Szklany Cmentarz i opuszczony kościół

Yako
Gif :
Szklany Cmentarz i opuszczony kościół 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny

Na Obrzeżach Glassville, po przeciwnej stronie do Osiedla Domków, znajduje się wielki, stary cmentarz. Istnieje on od początku istnienia miasta, tak więc można spokojnie powiedzieć, że jest tutaj od zawsze.
Mimo swojego wieku jest on zadbany. Między grobami rośnie zielona, przycięta trawa oraz liczne drzewa i krzewy. Cmentarz nie jest ani trochę mroczny (no może poza terenem przy samym kościele), gdyż drzewa są pojedyncze, dające miły cień w upalne dni. Dodatkowo miejsce to nie jest otoczone ani budynkami ani jakimś potężnym murem, jest to otwarta przestrzeń z zadbanymi ścieżkami, miejscami gdzie można usiąść i powspominać jak to było, gdy "mieszkańcy" cmentarza jeszcze żyli. Są też zarówno pagórki jak i płaskie przestrzenie.
Miejsce to zostało podzielone na sektory. W centralnym znajdują się groby, osób, które zasłużyły się dla miasta (np. są do osoby, które tutaj rządziły). Otaczają one potężne drzewo, które w dawnych czasach robiło za szubienicę, przez co wiele osób uważa iż cmentarz jest nawiedzony. W sektorze przy wejściu na teren, znajdują się groby szarych obywateli. Na prawo widnieje grób nieznanego żołnierza, a naokoło niego groby poległych w walkach oraz ich najbliższych rodzin. Po lewej groby znanych osób, które niekoniecznie musiały się zasłużyć czymś ale zrobiły coś, co sprawia, że dużo osób ich kojarzy (aktorzy, bogacze, właściciele firm itd.). Z tyłu cmentarza, najbliżej kościoła są groby bezimienne. Należące do bezdomnych lub osób, które nie zostały zidentyfikowane. Przy samym kościele znajduje się widoczny na całym terenie cmentarza "Grób publiczny", w którym są chowane osoby zajmujące się prostytucją. Jest to grobowiec, w którym chowane są urny, a na ścianach widnieją liczne imiona, nazwiska i pseudonimy pochowanych tam osób. Pomiędzy sektorem "szarych kowalskich" oraz "osób zasłużonych" na górce, znajduje się kolorowy sektor dziecięcy, gdzie są chowane bezimienne dzieci, osoby, które zginęły za młodu lub nie miały rodziny. Kolorowe dlatego, że jest na grobach pełno jest zabawek a naokoło kwiaty.

Na tyłach, w najmroczniejszym miejscu znajduje się kościół. Obecnie jest on opuszczony ale nadal się trzyma. Większość osób omija to miejsc, ale oczywiście sekty oraz młodzież i łowcy duchów często tam przesiadują i nawet spędzają noce. Bo podobno widać tam czasem mroczne postacie.

Ale czemu w ogóle Szklany Cmentarz? Dawniej Glassville szczyciło się hutami szkła i dlatego też po dziś dzień groby zawsze ozdobione są mozaikami, wzorkami, witrażami, rzeźbami i innymi ozdobami ze szkła. Bez wyjątku. Wszystkie groby mają jakiś szklany motyw.

Mimo wszystko cmentarz jest bardzo zadbany i z nieznanego powodu nikt nie okrada grobów ani ich nie niszczy. Mimo tego iż często tam są jakieś spotkania, czarne msze i inne spotkania kultów. Zupełnie jakby ktoś...albo coś czuwał nad tym miejscem

Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
Szklany Cmentarz i opuszczony kościół 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
Przez cmentarz zapadający się w półmrok i chłód zimowego wieczoru, spokojnym tempem szedł Joe Moss. Dłoń zaciskał na dzienniku oprawionym w skórę o kolorze zlewającym się z gnijącymi na ziemi liśćmi. Nagrobki dopełniały motywu rozkładu, niemniej one z wygrawerowanymi imionami, epitafiami i datami były czymś wyjątkowo „oswojonym”, czymś, choć czasem z trudem, do zaakceptowania. Natomiast treść notatnika daleko wykraczała poza powszechne granice przyswajalności. To, co permanentnie odsuwano na bok w przypadku śmierci dzięki balsamistom, szczelnym trumnom, dualizmem duszy i ciała, mianowicie rozpad, dla autora tej kilkustronicowej relacji morderstw było celem samym w sobie. Jo myślał, że zna te procesy. Znał jednak tylko... powiedzmy ich naturalną odmianę stojącą za zanikiem granicy zwłok a gleby. Przedstawione artystyczne kreacje, zdecydowanie do dzieł natury nie należały. I te dynie.
Od nich wszystko się zaczęło. Kilka dni temu Jo przydzielono pozornie codzienne zlecenie. Zbadanie próbek dyni z wytypowaniem najbliższych upraw. Łatwizna dla szeregowego pracownika Forvax Public Health. Gorzej, gdy próbka z jakichś powodów obumiera jeszcze w transporcie i trzeba pracować na ususzonych resztkach, mających jako taką wartość przez kilka minut, nim zamienią się w proszek. Dodatkowo sprawę skomplikował jej lustrzany charakter. Równolegle do zlecenia z komisariatu Jo rozpoczął pracę nad chemiczną bronią antydyniową. W dzień skrolował artykuły rolnicze, nocą badania nad bakterią przenoszoną przez owada Anasa tristis - w pierwszym przypadku dążył do zachowania obiektu przy życiu, w drugim jak najskuteczniejszym wyeliminowaniu go.
Jo zatrzymał się w pewnym miejscu, zerkając na jedno z nowo powstałych miejsc spoczynku. Nie zdążono jeszcze wstawić płyty, chłopak jednak nie wątpił w tożsamość zdekapitowanego. Równie świeży co przykrywająca go gleba był atrament, którym zapisano plan morderstwa lub historię jej popełnienia. Tego nie udało się rozgryźć. Każde zdanie opisujące układ kończyn, rozcięcie klatki, wykręcenie kręgów pod względem wywoływania mdłości było równie przemyślane, co witraże arcymistrza przewidującego najmniejsze kąty światła, w celu podniesienia poczucia świętości postaci na nich przedstawianych. Szkic tej zbrodni był pierwszym, który utwierdził Jo, iż ma do czynienia z wyjątkowo nieswojskim dziennikiem.
Chłopak wiedział, że musi dostarczyć wyniki na komisariat osobiście, aby, a nuż, wyłapać informacje. Wiedział również, iż zgarnięcie dziennika, potencjalnie osobistości samego sprawcy całego zamieszania, gdy technik zostawił otwartą szufladę z dowodami, było niepowtarzalną okazją. Kto zamykałby miejsce, do którego w związku z nowymi zgłoszeniami, sięga się niemal co kilkadziesiąt minut? Regulaminowo każdy, w praktyce chyba niewielu. Musi tylko powiadomić swoich ludzi, nim funkcjonariusze rzucą na niego pierwszy ślad podejrzeń.
Jego ludzie, a konkretnie, ludzie Morii na szczęście uwijali się już na miejscu. Najnowsza zbrodnia, jedyna nieudokumentowana przez szaleńca, była już pod ścisłym nadzorem organizacji. Kościół został zabezpieczony, pozornie policyjnym sprzętem. Jo jednak od razu rozpoznał kilka znajomych twarzy, to z nimi pracował w ostatnich dniach nad, delikatnie mówiąc, trutką na dynie. Sprawa nabierała więc tempa. Na przekór temu Jo postanowił więc się nie spieszyć. Zapalił papierosa, stojąc wśród anonimowych grobów, niejako dla towarzystwa. Dla tych mogił rzadko kto odpalał knot, pozbawieni byli bowiem nawet tak pozornej nieśmiertelności, jaką jest historia i proste imię. Dobrze, że dla patologów brak głowy, to nie problem w ustaleniu tożsamości, pomyślał, nie tracąc optymizmu.

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach