Restauracja „Uciecha”

Geograf
Gif :
Restauracja „Uciecha” C2LVMSY
Wiek :
Wieczny
Pod ręką :
Mapa i luneta
https://spectrofobia.forumpolish.com
GeografKonto Administracyjne
Restauracja „Uciecha”
Pią 18 Sty - 12:56

Przybytek jest ulokowany w uroczym, odosobnionym miejscu pozbawionym zgiełku i niepotrzebnego tłumu. Oferty w Menu sugerują orientalne potrawy, ale także te robione na specjalne zamówienie. Serwują tu przepyszną herbatę, która może jedynie równać się z tą w Herbaciarni u Mannetty. Sala jest jasna i przestronna, jednakże specjalne parawaniki zapewniają odosobnienie i ciszę, złudzenie prywatności. Przed przybyciem winno się zarejestrować, z tego względu, iż „Uciecha” jest dość obleganym miejscem. W sali gościnnej poustawiane są okrągłe stoliczki przykryte kolorowymi, estetycznymi serwetami. Na ścianach znajdują się różne przedmioty, stare butelki, bukiety zawsze świeżych kwiatów, parę replik słynnych artystów.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Szlag... Amias uświadomił go, że przecież właśnie może pakować się w niezłe kłopoty. Może ten gość wykorzystuje jego niepewny stan psychiczny (czyli wcześniejsze łączenie się jawy ze snem), aby jakoś nim manipulować? Bo właściwie czemu, jeśli był rzeczywiście z tej całej fantastycznej załogi istot, miałby tyle zdradzać komuś takiemu jak on? Logicznie rzecz biorąc, bo taki ktoś, jak malarz był potrzebny i ceniony (co sam zainteresowany uznał za mało prawdopodobne) albo bo przez kaprys... albo bo czegoś chciał. Szlag. A Leammiele tak naprawdę nie bardzo miał się jak przed nim bronić – nieważne czy mówimy tu o oszuście, czy prawdziwym przybyszu.
Przez te rozmyślania zapomniał, że wcześniej postanowił w drodze do restauracji przeczytać notatki ze szkicownika. Szedł po prostu i nawet nie krył się, że obserwuje Amiasa. Kiedy dotarli do Kaprysu, grzecznie dostosował się z wyborem stolika, w zależności od zachowania nowego znajomego wybierając miejsce albo po prostu idąc za mężczyzną. Kiedy tylko usiedli, odebrał menu i otworzył na jednej z ostatnich stron. Wino. Na początek. Tak. Z alkoholem na pewno przyjdzie mu lepiej tolerować tę, eufemistycznie określając, nietypową sytuację.
Spojrzał znad karty dań na Amiasa.
Ilu was tu jest? Jest coś, czego nie możecie jeść? A czego się boicie? A kiedy tu przyszliście? A skąd tu przychodzicie? A po co? A dlaczego? A jak? Dorian miał masę pytań, na które chciał poznać odpowiedzi, ale znów po prostu się gapił, nie zadając ich z wielu powodów. Bo nie chciał męczyć (przynajmniej nie za bardzo...), bo nie byli w odosobnionym miejscu, bo nie wiedział, które pytanie zadać pierwsze... Nagle jego oczy się rozszerzyły.
Czekaj, tamta dziewczyna... tamta... – Wykonał gest dłonią, jakby trzymał coś w garści i wbijał to sobie w pierś. – Ja... naprawdę... Ona naprawdę na moich oczach... no wiesz... – Przechylił głowę i przymknął powieki. Umarła.

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
Dorian intensywnie się w niego wpatrywał, co trochę go zaniepokoiło i zmusiło do wygrzebania lusterka z torby. Przejrzał się w nim i stwierdził, że makijaż jest w nienagannym stanie. Pewnie po jedzeniu będzie musiał znów uszminkować usta, ale reszta nie potrzebowała poprawek. - Uważaj, bo jeszcze się zakochasz - zachichotał cicho, zamykając puzderko. Schował je i nieskrępowany spokojnie kontynuował spacer. Prawie przeszedłby dalej, gdy Leammiele po prostu wszedł do jednego z lokali.
W środku było parę wolnych stolików, a Amias od razu skierował się do tego pod ścianą, ukrytego za jednym z parawanów. Będą potrzebowali prywatności, w osłoniętej przestrzeni Dorian powinien czuć się bezpieczniej. Usiadł wygodnie i sięgnął po kartę. Przełknął napływającą ślinę, bo zapach unoszący się w sali i same opisy dań sprawiały, że nie był w stanie myśleć o niczym innym niż jedzeniu. Przerzucał kolejne strony i w końcu odłożył menu na blat. - Wybrałeś już? - zapytał, bo Dorian znów się na niego gapił. Miał nadzieję usłyszeć coś innego, ale zdobył się na jeszcze odrobinę wysiłku.
- Ech... wiem. Dla ciebie to pewnie straszne, ale to najprawdopodobniej czyjeś prywatne porachunki - wzruszył ramionami. - Aczkolwiek zawsze trochę szkoda - westchnął. - Nie myśl o tym tyle, to cię nie dotyczy. I nie mów o tym, bo zacznie. Sam obraz to już dużo - przestrzegł go i umilkł, bo do ich stolika zbliżał się kelner.
- Dobry wieczór. Czy mógłbym przyjąć pańs... panów zamówienie? - zapytał ciepły głos bruneta, który właśnie lekko pochylił się nad ich stolikiem i rozdawał uśmiech za napiwki. Poe uśmiechnął się delikatnie i rozchylił karty menu. - Umm... z przystawek poproszę keaw kung, pla muek yang. Do tego talerz owoców morza i butelkę białego wina. - złożył swoje zamówienie i wyczekująco spojrzał na Doriana.
- Dobrze, ale pozwolę sobie nadmienić, że talerz owoców morza jest dość duży i...
- Dziękuję. Myślę, że sobie poradzimy - uśmiechnął się jadowicie i zaczął ignorować zbitego z pantałyku kelnera. Doskonale zdawał sobie sprawę z ilości kalorii jaką przyjdzie mu zjeść, ale na gwałt potrzebował łatwo przyswajalnego białka, nawet jeśli nie było tego po nim widać.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Poczuł, że jeśli wcześniej nie był głodny, tak teraz po prostu nie mógłby nic przełknąć. Skojarzył chęć zachowania ostrożności, ostrzeżenie o tym, że bywa niebezpiecznie i przyznanie się Amiasa, że też ma niebieską krew z całą historią z tamtej alejki i kawiarni. Bogowie... Do tego jeszcze teraz to, co usłyszał zabrzmiało upiornie. Ale moment, moment. Przecież to był sen i nie ma innej opcji! Ten typ siedzący naprzeciwko okrutnie go wrabia albo też niedługo okaże się snem. Na pewno. Trzeba tylko poczekać. Cierpliwie i grzecznie.
Dorian wcześniej poświęcił daniom mało uwagi, przy kelnerze wybrał pierwszą zupę od góry, a do niej wino z ginem i oddzielnie szklankę soku pomarańczowego. Starał się zachowywać grzecznie wobec obsługi, jak to miał w zwyczaju, ale też ciężko mu było pohamować podejrzliwość. Czy ten gość ma cień? Co z jego oczami? Czy przy nim przedmioty się dziwnie nie poruszają? A czas? Biegnie swoim tempem? Ostrza? Żadnych nigdzie nie chowa?
Kiedy ponownie został sam z Amiasem, zastukał opuszkami o blat stolika. Oczywiście ilość zamawianego jedzenia przez towarzysza Dorianowi wydała się dziwna, ale i tak była jedną z bardziej normalnych rzeczy, jakie dziś mu się przytrafiły.
A co z tobą...? – Jak cały czas siedział w dość poprawnej pozycji, z prostymi plecami, tak teraz oparł łokieć lewej ręki o stolik, a policzek wsparł na dłoni. – Mówisz mi o tym wszystkim, nawet piszesz... Chcesz mnie potem sprzątnąć? – Och, kolejne pytania! Kto by się spodziewał...

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
- Co ze mną? I nie! Nie mam takich zamiarów! Po co miałbym to robić? - spojrzał na niego skonfundowany, po czym skrzywił się z obrzydzeniem. Tylko pobrudziłby ubrania, musiałby sprzątać trupy! Albo oberwałby, a potem maskowałby siniaki lub rany przed występami jeszcze przed długi czas. Nie potrzebował takich problemów, a już z pewnością nie przed premierą nowego układu. - Najwyżej posprzątam cię z podłogi, jeśli padniesz po alkoholu - puścił mu oczko i przeczesał włosy palcami. Leammiele miał zamiar mieszać gatunki, więc nie przewidywał powrotu o jego własnych siłach.
Wyprostował się i zabrał ręce ze stołu, gdy kelner przyniósł napoje. - A co ze mną... naprawdę lubię twoje obrazy! Byłem ciekaw, czy ich tematyka to zbieg okoliczności, czy celowe działanie, ale teraz widzę, że raczej to pierwsze. Zastanawiam się, czy gdybyś zobaczył to wszystko na jawie... czy bardzo by się zmieniły, twoje dzieła. Albo mógłbym ci przynieść... zrobić, noooo... te... umm. Gdy nie malujesz, a obraz i tak się pojawia? - kontynuował, gdy brunet nalał im już wina i odszedł. Uniósł brwi i patrzył na Doriana, wyraźnie szukając brakującego słowa. Miał je na końcu języka. To było coś ze światłem... - K-szzh - starał się jak najlepiej oddać dźwięk urządzenia. Dobrze, że osłaniał ich parawan, bo czuł się jak ostatni debil. Upił łyk wina, by zamaskować swoje zażenowanie i szybko tego pożałował. Miłe ciepło procentów boleśnie uświadomiło go jak pusty jest jego żołądek. - Co oni tam robią? Łowią te owoce morza, czy jak? - narzekał i wychylił się, by zerknąć w kierunku wejścia do kuchni.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Dorian słuchał i uważnie obserwował mężczyznę, chcąc poznać jakieś oczywiste objawy nieszczerości, w razie gdyby ten kłamał na temat zamiarów wobec życia Leammiele'a. Chociaż wzmianka o zbieraniu z podłogi i puszczenie oka (jeśli właśnie nie ono przede wszystkim) rozkojarzyły i wywołały szeroki, szczery uśmiech u Śpiącego, jakby na chwilę zapomniał o tym, jak nietypowe chwile właśnie przeżywa.
Kiedy alkohol został podany, bez większego skrępowania czy czajenia się, duszkiem go wypił, a potem upił jeszcze trochę soku.
Zobaczył 'to wszystko' na jawie? Skrzywił się ze sceptycznością na te słowa. Zobaczyć na jawie potwory, trupy, mutantów, morderców i masę innych okropnych rzeczy tylko po to, aby dokładniej oddać je na płótnie – nie, on podziękuje. Swoją drogą, jeśli ta kraina, o której zdarza mu się śnić, jakimś cudem by istniała, musiałaby być okropnym miejscem. Nie spodziewałby się, że ktoś taki jak Amias akurat stamtąd pochodzi. Och, właśnie... Może dlatego w Dorianie walczyło uczucie sympatii i wręcz wrogiej podejrzliwości wobec nowego znajomego? Bo, ogólnie rzecz biorąc, odstawał on od koszmarów, a przyznawał, że właśnie z nich pochodzi.
Leammiele szybko domyślił się, że rozmówca ma na myśli robienie zdjęć, ale specjalnie od razu nie podpowiedział słowa, bo sposób, w jaki mężczyzna go szukał wydawał się całkiem pocieszny.
Zdjęcia. Na pewno by coś zmieniły... – Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał. Widząc jak nieboraczek męczy się z głodu, Dorian wpadł na pewien pomysł. Wyjął z kieszeni telefon, odblokował i szybko znalazł galerię ze zdjęciami swoich prac, które wrzucał na profile w mediach społecznościowych. – Mam trochę zdjęć szkiców koncepcyjnych, które robię przed malowaniem obrazów... albo tak po prostu. Może to pomoże ci jeszcze na tę chwilę zapomnieć o głodzie. – Położył telefon przez Amiasem. – Śmiało, możesz przejrzeć wszystkie, jeśli chcesz – dodał, chociaż sądził, że ośmielanie akurat tego gościa nie jest konieczne, a momentami wręcz mogłoby doprowadzić do krępujących sytuacji.

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
Uśmiech Leammiele'a uświadczył go w przekonaniu, że wybrał dobry stolik i odpowiednie słowa. Nie skomentował również szybkiego tempa picia. Widać potrzebował alkoholu bardziej niż człowiek na pustyni wody. Oby tylko mówił w miarę cicho, obojętnie jak się ulula, czy to na filozofa, na smutno czy wesoło. Nawet na pięści mógł iść! Naprawdę obojętne, bo Amias poznał każdy typ.
Nieprzyjemny grymas towarzysza nie umknął jego uwadze. Fakt, trochę palnął. Zapomniał, że malarz nie był rozpieszczany nawet we śnie i gdyby nie ciekawość i nadzieja, że odpowiedzi pozwolą mu odzyskać spokój i równowagę, to uciekałby w podskokach. - Oj, no już się tak nie krzyw. Tam są też miłe rzeczy i osoby, wiesz? - wtrącił lekkim, pokrzepiającym tonem, jednak jego uśmiech zdawał się mówić za niego. Och, bo on też był miły, dla oka i w kontaktach, dopóki trzymał włochatą i wielonogą bestię pod powierzchnią gładkiej i wypielęgnowanej skóry.
- Właśnie! - machnął palcem wskazującym w jego kierunku, po czym obserwował, co robi mężczyzna. Wyciągnął jedno z urządzeń, które tak lubili ludzie. Wiedział, że mogą porozumiewać się za ich pomocą, ale to było takie nudne i smutne. Rozmowa twarzą w twarz zawsze była bardziej emocjonująca i mogła skończyć się na wiele ciekawych sposobów. No i mógł doświadczać osób w pełni - widzieć je, czuć ich zapach, obserwować mimikę i gesty.
Nachylił się nad telefonem. Wielokrotnie widział, jak ludzie się nimi posługują, ale sam nigdy żadnego nie miał, bo i po co. Pochylił się i niepewnie oraz trochę zbyt energicznie przejechał palcem po ekranie. Zdjęcia przesuwały się jak szalone, a Amias zrobił wielkie oczy. - Eeej! Nie zdążyłem się dokładnie przyjrzeć! - powiedział oburzony i zrezygnowany, wskazując na urządzenie otwartymi dłońmi. Opuścił je, gdy przewijanie zwolniło i w końcu ustało. - To się da jakoś cofnąć? - dokładnie oglądał telefon. - Gdzie tu jest taśma? - pytająco spojrzał na Doriana i wyciągnął aparat w jego stronę.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Dorian nie zamierzał w tej chwili mówić o tym, jaka była kraina, z której pochodził Amias, bo jeszcze nawet nie wierzył, że ona w ogóle była. Na razie potrafił uciszyć albo ignorować ciągle drącą się w jego świadomości myśl, że nie wierzy – nie wierzy sobie, że to nie jest kolejny sen albo nawet choroba. Ale spokojnie, spokojnie... Na razie nie działa mu się krzywda, więc wytrenowany przez wcześniejsze doświadczenia, potrafił stłumić panikę i niedowierzanie.
Czekaj, daj, pokażę ci... – mruknął łagodnie i zabrał telefon. Znów położył urządzenie na stole przed mężczyzną, po czym zapolował na jego palec wskazujący, łapiąc go trochę jak długopis i... korzystając z okazji sprawdził temperaturę skóry nowego znajomego. No co? Sam Amias mówił, że Dorian powinien mieć paranoję! Zaczynał zwracać uwagę na pozornie przeciętne rzeczy, które z natury się ignorowało i uznawało za istniejące bądź poprawne.
Zgrabnie pokazał jak przewijać zdjęcia dotykając ekranu, a potem pozwolił zainteresowanemu robić to samodzielnie. Akurat parę ostatnich zdjęć przedstawiało roboczy blok z brązowym papierem i szybkie szkice kobiety z paru różnych perspektyw, dalej na jednej kartce ten sam mężczyzna w paru pozycjach, dla odmiany wyraźnie pozujący Dorianowi, a nie przyłapany być może wbrew własnej woli, jak wcześniejsza osoba. Potem już na większej i lepszej jakościowo kartce dało się poznać wielki dom przypominający zamek lub dworek, a dalsze rysunki skupiały się na poszczególnych częściach budowli z wyraźnym zaznaczeniem detali.
Jeśli chcesz, mogę namalować twój portret... albo chociaż spróbować – rzucił ostrożnie po chwili ciszy. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale umilkł, bo zauważył kelnera zbliżającego się do nich z tacą, na której stało parę misek i talerzyków. Kelner wpierw podał zupę Śpiącemu, a potem Amiasowi dwa naczynia z czymś, czego Śpiący nie potrafił nazwać.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
MAGUSIOWA PRZESZKADZAJKA


Tyle się mówi by nie pić na umór. Ani za szybko, ani za dużo na raz! Idzie się nabawić wrzodów żołądka, przełyku. Można też palnąć coś, czego normalnie by się nie powiedziało! Po alkoholu puszczają przecież hamulce. Mamusia nie uczyła jak pić z kulturą?
Trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów! Niestety, Doriana dopadła okropna czkawka! Co trzecie słowo, było skwitowane dość głośnym HIK. Prawie jak mała świnka! Czyż nie uroczo?

Czkawka będzie utrzymywać się przez 4 posty!

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
Nie uciekał przed dotykiem, a jedynie delikatnie się uśmiechnął i starał się zapamiętać siłę nacisku i ruch. Teraz, gdy robił to z wyczuciem, było znacznie łatwiej. - Dziękuję - bąknął, lekko się kuląc w udawanej nieśmiałości. - U nas wszystko jest takie... toporne - dodał, choć wcale się z tym nie zgadzał, ale podejrzewał, że każdy człowiek z miejsca by go poparł.
Zaczął przeglądać zdjęcia. Szkice przedstawiały zarówno mężczyzn i kobiety, co rodziło pytania w głowie Amiasa, ale pozwolił im poczekać. Pozy nie były zbyt sugestywne. Ot, trochę ciała. Potem znalazł trochę architektury, w której kompletnie się nie wyznawał. - Co najbardziej urzeka cię w drugiej osobie? Co musi mieć, żebyś chciał ją uwiecznić? I nie pytam o pieniądze - spojrzał na niego znad ekranu. Szkice wydały mu się niezwykle organiczne, gorączkowe, ale pewnie wynikało to z samego celu ich sporządzania. Pierwsze wrażenia należało uchwycić, zanim myśli zostaną zajęte przez dobieranie techniki, kolorów i narzędzi.
- Naprawdę? - zrobił wielkie oczy. - Jeszcze nigdy nikt mi niczego podobnego nie zaproponował! - przyłożył dłoń do piersi, szczerze poruszony. Spojrzał na siebie, po czym przyłożył kciuk do ust. - Tylko jak byś chciał? U ciebie? W plenerze? Co powinienem ubrać? Czy w ogóle powinienem coś ubierać? - pytał i zdawało się, że zupełnie zapomniał o głodzie. Kelner chyba usłyszał ostatnią poruszoną przez Vernifera kwestię, bo podał im dania, ich nazwy cicho wymruczał pod nosem, burknął coś, co zapewne miało być życzeniem smacznego posiłku, po  czym ulotnił się, by chronić swoje uszy i psychikę.
Amiasowi nie trzeba było niczego powtarzać, bo liczyło się jedynie to, że jedzenie jest przed nim. Niestety musiał zachować kulturę, więc nie mógł wpychać sobie pierożków do ust w całości. Zaczął więc od grillowanych kalmarów podanych z ostrym sosem orzechowym. Ściągnął je z patyczków i kroił w paski. Od sosu od razu zrobiło mu się cieplej, przez co wydawał się teraz znacznie bledszy. Nawet puder nie pomagał, ale był bardziej biały niż niebieski. Za to usta, gdy szminka odrobinę się z nich starła, wyglądały jakby od wewnątrz, na wzór koreańskich gwiazd, pociągnął je głębokim szafirem. Tak to już było z tymi tłustymi i ostrymi potrawami, które wyciągały kolor na wierzch. - Jeśli masz na coś ochotę, to bierz. Najwyżej zamówimy więcej! - zachęcał Doriana pomiędzy kolejnymi kęsami. Jeśli Leammiele by się skusił, musiałby zareagować szybko, bo Amias jadł jakby nie miał niczego w ustach od ponad tygodnia. W zasadzie pochłaniał potrawę, wybierając w tym czasie kolejną, ale non stop się pilnował, żeby nie mlaskać i nie pobrudzić się sosem. - Masz jakiś większy plan i po prostu szukałeś odpowiedniego modela czy dasz się ponieść słodkiej chwili? - wymruczał zadowolony, opierając brodę na zgiętej dłoni, gdy już zaspokoił pierwszy głód i odsunął talerzyk na bok. Wyprostował się i sięgnął po drugi. - Pierożka? Te są z krewetkami, a sos to słodkie chilli - odrobinę wysunął go przed siebie, ale w bezpiecznej odległości od twarzy Doriana.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Toporne? Aha! Śpiący przyjął tę informację jako prywatną opinię rozmówcy, ale też podpowiedź do zwrócenia uwagi na postawę takiego twierdzenia. Jeśli kiedyś tam będzie na żywo, to na pewno poszuka oznak toporności, zaraz jak tylko odzyska stabilność psychiki po szoku, jakiego pewnie doznałby pod wrażeniem podróży do innego wymiaru.
Co? Jak to, co urzeka? Zaskoczyło go to pytanie, lekko zmarszczył brwi i... czknął. Szlag. Położył sobie dłoń na piersi czując przez czkawkę nieprzyjemne pobolewanie. Pomimo tego rozbawiła go wzmianka o pieniądzach, uśmiechnął się.
Ciekawe, że o to pytasz, bo często się nad tym zastanawiam... – Zamilkł, żeby czknąć po raz drugi jak najciszej. – Przepraszam, chyba piłem za szybko – mruknął i lekko zażenowany swoim organizmem spojrzał w bok. – Wracając. Często myślę nad tym, czemu od razu mam ochotę namalować jedną osobę, a patrząc na drugą na to nie wpadnę... Chyba chodzi o to, czy ktoś mnie zaciekawi. – Znów na moment przerwał. – I nie chodzi tylko o wygląd, ale i o charakter, bo zdarzało się, że bardzo dobrze mi się kogoś rysowało, bo nasza rozmowa mi się spodobała. – Podniósł szklankę z sokiem i napił się go trochę, przez co prawie się nie zakrztusił, bo znów czknął. Zakasłał szybko doprowadzając się do porządku. – Nie, nie, dziękuję, wiesz, ja... jakoś nie jestem głodny. – Uśmiechnął się, a potem chwilę patrzył na Amiasa. Ta bladość i kolor ust... zwrócił na nie uwagę. – Jeśli chodzi o ciebie to... no nie wyglądasz przeciętnie. Poza tym, wcale nie mówisz przeciętnych rzeczy! – Zaśmiał się i na moment zapomniał o czkawce, która szybko boleśnie i sobie przypomniała. Leammiele cicho przeklął po niemiecku. Odetchnął uspokajając zniecierpliwienie. – Właściwie dałem się ponieść chwili, chociaż też pomyślałem, że skoro mamy porozmawiać, to mógłbym wtedy się zająć malowaniem. Chciałbyś?

[Czkawka-morderca 1/4]


Ostatnio zmieniony przez Śpiący dnia Wto 16 Kwi - 11:00, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
Zachichotał nisko na dźwięk jaki wydobył się z Doriana. Chyba pił za szybko albo alkohol tak na niego działał, ale za to był teraz... uroczy? Zabawny? Za to trudniej będzie mu mówić, a artysta miał przyjemną barwę głosu, którą łamały niepożądane tony. - Każdemu zdarza się to od czasu do czasu, chociaż możliwe, że przyniosłem ze sobą jakieś uporczywe świństwo i cię zaraziłem. - wzruszył ramionami, a potem przekrzywił głowę i odwrócił wzrok. Magiczne przypadłości nie należały do rzadkości i często były bardziej denerwujące niż groźne, ale nie miał pojęcia jak zareaguje na nie człowiek. - Powinno minąć samo, po prostu będziesz czkał jak oszalały... tylko nie wiem jak długo - zakłopotany podrapał się za uchem.
- No to masz swoją odpowiedź - wskazał na niego otwartymi dłońmi i lekko rozłożył ramiona, uśmiechając się do niego. Taka ogólnikowa odpowiedź też była dobra i dawała wolność twórczą.
- Jak chcesz - starał się zabrzmieć jakby był zawiedziony, lecz widać było po nim jaki jest szczęśliwy. Więcej jedzonka dla niego! Postawił talerzyk przed sobą i zabrał się za pierożki. Były idealne! Chrupiące na zewnątrz, mięciutkie w środku i pełne krewetek. Ktoś jego postury mógłby uznać za obiad same przystawki, ale on miał jeszcze bestię do nakarmienia. Sześć małych sakiewek z ciasta zniknęło w ekspresowym tempie.
Amias zmrużył oczy i obserwował Leammiele'a. Odłożył pałeczki i chustą obtarł usta, którym tak przyglądał się Bazgracz. - Tutaj tak. Tam? Niekoniecznie. Trudno ustalić, co jest przeciętne, bo nic nie jest takie na jakie wygląda. W ciele dziecka może kryć się starzec, ktoś wątły może ciskać głazy, a olbrzym bać się mrówek. Normy są... - schylił się do swojej torby i wyciągnął z niej szminkę oraz lusterko. - Istnieją, ale raczej nie w ten sposób w jaki wy je pojmujecie i stosujecie. Łatwo się na nich przejechać - skwitował i przykrył sine usta warstwą naturalnego beżu. Schował kosmetyki i przeciągnął się. - Ależ oczywiście! - wymruczał i sięgnął po wino. - W końcu przydarzyłoby mi się coś zupełnie nowego - zamieszał płyn ruchem nadgarstka i upił spory łyk.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Doriana rozbawiło i zdumiało to, ile jedzenia zupełnie niepozorne ciało towarzysza dało radę w sobie pomieścić. Właściwie bazgracz zaczynał być w takim stanie psychicznym, że mało co mogło przestraszyć, a kiwnięciem głowy i uśmiechem (oraz czknięciem...) zaakceptowałby wyznanie, że jednorożce istnieją. Ba! Pewnie nawet by w to uwierzył. Istnieją, no bo czemu nie? W snach wszystko może istnieć. Czkawka powodowana przez jakieś drobnoustroje z innego świata? Jasne! To właściwie prawdopodobnie, w końcu po dziś dzień naukowcy nie mają pewności, po co natura stworzyła taki dziwny mechanizm. Bakcyl z ojczyzny Amiasa byłby dobrym wyjaśnieniem.
Chcesz...? – nie dokończył tylko przysunął miskę ze swoją zupą kawałek w stronę rozmówcy.
Normy... Gdyby nie bał się, że czkawka popsuje mu ten moment, chętnie westchnąłby głęboko.
To właściwie tu i tam nie różnią się tak bardzo. Jeśli wziąć to, co mówisz za metaforę, to... tutaj też pozory mogą mylić jak cholera. Nawet w słowniku... – przerwał, by przeczekać czknięcie. – Nawet w słowniku nie ma jednej definicji słowa 'norma', ludzie nie potrafią jednoznacznie jej nazwać, żeby nie tworzyć paradoksów. – Cholera, miał ochotę poprosić Amiasa, żeby podał mu tę szminkę, chciał ją obejrzeć, ale ostatecznie tylko odprowadził wzrokiem. Niebieska krew, no tak! Ach, te niesforne kolory. – To co? Zapraszam w moje skromne progi, tylko kiedy? Potrzebujesz się przygotować? Mówiłeś o ubraniach i... rozbieraniu... to drugie niekoniecznie. Chyba, że lubisz! –dodał z rozbawieniem. Och, szlag, jakie to byłoby krępujące! Mieć obcą osobę, która twierdzi, że pochodzi z innego wymiaru, nagą u siebie w domu, pozującą do obrazu. Ha! A może właśnie nie? Właściwie, gdyby się zastanowić, Leammiele w tej chwili i taki obrót sprawy przyjąłby spokojnie i na wesoło.

[Czkawka 2/4]

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
Amias spojrzał na miskę, jakby ta zrobiła ma krzywdę. Miał zamiar za tę zniewagę odpłacić! Za to, że zupa wyglądała tak pysznie i równie dobrze pachniała, należał się najwyższy wymiar kary. - Chętnie! - przyjął potrawę z rąk Doriana. Skoro nie był głodny, nic nie tracił! Zanurzył łyżkę w jasnopomarańczowej mieszaninie, która okazała się być ostrawą zupą z mleczkiem kokosowym i kurczakiem. Oblizał się i zamyślił na moment. - Całkiem smaczna, aczkolwiek gdybym żywił się zupami, potrzebowałbym z trzech dużych garów. Po jednym na śniadanie, obiad i kolację - skrzywił się, bo gotowanie takich ilości jedzenia było kłopotliwe, z kolei restauracje kosztowne. Oczywiście istniała alternatywa, ale była dość brudna, śmierdząca i makabryczna.
- Dość często! - ochoczo zgodził się z Dorianem i pochylił się w jego stronę. - Początkowo myślałem, że wszyscy jesteście tacy sami. Dodatkowo przepraszacie za wszystko lub złościcie się non stop. Sądziłem, że toczy was jakaś okropna choroba albo jesteście do siebie tak podobni, że nie możecie ze sobą wytrzymać - zaśmiał się z dawnego siebie i nabrał kolejną łyżkę zupy. - Dopiero po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do tego, że u was normy są rozmieszczone geograficznie - odetchnął głębiej i odstawił miskę na talerzyki.
- Mam zamiar spędzić tu parę dni, a pobyt zakończyć warsztatami organizowanymi przez miasto. Ponoć będzie można nauczyć się czegoś o domowym wyrabianiu kosmetyków, a to bardzo obcięłoby moje koszty. - Zdjął okulary i schował je do etui. Teraz Leammiele mógł przekonać się jak bardzo poszerzały twarz Amiasa. Lunatyk nie zaśmiał się ani nie sprawiał wrażenia zażenowanego i właśnie powoli nachylał się ku Dorianowi. Pochwycił popielaty błękit ametystowym spojrzeniem. - Jak tylko ci się marzy...mogę zmyć makijaż, jeśli chcesz - mówił miękkim, zmysłowym szeptem i sięgnął dłonią ku tyłowi swojej głowy. - Rozpuścić włosy... - dodał i na te słowa pociągnął za gumkę, która do tej pory utrzymywała wodospad srebrnych włosów w zgrabnym końskim ogonie. Rozsypały się na jego ramionach, wokół twarzy, a na wypolerowanym blacie zwijały niczym węże. - Zdjąć przykrywający ciało materiał - położył palce na pierwszym guziku koszuli. - Tak długo jak będziesz umiał skupiać się na malowaniu i rozmowie rzecz jasna - powiedział już szybciej i głośniej. Uśmiechał się figlarnie i kpiąco. Zadowolony, oparł się o stół i dolał sobie wina. - Decyzja kiedy, jak i gdzie należy do ciebie, Dorianie.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Ucieszyło go, że jego porcja się nie zmarnuje, nie lubił, kiedy tak się działo, a poza tym... cóż, ciekawy był, czy Amias da radę zjeść coś jeszcze.
Tacy też na pewno się znajdą... – mruknął, kiedy rozmówca zaczął wymieniać te okropności, o które posądzał ludzi. – Geograficznie? Hik! – Jego zaskoczenie wydawała się podzielać czkawka. – Zgodzę się z tym tylko jeśli masz na myśli taką o... przestrzeń – Wskazał miejsce parę centymetrów dookoła siebie. – Gdyby stanął obok mnie mój sąsiad z naprzeciwka to już moglibyśmy kłócić się o normy... O, a gdybyś postawił tu moją matkę, to już w ogóle, różnica sto osiemdziesiąt stopni – dodał z gorzkim uśmiechem. Chwilę później z wesołością kryjącą się w oczach, ale i z uwagą obserwował mały pokaz, jaki urządził dla niego Amias. Śpiący nie wydawał się skrępowany, bo pomimo tego, że sam raczej starał się być raczej grzeczny, aby niepotrzebnie kogoś nie obruszyć, tak przez swoją naturalną otwartość nie miał problemu z takim oto zachowaniem, jakiego właśnie był świadkiem. Tyczyło się to także pruderyjnego ukrywania swojej biseksualności.
No wiesz... jeśli odstawiłbyś mi erotyczny pokaz na środku pracowni to na pewno miałbym co najmniej drobne kłopoty ze skupieniem... – Zaśmiał się i pokręcił głową. – Ale zwykłe malowanie i rozmowa? – Wykonał dłonią lekceważący gest. – Nie stanowią problemu. – Sam podniósł kieliszek i korzystając z tego, że czkawka na chwilę odpuściła, napił się wina. – Swoją drogą, też zamierzałem być na tych warsztahik! – Szczęśliwie ustabilizował już dłoń z kieliszkiem, inaczej pewnie by się oblał. – U siebie też się musisz malować?

[Czkawica 3/4]

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
- Ha, powiedzmy! Bardziej chodziło mi o kraje lub kontynenty, ale masz rację, różnica wieku też nie jest bez znaczenia. Zapewne jak wiele innych czynników - początkowo rozbawiony przez hikającego Doriana, w końcu się zasępił, gdyż podobna myśl nie była mu miła i psuła jego dalekosiężne plany. - Nie lubisz swojej matki? A może raczej, nie lubisz jej, bo ona ciebie nie lubi? - w jego głosie pobrzmiewało zrozumienie. Z notatki biograficznej umieszczonej w katalogu wiedział, że Leammiele jest w podobnym wieku. Młody, wyzwolony artysta - Amias znajdował w nim pokrewną duszę.
- Dałoby się zrobić! - błysnął ząbkami i puścił mu oczko w przerysowanej pozie. Wyprężył się dumnie niczym paw. - Umm, ale wiesz, będziesz na mnie długo patrzył i studiował każde zagłębienie i wypukłość - mówił niskim, gardłowym głosem, kładąc nacisk na ostatnie słowa, prawie je sylabizując, podczas gdy jego dłonie wędrowały od pasa po bokach w górę. Zdecydował, że nie będzie odrzucał włosów do tyłu i po prostu zatrzymał dłonie i parokrotnie uniósł brwi. Opuścił ręce i już miał oprzeć się na stoliku, gdy dojrzał kelnera obok. Zrobił mu miejsce, poczekał aż zabierze puste talerze i miskę, by mógł podać kolejne delicje. A było z czego wybierać! Na paterze znajdowały się krewetki w bliskim towarzystwie krabowych szczypców i pieczonego łososia, który od muli został odgrodzony białymi, kalmarowymi krążkami. Wisienki na morskim torcie może i nie było, ale koloru całej kompozycji dodawały pomidorki koktajlowe i obowiązkowa obecność cytrusów, w tym wypadku limonki.
- Naturalnie, skoro mają wystawiać twoje obrazy. Również będziesz próbował swych sił w czymś nowym czy będziesz pochłonięty spotkaniami? - dokończył drugi kieliszek wina i od razu nalał kolejny. Sięgnął po widelczyk i niespiesznie raczył się białym mięsem skorupiaków. Pokręcił głową. - Nie, tylko na występy. Tańczę na szarfach i daję pokazy kontorsjonistyczne, trochę tańczę, ale kosmetyki do makijażu scenicznego są dość drogie. Poza tym szukanie odpowiednich kolorów, które pasowałyby do nowych strojów bywa czasochłonne - tłumaczył pomiędzy kolejnymi małymi kęsami. Teraz jego ruchom brakowało wcześniejszej zachłanności, lecz Amias nadal nie zdradzał oznak zmęczenia czy przejedzenia. - Będziesz mógł mnie namalować w praktycznie dowolnej pozie.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
N-nie... – mruknął zastanawiając się. Zaskoczyło go to pytanie o matkę. – Po prostu mamy odmienne poglądy. Ale od dłuższego czasu nasze relacje są całkiem... poprawne. – Spojrzał w bok i uśmiechnął się gorzko do swoich wspomnień. Taak, od 'dłuższego czasu' większość aspektów życia Śpiącego uległa poprawie w porównaniu do tych dramatów z dzieciństwa. Ech, gdyby tylko i te sny dały mu spokój...
Zagłębienie i wypukłość! Dorian w pierwszej chwili tylko się uśmiechnął i pokręcił głową, ale wreszcie wybuchł szczerym i nieskrępowanym śmiechem. Oczywiście nie zrobił tego ze złośliwości czy drwiny, po prostu rozbawiło go to określenie i cała sytuacja. Czy to normalne, że flirtuje z kimś, od kogo teoretycznie powinien uciekać i potępiać? No, nie okłamujmy się – to ludzkie, aby bać się i niszczyć to, czego się nie rozumie, co nowe.
Dorian skusił się i ukradł z talerza pomidorka, ale ze zjedzeniem go musiał chwilę odczekać aż kolejne bolesne czknięcie sobie pójdzie w niepamięć.
Kon... co? – Oho,w takich chwilach przypomniał sobie, że z angielskim właściwie się nie lubią. – Kontrowersyjne? – Taak, to by pasowało do Amiasa. – Możemy ustalić, że pozę wybierzesz sam. Zrób to, co będziesz chciał, pozuj jak tylko sobie zażyczysz... A ja zajmę się resztą. – Oho, wyraźnie trafili na ulubiony temat Doriana, bazgracz zaczął nawet żywiej gestykulować. – Skomponuję tło, dobiorę styl i kontekst... I pokażę ci to dopiero jak skończę – dodał z uśmiechem, w którym błąkała się zaczepna nuta.

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
- Między nami jest podobnie, choć nigdy nie przyzna tego przy ojcu - uchylił rąbka tajemnicy, po czym cicho klasnął w dłonie - Ale! Nie przyszliśmy tu rozgrzebywać przeszłości! - posłał Dorianowi jeden ze swych wystudiowanych uśmiechów. - Najważniejsze, że jest już lepiej.
Leammiele w końcu nie wytrzymał, ale taki był zamysł Amiasa. Przecież tylko się wygłupiał i specjalnie przerysował pokaz, nawet jeśli po cichu coś tam sobie myślał. Parokrotnie pociągnął za materiał koszuli i trochę ją wygładził, by odpowiednio się ułożyła po jego wygibasach. Z mściwą satysfakcją obserwował  kelnera, który wyraźnie żałował, że akurat ich stolik przypadł właśnie jemu. Gdy Poe wyobraził sobie, jak sytuacja musiała wyglądać z jego perspektywy... biedaczysko, ale czy na pewno? Będzie miał o czym opowiadać na fajce na zapleczu. O miejscowym malarzu, który wszedł do ich restauracji z dziwnym gogusiem. Jeden tylko pił, drugi jadł za dwóch. Nie licząc pomidorka.
- Kontorsjonistyczne! - poprawił go. Uwielbiał męczyć tym słowem innych. Jedynie Cyrkowcy nie dawali się nabrać. - Człowiek-guma - wyjaśnił, jak tylko przestał się śmiać. - A czy kontrowersyjne? Może, dla niektórych. Ocena należy do publiczności. - O, tak, niektóre pokazy z pewnością mógłby do takich zaliczyć, ale całe szczęście był w większej grupie tancerzy, która jedynie wykonywała układ podszyty warstwą anarchizmu. Co stało się z reżyserem? Czy też byłym reżyserem...
- To chociaż dałbyś mi jakieś wskazówki, podpowiedział w jakim kierunku idziesz! Czy to coś dynamicznego, czy statycznego... i niech będzie, wytrzymam. Jakoś. - zrobił naburmuszoną minę i oparł podbródek o zgiętą rękę. Miał czekać? Nienawidził tego! To zawsze było stresujące i frustrujące!


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Dopił swoje wino i znowu chwilę poświęcił na przyglądanie się jedzeniu. Niesamowite...
Ach, o to chodzi! – Kon-cośtam. Jasne. Zrozumiał po wytłumaczeniu, chociaż dalej nie potrafił zapamiętać słowa. – Zawsze myślałem, że artyści pracujący ciałem bardo dbają o to, co jedzą... A przede wszystkim mocno to ograniczają. – Wzruszył ramionami jakby w ramach przeprosin za to, że pokierował się ogólnie przyjętym wizerunkiem, który oczywiście prawdziwy być nie musiał. – No dobrze, coś podpowiem... Ale to już jak będziemy malować, nie chcę teraz planować, bo zanim skończysz jeść, mój zamysł zmieni się dziesięć razy, a końcowy efekt będzie jeszcze inny. – Wiedział, że sam musiał siebie pilnować, aby nie odpłynąć w świat kreowania, bo po prostu miał za dużo pomysłów, poza tym nie chciał być monotematyczny i męczyć tym Amiasa. – Właściwie... dlaczego pracujesz tutaj? I dlaczego, bo przecież... skąd? jak...? – Nagle zaśmiał się cicho. Potarł powieki dłonią. Chyba znów przechodził chwilę silniejszego niedowierzania, jego racjonalna strona się buntowała czy być może konała w agonii. – Jak tu przyszedłeś?

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
- Nie jestem modelem, a dodatkowo trafiłeś na mój cięższy okres. Potrzebuję dużo białka. - ponownie uchylił zasłony, ale zostawił sporo miejsca na zabawę w nowego Kolumba. - Za wizualną lekkość tancerzy i akrobatów odpowiada dobrze wyrzeźbiona masa mięśniowa, a ta wymaga regularnych treningów - przyznał ze smutkiem. Gdyby tylko mógł dać sobie spokój chociaż na tydzień!
- Trzymam cię za słowo! - wskazał palcem na Doriana i natychmiast się rozchmurzył, ale ledwo powstrzymywał się przed zadawaniem pytań. Jakie barwy dobierze? Czy to będzie zwykły portret, czy wplecie w niego delikatny symbolizm? Lubił zagadki ukryte na jego obrazach, nawet jeśli były przeznaczone dla tych, którym dane było zobaczyć Krainę Luster na własne oczy. Ech, trzeba będzie zacisnąć zęby i zwyczajnie poczekać.
- Erm... nie pracuję tutaj? - Był bardziej niepewny niż pretensjonalny i lekko skrzywił się, usiłując zasugerować Dorianowi, że nie trafił tym pytaniem. Wolał nie wypowiadać nazw w miejscu publicznym, a Leammiele chyba potrzebował kolejnej kolejki, bo znów mu się sypał. - Przez drzwi - wyszeptał z powagą. - Serio. Zero ściemy. To cecha naszej krwi. - Wziął kolejny łyk wina i przerzucił się na kalmary. Kraby i krewetki były zdecydowanie lepsze. Mógł sobie je zostawić na deser... - Mogę ci potem pokazać, gdy będziemy u ciebie. - Patrzył na Doriana z góry. Oceniał i czekał na decyzję, a z fiołkowych oczu zniknęły zaczepne iskry. - Ale lepiej zróbmy to po pozowaniu. Wolałbym, żeby nie trzęsły ci się ręce.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Podniósł brew z niedowierzaniem. Nie pracuje? No jak, przecież jego zajęcie pasuje na całkiem ludzkie, na to, co robi się tu, w nudnym ziemskim wymiarze, a nie z krainy snów. Przez drzwi? co... Ach, no jasne! Tajemnica, zagrożenia, utrzymanie pozorów normalności. Dorian znów się zaśmiał.
Drzwi, rzeczywiście! – Położył dłoń na czole w teatralnym geście. – Jak mogłem o tym nie pomyśleć... Jasne, pokaż mi drzwi. – Westchnął dalej z uśmiechem i po chwili uspokoił się, spoważniał. – Czekaj, masz na myśli takie drzwi-drzwi? – Machnął dłonią w stronę wejścia do restauracji. – Czy jakieś inne drzwi? – Pochylił się i oparł łokieć na stole, a policzek na dłoni. Do tej pory nie miał problemów z zachowaniem kultury przy jedzeniu, więc przyjęcie takiej pozycji pewnie było świadomym pozwoleniu sobie na wygodę i chwilę rozluźnienia. – Bo wiesz... takie zwykłe drzwi raczej nie sprawią, że będę się bać czy stresować... – dodał już bardziej żartobliwie, ale niby poufnie, w tajemnicy.

Powrót do góry Go down





Poe
Gif :
Restauracja „Uciecha” 5PUjt0u
Godność :
Amias Vernifer
Wiek :
25
Rasa :
Lunatyk
Wzrost / Waga :
175/58
Pod ręką :
Lusterko, grzebień, papierosy goździkowe, zapalniczka, pieniądze
Broń :
Rapier
Zawód :
Tancerz na szarfach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t273-amias-poe-vernifer https://spectrofobia.forumpolish.com/t1109-poe
PoeBiały Królik
Biały Królik
Na twarzy Amiasa zagościł delikatny, uprzejmy uśmiech. Dał Dorianowi chwilę na przetrawienie informacji dotyczącej podróży między światami i nie burzył jego toku myślowego niepotrzebnymi komentarzami. Oczywiście, że uznał to za żart, ale tym razem Poe nie chichotał i nie dokazywał. Obrócił głowę w kierunku wejścia, gdy zostało wskazane przez Leammiele'a. - Te, tamte - machnął dłonią na drzwi prowadzące na zewnątrz i do kuchni. - Dowolne. Mogę sobie wybrać. Chociaż lepiej by nie były przeszklone. - Dokończył posiłek i popił resztką wina. Przywołał kelnera wymownym spojrzeniem i zapytał o rachunek, bo proszeniem nie można było tego nazwać. Miał zamiar zapłacić za butelkę wina i całe zamówione jedzenie. Choć daleko było mu do chodzącej uprzejmości, nie lubił zaciągać długów - nieważne jak małych.
Brew Amiasa powędrowała do góry. - I właśnie dlatego powiedziałem, że pokażę ci to, gdy będziemy u ciebie. - Westchnął ciężko i wyciągnął z torby portfel, gdy kelner wrócił z rachunkiem. Miał jeszcze trochę funtów. Rozstawał się z nimi bez żalu, bo w Krainie i tak by nimi nie zapłacił. Dorzucił jeszcze trochę dla kelnera. Napiwek zwykle łagodził narzekania, a w gastronomii wieści niosły się lotem błyskawicy. Byłoby miło wpaść tu raz jeszcze. - To jak? Gotów do drogi? - zagadnął, czekając aż malarz wstanie od stołu.


Restauracja „Uciecha” Ev4vUTM

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Cóż, był wdzięczny za tę chwilę spokoju, bo znów zrozumienie tego, co się działo stało się dla niego trudne, znów myślał o tym, że zwariował, że nie jest pewien, czy to sen.
Do kwoty płaconej przez Amiasa, dorzucił cenę drinka i soku zaokrągloną w górę, aby co nieco dołożyć kelnerowi. Zebrał się od stolika i kiedy przechodził przez drzwi, spojrzał na nie trochę podejrzliwie i z niepewnym uśmiechem. Ech, co się dzieje w jego głowie!
Zaprowadził nowego znajomego do swojego domu najkrótszą drogą. Nie zadawał już zbyt wielu pytań, ale nawet nie próbował się kryć z tym, że znowu zaczął bacznie obserwować mężczyznę. Ach, byłby zapomniał! Gdy mijali jeden z ostatnich sklepów po drodze, Dorian wstąpił i kupił butelkę wina. Powiedział, że to taki zapas, w razie gdyby im zaschło w ustach.

[ZT x2 do domu]

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach