jeśli postanowił zachować tę wiedzę dla siebie, to mimo to pożegnałam się z obojgiem mężczyzn, odchodząc z zamiarem poszukania Cruza na własną rękę. Nie była to szczególnie wielka jednostka, więc pole poszukiwań było zawężone.

W międzyczasie wpadłam jeszcze na jeden pomysł, godzien wcielenia go w życie. Wydając z siebie charakterystyczny krótki gwizd, przyzwałam swego Alphard. Gdy ten chwilę później wylądował na moim ramieniu, dyskretnie przekazałam mu jego zadanie. Bestia miała czujnie przysłuchać się rozmową, toczącym się między  załoga statku. Alphardy słynęły ze swej niezwykłej inteligencji, mój podopieczny wiedział, w jakim celu wybieram się do rubinowego portu. Miałam zatem spore szanse na to, że bestii uda się odsiać coś interesującego z zasłyszanych konserwacji. Oczywiście, jeśli uzna za interesującą rozmowę o wyższości porcelany nad drewnem, to i na ten temat przyjdzie mi później się dokształcić.

Gdy ognista sowa sfrunęła z mojej ręki, pochwyciłam jedno z płomiennych piór, które zgubiła. Obracając pióro między palcami, ruszyłam w poszukiwaniu Cruza. Być może miast krępującej rozmowy na temat ataku uskrzydlonejryby, będzie wolał podzielić się innymi nowinkami.



~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Jak igła w stogu siana 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Jak igła w stogu siana
Sro 27 Wrz - 22:53

Thorn
Kapitan spojrzał w przestrzeń Otchłani w zadumie.
Proszę mnie nie obrażać jakimiś drobniakami. Za wasz rejs dostałem już odpowiednią zapłatę od Czarnej Róży. Nie wiedziałem jednak, że wysyłają tam takich żółtodziobów. Rubinowy Port jest jak każdy inny port, tylko większy. Jedni powiedzą, że to najwspanialsze z miejsc - szczególnie żeglarze po miesiącach na statku, a inni powiedzą, że to melina, której lepiej unikać. Co gorsze wszyscy będą mieć rację.
Machnął ręką na Seamair, by poszła poszukać pod pokładem - wyraźnie wskazując ręką na zejście na niższy poziom okrętu.
Chwilę później, gdy Thorn zapytał o misję, kapitan pokręcił z rozczarowaniem głową i odparł:
Przeklęci służbiści, nawet na fajkę nie dadzą wyjść bez tych durnych pytań o pracę. — oparł się ramieniem o barierkę zabezpieczającą przed wypadnięciem za burtę.  — Nie pytałem po co jedziecie do Rubinowego Portu, na co miałaby mi być ta wiedza? Mam was tam tylko odstawić. Jednak o tym szpiegu, co mówiłeś zdaje się, że słyszałem. Tak przynajmniej sądzę, bo w Rubinowym Porcie o obcoświatowcach i piratach słychać niemal codziennie - często dlatego, że jakaś staruszka pomyliła wiszące pranie ze szpiegiem. Jeżeli chodzi o tę aferę niedaleko kei F.F. XVI, to w istocie słyszałem. Jakiś przybysz biegał jak przerażony kociak po porcie i do kogoś strzelał. Mol powinna wiedzieć coś więcej, bo czasem przesiaduje w tej spelunie “Pod Grubym Vilfurem”, a to całkiem niedaleko miejsca gdzie ten wasz szpieg miał być widziany. Znajdziesz ją przy sterze.
Algharir już miał odejść, gdy jednak ponownie spojrzał na Thorna i dodał jeszcze na pożegnanie:
Jeśli chcesz kogokolwiek znaleźć w Rubinowym Porcie, to popracuj nad pytaniami, chłopcze. Pytając o wszystko co wiem, gdyby nie zależało mi na dopadnięciu tego pozaświatowego robactwa, to powiedziałbym zgodnie z prawdą, że nic o nim nie wiem. Zresztą, gdybym coś wiedział, to zamiast wysyłać was na śledztwo, posłali byśmy kilku kompanijnych strażników, by go aresztowali lub zlikwidowali.
Mężczyzna zniknął w wejściu do swojej kajuty. Na mostku za sterami natomiast stała młoda kobieta ze znudzonym wyrazem twarzy, jakby od niechcenia kierując szybko mknącą łajbą.


Seamair
Ptak wzbił się w powietrze i odleciał zbierać informacje. Wróci w następnym poście.

Jeżeli Seamair za wskazaniem kapitana odważyła się zejść pod pokład statku, znalazła się w półmroku rozjaśnianym mlecznym światłem magicznych latarni zawieszonych u deku. Samo pomieszczenie stanowiło długi acz wąski korytarz, okalany przez trzy pomieszczenia: dwa małe po bokach i jedno wielkie na dziobie.
Pierwsze z nich, umiejscowione na lewo od schodów, stanowiło mały magazyn zapełniony niemal pod sufit mniejszymi i większymi skrzynkami; z niektórych z nich wystawały płachty białego materiału. W środku znajdowały się trzy osoby. Młoda kobieta wraz z dwójką mężczyzn pogrążona była w żywiołowej rozmowie, każdy z nich obrócony był tyłem do wejścia.
Drugie pomieszczenie z kolei było zagracone mimo, iż nie dysponowało dużą ilością mebli: ot był wysoki i długi stół, dwa krzesła oraz wysoki kredens. Problemem były narzędzia wszelkiej maści, które walały się po całej podłodze niewielkiego pokoiku oraz kawałki szmat i papierów. Na jednym z krzeseł siedział mężczyzna wyraźnie zajęty lekturą, najprawdopodobniej jakiejś gazety.
Ostatnie z pomieszczeń było w zasadzie puste, choć największe. Stanowiło mesę, lecz po rozmiarach Cyrkowiec mogła wywnioskować, że kiedyś było kubrykiem. Wyposażenie stanowiło kilka zadbanych, drewnianych stolików, przy których ustawione były miękkie, obite czerwonym welurem kanapy oraz krótki barek. Gdy Seamair przekroczyła próg mesy, stojący za ladą mężczyzna podał jej kartę dań i z uprzejmym uśmiechem poprosił ją, żeby zajęła wolne miejsce. Oprócz niej w pomieszczeniu znajdowały się jeszcze trzy osoby, stłoczone przy jednym stoliku.

Kajuty, które przyznane były funkcjonariuszom Czarnej Róży, znajdowały się piętro niżej.


~~~

Posty do końca rejsu: 1 (po następnym poście MG zakończy się rejs, a postacie wylądują w Rubinowym Porcie. Jeżeli chcecie pominąć ten post, poproszę o stosowną informację)
Informacje uzyskane od załogi:
  1. podejrzany pozaświatowiec oddał strzały z broni palnej;
  2. podobno miało to miejsce niedaleko kei "F.F. XVI"



Clio
W Rubinowym Porcie wiedza o powiązaniach między Czarną Różą, a Kompanią Szkarłatnej Otchłani była czymś powszechnym jak znajomość rytuałów godowych Skrzydłorybów. Nikt nie chciał narażać się funkcjonariuszom Stowarzyszenia - a na pewno nie kobiety, które Clio miała przed sobą. Mimo odmowy ze strony Marionetki, służące postanowiły współpracować - być może wiedzione chęcią inwestycji we własną przyszłość, a być może z obawy przed nieprzyjemnościami, jakich mogły doznać ze strony zamaskowanej kobiety.
Słyszałyśmy, że jeden z naszych widział, jak jakiś obcoświatowiec przebiegał nabrzeżem “Złotego Kota”. Trzymał się za rękę, chyba krwawił. Ludzie mówią, że słyszeli wybuchy. Ale to mogło być wszystko. Pani, my średnio raz na miesiąc słyszymy, że pozaświatowcy węszą nam w Porcie, mało kto daje temu wiary. Ale teraz… teraz jest inaczej. — umilkła i wymieniła spojrzenie ze swoją towarzyszką — Musi pani odnaleźć Victorio. To Baśniopisarz, wysoki i umięśniony, często przesiaduje w tawernie "Pod Grubym Vilfurem", kawałek stąd. Może ją nawet mijałaś, pani.
Proszę powiedzieć, że przysyła panią Maeve i że mały wąż rzuca długi cień. — powiedziała po chwili Dachowiec i spojrzała z powagą na Clio — Złote Kły zawsze pamiętają o swoich długach. — dodała po chwili, nim oddaliły się pośpiesznie od Fyortersole.

(wynik rzutu: 20, krytyczny sukces próby perswazji)
Clio została sama na kei, przez nikogo więcej nie niepokojona. Mogła więc spokojnie udać się do wspomnianej przez służące tawerny - ta rzeczywiście nie była daleko, więc droga Marionetki nie dłużyła się zbytecznie. Budynek nie był gwarny, w środku kręciła się zaledwie garstka osób: dwóch rosłych mężczyzn ustawiało stoliki, a młody służący wycierał posadzkę. Posłał wchodzącej Clio znaczące spojrzenie, nim powrócił do swoich obowiązków. Za ladą stał młody, przystojny mężczyzna ubrany w pikowaną tunikę, który z nonszalancją wycierał szkło. Między nogami Marionetki przebiegł szyrkletowy otyły kot i zniknął w łuku za ladą.
Uzyskane informacje:
  1. na kei F.F XVI znaleziono trzy łuski naboju 9 x 19 mm, wcześniej słychać było dwa wystrzały;
  2. podobno dziwnie ubrany mężczyzna w panice przebiegał przez jedną z uliczek w Portus Magnus;
  3. mężczyzna ubrany był w ubiór, który świadkowie określili mianem „ludzkiej mody”;
  4. keję wynajmuje niejaki Brendan.

    Kolejka: dowolna

    Termin: do 9 października

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Jak igła w stogu siana Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Jak igła w stogu siana
Pią 29 Wrz - 19:07
Clio zdawała sobie sprawę, że kobiety, z którymi rozmawiała, nie były naocznymi świadkami. Toteż postanowiła nie dopytywać bardziej o pozaświatowca. Zdawała sobie sprawę, że mundur Stowarzyszenia Czarnej Róży otwiera przed nią wiele dróg w Rubinowym Porcie - stolicy Kompanii Szkarłatnej Otchłani, a jednocześnie nie chciała nadużywać tego błogosławieństwa.
Autorytety mają bowiem to do siebie, że im częściej się na nie powołuje, tym stają się powszedniejsze. Tym bardziej spada ich wartość. Zresztą na nic autorytet, gdy stoi za absurdalnym żądaniem. Marionetka wiedziała, że musi ostrożnie dobierać słowa, żeby przekonać ludzi do współpracy.
Tego czego jednak nie miała zamiaru używać to kłamstwa. Nie tylko, dlatego że się tym brzydziła - jako elementowi wypaczającemu astralne zbiory, lecz także dlatego miała reprezentować Czarną Różę, a to zobowiązuje.
- Dziękuję wam za pomoc, wasza dobroć nie zostanie zapomniana. - Odparła ze spokojem Marionetka, patrząc jak kobiety oddalają się od niej.
Słysząc nieznaną sobie dotąd nazwę "Złote kły" Clio poczuła się przez chwilę jakby ponownie była wśród ciemnych uliczek Miasta Lalek, wśród swojej rodziny - Fyortersoli. W gruncie rzeczy Marionetka nie wiedziała zbyt wiele o tym ugrupowaniu, lecz nie zważała teraz na to. To nie był cel jej misji, a ponadto nigdy nawet nie rozważała, że nie zapłaci za uzyskane informacje zgodnie ze swoją obietnicą.
Tak należało zrobić. Dotrzymywanie słowa było słuszne, lecz także z punktu widzenia pragmatycznego bardzo pożądane. Jeżeli bowiem Stowarzyszenie Czarnej Róży będzie cieszyło się szacunkiem i powagą, to ludzie sami będą z nim współpracować. To setki, tysiące, czy nawet miliony dodatkowych oczu i uszu obserwujących wszystko i wszystkich.
- Znajdę Victorio. - Dodała bardziej do siebie, niźli do kogokolwiek innego i obróciła się w stronę tawerny. Ta była niedaleko i Clio widziała ją już wcześniej, lecz nie zwróciła uwagi na jej nazwę. Toteż dopiero teraz Archiwistka mogła się upewnić, że w istocie stoi przed celem swojej podróży.

Gdy Clio Fyortersole znalazła się wewnątrz tawerny zatrzymała się na chwilę, oglądając wszystkich znajdujących się wewnątrz pomieszczenia. Nie sądziła, by którykolwiek z nich był poszukiwanym przez nią Victoriem - ze słów pracownic portowych wynikało, że ten w tawernie przesiaduje, a nie pracuje. Natomiast wszyscy zgromadzeni wewnątrz wydawali się być tutaj zatrudnieni.
- Dzień dobry. - Powiedziała głośno i ruszyła w stronę barmana i to wcale nie dlatego, że ten prezentował się najlepiej. Po prostu wykonywane przez niego czynności najbardziej sprzyjały rozmowie - w ocenie Marionetki.
Clio podsumowała sobie swoją sytuację. Była członkiem Stowarzyszenia Czarnej Róży - maska na twarzy nie pozostawiała wątpliwości. Czarna Róża i Kompania Szkarłatnej Otchłani były ze sobą nierozerwalnie powiązane. Rubinowy Port był portem Kompanii, lecz ta tawerna była nieco na uboczu. Nie mogła wiedzieć, czy jej pracownicy będą przychylni Kompanii. Choć niezaprzeczalnie była to najbardziej prawdopodobna z opcji. Poszukiwała Victorio, lecz jednocześnie pracownicy karczmy mogli mieć także inne informacje.
- Mam nadzieję, że nie jestem za wcześnie. - Zaczęła będąc już tuż przy barze, po czym - gdy oparła swoje dłonie o blat - dodała: - Przychodzę w sprawach służbowych. Niedaleko stąd doszło do ... - Zawahała się chwilę, szukając odpowiedniego słowa - strzelaniny.
Clio mówiła nieco ściszonym, spokojnym głosem. Gdy skończyła, usiadła wygodnie i ponownie spojrzała swoim okiem na karczmarza.
- Wszelkie informacje, jakich możecie mi udzielić będą niezwykle  przydatne. - Zakończyła uznając, że na ten moment nie będzie jeszcze obiecywać nagrody. W końcu nie może przeznaczyć wszystkich pieniędzy jakie dostała od rodziny na wykonywanie misji. To znaczy mogła. Nie potrzebowała jedzenia, a poza tym Kompania wszystko jej zapewniała. Jednak wiedziała, że Arsif nie byłby z tego powodu zadowolony. No i też nie miała przy sobie pieniędzy, a więc mogła zapłacić wyłącznie obietnicami.
Gdy tylko skończyła przyjęła nieco luźniejszą postawę. Oparła się przedramionami o bar, pochylając lekko do przodu.
- Tak poza tym to wiesz może, czy Victorio dzisiaj będzie? - Zapytała na końcu, ryzykując, że Baśniopisarza tu nie ma. Może mylnie, lecz zakładała, że nie jest on pracownikiem tawerny, a raczej razem z tamtymi kobietami pracuje dla Kompanii. Zatem nie powinien być nikim z mężczyzn, których widziała. Gdzieś w głębi obawiała się jednak, że się pomyli, że Victorio będzie kimś ze zgromadzonym - a może nawet barmanem? Nie, Marionetka odrzuciła od siebie te myśli.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Jak igła w stogu siana 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Jak igła w stogu siana
Pon 9 Paź - 21:21
Pierwszy raz od długiego czasu poczuł się jak przyłapany na czymś gówniarz. Kapitan bardzo szybko okazał niezadowolenie, co sprawiło, że Aeron skurczył się w środku, ciesząc się, że maska zakrywa całkowicie jego twarz. Pewnie gdyby nie ona, Algharir podziwiałby zakłopotanie.
Upiorny Arytokrata przeklinał siebie samego w myślach. Jak mógł założyć, że kapitan przyjmie łapówkę? Zapomniał o tym, że Róża opłaciła rejs? A może po prostu... Zbyt częste używanie tej metody sprawiło, iż przyzwyczaił się do grzechotania sakiewką. Fakt był taki, że zrobił to bez pomyślunku.
- Wybaczcie, kapitanie. - mruknął skłoniwszy głowę - Nie chciałem was urazić. Nie miałem niczego złego na myśli.
Już myślał, że ich konwersację trzeba spisać na straty, kiedy mężczyzna... pozytywnie go zaskoczył. Aeron skupił na nim spojrzenie, starając się zapamiętać wszystkie informacje, którymi tamten zechciał się z nim podzielić.
Podejrzany typ biegał po porcie i strzelał? Vaele nie zapytał po czym poznano, że spanikowany strzelec był przybyszem - wiedział choćby z książek od Gawaina Keera, że Ludzie ubierali się inaczej i dało się ich wypatrzeć wśród tłumu bez żadnego problemu. Kapitan swoje powiedział i było to o wiele więcej, niż Upiorny zakładał. Dodatkowo wskazał mu kolejną osobą, która może powiedzieć mu więcej.
- Dziękuję. - powiedział na koniec - Za informacje i rady. Wezmę je sobie do serca. - skłonił się nisko i od razu udał się w stronę kobiety, zastanawiając się jak powinien rozpocząć rozmowę. Może tym razem dobrze byłoby odstawić gierki i postawić na szczerość?
Stanął obok niej, w komfortowym oddaleniu i spojrzał w dal, przyglądając się bezkresowi Szkarłatnej Otchłani. Nie przepadał za tym miejscem, lecz według legend, jego rodzaj pochodził właśnie stąd. Nie dziwne, że przenieśli się do przyjemnej dla oka, kolorowej Krainy Luster.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Kapitan podpowiedział mi, że mogę spróbować poszukać odpowiedzi na moje pytania właśnie u pani. - zaczął uprzejmie, odwracając do niej twarz skrytą w mroku maski - Podobno wie pani coś więcej, o incydencie nieopodal kei F.F. XVI. Czy słyszała pani może, bądź widziała na własne oczy, jak wyglądał strzelec? Może odznaczał się czymś nadzwyczajnym, co pozwoliłoby nam go znaleźć? - celowo nie poruszał tematu przesiadywania w spelunie, bo chociaż sam niewiele miał wspólnego z chodzeniem po takich przybytkach, wiedział jedno: raczej takimi rzeczami nie chwalono się na prawo i lewo, zwłaszcza jeśli knajpa była podła. A pewnie była, jak wszystko w tym porcie. Aeron wywnioskował to z wypowiedzi Algharira.
Arystokrata miał nadzieję, że zmiana podejścia wpłynie na dalszy tok śledztwa. Postanowił, że po wyprawie zrobi sobie kilka dni wolnego by uspokoić myśli i na powrót złapać dystans. Podenerwowanie wywołane pracą i sytuacją na jego ziemiach, nie wpływało dobrze na jego efektywność.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
Jak igła w stogu siana Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Re: Jak igła w stogu siana
Pon 9 Paź - 22:25
Ruszyłam we wskazanym przez kapitana kierunku. Liczyłam, że panowie pozostawieni w wyłącznie męskim gronie, będą mogli rozmawiać swobodniej.

Gdy znalazłam się w wąskim korytarzu, owiała mnie intensywny zapach drewna i czegoś jeszcze… z miłym zaskoczeniem dotarło do mnie, że jest to woń jedzenia. Nim ruszyłam w głąb korytarza, dotarło do mnie echo ożywionej rozmowy. Zatrzymałam się, aby sprawdzić, czy w dyskusji padną jakieś ciekawe frazy. Dla niepoznaki zajęłam się przeszukiwaniem Upiortera, który można było pomylić ze zwykłą torbą. Jako że jego aktualny rezydent latał, teraz na wolności torba była pusta, jedynie w jej bocznej kieszeni schowałam notes i kilka ołówków, po które sięgałam w chwilach znużenia. Inne rzeczy wrzucane do głównej komory miały tendencje do znikania i to na długo. Nie byłam pewna czy jest to normalne, czy może mój egzemplarz miał jakąś wadę „fabryczną”.
Jeśli jednak nic z podsłuchanych rozmów nie zwróciło mojej uwagi, ruszyłam dalej, zerkając jedynie na mijane pomieszczenie oraz obecne w nim osoby.

Dopiero po minięciu magazynu, dotarła do mnie myśl, że powinnam spytać, czy ktoś z tam obecnych to właśnie Cruz. Ruszyłam jednak dalej, postanawiając swój błąd poprawić w kolejnym z pomieszczeń. Nie było tu zbyt wiele przestrzeni, aby pobłądzić, to też, jeśli nie znajdę owego jegomościa w dalszej części (pod) pokładu, będę wiedziała gdzie się wrócić.
Gdy zawitałam u progu czegoś, co przypominało zaniedbany warsztat, spostrzegłam mężczyznę, który był zajęty przeglądaniem gazety. Chcąc zwrócić na siebie uwagę, zastukałam we framugę drzwi, po czym odezwałam się do załoganta.
-Piszą o czymś ciekawym? Może znów jakiś pozaświatowiec próbował handlu ludzkimi gadżetami?
Spytałam, lekko przekrzywiając głowę w bok.
Sama kiedyś próbowałam pozyskać w ten sposób utraconą muzykę, którą poznałam za lat swej niewoli. Niestety miast pięknych winylowych płyt, dostarczono mi pobłyskujące tęczową aurą srebrne krążki. Gramofon nie był w stanie ich odtworzyć… ostatecznie jednak wykorzystałam je jako element ozdoby w swym ogrodzie. Powieszone na kolorowych wstążkach, dawały piękne tęczowe poblaski.
Postanowiłam nie wchodzić w głąb pomieszczenia, nie chcąc naruszyć twórczego bałaganu. Tak, to mógł być po prostu bałagan, ale dla twórców taki chaos bywał niezwykle stymulujący, a przynajmniej dla niektórych.
-Może, gdy Pan skończy, mogłabym na chwilę wypożyczyć magazyn i przejrzeć ogłoszenia? O ile jest on aktualny. Ah i czy nie wie Pan może, gdzie odnajdę niejakiego p Cruza? Kapitan wspomniał, że ma w zanadrzu ciekawe historie do opowiedzenia.
Bo czemu ograniczać się jedynie do tej o wypadku z nieszczęsnym latającym łuskowatym stworem.

Nie wiedziałam, czy dopisze mi szczęście. Wiedziałam jednak, że głód dawał o sobie znać, a nos chętnie informował, gdzie należy się udać w takiej sytuacji.
Dlatego też, na koniec swych poszukiwań postanowiłam udać się do mesy. Być może, jeśli rozmowa z zagadniętym mężczyzną okazałaby się ciekawa, to i jemu zaproponowałabym zmianę scenerii. Nie mniej, nawet jeśli nie miałam szczęścia, w kwestii zdobycia informacji to może, chociaż, los uśmiechnie się do mnie w postaci czegoś smacznego i gorącego na ząb. A może tutejszy klimat i napitki sprawniej podziałają na gadatliwość załogi. O ile uda mi się wstrzelić w czas „przerwy obiadowej”.



~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Jak igła w stogu siana 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Re: Jak igła w stogu siana
Sro 22 Lis - 23:09

Clio
Barman na powitanie Clio uśmiechnął się pod czarnym wąsem zawijanym na końcówkach i skinął na wysoki stołek stojący przed barem. Odezwał się dopiero, gdy Marionetka skończyła swoją wypowiedź, a w jego ciemnych oczach błysnął promyk ekscytacji.  
A! To pewnie w sprawie tego pozaświatowca? — mężczyzna zaśmiał się i odłożył trzymany w ręku kufel, by chwilę później oprzeć się dłońmi o blat i pochylić nad barem w stronę Clio — Ciężka sprawa, nie powiem. Ujmę to tak. My nie chcemy żadnych kłopotów, jesteśmy wiernymi pracownikami Portu i nie życzymy sobie tu przybyszów. Matula kuzynki mojej sąsiadki została kiedyś porwana przez nich i mi to wystarczy, aby żywić do nich niekończącą się niechęć. Ba! Takie strzelaniny też szkodzą interesom, wie pani, odstraszają klientów o słabych nerwach.  — zamilkł na chwilę i spoglądał na Clio, jakby szukając zrozumienia; wkrótce jednak opuścił wzrok i odchylił się do tyłu. — Wyłuskanie prawdy z plotek będzie niełatwym zadaniem, pani władzo. — odpowiedział poważniej, a jego głos zniżył się do niemalże szeptu — Tak, najprawdopodobniej w Rubinowym Porcie grasuje pozaświatowiec. Kolega z ekipy sprzątającej mówił, że jedną z kei Kompania odcięła, a to zdarza się rzadko. I tak, ludzie mówili, że słyszeli wystrzały. Jeden z gości nawet, niejaki Brendan Savers wychwalał się wczoraj po kilku głębszych, że zna jednego pozaświatowca i że cytując „dobra z niego mordeczka”. — barman wzruszył ramionami widocznie nie chcąc wchodzić w polemikę co do człowieczej natury — Tacy to zawsze chcą się wybić na jakiejś chwilowej modzie, tfu, przeklęci oportuniści. — splunął z pogardą na podłogę i pociągnął nosem.
Gdy padło pytanie o imię mężczyzny, które Clio otrzymała od kobiet w porcie, barman znieruchomiał, a z jego mowy ciała Marionetka mogła wyczuć spięcie.
Victorio? Nie wiedziałem, że mój syn ma takie znajomości. — zastygł na moment i mierzył Clio uważnym wzrokiem.
Mężczyzna wydawał się być pogrążony w bliżej nieokreślonej bitwie. Być może szalę na korzyść przyszłej Różanej Wiedźmy przechylił fakt, że zdawała się znać zwyczaje owego Victorio, a być może zwyczajnie dobrze patrzyło jej z oka – barman bowiem po dłuższej chwili westchnął, a jego postura rozluźniła się.


A zresztą. — machnął ręką — To dorosły chłopak. Miał mi przynieść paczkę, więc będzie tu za jakieś — uniósł głowę, by zerknąć na wiszący nad barem zegar — pół godziny jak myślę. Jak pani chce czekać, proszę siadać. Wcześnie jeszcze, więc może kawy, herbaty? Nie będę przecież władzy rozpijać. — zaśmiał się wyraźnie ukontentowany z własnego żartu i patrzył wyczekująco na Clio.

Thorn
Marionetka o imieniu Mol rzeczywiście stała w miejscu, które zostało wskazana Upiornemu Artystokracie. Skupiona na Otchłani umykającej sprzed dziobu statku, w pierwszym momencie nie zarejestrowała jego przybycia. Dopiero gdy ten zabrał głos, drgnęła nieznacznie, jakby obudzona z letargu.
A. To. — kobieta odwróciła się i spojrzała sennym wzrokiem na Thorna — Trzeci tydzień jestem na przestworach, już mnie nuży ta monotonia. Tu skała, tam skała. Wokół same skały. — kobieta westchnęła i przeniosła ciężar na prawą nogę — Wracając. Ludzie mówią, że miał na sobie zieloną koszulę na krótki rękaw w ciemne paski i czarne spodnie z kieszeniami po bokach. Gdy wczoraj przybiliśmy do Rubinowego Portu, miejscowy pieniacz i chwalipięta mówił, że zna się z jakimś pozaświatowcem i że handluje z nim bronią czarnoprochową. Koneser się znalazł. Szybko zniknął, gdy chcieli go wyrzucić. Być może gdzieś się zaszył i próbuje przeczekać. „Pod Grubym Vilfurem”, tawerna niedaleko miejsca, w którym cumujemy. Przypuszczam, że stąd wzięła się plotka. Tam zacznijcie.  

Seamair
Rozmowa, która toczyła się między Marionetkami, nie dała Seamair żadnych nowych wskazowek, jej temat bowiem dotyczył historii o tym, jak jeden z majtków przegrał całą ostatnią wypłatę w kasynie. Jakie szczęście, że Marionetki nie potrzebują jeść!

Odgłos pukania wystraszył nieznajomego, wyraźnie zagłębionego w lekturze. Podskoczył na krześle i poderwał głowę, wbijając swój wzrok w zamaskowaną postać Różanej Czarownicy. Dopiero po tym geście ponownie się rozluźnił.
Co? Ach. Dzień dobry. Proszę wybaczyć bałagan, Mol zgubiła swój kluczyk i nie mogliśmy go nigdzie znaleźć.  — wymamrotał mężczyzna o płowych włosach i zdjąwszy binokle z asymetrycznego nosa przetarł twarz — Musieliśmy przetrząsnąć cały warsztat, ale w końcu się udało. A co do pani pytania, to co zwykle. Problemy na giełdzie, wieści z Miasta Lalek zachwiały rynkiem, piraci plądrują peryferia Latającego Osiedla, nowi rajcy przerzucają się obietnicami. Słowem? Norma. No i oczywiście nowe plotki o pozaświatowcu, ale nie wierzyłbym za bardzo w to, co piszą. Lubią tanią propagandę.
Marionetkarz wstał z krzesła i otrzepał  z kurzu spodnie wykonane z jasnej, mięsistej wełny, a trzymaną w dłoni gazetę złożył na pół.
Cruz to ja. Cruz Gorrión— uśmiechnął się do Seamair i przesunął w jej stronę nieco pogięte czasopismo  — Jak pani chce to proszę. Jak mniemam ruszacie do Różanego Portu zbadać ostatni incydent z udziałem pozaświatowców? — zagadnął jako odpowiedź na pytanie Różanej Czarownicy — Nie będę ukrywał, po Rubinowym Porcie często krążą plotki o pozaświatowcach. Podobno Szkarłatne Płaszcze na jednej z kei znalazły łuski po nabojach, niektórzy mieszkańcy słyszeli wystrzały. Mało kto może pozwolić sobie na broń pozaświatowców. Ich konserwacja jest droga, a amunicję ciężko jest pozyskać. Jest to raczej drogie zainteresowanie, na które niewielu mieszczan, praktycznych zresztą ze swej natury, mogłoby sobie pozwolić, a wśród straży Kompanii bardziej popularna jest o wiele praktyczniejsza magiczna broń strzelecka. — mężczyzna wyjął z kieszeni srebrny zegarek i spojrzał na godzinę.
Bez marudzenia przystał na propozycję Kejko i przepuszczając ją w przejściu, skierował się w kierunku mesy. Na miejscu czekał na nich aromatyczny placek pasterski bądź tarta z duszonymi warzywami. Z karty dań Różana Czarownica mogła wybrać bardziej powszednie potrawy, jak zapiekany chleb z czosnkiem czy jajecznicę. Wszystko przygotowywane było przez Marionetki kuchenne na bieżąco, toteż Cruz dla umilenia czasu postanowił podzielić się z Seamair historiami o tym, jak fauna Szkarłatnej Otchłani przystosowała się do jej niegościnnych warunków.
Co Seamair mogła wyczytać z gazety? Potwierdzenie informacji przekazanych jej przez Cruza oraz zeznania świadków, że incydent miał miejsce w okolicahc kei Flavia Faeles XVI.


~~~
Zza mgławicy skał w końcu wyłonił się Rubinowy Port, ostateczny cel rejsu "Złotej Łani". Wielka, majestatyczna skała unosiła się bezwładnie w przestworze; przez jej rozmiar niemożliwym było objąć jej całej wzrokiem. Miasto to było w trakcie ciągłej przemiany: liczne place budowy, na których powstawału nowe, kompanijne gmachy, przeplatały się z pozostałościami drewnianej zabudowy - świadkami budowy potęgi Kompanii Szkarłatnej Otchłani. Obserwatora mógł uderzyć niemalże planowy charakter nowopowstających dzielnic; wrażenie to mogły potęgować wielkie, imperialne aleje przecinające wysokie nowe budownictwo. Kamienice ustępowały również miejscom przeznaczonym na parki i ogrody, do których sprowadzano rośliny z najdalszych zakątków wszyskich światów. Rubinowy Port tętnił bogactwem Kompanii.
Keje przymocowane do brzegów wyspy  wznosiły się całymi piętrami, a chmary statków przybijały doń i odbijały, przywodząc na myśl bardziej ul, niż obiekt wzniesiony ludzką ręką. Wasz statek przybił do jednej z nich - znakowanej godłem złotego kota, o numerze XIII. Kapitan pożegnał was i życzył wam powodzenia.
W sąsiedztwie kei F.F znajdowały się niewysokie, w przeważającej mierze kompanijne budynki. Część zabudowy stanowiły magazyny, w których tymczasowo przechowywano sprowadzone dobra. Keja, przy której znaleziono łuski, świeciła pustkami. Nieco dalej znajdowały się stragany z żywnością i przydatnymi drobiazgami pierwszej pomocy – w liczbie trzech, obsługiwane przez podobnych do siebie podstarzałych Dachowców. Nieliczni pracownicy krzątali się po okolicy, gotowi udzielić informacji, jak dojść we wskazane miejsce. Kilkaset metrów dalej znajdowała się wspomniana tawerna "Pod Grubym Vilfurem", a tuz pod nosem - bardzo ruchliwa karczma "Pod Harpim Cycem".

Jeżeli sobie tego życzycie, macie ostatni post na zadanie pytań członkom załogi. Wątki te będą jednak retroaktywne. Proszę uwzględnić je w pierwszej części posta, a następnie opisać, gdzie wasze postacie udają się już po przycumowaniu do Rubinowego Portu. Od tej pory proszę was o wypisywanie bądź podkreślanie zdobytych przez was informacji.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
spinning the spheres.
WE SEVERED THE

STARS
☽◯☾

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Jak igła w stogu siana Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Jak igła w stogu siana
Nie 26 Lis - 16:59
Clio Fyortersole, Astralna Archiwistka i dość świeża członkini Stowarzyszenia Czarnej Róży była w Rubinowym Porcie, stolicy Kompanii Szkarłatnej Otchłani, przybyszem. Wiele różniło ją jednak od ludzi pozbawionych magicznych talentów, pochodzących ze świata jasnych świateł i szklanych domów.
Miasto Lalek było pod kontrolą gangów, lecz istniejących od wieków system stworzył siatkę nieformalnych powiązań, która nie różniła się zbytnio od władzy jaką Kompania sprawowała w Rubinowym Porcie. Pod pewnymi względami zatem Clio czuła się tu jak w domu.
Zdawała sobie jednak sprawę, że nie jest w domu. Nie zapomniała o tym, lecz propozycja herbaty, bądź kawy szybko przypomniałaby jej o tym fakcie. To prawda, że często siadała obok Phoebusa przy rodzinnym stole Fyortersoli, lecz nigdy niczego nie jadła. Jako Marionetka - nie musiała. Jej energia miała inne, magiczne źródło.
Oparła dłonie na blacie w ten sposób, że kciukami podtrzymywała stolik, na którym spokojnie spoczywały pozostałe palce.
- Bardzo przepraszam, lecz zmuszona jestem odmówić. Jako Marionetka nie spożywam ani kawy, ani herbaty. - Odparła Clio.
Choć Clio wydawała się spokojna, jej ciało nieznacznie tylko poruszało się podczas mówienia, a jej ton sprawiał wrażenie oficjalnego, to w głębi Marionetka walczyła z hordą wątpliwości.
Jak miała się zachować? Nie spodziewała się, że będą jej oferować kawę, bądź herbatę. Wśród licznych poczynionych przez nią symulacji, tego jednego nie uwzględniła.
Mogła po prostu odmówić, lecz nie chciała psuć pozytywnej atmosfery rozmowy. Obawiała się, że mężczyzna stanie się wobec niej nieufny, gdy bez powodu odmówi. Jednocześnie nie chciała przeciągać momentu utraty zaufania na później. Do momentu, w którym okazałoby się, że nie piła herbaty, bądź kawy, która została przez nią zamówiona.
Pozostawała także kwestia pieniędzy, których Clio ze sobą nie wzięła, a nie mogła sobie pozwolić na przyjmowanie darmowych prezentów. Pochodziła z Miasta Lalek i była członkinią nie tylko Czarnej Róży, lecz także Rodziny Fyortersole. Zdawała sobie sprawę, że niekiedy przysługa rodzi najsilniejsze zobowiązania.
Musiała także pamiętać, że kłamstwo wypacza wspomnienia. Kłamstwo jest skazą w archiwum, której należało za wszelką cenę unikać. Myśli nie są tak trwałe, jak zdarzenia.
Ostatecznie zatem najlepszym rozwiązaniem, przynajmniej w oczach Clio, było powiedzenie prawdy. Gdy jednak wypowiadała kolejne słowa, zrozumiała, że jest jeszcze jeden powód. Maski Stowarzyszenia zostały stworzone, by ukrywać tożsamość. Musiałaby zatem pozbawić się anonimowości. To byłoby nie tylko niedopuszczalne, lecz zostałoby także szybko wykryte przez członków Stowarzyszenia, na których oczekiwała. Marionetka zakładała, że na pewno jej towarzysze są bardziej doświadczeni od niej. Nie chciała robić sobie wśród nich wrogów.
- Zaczekam na niego. - Odpowiedziała, a jej palce powoli przesunęły się po krawędzi blatu, by złączyć się na chłodnym drewnie, w miejscu tuż obok przetarcia - na które Marionetka w tej chwili nie zwróciła żadnej uwagi.
- Myślę, że niekiedy chęć zaistnienia może skrywać za sobą nieco prawdy.
Marionetka siedziała wyprostowana z okiem wpatrzonym w mężczyznę a dłońmi ułożonymi jedna na drugiej.
- Brendan Savers jest nie tylko przypadkowym gościem tawerny o zbyt rozwiązłym języku, lecz także właścicielem wyłączonej kei. - Clio mówiła nieco ciszej niż przedtem.
Była świadoma tego, że jakiś przyjaciel Brendana mógł ją usłyszeć i ostrzec. Wolała tego uniknąć.
- Brendan Savers to bardzo interesujący przypadek kogoś, kto wynajmuje keję, przy której doszło do incydentu z pozaświatowcem. Kogoś kto pływa na rubieże Otchłani, na tereny Piratów i kto wie jakich jeszcze bluźnierczych sił. - Podsumowała swoje spostrzeżenia na głos, licząc że być może uzyska jeszcze jakieś informacje od rozmówcy. Odpowiedzi nie zawsze wymagały pytania, a czasem źle sformułowane pytanie potrafiło zamknąć drogę do prawdy.
- Kto wie co Pan Savers mógł sprowadzić do Rubinowego Portu, bądź jaki jest jego nikczemny udział w sprawie pozaświatowca. - Dokończyła, patrząc delikatnie w górę, na swojego rozmówcę. Zdawała sobie sprawę, że pytając o to, czy mężczyzna wie gdzie znaleźć Brendana Saversa mogłaby narazić się na śmieszność. Czemu mężczyznę miałoby interesować gdzie znaleźć jego gości. Mógł jednak coś wiedzieć, mieć informacje, które będą mogły naprowadzić Stowarzyszeni Czarnej Róży na trop szpiega i Brendana Saversa.

Spekulacje:

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Jak igła w stogu siana 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Z uwagą słuchał Mol. Wyglądała na znudzoną, lecz udzieliła mu kilku bardzo przydatnych informacji, co stawiało ją w roli albo dobrego słuchacza, albo przynajmniej obserwatora. Nie mógł się temu dziwić, podróżnicy zawsze mieli coś ciekawego do powiedzenia. Czasami trzeba było zagrzechotać sakiewką, a czasem wystarczyło rzeczne pytanie. Uwaga mężczyzny z którym rozmawiał poprzednio zapadła mu w pamięć.
Pokiwał głową z namysłem, pozwalając by zdobyte informacje przez chwilę tłukły się po jego rogatej głowie. Będąc w masce nie widziała jego twarzy i może to i lepiej? Przygryzał usta, próbując ułożyć sobie to wszystko. Motywy mieszały mu się, bardzo mało wiedział... Chyba wyszedł z wprawy. Kiedyś jakby szybciej łączył ze sobą fakty. Może to przez stres? Zmiany jakie zaszły w jego życiu? Albo po prostu... zaczynał się starzeć.
Odganiając od siebie natrętne myśli, skupił się na poszlakach: ten, kogo szukają, prawdopodobnie miał na sobie zieloną koszulę na krótki rękaw w ciemne paski i czarne spodnie z kieszeniami po bokach, dodatkowo nie jest postacią anonimową bo zna się przynajmniej z jedną osobą w porcie: miejscowym pieniaczem, który twierdzi, że ubija z nim interesy których przedmiotem jest broń czarnoprochowa. Aeron widział już taką broń. Widział u Larazirona i chociaż sam nie potrafił jej używać, poznał jej moc. Wystarczyło chwilę poobserwować Vyrona by przyjąć, że czarnoprochowce to broń zdecydowanie nie z tego świata i jej rozpowszechnienie może doprowadzić do dość kłopotliwej rewolucji na polu walki.
Mol poradziła, żeby zaczęli poszukiwania od tawerny „Pod Grubym Vilfurem”, a on nie miał powodu by jej nie uwierzyć, dlatego skinął jej grzecznie głową i podziękował za wszystkie informacje. Jeśli chciała zapłaty, nie skąpił grosza, lecz jeśli nie, powstrzymał się przed wyjmowaniem sakiewki, by nie urazić kolejnego załoganta.


Gdy dobijali do portu, obserwował uważnie okolicę. Miejsce to zdawało się tętnić życiem i chociaż w każdym porcie znajdą się typy spod ciemnej gwiazdy, Rubinowy Port sprawiał całkiem przyjemne wrażenie. Liczne rozbudowy, krzątający się mieszkańcy... Chciałoby się powiedzieć: proza życia, ale dla Arystokraty, przynajmniej z zasady, ciężka praca pozostawała czymś abstrakcyjnym. Bo chociaż Aeron swoje w życiu przeżył i do wielu rzeczy doszedł pracą własnych rąk, nigdy nie plótł lin, nie naprawiał szalunków, nie przenosił beczek z rybami a tym bardziej nie trudnił się nigdy nierządem, jak to robiły wyginające się, kuszące wdziękami portowe ladacznice.
Jeśli była okazja, zaczepił swoją towarzyszkę i spokojnym tonem przekazał jej wszystko, czego się dowiedział. Czuł ucisk w żołądku, który najpewniej miał wiele wspólnego z głodem, lecz Upiorny nawet nie chciał myśleć o posiłku, póki nie przybliży się ku rozwiązaniu sprawy przynajmniej o krok. Był wytrzymały, a jakże. Jeszcze będzie czas na spokojne zadbanie o podstawowe potrzeby.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, udam się do wskazanej przez Mol tawerny. - powiedział na koniec - Powęszę trochę. Może dopisze mi szczęście i spotkam handlarza bronią? Myślę, że wyglądam na takiego, który mógłby być zainteresowany kupnem. - dodał, uśmiechając się pod maską - Możemy iść razem, ale nie będę naciskać. Jeśli uważasz, że w tym czasie powinnaś szukać tropu gdzie indziej, nie będę cię zatrzymywał.

Jeszcze przez chwilę poczekał na jej reakcję i jeśli nic go nie zatrzymało, skierował kroki w stronę tawerny "Pod Grubym Vilfurem". Wchodząc rozejrzał się szybko i wybrał miejsce na uboczu, licząc na to, że prędzej czy później złapie karczmarza bądź innego pracownika, by przy okazji składania zamówienia, zdobyć kilka dodatkowych informacji.

Jeśli jednak nie dane mu było iść do tawerny, dostosował się do planu Drzazgi.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
Jak igła w stogu siana Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Nieznacznie pokręciłam tylko głową, łącząc się tym samym w żalu nad niepowodzeniem hazardzisty. Sama ostatnio też, przekonałam się, iż fortuna potrafi być niezwykle kapryśna. Być może, to przez fakt, że więcej szczęścia znajdowałam aktualnie na… gruncie towarzyskim? Chyba było nawet jakieś związane z tym przysłowie, którego jednak nie mogłam sobie aktualnie przypomnieć. Co więcej, musiałam się skupić na zadaniu.

Mężczyzna przez chwilę przypominał mi spłoszonego Reilla. Te istoty również nie przepadały, kiedy to wyrywać je z ukontentowania nad ich sprawami, które często dotyczyły planowania drzemek oraz odpoczynku po drzemkach, ewentualnie jedzenia.
– Niestety pewne przedmioty zdają się mieć wpisane w naturę skłonność do gubienia się. A w szczególności te, które są dla nas tak ważne. Ale najważniejsze, że zguba się znalazła.
Wiedziałam, jak ważny był klucz, zwłaszcza dla samej marionetki. Soren, nie pozwalał nawet zbliżać się do własnego, zawsze nosił go ze sobą, zawieszony na srebrnym łańcuszku i schowany pod ubraniem. Miał to szczęście, że mógł sam swobodnie się nakręcić. Gdy się nad tym głębiej zastanowić, to sam fakt umiejscowienia mechanizmu potrafił powiedzieć wiele o marionetkarzu. Ci którzy, chcieli panować nad swymi kreacjami mogli osiągnąć to poprzez wybranie miejsca na klucz w mało wygodnym położeniu, takim jak plecy marionetki. Mogli też je kontrolować zwyczajnie im tego klucza, nie oddając…
Ale to nie moralności marionetkarzy dotyczyło powierzone mi zadanie. Gdzieś w Rubinowym Porcie skrywał się ktoś nie z tego świata, którego należało, czym prędzej odnaleźć.
– W rzeczy samej. Pewnych spraw nie można zaniedbywać… pozostawione same sobie, szybko potrafią przerodzić się w problemy.
Z uwagą wysłuchałam wszystkich informacji, którymi postanowił podzielić się ze mną Cruz. Ze skinięciem podziękowania przyjęłam również prasę, którą miałam zamiar przejrzeć później.
Nie pożałowałam zejścia pod pokład. Uwagi marionetkarza uznałam bowiem za całkiem pomocne.
Już z krótkiej rozmowy dowiedziałam się, że na jednej z kei odnaleziono łuski po nabojach. Padły też strzały… ciekawe czy jedynie ostrzegawcze, a może celne? Rany zadane przez broń palną bywają paskudne…
Gorrión z całą pewnością miał większą wiedzę na temat mentalności mieszkańców portu, więc postanowiłam zdać się również na jego przypuszczenia co do tego, że broń, którą sprowadzono spoza Krainy najprawdopodobniej nie byłaby obiektem zainteresowań mieszczan, czy nawet strażników Kampanii.
– To cenne wskazówki. Może w takim razie, wie Pan również, gdzie w Rubinowym porcie można najczęściej spotkać persony na tyle zamożne, aby mogły sobie pozwolić na równie kosztowne zainteresowania?

Gdy wraz ze swym życzliwym towarzyszem udałam się do mesy, głowiłam się nad zdobytymi informacjami. Przez chwilę moje myśli przeskoczyły jedynie nad dylemat dotyczący jedzenia. Wybór padł na zachwalany placek pasterski.
Dobrze było porządnie się najeść przed dotarciem na miejsce. Przynajmniej głód nie będzie później mącił mi myśli, co nie sprzyja koncentracji.
Temat naszej dalszej rozmowy uważałam za interesujący wszak wszelaka fauna i flora leżały w polu mych zainteresowań. W ramach rewanżu, zasugerowałam, iż może zaprzyjaźnienie się z jakimś Gatto, czy Kotem w butach, mogłoby rozwiązać problem dotyczący skrzydło rygów. A przynajmniej go zminimalizować.
W geście podziękowania, zaproponowałam postawienie marionetkarzowi wybranego napitku, o ile na tak owy miał chęć. Sama po ostatnich przygodach wolałam stronić od tych konkretniejszych. A zresztą byłam przecież na służbie.

Po przejrzeniu gazety dowiedziałam się, iż incydent z użyciem broni miał miejsce w okolicach kei Flavia Faeles XVI.
Ku mojemu rozczarowaniu, mój upierzony przyjaciel nie pozyskał dla mnie żadnych wartościowych informacji. Nie mniej warto było spróbować… posiadanie dodatkowej pary oczu i uszu, to i tak zawsze plus.

Pozbieranie własnych drobiazgów nie zajęło mi wiele czasu, to też mogłam poświęcić się obserwacji portu, do którego niechybnie się zbliżaliśmy. Powiedzieć, że nie wywierał wrażenia to skłamać. Choć w obliczu naszego zadania, ten ogrom mógł też przytłoczyć. Ja wolałam jednak myśleć o tym, jak o wyzwaniu.
Uznałam, że zanim dobijemy do portu należy omówić kilka kwestii z Fobosem. Złota Łania całe szczęście nie należała do statków wielkogabarytowych, to też odnalezienie partnera nie powinno być trudnym. Tym bardziej iż ten najwyraźniej doszedł do podobnych wniosków.
Po tym, jak mężczyzna podzielił się ze mną zdobytymi informacjami, uczyniłam to samo. Fakt, iż część z nich się pokrywała, można było uznać za dobry znak.
– Tego typu interesy łatwiej załatwiać w pojedynkę. Nadmierny tłok, zwykle płoszy takich, których oferta jest limitowana i szemrana zarazem. Warto podjąć ten trop.
Zastanowiłam się przez chwilę nad własną ścieżką.
– Sprawdzę kei Flavia Faeles XVI i jej okolice. Może coś zostało przeoczone i znajdzie się jakaś dodatkowa wskazówka. A może tamtejsi nadal żyją wydarzeniami, które miały tam miejsce. Zobaczymy. Możemy później spotkać się pod słynnym Harpim Cycem… Jeśli tylko uda nam się nie ulec aurze tego miejsca, to może i tam trafi się kilka lokalnych plotek, a w nich, choćby kilka ziaren prawdy do odsiania.
Kończąc swą wypowiedź przybrałam bardziej żartobliwy ton, odnosząc się do aluzji kapitana. Nie mniej wskazany przez niego lokal mógł okazać się przydatny.

Pod maską pozwoliłam sobie na uśmiech, gdy moje spojrzenie zatrzymało się na wizerunku złotego kota. Widać nawet tutaj, nie sposób mi było zapomnieć o wyrzutach związanych z Dachowcem. Najpewniej nie był usatysfakcjonowany, krótkim listem z wyjaśnieniami na temat mojej nieobecności.
Musiałam też pomyśleć nad swym wizerunkiem. Maska zapewniała dozę bezpieczeństwa i anonimowości, trudniej było jednak wmieszać się przez nią w tłum.




~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach