Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou

Halloween
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 2iMtwvv
Wzrost / Waga :
okrąglutkie jak dynia
Pod ręką :
dynie, DYNIE, dyńki!
http://www.chwilkawytchnienia.com/Cytaty/cytaty_o_milosci.html
HalloweenKonto Administracyjne
14.

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Otacza Cię miękka ciemność i nagle…
No podejdź, skarbie, nie wstydź się. — rozbrzmiewa za Twoimi plecami delikatnie zachrypnięty, lecz przyjemny w brzmieniu głos. — Tylko zamknij za sobą drzwi, moje kwiatki nienawidzą przeciągu.
Pośrodku pomieszczenia, przy sporych rozmiarów kociołku, stoi starsza kobieta ubrana w czerwone szaty; karmazynowy kaptur kryje w mroku górną część jej twarzy, a płomień bijący z paleniska oświetla ciepłym blaskiem pokryty siecią zmarszczek podbródek.

Staruszka odsuwa się z uśmiechem, robiąc ci miejsce przy kotle.
Kochanie, potrzebuję twojej pomocy. Ręce już nie te, oczy niedowidzą. Pomożesz mi przygotować składniki? Robimy eliksir jedyny w swoim rodzaju.
Wskazuje stoliczek znajdujący się po przeciwnej stronie pomieszczenia, na którego powierzchni piętrzą się stosy słoiczków i zawiniątek maści wszelakiej. Czy to nie będzie dobry sposób na zabicie odrobiny czasu podczas tego niekończącego się rejsu? A więc kroicie i miarkujecie, otuleni wonnymi oparami.

Po pewnym czasie kobieta zbliża się do ciebie, zza pazuchy wyciągając nóż.
Jesteśmy już blisko tego, by ukończyć eliksir. Potrzebujemy jeszcze jednego składnika, prawdziwego cukiereczka, słodziaczku. — kobieta zamachuje się nożem wprost na Ciebie. Może Cię zadziwić jej sprawność i szybkość ruchów. Masz do wyboru albo walczyć, albo uciekać.

Wynik rzutu: 14

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
— Większość kwiatków nienawidzi przeciągów, grand-mère.
Niczego nie dało się dostrzec spod cienia kaptura, ale staruszka zastygła w bezruchu, milcząc znacząco i Evangelina była prawie pewna, że właśnie uniosła siwawą, ale nadal rudą brew.
Mémé — poprawiła się dziewczyna, a w zasadzie pod tym czujnym, szafirowym spojrzeniem zawsze dziewczynka. Ruszyła by przymknąć drzwi, ale stanęła jak wryta widząc dwójkę innych dzieciaków, mniej więcej w jej wieku. Spodziewałaby się bardziej Kaliny lub Marka. Rozejrzała się, a potem machnęła na tamtych ponaglająco, by wchodzili. Nie ma co złościć babki, jeszcze znów dostanie napadu astmy.
Jak to w snach, nie niepokoiła jej dziwaczna peleryna starszej pani, nie zastanawiało dlaczego ona sama stoi w papciach, frymuśnej, długiej do kostek koszuli nocnej i we wiedźmim kapeluszu, nie dziwił też magiczny kocioł i słowa o eliksirze, bardziej pasującym do drugiej babci, Kobiety, Której Imienia Się Nie Wymawia. Normalny wydawał się nawet fakt, że na szyi ma zapiętą Złotą Kameę, na nadgarstku wisi malutki Mr. Limpet, a przy drugim Bezdenna Sakwa. Gdyby sprawdziła – czego nie zrobiła, bo po co – woreczek zawiera tylko koszmarne Przedmioty: Przeklętą maskę Vin’tharnu, Dyniową Spinkę, pojemny Upiorter, Spectronomicon, Pradawny Kociołek Erd’netha tworzący halloweenowe dekoracje, Pudło Morfeusza, latarnię Stelisto, Rękostkę i Upiorną Kulę Czarnowidzenia.

Po prostu zakasała koronkowe rękawy i naturalnie dołączyła do krojenia i szatkowania, choć nigdy nie pozwalano jej uczestniczyć w kuchennych wydarzeniach (bo przez wrodzone owsiki w pupie zawsze coś przypaliła albo dodała wszystko naraz). Uśmiechnęła się do siebie, zadowolona, że takie proceduralne ucieranie i namaczanie przypomina jej przygotowania do Zaklinania.
Zerknęła kontrolnie na pozostałych, czy nie nudzą się i do czegoś przydają – im też Meme zleciła siekanie łodyg i kruszenie kolorowych grzybków.
Evangelina zaczęła nawet nucić – coś, czego nie robiła od dawna, nie wiedzieć dlaczego. Nuciła starą, francuską balladę, której, nomen omen, nauczyła jej babka Marie-Claire. A potem ta sama babka – powtarzająca cierpliwie każdą nutę przy pianinie, gładząca jej włosy częściej niż rodzona matka, piekąca cytrynowe ciastka – dźgnęła ją szerokim na pięć centymetrów nożem szefa kuchni w lewe ramię. Pewnie celowała w gardło, ale dziewczyna odwróciła się w kierunku szelestu tak sprawnie jak zawsze i nadziała na czubek ostrza.
Wrzasnęła, ale przyparta do blatu nie miała jak się cofnąć.

Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
Młody Joe Moss brutalnie szarpnął za klucz, osadzony na startej nakrętce. Bez skutku. Z furią rzucił narzędziem o blaszany sufit, a kotłownia wypełniła się salwą metalicznych łoskotów. Rzeczywistość była dziwnie powykręcana, a chłopak próbował przy pomocy narzędzi, wypełniających kieszenie jego umorusanych ogrodniczek, nadać jej porządek. Ta bezlitośnie ignorowała jego wysiłki, załamując linie i tworząc z rur coś na kształt splątanych korzeni. Zrezygnowany ruszył ku wyjściu, przeciskając się wśród upiornych przewodów, buchającej pary i lejącego się oleju.
Krążąc po zakamarkach statku, błądził bez wyraźnego celu, aż w końcu stanął przed skrzyżowaniem korytarzy, magicznym labiryncie pod podkładem. Zagwizdał wesoło, wywołując echo ze wszystkich stron, ale szczególnie donośne tylko z jednej głębin i tam też ruszył. Pod pozorem kierowania się własnym głosem, w rzeczywistości poddając się podszeptom obcej mocy, dotarł do pokoju wiedźmy. Spotkanie Lou i Iskry uznał za całkiem naturalne, tak jakby byli już wcześniej umówieni.
- No cześć! - wyszczerzył się szeroko w stronę dziewczyn i zdecydowanie przekroczył próg. Chciał już złapać pierwszy lepszy owoc z półki, ale baba trzasnęła go drewnianą łyżką po łapach i ruchem głowy wskazała bale z wodą i mydłem. Jo wywrócił oczami, coś posapał pod nosem, ale posłusznie poszedł wyszorować dłonie. Następnie zarzucił na siebie biały fartuch wodochronny, oceniając po kroju, zapewne rzeźniczy. Co do przepisu, szczerze powiedziawszy, nie miał bladego pojęcia, jak się tu gotuje. Siekał wszystko, co wpadło mu w ręce - od zasuszonych korzeni po sparaliżowane szczury - wrzucając to wszystko do jednej ogromnej miski, z której starucha czerpała według uznania.
Widząc, że babka jest zajęta rozmową z Iskrą, Jo pozwolił sobie na małe odstępstwo, otwierając słoik z gałkami ocznymi. Włożył kilka z nich do moździerza i zalał spirytusem. Szepnął rozbawionym tonem do stojącej obok niego Lou - Ha, dobrze będzie trochę zakropić oczy. Energicznie przycisnął tłuczek, lekkomyślnie ignorując ich śliskość i elastyczność. Wystrzeliły z miski i zaczęły tańczyć po podłodze jak szalone kauczukowe piłeczki.
Ta niezwykle niezręczna sytuacja, okazała się genialną dywersją - rozproszyła uwagę staruchy w momencie, gdy ta właśnie ujawniała swoje dzieciobójcze zamiary. Zastygła na ułamek sekundy, z nożem gotowym do drugiego, skuteczniejszego pchnięcia. Jo, zaalarmowany krzykiem Iskry, złapał najbliższy mu przedmiot, moździerz i cisnął nim w twarz wiedźmy. Jeśli nie trafił, to przynajmniej zmusił ją do zrobienia kroku w tył, on sam natomiast podbiegł pod palenisko, chwytając małą siekierkę. W sam raz, do odcięcia głowy.

Powrót do góry Go down





Lou
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Louise Clark
Wiek :
26
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
171/58
Znaki szczególne :
Papieros w dloni, piegi, obezwładniający uśmiech
Pod ręką :
Zawsze coś mądrego do powiedzenia! No i pomadka do ust
Broń :
Scyzoryk, sztylet
Zawód :
Skandalistka
Stan zdrowia :
Zawsze może być lepiej
https://spectrofobia.forumpolish.com/t721-louise#8549 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1008-louise#14612 https://spectrofobia.forumpolish.com/t972-kontakt-z-lou https://spectrofobia.forumpolish.com/t1095-lou
LouKlucznik
Ostry nóż siekał teraz zawzięcie solidne i twarde łodygi niezidentyfikowanych roślin. Zajęcie to było tak monotonne, robione jednym rytmem, że Louise nie pamiętała nawet, w którym momencie pojawiła się przy stole i ile właściwie czasu zeszło jej już na tej nudnej czynności. Miała wrażenie, jakby trwało wieki, ale jednocześnie krótką chwilę, jakby w letargu zbudziła się by wstać i zrobić swoją robotę, co było oczywiście nietypowym doświadczeniem, bo w normalnej rzeczywistości już dawno wymsknęła by się z chaty, by nie spędzać czasu nad tak nudnymi w jej mniemaniu zajęciami domowymi. Do tego loki, bardziej skręcone niż zwykle, ciągle wpadały jej do oczu.

Na jej szczęście (bądź nieszczęście) był tu również Jo, który wyglądał nieco inaczej niż zwykle oraz dziewczyna, której imienia nie znała. Spojrzała na chłopaka jak na wariata, nie spodziewając się bowiem jego zachowania, a właściwie jego niesubordynacji względem staruszki, która przecież zleciła im konkretne zadanie. Jo wydawał się przecież do tej pory człowiekiem nie dążącym do większych konfliktów (poza jednym wyjątkiem), więc Lou z rozbawieniem obserwowała jego poczynania z gałkami ocznymi, parskając nawet śmiechem, kiedy wystrzeliły z miski, a dookoła zrobił się raban.
- Ja tego nie będę sprzątać...
Nie dokończyła jednak zdania, bo jednocześnie usłyszała krzyk, który właściwie nie był krzykiem, a prawdziwym wrzaskiem. Na szczęście reakcje miała zawsze całkiem szybkie, więc szybko zarejestrowała co chce uzyskać Jo swoim rzutem moździerzem w staruchę. Jeszcze kiedy moździerz, całkiem trafnie zresztą, kierował się w locie w stronę staruszki, ciemnowłosa przebiegła w stronę rudej dziewczyny, by chwycić ją za ramię i odciągnąć od morderczego ciosu, robiąc przy okazji pokaźny zamach nożem, nadal trzymanym w dłoni, by odgonić babkę, gdyby chciała je ponownie zaatakować. Pchnęła rudowłosą przed siebie, chcąc oddalić je jak najbardziej od morderczyni. Pech chciał, że niestety nastąpiła na jedną z gałek ocznych, znajdujących się na podłodze i runęła tuż za rudowłosą na ziemię, wykrzykując przy tym przekleństwo niegodne tak młodej dziewczyny, jednocześnie przysięgając sobie w duchu, że jeśli starucha tego nie zrobi, to sama zabije Jo przy najbliższej, możliwej okazji.
Wiedziała, że jeśli nie podniesie się teraz, staruszka prawdopodobnie wbije jej nóż w plecy, pomimo, że już to zrobiła swoim zachowaniem. Babcie powinny przecież być miłe, robić obiady, zapraszać swoje wnuki na herbatę... prawda? Musiała się ratować, więc odwróciła się na plecy i swoją jedyną bronią, nożem, który na szczęście nie wypadł jej z dłoni przy felernym upadku, rzuciła w kierunku staruszki, mając nadzieję, że to da jej chociaż dwie dodatkowe sekundy, by przeczołgać się za róg blatu.

Powrót do góry Go down





Halloween
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 2iMtwvv
Wzrost / Waga :
okrąglutkie jak dynia
Pod ręką :
dynie, DYNIE, dyńki!
http://www.chwilkawytchnienia.com/Cytaty/cytaty_o_milosci.html
HalloweenKonto Administracyjne
08.

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Ponownie odnajdujesz drogę na pokład, lecz jego sceneria ulega istotnej zmianie. Możesz odnieść nieodparte wrażenie, iż właśnie przechadzasz się cmentarną alejką, a to za sprawą zmurszałych nagrobków, które zdawały się wyrastać wprost z drewnianej podłogi. Gdybyś przyjrzał się mogiłom uważniej, szybko zauważysz, że część z nich jest niecodziennie drobna i posiada dość zaskakujące epitafia.

W chwili przeciskania się pomiędzy dwoma pokaźnymi pomnikami podłoże nagle drży, zaś spomiędzy desek błyska ostre, zielonkawe światło. Przez długi moment świat wokół Ciebie podejrzanie milknie – po to, aby ciszę zmąciły dźwięki postukiwań i skrobania o drewno. Jedna z desek tuż pod Twoją nogą zaczyna pękać, a w ślad za nią idzie wiele innych. Przestrzeń wypełnia się głośnymi trzaskami łamanego drewna.

Cofając się w pośpiechu czujesz, że na coś wpadłeś. Pierwszą rozsądną myślą jest zderzenie z jednym z pomników. Gdy się odwracasz, stoi przed Tobą szkielet odziany w strzępy munduru, który – choć spłowiały i nadszarpnięty przez ząb czasu – nadal dodaje szyku właścicielowi. Dawny żołnierz unosi swe kościane dłonie w przepraszającym geście, po czym Wasze przypadkowe zderzenie uznaje za fantastyczną okazję do nawiązania nowej znajomości. Jego dolna szczęka, w której połyskują dwa złote zęby, zaciekle to otwiera się, to zamyka – kościany jegomość chyba pragnie wydobyć z siebie pokaźny monolog. Niestety poza charakterystycznymi kłapnięciami zębów nie bardzo jesteś w stanie rozszyfrować co takiego chce Ci przekazać nowy znajomy. W czasie tych starań czujesz jak coś ociera się o Twoje nogi. Kiedy spoglądasz w dół, widzisz dość drobny szkielet, który niewątpliwie należał kiedyś do kota. Jego kostki przy Twojej kostce delikatnie wibrują, co może być pośmiertną wersją mruczenia.

Po otrząśnięciu się z pierwszej fali szoku możesz rozejrzeć się po pokładzie i ujrzeć, że dosłownie zaroiło się na nim od żywych trupów, z których pozostały jedynie kości. Widok jest i makabryczny, i groteskowy. Po nagrobkach z zadowoleniem skaczą kocie szkielety, inne niedaleko wdały się między sobą w jakiś spór. Jeśli zaś chodzi o mieszkańców większych mogił, ci urzędują niczym grupa znajomych, która po latach spotyka się na wspólnym zjeździe. Umarli prowadzą wyjątkowo ożywione dyskusje, podczas których często pojawia się śmiech, co można wnioskować po charakterystycznym klekotaniu kości. Część z nich postanawia oddać się tanecznym swawolom. Poznany wcześniej nieboszczyk i Ciebie ciągnie za ramię w stronę tego, co aktualnie można nazwać parkietem. Odmowa może i jest akceptowalna, ale czy w dobrym smaku?


Wynik rzutu: 8

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Nawet nie patrzyła, czy Joe trafił. Sekundę, na którą odwrócił uwagę babki Marie-Claire, wykorzystała najlepiej jak mogła, rzucając się do ucieczki – i upadając na Lou, która pojawiła się znikąd. Rzuciła w staruszkę nożem – godzien pochwały refleks i nerwy ze stali, rzeczy których małoletnia Evangelina jeszcze nie musiała się naumieć – a ta z takim samym refleksem uskoczyła. Jej problem, że w stronę parującego na wysokości pasa gara. Potknęła się, zachwiała, a potem ruda z narastającym przerażeniem patrzyła jak Joe pomaga babce, popychając ją do końca.
Nie wiedziała kto krzyczał – ona czy kobiecina, ale wszędzie wokół oślepiało zielone światło, trzęsła się podłoga, a rudą w tej chwili wyciągnięto ją z kuchni i zatrzaśnięto za nimi drzwi. To nie mógł być sen, w snach wszystko zawsze idzie jak po grudzie, a tu o, Baba Jaga załatwiona, następny punkt programu poproszą! Oparła się o grube drewno, marząc, by pogrzebać babkę w jej wonnych oparach. Albo, by wszystko jednak okazało się snem.
Dyszała ciężko, w końcu nie na co dzień rodzona babcia próbuje cię zadźgać!

Rozejrzała się i skonstatowała, że wybiegli na główny pokład. Choć o ile pamiętała, poprzednim razem nie wypełniały go zmurszałe i osypujące się nagrobki. Ściągnęła usta i zmarszczyła czoło. Naszło ją dziwne wrażenie, ale nie potrafiła go zogniskować. Już miała się odezwać do pozostałej dwójki, gdy wokół jej kostki owinął się szkieletowy… kotek. Zdaje się, że kotek – długi, kostkowy ogon i wygięty grzbiet wskazywały na małe zwierzę, a nikt nie przymilał się tak, jak kitku szukający puchy tuńczyka. Wzięła go na ręce – bo nie była przecież kawałem lodu – i zaproponowała, by przejść dalej. Im dalej od drzwi, za którymi czaiła się babka z nożem, tym lepiej.
Wtedy też sprawdziła dłonie jeszcze raz. A raczej – brak tychże. Zamiast piegowatej, jasnej skóry z nienaganną hybrydą na paznokciach zobaczyła kostki i paliczki. I to z guzkami! (Czy nie powinna móc ich wyleczyć?) Obejrzała się na pozostałą dwójkę tylko po to, by skonstatować, że i oni stali się chodzącymi szkieletami. I nie chodziło tym razem o nienaturalnie chudą sylwetkę (jeszcze do niedawna) brunetki.
W tej samej chwili potknęła się o kolejny nagrobek, a potem prawie przewróciła o inny szkielet – tym razem ludzki. Bardzo przyjacielski, bardzo nachalny, ludzki szkielet. Im dalej wchodzili, tym więcej żywych kości się ukazywało – przy pełnych życia czynnościach, co z zadziwieniem zauważyła. Koniec końców przysiadła na pudle, skrzyni, czy czym było to, na co opadła, i zdecydowała, że ona tu sobie posiedzi. Nie miała ochoty tańczyć ani pić, do czego usilnie namawiały ją szkielety. Siedziała i machinalnie głaszcząc kościkota – skąd jej w ogóle przyszła do głowy ta śmieszna nazwa? – patrzyła na przyjaciół, jakby wyczekując, co oni sądzą.

Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
Jo wykorzystał chwilowy brak równowagi staruchy, wymierzając głowicą siekiery prosto w jej czoło, nim to zdążyło się na dobre wynurzyć z płynu. Nogi wiedźmy osłabły w walce z grawitacją, co chłopak bez skrupułów wykorzystał, wpychając ją do kotła. Głośne chlupnięcie przyniosło chwilę ciszy, pozornie kończąc tę scenę. Choć można by odetchnąć z ulgą, mając w pamięci wielostronicowe perypetie bohaterów baśni, legend i bajek, ta chwila była na tyle krótka, że Jo nie zdążył nawet przetrzeć oblanej eliksirem twarzy. Krzyki, trzaski i zielonkawe opary - wszystko będące skutkiem doprawienia "zupy" wiedźmą - zmusiły ich do ucieczki na świeże powietrze. Pochłonięty biegiem, chłopak nie spostrzegł jednak spływających po ciele resztek skóry i mięsa.
Breja z odpadów ciała wytworzyła pod stopami na tyle duży poślizg, iż Jo wbiegając na pokład, upadł i przejechał po deskach kilka metrów. Zatrzymał go dopiero wystający kamień, na którym nieźle poobijał sobie kości. Zauważył, że utrata większości masy o dziwo nie pozbawiła go żadnych funkcji, niemniej czuł się niepokojąco obco w takiej postaci. Końcem paliczków wyczuł coś śliskiego w kieszeni - jedna z gałek ocznych, widocznie wpadła tam w trakcie wypadku z moździerzem. Usadowił ją w pustym oczodole i z radością zakręcił nią kilkakrotnie o trzysta sześćdziesiąt stopni. Gdy złapał lepszą ostrość, odczytał napis na, jak się okazało nagrobku. - Tu kot co z płotu chciał w niebo, źle skacząc tobie się oddał glebo. Przecież jesteśmy na statku - pomyślał, jakby dopiero teraz urażony brakiem logiki.
Odnalazł Lou i Iskrę, a przy okazji niezwykle ożywionego żołnierza, już w stanie spoczynku. Widzenie ich w kościanej formie było fascynujące, wywołujące gęsią skórkę, ale też i spoufalające. Czuł, jak wszyscy się do siebie drastycznke upodobnili. Nowy towarzysz odczuwał to chyba nad wyraz mocno, ponieważ chcąc ich zaciągnąć do tańca, chwytał każdego za ramię i ciągnął. Zirytowany Jo zwyczajnie wyłamał sobie rękę i pozwolił mu ją zabrać do tańca, z warunkiem, że zostanie zwrócona przed świtem. Drugą dłonią pozwolił sobie pogłaskać kościkota, którego mruczenie przypominało dwie, szybko stukające o siebie kulki. Nie bardzo wiedział co mówić, bo i było to ciężkie bez narządów mowy, a poza tym, miał wątpliwości czy powinien składać kondolencje Iskrze i czy w takim otoczeniu wypada

Powrót do góry Go down





Lou
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Louise Clark
Wiek :
26
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
171/58
Znaki szczególne :
Papieros w dloni, piegi, obezwładniający uśmiech
Pod ręką :
Zawsze coś mądrego do powiedzenia! No i pomadka do ust
Broń :
Scyzoryk, sztylet
Zawód :
Skandalistka
Stan zdrowia :
Zawsze może być lepiej
https://spectrofobia.forumpolish.com/t721-louise#8549 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1008-louise#14612 https://spectrofobia.forumpolish.com/t972-kontakt-z-lou https://spectrofobia.forumpolish.com/t1095-lou
LouKlucznik
Czołgając się zawzięcie po ziemi nawet nie spostrzegła, kiedy znalazła się na pokładzie. Wstała powoli, prostując kości - w tym przypadku dosłownie! - i z irytacją stwierdziła, że znowu coś jest nie tak. Czy już umarła? Cmentarna alejka, a wokół żywe trupy, brzmi jak idealne miejsce na zakończenie żywota.
Spostrzegła pozostałą dwójkę i już miała zacząć marudzić, że ma tego wszystkiego po dziurki w nosie, kiedy deska pod jej stopą pękła, a Lou zdążyła jęknąć pod nosem tylko ciche "znowu coś..". Cofnęła się i ze zdziwieniem zauważyła, że szkieletowatych jest tu znacznie więcej, niż sądziła, a ona sama wpadła na jakiegoś jegomościa, który prawie rozpadł się przez to na kawałki. Próbowała zrozumieć, co chce jej przekazać, jednak mówił dość niewyraźnie... skwitowała to kościstym kciukiem uniesionym w górę i oddaliła się na chwilę, chcąc przyjrzeć się bardziej scenerii.

Trupie rozmowy wyglądały naprawdę komicznie. Jak właściwie byli w stanie siebie rozróżnić? Czy było w każdym szkielecie coś charakterystycznego, co mogło przypominać daną osobę? Z uwagą próbowała rozpoznać kogoś, ale jedyną osobą, jakiej nie dało się nie zauważyć, był Jo, który od samego początku wprowadzał jakiś straszliwy harmider. To również dla Lou było zupełnie niezrozumiałe, bo dlaczego robi to on, a nie ona?
W międzyczasie, kiedy patrzyła z mordem w oczach na Jo, za ramię pociągnął ją inny szkielet, a właściwie chyba ten sam, co na początku, prowadząc ją na sam środek pomieszczenia. Przez chwilę Lou pozwoliła sobie na chwilę słabości i dała się pociągnąć na parkiet, ale jakaś iskierka świadomości podpowiedziała jej, że może się to źle skończyć, dlatego zrobiła jeden obrót i uciekła do pozostałych.
- Jesteś dzisiaj wyjątkowo wnerwiający - rzuciła do Jo, dołączając do głaskania kota. - Zawsze taki byłeś?

Powrót do góry Go down





Halloween
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 2iMtwvv
Wzrost / Waga :
okrąglutkie jak dynia
Pod ręką :
dynie, DYNIE, dyńki!
http://www.chwilkawytchnienia.com/Cytaty/cytaty_o_milosci.html
HalloweenKonto Administracyjne
12.

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Twój wzrok przykuwa mały kształt wymalowany na jednej z okolicznych ścian; widzisz gwiazdę o nieregularnych liniach namalowanych jakby drżącą ręką. Farba zdążyła już wyschnąć, a Ty po chwili uświadamiasz sobie, że kojarzysz ten kształt – to pentagram, choć przez niechlujność jego wykonania ciężko Ci to przyznać w pierwszej chwili.

Twoja wędrówka trwa dalej, a z każdym krokiem pentagramów przybywa; nie są to wyłącznie malunki, pojawiają się również te wydrapane w miękkiej tkaninie tapety wyściełającej korytarz. Mniejsze i większe, a każdy układa się bez żadnego wyraźnego porządku.

Przyspieszasz. Pentagramy zdają się wibrować, drżeć; tak, jakby miały lada moment oderwać się od ścian i wbić w Twoje miękkie ciało. Biegniesz przed siebie, lecz w pewnym momencie orientujesz się, że błądzisz w kółko – labirynt również przypomina pięcioramienną gwiazdę.

Pentagramy odrywają się od ściany i wirują dookoła Ciebie, a Ty mdlejesz. Gdy odzyskujesz przytomność, budzisz się przed namalowaną na ścianie gwiazdą o nieregularnych liniach namalowanych jakby drżącą ręką. Twój kciuk piecze, a gdy opuszczasz na niego wzrok, zauważasz skrzepłą krew zdobiąca opuszek.

Wynik rzutu: 12

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Powrót do góry Go down





Lou
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Louise Clark
Wiek :
26
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
171/58
Znaki szczególne :
Papieros w dloni, piegi, obezwładniający uśmiech
Pod ręką :
Zawsze coś mądrego do powiedzenia! No i pomadka do ust
Broń :
Scyzoryk, sztylet
Zawód :
Skandalistka
Stan zdrowia :
Zawsze może być lepiej
https://spectrofobia.forumpolish.com/t721-louise#8549 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1008-louise#14612 https://spectrofobia.forumpolish.com/t972-kontakt-z-lou https://spectrofobia.forumpolish.com/t1095-lou
LouKlucznik
Nadal głaskając kota, kątem oka zauważyła na ścianie jakiś symbol. Spojrzała w tamtą stronę, próbując dostrzec co to jest, ale z tej odległości ciężko było to zweryfikować, podniosła się więc i podeszła w to miejsce.
Gwiazda? Wyglądała na pośpiesznie namalowaną, jakby twórca chciał zrobić to jak najszybciej i oddalić się z miejsca zdarzenia. Smugi i krople farby rozpryskane dookoła potęgowały efekt niechlujności, ale to dzięki nim Lunatyczka zrozumiała; otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, zdając sobie sprawę, że to pentagram.
Nie jest dobrze. Dreszcz przebiegający teraz po plecach nie miał nic wspólnego z rozkoszą, kiedy odwróciła się w bok widząc na ścianach coraz więcej malunków. Ruszyła korytarzem, wzdrygając się z przestrachem, kiedy minęła jakieś stare lustro i zobaczyła w nim swoje odbicie - nie była już sklejką kości, na miejsce wróciły jej skóra i włosy. Coś jednak w jej twarzy się zmieniło, wyglądała na nieco bardziej zmęczoną niż zwykle, na twarzy przybyło zmarszczek.
Pentagramy zdawały się migotać. Louise zastanawiała się przed czym mają chronić... a może wręcz przeciwnie? Służyły do czegoś innego? Nogi niosły ją korytarzami, zdając sobie sprawę, że już dawno się zgubiła, a co gorsza, nie widzi nikogo z dwójki towarzyszy za nią. Serce zaczynało bić coraz mocniej, a niepokój przerodził się w strach, do tego stopnia, że Lunatyczka nie wiedziała już czy to co się dzieje jest prawdą czy iluzją, zaczęła z trwogą na twarzy kręcić się wokół, próbując rękoma odgonić wirujące pentagramy, aż w końcu...

Uniosła powieki, oczy miała jakby ktoś wysypał na nie piasek. Kilka mrugnięć, spojrzenie przed siebie. I znowu on, cholerny pentagram, jego ostre końce jak noże, które z łatwością mogłyby się wbić w jej miękką skórę.
Coś zapiekło ją w kciuk. Podniosła się do pozycji siedzącej i uniosła dłoń bliżej twarzy. To niemożliwe. Wciągnęła głęboko powietrze, przenosząc wzrok na gwiazdę przed nią, stając na nogi.
- Przecież nie zwariowałam...
A może jednak?

Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
- No wiesz, ten dzień dał mi wyjątkowo w kość - odpowiedział, chcąc zachichotać, ale skończyło się na rytmicznym stukaniu zębami. Lou bez słowa odeszła, co Jo w pierwszej chwili uznał za oznakę złości. Zostawił Iskrę, ruszając za dziewczyną. Dopiero po chwili zrozumiał, że kieruje się ona w stronę ściany, ściany wyrosłej jakby z ziemi i pokrytej nieregularnymi liniami. No tak, pentagram - uświadomił sobie chłopak, gdy po zliczeniu boków rozpoznał kształt. Lou tymczasem, jak zahipnotyzowana, stała przed malowidłem, swoją nieobecnością wywołując gęsią skórkę u Jo. Zaraz... dotknął swoich dłoni, twarzy, włosów. Wszystko wróciło na swoje miejsce, znowu był istotą z krwi i kości. Nie był jednak, i nie mógł uzmysłowić sobie, kiedy to się zmieniło, na pokładzie statku.
Biegł przez korytarze wypełnione pentagramami. Nagle nogi odmówiły mu posłuszeństwa - stały się zmęczone i ze stawów począł promieniować ból. Nim zdążył zwolnić, upadł na ziemie, czując w każdej komórce swojego ciała, jak opuszcza go energia. Gdy wstał, z lękiem dotarło do niego, że plecy nie chcą się wyprostować, a mięśnie twarzy domknąć ust. Drastycznie przybyło mu lat, nawet nie do wieku emeryta, o wiele bliżej było mu do świata zmarłych. Tym gorzej zniósł mętlik, w jaki wprowadziły go zakręty, zwidy, a w końcu świdrujące przed oczami znaki. Zemdlał, nawet nie walcząc z obejmującą go ciemnością.
Budząc się, uczuł ciągnący ból z palca. Odruchowo włożył go do ust, chcąc złagodzić uraz. Smak zimnej, zakrzepłej krwi wywołał odruch mdłości, który Jo powstrzymał, spluwając w bok. Stan pokiereszowanego opuszka łatwo skojarzył z nowym malunkiem na ścianie. Tylko że dlaczego miałby to zrobić? Rozglądał się z lekkim przerażeniem, próbując odnaleźć żywą duszę, lecz jego oczy nie znalazły niczego poza pustymi korytarzami.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Głaskała machinalnie kota - raz po raz, długimi, spokojnymi pociągnięciami - gdy pozostała dwójka nagle gdzieś odbiegła, jakby ich diabeł gonił. Wtedy też spostrzegła, że już nie ma kościstych dłoni, a całkiem pomarszczone i o niemal papierowej, bladożółtej skórze. Gdy wolną dłonią - z krótkimi, naturalnymi paznokciami i jeszcze większą ilością guzkowatych stawów - dotknęła twarzy, palec zahaczył jej o bruzdę, ale czy były to zbierane latami worki pod oczami czy lwia zmarszczka, która zmaterializowała się wreszcie po wielu nachmurzonych czołach, Eva nie wiedziała. Wszak brak tu było luster. (Haha.)
Każdy psycholog, u którego bywała bredził o wewnętrznym dziecku i potrzebie jego uzdrowienia/wysłuchania, ale ruda podejrzewała, że ma wewnętrzną starszą panią, która mówi nieodpowiednie rzeczy, na wszystko narzeka i chce być w łóżku przed dziesiątą wieczór. Najwyraźniej od teraz jest zewnętrzna.

Dźwignęła się, pozwalając uciec kościkotu w tylko jemu znaną stronę, i ruszyła za zaginionymi towarzyszami. O, pentagram. Czyżby w czasie, gdy ona się starzała Ludzie jednak przejęli Krainę Luster? Cóż, miała z głowy moralne rozterki którą ze stron poprzeć. Lepiej się stać nie mogło! Kuśtykając dalej, wlazła w jakiś labirynt i przeklęła Alzheimera i przyrodzony brak wyczucia kierunku. Tak się tym zmęczyła, że chyba ucięła sobie drzemkę nim znalazła pozostałą dwójkę, bo po następnym otworzeniu oczu nie dość, że w napadzie psychozy (kiedyś musiało się to stać, no wybaczcie) wymazała ścianę w pentagramy (niech się wszyscy cieszą, że to tylko krew), to jeszcze znalazła ową parkę nieopodal.
Oni również mazali swoimi trzęsącymi się dłońmi owe znaki diabła i Eva skonstatowała, że to muszą być te osławione "aktywizujące zajęcia artystyczne dla osób starszych". Wprawdzie starsze panie z hospicjum, gdzie odbywała wolontariat, narzekały, że "starym babom każom malować Myszki Miki", ale czy naprawdę wolałyby teraz wszyscy razem stawiać koślawe pentagramy???

Powrót do góry Go down





Halloween
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 2iMtwvv
Wzrost / Waga :
okrąglutkie jak dynia
Pod ręką :
dynie, DYNIE, dyńki!
http://www.chwilkawytchnienia.com/Cytaty/cytaty_o_milosci.html
HalloweenKonto Administracyjne
19.

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Niespodziewanie przebiega Cię dreszcz i pojawia się gęsia skórka. U Ludzi gdy ktoś nagle się wzdryga, mawia się, że przeszła przez niego śmierć. Tutaj żadnej nie widzisz, ale robi się zauważalnie zimniej, mroczniej i smutniej. Skąd to wrażenie? Czy myślałeś przed chwilą o czymś nieprzyjemnym? Jeśli tak – albo jeśli teraz myślisz – zimno się pogłębia. Może nawet uda Ci się dostrzec, że snuje się białymi, zwiewnymi chmurami pomiędzy postaciami gości, a wraz z ich nadejściem ludzie gasną i tracą humor. Gdy sobie kogoś upatrzą, uwieszają się na jego szyi jak chłodny szal i wysysają każdą dobrą myśl, każde radosne wspomnienie, a śmiech wciągają jak spaghetti.

Zaskakujące, że boją się jakiegokolwiek źródła światła, jakby mogło im zrobić krzywdę. Jeśli dałeś radę pogonić takiego, poczęstuj jego ofiarę – i siebie również – czekoladą. Pomaga i na zjawy, i na brak szczęścia.

Wynik rzutu: 19

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
Jo usiadł na ziemi, czując jak zimno sięga do jego kości. Zimny podmuch prześlizgnął się przez jego ciało, wyrywając resztki ciepła. Chłopak zaczął płakać, niczym małe dziecko, którym też mimowolnie się stawał. Zbyt duże ubrania przycisnął do siebie, próbując zatrzymać cokolwiek mającego dodatnią temperaturę. Grube jak ziarna grochu łzy zakrzepły na policzkach, drażniąc niemiło delikatną, dziecięcą skórę. Odkaszlnął i uczuł, jak lodowate powietrze przekłuwa jego nos, niczym dziesiątki małych igieł. Mimowolnie kichnął, sprawiając, że na nosie zawisł mu duży sopel glutów. Rozbawiło go to na tyle, iż do roześmianych ust niedługo potem spłynęły mu gorzko-słone krople, stopione dziecięcą radością.
Krótka chwila powrotu ciepła pozwoliła mu również lepiej rozejrzeć się po okolicy. Odkrył, że ktoś roznosi gorącą czekoladę, postacie były jednak zbyt niewyraźne, aby orzec, kim są. Zdecydowanie nie były chłodne, jak te wirująca wraz z chłodem. Wyciągnął paluszki, już nie fioletowe, a czerwone, nadal jednak dygocące. Najbliższa postać zareagowała natychmiast, wręczając mu mile parujący kubek. Pierwsza reakcja ciała była jak przy poparzeniu, zmiana była gwałtowna, niemniej z każdym kolejnym łykiem przyswajał sobie ciepło jako coraz bardziej przyjazny element swojej osoby.
Wstał, już pełen energii i życzliwości, po czym ruszył z pomocą w noszeniu czekolady pozostałym osobą. Szczególnie mocno poszukiwał swoich dwóch towarzyszek. Szło mu to jednak pokracznie, pomimo że ubrania w magiczny sposób dopasowały się do jego małego rozmiaru, to kilkuletnie ciało nie było w stanie nosić więcej niż jednego kubka, a to i tak, co jakiś czas wylewając kilka kropel. Widok kilkulatka przynoszącego napój okazał się jednak dodatkowo rozczulający, podgrzewając najbardziej zmarznięte serca.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Spojrzała na paluszek i krzyknęła. Fuj, krew! Maman znowu będzie krzyczeć… Dodatkowo znów zgubiła Joego i tę drugą dziewczynkę. Evie dźwignęła się z kolan, przygładziła rozwichrzone włosy (bez skutku) i ruszyła z powrotem.
Strasznie tu było zimno, tak ogólnie! Przydałoby się kakao, najlepiej zrobione przez tatę. Szkoda, że tak rzadko bywał w domu. Znowu poleciał do Anglii w… dylatację? Degenerację? Demarkację? Nie pamiętała tego słowa, trudne było. W każdym razie, musiał jechać na lotnisko, potem takim wielkim samolotem, a potem samochodem prosto do Glassville. Może spotka wujka Królikowskiego i Marka? Mówiła mu, żeby powiedział Markowi, że tęskni i bez niego gotowanie już nie jest takie samo. (To znaczy, w ogóle nie pozwalają jej gotować, ale tego kazała NIE mówić.)
Jak zimno! I jeszcze mgła! Jeju, okropnie jest. Bardzo, bardzo okropnie. Jeszcze chwila i tu zamarznie.
O! Tamta dziewczynka!
Evie, kuląc ramiona, podeszła do Lou i lekko dotknęła jej nadgarstka. (Przecież pamiętała jak maman mówiła, że tylko plebs chwyta kogoś pod ramię bez pozwolenia.) Miał chyba temperaturę lodów z zamrażarki.
— Chcesz hazem znaleźć jakiś kocyk? Albo gohącą hehbatkę?
W razie zgody ruszyła w kierunku zabudowań – niestety nie wiedziała jak nazywają się budynki na statku – bo na otwartym pokładzie raczej niczego takiego nie znajdą.
— Jak masz na imię? Jesteś koleżanką Joego? Skąd się znacie? — Roztarła ramionka, przykryte w zasadzie tylko koronkowymi rękawami koszuli nocnej, teraz trochę za dużej. — Ja jestem Evie. To znaczy Evangelina, ale to sthasznie długie. Papa mówi też czasem Ewa, ale wtedy maman bahdzo na niego krzyczy. — W pogodnej, dziecięcej paplaninie spokojnie można było usłyszeć gardłowy akcent, zdecydowanie nie angielski.


Ostatnio zmieniony przez Iskra dnia Wto 26 Gru - 1:07, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Lou
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Louise Clark
Wiek :
26
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
171/58
Znaki szczególne :
Papieros w dloni, piegi, obezwładniający uśmiech
Pod ręką :
Zawsze coś mądrego do powiedzenia! No i pomadka do ust
Broń :
Scyzoryk, sztylet
Zawód :
Skandalistka
Stan zdrowia :
Zawsze może być lepiej
https://spectrofobia.forumpolish.com/t721-louise#8549 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1008-louise#14612 https://spectrofobia.forumpolish.com/t972-kontakt-z-lou https://spectrofobia.forumpolish.com/t1095-lou
LouKlucznik
Zimno. Mróz. Drgające ramiona, tym razem nie ze śmiechu, nie z szyderstwa, a z głębokiego chłodu, przenikającego z bolesnym kłuciem w same kości. Młodziutka ciemnowłosa, zupełnie do siebie niepodobna, zatrwożona, bez uśmiechu. Kto to jest? Kto ją podmienił? Dlaczego to już nie ta sama twarz, twarda, zuchwała, pozbawiona lęku?
Proszę, błagam, niech ktoś weźmie to zimno.

Louise ledwo poczuła dotknięcie na swoim nadgarstku, który zdawał się wręcz skuty lodem. Uniosła spojrzenie na dziewczynkę, błękitne, zimne, tak pasujące teraz do otaczającej ich aury. Kiwnęła głową, a na samą myśl o gorącej czekoladzie i kocyku już poczuła się lepiej.
- Lou - wypowiedziała swoje imię powoli, głosem drżącym od zimna. Na pytanie skąd zna Joego, zastanowiła się mocno, nie mogąc sobie przypomnieć ani jednego momentu, mając jedynie mocne przeświadczenie, że na pewno się znają. Skądś. No przecież muszą, prawda?- Ja.. nie pamiętam. Nic nie pamiętam.

Ktoś podał im czekoladę. Jeden kubek Lou podała swojej towarzyszce, zaraz potem zatapiając kły w gorącym, słodkim płynie, wpijając się jak wygłodniały wampir. Mimowolnie na myśl przyszło jej, z ciężką zazdrością, że Evangelina to piękne imię, a ona sama chciałaby się tak nazywać. Ale zaraz, gdzie on jest? Gdzie ten knypek, przecież na pewno przyszedł tu z nią, może ona, może Eva będzie wiedzieć.
- Widziałaś mojego brata? Musi gdzieś tu być...

Powrót do góry Go down





Halloween
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 2iMtwvv
Wzrost / Waga :
okrąglutkie jak dynia
Pod ręką :
dynie, DYNIE, dyńki!
http://www.chwilkawytchnienia.com/Cytaty/cytaty_o_milosci.html
HalloweenKonto Administracyjne
01.

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Zauważasz, że na kamiennym łuku porośniętym jasno błękitnym, opalizującym kwieciem wisi mała, pożółkła kartka. Z trudem odczytujesz wyblakłe litery:
“Magiczna istoto, w której żyłach wraz z krwią płynie talent do sztuk tajemnych, porzuć swe nadzieje na korzystanie z magicznych zdolności – tak swoich, jak i przedmiotów, które dzierżysz przy sobie, albowiem wasze dni są policzone.”

Przekonujesz się o tym szybko, bowiem gdy tylko próbujesz wykrzesać z siebie iskrę magii, Twoje zdolności napotykają na ścianę nie do przebicia. Jesteś skazany na właściwości własnego, fizycznego ciała.

Ta dolegliwość, tak jak i inne wylosowane, może towarzyszyć Twojej postaci przez cały rejs – jeżeli się na to zdecydujesz.

Wynik rzutu: 1

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧


-

Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
Dłonie małego chłopca zaczęły rosnąć, a gorąca czekolada w kubku przekształciła się w wystygłą kawę. Również ubiór Jo zaczął naginać swoją formę, aby lepiej wpasować się w czterdziestoletnie ciało. Ubiór dość niechlujny, spodnie dawno straciły swoją kant, a kołnierzyk zapewne nie pamiętał już, czym jest żelazko. Szczękę mężczyzny pokrywał tygodniowy zarost, a jego zmrużone i przekrwione oczy były równie pulchne, o świeżo upieczone makaroniki. Podniósł kubek drżącą ręką, siorbnął spory łyk, po czym podszedł do intrygującego kamienia. Mała pożółkła karteczka przypominała mu dziesiątki tych, które kurzyły się na jego biurku - nieskończenie pogłębiająca się lista zadań, w miarę możliwości ignorowanych. Na szczęście ta na kamieniu nie miała równie złowrogiej treści.
Pociągnął ostatni łyk z gęstą zawiesiną nieprzefiltrowanych fusów, cmokając, jakby chciał wydusić z tych resztek maksymalną ilość kofeiny. Kubek położył na ziemi i oderwał kartkę, po czym złożoną wsunął do kieszeni na piersi. Nie dostrzegał nic przykrego w pozbawieniu go magii. Nie można przecież utracić czegoś, czego było się pozbawionym całe życie. Może magia nie oznaczała dosłownie jakiegoś hokus-pokus, ale metaforycznie odnosiła się do wyjątkowych przeżyć życiowych. Ale tu też Jo nie miał po czym płakać. Nie widział specjalnej różnicy z klątwą czy bez.
Pomyślał o Lou i Iskrze. Dla nich może to być o wiele dotkliwsze. Choć oczywiście nie wiedział o tym, jaką magią się posługują, przez sam fakt pochodzenia z krainy luster, były one w jakiś sposób magiczne. Nie wiedział jednak gdzie ich szukać, a że wyrosły z ziemi kamienny łuk ściągał ciekawskich, uznał, że najlepiej będzie tu poczekać i przekazać im nowinę.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
— Szukasz Joego? Nie, mówiłaś, że Joego nie pamiętasz…
Na oczach rudej nieznajoma dziewczynka zmieniała się w dziewczynę, a potem kobietę i to wrażenie przyspieszonego czasu było na tyle absurdalne, że Eva zmrużyła oczy i ściągnęła uszminkowane usta w tym wyrazie wiecznego-rozgoryczenia-tudzież-wkurwu-bez-powodu. Przez chwilę miała niejasne wrażenie, że zna Lou, ale chwilę potem podobieństwo minęło i Francuzka skupiła się na bieżących problemach: uzależnieniach, plamach po czekoladzie słabej jakości i zaginionych członkach rodziny.
— Jak wygląda ten twój brat?
Czekając na odpowiedź brunetki – i myśląc, czy aby na pewno ma czas pomagać w szukaniu bliżej nieokreślonych, nieznajomych osób – rozglądała się dookoła. Ludzie zajmowali się swoimi sprawami, ale po drugiej stronie pokładu, w kompleksie wypoczynkowym, który z założenia miał pewnie przypominać ogród – z tymi krzywo postawionymi kratownicami i ławkami bez oparć, o przerzedzonych roślinach na kamiennym łuczku nie wspominając – buzowało jak w ulu. Już miała skomentować to niewybrednie lub sarkastycznie, gdy źródłem buzowania i rozruchów okazał się Joe – zmęczony, skonfundowany Joe.
Chyba. Z tej odległości nie była pewna. Oczy już nie te, a ona znów nie wzięła okularów.
Zamachała na Lou i ruszyła w kierunku znajomego. Nie, żeby ruszała na pomoc, po prostu doceniała dobrą dramę. Obecni pod łukiem goście kręcili głowami i potrząsali nimi w geście najwyższego oburzenia łamane przez niedowierzania, a dwójka próbowała nawet odebrać coś blondynowi.
Lawirowała pomiędzy nimi aż dotarła do Joego, a potem stanęła w swojej najlepszej poproszę-z-managerem pozie. Nawet znacząco i zdecydowanie założyła włosy za ucho. Wiadomość o braku magii przyjęła… z ulgą.
Nigdy więcej ucieczki przed MORIĄ.
Nigdy więcej zamartwiania się na śmierć czy nie przyprawiła kogoś o zgon.
Nie rozumiała po co tak krzyczeć i zawodzić – rzuciła im spojrzenie nr 3, Pełne Niedowierzania, z uniesionymi nieco brwiami – skoro z magii brało się więcej problemów niż profitów.
— A ty jak sądzisz, Lou? Mamy szczęście czy chujowe szczęście?

Powrót do góry Go down





Lou
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Louise Clark
Wiek :
26
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
171/58
Znaki szczególne :
Papieros w dloni, piegi, obezwładniający uśmiech
Pod ręką :
Zawsze coś mądrego do powiedzenia! No i pomadka do ust
Broń :
Scyzoryk, sztylet
Zawód :
Skandalistka
Stan zdrowia :
Zawsze może być lepiej
https://spectrofobia.forumpolish.com/t721-louise#8549 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1008-louise#14612 https://spectrofobia.forumpolish.com/t972-kontakt-z-lou https://spectrofobia.forumpolish.com/t1095-lou
LouKlucznik
Lou miała już serdecznie dość całej tej dziwnej sytuacji, bo po raz kolejny, pytania zadawane przez Iskrę totalnie ją przygniatały. Dawno nie było takiego momentu, w którym Louise zapominałaby języka w gębie, była kompletnie rozkojarzona, a dziury w pamięci nie pozwalały jej na odpowiednie przejęcie sytuacji.
- Zielone oczy. Jasne włosy - zaczęła, mając na uwadze, że pamięta go jedynie jako dziecko, a ona sama jest już dorosłą kobietą. - Nieważne. To teraz kompletnie nieistotne.
Ruszyła za rudowłosą, starając się wykrzesać z siebie swoje dawne emocje i spryt, trzymając się blisko, by nie zgubić jej w tłumie. Na samą myśl o aferze, bądź dobrej dramie, kącik ust uniósł się w lekkim uśmiechu. Może właśnie to jej pomoże? Awantura, której oczywiście będzie częścią, przecież tak lubiła te cudze, niewymuszone i prawdziwe emocje, przyjmując je z radością i serdecznym uśmiechem.

Skrzywiła się nieco, kiedy zdała sobie sprawę, że źródłem rozruchów stał się Joe - akurat ona była jedyną osobą, która może się nad nim znęcać.
Wysunęła kartkę z kieszeni chłopaka i przeczytała wiadomość. Prychnęła i zmięła ją, rzucając gdzieś za siebie, krzyżując ręce na piersi, jak obrażona nastolatka. Brakowało jeszcze tupnięcia nogą.
- Nie za bardzo lubię jak coś mi się odbiera - mruknęła, przyglądając się tłumowi zirytowanych ludzi. - Joe coś o tym wie.
Rzuciła mu znaczące spojrzenie, w którym jednoznacznie mógł wyczytać ich pierwsze spotkanie i westchnęła w duchu, nie wiedząc czy cieszyć się, czy płakać.

Powrót do góry Go down





Halloween
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 2iMtwvv
Wzrost / Waga :
okrąglutkie jak dynia
Pod ręką :
dynie, DYNIE, dyńki!
http://www.chwilkawytchnienia.com/Cytaty/cytaty_o_milosci.html
HalloweenKonto Administracyjne
02.

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Twoją uwagę przykuwa… muzyka. Powolne dźwięki fletu, którym wtóruje prawie niesłyszalne pianino układają się w subtelną, melancholijną melodię. Choć początkowo ciężko ją wyłuskać z kakofonii dźwięków okrętu, po uświadomieniu sobie jej obecności, staje się wręcz hipnotyzująca i przyciąga Cię do niewielkich, wyglądających na pozór zwyczajnie drzwi. Naciskasz klamkę.

Rozpościera się przed Tobą nienaturalnie wysoka sala o bielonych ścianach. Pustkę i rozmiar pomieszczenia potęgują ogromne lustra, zdobiące ściany; przy każdym z nich znajduje się długi, gładki drążek wykonany z jasnego drewna. Muzyka pęcznieje i narasta.

Widzisz je wszystkie z boku. Młode dziewczęta w różnym wieku, ubrane w białe, rozłożyste tutu stoją każda przy własnym drążku i synchronicznie powtarzają proste ruchy za kobietą na środku, ubraną w czerń.
Być może zdradza cię huk zatrzaskiwanych drzwi, a może jakiś niewybredny komentarz opuszcza Twoje usta. Dziewczęta obracają się równocześnie, a najstarsza z nich wyciąga ku Tobie ręce, by zaprosić Cię do tańca. Podejdziesz?

W miejscu jej twarzy zieje czernią nieprzenikniona pustka.

Przerwa wywołana Twoją obecnością nie trwa długo. Kobieta w czerni klaszcze w dłonie i baletnice wracają do ćwiczeń. Muzyka jednak ulega zakłóceniom. Niziutka dziewczynka niedaleko Ciebie zawadza o drążek i upada wprost na stojącą przed nią koleżankę z trzaskiem łamanej kończyny. Biel stroju jednej i drugiej coraz szybciej barwi się czerwienią, przedstawienie musi jednak trwać dalej.

Wynik rzutu: 2

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧


-

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
— O, wiesz coś o tym, Joe? — zapytała(by) blondyna z zaczepnym uśmiechem. Ale nie zapytała, bo przez kratownicę na rośliny zobaczyła jego oddalające się plecy. Obejrzała się z niedowierzaniem na Lou i po gwałtownym wzruszeniu ramion – co go, kurka, ugryzło? – jęła chłopaka gonić. Właśnie znikał za kolejnymi drzwiami. Jakiś megapojemny ten przybytek.
— Znaczy, jeśli twój brat też jest na tym statku to po prostu też go poszukajmy — zagaiła do – jak miała nadzieję – biegnącej obok dziewczyny. Żadnego „znajdźmy kapitana” czy … a nie, jednak tak:
— Gdy tylko znajdziemy megafon, ogłoszę jego poszukiwania! Tylko najpierw dogońmy Joego.
Ano, Iskierka w progu dorosłości była tego typu osobą. Pójdzie do łączności i spróbuje przejąć nagłośnienie albo stację radiową statku, bo bardzo potrzebuje i tylko na moment.

Blokując zamykające się już drzwi, odwróciła głowę do brunetki i dopytała:
— Tylko jak ma na imię? Będzie łatwiej niż „bracie Lou, proszę zgłosić się do informacji” — wyszczerzyła się w uśmiechu… a potem… zamarła.
Widok zsynchronizowanych baletnic niby nią nie wstrząsnął, a jednak stanęła jak wryta, pewnie zmuszając drugą dziewczynę do uniku celem ratowania prostości nosa. Zakończyła swoje ćwiczenia przed kilkoma miesiącami, gwałtownie przenosząc się do Glassville po zdaniu matury, nawet jeszcze bez papierka baccalauréat w ręku, a jednak przez chwilę znów nie wiedziała gdzie jest, czy po prostu znów nie spóźniła się na zajęcia, w ostatniej chwili dowieziona przez szofera.
Zrobiła oszołomiony krok w stronę dziewcząt, nawet mając już na sobie tutu – jak zawsze miętowozielone. I zrobiłaby drugi, gdyby nie twarze bez twarzy – i trzeci, gdyby nie koszmarny upadek jednej z najmłodszych dziewczynek.
Wtedy rzuciła się pędem w kierunku krwi i milczącej, karcącej i cierpiącej ciszy – w zależności na kogo się popatrzyło. Pozostałe dziewczęta, jak tresowane psy, bo baletnice niczym się od pudli nie różnią, pomyślała z goryczą, nawet nie przerwały ćwiczeń.
Eva niemal przypadła do dwóch poszkodowanych kilkulatek, gdy przypomniała sobie, że przecież objęło ją to wyczekiwane błogosławieństwo braku mocy i już nie ma czym leczyć.

Powrót do góry Go down





Lou
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 5PUjt0u
Godność :
Louise Clark
Wiek :
26
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
171/58
Znaki szczególne :
Papieros w dloni, piegi, obezwładniający uśmiech
Pod ręką :
Zawsze coś mądrego do powiedzenia! No i pomadka do ust
Broń :
Scyzoryk, sztylet
Zawód :
Skandalistka
Stan zdrowia :
Zawsze może być lepiej
https://spectrofobia.forumpolish.com/t721-louise#8549 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1008-louise#14612 https://spectrofobia.forumpolish.com/t972-kontakt-z-lou https://spectrofobia.forumpolish.com/t1095-lou
LouKlucznik
Louise oczywiście pobiegła za Iskrą (choć wyjątkowo biegać nie lubiła), będąc niemal w podziwie dla genialnych pomysłów Evy - no tak, przecież wystarczy go poszukać! Pamięć Lunatyczki płatała jej dzisiaj wyjątkowe figle, więc niewiele myśląc pokręciła głową z niedowierzaniem dla samej siebie; no tak, przecież zniknął, ale tutaj, na statku, prawda? To wcale nie tak, że nie ma go już bardzo długo, a czekając można niemal uschnąć z tęsknoty.
- Właściwie "bracie Lou" byłoby idealnie, jestem pewna, że jeszcze bardziej by go to wkurzyło - zadowolona spojrzała na Evę. - Du...
Urwała, w istocie ratując swój nos, jednocześnie zaraz wślizgując się i stając obok Iskry. Rzuciła jej niezadowolone spojrzenie, ta jednak wydawała się być zainteresowana czymś zupełnie innym, a kiedy wzrok Lunatyczki również skierował się w stronę baletnic, poczuła dziwny, niewyjaśniony chłód. Patrzyła jak Eva zbliża się do jednej z tancerek, której twarz zionęła mroczną pustką i prawie wychyliłaby się, żeby powstrzymać ją od robienia kolejnych kroków, gdyby nie inna baletnica, wyciągająca do niej swoje kościste ręce, tak zaskakująco hipnotyzujące.

Trzask łamanej kości wyrwał ją z zamyślenia i sama ruszyła w stronę leżących na ziemi dziewczyn, ale zatrzymała się w pół kroku widząc, że reszta tańczy dalej, nie zwracając uwagi na rozgrywający się dramat. A było go coraz więcej, bowiem następna baletnica przy wykonywaniu obrotu potknęła się o inną, łamiąc tym razem rękę, inna z kolei nadepnęła na już leżącą tancerkę, w wyniku czego zaraz prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia z efektem domina. Louise szybkim krokiem podeszła do Iskry i złapała ją za przedramię.
- Musimy iść - rzuciła i zaczęła ciągnąć Evę za sobą - nawet gdyby miała zrobić to siłą.

Powrót do góry Go down





Halloween
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou 2iMtwvv
Wzrost / Waga :
okrąglutkie jak dynia
Pod ręką :
dynie, DYNIE, dyńki!
http://www.chwilkawytchnienia.com/Cytaty/cytaty_o_milosci.html
HalloweenKonto Administracyjne
09.

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧

Dookoła Ciebie roztacza się mrok, licho rozświetlany przez dwie odległe, przyczepione do ściany pochodnie. Ciemność jest przytłaczająca i wszechogarniająca, jakby groziła, że lada moment pochłonie Cię w swych nieprzeniknionych trzewiach. Wiedziony pierwotnymi instynktami postanawiasz zbliżyć się do jedynego źródła światła, by tam poszukać schronienia przed tym, co może kryć się w ciemności.

Szybko jednak żałujesz swojej decyzji. Pierwszy krok, jaki stawiasz przed siebie napotyka na przeszkodę. Stajesz na czymś podłużnym, co z głośnym trzaskiem pęka pod Twoimi stopami. Kolejne kroki nie są wcale łatwiejsze, bowiem im bliżej pochodni się znajdujesz, tym bardziej podłoga staje się śliska i klejąca. Być może panikujesz, być może to pech – tracisz równowagę i przewracasz się wprost na lepką, mokrą posadzkę.

Wraz upadkiem pomieszczenie rozjaśnia się pochodniami, które momentalnie oświetlają otoczenie dookoła Ciebie. Nie przynosi Ci to jednak żadnej ulgi. Dookoła piętrzą się sterty zbielałych kości, czaszki natomiast są ułożone w równy stos na czymś, co wygląda jak prowizoryczny ołtarz.

Twoje ręce, łokcie i kolana kleją się od krwi. Cała posadzka pokryta jest wpół zakrzepłą, rdzawą juchą, a jeśli uniesiesz głowę, nad Tobą kołyszą się puste, zakrwawione kajdany.


Wynik rzutu: 9

⛧°。 ⋆༺♱༻⋆。 °⛧


-

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
Upiorny Rejs z Erd'nethem - Iskra, Jo i Lou DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Kobietki wokół padały jak łamiące się kostki domina, a ona nie mogła nic zrobić; coraz bardziej rozstrojona, coraz bardziej zrozpaczona. Rozglądała się dokoła błędnym wzrokiem i chyba z powodu tego skołowania nie stawiała większego oporu, gdy Lou wyciągnęła ją z pomieszczenia.
Nie uchroniło ich to jednak przed konsekwencjami złamań i urazów i gdy wybiegały przez drzwi, wpłynęła za nimi struga czerwieni, mocząc buty i zalewając kamienną posadzkę. Nim Eva zdołała się zdziwić, że kamienną, zgasło światło, a ona odwróciła się gwałtownie, próbując znaleźć dłoń lub ramię Lou. Przy nagłym zwrocie pod stopami coś trzasnęło, a Eva zamachała rękami, łapiąc równowagę.
Próbując się uziemić, rozpaczliwie szukała innego tematu niż połamane kości i reszta makabry w sali ćwiczeń.
— Mówiłaś, że twój brat nazywa się Du…? — otwarła usta, a potem z kłapnięciem je zamknęła, bo brzmienie tego słowa było tak znajome, że na koniec zakrztusiła się powietrzem.
Jasne włosy, zielone oczy.
Kurwa, dlaczego tu było tak ciemno?!
Wiedziała, wiedziała, wiedziała, wiedziała, wiedziała, że Lou sprawia znajome wrażenie. Widziała kształt ust i to zmrużenie powiek, gdy coś oceniali. A teraz, jakby specjalnie, nawet nie mogła tych przypuszczeń sprawdzić!
Chuj z pochodniami nie-wiadomo-skąd i chuj z chlupoczącą pod stopami wodą.
Eva nie była pewna czy powinna uczepić się Lou, czy wręcz przeciwnie – odskoczyć jak najdalej. Wybrała za nią posadzka: w chwili stawiania kolejnego kroku (w tył) ziemia usunęła się spod pantofla rudej, a może to noga usunęła się spod pantofla i kobieta runęła jak długa. Nawet machanie rękami tym razem nic nie pomogło – Eva wpadła w wodę po tyłek i nadgarstki.
Oby Lou nie próbowała jej ratować, bo najpewniej poleciałyby obie.
A potem w rozbłysku pochodni okazało się, że to nie jest woda i ruda zaczęła wrzeszczeć, jakby obdzierali ją ze skóry.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach