I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Czw 30 Maj - 23:31
Czw 30 Maj - 23:31
Kolejny dzień polowania. Ostatnio nie miał do tego serca ani szczęścia. Może po prostu nie potrafił tego robić tak, jak powinien? Około dwudziestoletni młodzieniec westchnął głośno, gdy wychodził z lasu. Ivor ubrany był prosto. Miał wysokie, ciężkie skórzane buty, czarne spodnie i luźno zarzucony na goły tors rozpięty i poszarpany czarny płaszcz. Co On w ogóle chciał zjeść w lesie? Sen jakiejś wiewiórki? Absurd, istne szaleństwo i brak jakiegokolwiek pojęcia o tym, jak powinien się zająć swoim głodem. Nie chciał naruszać niczyjej prywatności, sny przecież są czymś bardzo prywatnym. Z drugiej strony po pochłonięciu snu, nikt nawet o nim nie pamięta - co jest równie samolubne.
- Cholera jasna... Jestem głodny, zmęczony i mam całkowicie dość tego, kim jestem - warknął sam siebie. Nie miał nikogo, nikt go nie chciał. Cienie to banda samotników, a ktoś, kto nie chce poddać się swojej naturze, jest naprawdę mało lubiany w tak "złym" towarzystwie. Nie uważał faktu, że Cienie muszą jeść cudze sny za coś strasznie złego. Po prostu nie bardzo rozumiał, dlaczego są czymś takim i po co muszą to robić.
Zmęczony, głodny i coraz bardziej zdesperowany. Opadł na ziemię, opierając się plecami o jakieś drzewo i podniósł swojego szmaragdowe oczy ku niebu. Za co mnie każecie? - pomyślał i zamknął oczy. Wsłuchał się w otaczający go świat, absorbował to co się działo naokoło. Nocne stworzenia polujące na swoją zdobycz. To on powinien teraz polować, ale nie potrafił. Robił wszystko, żeby tylko nie pożreć komuś snu. Najchętniej pożerał sny, które ewidentnie były złe dla jego "ofiary". Starał się wyostrzyć zmysły, znaleźć jakąś znękaną dusze, której akurat śniło się coś nieprzyjemnego. Nic, kompletna pustka w eterze. Westchnął cicho zrezygnowany i wstał powoli. W momencie, kiedy się podnosił, rozwarł nagle szybko powieki, a jego oczy zaświeciły zielonym blaskiem. Odwrócił się żywiołowo i zaczerpnął ostro powietrza przez nozdrza. To było to, ten zapach.
Wpadł w głodowy szał, przez sam sapach tego co wyczuł. Ktoś śnił o czymś, co sprawiało mi przykrość. Brzmi to bardzo kiepsko, ale dla niego? Był to zapach, na który czekał od bardzo długiego czasu. Biegł tak szybko, że można go było pomylić z jaguarem pędzącym za swoją zdobyczą. Nie zatrzymał się nawet na chwilę, gdy minął nic niespodziewającego się i przysypiającego strażnika. Wspiął się z impetem po ścianie i cicho odchylił okiennicę. Zatrzymał się na chwilę, zanim wszedł do pomieszczenia, chciał się upewnić, że poza jego "ofiarą" nie ma tam nikogo. Było czysto, uśmiechnął się pod nosem, obnażając przy okazji swoje zęby. Był wygłodniałym naturalnym drapieżnikiem, który dał się ponieść instynktom.
Cicho zszedł z framugi okna do pokoju i podszedł do łoża. Było ciemno, ale nie musiał się tym przejmować - doskonale wiedział, gdzie jest jego posiłek.
Nachylił się nieco nad łóżkiem i wyciągnął swoją dłoń, chcąc już wejść do snu tej osoby, kiedy nagle... Zobaczył przed sobą - bądź co bądź - dziecko. Nastoletnie dziewczę, które ewidentnie się męczyło.
- Zaraz będzie po wszystkim - wyszeptał w stronę dziewczyny, a jego dłoń już prawie dotykała jej policzka...
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
Księżna Ophelia Rosemary von Avgrunnen; Lady Ravnbakke, Pani z Lodowych Gór
Wiek :
Ponad dwa stulecia, wizualnie mniej niż 30 lat
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
166 | 51
Znaki szczególne :
Długie srebrne włosy, które rozpuszczone sięgają arystokratce aż za kolana. Zapach jaśminu lub białego bzu oraz białe szaty.
Pod ręką :
Rapier z posrebrzaną rękojeścią
Zawód :
Dama dworu, trucicielka, żar chaosu pod lodem stoicyzmu
DrosselMieszkaniec
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Pią 31 Maj - 9:22
Pią 31 Maj - 9:22
— ...przyszedłeś zjeść mój sen? — zapytała niemrawo pocierając powieki — Wybacz, chyba się skończył.
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Pią 31 Maj - 13:44
Pią 31 Maj - 13:44
Jego szmaragdowe oczy rozbłysły ponownie, gdy już powoli sięgał do jej snu. Już niemalże czuł jego smak. W końcu miał przestać głodować, w końcu miał wrócić do pełni sił. Gdy palcami dłoni czuł już ciepło jej policzka... Ona obudziła się. Zatrzymał się w bezruchu, schylony nad jej twarzą. Wygląda jak lalka - pomyślał w chwili, gdy patrzyła na niego, a w jej oczach szalał pierwotny strach.
Księżyc wyjrzał zza chmur, zalewając pokój srebrnym światłem i oświetlając ich, wpatrzonych w siebie. On - wygłodniały wilk, który wpatruje się w swoją bezbronną ofiarę. Ona - owca, która z przerażaniem patrzy, jak zbliża się do niej wilk. Poza nimi w pokoju panowała kompletna cisza, Ivor słyszał jedynie bicie jej serca. Czuł jej oddech na swojej twarzy, drżący, przerażony.
Nie potrafił oderwać wzroku od jej pięknych zaszklonych oczu, światło księżyca odbijało się w nich tak pięknym blaskiem. Wpatrywał się w nie z pasją tak wielką, że niemalże poczuł fizyczny ból, gdy dziewczyna się odezwała. Zamrugał szybko i podniósł się jak poparzony. Cofnął się krok w stronę otwartego okna
- Ja - przerwał. Nie wiedział co powiedzieć, dalej bym oniemiały pięknem tej istoty, którą miał przed swoimi oczami. - Nie chciałem Cię przestraszyć, wybacz.
Podszedł do okna i oparł się dłonią o framugę. W jego oczach widać było wiele emocji, głównie smutek, zawiedzenie i... Coś jeszcze... Coś, co było można dostrzec chyba tylko dzięki temu pięknemu światłu księżyca. Był wciąż oczarowany tą piękną, delikatną istotą, która znajdowała się na łóżku za nim.
- Wydawało się po prostu, że śniłaś o czymś złym... Chciałem Cię od tego uwolnić - jego głos był pełen niepewności i winy. Zawsze czuł się źle, zabierając sny, było to dla niego bardzo inwazyjnym sposobem na życie. Postawił jedną stopę na framudze z zamiarem wyskoczenia przez okno, spojrzał jednak jeszcze znowu na lico tej istoty. Była taka... Delikatna i czysta. - Jeśli chcesz, może uznać, że to był tylko sen. Zapomnij o mnie, tak będzie pewnie lepiej. Jeszcze raz przepraszam, że Cię przestraszyłem.
Księżyc wyjrzał zza chmur, zalewając pokój srebrnym światłem i oświetlając ich, wpatrzonych w siebie. On - wygłodniały wilk, który wpatruje się w swoją bezbronną ofiarę. Ona - owca, która z przerażaniem patrzy, jak zbliża się do niej wilk. Poza nimi w pokoju panowała kompletna cisza, Ivor słyszał jedynie bicie jej serca. Czuł jej oddech na swojej twarzy, drżący, przerażony.
Nie potrafił oderwać wzroku od jej pięknych zaszklonych oczu, światło księżyca odbijało się w nich tak pięknym blaskiem. Wpatrywał się w nie z pasją tak wielką, że niemalże poczuł fizyczny ból, gdy dziewczyna się odezwała. Zamrugał szybko i podniósł się jak poparzony. Cofnął się krok w stronę otwartego okna
- Ja - przerwał. Nie wiedział co powiedzieć, dalej bym oniemiały pięknem tej istoty, którą miał przed swoimi oczami. - Nie chciałem Cię przestraszyć, wybacz.
Podszedł do okna i oparł się dłonią o framugę. W jego oczach widać było wiele emocji, głównie smutek, zawiedzenie i... Coś jeszcze... Coś, co było można dostrzec chyba tylko dzięki temu pięknemu światłu księżyca. Był wciąż oczarowany tą piękną, delikatną istotą, która znajdowała się na łóżku za nim.
- Wydawało się po prostu, że śniłaś o czymś złym... Chciałem Cię od tego uwolnić - jego głos był pełen niepewności i winy. Zawsze czuł się źle, zabierając sny, było to dla niego bardzo inwazyjnym sposobem na życie. Postawił jedną stopę na framudze z zamiarem wyskoczenia przez okno, spojrzał jednak jeszcze znowu na lico tej istoty. Była taka... Delikatna i czysta. - Jeśli chcesz, może uznać, że to był tylko sen. Zapomnij o mnie, tak będzie pewnie lepiej. Jeszcze raz przepraszam, że Cię przestraszyłem.
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
Księżna Ophelia Rosemary von Avgrunnen; Lady Ravnbakke, Pani z Lodowych Gór
Wiek :
Ponad dwa stulecia, wizualnie mniej niż 30 lat
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
166 | 51
Znaki szczególne :
Długie srebrne włosy, które rozpuszczone sięgają arystokratce aż za kolana. Zapach jaśminu lub białego bzu oraz białe szaty.
Pod ręką :
Rapier z posrebrzaną rękojeścią
Zawód :
Dama dworu, trucicielka, żar chaosu pod lodem stoicyzmu
DrosselMieszkaniec
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Pią 31 Maj - 19:03
Pią 31 Maj - 19:03
— Zostań, proszę! — odezwała się w końcu, odrzucając na bok pierzynę, którą była przykryta. — Nie wiem, czy uda mi się zasnąć, jednakże gdyby znów nawiedził mnie koszmar, Twoja pomoc byłaby nieoceniona.
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Pią 31 Maj - 20:26
Pią 31 Maj - 20:26
Nie wiedział co to było. Wtedy nie mógł wiedzieć. Nikt go nigdy tak nie traktował, więc skąd miał wiedzieć, co to wszystko znaczy? Jej dotyk, te lśniące oczy i zapach jej włosów. Wszystko było spoza jego świata, spoza tego wszystkiego, do czego był przyzwyczajony, od kiedy się "urodził". Potworne było to zjawisko, narodziny cienia. Ach, nieważne.
Umysł Ivor'a starał się ze wszystkich sił uciec myślami gdziekolwiek byle z dala od dziewczyny, która obróciła jego najbardziej naturalne instynkty w nicość. Ta wytresowana przez potwory i koszmary cząstka jego istnienia uważała Ją za zagrożenie dla przeżycia.
- Wrócę jak znowu za - przerwał jak oparzony, a przecież jej dłoń była tak zimna.
Złapała go za rękę... A wszystkie mury budowane przez niego całe życie runęły niczym zamek ze szkła uderzony pociskiem armatnim. Miał wrażenie, że usłyszał brzdęk pękających granic i tego, co nazywał instynktem samozachowawczym. Dał się poprowadzić przez dziewczynę do jej łóżka. Usiadł z nią na miękkim posłaniu. Była to dla niego kolejna nowość, nigdy w swoim życiu nie miał możliwości nawet poczuć czegoś tak miękkiego i przyjemnego w dotyku.
Widział w jej oczach coś, co bardzo przypominało to, co widział każdego dnia, przeglądając się w tafli wody. Samotność i desperacką próbę zatrzymania przy sobie kogokolwiek... Ivor uśmiechnął się delikatnie i bez namysłu pogładził dziewczę po głowie. Jego oczy lśniły delikatnym szmaragdowym blaskiem i chłonęły całą istotę, jaką była jego niedoszła "ofiara".
- Ivor Tyree, Cień, Łowczy koszmarów - młodzieniec dalej uśmiechał się przyjaźnie. Zdjął dość energicznie dłoń z głowy dziewczyny - chyba dopiero teraz zorientował się, co tak naprawdę robił. Zarumienił się nieznacznie i dziękował księżycowi za to, jak blade światło dawał. - Chyba... Chyba mogę zostać z Tobą, aż nie zaśniesz.
Umysł Ivor'a starał się ze wszystkich sił uciec myślami gdziekolwiek byle z dala od dziewczyny, która obróciła jego najbardziej naturalne instynkty w nicość. Ta wytresowana przez potwory i koszmary cząstka jego istnienia uważała Ją za zagrożenie dla przeżycia.
- Wrócę jak znowu za - przerwał jak oparzony, a przecież jej dłoń była tak zimna.
Złapała go za rękę... A wszystkie mury budowane przez niego całe życie runęły niczym zamek ze szkła uderzony pociskiem armatnim. Miał wrażenie, że usłyszał brzdęk pękających granic i tego, co nazywał instynktem samozachowawczym. Dał się poprowadzić przez dziewczynę do jej łóżka. Usiadł z nią na miękkim posłaniu. Była to dla niego kolejna nowość, nigdy w swoim życiu nie miał możliwości nawet poczuć czegoś tak miękkiego i przyjemnego w dotyku.
Widział w jej oczach coś, co bardzo przypominało to, co widział każdego dnia, przeglądając się w tafli wody. Samotność i desperacką próbę zatrzymania przy sobie kogokolwiek... Ivor uśmiechnął się delikatnie i bez namysłu pogładził dziewczę po głowie. Jego oczy lśniły delikatnym szmaragdowym blaskiem i chłonęły całą istotę, jaką była jego niedoszła "ofiara".
- Ivor Tyree, Cień, Łowczy koszmarów - młodzieniec dalej uśmiechał się przyjaźnie. Zdjął dość energicznie dłoń z głowy dziewczyny - chyba dopiero teraz zorientował się, co tak naprawdę robił. Zarumienił się nieznacznie i dziękował księżycowi za to, jak blade światło dawał. - Chyba... Chyba mogę zostać z Tobą, aż nie zaśniesz.
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
Księżna Ophelia Rosemary von Avgrunnen; Lady Ravnbakke, Pani z Lodowych Gór
Wiek :
Ponad dwa stulecia, wizualnie mniej niż 30 lat
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
166 | 51
Znaki szczególne :
Długie srebrne włosy, które rozpuszczone sięgają arystokratce aż za kolana. Zapach jaśminu lub białego bzu oraz białe szaty.
Pod ręką :
Rapier z posrebrzaną rękojeścią
Zawód :
Dama dworu, trucicielka, żar chaosu pod lodem stoicyzmu
DrosselMieszkaniec
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Wto 4 Cze - 14:20
Wto 4 Cze - 14:20
— Ophelia Rosemary von Avgrunnen, ale mówią mi Drossel — podniosła się i ujęła falbany koszuli nocnej, po czym skłoniła się lekko, zupełnie jakby natknęli się na siebie w zupełnie innych okolicznościach, w zupełnie innym miejscu. Nie w sypialni Upiornej w środku parnej letniej nocy, a na balu, pełnym dystyngowanych arystokratów, gdzie przygrywała im wytworna muzyka, a nie świerszcze.
— Opowiedz mi, proszę, o świecie na zewnątrz. Z dala od zamków, manier i ciasnych gorsetów. Proszę, proszę proszę! — złożyła swoje dłonie, a długie palce splotła w jedność, rzucając mężczyźnie błagalne spojrzenie. Jeśli odmówi szklącemu się lazurowi jej oczu, będzie skończonym barbarzyńcą!
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Pon 10 Cze - 20:06
Pon 10 Cze - 20:06
Cały ten przepych i odczuwalna wyższość kulturowa tego miejsca była dla niego niesamowicie przytłaczająca. Nie przebywał na co dzień w takich miejscach. Wolał jednak krajobraz towarzyszący mu w trakcie podróży. Jego oczy chłonęły otaczające go ozdoby, kamienne ściany i piękne łoże. Do jego nozdrzy cały czas drażniąco docierały zapachy mydła, perfum i wielu innych specyfików dostępnych jedynie osobom wysoko postawionym. Zazdrościł dziewczynie tego wszystkiego, ale tylko trochę. Ona najwidoczniej zazdrościła mu kompletnie czegoś przeciwnego.
Skupił na niej swój wzrok gdy się przedstawiała i uśmiechnął się ciepło. Tyle gracji i delikatności. To poziom pewnego rodzaju gracji, której nie marzył nawet osiągnąć w najbliższym stuleciu. Westchnął cicho i skinął delikatnie głową na znak przyjęcie tego kurtuazyjnego przedstawienia się. Był nieco zakłopotany, jednak nie na tyle, żeby jego oczy to okazywały.
- Opowiedzieć Ci i tym wszystkim? - Widocznie zastanawiał się co dokładnie opowiedzieć dziewczynie, żeby nie przestraszyć jej za bardzo. Chciałby móc jej pokazać te piękne krajobrazy, które widział w trakcie podróży. Te wszystkie zachody, wschody słońca, których był świadkiem. Przecież... Mógł jej to wszystko pokazać... - Wiesz, nie jestem tak dobry w ubieraniu rzeczy w słowa Drossel, ale... Ale mogę Ci to wszystko pokazać. Mogę przeprowadzić Cię przez te wszystkie lasy, pustynie, doliny, które zwiedziłem podczas moich podróży. W twoim śnie, oczywiście jeśli mi wystarczająco ufasz.
Nie był pewny, czy jego propozycja nie była zbyt... Intymna. Sny bowiem były nieoddzielną częścią każdego żyjącego stworzenia. To właśnie jego rasa na nich żerowała. Dalej się źle czuć przez fakt, że chciał pozbawić snów tą piękną istotę. No nic, jeśli się zgodzi, nie będzie to wtedy problem, prawda?
Skupił na niej swój wzrok gdy się przedstawiała i uśmiechnął się ciepło. Tyle gracji i delikatności. To poziom pewnego rodzaju gracji, której nie marzył nawet osiągnąć w najbliższym stuleciu. Westchnął cicho i skinął delikatnie głową na znak przyjęcie tego kurtuazyjnego przedstawienia się. Był nieco zakłopotany, jednak nie na tyle, żeby jego oczy to okazywały.
- Opowiedzieć Ci i tym wszystkim? - Widocznie zastanawiał się co dokładnie opowiedzieć dziewczynie, żeby nie przestraszyć jej za bardzo. Chciałby móc jej pokazać te piękne krajobrazy, które widział w trakcie podróży. Te wszystkie zachody, wschody słońca, których był świadkiem. Przecież... Mógł jej to wszystko pokazać... - Wiesz, nie jestem tak dobry w ubieraniu rzeczy w słowa Drossel, ale... Ale mogę Ci to wszystko pokazać. Mogę przeprowadzić Cię przez te wszystkie lasy, pustynie, doliny, które zwiedziłem podczas moich podróży. W twoim śnie, oczywiście jeśli mi wystarczająco ufasz.
Nie był pewny, czy jego propozycja nie była zbyt... Intymna. Sny bowiem były nieoddzielną częścią każdego żyjącego stworzenia. To właśnie jego rasa na nich żerowała. Dalej się źle czuć przez fakt, że chciał pozbawić snów tą piękną istotę. No nic, jeśli się zgodzi, nie będzie to wtedy problem, prawda?
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
Księżna Ophelia Rosemary von Avgrunnen; Lady Ravnbakke, Pani z Lodowych Gór
Wiek :
Ponad dwa stulecia, wizualnie mniej niż 30 lat
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
166 | 51
Znaki szczególne :
Długie srebrne włosy, które rozpuszczone sięgają arystokratce aż za kolana. Zapach jaśminu lub białego bzu oraz białe szaty.
Pod ręką :
Rapier z posrebrzaną rękojeścią
Zawód :
Dama dworu, trucicielka, żar chaosu pod lodem stoicyzmu
DrosselMieszkaniec
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Czw 1 Sie - 21:25
Czw 1 Sie - 21:25
— Zgadzam się. — odrzekła po chwili ciszy przerywanej jedynie koncertem świerszczy za oknem, a w jej głosie zabrzmiała nuta niepewności. Ciekawość była silniejsza niż maniery; najwyżej spali się ze wstydu i już nigdy, przenigdy nie wyjdzie z komnaty! — Ale... Ale obawiam się, że nie będę w stanie zasnąć. Moje serce bije tak niewiarygodnie szybko, sam zobacz!
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Czw 1 Sie - 23:14
Czw 1 Sie - 23:14
Obserwował zafascynowany jak twarz Ophelii zmienia wyraz, a jej oczy wydawały się zmieniać kolor. Nie rozumiał dlaczego, ale coś w jego wnętrzu podpowiadało mu, że ta dziewczyna na długo zagości w jego życiu. Uśmiechnął się delikatnie na samą myśl, że ktoś mógłby nie chcieć zostawić go znowu na pastwę samotności. Ciężko było mu w coś takiego uwierzyć, mimo wszystko nigdy nie było jeszcze nikogo takiego.
Odpędził od siebie te wszystkie myśli, nie były w tym momencie ważne. Liczyło się coś zupełnie innego. Nie chciał zrobić dziewczynie krzywdy, nie wiedział jednak czy będzie w stanie dokładnie zapanować na tym co jej pokaże. Nie chciał pokazać jej teraz rzezi, których był świadkiem. Była nieskalana takimi rzeczami, nie wiedziała jaki świat jest brutalny i okrutny. Chciał, żeby tak zostało. Gdyby mógł Ją uchronić przed zawiedzeniem się na ludziach i ich intencjach zrobiłby to. Wiedział jednak, że nawet Ona w końcu pozna świat takim jakim jest naprawdę. Wiedział, że w końcu Ją ktoś skrzywdzi, a jego nie będzie obok, żeby ją obronić. Zastanawiał się, czy jest w stanie zrobić coś żeby uchronić to stworzenie przed całym złem świata. Była przecież pierwszą istotą, która okazała mu odrobinę ciepła. Nie kazała mu zniknąć, nie odepchnęła go, a wręcz przeciwnie - przyciągnęła go bliżej i poprosiła, żeby został przy niej.
Z tego potoku myśli wyrwał go ciepłe uczucie na dłoni. Kiedy zorientował się co się dzieje jego dłoń już znajdowała się na piersi dziewczyny. Źrenice Ivora rozszerzyły się w chwilowym szoku, jednak gdy poczuł bicie jej małego serca momentalnie się uspokoił. Rozumiał ją. Przynajmniej takie miał wrażenie. Cień spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się ciepło. Uniósł dłoń z jej piersi i pogładził ją delikatnie po policzku.
- Połóż się, zaśpiewam Ci kołysankę, a jak już zaśniesz zobaczymy się w twoim śnie. W porządku? - Zapytał dalej uśmiechając się i patrząc jej głęboko w oczy. Delikatnie chwycił ją za ramiona i położył w łóżku, przykrył pościelą i usiadł na brzegu bliżej niej. Zamknął oczy i zaczął cicho śpiewać kołysankę, którą pamiętał jeszcze z czasów gdy jego matka żyła. Śpiewała mu ją za każdym razem gdy nie był w stanie opanować strachu. Śpiewając delikatnie głaskał dziewczyną po głowie czekając aż ta spokojnie zaśnie.
Odpędził od siebie te wszystkie myśli, nie były w tym momencie ważne. Liczyło się coś zupełnie innego. Nie chciał zrobić dziewczynie krzywdy, nie wiedział jednak czy będzie w stanie dokładnie zapanować na tym co jej pokaże. Nie chciał pokazać jej teraz rzezi, których był świadkiem. Była nieskalana takimi rzeczami, nie wiedziała jaki świat jest brutalny i okrutny. Chciał, żeby tak zostało. Gdyby mógł Ją uchronić przed zawiedzeniem się na ludziach i ich intencjach zrobiłby to. Wiedział jednak, że nawet Ona w końcu pozna świat takim jakim jest naprawdę. Wiedział, że w końcu Ją ktoś skrzywdzi, a jego nie będzie obok, żeby ją obronić. Zastanawiał się, czy jest w stanie zrobić coś żeby uchronić to stworzenie przed całym złem świata. Była przecież pierwszą istotą, która okazała mu odrobinę ciepła. Nie kazała mu zniknąć, nie odepchnęła go, a wręcz przeciwnie - przyciągnęła go bliżej i poprosiła, żeby został przy niej.
Z tego potoku myśli wyrwał go ciepłe uczucie na dłoni. Kiedy zorientował się co się dzieje jego dłoń już znajdowała się na piersi dziewczyny. Źrenice Ivora rozszerzyły się w chwilowym szoku, jednak gdy poczuł bicie jej małego serca momentalnie się uspokoił. Rozumiał ją. Przynajmniej takie miał wrażenie. Cień spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się ciepło. Uniósł dłoń z jej piersi i pogładził ją delikatnie po policzku.
- Połóż się, zaśpiewam Ci kołysankę, a jak już zaśniesz zobaczymy się w twoim śnie. W porządku? - Zapytał dalej uśmiechając się i patrząc jej głęboko w oczy. Delikatnie chwycił ją za ramiona i położył w łóżku, przykrył pościelą i usiadł na brzegu bliżej niej. Zamknął oczy i zaczął cicho śpiewać kołysankę, którą pamiętał jeszcze z czasów gdy jego matka żyła. Śpiewała mu ją za każdym razem gdy nie był w stanie opanować strachu. Śpiewając delikatnie głaskał dziewczyną po głowie czekając aż ta spokojnie zaśnie.
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
Księżna Ophelia Rosemary von Avgrunnen; Lady Ravnbakke, Pani z Lodowych Gór
Wiek :
Ponad dwa stulecia, wizualnie mniej niż 30 lat
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
166 | 51
Znaki szczególne :
Długie srebrne włosy, które rozpuszczone sięgają arystokratce aż za kolana. Zapach jaśminu lub białego bzu oraz białe szaty.
Pod ręką :
Rapier z posrebrzaną rękojeścią
Zawód :
Dama dworu, trucicielka, żar chaosu pod lodem stoicyzmu
DrosselMieszkaniec
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Pią 2 Sie - 17:10
Pią 2 Sie - 17:10
~*~
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Pią 9 Sie - 12:10
Pią 9 Sie - 12:10
~~~
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
Księżna Ophelia Rosemary von Avgrunnen; Lady Ravnbakke, Pani z Lodowych Gór
Wiek :
Ponad dwa stulecia, wizualnie mniej niż 30 lat
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
166 | 51
Znaki szczególne :
Długie srebrne włosy, które rozpuszczone sięgają arystokratce aż za kolana. Zapach jaśminu lub białego bzu oraz białe szaty.
Pod ręką :
Rapier z posrebrzaną rękojeścią
Zawód :
Dama dworu, trucicielka, żar chaosu pod lodem stoicyzmu
DrosselMieszkaniec
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Sob 24 Sie - 19:55
Sob 24 Sie - 19:55
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Sro 25 Wrz - 9:30
Sro 25 Wrz - 9:30
---
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
Księżna Ophelia Rosemary von Avgrunnen; Lady Ravnbakke, Pani z Lodowych Gór
Wiek :
Ponad dwa stulecia, wizualnie mniej niż 30 lat
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
166 | 51
Znaki szczególne :
Długie srebrne włosy, które rozpuszczone sięgają arystokratce aż za kolana. Zapach jaśminu lub białego bzu oraz białe szaty.
Pod ręką :
Rapier z posrebrzaną rękojeścią
Zawód :
Dama dworu, trucicielka, żar chaosu pod lodem stoicyzmu
DrosselMieszkaniec
Re: I gdziekolwiek nie poszła owca, wilk zawsze szedł jej tropem
Pią 4 Paź - 21:17
Pią 4 Paź - 21:17
~*~
Koniec części pierwszej.
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|