Park Widokowy "Na granicy"

Erishi
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Park Widokowy "Na granicy"
Wto 20 Paź - 13:56

Niewielkich rozmiarów park, znajdujący się na granicy Namalowanej Pustyni oraz Kryształowych Pustkowi. Można podziwiać w nim nie tylko piękne barwne kwiaty, drzewa i krzewy, ale również lśniące kryształy, układające się we wzory, niekiedy wijące się jakoby to węże. Parkowe ławki i altany są wytworem minerałów, które można odnaleźć w parku. Ma on kilka bardziej prywatnych przestrzeni, zasłoniętych roślinnością, czy też kryształami, jednak w przewadze jest to wyeksponowane miejsce.


Park Widokowy "Na granicy"  Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Leciał, przeszywając nieboskłon. Skrzydła raz po raz uderzały w powietrze, futro i pióra uginały się pod wpływem pędu. Był w swojej prawdziwej postaci (tak prawdziwej, jak tylko mogłaby ona być w fizycznym świecie), rozcinał błękit nieba rogami.
Kiedy tylko znalazł się na niezaludnionym terenie Pustyni, porzucił ludzką powłokę, zostawiając ją daleko za sobą (metaforycznie). Radował się każdą z łusek podłużnego ciała. Zmienił ich kolor na biały, by odbijały słońce, nie przykuwały tak uwagi. Może powinien zmieniać je wraz z każdą z barwnych plam, które zaznaje na pustyni, ale nie robił tego. Napawał się chwilą wolności, w której nie musi odgrywać żadnej roli, kiedy może być sobą. Wyśnionym Marzeniem, tęskniącym za Esterem, za domem. Za własnym gatunkiem.
Nim wylądował w miejscu docelowym, zmienił swoją smoczą postać na ludzką – jasnoskórego mężczyznę o czerwonych oczach i długich, niebieskich włosach. Ubrany w prosty czarny strój, składający się koszuli oraz spodni. Na to założoną ma długą, pełniącą funkcję płaszcza, tunikę w kolorze ciemnego fioletu.
Erishi przybył do Parku Widokowego z kilku powodów. Jednym z nich była możliwość podziwiania krajobrazu, urokliwego, twardego, niekiedy nawet i nieprzyjemnego. Ponieważ o ile barwy tego miejsca były zapierające dech w piersiach, kwiaty miały ciernie, drzewa twardą oraz szorstką korę, a kryształy ostre. Prawdopodobieństwo zrobienia sobie, nawet najmniejszej, krzywdy było wysokie.
Drugim powodem była sama lokalizacja miejsca. Niewiele osób wiedziało o jego istnieniu, a ta nieliczna i wtajemniczona cząstka: miała ważniejsze sprawy na głowie niż przesiadywanie w tym miejscu. Przynajmniej na chwilę obecną. Oprócz smoka i przyszłej towarzyszki, nikogo w nim nie było.
Ostatnim powodem jest wspomniana towarzyszka. Chciała dołączyć do Bractwa, porozmawiać o nim oraz zostać wtajemniczoną w jego strukturę. Może i nawet dołączyłaby do grupy prowadzonej przez Marzenie? Wszystko było możliwe.
Ladon nie miał o niej żadnych informacji, jego zaznajomiona osoba umówiła ich spotkanie. Wiedział jedynie, że to kobieta, chcąca walczyć przeciwko Koszmarnym bytom. Jednak w imię czego? Zemsty? Strachu? Chęci obrony czegoś/kogoś tak cennego, że była gotowa postawić swe życie na szali? A może z powodu chęci zdobycia większej mocy? Z łaknienia władzy oraz kontroli? W imię nudy? Tudzież rozpaczy tak gorzkiej i okrutnej, że serce łamało się na małe kawałeczki tylko na wspominkę tragicznego wydarzenia? Dla nadziei i wiary w lepsze jutro? Cóż, przekona się, gdy tylko przybędzie.
Miejsce spotkania, wybrane przez Marzenie nie było najbardziej dyskretnym z możliwych, aczkolwiek nie wzbudzało też podejrzeń. Dwie osoby w takim parku mogły jednie cieszyć się estetyką miejsca, niekoniecznie omawiać ważne, niebezpieczne tematy.
Usiadł w altanie, zasłoniętej przed resztą parku. Oczekiwał na przybycie nieznajomej.


Park Widokowy "Na granicy"  Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Alnari
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  5PUjt0u
Godność :
Alnari De Margant
Wiek :
Jakieś 619 lat, ale wyglądam na jakieś 19 no może
Rasa :
Szklany Człowiek - Podrasa - Naczynie Magii
Wzrost / Waga :
169 cm i 111 kg
Znaki szczególne :
Kryształowy blask widoczny w spojrzeniu, długie i lśniące włosy o szafirowej barwie.
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej wszystko co powinna nosić ze sobą zarówno dama jak i zawodowa łowczyni koszmarów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t268-revi-destin#414 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1067-alnari
AlnariOcalały Klejnot
Cieszyłam się z powodzenia swojej małej intrygi, dotyczącej skontaktowania mnie z jednym z członków Bractwa. Wymagało to, co prawda pewnego wysiłku i użycia odpowiednich argumentów, lecz było warto. Choć czy faktycznie, będę mogła uznać dopiero po spotkaniu z przywódcą jednej z frakcji Bractwa. Na temat owego osobnika krążyło kilka interesujących plotek, tyczącej się zwłaszcza jego natury. Niestety były zbyt niespójne, aby z garści zwykłego pyłu pogłosek dało się odsiać złote ziarno prawdy. Być może, będę miała na tyle szczęścia, by samej móc zdementować bądź potwierdzić cześć zasłyszanych historii. Czas pokaże.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zadbała o zrobienie odpowiedniego wrażenia. Miałam zamiar pokazać mojemu przyszłemu rozmówcy, iż zdołałam zetknąć się z pewną niezwykle istotną rzeczą w świecie Tropicieli. Esencja koszmaru...nieznana mi substancja, co czyniło ją jeszcze bardziej intrygującą. Niestety niedane było mi przebadać jej dokładniej pod względem magicznej „anatomii”. Co nie znaczy, iż nie dowiedziałam się niczego użytecznego. Mogłam, dokładnie przyjrzeć się co może stać się z żywym organizmem, który przyswoił esencje, a dokładniej mówiąc, zżarł ją... najpewniej myśląc, że tak cenni strzeżona przeze mnie rzecz musi być wyjątkowo smaczna... Zrozumienie logiki, jaką czasem kierowały się bestie, przekraczało moje zdolności poznawcze...

Rajski ptak doznał niezwykłej przemiany w niemal każdym aspekcie swej istoty. Transformacja objęła wygląd, moce, a nawet usposobienie bestii i musiałam przyznać, że niemal wszystkie te zmiany zaszły na plus. Jedyny mankament stanowiło swego rodzaju przekleństwo, które wiązało się z nową mocą bestii. Co dziwne jego działanie było tak silne, iż skutki dotykały również mnie. Utrata pewnej władzy nad realnością swych kończyn była dziwna... ale i na swój sposób ciekawa. Jako że przekleństwo uaktywniało się tylko w określonych okolicznościach, uznałam, iż nie stanowi zbyt dużego zagrożenia. Może z czasem znajdę sposób na jego zniwelowanie albo spożytkowanie... na radzie gromadziłam niezbędne informacje. W Bractwie z całą pewnością wiedzieli znacznie więcej na temat natury tego zjawiska.

Przemierzałam niebo na grzbiecie Spaczonego Rajskiego ptaka, kierując się zgodnie ze współrzędnymi, które miały doprowadzić mnie na miejsce spotkania z niejakim Ladonem. Nie całkiem wiedziałem, czego powinnam spodziewać się po tym spotkaniu. Choć myśl o tym, iż na jego miejsce wybrano równie odludną lokację, był podstawą do wysnuwania pewnych podejrzeń.

Niestety nie udało mi się przybyć jako pierwszej, ciężko o pełną punktualność, kiedy prędkość lotu zależna jest od powietrznych prądów i kapryśnej pogody. Ominięcie skraju deszczowej chmury, kosztowało trochę czasu, ale nie chciałam przybyć na spotkanie, przemoczona do ostatniej nitki.
Jeszcze z grzbietu bestii, przyglądałam się postaci, która zapewne była przedstawicielem Bractwa. Uśmiechnęłam się na myśl, iż już na starcie mamy ze sobą coś wspólnego, nawet jeśli był to tylko kolor włosów.

Gdy Rajski Ptak wylądował, wzbijając przy tym tumany kurzu, zgrabnie zeskoczyłam z jego grzbietu i ruszyłam ku mężczyźnie. Kilkoma płynnymi ruchami wygładziłam swój ubiór oraz poprawiłam uczesanie, które ucierpiało nieco na skutek wiatru.
-Wybacz spóźnienie, mam nadzieję, że nie musiałeś czekać na mnie zbyt długi czas.
Bestia zrównała się ze mną, wydając z siebie ciche warknięcie, lecz tylko do czasu, aż moja dłoń nie spoczęła na jej łbie, zarabiając się miękkie futro oraz pióra.

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Koszmary wyczuwał naturalnie. Ich Esencja miała specyficzny zapach, powodowała konkretne uczucie i przemawiała w wyraźny sposób. Skierował swe ślepia w stronę dobiegającego go aromatu spaczenia. Woń nie była wystarczająco silna, aby była czystym koszmarem, nawet niewielkiej rangi. Musiał to być zatem spaczony stwór kub przedmiot. Mogła to też być chmura burzowa – roztrzaskana Esencja uleciałaby z wiatrem w jej stronę i spaczyła istotę zjawiska atmosferycznego. Pochodzący od niej deszcz nie należałby do przyjaznych.
Gdy punkt nabrał kształtu, okazał się być bestią. Ale cóż to bidne stworzenie robiło na granicy piachu i kryształów? Daleko pustyni było do Malinowego Lasu. Czy ktoś spaczył je tylko na próbę, następnie wypuszczając, aby siało zniszczenie? A może działanie było celowym, a zwierzę miało konkretny cel? Czy tym celem mógł być Erishi.
Kiedy i jeździec ukazał się Smokowi, zrozumiał, że może wcale to nie wróg. Że nie jest to zagubiona istota, która poczuła znajomy zapach istoty z Krainy Snów i nie podążyła za jego tropem. Bardzo możliwym było, iż to ta, która miała się z nim spotkać.
W chwili, w której przystąpiła do lądowania, wiedział już, że rzeczywiście to może być ona. Zaciekawił się. Skąd posiada spaczoną bestię? Czyżby na jej drodze stanął koszmar, a niebieskowłosa była zdolna do wypędzenia go ze świata fizycznego? Czy samej udało jej się spaczyć bestię? Zrobiła to celowo? A może przypadkiem? Tyle pytań zebrało się w jego osobie. Pytań, na które wkrótce pozna odpowiedzi.
Wstał, nim ta jeszcze do niego podeszła.
- Ależ nic nie szkodzi, nie czekałem długo – uśmiechnął się wyrozumiale. – Mam nadzieję, że udało ci się dotrzeć bez żadnych problemów? – zapytał uprzejmie.
Starał się nie wpatrywać w nią w sposób nieprzyjemny oraz nachalny. Nie mniej, początkowo nie mógł oderwać wzorku od nieznajomej. Stała się pierwszym Szklanym Człowiekiem, którego spotkał. Wcześniej, zazwyczaj miał do czynienia z rasami zamieszkującymi pierwotnie Krainę Luster, nigdy Szkarłatną Otchłań. Szybko jednak porzucił nieuprzejmość.
- Erishi Ver’se – podał jej dłoń, przedstawiając się i oczekując, że zrobi to samo.
- Usiądźmy – zaproponował gestem miejsce na ławce w altanie, w której dotychczas siedział. – Powiesz mi, proszę, nim zaczniemy formalną część naszej rozmowy – zaczął, spoglądając na bestię – co skłoniło cię do walki z Koszmarami?
Nim Alnari zdążyła odpowiedzieć na pytane Marzenia, charakterystyczny piszczący dźwięk, przynoszący na myśl pazury jeżdżące po szkle, przykuł ich uwagę. Erishi odwrócił czerwone oczy od rozmówczyni i zmrużył je lekko, wpatrując się w bliżej nieokreśloną istotę, ukrywającą się za fioletowym kryształem. Ukrywającą się w sposób wyjątkowo nieudolny, zdecydowanie celowy, ponieważ cały łeb wystawał poza kryształ, a czarne jak smoła łapy z ostrymi pazurami, trzymały się minerału. Dwie pary ślepi wpatrywały się w Marzyciela.
- Wybacz, mój cień pokazał się i tutaj – posłał jej przepraszające spojrzenie. – Niedawno, ta owiana nieprzyjemną sławą bestia, zaczęła pokazywać się w mojej okolicy. Na początku wziąłem to za przypadek – to nie jedynie stworzenie w całej Krainie, a nawet jeżeli byłaby to ta sama istota: nawet ona musi jeść. Teraz jednak mam pewność, że podąża za mną. Podchodzi coraz bliżej i jest coraz śmielsza. Tylko czekam, aż zacznie kraść moje rzeczy – pokręcił głową. – Nie zwracaj na niego uwagi. Nie jest agresywny lub agresywna, nie jestem pewien, jakiej płci jest to stworzenie. W każdym razie wróćmy do rozmowy.


Park Widokowy "Na granicy"  Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Alnari
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  5PUjt0u
Godność :
Alnari De Margant
Wiek :
Jakieś 619 lat, ale wyglądam na jakieś 19 no może
Rasa :
Szklany Człowiek - Podrasa - Naczynie Magii
Wzrost / Waga :
169 cm i 111 kg
Znaki szczególne :
Kryształowy blask widoczny w spojrzeniu, długie i lśniące włosy o szafirowej barwie.
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej wszystko co powinna nosić ze sobą zarówno dama jak i zawodowa łowczyni koszmarów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t268-revi-destin#414 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1067-alnari
AlnariOcalały Klejnot
Z rosnącym zadowoleniem, wychwytywałam kolejne oznaki zainteresowania. Nie tylko bestią, ale również własną osobą. Lubiłam ściągać do siebie uwagę w szczególności tą należącą do płci przeciwnej, choć nie tylko... Jednakże doskonale zdawałam sobie sprawę, iż w tym momencie owo zainteresowanie dotyczy mojego potencjału. A w każdym razie, sama głównie na tym bym się skupiła, kiedy w grę wchodziła rekrutacja. Chociaż nie, gdybym miała taką możliwość, to nie oszukujmy się... sama również oceniłabym potencjalnego kandydata czy kandydatkę, również pod kątem innych walorów. Lubiłam otaczać się pięknem.
Nie znałam jednak swego rozmówcy na tyle dobrze, by móc aż tak trafnie odgadnąć jakie myśli kołatały mu się właśnie po głowie. W każdym razie jeszcze....
-Nie licząc, konieczności ominięcia burzowych chmur, owszem.
Wyjaśniłam, również odwzajemniając uprzejmy uśmiech. Ciekawiło mnie z kolei, w jaki sposób dostał się tutaj członek bractwa. Być może miał to szczęście, że dysponował tak przydatną mocą, jak teleportacja. Było to coś, czego zawsze zazdrościłam Lunatykom. Z błękitnokrwistymi zawsze czułam swego rodzaju nić porozumienia. To właśnie w obrębie ich rasy można było natknąć się na wyjątkowo dużą ilość myślicieli oraz osób gromadzących wszelaką wiedzę. Niegdyś uwiodłam kilku Diabelskich Bibliotekarzy, aby w chwilach ich „łaskawego nastroju” móc dobrać się do białych kruków ich kolekcji. Kosztowało to sporo wysiłku, ale opłaciło się, nawet jeśli stare woluminy trafiały do moich rąk tylko na kilka dni, a nawet godzin.

Delikatnie uścisnęłam podaną mi dłoń. Różnica temperatur naszych ciał od razu dawała o sobie znać. Była to jedna z tych cech, po których łato dało się rozpoznać, że ma się do czynienia ze Szklaną czy też Kryształową istotą.
-Alnari De Margant.
Ruszyłam w ślad za niebieskowłosym. Wyglądało na to, że czaka nas dłuższa pogawędka. Zatem nie było sensu, stać i piec się na słońcu.
Niespodziewanie do moich uszu dotarły nieprzyjemne piski, które zdawały się wwiercać w samą głowę. Zmarszczyłam brwi i potrząsnęłam głową, licząc, że w ten sposób pozbędę się nieprzyjemnego odczucia. O dziwo zadziałało.
Gdy już rozsiadłam się wygodnie na miejscu, z pewną nonszalancją założyłam nogę na nogę, wbijając spojrzenie w Erisha, który właśnie zadał mi pytanie. Jedno z tych, których się spodziewałam i na które żadna inna odpowiedź poza szczerą nie byłby dobra.
-Wiedza. Te istoty pozostają zagadką, ale jednocześnie stanowią również zagrożenie dla innych. Wiem, że są niebezpieczne i nie są części tego świata, lecz innego który również od pewnego czasu leży w obrębie moich zainteresowań. Ich nieprzewidywalność czyni je jeszcze bardziej groźnymi.
Wpatrzyłam się w Rajskiego Ptaka, jedną z wielu ofiar Koszmarów. Wszak to za sprawą serca jednego z nich, stał się teraz taki, a nie inny. Z braku wiedzy o tym, jakie konsekwencje przyniosło to, co zrobił.
-Każda istota to zagadka oraz cenne źródło najróżniejszej wiedzy. Ale kiedy jedne zagrażają tak wielu innym, nie należy stać bezczynie.
I znów nieznośny pisk nieprzyjemnie wdzierał się do mojego wnętrza, dosłownie... bo teraz zdawał się przeszywać już nie tylko głowę, lecz i resztę ciała. Zdecydowanie nie dało się tego podciągnąć do listy przyjemnych doznań. Przebiegł mnie wyraźny dreszcz, zaś do tej piekielnej symfonii dołączył również wyraźny i gardłowy warkot mojej bestii.
-Śmierciojad... faktycznie nieprzeciętne istoty. Z tego, co wiem na ich temat, to skoro już obrał sobie Ciebie na obiekt zainteresowania, to istnieje bardzo nikłe prawdopodobieństwo na uwolnienie się od niego. Oczywiście są tego plusy, nawet jeśli stracisz kilka cennych drobiazgów i sporej części osobistej przestrzeni... to zyskujesz niesłychanie wiernego obrońcę.
Postanowiłam nie dzielić się z rozmówcą, zasłyszanymi informacjami jakoby kryterium doboru przyszłego właściciela stanowiła w przyszłości chęć przejęcia jego ciała. Po śmierci oczywiście... nie mniej jednak z taką wiedzą można by się czuć dość nieswojo... nie warto było również rozprzestrzeniać teorii, na którą nie znalazło się dostatecznie wielu rzetelnych dowodów.
-Niechętnie przyznam, że z ignorowaniem mogę mieć swego rodzaju kłopot. Nieco dotkliwiej rejestruję dźwięki, które wydaje ta bestia.
Nie było sensu, kryć się z faktem widocznym na pierwszy rzut oka. Gdyż za każdym razem, kiedy rozlegała się fala dźwięków, mnie przechodziły nieprzyjemne dreszcze. Nie mogłam nic na to poradzić, ten problem wynikał z mojej anatomii.
-Umbriel spokój...
Zganiłam Rajskiego Ptaka, gdy ten wyraźnie zainteresował się intruzem i już chciał ruszyć w jego stronę. Bestia po usłyszeniu tonu mojego głosu zatrzymała się i niechętnie opadła na ziemię, nadal jednak powarkiwała, choć już znacznie ciszej.

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Ach, a więc natrafiła na kłębiące się chmury zwiastujące burze. Dobrze, że nie wpadła razem ze swoją bestią prosto w pogodowe załamanie.  W dudniące grzmoty, elektryzujące i śmiercionośne pioruny. Fantastycznie wręcz, iż lodowata woda nie oblała ich, chłodząc oraz mrożąc ciała, by za chwilę palące słońce i nagłe podmuchy ciepłego powietrza ich wysuszyły.
Rzeczywiście, nie tylko temperatura jej dłoni, ale i sama tekstura skóry sprawiała, że na myśl przychodziła lalka jakoby to z porcelany – wykonana ze starannością sztukmistrza, wkładającego całe swe serce, siłę oraz pasję w dzieło życia; wiecznie piękna oraz nieskalana.
Ich podobieństwo zatem nie ograniczało się do żywego koloru włosów, niby to spotkania nieboskłonu z oceanem. Nawet ich estetyka była zbliżona. Smukli, o jasnej cerze, tajemniczy, niespotykani, o wyrazistym i egzotycznym wyglądzie.
- Miło poznać – ukłonił się lekko, nim puścił jej dłoń.
Zaobserwował jej drobną reakcję, minimalną, szybko znikającą. Nie skomentował tego jednak w żadnej sposób – możliwe, że usłyszała coś, czego on nie był w stanie.
Dopuszczalnie źle się poczuła; niewykluczone także było, że miała taki tik. Czyżby była lekko zdenerwowana rozmową? Prawdopodobne.
Usiadł wygodnie, bynajmniej sztywno. Jego postawa wskazywała na relaksację, rozluźnienie oraz brak jakichkolwiek zmartwień. Oparł policzek o dłoń i przyjrzał się kobiecie, słuchając jej słów.
- Wiedza stanowi potęgę rzeczywistości, w odpowiednich rękach może stać się najpotężniejszą bronią. Zatem twoje łaknienie poznania zagrożenia jest nie tylko wyborem świadczącym, o błyskotliwym umyśle, ale świadczy również o tym, że pragniesz działać, oddając się, jak sama rzeczesz, zainteresowaniu.
Przeczesał palcami włosy, kontynuując: Jeśli można, co znajdujesz fascynującego w Krainie Snów? Wiele istot darzy ją ciepłym uczuciem, ale rzadko znajduje się ktoś, kto pragnie poznać ją lepiej.
Na dalszą część wypowiedzi, pokiwał głową.
- Zaiste godne pochwały zachowanie. Nie każdy, w obliczu zagrożenia jest gotów stanąć do walki, zwłaszcza z własnej woli.
U wojowników ceni się odwagę oraz siłę woli. Chęć zwycięstwa oraz pokonania przeciwnika, jest kwestią drugorzędną, aczkolwiek wciąż istotną. Alnari zdaje się pragnąc walki z nimi nie w imię samego pokonania niebezpiecznego wroga, aby to zaznać dreszczyku emocji. Wydaje się, że pragnie walki ze względu na zagrożenie, jakim są Koszmary – gdyby nie były tak niebezpieczne,  nie szukałaby z nimi zwarcia.
Śmierciojad było nazwą nieprzyjemną, jednak trafną. Smolista bestia i macko-ogonach żywiła się bowiem zwłokami. Nie mniej, czy była to jej wina? Fizyczne ciała potrzebowały pokarmu, aby żyć. Żywiły się tym, co kiedyś żyło, jak większość istot. Humanoidalne istoty również to robią – nie wszystkie – konsumują „niższe” stworzenia w ewolucji. Są głównymi drapieżnikami, którzy stanęli twarzą w twarz z nowym gatunkiem, który możliwe, prawdopodobnie, któregoś dnia, mogą stać się silniejsi od nich, dominując w łańcuchu ewolucji.
- Nie mam nic przeciwko tej istocie u mego boku, aczkolwiek mogłaby po prostu podejść, jeśli tego pragnie lub zadomowić się na terenach mojej posiadłości. Mam tam lecznicę dla zwierząt, czasem przychodzą różne ranne bestie i zostają, gdy czują się wystarczająco dobrze. Przychodzą i odchodzą, kiedy mają ochotę.
Gdyby niebieskowłosa postanowiła podzielić się zasłyszaną informacją z Erishi – nie poczułby się nieswojo. Cenił krąg życia, ideę życia i śmierci – bez względu na fakt, że po porzuceniu fizycznego ciała, wróciłby po prostu do Krainy Snów, przybierając postać pozbawioną materialności.
- Rozumiem – zakładał, że piach pochłonie większość wibracji, nim dopadną one kryształową kobietę. Niestety, tak się nie stało.
Wyciągnął dłoń w stronę czterookiego stworzenia
- Śmiało, podejdź, proszę – uśmiechnął się lekko, zachęcając bestię, aby się zbliżyła. Liczy, że kiedy ta znajdzie się bliżej i poczuje się zaakceptowana: przestanie wydawać z siebie piskliwe odgłosy.
Shakrast wyszczerzył się przeraźliwe, zamachał swoimi ogonami, a następnie w kilku susach: znalazł się rozmawiających, ignorując całkiem spaczoną bestię, jakoby to nie istniała. Przeniósł swoje spojrzenie na Alnari, wydał z siebie jeden piskliwy dźwięk i umilkł, siadając na ławce tuż koło Eri miętosząc jego włosy w łapach.
Marzenie zamrugało, chwilę później chrząkając.
- Wszystko dobrze? – zapytał Margnat. Rezonans jego pisków z tak bliska, mógł wyrządzić jej krzywdę.
Po rozmowie o jej stan, kontynuował.
- Powiedz mi, proszę, skąd i jakie posiadasz informacje o Bractwie?
Nim cokolwiek jej opowie, winien wiedzieć, jak dużą wiedzę już posiada na jego temat.


Park Widokowy "Na granicy"  Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Alnari
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  5PUjt0u
Godność :
Alnari De Margant
Wiek :
Jakieś 619 lat, ale wyglądam na jakieś 19 no może
Rasa :
Szklany Człowiek - Podrasa - Naczynie Magii
Wzrost / Waga :
169 cm i 111 kg
Znaki szczególne :
Kryształowy blask widoczny w spojrzeniu, długie i lśniące włosy o szafirowej barwie.
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej wszystko co powinna nosić ze sobą zarówno dama jak i zawodowa łowczyni koszmarów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t268-revi-destin#414 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1067-alnari
AlnariOcalały Klejnot
Tym, co najbardziej zdumiewało mnie u Tropiciela była łagodność, której nie spodziewałam się u kogoś zajmującego się tropieniem i tępieniem koszmarnych bytów. Było to coś zaskakującego, ale również wartego zapamiętania. Takie informacje mogły okazać się przydatne w przyszłości.
-Jest najbardziej tajemniczym ze światów, gdyż od początku swego istnienia naturalny dostęp mają do niej jedynie dwie rasy. Cienie oraz Senne Zjawy. Ten świat zdaje się w pełni utkany z magii i to jest w nim fascynujące. Pragnę poznać zasady jego funkcjonowania w tym również wszelkie anomalie.
I wiele więcej... dopowiedziałam w myślach. W moim spojrzeniu dało się spostrzec rozognione iskierki fascynacji. Pogoń za wiedzą to dobry cel, lecz tylko dla osób, umiejących docenić samą podróż bez ślepego parcia do mety. Tutaj nie było i nie będzie linii finiszu, zawsze znajdzie się kolejna tajemnica, kolejna zagadka do odkrycia.
-To bezczynność często okazuje się tym, co przywodzi nas do zguby.
Oświadczyłam, jednocześnie zajmując się strzepaniem sierści ze swego ubioru. I tak miałam szczęście, że bestia nie przechodziła okresu linienia. Strach pomyśleć o tej całej masie futra i piór w dodatku mój pupil robił się wówczas nieco bardziej nerwowy. Nie on jeden zresztą. Swoją drogą ciekawe jak przebiegało szkolenie mojej nowej Innocenzy. Powinno iść sprawnie, skoro udało mi się zatrudnić na tresera samego Poskramiacza.
-Szlachetne. Czyżby zatem jednym z twych talentów czy zdolności było uzdrawianie? A może samym procesem leczenia kieruje już kto inny?
Dobrze jest wiedzieć, czy ktoś u kogo boku potencjalnie można było, stanąć do walki dysponował taką zdolnością. Nawet jeśli dysponowało się zabezpieczeniem w postaci kilku fiolek łez Innocenzy. Moje ciało samo poddawało się magicznej regeneracji, niestety swej mocy nie mogłam wykorzystać na innych istotach. Raz zdarzyło się, że bardzo tego pożałowałam.

Po raz kolejny niebieskowłosy dał pokaz swej natury. Choć nie znałam go prawie wcale byłam pewna, iż nasze podejścia do świata oraz moralności były bardzo odmienne. Zapragnęłam również zobaczyć go w akcji, jak staje do walki z przeciwnikiem. Gdyby ten nie okazał się koszmarnym bytem, czy miałby problem z zadaniem kończącego ciosu? Zapewne nie, gdyby żywot miał zakończyć któryś z czcicieli sennych mar. A może należał do tych, wierzących w drugą szansę i odkupienie win? Szlachetna ścieżka. Lecz dla mnie zbyt „wyboista”.

Potrafiłam panować nad sobą dostatecznie dobrze, aby nie zdradzać niezadowolenia z faktu, iż Shakast znalazł się tak blisko. Byłam jednak zmuszona nakryć uszy dłońmi, gdy stworzenie znów wydało z siebie drażniący pisk. Dawało to niewiele, gdyż dźwięk przez dobrą chwilę rezonował w całym moim ciele, przyprawiając mnie o ból głowy.
Uriel zareagował natychmiast, wskakując do wnętrza altany i zasłaniając mnie, a przy tym wydając z siebie ostrzegawcze warkot. Bestia szczerzyła kły o imponującym rozmiarze. Rozpostarła również ogromne skrzydła, na tyle na ile pozwalała na to przestrzeń altany. Zwykłe Rajskie ptaki były płoche, natura mojej bestii bardzo się zmieniła na skutek spaczenia.
-Spokój... nic mi nie jest. Umbriel leżeć.
Bestia położyła uszy po sobie, to samo po chwili zrobiła ze skrzydłami. Zamiast wyjść z altany przysiadła koło mnie, kładąc łeb na moich kolanach. Zaczęłam głaskać stworzenie, aby to się rozluźnił.
-Wybacz za to, jest ze mną mocno zżyty a na dodatek spostrzegawczy, czasem aż za bardzo. I tak w porządku... o ile będzie cicho.
Zastanowiłam się przez moment, starając się przypomnieć sobie, w jaki sposób docierały do mnie informacje.
-Zaczęło się od plotek, później od zasłyszanej rozmowy, zdaje się, że na Zimowym Balu. W końcu udało mi się spotkać kogoś zaatakowanego przez koszmar, to on opowiadał o Bractwie, które go ocaliło. Mam swoje kontakty, które pomogły mi uściślić fakty.

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Alnari ma rację. Kraina snów jest miejscem przepełnionym mgłą tajemnicy, zagadką, która wielokrotnie zdaje się nie do rozwiązania przez kogoś, kto nie jest jednym z bytów stworzonych przez nią; z możliwością do wstąpienia do niej z własnej woli – bez konieczności zaśnięcia – do poznania jej w każdym kształcie, aspekcie.
- Mam nadzieję, że odnajdziesz odpowiedzi, chociaż na kilka ze swoich pytań, odkrywając tajemnice tego świata – początkowo chciał powiedzieć „mego świata”, zrezygnował z tego jednak: brzmiałoby to próżnie, wzniośle, jakoby uważał się za istotę przepełnioną tajemnicą w równym stopniu, co Kraina Snów. A Eri? Był jedynie jednym z wielu Marzeń, żyjących w Krainie Gwizd: Esterze. Istniał od początków istnienia krainy, wcześniej nie zauważony, niezdolny do pojęcia jakiejkolwiek formy. Później zrodził jako smok, stając się zatem Smoczą Gwiazdą w pierwotności swego wyglądu.
- Zgadzam się – przytaknął, słysząc jej słowa. – Nawet i zwykła ucieczka wydaje się być rozwiązaniem, które może ocalić żywot tak wielu z nas.
Ponieważ czyż tak właśnie nie było? Tkwiąc w jednym miejscu, nie robiąc sobie nic z zagrożenia: stawialiśmy się ofiarami własnej bezczynności. Podejmując się jednak akcji: walki, ucieczki, czegokolwiek: stawialiśmy opór, temu, co nieuniknione.
- Posiadam pewien rodzaj wiedzy, skupiający się na dziedzinie lecznictwa – przyznał, odpowiadając na jej pytania. – W razie zbyt poważnych urazów, wykraczających poza moje umiejętności, mam pod swoimi skrzydłami istotę, zdolną leczyć za pomocą swej magii. Ci, którzy szukają pomocy, zawsze ją odnajdą. – Zmierzył ją czerwonymi ślepiami, milcząc przez chwilę, a później dodając, jakoby to upewniwszy się w swej wcześniejszej myśli. – Gdybyś ty, lub twoja bestia (ta, bądź inna) była w potrzebie, możesz się zwrócić do mnie. W lecznicy zawsze jest ktoś, kto przyjmuje rannych.
Chociaż pierwotnie ich działania skupiały się na zwierzętach i bestiach: istotą z Krainy luster czy też Szkarłatnej otchłani również pomagano, kiedy przychodzili, prosząc o pomoc. Niekiedy z większym/mniejszym skutkiem, ale jednak.
Shakast nic nie zrobił sobie z wyczynów Rajskiego Ptaka. Uśmiechał się paskudnie, w zwyczajowy dla swojego gatunku sposób, machając macko-ogonami.
Znudził się zaraz owłosieniem Ladon. Sięgnął do jego szaty, starając się wygrzebać coś z kieszeni. Nachalnie naruszał jego przestrzeń, nie robiąc sobie nic z mało zadowolonej miny Marzenia.
Smok w końcu westchnął z dezaprobatą, pomagając stworzeniu wygrzebać wachlarz z jego szaty. Ucieszona bestia, otworzyła go i zaczęła się wachlować.
Gwiezdny oczywiście skarcił stworzenie od razu po tym, jak zawyło swoim wysokim głosem. Było już jednak z późno.
- Przykro mi, że zostałaś zmuszona do niepotrzebnego cierpienia. Czy jest coś, co mogę zrobić, aby ulżyć ci w bólu? – zdawał sobie sprawę, że pisk bestii będzie rezonował w jej kryształowym ciele jeszcze przez jakiś czas. Ale może, istniała możliwość, aby jakoś jej pomóc.
- Nie przepraszaj. Więź, jaką dzielisz ze swoim chowańcem jest głęboka, a siła i sposób, w jaki chce cię chronić jest wystarczającym dowodem na lojalność oraz uczucia, jakimi cię darzy. To ważne aspekty relacji. Podstawa zaufania, którą darzy się współtowarzyszy w boju.
Postawa Rajskiego Ptaka była czymś, godnym pochwały. Gdyby zachował się inaczej: zignorował nową bestię Erishi, nie próbując bronić swej Pani – zawiódłby się na niej, zdając sobie sprawę z tego, że czeka ich jeszcze wiele pracy nim będą w stanie walczyć razem ramię w ramię, nie obawiając się o swoje plecy.
Pokiwał głową, słysząc, jak tłumaczy, skąd posiada wiedzę dotycząca Bractwa.
- Rozumiem, że masz pytania dotyczące organizacji.
Oczekiwał zatem, ciekaw, o co zapyta go Alnari.


Park Widokowy "Na granicy"  Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Alnari
Gif :
Park Widokowy "Na granicy"  5PUjt0u
Godność :
Alnari De Margant
Wiek :
Jakieś 619 lat, ale wyglądam na jakieś 19 no może
Rasa :
Szklany Człowiek - Podrasa - Naczynie Magii
Wzrost / Waga :
169 cm i 111 kg
Znaki szczególne :
Kryształowy blask widoczny w spojrzeniu, długie i lśniące włosy o szafirowej barwie.
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej wszystko co powinna nosić ze sobą zarówno dama jak i zawodowa łowczyni koszmarów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t268-revi-destin#414 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1067-alnari
AlnariOcalały Klejnot
Moje przypuszczenia z minuty na minutę zyskiwały coraz więcej potwierdzeń. Na sile zyskiwało również moje przetkanie, że nasze spojrzenia na świat różniły się od siebie diametralnie. Była to dla mnie cenna wiedza, dająca mi pewien zakres bezpiecznego terenu, po jakim mogłam się poruszać. Było jednak za wcześnie na stawianie trwałych granic, te będę mogła ustalić dopiero kiedy poznam innych członków bractwa i przekonam się, na jaką ilość autentyczności można powołać się w ich szeregach.
-Dziękuję i będę o tym pamiętać. Choć liczę, iż to nie takie okoliczności zmuszą mnie do ewentualnych odwiedzin.
Oznajmiłam, doprawiając swą wypowiedź odrobiną słodyczy. To również było swego rodzaju badanie terenu, choć znacznie subtelniejsze.
Wyczuwałam coś znajomego w swoim rozmówcy, choć nie od razu udało mi się, odgadnąć czym było owo odczucie. Spokój i opanowanie... nie tylko powierzchowne, lecz sięgające samego wnętrza istoty. Oboje mogliśmy się nimi pochwalić, było to coś, co przychodziło z czasem a konkretnie z upływem całych wieków. Różnica była taka, iż moje opanowanie było chłodne, w nim zaś dało czuć się ciepło.

Zdecydowanie nie lubiłam tej bestii i w innych okolicznościach, moja reakcja byłaby całkiem inna. Z drugiej strony nie mogłam uznać jej działania za złośliwe, gdyż wątpiłam, aby Śmierciżer zdawał sobie sprawę, jaką reakcję wywoływały u mnie jego piski. Bestia była ślepo zapatrzona w swego Pana i zapewne dopiero gdyby ktoś spróbował go skrzywdzić, jego uwaga przeniosłaby się na potencjalnego napastnika.

Na pytanie Marzenia pokręciłam tylko głową. Znosiłam znacznie gorsze rzeczy niż ta odrobina dyskomfortu. Z resztą jeśli ktoś z własnej woli pcha się na pole walki, a w końcu tak było, skoro chciałam wstąpić do Bractwa czynnie tępiącego niebezpieczne byty... to brałam pod uwagę konsekwencje, również te przykre.
-Tak te istoty słyną ze swej lojalności i ta część jego natury nie uległa zmianie. Powiedziałabym nawet, że doznała wzmocnienia. Nadal na nowo odkrywam go w tym wcieleniu.
Miałam już nieco więcej opowiedzieć o całej historii Umbriela oraz tego jak doszło do spaczenia bestii... jednak mój rozmówca właśnie powiedział coś, na co bardzo czekałam. Na mojej twarzy od razu zagościł nieco triumfalny uśmiech. Przez krótką chwilę posłałam Marzeniu intensywne spojrzenie szmaragdowych oczu.
-A zatem rozsiądź się wygodnie mój drogi, bo trochę nam to zajmie...
Miałam całą masę pytań. Było też znać, że każde z nich zostało staranie przemyślane. Na podstawie udzielonych mi odpowiedzi niemal od razu mogłam podjąć dalsze kroki i decyzje układające się na całość znacznie bardziej złożonego planu.

Po długiej i wyczerpującej rozmowie (zapewne dla Marzenia) byłam już pewna, że chcę stać się członkinią Bractwa.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach