Strzelnica

Reinhardt
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Reinhardt Garlindt
Wiek :
455 lat
Rasa :
Doppelganger
Wzrost / Waga :
Zmienne.
Pod ręką :
Portfel z pieniędzmi i dokumentami.
Broń :
-
Zawód :
Zarządca MORII
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t401-reinhardt-garlind?highlight=reinhardt https://spectrofobia.forumpolish.com/t1110-reinhardt
ReinhardtDoppelganger
Doppelganger
Strzelnica
Wto 5 Sty - 0:37
Prosta, standardowa strzelnica, dostępna jedynie dla członków organizacji. Duża sala, wiele stanowisk, ogromną ilość różnych tarcz do wyboru. Każdy żołnierz może w każdej chwili przyjść i przetestować broń, potrenować albo po prostu postrzelać dla zabawy, jednak należy wziąć pod uwagę, że na każdego przypada określoną ilość nabojów które może sobie tak po prostu zmarnować. Przekroczenie tej liczby spowoduje potrącenie opłaty za każdy kolejny nabój z pensji żołnierza. Ot, takie małe przypomnienie, że broń to nie zabawka którą można bawić się o każdej porze i bez przerwy.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Pią 15 Sty - 20:09
Weszła na strzelnicę z dwoma karabinami przerzuconymi na lewym ramieniu, a w prawej dłoni trzymała torbę sportowa z zapakowanymi dwoma pudełkami amunicji do nich, oraz jednym pudełkiem na broń boczną, która była przypięta do prawego uda, w pokrowcu. Przywitała się z strażnikiem, który ogólnie siedział i obsługiwał całą strzelnicę. Pełnił służbę, sprzątał, siedział na monitoringu i ogólnie zajmował się całym systemem strzelnicy, pilnował zasad bezpieczeństwa i takie tam. Nawet nie czekając na odpowiedź albo nie usłyszała, weszła na hale pospiesznym pewnym krokiem trepa w butach adidasa sportowych z białymi paskami, wersji żeńskiej, duże miała stopy. Nikogo nie było na hali, zajęła więc pierwsze stanowisko z kilku dostępnych. Rozłożyła dwójnóg karabinów i ustawiła je na blacie w kierunku tarczy, oddalonego 50 metrów od początku. Było widać lekkie zarysy ogromnej papierowej tarczy przywieszone na suwalnicy. Nie prosiła póki co o włączenie manekinów, w sensie wyskakujących jak w strzelnicy cyrkowej tarcz z ścian, podłóg i sufitu bo nie trenowała na hardcora. Odpięła powoli klamrę na udzie, wyciągnęła pewnym ruchem glocka, który już miał włożony pusty magazynek przedłużony na 32 naboje, lecz był pusty. Wyciągnęła go, otworzyła torbę paluszkami i kucając zaczęła ładować kulki do środka. Była umalowana mocnym makijażem, wyglądała dość przerażająco a wręcz jak księżniczka ciemności, bo nawet powieki były pokolorowane ciemnym. Gdy władowała wszystkie pociski, wstała, wyciągnęła się i rozluźniła barki oraz kark. Ustawiła się w typowej pozycji. Broń, lufa, otoczenie, spust. Powtórzyła sobie, jedna noga lekko do przodu, nachyliła się plecami do przodu, rozluźnione barki, spięte bicepsy przylegające do tułowia. Przedramiona najpierw przyległy wraz pistoletem bardziej do klatki, przeładowała szybkim ruchem odrywając je od niej, naciągnęła kurek, wyprostowała ramiona, nakierowała lufa na tarcze, obserwując przedpole zaczęła celować. Oddała strzał początkujący w środek tarczy. Przerwa, oddech, namierzyła tym razem w ledwo widoczną głowę na papierze, oddała strzał...  Lub oddał. Jak to woli. W planach ma najpierw rozgrzewkę krótkim sprzętem a potem zajmie się dragonovem albo sako.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Nie 31 Sty - 2:24
Gdy wróciłem z biegania, okazało się, że Russell już przytaszczył wszystko co trzeba dla paskudy. Klatkę, by go zamykać, gdy będziemy wychodzić na dłużej. Z miejscem na miski, na tyle pojemna, że nawet jak już podrośnie, to nie będzie tam siedział tylko skulony. Przyniósł też miski, zabawki, jedzenie, leżysko ale z tego co widziałem to raczej do klatki, bo ta paskuda wolała meble. Póki nic nie robił z nimi nie miałem nic przeciwko. Był zmęczony po bieganiu. Zawsze biegałem dużo. Do tego obaj byliśmy bez śniadania. Dałem mu spokojnie zjeść, a sam wziąłem prysznic i przebrałem się w ciemne bojówki, ciężkie wojskowe buty, oraz biały tanktop. Miałem zamiar zacząć szkolenie tej pierdoły. Gdy już sobie pojadł, chciał spać, jednak nie pozwoliłem mu na to. Wziąłem go pod pachę i ruszyłem w stronę strzelnicy, zabierając ze sobą również walizeczkę, ze swoją nową zabawką, którą chciałem koniecznie wypróbować.
Na strzelnicy miałem nadzieję, że nikogo nie będzie. Niestety...nie wyszło. No trudno. Przywitałem się z gościem przy wejściu, poinformowałem dlaczego mam ze sobą psa (na razie wielkości zwykłego szczeniaka owczarka niemieckiego) po czym udałem się do najbardziej oddalonego stanowiska, po drodze skinąłem głową dziewczynie, która strzelała chyba z jakiegoś Glocka i posadziłem Farfocla na krześle - siedź - powiedziałem, ten jednak nie usłuchał. Sadzałem go tam kilka razy, jednak gdy został i dostał smakołyka, już zrozumiał chyba, a ja mogłem się przygotować. Wyciągnąłem swojego nowego Deagla, czarnego, z wygrawerowanym srebrnym krukiem. Załadowałem magazynek i wziąłem słuchawki. Wolałem unikach huku. Co innego na misji. Ale tutaj, gdy jeszcze dźwięk się niósł? Miałem dość wrażliwy słuch.
Wsadziłem magazynek, odblokowałem broń i ...strzeliłem. Używając jednej ręki, w końcu druga była nadal unieruchomiona. Jeszcze przez kilka dni. Pies spłoszył się i zeskoczył z krzesła, chowając się pod nim. Podszedłem do niego, pogłaskałem i posadziłem znów na miejscu - siedź - powtórzyłem twardo i wróciłem by znów oddać strzał. I tak za każdym razem by dowiedział się, że nic się nie dzieje. Że ten dźwięk nie jest po to by uciekać. Musi się nauczyć. Sam za każdym razem trafiałem w tors. Mimo, iż bron była ciężka i mocna, pasowała mi i to bardzo. Była też głośna. Nie mogłem na razie sobie pozwolić na serię, nie póki Farfocel się nie nauczy.
Zerkałem też co jakiś czas czy ktoś nie wchodzi, albo czy ta laska nie podchodzi. Jak na razie obyło się bez pogryzień, ale nie wiedziałem na ile Farfocel będzie mnie w ogóle słuchał.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Nie 31 Sty - 13:34
Dobrze jej szło tym glockiem, w sumie polubiła go, był poręczny i ten przedłużony magazynek jej się podobał. Wystrzeliła aż do ostatniej kulki, wyciągnęła magazynek i zaczęła ładować od nowa. Przeładowała i oddała kolejny strzał, a wtedy ktoś wszedł na strzelnicę, kiwnął jej głową a ona odpowiedziała mu krótkie - Hej - Wróciła do strzelania, oddała kilka strzałów i przestała. Zaczęła myśleć o nim, był strasznie wysoki i miał dość nietypowe pieska, strasznie słodkiego. Wywnioskowała, że chce nauczyć swojego pieska lub cokolwiek to było za stworzenie, przyzwyczajenia do odgłosów strzelania. Mało znała tutaj osób, więc postanowiła zagadać, na krótkie czity czaty. Plus zawsze miło by było mieć jakiegoś kumpla po tej samej stronie barykady. Choć nie chciała się narzucać zbytnio, czuła, że potrzebuje kogoś w środku, z kim mogłaby pogadać, więc postanowiła zaryzykować. Dogadywała się z facetami z poprzedniego oddziału, gdy razem pracowała z ojcem w jednej ekipie, ale przez wzgląd na stopień tajności tej organizacji, trudno było być w nich wobec szczery, musiała kłamać, a to nie było miłe uczucie. Zabezpieczyła głocka i włożyła do kabury, ruszyła do jego stanowiska. Spojrzała na jego plecy, był naprawdę umięśniony i naprawdę wysoki, koszykarz, na pewno dobrze grał w kosza. Popatrzyła na pieska, w sumie był całkiem uroczy, ale też straszny, nie chciała go pogłaskać, bo domyśliła się, że może być rozdrażniony od tych strzałów. Zwróciła się do mężczyzny - I jak Ci idzie tresowanie... tego czegoś? Co to w ogóle jest za gatunek twojego pupila? - Powiedziała trochę głośniejszym tonem, bo widziała, że nosi słuchawki, plus strzelał z naprawdę głośnej broni. Trafienia z niego dosłownie powalały za każdym razem na ziemie trafionym, był ciężki, a ona akurat gustowała w lekkich pistoletach, jednak patrząc na wysokość i mięśnie faceta, pewnie mu to nie robiło różnicy - Widzę, że mamy oboje takie same hobby. Szlifowanie zdolności strzeleckich. Z czego najbardziej lubisz strzelać? - Zaczęła rozmowę od czegoś, co ich łączyło, może będzie tak towarzyski i miły, żeby nawiązać z nią jakąś rozmowę. Wydawał się naprawdę doświadczonym żołnierzem, choć jego twarz była młoda, lecz przez te mięśnie, barki i rysy twarzy, za cholerę nie była w stanie stwierdzić jego wieku. Wyglądał na dorosłego, dojrzałego i zaprawionego w boju żołnierza.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Nie 31 Sty - 14:57
No i podeszła. Od razu skontrolowałem Farfocla, który nagle zapomniał o strzelaniu i cały się najeżył. Uderzał ogonkiem na boki i syczał, co jakiś czas wysuwając swój niebieski, rozwidlony język - słyszę - powiedziałem, gdy podniosła trochę głos i zsunąłem słuchawki z uszu - spokój - powiedziałem do psa stanowczo - jak widać jeszcze siedzi i nie spierdala nigdzie - spojrzałem znów na niego i podszedłem, głaszcząc go po głowie, by się trochę uspokoił - hybryda wilka - w sumie nie kłamałem. Była to hybryda i jedną ze składowych był właśnie wilk, a przynajmniej tak mi powiedział Russ.
Spojrzałem na nią bez emocji - trudno by wojskowi nie mieli takiego hobby, albo by po prostu trenowali - powiedziałem spokojnie po czym podniosłem Deagla, pokazując z czego lubię strzelać - albo z czegoś mocniejszego, jak snajperki - dodałem jeszcze. Nie byłem zbyt rozmowny ale to nigdy nie była moja mocna strona.
Farfocel znów zasyczał, po czym zawarczał, strosząc mocniej pióra. Przełożyłem broń do niesprawnej ręki i złapałem go za kark - co ja powiedziałem? Spokój! - warknąłem na niego, na co ten się skulił i siedział już grzecznie, łypiąc tylko na kobietę i wysuwając swój rozwidlony jęzor. No cóż. Może i był malutki i słodziutki, ale wolałem nie sprawdzać jak na razie jak wyglądają jego ugryzienia. Gdy tak siedział cicho, dostał smakołyka, by zrozumiał, że tak właśnie ma być. Nie ma ataku bez rozkazu, gdy mnie się nic nie dzieje.
- A ty? Sprawdzasz broń czy trenujesz do czegoś? - nie byłem zbyt rozmowny, ale skoro już zagadała, to coś mi mówiło, że za szybko mnie nie zostawi w spokoju. Ech...równie dobrze mogę z nią wymienić kilka zdań. Kto wie może dojdzie do jakiegoś mini zakładu i będzie ciekawie chociaż? Skoro nie mogę normalnie trenować przez wybity bark to chociaż sobie z kimś pokonkuruję w czymś, co jestem w stanie zrobić bez nadwyrężania barku,

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Pon 1 Lut - 14:15
O, odpowiedział, zrobiło się jej miło, jest towarzyski. Wpatrzyła się na pieska, który na nią syczał, brzmiało to groźne. Gdyby nie komendy, które mu wydawał mężczyzna, pewnie by w końcu rzucił się na nią, a ona musiałaby się bronić przed napaścią. Wyciągnęła swojego glocka, z przedłużanym magazynkiem, popatrzyła na jego pistolet, potem odbezpieczyła swój, przeładowała, ponownie zabezpieczyła, włożyła do kabury - Karabiny wyborowe, tak, ja też je lubię. Specjalizuję się w nich. Właśnie dzisiaj zamierzałam potrenować strzelanie, porównać SWD a Sako, radziecki karabin, ma coś w sobie nadal, po dzień dzisiejszy, a ten drugi fiński, masowo używany przez Polaków, nowszy niż SWD. Który byś wybrał? Klasykę czy nowoczesny? Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł SWD, jednak czuję, że powinnam unowocześnić swój gust do arsenału, odpuścić starą szkołę. Ale preferuję w dalekosiężnych, 7,62mm, najbardziej pospolita rozmiarówka, jak kobiece szpilki. To przez kałasznikowa, który tę modę zapoczątkował - Zaczęła rozmowę zastanawiając się, czy rzeczywiście nie powinna odpuścić radzieckiego karabinu i schować go do szafy, zamknąć na kłódkę i nie myśleć się nad tym, zdecydowanie był jednym z najlepszych tworów przemysłu zbrojeniowego, ale coraz nowocześniejsze karabiny potrafiły go zastąpić. Takie Sako, Bor albo Tor, który akurat już nie miał 7,62 mm, większy kaliber - Muszę też dotknąć znowu karabin Arctic Warfare Magnum, brytyjski, choć nie wiem, czy pasuje do mnie wyrób herbacianych lordów, w służbie jej królewskiej mości. Plus lepiej dla mnie, mieć 7,62, w razie gdybyś chciał się nagle przeładować na karabin maszynowy. Lepiej jest mi znaleźć tą rozmiarówkę do broni niżeli szpilki dla siebie. Jest też broń Imbel ia2, która mi się podoba, wersja snajperska, też ma tą pospolitą rozmiarówkę. W sumie brazylijskiej twórczości, skąd pochodzę. Dokładniej, moja wioska znajdowała się na terenach Amazonii, ale później zamieszkałam w Faveli, gdzie też pracowałam - Zachichotała, uśmiechnęła się uroczo. Spojrzała na wilka, który na pewno pomyślał w tej swojej dzikiej główce, pełnej instynktu, żeby ją ugryźć - Będziesz go uczył jedynie przyzwyczajenia do strzałów? Umie już tropić po zapachu? Jak w ogóle się wabi, ten zabawny zabójczy słodziaczek? Przydałby mi się taki, który tropi, niucha zapachy, sama też jestem tropicielka - Zaryzykowała i machnęła paluszkami w jego kierunku delikatnie. Nie zrobiła kroku do tyłu, tylko wpatrzyła się na wilczura. Ciekawe czy się rzuci na nią. Jak tak to będzie miała nie lada problem. Zabawnie będzie słyszeć jak ją przeprasza.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Wto 2 Lut - 11:35
Wysłuchałem jej. Ale po kij dawała mi wykład z bronioznastwa? - dzięki za powtórkę ze szkolenia - rzuciłem mimochodem. No cóż. Widać, że pannica jest rozgadana. Echu, ale mi się trafiło. A chciałem tylko sprawdzić nową zabawkę i przyzwyczaić do niej Farfocla. I tyle, nic więcej. A tu mi się trafił ktoś, kto wystrzeli więcej słów niż naboi, pewnie nawet jakby używała karabinu maszynowego - wolę coś większego, co ma większy zasięg celnego strzału - powiedziałem spokojnie - coś jak Berrett M82a1, mój ulubieniec - powiedziałem - ewentualnie jeszcze Berrett M107 się nadal. Choć rekord tego poprzedniego, czyli celny strzał w boju na odległość prawie trzech kilosów do mnie bardziej przemawia - no cóż, o broni mogłem spokojnie mówić - do tego kaliber, który spokojnie położy lustrzaka, nawet jak nie do końca trafisz? O tak...o wiele wolę to od tych ruskich czy fińskich wynalazków - nie pamiętałem, kiedy się tak rozgadałem. Nie byłem zbyt rozmowny, ale skoro ktoś pyta o moją broń, to mogę odpowiadać.
Serio musiała kontynuować? Niech sobie dotyka jaką broń chce. Amazonka? Nie wyglądała. Ani trochę i raczej miała mały instynkt jeśli chodzi o dobieranie sobie towarzystwa. A może powinienem jej dziękować na klęczkach i całować dupę, za to, że szanowna wojownicza Amazonka uraczyła mnie swoim towarzystwem? Nie wiedziałem tego i na pewno nie miałem zamiaru jej za to dziękować.
I znów wróciła pytaniami do psa. Wysłuchałem jej i już miałem odpowiedzieć, gdy ta poruszyła palcami w stronę malucha. Już widziałem jak ten szykuje się do skoku, dlatego szybko skierowałem rękę w tarczę i oddałem celny strzał pomimo, iż stałem teraz w większej odległości niż wcześniej - Co. Ja. Powiedziałem! - warknąłem na niego groźnie, na co ten zaskuczał przepraszająco i zwinął się w kłębek. Westchnąłem ciężko.
- Farfocel ma dopiero jakieś cztery miesiące i jak na razie umie tylko nie srać po kątach - powiedziałem spokojnie - jest agresywny, więc muszę go jakoś uspokoić zanim zacznę go uczyć tropienia - w ogóle to jak inaczej może tropić PIES jak nie po zapachu? Po złamanych gałązkach? Odciskach butów czy może włosach wplątanych w liście. Ja wiem, że Farfocel jest inteligentniejszy od innych psów przez swoje geny, jednak nie robiło to z niego człowieka!
Uniosłem brew w powątpiewaniu - tropi i niucha zapachy? A to nie jedno i to samo? - no cóż, nie byłem miły - jak chcesz psa tropiącego, to idź do schroniska, weź szczeniaczka i sobie wytresuj, ale patrząc na to co wymagasz od takiego malucha to lepiej wydać kilkadziesiąt kafli i kup od razu wyszkolonego - wzruszyłem ramionami. Poprawiłem usztywnienie na barku. Bosz jak mnie ono wkurwiało. Postrzelałbym sobie z czegoś mocniejszego, ale moje ulubienice musiały czekać, aż wydobrzeje, bo jakbym coś pogorszył w swoim stanie to Ruru by już w ogóle mi nie dał spokoju.
- A...i radzę go nie prowokować. Jak upierdoli to nie będę Cię zanosił do pielęgniarki - to chyba dało jej do zrozumienia, że raczej przepraszać za to nie będę. Skoro ona prowokuje psa to niech ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. W szczególności, że widać, iż szczeniak nie do końca

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Wto 2 Lut - 18:08
Miał chłopaczyna gust do większego kalibru, lubił duże zabawki. Uśmiechnęła się wesoło na komentarz o lustrzakach, z chęcią jakiegoś by nawet teraz powaliła z kilkunastu metrów, oddając celny strzał między oczy tak, żeby zrobić mu dziurkę między tymi wrednymi ślipiami. Czuła, że zainteresowanie co do sprzętu mogło być tematem, który ich w jakiś sposób zbliży. Teraz miała pewność, że rozmawia z zaprawionym w boju żołnierzem, który znał się na arsenale, ciekawiło ją jego wyszkolenie, w ogóle jak trafił do Morii, gdzie wcześniej służył i inne szczegóły z jego wojaczki - Twój gust to większy kaliber widzę, 12,7mm, nic dziwnego, spory z ciebie kawał chłopa. Długo już trenujesz? Jakieś odżywki, białko, a może sterydy? Czy na czysto wszystko robiłeś? Ja osobiście trenuje od malutkiego na czysto, udało mi się w końcu wyrzeźbić sześciopak - Poklepała się dłonią po brzuchu zadowolona ze swojego ciała, trudno było to osiągnąć, ale pot i systematyczne treningi dały w końcu efekt. Wpatrzyła się w tarczę, jak celnie trafia, wydawał się naprawdę mieć do wpojone w pamięć mięśniową, nie musiał zbytnio się starać, żeby oddawać tak szybko strzał, z taką skutecznością. Zaimponował jej.

Tak, to samo, tak mi się powiedziało. Ja bym wolała jak już takiego wilczura jak twój, jeszcze bym go wytresowała oprócz tropienia, w wyniuchaniu materiałów wybuchowych, taki pies saperski. Plus sama nie wiem, czy bym nadawała się na matkę, opiekuna dla takiego słodziaka - Odpowiedziała spokojnym tonem wpatrując się w mężczyznę. Cholera, był strasznie wysoki, naprawdę mógłby być zawodowym koszykarzem. Rzadko spotykała tak wysokich mężczyzn, a w dodatku żołnierzy - Nazywam się Yakasha, głównie mówią mi Sky przez moje błękitne włosy, a Amazonka... Bo powiedzmy, walczę jak one. A Ciebie jak nazywają, koszykarzu? - Zapytała się go, przeczesując grzywkę na prawo, które zostawiła sobie, by kobiece wyglądać, a resztę spięła w długi warkocz.

- Och, no dobra, póki go nie wyszkolisz, to nie będę się z nim drażniła. Cztery miesiące, a już się słucha powoli Ciebie, gdy jest karcony, ale nadal. Gdy podrośnie, jakich rozmiarów będzie? Małego niedźwiedzia? - Zainteresowała się Farfocelem. Lubiła zwierzęta, choć nie wiedziała, czy ma do nich rękę, jakoś zawsze lubiła koty, ale nigdy nie miała żadnego pupila na własność, może czas wprowadzić jakieś zmiany w jej życiu. Weźmie ze schroniska jakiegoś malutkiego kocura, od czegoś trzeba zacząć, bo nie wie, jakby szło jej tresowanie psa myśliwskiego, bojowego - Długo już jesteś w Morii? Ja od niedawna, powiedzmy. Odnalazłam organizację z własnych pobudek, przyjęli mnie i jakoś tak teraz tutaj służę. Zostanę tutaj na dłużej, muszę zebrać skalpy z głów lustrzaków, żeby spać spokojnie po nocach - Otworzyła się na chłopaka, bo czuła, że tak zaprawiony w boju żołnierz ją zrozumie, albo chociaż nie będzie oceniał jej pobudek dołączenia do firmy.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Wto 2 Lut - 19:59
- Od dziecka - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Przez to jak byłem w domu traktowany oraz jaki coraz bardziej stawał się Russ, trenowałem sporo. Czy to samemu czy w siedzibach gangów bądź w zwykłych siłowniach. Spędzałem tam większość swojego czasu. Skoro chciałem prowadzić i rozwalać gangi, musiałem zadbać nie tylko o swoją renomę, ale również wizerunek. Same plotki by mnie nigdzie nie doprowadziły, ale za to pomagały w tym, żeby nie zawracano mi zbytnio dupy - i nie obrażaj mnie - dodałem jeszcze, pamiętając, że wspomniała o sterydach. Z resztą, naprawdę wyglądałem na jakiegoś nadmuchanego typa, który chce po prostu dobrze wyglądać? Z resztą...gdybym brał cokolwiek nieodpowiedniego, na pewno znajomi Russa nie zgodziliby się tak ochoczo bym robił im za modela...a szkoda, że w ogóle kogoś takiego chcieli....
- Powodzenia - rzuciłem tylko cicho, spoglądając na Farfocla, który akurat zaczął gryźć trochę swój ogon. Po czym nagle zaczął za nim gonić. Mimo wszystko, to nadal był szczeniak. Z tego co się mogłem domyślić, Ruru go stworzył, a on nie robi duplikatów o ile nie jest to od niego wymagane. Woli oryginalność, w szczególności, jeśli chodzi o jego zwierzaczki - to lepiej kup sobie już wyszkolonego wilczura - powiedziałem wprost - inaczej musisz się bawić w niańkę - wzruszyłem ramionami. Wiedziałem ile mi zajmie to czasu, praca z tą paskuda, jednak teraz i tak jak na razie byłem na chorobowym, więc nie miałem co się martwić o jakieś misje czy pracę. A trenować i tak nie będę jak na razie mógł na poważnie. Coś więc robić musiałem.
- Hunter - przedstawiłem się najkrócej jak się dało. Nie widziałem sensu, żeby mówić jej o swoim pseudonimie. Pewnie jeśli kiedyś będziemy szli wspólnie na misję, to i tak się dowie, teraz nie było jej to do niczego potrzebne - i nigdy nie grałem w kosza. Wolę rugby - dodałem jeszcze. W koszykówce nie za bardzo można było zrobić krzywdę przeciwnikowi. W rugby? Jak najbardziej! Może i to złe podejście do wyboru sportu ale cóż. Nigdy nie byłem zbyt delikatny.
- Po prostu nie jest głupi, zna swoją pozycję w stadzie - powiedziałem to tak, jakby to było oczywiste. Skoro był to wilk, to musiałem z nim pracować jak z wilkiem, a nie jak z jakimś kanapowcem, szczorkiem czy innym jajnikiem. Przeczesałem włosy, odsłaniając przy tym swoje prawe, intensywnie zielone oko, które było ukryte cały czas pod grzywką, oraz rozcięcie pod nim, na kości policzkowej. Pamiątkę po wczorajszej "karze". Uniosłem jedną brew - prawdopodobnie dorosłego wilka, może trochę większy - powiedziałem zdziwiony. Małe niedźwiedzie w cale nie były takie wielkie. Przynajmniej tak ją zrozumiałem, że chodzi jej o młodego, małego niedźwiedzia.
- Jakieś cztery lata - jak chce to niech się dopytuje. Nie byłem zbyt rozmowny. Chciała się mścić? Nie miałem co oceniać. Dużo osób tutaj miało taki sam cel. Po części można było powiedzieć, że ja również. Chciałem dać nauczkę pewnemu Cieniowi. Duża część pamiątek po tym, dlaczego tutaj się dostaliśmy była teraz widoczna. W końcu rozwalony miałem lewy bark, czyli to tatuaże były w większości zakryte, choć nie całkowicie, a prawa ręka, pokryta bliznami, po wypadku, który pchnął naszą ciotkę do tego, by jednak powiedzieć nam o MORII. No...powiedzieć Russellowi, ale ja go nie miałem zamiaru nigdzie puścić.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Wto 2 Lut - 22:18
Od dziecka? Jacie, tego się nie spodziewała, żeby tak wcześnie trenować, musiał mieć do tego powód albo chęci, choć może oba jednocześnie. Za dzieciaka to się bawiła z innymi dzieciakami, dużo czytała, zwyczajna nastolatka, trochę się interesowała też męskimi sportami, zainteresowaniami. Głównie bardziej wtedy nie wyobrażała sobie, że pewnego dnia jej wioska zostanie zaatakowana przez groźny kartel narkotykowy, a cała osada zostanie wybita w pień - Nie śmiałabym Cię obrażać, oj nie, aż taka głupia nie jestem - Podniosła dłonie do góry jakby chciała się przed czymś obronić albo zatrzymać kogoś. Puściła mu oczko i opuściła ręce do normalnej pozycji. Poprawiła spódniczkę, otrzepując ją z kurzu albo też prochu strzelniczego, zresztą czuć było tutaj wszechobecny zapach prochu. 

- Myślę, że pomyślę nad tym na spokojnie, przejrzę oferty. Choć zacznę od czegoś prostego, kotka domowego, do kwatery. Uroczo by ozdobił moje cztery ściany, umilił mi czas - Musi się najpierw oswoić z pupilkiem. Kot wydawał się dobrym pomysłem, startem z czymś niewielkim, a później pomyśli, czy się sprawdza w roli niańki, opiekunki czegoś większego. Nie wiedziała, jak zareaguje jej serce na przywiązanie do wilczura myśliwskiego. Może by nic nie odczuwała gdyby jej zwierzak został ranny albo może na odwrót? W końcu zwierz to zwierz. Wielokrotnie broniła się przed zwierzętami, agresywnymi w Faveli. Uśmierciła kilka psów bandziorów.

- Miło mi poznać cię Hunter. Jesteś chyba pierwszą osobą, z którą tak długo rozmawiam, odkąd zaczęłam służbę. Nie licząc rekrutacji albo krótkiej wymiany zdań z resztą personelu. Pierwsza socjalna konwersacja, muszę być dumna z siebie w takim razie, nawiązuje relacje - Zachichotała lekko, zakrywając dłoń swoje usta. Wpatrzyła się w niego i jego zielone oko oraz tę paskudną ranę, jakby wyszedł z klatki mieszanych sztuk walki przed chwilą - Paskudne to limo, ktoś Cię nieźle urządził. Mam nadzieję, że mu oddałeś z nawiązką... Ja bym nie popuściła gdyby mi ktoś tak przeorał facjatę, zwłaszcza że swoją lubię - Dotknęła się pod okiem, w miejscu, gdzie miał obrażenia. Lubiła swoją delikatną kobiecą twarz, gdyby ktoś jej tak ją urządził, skończyłby pewnie z wydłubanym okiem i zmusiłaby go, żeby wyłożył na operację plastyczną. Co jak co, była kobietą, nie chciała odstraszać potencjalnych randek, amantów. 

- Coś masz w sobie z wilka, Hunter, przypominasz go. Jesteś typem samotnego basiora, czy może lubisz wieść życie stadne? A może się całkowicie mylę? - Interesowało ją to, zwłaszcza że od teraz będą musieli żyć razem pod jednym dachem, łapiąc lustrzaków i wykonując rozkazy przełożonych. Fajnie byłoby wiedzieć więcej o potencjalnym towarzyszu "w okopach" podczas "ostrzału". Nie musiałaby czuć się tam samotnie podczas konfrontacji z przeciwnikiem. Czułaby trochę moralnego wsparcia z faktu, że zna kogoś bliżej. Umieranie samemu nie brzmi zabawnie, raźniej byłoby w grupie - Sporo w takim razie, ja krócej. Dopiero co się przestawiłam na fakt, że istnieje ten drugi świat. Zabiłeś już jakiegoś lustrzanego? - Spojrzała na niego pytającym wzrokiem, doszukując się jakieś reakcji na fakt zabicia żywej istoty. Ciekawe jak radził sobie z odbieraniem życia. Jej pierwsze zabójstwo było dawno temu, lecz wracała po nocach do niego. Czuła wtedy, że jeżeli nie naciśnie spustu, spotka się szybciej ze stwórcą, więc nacisnęła. Odebrała życie w strachu. Trochę to egoistyczne a może to instynkt przetrwania?

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Sro 3 Lut - 1:33
- Serio wyglądam jakbym brał sterydy? - spojrzałem na nią uważnie. Skoro zadała takie pytanie to skąd się jej to wzięło. Wyciągnąłem magazynek z broni i schowałem broń do walizeczki. Skoro teraz nie strzelamy to nie ma sensu by był wyciągnięty. Potem jeszcze się pobawię. Teraz nie miałem ograniczonego czasu na strzelnicy, a Farfocel i tak się ułożył i poszedł spać. Na razie będzie spokój, więc nie ma sensu go budzić, a z tego co zauważyłem nie ma problemu by spać w nocy.
- Rób jak chcesz, ale upewnij się czy możesz mieć zwierzaka - powiedziałem wprost. Psy bojowe to inna sprawa, ale jakiś kotek w kwaterze? Przynajmniej jak Farfocel kiedyś jakiegoś upoluje to będę wiedział komu oddać zwłoki. W sumie sam nie do końca wiedziałem jak to wygląda ze zwierzętami w kwaterze, nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Uniosłem jedną brew. Pierwszą osobą? To ile ona tutaj niby jest? Poza tym nie wydaje się taka zamknięta w sobie jak ja i nie stroni od innych. Co ona jeszcze nie była w kompleksie wypoczynkowym? Siedziała tylko na strzelnicy oraz u siebie? No brawo....
Wzruszyłem ramionami i zacisnąłem kilka razy pięść w lewej ręce, w tej, w której miałem wybity bark - zastępca dowódcy z poprzedniej misji do Krainy - powiedziałem wprost - i ja mu nic nie zrobiłem - dodałem - ale już nigdy nie będzie dowodził - jeden z kącików moich ust drgnął lekko jakby w uśmiechu. No nie było mi go szkoda. Ani trochę. Zasłużył sobie chuj jebany.
- Daleko mi do zwierzęcia stadnego - powiedziałem wprost. Niech sobie o mnie myśli co chce. Pogłaskałem kilka razy Farfocla, na co ten ziewnął i przewrócił się na grzbiet, dając się drapać po brzuszku. Urocze. Zachowanie to zdecydowanie nie pasowało do psa bojowego, na którego miałem zamiar go wyszkolić.
- Trochę już poszło - powiedziałem, bo szczerze nawet nie liczyłem. Bo też po co? Tylko kolejne ścierwa do kolekcji - choć lepsi są żywi - dodałem jeszcze. Przyjrzałem się jej jednak uważniej. Zachowywała się jakby nigdy nie była w Krainie - a Ty masz kogoś na koncie? - zapytałem. Widać było, że jakoś nie odczuwałem skutków zabijania. Jak można mieć sumienie, nie mając snów?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Sro 3 Lut - 13:32
Uśmiechnęła się, nie wydawał się osobą, która dba o zdanie innych, ale pewnie lekko wybiegła z myślami do przodu. Po prostu chciał znać jej opinie. Spojrzała na niego oceniającym, dokładnym wzrokiem, wydawała z siebie ciche, długie "mhm". Ponownie się uśmiechnęła i wpatrzyła się w jego ramiona, biceps i triceps - Wyglądasz jakbyś dbał o siebie, sporo ćwiczył, na pewno przypominasz mi kulturystę, sportmena, ale to dobrze, w terenie często jest potrzebna siła fizyczna. Jakbyś był z jakiegoś magazynu, okładki, szczerze mówiąc. Dziewczyny na Tinderze na Ciebie lecą, ustawiają się kolejkami - Podniosła dłoń i zaczęła masować swój podróbek, policzek patrząc na niego.  Wysportowani faceci byli w jej guście, choć większość miała jedynie pstro pod kopułą.  Totalna beczka śmiechu.

Jego pupilek zasnął, nie wydawał się taki groźny, jak już oddał się do krainy snów. Rzeczywiście poważnie pomyśli, czy nie kupić sobie zwierzaczka domowego do kwatery. Tylko czy jej pozwolą? Nie powinno być chyba problemu jeżeli będzie go pilnowała, zamykała, żeby nie uciekł i nie błąkał się po korytarzach jak kocura w Harrym Potterze - Dowódca  Cię tak pokiereszował? Wow. Czyli trafiłeś na nieudolnego dowódcę który, żeby zachować dumę, nie dbał o swoich podkomendnych? Nienawidzę takich typów, narażają powodzenie misji i całą drużynę, żeby tylko dostać pochwałę, nagrodę lub awans, nie martwią się o konsekwencje i straty. Mam nadzieję, że został na stałe zdegradowany, a nie tymczasowo - Problem z łańcuchem dowodzenia był jej znany, oj i to bardzo. Wielokrotnie dowodził jej oddziałem jakaś świeżynka, która chciała zaistnieć i nie martwiła się o życie swoich żołnierzy. Wpadali w zasadzki kilka razy, kłopoty lub ostrzał przeciwnika, bo szefuncio nie potrafił utrzymać swoich jaj w portkach - Dowodzenie wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, towarzyszy temu stres o życie członków drużyny, a jeszcze dochodzi do tego powodzenie, sukces operacji. Człowiek popełnia błędy, ale najważniejsze jest to, moim zdaniem, żeby zaakceptować to że będą wpadki. Znaleźć szybko rozwiązanie, a nie wysyłać żołnierzy na śmierć - Wpatrzyła się w jego ranę pod okiem, zasłoniętą przez włosy - Czyli potrafisz się kontrolować w terenie, choć zawsze możesz go zaprosić na szybki sparing, jeden na jeden, do ringu. Oczyścić atmosferę. Nie sądzę, że byłby wtedy już taki cwany jak wtedy, na misji - Zaśmiała się lekko myśląc o widowisku, jakie Hunter mógłby urządzić w szeregach Morii, wyzywając na pojedynek, na pieści, swojego eks dowódcę. Zmieniłby tym może postrzeganie na temat dowodzenia  u niektórych kapitanów. Zrobiłby dobry uczynek, żeby sytuacja się nie powtórzyła. 

- Na koncie lustrzaków? Trzech by się znalazło. Jednego powaliłam szybką serią z karabinu, drugiego strzałem z dystansu, w plecy, podwójnie, wykrwawił się, czołgając jeszcze po ziemi. Trzeciego podziurawiłam jak ser szwajcarski w stylu Kuby Rozpruwacza, sprawnie mi idzie walka na noże. Nowa jestem, ale myślę, że szybko dobiję do dychy, dwudziestki, a potem do setki - Uśmiechnęła się złowrogo, ciesząc się ze skalpów, które dotąd zebrała. Dla niej kwestia  czy się lepiej przydadzą żywi, stanowiła problem, lecz podporządkuje się gdy będzie trzeba. Oszczędzi cel - Ludzi przestałam już liczyć dawno temu, gdy liczba wzrosła do ponad setki potwierdzonych likwidacji. Pamiętam większość, swoje pierwsze zabójstwo znakomicie zapamiętałam. Czasami czuje się jakbym oglądała je HD obrazie na telewizorze - Popatrzyła w górę wspominając ten upalny dzień w brazylijskich slumsach, w którym bandzior chciał ją zajść od tyłu, a ona w strachu nacisnęła spust. Nafaszerowała go kulkami, padł na zakurzoną podłogę i pomalował podłogi na szkarłat. Nie miała nic do niego, jedynie różniły ją i jego, konflikty interesów. Tak samo było dzisiaj. Lustrzaki i Ludzi dzieliły sprzeczne interesy, w dodatku dochodziło do tego pragnienie zemsty, więc było troszkę inaczej. 

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Czw 4 Lut - 0:39
- Nie używam tindera - powiedziałem lekko znudzonym głosem. Na chuj mi takie coś? Tylko dupę zawraca, zabiera czas, a i tak nikogo nie szukałem, więc tym bardziej nie widziałem potrzeby. To z okładką? Hmmm cieszę się, że jak na razie nigdzie w takim miejscu moich zdjęć nie udostępniono, a nawet jeśli to nie podpisali mnie imieniem i nazwiskiem. Wtedy to już w ogóle bym nie miał życia. Wystarczy, że Ruru robi mi reklamę na instagramie, za co szczerze czasami mam ochotę go ukatrupić!
Wywróciłem oczami - nigdzie nie powiedziałem, że to się stało na misji - powiedziałem lekko rozdrażniony. Dlaczego ta kobieta wyciągała wnioski tak z dupy? Dopowiadała sobie tak wiele, nie pytając nawet o szczegóły - to był samosąd po misji, za który został ukarany później przez kogoś wyżej - powiedziałem po krótce. Nie musiałem się jej z niczego tłumaczyć. Pytała kto mnie tak stłukł, to jej powiedziałem, ale dlaczego tak się stało, to była już moja sprawa. Niesubordynacją nie powinno się chwalić, nawet jeśli wyszło się z tego na plusie. W końcu to właśnie dzięki temu dostałem awans.
- Nie będzie żadnej walki , choć za to bym się chętnie odpłacił- uciąłem krótko, poklepując się po usztywnionym barku. To prawda, że chciałbym mu przyjebać i pokazać jak to fajnie być bitym przez kogoś. Jednak domyślałem się, że raczej nie skończy jako Cyrkowiec, więc pewnie nie będę miał okazji do rewanżu. Z resztą nie zależało mi na tym. I tak jak na razie byłem uziemiony jeśli chodziło o takie aktywności.
Chyba faktycznie przydałby się jej jakiś zwierzak. Może papuga? Mogłaby z nią rozmawiać. Ja nie byłem odpowiednim obiektem do rozmów. Wolałem rozmowę pięściami, albo bronią. Nigdy nie byłem zbyt wygadany. No...może jak byłem mały, ale ojczym szybko ugasił we mnie chęć rozmowy z kimkolwiek - ja nie rozpamiętuje tego i nie pamiętam pierwszego zabójstwa - w sumie sam nie wiedziałem czy to prawda czy też nie. Pewnie jakbym się skupił i przypomniał sobie okoliczności to bym sobie przypomniał też zabójstwo. Ze szczegółami, co do prawdopodobnej rasy oraz broni z jakiej to zrobiłem. A może to było rękami? Mało ważne - jeśli będziesz się skupiać tylko na ubijaniu, to daleko nie zajdziesz w tej organizacji - jak ona mogła być już Zwiadowcą? Teraz tylko osoby z tą rangą lub wyższą mogły teraz trenować na strzelnicy. Tak więc musiała być Zwiadowcą. Może zrobiła coś wcześniej dzięki czemu dostała taką rangę. Nie wiem. Z resztą nie mój interes.
Sam wolałbym wszystko ubijać, ale już się nauczyłem, że nie można tylko strzelać. W szczególności, jeśli chciałem dowiedzieć się kto jest moim biologicznym ojcem. To zadanie nie było zbyt proste, jednak musiało się udać. Musiałem go ukatrupić własnymi rękami. Za to, że odebrał mi i Russowi matkę. Głównie Russowi. W końcu to on ją znał i stracił w młodym wieku. Ja nawet nie miałem okazji z nią spędzić zbyt wiele czasu. Jedyne co mi po niej zostało to właśnie brat oraz moje imię. Jeszcze przed śmiercią mi je nadała i wierzyłem, że zrobiła to dlatego, by powiedzieć mi jakie jest moje przeznaczenie. Hunter - Łowca.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Czw 4 Lut - 1:20
- Ja ostatnio rzadziej korzystam z aplikacji, osobiście wolę poznać kogoś na żywo, na mieście, wtedy wydaje się to mniej sztuczne i zorganizowane przez algorytm Tak, jakoś tak to odbieram - Nie używa Tindera, cóż, spodziewała się tego, walnęła to tylko w takim suchym żarcie. Zresztą nie wyglądał jak typ randkowicza co weekend, gdy nie pełni służby. Naprawdę jednak gdy tak rozmawiali, coraz bardziej czuła od niego coś dotąd jej niespotykanego... Jakby to ująć? Gdy tak patrzyła na niego, poza jego słowa i ciało, wygląd, widziała w nim kogoś, kto zaprzysiągł się wojaczce tak jak ona. Nie widział nic poza tym, nie myślał o innym życiu, skupiał się na swoim celu, doskonaleniu sztuki zabijania. Nie chciała rzucać tak głębokiej filozoficznej myśli, bo mógłby ją opacznie zrozumieć, że go podrywa czy coś. Wiedziała, że się zaprzyjaźnią, będąc w Morii, to na bank, a przyjaźń narodzi się na misji, gdy razem w ramię będą walczyli o swoje przetrwanie. Przesadziła troszkę z tą myślą, więc pogoniła ją na dalszy plan, choć nie wrzucała do śmietnika.  Na pewno różnili się totalnie od siebie, jednak wojaczka i wojna ich łączyły.

Popatrzyła na niego z zastanowieniem w oczach, różowe oczy błądziły po jego twarzy jakby szukała odpowiedzi na coś - Aha, po misji, choć i tak rozumiesz moje stanowisko do "złych dowódców", mam nadzieję, że trafi się nam ktoś rozsądny, myślący, wyprzedzający wroga o dwa kroki, ten, który dba o swoich towarzyszy broni - Zerknęła na tablicę, do której chłopak strzelał. Zamyśliła się chwilę nad tym, że dość długo gadają i mogliby potrenować jakieś konkretne strzały. Sprawdzić, porównać swoje zdolności, skille w strzelectwie. Choć w sumie psiak sobie drzemał, więc może za chwilę, żeby nie był rozdrażniony.

- Myślę o pierwszym zabójstwie często, pomaga mi to chyba, w jakiś sposób. Nie, żeby mnie gryzło sumienie, bo większość, których ubiłam, było złych, ale pozwala mi to nie ześwirować i nie zatracić się w tym wszystkim - Popatrzyła na niego stanowczym spojrzeniem. Wiedziała co dla niej dobre i o czym mówi. Ludzie często zatracali się w zabijaniu, stawali się wtedy zwyczajnymi mordercami. Zabijali dla rozrywki i przyjemności, a nie chociażby dla pieniędzy - Myślę, że źle mnie zrozumiałeś. Nie chcę ubijać wszystkiego, co się rusza. Znam się na operacjach specjalnych, taktycznych, więc jeżeli trzeba jedynie przejąć cel, to wykonam swoje zadanie. Po prostu lubię zabijać, od szesnastego roku odbieram życie, dla mnie to jak oddech. Rozmyślam o tym dużo - Uśmiechnęła się na końcu, patrząc na niego, szukała przez chwilę zrozumienia na jego twarzy, lecz szybko odwróciła wzrok na tarczę strzelnicy - Ile ma maksymalnie długości tor strzelnicy? Może jakiś konkursik? - Popatrzyła z zadziornym wyrazem twarzy na niego. Chciała się bić, zobaczyć, z czego jest ulepiony. 

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Strzelnica
Czw 4 Lut - 3:45
Kolejna nieprzespana noc zwiastowała kolejny ospały dzień. Kurt przyzwyczaił się już do swoich problemów ze snem, jednak ostatnimi czasy bywały... kłopotliwe. Co prawda jego wkład w pracę organizacji nie zmalał, nie zmieniła się też jakość jego działań, jednak sam mężczyzna czuł się jakby oderwany od rzeczywistości. Zmęczenie nie powodowało braku koncentracji, bo do niego już zdążył przywyknąć, jednak Streicher w takie dni jak ten bywał milczący, nieobecny i tylko odrobinę bardziej drażliwy. Współpracownicy prawie wcale nie zauważali zmian w zachowaniu, bowiem starał się panować nad odruchami. Jedynym sygnałem, że Zastępca znowu miał ciężką noc były zaczerwienione, podkrążone oczy.
Nie uważał tego za coś na tyle istotnego by starać się ukrywać przekrwienie czy cienie pod oczami. W życiu bywały rzeczy ważniejsze niż wygląd. Raz usłyszał, że zmęczone oczy dodają mu uroky, ale czy tak było naprawdę? Niemiec nigdy nie pytał, bo i po co?
W nocy słyszał krzyk. Wiedział, że to jego wyobraźnia, a jednak nie potrafił wyrzucić z głowy płaczu dziecka. Przyjął ostatnią dawkę leku, lecz na niewiele się on zdał. Przesiedział więc całą noc gapiąc się w ścianę, bo słyszany tylko przez niego krzyk nie dawał mu ani chwili spokoju.
Na szczęście za dnia nie czekało na niego nic ważnego. Można było zaryzykować stwierdzenie, że miał wolne i chociaż mógł spożytkować dzień jak tylko chciał, zdecydował się nie opuszczać siedziby MORII. Tu był jego dom, tu czuł się bezpiecznie.
Po dość leniwym poranku, który spędził nad dokumentami i mapami, po sytym posiłku, postanowił zajść na strzelnicę by potrenować strzelanie do celu. Oko miał naprawdę dobre, lecz była to zasługa tylko i wyłącznie częstych ćwiczeń. Z resztą, odgłos strzałów poprawiał mu humor, bo zawsze wiązał się z tym, co Streicher ukochał. Z wojskiem, służbą, walką.
Ubrany w granatowe bojówki i czarny T-shirt, maszerował korytarzami budynku, wystukując skórzanymi desantami miarowy rytm. Na plecach zwisał pokrowiec z bronią, którą zamierzał przetestować. Chcąc ograniczyć spacerowanie z bronią między laboratoriami, wybrał drogę prowadzącą przez koszary, zatem nikogo nie dziwił widok mężczyzny z karabinem w pokrowcu na plecach.
Na strzelnicy już ktoś był, dlatego Streicher najpierw skierował swe kroki do żołnierza zarządzającego tym miejscem. Facet był znudzony robotą, ale gdy tylko zobaczył Zastępcę, poderwał się i pozdrowił go regulaminowo. Niemiec odpowiedział tym samym.
Przez chwilę patrzył na ćwiczących, rozpoznając w jednym z nich Huntera. Jego widok wcale go nie zdziwił, wręcz ucieszył. Cross był poobijany po ostatniej misji a jednak nie rezygnował z treningu. Dobrze to o nim świadczyło.
Streicher wszedł dalej, wybierając wolny tor, na uboczu. Przechodząc obok tamtych, skinął głową nie przerywając im rozmowy. Rozłożył przyniesiony sprzęt, którym okazał się być karabin snajperski HK PSG1, rozstawił nóżki, założył ochraniacze słuchu po czym zajął wygodną pozycję, czekając na tarczę z celem. Była daleko, ale Kurt miał pewne oko. No i znał karabin na tyle dobrze by wiedzieć, w którą stronę lubi zrywać przy strzale i jaki ma odrzut.
Odetchnął cicho, wsłuchał się w rytm serca. Czekał. Jako snajper wiedział, czym jest czekanie. Cierpliwosc była ważną cechą każdego snajpera, bo bez niej nie zaszedłby tak daleko jak on. Oczywiście Kurt miał też wiele innych przydatnych cech i umiejętności, jednak w tej chwili skupił się na strzelaniu. I na broni, która stała się przedłużeniem jego ręki.
W przeciwieństwie do niektórych, nie lubił faszerować celu ołowiem. Preferował minimalizm, dlatego zawsze ograniczał się do dwóch pojedynczych strzałów. Idealnie wycelowanych, przemyślanych. Był zbyt doświadczony na pomyłki.
Tak też było i teraz. Gdy tarcza pojawiła się na końcu toru, odczekał kilka uderzeń serca i pociągnął za spust między jednym uderzeniem, a drugim, wstrzymując oddech aby ręką była pewniejsza.
Trafił zupełnie poza czarne koło. Widział to nawet z daleka. Jego reputację ratowało tylko to, że oba strzały były tuż obok siebie, w zasadzie nachodząc na siebie wzajemnie.
Kurt zaśmiał się cicho, kręcąc głową. Odsunął się od broni, zdejmując dłonie z karabinu. Stanął nad nim i podparł się pod boki.
- I ty dziś przeciwko mnie? - zapytał cicho, kierując pytanie do strzelby. Tak, chyba zmęczenie wzięło górę. Nie trafił. Ale hej, od tego własnie była strzelnica, prawda? Od ćwiczenia, sprawdzania swoich umiejętności i broni.
Nie wstydził się wyniku, nawet przy innych. Też był człowiekiem i jak inni miał prawo do gorszych dni. I dzisiaj najwidoczniej był jeden z nich.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Czw 4 Lut - 11:01
- Ja nigdy nie korzystałem - dodałem jeszcze wyraźnie znudzony tym tematem. Naprawdę po co to komu? Według mnie to ta aplikacja została stworzona tylko dla desperatów, albo tych co naprawdę nie mają co ze swoim czasem zrobić. Były o wiele ciekawsze formy rozrywki, w których też można by znaleźć kogoś ciekawego do pogadania czy spędzenia czasu. Chociażby gry. Nie grałem jakoś wiele, ale lubiłem tę formę rozrywki. Pewnie gdyby nie Farfocel to dziś spędziłbym czas na montowaniu sprzętu w nowym pokoju. Ale skoro już był i do tego miałem nową zabawkę do sprawdzenia to postanowiłem to połączyć.
- Na ilu misjach byłaś tutaj, że tak martwisz się o dowództwo w trakcie misji? - zapytałem wprost. Nie wyglądała na taką co miałaby już sporo doświadczenia jeśli chodzi o misje w naszej Organizacji. Co prawda nie mówię, że nie mogła gdzieś służyć wcześniej, tutaj jednak, z tego co wiem od wojskowych, którzy się tutaj zaciągnęli, a już mieli swoje odsłużone w normalnym wojsku, nie do końca było tak samo, niektórzy nawet mówili, że jeśli chodzi o dowodzenie to było nawet lepiej, ale cóż. Mogli tak tylko mówić, bojąc się o donosy.
- Po co? - zapytałem wprost. Skoro nie miała wyrzutów sumienia, to po co o tym rozmyślać. Musiało to być nieplanowane, może w samoobronie? Pozwala jej to nie ześwirować. I ona mówi o braku sumienia? Czy raczej, że ją nie gryzie, ponieważ wszyscy, których ubiła byli źli - skąd wiesz, że to byli ci źli? - dodałem jeszcze. Nigdy nie dzieliłem innych na tych dobrych czy złych. Lustrzanie byli uznawani za tych złych, ale to były tylko dzikusy, których tym bardziej nie należało zaliczać do tych poprzednich kategorii. Sam byłem uznawany za złego, tak więc też powinna mnie odstrzelić bez mrugnięcia okiem?
- Mhm - skomentowałem tylko. W sumie nawet nie pamiętam ile lat miałem gdy odebrałem komuś życie po raz pierwszy. Było to już w MORII czy jeszcze za czasów włóczenia się z gangami? Jedna i druga możliwość jest bardzo prawdopodobna. Jakoś jednak nie umiałem sobie przypomnieć czy zrobiłem to już "legalnie" czy jeszcze w jakimś konflikcie. Nigdy nie byłem za zabijaniem, zanim wstąpiłem do MORII i stało się to moją pracą, w bójkach gangów jednak to się zdarzało, dlatego jeśli to wtedy był mój pierwszy raz, a coraz bardziej wydaje mi się, że tak właśnie było, to właśnie był to członek innego gangu.
- Wystarczająco dla karabinów wyborowych - wiedziałem o co jej chodzi. Ale czy na pewno dałbym radę? Wolałem nie używać lewej ręki. Karabiny jednak miały odrzut, a uszkodzony bark to nie jest zabawa. Gdyby to była misja, to bym się nawet na moment nie zastanawiał. Ale teraz? Ruru by mnie zatłukł, Kurt najpewniej też, jakbym sobie już całkiem dojebał bark.
Mówiąc o Kurcie zaraz też wszedł na strzelnicę z wyraźnym zamiarem potrenowania. A może....
Pokazałem Yakashi, że zaraz wrócę i podszedłem do Kurta. Nie przeszkadzałem mu, widząc, że przygotowuje się do strzału. Dwa wystrzały obudziły Farfocla, który podskoczył, stanął na równe nogi i zaszczekał kilka razy zaskoczony, po czym widać było, że chciał zeskoczyć. Szukał mnie i zaskuczał cicho, nie wiedząc, gdzie się straciłem. Gwizdnąłem na niego i dałem mu smakołyka, chwaląc - dobry Farfocel.
Zaraz jednak zwróciłem się do Niemca - koleżanka zaproponowała konkurs, dołączysz się? - zapytałem wprost. W sumie też nie wiedziałem jak on zareaguje na to, czy w ogóle mi na to pozwoli, ale jakoś wolałem mieć wymówkę, że szef mi zabronił, niż że sam scykałem i nie podjąłem wyzwania przez jakieś śmieszne kontuzje. Bo wcale tak nie jest!


Ostatnio zmieniony przez Hunter dnia Sob 6 Lut - 13:29, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Sob 6 Lut - 4:57
Zanuciła ciche "Mmmm" z zamkniętymi ustami, wpatrzyła się w niego ze zrozumieniem, w sumie nie miała rozmyślań, nad kwestią czemu nie używa aplikacji. Ona tylko czasami spotykała  się na randki, ale to całkowicie były niewypały, ludzie strasznie tam kłamali, opracowywali jakieś taktyki na randki, geniusze zbrodni, gdyby się tylko tak przykładali do swojego fachu.

- Pracowałam dla firmy ochroniarskiej, która ubezpieczała ważnych klientów, na terenie Brazylii, praca była powiedzmy... Podobna do tej, ciągła służba, nieustalone godziny pracy. Było trzeba kogoś asekurować, to się zbieraliśmy szybko, do samochodów i jedziemy. W sumie mieszkaliśmy całym oddziałem, w jednym miejscu, żeby być w ciągłej gotowości. Jak straż pożarna - Ciągła wojaczka, bycie najemniczka podobało się jej, fascynacja dotycząca interesu militarnego, zaowocowała tym, że zakochała się w swojej pracy, a może sposobie życia. Zbytnio nie interesowały ją zakładanie rodziny, życie w domkach jednorodzinnych, prowadzenie normalnego życia. Dramatyczne doznanie odmieniło ją na zawsze, odebranie spokojnego życia dziewczynce całkowicie odmienna. Podążyła tą drogą i była szczęśliwa, czuła życie całym sobą, ciągła walka o przetrwanie, plus ogromne były z tego pieniądze.  

- Widzisz! Sam się też zastanawiasz nad zabijaniem. Strona dobra, strona zła. Szufladkujesz albo katalogujesz zabijanie, jeden chuj jak to nazwać - Uśmiechnęła się zadowolona. Zaczynała lubić tego koszykarza. Wpatrzyła się w niego widząc kogoś naprawdę podobnego - Sami chcieli mnie zabić, to ja ich pierwsza zabiłam, przecież nie strzelałam "pierwsza"- Zdecydowanie i tak nie było to konkretne, wyjaśnienie czemu zabijała, dla kogoś takiego kto brzydzi się takimi sprawami, które dzieją się normalnie, a po chwili włącza film, gdzie mordują więcej, niż ona w życiu zlikwidowała i to przez jedynie półtora godziny filmu. Aż takim mistrzem w tej sztuce nie jest. Myślała dużo o tym, bo to ją pochłaniało albo absorbowało, a zarazem dawało jej inny rodzaj satysfakcji, lubiła naciskać spust, wbijać nóż. Niesamowite uczucie, ta ciągła walka, adrenalina, wrząca krew. Oczywiście jest jeszcze ten aspekt, że jak dostaniesz między oczy, to stajesz się martwy. Nie jesteś panem życia i śmierci, rozdającym produkt, jak karmelowe pączki. Jednak gdy Ci się uda, żyjesz na całego, po swojemu, ciągle się strzelając. 

Ktoś szedł za nią, obróciła głową w jego kierunku, popatrzyła i rozpoznała naczelnego dowódcę - Witaj- Wpadł w idealny moment, właśnie zaproponowała konkurs strzelecki, szlifujący ich zdolności a może wyłaniający najlepszego z nich, choć strzelanie do celów na strzelnicy z niczym się nie ima, do prawdziwego strzelania na żywca. Bardziej będzie to teoria niżeli praktyka. Dał jej znak, gestykulując, zrozumiała. Czyli też znał się na taktycznym migowym, super, mogą porozumiewać się bez słów.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Strzelnica
Nie 7 Lut - 2:20
Chociaż Streicher należał do osób spostrzegawczych, nie od razu zauważył psa. Zwiniętą czarną kulę wziął za zrzucone na kupę ubranie albo torbę czy plecaki ćwiczących na strzelnicy ludzi. Gdy jednak czarny gałgan poderwał się na równe nogi i zaszczekał, Kurt cofnął się i przyjął postawę bojową, zasłaniając przedramionami twarz, jak w walce na pieści. Atak nie nadszedł a zwierzę zostało odwołane, dlatego już po chwili Streicher wyprostował się, opuścił ręce i spojrzał na stworzenie jasnymi oczami, które chociaż nieco zaczerwienione, nie wyrażały nic.
Czym był ten... kundel? Wyglądał jak pies, zachowywał się jak pies a jednak było w nim coś, co kazało Niemcowi podejrzewać, że istota pochodzi z probówki. Znał Huntera, znal też jego brata i wiedział jakie Russell miewał pomysły.
Nie skomentował obecności zwierzęcia. Nie było zakazu posiadania zwierząt, każdy z żołnierzy, jeśli miał warunki, mógł trzymać u siebie co chciał. Byle by karmił, dbał i najlepiej szkolił.
Szatyn przeniósł wzrok na Huntera, który postanowił zaczepić go i włączyć do rozmowy. Na wzmiankę o konkursie, zamrugał i spojrzał na stojącą obok kobietę. Miała w sobie zadziorność, kojarzył ją z rekrutacji i kilku szkoleń. Nie mieli jednak okazji porozmawiać dłużej.
Nie odpowiedział od razu. Biorąc pod uwagę, że dziś nie był w formie, zgoda na zawody strzeleckie niechybnie zakończy się jego porażką. Nie zależało mu na wygranej, jednak nie chciał też wyjść na słabeusza. Co mogli pomyśleć sobie o nim żołnierze? Nie wypadało też odmówić, bo odmowa pachniała jawnym tchórzostwem.
Skinął głową dziewczynie, odpowiadając spokojnym "Witam" po czym wrócił do Huntera. W innych okolicznościach musieliby używać stopni, zwracając się do siebie. W tej chwili jednak mieli wolne, dlatego tworzenie dystansu było zbędne. Tak czy siak darzyli się szacunkiem.
- Czemu nie. - odpowiedział w końcu, a na jego twarzy zagościł zmęczony uśmiech, charakterystyczny dla Kurta Streichera - Przegrany stawia kolejkę w kompleksie wypoczynkowym. - dodał, podchodząc do swojego karabinu.
Tak, był świadom tego, że to on będzie stawiał, lecz niespecjalnie mu to wadziło. Czuł, że to nie jego dzień a musiał wyjść po porażce z twarzą, dlatego zaproponował picie.
Był też drugi powód. Miał ochotę na drinka, a sam przecież nie będzie pił.
Gdy tylko pomyślał o barze, zachciało mu się palić. Zwalczył jednak chęć sięgnięcia po papierosa i położył dłoń na rozstawionym sprzęcie.
- Jakie są zasady?

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Nie 7 Lut - 2:49
No to otrzymałem wszystkie informacje, które były mi potrzebne. Zarówno ile misji miała już w MORII jak i dlaczego tak martwi się o dowództw....a nie czekaj....zamiast tego dowiedziałem się gdzie wcześniej pracowała i czym się zajmowała.... fascynujące. Aż zaczynało mnie ciekawić jak będą wyglądały misje z nią. "widzisz przeciwnika? Tak, kiedyś jadłam burrito..." Pewnie będzie to coś w tym stylu.
- Nie zastanawiam się. Mnie to wisi. Każą zabijać to zabijam, a czy ten ktoś zasłużył to nie moja sprawa - byłem szczery. Nie miałem sumienia, nie miałem snów. Nikt mnie w nich więc nie nawiedzał i nie przypominał o sobie. W szczególności te dziwadła z Drugiej Strony. One nie zasługiwały na to, by oddychać tym samym powietrzem co my.
Eeeee...zaraz. Więc.... - zabijasz tylko w samoobronie? - strzelec wyborowy, który czeka ze strzałem, aż ktoś go zauważy i zaatakuje? Gdy jego życie będzie zagrożone. Ciekawe. Kogoś takiego jeszcze nie spotkałem. Tym bardziej miałem nadzieję, że kiedyś nas przydzielą do jakiegoś jednego oddziału w Krainie. Musiałem zobaczyć takie indywiduum w akcji.
Streicher szybko mógł się przekonać, że jego przypuszczenia są słuszne. Farfocel, zaraz po zjedzeniu swojej nagrody, zaczął mu się przyglądać swoimi dwukolorowymi ślepiami i łapać zapach, wysuwając swój niebieski, rozwidlony jęzor, który zdecydowanie nie należał do żadnego ssaka. Do tego nastroszył swoje czarne, krucze piórka. Zasyczał cicho, jednak czując lekkie szturchnięcie uspokoił się. Nadal węszył i przyglądał się mężczyźnie, ale nie wykazywał aż tak agresji. Kurt raczej nie był na tyle głupi, by głaskać go bez pytania. Nie był dzieciakiem.
Wojak długo mi nie odpowiadał, jednak ja byłem cierpliwy. Nie musiałem się martwić, że mnie zignoruje. Nie był tego typu osobą. Skinąłem mu więc tylko głową, gdy się zgodził oraz gdy zaproponował karę dla przegranego. Kolejka w wypoczynkowym? Nie ma problemu! Nawet jeśli to ja miałbym przegrać.
Jeśli jednak chodzi o zasady... - wymyśliłaś konkurs to proponuj zasady - zwróciłem się do kobiety, zaraz jednak dodając - od razu mówię, że jeśli chodzi o karabiny wyborowe to mogę strzelać tylko z pozycji leżącej - pstryknąłem się lekko w zabezpieczony bark. Pewnie wyglądałem jakby udawał i nosił to tylko po to by nie musieć ćwiczyć albo chodzić na misję. W końcu w moich oczach, ani na mojej twarzy nie było ani śladu bólu czy cierpienia. Smerfetka nie mogła wiedzieć, że takowego po prostu nie byłem w stanie odczuwać. Co innego Kurt. Trenował ze mną tyle razy, że nawet jeśli nie wyczytałby tego z moich akt, bądź nie dowiedział się od kogokolwiek, to i tak by się zorientował. Przecież do delikatnego było mu naprawdę daleko, jeśli chodziło o nasze sparingi.
Czekałem na decyzję kobiety. Co wymyśli? Używamy jednego karabinu? Czy każdy innego? Cóż...zobaczy jak bardzo równe szanse będziemy mieć i czy będę musiał iść po swoją broń czy też nie. W końcu obecnie miałem przy sobie tylko swojego Deagla i nic więcej. No bo pies nie miał właściwości wystrzeliwania pocisków....chyba....

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Wto 9 Lut - 10:57
Zaśmiała się z Huntera, strasznie doczepiał się szczegółów, ale lubiła to jego doczepianie - Chyba nie jesteś typem filozofa Hunter - Urwała temat, bo podszedł do nich Kurt, który dość gwałtownie zareagował na monstrum Huntera. Trochę to śmiesznie wyglądało, aż zachciało się jej śmiać, ale powstrzymała się, przykładając dłoń do swoich warg, zwiniętą w pięść.  Wszyscy zgodzili się na  konkursik, malutki sparing strzelecki między zgromadzonymi, cudownie! Będzie się działo. W dodatku jeszcze nagrodą mają być drinki w kompleksie wypoczynkowym, aż zachciało jej się rywalizować jeszcze bardziej.

- Na pewno sobie poradzisz. Dobra, panowie, to pozycja leżącą, oddajemy strzał na sto metrów, ze swoich wybranych karabinów wyborowych, bez lunety, jedynie muszka i szczerbinka, każdy ze swojego toru, tarcze ustawi nam żołnierz z budki, mamy po pięć strzałów, tarcza punktowa - Objaśniła zasady, które wymyśliła, dość trudne, bo bez lunety celowniczej, na sto metrów to naprawdę trzeba potrafić strzelać. Ruszyła pewnym krokiem do gościa w budce, objaśniła mu zasady, a on jedynie przytaknął. Wróciła do nich, zbierając wcześniej ze swojego toru Karabin Sako TRG-22, wzięła też pięć naboi. Kucnęła, wyciągnęła magazynek, zaczęła ładować kulki, pięć powinno wystarczyć, żeby wygrała zawodowy. Wystarczyło trafić pięć razy w sam środek głowy albo sam środek korpusu tarczy. Nie powinno być to takie trudne, na sto metrów, jednak bez przyrządów celowniczych stanowiło to wyzwanie. Odczepiła lunetę z karabinu, położyła na ladzie, toru obok toru Huntera. Wsadziła magazynek - Nie ma tak, że kobieta pierwsza. Niech zacznie nasz szef, później Hunter, a na końcu ja. Pięć strzałów mamy oddać w ciągu chwili, jeden po drugim. - Objaśniła to jeszcze, żeby każdy wiedział.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Strzelnica
Czw 11 Lut - 0:39
Streicher nie należał do towarzyskich osób. Ani do wielce rozrywkowych. Przez większość dni w roku bywał zmęczony, zarówno pracą jak i udawaniem, że wszystko z nim jest w porządku. Co prawda leki przyjmował już od bardzo długiego czasu i pomagały mu na jego dolegliwości, jednak bywały takie dni kiedy miał wrażenie, że dusi się we własnym ciele. Niezbyt wylewny, nie mówił o swoich problemach innym, unikał rozmów na własny temat, ukrywając to jak się czuje, co lubi, jaki jest naprawdę. Powinien skorzystać z fachowej pomocy i przepracować swoje traumy, a jednak jakaś część jego umysłu nie pozwalała mu schować dumy w kieszeń i poszukać pomocy.
Nie. On nie potrzebuje pomocy. Sam poradzi sobie z bezsennością, dostał przecież leki. Poradzi sobie również ze złymi emocjami, które w nim narastały. Jest silnym żołnierzem MORII, Zastępcą Zarządcy. Prawą ręką Reinhardta.

Niemiec skinął głową przyjmując zasady. Nie czekał na znak, tym bardziej nie bawił się w ustępowanie damie. Yakasha, chociaż była kobietą, w siedzibie organizacji była przede wszystkim żołnierzem. Komórką, jedną z wielu, które współtworzyły ten wspaniały, silny organizm.
Broń rozstawił już wcześniej, teraz należało odpowiednio przygotować się do strzału. Przede wszystkim pozbawił karabin optyki, bo według reguł, mieli polegać jedynie na swojej spostrzegawczości i zgraniu oka z celem.
Kurt był przyzwyczajony do strzelania z pozycji leżącej, dlatego też od razu ułożył się tak, jak trzeba. Spojrzał na tarczę. Strzelał już do celów oddalonych o wiele bardziej niż powieszona tarcza, ale czuł, że dziś nie był jego dzień. Miał spore wątpliwości co do wyniku, ale nie bał się przegranej. Nie uważał się za człowieka doskonałego w każdym calu. Potrafił przegrywać.
Wycelował. Ze spokojem poczekał aż ciało zgra się z bronią. HK PSG1 był jego ulubionym karabinem, dlatego też można było powiedzieć, że Streicher był go pewien. Gorzej z kondycją własnego ciała.
Pierwszy strzał. Mężczyzna poczuł zastrzyk podniecenia. Wiedział, że spierdolił go koncertowo, mimo to nie wypadał z transu. Tarcza jeszcze przez chwilę poruszała się nieznacznie, ziejąc dziurą po lewej stronie ciała (rzut k10: 4).
Kolejny, drugi strzał był już lepszy. Niemiec osiągnął lepszą koncentrację, wchodząc w tryb snajpera. Czuł jak jego ciało buntuje się i daje znać o nieprzespanej nocy i zmęczeniu, lecz zignorował sygnały. Tarcza została ozdobiona dziurą w pobliżu środka (rzut k10: 8).
Wdech, wydech. Spokojnie, powoli. Cel nie ucieknie. Czeka cierpliwie na swój przydział ołowiu. Kurt czuł wyrzut adrenaliny, nie potrzebował wspomagaczy by zacząć widzieć tarczę bardzo wyraźnie. Gdy tego wymagała sytuacja, potrafił odsunąć na bok zły stan fizyczny i psychiczny, i skupić się na zadaniu. Turniej strzelecki, chociaż był zabawą, traktował poważnie. Taki już był.
Trzeci strzał był perfekcyjny. W sam środek tarczy (rzut k10: 10). Szatyn czuł satysfakcję, ale nie osiadał na laurach bo zostały mu jeszcze dwa turniejowe naboje.
Zamknął na chwilę oczy i zmarszczył brwi. Krew krążyła szybciej, oddech chociaż spokojny, zdradzał podniecenie. Streicher po prostu lubił strzelać. Niepokoiło go w tej chwili tylko to, że po każdym strzale czuł się tak, jakby ktoś przywalił mu w brzuch pozbawiając tchu. Czyżby był bardziej zmęczony niż mu się wydawało? Faktycznie kilka ostatnich nocy było złych, ostatnia fatalna. Dawno nie czuł takiego odrętwienia w mięśniach rąk.
Wdech, wydech. Czwarty strzał. Streicher zawahał się, odkrywając lekkie drżenie powieki jednego oka. Znał powód tego nieprzyjemniego ruchu, nie mógł go jednak kontrolować. Strzelił i zepsuł strzał, chociaż tak naprawdę nie było aż tak źle (rzut k10: 6).
- Verdammte Scheiße. - powiedział cicho, w swoim twardym języku. Nie wstydził się pochodzenia, nie było więc sensu ukrywać ani akcentu ani ojczystego dialektu.
Poprawił się leżąc i wycelował po raz ostatni. Odczekał dłuższą chwilę, aby uspokoić oddech i serce i strzelił. Ponownie trafił w sam środek, poniekąd dopełniając dzieła (rzut k10: 10). Nie było aż tak źle, sądził, że pójdzie mu o wiele gorzej.
Sapnął cicho i puścił karabin. Jego tura właśnie dobiegła końca, jednak Kurt nie zamierzał wstawać. Leżąca pozycja była wygodna, dlatego przesunął odrobinę broń i ułożył się na podstawionych pod brodę skrzyżowanych ramionach. Czekał aż inni zakończą rywalizację, by porównać wyniki.

Rzuty

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Czw 11 Lut - 12:27
Zasady były w chuj proste, choć nie dawały wszystkim tych samych szans. Choć z drugiej strony każdy miał używać broni, którą najbardziej znał. Tylko to oznaczało, że muszę zajść do pokoju po swoją. Chociaż...nie! Nie rozpakowałem jej po wczorajszej misji, byłem zmęczony, potem Ruru przyniósł psa, nie miałem do tego w ogóle głowy. Usiadłem więc na krześle i wyciągnąłem z kieszeni Sakwę, a z niej swoją Berrett. Uśmiechnąłem się i znalazłem też amunicję. Wyciągnąłem 3 pociski z magazynka. Z dwa razy musiałem strzelić na misji, a nie brałem jakiś większych magazynków. Nie było bowiem w planie korzystania z tego, że ma się snajpera. Byłem tam tylko na wszelki wypadek. I wygląda na to, że to dobrze.
Kurt zaczął swoją serię, a ja zabrałem się za rozstawienie sprzętu na torze obok. Farfocel skuczał na krześle, ale nie schodził z niego. Wyglądało jednak na to, że zaczynał się przyzwyczajać. To dobrze. W sumie nie ważne jaki będzie końcowy wynik. I tak będę do przodu chociażby z tresurą tej małej paskudy.
Ułożyłem się na podłodze i już wiedziałem, że to zadanie nie będzie takie proste jakby się wydawało. Rozmontowałem optykę. Nie przez to jednak był ten konkurs dla mnie trudniejszy niż myślałem - strasznie niewygodnie leżało się na złożonej ręce i to na pewno nie pomagało we właściwym celowaniu.
Gdy nadeszła moja kolej, postarałem się ułożyć jak najwygodniej. Wykonałem pierwszy strzał i już miałem dość tego konkursu. To było pudło (k10=1). Jednak po mnie nie było widać ani zdenerwowania, ani smutku. Nic.
Odetchnąłem i skupiłem się na strzale. Nie była to dla mnie jakaś wielka odległość, bym potrzebował w ogóle optyki. Z tego co widziałem, wybrałem największy kaliber, ale cóż. Nie chce mi się iść do zbrojowni tylko po to by wybrać inną broń, taką akurat miałem pod ręką, no i dodatkowo była to moja ulubiona.
Wykonałem drugi strzał, tym razem trafiając w sam środek głowy (k10=10), no tak już lepiej.
Następny strzał nie był już taki świetny, bo trafił idealnie w połowie pomiędzy krawędzią celu, a jego środkiem. (k10=5). Zostały dwa strzały. Ale i tak z tego co zauważyłem, to raczej średnio mi szło. Ech....no trudno postawię im drinki, najwyżej potem Kurt zrobi mi niezbyt miłe doszkolenie, w tej sprawie. Dla niego pewnie nie było wymówek dlaczego źle strzelam.
Następny strzał prawie dosięgnął celu, jednak nie był to idealny środek (k10=9), a ostatni trafił w poprzedni. Tylko trochę poszerzając otwór, dla potwierdzenia, że faktycznie nie było to pudło. (k10=5).
Westchnął i usiadłem. Leżenie nie było za wygodne. Nie byłem zadowolony ze swojego wyniku, to na pewno, ale nic nie dało się wyczytać, ani z mojej twarzy, ani z oczu.
Spojrzałem z wyczekiwaniem na kobietę. Niech ona jeszcze pokaże co potrafi. Wtedy dowiemy się, czy mój budżet się lekko zmniejszy czy też nie.
Usiadłem skrzyżnie, a Farfocel zaraz usadowił się na moich kolanach. Zacząłem go więc głaskać, obserwując ostatnią uczestniczkę naszego małego konkursu. Na Kurta jakoś wolałem nie patrzeć, jednak upewniłem się, że nie zasłaniam mu widoku.

Rzuty

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Strzelnica
Czw 11 Lut - 13:50
Panowie oddali strzały. Krótko czekałam na swoją kolej, w połowie tury Huntera, wzięłam swój karabin, położyłam się na torze po prawej. Rozłożyłam dwójnóg, lewą dłoń złapałam pod kolbą, za swój prawy biceps, od ręki która operowała karabinem. Trzymałam palec wskazujący na spuście. Oparta łokciami, rozluźniłam i napinałam barki. Zaczęłam oddychać, powierciłam się trochę w miejscu. Zrównoważyłam oddech, odstresowałam się, a było to trochę stresujące. Chciałam wygrać konkurs i pokazać się z lepszej strony, prawdziwe byłam połowiczne kobietą. Trochę rywalizacji i okazjonalne zabłyśnięcie w oczach Huntera oraz wice zastępcy mogłoby być dla mnie dobre. Hunter zakończył serię. Przeładowałam snajperkę, nabój trafił do komory, teraz wystarczyło tylko nacisnąć i kulka poleci do celu. Pochyliłam głowę, zamknęłam lewe oko, prawym łapałam muszkę i szczerbinkę, później odnalazłam tarcze. Poprawiłam celowanie, odetchnęłam głęboko, wpuściłam powietrze i nacisnęłam lekko spust, starając się nie spiąć mięśni prawej ręki, żeby nie ruszyły karabinu o milimetr. Strzał doleciał do tarczy, charakterystyczny dźwięk przebijającej się tektury. Rzut: 10
Odetchnęłam raz, drugi raz, mrugnęłam parę razy. Ponownie zrównałam muszkę i szczerbinkę, potem najechałam na tarczę, w to samo miejsce, gdzie trafiłam. Widać było plamkę na tarczy po moim pierwszym trafieniu. Zrobiłam wydech, ułamek sekundy nacisnęłam spust. Ajć, użyłam więcej siły w dłoni przy tym naciśnięciu. Rzut: 5]
Zdecydowanie namierzyłam przyrządami celowniczymi na tarczę, oddychając powoli, rozluźniłam barki i potem je spięłam, poczułam jak nerwy całych pleców pracują. Rozluźniłam się, poprawiłam o milimetr. Nacisnęłam delikatnie, lecz pewnie na języczek. Rzut: 9
Poczułam się pewniej, wyzwoliłam trochę adrenaliny, szybko nakierowałam celownik na tarczę, rozluźniłam się przy wydechu, nacisnęłam spust i oddałam błyskawiczny strzał. Rzut: 6
Nie czekałam znowu, odetchnęłam, poprawiłam i namierzyłam tarczę, ruch barkami, poprawienie się w pozycji, wydech i naciśnięcie spustu. Ostatni strzał poleciał. Rzut: 4
Żołnierz budki obserwował konkurs, liczył strzały, po 15 usłyszanych, nacisnął guzik, a tarczę na suwadle zaczęły jechać w stronę strzelających. Wstałam powoli, złożyłam dwójnóg, sięgnęłam po lunetę, wmontowałam ją. Wyciągnęłam magazynek, przeładowałam, pusto w komorze. Wsadziłam magazynek z powrotem. Spojrzałam na swoje trafienia - Dyńka za pierwszym, piątka za drugim, dziewiątka za trzecim, szóstka za czwartym, za piątym czwóreczka. Razem 34 punkty. A jak wy Panowie? - Zapytałam podekscytowanym tonem, licząc na wygraną przeciwko tej dwójce. Plus nie chciałam wyciągać swojego portfela, odkładałam na nową bieliznę, szpilki i sukienkę.

RZUTY
k10' : 10, 5, 9, 6, 4

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Strzelnica
Nie 14 Lut - 10:30
Streicher lubił dźwięk strzelania. Ostre wystrzały niosly się echem po dużej sali strzelnicy, a on leżał sobie, podparty skrzyżowanymi ramionami pod brodą i odpoczywał. Powieki mu ciążyły i w pewnej chwili po prostu zamknął oczy. Nie, nie zasnął, zwyczajnie korzystał z chwili gdy inni byli zajęci swoimi zadaniami. Jak świeżo upieczona matka, która w każdej wolnej od dziecka minucie odpoczywa w odrętwieniu, przypominającym półsen.
Kurt był u siebie, wśród swoich. Nie musiał się martwić o to, że coś mu się stanie, nie musiał też martwić się o innych. Żołnierz pilnujący tego miejsca był czujny i obserwował ich ze swojego pokoju, by w razie czego interweniować czy to komunikatem nadanym przez głośnik, czy swoją obecnością.
Niemcowi przeszkadzała w odpoczynku tylko jedna rzecz. Zrelaksowany, półprzymkniętym okiem spojrzał w stronę dziwnego stworzenia, które najwidoczniej należało do Huntera. Zwierzę... Skamlało. Wydawało z siebie dźwięki irytująco podobne do dziecięcych w oczach Streichera. Mężczyzna poczuł jak agresja puka delikatnie do jego umysłu.
Nic na to nie mógł poradzić. Po prostu nie lubił dzieci a już zwłaszcza odgłosów, które wydawały. Przypominały mu czasy gdy jego "siostra" Nie dawała mu spać, nie dawała się uczyć. Czasy, kiedy jej płacz rujnował jego zdrowie psychiczne.
Patrzył na kundla chłodnym spojrzeniem błękitnych oczu. Rozumiał potrzebę posiadania zwierzęcia, przyjaciela, jednak... Czy ten konkretny mógłby się wreszcie zamknąć?
Jakby na jego życzenie, pies umilkł bo i skończyły się strzały. Mężczyzna podparł się o podłogę i uniósł do siadu, by w następnej chwili sprawdzić szybko broń i pozbawić ją możliwości strzelania. Łusek nie zbierał, tym zajmie się obsługa strzelnicy.
- Cztery, osiem, dziesięć, sześć, dziesięć. - wyrecytował z pamięci, z twardym, niemieckim akcentem.
Obejrzał Yakashę od stóp po głowę. Strzelała całkiem nieźle. Oczywiście dodatkowy trening przyda się każdemu i jej również nie ominie, jednak Streicher przyznał sam przed sobą, że obstawiał, że to właśnie ona przegra. Nie wiedzieć czemu. Nie wątpił w jej przeszkolenie. Może po prostu podświadomie czuł, że mężczyźni dokopią kobiecie, pokażą swoją samczą siłę i będzie musiała w nagrodę postawić im piwo. Albo i coś więcej.
Pokiwał głową z uznaniem po czym przeniósł wzrok na Huntera. Zwiadowca unikał patrzenia wprost na Zastępcę, co samo w sobie było trochę komiczne, ale miał prawo się wstydzić.
Kurt, nie chcąc ośmieszać podwładnego przy Yakashy, podszedł do bruneta i klepnął go w zdrowe ramię. Szorstki gest, lecz niosący pewną dozę pociechy.
- Jeszcze chwila rehabilitacji i będziesz strzelał jak dawniej. - powiedział - Tymczasem... Szykuj portfel. - drugie klepnięcie było już mocniejsze. W zmęczonych oczach pojawił się błysk wesołości. Nie było sensu wygłaszać teraz wykładu na temat złych wyników. Hunter nie był w pełni sił i Kurt o tym wiedział, mimo martwej twarzy mężczyzny.
Przeniósł spojrzenie na kobietę i ponownie przyjrzał jej się uważnie. Miała w sobie coś z drapieżnika pokroju kota. Pewna siebie, niepozorna lecz śmiertelnie niebezpieczna. Już samo to z jaką łatwością obsługiwała broń nakazywało czuć respekt.
Trochę przypominała mu...
Nie. Nikogo mu nie przypominała. Była kolejnym żołnierzem MORII, kolejnym człowiekiem do wyszkolenia na maszynę do likwidacji wroga.
Wrócił do swojego karabinu i bez słowa zabrał się za rozmontowywanie sprzętu. Po chwili schował wszystko do pokrowca, zabezpieczając odpowiednio i przeniósł do pokoiku strażnika, prosząc o przechowanie. Ten od razu schował broń Streichera do dużej szafy pancernej.
Niemiec wrócił do reszty strzelców i posłał im lekki uśmiech, który nie sięgnął oczu.
- To jak? Idziemy? - zagadnął przyjaźnie - Nie wiem jak wam, ale zdążyło mi solidnie zaschnąć w gardle.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Strzelnica 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Strzelnica
Nie 14 Lut - 19:49
W trakcie strzelania kobiety, Farfocel siedział cicho. Głównie dlatego, że siedział mi na kolanach i domagał się pieszczot. Nie wydawał przy tym jednak żadnych dźwięków. Czekałem cierpliwie aż Yakasha wykona swoje strzały, po czym słysząc jaki ma wynik, zacząłem pakować swoją broń. Poszukałem w Sakwie futerału i zapakowałem dokładnie broń. Potem ją sobie wyczyszczę i zajmę się wszystkim. Wcześniej była luzem, gdyż ktoś musiał taszczyć dowódcę grupy, bo oczywiście zastępca był zbyt zajęty marudzeniem jak to go boli nos. Schowałem wiec potem broń jak najszybciej i potem już nie miałem głowy do tego by się nią zająć. W szczególności, że odzyskałem ją dopiero, gdy poszedłem pozwiedzać nowe mieszkanko.
Schowałem futerał z karabinem do Sakwy, po czym podszedłem do drugiego futerału, z Deaglem. Pogładziłem brzegi pudła słuchając wyników drugiego mężczyzny - no to ja stawiam - nie musiałem nawet patrzeć na tarczę. Dokładnie widziałem gdzie trafiłem. Inni niech sobie pooglądają jeśli ich to tak bardzo interesuje.
Dla niektórych pewnie strzał dwa razy w to miejsce prawie idealnie byłoby wyczynem, ale w tym momencie nie miał najmniejszego znaczenia, bo suma punktów i tak była zbyt niska.
Nie odpowiedziałem na słowa Zastępcy. I tak byłem na siebie zły, że tak mi poszło. Ale cóż.... - tak szefie - odpowiedziałem tylko na słowa o portfelu i schowałem krótką broń również do sakwy po czym schowałem ją do kieszeni. Spojrzałem tęsknie na tory i westchnąłem w duchu. A tak miałem nadzieję, że po prostu sobie postrzelam. Jeszcze bym tutaj najchętniej został. Ale cóż...skoro szef każe iść do Kompleksu no to chodźmy.
Nie wiedząc czemu, czułem się jak uczniak, który dostał pstryczka w nos od swoich nauczycieli. Nie żeby Yakasha nim była. Ale tak ogólnie to biorąc. Może ze względu na swój wiek? Nie...z resztą...nie ważne.
Zawołałem Farfocla i poczekałem na pozostałych, by uszczuplić swój portfel. Kto wie jak bardzo....

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach