Ratunku! Boję się!

avatar
GośćGość
Ratunku! Boję się!
Pon 8 Kwi - 16:23
Moe dopiero niedawno odkrył, że może wchodzić do snów innych osób. Że może zobaczyć jak takie marzenia senne w ogóle mogą wglądać. W końcu sam nie śnił.
Słyszał od swojego ojca, że w przyszłości normalne jedzenie nie będzie mu starczać i będzie musiał zacząć jeść sny. To było dziwne...Ale jak można zjeść coś, co nie jest materialne? Czemu ma pożerać coś tak pięknego? Czemu ma pozbawiać innych chwili wytchnienia? Z drugiej jednak strony bardzo by im to pomogło. Nie musieliby zdobywać aż tyle jedzenia, jednak nie miał bladego pojęcia jak może coś takiego zjeść. Ugryźć to co tam jest? Próbował ale to też nie działało.
W Krainie Snów był już kilka razy ale za każdym razem był to przypadek. Zamykał oczy, nagle czuł dziwne szarpnięcie, by po uchyleniu powiek znaleźć się zupełnie gdzie indziej.
Tym razem chciał jednak spróbować sam. Nie chciał tego pozostawiać przypadkowi. Musiał się przecież kiedyś tego nauczyć! Wiedział, że jest to niebezpieczne. Za pierwszy razem, gdy znalazł się w snach, to wyszedł tak daleko od domu, że wracał kilka dni. Tak bardzo się bał kary, że ojciec będzie zły. I był...ale w inny sposób. Po prostu nakrzyczał na niego, po czym przytulił mocno i dziękował, że wrócił, że nic mu się nie stało. Powiedział też, że bardzo się o niego bał.
Gdy ojciec już spał, siedmioletni Moe rozejrzał się jeszcze po okolicy, czy czasem nikt ich nie zaczepi, po czym położył się obok swojego opiekuna, zamknął oczy, skupił się i ... poczuł to dziwne, charakterystyczne szarpnięcie.
Gdy tylko otworzył oczy znalazła się na wspaniałym planu zabaw, na którym bawiło się sporo dzieci. Na ławeczce niedaleko siedziała starsza pani, która co jakiś czas machała, prawdopodobnie, swojemu wnukowi, który popisywał się różnymi wyczynami oraz wygłupami z kolegami.
Moe był zachwycony tym widokiem. Szybko pobiegł do dzieci, machając do nich, ale one go ... ignorowały. Dlaczego? Nie rozumiał tego. Zrobiło mu się bardzo przykro. Próbował kilka razy, ale usiadł obok babci w końcu, zasmucony tym co go spotkało. Nie chciał jednak jeszcze opuszczać tego snu.
Dopiero babcia zwróciła na niego uwagę i zachwalała swojego kochanego wnuka. To chyba była ta osoba co śniła...tak mu się wydawało.
Siedział sobie spokojnie, mając nogami, gdy nagle pogoda się zmieniła. Ale nikt tego nie zauważył! Dzieci nadal się bawiły, babcia nadal się uśmiechała. Dlaczego tak było? Zaczął biegać, próbował odciągać innych, zanim coś na nich spadnie, ale dopiero potem zaczęło się najstraszniejsze.
Usłyszał mrożący krew w żyłach wrzask kobiety za nim. Dopiero wtedy zauważył, że nie tylko pogoda się zmieniła. Większość dzieci zaczęło zmieniać się w potwory, które rzuciły się najpierw na wnuka, po czym na samych siebie. Ale co było najgorsze to nie ich widok, ale to, że wszystkie nadal się śmiały. Nawet te, które ginęły, były rozrywane na strzępy.
Moe był przerażony. Zaczął się wycofywać, wołać o pomoc, ale zagłuszał go śmiech, wrzask, oraz dźwięk rozrywanego ciała i łamanych kości. Cofał się aż natrafił na drzewo, pod którym usiadł, skulił się, podkulając kolana i zaczął płakać, nadal prosząc o pomoc. Nie umiał wyjść ze snu...za bardzo się bał.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Wto 9 Kwi - 14:58
Od dłuższego czasu przemierzał Krainę Snów w poszukiwaniu mary, która nadawałaby się na posiłek lub choćby przekąskę. Ostatnimi czasy polowania mu nie szły. Koszmarów było tyle co Dachowiec napłakał. Niby mógł zadowolić się dowolnym snem, ale prawdziwie satysfakcjonujące abstrakcje napotykał niezmiernie rzadko. Dziś jednak w końcu mu się poszczęściło. Sen był mocny, wyrazisty, prawie namacalny - zupełne przeciwieństwo rozlazłych i mdłych marzeń i szczęśliwych wspomnień, których nie chciał nikomu odbierać.
Spojrzał na skąpane we krwi huśtawki, karuzele i piaskownicę, na kotłujące się, pozlepiane z ciał istoty.
- Ale rzeź! - przystanął na skraju placu zabaw i oniemiały obserwował jak jeden z dziwacznych tworów przeżuwa czyjąś roześmianą twarz w swojej wypełnionej trzonowcami długiej japie. Łypał na konkurentów przekrwionym okiem, a licznymi dłońmi wykręcał i rozrywał truchło przed nim, by móc szybciej wpychać je sobie do ust. Keer zmarszczył nos. Od tych dźwięków aż go mdliło.
Zastanawiał się czyj to był sen. Dziecka, które zanosiło się płaczem, czy zdzierającej sobie gardło kobiety? Żadne z nich nie cieszyło się jego specjalnym zainteresowaniem i troską. Ten sen był jego i nie miał zamiaru czekać ani sekundy dłużej.
Kolory zbladły, ostre kontury wypłowiały. Wszystko zaczęło rozwarstwiać się i odrywać płatami jak rozklejone papier-mâché. Musiał jednak coś zostawić, by nie wyleźć w nieodpowiednim miejscu. Przestał o tym myśleć, gdy z zaskoczeniem odkrył, że chłopiec dalej jest taki sam. Nie zmienił się, nie był więc częścią snu. Senną Zjawą też nie. Nieoderwane od Krainy Snów czasami ginęły przypadkiem, zaplątane w struktury pożeranego snu, a te swobodne raczej niechętnie wracały stamtąd skąd uciekły.
Oparł się drzewo, którego obłażące kawałki cicho szumiały i powoli unosiły się w górę. Istniały takie niepisane zasady, "honor Cienia" chciałoby się rzecz, które nakazywały pomagać drugiemu w Krainie Snów, dopóki nie był ci wrogiem. A ten tutaj nie zaliczał się do tego niechlubnego grona.
Spojrzał na skulonego chłopczyka. Miał ładne, mieniące się wszystkimi kolorami jasne włosy, za to cienia ni śladu. - No i czego wyjesz? - zapytał zmęczonym głosem i rozejrzał się po placu. Wszystko powoli zastygało w bezruchu. Cichło. - Nie ma się czego bać, to tylko sen. Jakby napadła cię dzika Zjawa, to co innego. No już, nie wyj. - chciał uspokoić dziecko i przypomniał sobie siebie. Też kiedyś miał takie krótkie nóżki, niezgrabne rączki. Też dał się ponieść i zwyczajnie zgubił.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Wto 9 Kwi - 23:20
Moe zakrywał swoje uszy i płakał. Był naprawdę wystraszony i mało brakował, żeby narobił pod siebie. Na szczęście umiał się na tyle powstrzymać. Dźwięki oraz to co zobaczył było po prostu straszne. Nigdy nie widział jak ktoś umiera, dlatego tym bardziej był to dla niego szok. Cały się trząsł, podkulał nóżki i zaciskał mocno dłonie na uszach, żeby słyszeć jak najmniej. Chyba zaczynał się cieszyć, że nie śni, bo miałby przez to podobne koszmary. Współczuł osobie, która to wyśniła. Naprawdę było mu jej szkoda. W szczególności, że taka miła się wydawała. Bo naprawdę miał wrażenie, że to ta starsza pani to śniła....bo trochę dziwne, jakby śniło to któreś z dzieci....jej reakcja wydawała mu się...najbardziej naturalna, ale nie miał teraz głowy do tego, żeby to rozważać dokładnie.
Początkowo nie zauważył, że coś zaczęło się zmieniać. Za bardzo bał się otworzyć oczy. Zrobił to dopiero, gdy pojawił się jakiś głos, który chyba zwracał się do niego. Aż podskoczył zaskoczony, widząc nad sobą rudzielca o dziwnych oczach - ja...ja wiem...ale nie...nie umiem wyjść... - przyznał cichutko, zawstydzony, ocierając szybko łzy z policzków. Wstał niepewnie, chcąc pokazać, że już się ogarnął i dopiero wtedy odważył się znów spojrzeć na plac - wooooo - zrobił wielkie oczy i miał otwarte usta, patrząc na to co się dzieje - to pan tak zrobił? - zapytał, wskazując na plac. Był tym naprawdę zafascynowany. Było cicho i wszystko powoli się rozpadało.
W końcu jednak się ogarnął i zrozumiał, że przecież chyba powinien zainteresować się mężczyznom - czy ... pan też jest Cieniem? - zapytał niepewnie, bo w końcu sam nie wiedział czy na pewno tak jest - powie mi pan...jak tak zrobić? -- pokazał ręką na plac - i...jak wrócić do domu? Chcę do taty... - ostatnie pytanie zadał szeptem. Przyznając, że naprawdę się wystraszył, mimo, że starał się być teraz odważnym. Widać było, że nie chce się narzucać, ale zdaje sobie sprawę, że nie poradzi sobie sam. Bo co taki mały, chudy, zakurzony siedmiolatek może zrobić w obliczu takiego koszmaru?

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 10 Kwi - 10:15
Zsunął się w dół i usiadł przy dziecku.Wyciągnął nogi przed siebie, poprawił ubrania, by go nie gniotły. Mieli jeszcze trochę czasu. - Nie szkodzi. Nie zostałbyś tu na zawsze. Gdyby sen dobiegł końca, wyrzuciłoby cię... ale wtedy nie wiesz, gdzie wylądujesz i nie masz czasu na przygotowania - powiedział i przeplatał pasek płaszcza między palcami. - Umhm - przytaknął i zerknął spod byka na zatrzymaną w papierowej sepii scenę. nabrał powietrza i odchylił głowę do tyłu. - Czasem wszystko się rozpływa, czasem pochłania to szarość... ale to chyba cecha osobnicza - mówił cicho, nie przejmując się, że dziecko może nie pojąć wszystkiego. W swoim czasie nauczy się sposobów i trików, które określi jego elastyczność umysłu i wyobraźnia.
Uśmiechnął się kpiąco do pstrokatego chłopca. W jego rodzinie chyba zabrakło przewodnika tej samej rasy. Zresztą nie byłby nim zbyt długo. W końcu każdy musiał kiedyś przejść tę ścieżkę sam, mając tylko wskazówki.
- Nie mam cienia, więc tak, jestem - mruknął. Jego brew powędrowała do góry, gdy padło kolejne nużące pytanie. - Jak jeść sny? A czujesz już aury? To czy sen jest fajny czy raczej nie bardzo? - tym razem odpowiedział pytaniem.
- A ja do mamy. - odparł, po czym niechętnie uniósł dłoń i wskazał na kobietę. - To... śniąca. Centrum. To ona śni. Jak ją znajdziesz, wyjście będzie prostsze. Łatwo ich rozpoznać. Jeśli sceneria stale się zmienia, oni pozostają jej stałym elementem. Reagują tak, jakby byli dalej na jawie... choć to akurat nie jest regułą. Czasem są w piżamie albo nadzy. - wzruszył ramionami. Nie mógł mu przekazać wszystkiego w tak krótkim czasie. Dzieciak sam musiał to przeżyć, zobaczyć i wyciągać wnioski. - I nie chcę wychodzić tutaj. Przez jej sen. Tylko spójrz... ten plac zabaw, ławeczki, gołębie... to ludzki sen. Jesteś za smarkaty, by się po takich szlajać. - zrezygnowany wskazywał na poszczególne elementy otoczenia. Nie chciało mu się ruszać, jednak wyprostował się nagle. - I właśnie dlatego lepiej znaleźć śniącego, zanim postanowisz wyjść ze snu. Ludzie też mają dziwne sny, podobne do tego, co znajduje się w Krainie Luster. Wybieraj kogoś z naszych, jasne? - pouczył go, po czym wstał. - Musimy iść. Wstawaj. - ponaglił go szybkim machnięciem dłoni. - Złap mnie mocno, myśl o tym, tylko o tym, że chcesz znaleźć się tam gdzie ja. I nie trząś tak portkami. Wybiorę coś miłego. - zapewnił i poczekał, aż dziecko przytuli go lub złapie za rękę. Obojętne. Najważniejszy był czysty umysł. Doskonale wiedział, że jeśli dzieciak wyobraziłby sobie coś miłego w nieodpowiedniej sekundzie wylądowałby w innym śnie. - Myśl o mnie. - wychrypiał zanim przeniósł ich z dala od szczątków koszmaru.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 10 Kwi - 22:28
Spojrzał na rudzielca swoimi dwukolorowymi oczami. Zamrugał zaskoczony, ale chyba przyswoił wiedzę. W końcu musiał się szybko uczyć, jeśli chciał sobie jakoś poradzić, nie zawsze będzie mógł liczyć na pomoc innego Cienia. W sumie...ten pan, który własnie siedział obok niego, był chyba pierwszym Cieniem, z jakim rozmawiał. Przytaknął głową, żeby pokazać, że go słucha. Wiedział, że dorośli, tak samo jak dzieci nie lubią braku reakcji na ich słowa. Tata mu to powiedział - to u mnie nie będzie takich fajnych papierków? - zapytał z lekką żałością. To wyglądało naprawdę fajnie! Jakby cały świat był z papieru i teraz się rozpadał, za sprawą lekkiego podmuchu.
Uśmiechnął się przepraszająco, za to, że zadał głupie pytanie. Był w szoku, bał się. Ten sen naprawdę był okropny!
Przytaknął głową z nadzieją w oczach - to jeśli chcę zjeść sen to nie muszę gryźć babci... ani potworów? - zapytał widocznie zaskoczony - fajno! -  ale słysząc o jakichś aurach, lekko przygasł i opuść wzrok -  Aury? Ja...nie wiem...nie wiem jak to poznać - przyznał. Widać jednak było, że chyba zależy mu na tej wiedzy. Tak bardzo miał nadzieję, że pomoże tacie. Że nie będą musieli aż tak martwić się o jedzenie, że go trochę odciąży, ale niestety się tak nie dało. Tylko co to były aury?
Od razu przestał marudzić, słysząc, że mężczyzna też za kimś tęsknił. Ale chyba to niegrzecznie tak wypytywać o wszystko, dlatego postanowił zostawić pytanie dla siebie. Moe nie znał swojej mamy, swojego prawdziwego taty też nie. Ale ten, którego miał teraz był super! To na pewno najlepszy tata na świecie!
Słuchał słów rudzielca i gdy ten tłumaczył, kim jest kobieta, uśmiechnął się szeroko -  zgadnąłem! - okrzyknął, ale szybko się uciszył i przeprosił grzecznie. Skulił się lekko, ale nie tak jakby oczekiwał ciosu, po prostu dotarło do niego, że nie powinien tak reagować. Zaśmiał się krótko, cichutko, słysząc, że niektórzy mają dość nietypowe stroje. Ale czemu nago? Chyba nie chciał tego wiedzieć jeszcze. Chociaż... - przecież bez ubrań jest zimno. Nie da się tak spać. Dorośli są gupi jak tak robią - powiedział zamyślony, wpatrzony gdzieś przed siebie. Minę miał w tym momencie naprawdę poważną. Oczywiście wiedział, że dziecko by tak nie poszło spać!
Przyjrzał się uważnie sprzętom. Faktycznie nie wyglądały jak te z Krainy. Do tego naokoło były takie dziwne latarnie. Zupełnie tam nie pasowały. I gdzie było miejsce na ogień? Nie było! Dziwnie tak i śmiesznie. Przytakiwał głową i podróżował wzrokiem od rozpadającego się obrazu do swojego nauczyciela, bo w końcu ten rudy mężczyzna się nim stał. Pokazywał mu chociaż kawałek tego co było dla dziecka tak bardzo tajemnicze - jasne - odpowiedział słowa dorosłego.
Grzecznie wstał. Bez pytania. Szybko otrzepał za luźne, połatane portki oraz za dużą koszulkę, która na pewno normalnie zamieniłaby się już w szmatę. Nie była brudna, tylko poplamiona.
Złapał rudzielca za rękę i trzymał mocno. Niepewnie zerknął na plac po czym na towarzysza, z nadzieją, że mówi prawdę. Że nie wejdą znów do jakiegoś koszmaru. Ale też w jego dwubarwnym spojrzeniu kryło się pytanie. To tak się da? Wybrać czy chce się iść do ładnego snu czy nie?
Wziął głęboki oddech by się uspokoić i wtulił się w rękę drugiego Cienia. Zacisnął mocno powieki i w głowie starał się mieć tylko obraz nieznanego z imienia dziwnookiego. Skupiał się na tych oczach. Nie chciał znów wylądować gdzieś daleko od domu.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Pon 15 Kwi - 14:30
Zmarszczył brwi i delikatnie pokręcił głową. To tak jakby ktoś wypytywał go, w jakim kubku lubi pić kawę. - To zawsze będzie dopasowane do ciebie. Jak będziesz bardzo chciał, żeby to były papierki, to pewnie się pojawią - odpowiedział bez większego przekonania. Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Czy ktoś zdrowy w czasie jedzenia myślał, czemu kroi stek tak a nie inaczej, gdy nie przebywa w towarzystwie?
Keer wytrzeszczył oczy. Naprawdę nikt niczego mu nie wytłumaczył? - N-nie! Skąd ten pomysł? - zaśmiał się nerwowo i pogładził się po karku. Sam wyobrażał sobie sny inaczej, ich pochłanianie również, ale jego rodzice długo przygotowywali go na pierwszy skok. Wiedział jak powinien się zachować i nawet jeśli się bardzo bał, to wtedy zaciskał zęby i piąstki i skupiał się na tym by wrócić. - To... przeczucie. Ponoć niektórzy mogą odbierać je innymi zmysłami, ale może to tylko ich mózg sobie to tak tłumaczy - wzruszył ramionami. Nigdy nie był dobrym nauczycielem, a teoria nigdy nie dawała mu poczucia pewności. Zwykle był rzucany na głęboką wodę, choć matka miała go na oku. Był jej jedynym, a na kolejnego nie mogła liczyć. Chyba tylko dzięki niej przetrwał dzieciństwo w jednym kawałku.
- Twoi rodzice to Cienie? - wypalił, po czym zaraz machnął dłonią. - Znaczy, oczywiście któreś jest... ale kto cię wychowuje? - zapytał, ciekawy jak można wiedzieć aż tak niewiele. - Nie wierzę, że aż tak olaliby tak ważną dla nas rzecz... - wyszeptał przybity. Nawet takiemu słodziakowi się dostało. Wiedział, że im wcześniej pozna świat i życie tym lepiej, ale dzieciństwo, tych parę naprawdę szczęśliwych wspomnień... czasami to wszystko, co się miało.
- Spokojnie, nie gryzę - wychrypiał rozbawiony i puścił mu oczko, gdy dzieciak się skulił. - To... bardzo szczęśliwie, że zgadłeś, ale na drugi raz lepiej bądź pewien. - Chciał go jakoś uspokoić i pochwalić, ale nie znał się na dzieciach.
- Większość śpi ubrana, ale śni im się, że są goli. To oznacza, że boją się krytyki, może ktoś im dokucza i wyśmiewa się z nich. Boją się wstydu albo nie czują się dobrze w swojej skórze. To wszystko fasada dla ich emocji i uczuć. - wytłumaczył krótko i skrzywił się z niesmakiem na wspomnienie gołych pośladów. Większość wolał widzieć w ubraniach.

Miał nadzieję, że chłopiec wykona swoją część, bo on miał podwójne zadanie. Poczuł nagłe uderzenie wiatru i bryzy, w uszach zaszumiało, ale dziecko nadal trzymało go za rękę. Jego oczom ukazała się plaża. Dachowce wygrzewały się w najlepsze i śpiewały w niezrozumiałym dla niego języku. Opętańcy suszyli skrzące się od soli pióra. Szybko odnalazł twórcę snu, bo tylko on był dla niego w pełni zrozumiały i nie zmieniał pozy po każdym mrugnięciu powiekami.
- Otwórz oczy. I puść mnie. Już jesteśmy. - poklepał dziecko po plecach i próbował się odsunąć. Przykucnął i przejechał dłonią po gorącym piasku. Ślad zaraz zniknął przez poruszający się piasek. To było dość wierne przedstawienie Morza Łez, gdyby nie woda. W snach prawie zawsze była ciepła i nawet dało się nią oddychać. - Popływałbym... - westchnął na tę myśl, ale w Krainie Luster nie miał na to czasu, a towarzystwo chłopca było mało obciążające. Radził sobie i nie był taki płaczliwy, jak mogło mu się na początku wydawać. - i jak? Podoba się? Wystarczająco miły dla oka? - zapytał kontrolnie.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Wto 16 Kwi - 9:15
Chłopiec tylko wzruszył ramionami. Bo skąd niby miał wiedzieć, jak to wszystko wygląda. Nikt mu tego nie powiedział... a nie miał dostępu do książek na ten temat...o ile w ogóle takie były, bo tego też nie mógł być pewien.
Przytakiwał głową, przyswajając nowe informacje. Musiał duużo zapamiętać, bo inaczej znów się zgubi...a jak tym razem spotka jakiegoś potwora i tym razem to on go zje?
Speszył się - mój tatuś jest Marionetkarzem. Wychowuje mnie od małego, ale nie znam prawdziwego taty i mamy, ale ten jest na pewno lepszy - powiedział, uśmiechając się. To pewnie tłumaczyło dlaczego chłopiec nic nie wie na temat Cieni.
Zamrugał zaskoczony - dziwnie tak... - powiedział i wystawił język w geście obrzydzenia. No cóż....chyba będzie musiał się przyzwyczaić.

Otworzył oczy i... stanął jak wryty. Nigdy nie był nad morzem - łaaaa - zawołał i zaczął biegać po miękkim piasku, ale nie oddalał się za bardzo od mężczyzny - jak tu faajnie! - powiedział i stanął znów przed mężczyzną - to jakieś prawdziwe miejsce? Czy ktoś sobie je wyśnił? - zapytał, rozglądając się i szukając śniącego. Pokazał na jedyną osobę która nie sprawiała, że można ogłupnąć - to jest śniący? - zapytał wyraźnie pobudzony tym wszystkim. Widać też było, że chciałby zamoczyć nogi, ale nie wiedział czy mu wolno.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Wto 16 Kwi - 10:49
Na wieść jakiej rasy jest wychowawca energicznego brzdąca, irytację zastąpiło zrozumienie. Marionetkarze byli raczej analityczni, stawiali na logikę i nie zostawiali wiele miejsca na domysły i coś tak oderwanego od rzeczywistości jak sny. - To wiele tłumaczy, chociaż zastanawiam się, jak on z tobą wytrzymuje - uśmiechnął się kpiąco, a gdy dzieciak wystawił język, prychnął rozbawiony. Gdyby widział sny jakiegoś zboka lub chorego na umyśle, zmieniłby zdanie. Gołe dupy były wierzchołkiem góry lodowej. - Przywykniesz. Wierz mi.

Chłopiec zaczął biegać w kółko, a słońce odbijające się od jego tęczowo połyskujących włosów drażniło. Keer aż skrzywił się z bólu i zamknął oczy, by opanować lekkie zawroty głowy. - Przestań tak biegać! - zamarudził, rozmasowując skronie. Czemu dzieci miały tyle energii? - Morze Łez, ale we śnie. To niedokładna kopia, ale niewiele brakuje jej do oryginału - mruknął i rozchylił powieki, lecz nadal wyglądał jakby bolała go głowa, bo marszczył brwi i mrużył oczy.  - Jak ty w ogóle masz na imię? - zapytał i przytaknął skinięciem na kolejne pytanie. - Teraz powinniśmy spróbować wyjść, tylko bądź wtedy cicho. Wolałbym nie burzyć niczyjego snu. - usiadł, a potem położył się na piasku, bo do tego wcale nie trzeba było stać. - Musisz wyobrazić sobie, że chcesz wrócić, musisz wrócić już, teraz, zaraz. Wcale nie chcesz tu być. - mówił przesadnie teatralnym tonem jakby próbował przekonać sam siebie o prawdziwości tych słów. - Początkowo to trudne, bo Kraina Snów jest pełna ciekawych i pysznych marzeń i koszmarów, ale w końcu mózg się nauczy i będziesz to robił pstryknięciem palców. A ze śniącym jest łatwiej - przesunął ręką po piachu i wskazał uradowanego ojca palcem. - Pomyśl jak wygląda, gdy śpi. A jeśli nie potrafisz, wmów sobie, że za wszelką cenę chcesz się dowiedzieć. To taki umysłowy wytrych dla początkujących. - Przeciągnął się aż nie postrzelał wszystkimi kostkami, którymi chciał, po czym ziewnął szeroko i wgapiał w wodę. Syty najchętniej sam położyłby się spać.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Wto 16 Kwi - 11:31
Nie do końca rozumiał, o co chodzi z tym, że nie wie jak tata z nim wytrzymuje. Ale już nie pytał.

Zatrzymał się od razu - wszystko w porządku? - zapytał z typową dla siebie, dziecięcą troską. Wpatrywał się w starszego Cienia, swoimi wielkimi, dwukolorowymi oczami.
Znów rozejrzał się z zachwytem, ale tym razem już tak nie biegał jak do tej pory. Czyli tak wyglądało Morze Łez! Ciekawe czy kiedyś go na żywo zobaczy.
- Jestem Moe - przedstawił się grzecznie - a pan? - przekręcił lekko swoją jasną główkę. Był ciekawy z kim rozmawia. Nie będzie mu mówił po imieniu, bo tak nie można! Ale chciał wiedzieć kto mu pomógł.
Wysłuchał dokładnie instrukcji. Położył się obok mężczyzny i przez chwilę bawił rękami piaskiem po bokach swojego ciała. Początkowo też zerkał na towarzysza, czy czasem nie zniknął, nie chciał tutaj zostać sam. Szkoda mu było opuszczać to miejsce...było tutaj tak pięknie! I chciał się czegoś nauczyć... ale nie chciał być niegrzeczny...może potem ten miły pan mu chociaż powie jak jeść? Tak na przyszłość...w końcu tata go nie nauczy...a nie wiadomo czy spotka jeszcze jakiegoś Cienia, który będzie chciał mu pomóc.
Po chwili jednak się uspokoił i zaczął oddychać głębiej. Robił podobnie jak wtedy gdy chciał wejść do snu, ale skupiał się na śniącym, chcąc bardzo go zobaczyć jak wygląda w trakcie snu.[/color]

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 17 Kwi - 10:17
- Taa - mruknął. Jeszcze czego! Żeby jakiś mały gnojek się o niego martwił! - Gawain - skinął mu głową. Imię chłopaka było krótkie i łatwe do zapamiętania, ale pasowało do niego jak ulał. Przynajmniej teraz, gdy był jeszcze małym, roześmianym wypierdkiem. - Prowadzę małą aptekę w Mrocznych Zaułkach, więc... - spojrzał bawiące się piaskiem dziecko. Niczego nie wiedziało, niczego nie umiało. - jak popytasz, to ktoś na pewno wskaże ci drogę. - dokończył już ciszej. Zwykle nie miał czasu dla bachorów. Plątało się to pod nogami, ale koniec końców Cienie zwykle miały tylko siebie nawzajem. Gawain przyznawał to niechętnie, ale zawsze uważał, że powinni trzymać się razem, jeśli się da.
- To jak? Próbujesz wyjść czy jeść? Trudno ci będzie, jeśli nie jesteś głodny... - zanurzył palce w piasku. On sam tego nie rozumiał. Nie potrzebował. Tak jak zwierzętami, kierował nim instynkt. Podążał za aurami niczym zapachem, czuł w kościach, że jest głodny i w odpowiednim momencie otwierał się na wybrany sen, by móc go wchłonąć. Instrukcje przekazane Moe były dalekie od jego przeżyć, a poetą nie był. Czasem żałował, że nie szlifował swojego skromnego warsztatu pisarskiego. - Ten opiekun... opowiedz coś o nim. Nie znam wielu Marionetkarzy. - poprosił. Lubił czytać i słuchać opowieści, a ta zapowiadała się ciekawie, choć raczej smutno. Uśmiech dziecka podpowiadał mu, że próbuje cieszyć się czym tylko może lub pomimo nieobecności biologicznych rodziców w jego życiu, nie ma wielu trosk.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 17 Kwi - 10:54
Wyciągnął rękę do rudzielca - miło pana poznać - uśmiechnął się szeroko i wesoło. Otworzył szeroko swoje oczy - czyli mogę pana odwiedzić? Fajnie! - zakrzyknął uradowany. Musiał tylko zapamiętać gdzie ma iść. Mroczne Zaułki...to było chyba to miejsce takie z tą fioletową mgłą, przed którą ostrzegał go tata. Ale tam mieszkają własnie Cienie...na pewno tam musi kiedyś przyjść! Może jak się tatuś dowie, że znalazł kogoś kto mu powie jak być Cieniem to się zgodzi, żeby tam czasem poszedł? Byłoby tak faaaajnie.
Zastanowił się. Usiadł i rozejrzał się. Znalazł jakąś śmieszną muszelkę w kształcie rybki. Widać było, że to na pewno Dachowiec śnił. Zastanowił się, jak to by miał zjeść...nie ma tego gryźć, więc jak? Wpatrywał się w przedmiot, jakby nagle go zwiesiło. Nawet nie mrugnął. W końcu westchnął i skupił się na tym, by pochłonąć muszelkę, wyobrażając sobie, że ta się rozpada na ciemne bańki mydlane i ... po chwili faktycznie, kilka malutkich baniek z niej wyleciało. Nie zniknęła cała...a raczej znikała bardzo powoli. Spojrzał na to zachwycony i pokazał Gawainowi co się dzieje z przedmiotem. Z drugiej strony czuł coś dziwnego w sobie. Jakby taki mały głodek z tyłu głowy, na którego nie zwracał do tej pory szczególnej uwagi. Ale muszelka i tak wystarczyła na początek.
- Mogę zadać pytanie? - zapytał nagle, zanim mężczyzna zdążył zadać swoje - my nie jesteśmy częścią snów prawda? - patrzył na Gawaina bez krępacji - a jakbym się rozebrał i zjadł sen to co się stanie z ubraniami? - przekręcił główkę. Cóż...dzieci miały ciekawe pomysły i wpadały też na takie, o których dorosły by nie pomyślał nawet na moment.
- O tacie? - zapytał i zamyślił się. Zdjął też na razie buty, bo piasek był naprawdę przyjemny i chłodny - był kiedyś bardzo lubiany, ale pani, z którą chciał mieszkać powiedziała, że zrobił jej coś złego i przez to teraz mieszka na ulicy - powiedział powoli, starając się przypomnieć sobie wszystko - potem mnie znalazł i nie chciał zostawiać samego. Mieszkami zawsze tam gdzie chcemy! Pomagamy innym. Czasem jakieś osoby co sprzedają owoce dają nam je nawet za darmo - uśmiechnął się - ale on umie z gliny robić takie fajne figurki, które potem się same ruszajo! - zrobił wielkie oczy - sprzedaje je i potem mamy pieniążki na jedzonko. Ja też się uczę...ale moje się nie ruszajo - trochę posmutniał - ale jest też bardzo kochany. Jak raz zgubiłem się we śnie to nie nakrzyczał na mnie za bardzo, jak wróciłem do domu. Tylko troszkę i przytulał mnie potem mocno - opowiedział. Nie miał pojęcia co może być ważne dla dorosłych, więc mówił trochę chaotycznie to co jemu wydawało się istotne - i umie tak machać kijem, że raz odgonił takie Dachowce niefajne, co chciały nam zabrać pieniążki. Trochę go podrapały ale dał radę o uratował też innego Dachowca, co wtedy się z nimi pokłócił bo nie chciał pieniążków naszych...bo kadziejowanie jest złe! - widać było, że opiekun był dla dziecka czymś na kształt bohatera, nie tylko dlatego, że się nim opiekował.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Sob 20 Kwi - 19:46
Uścisnął dłoń malca i nawet pamiętał o tym, żeby nie przesadzić z siłą. Aż sam się zdziwił. Czy miło było spotkać zagubione dziecko? Odrobinę? - Jak długo się tułasz? Twój opiekun pewnie wyrywa sobie włosy z głowy... - zwrócił mu uwagę. - Gdybym na ciebie nie wpadł mogłoby nie być tak miło. - Przeczesał włosy i spojrzał na Moe. Jego zdaniem za bardzo się spoufalał, ale to była główna broń dzieci, które by przeżyć musiały polegać na innych. - Możesz, ale pamiętaj, że tam pracuję. Jak będziesz odstraszał mi klientów, to będę musiał cię wyprosić - przestrzegł go, ale nie wyglądał na uprzedzonego czy niezadowolonego.
Przymknął oczy, gdy Moe zamilkł, ale w końcu obejrzał się, by sprawdzić czy nadal siedzi obok. Młodzieniaszek intensywnie wpatrywał się w muszelkę o nietypowym kształcie. W końcu się poddała i przemieniła w mydlane bańki. Ciemne i ledwo przeźroczyste powoli unosiły się w górę. - Właśnie tak powinno to wyglądać - skomentował zadowolony z rezultatu osiągniętego przez Moe.
Nawet nie zdążył wtrącić żadnego żartobliwie złośliwego komentarza, gdy padło kolejne pytanie. - Nie jesteśmy. I jasne, możesz wyskoczyć z ciuchów, ale które zdejmiesz? Te we śnie czy te naprawdę? - starał się brzmieć tajemniczo, ale w końcu się zaśmiał. - Wiesz, że nie wiem? Czasem śniący potrafi zmienić moje ubrania, ale w kolejnym śnie znów mam swoje. Może pojawiłyby się w czyimś łóżku? Albo dalej podróżowały z tobą? Stawiam na to drugie. - odpowiedział zgodnie z prawdą.
Przytaknął skinięciem głową i wysłuchał krótkiej, ale wymownej opowieści. - Nie kradnij. Lepiej się ucz. Rzeczy można stracić, ktoś inny może je ukraść. Fachu nikt ci nie zabierze. - powiedział niepewnie i powoli. - Masz szczęście, że trafiłeś na kogoś tak dobrego. - przyznał i wiedział, że miał rację. Podniósł się z piachu i rozejrzał. Nie był typem, który wpuściłby ich do siebie. Nie byliby u niego bezpieczni. Nic by z tego nie miał, kłopotów nie licząc. - Możesz mi pomóc i trochę zarobić... - zaczął cicho. - Mam zamówienia do zebrania i dostarczenia, a gdybyś mnie wyręczył mógłbym przyjmować ich więcej. Umiesz czytać? Jeśli nie, musisz mieć dobrą pamięć, by poprawnie przekazać instrukcje pacjentom. - spojrzał w dwukolorowe oczy i głęboko odetchnął. Nie lubił takich sytuacji, ale skoro dzieciak mógł coś zaoferować i się sprawdzi, to w zasadzie czemu miałby dla niego nie pracować?


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Sob 20 Kwi - 20:42
Zamyślił się - weszłem do snu i spotkałem na dzieci na placu zabaw. To chyba nie długo -- spojrzał na rudzielca pytająco. Nie wiedział czy czas idzie tam samo jak w realu czy też nie. Musiał się jeszcze naprawdę wiele nauczyć, żeby wiedzieć co i jak. By nie popełniać aż tyle błędów.
Przytaknął głową - będę grzeczny- - obiecał. Po prostu chciał czasem spędzić czas też z innym Cieniem. Chciał się uczyć, ale jak będzie zajęty to nie będzie mu przeszkadzał, bo też nie miał w tym żadnego celu.
Uśmiechnął się uradowany, gdy z jego mniemaniu został pochwalony. Skoro tak to ma wyglądać, to teraz będzie wiedział co ma robić, jak będzie chciał coś zjeść. Następnym razem spróbuje coś większego, ale na razie nie chciał niszczyć tego wspaniałego krajobrazu.
Zamrugał zaskoczony, nie do końca rozumiejąc - to my tu nie jesteśmy? Jesteśmy, ale jesteśmy w łóżku? To nasze ciało się potem teleportowywuje tam gdzie wyjdziemy ze snu?- - no cóż...To tylko kilkuletnie dziecko. Niestety na rudzielca padło wyjaśnienie młodemu co i jak. Ale widać było, że po prostu Moe nie ogarnął tego żartu, ale nie był idiotą. Był niedoświadczony i tyle.
Widać, ze zaczął coś planować. Ale raczej były to odległe plany - to ja kiedyś sprawdzę, ale jak będę duży, żeby na pewno nic się nie stało- - powiedział i obiecał. Widać było, że nie jest w gorącej wodzie kąpany, wiedział, że nie wszystko i nie na raz. Na wszystko przyjdzie właściwy czas.
- Tata mówi tak samo- - powiedział i wyszczerzył ząbki, pokazując ubytek po jednym z nich. Przytaknął głową, słysząc, że tatuś jest dobry. Taka była prawda.
Otworzył szeroko oczy, słysząc propozycję - naprawdę bym mógł? -- upewnił się - tatuś będzie szczęśliwy!- - aż zaklaskał w swoje małe dłonie - umiem...ale na razie wolno...dopiero się uczę bo mam... -- policzył na palcach i pokazał siedem z nich - tyle lat....siedem- - uśmiechnął się szeroko ponownie - ale tata mówi, że szybko się uczę i ładnie czytam...tylko za mało mam doświadeczenia i temu wolno czytam...i pisam - przyznał niepewnie, ale widać było, że bardzo się cieszył na propozycję. Jednocześnie w jego oczach widoczna była niepewność. Czy na pewno da radę? Miał nadzieję...da z siebie wszystko!

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 24 Kwi - 11:57
Faktycznie upłynęło zaledwie parę minut, ale Moe zdawał się tego nie wiedzieć. - Czyli tylko jeden sen. No... teraz dwa, ale to i tak krótko. Tutaj łatwiej liczyć czas w snach niż minutach, bo ten biegnie inaczej. Nie jest bez znaczenia... ale w końcu wracamy do siebie, więc wolę rachubę Lustrzan. - Och, nie chciałby się wlec się przez dziesiątki snów. Za dużo miał wtedy czasu na rozmyślania, wytykanie sobie błędów i szukanie dziury w całym. Kraina Snów każdorazowo stawała się nie azylem a czyśćcem, ale dziś mały Moe odciągał go od nieprzyjemnej przeszłości.
On już był grzeczny. Wiedział jak zwracać się do nieznajomych i starszych, robił trochę hałasu i zadawał mnóstwo pytań, ale to akurat było typowe dla dzieci.
- Wtedy nas tam nie ma, ale tutaj jesteśmy intruzami. Wszystko co tu wniesiesz, musi kiedyś opuścić to miejsce. I tak, pojawiamy się tam gdzie śpi dana osoba, w której śnie byłeś. U nas nie ma dużego problemu, czasem warto położyć pieniążek w zamian za małe wtargnięcie, ale prawda jest taka, że możesz wylądować wszędzie. W czyjejś celi więziennej, w koszarach, burdelu, statku lub innym świecie. Jeśli nie będziesz umiał szybko i sprawnie się przemieszczać, znajdziesz się w potrzasku. Za dnia jest ciężej, bo większość nie śpi, a ci, którzy ucięli sobie drzemkę, to najczęściej pułapka. Wylądujesz na zadupiu, gość się obudzi, a dookoła pusto, do zmierzchu kilkanaście godzin. Potem wracaj z buta! - gniewnie machnął dłonią, gdy sam przypomniał sobie swoje nieudane wypady. - Pół biedy, jeśli pogoda ci sprzyja... - mruknął jeszcze. Rozgadał się, ale od kilkunastu dni odzywał się tylko przy zakupach, klientach, a potem gadał do siebie, by nie stracić mowy.
Keer zaniósł się śmiechem i klepnął dzieciaka w ramię. - Dobra! Powiesz mi potem, czy miałem rację! - Mógłby zdjąć cokolwiek, rzucić chusteczkę czy coś, ale podpuszczanie Moe, by zdjął gacie w czyimś śnie, naprawdę kusiło. Nie chciał się zakładać ani niepotrzebnie ryzykować utraty części garderoby, więc pozostało mu poczekać. Poza tym... czy to nie byłoby piękne zwieńczenie nauki Moe? Jestem dorosłym Cieniem, teraz ściągnę gacie!
- I ma rację - przytaknął. Obserwował zaskoczenie dziecka. Mógłby mu dać pieniądze, ale czy by je docenił? Uznałby, że ma dług? Czułby się zmieszany z błotem, bo ktoś uznał, że nie da rady sam ich zarobić? Żałosny śmieć, który musi polegać na innych, liczyć na ich łaskę i wiecznie się kajać... Gawain wolał podbudować jego pewność siebie.
- W takim razie, będziesz najpierw czytał recepty przy mnie, a potem pacjentom, bo nie wszyscy sobie z tym radzą. Praca nie jest trudna. Dostajesz paczkę, idziesz z nią do adresata, odbierasz zapłatę i wracasz do mnie po kolejną. Będę płacił ci od paczki, więc nic się nie stanie, jeśli nie dasz rady zanieść wszystkich danego dnia. - Nie komentował błędów siedmiolatka. Jeszcze się nauczy, chociaż Keer miał wątpliwości, czy dzieciak sobie poradzi. Mroczne Zaułki potrafiły być naprawdę niebezpieczne, jeśli weszło się w złą uliczkę.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Nie 28 Kwi - 20:05
Przytaknął głową, że to tylko jeden sen był. Nie lubił kłamać, a wiedział też, że to bardzo niegrzeczne. Czyli liczyć w snach? - jak jest...jeden sen to ile to w ... normalnym świecie? - zapytał przekręcając lekko swoją białą, mieniącą się kolorami główkę.
- Burdelu? - podłapał jedno słowo. Resztę kojarzył. Ale to nie kojarzyło mu się z jakimś miejscem. Raczej z bałaganem jak już...ale z miejscem. Ciekawe. Dorośli są dziwni!
- Wiem... - powiedział cichutko - pierwszy raz wracałem do taty dwa dni - otworzył szeroko oczy - bo się zgubłem....wyszłem ze snu gdzieś gdzie nie wiedziałem gdzie jestem - przyznał. Ale wiedział, że nie ma się czym chwalić.
Wyszczerzył swoje ząbki i sam się zaśmiał - dobrze - powiedział i widać było, że przyjął to sobie do serca. Że na pewno to kiedyś zrobi, ale jak już będzie pewny, że będzie umiał poruszać się po snach. To było fajne...ale teraz wiedział, że też bardzo straszne.
W oczach dziecka pojawiły się łezki. Ale nie dlatego, że był smutny. Cieszył się i to bardzo. Będzie mógł pomóc tatusiowi! Nie będzie musiał tak ciężko pracować. Moe też zarobi pieniążki dla nich obu. Nagle przytulił rudego Cienia - dziękuję! Dziękuję bardzo panu. Ja się postaram! Będę najlepszym nosicielem paczków w Krainie! - obiecał odsunął się od niego, uśmiechając się szeroko. Widać było, że jest naprawdę uradowany. Ale postanowił, że na razie nie powie tacie. To będzie niespodzianka! Ale taka fajoooowaaaa!

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Wto 30 Kwi - 10:26
Zamyślił się. Sen Lustrzan raczej nie był dokładnie badany pod tym kątem, a nawet jeśli ktoś postanowił pochylić się nad tematem, to jego notatki lub traktaty znajdowały się w Różanym Pałacu, a i to przy założeniu, że postanowiłby te informacje spisać i się nimi podzielić. Wielce wątpliwe, bo musiałby być Senną Zjawą lub Cieniem. Pierwsze bywały płochliwe lub ekstremalnie agresywne, a drudzy mogliby uznać podobny akt za zdradę, natomiast samego osobnika za konfidenta. Cóż poradzić... lubili swoje tajemnice. - Od kilku sekund do pół godziny. Pierwsze sny są najkrótsze, potem się wydłużają, ale zawsze rozpatruj gorszy scenariusz. Długość snu nigdy nie jest pewna - wyjaśnił. Jak to dobrze, że prawie każdy trzymał przy łóżku zegar, telefon lub budzik.
Uciekł wzrokiem i ciężko westchnął. Zatrudnienie dzieciaka w roli kuriera wydało mu się niepoważne, głupie wręcz, ale kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera. W małym serduszku nadzieja na poprawę losu buchała już wysokim płomieniem, który wyzierał z niewinnych dziecięcych oczu. - To nie dla takiego smroda jak ty... ale dziecku łatwo się tam ukryć. Gdybyś coś przeskrobał... - zaśmiał się krótko, bo każda prostytutka skrobała chociaż raz - któraś z ładnych pań powinna ci pomóc. Wystarczy powiedzieć, że czyha na ciebie pijany facet z ciężką ręką, a zmiękną im serca. - Po tym krótkim wstępie zmrużył oczy, a kąciki jego ust rozciągnęły się. Z kwaśną miną milczał przez chwilę. Musiał powiedzieć małemu. Opiekun będzie niepocieszony, ale pierniczyć dziada. Stary naiwniak, zapewne idealista, zupełnie zapomniał, że nie żyją w bajce, a Cienie to już w ogóle. - W burdelu zaspokaja się potrzeby ciała. Robi się tam rzeczy, które normalnie robi mąż i żona, kochankowie w sypialniach, a potem są z tego dzieci. Taki przybytek ma różne nazwy. Dom uciech, schadzek, publiczny, rozpusty, zamtuz. Chodzą tam brzydcy, bogaci i zwichrowani, którzy albo nie mogą, albo nie chcą się z nikim związywać. Może czegoś im w życiu brak, ale to nie są wesołe osoby - mówił, kreśląc kółka w piachu. On był z tych zwichrowanych, ale nie nazwałby się degeneratem. Leki składały do kupy ciało, a prostytutki umysł. Potrzebował ciepła żywego ciała, błagań o więcej i błagań by przestał, kontroli i poczucia bezpieczeństwa. Nie miały jak go dotknąć, nie mogły zrobić krzywdy. Każda czynność była przewidziana, obowiązywały jasne zasady i określone konsekwencje. Zupełnie inaczej niż w prawdziwym świecie tam istniało coś takiego jak sprawiedliwość. - Tylko omijaj te z chłopcami i facetami przebranymi za baby. Szerokim łukiem, zanim zobaczą twoją ładną buźkę... I ci do niej wsadzą...
Moe, chodząca niewinność, najpierw ochoczo przytaknął na sprawdzenie ich dziwacznej teorii, a potem prawie mu się rozpłakał. Przytulony znienacka Keer uniósł ramiona w górę. Zawisły niczym u połamanego stracha na wróble i tak już zostały. - Ej! Ej! Starczy. Musisz być twardy do tej roboty, bo Mroczne Zaułki przeżują cię i wyplują trupa! - siedział sztywno, dopóki Moe się nie odsunął. - Czytanie i same paczki ciężkie nie są, za to klientela i przypadkowi Lustrzanie już tak. Potrzebuję cię czujnego i podejrzliwego. Potrafisz taki być? - dodał i pokręcił głową. Trzeba będzie dzieciaka trochę zepsuć, żeby nie robili go w bambuko przez resztę życia.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Pon 6 Maj - 22:48
Słuchał uważnie starszego Cienia i starał się wszystko notować w swoim młodym umyśle. Przytakiwał Gawainowi głową, że rozumie.
Zamrugał zaskoczony na ten opis burdelu - aaahaaa...zapamiętam - obiecał. Miał jednak nadzieję, że nie będzie musiał się kryć w jakiś dziwnych miejscach. Otworzył szeroko oczy słysząc dokładnie co tam się robi. Zakrył ręką swoją buzię - ale...to tak... - nie umiał znaleźć słowa, które by to opisywało. Dlatego postanowił się zamknąć i nie pytać więcej. Nawet nie odważył się dopytać, ze są takie gdzie są panowie przebierający się za panie. Jeszcze nie miał tej "nie" przyjemności, by takiego...taką? Takie spotkać, o!
- Ale nie będzie mnie pan wysyłał w takie miejsca, prawda? - zapytał wyraźnie wystraszony tą perspektywą - nie chcę oglądać panów przebranych za panie! - dodał wręcz błagalnie. Mając nadzieję, że rudzielec nie każe mu chodzić w tak straszne miejsca...
Odsunął się i pociągnął nosem. Przytaknął ochoczo głową - potrafię! - powiedział i trochę nieudolnie zasalutował - będę pana najlepsiejszym kurierem! Nikt nie będzie lepsiejszy! - powiedział, ale po chwili zaczął się rozglądać. Coś się zmieniało, ale nie wiedział co - co się dzieje? Jakoś tak...dziwnowo jest - powiedział i nie odsuwał się od mężczyzny, zaniepokojony zjawiskiem, którego nie umiał wyjaśnić.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Wto 7 Maj - 10:18
Szok na twarzy dziecka potwierdzał, że psucie chłopca właśnie się rozpoczęło, a jeśli nie jego samego, to przynajmniej jego spojrzenia na świat. Brew Keera uniosła się, a w dziwnych oczach kryło się powątpiewanie. - Skąd ty bierzesz te pomysły? - westchnął. Owszem miał kilku klientów, którzy albo korzystali z usług zamtuza, kryli się, by w spokoju wylizać rany, albo świadczyli te usługi, ale nawet przez myśl mu nie przeszło, by celowo wysyłać tam Moe. Dopiero by było! Gawain Alfons Keer - zioła do dupy - taki by sobie powiesił szyld. - Nie obawiaj się. Tymi pacjentami zajmę się sam, więc żadnego oglądania nie będzie - odparł hardo i zganił się w myślach. Co mu strzeliło do łba? Chłopak wyraźnie nie ma o niczym pojęcia, kiedy dla Keera głupie śmianie się z nazw miejsc intymnych skończyło się w momencie jego pierwszej asysty przy połogu. Ktoś musiał gotować wodę, wykręcać szmaty i robić okłady dla krzyczącej kobiety.
- To się okaże, ale też mam taką nadzieję - mimowolnie się uśmiechnął. Moe zarażał swoją wesołością i lekkością ducha. Rozejrzał się. Młody Cień miał rację. Krajobraz zaczął się wykrzywiać, rozmazywać, gwałtownie zmniejszać lub powiększać. - Sen dobiega końca. To będzie dobry przystanek... chyba że wylądujemy na dachu - wzruszył ramionami. - Niezależnie od tego gdzie się znajdziemy, siedź cicho. Dodatkowo nas wyciszę, dlatego trzymaj się blisko. Może kot obróci się na drugi bok i będzie spał dalej - poinstruował go krótko i po prostu czekał aż zostaną wyrzuceni, gdy cała struktura się zapadnie i nie będzie dla nich miejsca.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Wto 7 Maj - 23:07
Westchnął z wyraźną ulgą, słysząc, że rudowłosy sam zajmie się takimi klientami. Nie chciał oglądać takich dziwnym osobistości...chyba był na to jeszcze za młody!
Wypiął pierś i uśmiechnął się szeroko. Lubił sprawiać, ze ktoś się uśmiecha, a tutaj mu się to udawało!
Zgadł! Zauważył, że coś się zmienia! Czy to nie potwierdza tego, że potrafi być czujny? Raczej tak! Przecież jakby nie był to by nie zauważył.
Pokiwał głową i stanął blisko starszego Cienia. Złapał go za skraj ubrania i drugą ręką zakrył sobie usta. Zamknął też oczy, bo przecież to nie było aż tak przyjemne. Musi się nauczyć.
Poczuł znajome szarpnięcie i gdy otworzył oczy, naprawdę znajdowali się na niskim dachu. Rozglądał się, szukając gdzie jest śniący, ale nadal trzymał się kurczowo swojego przewodnika. Bał się go puścić, albo wydać z siebie chociażby najmniejszy dźwięk.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 8 Maj - 0:03
Uśmiechnął się na wspomnienie pysznego, krwawego koszmaru i wiecznie uśmiechniętego Moe, po czym przeciągnął się i zdjął czajnik z palnika. Zalał swoją kawę i wyjrzał przez okienko pracowni. Dzięki temu brzdącowi miał więcej czasu i mniej gorączkowej bieganiny. Sprawował się naprawdę dobrze, zgodnie z obietnicą. Jasne, zaliczył parę wpadek, ale były nieuniknione w procesie nauczania. Dwa lata. Tyle minęło od ich pierwszego, przypadkowego spotkania. Kiedy to minęło?
Pozostawił kawę do wystygnięcia i poszedł się ogolić i ubrać. Chłodniejszy napar wypił w paru szybkich łykach do połowy i wyszedł na spotkanie wieczornemu powietrzu. W Mrocznych Zaułkach kwiaty i drzewa nie wydawały kwiatów, ale ich słodki zapach przyniósł ze sobą letni wiatr. Umiliło mu to spacer do Miasta Lalek. Może Moe mieszkał skromnie, ale dużo zmieniło się odkąd dla niego pracował. Na pewno nie głodował ani on, ani jego opiekun.
Przynajmniej wtedy, gdy tu jestem... - Gawain szybko się zasępił i nie zwracał uwagi na zmieniającą się scenerię i przechodniów. Znał drogę na pamięć, nogi prowadziły go same. W końcu dotarł na mały placyk. Potrzebował paru części i śrubek do wyciągu, który ostatnimi czasy non stop się zacinał. - Może do niego wpadnę? Niby nie wypada, ale dawno ich nie odwiedzałem. Tylko co im kupić? - rozmyślał, oglądając i przymierzając wiatraki do starego kawała żelastwa. - O! Pasuje! Ten poproszę! - wyciągnął skręcone płaty stali przed siebie, by pokazać towar kramarzowi.

Nie było go. Nie było go na poddaszu. Sąsiedzi nie widzieli go od kilku dni. Wszyscy tylko mówili o Marionetkarzu i śmierci. Co się stało? Jeszcze tydzień, dwa temu było dobrze, a teraz Moe został sam, jeśli w ogóle jeszcze żył. Mogli go dopaść. Samotny, skołowany był łatwym celem. Niechże ta kraina choć jego oszczędzi! - zacisnął palce na pasku torby i przyspieszył kroku. Szukał go w każdej uliczce, w każdym zakamarku. Miał nadzieję dojrzeć w mroku białe włosy i różnokolorowe tęczówki.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 8 Maj - 7:23
Nie wiedział co się z nim działo. Od kilku dni włóczył się po ulicach. Nie zawracał uwagi na swoje otoczenie. Chyba nic nie jadł...ale czy czuł głód? Nawet o tym nie myślał.
Był brudny, zmęczony, obolały. Jakoś krótko po śmierci ojca, ktoś postanowił go napaść, mimo, że nie miał przy sobie nic. Pobili go dla zabawy. Ale nic z tego nie pamiętał. Miał w głowie tylko mgłę, nie czuł nic a nic.
Chyba kilka osób proponowało mu pomoc, z tych, którym on na co dzień pomagał. Ale nawet ich nie zauważał. Nawet jeśli ktoś go łapał za rękę, to po prostu stał całkowicie bez emocji. Chyba nawet ktoś pomyślał, że sam stał się Strachem. Jego oczy były bez wyrazu, tak samo jak twarz. Włosy już tak nie lśniły tęczą.
Co on teraz zrobi? Był sam...całkiem! Na jego policzkach były zaschnięte ślady po łzach. Pod noskiem miał zaschniętą krew, tak samo przy rozciętej wardze. Oko podbite. Sporo siniaków oraz otarć na całym ciele.
W końcu jego organizm miał dość. Nadal potrzebował jedzenia. Normalnego jedzenia. Poza tym chyba nic nie pił....nie pamiętał. Poszedł do jednej z uliczek i po prostu wywrócił się pod ścianą. Jedyne co dał radę zrobić to lekko się skulić. - tatusiu... - powiedział bezwiednie, prawie bezgłośnie, powoli osuwając się w niebyt.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 8 Maj - 9:42
Rozpytywał o małego chłopca. Przechodniów zostawił w spokoju, najlepsi byli gazeciarze. Stali na rogach ulic i chcąc nie chcąc widzieli kto, gdzie i kiedy chadza. Pierwszy nie wiedział o kogo chodzi, drugi mgliście kojarzył Moe, trzeci wyraźnie posmutniał.
- A no, widziałem go... wczoraj? Dziś? - bąknął młokos. Brakowało w tym przekonania, udawał, że nie pamięta, za szybko próbował uciąć rozmowę wzruszeniem ramion.
- Coś nerwowy jesteś... Widziałeś go i wiesz kiedy. On jest ode mnie, rozumiesz? To mój pracownik, paczki mi nosi! - tracił cierpliwość, ale nie łapał go za fraki. Musiał sprawiać wrażenie niebezpiecznego lub niestabilnego, bo gazeciarz zasłonił się dłońmi i zrobił kroczek w tył na swojej małej skrzyneczce. Mielił makulaturę w palcach. Keer warknął coś pod nosem i wysupłał parę brzęczących monet, złapał nastolatka za rękę i wcisnął w nią zapłatę. Mógłby za to kupić z tuzin gazet.
- A teraz gadaj! - syknął i nerwowym ruchem wyrwał mu pognieciony egzemplarz dzisiejszego wydania.
- N-no dobrze... Tylko niech pan nikomu nie mówi, że to ode mnie, bo też mnie pobiją! Tam, tam poszedł. Może dwie godziny temu - wskazał kierunek, a Keer oniemiał. Jak to pobili?! Obejrzał gazeciarza. Zapamięta sobie chłopaczka. Odwrócił się powoli i ruszył wzdłuż ciasnej alejki wytyczonej przez przekrzywione kamienice.
W przesmykach między budynkami pełno było porzuconych, biednych, głodnych i zziębniętych. Mniej niż w Mrocznych Zaułkach, ale co z tego? Wyciągały rączki, gdy przechodził między nimi. Czuł słabiutkie pociągnięcia za płaszcz, ale nie zdołały go zatrzymać. Śpiących lub skulonych obracał twarzą ku sobie, by zobaczyć albo puste, albo martwe oczy. Każdy chudziaczek o jasnych włosach wywoływał mocniejsze uderzenie serca. Nie ten, nie tamten. Za niski, za wysoki. Już tracił nadzieję, wybijano północ, ciepło wieczora było zaledwie wspomnieniem.
Schylił się i obrócił delikatną twarzyczkę ku sobie. - Moe! - wydusił z siebie zaskoczony i lekko nim potrząsnął. - Moe! Słyszysz mnie? - podniósł głos a dzieciaka do siadu. Szybko go obmacał i z drżeniem wypuścił powietrze. Był tylko poturbowany, wszystko miał pod dobrymi kątami, a siniaki już rozkwitły, więc minęło parę dni. Znaczy przeżyje, ale nie bez pomocy. Zdjął swój płaszcz i opatulił nim chłopca, po czym wziął go na ręce.

Bardziej wpadł niż wszedł do mieszkania. Moe usadowił w fotelu i zamknął drzwi na klucz. Trochę go już znał. Jego skromność i upór. Nigdy nie dawał sobie pomóc, a nie mógł pozwolić, by dzieciak znów się włóczył. Nie w tym stanie.
Rzucił wszystko, dołożył do pieca i pobiegł napuścić wody do wanny, nastawił garniec do gotowania i wsypał do niego kaszy. Odlał wody z dzbana do kubka i zasłodził ją solidną porcją miodu. - Pij - wychrypiał bez troski, zbyt skupiony na zadaniu. Przytknął kubek do jego ust i bacznie obserwował.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 8 Maj - 10:52
Nie za bardzo wiedział co się dzieje. Było mu strasznie zimno. Trząsł się, ale nie miał nawet siły na to, żeby się mocniej skulić. Leżał po prostu oddychając przez usta. Oczy miał zamknięte ale nawet nie próbował ich otworzyć, bo były za ciężkie.
Dopiero, gdy ktoś go podniósł dał radę otworzyć oczy, choć troszeczkę, ale nie dał rady nic powiedzieć. Zrobiło mu się trochę cieplej i po prostu zasnął, niesiony w nieznane sobie miejsce.

Ocknął się trochę, dopiero gdy został usadzony w fotelu. Rozejrzał się, ale średnio wiedział gdzie jest. Nie umiał połączyć faktów. Kojarzył, że zna to miejsce, ale skąd.
Z trudem powstrzymywał coraz częściej opadającą głowę. Siedział cichutko. Przygaszony, bez emocji. Zziębnięty i obolały. Zakaszlał kilka razy i pociągnął nosem.
Upił kilka łyków, po czym sam wziął szklankę w rączki i wypił wszystko na raz. Naprawdę chciało mu się pić. Podziękował zachrypniętym, cichutkim głosem i oddał szklankę. Oblizywał jednak suche usta, wyraźnie chciał jeszcze.
Kichnął nagle i otulił się płaszczem. Nie zauważył nawet, że to co pociekło mu z noska to nie katar, a krew. Pewnie skrzep puścił i przez to, że dziecko było osłabione, krew na nowo się puściła. Otarł swoim rękawem nos, by nie wybrudzić płaszcza i skulił się bardziej na fotelu, wpatrując się w jakiś nieistniejący punkt.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ratunku! Boję się! 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 8 Maj - 11:34
Keer odetchnął, gdy Moe zaczął pić. Wyglądał źle, ale nie było tragicznie. Trzymał kubek, a to już coś. Inaczej poiłby go łyżeczką. - Zrobię ci jeszcze - szepnął i wziął puste naczynie tylko na moment.
Gdy Moe był zajęty piciem, przemieszał kaszę, przykrył garnek pokrywką i zmniejszył ogień, po czym poszedł zakręcić wodę w łazience. - Zjesz później, po kąpieli. Dajmy żołądkowi czas na pobudzenie... - niepewnie zagadnął.
Znali się, ale do tej pory nigdy nie było okazji, by naprawdę się ze sobą zżyć. Keer dbał o to, by chłopak nie zastał go w stanie zupełnej nietrzeźwości, a Moe nigdy go nie zagadywał i nie zajmował mu czasu. Ich stosunek był ściśle profesjonalny. Czasem Gawain przybierał rolę mentora, odpowiadał na pytania i służył radą, ale mieściło się to w ramach podnoszenia kwalifikacji jego pomocnika. Tylko czemu Moe do niego nie przyszedł? Czyżby stał się tak oschły, że nikt nawet nie zakładał, że stać go na jakikolwiek akt altruizmu?
Ponownie wziął chłopca na ręce i przeniósł do łazienki. Usadowił go na niskiej szafce, z której wyciągnął olejki, nożyce i ręczniki. Sprawdził temperaturę wody, dolał do niej kilka kropel z różnych buteleczek, a potem zaczął rozcinać brudne szmaty, którymi stały się ubrania. - Nie przejmuj się. Dam ci nowe - zapewnił i zacisnął usta. Nie wiedział jak go pocieszyć, czy w ogóle powinien coś mówić. Nie znał się na tym, więc postanowił, że chociaż fizycznie o niego zadba. Rzucił brudne strzępy materiału w kąt i wziął Moe pod ręce, po czym bardzo powoli, by temperatura nie dodała mu bólu, wsadził do wanny. - Muszę być przy tobie, żebyś w razie zasłabnięcia się nie utopił - wytłumaczył i przygotował prosty okład na kark. - Pochyl głowę, krew musi spłynąć. Oddychaj przez usta - poinstruował i jeśli trzeba było, pomógł mu się ułożyć. - Dasz radę przytrzymać chusteczkę sam? -  zapytał powoli, by mieć pewność, że Moe zrozumiał pytanie. Jeśli nie musiał go cały czas podtrzymywać, zaczął oględziny. Miał parę otarć, ale nie działo się z nimi nic podejrzanego. Nie było tak źle. - Bili cię czy robili coś jeszcze? - Niestety musiał o to zapytać.


Ratunku! Boję się! PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ratunku! Boję się!
Sro 8 Maj - 12:06
Drugi kubek pił już spokojniej. Powoli, ale i tak zrobił to na raz. Naprawdę chciało mu się pić. Przytaknął głową, że rozumie. W sumie nie czuł aż tak głodu, więc jakoś mu się do tego nie spieszyło.
Dał się spokojnie przenieść, a następnie rozebrać. Nie powiedział nic na cięcie ubrań. Skoro tak trzeba... Nie miał sił walczyć, czy się sprzeciwiać. Był całkowicie bierny.
Miał to gdzieś, czy będzie sam czy nie. Niech sobie siedzi obok, czy tam stoi.
Ciepłą wodę przyjął z ulgą, ale nadal cały się trząsł. Syknął jednak, gdy woda oblała zadrapania. Ale nie marudził. Siedział grzecznie i dał się pochylić. Przytaknął głową i wziął chusteczkę, którą trzymał przy nosie.
- Śmiali się...z taty i ze mnie... - powiedział tyle. Raczej nic mu nie zrobili takiego bardziej niestosownego. Zakaszlał znów mocno i skulił się, bo aż go zabolało. Widać było, że musieli go też skopać bo miał siniaki przy żebrać.
Powoli przestawał się trząść. Nie miał ochoty na nic. Nawet na to by przeżyć. Oczy mu się zamykały i co jakiś czas, niebezpiecznie pochylał się nad wodą, jakby miał zaraz do niej wpaść.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach