Pałacyk - Złota łapa

Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Pałacyk - Złota łapa
Pon 4 Mar - 23:29
Tam, gdzie żyją koty


Piękny, barokowy pałac znajduje się najpiękniejszym miejscu, jakie można sobie wymarzyć – na skrzyżowaniu trzech światów: słodkich roślin i zwierząt pochodzących z pobliża czekoladowego jeziora, wonnych torebek herbat, rosnących na drzewach oraz wspaniałych krzewach dorodnych malin, które niekiedy wydają się słodkie niczym miodowe lizaki czy owoce. „Złota łapa”, gdyż takie miano przyjął dwór szlachecki, po pierwszych właścicielach tego obiektu, którzy odznaczali się bursztynowo-złotymi włosami oraz uszami i ogonami o podobnym odcieniu. Pałac posiada dwa rozległe piętra, które można podzielić na wschodnie, zachodnie oraz centralne części (dolne i górne), gdzie znajdują się pokoje wszelkiej maści. Pierwszą rzeczą, jaką można dostrzec, wchodząc do posiadłości, jest przepiękny, marmurowy korytarz oraz marmurowe schody ze złotą poręczą. Po prawej stronie od wejścia znajduje się duży pokój dzienny z niewielką biblioteką oraz wyjściem przez altanę do ogrodu. Po lewej stronie z kolei znajduje się drugi pokój dzienny z jadalnią i niewielką, całkiem nowoczesną kuchnią i takim samym przejściem do ogrodu. Za schodami, po lewej oraz prawej stronie znajdują się wąskie korytarzyki, prowadzące do pokojów służby (przy każdym pokoju jest wąska, niewielka łazienka) oraz ich prywatnego, pokoju wspólnego (saloniku) z dodatkiem dużej, rzadko (aczkolwiek podczas większych przyjęć) używanej kuchnii. Za kuchnią znajduje się spiżarnia, z której można wydostać się na zewnątrz innym wejściem niż główne oraz altankowe na wschodnim i zachodnim skrzydle. Miejscem bezpośrednio łączącym kuchnie i wschodni pokój dzienny jest średniej wielkości sala balowa. W jej środkowej części znajduje się piękny fortepian na wzniesieniu, tak, aby z każdego miejsca na Sali dobrze było go widać. Na piętrze jest dokładnie dziewięć pokoi, z czego dwa główne, największe mają dostęp na duże balkony. Cztery pokoje znajdują się na stronie wschodniej i cztery kolejne na zachodniej części posiadłości. Dziewiąte pomieszczenie nie służy jako sypialnia, a raczej duża, wspólna łazienka. Każdy z pokoi utrzymywany jest w stylu barokowym, jednakże pomieszczenia różnią się barwami i ułożeniem mebli (tak samo jest w pokojach służby, i tak samo, jak pokoje służących, te gościnne mają osobne łazienki w pasujących kolorach). Dwie główne sypialnie należą do obecnych właścicieli domostwa – i w zależności od tego, ile posiadają dzieci, tyle pokoi jest zajętych przez rodzinę – a pozostałe są wole, zawsze posprzątane oraz czekające na gości. Głowna sypialnia wschodniego skrzydła jest najczęściej zajmowana przez panienkę Raven, jednak straszka czasami (zwłaszcza, kiedy kładzie się spać na chwile przed świtem) lokuje się w głównej, zachodniej sypialni. Oba pomieszczenia utrzymywane są w bezowo-biało-złotych kolorach oraz posiadają wspaniałe toaletki i dostępy do osobnych, prywatnych i nikomu niewypożyczanych, zbiorów książek.
Oczywiście po całej posiadłości porozrzucane (w artystycznym oraz symetrycznym nieładzie) są różnego rodzaju zabawki wyprodukowane przez rodową firmę. Zabawki to najczęściej pluszaki, jednak zdarzają się też klocki, lalki czy inne sprzęty powiązane ze światem ludzi, jak i krainą luster.
Cała posiadłość otoczona jest wspaniałymi ogrodami, które mieszają się pod względem roślin w nim występujących. Można w nich znaleźć zwyczaje drzewa, różnej maści kolorowe kwiaty oraz niewielką (znajdująca się na wschodniej części), artystyczną fontannę zrobioną ze starego pianina. Jednakże zwykłe, acz piękne rośliny, to nie we wszystko, co można w nim znaleźć; malinowe krzewy oraz żelkowe drzewka, ptysiowe krzewy, niewielki strumyk czekoladowy, w którym można znaleźć małe, ciasteczkowe rybki i latające gdzieś w pobliżu lizakowe motyle i inne słodkie roślinności, tworzą całość ogrodu. Na zachodnim skrzydle jest sporych rozmiarów altanka, do której prowadzi oświetlona przez kolorowe reflektory ścieżka. Piaskowy szlak ciągnie się tak przez cały ogród, toteż może on doprowadzić do dużej, złotej bramy oraz ogrodzenia, które otacza wszystko. W centralnej części tylnych ogrodów można zobaczyć ogrom złotych kwiatów, które z lotu ptaka układają się w wielką złotą łapę kota. Z przodu, dojazd do posiadłości wynosi kilometr, na wschodnim oraz zachodnim skrzydle (osobno) jest do dokładnie po 5 kilometry, a na tyłach pałacu jest to 20 kilometrów. Cały teren jest niewielki, w porównaniu do innych pałaców czy dworów, które szczycą się hektarami ziem, aczkolwiek szlachcie średniej klasy w zupełności to wystarcza.


Ostatnio zmieniony przez Queen dnia Sob 15 Cze - 20:17, w całości zmieniany 1 raz


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Sob 15 Cze - 20:13
Kotka nie miała zielonego pojęcia o tym, że Julia posiada tak silny dar leczniczy. Oczywiście, te trzy lata temu słyszała o tym, że może się uleczyć, jednakże nie sądziła, iż jej moc działa też na inne istoty. Mało tego, bez problemu poradziła sobie z siniakami oraz złamanym żebrem! Coś niesamowitego!
Owinęła się ogonem w pasie oraz szczerze uśmiechnęła do lisiczki. Podziękowała jej i, nie krępując się zupełnie, uściskała ją serdecznie.
- Wierzę, że następnym razem okoliczności Waszego spotkania będą inne – powiedziała, a potem z przyjemnością wzięła od niego notatnik i przeczytała wiersz. Jak zwykle okazał się nad wyraz wspaniały. Nie była co prawda pewna, w jaki sposób udało jej się „wyciągnąć go z dołu”, jednakże cieszyła się na samą myśl, że może mu pomóc. Na swój nietypowy sposób, ale jednak. – Cudowny wiersz, Victorze. Twój dar tworzenia wprawia mnie w zachwyt. A im więcej czytam Twoich wierszy, tym bardziej nie mogę wyjść z podziwu, że spotkałam kogoś tak niezwykle uzdolnionego – mówiąc to, uśmiechała się szeroko. Dla własnego poczucia spokoju ducha, przeskanowała jego emocje jeszcze raz i kiedy nie znalazła niczego innego poza ulgą i komfortem, kiwnęła do siebie lekko głową.
- Ach, tak? Dżentelmen z Ciebie, mój drogi – odparła przyjaźnie. Cieszyła się, że wyprawa do kawiarni nie skończyła się dla nich gorzej.
Po skończeniu ankiety, odetchnęła z ulgą. Intensywność tego miejsca zaczęła ja powoli przytłaczać. Tyle wirujących emocji, cała gama zapachów i dźwięków. Do wytrzymania, ale przyda się chwila odpoczynku od tego gwaru.
Przyjęła zaoferowaną dłoń, a później wyprowadziła go z kliniki, następnie prowadząc do swojej posiadłości.
Droga mijała im w przyjemnej atmosferze. Rozmawiali oraz śmiali się z wzajemnych żartów.
- Jeśli jesteś zmęczony, to możesz zostać u mnie na noc – powiedziała, gdy udało im się wejść na obrzeża Czekoladowego Jeziora. – Mam duży dom, męskich ubrań też nie brakuje – zachęciła go, przyjaźnie ocierając się swoim ramieniem o jego ramię. – Myślę też, że służba się ucieszy na widok gościa. Strasznie się nudzą, bo rzadko kogoś przyprowadzam i ich jedynym zajęciem jest sprzątanie, zajmowanie się ogrodem i karmienie zwierząt. Jasne, pieką wymyślne ciasta, podają mi herbatkę, ale ileż można robić to samo? – westchnęła leciutko.
Po długiej drodze, w końcu udało im się przejść przez bramę i dostać na teren pałacyku. Znajdował się on we wspaniałej lokalizacji, jednak dotarcie do niego zajmuje trochę czasu. Tori przekonał się na tym na własnej skórze, bo od czasu wyjścia z kliniki zdążyło minąć kilka godzin.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Kayl tylko się uśmiechnął. Nie wiedział czy chciał się z kimś więcej spotykać, chociaż tak miła osoba zdecydowanie mogłaby być ciekawym dodatkiem do codzienności. Na dodatek Straszka miała o niej dobre zdanie.
Komentarz na temat wiersza nie tyle go uspokoił, co rozbudził w nim ochotę by napisać coś nowego. Nie chciał jednak za długo siedzieć w klinice, więc powstrzymał się, leżąc chwilę z notatnikiem w ręce zamiast w kieszeni.
Słowo Dżentelmen mu się spodobało. Nie był do końca pewien co oznacza, ale chyba było komplementem, więc po prostu się uśmiechnął i ukłonił płytko.
Wyszedł ramię w ramię z kobietą i starał się nie myśleć o tym co miało miejsce, a skupić na tym co teraz. Udało mu się kilka razy rozśmieszyć towarzyszkę, która odwdzięczyła się tym samym. Jego emocje przez te kilka godzin były bardzo stabilne jak na baśniopisarza. Tylko dwukrotnie się zasmucił, ale w żadnym wypadku nie doszło do gorszych myśli.
Kilku godzinny spacer był fajny. Głównie dlatego, że już go nic nie bolało, a po drugie z uwagi na nią.
Kiedy w końcu dotarli, wyraził swój podziw szczerym zdaniem
- Nie wiedziałem czego się spodziewać, ale to z pewnością jest większe od moich oczekiwań. Pięknie tu- zaznaczył, starając się nie wracać wzrokiem do malinowego lasu, w miarę bliski, jednak nie przyciągający jak te 3 lata temu.
-Nie powinienem się aż tak narzucać, Ewidentnie nie zasługuję na tak wielkie luksusy... Ale chętnie przyjmę zaproszenie. Każda chwila z Tobą dzisiaj była magiczna i szczerze nie chcę, by ta magia zniknęła jak dobry sen. Mam nadzieję, że na prawdę nie okażę się problemem.- Powiedział powoli, myśląc czy nie powinien napisać jeszcze jeden wiersz. Cały ten dzień był męczący, ale jeszcze nie ziewał. No i może tutejsi kucharze nie zmniejszą go i nie skopią jak w Fantasmogarium.
Wchodząc i chodząc w środku otwierał usta i zachwycał się. To największy budynek w jakim kiedykolwiek był przez całe swoje życie.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Sro 19 Cze - 14:06
Uśmiechnęła się, słysząc pochwałę odnośnie jej włości. Cóż, nie ważne jak ktoś byłby skromny, to musiał przyznać, że pałacyk jest niewątpliwie urokliwym miejscem. Tak samo jak skrzyżowanie terenów, na którym się znajdował. Dlatego też Raven z wielką dumą (wszakże skromności nie czuła) odparła: Dziękuję, mój drogi. Ciesz się, że Ci się tu podoba – zafalowała ogonem. Po tym, jak porzuciła to miejsce na dobre 50 lat, musiała się nieźle postarać, żeby znów wglądało wspaniale. Rodzinna firma na szczęście prosperowała, więc pieniędzy na naprawy zniszczeń po ogniu czy usuwaniu plam krwi z resztek wykładzin zdecydowanie nie brakowało. Tak samo jak nie brakowało na zatrudnienie służby, która mogłaby się ponownie zadomowić w Złotej Łapce.
Kotka już miała mu odpowiedzieć, że to w jej intencji mógłby zostać uznanym za niegodnego bycia tutaj, a skoro ona uznała, że Troi zasługuje na przyjęcie, to tak ma być. Na szczęście baśniopisarza zgodził się na pozostanie w rezydencji bez kolejnych namów ze strony albinoski.
- Również cieszę się z naszego dnia – odparła, mierząc blondyna pogodnym spojrzeniem – I uwierz mi, nie będziesz żadnym problemem. Jak już mówiłam, zostaniesz dobrze ugoszczony.
Od progu przywitał ich Albert, główny lokaj i zarządca rezydencji pod nieobecność straszki.
- Panienko Raven – ukłonił się nisko, pozwalając aby jego długie, brązowe włosy dotknęły ziemi.
Wróciła panienka szybciej niż przypuszczałem – wyprostował się elegancko i przeniósł spojrzenie na Victora – Witam w Złotej Łapce, paniczu…? – lekko się skłonił, jednak tym razem był to tylko niewielki ruch do przodu. Oczekiwał, że blondyn, powie mu, jak ma na imię.
- Dzień dobry Albercie – straszka uśmiechnęła się do lokaja. – Poproś którąś z pokojówek, aby przygotowała pokój oraz świeże ubrania dla mojego gościa. Zostanie tu przez jakiś czas. Bądź też tak dobry i poleć kucharzom, aby przygotowali dla nas kolację. Muszę iść się przebrać, znowu skończyłam praktycznie bez ubrań na sobie – pokręciła głową. Lokaj tego nie skomentował, a jedynie uniósł brew.
Aby nie stać tak na wejściu, Raven ruchem ręki poleciła mężczyznom aby udali się w głąb mieszkania. Victor mógł po drodze zobaczyć kilka zabawek i dwa koty, bawiące się kłębkiem wełny.
- Mój drogi – zwróciła się do okularnika – muszę Cię przeprosić na chwilę. O nic jednak się nie martw, Albert i reszta służby dobrze się Tobą zajmą w czasie mojej nieobecności – to powiedziawszy, Strachokotka udała się do swojej komnaty.
Lokaj przywołał do siebie pokojówkę oraz polecił jej przygotować pokój dla niego.
- Paniczu – odezwał się Albert – ma Panicz jakieś specjalne preferencje żywieniowe? – musiał wiedzieć, co kazać przygotować w kuchni.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Czw 20 Cze - 13:37
Baśniopisarz nigdy nie żył w takiej wygodzie, by rozumieć do końca jak to jest mieć własną służbę, dlatego też chwilę zastygł z wyrazem zadumy na twarzy, dopiero słysząc skierowane do siebie pytania nieco się budząc. Otworzył usta, żeby się przedstawić i wpadł mu do głowy szalony pomysł.
- Victor, z domu Pentel. Dobrze widzieć, że słudzy panienki cieszą się dobrym zdrowiem- zaimprowizował, kłaniając się delikatnie, bardziej do kotki niż do sługi. Następnie uśmiechnął się i widząc, że kotka ma zamiar odejść na jakiś czas, samą siłą woli powstrzymał się przed utratą nastroju. Przecież zaraz wróci tłumaczył sobie, realnie mówiąc tylko
- Nie ma żadnego problemu, zaczekam.- odpowiedział, w duchu też się zastanawiając co znaczy znowu w tym przypadku. Co się działo w jej życiu?
Zaproszony do środka, znów stracił nieco ze swojej pewności siebie, dostrzegając bogactwo i przepych, przynajmniej w jego oczach. Szybko jednak skierował wzrok na dwa koty ignorujące ich całkowicie. Uśmiechnął się do kotki na znak zrozumienia i udał się za lokajem w stronę komnaty.
- Preferencje... dawno nie słyszałem tego słowa. Nie, nie mam. Proszę przygotować coś co będzie smakowało pani domu. Przyjemniej jeść posiłek razem, nie uważasz Albercie?- Tori pozwolił sobie na odrobinę wyniosłości, aby sprawdzić, czy dobrze opisywał takie postacie w swoich małych opowiadaniach i wierszach o społeczeństwie. - Chociaż nie, mam jedno życzenie. Coś niewielkiego dla tego szkraba.- powiedział kiedy Finny wychylił się spod marynarki.
Spanie i jedzenie to 2 najlepsze rzeczy w życiu. Na drugim miejscu jest tylko wygodny domek w którym można spać i dają jedzonko. Jednak czasem trzeba się poruszać. Pan ewidentnie wszedł w końcu do jakiejś dziupli, a to oznaczało, że trzeba poz... Może lepiej nie. Obcy zapach zatrzymał Finnyego gdy już wdrapał się na ramię swojego pana. Było tu pełno smrodu czegoś, co było niebezpieczne. Bestii tak strasznej, że Finny nie miałby szans na przeżycie. Kot... Tak chyba nazywają to monstrum. Bezpieczniej będzie zostać na ramieniu, bliżej bezpiecznego domku. Może pan zrozumie, że to oznacza zakaz zdejmowania z siebie domku. Przecież zależy mu na Finnym, prawda?

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Nie 23 Cze - 13:07
Straszka była rozbawiona zachowaniem Victora. Chociaż musi mu to przyznać, że jak na kogoś, kto cały czas buja w obłokach, to ma świetne maniery. Zachichotała tylko i kiwnęła głową, odpowiadając w ten sposób na ukłon w jej stronę.
Nic mu już nie odpowiedziała. W dobrym nastroju udała się do swojego pokoju. Wiedziała już nawet, co powinna założyć.
- Jeżeli taka jest wola Panicza – odparł lokaj, słysząc, że Victor nie chce niczego specjalnego do jedzenia. – Oczywiście, że tak Paniczu. Wszyscy jesteśmy istotami społecznymi, a one – jak wiadomo – uwielbiają spędzać czas w gronie innych istot, a zwłaszcza, jeżeli są one podobne do nas. Zatem inaczej odbieramy interakcje z kimś, kto mówi naszym językiem, a załóżmy wielką bestią, która nie jest w stanie komunikować się z nami w sposób zrozumiały i przystępny dla nas.
Albert zauważył pokojówkę, Meredith, zmierzającą w ich stronę. Musiała zatem odpowiednio przygotować pokój do przyjęcia gościa. Zanotował w myślach, by później ją pochwalić za tak szybkie wykonanie zadania. W końcu pośpieszyła zająć się przygotowaniami tylko chwilę przed ich ruszeniem w stronę mieszkalną.
Cień przyjrzał się stworzonku, które postanowiło wychylić swój łepek z rękawka Victora.
- Dam kucharzowi odpowiednie instrukcje – odparł, przenosząc wzrok na właściciela wiewiórki. – Proszę uważać, żeby żadne zwierzę przypadkiem nie chciało jej lub jego zjeść. Lepiej nie puszczać tej wiewiórki samopas po posiadłości. I nawet jeżeli przetrwa spotkanie z kotami, to coś innego może się nim zainteresować. – Powiedział tajemniczo, uśmiechnął się lekko, a następnie wskazał dłonią na pokojówkę, która zdążyła już do nich dotrzeć. – Meredith, nasza pokojówka, wskaże Paniczowi pokój.
A potem skłonił się, by następnie odejść i udać od razu do kuchni. Im szybciej powie kucharzom, tym szybciej skończą.
- Proszę za mną, Paniczu – dygnęła lekko przed Victorem, podtrzymując lekko sukienkę. Zaprowadziła blondyna do przyszykowanej komnaty oraz wskazała ubrania leżące na łóżku (niebieskie spodnie oraz białą lnianą koszulę ze złotą nitką oraz wyszywanym (również złotym) wzorem przy mankietach), pokazała łazienkę i zaproponowała mu odświeżenie się. Ubrania, które miał obecne na sobie, kazała zostawić w koszu na bieliznę tłumacząc tym, że później ktoś ze służby je wypierze.
- Poczekam na Panicza na zewnątrz, a potem zaprowadzę do jadali. Panienka Raven powinna już tam na Panicza czekać – powiedziała, a potem wyszła z pokoju, nie dając mu szansy na odpowiedź.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Nie 23 Cze - 14:37
Tori nie odpowiadał więcej sługom. Wysłuchiwał ich z delikatnym uśmiechem i kiwał głową na tłumaczenia, zarówno na korytarzu, jak i po wejściu do pokoju. Czuł się tu bardzo zagubiony i to w ten negatywny sposób, bo wszystko było tak wielkie, nawet łazienka przeznaczona tylko dla niego. Modlił się tylko w duchu by ubrania się takie nie okazały. Biały i niebieski były w porządku,ale też brakowało czegoś co by wołało "artysta", co jak już zdążył zrozumieć, odziedziczył po rodzicach. A może po prostu wszyscy baśniopisarze tacy byli... Teraz może się okazać, coś zupełnie innego. Spojrzał na kosmetyki, pachnidła i aż mu się zrobiło głupio, w końcu napisał tylko kilka wierszy... trochę porozmawiał... Czy to aż tak dużo?
Kiedy pokojówka wyszła, odetchnął głębiej i zaczął sprawdzać z czego mógłby zrobić jakąś zastępczą norkę dla Finny'ego. W końcu zdecydował się jednak zostać w swoim płaszczu, który poza delikatnym zapachem szpitala był stosunkowo czysty. Zmusił wiewiórkę by schowała się w kieszeni i powiesił płaszcz na krześle. Potem zamknął się w łazience i poddał się eksperymentom pod tytułem "ogarnianie się". To chyba było jego najdłuższe posiedzenie w łazience. Ostatecznie jednak wyszedł pachnący, ubrany w przyniesione ubrania. Nawet się uczesał. Osoba która mijałaby go tylko na ulicy nawet nie zauważyłaby podobieństwa. No, może nie było aż tak wielkiej różnicy, ale Tori tak czuł. Trochę obco, trochę zbyt wygodnie. Ale jak przyzwyczaił się do lasu, tak może i to będzie dla niego nieco przyjemniejsze po upływie jakiegoś czasu. W końcu sama właścicielka chciała by z nią został. Może po prostu chce mieć swojego własnego artystę? myślał zakładając płaszcz. Przyjrzał się sobie w lustrze i uśmiechnął, na kilka różnych sposobów. Wyciągnął notatnik i długopis, usiadł na łóżku i zaczął pisać.
Kim jesteś odbicie w lustrze?
Nadal mną, czy już kimś innym?
Wydajesz się być widzącym,
śledząc gdy tylko się ruszę.

Ale sam siebie nie poznaję.
Nie w Tobie, nie w ramie.
Te same ubrania i twarz...
A jednak coś innego masz...

Kim jesteś istoto niema?
Taflą wody przy brzegu strumienia?
... a może to tylko trema?
Jestem powodem Twego wychodzenia.

Czy boisz się mnie?
A może ja Ciebie?
...
Po napisaniu ostatnich kropek odetchnął głęboko, wstał i wyszedł z pokoju. Już dość długo na niego czekano. Miał tylko nadzieję, że Raven nie będzie zawiedziona. Czuł, że ma z nią prawdziwą więź... Nie czuł tego nigdy wcześniej.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Nie 23 Cze - 17:11
Albinoska po przyjściu do pokoju, wyszykowała sobie odpowiednie odzienie. Wybrała ciemnoniebieską, kloszowaną suknie do ziemi z długim rękawem. Suknie obszyta była złotą nitką oraz grubo haftowanymi kwiecistymi wzorami kwiatów na rękawach i dolnej części sukienki. Wyciągnęła z uszu swoją wcześniejszą biżuterię oraz wymieniła ją na złotą. Jeden z kolczyków był zwisający, z różowymi kwiatami na trzech, rozdzielonych końcówkach (każda końcówka była innej długości), a drugi – przypominał bardziej bransoletkę niż kolczyk. Składał się z dwóch grubych zapięć, nakładanych na ucho oraz delikatnego łańcuszka, który znajdował się między tymi zapięciami. Następnie poszła wziąć porządna kąpiel. Użyła całej masy pachnideł i olejków sprawiających, że jej futerko lśniło i było miękkie. Ogon wydawał się nawet bardziej puchaty niż zwykle, a włosy stały się bardziej lekkie oraz aksamitne.
Straszka odpowiednio się pomalowała – delikatnie, wszakże była piękna nawet cała w błocie – a potem nałożyła kreację.  Lekko spięła część włosów, żeby odsłaniały jej szyję, na którą założyła delikatny, złoto-srebrny łańcuszek. Nałożyła srebrne szpili i udała się do jadali.
- Albercie, wszystko dobrze? – zapytała lokaja, kiedy zeszła już na parter. Stał on przy schodach, najwyraźniej na nią czekając.
- Oczywiście, Panienko – zaoferował jej ramię. Normalnie służba nie spoufalała się tak z pracodawcami, ale Raven była specyficzna, dlatego też złapała za jego ramię i obje udali się do jadalni. Kotka była taka, a nie inna, ponieważ długo żyła jako złodziejka, bezdomna, więc tworzenie dobrych relacji z ludźmi, no istotami, z którymi mieszka oraz spędza czas, wydawało jej się normalne. Stali się jej nową rodziną, więc gdy byli sami – ona i jej służący, jadała z nimi oraz pomagała w obowiązkach domowych. No bo przecież nie będzie siedzieć całymi dniami i nic nie robić. Znaczy, jasne, miała firmę, ale powierzyła ją zaufanej sobie, która zajmuje się wszystkim praktycznie za nią, więc jej jedynym zadaniem było podpisywanie papierów, sprawdzanie czy wszystkie rachunki się zgadzają i raz na jakiś czas robiła wypady do fabryki, skontrolować pracowników. Nic specjalnie męczącego.
- Panicz Victor został zaprowadzony do komnaty, Meredith zajęła się jej przygotowaniem. Nie życzył sobie niczego specjalnego dla siebie – chciał, aby przygotowano wszystko to, co będzie smakować Panience. Poprosił jednak o przygotowanie czegoś dla wiewiórki. Ufam, że nic jej nie zje.
- Dobrze się spisałeś, Albercie – pochwaliła go. Nie musiała, w końcu takie było jego zadanie, ale i tak to zrobiła.
Meredith pochyliła głowę przed Victorem, który w końcu wyszedł z pokoju.
- Tędy proszę, Paniczu – uprzejmym gestem poleciła mu ruszyć pierwszemu.  Prowadziła go w ciszy i kiedy znaleźli się na miejscu, głośno obwieściła: Panienko, Panicz Victor przybył.
Potem skłoniła się i odeszła.
Blondyn mógł zobaczyć kotkę, która siedziała rozluźniona na jednym z krzeseł. Stół został odpowiednio przyozdobiony i wydawał się tylko czekać na te wszystkie wonne potrawy, które miały zostać niedługo przyniesione. Pani domu uśmiechała się do niego. Wszystko w tym obrazku byłoby dobre, gdyby nie fakt, że ogromny, biały wąż znajdował się za plecami Raven. Łeb miał położony na delikatnej dłoni strachokotki, która gładziła jego chłodne łuski palcami.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Nie 23 Cze - 19:13
Victor poszedł za służącą do jadalni i po raz kolejny musiał się powstrzymać od dźwięków zachwytu. Ten dom i przepych mogłyby być synonimami. Wolał nawet nie wiedzieć ile pieniędzy jest to wszystko warte. Gdyby poświęcił drugie tyle ile już żyje tylko o chlebie i wodzie, może w końcu by uzbierał... Tylko najpierw musiałby za coś dostawać pieniądze. Na wszystko przyjdzie czas jak to mówią.
Kiedy zobaczył jak wygląda kotka, nieświadomie wyciągnął notes i zapisał kilka linijek.
Kobieca piękność jest niebezpieczna,
Kusi w swe sidła i dusi powolnie.
Słowem ma dusza zatruwana...
Będąc przy niej rozsądek ginie.

Nie ucieknę... nie przeżyję.
Co teraz zrobić próbuję?
Opierając się jej oczom?
W nich natchnienia mego dom.


Zamrugał dwa razy i zrozumiał, że prowadząca go pokojówka stoi zaniepokojona patrząc jak notuje. Schował więc notatnik i podszedł do wskazanego miejsca przy stole.
- Dziękuję jeszcze raz. To wielki zaszczyt... Nie wiem nawet co powiedzieć.- zaczął mówić, nie zwracając uwagi na węża, a jedynie patrząc na swoją muzę. - Przepraszam za moje nie wyszukane maniery, w miejscu z którego pochodzę nie ma wielu przedmiotów i zwyczajów które będę musiał zrozumieć. A to ja powinienem być tym odwdzięczającym się. Nauczyłaś mnie wiele o tej części krainy, dbałaś o mnie... Czuję się żałosny w Twojej obecności. Ale czuję się też zaszczycony, że bezskrzydły anioł pozwolił mi rozwinąć swoje, metaforyczne.- Powiedział, zmieniając ton z delikatnego i łagodnego, na pełny pasji. Chciał w tej chwili służyć jej, byle tylko pozwalała się dalej opisywać. Nawet jeśli za kilka lat będzie szukał czegoś innego do opisania, teraz był oślepiony możliwościami i pomysłami do realizacji.
-Chyba tracę nad sobą panowanie... Ten dzień to jedna wielka pasja... Nie wiem co robić z tym morzem emocji.- Powiedział, chcąc przetestować pewną teorię. Słyszał plotki i poczuł dziś na sobie, że emocje przy strachach są tłumione, ponieważ są pożerane... Ciekawe jak zasmakują jej te, które sama w nim wywołała. Miała prawo mu je odebrać i nie miał nic przeciwko. Może chociaż tak się odwdzięczy. A przynajmniej, tak myślał.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Nie 23 Cze - 21:08
Raven była zadowolona, mogąc widzieć Victora w prostym, acz wyjątkowo wygodnym i w miarę szykownym stroju.  Dobrze wyglądał w tej koszuli, złote wstawki zdecydowanie mu pasowały.
Nie odezwała się słowem, kiedy ten zaczął pisać kolejny wiersz. Kotce to pochlebiało. No i była jego muzą, więc musiała go inspirować wdziękiem do tworzenia, czyż nie?
Wysłuchała go, póki co wczuwając się tylko w wirujące emocje. Nie skosztowała ich – chciała, by Victor mógł w pełni nacieszyć się każdą z nich, zrozumieć jak ważne są oraz jak wiele znaczenia mogą dodać słowom.
- Nie musisz mi dziękować – mrugnęła do niego, dalej głaszcząc łeb węża. – Nie musisz się martwić o swoje maniery. Przez lata żyłam na ulicy, a tam nikt o takowe nie dba. Można chcieć je zachować, udawać, że zachowywanie się poprawnie jest na miejscu…. Ale nie jest. Walka o przeżycie jest przepełniona brudem, krwią i absolutnym brakiem wzniosłości czy wychowania. Dlatego też nie przepraszaj za to, że nie czujesz się komfortowo w takiej sytuacji. Tak długo, jak nie będziesz jadł rękami, a użyjesz sztućców, to będzie dobrze. – Straszka nie była dokładnie pewna, czego mogłaby go nauczyć ani dlaczego Tori nazwał się żałosnym, dlatego nie skomentowała tego. Nie było przecież nic żałosnego w jego osobie. Był wspaniałym poetą, który pędził za natchnieniem i opisywał swe uczucia przejrzyście. Albinosce to imponowało. Ona nie była taka. Nie miała artystycznej duszy, była raczej…wojownicza, dobra z bronią i krwią. Nie z piórem i pergaminem.
- Pochlebiasz mi i jednocześnie zawstydzasz, wiesz? Jednak dziękuję. Nikt nigdy nie porównał mnie do anioła, to… zachwycający komplement. Dziękuję. – Speszyła się lekko, jednak nie odwróciła wzroku. – Ciesze się, że swoją sobą mogę pomóc Ci się rozwijać i stawać lepszym artystą.
Shiro odsunął się od dachowca. Wysunął swój długi język oraz spojrzał czerwonymi ślepiami na blondyna. Poznawał jego zapach, badał temperaturę jego ciała oraz budowę i dźwięk głosu. Musiał przecież wiedzieć, kogo nie powinien atakować w przyszłości, gdyby pojawił się w rezydencji ponownie.
Słysząc jego słowa, zmrużyła drapieżnie oczy oraz wydała z siebie pociągłe mruknięcie. Oblizała wargi, mówiąc: Pozwól, że Ci z nimi pomogę.
I tak zaczęła powoli pochłaniać jego emocje. Każdą z nich delektowała się niczym wspaniałą czekoladką. Smakowała zachwytu, podziwu, pasji i oddania. Wciągała w siebie te wspaniałe uczucia, odbierając Victorowi ich prawdziwą moc. Oczywiście, zabrała ich tylko część, więc baśniopisarz dalej mógł czuć, jak wirują w jego wnętrzu, tylko trochę osłabione.
- Ach, właśnie, Victorze, poznaj Shiro – albinoska przedstawiła węża, kiedy ten – w pragnieniu atencji – zasłonił jej widok mężczyzny. Kotka machnęła puchatym ogonem i pogłaskała gada po łbie, mrucząc do niego. Ta biała bestia niesamowicie się stęskniła.
Służba zaczęła wnosić potrawy. Na ozdobnych talerzach widniały warzywa, owoce, mięsa oraz sery. W kieliszkach przyniesiono im wytrawne wino. Głównym daniem było kacze mięso w winie, podawane ze złocistymi ziemniakami oraz sosem.
- Dziękuję Wam – podziękowała, mając to w zwyczaju. Musiała zacząć się pilnować, bo jeżeli będzie przyjmować jakiegoś szlachcica lub u jakiegoś będzie, nie powinna tego mówić. Cóż, z Victorem na szczęście nie wydawało się to być gafą.
- Życzymy Panience i Paniczowi smacznego – odpowiedzieli,  następnie część ze służby się oddaliła, by przygotować coś na podwieczorek. Zostały dwie pokojówki i Albert. Będą pilnować, żeby niczego nie zabrakło, dolewać wina i wynosić puste talerze.
- Mam nadzieje, że po posiłku, nim przyniosą nam deser, przeczytasz mi swój wiersz – uśmiechnęła się do okularnika i podała Shiro talerz z wędliną. Gadzina też musiała się najeść.
- I mam tutaj na myśli, że sam go przeczytasz. Chce usłyszeć, jak recytujesz – dodała, biorąc sztućce w dłonie. – Smacznego.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
-Wiem, że nie muszę dziękować. Powtarzasz to dziś często. Ale chcę Ci dziękować. Bo to jest zgodne z tym co czuję. - Dodał gdy kotka dała mu szansę odpowiedzieć. - A jeśli chodzi o jedzenie sztućcami, Tak długo jak nie mówimy o owocach, chyba nie ma czym się przejmować- próbował zażartować delikatnie, zagłuszając burczenie w brzuchu. Nie było to nic głośnego, ale nadal obecne po całym dniu o śniadaniu i cieście tak naprawdę. Miał nadzieję, że służba nie przesadzi z ilością jedzenia, bo zawsze miał problem z wyborem bardziej treściwych dań.
Widząc delikatny rumieniec na twarzy kotki, sam zaczerwienił się nieco bardziej, mając w głowie setki myśli, które niekoniecznie pasowały do wiersza... Mimowolnie wyciągnął notes po raz kolejny. Jednak nie napisał nic. Położył go na stole, blisko, będąc czujnym na każdą kolejną myśl. W końcu... Chyba sama chciała by pisał o niej. Piękna symbioza. Piękna i drapieżna.
Kiedy poczuł jak jego emocje słabną, uśmiechnął się. Dzielenie z kimś emocji wydawało się romantyczne na zupełnie innym poziomie niż trzymanie się za ręce, czy jakakolwiek bliskość fizyczna. Miał wrażenie, że jego muza dotyka jego umysłu własnym, co rozpaliło w nim tym głębsze pragnienie i pasję. Straszka mogła z tego korzystać tyle ile chciała i mogła, bo sam fakt oddawania emocji przeradzał pustkę w nowe, silniejsze. Sięgnął po notes.
- Wszystkie te emocje są Twoje.- Szepnął zaczynając pisać.
Co warte są moje emocje,
jeśli nikt ich ze mną nie odczuwa?
Czym są te moje słowa,
gdy nikt ich nie odczytuje?

Zapraszam Cię do siebie,
do umysłu i serca.
Byś czuła co mam w sobie,
pod dotykiem palca.

Nie istnieję bez innych,
i tego wiersza też nie ma.
Bez odczuć cudzych,
bez czytelnika.
Gdy przedstawiła mu węża, spojrzał się znowu na straszkę i zgubił się sam w sobie, przeżywając dosłowny orgazm estetyczny. Cały czerwony na twarzy, z błyszczącymi oczami, był nabuzowany chwilą, chciał tworzyć, jednak słowa były tym razem zbyt wolne... Rozsiadł się wygodnie i uśmiechając się do kotki przymknął oczy.
- Raven... moja droga... Nie jestem godzien... Nie umiem opisać wszystkiego co czuję. Z każdą chwilą jest tego tylko więcej i więcej, a słowa nie nadążają... Książkę bym napisał i nadal byłoby miejsce na setki nowych rozdziałów... Ale książki nie da się napisać w kilka sekund. Nie taką. Czuje się... jak ryba, przerzucona z jeziora, do oceanu. Nie ma dla mnie dna, ani granic, tylko wiecznie ruchoma masa emocji, która daje życie mym tworom i porywa je z każdą falą czekając na więcej. Ja w Tobie tonę.- Powiedział, nie patrząc na obserwujących. Niech myślą co chcą. Niech też czują. Niech toną w jego emocjach razem z nim i czują tą wspaniałość...
Tori zamknął na chwilę oczy i słyszał, jak również czuł zapach wnoszonych potraw.
Za przykładem Raven kiwnął głową dziękując za dobrą służbę. Musiał przy tym wyglądać dość dziwnie, rozpalony jak w gorączce.
-
Twe życzenie mym rozkazem,
Twe spojrzenie, spełnionym marzeniem.
Daj mi jeden uśmiech,
a utonę w głębinach...
-
Po czym nałożył sobie wszystkiego po trochu, próbując nie patrzeć tylko na kobietę, ale i na talerz. Kilka razy skończyło się to tym, że widelec nie miał się w co wbić, gdy ręka wracała w to samo miejsce co wcześniej. Dopiero po chwili się otrząsnął, chcąc spełnić prośbę muzy.
Zjadł tyle by się najeść, ale jeszcze nie tyle by się przejeść. Popił łykiem wina, po czym wstał, stanął w miejscu które wydało mu się najlepiej prezentujące i zaczął czytać, wkładając emocje w każde słowo, zaczynając od dwóch, które napisał o niej, po czym wyjaśniając, że napisał też jeden inny, odczytał wcześniejszy. Nie pragnął poklasku z jej strony. Chciał tylko, by mogła czuć to co on. Może pragnął nawet więcej, jednak powstrzymywał cielesność dużo lepiej niż swoją głowę.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Wysłuchała słów Victora i zastanowiła się chwilkę nad nimi. Rozumiała jego chęć wyrażenia swojej wdzięczności, oczywiście, ale czy naprawdę zrobiła coś, co wymagało aż tylu podziękowań w ciągu jednego dnia? Jeże tak naprawdę było, to Raven musiała podnieść trochę mniemanie o sobie i zacząć trochę inaczej postrzegać swoją osobę.
Nie odpowiedziała mu jednak na te słowa. Skupia się za to na kwestii owoców.
- Cóż, wierzę, że nie – rozbawienie błysnęło w jej oczach. Cała ta sytuacja była miła oraz wyjątkowo przyjemna. Blondyn był wspaniałym towarzyszem. Byłoby wspaniale, gdyby mógł zostać w Pałacyku znacznie dłużej niż kilka dni. Posłała mu przeciągłe spojrzenie, podczas którego zdecydowała. Jeżeli trafi się odpowiednia okazja, to zapyta go czy nie zechciałby z nią zostać.
Widząc, jak mężczyzna się czerwieni, odczuła potrzebę dowiedzenia się o czym pomyślał. Zignorowała ją jednak, wszakże nie będzie używać swojej mocy, żeby naruszać prywatność Victora. Mogłaby, oczywiście, że tak, ale z szacunku do niego, nie chciała tego robić.
Dzielenie emocji było prawie takie samo, jak zaglądanie w umysł okularnika. Raven wiedziała, że cała ta pasja, która zdawała się wirować w jej żyłach, cały ten podziw i zachwyt, ta czysta przyjemność… Zamruczała głośno ze świadomością, że to ona – nie kto inny – powodowała te uczucia u Toriego. A potem mu je zabierała. Ależ zachłannie z jej strony.
Straszka oczekiwała. Czuła, podświadomie, że niedługo jej towarzysz podzieli się z nią czymś więcej niż samymi emocjami. Czekała zatem na słowa, które układał sobie w głowie. Czekała, przeżywając każdą z emocji w zachwycie. Falowała ogonem, mając uszy postawione w lekkim napięciu i ciekawości. Przegryzła wargę w napięciu.
Kiedy usłyszała jego słowa, przeszedł ją dreszcz. Ten dobry, przyjemny, związany z podekscytowaniem. W albinosce zawirowały kolejne uczucia – tym razem inne, zabrane komuś innemu, jednak uważane przez nią za jej własne – równe intensywne co te, którymi dzieliła się z mężczyzną. Puls jej przyśpieszył, źrenice rozszerzyły się, a adrenalina wstrząsnęła jej ciałem. Była drapieżcą gotowym do upolowania swojej zdobyczy. Tori, nawet gdyby chciał, nie miałby jak uciec.
Odpowiedziała mu mruczeniem oraz skrzącym spojrzeniem. Victor mógł wyczytać w jej oczach wszystkie, niewypowiedziane przez nią rzeczy. Mógł zobaczyć całe jej pragnienie.
Na czas posiłku postanowił odciąć się od jego emocji. Była pełna, miała ich w sobie aż za wiele i nie wiedziała co zrobić z tym nadmiarem. To znaczy wiedziała, jednak musiała zostawić to rozwiązanie na później.
Strachokotka zjadła po trochę wszystkiego. Była elegancka w każdym swoim ruchu oraz drapieżna przy każdym uśmiechu, który posyłała mężczyźnie.
Służba dolała jej wina dwa razy podczas posiłku. Trzeci raz był wtedy, gdy Victor recytował. Instynkt drapieżcy kazał w tym czasie rzucić się na niego, zdobyć, pożreć w całości i nie zostawić niczego. Zignorowała go jednak, gubiąc się we wspaniałej tonacji oraz wirujących słowach. Przymknęła oczy, wyobrażając sobie złociste litery, układające się w kolejne zdania.
Gdy skończył, straszka wstała, a potem zaczęła klaskać.
- Wspaniale! – dołączył się do niej służba. Im również się to spodobało. Albert jednak wyczuł, że to chwila, kiedy powinni ich zostawić. Przywołał do siebie wszystkich, a następnie wyszedł z nimi praktyczne niezauważalnie. Jedynie skrzypnięcie drzwi mogło poinformować Raven i Victora, że zostali sami w pomieszczeniu. No, nie licząc węża, który wlazł pod stół, zabierając ze sobą kawał mięsa ze stołu. Oraz wiewiórki, która pałaszowała swoje orzechy.
- Victorze – zaczęła cicho, z gracją podchodząc do niego. Nawet bez współdzielenia emocji czuła ich intensywność, która kumulowała się w baśnioposarzu. – Czy zechciałbyś pozostać tutaj dłużej niż te kilka dni? – wzięła jedna z jego dłoni w swoje ręce, uśmiechając się niby to nie śmiało ale stanowcze spojrzenie przepełnione dzikością było bardziej ni wymowne. – Chciałbyś zostać ze mną? – zapytała w końcu, ściskając jego rękę mocno.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Oklaski, słowa podziwu... Coś czego nigdy nie dostał gdy był ze swoją rodziną, było teraz jego za najmniejszą rzecz jaką robił. Nie zdając sobie sprawy z tego, że służba wychodzi, zamknął notes i schował go, powoli mrużąc oczy. Spełniło się jego marzenie i... mimo kilku łez, których nie zdołał powstrzymać, cieszył się chwilą. Czuł jak kotka łapie go za rękę i otworzył nadal skrzące od łez oczy by spojrzeć w jej. Nie myślał o tym co mówiła. Był niemal nieświadomy, że nadal mówi w tym samym języku. To emocjami, ciepłem rąk przekazała mu to, czego nie spodziewał się usłyszeć. Prośbę, by był bliżej. Chęć by być razem. Pragnienie wzajemnej bliskości... Zamknął oczy jeszcze raz i uniósł rękę do góry, ciągnąc jej dłonie bliżej swojej twarzy. Pocałował grzbiety obu, po czym nie czekając na reakcję przytulił kobietę. Emocje buzowały w nim we wszystkie strony i potrzebował kilku sekund by z jego otwartych ust wydobyły się nieco przytłumione gulą w gardle słowa.
- Chcę... Chcę być Twój, tak jak Ty jesteś moją inspiracją. Tak długo jak moja obecność jest Ci miła, mogę być nawet podnóżkiem. Byle tylko móc być blisko. Bo... bo przy Tobie nie umiem nie tworzyć. Bo cieszy mnie każde Twoje spojrzenie. Bo chcę Ci być potrzebny.- Szeptał jej na ucho z pasją. -Tak jak Ty jesteś potrzebna mi... - dodał nieco ciszej i przytulił ją mocniej, jeśli go nie odtrąciła. Więcej nie potrzebował do szczęścia, a przynajmniej o nic by już nie poprosił. To była dla niego wystarczająca nagroda. Kiedy to przytulenie się skończy, będzie na jej kiwnięcie palcem, niczym pies. Tak długo jak są razem nic się już nie liczyło. Czas mógł stanąć. Ziemia niknąć, byle tylko byli nadal wtuleni w siebie. Czy był w tym egoistą? Pewnie tak. Ale teraz mało go to interesowało. Jego zdanie zależało teraz od kolejnych słów mistrzyni tego domu.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Sro 17 Lip - 17:46
Albinoska czuła całą sobą każdy ognik błyszczący w wilgotnych oczach mężczyzny. Perliste łzy, które lśniły w nich jeszcze kilka chwil temu, zniknęły, pozostawiając po sobie mokre ślady na policzkach.  
Zarumieniła się przyjemnie, czując na dłoniach delikatny pocałunek. Był intensywny, jak wirujące w powietrzu emocje, przepełniony czułością, pragnieniem, obietnicą. Zarazem był niczym muśnięcie skrzydeł motyla, który pozostawił po sobie niedosyt jego piękna. Kobieta nie mogła jedna dłużej nad tym się zastanawiać, znalazła się w ramionach mężczyzny. W pierwszej chwili była zaskoczona – z gardła wyrwał jej się cichy okrzyk, wskazujący na szok – potem jednak ułożyła swoje dłonie na jego plecach, również go obejmując.
Słuchając Victora, Raven zacisnęła jedną z dłoni na materiale lnianej koszuli. Krew w niej wrzała, każda komórka ciała pulsowała, ogon zwijał się i obtaczał wokół jej nóg. Była upita, jednak nie winem, a intensywnością emocji, jaka kumulowała się w ich ciałach. Uchyliła usta, a potem zwilżyła suche wargi językiem.
- Jesteś więc mój – powiedziała stanowczym tonem, w którym blondyn mógł wyczuć jak bardzo jest rozemocjonowana. – Uczyniłam Cię swoim. Nie ma już odwrotu. Nie uciekniesz ode mnie. Będziesz patrzył tylko na mnie, podziwiał tylko mnie, pragnął tylko mnie. Będziesz zazdrosny o każdą osobę, która skieruje swój wzrok na mnie. Będziesz potrzebował tylko mnie – mówiła, ściskając mocniej jego koszulę – Tak, jak ja, będę kierować swoje oczy na Ciebie. Będę posyłać Ci uśmiechy, śmiać się i płakać przy Tobie. Będę marzyć i śnić z wiedzą, że mam Ciebie. Pokażę Ci każdą stronę mojej osoby. Zadbam o Ciebie – była szczera z każdym słowem. Dla Victora nie ma już ratunku. Raven go upolowała i zamiast pożreć w całości, zatrzymała. Od teraz będzie kęs po kęsie delektować się słodko-gorzkim smakiem mężczyzny, aż w końcu nic z niego nie zostanie.
Wtuliła się w jego pierś. Słyszała ich przyśpieszony puls, urywane oddechy. Rozkoszowała się tym parę ulotnych chwil. Potem powoli puściła jego barki, skrawki materiału. Odsunęła się odrobinkę, choć  wyraźnym trudem, tak mocno przyciskał jej ciało do swojego. Uśmiechnęła się tajemniczo. Niebezpieczne światło mignęło w jej fioletowych oczach. Lewą dłoń położyła na jego ramię, prawą na kark. Nie naciskała, nie przyciągała, nie odpychała. Po prostu delikatnie trzymała swoje dłonie, patrząc na niego w nieodgadniony sposób. Czekała na to, co Victor teraz zrobi.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Czw 18 Lip - 11:05
Słysząc odpowiedź swojej mistrzyni (Tak o niej myśli) zadrżał z ekscytacji i napięcia. Czuł, że to co nazywał w sobie egoizmem, było odwzajemnione. I było dużo mocniejsze niż mógł mieć nadzieję. To nie była więc ta chwila która powinna trwać w nieskończoność. To spełnianie woli tej potwornej piękności nie powinno się kończyć. A ona chciała teraz być blisko. Tak blisko, że czuł z jaką siłą rozciąga koszulę na jego karku. Rozluźnił więc nieco własne mięśnie dając im obojgu okazje by spojrzeli sobie w oczy i widzieli to wszystko co budziło się teraz w ich wnętrzach. Cały wir emocji i pożądania, nad którym nikt rozumny nie zapanuje. Nikt nie cofnie się przecież widząc, że ukochana osoba chce tego samego. Tori zamknął na moment oczy i szepnął:
-Dziękuję- Pojedyncza łza spłynęła z jego lewego oka, a emocje poszargały cały wyraz, tak, że brzmiał bardziej jak jęknięcie. Zbierając się na nieco odwagi i biorąc kilka głębszych oddechów. - Nie zawiodę...- powiedział i po raz pierwszy w życiu, zbliżył się do kobiety dużo bliżej niż pozwalała etykieta. Zniżył swoją głowę, i rozchylając delikatnie wargi, złożył na jej ustach pocałunek. Był delikatny, jednak dłuższy i... gorący. Pragnienie obudzone przez nowe doznanie spowodowała, że krew zaczęła szybko przepływać przez całe ciało Baśniopisarza, powodując rumieniec na twarzy i dość poważny entuzjazm pomiędzy jego nogami. Nie był dzieckiem, ale wiedząc, że będzie żył setki lat nigdy się z tym nie śpieszył. Teraz jednak, czuł, że tego potrzebuje. Bo i na to liczyła kobieta którą chciał widzieć cały czas.
Kiedy ich usta się rozłączyły, pocałował ją drugi raz, pijany doznaniem i bez doświadczenia jak panować nad sobą w takim stanie. Jeśli Queen sobie tego zażyczy, był gotowy oddać wszystko w tej chwili. Niezależnie czy krył się za tym rozsądek, czy czyste emocje.
Tymczasem Finny nie był zadowolony z sytuacji. Było zdecydowanie za gorąco i za ciasno. Wyszedł więc z kieszeni i usiadł na ramieniu swojego pana. Wyczuł jednak w aurze sytuacji, że nie tylko nie powinien się w to mieszać, ale na dodatek nie powinien przy tym być. Ryzykując spotkanie z wężem, zszedł po ubraniach pana na ziemię i pobiegł w stronę pokoju, w którym pan zostawił resztę ubrań. Tam mógł być bezpieczny i nie będzie przeszkadzał.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Harmonia ich pragnień, gorących uczuć i fizycznej potrzeby bycia oraz czucia, zapierała straszce dech w piersiach. Ogon wił się, oplątywał to jedną, to drugą nogę, nie mogąc znieść oczekiwania. Zaraz jednak stało się nieuniknione, coś, co zdawało się być tylko przesuwanym w czasie elementem ich pierwszych chwil spotkania.
Białowłosa delektowała się ich miękkim, acz pełnym żaru pocałunkiem. Zamruczała nawet Victorowi w usta, mocniej napierając na niego swoim ciałem. Jej puchaty ogon skręcał się między nogami kobiety, co jakiś czas muskając też nogi mężczyzny. Oczywiście mogła wyczuć jak bardzo Tori jej potrzebuje. Ona nie pozostawała mu w tym dłużna.
Raven słyszała już tylko szum krwi oraz bicie ich serc. Czuła już tylko pożądanie – własne czy Victora, a może ich obojga? Nie było to ważne. Liczyła się tylko wzrastająca potrzeba, którą trzeba było jak najszybciej zaspokoić. W końcu raz obudzona bestia, nie zaśnie ponownie nim nie naje się do syta.
Kotka niemal jęknęła z zawodu, gdy ich usta się oddzieliły. Szybko jednak zostały ponownie złączone, więc mogła do woli przyciągać mężczyznę do siebie. I choć blondynowi brakowało doświadczenia, strachokotka nie mogła narzekać – nadrabiał to entuzjazmem. Queen z kolei miała nie małą wprawę, dlatego też przejęła kontrolę nad pocałunkiem. Jej miękkie usta oraz gorący język, który kryję się za ostrymi kłami, zaraz nauczą Victora jak sprawnie sobie radzić w takiej sytuacji.
Pani domu, pragnąc więcej niż tylko całowania i błądzenia dłońmi po ciele – oderwała się w końcu od Victora. Była zarumieniona, oczy jej iskrzyły, a usta były lekko opuchnięte.
- Chodźmy – uśmiechnęła się drapieżnie. Złapała Toriego za koszulę, następnie wyciągając go z jadalni i prowadząc (wyjątkowo pośpiesznie) po schodach na górę do jej komnaty. Wygląda na to, że reszta ich nocy minie im w wyjątkowo energiczny oraz przyjemny sposób.
Shiro z kolei postanowił całkiem zignorować parkę i po zjedzeniu kawała mięsa, wyłonił łeb spod stołu po kolejny kęs. Tym razem zabrał się za resztki pozostawione na talerzu przez jego właścicielkę. Nie poświęcił dla nich nawet jednego spojrzenia, kiedy to Staszka i Baśniopisarz opuścili pomieszczenie. Stół wciąż pełen był pysznych smakołyków, które zaraz zamierzał pożreć. Zdążył jednak upolować tylko kolejny kawał mięcha, gdy służba wkroczyła do jadalni. Teoretycznie wąż nie musiał się nimi przejmować i mógłby ich nawet zabić, ale jego właścicielka nie uciszyłaby się z martwych ludzi. Mało tego, wąż bądź co bądź był już przyzwyczajony do ich obecności oraz rządzenia się w posiadłości Raven. Co raz to kazali mu nie przeszkadzać czy pełznąc w jakieś inne miejsce. Mieli jednak też swoje zalety – karmili go, Albert nawet się z nim bawił, gdy miał trochę wolego czasu. Dlatego też syknął na nich wściekle tylko dwa razy, a potem odpełznął w kąt i patrzył jak zajmują się sprzątaniem ze stołu.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Sro 21 Sie - 10:02
Emocje? Czymże są emocje, jeśli nie narzędziem w rękach instynktu, który mimo tak długiego uśpienia, był nadal obecny w tym wszystkim. Potrzeba bliskości, szybko zamieniona w głód kolejnego dotknięcia, mordercze pragnienie kolejnej sekundy w której ich usta łączą się i...
Tori nie panował już nad sytuacją. Poddał się radości jaką sprawiało mu oddanie się tej zbyt inspirującej kobiecie. Jak miał tworzyć, kiedy całe ciało chciało być teraz uwielbianym przez nią wierszem? Jak miał mówić, kiedy jego usta należały do jej warg, jak pisać, gdy ręce zachęcone jej entuzjazmem gładziły jej ciało, jeszcze przez ubrania...
Umysł Toriego był miejscem chaosu, w którym powstawało 5 wierszy naraz, łączyło się, mieszało i rozpadało by spróbować jeszcze raz stworzyć wspólną całość. A gdzieś w środku, samotna myśl, by przedłużyć to wszystko, zwolnić... ginęła. Tori wiedział jak mało czasu minęło odkąd pierwszy raz zobaczył tą kobietę. Jednak w tym momencie nie było to ważne. Należał teraz do niej i jej pragnienie było jego pragnieniem, jej głód, był jego głodem a jej pożądanie zwracał swoim własnym. Bo nie mogło być inaczej.
Kiedy ich usta ponownie się rozłączyły jego kolana zgięły się same z siebie, a jedno słowo pokierowało jego nogi bezwiednie za tą jedną jedyną. Nie liczył schodów, nie oglądał obrazów na ścianach, nie patrzył na kolor drzwi. Po prostu gnał, by nie zostać samemu bez niej. a gdy weszli do komnaty, czuł, że jest w pułapce bestii, która nie zostawi na nim nic, poza wspomnieniem tego kim był jeszcze tego poranka. To co się stanie, cokolwiek się stanie, nie będzie już dziełem tego samego mężczyzny. W chwili gdy oddał się jej, przestał być Victorem Baśniopisarzem, został częścią kobiety która w tym momencie była ideałem. Nie wiedząc co ma robić uklęknął przed nią, na środku komnaty i objął ją w pasie wtulając się w jej brzuch, tak niewielki, jednak tak gorący od dopiero co przerwanego uścisku.
- Proszę, naucz mnie czym mam być- powiedział cicho, oddając swe ciało bezwiednie, jak marionetka posłuszna marionetkarzowi. - Jestem Twój... Tylko Twój- dodał szeptem i wypuścił ją, by w tej pozycji patrzeć w górę, na twarz ideału, czekając na jej najdrobniejszy gest lub polecenie. W tej chwili mógł być zabawką, mógł być zwierzakiem, mógł nawet zapomnieć kim jest. Byle by na tej twarzy widać było zadowolenie z jego obecności. Mógł leżeć bez ruchu mimo morderczego pragnienia, mógł rzucić się na nią niczym bestia, mógł pisać własną krwią na deskach podłogi... jak desperat, nie miał już żadnych blokad. Liczyła się tylko Ona....

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Wto 10 Wrz - 11:54
Serce waliło jej boleśnie w piersi, a adrenaliny i podniecenie tętniły w żyłach. Teoretycznie, jako pół duch, nie powinna czuć tak wyraźnie jakichkolwiek emocji, a jednak – one w niej żyły, a każda kolejna sekunda spędzona na przemieszczaniu się z jadalni do jej sypialni, stawała się jakby wiecznością, potęgującą pożądliwe pragnienia Raven. Wijąca się w niej niecierpliwość była widoczna w każdym ruchu jej ogona – drgał on lekko, raz przechylając się w prawo, a raz w lewo.
W końcu jednak oboje znaleźli się u niej w pokoju. Straszka odwróciła się przodem do mężczyzny, gotowa ponownie złączyć ich usta razem, gdy ten nagle padł przed nią na kolana i wtulił się w jej brzuch. Zaskoczenie wymalowało się na jej twarzy, a uszy podniosły ze zdziwienia. Zaraz jednak emocje te zostały zmyte przez jego słowa. Żądza znów zawładnęła kotką, która zamruczała głośno.
- Nauczę Cię – szepnęła spod przymkniętych powiek, patrząc na niego z góry. Fakt, że miała nad nim władzę, tylko potęgował jej bezwstydne pragnienia.
Złapała go za ramiona, powoli ciągnąc w gorę. Nakazała mu tym samym wstać, a kiedy już to zrobił – zarzuciła dłoń na jego szyję, stanęła na palcach i zaczęła delikatnie przegryzać płatek jego ucha. Puchaty ogon zacisnęła na prawym przedramieniu mężczyzny, uniemożliwiając mu tym samym ruch tą ręką.
Wbiła ostre zęby w jego szuję, znakując go tym samym. Pod językiem poczuła metaliczny smak krwi, a jej wyraźna woń dostała się do czułego nosa strachokotki.
- Teraz wszyscy będą wiedzieć, że jesteś mój – zamruczała władczo. Odebrała Victorowi prawa do jego własnego ciało, stało się ono jej, a dzięki temu znakowi, każda osoba będzie doskonale zdawać sobie z tego sprawę.  Ciało albinoski przeszedł kolejny dreszcz podniecenia. Myśli, pozbawione logiki, pędziły i kłębiły się w jej głowie. Zwierzęce instynkty przejmowały władzę nad straszką, a ona wyraźnie nie miała nic przeciwko.
Złapała lewą rękę blondyna i poprowadziła ją do zapięcia od jej sukni, a potem mruknęła drżącym głosem: Ściągnij to ze mnie.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Wto 10 Wrz - 18:18
Kiedy dwa słowa stają się tak silne, że trzęsą całą istotą ludzką, wiersze stają się czymś śmiesznym. Jej rozkaz... Jej chęć, wystarczyły by jego serce biło szybciej lub wolniej zależnie od jej woli...
Wstał posłusznie i zadrżał czując ból, ale wiedział dobrze, że nie uciekłby nigdzie. Napiął się delikatnie, wtulił w nią lewą ręką i cieszył się jej obecnością.
- Tak długo, jak chcesz bym z Tobą był.- odpowiedział całując jej policzek.
Kolejny rozkaz, to i kolejne myśli... Kolejne drżenie w dłoniach i stające z wrażenia włosy. Tori spojrzał jej w oczy.
- Tylko to?- zapytał z wyraźnym podnieceniem, rozpinając zapięcie i mocno szarpiąc by jak najszybciej spełnić jej życzenie.
Kiedy suknia spadła patrzył na nią z uwielbieniem, dotknął jej skóry, najpierw przy żebrach, potem na plecach, wyczuwając występy kręgosłupa, masując jej plecy, delikatnie przyciskając ją do siebie i całując ponownie. Jego ręka wędrowała po jej plecach, od podstawy ogona, po łopatki, z każdą chwilą coraz rozpaczliwiej przyśpieszając, jakby nie chcąc zostawić żadnego fragmentu jej ciała pozbawionego pieszczoty.
- Ucz mnie...- poprosił w przerwie pomiędzy pocałunkami. Coraz mocniej czuł napięcie. Coraz mocniej chciał... Ale to ona decydowała co robić.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Czw 24 Paź - 16:34
Przegryzła wargę, powstrzymując jęk, gdy suknia została z niej pośpiesznie zerwana.
- Póki co, tylko to – ni to miauknęła, ni to warknęła. Tak pobudzona i rozemocjonowana z coraz większym trudem kontrolowała swój głos.
Wyprostowała się pod dotykiem jego palców. Wzięła głębszy wdech na kilka milisekund przed ponownym przywarciem do niego oraz oddawaniem pocałunków. Zatraciła się w doznaniach, w języku tańczącym z jej własnym, w dłoni błądzącej po skrawkach jej skóry.
Kiedy Victor zajął się badaniem puchatego ogona albinoski, ona sama wbiła pazury w głęboko w jego ramię, nie mogąc powstrzymać kolejnej fali przyjemności, która ją zalała.
- Rozbierz się, całkowicie – wydusiła z siebie, przerywając pocałunek i odsuwając się odrobinę od blondyna.
Jej klatka piersiowa opadała i wnosiła się szybko, w rytm przyśpieszonego oddechu. Ogon falował, tańczył, w znanym tylko sobie rytmie. Oczy błyszczały, uważnie obserwując baśniopisarza i jego czyny. Uszy leżały ułożone na boki w geście relaksu i spokoju.
Usiadła na łóżku oraz przywołała go gestem do siebie zachęcając, by i on usiadł na posłaniu. Kiedy już to zrobił, nie traciła czasu – pchnęła go na miękką pościel, całując przy tym zachłannie. Dłonią sięgnęła do kwintesencji jego męskości, a potem zaczęła delikatnie masować rozpaloną skórę.
Złapała ogonem jedną z dłoni mężczyzny i poprowadziła ją na jedno ze swoich bioder.
Przerwała pocałunek oraz zabrała dłoń. Usiadła okrakiem na Victorze, następnie pośpiesznie zdjęła swój stanik, uwalniając z niego dorodne piersi.
-Śmiało, możesz dotknąć – zachęciła go, ocierając się o niego.
Zamknęła oczy w oczekiwaniu na kolejną dawkę dotyku. Wsłuchała się w galopujące serce blondyna, niemalże boleśnie odczuwając ich zmieszane pragnienia. Westchnęła, owijając ogon wokół jego prawego uda.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Pią 25 Paź - 16:24
Jak ukrywać podniecenie, gdy nie jest w Tobie, a w całym domu? Jak przestać całować, gdy głowa i ręce nie słuchają już mózgu, który dawno się wyłączył? Jak pragnąć bardziej, niż w chwili takiej bliskości?
Victor nie wiedział już czym jest, poza narzędziem do zaspokojenia chęci tej damy... Czuł co prawda ból, gdy reagowała na jego zaloty, jednak nie zatrzymywało go to. To ona miała być zaspokojona przede wszystkim. Widząc, że to ogon wzbudza najmocniejszą reakcję, masował go, przy okazji kilkukrotnie łapiąc za pośladki, ocierając się przy tym własnym ogonem, chociaż tak innym.
Znowu to zrobiła. Znowu wydała rozkaz, przez który zatrząsł się cały i czuł jak jego wzwód już nie jest możliwy do ukrycia. Chciała, by pokazał dzieło stulecia które przeżył, dzieło życia. Nie wahał się, pragnąc by pocałunki nadal trwały zdjął szybko koszulę i pocałował ją jeszcze raz, zdejmując jednocześnie spodnie. Potem złapał jej rękę i zasugerował, by to ona pozbawiła go tej ostatniej linii obrony przed zupełną nagością. Odsunął się na kilka centymetrów, by mogła patrzeć... Czuł, że tego chciała.
Nagi, posłusznie usiadł na łóżku i dał się dosiąść, ciesząc się jej zapachem i dotykiem, otaczającym go całkowicie. Posłusznie patrzył na każdy jej ruch, a gdy odsłoniła kolejny kawałek ciała, tak intymny, że potrzebował dodatkowej osłony, z jego lewego oka poleciała łza, a ręce badały wypukłości i wrażliwość skóry i sutków na dotyk, nacisk, zacisk i wszystko jednocześnie. Pieścił ją pośpiesznie, w końcu nie wytrzymując. Przewrócił ją na pościel, dosiadając jej i rzucił się dosłownie na jej szyję, całując ją, jednocześnie dalej masując piersi. Nie minęło nawet kilka minut, a już zaczął schodzić niżej, całując jej piersi i ssąc sutki, delikatnie, dbając by nie zacisnąć za mocno zębów. Dopiero gdy nasycił tą żądze pieszczenia, podniósł głowę.
- Przepraszam kochana... Dręczy mnie Twoje piękno... Nie mogę przestać... Powiedz mi, czego pragniesz? - odezwał się cicho, prosto do jej ucha, całując płatek lewego pomiędzy zdaniami. Zasługiwała na dużo więcej, jednak nie chciał się znowu dać ponieść do tego stopnia... Chciał być jej, a teraz... był jak zwierze. Brał to, czego pragnął i nadal chciał więcej... Ale dla niej... Dla niej warto było dać się oswoić.
W jego oczach było widać desperację. Czuł, jak wszystkie jego emocje do niej, wydostają się na zewnątrz, w drganiach jego palców i wilgoci pokrywającej jego plecy, jak i w nieco inny sposób działając na jego przyrodzenie. Nie zabierał jej możliwości by się nim bawiła, nie blokował rąk, ani ogona... Chciał tylko jej ust, które kradł własnymi, jak tylko przestała mówić.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Pią 25 Paź - 18:06
Czuła odbicie bólu, który sprawiała mężczyźnie, wbijając pazury w bezbronne ramie, otoczone jedynie cienką warstwą koszuli. Czuła go wyraźniej niż mogłaby sądzić, że poczuje. Nie zmniejszyło to jednak pragnień kotki. Były niezmienne, a może i nawet większe. Zwłaszcza w tedy, gdy blondyn zabrał się za dokładniejszą stymulację jej ogona oraz pośladków. Och, jakże niebezpieczna była to gra, przepełniona niczym innym, a głodem.
Nie zastanawiała się ani sekundę. Podążyła za śladem dłoni blondyna, przegryzając przy tym lekko jego dolną wargę. Opuszkami palców dotknęła jego rozpalonej skóry, czując jak przechodzą ją dreszcze ekscytacji. Pewnie złapała za skrawek materiału, następnie szarpiąc nim mocno i rozdzierając bieliznę blondyna na kawałki. Nie przejęła się tym, nie poświęciła nawet pojedynczej myśli rozdartym bokserkom. Z lubieżnym uśmiechem obserwowała za to najcenniejszą część ciała baśniopisarza. Podziwiała jego piękno oraz kształt. Walczyła ze słodkim uczuciem, kumulującym się w dolnej części brzucha. Z gorącem oraz wilgocią, ociekającą na coraz bardziej przeszkadzający jej materiał majtek. Z potrzebą, by poczuć całą sobą kwintesencję Victora już teraz, bez przygotowań, bez instrukcji. A musiała przecież sprawić, by oboje czerpali z tego jak najwięcej. Nie mogła egoistycznie wziąć czego chciała.
Nie powstrzymywała kolejnych sapnięć i jęków, które wychodziły z jej ust. Zamknięte oczy potęgowały doznania, wyostrzały inne zmysły, zwłaszcza te dotyku. Ach, jakże rozpalona była! Ogień wirował w straszce, a ona sama nie wiedziała czy należał on do niej, czy może kochanka? A może był ich, płonął w ich wnętrzach, podsycając pożądanie i odbierając oddechy? Nie wiedziała, a ściskane oraz uciskane piersi sprawiały, iż zaczynała gubić się w własnych myślach. Powoli zaczynała się wyłączać, skupiała się na przyjemności.
Gdy tylko zmienił ich pozycję, zarzuciła dłonie na jego kark. Niecierpliwie wierciła się pod nim, z rządzą oddawała pocałunki, niemalże płacząc z frustracji, gdy tylko oderwał swoje usta od jej. Zraz jednak wciągnęła powietrze ze świstem, gdy tylko zassał się na jednym z jej sutków. Zawarczała z rozkoszy, która ją dopadła. Victor, choć pragnął, by go uczyła, potrafił już wystarczająco wiele, by zmusić ją do błagania o więcej.
- Ciebie, całego. Tu i teraz. Przepełnionego dzikością, dokładnie tak, jak przed chwilą – odparła bezdechu, pieszcząc jego pośladek swoim ogonem. – Pozbądź się moich majtek... – poleciła i gdy tylko ściągnęła prawą rękę z jego szyi, przeniosła ją w okolice jego miednicy. Zaczęła powoli drażnić wilgotną skórę swoimi palcami.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Pią 25 Paź - 21:16
Każda sekunda była przepełniona ogromną ilością uczuć, których nie umiał nazwać, były tak chaotycznie przyjemne i bolesne jednocześnie. Eksplozja niezrozumiałego pragnienia, które umysł postrzega jako niezrozumiałe, a ciało, zachowuje się samo, instynktownie. Kiedy dłonie badają rzeźbę zrobioną z ludzkiego mięsa, kocich elementów i okazjonalnych przerw, gdy forma zanika, na sekundę, lub dwie... Jak zrozumieć, że ciało rusza się samo względem pierwotnego wołania?
Zaczął analizować smak jej skóry i potu. Zaczął cieszyć się z wydawanych przez nią dźwięków i nie wiedział skąd się to bierze. Nie rozumiał... I nie musiał. W tej chwili analiza nie była potrzebna, a chłodne kalkulacje... Co najwyżej do liczenia ile razy pocałował którą pierś, by żadna nie była niedopieszczona...
Jej głos dotarł do jego uszu, lecz nigdy nie trafił do jego mózgu. Trafił prosto do rąk, które z piersi, zaczęły powolnie przesuwać się po bokach kotki, aż zatrzymał go materiał, którego czuł, że powinien nienawidzić. Powinien go zniszczyć. Jego usta zaczęły całować od szyi, pomiędzy piersiami, przez brzuch, aż do pachnącego podnieceniem materiału majtek. Podwinął lekko fragment i zacisnął na nim zęby, ciągnąc w dół, coraz dalej od niej... Oddalając się od niej na tych kilka sekund... Całował jej nogi, od kostek, do kolan i od kolan do źródła hipnotyzującego zapachu... Niepewnie, pocałował jej drugą, do tej pory ukrytą parę warg i dał jej kilka pocałunków, wsuwając język do środka i zasysając wargi do wnętrza swoich ust... I smakując... Cóż to za mieszanka... słone, ale słodkie, delikatne, ale odurzające... Nie wytrzymał zbyt długo, choć widział reakcję na tą pieszczotę. Chciała go całego... Więc niewiele myśląc, położył się na niej, kładąc swoje przyrodzenie, na jej wrażliwym punkcie. Zaczął się ocierać, znów ją całując i nieświadomie wsunął się do środka, czując zimno... wilgoć... A może to on był tak rozpalony, że nie czuł już jej ciepła. Czuł jak jej mięśnie oplatają się wokół niego, jak staja się jednym. Powoi ruszał się w środku, coraz głębiej, płycej, chaotycznie, zbyt skupiony na tym by jego język był w jej ustach, by jej język trafił do jego. Złapał ją za boki i przyśpieszył, pragnąc więcej... Więcej... WIĘCEJ... Coraz szybciej, głębiej.
Oddalił się od jej ust, prostując się i skupił się na ruchu. Ta przyjemność... Ten głód... To uczucie zbliżającej się eksplozji...
Tori był zbyt odurzony sytuacją, by zauważyć jak szybko reaguje jego ciało. Ruszał się chaotycznie, nieświadomie wypadając z tego połączenia i wpadając z powrotem. W pewnej chwili, wstrząsnęły nim wibracje orgazmu i czuł jak jego nasienie wylatuje, prosto dla niej, stając się jej częścią i ozdobą... Jego pierwszy orgazm, wypełniający ją fizyczną formą uczuć jakie w nim były. Nadal czuł się podniecony... Nadal tkwił w niej, jednak nieco więdnąc poza nią. Zdyszany padł na nią, głośno oddychając prosto w jej ucho.
- Jestem... Za słaby, by dać Ci więcej swoim wysiłkiem. Ale możesz ze mną robić co chcesz. Chyba nadal jestem w stanie... - przepraszał, wtulając się w nią... Czuł, że to było za mało by ją zadowolić.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Pałacyk - Złota łapa 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Pałacyk - Złota łapa
Pią 25 Paź - 23:01
Nie wiedziała już czy istniało cokolwiek innego poza palącym uczuciem w podbrzuszu. Czy było coś, między ich gorącymi oddechami, pożądliwymi pocałunkami, splecionymi ciałami? Między jękami, warczeniem, drapaniem, gryzieniem i coraz bardziej pochłaniającym pragnieniem?
- Victor… - wyszeptała jego imię żarliwie, jakby było jedyną rzeczą trzymającą resztki jej świadomości. Nie panowała nad ogonem, który tańczył do tylko sobie znanego rytmu. Jej dłonie zaciskały się na miękkiej skórze, naciągały ją, a pazury niekiedy przebijały. Stalowy zapach krwi mieszał się z potem i ich sokami. Był odurzający i z każdą chwilą stawał się coraz intensywniejszy, a Raven nie mogła nic poradzić na coraz śmielsze okrzyki, wydzierające się z jej ust. Nie panowała nad ciałem, które wyginało się raz po raz, pragnąc czuć gorący język kochanka. Uszy drgały jej nieprzerwanie, w napięciu i oczekiwaniu na więcej.
Spod wpół przymkniętych w rozkoszy powiek, obserwowała, jak ściąga z niej ostatni skrawek ubrania. Wbiła pazury w kołdrę, czując kolejną falę zlewającego pożądania. Choć miał być to jego pierwszy raz, choć pragną, by traszka go uczyła, to robił te wszystkie erotyczne rzeczy z takim zapałem, taką pasją, że tylko sina wola utrzymywała ją w ryzach. Sam fakt, że stała się kimś, kto go rozdziewiczy powodował gęsią skórę i szybciej bijące serce. Ach, czyżby to było szaleństwo wyciekające z jej duszy?
- Och! – tylko to była w stanie wykrzyczeć, gdy złożył pocałunek w jej intymnym miejscu. Automatycznie poderwała dominującą rękę, wydzierając kawałki materiału kołdry, i przeniosła ją na głowę blondyna. Zacisnęła palce na jasnych kosmykach, szarpiąc je w geście aprobaty. Zafalowała biodrami, gdy gorący język wślizgnął się do środka. Cała drżała, a urywany oddech przeplatał się z nieskończonym błaganiem o więcej.
Przełamała zachłanny pocałunek, głośnym jękiem, gdy jego poezja wypełniła ją całkiem. Oplotła go ciasno ramionami, przyciągając tak blisko, jak to tylko możliwe. Oczy zaszły jej mgiełką przyjemności, usta gdy tylko mogły wykrzykiwały jego imię z pobożną wręcz gorliwością. Pazury drapały plecy, zdzierając z nich naskórek i tworząc zakrzywione linie, które zmienią się w różowe blizny, by później zblednąć. Zostanie oznaczony przez nią na zawsze i już nikt nie zakwestionuje tego, do kogo mężczyzna należy. Gdy tylko ktoś będzie miał możliwość ujrzeć z jaką siłą oraz pasją go oznakowała… Poczerwienieją z zazdrości oraz pragnienia, by doświadczyć czegoś podobnego.
Nagle, bez ostrzeżenia (a może i było lecz pochłonięty doznaniami umysł nie był wstanie go zauważyć) jej wnętrze zostało wypełnione całą esencją Victora. Zagryzła wtedy zęby na przedramieniu mężczyzny, by powstrzymać gardłowy krzyk.
Wciąż wyjątkowo pobudzona, pragnąca więcej i więcej wtuliła się w leżącego kochanka.
- Byłeś świetny, skarbie – wymruczała – więc niczym się nie przejmuj. Zajmę się resztą – pocałowała go namiętnie, przewracając na bok i zmieniając ich pozycje. Warknęła w pogryzione usta kochanka, gdy jego esencja zaczęła wyciekać z jej wnętrza.
Kotka dosiadła go pewnie, drżąc całkowicie. Męskość Victora nie była w pełni nabrzmiała, jednakże Raven wiedziała, że to wkrótce się zmieni. Oparła się wygodnie i zaczęła szybko oraz niecierpliwie wznosić i opuszczać biodra, pragnąc poczuć go jeszcze głębiej i mocniej.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Pałacyk - Złota łapa TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pałacyk - Złota łapa
Pon 28 Paź - 17:49
Czym jest miłość, w obliczu bycia jednością? Czym jest ból w obliczu ogromnej przyjemności? Czym jest dzikość, a czym chciwość ludzka w splocie ich ciał? Jego pierwszy wytrysk wstrząsnął nim i pozbawił oddechu, jednak nie pozbawił chęci na więcej. Skoro chciała przejąć kontrolę, nie opierał się. Złapał ją za uda i zaczął pomagać jej wznosić się i opadać, do wtóru klaśnięć zderzających się ciał. Czuł, że nasienie wycieka powoli, a wewnątrz Straszki robi się coraz goręcej i coraz ciaśniej. Nie powstrzymywał westchnień, teraz to on szeptał:
- Kocham Cię... Rób ze mną co chcesz... - Jak w mantrze. Podziwiał jak jej krągłości podskakują, a twarz nabiera ciemniejszego koloru. Słyszał jak dyszy i jęczy, ginąc w morzu podniecenia, jakie wywoływała.
Jeżeli Raven tego potrzebowała, przyciągnął ją do siebie i nadal będąc na dole, sam zaczął ruszać biodrami, dając jej czas odpocząć. Nie od niego oczywiście.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach