Polana Melodii

Bane
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Polana Melodii
Czw 29 Lip - 20:23
Nie był przekonany co do pomysłu jazdy na grzbiecie konia, lecz widział jak reagowała na to Julia. Cieszyła się z tego, że wspólnie spędzą czas, chciała mu pokazać swoje pasje i to, jak spędza dzień. Już sam jej uśmiech sprawiał, że Cyrkowiec czuł się lepiej. Nie był pewien koni, bo te w jego obecności pozostawały spięte, jednak kiedy dziewczyna pokazała mu co i jak, postarał się wykonać wszystko najlepiej jak potrafił.
Bez problemu wsiadł na Palladina, ponieważ był na tyle wysoki i silny, by się podciągnąć w górę. Usiadł i powiercił się trochę, przyzwyczajając się do dziwacznego siadu. Siodło gniotło go trochę w dupsko, ale nie było aż tak tragicznie jak przewidywał. Dopóki koń nie postanowił zrobić kilka kroków.
Bane skrzywił się i szybko poprawił w siodle, uwalniając pewną ważną część ciała na której nieopatrznie usiadł a która zaczęła odczuwać nieprzyjemne miażdżenie przy ruchu zwierzęcia. Spojrzał na Julię i uśmiechnął się niepewnie, ale nie powiedział nic. Skrzydlata dała mu chwilę by przyzwyczaił się do rumaka, po czym ruszyli w stronę Polany Melodii.
Powolne dreptanie konia w połączeniu z kołysaniem działało usypiająco. W przytomności trzymały Bane'a jedynie widoki jakie serwowała mu jego ukochana. Wstawała w siodle, napisała uda i zgrabny tyłeczek, kusiła go swoimi wdziękami... Poczuł, że ciśnienie mu się podnosi i zganił się w myślach, bo zrobiło mu się bardzo niewygodnie w siodle.
- Ty to wiesz jak poprawić mi humor. - powiedział uśmiechając się drapieżnie. Palladin na szczęście był grzeczny, zatem Bane mógł usiąść na jego grzbiecie nieco pewniej.
W pewnym momencie trącane przez końskie kopyta roślinki zaczęły wydawać ciche, przyjemne odgłosy instrumentów, co potwierdziło tylko, że dojechali na Polanę Melodii. W przypływie śmiałości, Cyrkowiec poruszył biodrami na co koń przyspieszył kroku, zrównując się z klaczą. Posłuszeństwo ogiera zadowoliło białowłosego.
- Nie jest tak źle, chociaż muszę przyznać, że przez widoki jakie mi serwowałaś, kochanie, ciężko było mi usiedzieć. - powiedział otwarcie, ponieważ dookoła nich nie było nikogo. W zasadzie chciał już zejść z końskiego grzbietu, ale postanowił, że pozostanie na miejscu. Chciał aby lekcja jazdy konnej zakończyła się wtedy, kiedy Julia tak zdecyduje.
Jadąc obok dziewczyny było mu przyjemniej. Jej obecność sprawiała, że był rozluźniony, a że skrzydlata rozpaliła jego zmysły, Bane myślał tylko o niej i o tym, co będą mogli razem robić na kocyku w środku Polany Melodii.
Jeśli się zatrzymała, postarał się zrobić to samo, chociaż tak po prawdzie, to Palladin miał w tej chwili więcej do gadania niż medyk. Nie czekając ani chwili, Cyrkowiec zszedł z grzbietu (nieporadnie, ale bardzo się starał nie spaść) po czym przeciągnął się, strzelając gnatami.
- Ciekawe doświadczenie. - powiedział z uśmiechem po czym zbliżył się do Opętanej i objął ją, przyciskając ją do siebie. Dłonie złożył na jej pośladkach, ustami natomiast odnalazł jej usta i pocałował ją namiętnie, wlewając w pocałunek ogrom uczucia jakim ją darzył.
- Ale chyba wolę inne zabawy. - dodał kończąc pocałunek. Z tajemniczym uśmiechem odszedł od niej, zdjął koszyk i zabrał się za rozkładanie koca i pozostałych rzeczy, potrzebnych im do zorganizowania porządnego pikniku.
Gdy wszystko było gotowe, wrócił po nią, pociągnął ją za rękę za sobą i jeśli pozwoliła się pokierować, położył się na kocu a ją usadowił sobie okrakiem na biodrach. W ubraniach, bez żadnych sprośności. Podobało mu się to, że nad nim górowała.
- No dobrze, to skoro byłem taki dzielny, to chyba należy mi się jakaś mała nagroda, co? - zamruczał jak kocur, patrząc na nią z dołu. O tak, siedząc na nim wyglądała bosko.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Pią 30 Lip - 9:57
Widziała, że Bane jest sceptycznie nastawiony do jej pomysłu, ale naprawdę chciała mu pokazać, że są inne rozrywki, niż picie i wspólne mięcie pościeli. Co prawda nie wstawała z siodła po to, żeby umilić mu podróż, po prostu coś jej nie pasowało w strzemionach siodła. Ale dlaczego? W końcu nikt inny nie dosiadał Alby. Miała nadzieję, że nie mają jakiś szkodników, przegapionych przez Amber i Kropkę, które dobierają się jej do siodeł. Będzie musiała to potem sprawdzić.
Zamrugała zaskoczona na jego słowa po czym na jej licach pojawił się rumieniec, bo uświadomiła sobie jakie widoki musiał mieć jej ukochany. Zaśmiała się niepewnie po czym nagle puściła wodze klaczy, rozłożyła skrzydła i po prosu opadła plecami na jej grzbiet. Westchnęła cicho, zadowolona - cieszę się, że się zgodziłeś na tę wycieczkę - powiedziała zamykając oczy i wsłuchując się w delikatne dźwięki, wydawane przez rośliny. Dojechali na miejsce.
Usiadła znów i uśmiechnęła się wrednie - lepiej się trzymaj - powiedziała i pogoniła klacz, a za nimi od razu ruszył Palladin. Przeszła tylko do kłusu, nie będzie ciągać narzeczonego w galop zaraz na start. Ogier miał bardzo miękki kłus, dlatego nie martwiła się, że zrzuci Medyka od razu. Nie męczyła go jednak za długo. Zaśmiała się i w końcu zatrzymała konie i zgrabnie zeskoczyła z siodła. Pogładziła klacz po łbie. Spojrzała na białowłosego i sama się w niego wtuliła. Zamruczała zadowolona na pocałunek, po czym klepnęła go w klatę słysząc jego słowa - nigdy nie wiesz, kiedy taka umiejętność ci się przyda - pokazała mu język.
- Mógłbyś poluzować siodła o jedno oczko? - zapytała i wzięła koc, żeby przygotować im miejsce do jedzenia. Sama nawet nie próbowała bawić się ciężkimi pasami od siodeł. Koc mogła rozłożyć, nie chciała tylko stać i patrzeć, jak kto inny wszystko za nią robi. Wiedziała, że teraz można ją było uznawać za kalekę, jednak były nadal rzeczy, które mogła wykonać.
Usiadła na nim okrakiem i spojrzała na niego krytycznie, słysząc jego słowa. Skrzyżowała ręce na piersi i zmrużyła oczy - no nie wiem nie wiem - powiedziała poważnie. Zaraz jednak się uśmiechnęła i przeczesała jego białe włosy - jak to jest, że w kółko powtarzasz jaki to jesteś stary, jakbyś zaraz miał tutaj się w proch rozsypać, a masz o wiele więcej energii ode mnie? - zaśmiała się i pochyliła by pocałować go delikatnie, z uczuciem - mnie jeszcze wszystko boli po nocy, a Ty najchętniej teleportowałbyś się do łóżeczka i pewnie z tydzień mnie z niego nie wypuścił - zaśmiała i przygryzła lekko jego dolną wargę. Tak....kusiła go, ale sam zaczynał! - jesteś po prostu niemożliwy - dodała jeszcze rozbawiona.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Polana Melodii
Sob 7 Sie - 23:50
Wszystkie czynności związane z oporządzaniem koni starał się wykonywać dokładnie, aby nie sprawić zwierzętom niepotrzebnego dyskomfortu i by nie zawieść Tulki. Wiedział jakie konie były dla niej ważne. Paladin był bezpośrednio związany z jej klinicznym życiem, Alba natomiast była symbolem tego drugiego, bardziej beztroskiego życia. Symbolem wolności. Julia nie tylko była lekarką, była też przecież dziewczyną która ma swoje pasje. I chociaż przez większość życia spotykały ją jedynie zawody i zmartwienia, jej też należało się szczęście. A może zwłaszcza jej?
Uśmiechnął się jedynie kiedy zaczepiła o jego energię. Fakt, miał jej sporo, jednak czy faktycznie był to prawdziwy napęd ciała czy może raczej dobra mina do złej gry? Bywał zmęczony, nawet coraz częściej, ale nie mógł tego po sobie dać poznać, bowiem utraciłby coś ważnego - samego siebie. Po dawnym lekarzu, który mógłby bez przerwy imprezować i uszlachetniać pulę genetyczną nie zostałoby już nic. A było nie było, Bane tęsknił do dawnego życia. Nie dlatego, że miał panienki na zawołanie, fortunę i szacunek. Nie. On po prostu żył. Żył pełnią życia.
Pogłębił pocałunek kiedy skrzydlata zawisła nad nim a ich usta spotkały się na nowo. Jedną dłonią objął ją w talii przyciągając ją do siebie, druga wsunął we włosy. Uwielbiał ją. Była jedynym prawdziwym elementem jego życia. Dzięki niej czuł, że gdzieś w głębi nadal jest Człowiek, a nie dziwadło, potocznie zwane Cyrkowcem.
Zamruczał kiedy przygryzła jego dolną wargę. Psotnica kusiła go, doskonale zdając sobie sprawę z tego jak na niego działa. Uśmiechnął się i naparł mocniej, nadal pozostając pod nią. Pocałunek stał się bardziej agresywny i wygłodniały, lecz sam mężczyzna pozostawał w dole, przesuwając jedynie dłoń z jej talii na pośladek.
- Ja jestem niemożliwy? - zapytał z rozbawieniem, gdy już musieli dać sobie chwilę na oddech.
Konie pasące się nieopodal poruszały roślinnością, która wydawała ciche, kojące dźwięki. Polana wypełniona była pieśnią kwiatów i traw, nie słyszalną nigdzie indziej.
Bane uniósł dłoń i założył kilka luźnych Pasem rudych włosów za ucho. Uśmiech spełzł mu z twarzy, oczy lekko zmrużył skupiając spojrzenie na jej pięknej twarzy.
- Nigdy nie zapytałem... - zaczął cicho, niemal melancholijnie - O czym marzysz, Julio Renard?



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Nie 8 Sie - 13:53
Mruczała zadowolona ale rączki trzymała przy sobie mimo iż bardzo kusiło, żeby jednak zrobić inaczej. Naprawdę była obolała i tak bardzo cieszyła się tym, że Bane w końcu znalazł dla niej czas, że w końcu nie musiała siedzieć sama w czterech ścianach, tylko ze zwierzakami. Prawdę mówiąc nie chciała tak szybko wylądować znów w łóżku. Choć pewnie jemu by się to spodobało. Ona jednak naprawdę nie miała na to energii. Nie tylko przez ich nocne przygody ale również przez to, że nie wróciła jeszcze do siebie...o ile w ogóle kiedyś to nastąpi.
Uśmiechnęła się zarumieniona - bardzo niemożliwy, jak tak dalej pójdzie to będzie trzeba lepsze łóżko kupić - pokazała mu języczek.
Pogoda była piękna, wiał lekki wiaterek a słońce nie prażyło więc spokojnie można było ten dzień spędzać na świeżym powietrzu. Do tego zapach i dźwięki kwiatów uspokajały. Cieszyła się, że wybrała właśnie to miejsce. Było takie spokojnie.
Spojrzała pytająco na ukochanego, gdy ten nagle spojrzał na nią w inny sposób. Otworzyła szeroko oczy, gdy w końcu zadał swoje pytanie. O czym marzy? Ona...nie wiedziała, nie umiała ot tak odpowiedzieć na to pytanie - nikt.... mnie nigdy o to nie pytał - powiedziała niepewnie, opuszczając swoje uszka. Ale zaraz złapała go łapkami za policzki - ale i tak ci nie powiem - uśmiechnęła się wrednie, pokazując swoje lekko lisie ząbki - bo jeszcze się nie spełni i co wtedy? - zapytała i pocałowała go w nos.
Uśmiechała się czule i przeczesywała jego białe jak śnieg włosy. Bawiła się nimi chwilę, górując nad swoim ukochanym - ale przyznam Ci, że nigdy nie śmiałam marzyć, że będę miała kogoś takiego jak Ty. Że ktoś mnie zechce tym bardziej gdy będę w takim wieku - powiedziała delikatnie - kocham Cię - wymruczała i pocałowała go czule. Bez namiętności czy erotyzmów. Naprawdę tęskniła za nimi, mimo iż mieszkali razem. Potrzebowała go, jego bliskości. Pewnie nawet w małym stopniu nie zdawał sobie z tego sprawy, jak jest dla niej ważny i wyjątkowy. Nawet jeśli był chujem i dupkiem. Nie chciała nikogo innego.
Bała się jednak wypowiedzieć jedno marzenie. By mogli być razem na zawsze. Wiedziała, że ich drogi w końcu się rozejdą w ten bądź inny sposób. Nie chciała więc go zmuszać do dania słowa, którego możliwe, że nie będzie mógł dotrzymać.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Polana Melodii
Sro 1 Wrz - 0:48
- Jeśli będzie trzeba, nowe łóżka będziemy kupować co kilka dni. - uśmiechnął się drapieżnie.
Znała go dobrze i wiedziała, że inaczej nie potrafił. Cielesność była dla niego ważnym elementem związku, dlatego też lubił mówić o zbliżeniach i do nich doprowadzać. Momentami wydawał się interesować nimi aż za bardzo, ale... On po prostu taki był. Hedonista.
Przyglądał się jej uważnie gdy zbierała się do odpowiedzi. Pytanie jakie zadał nie było trudne, ale nigdy wcześniej nie pytał jej o marzenia, dlatego też potrzebowała chwili by zebrać myśli. W tym czasie Cyrkowiec po prostu leżał pod nią, pozwalając by wiatr owiewał mu twarz.
Pasący się nieopodal Paladin uniósł głowę i potrząsnął nią, zupełnie bez powodu. Może przeszkadzało mu jakieś robactwo? Któż to wie.
Kiedy nagle powiedziała mu że nie zdradzi marzeń, początkowo uniósł brwi zdziwiony. Wytłumaczenie przyszło jednak szybciej niż się spodziewał.
Wierzyła w przesąd, że marzenia wypowiedziane na głos mogą stracić moc i się nie spełnić. Uszanował jej podejście.
Odwzajemnił pocałunek, pogłębiając go lecz nadal pozostając spokojnym. Dłonie oparł na jej udach.
Uśmiechnął się na jej słowa. Przez chwilę milczał, analizując to co powiedziała.
- Myślę, że prędzej czy później znalazłabyś kogoś, kto by cię pokochał. - wymruczał - Nie tak mocno jak ja, ale przynajmniej w połowie. Ciebie się po prostu nie da nie kochać. - wzruszył ramionami - Ja ciebie też kocham. - dodał, przyciągając ją do siebie i przytulając do piersi.
Mógłby tak leżeć do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej. Z nią, nie myśląc o problemach Kliniki czy Krainy Luster.
Dla niego liczyła się tylko ona. Tu i teraz.
- Skoro już poruszyliśmy tak poważne tematy... - zawahał się na kilka sekund - To... Może jest coś co chciałabyś we mnie zmienić? Chciałbym być godzien twego uczucia i nie chcę cię ranić swym zachowaniem.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Sro 1 Wrz - 20:21
Postawiła wysoko uszy i otworzyła szeroko oczy w szoku, patrząc na swojego narzeczonego - Ty...żartujesz prawda? - zapytała i przełknęła ślinę - Ty nie chcesz, żebym wróciła do pracy prawda? Przyznaj się! Chcesz mnie trzymać w domu, żeby móc uganiać się za panienkami - złapała go delikatnie za lica i pociągnęła no boki. Zmrużyła też oczy, wyraźnie oczekując jego odpowiedzi i raczej lepiej żeby była szczera i prawidłowa.
Cieszyła się, że nie naciskał. Nie miała pojęcia co może mu powiedzieć? Że chciałaby założyć rodzinę? Że chce z nim być na zawsze? Nie wiedziała co może powiedzieć...nie zastanawiała się nad tym aż tak bardzo nigdy. Może później nad tym pomyśli.
Uśmiechnęła się czule i wtuliła się w niego - w końcu jestem Trucielką Serc, jak można mnie nie kochać? - zapytała choć jej głos nie do końca pokazywał wesołość. Zamknęła oczy i westchnęła wdychając jego toksyczny zapach. Mimo wszystko, uwielbiała go. Pomimo tego, że zranił ją tak wiele razy, to czuła się przy nim najbezpieczniej. Zranił ją psychicznie ale fizycznie, nigdy nie zrobił jej krzywdy, a przynajmniej nie świadomie. Podniosła się lekko i pogładziła go delikatnie po bliźnie na oku. On jej nie zranił, ale ona go tak....
Spojrzała mu prosto w oczy i zamyśliła się - Twój wygląd - powiedziała poważnie i zamilkła na chwilę zaraz się uśmiechnęła - jesteś zbyt przystojny! Za dużo kobiet się za tobą ogląda! - powiedziała po czym pocałowała go w czoło, by następnie oprzeć się o nie własnym i spojrzeć prosto w jego jarzące się źrenice - a tak na serio ... czasem mógłbyś pomyśleć co chcesz powiedzieć - powiedziała szczerze i przytuliła się do niego, wsłuchując w powolne bicie jego serca - wiem, że taki jesteś i nie chce wiele zmieniać, ale ... czasem palniesz coś z przesadą - na razie nie chciała mu wspominać o ich zbliżeniach. Mieszkali ze sobą od niedawna i na razie nie czuła się też dobrze, ale nie wiedziała jak dalej się to potoczy. Tulka tego nie potrzebowała aż tak jak Bane, jednak nie miała zamiaru mu tego zabraniać. Dla niej też to było przyjemne i lubiła to. Jednak bała się, że jeśli noce takie, jak ta ostatnia będą częste, to po prostu nie wyrobi. Może i była młodsza i to sporo, ale kondycji na pewno takiej nie miała! - no i .... chciałabym, żebyś częściej się uśmiechał - dodała jeszcze czule. Może zabrzmiało to banalnie i dziecinnie, ale wtedy wyglądał o wiele młodziej. Nie, żeby uważała go za starego, jednak zdecydowanie jego zmartwiona mina dodawała mu lat. Przynajmniej do wyglądu.
- A ty...zmieniłbyś coś we mnie? - zapytała niepewnie. Wiedziała, że nie chciał by płakała, a była naprawdę płaczliwa. Jednak mimo wszystko może jeszcze coś mu się w niej nie podoba? Tego, że wpada w kłopoty raczej nie zmieni, ale kto wie. Skoro już poważnie rozmawiają.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Polana Melodii
Nie 5 Wrz - 20:11
Nie przypominał sobie kiedy ostatnio tak swobodnie spędzali ze sobą czas. Chociaż na pierwszy rzut oka wyglądał na lekko znudzonego, czuł się naprawdę dobrze. Chyba nadszedł czas, żeby Cyrkowiec trochę wyhamował i zajął się swoim życiem, aby nie przeleciało mu ono obok nosa.
Obecność ukochanej działała na niego kojąco. Zanim się obejrzał, zaczął głaskać ją po różnych miejscach, czule i powoli, jakby w ten sposób upewniał się, że jest ona przy nim naprawdę. Że jest prawdziwa, a nie jedynie pijackim majakiem.
Uśmiechnął się do niej a zmarszczki wokół oczu potwierdziły, że jest to uśmiech szczery. Bane mógłby okłamywać cały świat, ale nie ją.
- Nie mogę cię zamknąć i trzymać pod kluczem. Twoja nieobecność zostałaby od razu zauważona. - powiedział łagodnie - Jeśli nie przez personel Kliniki czy twojego ojca, to przez tego rogatego fircyka. - dodał złośliwie, wiedząc, że Tulka na wzmiankę o Upiornym staje się ostrożna. Białowłosego nadal ciekawiło co ich łączyło, ale wolał już nie poruszać tematu wprost, by jej nie denerwować. Tak, był zazdrosny, ale wierzył w jej wierność.
Gdy do niego przywarła, objął ją i pocałował we włosy. Lubił jej zapach, jednocześnie ludzki i zwierzęcy. Była unikalna i tylko jego. Gdy trafił do Krainy Luster tylko ona od razu go zaakceptowała. Zadawała pytania, lecz nigdy nie wyczuł od niej niechęci czy wrogości, nawet gdy miała do tego prawo. Krzywdził ją wielokrotnie, a jednak Julia nadal go kochała. Czy właśnie to nazywane jest prawdziwą miłością?
Dotykała go a on po jej palcami uspokajał się. Oddech miał głęboki, ciało rozluźnione. Kiedy dotknęła blizny na oku, kącik ust drgnął w cieniu uśmiechu. W ciągu ich wspólnej przygody zostawiła mu pamiątkę w postaci blizny, lecz on nigdy nie miał do niej żalu. Kiedyś pewnie robiłby jej ciągłe wyrzuty, teraz jednak zdawał sobie sprawę że i tak wygląda dziwacznie, dlatego dodatkowa blizna dodawała mu tylko drapieżności.
Początkowo był lekko zaskoczony. Otworzył szerzej oczy i spojrzał w jej dwukolorowe tęczówki. Szybko jednak zreflektowała się, dodając coś więcej, a on prychnął z uśmiechem.
- Taa... Przystojny. - powiedział, zdobywając się na szczerość. Gdy miał publikę, uwielbiał pysznić się swoim wyglądem, bo jak na czterdziestolatka trzymał się naprawdę dobrze. Czasami jednak nachodziły go wątpliwości. Zauważał zmarszczki, zwiotczałą skórę, oznaki że czas który jeszcze przed chwilą był dla niego łaskawy, już powoli przestaje taki być. Pewnie gdyby nie to, że osiwiał już dawno, właśnie teraz znajdowałby w ciemnej czuprynie coraz więcej srebrnych pasm. A może wręcz zacząłby łysieć? O nie, co to, to nie. Tylko nie to.
Zmrużył oczy, wysłuchując co ma do powiedzenia. Miała rację. Często mówił to, co mu ślina na jęzor przyniosła i powtarzał sobie, że następnym razem nad sobą zapanuje. Podejrzewał, że wzięło się to z tego, że żyje w zwariowanym świecie i zwariowanych czasach. Gdy trafił do Krainy Luster był spokojniejszy. Może powinien przemyśleć parę rzeczy i spróbować wrócić do poprzedniego stanu.
- Przepraszam. - powiedział cicho, głaszcząc ją po masywnych skrzydłach - Za wszystkie przykre słowa jakie dotąd wypowiedziałem i jakie wypowiem. Popracuję nad sobą, bym był lepszy. - dodał zamykając oczy i wdychając jej zapach.
Na komentarz o uśmiechu uniósł kąciki ust. Prośba była prosta a jednocześnie mówiła tak wiele... Tulka po prostu chciała, by był szczęśliwy. To właśnie chciała powiedzieć. I właśnie ta prosta prośba o uśmiech sprawiła, poczuł rozrzewnienie jakiego nigdy dotąd nie czuł. W kącikach oczu zebrała się wilgoć a usta zadrżały, kiedy wydychał nimi powietrze.
- Jesteś niesamowita. - powiedział cicho, pilnując by głos mu nie zadrżał - Po tym wszystkim co ci zrobiłem, jaki dla ciebie byłem, gdy pytam co chciałabyś we mnie zmienić, prosisz mnie o uśmiech. To... piękne. - zmarszczył brwi i przygryzł wargę, hamując łzy. Na szczęście udało mu się w porę ogarnąć.
Po chwili otworzył oczy i ponownie ujrzał przed sobą jasną twarz dziewczyny, otoczoną ognistym pomarańczem, o wiele bardziej nasyconym w jego oczach niż był naprawdę.
- Chcę cię prosić o to samo, najdroższa. - powiedział cicho - Uśmiechaj się częściej. Dla mnie, tak bym każdego dnia mógł odnaleźć siłę by iść naprzód. I dla świata, bo w tej zepsutej krainie nie ma nikogo więcej, kogo uśmiech byłby tak czysty jak twój.
Podtrzymał ją delikatnie i obrócił na bok a następnie na plecy, by zaraz pochylić się i pocałować ją namiętnie. Blaszka aż grzała od przesyłanych emocji. Nie musieli już mówić nic więcej.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Nie 5 Wrz - 21:35
- Patrząc na Twoje plany to nawet klucza nie będzie trzeba bo nie wstanę z łóżka - pokazała mu język. Nie zareagowała jakoś też na jego słowa o Cierniu. Zachichotała tylko i pstryknęła go delikatnie w nos - Chyba największe problemy miałbyś z Tatą mimo wszystko. Cierniowi bym wysłała list, że nie dam jednak rady z jakiegoś powodu, ale jak jego byś uspokoił to ja nie wiem. Tym bardziej, że to Twój przyszły teść - zmrużyła wrednie oczy, ale błyszczały w nich wesołe, psotne iskierki. Miała naprawdę dory humor. Nie musieli się martwić, że ktoś nagle przyleci, bo jest jakiś nowy pacjent czy coś. Byli sami, mieli wolne i miała zamiar z tego jak najbardziej skorzystać.
- Przepraszam... - powiedziała cichutko i pocałowała go delikatnie nad brwią. Może i była nastolatką, ale jej pazurki naprawdę mogły zrobić krzywdę, a Bane był tego idealnym przykładem. Na blizna raczej nigdy mu już nie zejdzie, tak samo jak ta na jego szyi. Choć ta jeszcze nie była aż tak widoczna, a do tego łatwo było ją zakryć. Wystarczyło założyć golf albo koszulę ze stójką.
Wyszczerzyła się wrednie - co? Myślałeś, że uczepię się Twojego wyglądu, że masz coś zmienić? Po tym jak wielokrotnie mówiłam, że mi się podobasz? Chciałbyś! - poprawiła się na nim lekko po czym uśmiechnęła czule i przeczesała jego włosy, zaczesując lekko jego grzywę - nie znam nikogo przystojniejszego od Ciebie. Nawet nie śniłam nigdy, że będę z takim przystojniakiem - powiedziała, a mężczyzna mógł wyczuć jej szczerość, wylewającą się z Blaszki. Nie miała po co kłamać, a też nie była osobą, która mówi takie słowa bez ani odrobiny prawdy. Miała przystojnego Narzeczonego, mimo iż zniszczonego przez MORIĘ i życie, to nadal kochającego i kochanego przez nią. Nie wymieniłaby go nigdy. Przenigdy!
- Zastanowię się czy Ci wybaczę - powiedziała i poruszyła lekko swoimi skrzydłami, przez co jej pióra lekko zaszeleściły, mieniąc się w słońcu. Nie mogła mu nie wybaczyć. Mimo wszystko....zawsze do niej wracał, zawsze się starał. Miał swoje gorsze chwile, ale i tak był przy niej. Był przy niej teraz. gdy go najbardziej potrzebowała.
Zmartwiła się trochę widząc jego reakcję. Wpatrywała się w niego z troską, po czym uśmiechnęła się delikatnie, domyślając się, czemu tak zareagował. Pogładziła go po licu, czekając cierpliwie, aż się uspokoi - mówiłam, przy mnie nie musisz się tak hamować - powiedziała cicho, ale wiedziała, że on i tak to usłyszy i to wyraźnie - nie tylko jeśli chodzi o sprawy łóżkowe - puściła mu oczko. Chciała mu tym pokazać, że przed nią nie musi ukrywać emocji. Nawet jeśli chce zrobić coś...mało męskiego. Przynajmniej jeśli chodzi o ogólne założenie takich zachowań.
Zarumieniła się na jego komentarz - lubię twój uśmiech - przyznała cichutko. Może i pojawiały mu się wtedy zmarszczki ale nie przeszkadzało jej to. Nie lubiła tej jego maski bez emocji. W pracy to co innego, musiał być profesjonalny, ale jak byli sami? Chciała częściej widzieć go takiego naturalnego i ... szczęśliwego. Chciała widzieć, że ona sama nie jest dla niego problemem i że może dla niego coś zrobić. Coś więcej niż zagrzanie łoża.
- Postaram się - powiedziała zgodnie z prawdą - ale proszę... nie zostawiaj mnie samej na zbyt długo - dodała jeszcze jedną małą prośbę. Szczególnie teraz bała się zostawać sama. Mimo, iż miała teraz u swego boku jedną z najpotężniejszych Bestii Krainy to i tak. Potrzebowała obok siebie drugiego...człowieka.
Westchnęła gdy ją pocałował. Wplotła palce w jego włosy i lekko podrapała po karku. Rozłożyła skrzydła, by wygodniej się ułożyć pod ukochanym, a rośliny wokół zadźwięczały cichutko. Jakby chciały o sobie przypomnieć, ale jednak nie chciały im zbytnio przeszkadzać. To był ich czas.
Odpowiedziała na pocałunek, przymykając oczy i rumieniąc się. Może nie miała sił na kolejne szaleństwa, jednak nie odrzuci jego pocałunków. Jego pikantnego okazania emocji, które miała nadzieję, będą już należeć tylko i wyłącznie do niej.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Polana Melodii
Wto 7 Wrz - 0:57
- Myślę, że dałbym mu radę. - powiedział z uśmieszkiem - W ostateczności po prostu bym cię gdzieś porwał i miałbym go z głowy. - wzruszył ramionami. Wiedział, że Julia wie że żartuje, zatem nie musiał się martwić o to, że dziewczyna się obrazi. Jej ojciec może i był drętwy i trochę irytujący, lecz było nie było to Bane był jego szefem. Wystarczyło słowo Cyrkowca by facet został wykopany z Kliniki.
Swoją drogą ciekawe co musiał czuć wiedząc, że jego szef romansuje z jego córcią. Hehe.
Kiedy zaczęła sypać komplementami uśmiechnął się z błogością. Lała wodę na młyn.
- Mów mi tak częściej. - wymruczał. Poprawiała mu humor. Jeszcze przed chwilą czuł się źle w związku z dziwnym zanikiem pamięci, potem przez Zanisshi, a teraz był rozluźniony i zadowolony. Wspólny wypad był dobrym pomysłem.
Konie poruszały delikatną roślinności przez co co chwilę dało się słyszeć dźwięki najróżniejszych instrumentów. Wiatr owiewał przyjemnie twarze.
Czasy gdy przesadnie reagował na to co działo się dookoła musiały odejść w zapomnienie. Bane wiedział, że przy niej może być sobą, jednak nie mógł pozwolić sobie na słabość. Ktoś w tym związku musiał być silny, a on jako facet poczuwał się do tej roli. Chciał chronić swoją partnerkę za wszelką cenę, będąc dla niej jednocześnie mieczem i tarczą.
Wielu rzeczy nie potrafił jeszcze ubrać w słowa, bo to wszystko było dla niego nowe. Łapał się na tym, że rola narzeczonego była mu obca i zastanawiał się czy nie zachowuje się sztucznie. Starał się funkcjonować w zgodzie z samym sobą, jednocześnie hamując mrok jaki w sobie nosił. A nosił go sporo, co już zdążył udowodnić wiele razy.
Wielu przyzwyczajeń nie zmieni, jednak te które ją ranią napewno. Popracuje nad sobą. Dla niej.
- A ja twój. - powiedział cicho. Nie mógł obiecać jej, że nie zostawi jej samej, bo przecież znała specyfikę ich pracy. Sama również była medykiem i wiedziała, że wystarczyło wezwanie na drugi koniec Krainy by opuścić Klinikę nawet na kilka dni. Przecież ona również znikała by nieść pomoc, zatem jej prośba pozostała bez odpowiedzi i chyba tak już musiało zostać. Nie chciał składać obietnicy której nie będzie mógł dotrzymać przez pracę.
Będąc pod nim poddała się pieszczotom a on starał się być bardzo delikatny. Jego pocałunki i tak były inne, zatem pilnował by nie przygryzać jej warg i nie narażać jej na nieprzyjemności. Dłoń wsunął pod jej koszulę lecz zatrzymał ją na jej brzuchu, wodząc po nim czule. To nie był czas na pełne zbliżenie, bo mimo wszystko oboje byli trochę rozkojarzeni po zaskakującym poranku. Ale nikt nie powiedział, że nie mogą się trochę do siebie poprzytulać.
Zsunął się nieco niżej, odnajdując ustami szyję i zjeżdżając do obojczyka. Ogon poruszał się na boki, zdradzając napięcie ale sam Cyrkowiec nie chciał posuwać się dalej. Wielbił ją powoli i ze stosowną dokładnością, jakby nie znali się od lat lecz dopiero co odkrywali siebie. Blaszki pomagały odczuwać emocje intensywniej, przez co już po chwili Blackburn był zarumieniony swoim dziwacznym rumieńcem, jak nastolatek któremu dane jest spojrzeć w stronę zakazanego owocu, lecz jeszcze go nie zerwać.
Tak, sprawiała że czuł się młodo. Może właśnie to było powodem dla którego zwrócił ku nieletniej swoje jadowicie zielone źrenice?
Lizał i ssał jej skórę, mrucząc z zadowolenia. Dłonią masował jej brzuch, powoli i metodycznie. Jeśli jednak chciała czegoś więcej, musiała wykazać inicjatywę bo on tym razem nie zamierzał jej napastować tak, jak to robił dotychczas. Musiał... Chciał się zmienić. A zmianę należy rozpoczynać od małych kroczków.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Sro 8 Wrz - 17:37
Zaśmiała się i uśmiechnęła zadziornie - uważaj bo jeszcze ci się zmienię śliska i schowam do norki i będzie miał problem mnie wyciągnąć - pokaala mu język i zachichotała.taki był pewny siebie, że ją gdzieś schowa, ale co by zrobił gdyby to on mu się scgowaa gdzieś głęboko?
Uśmiechnęła się do niego czule. Lubił gdy się o nim mówiło a najbardziej jak się chwaliło. Wiedziała o tym ichoc nie mówiła tak często to mówiła prawdę. Z resztą już całkiem by wpadł w samozachwyt gdyby powtarzała to za często - jak będziesz grzeczny - powiedziała czule ale w jej oczach czaiła się wredna iskierka. Tylko przy nim taka była tylko przy nim nie była w pełni uległa. Przy Cyrkowcu potrafiła pokazać pazur, nawet przy tacie taka nie była. W sumie sama nie wiedziała czemu tak bardzo mu ufała, skoro ranił ją tak wiele razy pozostawił blizny na jej sercu.
Opusxila wzrok. Lekko zawstydzona. - co ja bym zrobiła, gdybym jednak została w Świecie Ludzi i została wydana za mąż tak jak tego chcieli ludzie którzy mnie wchowywali? - zapytała jakby sama siebie. Spojrzała prosto w jego dziwne oczy. Dla jednych może wydawały się one straszne, ale dla niej były po prostu piękne. Mogłaby w nie patrzeć godzinami. Aż bała się przed nim przyznać jak wiele miała szkiców nie tylko samych jego oczu ale również jego samego. W różnym wydaniu, nie tylko tym grzecznym i eleganckim. Aż strach pomyśleć jakby zeafowal gdyby odkrył jej mała kolekcje.
Mruczała zadowolona, przeczesywala jego włosy i drapała go lekko po karku. Spiela się gdy władował się jej z łapami pod koszule. Rozluźniła się jednak widząc, że nie posuwa się za daleko. Naprawdę nie miała a to siły. Wzdychała i cichutko stękała w odpowiedzi na pocałunki.
- jesteś niemożliwy - powiedziała cicuhtko relaksując się pod jego dotykiem - uwielbiam to - - dodała jeszcze uśmiechając się błogo.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Polana Melodii
Czw 16 Wrz - 20:11
Uśmiechnął się szelmowsko, patrząc jej głęboko w oczy.
- W końcu sama byś wylazła, jakbyś zgłodniała. - powiedział z brutalną szczerością, ale bez negatywnych emocji w głosie. Droczyła się z nim a on z nią. Można było powiedzieć, że oboje byli w całkiem dobrym humorze. Mimo ciężkiego rozpoczęcia dnia.
Kiedy powiedziała o wydawaniu za mąż, zamyślił się na chwilę. Ciężko było gdybać co by było, gdyby nie zgwałcił tej dziewczyny. Możliwe, że dalej przeprowadzałby operacje plastyczne, dalej traktowałby kobiety w przedmiotowy sposób, dalej imprezowałby aż do odcięcia świadomości, aż w końcu by się wykończył, podupadł na zdrowiu i umarł. A może powinien pomyśleć, co by było gdyby zgwałcił, miał wypadek ale nie capnęłaby go MORIA? Cóż, ten scenariusz byłby prosty. Najzwyczajniej w świecie już by go nie było pośród żywych.
Na wspomnienie kierownicy, która sterczała mu z piersi, uniósł dłoń i przetarł miejsce które kiedyś uszkodziła. MORIA załatała go pięknie, lecz nie byliby sobą gdyby nie wstrzyknęli mu przy okazji szeregu mutagenów i nie zrobili z niego dziwadła. Może gdyby nie uciekł, dalej byłby materiałem na którym fajnie się eksperymentuje. Na koniec... Kto wie, może stałby się ich żołnierzem?
Potrząsnął głową rozrzucając przydługie już białe włosy. Nie chciał myśleć o takich rzeczach w tej chwili. Na polance było miło, wiał lekki wietrzyk, roślinność podzwaniała delikatnie wygrywając cichą muzykę, konie pasły się spokojnie a Julia, jego ukochana, była przy nim, głaskała go i kochała. Czy mogłoby być lepiej?
Nie podjął tematu. Nie chciał zagłębiać się w gdybanie. Tulka prawdopodobnie zostałaby wydana za jakiegoś miłego, bezbarwnego bogacza, zapewniając swojej rodzinie płynność finansową. Byłby dla niej dobry... a nawet jeśli nie, nie mogłaby mu się sprzeciwiać. Bo chociaż dwudziesty pierwszy wiek był czasem postępu, bywało i tak w niektórych rodzinach, że sięgano po staroświeckie metody. Julia byłaby więc dobrą żoną, dobrą matką...
Ucisk w klatce piersiowej sprawił, że Bane zmarszczył brwi. Lekko, ale spostrzegawcza Opętana z pewnością wyczuła, że coś było nie tak. Zdradzała go też Blaszka.
Czy ona widziała, że Bane sprowadził ją na złą ścieżkę? Ścieżkę prowadzącą do hedonizmu i zepsucia...
Gdy zaczął ją miziać, poddała się jego palcom i odpowiadała leniwie, co bardzo mu się podobało. Polanka pelna dźwięków nie była dobrym miejscem na zbliżenie, zwłaszcza, że dziewczyna była w tych sprawach dość nieśmiała. Nie chciał jej do niczego przymuszać, dlatego skupił się na dotykaniu, całowaniu i lizaniu.
- Jestem. - potwierdził jej słowa - I się tego nie wstydzę. - wymruczał, przesuwając się niżej i nurkując pod jej ubranie. Pod koszulą odnalazł bieliznę, wsunął jedną rękę po jej plecy by rozpiąć biustonosz i jeśli nie oponowała, zajął się jej wrażliwymi okolicami, kręcąc powolne koła wokół sutków.
O tak, czasami należało wyhamować i zająć się swoją partnerką na spokojnie.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Polana Melodii
Sob 18 Wrz - 13:37
Prychnęła - to sobie wykopię inne wyjście i sobie coś upoluję - pokazała mu język. Taki był pewny, że wyszła by po prostu bo by zgłodniała. Ha! Dobre sobie. Umiała przeżyć w lesie. O ile nie było w nim psów...i...myśliwych... Przeszedł ją dreszcz i przełknęła z trudem ślinę. Zaraz jednak pokręciła głową, by wyrzucić złe myśli. Miała nadzieję, że mężczyzna nie wyłapał tej lekkiej iskry paniki. Szybko się uspokoiła, ale nie chciała psuć tej chwili. Było zbyt miło. Aż się zastanawiała czy to na pewno nie jest tylko piękny sen.
Przekręciła głowę, gdy nagle poczuła coś dziwnego z jego strony. Podniosła ręce i złapała go delikatnie za policzki. Pogładziła go po nich kciukami - Skarbie coś nie tak? - zapytała z troską i uczuciem w głosie. Patrzała prosto w jego piękne, nietypowe oczy. Chciałaby żeby te oczy patrzyły już tylko na nią, ale wiedziała, że jest to niemożliwe.
Wygięła się lekko czując charakterystyczne szczypanie. Zamknęła oczy i przygryzła lekko usta - B...Bane - stęknęła - a ... jak ktoś...przyjdzie? - zapytała, oddychając urywanie. Było to tak bardzo przyjemne, ale mimo to, nie miała siły na to. Ale też nie miała siły na to, żeby się mu sprzeciwiać.
Rozchyliła lekko powieki. Spojrzała w dół na śnieżnobiałe włosy swojego ukochanego. Swojego Narzeczonego.
Jeszcze chwilę dała mu się pieścić, stękając cichutko. Jednak coś czuła, że jak mu na to pozwoli to posunie się za daleko. Złapała go więc za jego przydługie włosy i odciągnęła lekko od ciebie. Miała nadzieję, że nie będzie z nią walczył, bo nie miała z nim w tym momencie najmniejszych szans.
Jeśli się od niej odsunął podniosła się na skrzydłach i pocałowała go namiętnie. Odsunęła się po dłuższej chwili z zadowolonym sapnięciem. Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się. Pogładziła po licu - zapędzasz się - powiedziała, oddychając głęboko - przepraszam, naprawdę nie mam sił na zabawy - powiedziała przepraszająco. Miała nadzieję, że tym razem się na nią nie zdenerwuje tak jak ostatnio gdy mu odmówiła. Obawiała się jego reakcji, ale nie mogła całe życie być uległą grzeczną dziewczynką i nie patrzeć w ogóle na swój stan, prawda?

ZT


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Sob 30 Paź - 23:05, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Polana Melodii - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Polana Melodii
Nie 19 Wrz - 19:18
- Jak ktoś przyjdzie, to powiem mu grzecznie żeby się oddalił. A jeśli będzie się upierał, że chce popatrzeć, wtedy dostanie w ryj. - powiedział mężczyzna, odrywając na chwilę usta od jej ciała.
Wiedział, że była wstydliwa. Jemu widownia wcale by nie przeszkadzała, ale musiał brać pod uwagę zdanie Julii bo była dla niego kimś więcej niż tylko kochanką. Związali się i należało myśleć o drugiej osobie.
Mimo wszystko wrócił do miziania, ale nie przesadzał, żeby nie poczuła się wykorzystana. Czuł, że i ona tego chce, ale po prostu nie ma siły na nic więcej. I w zasadzie on niczego więcej od niej nie wymagał. Ot, po prostu chciał się poprzytulać.
Gdy dała mu jasny sygnał, że nie chce zabaw, odsunął się i z uśmiechem na ustach po prostu jej odpuścił. Opadł obok niej, układając się wygodnie. To nie tak, że on nie miał siły - był wypoczęty. Jednak miał na uwadze jej stan.
- Dobrze, dziś dam ci już spokój. - powiedział cicho.
Kto wie kiedy znowu powtórzy się taki spokojny wieczór? Nie potrzebowali słów, by wiedzieć, że jedno drugie kocha nad życie. Nawet tu, na Polance Melodii, gdy leżeli obok siebie w milczeniu, Bane czuł się po prostu kochany. Nie wiedział jak mógł wcześniej nie dostrzegać tego, jak bardzo potrzebuje tego uczucia. Jakie ono jest cenne. Może nawet najcenniejsze?
Dłonią odnalazł jej rękę i splótł palce, zamykając oczy. Był zrelaksowany, spokojny. Pierwszy raz od dłuższego czasu pozwolił sobie na lenistwo, na totalne nicnierobienie.
Muzyka wygrywana przez roślinność była usypiająca i nim się obejrzał, najzwyczajniej w świecie przysnął na jakiś czas. To wszystko było tak nierealne, jak sen który jest niesamowicie przyjemny lecz skazany na to by o nim zapomnieć. Cyrkowiec modlił się w duchu, by jego sen się nie skończył, by to był dopiero jego początek. I nie chciał się z niego budzić.
Śpiąc, zaciskał co chwilę dłoń, jakby się bał, że Julia ją puści i odejdzie. Nie. Była teraz stałym elementem jego świata, a on nie mógł pozwolić na to, by odeszła. Nawet jeśli kiedyś przyjdzie mu przepraszać i po raz kolejny błagać o wybaczenie, nie pozwoli jej odejść.

Minęło trochę czasu a ze snu obudziło go końskie prychanie. Otworzył oczy i skrzywił się, odsuwając się w tył bo tuż nad jego twarzą wisiał koński pysk. Zwierzę albo chciało go ugryźć, albo po prostu obwąchiwało.
Dłonią odepchnął wielki nos, nie jakoś brutalnie, ale ostatnim o czym marzył po obudzeniu było oglądanie końskich warg i zębów.
Poczuł jednak ciepło dłoni Tulki i jej sygnał płynący z Blaszki, dlatego odwrócił się od razu do niej i posłał jej niepewny uśmiech.
- Przepraszam... chyba odleciałem. - powiedział - Mam nadzieję, że to tylko drzemka a nie ponowne zaćmienie mózgu? - dodał, chwytając się za skroń. Pochylony nad nim jeszcze przed chwilą Paladin znowu prychnął i potrząsnął łbem.
- Nie ciebie się pytałem. - burknął Bane na co tamten... zaśmiał się? Tak po końsku. A przynajmniej tak to brzmiało. Chyba.
Cyrkowiec podniósł się do siadu i przeciągnął. Na polanie zrobiło się już ciemno, co oznaczało tylko tyle, że powinni zbierać się do domu. Nie czekając ani chwili zaproponował ukochanej powrót i jeśli się zgodziła, zaczął ich pakować.
Perspektywa powrotu na końskim grzbiecie nie była jakoś super ekscytująca, ale podejście Paladina do Bane'a było pocieszające. Nie gryzł, nie szczypał, nie szarżował. Był spokojnym, dobrym koniem. Kto wiem, może nawet z czasem się polubią?
- Wracajmy do domu. - powiedział siedząc już w siodle i poprawiając nogi w strzemionach.
Tak, to był jeden z nielicznych dni kiedy Bane mógł sobie pozwolić na totalny relaks. Miał nadzieję, że nie ostatni.

ZT



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach