Polana Melodii

Velo
Gif :
Polana Melodii 5PUjt0u
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t792-velonika-cheshire https://spectrofobia.forumpolish.com/t295-koniec-koncow-wszystkie-kawalki-zloza-sie-w-calosc https://spectrofobia.forumpolish.com/t991-all-you-need-is-love-and-a-cat#14347 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1123-velo
VeloDuchowa Zguba
Polana Melodii
Czw 14 Mar - 2:39

To miejsce tajemnicze, lecz niezwykle urokliwe i przepełnione magią oraz muzyką. Polana Melodii, bo tak nazwana została przez mieszkańców Krainy Luster, znajduje się w północnej części Malinowego Lasu w niedalekim towarzystwie Herbacianej Rzeki. Czemu swą nazwę owo miejsce zawdzięcza? Otóż wkraczając na polanę, nagle da się poczuć przyjemne mrowienie, ziemia drga delikatnie, a cała zieleń rozświetla się delikatnie. Występująca tu roślinność, gdy tylko ktoś na tej ziemi zagości, zaczyna emanować delikatnym, niedrażniącym wzroku światłem. Wkraczając dalej w tą urokliwą scenerię, łatwo odkryć magię tego zakątka, wystarczy tylko dotknąć czegokolwiek: liść, drzewo, kamień, grzyb, kwiat. Wszystko, co z dotykiem się spotka, dźwięk wydaje.Dźwięki różnią się od siebie barwą, tonem, długością, a także głośnością. Można łatwo spostrzec, że większe przedmioty są źródłem bardziej donośnych dźwięków. Polana ta stała się miejscem, do którego z chęcią przybywają wszyscy, którzy w muzyce się miłują, ponieważ kiedy pozna się już dostatecznie dobrze występujące tu nietypowe instrumenty, można dać niezły popis swych umiejętności.
Pomysłu Kejko

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Sro 1 Maj - 19:04
Abi obiecała się nie oddalać za bardzo, ale niestety miała bardzo słabą orientację w terenie. Tak więc ledwie zaszła do lasu, przeszła kilka metrów i już się zgubiła. Dobrze, że miała ze sobą Lulu! Przynajmniej nie była sama i nie było jej przez to smutno...
Prawie. Książe i reszta będą się o nią martwić... Napisała, że nie pójdzie daleko a już nie wiedziała gdzie jest! Jest niegrzeczną dziewczynką i skłamała... Była bliska łez, gdy tak szła przed siebie, próbując znaleźć drogę do domu. Lulu wesoło podszczekując, człapała za swoją przyjaciółką. Była bardzo zadowolona chyba, ze zwiedzania nowego miejsca. Dla niej to jak nowa przygoda, a Abi zaczynała się martwić...
Nie była pewna ile tak szła, ale robiło się coraz cieplej. Dziewczynka zaczęła oddychać trochę ciężej. To nie było miłe...
W końcu gdzieś doszła. Nigdy nie była w takim miejscu. Wyglądało jak wyjątkowo ładna łąka, ale gdy na nią weszła to podłoże lekko się podświetliło! Jak zaczarowane! A gdy Lulu wbiegła za nią, trącając ogonkiem liście, to te wydały z siebie dźwięk! Cichutki ale bardzo miły dla ucha! Na buzie dziewczynki wstąpił szeroki uśmiech. Wesoło się śmiejąc, podchodziła do roślinek i ich dotykała, odkrywając nowe dźwięki!

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Czw 2 Maj - 9:43
Moe chciał odpocząć trochę od miasta. Miał na dziś jedzonko, więc nie musiał się martwić o to, że musiałby coś zarobić. Miał też troszkę pieniążków. Malutko, ale dla niego samego wystarczyło.
Uznał, że przejdzie się do Malinowego Lasu i zje trochę owoców. Może nawet przejdzie się na Polanę Melodii? Ostatnio spotkał jedną panią na targu, która nie chciała mu uwierzyć, że jest takie miejsce! Może weźmie jakieś kwiaty i sprawdzi przy okazji, czy po zerwaniu nadal będą wydawać z siebie dźwięki? A jeśli tak to...może uda mu się udowodnić tej głupiej pani, że mu się nic nie przyśniło! Przecież jest Cieniem....a te nie śnią.
Gdy już znalazł się na polanie, oglądał sobie kwiatki i szturchał je palcami, szukając takich, co mają najpiękniejszy dźwięk. Jego włosy lśniły w słońcu wszystkimi kolorami tęczy, a jego oczy się śmiały. Myślał, że jest tutaj sam. Przynajmniej w tej części polany, gdy zobaczył dziewczynkę. Wyglądała na Arystokratkę, śmiejącą się i szturchającą rośliny. Niedaleko biegał też pies, nie widział jednak jak jest wielki...ale chyba spory.
Moe przełknął ślinę. Ale z drugiej strony...co tu robi taka młoda Arystokratka? Chyba nie powinna chodzić sama. Gdy patrzył na innych Upiornych, to zawsze chodzili z jakąś obstawą, czy przynajmniej opiekunką. No...mówiąc o tych młodych, jeszcze dzieciach.
Zaczął się rozglądać, szukając czy nie ma gdzieś jej opiekunów. Może się zgubiła? Jeśli tak to jej pomoże. Przynajmniej miał taką nadzieję.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Nie 5 Maj - 13:50
Ciemne loki Abigail, podskakiwały razem z nią, gdy tak biegała od roślinki do roślinki, słuchając pięknych dźwięków. Lulu nie bardzo wiedząc o co chodzi, cieszyła się razem z nią, szczekając radośnie i próbując ugryźć dziewczynkę w kostki. Abi wiedziała, że nie powinna jej na to pozwalać, ale było tak fajnie, że zostawiła przyjaciółkę w spokoju. Nie robi tym przecież nikomu krzywdy, prawda?
Słońce przyjemnie grzało ją w buzię, było naprawdę fajnie. W końcu lekko zziajana, usiadła na miękkiej trawie i zaczęła łaskotać Lulu, która ochoczo odpowiadała na jej zaczepki. Abi była tak pochłonięta zabawą ze swoją małą przyjaciółka, że nie zauważyła nieznajomego. Najpierw się wystraszyła i pomyślała, że to pewnie źli ludzie którzy skrzywdzili Nane, przyszli po nią. Aeron mówił że ma się nie oddalać, a to zrobiła i teraz będzie miała kłopoty...
Wstała i otrzepała kolanka. Rozglądając się nerwowo. Lulu w ten czas zaczęła tarzać się w trawie. I gdy już naprawdę zaczynała się bać, to dostrzegła chłopca. Kamień z serduszka jej spadł! Aż głośno westchnęła.
Chłopiec był od niej wyższy, więc pewnie starszy. Jego włosy, zwróciły jej uwagę niemal od razu! Były piękne, takie kolorowe. Tęczowe! Nie wiedziała, czy to przez słoneczko czy tak już miał, ale wyglądało to bardzo ładnie!
- Ale mnie przestraszyłeś! Nie ładnie tak się skradać!- pogroziła mu paluszkiem, a potem się roześmiała zakładając włosy za uszy.
- Jestem Abigail, a Ty?- nie podchodziła do niego, uznała że to on powinien do niej podejść. Tu gdzie stała było cieplutko i milusio.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Czw 9 Maj - 18:23
W pewnym momencie dziewczynka wydała się...przestraszona? Zaniepokojona? Ale przecież to nie przez Moe! Jeszcze nawet nie spojrzała w jego stronę. Chyba, że miała jakąś moc? Nie wiedział...
Rozejrzał się, gdy go oskarżyła o to, że ją wystraszył? Nie widział nikogo więc pokazał na siebie.
Podszedł do niej i uśmiechnął się szeroko - jestem Moe - powiedział i wyciągnął rękę. Starał się jednak nie podchodzić za blisko. Miała psa...i może wyglądał na szczeniaka, ale tutaj nic nie było pewne. Spoglądał co jakiś czas na zwierzaka.
- Co tutaj robisz? Jesteś z kimś? - zapytał rozglądając się. Młoda Arystokratka nie powinna chyba chodzić tak sama...prawda? Dużo osób chciałoby ją porwać...a jak jest jeszcze z jakiegoś wysokiego rodu, to już na pewno by ktoś chciał za nią duuużo pieniążków.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Sro 15 Maj - 21:18
Uścisnęła delikatnie dłoń Moe i dygnęła, ale nie tak bardzo bardzo. Nie chciała by Moe sobie pomyślał, że jest dziwna. Mimo, że go nie znała uśmiech nie schodził jej z buzi. Lulu biorąc przykład ze swojej przyjaciółki, podeszła do nieznajomego i obwąchała jego nogi, nie przestając merdać ogonem.
- Zauważyłeś, że wszystko tutaj wydaje różne dźwięki? Brzmi to magicznie!- gdy to powiedziała, podeszła do najbliższego kwiatka i go dotknęła. Po polanie rozeszło się przyjemne dla ucha dzwonienie. Dziewczynka była zachwycona, co było wyraźnie po niej widać.
- Jestem z Lulu, to moja przyjaciółka! Jest bardzo milutka, prawda?- Abigail klęknęła i pogłaskała Lulu. Zastanawiała się, czy wszyscy w domu już wstali. A jeśli tak, to czy jej szukają?
- Wiesz Moe, chyba się trochę zgubiłam. Szłyśmy przed siebie raczej i nie wiem jak wrócić.- Abi raptownie posmutniała. Nie chciała by ktokolwiek się o nią martwił. Byli dla niej tacy mili, a tu coś takiego!

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Pią 17 Maj - 1:43
Zamrugał zaskoczony. Magicznie? Ej...a oni nie są w magicznym świecie - Ty chyba nie często wychodzisz co? - zapytał, przekręcając lekko głowę w bok. To było dość nietypowe. Owszem była młoda...ale raczej nie była aż taka...głupia prawda? Moe jednak nie miał zamiaru jej tego mówić. Wiedział, że dzieci z bogatych rodzin często są chowane pod korcem. Dlatego też nie oceniał.
Przytaknął głową - mogę pogłaskać? - zapytał grzecznie i jeśli pozwoliła dał powachać Lulu swoją dłoń. Obserwował co pies zrobi i jeśli będzie się czuł pewnie to po prostu go pogłaszcze po głowie. Lubił zwierzęta, dlatego też uśmiechał się szerzej, widząc wesołego szczeniaka.
Zamrugał znów zaskoczony - czyli...naprawdę poszedłaś sama bez nikogo? - no to było nietypowe, a nie wyglądała na taką, która by się buntowała przed opiekunkami.
Szybko się jednak ponownie uśmiechnął - pomogę Ci! Ale..czy wiesz skąd przyszedłaś? - zapytał trochę niepewnie i podrapał się po tyle głowy.
Ciekawe czy mu w ogóle zaufa. W końcu nie wyglądał zbyt reprezentacyjnie. Miał na sobie za dużą, startą szarą koszulę, które już dawno przeżyła lata swojej świetności, trochę wyrobione buty oraz poplamione, dziurawe spodnie. Sam był też trochę zakurzony na buzi. Ale to nie było dla niego ważne. Ważne, że może znów komuś pomóc!
Miał tylko nadzieję, że nie uznają go za porywacza młodej Arystokratki…która patrząc na ubrania, na bank była z dobrego domu…

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Nie 19 Maj - 16:02
- A dlaczego pytasz? Wychodzę bardzo często!- zdziwiona minka dziewczynki, jedynie potwierdzała jak bardzo zdziwiło to pytanie. Zastanawiała się czy powiedziała coś nie tak jak trzeba i to stąd to pytanie... Szybciutko w głowie przemyślała to co powiedziała i nadal nie rozumiała dlaczego Moe zadał jej takie pytanie.
Na pytanie o głaskanie, kiwnęła głową. Lulu to jej przyjaciółka, ale nie widziała w tym problemu. Pies powąchał podstawioną dłoń i lekko tracił ją nosem. Nie była tak radosna jak zawsze, raczej zachowała się ostrożniej, ale i tak polizała chłopca po rękach gdy ją głaskał. Abi nie mogła się nie zaśmiać gdy na to patrzyła.
- Wzięłam ją na spacerek, bo potrzebowała się wysiusiać.- kucnęła i też pogłaskała Lulu. Pamiętała o tym by mieć złączone kolana. Kiedyś tak nie robiła i Nana na nią wtedy krzyczała, bo dziewczynkom tak nie wypada robić.
- Mówiłam już przecież, jestem z Lulu!- nadęła lekko policzki, z ust robiąc dzióbek. Chyba naprawdę jakoś źle mówiła, skoro Moe nie do końca rozumiał co mówiła.
Klasnęła w dłonie zadowolona, gdy chłopiec zaproponował jej pomoc.
- Gdzieś stamtąd przyszłam.- wskazała za siebie, zastanawiając się bardzo intensywnie, co mogłoby ich nakierować.
- Mieszkam w takim duuuużym i ciemnym domu. Trochę wygląda jak dom wampira albo jakiegoś złego króla z bajek. Jest tam taki wielki ogród i konie. - przygryzła trochę policzek od środka. Nie zapamiętała za dużo szczegółów. Zewnętrzną część widziała tylko chwilę i nie przyjrzała się porządnie. Miała nadzieję, że Moe jednak skojarzy skąd Abi przyszła.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Pon 20 Maj - 21:38
Westchnął - no bo....tu wszęędzie jest magia, a wyglądasz jakbyś o tym nie wiedziała - przekręcił głowę. Nie chciał jej obrażać. Po prostu coś mu tutaj nie pasowało. Już miał problemy wiele razy i wolał być uważny. Tak jak mu to radził pan Gawain.
Pogłaskał pieska i uśmiechnął się, gdy został polizany po ręce - fajna - przyznał, gdy się już wyprostował. Przytaknął też dziewczynce, słysząc, że wyszła z nią na spacer. No dobrze...ale sama?
Westchnął ciężko, widząc jak Arystokratka się naburmusza - nie fochaj...po prostu rzadko kiedy widzi się młodą Upiorną, która nie jest w towarzystwie przynajmniej jakiejś opiekunki czy służki...w końcu nigdy nie wiadomo czy nie spotka się kogoś złego - wyjaśnił jej. Miał dopiero 10...może 11 lat, ale wiedział doskonale jak niebezpieczny potrafi być świat. W końcu wychowywał się na ulicy i już od roku musiał sobie radzić sam. Pomagał mu pewien Cień, ale Moe starał się być jak najbardziej samodzielny. Choć...swoje rzeczy trzymał u niego i większość pieniążków, by na pewno ktoś go nie okradł.
Spojrzał we wskazanym kierunku. Ale jaką pewność miała dziewczynka, że na pewno stamtąd? W końcu mogła wiele razy się zakręcić i zgubić. To nie było takie trudne. Ale przytaknął jej głową. Słysząc opis domu zamyślił się. Dużo było takich miejsc. Ale powoli ruszył we wskazanym kierunku - a pamiętasz coś jeszcze? Na przykład ... jakie budynki były naokoło? Albo w jakiej okolicy? - zapytał. Może to jakoś im pomoże czy coś? Nie był pewnym.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Czw 23 Maj - 20:49
- Oczywiście że o tym wiem, ale nie znaczy to że nie mogę się tym zachwycać! To że wszędzie dookoła jest powietrze, oznacza że nie mogę się cieszyć z jego świeżości? Nie!- uśmiechnęła się szeroko i wzięła baaaardzo głęboki wdech, a przy wydechu dotknęła kolejnego kwiatka który miał o dziwo dość niski dźwięk.
Magiczny świat był według Abi niezwykle piękny. Wiedziała, że nie wszyscy muszą myśleć jak ona. Dla Moe może być zwyczajny, a to że ona go tak bardzo lubi, może oznaczać że jest dziwaczką...
Ale Abi kochała świat. To że był taki piękny i miły.
Nie znała słowa foch, ale nie chciała by Moe uznał ją za głupią, więc nie spytała o znaczenie.
- Nie mam nikogo takiego. Nie boję się, bo nic nikomu nie zrobiłam, by był na mnie zły i chciał mi coś brzydkiego zrobić.- powiedziała to wręcz z nadgorliwą pewnością. Nie chciała pokazać, że tak naprawdę to się trochę boi... Bo Nana i mama to cudowne kobiety, a jednak ludzie byli dla nich źli i zrobili im krzywdę...
I wtedy przypomniało jej się coś ważnego, związanego z domem.
- Wszystko tam jest odwrócone. Znaczy się, jak wchodzisz w okolicę, to wszystko jest do góry nogami! Naprawdę zabawnie to wygląda, ale po chwili się już przyzwyczajasz i jest jakby normalnie.- więcej nie pamiętała... Naprawdę bardzo chciała sobie cokolwiek więcej przypomnieć, ale im bardziej dziewczynka się na tym skupiała, tym mniej rzeczy pamiętała...
- A dlaczego Ty tutaj jesteś Moe?- była ciekawa, jak znalazł to miejsce. Może też się zgubił, ale wstydzi się to przyznać? Nana mówiła, że chłopcy są uparci i nie lubią mówić o tym co źle robią. Może Moe tak właśnie ma?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Pią 24 Maj - 10:42
Zamrugał, ale już tego nie komentował. Rozumiał zachwycać się, ale z drugiej strony ona robiła to aż do przesady. Co było dość dziwne....ale cóż. Dziewczyny ogólnie są dziwne! Zupełnie jakby pochodziły z innego świata.
- aha.... - nie chciało mu się tego tłumaczyć, ale chyba trzeba - Ty może nie, ale ktoś może nie lubieć twojej rodziny, albo lubieć pienionszki i co wtedy? Ale teraz jesteś ze mną! Ja Cię ukryję jakby co - wypiął dumnie pierś. Naprawdę chciał pomóc i da z siebie wszystko, żeby na pewno dziewczynka trafiła do domu bez problemów.
Zrobił zamyśloną minę i przytakiwał, gdy ta opisywała okolicę - to jest...Odwrócone Osiedle - powiedział ostrożnie. W końcu mógł pomylić nazwę. Sam czasem używał własnych nazw ale w trakcie pracy z panem Gawainem nauczył się, żeby tak nie robić bo to może doprowadzić do wielu problemów, gdy ktoś się nagle dowie, że idzie nie tam gdzie powinien. Ale cóż...już się nauczył.
- Poszłaś daleko bardzo.... - przyznał jej - ale wiem jak tam dotrzeć więc spokojna twoja rozczochrana - powiedział i chwycił mocniej swoje roślinki. Dotknął ich ale okazało się, ze już tak ładnie nie grają.
- Chciałem udowodnić takiej głupiej Babie, że takie roślinki naprawdę istnieją, ale chyba mi się nie uda - dał kwiatki Abi. Niech sobie niesie, a poza tym dziewczynki lubią kwiatki, prawda? Ruszył w końcu w tylko sobie znanym kierunku, prowadząc Arystokratkę w stronę Odwróconego Osiedla.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Wto 28 Maj - 19:40
Abi niestety nie rozumiała, dlaczego ktoś z powodu pieniędzy miałby zrobić jej krzywdę. Przecież jeśli ktoś będzie chciał pieniądze, to mu je da! A jeśli nie będzie miała, to pomoże inaczej. Nikt nie musiał więc jej krzywdzić, by coś dostać. Wystarczyło ładnie poprosić!
- Jesteś teraz trochę jak mój rycerz! A wiesz że mam księcia? Mieszkam z nim właśnie w tym duuuużym domu. Nazywa się Aeron i jest bardzo piękny i dobry.- uśmiechnęła się szeroko, gdy pomyślała o swoim kuzynie. Bardzo się cieszyła, że go spotkała wtedy w klinice. Zajął się nią i poznał z Caiusem, Bianką i Aldenem. Dzięki niemu ma Lulu i poznała teraz nowego kolegę- Moe. Aeron był bardzo dobrym człowiekiem i bardzo dużo jej dał. Kochała go!
Podziękowała ładnie za kwiatki. Lubiła roślinki, chociaż wolała takie które dłużej pożyją niż cięte kwiatki.
- Zamyśliłam się trochę po drodze, a potem jak próbowałam wrócić to chyba poszłam jeszcze dalej. Nigdy nie byłam dobra w znajdowaniu drogi.- wzruszyła ramionami i ruszyła za chłopcem.
- Wiesz, czasem tak jest że lepiej jest, gdy pewne rzeczy zostają tam gdzie należą. Skoro ta Pani nie chciała Ci uwierzyć, to znaczy że jest smutnym człowiekiem.- poklepała Moe po ramieniu, chcąc dodać mu otuchy. Nie chciała by się zaczął smucić! Lulu szczeknęła i ruszyła za nimi.

Z.t x 2

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Sob 5 Paź - 15:45
Kayl dał się zaprowadzić na wspomnianą polanę bez komentowania. Każde miejsce w tej krainie było w jakiś sposób magiczne. Czym ta konkretna różni się od innych? Jaka bajka ją w sobie umieściła? Lub raczej ile już to zrobiło?
Przejście było spokojne. Nie szli przez żaden dziwny teren, zwierzęta co najwyżej ciekawie się im przyglądały, niechętne by zbliżyć się do smoka, lub małych mięsożerców. Była to przynajmniej prawda w przypadku ptaków i gryzoni. Miejscowe drapieżniki nie polowały o tej porze, a rzucanie się na ludzi nie było dla nich opłacalne. Szansę na najedzenie się były małe, a karmienie potencjalnych rywali terytorialnych, jeśli by się jednak udało, zwyczajnie nie miało sensu.
Kolejne drzewa zbliżały się i znikały z oczu. W końcu jednak coś się zmieniło. Sam francuz tego nie poczuł, jednak zauważył, że nastąpiła delikatna zmiana. Wydawał się błyszczeć, jaśnieć. Nie tylko on zresztą. Zwierzaki, Tulka, rośliny... I ten dźwięk. Kayl nie tupał. zwierzaki naturalnie stąpały delikatnie, lub unosiły się w powietrzu. Jednak spod ich stóp było słychać delikatną symfonię mniej lub bardziej pasujących do siebie dźwięków, delikatnie, dając tło muzyczne dla obserwowanego terenu. Nawet delikatnie trącony liść wydał z siebie lekką nutę, przypominającą uderzenie w cymbałek. Cała ziemia drgała, jakby rezonując z setkami instrumentów... Jednak... żaden instrument nie był możliwy do dostrzeżenia. Kayl lekko zmarszczył brwi i tym razem celowo dotknął liścia, który po raz kolejny zadzwonił.
- Huh... Ciekawe... - skomentował, rozglądając się, co robią zwierzaki i córka - Rzeczywiście, niezwykłe miejsce. - dodał i przestał mowić, przyglądając się jak tym miejscem można się bawić. Bo czym było tworzenie muzyki z losowych dźwięków, jak nie zabawą?
Nie pytał córki o nic. I ona chciała odpocząć, więc chciał dać jej do tego okazje.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Sob 5 Paź - 23:09
Cieszyła się, że ojciec dał się namówić na spacer. Nie mówiła za wiele, obserwowała tylko jego reakcje na widok polanki. Levi biegał i latał będąc wielkości owczarka, łapiąc jakieś ptaszki po drodze. To dobrze, że umie sam o siebie zadbać. W sumie Tulka nawet nie wiedziała jak stary jest ten gad. Nie miała pojęcia jak można to w ogóle określić, ale zachowywał się trochę jak podrośnięty szczeniak więc podejrzewała, że jest jeszcze dość młody.
Gdy dotarli na miejsce, zaśmiała się widząc reakcję Kayla - to Polana Melodii, chyba nie muszę mówić czemu tak się nazywa - powiedziała po czym uśmiechnęła się tajemniczo.
Po chwili klepnęła go w ramię - berek! Pokaż czego się nauczyłeś! - zawołała uciekając przed nim po czym podskoczyła wysoko i wylądowała na czterech łapach. Spojrzała jeszcze na starszego Opętańca i zaczęła biegać wokół niego, prowokując go do zabawy. Może i chce odpocząć, ale nikt nie powiedział, że chce leżeć do góry brzuchem i nie robić nic.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Sro 9 Paź - 22:20
Córka nie musiała nawet dodawać, że nie będzie dopowiadać o polanie. Nazwa mówiła sama o sobie. A co się z tym wiąże, sprawdzał, co brzmi w jaki sposób.
Poczuł klepnięcie w ramię i usłyszał dźwięk wydawany przez własne ubranie, po czym dołączył do tego głos jego córki. Zobaczył już tylko lisa, czekającego na dalszy ruch francuza. Ten się tylko zaśmiał i rzucił się w jej stronę. Po 4 krokach, był już 4 nogą istotą o rudym futrze, powoli malejącym do formy lisa, goniącego za córką. Za nim upadł płaszcz i jeden but, którego Kayl nie dał rady wchłonąć w nową formę, nie do końca się skupiając.
Biegł pomiędzy źdźbłami trawy, rozkopując kamienie na boki. Zwierzaki które tu przyprowadzili patrzyli się tylko z boku, nie pewne, czy rzucić się do zabawy, czy zająć się sobą. Najbardziej w szoku wydawał się smoczek, który po raz pierwszy zobaczył nową panią i jego, bez ludzkich kształtów i skrzydeł.
W końcu udało mu się złapać córkę, po czym bez słowa rzucił się w drugą stronę, starając się unikać prób złapania. Skakał pomiędzy drzewa i unikał gałęzi...
Ostatecznie dał się złapać i kontynuował zabawę.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Sro 9 Paź - 23:40
Zaśmiała się głośno, gdy po Kaylu została tylko część garderoby. Ważne, że umiał już się całkowicie zmienić bez większego problemu, a to naprawdę wiele znaczyło.
Julia uciekała przez ojcem, ale gdy tylko została złapana od razu zawróciła i goniła starszego Opętańca, póki go nie dopadła i tak w kółko.
Zwierzaki początkowo były zaskoczone, głównie tym, że Kayl też może się zmieniać (oczywiście chodzi o dziewczynki, bo Levi to już całkiem nie ogarniał co się dzieje).
Po dłuższej chwili dołączyły do nich ale w sumie tylko w formie przeszkadzajek. Skakały i piszczały wesoło, a Smoczek wskoczył na drzewo i oglądał wszystko z góry. Chyba nie za bardzo wiedział jak się za tę zabawę zabrać.
Tulka w końcu przy swojej następnej okazji powaliła większego rudzielca i stała nad nim, przygniatając go łapami do ziemi i dysząc wesoło, po czym po prostu walnęła się na grzbiet obok niego i odpoczywała po szalonej zabawie.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Sro 16 Paź - 17:04
Zabawa jak długo by nie trwała ostatecznie ich zmęczyła. Kayl zaczął się potykać i ostatecznie nie dał rady uniknąć córki. Popatrzył na nią tylko przepraszająco gdy go przygniotła. Kiedy zamiast uciekać położyła się obok, wypuścił głośno powietrze, zmieniając się z powrotem w człowieka. Zabawa to coś na co nie miał możliwości od... bardzo dawna. Nie mówiąc już o tym, że mu raczej nie wypadało.
- Jest... zdecydowanie inaczej... huf... było ciekawie... I te wszystkie dźwięki... - zaczął komentować. - Szkoda, że zaraz będzie trzeba wracać do pracy... - powiedział z żalem. Mimo tego, nie wstawał. Zaraz też Kropka siadła mu na piersi i zaczęła się rozglądać i wąchać powietrze. Levi zbliżył się tymczasem do Tulki.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Sob 19 Paź - 20:58
Zaśmiała się głośno, merdając wesoło ogonem. Jeszcze nie zmieniała swojej postaci, ale widać było, że jest zadowolona i raczej na pewno czuje się o wiele lepiej.
Po chwili wróciła do swojego wyglądu i już nawet nie wyglądała, aż tak blado. Trochę ruchu na świeżym powietrzu musiało jej naprawdę dobrze zrobić. Padła na plecy, rozprostowując swoje potężne, pierzaste skrzydła, z których na pewno była dumna, choć można było się domyślić, że nie zawsze tak było. Jednak zdecydowanie była to już przeszłość, którą dziewczyna zostawiła za sobą, choć w nocy było widać, że nie zawsze to przeszłość zgodziła się ją zostawić w spokoju.
Uśmiechnęła się, spoglądając na ojca - ruch każdemu dobrze robi, a tam można też poznać swoje ciało - powiedziała spokojnie - no i szybciej nauczysz się zmieniać, biegać, no i wyćwiczysz sobie mięśnie, żeby w razie czego Cię nie zawiodły - powiedziała i przeciągnęła się mocno, aż jej kości strzeliły.
Pogłaskała zwierzaki i wstała powoli, otrzepując się z trawy oraz płatków dzwoniących kwiatów. Podeszła do Kayla i podała mu rękę.
Zawołała całą swoją bandę i ruszyli do domu by zabrać konie. Wolałaby utrzymać Leviego jak najdłużej w tajemnicy. Amber i Kropka zostały w domu, szczerze to nawet nie wyglądały na zainteresowane tym, żeby iść do Kliniki. I w sumie racja. Tutaj miały możliwość wybiegania się, a tam? Siedziałyby zamknięte w spokoju przez cały dzień. Nic fajnego.
W domku szybko się zebrali i ruszyli w podróż do Miasteczka Lalek. Trochę spóźnieni ale trudno. Bane niech się nie czepia wszystkiego, w końcu nie było go na tyle długo, że Tula mogła sobie pozwolić na chwilę relaksu.

ZT x2

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Polana Melodii 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Polana Melodii
Sob 9 Lis - 20:11
Violet pierwszy raz wyszła z Różanego Pałacu bez brata. Armir miał coś do załatwienia – bezpośrednie rozkazy Arcyksięcia, a ona, nie wiedząc co może z sobą zrobić, postanowiła wyjść. Oczywiście, nigdzie nie mogła ruszyć się bez strażników, którzy trzymali się kilka kroków za nią. Nie miała im tego za złe, taką mieli pracę, a lisica doceniała fakt, iż nigdzie nie zabraniają jej chodzić. Mogła pójść i zwiedzać każdy zakątek miejsca, w którym teraz ma żyć, a oni nawet słowem się nie odezwali na ten temat. Niby takie były rozkazy Pana Rosarium, jednakże gdyby chcieli być dla niej okropni, mogliby jej zrobić dosłownie wszystko… Dlatego cieszyła się, iż byli tak dobrymi osobami, że jej nie tknęli nawet palcem.
Blondyna nie mogła nacieszyć się ilością wolności, jaką otrzymali. Za pierwszym razem, gdy Pan Agasharr powiedział im, że mogą dowolnie poruszać się po całym pałacu, wychodzić na zewnątrz, jeździć pociągami całkiem sami, Vi się popłakała. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Wtuliła się wtedy mocno w czarnego lisa oraz zaczęła się dopytywać, czy to nie jakiś żart. Ostatecznie skończyła, padając na podłogę oraz dziękując z całego serca arcyksięciu. Do teraz cała aż buzuje z wdzięczności do niego. Za całą jego dobroć. Jest pierwszym panem, który był dla nich tak życzliwy. Tak wspaniałomyślny! Niebieskooka zaprzysięgła sobie, iż zrobi wszystko, by służyć mu jak najlepiej. Zajmie się sprawami Wysp, a kiedy cały koszmar jej pobratymców się skończy – poświęci swoje całe życie na dogadzaniu Panu Rosarium oraz wykonywaniu jego poleceń. Należycie podziękuje mu za dobroć i pomoc.
- To miejsce, jest wspaniałe – powiedziała bardziej do siebie, niż jej towarzyszy. Lisica wkroczyła na polanę i nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jej malinowych ustach. Barwne kolory oraz słodkie zapachy były wspaniałe, niezwykłe, żywe oraz intensywne. Zapierające dech w piersiach. Jednakże najbardziej zachwycała ją muzyka, jaka wydobywała się z każdej rośliny, którą tylko dotknęła. Jasnowłosa puściła się biegiem przed siebie, śmiejąc się oraz podskakując na miękkiej trawie. Każdy jej ruch powodował, iż przyjemne dźwięki rozchodziły się po najbliższej okolicy.
Lisica usiadła w wydeptanym oraz odciśniętym miejscu przy jednym z drzew. Była tu już wcześniej, z Armirem.
Kiedy lisy pierwszy raz znalazły to miejsce, spędziły tutaj długie godziny. Ich straże przysiadły niedaleko, poświęcając im połowiną uwagę. Rozmawiali ze sobą, ale każdy z nich co chwila kontrolował, co czarny i biały lis takiego wyczyniają. Rodzeństwo jednak nie poświęcało im żadnej uwagi – tańczyli między barwnymi kwiatami, śmiejąc się i wsłuchując w melodię, którą zaczęli tworzyć w ten sposób. Śpiewali pieśni, nauczeni oraz przyzwyczajeni do wystąpień publicznych. Oczywiście, głównie Armir zwykł śpiewać, tego się uczył całe życie i wychodziło mu to wspaniale, ale Violet też nie brzmiała najgorzej.
Lisy spędziły tam tak długo, że aż zaczęło się robić ciemno. Strażnicy wtedy postanowili zabrać ich ponownie do pałacu – głownie po to, by móc udać się na kolację. Rodzeństwo z bólem serca opuściło to bajeczne miejsce, ale przysięgło sobie, że jeszcze tutaj wrócą. Szkoda tylko, że tym razem Ni’ur musiała zrobić to sama, bez brata.
Blondynka odetchnęła głośniej, opuściła uszy w geście relaksu oraz zamknęła oczy. Wsłuchiwała się w melodię, jaką wiatr postanowił dla niej zagrać.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Polana Melodii 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Nie 10 Lis - 17:17
Nie wysoka postać przemierzała powolnym krokiem kolejne ścieżki, idąc przed siebie w pełnym zamyśleniu. Byle tylko oddalić się od najbardziej zaludnionych miejsc, sklepów, cukierni i każdego innego pospolitego mieszkańca krainy żyjącego z dnia na dzień jakby czas był dla nich wieczny. Zawieszeni w egzystencjalnej rutynie. - Myślała za każdym razem kiedy widziała te same twarze, każdego kolejnego dnia.
Pomimo ciężko wyglądających butów, stawiała niezwykle lekkie kroki. Z przyzwyczajenia ostrożnie i cicho weszła w rozciągającą się przed nią Polanę melodii. Przynajmniej do tego momentu, pozostawała w ciszy. Nie widząc nikogo na swojej drodze, odetchnęła już kolejny raz, z ulgą. ostatni raz była tu, kiedy była dużo mniejszym kociakiem. Na tyle energicznym by biegać i wszystkiego dotykać z zaciekawieniem. Przyprowadziła ją tutaj matka, całkowicie pewna, tego jak bardzo ją to ucieszy. Niestety potem podrosła, a czas zaczęła spędzać w swoim mniej przyjemnym towarzystwie. Oni raczej nie widzieliby tutaj nic ciekawego.
Kotka szybko odepchnęła od siebie kolejne myśli. Każde wspominanie, rozmyślanie o przeszłości i tym jak wiele decyzji chciałaby zmienić wzbudzało w niej mieszaninę gniewu i smutku. Przez chwilę miała ochotę rzucić czymś przed siebie. W chwili kiedy szukała czegoś co ma pod ręką, usłyszała melodię poruszonej roślinności. Podniosła wzrok odnajdując majaczące przed nią postaci. Kto normalny przechadza się z ochroną... Mruczała chwilę pod nosem bliżej niezrozumiałe farmazony, jedynie dla niej samej zrozumiałe i logiczne. Mimochodem wcisnęła dłonie do kieszeni spodni wpatrując się w ich stronę. Może powinna jednak zawrócić? Zostawić ich samych i nie wciskać nosa tam gdzie nie powinna? Ciekawość jednak nie dawała jej spokoju, drążyła dziurę w jej wnętrznościach i w końcu pchnęła nogi do pójścia dalej. W końcu nie byłaby sobą, gdyby chociaż nie poobserwowała.
Powoli zbliżyła się, jednak pozostając w całkowitej czujności. Dziewczyna miała przymknięte oczy i w pierwszej chwili chciała się po prostu odwrócić na pięcie i odejść w swoją stronę. W końcu czemu ktoś taki, porządnie ubrany i z własną obstawą, miałby chcieć rozmawiać akurat z nią. Zwykłym czarnym kotem, przypominającym raczej ulicznego sierściucha, niż w ogóle dziewczynę. Przez chwilę na samą myśl o tym, wcisnęła głowę mocniej między ramiona. Jej uszy mimowolnie położyły się na boki w lekkim niezadowoleniu, czy raczej uczuciu nieprzyjemnej irytacji na samą siebie.
- Khem... - Chrząknęła cicho. - Hej... - Nieco wyprostowała swoją postawę i wyciągnęła ręce z kieszeni. Pozostało jej czekać, na reakcję i mieć nadzieję, ze nikt jej nie pogoni. czuła się równie zaciekawiona osobą, stojąca przed nią, co zniesmaczona całą sytuacją.

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Polana Melodii 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Polana Melodii
Nie 10 Lis - 20:19
Biały lis słuchał uważnie każdej nuty, jaką wiatr postanowił dla niej wydobyć z traw i kwiatów. Nie zwróciła większej uwagi na fakt, że dźwięki stały się jakby wyraźniejsze, bardziej donośne w taki sposób, jakby ktoś przechadzał się polaną. Była zbyt wsłuchana.
Dopiero kiedy wyczuła nieznany zapach, koci zapach, postawiła uszy. Nasłuchiwała, z której strony może podchodzić do niej zwierzę i dopiero, kiedy usłyszała głos przed sobą, otworzyła oczy. Jej niebieskie ślepia uważnie przyjrzały się postaci. Violet przez chwilę nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Prawdziwego dachowca, z krwi i kości, obrośniętego futrem, całkiem samego…Bez żadnej obroży czy łańcuchów na łapach. Nic. Kotka była wolna. A przynajmniej na taką wyglądała. Nawet jeśli to były tylko pozory wolności, to lisica dalej była bliska płaczu ze wzruszenia. Oczywiście, słyszała, iż dachowce w Krainie Luster mogą być wolne, są wolne i tylko niektóre z nich służą na dworach arystokratów czy innych zamożnych panów….ale zobaczyć takiego kota, całkiem samego, pozbawionego zniewalających łańcuchów duszy? To uczucie nie od opisania. Tyle emocji zaczęło kręcić się w jej wnętrzu, że nie potrafiła nadać im sensu. Gniew, że dachowce z jej stron są niewolnikami. Szczęście, iż tutaj wcale tak nie musi być. Przerażenie, podziw, smutek i bolesne pragnienie by walczyć jeszcze zacieklej o ocalenie kotów z Wysp Księżycowych.
- Witam Panienkę – wstała z ziemi, otrzepując sukienkę i starając się ukryć dziwnie wilgotny oraz zbolały ton, który wyrwał się z jej gardła.  Uśmiechnęła się do niej, próbując zepchnąć szalejące uczucia na bok oraz skupić się na nowej rozmówczyni. – Piękne miejsce, nieprawdaż? – zaczęła rozmowę od bezpiecznego tematu, jakim jest odniesienie się do miejsca, w którym się znajdują.
- Ależ, gdzie moje maniery! – zakrzyknęła szybko – Nazywam się Violet Ni’ur, bardzo miło mi poznać – złapała płaty sukienki i dygnęła elegancko, dokładnie tak, jak została nauczona. Kątem oka zerknęła również na strażników, którzy stali w pozycjach bojowych, gotowi do ewentualnego ataku na rozmówce Vi. Blondyna drobnym gestem głowy dała im znać, że wszystko jest w porządku. Jednak nie sądziła, by wzięli sobie jej opinię na temat swojego bezpieczeństwa poważnie. Cóż, fakt, że z nią byli sprawiał, iż czuła się bezpieczniej. Sama by sobie nie poradziła. I już nie chodzi o to, że znajdowała się na obcych terenach. Po prostu nigdy nie wolno jej było wychodzić na zewnątrz. No, chyba że na smyczy z jednym z jej panów…
- Często tutaj przychodzisz? – zagadnęła swoją rozmówczynie, wciąż się przyjaźnie uśmiechając. Jej biały ogon uniesiony był trochę w górę. Niebieskooka była zaintrygowana kotką, a emocje w niej buzujące powoli opadały i na wierzch wpływało nowe – podekscytowanie. Ni’ur w końcu pierwszy raz ma do czynienia z wolnym dachowcem! To bardziej niż niesamowite.
- Mam nadzieję, że wybaczysz mi moją nieuprzejmość, ale pozwól, ze zapytam. Jesteś wolna, prawda? Nie należysz do nikogo. Nie jest to tylko moje próżne pragnienie, by widzieć wolnych Dachowców, którzy nie potrzebują właścicieli do przetrwania w tym świecie…?
Może nie powinna zaczynać tego tematu rozmowy ta szybko, jednak jej ciekawość i pragnienie serca były większe. Musiała wiedzieć, że nic sobie nie ubzdurała, że naprawdę spotkała wolnego ducha.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Polana Melodii 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Nie 10 Lis - 21:18
"Panienkę", to było pierwsze słowo które na wstępie przeszyło ją niczym harpun, z ogromna siłą przeszywający jej umysł. ostatni raz została tak nazwana kiedy była dzieckiem, w uroczej malinowej sukieneczce. Na pozór straszne czasy, a jednak gdzieś w głębi serca tęskni za ta słodkością. Przez chwilę miała wrażenie, że nie ma okazji na dostosowanie swojej odpowiedzi do zadanego pytania. Zdecydowanie nie spodziewała się, że dojdzie do rozmowy. Raczej była pewna, że "postawni panowie", jak o nich pomyślała w pewnym momencie, postanowią ją szybko odgonić.
- Noir.... La velette.. - Przedstawiła się z dozą niepewności w głosie. Byłoby ciężko, gdyby okazało się, że ktokolwiek skojarzy ją ze zgraja bandytów, z którymi kiedyś się trzymała. Na szczęście potrafiła zapamiętywać twarze, a co ciekawsze rysować. Dziewczyna stojąca przed nią na pewno zostałaby narysowana, gdyby wcześniej miała okazję ją zobaczyć.
- Szczerze mówiąc ostatni raz byłam tutaj jako mały kociak.. - Wzruszyła ramionami. Całkiem szczerze mogła przyznać, że na jakiś czas nawet zapomniała o istnieniu tego miejsca. W pewien sposób dalej było dla niej trochę obojętne.
Z coraz większym spokojem przyglądała się i przysłuchiwała pytaniom swojej rozmówczyni. Niemal od początku wiedziała, że ma do czynienia z kimś innym niż zwykle, ale nie była w stanie określić jak bardzo. Słysząc jak pyta o jej wolność poczuła się dziwnie. jedno ucho opuściła ku lewemu ramieniu, kiedy drugie stało w normalny sposób, jej głowa również przekrzywiła się lekko w lewa stronę. Spojrzenie natomiast miała ciężkie do określenia jednym słowem. Jakby owe pytanie całkowicie rozwiało jej wszystkie myśli, albo jakby zmieniła się w dość przerażającego pluszaka. W końcu dlaczego miałaby być w jakiś sposób zniewolona? Ciężko byłoby ją zniewolić. Nie potrafiła poddać się małym narzucanym zasadom, a co dopiero słuchać rozkazów. Byłaby okropnym sługą. Pewnie przy pierwszej okazji, zatłukłaby swojego "pana", otruła, albo dźgnęła w oko jakimś szpikulcem i patrzyła jak wypływa z niego zawartość oczodołu.
- Oczywiście, że jestem wolna. Pomijając zniewolenie przez potrzebę posiadania złota, czy innych dóbr, żeby mieć za co żyć. - Wróciła szybko do siebie. Można by przez chwilę nawet pomyśleć, że na jej twarzy wymalował się lekki uśmiech. głos miała delikatnie zachrypnięty, ale uwagę na to zwróciłaby tylko osoba o dobrym uchu, np muzyk.
- Nie wiem czemu o to pytasz... Ale chyba wszyscy dachowcy jakich poznałam w życiu byli wolni. Nie rozumiem czemu mieliby sobie nie radzić sami, a tym bardziej po co im jacyś "panowie". Skąd w ogóle jesteś, że zadajesz takie pytania, bo na pewno nie widziałam Cię wcześniej, a uwierz mi dobrze wyglądasz. Nie jeden chciałby ubierać się jak Ty i mieć swoją obstawę za plecami. - Rzuciła jej bardziej niż pytające spojrzenie. Calikiem bystre w przeciwieństwie do tego jak mogła wyglądać przed chwilą. - A uwierz mi, w moim świecie każdy kto wygląda lepiej, wygląda też na potencjalną ofiarę. - Pokiwała głową z przekonaniem.

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Polana Melodii 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Polana Melodii
Nie 10 Lis - 23:40
- Wspaniałe miano – rzekła uprzejmie, wciąż przyglądając się postaci przed sobą. Robiła to jednak dyskretnie, uważając by nie być zbyt nachalną czy nietaktowną. W końcu nikt nie lubi, gdy ktoś w niego się tak uparcie wpatruje.
Słysząc, iż Noir miała możliwość przybyć w to barwne i dźwięczne miejsce jako kociak, jej ogon odruchowo zamach kilka razy,  ona wyobraziła sobie jak cudownie i wspaniale by mogło być, gdyby ona i Armir mieli na tyle wolności oraz swobody, by jako szczenięta móc wychodzić do ogrodów i tam się bawić. Zaraz nagle dopadły ją smutne wspomnienia krzyków, kar oraz bicia i wszelkiego zabranianie chodzenia do ogrodu. A jeżeli już mają iść, to tylko z rozkazu pana. Oczywiście tylko po to, by zanieść mu podwieczorek czy usługiwać mu, gdy przyjmuje tam gości. Żal ścisnął jej gardło na kilka chwil lecz wyćwiczona maska uśmiechu dalej utrzymywała się na ustach. Violet wraz z Armirem ciężko trenowała, aby utrzymać wymagany wyraz twarzy, nie ważne od ich własnych uczyć czy przemyśleń na dany temat. Dlatego też kotka nie miała prawa nawet chociaż chwilę powątpiewać w szczerość uśmiechu lisicy.
Widząc, jak kotka zareagowała na jej pytania, lisica opuściła ogon na dół oraz cofnęła uszy zmieszana. Nie chciała atakować dachowca pytaniami, sprawiać, i poczuła się niekomfortowo. Posłała jej spojrzenie pełne szczerych przeprosin. Już miała mówić, iż nie musi odpowiadać na jej słowa, oraz że nie potrzebnie poruszyła taką, a nie inną kwestię. Nie zdążyła. La Valette przemówiła.
Lisica wyraźnie słyszała zachrypnięty głos Noir. Była harfistką, słuchała śpiewów swojego brata, sama też podśpiewywała. Wiedziała, co to oznacza. Jej towarzyszka myślała o czymś niekoniecznie dla niej przyjemnym. Ukłucie winy przeszło przez blondynkę, jednak jeszcze bardziej niż je, odczuła zalewającą ją falę żałości.
Gardło jej się ścisnęło, oczy zaszły łzami. Przegryzła wargę, starając się nie rozpłakać – lecz na próżno. Srebrzyste łzy zaczęły spływać po jej jasnych policzkach. Zjeżdżały na brodę, zatrzymywały się tam na kilka ulotnych chwil, a potem spadały i rozbijały się o trawę i kwiaty. Rozgrywały melodię, mogącą jedynie uzewnętrzniać to, co czuła. Tak desperacko pragnęła uwolnić swoich rodaków, sprawić, by i oni mogli wieść swoje życie, nie musząc cierpieć. Nie musząc znosić bicia, ciężkiej pracy, głodzenia oraz całkowitego braku szacunku. W Krainie Luster mogli żyć, robić co chcą. Byli traktowani jak żywe, czujące istoty, a na Wyspach? Jak przedmioty bez uczuć, które mają jedynie zdobić swych panów lub dobrze im służyć. I to tylko w najlepszym wypadku. Większość kończyła jako śmiecie, zaciągane oraz zmuszane do pracy tak ciężkiej, w tak okropnych warunkach, że aż serce łamało się na samą myśl, iż można tak kogoś traktować. Czy to upalnym latem czy zimą, koty pracowały od świtu do nocy, z możliwością spożycia tylko dwóch nędznych posiłków. Bite za niemoc w dalszym pracowaniu, pozostawiane na śmierć, gdy były zbyt słabe, chore czy młode na takie warunki. Nikt o nich nie dbał, bo po co? Dachowców nigdy nie zabraknie. A nawet jeśli, to zawsze mogli złapać jakieś w Krainie i przewieść na Wyspy…
- To jest…. – zaniosła się otwartym szlochem. Nie wiedziała, co Noir sobie o niej pomyślała, ale na pewno nic dobrego. Może nawet uznała ją za wariatkę. Cóż, może na swój sposób właśnie tym była. Szaleńcem, który nie może znieść zła tego świata.
Jej strażnicy podeszli bliżej, nieprzyjemnie patrząc na czarnego kota. Nie powiedzieli jednak nic. Nie wyciągnęli swych broni lecz pozostawali w gotowości.
- Przepraszam – zaczęła, gdy tylko emocje w niej nagromadzone zaczęły powoli opadać. – Pochodzę z daleka, bardzo daleka. Nie ma tam wolnych dachowców – mówiła, ocierając łzy, które wybrzmiewały ostatnie melodie – wszyscy są niewolnikami. Każdy cierpi, jest…. Większość z nas jest traktowana gorzej niż przedmioty, a ja jedyne czego chce, to im pomóc.
Jeden ze strażników, ten wyższy, podał jej chusteczkę. Przyjęła ją z wdzięcznością. Wytarła twarz oraz wysmarkała nos. Wzięła kilka głębszych wdechów, starając się zebrać w sobie.
- Te ubrania – zacisnęła dłonie na swojej sukni – ozdoby, buty, rzeczy… One nie należą do mnie. Wszystko to, co mam na sobie, w wielkiej szafie w pałacu, należy do moich dawnych panów lub tego najnowszego. Nigdy nie trzymałam pieniędzy w dłoniach, nic nie chciałam, nigdzie nie byłam. Zawsze trzymali mnie i mojego brata w pałacu. Szkolili nas. Zostaliśmy podarkiem dla Arcyksięcia. I tym jesteśmy. Ozdobą swojego pana… - westchnęła ciężko. Obarczała te kobietę swoim ciężarem, dzieliła się bólem, choć dopiero co ją poznała. Może Violet tego potrzebowała. Może w głębi duszy chciała o tym porozmawiać z innym dachowcem. Może pragnęła pomówić o tym z kimś wolnym.
- Oni pilnują, żebym nie uciekła i nikt mnie nie zabił. Z rozkazu Pana. Ale jestem im wdzięczna. To dobre osoby. Nawet jeśli tymczasowo, nawet jeśli to z rozkazu, to pozwalają mi chodzić, gdzie tylko chce, wiesz? To więcej niż miałam przez całe swoje życie. Nigdy nawet nie sądziłam, że doznam takich ilości wolności.
Blondynka zazdrościła czarnemu kotu. Bardzo. Wiedziała jednak, że nigdy nie będzie wolna. Nie szczerze i prawdziwe. Zgodziła się zostać sługa do końca swych dni i dotrzyma obietnicy. Tak postanowili w zamian za pomoc.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

Polana Melodii 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Polana Melodii
Pon 11 Lis - 19:51
Mina kocicy z każda chwilą stawała się coraz bardziej zmieszana, a w końcu przestraszona reakcją lisiczki. Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, przez chwilę nie wiedziała nawet co myśleć. Czy zrobiła coś nie tak, powinna mieć poczucie winy i szukać ewentualnej drogi ucieczki? Katem oka spojrzała w kierunku ochrony. Obecność stosunkowo rosłych facetów nie była dla niej komfortowa. Wręcz przeciwnie, czuła się przez nich obserwowana, a tego bardzo nie lubiła. W końcu to ona była od obserwowania innych. Widząc ich spojrzenia miała ochotę syknąć i rzucić się któremuś na twarz lub chociaż pokazać wrednie język.
- To dość przerażająca wizja życia... - Przyznała z pełną szczerością. Chociaż w obecnej chwili o wiele bardziej przerażała ją emocjonalność rozmówczyni. - Może nie powinnam podchodzić... - Dodała dość cicho. Bardziej do siebie niż do niej. Przysłuchiwała się jej jednak w skupieniu. Z niesamowitym niesmakiem i ciężkością wyobrażała sobie takie życie. Nie posiadanie niczego własnego, nie móc robić tego na co ma się ochotę i jeszcze znosić podle traktowanie, to zdecydowanie coś co powinno się nienawidzić. Pozbawianie kogoś możliwości bycia sobą i jakiekolwiek wolności, tylko dla własnych korzyści było po prostu nie w porządku. Skrzywiła się na sama myśl.
- To tłumaczy dlaczego wcześniej Cię nigdy nie widziałam. Nie mniej jednak to, że te rzeczy nie nalezą do Ciebie nie sprawia, że dla innych możesz wyglądać interesująco. Znaczy, no wiesz.. Na świecie jest sporo podejrzanych ludzi, których nie będzie obchodziło czy to wszystko jest twoje czy nie. - Zamilkła na chwilę. Nie szczególnie wiedziała co ma w ogóle jej powiedzieć, więc wylała z myśli to co po prostu się namnożyło. - Dziwi mnie tylko, że jesteś im taka wdzięczna. To znaczy.. mówisz, że dla waszych właścicieli jesteście w sumie jak przedmioty, a tutaj proszę. Nie wyglądasz jakby Ci było źle. Zgaduje, że miałaś szczęście. Przyznam, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie w takim życiu. Z reszta innych, których znam tez nie widziałabym w roli niewolnika. Osobiście pewnie bym nie raz stawiała opór. - Mimowolnie skierowała swoją rękę za głowę, po której przesunęła nerwowo dłonią. Ogromnie cieszyło ją, że dziewczyna przestała wylewać łzy. Atmosfera nieco się rozluźniła, przynajmniej dla niej.

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
Polana Melodii 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Re: Polana Melodii
Sro 13 Lis - 23:48
Violet zdawała sobie sprawę, że jej wyjątkowo emocjonalna reakcja przestraszyła Noir. Nie mogła nic na to jednak poradzić. Taką miała osobowość, nie potrafiła jej zmienić. Walczyła ze swoją płaczliwością od szczeniaka, jednakże wszystkie ciężkie oraz bolesne próby spełzły na niczym. Dalej wylewa łzy, nie mogąc powstrzymać ich przed spływaniem po jej policzkach. W takich chwilach jak ta, nie ciała nic innego jak tylko przytulić się do Armira i mieć nadzieję, że jej brat obroni ją przed złem tego świata. Wtedy czuła się najbezpieczniej, najlepiej. Żałowała, iż go z nią teraz nie ma. Ni’ur wiedziała jednak, że musi skupić się na swojej rozmówczyni, uspokoić się oraz przestać ją straszyć.
- Nie zależy mi na tych wszystkich kosztownościach….Chce tylko wolności dla mych braci i sióstr. Nie pragnę niczego innego jak pomyślności w życiu mojego brata. To wszystko. Chcę dla nas szczęścia nawet jeśli będzie to oznaczać biedę.
Oczywiście lisie rodzeństwo nie potrafiłoby najpewniej przetrwać bez tych wszystkich luksusów, w których żyło. Nigdy nie zasmakowali wolności, więc jak mieli poznać jego złe strony? Nie pracowali ciężko, wykonywali rozkazy. Mieli jedzenia pod dostatkiem i nawet jeśli mieli jakieś karne głodówki, to nie trwały one dłużej niż dzień. Nic nie wiedzieli o przetrwaniu w dziczy. Nie znali świata, bezpiecznych i niebezpiecznych miejsc – poszliby wszędzie, byleby znaleźć schronienie oraz daliby się wykorzystać pierwszej lepszej osobie, która miałaby w tym swój interes. Gdyby nagle zostali całkiem uwolnieni, to bardziej niż prawdopodobne jest to, że zginęliby przez jakąś dziką bestię. A jeszcze bardziej realistyczną opcją byłby fakt, że ktoś znów ich pojmał oraz uczynił swym sługą po raz kolejny. Lisy, w przeciwieństwie do innych dachowców, którzy zmuszani byli (i są) do pracy w kopalni, nigdy tak naprawdę nie musiały martwić się o swoje zdrowie czy odczuwać negatywne skutki stanu fizycznego spowodowane przepracowaniem. Oczywiście, mogłyby wymieniać ból gardła czy palców, jednak nie były to prawdziwe i kłopotliwe schorzenia, a błahe oraz nic nieznaczące, wynikające z ich ćwiczeń muzycznych.
Blondyna spuściła uszy. Nie sądziła by kotka mogła zrozumieć. Tak prawdziwe zrozumieć. Tak samo jak Violet nigdy nie zrozumie czym jest wolność – pomimo wiedzy na jej temat, mimo tego, że właśnie doświadcza skrawka tejże wolności – tak czarny kot nie posiądzie wiedzy na temat zniewolenia oraz tego, jak wpływa ono na zachowanie i poglądy kogoś pokroju białej lisicy. Nawet jeżeli czysto teoretycznie orientuje się, jak złe są traktowane dachowce z Wysp Księżycowych, to tak długo, jak nie zostanie zniewolona oraz zmuszona do pracy, to długo jej pojęcie o tym będzie niewielkie.
- Mój nowy Pan jest dobrą osobą. Organizuje teraz wielki bal zimowy, może słyszałaś o nim? Jest Arcyksięciem, najważniejszą osobą w całej Krainie – powiedziała, błądząc wzrokiem po okolicznej roślinności. Zaraz jednak wróciła spojrzeniem do Noir. – Jestem wdzięczna, ponieważ mogę wychodzić. Nie sądzę, byś zrozumiała, ale…. Całe swoje życie spędziłam zamknięta w jednym miejscu. Nawet do ogrodów nie można było nam wychodzić bez wcześniejszego polecenia. Tak długo, jak nie kazano nam obsługiwać tam gości, tak długo mogliśmy go tylko obserwować z balkonów… - westchnęła i poprawiła włosy, które rozwiał wiatr.
- Chcę walczyć o moich rodaków. Ja i mój brat. Chcemy ich wyzwolić spod niegodziwych rąk możnych panów. Za jakiś czas, kiedy tylko będziemy w stanie wszystko odpowiednio przygotować – pojawi się z naszej strony nawoływanie oraz prośba o pomoc. Będziemy potrzebować każdej życzliwej duszy, która stanie do walki z niesprawiedliwym systemem! Każdego, kto chciałby wyzwolić Dachowce! Każdego, kto dokona rewolucji razem ze mną!
Coś się zmieniło w postawie lisicy. Była bardziej zacięta i zdeterminowana. Przestała być tą żałosną istotą, na którą kocica mogła patrzeć zaledwie kilka chwil temu. Pewność siebie Violet była udawana. Lisica była dobrą aktorką. Niemal tak dobrą, iż prawie przekonała sama siebie.
Tak naprawdę Ni’ur była przerażona walką. Przerażona konfrontacją z dawnymi panami. Bała się ich oraz ich biczy. Strach się w niej zapętlał w ciężkie uczucie w żołądku. Ignorowała je, podnosząc uszy. Pokaże Noir, iż nie jest tylko zapłakaną służką!
- Zawalcz razem ze mną! Pomóż mi ocalić istoty z naszego gatunku! Porozmawiaj ze swoimi przyjaciółmi i głoś nowinę! Niech słuchają uważnie i wyczekują dnia, w którym zrobi się o rewolucji głośno! – mówiła z nadzieją. Noir jako dachowiec byłaby wspaniałym przykładem dla zniewolonych kotów z Wysp, iż mogą wieść wolne życie, a nawet walczyć! Może, gdyby jej koci znajomi również się pojawili, to łatwiej dałoby się przekonać niewolników, iż to czas, by zrzucili z siebie kajdany! By obalili swych panów i zaczęli żyć!
Jeden ze strażników postanowił przerwać rozmowę dachowców.
- Powinniśmy już iść - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu lisiczki. Violet spuściła uszy i grzecznie pokiwała głową. Nie potrafiłam jeszcze nikomu się sprzeciwiać, więc jedyne co mogła robić, to podporządkować się woli strażników.
- Przepraszamy Cię, ale muszę już iść. Zatrzymaj moje słowa w sercu i zastanów się na tym, co powiedziałam. - Jej entuzjazmem już całkiem odpadł, więc jej ton na powrót stał się zwykłym.
Blondynka poprawiła sukienkę i oddaliła się z polany. Zanim jednak poszła, to zebrała trochę kolorowych kwiatów, które przy każdym kroku wydawały wspaniałego melodyjne brzmienia.

Z/T

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach