Jezioro Wspomnień i ukryte wejście do podziemnych tuneli

Enkil
Gif :
Jezioro Wspomnień i ukryte wejście do podziemnych tuneli - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Choć nie było to nasze pierwsze spotkanie, to miało w sobie coś niezwykłego i trudnego do ubrania w słowa. Niosło ze sobą ekscytację, płynącą z wiedzy. Z możliwości odkrycia się... czy wyjścia z cienia. Nie każdy Dręczyciel ostatecznie decydował się na taki krok. Byli też i tacy, którzy dekadami potrafili żerować na swych nieświadomych ofiarach z ukrycia. Jakże wiele tracili... nadal nie jest dla mnie jasne, dlaczego wyznaczają sobie takie granice. Strach? Nieśmiałość? A może poczucie winy?
Zerkając na twarz Parvatii, na której odcisnęły się ślady nieprzespanych nocy... cóż może faktycznie było to poczucie winy. Całe szczęście mi samemu podobne bzdury rzadko kiedy stawały na drodze do celu. Choć nie zawsze tak było. Kątem oka rzuciłem spojrzenie ku tafli jeziora, promieniującej delikatnym magicznym blaskiem. Zbyt dobrze wiedziałem, jakie wspomnienia ukazałyby się na wodnym zwierciadle... Wolałem nie kusić losu i nie budzić dawnych demonów. Czy może raczej demonicy... tak podobnej do ostrouchej piękności, którą miałem teraz u swego boku. Spojrzenie jej tęczowych oczu skutecznie przyzwało mnie, do tego, co działo się tu i teraz.

Jej oczy kryły w sobie wiele i to nie tylko barw. Byłem ciekaw, o czym właśnie myśli, jak czuje się po poznaniu prawdy, a przynajmniej jej części. Wystarczyłoby użył artefaktu, medalion pozwoliłby mi zaspokoić ciekawość. Lecz.. odkrycie tego teraz obdarłoby całą tę sytuację z pewnej intymnej aury. Nie chciałem tego wszystkiego upraszczać, a przynajmniej nie w tej chwili.

Moje usta drgnęły, mimowolnie układając się w łagodny uśmiech. Dzwięki składające się na me imię, wypowiedziane jej ustami, zabrzmiały dziwnie przyjemnie. Nieczęsto posługiwałem się prawdziwym imieniem, może odwykłem od tego, że jest ono przez kogoś wypowiadane... choć cześć świadomości, starała się subtelnie dać mi do zrozumienia, że to nie w tym tkwił problem.

Gdy tak zastanowić się nad wszystkim, co właśnie miało miejsce, łatwo można było dojść do jednego prostego wniosku. Logika nie została zaproszona na to spotkanie. Tak po prostu nie powinna wyglądać rozmowa między prześladowcą i obiektem jego zainteresowania. Tak nie powinien również zachowywać się ktoś, kto odkrył, że od dłuższego czasu jest nękany...
Takiej sytuacji nie powinien towarzyszyć dziwny wewnętrzny spokój... a to właśnie go czułem, mając białowłosą przy sobie. Choć spokój był zaledwie jednym z wielu odczuć w jakże bogatej palecie wrażeń i emocji.
-Staram się przetrwać jak wszyscy. Choć muszę przyznać, że ostatnim czasem chyba za bardzo się w Tobie rozsmakowałem.
Mówiąc to, ponownie potoczyłem spojrzeniem po Baśniopisarce. Niechętnie dopuszczałem do siebie myśl o konieczności przymusowej diety.
-Czasem łatwo zapomnieć, że to, co dla nas stanowi strawę wam przynosi inne korzyści. Niekiedy choćby odpowiedzi na niezadane pytania...
Minęła chwila, nim zorientowałem się, że nadal trzymam jej dłoń i zmuszam swą rozmówczynię do zadzierania głowy w górę. Delikatnie wyzwoliłem jej palce ze swego uścisku, po czym nie pytając o przyzwolenie, zająłem miejsce naprzeciw białowłosej.
-Zaciekawiłaś mnie. Smak twoich snów oraz informacje, jakie o Tobie niosły. Co więcej, mogę Ci na to odpowiedzieć?


****
Moje plany na dalszą część wieczoru zapowiadały się całkiem obiecująco... Rosnące zainteresowanie białowłosej było dostrzegalnie równie mocno co pochodnia rozpalona w mroku, działało to jednak w obie strony. Mogło zdarzyć się wiele, bo jedną z tych rzeczy, jakie urzekły mnie w Baśniopisarce, było to, że potrafiła zaskakiwać, łamać schematy.
Dawno nie miałem sposobności do zwykłego, co tu wiele mówić relaksu. A panująca atmosfera i towarzystwo były ku temu więcej niż przychylne.
Nigdy nie należałem do osób przesądnych czy wierzących, że życiem kieruje coś takiego jak szczęście czy pech. A jednak moja wiara została poddana zwątpieniu, wystawiona na mało przyjemną próbę. Mimo panującej czarownej atmosferze i towarzystwu białowłosej, której ciało nadal jeszcze nosiło znamiona niedawnej kąpieli w jeziorze... jakimś cudem mim myślą udało się zbłądzić na tory dotyczące pracy... Naprawdę w aktualnych okolicznościach trzeba było to uznać za nie lada wyczyn albo raczej przejaw postępującej psychozy....

Co gorsza, moje rozmyślania okazały się złowróżbne, gdyż dosłownie chwilę po tym w powietrzu między nami pojawił się szkarłatny motyl utkany z magii. Pilne wezwanie od jednej z Eremitek... Przez moje myśli przewinęła się cała litania przekleństw, nie było jednak wyboru.
Białowłosa musiała zadowolić się dość skąpą ilością informacji oraz pospiesznym pożegnaniem, w którym zawarta była obietnica ponownego spotkania.

ZT.

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach