Claudillea Mavia rodu Praga

Złotko
Gif :
Claudillea Mavia rodu Praga 5PUjt0u
Godność :
Claudillea e Praga
Wiek :
wizualnie pomiędzy 20 a 30.
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
175 cm i 67 kg
Znaki szczególne :
sześć palców u lewej stopy, ciemna skóra
Pod ręką :
-
Broń :
bicz
Zawód :
ekonomistka, kupczyni strategiczna, stalowa dama na emeryturze
https://spectrofobia.forumpolish.com/t915-claudillea-mavia-rodu-praga https://spectrofobia.forumpolish.com/t1010-i-got-my-own-back#14617 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1005-claudillea-e-praga-korespondencja https://spectrofobia.forumpolish.com/t1127-zlotko
ZłotkoPocałunek Słońca
Claudillea Mavia rodu Praga
Sob 30 Lip - 23:03


Claudillea Mavia e Praga

Upiorna Arystokratka, Pocałunek Słońca i tytularny Rogaty Rycerz

Pocałunek Słońca – zupełne przeciwieństwo zwykle oziębłych i dumnych arystokratów. Ci Upiorni są pełni energii i pogody ducha, a przeżyte dekady niemal nie odcisnęły na nich piętna. Cieszą się życiem i czerpią z niego co najlepsze, a w ich otoczeniu promienieje ciepło i optymizm. Mawia się iż tak lubią słońce, że bez względu gdzie są ich skóra zawsze wydaje się nagrzana.

{ w wieku około 300 lat wygląda jakby była  pomiędzy 20 a 30 }
  { nazywają ją „naszym Złotkiem” lub „Adanium”, Różą Pustyni }

be stubborn about your goals
and flexible about your methods [moce]


{ Sędzia uczuć }
Niezdecydowany handlowiec lub agresywny przechodzień – Złotko nie zna takich określeń. Potrafi załagodzić lub obrócić na swoją korzyść większość sytuacji, z którymi się spotyka (i tym razem nie chodzi o jej urok osobisty!), bo świetnie zauważa otaczające ją uczucia oraz emocje i może nimi zarządzać. Wyciszy strach zgubionego dziecka, podniesie morale najemników brata płomienną mową i przekieruje zazdrość napastliwego kupc
Proste emocje jak strach, gniew, radość, podniecenie czy frustrację potrafi przelać na grupę ludzi, jednak kontrola uczuć jest możliwa tylko u jednej osoby naraz, każdy przecie choćby nienawidzi inaczej i czego innego.
  [ 3 posty // 4 odpoczynku, przy grupach męczy się też psychicznie ]

{ Pani (z) kamienia } Urodzona wśród skał i piasku, po jednej stronie mając plażę, a po drugiej pustynię, Lea chadza wśród nich jak po własnym podwórku. Zna tam każdy dołek i otoczak; może je wydobyć, a następnie skruszyć w dłoni, bo geokineza jest częścią jej osoby tak jak woda jest nieodłącznym fragmentem Liona. Nie jest dla niej problemem przejście po ruchomych piaskach czy zdmuchnięcie pyłu z chodników w domu, oczyszczenie sobie drogi wśród leśnych ścieżek. Wyczuwa drżenie otoczenia jak swędzenie na skórze i gdy ma spaść w jej kierunku kamyk lub ktoś staje za plecami, ona już wie. Zagrożona, zasłoni się skałą nagle wydartą z podłoża lub odsunie na skrawku lewitującej darni.
 [ aktywne używanie przez 3 posty // 2-4 posty odpoczynku, w zależności od stopnia trudności i obciążenia - zakres mocy i jej ograniczenia zgodne z Kompendium ]

{ rangowe: Blokada mentalna i rodowy artefakt-broń z właściwościami paraliżującymi }
Metalowy bicz noszący nazwę Splotu lub Świtu przechodził z pokolenia na pokolenie Pragów. Choć za życia Lei nie wydarzyły się żadne znaczniejsze wojny – pomijając najazd Ludzi kilkadziesiąt lat temu, do którego się nie mieszała, mieszkając za daleko – wcześniej dzierżyły go jej matka oraz matka jej matki i tak wstecz, każda z godnością i broniąc podległych im mieszkańców. Pokłosiem tego wychowania stał się azyl, którego Arystokratka udziela na swoim dworze każdemu strudzonemu lub uciekającemu. Przez jej dom przewinęły się niezliczone bękarty, rozbitkowie z jej brzegów i zbiegli niewolnicy, znajdując tam po przejściu Próby prawdy pracę za wikt, opierunek i nieco gotówki nim nie staną na nogi, by pójść dalej własną ścieżką.
Bat zrobiony z elastycznego, złoto-srebrnego metalu tnie równie szybko jak każdy inny, ale posiada też zdolności paraliżujące, co pomaga w prędkim spacyfikowaniu oponenta. Praktycznie i elegancko. W razie potrzeby może rozpaść się na pół, tworząc bliźniacze bicze. Sama Lea rodowego artefaktu używa raczej jako symbolu niż narzędzia, przypasując go na uroczystości lub w delegacje.

be a voice, not an echo [talenty]


{ Doskonała ocena sytuacji }
By utrzymać się na szczycie, trzeba zostać rekinem, nie glonojadem. (Które zabawnie jest oglądać.) Oznacza to wyrobienie sobie nawyku obserwacji i ludzi, i mechanizmów, które ich kreują i są przez nich kreowane. Nie można popaść w samozachwyt i należy wciąż się uczyć: czytać folia ekspertów oraz i nie stronić od rozmów z bardziej doświadczonymi członkami rodziny. Na koniec nie sposób pominąć intuicji, kształconej od podlotka, która w odpowiednim momencie popchnie do zwycięstwa, choć wszystko wokół nalega by spasować. Wszystkie te starania i nauki splotły się, pozwalając Arystokratce przewidywać, szacować, snuć celne plany i wreszcie przodować i wyznaczać nowe ścieżki, zazwyczaj w handlu.

{ Walka biczem }
O ile wśród większości Upiornych hołubiona jest walka ostrzem, tak rodzina jej matki od zawsze wolała pragmatyczne podejście. Nie używa go bez poważnej przyczyny i bat jest raczej wyraźnym, nie do przeoczenia przypomnieniem; nie znaczy to jednak, że Arystokratka zaniedbuje ćwiczenia sprawnościowe lub celności. Bicza można używać elegancko, oplatając ciało niemal bez żadnej szkody i tak właśnie lubi go używać, choć nie ma żadnego problemu w posługiwaniu się nim bardziej agresywnie. No i na co dzień ta kobieta, jak to nowoczesna Arystokratka, nie lubi chodzić otoczona kordonem straży, wypracowała więc z własną gwardią kompromis – zamówiła biczyk, który złożony, swobodnie zmieści się w obszernej kieszeni sukni. W ten sposób może zapobiec ewentualnej próbie rabunku lub wyjaśnić co nieco opornym absztyfikantom nawet przy niewielkiej, jedno-lub dwuosobowej obstawie, z którą się porusza.

{ Zwiększona szybkość przyswajania informacji }
Wykształcona, inteligentna kobieta zawsze znajdzie sposób, by uprościć sobie życie. Złotko miała wiele czasu – i wiele przydługich lekcji historii i ekonomii – by wypracować system zapamiętywania i kojarzenia informacji, które musiała w krótkim czasie poznać i zrozumieć. A uczyć się należy mądrze, a nie pilnie. Arystokratka przyswaja nowe informacje, wiersze, piosenki, zasady gry czy umiejętności dwakroć szybciej niż inna osoba.

make them stop and stare [aparycja]


Na cóż jej te wysokie kości policzkowe, wysmukły nos i ciemne rzęsy, po co sterczące piersi i włosy jak błyszcząca morska fala, skoro chęci do zalotów ma tyle co alabastrowy posąg na krużganku jej domu? Claudillea jest atrakcyjną kobietą w kwiecie wieku, bo musi nią być – bo niechby ktoś na głos powiedział, że Upiorni Arystokraci mają wady i skończyłby wywieszony na pastwę ryboludzi. Bez znaczenia, że u lewej stopy ma sześć palców, w czasie burzy utyka i otacza ją chmara plotek o nałożonej klątwie. Bez znaczenia nawet, że uroda Lei znaczy dla niej tyle co pył na sandałach, bo podziwiać powinno się jej inteligencję, zmysł handlowy i zaradność, a nie pośladki. A jednak ludzie widzą rogi i natychmiast oceniają Arystokratki jak jałówki na targu – w co się ubrała, ile ma służby i czy jest ładniejsza od obecnej pani miasta. Nie mogąc uciec od takich spojrzeń, postanowiła uczynić to piękno kolejną bronią.
Sylwetkę ma smukłą od ćwiczeń, raczej atletyczną niż filigranową, jest też całkiem wysoka – około 175 centymetrów licząc bez wysokich butów, które lubi. Chodzi lekko, stukając obcasami, z pewnością siebie widoczną w tym długim kroku i zadartej brodzie. Jej smagła skóra to nie tylko opalenizna, a w kontraście doń stoją perłowobiałe włosy, długie niemal do pasa i rzadko ufryzowane; spływają na plecy Arystokratki w łagodnych, poskręcanych od wilgoci morza falach. Czasami zaś pukle kobiety okazują się – z dnia na dzień i bez wyraźnego powodu – być czarne jak noc i nikt nie wie która to barwa jest naturalna. Całkiem spore rogi w kolorze kości słoniowej zaczynają się za skroniami i węzeł za węzłem rosną łukiem w tył, równolegle do czaszki, za uszami zawijając się jak dwie sprężynki; swoim wypolerowanym, eleganckim całokształtem mogą przywodzić na myśl lżejszą wersję rogów muflona lub owcy stepowej.
Wszyscy za bardzo ufają niewerbalnym komunikatom, więc jej resting bitch face łatwo zinterpretować jako wyniosłość, bo lico ma zbyt często nieskalane emocją, spojrzenie w zależności od sytuacji albo zamyślone, albo harde i rzadko podnosi głos, ale naprawdę nietrudno wywołać błysk w tych niebieskozielonych oczach, prawie niewidoczne kurze łapki w kącikach oczu i uśmiech na wargach.
W codziennym makijażu przyczernia jedynie rzęsy, a urodę zgodnie ze zwyczajami Dzikich plaż i Pustyni podkreśla biżuterią – we włosach, uszach i na długich ramionach i palcach. Podczas oficjalnych okazji na skroniach nosi wieniec laurowy lub z kwitnącego adanium, a pas owija rodowym Świtem – metalowym biczem w kolorze srebrno-złotym. Ubiera się wygodnie i lekko, choć zawsze kobieco  – bo po prostu lubi wyglądać dobrze – a jeśli ktoś ją lepiej zna, spodziewa się, że z pewnością schowała gdzieś biczyk.  

 
do not harm & take no shit [charakter]


Arystokratka wygląda na chłodną i niedostępną do chwili pierwszej rozmowy – bo zwykle po prostu pilnuje swojego nosa – jednak po kilku chwilach spędzonych w jej towarzystwie turkusowe spojrzenie traci melancholijny wyraz i odkrywa się ten nonszalancki półuśmiech i błyskotliwy żart. Ma pogodne usposobienie i nie przeszkadza jej konieczność częstej socjalizacji, choć i tak najlepiej bawi się w swoim własnym towarzystwie.
Właśnie z tego powodu ma naprawdę wielu znajomych i znikomą ilość bliskich przyjaciół. Wobec tych kilku wybrańców jest bezwzględnie lojalna, na tyle, że ta na co dzień prawa kobieta pomoże zakopać ciało czy porwać porywaczy.
Lea widzi w ludziach i sytuacjach co najlepsze i zawsze ich w tym wspiera, choć jeśli okaże się, że została oszukana – niech Magia dopomoże takiemu nieszczęśnikowi. (Pamiętaj, że wie, jak ukrywać ciała.) Podchodzi do życia z nadzieją dziecka, ale i ostrożnością starca. Nie potrafi przejść obojętnie obok niesprawiedliwości, ale zwykle nie wtrąca się nieproszona i częściej atakuje słowem niż ręką – nie traci kontroli i nie sądzi bez wysłuchania obu stron konfliktu, choćby była jedną z nich.
Jest rzeczowa, zdyscyplinowana i zorganizowana, choć nie powstrzymuje jej to od snucia planów i marzeń – głównie tych odległych, niemal nierealnych lub bardzo wybujałych. Jest także surowa wobec siebie oraz innych i nie pozwala robić rzeczy na pół gwizdka, co bywa kłopotliwe dla wszystkich wokół, łącznie z nią samą. Na koniec wypełnionego obowiązkami dnia lub w chwilach, gdy czuje się przytłoczona lub bezsilna poświęca się obróbce kamienia, najczęściej za pomocą mocy.
Osiągnęła w swym krótkim życiu tak wiele, że zupełnie nie potrzebuje martwić się o poczucie własnej wartości, więc nawet wobec złośliwych i krytykantów pozostaje spokojna i traktuje ich z szacunkiem, a nie wzajemnością. Jest ponad ich gierki, złośliwości i bezsensowne zaczepki, choć nie pozwoli wejść sobie na głowę, a jej język tnie równie mocno co bicz w ręce.
W swoich oczach nie jest typową przedstawicielką Upiornej Arystokracji, a z pewnością nie jest po prostu panią na włościach, ale też nigdy na taką nie pozowała. Nie stroni od przelotnych miłostek i flirtu, ale nie pozwoli się uwiązać do kogokolwiek bez wyraźnego powodu, z byle obowiązku by przedłużyć ród. Mimo różnorakich plotek nie zmienia swojego – dla innych niezrozumiale beztroskiego, bo neutralnego politycznie, izolacyjnego, przepełnionego własną pracą – życia.
Po prostu już jest taka, jaką zawsze chciała być – silna i niezależna i na swoich własnych warunkach.  

     
if your path demands you to walk through hell
       walk as if you own the place [historia]


Claudillea Mavia, najmłodsza córka Pragów i Odyseuszów, pragnęła stabilnego, spokojnego życia. Zdecydowanie nie cichego – z takim temperamentem nikt się tego po niej nie spodziewał – lecz z pewnością samodzielnie wybranego i kierowanego własnymi rękoma, a pozbawionego weń polityki i ciężaru rodu na ramionach. Jak to w takich historiach bywa – stało się zupełnie odwrotnie.
Wraz ze śmiercią żony ojciec niemal zupełnie wycofał się z życia towarzyskiego, skupiając ledwo wyłączne minimum na rodzinnych przedsięwzięciach – handlu muszlami i kamieniem, podwodnymi skarbami oraz transporcie morskim. Równocześnie zachęcał całą ich trójkę – wystarczająco już dorosłą – do podejmowania własnych inwestycji i snucia planów, zwłaszcza, że jedno z nich miało niedługo przejąć schedę i dwór Pragów, pozostawione przez matkę, ostatnią w linii. To jest, gdy była z nimi jeszcze Sandra. Gdy nieoczekiwanie okazało się, że najstarsza z rodzeństwa już nigdy nie obejmie swoich obowiązków – ani żadnych innych – całość spoczęła na stokroć za mało przygotowanych Lei i Lionie. Nawet pomimo szczęśliwego trafu, że jako bliźnięta byli doskonale zgrani, należało coś wymyślić i to szybko – podzielić obowiązki, zminimalizować straty, zająć się Sandrą i ojcem.
I nagle najlepszym wyjściem wydawało się, by to ona została dziedzicem, nie Lion. A przecież jest  starszy (o paręnaście minut) i (na dodatek) jest mężczyzną! Gdy mieli jeszcze wsparcie ojca – który jak na standardy Upiornych Arystokratów był łagodnym mężczyzną – nikt nie śmiał wtrącać się w ich czy to małe, czy dalekosiężne plany, teraz jednak chyba cała dalsza rodzina oraz z ćwierć niespokrewnionej zeń Krainy Luster zalewało ich wyrazami współczucia, „dobrymi radami” i zapewnieniami o chęci pomocy.

Takiego wała.

Byli doskonale świadomi – zarówno ona, jak i jej drogi brat – że w chwili, gdy w tak delikatnym czasie pozwolą udzielić sobie rady, będzie to precedens, który zachęci pozostałych do wtrącania się w sprawy Pragów. Dwójka stusześćdziesięciolatków będzie słuchać, że powinni ustanowić jeśli nie regenta, to z pewnością doradcę, i że głową rodu zdecydowanie winien jednak zostać Lion, a dla niej muszą jak najszybciej znaleźć narzeczonego, który wzmocni rodzinę politycznie i finansowo. Że należy bezwzględnie ukrywać słabość ojca, ale używać Sandry jako żywej tarczy, metafory i przypomnienia skąd biorą się siła i przekleństwo Pragów. Och, oczywiście, że wszyscy teatralnym szeptem mówili o rodowej klątwie, przypadającej oddzielnie na każdego członka rodziny od chwili jego urodzenia, ale poza tym nie mieli pojęcia co dostało się w udziale ani Valentinie, ani jej dzieciom. Choć nie obyło się bez dziwnych i niepokojących plotek między mieszkańcami Morza Łez i Arystokracją, istota każdej klątwy była wielką tajemnicą każdego członka rodu. Przekleństwa jej i Liona znali tylko oni wzajemnie.
Koniec końców, niepomni „dobrych rad” i sarkań rodziny tak bliskiej jak siódma woda po kisielu, zajęli się sami sobą, dosłownie i w przenośni. Lion, będący świetnym hydrokinetykiem, na dobre objął rządy nad tymi kilkoma ojcowskimi statkami i działalnością na morzu, prędko spychając handel na drugi plan, na rzecz bliższych jego sercu walk (i ochrony przed nimi). Lea zaś pozostała na lądzie, bo – bardziej niż brat dyplomatyczna i cierpliwa – nadawała się świetnie do zarządzania rodzinnymi karawanami, kilkoma egzotycznymi kurortami-portami i pracującymi tam ludźmi. (Nie zapominajmy też o korowodzie chciwych krewnych i absztyfikantów obu płci, których musiała odprawiać.) Podjęła się też opieki nad najbliższymi.
Był to pierwszy od dawna raz, gdy tak bardzo pokłócili się z Lionem. Pragmatyczny, a jednak troskliwy, bezlitosny, choć w jakiś sposób także łagodny, nie wierzył, że stan Sandry w jakikolwiek sposób się poprawi. Chciał wyświadczyć starszej siostrze ostatnią przysługę i skrócić jej męki. Jego bliźniaczka nie zgodziła się na to grożąc, że jeśli nie ustąpi, już nigdy nie wyjdzie z sypialni Sandry, by nie zdołał jej pożegnać za jej plecami.

Tak więc stanęło na Lionie na morzu, Lei zarządzającej majątkiem na lądzie i śpiącej na wieki Sandrze.

Teraz, po niemal stu pięćdziesięciu latach trudności i zmagań, może powiedzieć, że wyprowadzili wszystko na prostą. Interesy idą jak nigdy, relacje z innymi kupcami są poprawne, a Stara Arystokracja znad zachodniego Morza Łez nic od Pragów nie chce, bo Lea uważa, by trzymać się z dala od Cukierkowej Ulicy i pobliskich jej dochodowych portów. Niewielkie ziemie i Słoneczny Dwór znajdujące się na obszarze Dzikich Plaż w zupełności jej wystarczają, zwłaszcza, że zrobiła z domostwa coś w rodzaju azylu dla upadłych i ubogich Upiornych Arystokratów – niemal cała służba Dworu składa się z Upiornych, a plotka głosi, że często schronienia szukają tam także bastardzi i wygnańcy. Z kolei dalsza rodzina po całym wieku odmów zorientowała się wreszcie, że nic nie ugra i zostawiła panią na Soleil w spokoju, szukając łatwiejszego łupu. Wciąż krążą niesmaczne plotki dotyczące domostwa i jego dziwnych wypadków, jednak żadna z tych naprawdę ważnych tajemnic nie opuściła murów rodzinnej rezydencji – ani ta o ojcu, ani o siostrze, ani o bliźniętach. Poniekąd nawet ta o matce nadal pozostawała sekretem – i nic w tym dziwnego, skoro najwięcej miała do powiedzenia Sandra.
Także szaleństwa młodości – zarówno jej, jak i brata – nie wpłynęły negatywnie na reputację ani Pragów, ani Odyseuszów. Ci drudzy od zawsze byli majętnymi, ale dosyć zwyczajnymi kupcami morskimi, a przez ostatnie siedemdziesiąt lat wszystko układało się bardziej niż stosownie, szczególnie, że moce jej drogiego brata skutecznie odpierały wszystkie niebezpieczeństwa, jakie można było spotkać w żegludze. Nawet kilkunastoletni, właśnie piracki epizod w życiu Liona przyniósł mu na morzu sławę, zamieniając opisujące go cechy z „bezwzględny” na „nieugięty i wymagający”. Nawet jeśli nie było to wiele, cieszyła się, że już nie wrzuca marynarzy w morze za pomniejsze przewinienia. (A przynajmniej tak próbował jej wmawiać.)
Z kolei jej powiązania z Czterema Jeźdźcami Apokalipsy są zdecydowanie przydatne, nawet jeśli szeroko i niespokojnie komentowane przez służbę, która jest poniekąd świadoma kim te kobiety są. Lea zawsze może liczyć na pomoc pozostałej trójki, a zwłaszcza Lithiel, która została jej serdeczną przyjaciółką, a także na zaufanych doradców zmarłej matki i Keigara de Mertio, który stał się nieoczekiwanym sprzymierzeńcem podczas sporów ze skostniałą socjetą Upiornych. No i na brata, który wraca do rodzinnego Słonecznego Dworu raz na kilka miesięcy, choć starają się spotykać również w portach, do których przebywa, nadzorując miasteczka należące do Pragów. On jest sztormem szalejącym wokół, nawałnicą nie do powstrzymania, a ona spokojną morską tonią, przepastną i skrywającą wszystkie potwory.


Ciaran







Ostatnio zmieniony przez Złotko dnia Wto 2 Sie - 12:39, w całości zmieniany 6 razy

Powrót do góry Go down





Scavell
Gif :
Claudillea Mavia rodu Praga A7c78c1cf8554d3256eba773fd3bfcbe
Godność :
Irith Adelaide "Scavell" Bellclair
Wiek :
28 lat
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
170 / 60
Znaki szczególne :
blizna po cięciu na gardle
Pod ręką :
wymienione w poście eliksiry, broń, Scath, Przepaska ślepo-widzenia, Chmarny talizman
Broń :
Nysarth (rapier), mizerykordia
Zawód :
Adept Bractwa
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t649-irith-scavell https://spectrofobia.forumpolish.com/t934-skrzynka-korespondencyjna-irith https://spectrofobia.forumpolish.com/t1113-scavell
ScavellDiabelski Bibliotekarz
Claudillea Mavia rodu Praga EiI7HBy
Do czasu zaakceptowania propozycji, ranga osobista czasowo zablokowana. Życzę miłej zabawy!

Istnieje możliwość prowadzenia dodatkowej fabuły dla gracza, który założył kartę po 1.10.2021 (oraz dla każdego gracza do prowadzenia fabuły z taką osobą).

Warunkiem jest zgłoszenie chęci posiadania bilokacji do administracji oraz obowiązkowe założenie w opisach dodatkowych tematu, w którym będzie się nie tylko określało w jakich tematach postacie aktualnie się znajdują, lecz także wskazywać będą osoby, które korzystają z bilokacji dzięki pisaniu z nową osobą.

Możliwość dostępna do odwołania.

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach