Skrzydło szpitalne
Strona 1 z 2 • 1, 2
Gif :
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
VeloDuchowa Zguba
Skrzydło szpitalne
Pon 30 Wrz - 0:40
Pon 30 Wrz - 0:40
Brak tu krwawych zacieków, kratek odpływowych na nieczystości, zimnej bieli szpitala. Gdybyś nie wiedział, nie domyśliłbyś się sam z siebie od razu, że ta część Różanego Pałacu pełni funkcję ambulatorium. Mieści się na parterze, w oddaleniu od parkowych, publicznych części i posiada dwa wejścia: z wewnątrz gmachu oraz awaryjną bramę, którędy sprowadzani są ciężko poszkodowani. Większość boleści jest tu załatwiana za pomocą eliksirów, złamania nastawia się magicznie, zaś w przypadku bardzo złożonych chorób i wypadków sprowadzani są specjaliści z konkretnych dziedzin.
Pokoje szpitalne wystrojem nie odbiegają od zwyczajnych komnat w pozostałej części Pałacu i tylko gdzieniegdzie białe, dwuskrzydłowe odrzwia otwierają się bezszelestnie, ułatwiając dostęp dla niosących (lub lewitujących) nosze czy łóżko chorego. To za nimi królują medycy w białych, luźnych mundurach, dumnie opatrzonych arcyksiążęcą różą i to w nich można najszybciej kogoś znaleźć (lub wezwać na pomoc). Posiłkami czy usługiwaniem lekko i średnio chorym nadal zajmuje się pałacowa służba. Pokoje są zwykle jednoosobowe, wszak utrzymywany standard nie różni się zbytnio od innych części Pałacu.
Władzę i pieczę nad skrzydłem sprawuje niepodzielnie trzyoka baronowa Bazylea li Fulia, najbardziej doświadczona z pracujących tam medyków, królowa trucizn (i antidotów na nie).
Pokoje szpitalne wystrojem nie odbiegają od zwyczajnych komnat w pozostałej części Pałacu i tylko gdzieniegdzie białe, dwuskrzydłowe odrzwia otwierają się bezszelestnie, ułatwiając dostęp dla niosących (lub lewitujących) nosze czy łóżko chorego. To za nimi królują medycy w białych, luźnych mundurach, dumnie opatrzonych arcyksiążęcą różą i to w nich można najszybciej kogoś znaleźć (lub wezwać na pomoc). Posiłkami czy usługiwaniem lekko i średnio chorym nadal zajmuje się pałacowa służba. Pokoje są zwykle jednoosobowe, wszak utrzymywany standard nie różni się zbytnio od innych części Pałacu.
Władzę i pieczę nad skrzydłem sprawuje niepodzielnie trzyoka baronowa Bazylea li Fulia, najbardziej doświadczona z pracujących tam medyków, królowa trucizn (i antidotów na nie).
Gif :
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
VeloDuchowa Zguba
Re: Skrzydło szpitalne
Pon 30 Wrz - 1:14
Pon 30 Wrz - 1:14
Właśnie w jednym z takich szpitalnych pokoi znalazła się teraz Piętnastka, która miała zaraz odzyskać przytomność. Śpiąca Królewna drzemała całkiem długo, bo przespała całą podróż — pół Herbacianych Łąk — latającym Heliosem oraz transfer z wewnętrznej części Dworca do skrzydła szpitalnego, ale miało jej to wyjść tylko na zdrowie.
Aktualnie, budząc się, znalazła się w wygodnym, szerokim łóżku o białej, przyjemnej w dotyku pościeli, przykryta aż po szyję, bo przebrali ją tylko w bawełnianą koszulę, jej osobiste rzeczy wyczyszczono i przewieszono przez oparcie krzesła. Resztę aktualnego ubioru Cyrkówki stanowił zabandażowany tułów z obwojami mocującymi na barkach i figi. Wszystkie ślady, zadrapania, bąble i zdarte skórki zniknęły — 15 była tak nietknięta i mięciutka jak gdy teleportowała się do Bramy. Tylko ręka zawieszona na temblaku z chusty przypominała, że nie wyszła z walki bez szwanku, że każde szaleństwo ma swoją cenę. Teraz przyjdzie jej przyzwyczajać się do bycia Jednorękim Jackiem.
Kto wie czy wysłana do niej na pomoc dwórka sprawę polepszy czy pogorszy?
Fakty są dwa: 15 właśnie przebudziła się zaopiekowana, opatrzona i niemal wyleczona w miłym, ale zupełnie obcym miejscu oraz niedługo będzie miała gościa, który w tym wielkim Pałacu czuje się być może tak samo nieswojo jak ona.
Prosiłabym Cię, 15, o wklejenie otrzymanych obrażeń w odpowiednie pole w profilu. Koniec ingerencji MG.
Obrażenia za mini-event w Karminowych Wrotach:
— przebity lewy bok na wysokości talii — aktualnie goi się do początku następnej fabuły (bonus z regeneracji), później zostanie punktowa blizna,
— z powodu przecięcia nerwów w przedramieniu wiodąca dłoń jest bezwładna na okres 50 postów (obrażenia stałe nałożone w porozumieniu z innymi MG ze względu na krytycznego pecha oraz podejmowanie przez postać decyzji narażających ją na znaczne niebezpieczeństwo, skrócone do 50 postów z powodu mocy regeneracji)
Nagrody:
— rozpoznawalność wśród członków SCR oraz nadany i używany przez nich przydomek "Szalona" (również ze względu na brak podanego imienia)
— możliwość poproszenia SCR o pomoc (jednorazowa, bezwarunkowa przysługa, pomoc, itp.)
Gif :
Godność :
Alice Murphy
Wiek :
19 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
158/49
Znaki szczególne :
Bordowe oczy i rogi?
Pod ręką :
Czarna Karta, papierosy, krucza papierośnica, krucza zapalniczka, zapalniczka zippo.
Broń :
Kastet, rewolwer, sztylet, dwa magazynki.
Zawód :
Wszystkim za co zapłacisz.
Stan zdrowia :
Jeszcze zdrowa
15Nieaktywny
Re: Skrzydło szpitalne
Sro 2 Paź - 13:05
Sro 2 Paź - 13:05
W tym pięknym etapie snu, kiedy już czujesz jak ciało owija miękki, bawełniany materiał, jednak myślami dalej błądzisz po idealnym świecie własnej wyobraźni i marzeń sennych nie w realiach i to tym razem bardzo bolesnych.
15 delikatnie poruszyła głową rozkoszując się miękkością białej bawełnianej poszewki na poduszkę. Powoli jej umysł wracał na swoje miejsce, oraz odczuwać wszystkie nieprzyjemne skutki walki. Otworzyła sklejone powieki powoli. Z każdym milimetrem wdzierały się do niej falami światło, ból, niepwność i szum wywołany strachem, że nie pamięta co się stało. Leżała w bezruchu starając się jak najszybciej przypomnieć jak trafiła do tego zdradliwie miękkiego łóżka. Przypomniała sobie walkę i to jak zemdlała. Ktoś musiał ją opatrzeć i przebrać. Z każdym ruchem czuła potworny ból w ciele, jednak powoli zeszła z łóżka i podeszła do krzesła, gdzie wisiały jej rzeczy...wyprane.
Broń!
I tak teraz by nie mogła jej użyć, ale przecież to nie zmienia faktu, że się uleczy. A musi czymś się bronić.
Tak więc nasza piękna czarnowłosa stała przy krześle i jedną ręką przerzucała swoje ubrania by sprawdzić czy wzystko ma. Albo raczej czy wszystko jej oddali.
15 delikatnie poruszyła głową rozkoszując się miękkością białej bawełnianej poszewki na poduszkę. Powoli jej umysł wracał na swoje miejsce, oraz odczuwać wszystkie nieprzyjemne skutki walki. Otworzyła sklejone powieki powoli. Z każdym milimetrem wdzierały się do niej falami światło, ból, niepwność i szum wywołany strachem, że nie pamięta co się stało. Leżała w bezruchu starając się jak najszybciej przypomnieć jak trafiła do tego zdradliwie miękkiego łóżka. Przypomniała sobie walkę i to jak zemdlała. Ktoś musiał ją opatrzeć i przebrać. Z każdym ruchem czuła potworny ból w ciele, jednak powoli zeszła z łóżka i podeszła do krzesła, gdzie wisiały jej rzeczy...wyprane.
Broń!
I tak teraz by nie mogła jej użyć, ale przecież to nie zmienia faktu, że się uleczy. A musi czymś się bronić.
Tak więc nasza piękna czarnowłosa stała przy krześle i jedną ręką przerzucała swoje ubrania by sprawdzić czy wzystko ma. Albo raczej czy wszystko jej oddali.
GośćGość
Re: Skrzydło szpitalne
Sro 2 Paź - 19:20
Sro 2 Paź - 19:20
* na prośbę Soph.
Gif :
Godność :
Alice Murphy
Wiek :
19 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
158/49
Znaki szczególne :
Bordowe oczy i rogi?
Pod ręką :
Czarna Karta, papierosy, krucza papierośnica, krucza zapalniczka, zapalniczka zippo.
Broń :
Kastet, rewolwer, sztylet, dwa magazynki.
Zawód :
Wszystkim za co zapłacisz.
Stan zdrowia :
Jeszcze zdrowa
15Nieaktywny
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 3 Paź - 12:57
Czw 3 Paź - 12:57
Nie
Ma
Kur
Wa
Nie
Ma
Gdzie?!
Z szalonych myśli 15 wyrwał głos otwieranych drzwi. Nie myśląc za wiele rzuciła w obcego .... BLUZKĄ! Niczym zdziczałe zwierze, które reaguje ucieczką, przez to, że jest ranne, tak i nasza malutka 15 odsunęła się, by ją i nowo przybyłą oddzielało łóżko. Korzystając z tego, że dziewczyna, która przyszła do nie jest pewnie zdziwiona nagłym atakiem słuchała jej słów i jednocześnie złapała poduszkę trzymając ją w wyprostowanej, zdrowej ręce. Czuła się słaba, ale i skołowana. Jeśli się okaże, że trafiła znowu w łapy tych świrów z dziwnego laboratorium to oszaleje! Nie da się znowu zamknąć. Poczekała aż dziewczyna przestanie mówić i się jej uważnie przyjrzała. Dziewczyna, która do niej przyszła, była mniejsza i szczuplejsza od niej. Można było powiedzieć, że była malutka.
-Co to za cholerny pałac karzełku? Lepiej szybko wytłumacz gdzie jesteśmy, zanim stanie ci się krzywda.
Twarz czarnowłosej ozdobił cudownie słodki grymas. Czerwone usta rozchyliły się w szaleńczym uśmiechu ukazując białe ząbki, lekko przeszlifowany, by nie dało się dostrzec kłów, oczy dziewczyny też się uśmiechały, piękne czarne oczęta. A nie, przepraszam, to tylko czarne soczewki, które zasłaniały jarzące się na rubinową czerwień tęczówki. Głowa dziewczyny przekrzywiła się na prawą stronę ponaglając swoją towarzyszkę do odpowiedzi.
-Nie zjem niczego, czego sama nie zrobiłam. Spróbuj najpierw ty tego! i bez oszukiwania!
Zadziwiające jak, tak słodka osoba może wypowiadać się tak brzydko. Ale cóż to się stało? Czyżby w pokoju zaczynało się robić chłodniej? Może ktoś otworzył okno, albo włączył klimatyzację? Otóż nie! To tylko nasza słodziutka niczym miód z dodatkiem arszeniku dziewczynka przygotowała się na odpowiedź, która by się jej nie spodobała i dalej z uśmiechem stała przed dziewczyną, jednocześnie w dłoni zamrażając poduszę swoją mocą. Jednak czy jej malutka towarzyszka ujrzy, oszronioną bawełnę, zza ramy łóżka? A może włączy rentgen, który jej na to pozwoli?
Tik
Tak jak szybko.
Tik
Tak jak odpowiesz.
Tik
Tak dostaniesz w ryj.
Ma
Kur
Wa
Nie
Ma
Gdzie?!
Z szalonych myśli 15 wyrwał głos otwieranych drzwi. Nie myśląc za wiele rzuciła w obcego .... BLUZKĄ! Niczym zdziczałe zwierze, które reaguje ucieczką, przez to, że jest ranne, tak i nasza malutka 15 odsunęła się, by ją i nowo przybyłą oddzielało łóżko. Korzystając z tego, że dziewczyna, która przyszła do nie jest pewnie zdziwiona nagłym atakiem słuchała jej słów i jednocześnie złapała poduszkę trzymając ją w wyprostowanej, zdrowej ręce. Czuła się słaba, ale i skołowana. Jeśli się okaże, że trafiła znowu w łapy tych świrów z dziwnego laboratorium to oszaleje! Nie da się znowu zamknąć. Poczekała aż dziewczyna przestanie mówić i się jej uważnie przyjrzała. Dziewczyna, która do niej przyszła, była mniejsza i szczuplejsza od niej. Można było powiedzieć, że była malutka.
-Co to za cholerny pałac karzełku? Lepiej szybko wytłumacz gdzie jesteśmy, zanim stanie ci się krzywda.
Twarz czarnowłosej ozdobił cudownie słodki grymas. Czerwone usta rozchyliły się w szaleńczym uśmiechu ukazując białe ząbki, lekko przeszlifowany, by nie dało się dostrzec kłów, oczy dziewczyny też się uśmiechały, piękne czarne oczęta. A nie, przepraszam, to tylko czarne soczewki, które zasłaniały jarzące się na rubinową czerwień tęczówki. Głowa dziewczyny przekrzywiła się na prawą stronę ponaglając swoją towarzyszkę do odpowiedzi.
-Nie zjem niczego, czego sama nie zrobiłam. Spróbuj najpierw ty tego! i bez oszukiwania!
Zadziwiające jak, tak słodka osoba może wypowiadać się tak brzydko. Ale cóż to się stało? Czyżby w pokoju zaczynało się robić chłodniej? Może ktoś otworzył okno, albo włączył klimatyzację? Otóż nie! To tylko nasza słodziutka niczym miód z dodatkiem arszeniku dziewczynka przygotowała się na odpowiedź, która by się jej nie spodobała i dalej z uśmiechem stała przed dziewczyną, jednocześnie w dłoni zamrażając poduszę swoją mocą. Jednak czy jej malutka towarzyszka ujrzy, oszronioną bawełnę, zza ramy łóżka? A może włączy rentgen, który jej na to pozwoli?
Tik
Tak jak szybko.
Tik
Tak jak odpowiesz.
Tik
Tak dostaniesz w ryj.
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 3 Paź - 13:12
Czw 3 Paź - 13:12
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
GośćGość
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 3 Paź - 13:50
Czw 3 Paź - 13:50
Gif :
Godność :
Alice Murphy
Wiek :
19 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
158/49
Znaki szczególne :
Bordowe oczy i rogi?
Pod ręką :
Czarna Karta, papierosy, krucza papierośnica, krucza zapalniczka, zapalniczka zippo.
Broń :
Kastet, rewolwer, sztylet, dwa magazynki.
Zawód :
Wszystkim za co zapłacisz.
Stan zdrowia :
Jeszcze zdrowa
15Nieaktywny
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 3 Paź - 17:50
Czw 3 Paź - 17:50
Obelga dziewczyny niewiele dała 15. A właściwie nic. Trolla nie przypomina... a na olbrzyma jest za niska, tak więc ogólnie dziewczynie nie wyszło. Ale jednak karzełek się do czegoś przydał coś jej wytłumaczył. Coś co nie miało kompletnego sensu i było tak bardzo z dupy, że uwierzyła by, szybciej, że nowa część Fify, będzie miała naprawdę coś nowego.
-What the fuck?!
I tak o to wszedł on, ubrany cały na czarno i dostał pieprzoną poduszką. 15 miała dobrego cela, a sprawdzanie refleksu kolejnych osób, które tu wchodzą można zamienić w niezłą zabawę. Szczególnie, jak dostaje się zamrożoną na kość poduszką.
Słysząc jego słowa splunęła w jego stronę i wykrzywiła się z pogardą. Nie podobało jej się ani podejście ani pieprzony ton w jakim wypowiadała się zamaskowana postać. Założyła ręce na piersi, oczywiście w miarę swoich możliwości i postanowiła skupić się na karzełku. Musi się więcej dowiedzieć o osobie, która ją tutaj zamknęła i przysłała. Dziewczyna spróbowała jedzenia, ale 15 to nie obchodziło. Nie spuszczała wzroku z mężczyzny. I nie zamierzała usiąść, jednak wolała się dowiedzieć czemu tak kurwa się nią interesował do jasnej cholery, dupek.
-Jedz krasnalu, tylko się nie uduś... albo w sumie, możesz.
Uśmiechnęła się do rudowłosej, uroczo i miło. Bez sarkazmu, ani żądzy mordu, ale o tylko dlatego, że wyobraziła sobie, jak ta pada trupem na zimniej podłodze. Ależ by to był ładny trup! Jednak nie na to czas, musi w końcu czegoś konkretnego się dowiedzieć, a może zamaskowana osoba będzie bardziej kompetentna.
-Najpierw wytłumacz mi w jakim kraju jestem i daj zapalić bo mnie szlak tu trafi, a i kim ty jesteś. Kolejność dowolna.
Podeszła do mężczyzny z wyciągniętą zdrową ręką (prawą). Jeśli 15 nie dostanie odpowiedzi, to też gadać nie będzie, a jest wyszkolona przez wiele lat pracując jako morderca na zlecenie. Potrafi siedzieć cicho. A jak jej coś zrobi, no cóż, może ktoś ją poskłada? A jak nie to może sama się poskłada.
-What the fuck?!
I tak o to wszedł on, ubrany cały na czarno i dostał pieprzoną poduszką. 15 miała dobrego cela, a sprawdzanie refleksu kolejnych osób, które tu wchodzą można zamienić w niezłą zabawę. Szczególnie, jak dostaje się zamrożoną na kość poduszką.
Słysząc jego słowa splunęła w jego stronę i wykrzywiła się z pogardą. Nie podobało jej się ani podejście ani pieprzony ton w jakim wypowiadała się zamaskowana postać. Założyła ręce na piersi, oczywiście w miarę swoich możliwości i postanowiła skupić się na karzełku. Musi się więcej dowiedzieć o osobie, która ją tutaj zamknęła i przysłała. Dziewczyna spróbowała jedzenia, ale 15 to nie obchodziło. Nie spuszczała wzroku z mężczyzny. I nie zamierzała usiąść, jednak wolała się dowiedzieć czemu tak kurwa się nią interesował do jasnej cholery, dupek.
-Jedz krasnalu, tylko się nie uduś... albo w sumie, możesz.
Uśmiechnęła się do rudowłosej, uroczo i miło. Bez sarkazmu, ani żądzy mordu, ale o tylko dlatego, że wyobraziła sobie, jak ta pada trupem na zimniej podłodze. Ależ by to był ładny trup! Jednak nie na to czas, musi w końcu czegoś konkretnego się dowiedzieć, a może zamaskowana osoba będzie bardziej kompetentna.
-Najpierw wytłumacz mi w jakim kraju jestem i daj zapalić bo mnie szlak tu trafi, a i kim ty jesteś. Kolejność dowolna.
Podeszła do mężczyzny z wyciągniętą zdrową ręką (prawą). Jeśli 15 nie dostanie odpowiedzi, to też gadać nie będzie, a jest wyszkolona przez wiele lat pracując jako morderca na zlecenie. Potrafi siedzieć cicho. A jak jej coś zrobi, no cóż, może ktoś ją poskłada? A jak nie to może sama się poskłada.
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 3 Paź - 18:12
Czw 3 Paź - 18:12
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
GośćGość
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 3 Paź - 18:49
Czw 3 Paź - 18:49
Gif :
Godność :
Alice Murphy
Wiek :
19 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
158/49
Znaki szczególne :
Bordowe oczy i rogi?
Pod ręką :
Czarna Karta, papierosy, krucza papierośnica, krucza zapalniczka, zapalniczka zippo.
Broń :
Kastet, rewolwer, sztylet, dwa magazynki.
Zawód :
Wszystkim za co zapłacisz.
Stan zdrowia :
Jeszcze zdrowa
15Nieaktywny
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 3 Paź - 22:57
Czw 3 Paź - 22:57
Podeszła i słodka, niewinna wyciągnęła z ręki mężczyzny papierosy i zapałki. Wkładając jednego w pełne usta odpaliła i zaciągnęła się trucizną przymykając oczy w ekstazie. Och, słodkie uczucie nikotyny przepełniające żyły, chwała wam! Sława! Czarnowłosa oddała mężczyźnie papierosy i zapałki. Przecież niegrzecznie kraść rzeczy. A przynajmniej na początku rozmowy.
Słysząc początek wypowiedzi mężczyzny podniosła wysoko brew w geście niedowierzania. Cóż, może jest w psychiatryku. Usiadła na łóżku lekko zrezygnowana. Cóż, widocznie będzie musiała słuchać głupot podobnych do niej.
Czyli to laboratorium.
Jednak resztki dobrego wychowania... phi znaczy się, kurewskie gówno i cyrk w jakim dorastała kazały jej się przedstawić. Ale poczekała na to do końca wypowiedzi mężczyzny, przecież nie odpowiedział na wszystko.
To co usłyszała było dziwne, ale nie mniej niż to co widziała przez całe życie.
Cóż, psychole i tyle.
Jednak coś w wypowiedzi mężczyzny zdawało jej się prawdą, może ten szaleńczy śmiech sprawił, że 15 padła na łóżko i zaczęła się śmiać szaleńczo niczym prawdziwy psychopata z horrorów. Jednak to co stało się po chwili wprawiło dziewczynę w jeszcze większy zachwyt. Słysząc urocze słówka rudowłosej w momencie usiadła na łóżku i cała jej uwaga skupiła się na malutkiej postaci.
Człowiek.
Goteska.
Czy ona próbuje mnie uspokoić?
15 zerwała się z łóżka i z uśmiechem podeszła do dziewczyny. Stanęła kroczek przed nią i włożyła papierosa do ust. Sprawnie zdjęła soczewki i rzuciła je na podłogę. Jak jest w laboratorium to i tak nic jej nie uratuje.
-Malutka, ja nie jestem człowiekiem, jestem twoim najgorszym koszmarem.
Jej słodki głosik przeszywał niczym szpilki. Do szpiku kości. Stała tak uśmiechnięta i wesoła lekko kiwając się na boki. Uciekała jednak szybko znikając na sekundę z pomieszczenia i znalazła się po przeciwnej stronie pokoju.
-Kurwa, ale jazda!
Zgasiła peta na podłodze gołą stopą, wypuściła z puść ostatki dymu i odwróciła się do zebranych twarzą rozkładając zdrową rękę w teatralnym geście.
-Let's play a game! Zatem witam was moi drodzy nazywam się Alice Murphy! Opowiedzcie mi więcej o waszych fantaz...znaczy krainie absurdu?
15 praktycznie pękała ze śmiechu ryzykując otwarcie rany, ale cała ta sytuacja prawie przerastała jej chory umysł. Niby wszystko wydawało się dziwne, ale skąd miała wiedzieć, że to nie jej chora wyobraźnia i leki z laboratorium? No właśnie, przecież to mogło być tylko urojenie, pieprzona mara.
Ale ona chciała pogrążać się w szaleństwie z towarzystwem![/b]
Słysząc początek wypowiedzi mężczyzny podniosła wysoko brew w geście niedowierzania. Cóż, może jest w psychiatryku. Usiadła na łóżku lekko zrezygnowana. Cóż, widocznie będzie musiała słuchać głupot podobnych do niej.
Czyli to laboratorium.
Jednak resztki dobrego wychowania... phi znaczy się, kurewskie gówno i cyrk w jakim dorastała kazały jej się przedstawić. Ale poczekała na to do końca wypowiedzi mężczyzny, przecież nie odpowiedział na wszystko.
To co usłyszała było dziwne, ale nie mniej niż to co widziała przez całe życie.
Cóż, psychole i tyle.
Jednak coś w wypowiedzi mężczyzny zdawało jej się prawdą, może ten szaleńczy śmiech sprawił, że 15 padła na łóżko i zaczęła się śmiać szaleńczo niczym prawdziwy psychopata z horrorów. Jednak to co stało się po chwili wprawiło dziewczynę w jeszcze większy zachwyt. Słysząc urocze słówka rudowłosej w momencie usiadła na łóżku i cała jej uwaga skupiła się na malutkiej postaci.
Człowiek.
Goteska.
Czy ona próbuje mnie uspokoić?
15 zerwała się z łóżka i z uśmiechem podeszła do dziewczyny. Stanęła kroczek przed nią i włożyła papierosa do ust. Sprawnie zdjęła soczewki i rzuciła je na podłogę. Jak jest w laboratorium to i tak nic jej nie uratuje.
-Malutka, ja nie jestem człowiekiem, jestem twoim najgorszym koszmarem.
Jej słodki głosik przeszywał niczym szpilki. Do szpiku kości. Stała tak uśmiechnięta i wesoła lekko kiwając się na boki. Uciekała jednak szybko znikając na sekundę z pomieszczenia i znalazła się po przeciwnej stronie pokoju.
-Kurwa, ale jazda!
Zgasiła peta na podłodze gołą stopą, wypuściła z puść ostatki dymu i odwróciła się do zebranych twarzą rozkładając zdrową rękę w teatralnym geście.
-Let's play a game! Zatem witam was moi drodzy nazywam się Alice Murphy! Opowiedzcie mi więcej o waszych fantaz...znaczy krainie absurdu?
15 praktycznie pękała ze śmiechu ryzykując otwarcie rany, ale cała ta sytuacja prawie przerastała jej chory umysł. Niby wszystko wydawało się dziwne, ale skąd miała wiedzieć, że to nie jej chora wyobraźnia i leki z laboratorium? No właśnie, przecież to mogło być tylko urojenie, pieprzona mara.
Ale ona chciała pogrążać się w szaleństwie z towarzystwem![/b]
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 3 Paź - 23:38
Czw 3 Paź - 23:38
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
GośćGość
Re: Skrzydło szpitalne
Pią 4 Paź - 19:33
Pią 4 Paź - 19:33
Gif :
Godność :
Alice Murphy
Wiek :
19 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
158/49
Znaki szczególne :
Bordowe oczy i rogi?
Pod ręką :
Czarna Karta, papierosy, krucza papierośnica, krucza zapalniczka, zapalniczka zippo.
Broń :
Kastet, rewolwer, sztylet, dwa magazynki.
Zawód :
Wszystkim za co zapłacisz.
Stan zdrowia :
Jeszcze zdrowa
15Nieaktywny
Re: Skrzydło szpitalne
Sob 5 Paź - 11:08
Sob 5 Paź - 11:08
Gdyby nie to co nastąpiło za chwilę 15 pewnie roześmiała by się tak, że rany na jej boku otworzyły by się. Może i nie wyglądała strasznie, ale to jej tylko pomagało. Przecież nikt nie spodziewał się, że słodka dziewczynka jest demonem.
Jednak to co zrobiła zamaskowana osoba zmieniło wszystko, co 15 uważała do tej pory. Wcześniej sama kąpała się w szaleństwie, a teraz dołączyły do niej 2 osoby. Mężczyzna, który stał centymetry od niej i przestraszona rudowłosa.
Och jak cudownie! Złączmy się w tej szaleńczej fali, niech nas porwie i pochłonie.
15 uśmiechała się delikatnie, a jej oczy błyszczały z podniecenia. Chciała więcej. Potrafiła wyczuć, że osoba, która przed nią stoi jest niebezpieczna, zdenerwowana i to działało jak zapalnik, chciała więcej i więcej. Jednak kiedy zdjął maskę poczuła się, jakby przyszedł do niej mikołaj. Wyrwała się mężczyźnie, delikatnie tracąc równowagę z nadmiaru emocji. Jednak szybko ją złapała i stając na palcach starała się dosięgnąć mięśni na twarzy mężczyzny. Chciała poczuć jak się poruszają, czy są wilgotne od krwi, która do nich dociera.
Cóż za cudowny widok, po prostu piękny.
15 oblizała usta i jeszcze szerzej się uśmiechnęła, a na jej bladych policzkach wyskoczyły rumieńce. Nigdy nie widziała tak idealnie oskórowanej twarzy! Sama próbowała skórować zwierzęta, ale nie potrafiła tak ładnie. No i jej niestety umierały. Widziała człowieka bez twarzy w laboratorium, ale ten też szybko umarł, a mężczyzna przed nią stał jak najbardziej żywy i pełen energii.
Nawet plugawa obraza nazwania jej człowiekiem nie zadziałała tak dotkliwie, przez ten piękny widok.
-Perfect! Jaką masz piękną twarz, czy to boli? Jak nie umierasz?
15 była wręcz zafascynowana mężczyzną. A dokładniej ruchami mięśni i ścięgien opinających czaszkę.
-Takie koszmary mogę mieć co noc.
Zamruczała cicho dalej wpatrzona w swojego rozmówcę i przygryzła wargę zatapiając się w swych rozkosznych myślach.
Jednak to co zrobiła zamaskowana osoba zmieniło wszystko, co 15 uważała do tej pory. Wcześniej sama kąpała się w szaleństwie, a teraz dołączyły do niej 2 osoby. Mężczyzna, który stał centymetry od niej i przestraszona rudowłosa.
Och jak cudownie! Złączmy się w tej szaleńczej fali, niech nas porwie i pochłonie.
15 uśmiechała się delikatnie, a jej oczy błyszczały z podniecenia. Chciała więcej. Potrafiła wyczuć, że osoba, która przed nią stoi jest niebezpieczna, zdenerwowana i to działało jak zapalnik, chciała więcej i więcej. Jednak kiedy zdjął maskę poczuła się, jakby przyszedł do niej mikołaj. Wyrwała się mężczyźnie, delikatnie tracąc równowagę z nadmiaru emocji. Jednak szybko ją złapała i stając na palcach starała się dosięgnąć mięśni na twarzy mężczyzny. Chciała poczuć jak się poruszają, czy są wilgotne od krwi, która do nich dociera.
Cóż za cudowny widok, po prostu piękny.
15 oblizała usta i jeszcze szerzej się uśmiechnęła, a na jej bladych policzkach wyskoczyły rumieńce. Nigdy nie widziała tak idealnie oskórowanej twarzy! Sama próbowała skórować zwierzęta, ale nie potrafiła tak ładnie. No i jej niestety umierały. Widziała człowieka bez twarzy w laboratorium, ale ten też szybko umarł, a mężczyzna przed nią stał jak najbardziej żywy i pełen energii.
Nawet plugawa obraza nazwania jej człowiekiem nie zadziałała tak dotkliwie, przez ten piękny widok.
-Perfect! Jaką masz piękną twarz, czy to boli? Jak nie umierasz?
15 była wręcz zafascynowana mężczyzną. A dokładniej ruchami mięśni i ścięgien opinających czaszkę.
-Takie koszmary mogę mieć co noc.
Zamruczała cicho dalej wpatrzona w swojego rozmówcę i przygryzła wargę zatapiając się w swych rozkosznych myślach.
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skrzydło szpitalne
Sob 5 Paź - 23:24
Sob 5 Paź - 23:24
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
VeloDuchowa Zguba
Re: Skrzydło szpitalne
Sob 5 Paź - 23:59
Sob 5 Paź - 23:59
Ivor, w ostatnim poście nie rób [zt], ponieważ za drzwiami sali chorych, opierając się o przeciwległą ścianę, czeka na ciebie postukująca niecierpliwie stópką niebieskowłosa. :>
GośćGość
Re: Skrzydło szpitalne
Pon 7 Paź - 23:05
Pon 7 Paź - 23:05
Gif :
Godność :
Alice Murphy
Wiek :
19 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
158/49
Znaki szczególne :
Bordowe oczy i rogi?
Pod ręką :
Czarna Karta, papierosy, krucza papierośnica, krucza zapalniczka, zapalniczka zippo.
Broń :
Kastet, rewolwer, sztylet, dwa magazynki.
Zawód :
Wszystkim za co zapłacisz.
Stan zdrowia :
Jeszcze zdrowa
15Nieaktywny
Re: Skrzydło szpitalne
Sro 9 Paź - 13:33
Sro 9 Paź - 13:33
Rozmarzony wzrok i słodki uśmiech utrzymywał się na twarzy dziewczyny, póki Cień nie położył na jej główce dłoni. Jej twarz nagle się zmieniła, rumieńce znikły, a po szalonym uśmiechu został tylko cień zastanowienia, oraz nieme pytanie, o to co się teraz stanie. Nie o przyszłość, czy przeszłość tylko moment, który trwał teraz. Słysząc jego słowa pokręciła głową, przez co przez dotyk ciężkiej ręki jej włosy się poplątały.
-Eee, nie za bardzo, gdybyś chciał mnie zabić zrobił być to dawno, więc nie mam po co się bać. Zresztą, nie wyglądałeś, jakbyś przyszedł pozbyć się kaleki. Pewnie masz inny powód, nie mylę się?
Uśmiechnęła się lekko i przechyliła głowę na prawy bok. Przyglądała się, jak mężczyzna wyciąga spod łóżka ...
LISA
Ale to mały pikuś, on zaczął rozmawiać z lisem. Zaraz zaraz. Czy tym lisem był ten malutki karzełek z rudymi włosami?! Ale jak?! Co prawda widziała w laboratorium zmiennokształtnych, ale każdy miał nawet w ludzkiej formie coś ze zwierzaka.
-Eeee, to ten karzełek? Ale jak? Myślałam, że jest człowiekiem.
Wskazała na lisa mrugając szybko szkarłatnymi ślepiami. O dziwo zdziwiło ją to nawet trochę bardziej, niż fakt, że nie jest w swoim świecie. Jednak bardziej zainteresowały ją słowa tajemniczego mężczyzny. Jeśli z nim pójdzie, to może być naprawdę ciekawie. Zdaje się bardziej kompetentny od lisiego karzełka, a na pewno lepiej obeznany.
-Yes sir! Nie ma czasu na stracenie. Pokaż mi więcej ciekawych rzeczy!
Podeszła do łóżka i wzięła spodnie z krzesła i nie przejmując się obecnością innych ludzi zaczęła się ubierać. Zdjęła trójkątną chustę z ręki i szpitalną koszulę, okryła piersi koronkowym stanikiem i zaczęła rozglądać się za bluzką. Leżała pod ścianą, gdzie rzuciła nią w dziewczynę. Podeszła tam i podniosła ją, ostrożnie ubrała i założyła na nowo chustę na rękę, by nie otworzyć rany. Złapała się za bok by ocenić ranę. Wyglądało na to, że bardzo szybko się goi, to dobrze.
-Ej karzełku, to co z moją bronią. Wychodzę, więc chce ją dostać i magazynek.-Odezwała się do lisiej dziewczyny, jeśli ta jeszcze była w pokoju szpitalnym. Usiadła na łóżku i zaczęła zakładać skarpetki i buty jedną ręką.
Kurwa to wcale nie jest takie łatwe jak się ludziom wydaje. A co, jak przyjdzie do wiązania sznurowadeł? Katorga i upokorzenie w promocji.
-Eee, nie za bardzo, gdybyś chciał mnie zabić zrobił być to dawno, więc nie mam po co się bać. Zresztą, nie wyglądałeś, jakbyś przyszedł pozbyć się kaleki. Pewnie masz inny powód, nie mylę się?
Uśmiechnęła się lekko i przechyliła głowę na prawy bok. Przyglądała się, jak mężczyzna wyciąga spod łóżka ...
LISA
Ale to mały pikuś, on zaczął rozmawiać z lisem. Zaraz zaraz. Czy tym lisem był ten malutki karzełek z rudymi włosami?! Ale jak?! Co prawda widziała w laboratorium zmiennokształtnych, ale każdy miał nawet w ludzkiej formie coś ze zwierzaka.
-Eeee, to ten karzełek? Ale jak? Myślałam, że jest człowiekiem.
Wskazała na lisa mrugając szybko szkarłatnymi ślepiami. O dziwo zdziwiło ją to nawet trochę bardziej, niż fakt, że nie jest w swoim świecie. Jednak bardziej zainteresowały ją słowa tajemniczego mężczyzny. Jeśli z nim pójdzie, to może być naprawdę ciekawie. Zdaje się bardziej kompetentny od lisiego karzełka, a na pewno lepiej obeznany.
-Yes sir! Nie ma czasu na stracenie. Pokaż mi więcej ciekawych rzeczy!
Podeszła do łóżka i wzięła spodnie z krzesła i nie przejmując się obecnością innych ludzi zaczęła się ubierać. Zdjęła trójkątną chustę z ręki i szpitalną koszulę, okryła piersi koronkowym stanikiem i zaczęła rozglądać się za bluzką. Leżała pod ścianą, gdzie rzuciła nią w dziewczynę. Podeszła tam i podniosła ją, ostrożnie ubrała i założyła na nowo chustę na rękę, by nie otworzyć rany. Złapała się za bok by ocenić ranę. Wyglądało na to, że bardzo szybko się goi, to dobrze.
-Ej karzełku, to co z moją bronią. Wychodzę, więc chce ją dostać i magazynek.-Odezwała się do lisiej dziewczyny, jeśli ta jeszcze była w pokoju szpitalnym. Usiadła na łóżku i zaczęła zakładać skarpetki i buty jedną ręką.
Kurwa to wcale nie jest takie łatwe jak się ludziom wydaje. A co, jak przyjdzie do wiązania sznurowadeł? Katorga i upokorzenie w promocji.
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skrzydło szpitalne
Pią 11 Paź - 11:58
Pią 11 Paź - 11:58
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
VeloDuchowa Zguba
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 17 Paź - 2:25
Czw 17 Paź - 2:25
Osóbkę czekającą na korytarzu na Ivora (chyba?) trudno byłoby opisać jako szczupłą czy filigranową. Najlepiej jej fizjonomię oddawał dziwaczny epitet: długa jak makaron. Ramiona miała jakieś takie za bardzo, zaś nogi wydłużała jeszcze optycznie spódnica-miniówka, równocześnie będąca elementem garderoby z szafy medyka. Ogólnie nie wyglądała brzydko, ale te dziwne proporcje, razem z błyszczącymi, atramentowymi włosami do pasa, przydawały jej jakąś otoczkę nierzeczywistości, jak gdyby przed chwilą uciekła z obrazu Salvatora Dali, nieznanego przecież zwykłym mieszkańcom Lustra. Ciężko jednak było się skupić na jej postawie, skoro przeszywało Ivora spojrzenie trojga oczu: pary jak u normalnych humanoidów i trzeciego, otwartego na czole, identycznego jak pozostałe dwa, równie brązowe i błyszczące, otoczone wachlarzem rzęs. Warto nadmienić, iż poruszały się razem, tak jak zwyczajna para oczu. W tym momencie spoglądały na postawnego Cienia z mieszanką zniecierpliwienia i wyczekiwania, jakby ich właścicielka chciała czym prędzej załatwić sprawę i pędzić dalej. Gdy nie patrzyła na mężczyznę, raz po raz strzelała spojrzeniem w głąb korytarza, ku kolejnym białym wrotom, tym razem zamkniętym.
Gdy wyszedł na zewnątrz, wyprostowała się i postąpiła o krok, gotowa powiedzieć po co przyszła, ale czujne spojrzenie omiotło całość obrazka i na jego pytanie odpowiedziała inaczej niż pierwej chciała, rzucając mu:
— Owszem, swojej towarzyszce — i ignorując kompletnie, bo minęła go i już zbliżała się do szmocącej się z bluzką 15. O ile nie aktywował mocy, w obliczu potrzebującej osoby Ivor znaczył dla lekarki mniej więcej tyle co Dachowiec spod czwórki z uchem swędzącym od zeszłego wtorku — można się nim było zająć w dalszej kolejności, bo gada, czyli żyje.
Próbowaliście kiedyś przechnąć bezwładną rękę przez dziurę rękawa? To trudne gdy ma się dwie zdrowe dłonie, a balastem jest inna osoba, zaś przy sobie samym trudność wzrasta przynajmniej dwukrotnie. Więc nawet jeśli Cyrkówka poradziła sobie z bluzką, nie miała szans jedną ręką zawiązać guza na temblaku. Może gdyby użyła ząbków... ale nie użyła. Nie wspominając już o pewnie niezapiętym na haftki staniku, o którym Bazylea, nasza nowa aktorka, nie miała pojęcia.
— Czy chcesz pomocy? — Słowa były łagodne, do spłoszonego zwierzęcia, bo nie dało się nie słyszeć wcześniejszych krzyków pacjentki na dwórkę, zaś piwne spojrzenie niezaprzeczalnie wyrażało troskę, choć utrzymywała od Alice zdrowy dystans, pozwalający na unik lub reakcję.
GośćGość
Re: Skrzydło szpitalne
Nie 20 Paź - 13:34
Nie 20 Paź - 13:34
z/t
Gif :
Godność :
Alice Murphy
Wiek :
19 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
158/49
Znaki szczególne :
Bordowe oczy i rogi?
Pod ręką :
Czarna Karta, papierosy, krucza papierośnica, krucza zapalniczka, zapalniczka zippo.
Broń :
Kastet, rewolwer, sztylet, dwa magazynki.
Zawód :
Wszystkim za co zapłacisz.
Stan zdrowia :
Jeszcze zdrowa
15Nieaktywny
Re: Skrzydło szpitalne
Pią 25 Paź - 14:32
Pią 25 Paź - 14:32
Przybycie nowej osoby nie zdziwiło jej, ale postanowiła nie dać sobie pomóc w niczym. Nie, żeby się bała czy coś. Po prostu nie lubiła jak ktoś jej dotykał. Szczególnie jakaś nieproporcjonalnie wysoka kobieta. Fuj. Facet bez twarzy to co innego, on był ciekawy. Słysząc słowa rudej kobiety westchnęła.
-Ech, a mogłam ją zabić zanim przyszliście. Wiedziałam, że będzie wkurzająca.
Zrezygnowała z założenia bluzki. Jednak jedną ręką poradziła sobie ze stanikiem. Chwalmy XXI wiek i Świat ludzi, w którym bielizna jest tylko na jedną haftkę. Bluzkę włożyła za pas, tak by ta nie wypadła i założyła buty. Sznurówki włożyła do środka, nie musiała ich przecież wiązać by chodzić. Można powiedzieć, że była gotowa na dalsze przygody. Poza tym jak wyzdrowieje to musi znaleźć człowieka, przez którego wplątała się w to wszystko. Przez dupka, który ją ścigał po lesie. Przechodząc obok pielęgniarki 15 zniknęła, by pojawić się zaraz przed Ivorem. Rozejrzała się rozkojarzona zmianą otoczenia, jednak odwróciła się tylko i odezwała zadzierając głowę wysoko w górę.
-Chodźmy, tu jest nudno.
Jej głos przypominał ten, którym rozpieszczone dziecko oświadcza, że znudziły mu się atrakcje w parku rozrywki i chce teraz dostać diamentowego misia za 1000 zł, tylko po to by go zniszczyć dla zabawy.
-Ech, a mogłam ją zabić zanim przyszliście. Wiedziałam, że będzie wkurzająca.
Zrezygnowała z założenia bluzki. Jednak jedną ręką poradziła sobie ze stanikiem. Chwalmy XXI wiek i Świat ludzi, w którym bielizna jest tylko na jedną haftkę. Bluzkę włożyła za pas, tak by ta nie wypadła i założyła buty. Sznurówki włożyła do środka, nie musiała ich przecież wiązać by chodzić. Można powiedzieć, że była gotowa na dalsze przygody. Poza tym jak wyzdrowieje to musi znaleźć człowieka, przez którego wplątała się w to wszystko. Przez dupka, który ją ścigał po lesie. Przechodząc obok pielęgniarki 15 zniknęła, by pojawić się zaraz przed Ivorem. Rozejrzała się rozkojarzona zmianą otoczenia, jednak odwróciła się tylko i odezwała zadzierając głowę wysoko w górę.
-Chodźmy, tu jest nudno.
Jej głos przypominał ten, którym rozpieszczone dziecko oświadcza, że znudziły mu się atrakcje w parku rozrywki i chce teraz dostać diamentowego misia za 1000 zł, tylko po to by go zniszczyć dla zabawy.
Gif :
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skrzydło szpitalne
Sro 30 Paź - 20:51
Sro 30 Paź - 20:51
Przeszła obok - nawet nie zwróciła na niego uwagi. Ta ordynarna wywłoka śmiała nie zwrócić uwagi na niego i poszła sobie do kogoś innego. Cień wziął głęboki oddech starając się uspokoić. Westchnął głośno i zapalił kolejnego czarnego papierosa częstując kolejny Alice, która już stała u jego boku gotowa, by wyruszyć z nim w podróż.
- Jeśli nie masz nam nic więcej do powiedzenia, to może po prostu daj nam spokój i zejdź nam z oczu, zdeformowana pielęgniarko? - Nie był wredny, żeby ją urazić, był po prostu wredny ponieważ sprawiła, że jego plany zostały w jakikolwiek sposób opóźnione. Cień zaciągnął się głęboko papierosem i wypuścił kłąb gęstego bordowego dymu spod maski. Przeszywał obcą kobietę wzrokiem i stukał zniecierpliwiony stopą.
- Bo widzisz sprawa polega na tym, że trochę mi się spieszy, a Ty mi przeszkadzasz. Wiem, że w twoim życiu nie ma spraw tak ważnych, jak w moim i być może nie rozumiesz mojego pośpiechu... Jednak wolałbym, abyś nie przeszkadzała mi w wykonywaniu moich obowiązków - powiedział chłodnym i odrobinę znudzonym głosem.
Odwrócił się na pięcie i włożył jedną dłoń w kieszeń płaszcza, a drugą oparł na rękojeści miecza. Nie był w nastroju do patroszenia tej kobiety. Nie dzisiaj, miał już wystarczająco dużo na głowie i nie zamierzał tłumaczyć się Ophelii dlaczego skrzydło szpitalne jest wymazane krwią i flakami jakiejś wywłoki.
- Alice, trzymaj się blisko proszę, i nie reaguj na nic nie wartych ludzi. Mamy przed sobą długą drogę - powiedział do czarnowłosej.
- Jeśli nie masz nam nic więcej do powiedzenia, to może po prostu daj nam spokój i zejdź nam z oczu, zdeformowana pielęgniarko? - Nie był wredny, żeby ją urazić, był po prostu wredny ponieważ sprawiła, że jego plany zostały w jakikolwiek sposób opóźnione. Cień zaciągnął się głęboko papierosem i wypuścił kłąb gęstego bordowego dymu spod maski. Przeszywał obcą kobietę wzrokiem i stukał zniecierpliwiony stopą.
- Bo widzisz sprawa polega na tym, że trochę mi się spieszy, a Ty mi przeszkadzasz. Wiem, że w twoim życiu nie ma spraw tak ważnych, jak w moim i być może nie rozumiesz mojego pośpiechu... Jednak wolałbym, abyś nie przeszkadzała mi w wykonywaniu moich obowiązków - powiedział chłodnym i odrobinę znudzonym głosem.
Odwrócił się na pięcie i włożył jedną dłoń w kieszeń płaszcza, a drugą oparł na rękojeści miecza. Nie był w nastroju do patroszenia tej kobiety. Nie dzisiaj, miał już wystarczająco dużo na głowie i nie zamierzał tłumaczyć się Ophelii dlaczego skrzydło szpitalne jest wymazane krwią i flakami jakiejś wywłoki.
- Alice, trzymaj się blisko proszę, i nie reaguj na nic nie wartych ludzi. Mamy przed sobą długą drogę - powiedział do czarnowłosej.
We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.
We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.
Our quills drink in the light
like ink.
Murder of crows
Dilys Rose
Głos: #009966
MG: #CC0033
Gif :
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
VeloDuchowa Zguba
Re: Skrzydło szpitalne
Nie 3 Lis - 1:29
Nie 3 Lis - 1:29
Gdy czarnowłosa nawet nie odpowiedziała na pytanie o pomoc, Bazylea nie wspomniała o tym ani słowem. Widywała takie dziewczyny często. Aroganckie, młode pętaki, które chcą zawojować świat. A na pewno brać go pełnymi garściami. Pędzą w poszukiwaniu nowości, nie zważając na konsekwencje. To dziewczę pewnie nie zdawało sobie sprawy ani z tego, że sczezło by gdzieś na kupie kamieni gdyby nie jakaś niewyraźna doza współczucia kogoś z arcyksiążęcej świty, ani z tego, iż wyprawia się właśnie z mającym nieciekawą reputację gościem lady von Avgrunnen. Oczywiście, że nie zdawało. Jej dotychczasowe zachowanie przywodziło na myśl młode dziewczęta, które po raz pierwszy zażyły wolności tak bardzo, że aż się nią upiły i teraz robią co im się żywnie podoba, czyli popełniają niewysłowione głupstwa.
Nie odezwała się jednak ani słowem, bo nie jest jej rolą wychowywać młode panny do życia w społeczeństwie. Gdy pacjentka przeteleportowała się błyskawicznie, na twarzy lekarki odmalowało się zaskoczenie, mimowolnie cofnęła się też o krok. Wyraźnie nie posiadała przeszkolenia bojowego.
Co zaś się tyczy nieciekawego gościa milady... to dużo mówił. Bazylea miała przez chwilę ochotę podroczyć się z nim i jego "obowiązkami", które polegały najwyraźniej na zabieraniu losowo wybranych pacjentek w siną dal, ostatecznie jednak nie prowokowała więcej niż pozwalał na to dobry smak i etykieta. W przeciwieństwie do stojącego przed nią mężczyzny w masce.
— A więc to z takimi ordynarnymi osobami zadaje się lady von Avgrunnen i takie lekkomyślne indywidua zaprasza w swe progi? — zwróciła się do niego z cierpkim uśmieszkiem, unosząc najwyższą brew, tę nad trzecim okiem. — Obraża pan personel, bez powodu straszy mi pracownice, a na koniec zabiera bez słowa niewiadomogdzie jedną z pacjentek. — Jego reputacja mogła mówić jedno, lecz z pewnością nie była prawdziwa na terenie Pałacu. Tyle wiedziała nawet ta stojąca przed nim pracoholiczka. Gdyby próbował wszczynać burdy na pałacowych korytarzach czy napastować dwórki, Gwardia w try miga by się go pozbyła. A gdy mowa o tym... — Nie wiem, czy jest pan, sir — intonacja na zwrocie grzecznościowym wzniosła się charakterystycznie — świadom szlacheckiej etykiety, ale za wszelkie przewinienia gości odpowiadają nie oni sami, a ich gospodarze. — Pozwoliła, by niewypowiedziana groźba zawisła pomiedzy. Nie potrzebowała przemocy, wszak na wskroś znała Pałac, taka była jej rola. — Przecież nie chce pan, sir, by reputacja pańskiej dobrodziejki zrównała się z waszą.
W tej chwili zza owych zamkniętych drzwi wypadła jedna z medyczek.
— Lady Bazyleo, niech pani wraca! Trucizna znów zaczyna krążyć!
Była to właśnie ta dziewczyna, której na samym początku swego pobytu tutaj chuchnął dymem w twarz Ivor. Ujrzawszy go, wytrzyszczyła raz jeszcze oczy i zaczęła się jąkać, nie widząc czy patrzeć na lekarkę, czy na mostrum w ludzkiej skórze.
— I o tym mówię — westchnęła kobieta, mrugając wszystkimi trzema oczami. — Zmora szpitali to roszczeniowi odwiedzający, paraliżujący rutynę pacjentów i personelu. — Zwróciła się do Cienia, wcześniej spojrzeniem osadzając gotową już do ucieczki dziewczynę:
— Poproszę o natychmiastowe zaprzestanie palenia na terenie skrzydła szpitalnego i przeproszenie obecnej tu Yurim za zastraszanie, którego dopuścił się pan wcześniej i uznamy, że żadnej sprawy nie było. — Brązowe oczy medyczki były jak trzy kamienie, niewzruszone i nie do odczytania. W chwili gdy Cień namyślał się co do odpowiedzi, Bazylea zwróciła się jeszcze do Cyrkówki:
— Panna... Alice, dobrze pamiętam? — Nie pokusiła się by wyjaśnić, skąd znają jej pernonalia. — Żeby opuścić lazaret, musi pani podpisać księgę oddziałową, szczególnie, że proces leczenia nawet jeszcze się nie rozpoczął. Jeśli nie przeszkadza pani, że wyjdzie stąd z absolutnie bezwładną ręką oraz półnaga, na początku korytarza znajduje się punkt informacyjny, gdzie dopełni pani formalności i odzyska przedmioty osobiste, w tym broń. Dalej znajduje się wyjście bezpośrednio na zewnątrz budynku.
Nadal utrzymywała od dziewczyny zdrowy dystans.
Nie odezwała się jednak ani słowem, bo nie jest jej rolą wychowywać młode panny do życia w społeczeństwie. Gdy pacjentka przeteleportowała się błyskawicznie, na twarzy lekarki odmalowało się zaskoczenie, mimowolnie cofnęła się też o krok. Wyraźnie nie posiadała przeszkolenia bojowego.
Co zaś się tyczy nieciekawego gościa milady... to dużo mówił. Bazylea miała przez chwilę ochotę podroczyć się z nim i jego "obowiązkami", które polegały najwyraźniej na zabieraniu losowo wybranych pacjentek w siną dal, ostatecznie jednak nie prowokowała więcej niż pozwalał na to dobry smak i etykieta. W przeciwieństwie do stojącego przed nią mężczyzny w masce.
— A więc to z takimi ordynarnymi osobami zadaje się lady von Avgrunnen i takie lekkomyślne indywidua zaprasza w swe progi? — zwróciła się do niego z cierpkim uśmieszkiem, unosząc najwyższą brew, tę nad trzecim okiem. — Obraża pan personel, bez powodu straszy mi pracownice, a na koniec zabiera bez słowa niewiadomogdzie jedną z pacjentek. — Jego reputacja mogła mówić jedno, lecz z pewnością nie była prawdziwa na terenie Pałacu. Tyle wiedziała nawet ta stojąca przed nim pracoholiczka. Gdyby próbował wszczynać burdy na pałacowych korytarzach czy napastować dwórki, Gwardia w try miga by się go pozbyła. A gdy mowa o tym... — Nie wiem, czy jest pan, sir — intonacja na zwrocie grzecznościowym wzniosła się charakterystycznie — świadom szlacheckiej etykiety, ale za wszelkie przewinienia gości odpowiadają nie oni sami, a ich gospodarze. — Pozwoliła, by niewypowiedziana groźba zawisła pomiedzy. Nie potrzebowała przemocy, wszak na wskroś znała Pałac, taka była jej rola. — Przecież nie chce pan, sir, by reputacja pańskiej dobrodziejki zrównała się z waszą.
W tej chwili zza owych zamkniętych drzwi wypadła jedna z medyczek.
— Lady Bazyleo, niech pani wraca! Trucizna znów zaczyna krążyć!
Była to właśnie ta dziewczyna, której na samym początku swego pobytu tutaj chuchnął dymem w twarz Ivor. Ujrzawszy go, wytrzyszczyła raz jeszcze oczy i zaczęła się jąkać, nie widząc czy patrzeć na lekarkę, czy na mostrum w ludzkiej skórze.
— I o tym mówię — westchnęła kobieta, mrugając wszystkimi trzema oczami. — Zmora szpitali to roszczeniowi odwiedzający, paraliżujący rutynę pacjentów i personelu. — Zwróciła się do Cienia, wcześniej spojrzeniem osadzając gotową już do ucieczki dziewczynę:
— Poproszę o natychmiastowe zaprzestanie palenia na terenie skrzydła szpitalnego i przeproszenie obecnej tu Yurim za zastraszanie, którego dopuścił się pan wcześniej i uznamy, że żadnej sprawy nie było. — Brązowe oczy medyczki były jak trzy kamienie, niewzruszone i nie do odczytania. W chwili gdy Cień namyślał się co do odpowiedzi, Bazylea zwróciła się jeszcze do Cyrkówki:
— Panna... Alice, dobrze pamiętam? — Nie pokusiła się by wyjaśnić, skąd znają jej pernonalia. — Żeby opuścić lazaret, musi pani podpisać księgę oddziałową, szczególnie, że proces leczenia nawet jeszcze się nie rozpoczął. Jeśli nie przeszkadza pani, że wyjdzie stąd z absolutnie bezwładną ręką oraz półnaga, na początku korytarza znajduje się punkt informacyjny, gdzie dopełni pani formalności i odzyska przedmioty osobiste, w tym broń. Dalej znajduje się wyjście bezpośrednio na zewnątrz budynku.
Nadal utrzymywała od dziewczyny zdrowy dystans.
Gif :
Godność :
Alice Murphy
Wiek :
19 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
158/49
Znaki szczególne :
Bordowe oczy i rogi?
Pod ręką :
Czarna Karta, papierosy, krucza papierośnica, krucza zapalniczka, zapalniczka zippo.
Broń :
Kastet, rewolwer, sztylet, dwa magazynki.
Zawód :
Wszystkim za co zapłacisz.
Stan zdrowia :
Jeszcze zdrowa
15Nieaktywny
Re: Skrzydło szpitalne
Czw 14 Lis - 22:57
Czw 14 Lis - 22:57
Zabrała czarnego papierosa i podniosła się na palcach, by Ivor go odpalił. Nie chciała tu więcej spędzać czasu, zaczynało się jej nudzić. A jeśli to co mówili było prawdą, to czekała ją wszędzie dobra zabawa i mnóstwo ciekawych, nowych osobistości. Taki wielki plac zabaw, dla takich skrzywionych ludzi jak ona, która nie zna pojęcia bliskości, rodziny, miłości, dobra ani zła. Czy była upojona wolnością? Raczej tylko zdrowo jebnięta, ale przecież nie jej to oceniać.
Jednak z ciekawością wysłuchała dyskusji, która wytworzyła się między osobą bez twarzy, a trzyokim odzwierciedleniem obrazu surrealisty. Przynajmniej dowiedziała się, że była w szpitalu, gdzie widocznie kochanka, albo partnerka jej nowego towarzysza była dość ważną szychą.
Słysząc polecenie mężczyzny odwróciła się do niego wypuszczając szkarłatny dym.
-Spokojnie, dotrzymam ci kroku.
Widząc jak nowa osoba wpadła i zamroziło ją na widok jej nowego towarzysza uśmiechnęła się najbardziej słodko jak tylko potrafiła. A to ciekawe, czemu kobieta tak zareagowała na sam jego widok.Może powinna się dowiedzieć co za przyjemną opinię ma Ivor i jak dużo musi zrobić, by go dogonić w szaleństwie. Albo on ją.
Czyżby atmosfera zrobiła się chłodna? Nie. To tylko moc 15 sprawiła, że papieros w jej ręce zamarzł, a szron zaczynał pokrywać podłogę pod nią. Usłyszawszy swoje imię krew się w niej zagotowała. Ruszyła krok do przodu i znalazła się za kobietą. dosłownie za wielką postacią, która jeszcze przed chwilą była dla niej taka miła. Korzystając z zaskoczenia, 15 złapała kobietę za rękę używając na niej swojej mocy i zwyczajnie zamrażając jej rękę, zamrażając ją razem z ubraniem i pokrywając lodem tak, że kobieta nie powinna się na tą chwile ruszyć. No oczywiście, chyba, że miała nadludzki refleks i przewidziała, co zrobi czerwono-oka. A jej samej nie obchodziło tak naprawdę co zamierzała powiedzieć kobieta.
-Skąd .... znasz .... moje .... imię.-cedziła przez zęby jednocześnie ochładzając całe pomieszczenie swoją mocą. Przedstawiła się tylko w tej sali, przed chwilą, kiedy tej osoby jeszcze nie było. A podczas walki, nie zdradziła imienia. Może jak straciła przytomność to coś powiedziała, ale wątpiła w to szczerze. Była żołnierzem i była wyszkolona by nie robić czegoś takiego. Poza tym co obchodziło ją to imię. Było tylko przykrywką.
Nieważne.
Ale to jej jedyne imię, nadane przez tego chuja.
Nieważne!
Była tylko numerem. Pionkiem. Była tylko bronią.
Puściła kobietę, splunęła na ziemię i obeszła ją podchodząc do Ivora. Mrugnęła parę razy wiedząc, że jak używa mocy, to jej oczy dziwnie się świecą czerwienią. Czuć było, że powietrze zaczyna się ogrzewa, a warstwa lodu chroniąca ciało kobiety topnieć bardzo szybko. 15 położyła sobie dłoń na karku rozmasowując go i jednocześnie wykręcając głowę w parę stron w dziwnym, nieokreślonym geście.
-Chuj z tym, chodźmy lepiej.
Jednak z ciekawością wysłuchała dyskusji, która wytworzyła się między osobą bez twarzy, a trzyokim odzwierciedleniem obrazu surrealisty. Przynajmniej dowiedziała się, że była w szpitalu, gdzie widocznie kochanka, albo partnerka jej nowego towarzysza była dość ważną szychą.
Słysząc polecenie mężczyzny odwróciła się do niego wypuszczając szkarłatny dym.
-Spokojnie, dotrzymam ci kroku.
Widząc jak nowa osoba wpadła i zamroziło ją na widok jej nowego towarzysza uśmiechnęła się najbardziej słodko jak tylko potrafiła. A to ciekawe, czemu kobieta tak zareagowała na sam jego widok.Może powinna się dowiedzieć co za przyjemną opinię ma Ivor i jak dużo musi zrobić, by go dogonić w szaleństwie. Albo on ją.
Czyżby atmosfera zrobiła się chłodna? Nie. To tylko moc 15 sprawiła, że papieros w jej ręce zamarzł, a szron zaczynał pokrywać podłogę pod nią. Usłyszawszy swoje imię krew się w niej zagotowała. Ruszyła krok do przodu i znalazła się za kobietą. dosłownie za wielką postacią, która jeszcze przed chwilą była dla niej taka miła. Korzystając z zaskoczenia, 15 złapała kobietę za rękę używając na niej swojej mocy i zwyczajnie zamrażając jej rękę, zamrażając ją razem z ubraniem i pokrywając lodem tak, że kobieta nie powinna się na tą chwile ruszyć. No oczywiście, chyba, że miała nadludzki refleks i przewidziała, co zrobi czerwono-oka. A jej samej nie obchodziło tak naprawdę co zamierzała powiedzieć kobieta.
-Skąd .... znasz .... moje .... imię.-cedziła przez zęby jednocześnie ochładzając całe pomieszczenie swoją mocą. Przedstawiła się tylko w tej sali, przed chwilą, kiedy tej osoby jeszcze nie było. A podczas walki, nie zdradziła imienia. Może jak straciła przytomność to coś powiedziała, ale wątpiła w to szczerze. Była żołnierzem i była wyszkolona by nie robić czegoś takiego. Poza tym co obchodziło ją to imię. Było tylko przykrywką.
Nieważne.
Ale to jej jedyne imię, nadane przez tego chuja.
Nieważne!
Była tylko numerem. Pionkiem. Była tylko bronią.
Puściła kobietę, splunęła na ziemię i obeszła ją podchodząc do Ivora. Mrugnęła parę razy wiedząc, że jak używa mocy, to jej oczy dziwnie się świecą czerwienią. Czuć było, że powietrze zaczyna się ogrzewa, a warstwa lodu chroniąca ciało kobiety topnieć bardzo szybko. 15 położyła sobie dłoń na karku rozmasowując go i jednocześnie wykręcając głowę w parę stron w dziwnym, nieokreślonym geście.
-Chuj z tym, chodźmy lepiej.
Strona 1 z 2 • 1, 2
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|