Żelkowa Plaża

Velo
Gif :
Żelkowa Plaża 5PUjt0u
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t792-velonika-cheshire https://spectrofobia.forumpolish.com/t295-koniec-koncow-wszystkie-kawalki-zloza-sie-w-calosc https://spectrofobia.forumpolish.com/t991-all-you-need-is-love-and-a-cat#14347 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1123-velo
VeloDuchowa Zguba
Żelkowa Plaża
Czw 14 Mar - 3:03

Maleńka plaża okalająca jedną stronę Jeziora. Z tym, że zamiast piasku leżą tutaj żelki – miliony kolorowych, różnokształtnych, słodkich i kwaśnych, owocowych, anyżowych czy piankowych żelków. A woda z jeziora podczas przypływów służy za czekoladową polewę. Czyż nie brzmi smakowicie?Tutaj nocny spacer po plaży nabiera nowego, słodkiego znaczenia.



Ostatnio zmieniony przez Soph dnia Nie 28 Kwi - 21:08, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Sro 24 Kwi - 15:58
Kayl zaśmiał się z reakcji córki na ciasto i nadal z Kropką na głowie kończył szykowanie się do wyjścia. W końcu czuł się swobodnie. Dalsze komentarze córki przyjął ze spokojem, ale ostatecznie skwitował śmiechem
- Żartuję sobie. Alba nie musi się ze mną męczyć, wystarczy, że się przyzwyczai do tego, że jestem niedaleko. Wydaje się strasznie nerwowa kiedy się zbliżam...- skomentował.
Przygotowany ruszył za córką w stronę lasu. Nie chciał zabłądzić, a córka przynajmniej raz musiała tam być. I mimowolnie wyobrażał sobie co może być przy czekoladowym jeziorze. Skoro są drzewa z torebkami herbaty, maliny wielkości jabłek, to może się okazać, że i piasek to tak naprawdę wiórki kokosowe, a pomosty miejscowi zbudowali z lukrecji i landrynek. A może nawet pływają po nim w łodziach z wafli, które po wszystkim zjadają jak batoniki... Jego wyobraźnia pracowała bardzo usilnie.
- Może opowiesz mi o czymś co powinienem wiedzieć o tutejszych stworzeniach?- Zapytał po chwili. - Może na żadną nie wpadniemy, ale sama mnie ostrzegałaś przed niebezpieczeństwami. Wolę być gotowy. Może powinienem zacząć nosić broń?- zapytał. Miał oczywiście nóż przy pasku, ale przed czym tak naprawdę miał się bronić? I czy to cokolwiek da?
- I w sumie lepsze pytanie. Czy żyją tu stworzenia bardziej podobne do tych w drugim świecie, nie licząc koni, które nie licząc koloru wydają się normalne?- Dodał po chwili zastanowienia wykorzystując moment gdy córka zastanawiała się nad odpowiedzią.

********************************************************
Po jakimś czasie dotarli na bardziej otwarty teren, z którego rozpościerał się niesamowity widok na hebanową powierzchnię, delikatnie falującej mlecznej czekolady. Kayl nie zatrzymał się by to podziwiać, ale zagwizdał z podziwem, co obudziło przysypiającą na jego głowie Kropkę. Obrażona zeskoczyła na ziemię niedaleko Amber i zaczęła się z nią droczyć lekko naskakując na liska i odskakując poza zasięg zwierzaka. Kayl, chociaż zwrócił na to uwagę, nie przejmował się tym zbytnio. bo zbliżali się do plaży, która ewidentnie wyglądała inaczej niż sobie wyobrażał. Lśniła w wielu kolorach grudek, które dopiero po zejściu rozpoznał jako żelki.
- Może rozłożymy się przed plażą? Szkoda by koc się wtopił w te cukierki- zaproponował i odstawił koszyk na ziemię. Zaraz podbiegła Amber i zaczęła wąchać, przez koszyk i już szturchała łapą, kiedy Kayl głośniej chrząknął, co lekko spłoszyło lisicę. Mężczyzna tylko pokręcił głową i zaczął szykować miejsce na ich mały piknik. Rozkładając koc, przypomniał sobie swoje wyobrażenie waflowych łódek i zaczął powoli żałować, że wcześniej na to nie wpadł. Ale może to i lepiej. Łatwo się zasłodzić gdy ma się tyle możliwości.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Żelkowa Plaża 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Żelkowa Plaża
Sro 24 Kwi - 23:48
Zachichotała - ona tak na każdego patrzy. To wredna bestyja - przyznała ze śmiechem.
Musiała pomyśleć - mamy tutaj sporo Bestii i chyba w Malinowym można spotkać najwięcej odmian - powiedziała - od małych Avi, które wyglądają jak kolorowe, pierzaste kuleczki, ale potrafią być bardzo denerwujące. Poprzez różowe, gadające sowy, które umieją podróżować między światami, po wielkie Bean Ary, przypominające smoki. - wymienił - jednak one nie pojawiają się jakoś często, więc aż tak nie trzeba się martwić - wyszczerzyła swoje białe ząbki.
- Jak widziałeś sama mam dwa konie, które różnią się tylko kolorem oczu, od tych które można spotkać w Świecie Ludzi. Ptaki, owady, w Klinice mieliśmy psy, ale nasz Dyrektor zabrał je ze sobą, niedawno narzeczony Pacjentki też przyszedł z psem, więc sporo takich zwierzaków - zakończyła swoje rozważania.

- Dobry pomysł - przeciągnęła się mocno i odłożyła torbę na ziemię. Pomogła z rozłożeniem koca i odgoniła Amber - zostaw, wy zaraz dostaniecie swoje - skarciła futrzaka.
Usiadła na kocu, trochę szli więc chciała odpocząć trochę. Wskazała na motyle, które latały niedaleko - tutaj nawet owady są z żelek - zaśmiała się. Faktycznie wiele rzeczy tutaj było innych niż można sobie wyobrazić - i jak? Podoba się tutaj? Czy jeszcze potrzebujesz czasu by się otrząsnąć z tego, że to co widzisz jest prawdziwe? - zaśmiała się krótko i urwała jedną żelkową trawę cytrynową i zaczęła ją powoli przeżuwać, spoglądając na spokojną taflę czekolady.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Czw 25 Kwi - 5:07
Idąc przez las, słuchając opowiadań o bestiach i zwierzętach cieszył się. Było tu wiele dziwności i nielogicznych wręcz przypadków, jeżeli nie akceptuje się magii, jednocześnie baśniowej i strasznej. Na szczęście Kayl zerwał już z poczuciem realizmu, akceptując ten sen jako rzeczywistość. Nie było to łatwe. Nadal szukał sensu i wyjaśnienia naukowego zjawisk które opisywała mu córka, ale nie ograniczał się też do jednego rozwiązania tej sytuacji. Jego córka potrafiła leczyć dotykiem, latać i zmieniać kształt zębów. Zmuszony to zaakceptować przez własne doświadczenie, nie mógł negować niezbyt normalnych zjawisk.
- To bardzo ciekawe- skomentował na sam koniec i zaczął się rozglądać uważniej po lesie, podziwiając przynajmniej część rzeczy których nie znał.

*****************************************************************
Wskazany przez córkę motyl realnie zaintrygował Kayla. Jego szczątkowe naukowe podejście próbowało dać chociaż jeden sensowny powód, dla którego organizm oparty na cukrze nie jest dziwny, a masa galaretowatej substancji nie jest aż tak duża by uniemożliwiać to zjawisko. I po raz kolejny nauka przegrała. Pozostało jedynie milcząco zaakceptować, że jest to, co widział, a nie to co myślał. Jeszcze kilka lat temu złapałby motyla i zrobił by mu sekcję pod mikroskopem, ale dziś wolał się cieszyć tym co jest. Wolał jednak nie próbować ruchliwej słodkości.
- Nie da się chyba ot tak zaakceptować wszystko, szczególnie gdy nie rozumiem czym tak naprawdę jest magia. Ta tutaj, realna, nie opisywana w książkach, przynajmniej częściowo. Łatwiej mi było zaakceptować, że skądś była brana inspiracja pod te historie... No tak! Cukierkowe drzewo w ostatniej części "Opowieści z Narnii" i gadające zwierzęta... Teraz ma to sens... I park zrobiony z różnych materiałów... - Zaczął wymieniać wspólne części. - Kraina Luster, Narnia, Kraina mlekiem i miodem płynąca... Wow... po prostu wow... - Przestawił się na zwykłe dziecięce myślenie. Jako dzieciak zawsze marzył o takich przygodach... A teraz świadomie stał się częścią takiej historii, nieco bardziej dojrzałej, zapracowanej i problematycznej, ale jego własnej. Położył się obok córki na kocu i skubnął trochę winogronowej w smaku koniczyny. Trochę żałował. Koniczyna już miała dobry smak, żelek koniczynowy byłby śmieszny.
- To jest świat bajek i koszmarów... W ten sposób jestem to w stanie zaakceptować. - Podsumował po chwili i wygłupiając się nieco, starał się skupić energię na dłoni. Może i magia była dla niego dostępna? Nadal jej nie rozumiał, ale chciał się bawić tą sytuacją. Cieszyć z bycia z córką... Zamyślił się patrząc w niebo.
Przepraszam Sophie. Dalej pójdziemy osobno. Przypomniał sobie słowa z listu który jej zostawił. Nie napisał o krainie luster, a o znalezieniu tropu porywaczy córki. Okłamał ją po raz ostatni. Pisząc, że postara się z nią wrócić. Za kilka miesięcy, jak nie tygodni, kobieta pewnie straci nadzieję i leczenie zostanie uniemożliwione już ostatecznie... Nadal nie mógł się z tym pogodzić. Jednak nie miał już innej opcji. I nie chciał zasmucać córki tymi przemyśleniami.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Żelkowa Plaża 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Żelkowa Plaża
Czw 25 Kwi - 8:00
Zaśmiała się, widząc jak ojciec się zachwyca wszystkim. Poruszała swoim ogonem. Dała dziewczynkom coś do przegryzienia i westchnęła głęboko, wdychając słodką woń czekolady oraz słodkości, które znajdowały się naokoło - nie zobaczyłeś nawet części tego co tu się może dziać - przyznała, spoglądając w czyste niebo - raz na przykład mieliśmy burzę piłeczek kauczukowych. Były wszędzie! Trzeba było uważać, żeby nie wywinąć orła, gdy chciało się przejść przez podjazd - przyznała i uśmiechnęła się na wspomnienie. Szkoda tylko, że wiązały się z tym również smutne wspomnienia. Ale starała się tego po sobie nie pokazywać - a potem po prostu puf! I nie było nawet śladu po tych dziwnych opadach - wzruszyła ramionami i sama położyła się na kocu. Było naprawdę spokojnie. Oby tylko tym razem nie zasnęła, bo nie wiedziała czy Kayl sam wróci, a poza tym nie chciała by ją taszczył taki kawał drogi. W szczególności, że raczej nie zmieniłaby swojej formy. Jakoś ostatnio jej się to rzadko zdarzało.
Amber zjadła swoją część i poszła myszkować i polować na jakieś małe gryzonie. Tulka tylko obserwowała, gdzie pojawia się kita. W razie czego potem może ją wytropić, ciekawe jak jej ojciec zareaguje na to, że jego młodsza córka umie zmieniać się w lisa. No cóż...Jocelyn może się zmieniać w każde zwierze. Oby tylko z tego nie skorzystała jak się spotkają. Jeszcze dostałby zawału i co wtedy?
- Spróbuj wymyślić coś, co chciałbyś zrobić bajkowego jako dziecko, ale jest to niemożliwe...to może uda mi się Ci odpowiedzieć, czy dałbyś radę zrobić to tutaj - zaproponowała, uśmiechając się tajemniczo. Sama latała dwa razy na smoku, a to już coś. W końcu smoki nie istnieją...prawda? Hihhi
- Jeśli chcesz spróbować czekolady to droga wolna. Jest smaczna i jadalna. Nie trzeba się niczym przejmować - zachęciła go, wskazując na Jezioro. Sama jednak nie chciała się ruszać z miejsca. Słoneczko trochę na nią świeciło, więc tym bardziej była zadowolona.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Czw 25 Kwi - 15:08
Kayl zaśmiał się słuchając córki. Może nie byłoby mu do śmiechu gdyby w tym uczestniczył, ale teraz, takie wspomnienie tym bardziej rozładowało jego zbyt poważny mózg.
Było spokojnie, leżeli razem, chłonąc promienie słońca.
- Jak dobrze...- wyszeptał przeciągając się.
- Bajkowego mówisz? Już się spełniło.- Powiedział z uśmiechem i delikatnie przytulił córkę. - Nie potrzeba mi dużo do szczęścia. Pewnie, chętnie wykorzystam wszystko co mogę, ale nadal to rodzina jest u mnie na pierwszym miejscu. -Powiedział i opuścił rękę z powrotem na koc. Nie chciał płoszyć córki, a jeśli będzie chciała się przytulić, to chyba lepiej, by położyła się na nim, a nie na odwrót.
Kiedy córka wspomniała o jedzeniu, nie był zbytnio chętny by się ruszać.
- W swoim czasie spróbuję, ale jak na razie złapał mnie leniwiec. Poleżę tak jeszcze chwilę.- Powiedział i przymknął oczy. Nie spał i nie zamierzał zasypiać, ale było mu tu dobrze. No i chyba wolał wykorzystać taki moment na rozmowę, a nie na napełnianie żołądka.
- Może opowiesz mi co najpiękniejszego tutaj widziałaś? Albo co Ty chciałabyś jeszcze kiedyś zobaczyć. Chętnie też posłucham jakie szalone rzeczy tu robiłaś.- Powiedział obracając się na bok w jej stronę. Czuł się tu swobodnie.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Żelkowa Plaża 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Żelkowa Plaża
Czw 25 Kwi - 21:19
Prychnęła rozbawiona - raczej chodzi mi o coś...dziecinnego jak zobaczenie nie wiem...wróżki, a nie marzenie dorosłe - wyjaśniła swoje pytanie. Było jej miło, że mogła spędzić z kimś czas. Z kimś komu na niej zależało. Nie chciała prowadzić go do Jocelyn...jeszcze nie teraz. Po prostu potrzebowała, żeby spędzić trochę czasu z rodzicem, którego tak naprawdę nigdy nie miała. Czy to takie złe? Raczej nie...
Zachichotała - tylko, żeby Cię całkiem nie porwał, bo wiem, ze jestem napakowana, ale nie uniosę Cię - pokazała mu język. Była chuda i było to widać, że powinna jeść trochę więcej, ale jej to nie przeszkadzało o ile ktoś nie wpychał w nią na siłę jedzenia.
Musiała pomyśleć - najpiękniejszego? - zapytała i poruszyła kilka razy swoim ogonem, na który zaczęła polować Kropka - gdzieś w Krainie Luster jest turkusowe jezioro, otoczone piękną polaną - zaczęła opowieść - jest to jednak miejsce specjalne, gdyż mieszka tam Pani Jeziora ze swoimi duszkami i jeśli się jej nie pokłonisz na dzień dobry to zrobią Ci psikusa - powiedziała rozmarzając się - byłam tam kilka razy, ale jeszcze nikogo tam nie zaprowadziłam - przyznała.
- A jeśli chodzi o coś szalonego - spojrzała na niego z błyskiem w oku - latałam na smoku - podniosła ręce do góry - najpierw uczył mnie latać, a potem zabrał na wycieczkę, by sprawdzić czy chmury są z waty cukrowej - westchnęła - to było naprawdę fajne - przyznała i zamknęła oczy. Jedne z nielicznych wspomnień, które chętnie przywoływała. Ciekawe czy jeszcze jakieś się pojawią...czy raczej skazana jest na samotność, bo nie liczyła na wiele ze strony swojego ojca....Każdy kiedyś odchodził, a z jej szczęściem to szybko go straci...nie dosłownie ale jednak straci....

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Czw 25 Kwi - 22:03
- Mały chłopiec raczej nie myśli o obserwowaniu wróżek. Musiałbym pomyśleć...- Powiedział nadal nie ruszając się z koca.
- Nie martw się, jestem silniejszy od leniwca, tylko nie chcę mu zrobić krzywdy, niech chwile odpocznie.- Zażartował, udając, że głaszcze niewidzialne stworzenie. Kropka spojrzała się na to, myśląc, czy by nie wskoczyć pod rękę, ale lisi ogon był zbyt kuszącą zabawką.
- Pani Jeziora i smoki? Teraz mówisz w języku ośmiolatka! Chętnie bym to zobaczył...- powiedział i wstał, pozując jak rycerz, zmieniając wstążkę w małą wersję przeszywalnicy, z godłem rodziny D'Voir. Miał nadzieję rozśmieszyć córkę. Zaraz też udał, że przytrzymuje niewidzialnego leniwca i odstawia go na trawę, na co Kropka zareagowała przyskakując i wąchając powietrze. Nie czując jednak nic nowego odskoczyła znowu.
- Może jak wyrosną mi skrzydła to polatamy razem? W ramach nauki, przynajmniej na początku. O ile moje pozwolą mi na lot.- powiedział zmieniając wstążke do podstawowej formy i zawiązując sobie zegarek na ręce. Zdziwił się, ale widząc, że to tylko skórzana bransoleta, uśmiechnął się i sięgnął do koszyka.
- Kanapeczkę moja Ty siłaczko?- zaproponował udając, że wszystko jest ciężkie.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Żelkowa Plaża 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Żelkowa Plaża
Czw 25 Kwi - 23:30
Pokręciła głową z powątpiewaniem. Cóż...rude jest wredne czyż nie? Zachichotała widząc jak głaszcze niewidzialnego leniwca. No cóż, zabawny to on był.
Uśmiechnęła się szeroko - może kiedyś zobaczysz...zależy czy smok wróci czy też nie - spojrzała na niebo, jakby rozglądając się czy czasem nie nadlatuje jakiś wielki gad.
Przyglądała się ojcu, gdy ten prezentował się jak jakiś rycerz. Uśmiechnęła się delikatnie - pasuje Ci ten strój, może dołączysz do grona rycerzy? - zapytała, poruszając lekko ogonem i rozprostowując trochę skrzydła.
Uśmiechnęła się - bardzo chętnie, dawno z nikim nie latałam - przyznała, a jej piórka aż się napuszyły z zadowoleniem - mam nadzieję, że pozwolą. Tutaj wszystko jest możliwe - dodała jeszcze.
Pokazała mu język i chętnie poczęstowała się kanapką. Ugryzła kawałek, siadając wygodnie i spoglądając na bawiące się futrzaki. Kropka ganiała za motylem, a Amber pilnowała ją.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Pią 26 Kwi - 5:39
Słysząc słowa o powrocie smoka mimowolnie przestał się uśmiechać przez chwilę. Jak duża jest ta kraina?
Zdziwił się słysząc propozycję dołączenia do rycerzy.
- Nie wiedziałem, że tacy tu są. Na pewno będzie to dobra okazja by poćwiczyć machanie mieczem. Tylko najpierw musiałbym mieć na to czas. A mam ważniejsze rzeczy na głowie. Jak na przykład spędzanie czasu z córką.- Powiedział siadając na kocu. Cieszył się, że córka ma dobry nastrój. Widać, że udzielił się też Kropce, która bawiła się niedaleko. Amber a to poważnie stała i obserwowała, jak głowa małego stada.
Podał kanapkę córce i sam usiadł blisko wgryzając się w swoją. Brakowało mu tu czegoś. może śpiewu ptaków, może głosu innej osoby... Podobało mu się tak jak było oczywiście, ale czuł niedosyt. Nie okazał tego jednak córce.
- Następnym razem powinniśmy zabrać wafle. Pasują do czekolady i nie musielibyśmy brudzić rąk.- Powiedział kiedy skończył kanapkę. - Nie oznacza to, że i tak spróbuję, ale zmiana koloru skóry nie jest przeze mnie aż tak pożądana. - Zażartował. - Ale to jeszcze nie w tej chwili. Przyjemnie mi tak jak jest- powiedział przeciągając się, a następnie wyjął miskę z owocami. - Dzisiaj jako alternatywa, owocki w czekoladzie- powiedział z uśmiechem, po czym zmienił pozycję by siedzieć po turecku i spojrzał na córkę.
- A może to Ty masz jakieś pytania do mnie?

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Żelkowa Plaża 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Żelkowa Plaża
Pią 26 Kwi - 8:44
Zamyśliła się - tu jest trochę...jak w czasach wiktoriańskich, jeśli miałabym to porównać ze Światem Ludzi, więc czemu rycerze też by nie mogli być? - zapytała, uśmiechając się delikatnie - mamy Gwardię, książęta, księżniczki, Arcyksięcia, zamki... - zaczęła wymieniać - a do próby na miecze to na pewno kogoś znajdziesz, może nawet ja Ci kogoś załatwię - puściła mu oczko.
Uśmiechnęła się jednak delikatnie, gdy wspomniał o czasie, który chce z nią spędzać.
Otworzyła szeroko oczy - może coś się znajdzie. Nie zdziwię jeśli tutaj rosną jakieś wafle - przyznała, rozglądając się z ciekawości. Oblizała się ze smakiem na widok owoców - no cóż...owoce nawet lepsze niż wafle - powiedziała z zadowoleniem. Uwielbiała słodkości, więc była chętna na ich każdą formę. Jednak wiedziała, że nie może przesadzić, choć bycie grubą jej raczej nie groziło.
Żuła swoją kanapkę, zastanawiając się nad pytaniem. O co zapytać, tak by nie popsuć ich relacji? By nie zniszczyć tego przyjemnego wieczora.
- Jaka była Twoja reakcja na Krainę jak się tutaj już znalazłeś? Wiem, że przed naszym spotkaniem za wiele nie widziałeś, ale może było coś co Cię mocno zaskoczyło. Nie musi być pozytywnie - zagadnęła. Była naprawdę ciekawa. W końcu miał tutaj spędzić resztę swojego życia. Chciała wiedzieć, czy nie musi czegoś naprostować, ale wyjaśnić...o ile da radę.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Nie 28 Kwi - 10:41
Czekoladowe jezioro wyrzuciło na brzeg bezwładne ciało mężczyzny ze złamaną kostką, pocięta nogą i poparzonymi kończynami. Jedyne w co był odziany to pas z kataną, obroża na szyi wraz z czerwoną wstęga, a zdrową kostkę nadal otaczał Animicus. 
Mężczyzna o długich kruczoczarnych włosach z rudymi końcówkami, nie grzeszył muskulaturą. Można go raczej było nazwać chuderlawym, o delikatnej urodzie i umęczonym licu. Ciemne jak noc skrzydła z tęczowymi refleksami były wygięte pod dziwnym kątem, nie wyglądało to dobrze.
Ten obraz nędzy i rozpaczy, znajdował się zaledwie kilka metrów dalej, od mężczyzny i kobiety znajdujących się na plaży, cieszących się swoim towarzystwem.
Żelkowa Plaża Rodc6fw

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Nie 28 Kwi - 21:57
Kayl uśmiechnął się i zarumienił. Możliwość zostania rycerzem jak najbardziej była bajkowa. Jednak bardziej podobał mu się uśmiech córki.
Śmieszył go też apetyt na słodycze córki. Nie zaszkodziłoby jej złapać nieco ciała, ale oczywiście, w swoim czasie. Delikatnie zachichotał i wstał z koca z kawałkiem jabłka.
-Wszystko jest tutaj tak bajkowe, że nie dało się spodziewać wszystkiego. Starałem się to akceptować, ale jak było widać, tylko dusiłem w sobie strach. Na początku nie zastanawiałem się, chciałem zadbać o swoje bezpieczeństwo i pozbyć się urządzenia które mnie tu przeniosło. A kiedy miałem czas na podziwianie i dziwienie się, spotkałem kogoś na tyle miłego, że nie czuję się tu zagro...- Mówił, powoli się przeciągając, kiedy jego uwagę zwróciło coś nietypowego- Julia, wstawaj, musimy mu pomóc!- Krzyknął i pobiegł w stronę wynurzającego się mężczyzny. Z daleka wyglądał jak czekoladowy topielec, ale nadal, budziło to odruchową chęć pomocy.
- Wyciągnę go na brzeg jak na razie, powinniśmy sprawdzić jego stan, zanim wezwiemy ambu... Zanim zaniesiemy go do kliniki- Powiedział, przestawiony nieco na drugi świat.
Widząc skrzydła, podobne do tych, jakie miała Jocelyn na obrazie, lekko się wzdrygnął, a potem przypomniał sobie, że typy skrzydeł się powtarzają i nie ma się czym przejmować. No i to chyba był facet.
Kayl jest gotów by asystować córce w czymkolwiek postanowi.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Żelkowa Plaża 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Żelkowa Plaża
Nie 28 Kwi - 23:13
Uśmiechała się - strach to nic złego o ile umie się nad nim zapanować - powiedziała powoli. I taka była prawda. Wiele istot się bało. W szczególności Ci, do których docierało, że nie mogą już wrócić do domu. Albo jak znajdą się tutaj przypadkiem. Sporo osób, nawet jak uważają się za twardzieli, wymięka widząc niektóre osobistości, które spotyka się w Krainie. Sama nie raz miała jeszcze z tego powodu ciarki. Gdyby tylko Kayl widział to co czasem ona musiała tutaj oglądać...
Otrząsnęła się z zamyślenia, gdy usłyszała swoje imię. Od razu się zerwała na równe nogi i pobiegła do topielca. Wstrzymała oddech widząc skrzydła. Joce... skrzydła się powtarzały...ale ich kształty...rodzaje. Były pierzaste, błoniaste, owadzie i tak dalej. Ale ich wygląd był indywidualny. Zagryzła dolną wargę i gdy Kayl wyciągnął ciało na brzeg od razu sprawdziła puls, oraz czy oddycha.
- Wygląda na to, że jest tylko nieprzytomny - powiedziała wzdychając z ulgą. Zrobiła jednak szybki przegląd. Był nagi...ale miał katanę...tę samą, której używała Jocelyn. Ale...jak...obejrzała go całego. Obroża! Generis? Ale...skąd... nie...to nie czas na to! Potem porozmawiają.
Ale...czy Kayl zorientuje się, że to jego córka? Julia spojrzała na niego kontrolnie. Na razie chyba nic mu nie przyszło do głowy.
Zaczęła oczyszczać "mężczyznę" z czekolady. Przynajmniej trochę. Poparzenia...niezbyt poważne, ale trzeba się nimi zająć. I...krew! W okolicach kostki...która była dość spuchnięta.
- Poczekaj tu przy nim. Zalecę po powóz - poprosiła ojca i wzbiła się w powietrze. Wróciła jedna dość szybko i porwała koc - proszę pomóż mi go zawinąć i zanieść do wozu - poinstruowała go co robić i jak. Mając nadzieję, że nic poważniejszego się nie stało.
- Kayl....mogę cię prosić byś wrócił do domu z dziewczynami? Ja pojadę do Kliniki i zostanę tam na noc. Spotkamy się tam rano. Weź samego Paladina, Alba z tobą nie pójdzie, a w drodze powrotnej sobie damy jakoś radę z jednym koniem - poprosiła go, patrząc na niego błagalnie - i proszę nie gniewaj się na mnie... - dodała jeszcze i jak tylko zajechał wóz, załadowali "nieznajomego" i pożegnała się z ojcem. Po czym wróciła do tak znienawidzonego przez jej siostrę miejsca...

zt x2 (Tulka+Joce)

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Pon 29 Kwi - 12:38
Przyglądając się badaniu, był nieco zdenerwowany, że jego córka musi sobie radzić z takimi rzeczami. Mężczyzna był w dziwnym stanie i na pewno nie miał oparzeń przez czekoladę. Prędzej od ognia, ale gdzie? Szukał dymu, żeby wiedzieć, czy nie ma jeszcze kogoś poszkodowanego.
- To jest dziwne. Skąd on się tutaj pojawił i to od razu ze skrzydłami? Nie rozumiem.- Mówił pod nosem, gdy córka odleciała po wóz. Przeniósł nieprzytomnego na koc, zdjął koszyk i torbę, a potem razem z córką Przeniósł opętańca na wóz.
- Zajmę się wszystkim. Powodzenia córeczko- Powiedział szykując miejsce w torbie dla Amber. Była lekko nerwowa, ale zachowała się nadal, wystarczająco spokojnie, widząc, reakcję Julii. Kropka widząc, że zabawa się kończy, sama wskoczyła Kaylowi na głowę. Miał co prawda miejsce dla niej w koszu. Ale nie miał zamiaru się tym przejmować. Do domu był spory kawałek

*****************************************************************
Powrót był na szczęście spokojny. Tylko raz Kulka rzuciła się na jakiegoś owada, ale zaraz dogoniła Kayla, gdy usłyszała pisk Amber. Kayl był wdzięczny, że stworzenie okazało się jednak dość mądre. Chociaż ten jeden raz.
Wypuścił zwierzaki w domu, schował jedzenie do lodówki i naszykował posiłek dla zwierzaków, bo nie zdążyły zjeść na pikniku. Zwierzaki sobie poradzą, tradycyjnie.
Wszedł do stajni i od razu został przywitany przez oburzenie Alby.
- Jakby chodziło o mnie, to bym rozumiał. Ale przez Twoje boczenie Julia będzie musiała się tylko dodatkowo stresować. Więc się uspokój, nie dotknę Cię nawet niewdzięczna.- powiedział podchodząc do Paladina. Przygotował go do jazdy i spojrzał na Albę jeszcze raz. Po czy westchnął i wsiadł na konia. Nie pośpieszał konia, ale nie zwlekał.
ZT

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Żelkowa Plaża
Sro 1 Maj - 14:36
Od momentu, w którym para zabrała ze sobą rozbitka minęła godzina, może dwie. Nagle z lasku nad jeziorem rozległ się trzask lukrecjowych gałęzi i szelest andrutów. Na polanę wbiegły dwie bestie - Gregory i Samael. Rajski ptak skomlał, węsząc i rozglądając się wokół, łapiąc trop, który urywał się akurat tutaj. Greg był już trochę zmachany, biegł wolniej - w końcu miał za sobą niezły maraton. Kiedy te dwa, trzy dni temu Samael począł prowadzić go do granic miasta, od razu poczuł, że szykuje się prawdziwa przeprawa. Wziął więc tramwaj powrotny, aby dać Ejty i Banshee większe porcje jedzenia na później, zabezpieczyć dom, pogasić lampy, aby przypadkiem która się nie zajęła. Wyruszył wcześnie rano, pakując swoje ubrania do torby, którą trzymał przy pasku i przechodząc znów na cztery łapy. Biegli razem, starając się, żeby wiatr nie zwiał tropu - o ile Sammy kierował się węchem, a nie jakimś szóstym zmysłem. Szybko zeszli z traktu i ruszyli przez las. Praktycznie całe dwa dni zajęło im przedzieranie się przez splątane gąszcze malinowych krzewów, wielkich jak drzewa. Za obiad posłużył im tęczowo umaszczony jeleń - jego mięso było zaskakująco słodkie, poza tym jedli też maliny i pili wodę z kilku napotkanych źródełek. Przez cały ten czas Greg powtarzał sobie, że Samael wie co robi, że nie zwodzi go na manowce. Ale co Jocelyn mogła robić w Malinowym Lesie? W kreskówkach wszystkie zwierzęta gadały wspólnym językiem, ale to tak nie działało - Greg nie potrafił zapytać się po prostu Rajskiego, czy zgubił trop, dokąd właściwie biegnie, o co mu chodzi - a umierał ze zmartwienia. Gdyby stało się jej coś... ostatecznego, to Samael chyba jakoś by to wyczuł. Prawda? Ale nadal jej szukał, więc Greg nie tracił nadziei.
Z obrzydzeniem strącił lepkie żelki, które przylepiły się do poduszek jego łap - w końcu ociekał potem. Był znowu głodny i spragniony, ale w życiu nie wziąłby sobie niczego leżącego tu do ust. Jezioro to stojąca czekolada, a w stojącej czekoladzie szybko mnożyły się bakterie, nie wspominając o wszystkich tych kolorowych zwierzątkach, które radośnie defekowały do niego... No dobra, wsadził pysk w miejsce, w którym mniej więcej nikt nie stał i które wyglądało na czyste, napychając go sobie żelkami. Smakowały limonką, bananem, truskawką i piachem, który zgrzytał mu w zębach. Ohyda.
Kiedy już napchał brzuch tanim cukrem, powoli podszedł do brzegu, przy którym stał Sammy. Był wyraźnie zaniepokojony, węszył to tu, to tam, rozglądając się wokół.
- Co czujesz? Wiesz gdzie jest? Jest gdzieś tutaj? - zapytał go, licząc, że może zrozumie cokolwiek z jego słów. Sam podszedł do miejsca, w którym żelki były odgniecione. Coś tu leżało, na brzegu, nie tak dawno temu, niewielka zwierzyna. Wziął wdech, próbując wywęszyć, co to mogło być... Lustrzanin. Czuł mieszaninę koło-ludzkiego potu, odrobiny krwi i perfum, która przebijała mdlący zapach słodkości. Czy to ona tu leżała? Nie potrafił stwierdzić, od tych żelków chciało mu się rzygać... Zaraz zaraz! Dwa kolejne zapachy, tuż obok niego. Jeden zupełnie obcy a jeden dziwnie znajomy, zalatywał jakby krochmalem i świeżymi kwiatami. Kto mógłby tak pachnieć? KTO? Ślady dwóch par butów. Musieli przystanąć. Może znów została porwana? Może ją zgwałci... nie panikuj, tylko skup się na zadaniu. Samael stanął przy jego boku, wskazując pyskiem na drugi skraj lasu. Przynajmniej wiedział, że to jeszcze nie koniec gonitwy. Oba zwierzaki opuściły plażę.

z/t

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach