Niewinna Polana

Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Pią 14 Lut - 23:00
- Ja też. - powiedział cicho i posłał jej uśmiech. On zawsze tęsknił, niezależnie czy byli rozłączeni pięć minut czy kilka dni. Najgorsze były te chwil, kiedy wiedział, że zobaczy jej przez dłuższy czas. Gdy odeszła na dwa lata... I teraz, ostatnio, gdy zniknęła.
Był bliski szaleństwa ale czy ona o tym wiedziała?
Gdy wręczył jej błyskotkę od Welesa, na jej ustach pojawił się uśmiech. Entuzjazm który się w niej rozbudził był niemal zaraźliwy i gdyby nie stres, prawdopodobnie Bane także dałby się ponieść dobremu humorowi. Co nie znaczy, że teraz miał zły. Po prostu... Świadomość, że za chwilę wszystko się zmieni była na swój sposób przytłaczająca. Był świadom swojej decyzji i chciał tego, ale jednocześnie bał się, że po dzisiejszym spotkaniu ich życie zmieni się. Chciał by ta zmiana była na lepsze ale czy mógł to przewidzieć?
Spojrzenie zielono-czarnych oczu spoczęło na jej twarzy. Przyglądał się jej, czytał z jej ust, każdej zmarszczki. Z rumieńców, prześlicznych, dwukolorowych oczu.
Założyła Blaszkę co sprawiło, że mężczyzna wypuścił dyskretnie wstrzymywane powietrze. Tak, to dobry znak. Może Julia... Wszystko będzie dobrze. Musi być.
Gdy zadała pytanie, Bane poczuł ukłucie dziwnej złości. Nie bardzo potrafił wyjaśnić swoje emocje, w tej chwili miał w głowie istne tornado. Ekscytacja mieszała się ze zniecierpliwieniem, strach z ogromnym uczuciem. Wstyd przyznać, ale medyk nie należał do najodważniejszych.
Wykrzywił twarz marszcząc brwi i patrząc gdzieś w bok, na jeden z czerwonych kwiatów. Skąd ta frustracja? Nie był na nią zły. Bardziej... na siebie. W chwili kiedy powinien być stuprocentowym mężczyzną, on zachowywał się jak totalna pizda. Tchórzył, o tak. Wstyd!
- Nie, nic w pracy. - powiedział cicho - Nie ma żadnego problemu. - dodał nieco za ostro ale szybko zauważył swój błąd. Jego twarz wygładziła się, zbliżył się do niej jeszcze bardziej i zamknął w ramionach. Przez chwilę milczał.
Słońce zaczęło zachodzić ale on nie spieszył się, czekał na odpowiednią chwilę. Jeszcze moment i drzewo przy którym się znajdują rozbłyśnie swoim magicznym blaskiem.
Niewinna Polana była swego rodzaju symbolem. To tu spotkali się po latach i to tutaj ich losy związały się uczuciem tak silnym, że zdołało przetrwać straszliwe próby. W większości to on był gotów doprowadzić wszystko do ruiny. W gruncie rzeczy nie nadawał się do związku, bo nikt kto nie potrafi sobie poradzić ze samym sobą, nie może żyć z drugą osobą. A jednak... pokochał Julię Renard i co najważniejsze i chyba najbardziej zaskakujące.
Kiedy po chwili drzewo zaczęło delikatnie jarzyć się łagodnym światłem a słońce skrywało się za horyzontem robiąc mu miejsce, Bane ujął jej twarz i spojrzał jej prosto w oczy. Dzięki Blaszce czuł ciepło, uczucie jakim go darzyła.
- Moja najdroższa... - wyszeptał i nagle w jego sercu zagościł spokój, jakiego już dawno nie uświadczył - Do końca swoich dni będę wychwalał dzień, w którym cię poznałem. Dzień kiedy do mnie wróciłaś. Kiedy mi zaufałaś. Kiedy mnie pokochałaś. - powiedział cicho, z uczuciem - Może nie zasługuję na twoje uczucie, ale wiedz, że je odwzajemniam. Potrzebowałem czasu by zrozumieć, że nie potrafię bez ciebie żyć. Stałaś się częścią mojego życia, nieodłączną częścią mnie. - dziwne oczy zalśniły - Dopełniasz mnie. Sprawiasz, że mam siłę by co rano wstawać. By żyć. Kocham cię nad życie i nic tego nie zmieni. - zamknął na chwilę oczy i jedną ręką sięgnął do kieszeni - Dlatego... - odsunął się od niej na chwilę i spojrzał na nią.
Teraz albo nigdy. Swoich uczuć nigdy nie będzie bardziej pewien. Nie stchórzy. Nie dziś.
Klęknął na jedno kolano i uniósł lekko głowę, patrząc na nią z dołu. Blaszka przesyłała emocje, łączyła ich nierozerwalną więzią wzmacniając tylko miłość.
- Zapytam tylko raz. - powiedział cicho i wyjął małe pudełeczko. Drzewo zamigotało a czerwone kwiaty poruszyły się na lekkim wietrze, ocierając się o mężczyznę, jakby chciały dodać mu odwagi. Niepotrzebnie, bo teraz nie było już odwrotu. Z resztą... nie zamierzał się odwracać.
- Julio Renard... - otworzył pudełeczko wewnątrz którego spoczywał przepiękny pierścionek, specjalnie stworzony dla niej przez Welesa, najlepszego jubilera który wprowadził w życie wizję Bane'a. Cyrkowiec dobrał kamień i kruszec oraz kształt błyskotki. Pierścionka zaręczynowego.
- ...czy zechcesz spędzić ze mną resztę życia? - zapytał, nie bardzo wiedząc jakiej regułki użyć. Wybrał coś w miarę uniwersalnego, bo nie miał wiedzy na temat ślubów. O tym mogą porozmawiać kiedy indziej.
I gdy tak czekał, uderzyły go wątpliwości. A co, jak się nie zgodzi? Jak powie "nie"? Nie był gotów na odmowę, nie wiedział jak zareaguje. Uczucie uczuciem, ale odmowa złamie mu serce. Krzywdził Julię wielokrotnie i miała prawo się nie zgodzić ale...
Czekał. Zagryzł lekko usta, serce waliło mu jak młot, czuł na plecach gęsią skórkę.
Co będzie dalej?



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Niewinna Polana
Sob 15 Lut - 0:17
Uśmiechnęła się do niego szczerze. Mimo jego dziwnego zachowania, oraz prośby by spotkali się w tym miejscu cieszyła się, że go widzi. Trochę obawiała się, że nie przyjdzie. Że tylko napisał, iż się spotkają, ale gdy przyleci na miejsce, nie zastanie go tam i wróci po kilku godzinach sama, załamana do domu. Teraz już chyba by się nie pozbierała. Tylko on trzymał ją w całości, czuła, że nie jest z nią dobrze, choć mogło się tak wydawać. Bała się być sama, bała się, że tak naprawdę nie wróciła. Że to tylko piękny sen przed niechybnym końcem....bolesnym końcem... ale nie chciała się do tego przyznać, nawet przed nim. Nie chciała go martwić.
Spojrzała na niego niepewnie, czując jego złość. Nie umiała jednak określić czy była ona skierowana w jej stronę, czy może w jego.
Przełknęła ślinę i położyła po sobie uszy, gdy nagle stał się ostrzejszy. Trochę się bała zapytać co go tak złości, ale przypomniała sobie co powiedział jej jakiś czas temu. Miał coś z głową i mogą mu się zdarzać takie wybuchy. Dlatego sama nie odpowiadała w gniewie. Przyglądała mu się tylko uważnie i westchnęła cichutko, gdy ją przytulił. Uspokajając się. Czyli to nie na nią był zły. Musiała to jakoś po prostu przeczekać. Będzie cierpliwa. Dla niego da radę!
Zamknęła oczy i wdychała spokojnie jego zapach, ciesząc się jego ciepłem i bliskością. Może jednak nie chciał jej zostawić, nie rozmyślił się. Miała taką nadzieję.
Gdy tylko drzewo zaczęło świecić przyjemnym blaskiem spojrzała na nie z wręcz dziecięcym zachwytem. Postawiła wysoko uszy i otworzyła szeroko oczy. Mimo wszystko była artystką i kochała piękno. Jednak gdy tylko Bane się odezwał przeniosła wzrok na niego.
słuchała go z rumieńcem na swoich bladych licach. Uśmiechała się, ale mógł też odczytać z Blaszki nieme pytanie. Czyżby była dziś jakaś rocznica? Czy już tyle minęło odkąd wróciła do Kliniki? Nie umiała sobie przypomnieć, ale zdawało jej się, że to jeszcze nie czas. Dlaczego więc to wszystko mówił? W jej sercu pojawił się lekki niepokój. Ale nie zagłuszał on miłości, która cały czas od niej biła.
Zamrugała zaskoczona, gdy Białowłosy nagle uklęknął przed nią na jedno kolano. Zapyta? Ale o co? Jakoś jej mózg w tym momencie się wyłączył. W końcu jak można się nie domyślić, co właśnie miał zamiar zrobić?!
Gdy tylko w końcu pokazał pierścionek, a następnie w końcu zadał pytanie mógł poczuć zachwyt, po czym szok i niedowierzanie. Julia, nie mogła w to uwierzyć. Czy on właśnie...się jej oświadczył?!
Za oczu pociekły jej łzy, a z gardła wyrwał szloch. Zakryła usta dłońmi, stykając palce przy nasadzie nosa. Patrzyła na niego wielkimi oczami.
Serce biło jej jak oszalałe, nie zdziwiłaby się, gdyby mógł to usłyszeć. Zaczęła go przepraszać. W końcu obiecała, że nie będzie już więcej płakać. Nie mogła się jednak powstrzymać.
Z tego wszystkiego zupełnie wyleciało jej z głowy to, że powinna odpowiedzieć. Że powinna zareagować też w jakiś inny sposób.
Była tak bardzo szczęśliwa! Jak jeszcze nigdy. Medyk jednak mógł poczuć radość, która od niej biła. Trudno było wątpić jaka jest jej odpowiedź, które trzyliterowe słowo padnie z jej ust. Jednak nie była w stanie. Była w zbyt wielkim szoku, oraz za bardzo przejęła się obietnicą, by w ogóle do niej dotarło to, że jeszcze nie odpowiedziała na pytanie, które dla ich obojga było tak bardzo ważne.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Wto 18 Lut - 3:07
Zamarł w oczekiwaniu na odpowiedź. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczami i czuł strach, bo nie wiedział co dalej. Nie wiedział co więcej powinien powiedzieć. A może powinien po prostu milczeć? Odczekać chwilę i gdy nie nadejdzie żadna odpowiedź, po prostu schować pierścionek i przyjąć jej decyzję ze stoickim spokojem.
Jak kiedyś. Kiedyś, gdy emocje były dla niego czymś nieosiągalnym.
Gdy jako Cyrkowiec trafił do nieznanego świata, złamany i niepogodzony z własnym losem. A przecież chciał się wtedy zabić. Czy dzisiaj, wiedząc jak daleko zajdzie, byłby gotów ponowić próbę? Zakończyć mękę jaką jest funkcjonowanie w tym... obcym ciele. Przegniłym, zepsutym do cna.
Odnalazł miłość, chociaż nigdy o nią nie prosił. Swoją przygodę rozpoczął od niezdrowego zainteresowania dzieckiem. Wyzywano go od najgorszych, posądzano o zboczenia idące w kierunku pedofilii... Ale czy on faktycznie był skrzywiony? Może to właśnie był jego sposób na szukanie bliskości. Nie znalazł jej u dorosłych, nie znalazł u równych sobie, więc może powinien szukać u osób niewinnych. U młodszych. Żywszych. Bardziej beztroskich. Szczerych.
Julia pokochała go i zniosła, w momentach kiedy był dla niej najgorszy. Kiedy ranił ją, wbijał szpikulce w serce, sączył jad prosto ze swych ust to jej ufnie rozwartych warg. Zatruwał jej życie a teraz... Oświadczał się i modlił, by się zgodziła. Miał nadzieję, że pozwoli mu dalej zatruwać jej życie ale tym razem inaczej. Bo tym razem postara się zastąpić jad uczuciem, które przecież do niej żywi.
- C-czemu... Czemu płaczesz? - zapytał nagle, wystraszony natłokiem uczuć, jakie spłynęły na niego przez Blaszkę. Poczuł jak jego umysł zalewa istna fala pozytywnych emocji, ale widział u niej łzy. Był zdezorientowany.
Wstał szybko i wyciągnął ku niej ręce, nie bardzo wiedząc co powinien zrobić. Przytulić? Zostawić w spokoju? Postarać się uspokoić a może odejść?
Trzymając w jednej dłoni pudełeczko z pierścionkiem zaczął się trząść z emocji zupełnie tak, jakby miał dreszcze. Tak to ma wyglądać? Tak ma wyglądać wyznanie miłości? Najgłębsze na jakie mógłby kiedykolwiek się zdobyć?
Poczuł ból w klatce piersiowej, znajomy ból z pierwszych dni w Krainie Luster. Ból wywołany przez silne emocje i niewyrabiające z pompowaniem szlamowatej krwi serce. Zakręciło mu się w głowie od tego co płynęło z Blaszki ale pozostał na miejscu, z wyciągniętymi dłońmi, czekając na jej ruch.
Jakikolwiek.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Niewinna Polana
Sro 19 Lut - 1:24
Kiedyś marzyła o takim dniu. Kiedyś...dawno temu...jak była jeszcze w Świecie Ludzi, jak była małą dziewczynką, ale potem jakoś o tym nie myślała. Gdy trafiła do Krainy chciała przeżyć. Potem chyba uwierzyła Gipingowi, że przez swój wygląd nigdy nikt jej nie zechce. Co prawda....był Bane, ale nigdy nie dopuściła do siebie myśli, że mogliby być razem w takim znaczeniu. Razem...jako para...ale jako...narzeczeni? A może nawet małżeństwo?! Nie mogła w to uwierzyć...miała wrażenie, że jej się to śni. Jeśli tak było to nie chciała się już nigdy obudzić!
Starała się uspokoić, ale było to trudne - bo..bo jestem...szczęśliwa - uśmiechnęła się przez łzy. Nadal łkała, nie mogąc się ogarnąć.
Gdy tylko wstał i rozłożył ręce, przylgnęła do niego, chowając twarz w jego koszuli - tak bardzo...bardzo się bałam...że...że przyszedłeś...że uznałeś, że to co mówiłeś wczoraj...to jednak nie to... - pociągnęła nosem - gdy zapytałeś....ja... - nagle spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami - nie....nie odpowiedziałam Ci!
Zamknęła oczy i westchnęła ciężko, by móc się uspokoić. W końcu uśmiechnęła się do niego szeroko - TAK! - odpowiedziała pełna entuzjazmu, której ostatnimi czasy bardzo jej brakowało - tak...tak tak tak tak! Chcę...chcę spędzić z Tobą resztę swojego życia! - odpowiedziała i przytuliła go mocno, nie wiedząc zupełnie jak ma zareagować. Była jeszcze młoda, od dawna nie myślała o takich rzeczach.... a teraz? Teraz ot się działo!
- Tak...tak tak..po stokro....po tysiąckroć tak! - powtarzała. Jakby chciała mieć pewność, że to nie jest sen. To prawda! Ona chciała tego....była całkowicie szczera co Bane mógł poczuć przez Blaszkę.
- Proszę tylko - dodała po chwili, wtulając się w niego, zupełnie jakby zaraz miał zniknąć - niech to nie będzie tylko piękny, okrutny sen - powiedziała cichutko, pociągając jeszcze nosem. Były to jednak resztki płaczu. Już było lepiej, ale oczy nadal jej błyszczały, nie tylko z łez ale i ze szczerego, prawie dziecięcego szczęścia.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Sro 19 Lut - 10:34
Słowa dziewczyny docierały do jego uszu, ale jakby nie pojmował ich sensu. W tej jednej chwili wszystko co powiedziała zdawało się być jedną, nieskładną masą. Czekał na jedno, najważniejsze słowo. Decyzję, która pozwoli mu działać dalej. Niczym żołnierz czekający na rozkaz, dziecko oczekujące pozwolenia od rodzica, pies czekający na sygnał swojego pana.
A ona zaczęła coś mówić, tłumaczyć. Słuchał ją, bo co miał robić? Ale nie słyszał, nie rozumiał, nie interesowały go wszystkie inne słowa. Czekał na 'tak' lub 'nie'.
Szeroko otwartymi oczami obserwował jej twarz, śledził ruchy ust, wodził za jej dwukolorowymi tęczówkami. Bał się poruszyć, nie chciał niczego zmieniać. Niech ta chwila trwa ale... Cholera jasna, niech mu wreszcie odpowie!
Poczuł ukłucie zniecierpliwienia, które przyprawione bólem serca i ogólnym zdenerwowaniem sprawiło, że mimowolnie zmarszczył brwi. Dlaczego Julia tak długo trzymała go w niepewności?!
Kiedy nagle padło wyczekiwane 'tak', Cyrkowiec zachłysnął się własną śliną. Nie wyglądało to profesjonalnie, ani nie przypominało sceny z filmów romantycznych - rozkaszlał się na chwilę, zginając w pół. Uniósł przy tym dłoń na znak, że zaraz mu przejdzie.
Gdy wreszcie opanował atak kaszlu, podniósł się i wziął głęboki oddech. Odczekał moment, patrząc na nią szeroko otwartymi, dziwnymi oczami po czym... Po prostu porwał ją w ramiona. Coś mówiła o śnie, ale on skupiony był na zgniataniu jej w objęciach. Oderwał ją od ziemi i zakręcił dookoła, w wyrazie radości.
Szczery śmiech przetoczył się przez Niewinną Polanę, białe kwiaty wirowały razem z nimi, barwiąc się krwistą czerwienią, zdradzając sekret medyka. Ale nie o było w tej chwili ważne, ona... zgodziła się!
Zatrzymał się w miejscu i lekko zwolnił uścisk - nie chciał jej przecież udusić. Ujął jej twarz w obie ręce i spojrzał głęboko w oczy. W jego czarnych tęczówkach i zielonych źrenicach mogła ujrzeć psotne iskierki, świadczące o szczęściu.
- Jeśli to sen, to nie chcę się z niego budzić. - mruknął, uśmiechając się - Nigdy.
Ich usta złączyły się pocałunku. Całkowicie zapomniał o pierścionku który trzymał w garści. W tej chwili pochłonął go pocałunek, wyraz głębokiego uczucia które, chociaż przez niego nie do końca zrozumiałe, płonęło w nim, doprowadzając do szaleństwa.
Zaśmiał się nagle spontanicznie, przerywając pocałunek.
- Wreszcie jesteś moja. W pełni. - stwierdził wesoło - Ach, no tak! - nagle przypomniał sobie o błyskotce. Ujął jej dłoń i najpierw uniósł do ust. Patrząc jej w oczy, ucałował jej wierzch. Nie byłby sobą, gdyby nie posunął się odrobinę dalej... Uśmiechając się uwodzicielsko, wsunął delikatnie język między jej palce. Ale tylko na chwilę, niczym zapowiedź co zamierza zrobić gdy wrócą do domu ale... bynajmniej nie z jej dłońmi.
Wyjął pierścionek i jeśli pozwoliła, powolnym ruchem wsunął go jej na palec. Gdy był już na miejscu, Bane ponownie ucałował dłoń i puścił ją, by dziewczyna mogła obejrzeć swoją nową, najważniejszą błyskotkę.
Ból serca minął, zdenerwowanie też gdzieś uleciało. Białowłosy zbliżył się do niej i pochylił, kierując usta w stronę jej ucha. Zachichotał ciemnym, głębszym głosem.
- Teraz, gdy jesteś już moją narzeczoną... - mruknął - Wracajmy do domu, najdroższa. - dodał już gglośniej, odsuwając się, prostując i patrząc na nią sugestywnie - Bardzo, ale to bardzo się za tobą stęskniłem.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Niewinna Polana
Sro 19 Lut - 20:58
Zamrugała zaskoczona i odsunęła się, gdy nagle zaczął kaszleć. Co się właśnie stało? W jej sercu pojawiła się obawa. A jeśli to był tylko żart i Bane teraz zaczął kaszleć bo nie spodziewał się, ze się zgodzi? Sama nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Położyła spłoszona uszka i sapnęła, bo ją poddusił, ale słysząc jego śmiech, zaraz do niego dołączyła, uspokajając się już na stałe. Polanę wypełniły dwa głosy radości oraz na pewno ulgi.
Zamruczała głośno z zadowoleniem, gdy ją pocałował. Zamknęła oczy ciesząc się tą chwilą. Sama nie pamiętała o pierścionku. To był tylko symbol. Najważniejszy w jej życiu. Ale ważniejsze było to co było między nimi. Radość, miłość. W końcu razem, w końcu bez strachu.
Przyglądała się i zarumieniła mocno, gdy zaczął swoje małe "popisy". Zaśmiała się i pozwoliła na założenie błyskotki, którą zaraz po uwolnieniu ręki obejrzała dokładnie - jest taki piękny - powiedziała z zachwytem. Przytuliła go mocno, wieszając mu się na szyi i pocałowała go czule. Po tym znów spojrzała na pierścionek. Nie mogła uwierzyć. Naprawdę się zaręczyli. Kiedyś myślała jakby wyglądał jej pierścionek. Ale żaden z jej projektów nie był taki wspaniały.
Słysząc jego słowa, przeszedł ją przyjemny dreszcz. Cała się napuszyła i spojrzała na niego. Uciekła na chwilę wzrokiem w bok, po czym zagryzła dolną wargę. Po chwili jednak uśmiechnęła się zarumieniona - dom poczeka...a nastrój może ulecieć - wyszeptała i zdjęła kurtkę, po czym zamieniła ją w miękki, spory koc. Spojrzała na ukochanego...na swojego narzeczonego tajemniczo. Było już ciemno, nie było specjalnie zimno, a okolicę rozświetlało drzewo. Mało kto znał to miejsce, więc mało prawdopodobne, że ktoś ich zobaczy. Czekała...czy zgodzi się na takie urozmaicenie? Sama chciała spróbować...bardzo się stęskniła za nim. Nie chciała czekać, aż dotrą do domu....

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Pią 21 Lut - 23:37
Kiedy nagle zaproponowała pozostanie na polanie i zdjęła kurtkę, spojrzał na nią lekko unosząc brew. Tego się nie spodziewał. Julia i zabawa w plenerze? Jej sugestia była jasna ale mimo wszystko jeszcze przez chwilę patrzył na nią i trawił każde słowo.
Zaśmiał się, szczerze rozbawiony. A więc mówiła serio? Byłby głupcem gdyby odmówił, miał na nią ogromną ochotę. Byli tu sami, pośród kwiatów zmieniających kolory, przy świetlistym drzewie. Na Niewinnej Polanie która dla nich nie była wcale taka niewinna.
Podszedł do koca który jeszcze przed chwilą był kurtką, chwycił dziewczynę za rękę i przyciągnął ją do siebie, nieco brutalnie, tak że z rozpędu wpadła na jego pierś.
Pochylił się i pocałował jej szyję, delikatnie drażniąc skórę zębami.
- No no. - mruknął, pozostając ustami przy szyi - Cóż za zdecydowanie, moja bestyjko. - przesunął językiem - Jak chcesz się zabawić? - zapytał szeptem, lekko napierając na nią by weszła na koc - Chcesz być na górze, jak ostatnio? A może... - poderwał głowę i dosłownie rzucił się na nią z gorącym, długim pocałunkiem - Ufasz mi, maleńka? Jesteśmy narzeczeństwem. - chwycił jej dłoń i podtrzymując, zmusił by się położyła na plecach - Zajmę się tobą. Zrelaksuj się, najdroższa.
Jeśli się położyła, on zawisł nad nią i zaczął ją powoli rozbierać. Rozpiął jej spodnie, wsunął palce i musnął nimi jej najbardziej wrażliwe miejsce. Uśmiechnął się patrząc jej w oczy i oblizał sugestywnie.
- Moja Lisiczka zasługuje na najlepsze pieszczoty. - przesunął się w dół i zdjął jej spodnie. Bielizny też szybko się pozbył, używając do tego zębów.
Tuż przez zanurzeniem się między jej nogi i dotarciem do źródła jej słodyczy, spojrzał na nią i uśmiechnął się. Blaszka dokładnie przesyłała uczucia.
- No to zaczynamy prawdziwą zabawę, moja słodka narzeczono.
Nie czekał dłużej. Zanurkował i rozpoczął seans rozkoszy. Wszystko dla niej. Wszystko dla Julii.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Niewinna Polana
Nie 23 Lut - 23:00
Przygryzła dolną wargę, czekając na jakąkolwiek reakcję. Coś innego poza ciszą. Uciekła wzrokiem w bok i lekko opuściła uszy, gdy zaśmiał. To była dla niej trudna decyzja, trochę wywołana chwilą, dlatego nie wiedziała jak ma odebrać ten śmiech.
Wszystkie wątpliwości uleciały, gdy nagle do niej podszedł. Trochę się spięła czując jego stanowczość, ale musiała się uspokoić. To tylko Bane...to aż Bane...jej Bane.
Westchnęła, czując znajome szczypanie na szyi i do tego to podgryzanie. Od razu pojawiła się gęsia skórka, a ją przeszedł przyjemny dreszcz.
Nie dała rady od razu mu odpowiedzieć na pytanie. Zaraz ją uciszył pocałunkiem, na który ochoczo odpowiedziała, mrucząc za zadowoleniem. Sapnęła cichutko, gdy zmusił ją do cofnięcia się i spojrzała na niego, mocno zarumieniona. Usta miała rozchylone - ufam Ci... - powiedziała szeptem. Nie za bardzo wiedziała jak się zachować. Nie była jednak spięta, po prostu postanowiła mu się poprowadzić. Chciała zobaczyć choć częściowo co on lubi. Wiedziała, że kiedyś był inny, że to co znała to nie było to co zazwyczaj robił. Nie chciała by go za bardzo ponosiło, ale wiedziała, że w końcu nadejdzie dzień gdy pokaże się od innej strony. Chyba lepiej szybciej niż później.
Ułożyła się na kocu, rozkładając lekko skrzydła, żeby było jej wygodniej i spojrzała w jego dziwne oczy. Uśmiechnęła się do niego i rozluźniła na tyle na ile mogła.
Zacisnęła jednak zaskoczona nóżki na krótką chwilę, gdy sięgnął jej ręką w zakazane rejony. Sam mógł poczuć charakterystyczną wilgoć. No cóż...nie jej wina, że tak na nią działał.
Zachichotała i lekko uniosła biodra, żeby pomóc mu pozbyć się dolnych partii jej ubrań. Dzięki blaszce mógł poczuć jej miłość oraz zaufanie. Wiedział dobrze, że tylko jemu by na coś takiego pozwoliła, a tym bardziej w takiej sytuacji i miejscu. Ale miała to gdzieś. Chciała tego. Byli sami, więc nikt im nie przeszkodzi.
Wygięła się lekko prawie od razu, czując znajome, tak uwielbiane szczypanie. Tylko on mógł jej coś takiego zapewnić i to ją uspokajało. Mimo lęku, wiedziała, że to on, właśnie dzięki temu.
Po Polanie zaczęły roznosić się jej jęki. Słodkie dźwięki przyjemności. Wplotła palce w jego miękkie, białe włosy, przeczesując je oraz lekko go do siebie dociskając, zachęcając, błagając tym by nie przerywał. Czuła, że nie wytrzyma długo, że niedługo nadejdzie spełnienie, ale chciała by nie przerywał dopóki do tego nie dojdzie.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Wto 25 Lut - 11:41
Sprawianie jej przyjemności stało się od niedawna stałym elementem życia Cyrkowca i polubił to. Za te wszystkie lata kiedy był jedynie bólem i każde jego słowo wbijało szpilę w jej serce, teraz starał się jej to wszystko wynagrodzić.
Świadomość, że złączył się z Julią czymś więcej niż danym słowem zaczynała ciążyć i mimo radości jaka przepełniała jego serce, czuł pewien trudny do opisania ciężar.
Ciężar odpowiedzialności.
Tak jak kiedyś opiekował się siostrą, tak teraz miał zaopiekować się Julią ale... inaczej. Kylie była cięzarem, mimo iż starał się jej tego nie okazywać. Drażniła go, komentowała jego zachowanie mimo, iż nie miała do tego prawa.
A on zagłuszał sumienie, ucinał dyskusje i płacił za jej leczenie. Ileż razy miał ochotę wykrzyczeć jej, że to ona jest powodem cierpienia, ona jest powodem jego bezmyślnych działań. Sypiania z kim popadnie, chlania na umór.
Kraina Luster zmieniła go i wyglądało na to, że to nie koniec przemian. Czy się cieszył? Przede wszystkim bał się zmian jakie będą musiały nastąpić w jego życiu.
Jak to jest kochać? Jak to jest, tak naprawdę być za kogoś odpowiedzialnym? Być dla niego podporą, tarczą i mieczem jednocześnie?
Zatonął między jej nogami. Jej jęki podziałały jak najmocniejszy narkotyk i mężczyzna po chwili zaczął robić wszystki, by tylko nie zamykała ust. Chciałby uslyszeć jej krzyk, jego imię na jej ustach wyśpiewane głośno. Obwieszczone całemu światu, że tylko on jest dla niej najważniejszy, tylko on może dać jej rozkosz.
Zatracił się w jej zapachu, smaku... w swojej małej Julii, która przecież już nie była taka mała, prawda? Marzył o tym, by wziąć ją tutaj, na polanie, wsród tych migoczących kwiatów, pod lśniącym drzewem ale... Mógłby zrobić jej krzywdę. Ba! na pewno zrobiłby jej krzywdę. Nie zabrał ze sobą koniecznego zabezpieczenia.
Dlatego całował, zlizywał słodki nektar i napawał się tym co słyszał, tym co widział i co czuł. Wzmocnił ruchy, operując wprawnie językiem i dawał jej rozkosz, bo przecież na to zasłużyła, prawda?
Zamknął oczy czując jej dłonie wplatające się w jego włosy. Docisnęła go delikatnie. A więc chciała więcej? Zamruczał niczym zadowolony życiem kocur i dał jej to, o co prosiła. Większył intensywność, doprowadzając ją coraz bliżej.
Przerywał aż do momentu spełnienia. Kiedy osiągnęła maksimum, akurat był w trakcie wyjątkowo gorącego pocałunku, tam na dole. Podobały mu się odruchy jej ciała które mimo podrażnień, zdawało się wychodzić mu na spotkanie.
I gdy roztopiła się pod jego dotykiem, językiem i pieszczotami, dysząca głośno po osiągniętym orgazmie, Cyrkowiec uniósł się nieco i podpełzł wyżej, układając policzek na jej podbrzuszu a dłońmi obejmując talię. Uśmiechał się szeroko, zadowolony z tej chwili. Blaszka, gdyby była wykonana z normalnego metalu, napewno byłaby teraz rozgrzana do czerwoności.
Po chwili, by nie było jej zimno, chwycił jej bieliznę i spodnie ale czekał z ubraniem jej, bo nie chciał się narzucać.
- I jak, moja słodka? - zapytał, patrząc na nią gdy uniósł się na rękach, podciągnął jeszcze wyżej i zawisł nad jej twarzą. Nie potrzebował zapewnień, że jest fantastyczny, bo wiedział, że jest! Pytał po prostu kontrolnie, by dowiedzieć się czy dziewczyna czuje się dobrze, czy nie jest obolała i czy jej się podobalo. Czy spełnił jej oczekiwania.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Niewinna Polana
Sro 26 Lut - 22:07
Nie mogła uwierzyć, że robi coś takiego na świeżym powietrzu. Ale chyba...się jej to spodobało. Spoglądała co jakiś czas na kochanka, ale było to trudne, bo prawie cały czas wiła się pod wpływem jego pieszczot. Było jej cudownie! Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będzie jej się to podobało. Ale wątpiła, by z komukolwiek innemu niż Bane, udało się ją odczarować.
Wiedziała, że teraz jej życie się zmieni i to bardzo. Miała nadzieję, że w końcu będzie mogła być po prostu szczęśliwa. Mieszkać z kimś kogo kocha i kto ją kocha. Razem spędzać czas, razem przeżywać czas radości oraz czas smutku. Wychodzić z problemów. Wiadomo, że pewnie będą się kłócić, ale że będą sobie z tym radzić. Po każdej kłótni po prostu się przytula i zapomną o tym.
W końcu wygięła się mocno, zacisnęła palce, na białych włosach ukochanego. Jęknęła głośno, z jego imieniem na ustach i opadła na koc, zdyszana i spocona. Pogładziła go po włosach i uśmiechnęła się.
Gdy zadał pytanie, po prostu podniosła się na łokciu i pocałowała go czule. Było w tym pełno uczucia, miłości. W tym samym czasie sięgnęła ręką do swoich spodni, do kieszenie i wsunęła mu coś do kieszeni marynarki - było cudownie, ale... - zagryzła dolną wargę, nie wiedząc jak to powiedzieć - jako twoja narzeczona, nie dam Ci zakończyć na tym, nie dziś - uśmiechnęła się delikatnie i sięgnęła dłonią do jego spodni.
Jeśli sprawdził kieszeń, odkryłby tak potrzebne teraz zabezpieczenie. Jeśli chciał zaprzeczyć po prostu uciszyła go kolejnym pocałunkiem. Chciała tego i wiedziała, że on też. Musieli o siebie dbać, działało to w obie strony. Była za niego odpowiedzialna. Nie miała pojęcia czy jest na to gotowa, czy nie jest za młoda...ale chciała się postarać. Musiała dać z siebie jak najwięcej!

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Czw 27 Lut - 10:48
Niewinna Polana już nigdy nie będzie mu się kojarzyła z niewinnością. Kwiaty oślepiały bielą i czerwienią, ich zapach odurzyłby każdego a światło drzewa przyświecało leciutko, nadając scenerii magicznego odbioru.
A wsród tych kwiatów, wsród ich oszałamiającej woni, na kocu leżała Julia. Jego Julia, dziewczyna... kobieta, której już nigdy nie zostawi, nigdy nikomu nie odda.
Z jego imieniem na ustach osiągnęła apogeum przyjemności, ku jego uciesze oczywiście. Dał jej chwilę odsapnąć, przyglądając się jej. Była najpiękniejsza.
Nie spodziewał się takiego zdecydowania. Obserwował, kiedy sięgnęła do swoich spodni, patrzył gdy wsuwała mu do kieszeni niewielką rzecz. Nie od razu pojął co to, ale kiedy wyraziła te kilka słów...
Uśmiechnął się lubieżnie. Julia potrafiła go zaskoczyć, mała bestia. Czyżby teraz, gdy się zaręczyli, nabrała pewności? A może po prostu polibiła ich zbliżenia? Jeśli to ostatnie, nie posiądzie się ze szczęścia bo to oznacza, że skrzydlata zaakceptowała samą siebie.
Echo tego co kiedyś zrobił jej Giping było jak najgorsza trucizna, wspomnienia atakowały niespodziewanie, zatruwały życie przede wszystkim jej ale i jego. Nie potrafił bowiem patrzeć, jak ona cierpi.
Gdy jej dłoń ruszyła w stronę jego spodni, spojrzał jej w oczy. Blaszka wskazywała jasno, że Julia jest szczęśliwa, zadowolona i spełniona ale chciał jeszcze usłyszeć, czy aby na pewno chce pełnego zbliżenia.
- Jesteś pewna? - zapytał cicho - Nie chcę, byś czuła się zobowiązana. Nie chcę cię zmuszać. - dodał.
Zmuszać to mógł, ale nie ją. Ona pozostawała najczystrzą z jego dotychczasowych partnerek i żywił w stosunku do niej najczystrze uczucia. Chciał, żeby tak pozostało.
Jeśli przytaknęła, nie czekał dłużej. Ustami odnalazł jej usta i całując ją namiętnie, dłonią zsunął swoje spodnie. Nie musiała prosić dwa razy.
Paczuszka którą dostał od niej bardzo się przydała, zupełnie jakby Julia przygotowała się na taką okazję. Uśmiechnął się w duchu.
Sprawnym ruchem użył 'prezentu' i kiedy był już gotów, pochylił się nad nią z oczekiwaniem. Najchętniej zaatakowałby bez ostrzeżenia, ale przecież nie chciał jej skrzywdzić.
- Jeśli będzie coś nie tak... - szepnął patrząc jej w oczy - Od razu powiedz, dobrze? - posłał jej uśmiech pełen uczucia.
Kiedy tylko kiwnęła głową, bądź dała mu sygnał, że zrozumiała, zbliżył usta i zaczął ją całować, jednocześnie wsuwając się w nią powoli. Czekał na znak, nawet najmniejszy bo jeśli poczuła się niekomfortowo, chciałby wiedzieć. Jeśli jednak dziewczyna nie dała mu w jakikolwiek sposób do zrozumienia, żeby przestał, zaczął powoli taniec we wnętrzu jej kobiecości. Obejmowała go ciasno całym swom jestestwem i już po chwili zaczął oddychać głośniej, szybciej. Przyspieszyłby, ale nie zrobi tego bez jej pozwolenia.
- Moja...najsłodsza... - zaczął sapać cicho, patrząc na nią z góry - Mój...największy...skarb.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Niewinna Polana
Pią 28 Lut - 10:06
Oddychała głęboko, a na czole pojawiały się pierwsze krople potu. Patrzyła na niego z uśmiechem i uczuciem. Oczy miała lekko przymrużone. Była spełniona, naprawdę szczęśliwa. I nigdy nie była taka pewna - jestem pewna - powiedziała cicho i uśmiechnęła się delikatnie, zachęcająco - do niczego nie zmuszasz - dodała jeszcze.
Gdy był już gotowy, zagryzła dolną wargę i przytaknęła na jego prośbę. Westchnęła gdy go poczuła i zamknęła oczy. Spięła się przy tym ale tylko na moment. Dość szybko się uspokoiła, głównie przez jego pocałunek. Tak znajomy i tak upragniony. Uchyliła powieki na moment, upewniając się, że to nie sen i po chwili znów je zamykając gdy zaczął się poruszać.
Stękała cichutko, mocno zarumieniona. Było jej...dobrze, tak bardzo dobrze. Co się stało, że tego pragnęła? Że nie uciekała od takiego kontaktu? Co sprawiło, że sama chciała spróbować, że sama to zaproponowała? To było dla niej co najmniej nie zrozumiałe. Ale nie zamierzała się nad tym zbyt długo zastanawiać.
Czuła, że się hamuje, ale czy na pewno była gotowa na następny krok? Spojrzała na niego i ujęła jego twarz w dłonie. Uśmiechnęła się do niego - skarbie ja...chcę spróbować...czegoś nowego - powiedziała niepewnie. Zagryzła dolną wargę i uniosła się lekko na skrzydłach, pocałowała go czule - chcę sprawdzić...czy dam radę...trochę bardziej po twojemu - wyszeptała i spojrzała mu w oczy - jestem tego pewna - dodała, zanim zdążył zadać pytanie. Wiedziała jakie on miał upodobania i te pewnie się nie zmieniły, dlatego użyła słowa "trochę bardziej". Na to co lubił, nie była gotowa, ale może trochę bardziej w tym kierunku nie będzie tak źle?
Jakby dla potwierdzenia, przeniosła się na jego szyję i ugryzła ją dość mocno (oczywiście uważała na to by go nie zranić) i została tak, pozostawiając na niej ślad, agreścika, którego raczej nie zrobiła delikatnie. Chciała mu pokazać, że naprawdę tego chce.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Sro 25 Mar - 0:24
Uprawianie miłości z Julią było niesamowite. Dlatego, że była wyjątkowo. Dlatego, że była jego. Pamiętał jakby to było wczoraj, kiedy ją spotkał - małą, bezbronną na placu zabaw. Była jeszcze dzieckiem, Bane nie byłby skłonny pomyśleć, że wyrośnie z niej tak piękna kobieta.
Patrzył na nią uważnie, obserwując jej twarz, czekając na jakikolwiek sygnał, że coś jest nie tak. Jak na razie wszystko szło gładko...dosłownie. Kochali się pośród kwiatów, ich przyspieszone oddechy ginęły pośród szumu roślinności. Było tak... magicznie.
Kiedy tylko pomyślał, że w zasadzie obserwował jej dorastanie, zrobiło mu się gorąco i nabrał jeszcze większej ochoty. Przyspieszył, powodując że jego ruchy stały się odważniejsze, ale nie brutalne. Uczucie bycia z nią, tu i teraz, tego swoistego połączenia sprawiało, że czuł się cholernie spełniony. Czuł, że jest na miejscu. Z nią i tylko z nią.
- Kocham cię, moja malutka. - wysapał, między kolejnymi pchnięciami. Ktoś kiedyś powiedział mu, że wyznawanie miłości podczas seksu jest największym kłamstwem pod słońcem. On jednak mówił to szczerze, bo nie wierzył w te bajki. Już i tak ciężko było mu na głos wyrażać swe uczucia, dlatego powiedzenie tych dwóch słów traktował ultra poważnie.
Gdy nagle chwyciła jego twarz w obie dłonie, zatrzymał się, wystraszony, że coś zrobił nie tak. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy Julia, jego mała niewinna dziewczynka, poprosiła o silniejsze doznania.
Przez chwilę patrzył na nią bez słowa, trawiąc to co powiedziała. Chce sprawdzić czy da radę? Oczywiście, że nie. Była jego wrażliwą Tulcią, nie dałaby rady kochać się tak ostro, jak on potrafił. Już sama myśl o tym, że miałby ją szarpać, bić i sprawiać koszmarny ból, napawała go ogromnymi wątpliwościami.
Ona jednak tego chciała. Trochę mocniej, nie powiedziała, że na całego. I dodała, że jest tego pewna. Nie mógł odmówić. Nie chciał odmówić.
Odwzajemnił pocałunek i uśmiechnął się do niej gdy go uszczypnęła zębami, patrząc jej w oczy.
- Jeśli będziesz chciała przerwać, natychmiast daj mi znać. - powiedział i pochylił się, by złożyć na jej ustach kolejny pocałunek. Tym razem śmielszy, gorętszy. Pocałunek, który po kilku sekundach zmienił się w nieco bardziej nachalny, brutalniejszy niż dotychczas.
Wyciągnął ręce i chwycił jej nadgarstki, szarpiąc jej ręce w górę, nad jej głowę. Jedną ręką przyszpilił je do podłoża, opierając się na nich całym swoim ciężarem a następnie uniósł się i zaśmiał cicho, ciemnym głosem.
Trochę bardziej? A ile to jest trochę?
Pchnął biodrami, sprawiając, że jego Julcia została podbita niczym piłeczka. Następnie szczerząc zęby pochylił się, cały czas trzymając jej ręce nad głową jedną ręką i drugą, wolną ręką podwinął górną partię ciała wyżej, uwalniając przy okazji jej piersi.
Słodkie, niewielkie bułeczki, które mógłby wielbić do końca świata, ale nie tak bardzo jak jej wilgotną, cieplutką kobiecość.
Pochylił się i uszczypnął zębami sutek, kontrolując się jednak by nie przegryźć skóry. Polizał go szybko i następnie przy akompaniamencie pchnięć, które z każdym kolejnym stawały się mocniejsze, przylgnął ustami do jej piersi i zaczął ssać.
Julia nie mogła tego zauważyć w tej chwili, ale na pewno zobaczy w domu - jej piersi już po chwili pokryły się rozkosznymi plamkami malinek, których Bane wcale jej nie szczędził.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Niewinna Polana
Sro 1 Kwi - 18:25
Było jej przyjemnie. Spoglądała na swojego ukochanego spod przymkniętych powiek. Jej głos niósł się po Polanie...dla nich już nigdy tak Niewinnej jakby mogło się wydawać. Rozpoczęli nowy rozdział w ich życiach, ich wspólny rozdział. Miała nadzieję, że ten będzie najwspanialszy....że oboje w końcu znajdą to czego potrzebują...że w końcu to znaleźli. Drugą osobę, która pokocha ich takich jacy są.
- Ja...Ciebie też - uśmiechnęła się z lekkim trudem, bo nie mogła utrzymać ust zamkniętych.
Bała się, że odmówi. Bała się też, że się zgodzi, ale była zdecydowana. Może...jeśli się nauczy...jeśli nie będzie się tak bała....
Przytaknęła głową i przełknęła ślinę. Zamknęła oczy i wstrzymała oddech czując o wiele agresywniejsze pocałunki. Uszy położyła po sobie. Stęknęła głośno, gdy przyszpilił jej ręce nad głową. Lewa jeszcze nie była w pełni wyleczona i dawała się we znaki, ale wiedziała, że musi wytrzymać.
Jęknęła głośno, gdy wykonał ostrzejszy ruch. Spojrzała na niego lekko wystraszona, ale patrząc w jego oczy, uspokajała się. To był Bane i wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy...nie wykorzysta jej tak jak to się dział gdy trafiła do Krainy. Ufała mu i chciała się dla niego poświęcić.
Spojrzała na niego, gdy nagle podniósł jej górną część ubrania. Szybko jednak odrzuciła głowę w tył i jęknęła głośno, czując jego zęby w bardzo wrażliwym miejscu.
Przechodziły ją mocne dreszcze i wiła się w jego uścisku. Jęki co jakiś czas przemieniały się w krzyki. Jednak nie błagania o pomoc...krzyki rozkoszy. Nadal się bała, ale nie uciekała. Dawała radę.
Była cała pokryta gęsią skórką. Z oczu ciekły jej łzy, ale Białowłosy nie mógł odnaleźć w nich nienawiści czy bólu...No może troszkę, ale było to do wytrzymania.
Nagle dziewczyna spięła się mocniej, wykrzykując imię narzeczonego. Może nie wytrzymała długo...ale wytrzymała. Oddychała urywanie, patrząc na niego, drżąc mocno i spinając się. Zrobiła to...przełamała się...choć troszeczkę...

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Pon 6 Kwi - 1:58
Był taki moment... kiedy chciał ją szarpnąć. Złapać za szyję, przycisnąć do ziemi. Przydusić, sprawiając że zaczęłaby się dławić krzykiem, strachem i jego imieniem.
I pewnie by to zrobił, gdyby nie to, że patrząc w dół na kobietę, którą miał pod sobą, widział jej rude włosy i biała grzywkę. Widział jej sarnie oczy, wpatrzone ufnie w niego. Widział uchylone usta, wydychające urywanie powietrze. Czuł jej ciepło, czuł miłość przez Blaszkę...
To była jego Julia.
Jej nie wolno krzywdzić. Nie jest byle dziwką, którą za pieniądze można sponiewierać, zwyzywać, zerżnąć i porzucić.
To jego mała Tulcia, największy skarb i jedyna istota skłonna kochać go takiego, jakim jest.
Jak to kiedyś mówiła jego siostra? Że nigdy, nikt go nie pokocha a jeśli już, to będzie to wyjątkowa masochistka? Możliwe, że leżącą pod nim Lisica właśnie taka była. Może cała jej miłość miała w sobie coś... Z syndromu sztokholmskiego ale... To nie ważne. Póki miał ją przy sobie, czuł się pełny. Bo ona go dopełniała.
Nie rżnął jej. Nie pieprzył.
On się z nią kochał.
Chciała ostrzej? Wiedział, że zrobiła to przez wzgląd na niego. Czy jej się podobało? Nie był pewien ale on... Prawie umierał z rozkoszy.
Dopasował się do jej rytmu i kiedy poczuł charakterystczne skurcze, przyspieszył nieco i pozwolił sobie na odrobinę więcej brutalności. Cały czas trzymając jej ręce, wodził językiem po jej cudownym ciele i gdy nagle dziewczyna poddała się silnym spazmom, on szybko puścił jej ręce, swoje dłonie wsunął pod jej plecy i uniósł ją, przyciągając do siebie tak, by mieć ją w swoich ramionach.
Marszcząc brwi, wydał z siebie jęk, prosto do jej ucha i... Stało się.
Uczucie ekstazy zalało go i sprawiło, że miał ochotę krzyczeć. Zrobili to! Do samego końca! Nareszcie połączyła ich nie tylko miłość ale i cielesność!
Trzymał ją w ramionach, pozwalając jej się rozluźnić. Sam czuł pulsowanie, bicie jej serca i ciepło, tam w środku, którego w zasadzie był powodem.
- Moja najdroższa... - wyszeptał i zupełnie wbrew jakiejkolwiek logice, zaczął obsypywać jej twarz pocałunkami, chichocząc przy tym wesoło.
Czuł się znakomicie. Był taki szczęśliwy!
Nie miał zamiaru jej puszczać, nie miał zamiaru jej uwalniać. Jeszcze nie. Chciał czerpać z tej chwili jak najwięcej.
Nie musiał obawiać się kłopotu, bo byli przecież zabezpieczeni. Nie zrobi jej krzywdy.
- Wszystko w porządku, mój promyczku? - zapytał z troską, kiedy minął napad chichotu. Czule odgarnął włosy z jej czoła i pocałował je, na znak, że jest tutaj i nigdzie się nie wybiera.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Niewinna Polana
Pon 13 Kwi - 11:00
Sama nie miała pojęcia, czy jej się to podoba czy też nie. Było to w pewnym sensie coś nowego. Nowego,bo robiła to z własnej woli, bo ufała partnerowi i nie bała się go. Ufała, że nie posunie się za daleko, że nie zrobi jej krzywdy, nie wykorzysta i nie porzuci tak jak to było dawniej.
Stęknęła głośno, gdy nagle ją do siebie przytulił. Sięgnęła gwiazd w jego ramionach, nawet nie wiedział, jak wiele to dla niej znaczyło. Wtuliła się w niego, starając uspokoić, czując jak i on jest blisko.
Przeszedł ją dziwny dreszcz, gdy usłyszała jego jęk. Poczuła...w pewny sensie satysfakcję, że to ona była jego powodem. Nie jakaś dziwka, tylko ona sama. Chciała by go słyszeć częściej, ale chyba nie była gotowa by się do tego przyznać.
Sama zaczęła się śmiać, choć nie rozumiała dlaczego. Było to po prostu...zaraźliwe i nie mogła nic na to poradzić. Czuła szczęście i spełnienie, które biły ze strony jej narzeczonego. Sama była szczęśliwa, ale jednocześnie naprawdę zmęczona.
Gdy Bane w końcu się uspokoił, uśmiechnęła się, czując pocałunek. Był przy niej... i miała nadzieję, że nigdzie się nie wybierał. Tak bardzo chciała, żeby w końcu nie zostawiał jej po igraszkach. A robił to zawsze...
- Wykończyłeś mnie, będziesz musiał mnie zanieść do domu - odpowiedziała cicho, ale wiedziała, że usłyszy. Spojrzała mu w oczy po czym przytuliła się do niego, uspokajając swój oddech - i proszę, nie idź dziś nigdzie - dodała szczeptem, mocno się do niego przytulając i chłonąc jego tak niebezpieczny, a jednocześnie pociągający dla niej zapach.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Niewinna Polana - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Niewinna Polana
Czw 16 Kwi - 23:17
Zapachy Niewinnej Polany: kwiatów, drzewa i innych roślin mieszały się w jedną, odurzającą woń. Światło magicznego drzewa i czerwień zmieniających barwę płatków uderzały intensywnością barw do tego stopnia, że Cyrkowiec musiał mrużyć lekko oczy.
A może po prostu był zmęczony? Dzisiejszy dzień obfitował w ogrom emocji. Emocji, których jeszcze do niedawna nie potrafił wyrażać. Które skryte w traumie jaką mu zafundowała MORIA czekały najwidoczniej na odpowiedni moment, by wybuchnąć całą feerią barw.
Bane bywał humorzasty, miewał dni gorsze i lepsze ale ten zdecydowanie zaliczał do najlepszych. Podjął bardzo poważna decyzję ale nie sądził, by postąpił źle.
Najchętniej położyłby się wśród kwiatów, zamknął oczy i wtulony w swoją Julię, zasnął. Nie przejmując się nikim. Niestety, nie mógł sobie na to pozwolić a tym bardziej nie mógł pozwolić na to skrzydlatej. Teraz gdy emocje opadły czuł, że jest całkiem chłodno.
Uśmiechnął się pod nosem, wstał delikatnie ją od siebie odsuwając po czym cofnął się by się ogarnąć. Poprawił ubranie, wygładził je po czym schylił się po jej ciuchy i pomógł jej się ubrać.
- Chodź, kochana. - powiedział z czułością - Nie mogę pozwolić, byś się przeziębiła.
Ubrał ją najlepiej jak mógł po czym zebrał koc i resztę rzeczy, spakował w zgrabny pakuneczek i wręczył go Julii.
- Zanieść? - uniósł jedną brew, uśmiechając się przy tym - Z rozkoszą. - wyszczerzył zęby i odszedł na parę kroków.
Animicus był zdecydowanie jego ulubionym artefaktem. Bane korzystał z niego dość często, zmieniając się w przeróżne zwierzęta. Najczęściej wybierał ptaki, bo zawsze chciał wiedzieć jak to jest moc latać. Teraz już wiedział i gdy miał taką możliwość, nie zamierzał z niej rezygnować.
Ale dzisiaj ptak nie byłby przydatny. Dzisiaj Cyrkowiec postanowił wybrać inne zwierzę, takie które nada się do przetransportowania padniętej ukochanej.
Chwila błysku i przed Tulką stanął całkiem wysoki koń, biały jak śnieg z przyciemnionym pyskiem i kończynami.
Bane potrząsnął grzywą i zbliżył się do niej. Mogła zobaczyć jego skrzące zielenią oczy, charakterystczne dla niego a zupełnie nienaturalne dla koni.
Jeśli potrzebowała, opadł na kolana by mogła wspiąć się na jego grzbiet. Jeśli nie, to po prostu odczekał aż dziewczyna zajmie miejsce.
Nie musiała się niczego obawiać a przez Blaszkę mogła wyczuć całą masę pozytywnych emocji.
Bane nie zamierzał dzisiaj nigdzie odchodzić. Chciał zasnąć u boku swojej narzeczonej.

ZT (do domku)



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach