Spectrofobia :: Organizacja :: Kartoteka :: Opisy Dodatkowe
Czy ze zmrożonego serca
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Czy ze zmrożonego serca
Sob 16 Lut - 22:26
Sob 16 Lut - 22:26
Prequel: Grands-parents
Linia Carax to zubożała szlachta. Oboje nieświadomi, nawet teraz, istnienia Krainy. Obecnie mieszkają na wsi. Brali duży udział w wychowywaniu Evy i Joanne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proloque: Parents
„Veronique Carax w swoim poukładanym, zupełnie przewidywalnym i zaplanowanym po ostatnią godzinę dnia życiu zrobiła spontanicznie tylko dwie rzeczy. Pierwszą, gdy późno w nocy, z pewnością pierwszy raz mając na sobie spodnie, ona i jej arystokratyczne koleżanki pod przewodnictwem Olgi Azarenko - jej najlepszej przyjaciółki, nowobogackiej Rosjanki, panny o cudownym, żywym usposobieniu i wątpliwych normach moralnych - włamały się z ciekawości i niezwykłego u nich pragnienia przygody na teren budowy nowego hotelu w Paryżu. Drugą, gdy po ledwo trzymiesięcznej znajomości, mając lat dwadzieścia, poślubiła wbrew woli całej swojej rodziny starszego o parę lat polskiego geodetę, imigranta, mężczyznę, który tamtej nocy ich nakrył, mojego ojca.”Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Chapitre 1 - Dzieci z Bullerbyn
Sob 16 Lut - 22:31
Sob 16 Lut - 22:31
Wspinała się po drzewach jak wiewiórka, jej ulubionym zajęciem było łapanie kotów – żeby pokazać, że może i potrafi, oczywiście – a całe poranki spędzała w towarzystwie starego ogrodnika obserwując jak się wykluwają ptaki. Wszystko to naturalnie doprowadzało maman do białej gorączki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
— Evan... — zaczął jeszcze raz młody mężczyzna, próbując przeniknąć wzrokiem przez gęstą, zieloną koronę w kierunku gałęzi, na którą wdrapało się najbardziej dzikie i niesforne dziecko z jakim miał przyjemność się zetknąć. Bo przebywanie z córką inżyniera Markovskiego było przyjemnością – choć taką trochę przepełnioną strachem, że znów zniknęła mu z oczu, albo, jak teraz, że nawet nie wie kiedy wspięła się na jabłonkę, w gałęziach której dostrzegli gniazdo niedawno wyklutych słowików.— Nazwij mnie tak jeszcze raz i wejdę wyżej — zabrzmiał mu z góry dziecinny głos, który do perfekcji opanował już swoistą dla matki nutę groźby popartej władzą.
Émile zacisnął usta, by nie wybuchnąć śmiechem i pomodlił się bezgłośnie, by malutka odziedziczyła po matce wyłącznie rude włosy, piegi i kategoryczny ton.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Chapitre 2 - Jaskrawe Światła
Sob 16 Lut - 22:34
Sob 16 Lut - 22:34
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przez całą szerokość uliczki rozbrzmiewał głośny, pełen niezaprzeczalnego uroku, ale z pewnością pijacki kobiecy śmiech. Dziewoj było dwie, i choć nie podpierały się pod ramiona lub za szyje w charakterystycznie zygzakowatym marszu samopomogowym, dobrze słyszalny śpiew "Przepijemy naszej babci domek cały, / I ten kurnik co go ptaki obesrały" mieszanką polskiego i rosyjskiego nie wróżył dobrze, jeśli zechciało się spojrzeć do tyłu, na goniących je żandarmów. Trzymając się za ręce i potykając ze śmiechu, dziewczęta umknęły za róg, gubiąc straż miejską tylko po to, by wyższa z nich nie zauważyła zbocza i zsunęła się prosto do Sekwany. Po wyłowieniu niedoszłego topielca ruda spostrzega kolejny patrol i ponowna ucieczka staje się koniecznością. Szczególnie po potoku przekleństw ociekającej blondyny, słyszanym przynajmniej na drugim brzegu rzeki. Wspinaczka po metalowych schodach ewakuacyjnych zostaje nagrodzona urokliwym wschodem słońca przy niewielkich tylko stratach: zgubieniu jednej ze szpilek Rosjanki i nowej szramie na piegowatym policzku, zakrytej teraz jeszcze bardziej marchewkowymi w jaskrawym słońcu włosami.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
„Nawet nie podejrzewałam, gdy na początku liceum wychowawca kazał nam napisać nasze marzenia na kawałkach papieru i zachować do czasu egzaminu maturalnego, że na moje "żyć pełną piersią" już w połowie drogi braknie mi tchu..”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Blondyna w szpilkach jak do morderstwa – kogoś poprzez dźgnięcie lub siebie z powodu upadku z wysokości – spojrzała na platynowy zegarek, później na towarzyszącego jej młodzieńca, a następnie krzyknęła, sprawdzając reakcję chłopaka, w górę schodów:
— Eva! Długo jeszcze?
— Bo co? — rozległo się natychmiast, dźwięcznie i poirytowanie.
— Bo się Agapit niecierpliwi!
— Powiedz, że jeszcze chwila! Że wypiorę czerń mojej duszy i schodzę! — warknęła.
Brwi bruneta powędrowały do góry, ale twarz nie zdradzała żadnego poruszenia. Nawet założył ręce na piersi.
— Coś nie tak? — spytała Kalina, jak zawsze gotowa do bitki.
— Po prostu trochę sobie poczekamy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Chapitre 3 - Nigdziebądź i pustoból.
Sob 16 Lut - 22:36
Sob 16 Lut - 22:36
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Chapitre 4 - W krzywym zwierciadle
Sob 16 Lut - 22:37
Sob 16 Lut - 22:37
Ma kompletnego kota na punkcie literatury - w zasadzie nieważne jakiej - a może o niej mówić godzinami bez chwili przerwy, co idzie stwierdzić po lekkomyślnym rozpoczęciu rozmowy na ten temat.
Guided by a beating heart
I can't tell where the journey will end
But I know where it starts
They say I'm caught up in a dream
Well life will pass me by if I don't open up my eyes
Well that's fine by me
When I'm wiser and I'm older
All this time I was finding myself
And I didn't know I was lost
— To się nazywa obłęd [...].
— Wszystko się jakoś nazywa, wybierz sobie [...].
[polowanie zakończone]
- C’est un monsieur:
Sam do końca nie wiedział, co było nie tak z kokardą, którą miała na głowie. Może to dlatego, że po prostu uwięziła te rude kudł- włosy, ale uznał, że to jej przydałoby się najwięcej uwagi. Mimowolnie wstał, po serii mrugnięć uświadamiając sobie, że ktoś przy niej siedzi... Dobrze, to tylko jakiś blady chłystek. Da się to załatwić. Ale będzie to trzeba zrobić szybko. Bo... przecież nie wyobrażał sobie Evy w barze. Nie wyobrażał sobie Evy w barze z facetem u boku. Nie wyobrażał sobie pijanej Evy w barze z facetem u boku. Nie wyobrażał sobie pijanej Evy w barze z pijanym facetem u boku... Wniosek? Masz bardzo ograniczoną wyobraźnię! Tak, pomimo wiewiórek w poprzednim akapicie.
Skoro już wstał, nie miał wyjścia – ręka zahaczyła o ramię Iskry, zaraz zniżając się, żeby złapać ją za nadgarstek.
— Pozwoli mi panienka panienkę... wyjść? — pal licho sernik. Ale starał się być miły! Jednak ten akcent nad panienkami... To nie był dobry pomysł. Aaale... Wciąż pomysł!
Ręka jakże niedyskretnie wzmocniła swój ucisk na jej rączce, po czym rozluźniła się, jakoby jednak przekonała się do pomysłu dalszego przepływu krwi przez co poniektóre kanaliki. Po raz kolejny był bardziej miły, niż być powinien. Doceń to.- Był dzisiaj wyjątkowo miły, a jakże.
Wyczuła to każdym centymetrem kwadratowym skóry, gdy imadło zaciśnięte naraz na jej przegubie poluzowało chwyt, tylko przytrzymując nadgarstek zaborczym cholernie pociągającym gestem. Była chora na umyśle bardziej niż to podejrzewała. Zdecydowanie.
Wyczuła to, gdy swobodnie pił do ich pierwszej rozmowy, z szyderą grając teraz przeuprzejmego (nie?)znajomego, bo nie zrobił sceny – a pewnie by potrafił – by nie zwracać na nich zbytniej uwagi innych gości. Co nie przeszkodzi zrobić sceny Iskrze przy nadarzającej się okazji, by z sentymentu zagrać mu na nerwach.
— Dlaczego? — zapytała tylko, starannie wymówiła słowo, po angielsku będące jedną zgrabną zgłoską, z oczami utkwionymi w drugich równie zielonych – lustrując je uważnie, przeciągle – gdy już zatchnięcie na widok jego osoby przeminęło na tyle, by zdołała wydobyć z siebie dźwięk nie będący ponownie żenującym „to ty”,.
Jeśli wzmocnienie uścisku po panienkach nad panienkami miało nazbyt subtelnie oznaczać, że wyjdą tak czy tak, to niech jeszcze raz sprawdzi do kogo mówi to, co mówi.
A „dlaczego” winno mu rozbrzmieć na wszystkich płaszczyznach.
Przed tym dlaczego był gotowy na każdą odpowiedź – na wszelakie „taki”, gdzieś zachowała się też wyjątkowo cięta riposta na „nie”. „Nie wiem” mógł rozwiązać w dziesięć sekund, podrywając ją do góry i bezceremonialnie ją stąd wynosząc, nie przejmując się tym jak by ucierpiał, gdyby Iskra jednak ucięła to „wiem” ze swojej wypowiedzi. Ale... Wystarczyło jedno słowo, by Duma nagle zbladł, tracąc na dłuższą chwilę swoją dumę – tym razem z małej litery. Na-naprawdę...? Och, był na to przygotowany! Oczywiście, że był na to przygotowany! Ale to spojrzenie...
No tak. Teraz to mógł tylko wybierać, w którą stronę usiłować przesunąć skałę-Iskrę. Skałę, phi. Głaz. I to nie względu na wagę, ale na pasję i z pewnością odnawialne w jedno ludzkie pokolenie zasoby upartości. Ale przecież miał plan A! Tak, oczywiście, że wyniesienie jej nie było planem A... To teraz po cichu, żeby nie przyznawać się do błędu, przeniesiemy się do planu A... prim.
Och, może nie odziedziczył tęgiego umysłu po swoim (na pewno) dalekim kuzynie, Homerze Simpsonie, ale na pewno małpka, obracająca się szaleńczo w jego głowie – jak tu nie pracować na pełnych obrotach? – zatrzymała się i przyklasnęła pomysłowi, który zakwitł w głowie lunatyka... zakwitł nie tylko pomysł – krzywy uśmiech wyrażający triumf także. W międzyczasie zdołał nawet zmusić się do opuszczenia dłoni, co było równie wymagającym zadaniem. Ale gra to gra – scena? O taaak... Jego oczy, przedtem koczujące na rudym czubku głowy Evy, natarły na taflę jej spojrzenia. Odchrząknął, po czym sprezentował jej zakłopotaną minkę.
— Wybacz... Ale to nie chodzi o ciebie. Nie wiem w ogóle, czemu tak pomyślałaś. Chodziło o to miejsce – wiesz... to moje ulubione. Stąd widać najlepiej widać, co też ten... — jakże bezwstydnie powędrował spojrzeniem w kierunku baru, chwilę gorączkowo poszukując nazwy lokalu — „Zaciszny kącik”... hmh, oferuje.
Rozłożył bezradnie ręce.
— Orientujesz się może, czy w Krainie Luster obowiązuje ustawa o wychowaniu w trzeźwości? Chyba jesteś za młoda na takie miejsca, a rysowanie zmarszczek ani trochę w tym nie pomaga... Szczególnie ta lwia jest wyjątkowo źle narysowana, wiesz, zbyt głęboka... Nie wyglądasz na taką, która aż tak często się irytuje. Często się irytujesz, Evo? — i co teraz? I co teraz, Dumo? To... To było poniżej pasa. To nawet nie był dobry tekst na podryw. To nawet nie był dobry przytyk. To było... było... Bardzo złe. — Ponadto kolor tego blatu nie pasuje ci do oczu.
Po tym argumencie powinna po prostu wstać i wyjść, prawda? Niekoniecznie... z nim.
Zaraz po tej tyradzie zerknął na osobę usadowioną obok niej i uznał, że tekst z ustawą o trzeźwości powinien zachować dla kogoś innego. Ale cii... wróć do Iskry. Obserwuj jej reakcję. A jak nic nie zrozumie, po prostu ją stąd wynieś.
Jakoś ten pomysł podobał mu się najbardziej.
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Chapitre 5 - Powiew wiatru
Sob 16 Lut - 22:41
Sob 16 Lut - 22:41
szukam świata
w którym jedna jaskółka
czyni wiosnę
gdzie szewc
chodzi w butach
gdzie jak cię widzą
to dzień dobry
szukam świata
w którym
człowiek człowiekowi
człowiekiem
Słodką nagrodą pocieszenia jest jednak Tytus.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- L'amor che muove il sole e l'altre stelle:
Nie zdawał sobie z tego sprawy, skoro niemal mimo uszu puścił jej oświadczenie, że to właśnie on dał jej pierwszy odwagę, ale chyba rozpoczęła się w rudej walka, której wyniku nie potrafiła przewidzieć. Walka pomiędzy racjami Iskry i racjami Dumy. Pomiędzy jej rozpaczliwą, zakrawającą prawie na kompleks zbawiciela chęcią uchronienia Joanne przed zdarzeniami, których już się nie da cofnąć oraz pomiędzy przeświadczeniem Lunatyka, że Eva powinna też myśleć o sobie.
Nie była przyzwyczajona, by myśleć o sobie. No, nie była przyzwyczajona, by myśleć w superlatywach. Prócz krótkich chwil wytchnienia przy skrzypcach czy książce nie miała też życia prywatnego. Wszystko podporządkowała zdobywaniu informacji o Krainie (które jej nie szło), udawaniu, że studiuje dziennikarstwo, fasadzie zagranicznej studentki, która organizuje projekty i konferencje.
Zabiłaby teraz za połówkę czystej. Wódka nie pyta, wódka rozumie. W przeciwieństwie do tego tutaj.
„Po co wyciągasz broń, skoro nie zamierzasz jej użyć?” sarknął tym momencie tata Iskry w jej głowie. Powoli zaczynała rozumieć wszystkie idiotyczne zasady, którymi się kierował i które próbował jej wpajać, tak jak matka ze swojej strony szpikowała Jo bzdetami o kaligrafii i doborze odpowiedniej długości rękawa w koszuli. Swoją drogą, że Evę też bombardowała.
Gdy zaczęły mu się trząść ręce, nie wiedziała gdzie podziać oczy. Gdy jeszcze okazało się, że powodem nie była wściekłość czy przerażenie, uciekłaby ze wstydu, gdyby tylko nie upuścił pistoletu. Natychmiast odskoczyła w bok z sykiem, pomna poprzedniego razu, gdy tamta dziewczynka rzuciła gnatem. Wtedy też miały szczęście, że mechanizmy zabezpieczające nie zawiodły. Teraz... gdy broń leżała w trawie, a jej nie trafiła żadna zbłąkana kula (o którą pół minuty temu się prosiła), spojrzała na niego... i podeszła tych parę kroków szybciej niż zwykłym tempem, ujmując jego dłonie. Ściskała je mocno, a pretekstem były słowa napomnienia: „nie rób tak więcej, proszę, bo mam złe wspomnienia związane z rzucaniem bronią o ziemię”, wypowiedziane zaraz przed jego deklaracją o nieagresji.
Słysząc załamanie tonu, rejestrując zmęczenie błyskające w tęczówkach... miała ochotę wymierzyć sobie jakąś dotkliwą karę. Może powinna wtedy poczekać w gabinecie Kaliny do końca i znieść wypowiedziane przepraszającym tonem „borderline”, zamiast wypadać jak oparzona i straszyć siedzących w poczekalni pacjentów.
Zapominała, że ludzie (i około-ludzie) są krusi. Duma wydawał się jej stały jak skała, nie do ruszenia. Dotąd, do dzisiaj, zdawał się niemal nieskalany jakąś większą emocją. Melancholijny Duński Książę.
Lubiła jego nowe strony. Nawet tę szyderę, gdy odkrył, że nie podejrzewała go o czytanie. Pokochałaby też i tę delikatność, gdyby się tak przeraźliwie nie bała, że go niechcący złamała.
Wtedy jednak znów zaczął mówić, a wersety łagodziły wrzątek, który dotąd płonął jej w gardle i ściskał żołądek. Nie potrafiła powiedzieć co jest w nim takiego, że automatycznie czuła się rozbrojona. Pozbawiona argumentów, które stałyby w opozycji. Przecież wiedziała... a raczej nie wiedziała. Nie miała pojęcia czego sama chce. Plątała się w zeznaniach i kaleczyła wszystkich i wszystko na drodze.
Przy jego ostatnim zdaniu zamknęła na raz usta, uchylone uprzednio jak drzwi, zza których wyglądają nieśmiało słowa „zapomnij, przepraszam”. Duma mógł sobie w duchu, na głos, albo publicznie – już jego wola – pogratulować, bo właśnie jednym ruchem zdołał od nowa wzniecić płomień palnika i jeszcze przestawić pokrętło cholerycznego kontrolera rudej z pozycji 3 na pozycję 4.
W tym momencie nie była już zła. Nie była nawet skora do krzyczenia. Furia, która zapierała jej dech w piersiach i przesłaniała pole widzenia krwistą mgiełką zniknęła jak ręką odjął. Cała krew odpłynęła jej z twarzy, a zmrużone zielone oczy i lekka lwia zmarszczka pomiędzy brwiami dawały wrażenie, że to wcale nie jest to cudowne, nagłe uspokojenie się i przebaczenie wszystkich popełnionych przez otoczenie win, tak charakterystyczne dla choleryków.
Poziom 4 objawiany był tylko wtajemniczonym.
Poziom 4 oznaczał lodowatą wściekłość, gdy wszystkie kontury wydają się ostre jak brzytwa i wyraźne jakby błyszczały na krawędziach. jak kryształ. Oznaczał furię tak rozplanowaną, tak logiczną, tak rozmyślną, że w tej chwili Iceman i Ted Bundy chowali się pod łóżka.
Sprezentowała mu jedno średniej długości spojrzenie, które miało temperaturę przynajmniej zera absolutnego i powinno mrozić nagromadzonym w nim rozżaleniem i przebijającym się równocześnie obrzydzeniem. Potem gwałtownie uniosła dłoń, jakby nie mogąc się zdecydować czy ma go uderzyć – wierzchem, oczywiście; ta metoda zostawia mniej śladów na skórze twarzy i więcej śladów na dumie – czy po prostu od razu odejść.
Wtedy jednak stanął rudej przed oczami jego poprzedni obraz, wtedy gdy uniosła wzrok – dłonie wplecione we włosy, palce zakrywające nieziemskie, zielone oczy, rwany oddech; przez nią – jak migawki ze starego filmu, nakładające się na rzeczywistość, i opuściła wolno ręce, tkwiąc przez chwilę nienaturalnie nieruchomo, wpatrzona w jeden punkt: w jakiś paproch na jego białej koszulce, który musiał spaść z drzewa.
Co ona, na wszystkie świętości, właśnie wyprawiała?
A potem, jak kiedyś, uniosła się na palcach, by stanąć z nim twarzą w twarz najbardziej jak tylko mogła. Dziś było to łatwiejsze, bo Duma czasem zniżał się do jej poziomu. No i miała wyższe buty.
— Wiedziałeś, na co się piszesz — sapnęła zagniewana, a oczy miotały błyskawice. — Na Szachownicy kruszyłeś moją maskę kawałek po kawałku. Wtedy w barze... — Aż jej brakło tchu. Znów ścisnęła jego dłonie. — K o c h a n i e, bierzesz pakiet albo nie bierzesz niczego. Ja i moje demony występujemy zawsze w tandemie. — Co mogła jeszcze zepsuć, skoro już i tak zaprezentowała się w owy śliczny, uroczy, całkowicie nie do strawienia sposób? Błaganie nie wchodziło w grę, bo nie chciała takiej relacji, nie zdzierżyła by jej. Nie chciała też litości czy uległości. Ktoś, kto słuchałby jej w każdym aspekcie, kto zgadzałby się z jej każdym słowem... doprowadzałby ją do szału.
Nie, błagam, nie mówcie mi, że pozostała jej tylko i wyłącznie szczerość. Ale pewnie tylko szczerość spowoduje, że Lunatyk nie zostawi jej zanim jeszcze cokolwiek rozpoczną.
— Musisz wiedzieć, że ja cię nie lubię. — Potrząsnęła równocześnie głową, przerwała na oddech głęboki jak westchnienie, a potem wypaliła: — Ja cię potrzebuję. Jak powietrza. Jak słońca. Jak grawitacji.
Taka jest: do bólu intensywna, bezpośrednia i nieprzewidywalna. I aktualnie całkowicie bezbronna. Żadna z tych rzeczy nie polepszy jednak słabego tekstu o grawitacji.
złapię Cię za rękę,
może nawet za słowo,
a jeśli się odwrócisz
wrócę radiową drogą
Sometimes I wonder when you sleep
Are you ever dreaming of me?
Sometimes when I look into your eyes
I pretend you're mine, all the damn time
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
:coffee:
All messed up
And slightly twisted
Am I sick or am I gifted ?
- „ — Chciałem powiedzieć — wyjaśnił z goryczą Ipslore — że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć. Śmierć zastanowił się przez chwilę. — KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
Byciem kotem jest niezwykle miłe. Wspominam to z niejakim sentymentem, mimo że przygoda zakończyła się obrażeniami. Na osobie młodocianych, gówniarzowatych przeciwników, bien entendu.
Bycie kotem jest niezwykle miłe, pomimo konieczności ciągłego powstrzymywania kocich odruchów i pragnień. O ile spacer po wąskim gzymsie kamienicy sprawia mi niesamowicie dużo frajdy, tak jak i zgrabne lądowanie z każdej pozycji, tak paląca chęć zatopienia zębów w kanarku sąsiadów nie jest czymś, czym chciałabym się pochwalić. Przy najbliższej okazji muszę pochwalić Victora za tak dobre panowanie nad żądzami. No, chyba że dla dwustukilogramowego kociska to tylko płotka i jego cichym marzeniem jest wszamać takiego, o, bociana. Albo pelikana.”
Zadowolony z pierwszego śniegu to on nie był.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czerwone włosy, oczy i usta
Dłonie splamione krwią barwy różnej
Z tego spojrzenia wyziera pustka
Nie może zostać jej duszy dłużne
Te blade włosy, oczy i usta
I uśmiech jakby go co bolało
Gdzie nie przybędzie, czeka nań pustka:
Strzaskane życia, skrwawione ciała
Lecz kiedy zieleń napotka zieleń
Gdy skąpie drugie w tęsknym zachwycie
Kiedy spojrzenie mówi zbyt wiele
Weń odpuszczenie win jest i życie
I może tego wina za wiele
I może kwiaty by się nadały
Lecz dzięki niemu wzrok mówi śmielej
I żadne róże by tak nie pachniały
W oddali świta, mgła tuli miasto
Kolejny dzień wyciąga ramiona
Tu na fotelu uwili gniazdo
Nie chce stąd odejść ni on, ni ona
- Do not go gentle into that good night, they said:
- W sumie przydałaby się kawa. Taka mocna, słodko-gorzka. Idealna do ciasta krówkowego, którego kawał wiernie czekał w lodówce na chwile właśnie takie jak ta. Ale nie ruszyła się ani o krok, poruszona kolejnym otwarciem się Dumy.
One chwile, rzadkie jak rzeczowe wzmianki o Świętym Graalu, i tak samo nieprawdopodobne, wzbudzały w rudej uczucia tak ckliwe, że aż sama się ich wstydziła. Niezłe miała zdanie o rodzie męskim, nie ma co, jeśli wzruszał ją do głębi fakt, że miewali uczucia inne niż h&h.
Odchyliła się lekko na krześle, jakby zapominając, że nadal jest wstawiona i większe akrobacje mogą poskutkować złamaniem karku w najgłupszy ze wszystkich sposobów. Zagryzła paznokieć kciuka i metodycznie zdzierając lakier, lustrowała bladą twarz mężczyzny. Gdyby tylko była świadoma wszystkich informacji, które wypisał jej na kartce A4 listu (miłosnego? informacyjnego? rekomendującego Dumę?), który otrzymała paręnaście minut temu (eony temu vel 7 miesięcy temu). A może lepiej, że nie była i kierowała się li i wyłącznie własną kruchą oceną – to nie pozwoliło jej wpaść w fatalizm, bo komu jak komu, ale sobie ufała, ale i nie pozwoliło przywalić Lunatykowi z całej siły za wypisywanie walentynkowych bredni, by za chwilę opowiadał o swojej żonie.
Żonie.
ŻONIE.
No prawie rymowało się z ZONIE, takiej jak w Czarnobylu czy innym obszarze potencjalnie niebezpiecznym.
Wyjęła palec spomiędzy bladoczerwonych ust chwilę zanim zrobiła sobie krzywdę z powodu szczękościsku.
W sumie to też nie miała pojęcia, co to przed chwilą miało, kurwa, być.
Tak więc przyjęła od niego zwrot butelki, łyknęła zdrowo, na odwagę, i przypomniała sobie wszystko, czego uczyła ją Kalina, wspaniała Kalina, jedyna matka, którą pragnęłaby mieć, bo maman do tej kategorii nawet nie wypadało zaliczać.
Zawsze walcz swoimi pomalowanymi pazurami o to, co uważasz za własne, zwłaszcza jeśli inni też tego chcą.
A ona uważała Dumę za swojego, tak bardzo jak już dawno niczego i nikogo pod tym błękitnym niebem i na podłej ziemi. Oblizała więc bardzo widocznie wargi z alkoholu i wstała. Tylko leciutko zachwiała się, gdy noga od krzesła nie usunęła się z drogi wystarczająco szybko, ale potem było już o wiele lepiej: położyła dłoń na lakierowanym blacie stolika i w jakże majestatyczny sposób dotarła Na Drugą Stronę, za dumne plecy. Właśnie w tym momencie zaczyna się sytuacja przeistaczać w kolejny zapierający dech w piersiach romans (no oczywiście, że to nie kołatania serca wywołane upojeniem alkoholowym), ale uj z tego. Zamierzała użyć wszystkiego, co upewni siedzącego tu mężczyznę, że przebywa w odpowiednim miejscu. Jest tutaj, a nie z Laurą.
Ruda była gotowa dorobić już niewidocznej rywalce parszywy charakter i za duży nos, i niesprawiedliwie oblec ją we wszystkie negatywne cechy, które łączyły jej się w głowie z dwoma rzeczownikami, którymi ją określił. Modelka. Ćpunka. Może dlatego, że Evę też można było tak określić przez kilka długich miesięcy jej życia. Całkiem nieodległych miesięcy.
Nie ma żadnej granicy smaku i moralności, której nie da się przekroczyć, jeśli wierzysz w to, co za tą granicą czeka.
Nie zamierzała grać fair. Nie mogła sobie na to pozwolić, tak jak nie mogła sobie pozwolić na chwilę nieuwagi, skoro tamta kobieta mogła samą siebie nazywać zoną Dumnego. Wyschnięte nagle usta uchyliły się nieznacznie.
Westchnięcie, jak przez nurem w zimną, lodowatą i nieznaną toń. A gdzież nieznaną. Nawet jeśli arkana uwodzenia nie były rudej swoiste tak bardzo jak przybranej siostrze, ciepło ramion Lunatyka prowadziło ją jak po sznurku. Ani przez myśl małej nie przeszło, by grać fair z niewidzialną laurką. Wyciągnęła ręce i łagodnie położyła je na barkach mężczyzny. Chciała zsynchronizować swój oddech z jego, ale wśród szumiących oparów i mgiełki odnalazła się myśl, że nie da rady tego zrobić nie widząc jego klatki piersiowej – mężczyźni z natury oddychają przeponowo. Jakieś takie pijackie, tkliwe bajdurzenie, które niemal wymogło na niej, by złożyła głowę na jednym z jego ramion i po prostu się zdrzemnęła. Ograniczyła się do lekkiego pochylenia, dotknięcia ustami nie szumnie i romantycznie czubka głowy, a gdzieś pewnie potylicy, może tego śmiesznego miejsca, skąd niektórym wyrastają po spirali włosy, jedno jedyne miejsce pozostawiając łysym placuszkiem – czy on był tym typem człowieka? – i zapytała, nie odrywając warg:
— Czy jeszcze coś z twojej poprzedniej wypowiedzi jest nieprawdą? — i nim zdołał powziąć jakąś myśl, a na pewno zanim jeszcze ją wyartykułował, drobne, piegowate dłonie odnalazły drogę między czarnymi warstwami bluzy i koszulki. Ruda sunęła po bawełnie na dumnej piersi, poznając węzły mięśni (a może ich brak?) i progi żeber, a gdy palce pianistki zupełnie przypadkowo oczywiście dotknęły aż pasa bojówek, pozostawiając ją zanurzoną w Dumie aż po łokcie, cofnęła wolno ręce, pokonując trasę tym razem w odwrotną stronę. Zatrzymała się, obejmując ramionami jego szyję, gdy dłonie nadal mięły materiał koszulki.
Żałuj tylko tego, czemu pozwoliłaś odejść bez walki. Nie żałuj błędów; one też mówią, że nie stałaś jak dziwa pod latarnią, czekając na swój los.
Czerwone włosy, oczy i usta
Dłonie splamione krwią barwy różnej
Z tego spojrzenia wyziera pustka
Nie może zostać jej duszy dłużne
Te blade włosy, oczy i usta
I uśmiech jakby go co bolało
Gdzie nie przybędzie, czeka nań pustka:
Strzaskane życia, skrwawione ciała
Lecz kiedy zieleń napotka zieleń
Gdy skąpie drugie w tęsknym zachwycie
Kiedy spojrzenie mówi zbyt wiele
Weń odpuszczenie win jest i życie
I może tego wina za wiele
I może kwiaty by się nadały
Lecz dzięki niemu wzrok mówi śmielej
I żadne róże by tak nie pachniały
W oddali świta, mgła tuli miasto
Kolejny dzień wyciąga ramiona
Tu na fotelu uwili gniazdo
Nie chce stąd odejść ni on, ni ona
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Glose
Sob 16 Lut - 22:43
Sob 16 Lut - 22:43
They tried to break me down
But I'm still on my feet
This city's full of life
So why is it hard to breathe?
Tak przenikliwie bolało ją serce, że ze względu na ilość razy, gdy kładła sobie magiczne ręce na piersi i ze względu na ilość razy, gdy to nie pomagało, musiała wreszcie szczerze przyznać, że chyba jednak jest złamane. Mnogość chwil, które poświęciła wyłącznie na zerkanie w ekran telefonu zdawała się składać na te wszystkie nieznośnie długie dni, bolesne godziny i niespokojne noce.
Chronologia ostatnich zdarzeń:
(Jesteś podwiniętą rzęsą
Pod moją powieką)
— zniknięcie Izabeli
— odejście (?) Dumy
— poszukiwania Ymel z Eliotem Welsem
— poszukiwania, kolejne podejście
— poszukiwania, następne podejście
— dziwne zdarzenie w Walentynki z Gawainem Keerem i Revi
— warsztaty umiejętności, które zgodziła się poprowadzić
— korespondencyjna nauka magii światła
Au-delà
De l'espace et du temps
Où que tu sois
Je déploierai mes ailes
Pour te trouver
M'envoler vers toi.
De l'espace et du temps
Où que tu sois
Je déploierai mes ailes
Pour te trouver
M'envoler vers toi.
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Stany i bonusy
Wto 18 Lut - 17:32
Wto 18 Lut - 17:32
Stany i bonusy związane z eventowymi losowaniami i nagrodami:
- — W posiadaniu
- Amoralasa:
- to srebrny medalion w kształcie serca, oplecionego parą skrzydeł. W chwili aktywacji z wnętrza wisiorka wydobywa się świetlista czerwona aura, która spływa na plecy postaci niczym peleryna. Po chwili jednak przybiera ona kształt pary wyjątkowo dorodnych i pięknych skrzydeł. Ich wygląd i kolor różni się w zależności od tego, kto użyje medalionu. Najczęściej przypominają jednak te, które przypisuje się aniołom, motylom czy ważkom. Skrzydła utkane z magii posiadają wszystkie fizyczne właściwości, dzięki czemu można się nimi osłonić lub wzbić się do lotu. Medalionu można używać przez czas 4 postów, po czym należy odczekać kolejne 3 posty, by skorzystać z niego ponownie.
— w posiadaniu Bolerka Niewidka, randomowej zdobyczy w wyniku Mackowej Loterii
— W posiadaniu: Rubinowego serca i- Tchnienia muzy:
- Niezwykły klejnot o delikatnej lodowej barwie, uwięziony w zdobieniach wykonanych ze złota, może z powodzeniem stać się elementem biżuterii, jako medalion czy część bransolety. Mało kto mógłby się spodziewać, że ta błyskotka skrywa w sobie tyle magii. Powstała na podobieństwo kamieni dusz, lecz jej twórcy ograniczyli jej moc. Korzystając z tchnienia muzy, można nabyć całkiem nową umiejętność i to na mistrzowskim poziomie. Jednakże swego nowego talentu można szukać tylko pośród umiejętności związanych z pięknem, sztuką czy kulturą takich jak np. malarstwo, fotografia, śpiew, sztuka rękodzieła, gra na instrumencie, architektura, pisarstwo itp. Wybrana umiejętność zostaje magicznie wpisana w klejnot, który po aktywowaniu, będzie wydzielać z siebie subtelny blask.
Czas działania: Z umiejętności można korzystać tak długo jak nosi się przy sobie przedmiot.
Ranga: B
- — W posiadaniu
- Księgi Nieobecnych:
- To tajemnicze księgi powstałe przed wieloma latami, które pozwalają na komunikację na znaczne odległości, nawet z przekroczeniem granicy świata, w którym się znajduje. Po otwarciu księgi i dotknięciu jednego z planów narysowanych na jej kartach można stworzyć swoją iluzoryczną kopię, która jest w stanie komunikować się z innymi, lecz nie może ingerować w świat w żaden inny sposób.
Czas działania: Brak. Jednak można wybrać tylko 3 stałe miejsca, w których można się pojawiać. Księga pozwala na coś w rodzaju bilokacji, z tego powodu kopia może być tylko w jednym miejscu jednocześnie!
Ranga: B
- — W posiadaniu Rumaka Widmo-ra i
- Złotej Kamei:
- Z pozoru zwykła spinka z kameą, przedstawiającą półprofil młodej kobiety. Gdyby obserwator przyjrzał się bliżej, mógłby zauważyć, że postać oplatają macki, które z każdą chwilą zdają się coraz bardziej zacieśniać na białym ciele. Z biżuterii bije dziwna aura, która wyostrza zmysły swojego posiadacza i pozwala mu widzieć i słyszeć więcej – nawet niewidzialne i niewykrywalne, niemniej długie jej użytkowania powoduje ból głowy oraz stopniową utratę poczytalności.
Uwagi: bezpieczne użytkowanie – 2 posty, kolejne posty prowadzą do stopniowej utraty zdolności osądu sytuacji.
— oraz- Upiortera:
- magicznego przedmiotu powstałego z myślą o osobach, które nie wyobrażają sobie rozłąki ze swoimi pupilami. Jednak w świecie magii gdzie uroczy króliczek okazuje się wielki jak kanapa, swobodne spacery czy dalsze podróże bywają kłopotliwe. A już szczególnie dla właścicieli stworzeń, które mogły dać początek legendom o smokach czy innych monstrach. Dlatego też rodzeństwo kapeluszników, wynalazło Upiorter! Ta stylowa torba przypomina nieco bezdenną sakwę, choć nie jest tak pojemna i zdecydowanie dno posiada. Jednak w jej wnętrzu, można bez problemu pomieścić aż trzy bestie, niezależnie od tego, czy jest to maleńki Avi albo ogromny Bean Ar.
Z chwilą, gdy magiczny pupil dotknie torby, zostaje dosłownie wessany do magicznej sfery jednej z trzech przegród torby. Oczywiście bestia może przebywać w sferze jedynie przez określony czas, a z chwilą uwolnienia może być nieco poddenerwowana (bo kto lubi siedzieć w zamknięciu). Niestety torba-transporter posiada kilka wad fabrycznych... na przykład czasami gdy Bestia próbuje się uwolnić, przez chwilę da się zobaczyć wystającą z bagażu ogromną łapę czy wściekłą paszczę pełną ostrych zębów...
— i (Wątek Halloween 2020)- Spectronomiconu:
- Tajemnicza księga stworzona przed wiekami przez potężnego czarodzieja Baśniopisarza. Mówi się, że zawiera w sobie wszelką wiedzę na temat dawno zapomnianych magicznych formuł i zaklęć, które stały się podstawą dla popularnych magicznych przedmiotów.
Spectronomicon pozwala na użycie losowej właściwości istniejących na forum przedmiotów magicznych (zwykłych i eventowych z wyłączeniem artefaktów). O tym jaki księga będzie mieć efekt przy danym użyciu decyduje losowanie przeprowadzone przez Mistrza Gry. Kolejne użycie możliwe jest po 5 postach.
- — W posiadaniu spaczonego Mr. Limpeta — wypadek z pozostawioną za blisko stracha Esencją.
- — W posiadaniu: Pozytywki Sekretów — kolejnego niepokojącego podarku od Kruczego Barona — i Fliksa, który zadomowił się w kwiatach w mieszkaniu (Walentynki 2021)
— oraz Okowów Złączenia (Walentynki 2021) - — Zakupione pokątnie (Bal Zimowy 2020):
- Pierścień Posłańca:
- Pozwala swojemu posiadaczowi przywołać niewielkie lodowe stworzenia (w ilości nieprzekraczającej 4), którym można dowolnie rozkazywać. To, jaką postać przybiorą stworzenia, jest indywidualne dla każdego z właścicieli – mroźne istoty odzwierciedlają charakter swojego posiadacza. Doskonale sprawdzają się w roli posłańców: mogą podróżować na odległość 10 km i są odporne na warunki atmosferyczne (nie topnieją w przypadku wysokich temperatur). Lód, z których powstały, jest jednak kruchy i w przypadku ataku ptaki łatwo ulegają zniszczeniu. Nie mogą również zamrażać.
- Szept Królowej Śniegu:
- Mroźny Opal osadzony w srebrnym medalionie o kształcie księżycowego sierpa — właśnie ten pozornie skromny naszyjnik nosi ową szumną nazwę i prezentuje nieskromne właściwości. Głos posiadacza nabiera magnetycznej barwy i przez krótki czas może przekonać słuchacza do wykonywania swej woli. (Nie można nakłonić do samookaleczenia czy samobójstwa.)
Sugestia działa przez 3 posty, 4 posty ładowania; obejmuje max. 1 osobę na raz.
- Bransoleta Tropimyszek:
- Centrum niewielkiej drewnianej bransolety stanowi para wtulonych w siebie drobnych białych stworzonek przypominających myszki. Urocze istotki w chwili aktywacji bransolety ożywają i mogą swobodnie się poruszać, co jest konieczne aby mogły spełnić swe zadanie — są w stanie odnajdywać to, czego aktualnie poszukuje ich właściciel. Zagubienie kluczy czy ulubionej broszki od tej pory nie będzie stanowić problemu, o ile przedmioty nie przepadły w innym Świecie. Za pomocą bransolety Tropimyszek można odnaleźć również żywe istoty, wówczas jednak potrzebne jest coś, co należało do osoby poszukiwanej, aby myszki mogły podjąć trop.
- — Kiedyś tam zyskała też cholernego Psiego Kusa nr 10 w ilości sztuk 1.
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Spaczenia
Wto 14 Wrz - 22:00
Wto 14 Wrz - 22:00
Właściwości:
– Zmiana pogodnego usposobienia na apatyczne i bierne, reaguje/porusza się jedynie na wyraźne polecenie, bodziec od właściciela
– Nadal chroni pana, choć obecnie potrzebuje aktywacji lub nakazu; oprócz dezorientacji dodatkowo otrzymał możliwość pochłonięcia widzialnego ataku magicznego.
Zmiana wyglądu:
– Zmniejszenie rozmiaru z trzymetrowej do dziesięciocentymetrowej; wielkości i wyglądu zawieszki do kluczy/plecaka (wypełniony watką lub pluszowy, pokracznie uśmiechnięty Strach na Wróble, choć szczegóły mogą się różnić przy każdym z Limpetów).
Zabawka nie jest ani specjalnie ładna, ani szkaradna - ot, szmaciany breloczek do przypięcia. Dopiero przyjrzenie się mu z bliska pozwala dostrzec, że to żywa, niemrawo poruszająca kończynami istota, której paskudna przywarą jest, że często i bez uprzedzenia zmienia wyrazy twarzy. Dotąd się uśmiechał, ale gdy wracasz z kuchni, wygląda jakby zobaczył ducha albo szczerzy się szpetnie. Lepiej nie kładź go przed snem w pobliżu łóżka. Pełnia grozy dociera, gdy przywołuje się z pamięci, że był to kiedyś wysoki, żwawy Strach na Wróble.
Klątwa:
– Pochłonięcie ataku nie unieszkodliwia go, a tylko magazynuje i w następnym poście Limpet będzie musiał go uwolnić. Powoduje to problemy z zarządzeniem obroną, bo zamiast myśleć o zaatakowaniu przeciwnika jego własną bronią, trzeba uważać by np. nie podpalić samego siebie.
– Dodatkowo pochłonięcie ataku, który na pewno trafiłby posiadacza wywołuje wrażenie jakby to się stało – postać nie zostaje zraniona ani uszkodzona, ale przez ulotną chwilę doświadcza części bólu lub odczuć, co również nie pomaga w obronie. Można więc uznać Mr. Limpeta jako „ostatnią deskę ratunku” lub ulubieńca masochistów.
– pierwszy post na pochłonięcie, wtedy występuje wrażenie trafienia atakiem / w następnym poście bezwzględnie uwolnienie
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Reliures — passé
Wto 12 Kwi - 20:18
Wto 12 Kwi - 20:18
Joanne
Joanne Mary Markovski
Jo, młodsza o 6 lat, ukochana siostrzyczka Iskry. Oczko w głowie matki i Evy oraz jedyna prawdziwie łącząca je więź. Jest bystra – dla swojego własnego dobra za bystra – i ma niezwykłą rękę do elektroniki. Ruda zrobi dla niej wszystko.Kalina
Kalina Pietrovna, z domu Azarenko
Teraz psychiatra, wcześniej nowobogacka Rosjanka, zawsze przyjaciółka i przybrana starsza siostra. Znają się od dziecka, bo ich matki się przyjaźnią. Choć skłonna do pakowania się w kłopoty i przypadkowe postrzały, to nieoceniona towarzyszka imprez i przygód, również (a może zwłaszcza) tych z pogranicza prawa. Nieoceniona bratnia dusza i drugie serce. Wyrzut własnego, spaczonego sumienia, który porzuciła w chwili wyprowadzki z Francji.Agapit
Marek Agapit Królikowski
Przyjaciel z dzieciństwa, który jako nastolatek wyprowadził się do Anglii. Niemowa od urodzenia. Fantastyczny kucharz. Niezależny, nieco sztywny samotnik, którego Eva co wakacje sprowadzała na złą drogę dobrej zabawy i długich wędrówek.Niedawno spotkali się znów, tym razem w Glassville. Mieszkają na tym samym osiedlu, patrząc sobie w okna. Agapitowi i jego dziewczynie Belindzie jakiś czas temu urodził się syn. Od tego czasu kontakt jest raczej luźny, głównie z winy rudej.
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Chapirte 6 - Teatr Świata
Sro 13 Kwi - 21:11
Sro 13 Kwi - 21:11
- Chronologia kolejnych zdarzeń:
(nie pytaj mnie co będzie jutro, nie pytaj czy znów utonę w zieleni
dziś jest mi tylko smutno, bo ta zieleń w mrok mnie zamieni)
- próba uzyskania funduszy inwestycyjnych. udana. niech będzie przeklęta raz jej ciekawość, a po trzykroć baron Tyree
- próba znalezienia sobie miejsca w siedzibie gildii Marionetkarzy
- próba nauki zaklęcia z Mikaiem próbowali, żeby z pyskówki nie przejść do rękoczynów. albo palenia książek. nic z tego nie wyszło [porzucona]
- halucyny z Seamair, jeszcze dziwniejsze niż akcja na Walentynki [zawieszona] komedia pomyłek, ewentualnie śmiech przez łzy. wizyta w burdelu - jednak śmiech przez łzy. potem groza i wyparcie
- sprytna próba utopienia poczucia winy w piwie z Seamair i przypadkowe spotkanie z Monetem. wszyscy upili się na smutno. ups.
- randka? z Frankiem?
- i z Ivorem??? [A]
Gif :
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
IskraWybryk Natury
Reliures — présent
Pon 28 Lis - 0:26
Pon 28 Lis - 0:26
Dumny
Duma; Damien Clarcs?
Blady, cyniczny niegdyś powód, przez który obecnie jest zgniłą panną młodą. Poszukiwany nie tylko przez Iskrę, ale też przez byłą (?) żonę i pewnie z pół przestępczego światka.Laurent
Francuz; pośrednik między Czarnymi Kartami a Evą. Rozkojarzony flegmatyk, który w jakiś sposób potrafi zorganizować wszystko, czego potrzeba. Tak jak i Iskrę, włączają go zwyczajne dla innych ludzi rzeczy – i wtedy ta dziwna, przerażająca mieszkańców Miasta Lalek aura staje się widoczna i dla niej.
Sir Tyree
Baron Ivor Tyree
Mężczyzna o dwóch obliczach – łagodnego bankiera oraz budzącego grozę gangstera. Portfel całego przedsięwzięcia, czyli banku waluty i informacji dla Ludzi i Opętańców zagubionych po drugiej stronie.Potraktowany przez rudą zaklęciem z Rubinowego Serca, które zadziałało aż za dobrze – zyskała jego niepodzielną uwagę łamane przez obsesyjne zainteresowanie.
Saul
Marionetka stworzona przez Phoebusa Fyortersole, pozostająca u boku Evy od czasu Bitwy o Most.
Chciany asystent? Niechciany ochroniarz? Jego inteligencja i charakter zupełnie nieprzypominający miałkich laleczek wymuszają, by ruda nie widziała w nim tylko rzeczy.
Seamair
Niewinna ofiara Brokatowej Złodziejki (vel Tej Drugiej Wywłoki).
Upiorna Arystokratka i uparta gorąca głowa – tak samo albo i bardziej od rudej. Aktualnie zawarty rozejm (też nad piwem).
Frank
Frank Boone,
uparcie tytułowany monsieur Francisem. Niewinna ofiara dyniowego piwa kremowego. Iskra ceni go za ludzkie podejście do tego zwariowanego, magicznego świata.Samara
Także członkini Czarnych Kart. Przebojowa, nieprzejednana agentka ruchomości, nieruchomości i pewnie innych rzeczy, o których Iskra niekoniecznie chce wiedzieć. Pomaga przy urzeczywistnieniu marzenia rudej o Banku, choć z pewnością nie za darmo.
Spectrofobia :: Organizacja :: Kartoteka :: Opisy Dodatkowe
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|