Port Lapis lazuli

Tyk
Gif :
Port Lapis lazuli - Page 2 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Re: Port Lapis lazuli
Wto 18 Sty - 16:45


Kejko
Mknący ku Kejko łańcuch był bez wątpienia groźną bronią w rękach Cienia. Przez krótką chwilę kotka mogła mieć nawet wrażenie, że tarcza nie pojawi się dość szybko, by uchronić ją przed atakiem. Sam odskok nie wystarczyłby bez wątpienia, lecz na szczęście pole ochronne pojawiło się nim czary wyspiarza dosięgnęły ciała Dachowca.
Korzystając z dobrodziejstwa magicznej tarczy Kejko nie miała problemu by sięgnąć po swoją magiczną miotłę, którą miała zamiar zamieść swoje problemy pod dywan. Oczywiście za pomocą brawurowej ucieczki dwóch kotów.
Wszystko wydawało się iść po myśli Kejko do czasu, gdy postanowiła zwiększyć swoje szansę na ucieczkę przez wyłączenie Cienia z walki i ukojenie mu trudów dnia słodkim, niewinnym snem. Działanie to jakkolwiek rozsądne nie uwzględniało wyposażenia księżycowych gwardzistów. Strażnik tylko poczuwszy senność od razu powiązał ją z głosem dobiegającym od strony kotki. Uniósł swoją dłoń, ukazując znajdujący się na niej srebrny pierścień z sierpem księżyca. Był nie tylko całkiem użytecznym przedmiotem magicznym, lecz także oznaką wiary wyspiarzy. Użycie pierścienia sprawiło, że Dachowiec stała się własną ofiarą swojego ataku. Jej lot nie trwał zbyt długo, gdyż straciwszy świadomość zsunęła się z miotły i uderzyła o bruk. Upadek, choć niezaprzeczalnie bolesny stał się niejako wybawieniem - zniwelował jakąkolwiek senność i pozwolił na dalszą walkę, czy raczej próbę ucieczki.


Queen
Queen zbytnio zawierzyła swoim własnym zdolnościom. Co prawda była wyszkolona w posługiwaniu się bronią białą, lecz przez brak skupienia się na konkretnym orężu ustępowała tym, którzy skupili się na doskonaleniu swoich umiejętności odnoszących się do konkretnego rodzaju broni. Zbyt lekkomyślnie zatem kotka założyła, że ma przed sobą jakiegoś partacza, który nie potrafi posługiwać się własną bronią. Zbyt pochopnie sądziła, że jest w stanie dobyć swojego miecza, nim zostanie ugodzona. Może gdyby spróbowała wykonać unik, bądź zbliżyła się do strażnika, by doprowadzić do zwarcia, w którym włócznia nie jest najbardziej poręczna, to miałaby czas na sięgnięcie po miecz, lecz nie w sytuacji, gdy w jej stronę mknęło już ostrze włóczni.
Grot broni Cienia dosięgnął ciała Stracha, nim ten zdołał zablokować go za pomocą nabytego niedawno miecza. Nawet jednak, gdyby kobieta w porę dobyła swojej broni, to trudno byłoby jej zablokować atak Cienia. Rana jaką Queen odniosła w wyniku tego uderzenia powoduje, że jej lewa ręka jest w zasadzie niesprawna i obficie krwawi. Nie została jednak odcięta, gdyż Cień dość szybko cofnął swoją broń, by tym razem wyprowadzić śmiertelne pchnięcie w stronę zranionej już Queen.
Z dobrych wieści należy zauważyć, że eks-kotka miała jeszcze prawą rękę, którą mogła używać miecza. Ból i utrata krwi utrudniały jednak podjęcie obrony i planując swoje ruchy dziewczyna musiała brać je pod uwagę. Co jednak jest dla Queen w tej chwili ważniejsze to upewnienie się, że tym razem jej ciało nie pozostanie bierne na atak i zareaguje w porę, zamiast podejmować się działań, których wykonanie wymaga zbyt długiego czasu, aby mogły się powieść.


Asthor
Pozostawanie biernym obserwatorem miało swoje zalety. Kapelusznik nie był przez nikogo atakowany i gdyby tylko zechciał mógłby bez problemu opuścić miejsce starcia, udając, że o żadnym zamieszaniu nic nawet nie wiedział. Przede wszystkim jednak mógł czekać odpowiedniej chwili, by zyskać jak najwięcej.
Jego słowa skierowane do Cieni pozostały bez większego komentarza, choć prawdopodobnie wywołały pewien efekt. Gwardzista był względem niego mniej podejrzliwy i wybrawszy odpowiednią chwilę można by go niespodziewanie zaatakować. Drugi, zajęty walką z Queen i pewien, że jego plecy są strzeżone przez partnera jeszcze mniej spodziewałby się ataku - lecz ten był nieco dalej i mężczyzna mógłby nie zdążyć przyjść Queen z pomocą.
Czy jednak musiał w czymkolwiek pomagać byłemu i aktualnemu Dachowcowi? Jego kurtka, która była mu tak droga, upadła na ziemię kilka metrów przed Kejko. Kobieta zasnąwszy nie tylko zsunęła się z miotły, lecz także nie była w stanie utrzymać cennego łupu. Asthor miał wolną drogę, by podnieść kurtkę i wyruszyć w swoją stronę. Chyba że znajdzie powód, by interweniować. Miał wiele możliwości: mógł odejść, przyglądać się dalej, wspomóc kotki, bądź Cienie, a może nawet wystąpić przeciwko wszystkim, by ujrzeć wywołany tym chaos.

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Port Lapis lazuli - Page 2 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Port Lapis lazuli
Pon 14 Lut - 0:45
Czy raz dla odmiany los nie mógł zesłać na mnie odrobiny szczęścia? Bycie czarnym kotem bywało niekiedy naprawdę męczące. A może nie był to pech, lecz kara za pychę? Bo gdy wszystko zaczęło układać się według mojego planu, to faktycznie mimo całego tego szaleństwa wokół pozwoliłam sobie na zasmakowanie w odrobinie satysfakcji. Jak się jednak okazało, zdecydowanie za wcześnie...
Ironię całego tego zajścia, tylko pogłębiał fakt, że spadł na mnie cios, który sama zadałam. Moja magia nigdy przedtem nie obróciła się przeciwko mnie i gdybym miała na to więcej czasu i mojej świadomości nie pochłaniało senne otępienie, to z chęcią pokontemplowałabym nad tym wszystkim znacznie dłużej. Nie raz bowiem zastanawiałam się, co dokładnie czują „ofiary” moich kołysanek, teraz miałam okazję doświadczyć tego na własnej skórze, choć moment był wyjątkowo nieodpowiedni. W dodatku niedane było mi nacieszyć się nim w pełni, gdyż w kolejce czekały już kolejne nowe doświadczenia. A do tak owych zaliczał się upadek, który przez brak świadomości nie zakończył się w sposób sobie właściwy. W końcu koty zawsze powinny spadać na cztery łapy... niestety nie tym razem.
Ból, który przeszył moje ciało, wygnał z niego senność i otępienie, każąc na powrót zmierzyć się z rzeczywistością, która rysowała się w dość ponurych barwach. Zasyczałam głośno, wiedząc już, że po tej akcji będę pełna zadrapań i stłuczeń... Czułam na sobie gryzący pył, który wcześniej osiadł na bruku. Nie był to jednak czas, aby martwić się o estetykę swego stroju. Szczególnie nie gdy nad głową wisiała mi groźba, iż ten w niedługim czasie mógł być zmieniony na niewolnicze łachmany, czy w co tam przyodziewali swe sługi niebiescy rogaci bufoni. Wewnętrzne przeczucie podpowiadało mi, iż nieodzowną częścią nowej garderoby okazałaby się obroża... a w tak ową zdecydowanie nie mi zamiaru pozwolić się zakuć.

Potoczyłam po okolicy szybkim spojrzeniem, aby sprawdzić, gdzie znajdował się mój oprawca.
Zacisnęłam zęby i gwałtownym ruchem, przyzwałam do siebie miotłę, aby ponownie się na nią wdrapać. Szybkość i zwrotność podczas lotu dalej mogły zapewnić mi przewagę. Sytuacja, w jakiej się znalazłam, była na tyle zła, że w mojej głowie niespodziewanie zrodził się pewien bardzo desperacki pomysł... tak desperacki, iż od samego myślenia o nim, czułam jak zaczynają piec mnie policzki. Już sama idea owego planu kłóciła się z moim poczuciem moralności... jednak teraz gdy toczyła się walka, moje priorytety musiały ulec chwilowemu przewartościowaniu. W innym wypadku będę miała na głowie znacznie gorsze zmartwienia. Do aktualnych należało wyrwanie się z tej całej draki i uratowanie Raven. Czułam się odpowiedzialna za całe to zamieszanie... być może, gdyby nie interweniowała podczas wybryku Kapelusznika, wszystko potoczyłoby się inaczej... lepiej. Ale teraz nie było czasu na umartwianie się, trzeba było działać. Szybko, odważnie i skutecznie.

Lecąc już w stronę białowłosej kotki (której poziom bycia w opresji znacznie wzrósł w czasie mojej krótkiej przymusowej drzemki), moja dłoń ponownie zniknęła, zatapiając się na wysokości mostka. Skupiłam swoje myśli na dobowych przedmiotach, jednym z nich okazała się niewielka maskotka w kształcie pluszowego misia. Zerkała na świat, błękitnymi błyszczącymi oczami, a jej jasne futerko barwą przypominało białą czekoladę. Na szyi pluszaka, powiewała długa błękitna kokarda, do której przytwierdzona była nietypowa ozdoba. Broszka, w kształcie serca, która w istocie tak jak i sam miś również była magicznym przedmiotem. Rubinowe serce, do tej pory służyło mi wyłącznie w roli ozdoby. Zawsze byłam zdania, że miłość nie jest czymś, co można na kimś wymusić. Ta niewielka broszka, temu przeczyła, bo właśnie takie nadano jej właściwości. Dzięki swej magii można było zauroczyć dowolną osobę... Perfidne i bezczelne...a jednak mogło okazać się też użytecznym... Pospiesznie oderwałam broszę od kokardy, zaś miś, choć wcale na to nie zasłużył, został wytarmoszony za swe małe pluszowe uszka. Zwykle byłam znacznie bardziej delikatna, lecz wykonywanie tych czynności podczas lotu na miotle, wcale do łatwych się nie zaliczało. Chwalić los, że miałam świetne poczucie równowagi (jako kot, jak i za sprawą umiejętności z Kamienia Dusz), oraz że zdecydowałam się na założenie spodenek, bowiem w innym wypadku do listy moich urazów dołączyłyby również obtarcia na udach.

Pozwoliłam, aby pluszak upadł na ziemię, gdzie zaczął rozrastać się do niepokojących rozmiarów. Słodka maskotka mogła teraz konkurować swymi gabarytami z najprawdziwszym polarnym niedźwiedziem. Miś rozumiał, czemu został ożywiony i od razu ruszył za mną, by być jak najbliżej osoby, którą zamierzał chronić za wszelką cenę. Byłam jednak świadoma, iż magiczny pluszak, zdoła jedynie opóźnić przeciwników...ja potrzebowałam prawdziwego obrońcy. Myśl o tym, co właśnie zamierzałam zrobić, mierziła mnie i sprawiała, że czułam się podle... jednocześnie zapach krwi unoszący się w powietrzu i myśl o zostaniu czyimś niewolnikiem, okazały się wystarczającą motywacją.
Moje wiedza na temat działania rubinowego serca była niewielka, pamiętałam jednak, że nie będzie w stanie przemienić nienawiści w miłość... co sprawiło, iż Strażnicy zostali automatycznie skreśleni z listy moich celów. Moją ofiarą miał zatem paść pewien pyskaty awanturnik, którego poniekąd uważałam za źródło swych problemów. Liczyłam na to, że odrobina sympatii, którą miał, zesłać na niego amulet sprawi, iż Kapelusznik, postanowi nam pomóc. Dlatego zaciskając palce na Rubinowym Sercu, to właśnie na nim skupiłam swoje myśli. Czy to wystarczyło? Nie miałam pewności... dlatego postanowiłam wzmocnić swoje szanse, usiłując zwrócić na siebie jego uwagę.
-Na arenie bardziej rwałeś się do pokazania, na co Cię stać... teraz masz ku temu lepszą okazję!
W tym momencie igrałam, z której siłą nie znałam... nie miałam pojęcia, jak dokładnie podziała rubinowe serce i czy było to właściwe posunięcie. Czas miał pokazać, teraz jedynym co mi pozostało, była próba odciągnięcia Cienia od Queen, Oby taran w wykonaniu ogromnego pluszowego misia do tego wystarczył.


*Rubinowe Serce - cel Asthor

**(działa na 1 osobę na raz przez 5-15 postów – tym dłużej, im większa była początkowa sympatia względem używającego; ponownie można użyć na tej samej osobie po odczekaniu 6 postów)


~Mrau~
Port Lapis lazuli - Page 2 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
Port Lapis lazuli - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Re: Port Lapis lazuli
Pią 1 Kwi - 17:09
Straszka osądziła strażników w sposób nieostrożny i arogancki. Uznała, że nie będą oni dużym wyzwaniem – a raczej nie posądzała ich za wyszkolonych w sposób wystarczająco dobry, czy też trzeźwych w stopniu dostatecznym, aby uznać ich za jakiekolwiek wyzwanie bądź też przeszkodę. Kiedy jednak poczuła palący ból lewej ręki, gdy metaliczny zapach jej własnej krwi dostał się do jej nozdrzy, zrozumiała swój błąd doskonale. Wyspiarze nie byli zatem tak bezużyteczni, a przynajmniej wojownicy, w końcu wciąż nie uznawała grubego upiornego za godnego, cóż, czegokolwiek.
W pierwszym odruchu chciała złapać się za krwawiące ramię, syknąć głośno i wyszczerzyć kły. Powstrzymała się jednak przed przyłożeniem zdrowej ręki do tej rannej. Hardo uniosła głowę i spojrzała w oczy swojego przeciwnika. Wtedy też ukazała swoje zęby, a także wydała z siebie warknięcie i najeżyła ogon.
Spróbowała cofnąć się o kilka kroków i napluć na swoją ranę, by podleczyć ją trochę dzięki swojej ślinie. Jej moc niestety nigdy do silnych nie należała, więc jedyne, na co mogła liczyć w tej sytuacji, to zmniejszenie się rany oraz spowolnienie wykrwawiania się. Jak dobrze pójdzie, to nawet nieco złagodzi jej ból.  
Nie zależnie czy kotce udało się tego dokonać, czy też nie – wzmocniła uchwyt na rękojeści ostrza i tym razem zastanowiła się chwilę, co dokładnie zamierza teraz zrobić. Jej lewa ręka zwisała bezwładnie, pod jej nogami tworzyła się kałuża z krwi. I raczej nie wiele nauczyła się od ostatniego zranienia, bowiem ponownie spróbowała zaszarżować na oponenta, a dokładniej na jedną z jego nóg, by ograniczyć jego mobilność. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli albinoski; przetnie mu jedną z tętnic, a przynajmniej spowoduje szkody na tyle duże, by strażnik miał ograniczone możliwości poruszania kończyną.  
Gdyby mężczyzna zaatakował ponownie, Raven postarałaby się uniknąć jego ataku, a gdyby okazało się to niemożliwe, to przynajmniej starałaby się zablokować nadchodzący cios.

Kobieta nie miała czasu na zastanawianie się lub też oglądanie, jak radzi sobie jej kocia znajoma, która również znalazła się w niemałych tarapatach. Raven mogła mieć jedynie nadzieję, że Kajko radzi sobie lepiej niż on, ma więcej szczęścia lub rozumu, lub obu tych aspektów tak ważnych do ujścia cało z opresji. W duchu życzyła jej powodzenia.
O bezczelnym agresorze zapomniała. Wypadł on z pamięci stracha – skoro już nie męczył żadnej z kocic i postawił na bierną obserwację – odchodząc w całkowite zapomnienie. Nie mniej, jeśli postanowi/zostanie zmuszony do podjęcia walki i wkroczy do akcji, ponownie uzna jego obecność i przypomni sobie, że faktycznie Asthor również znajdował się na polu bitwy.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

Port Lapis lazuli - Page 2 TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Asthor
Gif :
Port Lapis lazuli - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Alessandro Tschurtschenthaler
Wiek :
28 lat
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
190cm/82kg
Znaki szczególne :
-
Pod ręką :
Rubinowe Serce, Eliksir Nie-Ma-linowy
Broń :
-
Zawód :
Dawny lider gangu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t822-asthor
AsthorNieaktywny
Re: Port Lapis lazuli
Nie 1 Maj - 11:16
Tak więc rozpoczęła się walka i faktycznie nie trzeba było długo czekać, aby na scenie pojawiła się pierwsza krew, która wypłynęła z ręki białej kotki. Pewnie by ją straciła, gdyby włócznia stracha nie cofnęła się natychmiast. Od razu było widać w strażniku dobre wyszkolenie i długie doświadczenie. Wykorzystywał zasięg swojej włóczni do tego znał jej słabości, dlatego od razu cofnął swoją broń, niemalże odruchowo. Szybko mogłem ocenić, że kotka była tutaj w tej gorszej pozycji, przynajmniej jeśli chodziło o walkę bez użycia swoich paranormalnych zdolności. Nic dziwnego, że oba kotki postanowiły uciec na miotle, ale plan wyraźnie im się nie udał. Druga kotka, chociaż wydawała się mieć nieco więcej zdolności od swojej białej koleżanki była w lepszej pozycji. Ogólnie obstawiając wydawało mi się, że to jednak strażnicy, dzięki swojemu wyposażeniu i umiejętnościom mieli delikatną przewagę.

Na razie jednak postanowiłem pozostać biernym obserwatorem dokładnie tak jak powiedziałem. Oczywiście jakby jedna z kotek podbiegła do mnie i ze łzami w oczkach zaczęła się do mnie kleić prosząc o pomoc w walce z przeciwnikami z pewnością bym im pomógł i rozgromił ich wszystkich bez najmniejszego problemu, ale na razie nie zanosiło się na to. Szkoda było mieszać się w nie swoje konflikty, szczególnie po tym jak potraktowały moją bezcenną kurtką. Kiedy wydziałem, że leży na ziemi spokojnie ruszyłem w jej kierunku, aby zabrać ją, zanim ulegnie jakiemuś przypadkowemu zniszczeniu w ferworze tej walki. Oczywiście idąc po nią, a później zakładając na siebie uważałem, aby nie wejść w drogę walczącym. Nie chciałem być odebrany przez żadną ze stron jako wróg, ani tym bardziej oberwać jakiś przypadkowy cios. Gdyby taki nadlatywał jednak w moją stronę spróbuję szybko odskoczyć prostopadle do trajektorii tego ataku. Zapewne byłoby to pchnięcie włócznią więc wtedy po prostu odskoczyłbym w bok. Mam jednak nadzieję, że takie coś się nie wydarzy.

Oczywiście cały czas obserwuję obie walczące strony. Jeśli zobaczę w rękach czarnego kotka Rubinowe Serce zapewne szybko rozpoznam ten przedmiot z bardzo prostej przyczyny. Sam posiadałem przy sobie identyczny przedmiot i doskonale znałem jego działanie. Kogo chciała nim zauroczyć? Na strażników nie mogło zadziałać, a druga kotka i tak walczyła po jej stronie. Ja miałem być celem? Zakochać się w jednej kobiecie i zrezygnować ze swojego planu na harem pięknych kobiet, na który z pewnością zasługiwałem? Nigdy w życiu!!! Trochę w wyniku paniki sięgnąłem po jedyny przedmiot, który mógł mnie przed tym obronić, a przynajmniej tak myślałem w swoim roztargnieniu. Moje własne Rubinowe Serce, które szybko skierowałem w stronę czarnej kotki i użyłem na niej jej efektu, być może w tym samym czasie, co ona sama. Jaki był skutek użytych w tym samym czasie dwóch identycznych artefaktów? Ciężko powiedzieć. Czy w ogóle się to udało i jak dalej miała potoczyć się ta walka również ciężko było określić. Mogło się w końcu okazać, że nawet nie zauważyłem tego, co robiła kotka, chociaż przez większość czasu zajmowałem się tylko obserwacją otoczenia.

*Rubinowe Serce - cel Kejko

**(działa na 1 osobę na raz przez 5-15 postów – tym dłużej, im większa była początkowa sympatia względem używającego; ponownie można użyć na tej samej osobie po odczekaniu 6 postów)

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Port Lapis lazuli - Page 2 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Re: Port Lapis lazuli
Wto 7 Cze - 19:07
Queen

W przypadku pchnięcia cofanie się nie jest najlepszym z pomysłów. Nawet gdyby udało się oddalić poza zasięg długiej, drzewcowej broni, to wystarczyłyby szybkie kroki cienistego gwardzisty, by dopaść Queen w czasie, gdy ta będzie opatrywać swoje rany za pomocą mocy. Co więcej nawet gdyby Strach postanowiła się dalej cofać, to bez wątpienia jej oponent znacznie szybciej szedłby do przodu by przedłużyć atak, niż kobieta cofałaby się, by go uniknąć. Mówiąc prościej, gdyby Queen miała polegać wyłącznie na swoich umiejętnościach i nie otrzymałaby pomocy z zewnątrz, to bez wątpienia oręż gwardzisty by jej dosięgnął. Trudno stwierdzić, czy rana byłaby śmiertelna, choć bez wątpienia to było intencją ochroniarza wyspiarskiego arystokraty.

I o ile cofnięcie się od pchnięcia wykonanego długą bronią nie należy do najrozsądniejszych, to dało czas zamaskowanemu wojownikowi, który wyszedł z tłumu otaczającego walczących i interweniował. Chwyciwszy dłonią za drzewiec broni gwardzisty pchnął oręż w bok, tak by ten nie ugodził Queen oraz wykorzystał krótki miecz by wycelować jego ostrze w gwardzistę. Niespodziewane pojawienie się drugiego oponenta nie zostało w porę dostrzeżone przez Cienia, dzięki czemu gwardzista znalazł się w sytuacji, w której jeżeli nie porzuci swojej broni, będzie narażony na wrogie ostrze.
- Odważnie i głupio. - Warknął Cień z twarzą zwróconą ku masce swojego nowego przeciwnika.

Queen mogła zdecydować, czy chce dołączyć do swoich towarzyszy i pozostawić starcie nieoczekiwanemu wybawcy, czy też atakować, korzystając z tego, że Cień aktualnie zajęty jest zamaskowanym przybyszem a za jego plecami pojawił się ogromny jakby pluszowy miś.

Kejko i Asthor

Duża szybkość jaką bez wątpienia zapewniała magiczna miotła dawała złudne poczucie bezpieczeństwa. Kotka pochłonięta przygotowywaniem najwyraźniej zapomniała, że Cienie - gwardziści mogą mieć więcej asów w rękawie i szybkość oraz wysokość mogą nie zapewnić jej dostatecznej ochrony.

Kejko udało się sięgnąć po Rubinowe Serce i Pluszowego Obrońcę, lecz nie wszystko poszło bez problemów. Wokół kotki pojawiły się istoty z cienia przypominające gabarytami i kształtem wrony. Te zaczęły atakować Kejko tuż po tym jak ta zdążyła przemienić małego, przeuroczego misia w ogromne monstrum pluszu żądne przytulasków i gotowe do obrony kotki przed ewentualnym atakiem. Miś nie mógł jednak zaatakować Cienia, nie był stworzony do ataku, lecz jedynie do tego by bronić. W końcu tak wiele pluszu mogłoby wyrządzić komuś krzywdę spadając na niego i przygniatając do ziemi. Ten zatem zamiast skierować się na Cienia sunął powoli by zasłonić Queen przed atakiem. Toteż musiał minąć najpierw walczącego zamaskowanego wojownika oraz Cienia, do celu dotrze w kolejnym poście.

Kwestia odciągnięcia uwagi zrobiła się wybitnie skomplikowana w sytuacji, gdy cieniste ptactwo przysłoniło Kejko całą okolic i zaczęło ją atakować. Ataki są trudne do przewidzenia, a ponadto są liczne. I choć pojedynczy atak nie jest zbyt groźny, najwyżej bolesny, to liczba cienistych ptaków powoduje, że nie można ich zignorować.

Asthor w tym czasie wciąż stał z boku i obserwował sytuację. Niczym rewolwerowiec w samo południe stanął do pojedynku na Rubinowe Serca z Kejko i dość powiedzieć, że gdyby to rzeczywiście było starcie na dzikim zachodzie, to byłyby dwa trupy. Zarówno Kejko jak i Asthor zostali skutecznie trafieni Rubinowym Sercem użytym przez tego drugiego.

Może magiczna moc przedmiotu użytego przez Kejko skłoni Asthora do interwencji, a może do zaśpiewania ballady? Pozostawiam graczom decyzję w jaki sposób objawi się działanie Rubinowego Serca na ich postaciach.

Trzeba wspomnieć także, że Asthor mógł spostrzec jak gwardzista walczący z Kejko uniósł swoją dłoń i bardzo powoli ją zamykał - a wraz z tym jak to robił wokół Kejko pojawiało się coraz więcej cienistych ptaków.

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Port Lapis lazuli - Page 2 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Port Lapis lazuli
Wto 20 Wrz - 1:27
Przez bardzo, ale to bardzo krótką chwilę, byłam zadowolona ze swoich poczynań. Udało mi się zrealizować plan, który na ten moment wydawał mi się wybitnie cwany. Charakterystyczny błysk, jakim zalśniło rubinowe serce, dał mi do zrozumienia, że magiczna moc dosięgła swego celu. Z tym że w tej samej sekundzie... poczułam się dziwnie... Podobny stan miałam okazję przeżyć już kilkukrotnie, to też szybko pojęłam co i czemu mnie dopadło. Postanowiłam jednak upewnić się co do swych złych przeczuć. Spojrzeniem odszukałam postać Asthor, a gdy moje błękitne ślepia w końcu go dojrzały, zdałam sobie sprawę, jak bardzo źle było.
Twarz spłonęła mi nagłym rumieńcem, a uszy lekko opadły w dół, przez moment ginąc na tle burzy czarnych loków. Zrozumiałam, co się stało i przeklęłam własną głupotę... tym razem nie można było zwalić tego na pech. Powinnam była przewidzieć, że moc albo czar, którym potraktował mnie gwardzista, mogła nadal trwać. Kołysanka, którą chciałam wyeliminować z gry mego oprawcę, jakimś sposobem zrykoszetowała i podziałała przeciwko mnie samej. Teraz to samo musiało stać się, gdy użyłam rubinowego serca na Asthorze... Czar magicznego przedmiotu spadł na mnie, sprawiając, że w tej chwili trudno było mi oderwać spojrzenie od Kapelusznika, którego chwilę wcześniej miałam zamiar sprowokować do walki w charakterze naszego wsparcia. Mówiąc wprost, zwyczajnie go wykorzystać. Czy właśnie zostałam boleśnie ukarana przez karmę?
Być może gdybym nie była zaaferowana innymi istotnymi rzeczami, rozgrywającymi się na placu takimi jak choćby walka mej kociej towarzyszki i obserwacja gwardzistów, to zauważyłabym błysk rubinu w dłoni Kapelusznika. Mogłabym wówczas być dla siebie mniej surowa, ale tak się niestety nie stało. Dlatego winnym mojej krzywdy była karma oraz Cień, który najwyraźniej rzucił na mnie jakaś lustrzaną klątwę... Mogłam tylko mieć nadzieję, iż ta działa krótkoterminowo...

Ale ten problem musiał zejść na dalszy tor, ponieważ właśnie dopadły mnie nowe kłopoty. Krzyknęłam, gdy znienacka zostałam zaatakowana przez stworzenia, które przypominały stado przerośniętych wron. Z tym że to nie były zwykłe ptaki, wyglądały jakby, utkano je z jakieś mrocznej materii. Z powodzeniem można by zaryzykować pomysł, iż wyrwały się z czyjegoś koszmaru... W tej chwili poczułam się niczym bohaterka pewnego kultowego horroru ze Świata Ludzi. Ale na takie kino zdecydowanie się nie pisałam.
-Zostawcie mnie do cholery!
Warknęłam, czując jak ostre dzioby i drobne pazury kaleczą moją skórę, nie wspominając już o rujnowaniu garderoby. Nie trzeba chyba mówić, że sterowanie magiczną miotłą przy praktycznie zerowej widoczności nie należało ani do łatwych, ani tym bardziej bezpiecznych. Jedną ręką nadal trzymałam się trzonka swego środka lokomocji, drugą zaś zaciekle starałam się odpędzić od siebie upiorne ptaszyska. Kusiło mnie, by rozpędzić się na miotle i spróbować uciec przed atakami pierzastych maszkar, ale za bardzo obawiałam się, iż mój lot skończy się zderzeniem z kamienną ścianą czy nadzianiem się na jakieś ogrodzenie.
Wiedziona filmowym doświadczeniem mogłabym zaryzykować, próbę ucieczki i schronienia się pod wodą. Do jej źródła wcale nie było tak daleko. Jednak jaką miałam mieć pewność, że magiczne ptaki powstrzyma to przed dalszym atakiem?

Poza moim ciałem cierpiała też moja duma, przedstawiciela kociej rasy, który teraz nie mógł sprostać walce, z czymś, co w naturze powinno zwiewać przed nim w podskokach... Być może jednak ptaki wykreowane magią, takiej wiedzy nie miały...



Ostatnio zmieniony przez Kejko dnia Wto 28 Lis - 23:54, w całości zmieniany 1 raz


~Mrau~
Port Lapis lazuli - Page 2 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Asthor
Gif :
Port Lapis lazuli - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Alessandro Tschurtschenthaler
Wiek :
28 lat
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
190cm/82kg
Znaki szczególne :
-
Pod ręką :
Rubinowe Serce, Eliksir Nie-Ma-linowy
Broń :
-
Zawód :
Dawny lider gangu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t822-asthor
AsthorNieaktywny
Re: Port Lapis lazuli
Czw 12 Sty - 20:29
Tak więc zgodnie z najstraszniejszymi obawami wszystkich zderzyły się moce dwóch serc powodując zapewne, co najmniej dość spory zamęt na polu walki. Przynajmniej z mojej strony, bo do tej pory chciałem być tylko obserwatorem, ale gdy tylko poczułem te motylki w brzuszku na widok najpiękniejszej kotki na świecie to musiałem zainterweniować. Samo spojrzenie na niej powodowało, że miałem ochotę rzucić się jej na szyję i odlecieć. Jej piękna twarz, zgrabne ciało, śliczny ogon. Chciałbym wypalić sobie jej widok w swoim sercu. Nie było wyjścia musiała zostać moją kobietą.

Już miałem zrobić pierwszy krok i zaproponować jej randkę, ale wtedy zobaczyłem, że ktoś jeszcze jest zainteresowany moją ślicznotką. Jakiś przebrzydły Cień gapił się na nią jak pies na kawałek szynki w święta. Z pewnością był to mój konkurent w miłości. Niedoczekanie twoje. To była moja kotka, a patrzenie na nią przez dłużej niż 10 sekund mogło skutkować tylko jednym wyrokiem: śmierć.

Szybko zauważyłem, że przeciwnik posiadał dość nieprzyjemną do walki broń, nie tylko w postaci magii, ale również łańcuchów. Walka na pięści pewnie byłaby utrudniona przy zasięgu przeciwnika, a dojść do niego... Pewnie na to łatwo nie pozwoli szkolony gwardzista. Kto rezygnowałby za darmo ze swoich atutów. Trzeba był więc to przewyższyć. Najpierw użycie mojej najpotężniejszej mocy 'Absurdalna Siła', a następnie rozejrzenie się po okolicy. Fajnie byłoby znaleźć jakiś słup, latarnię. albo coś innego absurdalnie wielkiego i ciężkiego w okolicy. Jeśli uda się coś takiego znaleźć to szybki zamach z zamiarem sprzątnięcia gościa z większego dystansu olbrzymią bronią. Faktem jest, że nie umiałem czymś takim walczyć, ale czy machając ważącym ponad 100kg słupem o kilku metrach trzeba to umieć, aby siać spustoszenie? Pewnie nie jest to trudne. Poza tym po takim machnięciu liczyłem, że przynajmniej na chwilę przerwę koncentrację przeciwnika. Potem postanowiłem rzucić w niego trzymaną latarnią/słupem/czymś podobnym jednocześnie biegnąc do niego, aby skrócić dystans. Moim celem było dobiegniecie do niego udając, że chcę go uderzyć, ale w praktyce chciałem złapać łańcuchy swoimi rękami i albo wyrwać mu je kalecząc zapewne jego dłonie, albo rzucić nim trzymając za jego łańcuchy o ziemię, jeśli postanowi mocno je trzymać wykorzystując do tego moją olbrzymią siłę. Najpierw trochę podbić do góry lub na bok, a potem o ziemię, wykorzystując też siłę odśrodkową.

Jeśli nie znalazłem jednak żadnej latarni czy słupa. To szybciej realizuję swój plan i łapię najcięższą rzecz w pobliżu, którą jestem w stanie unieść (kamień, ławka, budka z jedzeniem), a następnie od razu rzucam nią w przeciwnika i ruszam w jego stronę, aby zasymulować atak, a w praktyce złapać za łańcuchy, a następnie wyrwać je lub rzucić przeciwnikiem o ziemię trzymając za łańcuchy z drugiej strony.

Oczywiście ciągle uważam na ewentualne ataki, gdyby coś poszło nie tak. Jeśli spróbuje zaatakować mnie z boku jakimś cięciem spróbuję złapać łańcuchy lub odskoczyć w tył, jeśli uznam to za niemożliwe. Przy ataku z góry, jeśli nie uda się przejąć łańcuchów odskoczę w bok. W wypadku użycia przez niego jakichś pocisków, o których mogłem jeszcze nie wiedzieć, czy to magicznych, czy zwykłych postaram się zareagować odskoczeniem w bok.

Miałem nadzieję, że moje akcje sprawią, że gwardzista przestanie się interesować moim kotkiem, który jest mój, a nikogo innego. Czy byłem zmotywowany? Patrzyła na mnie najpiękniejsza kobieta na świecie, którą szczerze kochałem i musiałem się przed nią popisać. Musiałem dać z siebie 100%, nie 200%, jeśli chciałem jej zaimponować. Jeśli pokażę swoją siłę, która oczywiście mam to na pewno umówi się ze mną na koktajl truskawkowy. Ale, co jeśli coś pójdzie nie tak, dam dupy w walce i to gwardzista wygra? Czy to on pójdzie na randkę z moim kotkiem? Niedoczekanie, nie ma takiej możliwości! Mój wewnętrzny płomień motywacji płonął, aby pokonać Cienia.

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Port Lapis lazuli - Page 2 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Port Lapis lazuli
Sro 29 Lis - 1:11
Na scenie walki wydarzenia działy się szybko, zbyt szybko, abym mogła nadarzyć za wszystkim. Tym bardziej, kiedy wstrętne widmowe ptaszyska, ciągle atakowały mnie z nienaturalnym uporem.
Starałam się je zgubić podczas lotu, a jednocześnie wypatrzeć, co dzieje się z moimi towarzyszami.

Nigdzie nie widziałam swej kociej towarzyszki, o którą powinnam się martwić. To jej powinnam wypatrywać, lecz za sprawą miłosnego uroku z trwogą przyglądałam się starciu prowadzonemu przez Kapelusznika. To właśnie o niego bałam się najmocniej, mimo że widziałam o nim tyle co nic… magia bywa piękna, ale i przerażająca.
Zasyczałam z bólu, gdy dziób jednej z koszmarnych broń pozostawił rozcięcie na moim policzku.
Odwróciłam wzrok i, w tym momencie, dostrzegłam jak na plac wkradły się trzy postacie o twarzach przesłoniętych maskami. Kolejni nieprzyjaciele? Tak właśnie pomyślałam, zanim nie zostałam oślepiona nagłym rozbłyskiem światła. Coś mną szarpnęło, a świat na moment, jakby się zatrzymał… Byłam zupełnie oszołomiona… do momentu, aż poczułam jak ktoś pociągnął mnie za ramiona. Kobieta w masce przypominającej rozłożone motyle skrzydła, wpatrywała się we mnie złotym spojrzeniem.
Zupełnie nie wiedziałam, kiedy zsunęłam się z latającej miotły i zaczęłam iść tam, gdzie kierowała mną nieznajoma. Nie wiedziałam, jak się sprzeciwić, a jednocześnie jakaś uspokajająca siła, podpowiadała mi, abym zachowała spokój.
W tle słyszałam obce głosy, których ton przypominał militarne komendy. Było wśród nich coś o zabezpieczeniu cywili…. Niedane było mi się nad tym za długo zastanawiać. Kobieta skryta za osłoną motylich skrzydeł zatrzymała się pod drzwiami najbliższego budynku, a gdy dotknęła ich klamki, te przez mgnienie oblały się złotem.
– Wszystkim się zajmiemy. Czy poważnie ucierpiałaś?
Nadal pod wpływem dziwnego otumanienia jedynie przecząco pokręciłam głową. Może i nie prezentowałam się, w tym momencie najlepiej, ale rany były jedynie uciążliwe.
. Tamta tylko skinęła głową, po czym otworzyła drzwi i bez jakiegokolwiek popchnęła mnie za próg… a ja wiedziałam, że ta podróż była znacznie dłuższa niż te kilka niezdarnych kroków.

zt.


~Mrau~
Port Lapis lazuli - Page 2 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach