Skrzydła Nocy

Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Skrzydła Nocy
Pią 26 Kwi - 21:40
Przechadzając się uliczkami Mrocznych Zaułków trudno nie dostrzec wysokiego budynku, na którego szczycie widnieje napis „Skrzydła Nocy”. Metalowa konstrukcja składająca się na litery robi jednak wrażenie dopiero po zapadnięciu zmroku, wówczas ogromny napis staje w cyjanowych płomieniach! Już w takiej formie szyld robi nie małe wrażenie, jednak właściciele przybytku musieli uznać, że to nadal za mało, dlatego też po jego obu jego stronach z płomieni tworzy się kształt ogromnych skrzydeł. Ta zjawiskowa iluminacja rozganiająca mrok nocy jest też obwieszczeniem otwarcia lokalu.

Skrzydła Nocy upodobały sobie osoby o … mówiąc delikatnie nie zupełnie czystych sumieniach. Nie raz w Światy poszła plotka, iż doszło tu do morderstw, bójek, kradzieży, handlu nielegalnymi magicznymi substancjami czy innych niechlubnych czynów… A prawda jest taka, że w ów plotkach kryje się nieco więcej niż tylko ziarno prawdy. Ale przecież do odważnych świat należy! I całe szczęście wiele jest osób z tym właśnie podejściem do sprawy, bowiem lokal zdecydowanie nie świeci pustkami. Cóż się też dziwić, w końcu lokal zapewnia moc różnych atrakcji, jak i niepowtarzalny klimat.

Zastanowić by się można czemuż ów miejsce nosi taką, a nie inną nazwę. Otwarty przez całą noc lokal zatrudnia tylko i wyłącznie istoty posiadające skrzydła, rasa nie ma tu znaczenia, choć fakt, największy odsetek pracowników stanowią tu Opętańcy.Równie surowa selekcja, całe szczęście, nie dotyczy gości, tak też bez względu na rasę, wiek czy zamiary wejść może tu każdy, kto posiada w kieszeni odpowiednią ilość gotówki.

Przy wejściu zamiast nieprzyjemnych „goryli” witają gości dwie skrzydlate piękności, rozdają one także specjalne bransoletki. Bransoletki poza funkcją identyfikatorów mają również swoją magiczną właściwość, o której działaniu gość lokalu dowiaduje się bardzo szybko. Pojawiając się w głównej Sali dostrzec można brak podłogi, jej istnienie zaobserwować można dopiero w okolicy baru gdzie na tle przylegającej do niego długiej ściany znajdują się trzy przejścia prowadzące do dalszych atrakcji.

W Sali głównej panuje mrok, a ściany o ciemnych barwach oraz szczelnie zasłonięte okna sprawiają wrażenie jak gdyby ktoś posłużył się tutaj umberkinezą. Jednak ciemności rozjaśnia magiczne oświetlenie w postaci lewitujących kul ognia o cyjanowym odcieniu. Pośród pustki spowodowanej brakiem podłogi na wysokości, co najmniej dwóch pięter, w powietrzu dostrzec można lewitujące stoliki wraz z krzesłami. Poszczególne stoliki umieszczone są na różnych wysokościach, a nad każdym zawieszona w powietrzu pozostaje kula ognia. Jak jednak dostać się do latających miejsc albo baru? I tu oto pojawia się rola bransoletek, które w rzeczywistości stanowią zmyślny magiczny gadżet. Bransoletka aktywuje się automatycznie, kiedy nogi jej nosiciela znajdują się nad przepaścią, wówczas w miejscu ,gdzie gość ma zamiar stawiać kroki pojawia się fragment jego prywatnej podłogi przybierającej postać świecących płyt wykonanych z materiału przypominającego szkło. Magiczna podłoga daje pełną swobodę poruszania się zarówno w pionie jak i poziome, i dezaktywuje się sama, kiedy stoi się już na pewnym gruncie.

W wystroju Sali dominuje sześć elementów: kamień, kryształ, metal, ogień, mrok i oczywiście magia. Nie licząc lewitujących kul ognia w powietrzu swobodnie przemieszcza się skrzydlata obsługa, której małych pomocników jak i swoiste maskotki lokalu stanowią Estrisy.

Za barem, poza obszernie wyposażonymi w wysokiej, jakości trunki półkami, powita nas również uskrzydlony barman, czekający na zamówienia i znający odpowiedzi na wiele, wiele pytań. Poza informacjami, używkami i rozmaitymi alkoholami, zamówić można bogate półmiski przekąsek, jak również kilka konkretniejszych dań.

Na tym jednak nie kończą się atrakcje, gdyż te bardziej interesujące znaleźć można dopiero w kolejnych salach. Trzy przejścia a każde z nich oferuje zgoła inne rozrywki, a nad każdą z bram płoną litery układające się w poszczególne nazwy: Czarna Otchłań, Hulaj Dusza i Rozkosz Prywatności.

Czarna Otchłań
- to atrakcja dla tych, którzy pragną przynieść ukojenie ciału i duszy, gdyż jest to dość niecodzienna łaźnia. Ogromna sala swym wyglądem przypomina grotę, której sklepienie oraz ściany oświetlają maleńkie, lecz migoczące seledynowym światłem punkciki. Skalne półki przybierają w niektórych miejscach kształt podłużnych ław lub stolików, na których znaleźć można kąpielowe ręczniki. Po co one? Domyśleć można się już po odgłosie szemrzącej wody, spływającej z ściany wprost do wielkiego basenu. W całym pomieszczeniu unosi się mgiełka, a w powietrzu czuć wilgoć, zaś woda wypełniająca zbiornik jest tu zupełnie czarna, jak gdyby basen wypełniał atrament. Gdyby jednak zanurzyć i wynurzyć choćby czubek palca, szybko można się przekonać, iż nie pozostanie na nim ani skaza brudu - czarny atrament spływa równie szybko, co woda. Zanurzyć można się po sam czubek głowy i jest dość miejsca by spokojnie popływać, zaś nieprzenikniona czerń zapewnia dyskrecję. Ów dyskrecja często stanowi pokusę dla co śmielszych par niesionych emocjami…

Hulaj Dusza
– spora sala, wyposażona w podłogę będącą jednocześnie tanecznym parkietem. Zawsze gra tu muzyka, która nie przekracza jednak ścian ów Sali. Skrzydlata kapela nie znosi rutyny, to też często i chętnie eksperymentuje z najróżniejszymi gatunkami muzycznymi. Podparte zaś odpowiednią sumą monet sugestie gości również nie zostają pominięte. W centrum Hulaj Duszy, na podwyższeniu, parkiet rozdziela okrągła scena, którą otaczają ogniska płomieni rozbłyskujące wszystkimi odcieniami palety barw. Na ów scenie goszczą atrakcje wieczoru zmieniające się niemal każdej nocy. Można tu spotkać utalentowane i odważne tancerki jak i tancerzy, akrobatów oraz wiele innych dziwów.W jednym z kątów, nisko nad ziemią lewituje kilka pojedynczych stolików, oraz dwa stoły do bilardu, a na jednej ze ścian stale przesuwa się tarcza do rzutek.

Rozkosz Prywatności – długi korytarz pilnowany przez siedzącą za ladą białoskrzydłą kobietę, odzianą w czerń, oraz jej istne przeciwieństwo - czarnoskrzydłego mężczyznę - odzianego w biel. U tej kontrastującej ze sobą parki można nabyć klucze do prywatnych pokoi, które większość gości zwykle wynajmuje na kilka godzin. W każdym w dziewięciu pokoi znajduje się standardowe wyposażenie. Stół, a przy nim krzesła, szafa, dwa nocne stoliki, dwuosobowe łóżko, sofa, świeża satynowa pościel i kąpielowe ręczniki. Każdy pokój zawiera ,prywatną łazienkę. Kwestia stylistyki i oświetlenia nie odbiega od tej panującej w pozostałych częściach lokalu. W pokojach w cenę wliczona jest zawsze butelka trunku oraz taca przekąsek.


Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Sob 27 Kwi - 15:11
Przejechała palcem po wielkim siniaku, który zdobił aktualnie jej lewę ramię. Nie miała nic przeciwko tego typu znaczeniom. Ba, jeśli były efektem upojnej schadzki, nosiła je z dumą. Z kwaśną miną musiała jednak przyznać, że ten tutaj do takich nie należał. Od rana do popołudnia trenowała te przeklętą bestię. Fakt faktem widziała różnice, między tym jak było na początku, a tym jak jest teraz. Potwór zaczynał być posłuszny, wykonywać polecenia tak jak ona tego chciała. Niestety nie obyło się bez zawahań czy buntów. Koło południa, gdy przytargała mu świeże truchło Jelenia, Pączuś rzucił się na nie, odrzucając ją od niego. Rzucił nią tak, że przypieprzyła ramieniem w szafę. Nie stało się na szczęście nic więcej, prócz siniaka. Miała ochotę go za kare zabić. Nie raz już miała takie myśli. Na co jej stwór który nie wykonuje wszystkich poleceń jak trzeba i odstawia takie rzeczy?
No ale przeważnie po chwili się uspokajała. Będzie chodził jak w zegarku, gdy tylko z nim skończy. Coś takiego nie ma prawa mieć miejsca, podczas ważniejszego zlecenia.
Westchnęła, odchylając głowę do tyłu. Gorące opary działały kojąco. O dziwo trafiła na moment, w którym nikogo nie było w tej pseudo łaźni. Z jednej strony dobrze, z drugiej... Ciekawiej byłoby gdyby kogoś tu spotkała. Tak się skupiła na treningu i badaniach, że żyła w poście od... Jakiegoś tygodnia? Było to bardziej męczące niż zajmowanie się tym cholerstwem... Potrzebowała się wyżyć, wyluzować, potrzebowała rozkoszy.
Czarna woda nie barwiła o dziwo skóry. Nie znała jeszcze okolicy, na tyle by orientować się czy znajdzie gdzieś spa. A zupełnie przypadkiem odkryła ten pokój w tym klubie, co okazało się poniekąd zbawieniem. W mieszkaniu miała tylko prysznic. Zwykle jej to nie przeszkadzało, ale czasem wanna by się przydała. Tak jak dzisiaj...
- Co za nuda...- przeciągnęła się, nijak nie przejmując się wyeksponowanymi przez to piersiami. No bo i dlaczego by miała?

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Nie 28 Kwi - 1:10
W tym życiu mało co jest dziełem przypadku. Ci, którzy oddają swój żywot w ręce losu, zwykle pozwalają po prostu sterować się innym ludziom. Jednak to nie życiowe wybory krążyły teraz w moich myślach, a przynajmniej jeszcze nie w obecnej chwili. Krótka wiadomość, która zapłonęła mi w głowie, zawsze łączyła się z niemiłym uczuciem migreny... Jednak taki sposób komunikacji, bywał przydatny. Zwłaszcza gdy wymieniane informacje były szczególnie poufne. Ta nie różniła się wiele od wskazania miejsca, jakiego celu należało się pozbyć ze świata żywych. Brakowało jedynie kilku ostatnich słów, co czyniło ją jedynie wskazówką dotyczącą lokacji. Mogłem nawet wybaczyć te mentalne niedogodności, kiedy rozbłysła kolejna wiadomość. Była w łaźni, a na dodatek była sama. Mogłem mieć jedynie nadzieję, iż Eivra ma tyle oleju w głowie, by dopilnować, aby ten stan rzeczy się nie zmienił. Po szybkim zapakowaniu i zabezpieczeniu drobnego upominku dla Rosemary, w swej lotnej postaci udałem się do Skrzydeł Nocy.

Po całej zabawie z dostaniem się do tego miejsca odprawiłem Eivre, na dalszy plan. Jej obecność, tutaj na nic się teraz zda, a są przecież inne zadania. Młoda lunatyczna spisała się dobrze, zniechęcając gości od relaksu w Otchłani. Cholerni telepaci bywali użyteczni. Lecz za każdym razem ta myśl skłaniała mnie do zaopatrzenia się w krwawą broszkę. W końcu będzie trzeba rozejrzeć się za jakimś dumnym posiadaczem tego artefaktu. Teraz jednak czekało mnie spotkanie i miałem zamiar dołożyć starań do tego, by okazało się owocne. Pierwszym krokiem na tej drodze, było zabranie za sobą butelki, błękitnego wina. Ciekawe, w jaki sposób udało się je załatwić właścicielowi. Od czasu pożaru winnicy Lurien Aziris, ten towar stał się równie rzadki, co dziewica w burdelu. No bo jak rozmawiać o interesach bez przedniego trunku?
Kolejny etap stanowiło dyskretne zaryglowanie drzwi. Wystarczyło do tego kilka żelaznych wstawek, które z całą pewnością nie będą rzucać się w oczy, a mimo to spełnią swoje zadanie. To niegrzeczne uciekać w trakcie konwersacji, choć miałem przeczucie, iż ta kobieta nie da się ponieść emocjom, do tego stopnia. Pod postacią czarnego kłębu dymu, prześlizgnąłem się przez szczelinę pod drzwiami. Sunąłem tak bezszelestnie, nisko przy ziemi po to, by móc się jej przyjrzeć. I faktycznie, wzmianki o jej urodzie, zdecydowanie nie były przesadą. Te kilka spojrzeń, wystarczyło, bym wiedział z kim mam do czynienia... A dzięki temu „gra” zyskała właśnie zdecydowanie więcej pikanterii. Czarne smugi dymu, niespiesznie zaczęły przybierać, postać kroczącego „człowieka”. Moje ujawnienie swej naturalnej formy przypominało nieco wyjście z zadymionego do granic możliwości pomieszczenia.
-Witaj.
Krótkie powitanie, któremu towarzyszyło również szybkie spojrzenie rzucone na jasnowłosą Zjawę. Gdy spod przymkniętych powiek wyczyniło spojrzenie neonowo błękitnych oczu, zapatrzyłem się w nie, przez chwilę dłuższą niż bym sobie tego życzył. Cóż wyrwanie się z tej pułapki spojrzeń, bardzo ułatwiły dwa inne punkty, na których miło było zawiesić oko. Odstawiwszy torbę na ziemię, wyciągnąłem z niej butelkę wina, stawiając ją nieopodal krawędzi czarnego basenu. Po czym bez najmniejszego śladu krępacji zacząłem pozbawiać się kolejnych części garderoby.
-Ktoś musiał mieć tu bogatą fantazję. Gdy już powstajecie na „ludzkie” podobieństwo, prawie zawsze da się Was rozpoznać po wyjątkowej urodzie. Braku skaz. Bo w snach wszystko dąży do ideału, do zaspokojenia fantazji, albo nieświadomej udręki. Ale nawet największy koszmar, na swój sposób, będzie ideałem. Czy się pomylę, nazywając Cię kobietą z czyichś snów?
Zadziorny uśmiech pojawił się na moich wargach, w chwili, gdy kończyłem ów zdanie. Nie wiedziałem, w jaki sposób Zjawa odniesie się do mojej wypowiedzi. Lecz naszła mnie ochota, by nieco się z nią podrażnić, przed przejściem do meritum spraw.
Gdy na ławce, wylądowała już czarna dobrze skrojona marynarka, oraz koszula w barwie czerwonego wina, dołączył do nich również pasek od spodni. Każda odjęta rzecz, ukazywała ciało będące wynikiem regularnych treningów. Oraz życiowych zakrętów, których wynikiem były blizny, głównie te pozostawione przez ostrza, choć na barku można też doszukać się pamiątki po spotkaniu z kulą. Gdyby nie zaklęcie, którym dysponowałem, ich ilość oraz rozległość byłaby znacznie okazalsza.
W momencie, kiedy i dolne partie odzienia miały dołączyć do swych towarzyszy, zatrzymałem się na moment, obrzucając spojrzeniem butelkę z winem.
-Zrobisz mi tę przyjemność i dasz się namówić na lampkę dobrego wina? Ponoć picie w samotności jest niezdrowe. Cóż do tej pory, nie zauważyłem żadnych tego efektów, ale kto wie.
Niezależnie od odpowiedzi jasnowłosej, zabrałem się za otworzenie butelki. Zaciekawić mógł fakt, iż w moich dłoniach, niby to z niczego pojawił się najpierw korkociąg, a chwilę później dwa kielichy. Szkło, z którego zostały wykonane, miało szarą pół matową barwę, która dobrze eksponowała nietypowe zabarwienie trunku.
-Niebieskie wino, w niektórych częściach krainy nazywane również krwią Lunatyka.
Jeśli do tej pory, jasnowłosa nie zrobiła nic z dzielącym nas dystansem, wówczas sam okrążyłem basen, by wyjść jej na spotkanie. Przedzieranie się przez zbiornik wodny, groziłoby utratą zawartości kielichów. Które wypełniłem obficie, niemal po same brzegi. Nie lubiłem marnowania czasu, gdy chodziło o interesy, lecz tym razem pragnąłem spożytkować go na co innego. W końcu nie od dziś ceniłem sobie każdą chwilę poświęcana na napawanie się pięknem. Bardzo apetycznym pięknem.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Pon 29 Kwi - 1:34
Czy spodziewała się towarzystwa? To oczywiste. Inaczej nie przyszłaby w miejsce takie jak to. Ba. Ona wręcz oczekiwała towarzystwa. Dlatego była rozczarowana przedłużającą się samotnością. Czy naprawdę to miejsce było tak tragiczne, że nikt tu nie przychodził? Z tego co się dowiedziała to zwykle sauna Pękala w szwach. Akurat dzisiaj, mimo że klub pełen po brzegi, w saunie nie było nikogo poza nią. Bo po co...
Zaczynała już nawet rozważać wyjście z basenu i zapolowanie w klubie. Fakt faktem, zaczynało ją to nudzić. Nie było w tym żadnego dreszczu, zero adrenaliny, zero niezdrowej fascynacji. Męczyło ją to bardziej, niż możnaby zakładać. W Krainie Luster była cała masa klubów, pubów, barów. Dużo miejsc w których można łatwo zapolować, bez ściągania na siebie zbędnej uwagi. Ale nie było w tym nic ekscytującego. Potrzebowała przełamać te nudę. Nawet badania niespecjalnie ostatnio ją kręciły. Myślami coraz częściej wracała do przystojnego doktorka z Kliniki. Odleciała trochę myślami, przez co drgnęła gdy do jej uszu doszło nagłe: witaj.
Skierowała spojrzenie niemal od razu w stronę z którego doszło do niej to słowo. Oto chyba nadeszło, a raczej nadszedł przerywnik nudy.
Oto stał tuż niedaleko niej, mężczyzna. Ubrany dobrze, z nieprzeciętną urodą i interesującym spojrzeniem. Mimowolnie posłała w jego stronę uśmiech, a jej puls ledwo bo ledwo, ale przyspieszył.
- Witam- nie bawiąc się w ozdobniki czy wyolbrzymienia, powiedziałam to normalnym, subtelnym głosem. Bez wybadania jego osoby, ciężko było mi na pierwszy rzut oka stwierdzić w jakim kierunku pójść. Wino. A jakże. Miała ochotę przewrócić oczami. Dlaczego gdy ktoś myśli o spotkaniu z kobietą, myśli od razu o winie? Z chęcią napiłaby się porządnej whisky, ale co alkohol to alkohol.
Kobieta ze snu. Nie mylił się poniekąd. Powstała ze snu, chociaż wielu nazwałoby go raczej koszmarem. Bo czymże innym jest sen o własnej śmierci z rąk obrzydliwej besti?
Bardziej jej uwagę przykuło to, że mężczyzna wiedział czym ona jest. Wiedział to i nie zamierzał się z tym ukrywać. Mogła więc śmiało założyć, że przygotował się na to spotkanie i nie było ono ani trochę przypadkowe. Jak wiele wiedział? O niej i o tym czym się zajmowała? W jej oczach zaczynał być coraz bardziej interesującym obiektem.
- Nie. Nie popełnisz omyłki. To dość interesujące, nie sądzisz? To o czym śnią ludzie. Jedni idealizują świat tak bardzo, jak tylko pozwoli im na to wyobraźnia, drudzy obrazują go sobie jako brutalnie ostry i wyrazisty. Pełen bruzd, które zwykle większość stara się wygładzić.- podpłynęła do krawędzi basenu, przy której postawił butelkę z winem. Nie widziała sensu w utrzymywaniu odległości w obecnej sytuacji. Czy Senne Zjawy są idealnie piękne? Większość na pewno. Z własnych obserwacji wywnioskowała, że pomimo szerokiego wachlarza opcji co do wyglądu, sny przeważnie są piękne. Do tej pory spotkała chyba tylko jedną Zjawę, która wyglądała jak mix Hulka z Edwardem Nożycorękim. Ludzie uciekali w sny by nie musieć mierzyć się z rzeczywistością. Czy było w tym coś złego? Nie, ale słabego już tak.
Nie kryła nijak swojego zainteresowania, podczas gdy on się rozbierał. Z rosnącą ochotą przeżywała swoje spojrzenie po jego ciele. Dobrze zbudowany, doświadczony życiowo sądząc po bliznach których raczej nie sposób nie zauważyć. Lampka wina. Oczywiście że na jednej się nie skończy, albo skończy się na połowie pierwszej. Było to tak oczywiste, że aż zabawne. Uśmiechnęła się więc, zagarniając włosy za ucho.
- Nie śmiem odmówić. Skoro już się do mnie pofatygowałeś osobiście, czemu by z tego nie skorzystać?- nie uszło jej uwadze to, jak z nikąd można by rzec, pojawiały się w jego dłoniach przedmioty. Zapewne stało za tym jakieś zaklęcie, albo magiczny przedmiot. Spotkała się już z czymś podobnym. Krew lunatyka. Czy była głodna? Nie specjalnie, ale to porównanie trochę ją rozbawiło. Lunatycy mieli niebieską krew, swoją drogą dość niesmaczną...
- Czemu zawdzięcza swoją barwę? Orientujesz się może?- nie wyszła na razie z wody. Uznała że wystawianie wszystkich kart na stół już na samym początku, byłoby głupim posunięciem.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Pią 3 Maj - 18:51
Niewinność to jedno z ostatnich określeń, jakie przychodziłby mi na myśl, gdybym miał opisać tę kobietę. Nie sposób było wypatrzeć u niej, śladów choćby najmniejszego speszenia. Sprawiała wrażenie osoby, która zna swoją wartość i wie, czego chce. Czy da się wynieść tyle informacji, na tak wczesnym etapie znajomości? Jak, najbardziej tak. A już, szczególnie gdy jest się dobrym obserwatorem. Wszak niejednokrotnie, to wcale nie słowa, wypadające z ust rozmówcy zdradzają nam najwięcej na jego temat...
-Pochodzi z winnic z północnej części Krainy. Hodują tam dość niezwykłą odmianę winogron, które słyną z niebieskiej barwy właśnie. Są trudne w hodowli, ale widać tamtejszy klimat dobrze im posłużył. Kolejnym elementem, wzmacniającym barwę są kwiaty atrapieru. Chyba najbardziej wyczuwalne w bukiecie tego wina.
Uraczyłem swą towarzyszkę, odpowiedzią jednocześnie, wręczając jej kielich wypełniony wytrawnym trunkiem. Miałem nadzieję, że odpowiedź była satysfakcjonująca. Co prawda mógłbym jeszcze wspomnieć o tym czy owym... Jak na przykład wyczuwalnym w winie cierpki posmaku, cytrusów, czy wyczuwalnym w bukiecie, zapachu nafty i skóry... które nie każdy był w stanie odkryć, skupiwszy się jedynie na dominującej kwiatowej nucie. Lecz po cóż, zabierać jej przyjemność z samodzielnego odkrywania tych małych, tajemnic, które utonęły w błękitnej szafirowej cieczy.
Usiadłem na kamiennej ławie, po czym pozbawiłem swój kielich części zawartości.
-Wracając jednak do tematu snów... czyż to nie miłe wyróżnienie, iż jedynie przedstawiciele naszych ras, mają dostęp do tak niezwykłego wymiaru. Co prawda kruchego i podlegającego ciągłym zmianom, ale czyż nie to czyni go tak unikalnym. Możność zagłębienia się w czyjeś sny, ujrzenie zgrabnie zaszyfrowanych pragnień czy lęków, które bywają jakże...
W tym momencie, moje spojrzenie, które błądziło po migotliwych punktach światła, gdzieś na tle kamiennej ściany, ponownie spłynęło na zjawę. Jednocześnie mój uśmiech wzbogaciła, drapieżna nuta.
-...smakowite. Choć stanowią też niedocenione źródło informacji... skarbnica, do której bądź co bądź tylko nieliczni mają dostęp. A mimo to nie potrafią wykorzystać tej naturalnej przewagi. Zawsze mnie to drażni... Choć oczywiście, nie wszyscy zaraz muszą być „odkrywcami”, są i tacy, którzy wolą trzymać się w znanych sobie „rejonach”. A jak jest z Tobą? Wolisz zwiedzać? Czy może trzymasz się, podobnych rodzi snów?
Był to temat, na który naprawdę rzadko mogłem dyskutować. Nie utrzymywałem bowiem żadnych trwalszych relacji z przedstawicielami własnej rasy, nie licząc tych zawodowych. Co zaś tyczyły się Sennych... cóż znajomość z nimi, zwykle była krótka, lecz satysfakcjonująca. Nie znaczyło to rzecz, jasna, iż pożerałem każdą napotkaną Zjawę. Bynajmniej. Nieczęsto udawało mi się spotkać, takie, które wpasowywały się w mój gust a w ich wypadku, była to jeszcze bardziej złożona kwestia.
Mój wzrok nadal raczył się widokiem pięknej jasnowłosej zjawy, tym chętniej, iż z aktualnej pozycji, widoki były więcej niż obiecujące. Chociaż, nieprzenikniona czerń wody, nadal skrywała wiele... lecz czasem dobrze jest miarkować przyjemności. Starałem się przez chwilę, skupić na aromacie wina, zdałem sobie sprawę, iż mój apetyt ma dwa podłoża... przez co, dwakroć trudniej, było mi skupić się na „priorytetowym” celu tego spotkania.
Panująca tu atmosfera oraz wilgoć szybko dawały się we znaki. Mimo iż byłem tu zaledwie chwile, czułem już lepiącą się do skóry wilgoć. Przeczesałem czarne jak smoła włosy, placami, pozbywając się ich z twarzy.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Nie 5 Maj - 12:46
Smak miał dla niej duże znaczenie. Smak był głównym zmysłem, który kierował jej wyborami. Pożądała smaku idealnego i szukała go we wszystkim. Wybierając ofiarę, wybierając posiłek, wybierając alkohol i tym podobnym. Smak był bardzo ważny. I potrafiła go docenić. Gdy tylko wzięła od mężczyzny kieliszek z winem, zakręciła nim lekko napawając się jego kwiatową wonią. Miłe łaskotała w nos, pobudzając wyobraźnię. Gdyby zamknęła wtedy oczy, najpewniej znalazłaby się w winnicy, pośród kwiatów, winorośli i spokoju. Całkiem przyjemna wizja... Dla starej stetryczałej babci. Uśmiechnęła się lekko i wzięła niewielki łyk. W ustach wręcz wybuchł jej szeroki bukiet smakowy. Czuła wyraźnie to co przedstawił jej nieznajomy, ale też lekką kwaskowatość cytrusów i czegoś jeszcze. Czego nie była do końca w stanie przypisać do konkretnego dodatku.
- Zaiste, wyborne. Kwiaty niemal zabijają całą resztę, ale to dobre wino. Zapewne warte swojej ceny.- spojrzała spod przymrużonych powiek ma zawartość kieliszka. Ciekawiło ją, czemu wybrał akurat to wino na spotkanie z nią. Czy kryła się za nim jakaś ukryta wiadomość? A może był to zupełny przypadek?
To co powiedział... Nie miało dla niej kompletnie sensu. Kolejny wymiar? Ale tylko dla przedstawicieli ich ras? To dało jej do myślenia. Skoro wiąże swoją rasę z sennymi, może być tylko cieniem. Która inna rasa, tak bardzo lubi zaznaczać tę niekiedy niebezpieczną zażyłość?
Nie za bardzo miała ochotę ujawniać brak wiedzy w temacie, który właśnie poruszył, ale była ciekawa. Ah i to jak. Aż koniuszki palców jej mrowiły.
- Niechętnie to przyznam, ale niestety nie mam pojęcia o czym w tym momencie mówisz. Rozwiniesz nieco temat?- z jego słów wynikało, że zjawy i cienie mogły... Ingerować w czyjeś sny. Ba. Nie tylko, odniosła wrażenie że chodziło o wnikanie w te sny. Ledwo się powstrzymywała, by nie zasypać go gradem pytań. Nie chciała go do siebie za bardzo zniechęcić. Coraz bardziej zyskiwał w jej oczach.
To o czym mówił... Dawałoby jej tak szeroki wachlarz, nowych możliwości. Musiała koniecznie dowiedzieć się, z czym ma do czynienia i jak może to wykorzystać na swoją korzyść. Starała nie pokazać po sobie, tego jak bardzo ta nowina ją podekscytowała. Przyjemne mrowienie rozeszło się jej wzdłuż kręgosłupa i niżej. Wiedza. Wiedza była stymulująca. Umysł zaś był bardzo seksownym elementem ludzi i istot magicznych. Przynajmniej niektórych.
- Może się do mnie przyłączysz?- przesunęła palcem po tafli czarnej wody, odchodząc lekko w tył. Mężczyzna który przed nią stał, stawał się coraz bardziej kuszącym kąskiem.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Czw 9 Maj - 15:36
Posłałem swej rozmówczyni życzliwe spojrzenie, gdy ta pochwaliła trunek. Wówczas zorientowałem się, że zawartość mojego własnego kielicha, niebezpiecznie zbliżyła się ku dna. Zwykle lubiłem delektować się smakiem dobrego alkoholu. Nie piłem tak łapczywie no, chyba że, było mi do czegoś wyjątkowo spieszno...
-Prawda, pierwszy kieliszek bywa nieco przytłaczający, jeśli chodzi o kwiatowe nuty. Ale zapewniam, że to tylko pierwsze wrażenie. W niektórych rzeczach trzeba rozsmakować się nieco dłużej, by docenić ich prawdziwy smak.
Na wzmiankę o cenie, posłałem jasnowłosej zagadkowy uśmiech.
-Fakt, dobre rzeczy, mają swoją cenę. Ale tych naprawdę "dobrych" zwykle nie da się kupić, lecz trzeba je zdobyć na własną rękę.
Nie jest łatwym, ukrycie czegoś tak żarliwego, jak głów wiedzy. A nie miałem wątpliwości co do tego, iż właśnie tym rodzajem głodu zapałał teraz wzrok kobiety. I nawet jeśli starała się to zatuszować, to nie dość skutecznie. Również mi samemu, ciężko było zataić, zaskoczenie, gdy zorientowałem się, że Senna najwyraźniej nie wie nic, na temat tej strony swej natury. Oczywiście istniały różnice, między tym, w jaki sposób mógł dostać się tam Cień a Zjawa. Jeśli dobrze pamiętałem, to tych drugich dotyczyły pewne ograniczenia... lecz sama „mechanika” musiała wyglądać podobnie. Tak czy siak, jeśli dobrze rozszyfrowałem Rosmary, to w mojej dłoni właśnie pojawiła się nowa karta. Nie stanowiła może, asa w rękawie, lecz z całą pewnością, znacznie ułatwi mi „grę”.
-Przyznam, że mnie zaskoczyłaś.
Na zaproszenie nie odpowiedziałem niczym więcej niż uśmiechem. I tak miałem zamiar, skorzystać z dobrodziejstw łaźni. Ciału też należy się odrobina wytchnienia, a jeśli mogło jej zaznać w obecności, innego nagiego i ponętnego ciała… Tym większym „grzechem” byłoby nie wykorzystać okazji. Podjąłem przerwane wcześniej pozbywanie się garderoby, nie spiesząc się, zaś w międzyczasie uraczyłem swą towarzyszkę, kilkoma faktami.
-Mówisz zatem, że jako istota pochodząca z Krainy Snów, nie miałaś pojęcia o tym, że masz do niej dostęp? Cóż, może opuściłaś ją gwałtownie, a może nie byłaś w pełni świadoma swego pochodzenia. To mogłoby tłumaczyć, brak tej wiedzy.
Oznajmiłem, stojąc już całkiem nagi. Nie dałem jednak jasnowłosej zbyt wiele czasu na obserwację, ponieważ już chwilę później podobnie jak i ona, tkwiłem zanurzony w czarnej jak atrament wodzie. Z tym że w moim przypadku z racji wzrostu, zasłaniała mniej. Poświęciłem chwilę na odnalezienie wygodnej pozycji. Gdy plecy znalazły oparcie, a ręce punkt zaczepienia odchyliłem głowę do tyłu, przymykając powieki. Z mojego gardła dobyło się stłumione mruknięcie. Niby nic wielkiego, gorąca woda i trochę przestrzeni, a jednak niosły ze sobą, miłe rozluźnienie.
-Jak już wspomniałem, jesteśmy w stanie przenikać do Krainy Snów, pojawiać się w snach konkretnych istot. I moim, iż dla nich to jedynie wytwór fantazji, dla nas stanowią całkiem realny i cielesny wymiar. Niekiedy bardziej szalony i zawiły niż sama Kraina Luster.
Uchyliłem powieki, by sprawdzić jakie wrażenie zrobiły na niej te słowa. Na tym etapie skończyły się właśnie darmowe informacje… Wszak informacja właśnie, to najcenniejsza waluta. W tej chwili rzucona została przynęta. Bo jeśli na czymś dało się „zarobić”, to byłem ostatnią osobą, która pozwoliłaby sobie na marnowanie okazji.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Czw 16 Maj - 12:46
Tak jak zwykle piła alkohol niczym wodę, tak tym razem pomimo wybornego smaku trunku, jakoś niespecjalnie jej wchodził. Nie była pewna czy to kwestia tego, że było to wino, czy raczej tego że czuła iż lepiej tym razem zachować trzeźwość umysłu. Mężczyzna był przygotowany na to spotkanie, a to oznacza że czegoś od niej chce.
Zdobyć na własną rękę. Zastanawiała się, co takiego kryło się za jego słowami. Miał winnicę? Był złodziejem? Zdobył wino w formie wynagrodzenia? Tyle pytań kłębiło się w jej głowie, lecz żadnego nie zadała. Nie czas na to. Ta gadka o winie to zwykły wstęp, na rozluźnienie atmosfery. Przecież nie fatygował by się tutaj, gdyby chciał rozmawiać o winie... Czyż nie?
Rosemary była kobietą, wyjątkowo bardzo głodną wiedzy. Być może była to kwestią wyuczonego fachu, być może była to kwestia zboczenia zawodowego. Kto by się tym interesował? Była wiecznie głodna, a tylko niewielkie grono osób, było w stanie zaspokoić jej głód. Nic więc nie działało jej bardziej na nerwy, jak brak wiedzy. Chłonęła więc każde słowo padające z ust cienia. Kraina Snów. Brzmiało obiecująco. Aż ją palce świerzbiły... Szczątkowe informacje, tylko pobudzały jej głód. Jak to się mówi... Apetyt rośnie w trakcie jedzenia. Nowy świat, był równoznaczny z nowymi możliwościami. Tak jak wiedza była upragnionym kąskiem, tak nie lubiła się nią dzielić. A już na pewno nie za darmo. To była transakcja wiązana. Czuła że ze strony cienia, jest ta sama sytuacja.
- Świadoma swojego pochodzenia jestem od początku, ale z jednym trafiłeś. Wydostałam się ze snu gwałtownie. Nikt się raczej tego nie spodziewał- celowo modelowała głos tak, by zabrzmiało to jakby odpłynęła myślami do wydarzeń sprzed dziewięćdziesięciu lat.
Westchnęła zawiedziona, gdy mężczyzna wszedł do wody tak szybko. Nie dał się jej napatrzeć, celowo? To co następnie powiedział, wywołało dreszcz u Sennej. W jej oczach dało się dostrzec zadowolony błysk, na jej ciele gęsią skórkę. Przemieszczanie się w snach... To otwierało przed nią tyle możliwości...
- Jak odbywa się to przejście w sen? Czy jeśli wyrządzę śniącemu krzywdę w jego trakcie, odniesie się to jakkolwiek do jego stanu faktycznego? Ta Kraina narzuca jakieś ograniczenia na podróżujących po niej?- musiała bardzo się postarać, by jej głos nie brzmiał jak głos podekscytowanej dziewczynki i by nie zasypać mężczyzny toną pytań. Miała ich tak dużo, że sama nie była w stanie skupić się na żadnym z nich na dłuższą chwilę. Mimowolnie przysunęła się bliżej niego, upijając drobny łyk wina. Nawet nie poczuła jego smaku.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Pią 17 Maj - 16:07
Każde łowy, miały swoje kluczowe filary. Niezależnie od celu, ofiary czy łowcy, istniały niezmienne elementy. I właśnie przyglądałem się, temu, jak miejsce ma jeden z nich. Widząc przebiegający po jej ciele dreszcz, z pewną trudnością powstrzymałem ręce, chętne, by poczuć, pod palcami fakturę jej skóry. Po raz kolejny przekląłem również niezmącony mrok wodnej toni, niepozwalający mi nacieszyć się innym widokiem. Wszystko to sprawiło, że bieguny w moim wewnętrznym kompasie postanowiły zamienić się miejscami. Najpierw praca, potem przyjemności… ta kolejność, powinna zostać zachowana. Ale co jeśli można połączyć jedno z drugim?
Po krótkiej serii pytań zatrzymałem na jasnowłosej spojrzenie na dłużej. Konfrontowałem się z neonowo niebieskim cyklonem, uwięzionym w jej oczach. Wszystko, co pierwotne i niszczycielskie, miało w sobie jednocześnie, coś pięknego. Rodzaj piękna, który jednocześnie przeraża, ale przyciąga…
Chytry i władczy uśmiech, wkradł się na moją twarz, z ewidentnym zamiarem, pozostania tam na dłużej…
Moja ręka leniwie powędrował ku twarzy kobiety, lecz miast jej dotknąć, nagle zsunęła się niżej, aż w końcu palce delikatnie zacisnęły się na kielichu z winem.
-Powiedź… Jaki masz stosunek, do łączenia „obowiązków zawodowych” z przyjemnościami?
Nieprzypadkowy dobór słów oraz nieco obniżony ton głosu, były dość jawnymi sygnałami, mającymi pomóc rozszyfrowanie tego, co chodziło mi aktualnie po głowie. Jeśli zatem Zjawa, nie wyraziła protestu, odebrałem od niej naczynie, odstawiając je na względnie bezpieczną odległość.
-Nie lubię owijania w bawełnę… Jestem tu, ponieważ mam Ci coś do powiedzenia, coś, co powinno Cię zainteresować, a przynajmniej taką żywię nadzieję. W przeciwnym razie byłbym rozczarowany… Ale… powiedźmy, że mogę nieco odwlec w czasie, tę rozmowę na rzecz zaspokojenia Twojej ciekawości, względem Krainy Snów.
Wyprostowałem się nieco, przez co również przyczyniłem się do skrócenia dzielącego nas dystansu.
-Wiedza to cenna rzecz, a ja nie jestem wielkoduszny, by ot, tak rozdawać ją za bezcen? Zatem spytam wprost, czego mogę spodziewać się w zamian, na odpowiedzi na Twoje pytania?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Nie 19 Maj - 17:02
Sytuacja w której się znajdowała, miała zarówno swoje wady, jak i zalety. Dużą wadą jak i zaletą, była właśnie nagość. Obnażyli się przed sobą, wykładając większość na stół. Z drugiej strony, będąc nagą, nie była w stanie ukryć pewnych relacji swojego ciała, co nie do końca działało na jej korzyść. Nie uszło to uwadze Cienia. Ba, sądząc po jego spojrzeniu spodobało mu się to co zobaczył. Ona się napawała tym zadowoleniem. Kolor jego oczu był fascynujący, spoglądając w nie robiła się głodna i co więcej. Pierwszy raz od dawna nie była w stanie z pewnością stwierdzić, jakiego rodzaju głód to jest. Nie był to kolor krwi, prędzej rozgrzanego do czerwoności metalu. Wiesz, że lepiej go nie dotykać a jednak jest tak fascynujący, że masz ochotę się z nim skonfrontować.
Skóra ją piekła. Ba. Rosemary zaczynała płonąć od środka. Gdy jego dłoń zbliżyła się do jej skóry, omal nie wstrzymała oddechu. Doceniała grę która rozpoczął. Przyznać musiała, że dawno nie miała takiej rozrywki i była za nią niemal wdzięczna. Niemal.
Ostatnie dni były monotematyczne, nudne i przewidywalne. Rutyna która wkradła się w jej życie, była obrzydliwa. Kiedyś by sobie na to nigdy nie pozwoliła. W tym świecie jednak, osób w jej fachu było... Za dużo. Morderca na zlecenie? W świecie ludzi zaledwie garstka osób parała się tym fachem. A tu? Co druga spotkana na ulicy osoba, mogła się tym pochwalić. Było tu zbyt swobodnie, w zabijaniu tak łatwo dostępnych celów, nie było gracji. Nie trzeba było w to włożyć żadnego niemal wysiłku... Nuda.
Typowego klubu ze striptizem też nie mają, więc nawet w ten sposób nie mogła się wyżyć. W fachu lekarskim też nie miała jak się ruszyć, jedyną alternatywą tutaj była klinika, a ta niezbyt ją kusiła. Niby tyle tu wariatów, a znaleźć kogoś kto ją zaspokoi to też wyczyn.
Dlatego więc skupiała się na swoich badaniach i treningu z tym przeklętym bydlakiem.
Na zadane pytanie uśmiechnęła się. Był to uśmiech drapieżnika, który znalazł się na ulubionym terenie.
Wysłuchała go, ale nie usłyszała niczego, czego by się już nie domyśliła. Z racji, że zabrał jej kielich miała pełna swobodę ruchu. Podeszła więc do niego i splotła dłonie na jego karku. Wstając odsłoniła górna część swojego ciała, przywierając piersiami do jego nagiego torsu.
- Uznam to za pytanie retoryczne. Przygotowałeś się na to spotkanie, także chyba się nie pomyślę jeśli uznam, że z moją reputacją jesteś obeznany lepiej niż większość osób postronnych.- mówiąc to zbliżyła usta do jego szyi, tak by poczuł jej rozgrzany oddech.
- Co mogę dać Ci w zamian? Wiele. Krew za krew, dotyk za dotyk, informacja za informację. Pytanie tylko, czy atrybuty które ja posiadam, są równie cenne co Twoje. Jak myślisz?- odsunęła się od niego, a z jej ust nie znikł uśmiech. Całe jej ciało jasno mu pokazywało, jak bardzo podoba jej się ta zabawa. Ba. Ono wręcz krzyczało. A ona nie zamierzała się z tym kryć. Nie usiadła z powrotem w wodzie. Czekała na jego ruch.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Wto 21 Maj - 20:53
Przebieg tej rozmowy coraz bardziej mi się podobał. Kobiety były zagadkowymi istotami i to niezależnie od zamieszkiwanego świata czy rasy. Intrygantki i kusicielki były niczym kwiaty, i podobnie jak one działały na więcej niż tylko jeden ze zmysłów. Rosemary należała do tego egzotycznego gatunku, urzekającego swą drapieżnością. Była siłami, pułapką która, choć była oczywista i tak zmusza do stania się jej ofiarą. Z tym że, czasem warto dać się upolować, choćby tylko dla satysfakcji, jaką daje późniejsze odwrócenie ról.
Gdy się podniosła, nie kryłem się z faktem, iż przez dobrą, chwilę moje spojrzenie skoncentrowało się tylko i wyłącznie na podziwianiu jej piersi. Mokra skóra zawsze stanowiła apetyczny kąsek dla oka. Była też czymś trudnym do uchwycenia na dłużej, przynajmniej po tej stronie Lustra. W Świcie Ludzi, aparaty czy kamery, były w stanie podołać temu zadaniu, nieco lepiej niż farba i płótno.
Elektryzujący dreszcz, przebiegł po moim ciele z chwilą, gdy jasnowłosa przywarła do mojego torsu. Usta zacisnąłem w wąską kreskę, po to nie dobyło się z nich ciche sapnięcie. Krople wody spływające z jej dłoni ściekały mi ko karku, potęgując owe odczucie. Pozwoliłem sobie na napawanie się, samą bliskością ciała pięknej kobiety. Był to ten moment w którym, napawałem się zapachem i miękkością jej delikatnej skóry. Wymusiłem na sobie, pewną nazwijmy to leniwość… nie bez przyczyny. Nie tylko po to, by „delektować” się chwilą, ale i dać sobie czas na oswojenie się z istotą Rosemary… Zwykle nie miałem bowiem problemy, aby pożądanie, mieszało się z apetytem. Tutaj było inaczej… i choć wcale nie byłem głodny, to była to sytuacja porównywalna z tą, gdy na srebrnej tacy podsuwają Ci ulubiony smakołyk…
Spodobał mi się zarówno uśmiech, jak i spojrzenie, którym właśnie mnie uraczyła. Z mniejszym entuzjazmem, powitałem jednak fakt, iż Zjawa postanowiła się ode mnie odsunąć. Wiedziałem jednak, iż ten chwilowy dystans, to jedynie część, gry. Zachęta… której się poddałem.
-Sądzę, że uda nam się dobić targu…
Odpowiedziałem zniżonym tonem, posyłając jej rozognione spojrzenie. W tej samej chwili moje ręce ponownie zmąciły taflę wody, po to, by wylądować na tali dziewczyny.
-Co do samego wchodzenia, sprawa wygląda dość prosto. Wystarczy znaleźć jakaś śpiącą istotę, bez znaczenie człowiek czy mieszkaniec któregoś z magicznych światów. Potem zaś musisz skupić się na jego śnie, jego osobie... i poczuć „to”.
Wraz ze słowami, moje dłonie pozwoliły sobie na śmiały „spacer”, zsuwając się z talii, na przyjemnie krągłe, dolne partie pleców. Lecz i tam, na długo nie zagrzały miejsca. Był to ten rodzaj dotyku, który zarówno drażnił, jak i pobudzał. Na krótką chwilę, moje palce rozstały się w delikatną skórą, lecz tylko po to, by wywalczyć, sobie bliższy kontakt. Bowiem, kobieta mogła po chwili poczuć silny nacisk, dokładnie pod zgięciami obu kolan. A jeśli jej anatomia nie różniła się zanadto od innych przedstawicielu humanoidalnych ras, ten prosty ruch, zmusiłby jej ciało do opadnięcia... co miałem zamiar wykorzystać, by gwałtownym szarpnięciem usadzić ją na sobie. Wówczas Zjawa bardziej, dotkliwie, mogłaby poczuć, jakiego rodzaju wrażenie, zdążyła na mnie wywrzeć.
-Ciężko opisać „to” dla jednych to coś jak przechodzenie, dla innych jak skok w nurt rzeki.... grunt w tym, że zagłębiając się w sen, Twoje ciało staje się częścią snu, częścią Krainy Snów. Zadane rany, nie znikną, po powrocie do dajmy na to Krainy Luster. Dla nas tamten Świat jest równie realny co i ten, mimo iż dla większości istot, stanowi tylko senne majaki, zlepki, myśli, wspomnień czy pragnień...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Pią 24 Maj - 1:23
Z miłym zaskoczeniem odkryła, że jego wzrok nie palił jej skóry. Przeważnie gdy ktoś na nią patrzył, pożerał ją nachalnie swym spojrzeniem. Spojrzenie cienia było przyjemne, nie nachalne, ale jednocześnie wypełnione pożądaniem i ciekawością. Bardzo jej to odpowiadało i nie zamierzała się z tym kryć.
Jednocześnie nie chciała dać mu od razu wszystkiego. Więcej przyjemności i satysfakcji się otrzymuje, gdy trzeba się postarać. Rosie może i nie należała do kobiet z ogromnymi wymaganiami, ale nie była pierwszą lepszą dziwką z autostrady. O nią się zabiegało.
Z zadowoleniem odnotowała jego reakcje. Oczywiście starał się nie pokazać po sobie za dużo, jednakże Rosemary miała do czynienia ze zbyt wieloma mężczyznami, by nie potrafić zauważyć chociażby drobnych oznak... Dopasowania potrzeb. On chciał jej, ona chciała jego. Do tego obydwoje chcieli informacji, a jakby tego było mało, on miał do niej jakiś interes. Zadbał o to by byli sami, ktoś musiał stać przy drzwiach i odpędzać ewentualnych zainteresowanych. Innej opcji nie było, klub był zbyt popularny by takie miejsce pozostawało bezludne tak długo. Co prawda była też opcja, że przekupił kogo trzeba i po prostu załatwił "zamknięcie łaźni z powodu awarii", ale jakoś mniej to jej do niego pasowało. Jednakże, zbyt krótko ze sobą obcowali, by mogła to stwierdzić jednoznacznie.
Tak czy siak, atmosfera była przyjemnie ciężka, a powietrze gorące nie tylko za sprawą oparów z wody. Gdy tak stała, przyciśnięta do jego torsu, czuła wyraźnie jego bicie serca. Lekko przyspieszone... Do tego usta zaciśnięte w bladą kreskę. Ten widok ją rozczulił, tak się starał...
Wiedziała doskonale jak się musi czuć. Jest cieniem, ona Zjawą. Nie przyszedłby raczej na głodnego, ale ryzyko nadal było. Powodowało to u niej wybuchy rozkoszy w całym ciele. Ta odrobina adrenaliny wystarczyła, by nakręcić ją jeszcze bardziej. Ledwo się powstrzymała od śmiechu, gdy zobaczyła w jego oczach lekki zawód, po tym jak się odsunęła. Dawno nie miała do czynienia z tak... Szczerym mężczyzną. Bardzo przyjemna odmiana.
Drgnęłam gdy dotknął mojej talii, przemawiając zmienionym głosem. Oh tak, zdecydowanie przypadła mu do gustu. Uśmiechnęła się drapieżnie, przymykając nieznacznie powieki. Dotykając jej wtedy, mógł wyraźnie poczuć jak lekko drży. Opis całego "rytuału przejścia" nie był skomplikowany ani trochę. Czemu wcześniej sama na to nie wpadła? Nie było co wtedy się na tym roztrząsać, teraz już wie. Zastanawiała się, czy cień zdaje sobie sprawę jak wielką przyjemność, sprawił jej samymi tymi informacjami. Ten dodatkowy świat, otwierał przed nią tyle nowych możliwości, że na samą myśl była w stanie szczytować. Nie miała noc przeciwko delikatnym pieszczotom, potrafiła je docenić. Przywykła do czego innego, więc taka odskocznia byla dobrą odmianą. Gdy wędrował po jej ciele, droczył się z nią. Jej spojrzenie wyraźnie pokazywało, że chce więcej, więcej i więcej.
Oczywiście zgięła kolana, był to poniekąd odruch. Zgięcie to jest wrażliwym miejscem, podatnym na uszkodzenia. Gdy czujesz nacisk w tej okolicy to zginasz kolana, chcąc je chronić. Nawet o tym nie myślisz jakoś specjalnie, Twoje ciało robi to samo za Ciebie. Dała się unieść bez problemu. Przejął inicjatywę, dobrze ją czytał. Przejechała językiem po swoich zębach, splatając dłonie na jego karku. Bez zaskoczenia, ale z zadowoleniem zarejestrowała nacisk w dolnych partiach swojego ciała, gdy tak siedziała na nim. Jedną dłoń pokierowała w tamtym kierunku, powoli i delikatnie sunąc po jego skórze paznokciami.
- To były zdecydowanie dobre informacje, a już na pewno przydatne. Otworzyłeś mi właśnie nowe drzwi. Jakiej zapłaty oczekujesz?- gdy dotarła dłonią do miejsca docelowego, ledwie go musnęła na początku, z rzucając mu wyzwanie w swoim spojrzeniu. Oddychała zdecydowanie ciężej, plecy miała naprężone, a jej ciało czekało w gotowości.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Pon 27 Maj - 10:12
Swoboda, która wdarła się, w to spotkanie była czymś, czego dawno nie zaznałem. Rodzaj porozumienia i szczerości między naszą dwójką był czymś, za czym z całą pewnością zatęsknię.
Toczyliśmy teraz grę, starą jak świat i mimo iż jej finał był znany już na samym starcie... to pozwoliliśmy sobie na odwlekanie nieuniknionego. Bo czy danie główne nie potrzebuje odpowiedniej oprawy?
Są chwile, które wymagają odpowiedniej celebracji, dania sobie czasu na napawanie się nimi... Ja chciałem napawać, się jasnowłosą... I Pani Losu, mi świadkiem, że gdyby ktoś przeszkodził nam teraz, wdzierając się do łaźni, to nie opuściłby jej o własnych siłach.
Jej mokra i aksamitna skóra, działała niczym cudny narkotyk, wdzierający się do organizmu, przez każdą szczelinę ciała. Silnym i szybko uderzającym do głowy.
Drżała… niczym ziemia na chwilę przed kataklizmem. Chciałem tego piękna destrukcji, mogłem stać się jego ofiarą. Gdy ponownie jej dłoń otuliła mój kark, zaś druga rozpoczęła drapieżną wędrówkę w wiadomym miejscu, uśmiechnąłem się równie drapieżnie, jak ma towarzyszka. Lubiłem taki dotyk, co Zjawa z całą pewnością wyczuła.
Pobudzony pieszczotą i jawną zachętą, która niczym, neon błyszczała w jej spojrzeniu… mocniej zacisnąłem dłonie na jej pośladkach, po czym mocniej przyciągnąłem ją ku sobie. Szybkim, stanowczym ruchem, przy którym ani na chwilę, moje własne spojrzenie nie rozerwało się z jej. Czarna woda zaszemrała, liżąc nasze ciała.
-Uwierz, że nie pierwsze, nie ostatnie.
Prawa dłoń, niczym jadowity gad, sunęła po jej mokrym ciele, wzdłuż linii kręgosłupa. Palce zanurzyły się we włosach, zaś nacisk, miał zmusić kobietę, do nachylenia się ku mnie. Gdy tak się stało, moje palce zacisnęły się na mokrych białych pasmach. Jeśli dziewczyna, zgodnie z założeniem odchyliła głowę do tyłu, przysunąłem twarz, do jej odsłoniętej długiej szyi. Mój język przez chwilę sunął po jej skórze, jakby zlizywał z niej niewidzialną słodycz.
-Przyznam Ci się, że już dawno nie musiałem się równie mocno hamować… przed rozsmakowaniem się w kimś…
Zjawa mogła usłyszeć to zdanie, wypowiedziane szeptem wprost do jej ucha. Słowom towarzyszył oddech, którego temperatura zdarzyła się już znacznie podnieść. Czy wystraszę ją tym wyznaniem? Być może… chociaż strach, też bywa dobrym bodźcem pobudzenia…
Odsunąłem się, na tyle, by znów móc zatonąć w niebieskim spojrzeniu. By ponownie, móc rzucić jej wyzwanie…
-Zapłata powiadasz… Cóż z chęcią, poznam bliżej Twoją fantazję...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Wto 28 Maj - 21:09
Nie była to dla niej żadna nowość. Nie pierwszy i nie ostatni raz łączyła przyjemne z pożytecznym. Nie ograniczała jej nigdy jakąlaś głupia zasada z rodzaju: nie łącz łóżka ze sprawami służbowymi.
Po co odmawiać sobie przyjemności, tylko i wyłącznie dlatego że ktoś komuś później płaci? Emocje czy uczucia, nigdy jej w tym nie przeszkadzały. Nie należała do takich osób.
Korzystała więc z obecnej sytuacji całą sobą. Każdy cal jej ciała, pragnął jego dotyku. Gdyby nie jej opanowanie, rzuciłaby się na niego. Był dokładnie tym elementem, którego dzisiaj potrzebowała. A jakże cudowną niespodzianką była jego przynależność. Cień. Do tej pory jakoś tak wyszło, że nie miała okazji do przetestowania cienia. Żaden nie dotykał jej w ten sposób, nie patrzył jeszcze na nią w ten sposób, ani w ten sposób do niej nie mówił. Jakby nie patrzeć, jedyny cień z którym miała styczność to owy rudy osobnik którego spotkała wtedy z Lusianem. Z tym przeklętym lisołakiem.
Tamten nie wywarł na niej żadnego wrażenia, wydawał się zwyczajny. Przekonała się jednak nie raz, że pierwsze wrażenie bywa omylne. Wyczekiwała więc następnego spotkania, by móc się na sobie przekonać ile jest on wart.
Jej spojrzenie, gdyby mogło to w tym momencie paliłoby każdego kto ośmieliłby spojrzeć się w jej oczy. Mimo swej barwy, wręcz płonęły od pożądania. Podobało jej się to, jak mężczyzna wchodził w tę grę całym sobą. Nie było w nim ani grama niepewności czy zawahania. Lubiła takie podejście do sprawy, właśnie tego szukała i tego oczekiwała. Stanowczości.
Jego ciało również reagowało, tak jak ona to lubiła. Pod wpływem jej dotyku był rozpalony. A może to kwestia temperatury która była w pomieszczeniu? Toczyli pewną walkę na spojrzenia. Kto pierwszy utonie i się podda? Nie zamierzała ani trochę ustąpić.
Jego dotyk był przyjemny, ale chciała więcej. Więcej i mocniej. Dużo mocniej.
Intrygowały ją jego słowa i coraz bardziej była ciekawa oferty z jaką się do niej pofatygował. Jakie jeszcze drzwi chce przed nią otworzyć? Oczywiście bez problemu dała się poprowadzić, odchyliła głowę i westchnęła z rozkoszy czując jego język na swojej szyi. Mógł wtedy poczuć jak mocno skoczyło jej tętno.
Jej fantazje? Obawiała się, że gdyby poznał to czego naprawdę pragnie, po prostu by stamtąd spieprzył. Nie miała jednak zamiaru kłamać, postanowiła postawić po prostu na mniej wstrząsającą kartę.
- Widzisz... Nie tylko ty musisz nad sobą panować- odpowiedziała, mrucząc do jego ucha. Wplotła dłoń w jego włosy i wręcz powtórzyła to co zrobił chwilę temu mężczyzna.
- Chcę zobaczyć jak smakujesz. Pozwolisz mi?- normalna osoba, będąc Zjawą i słysząc coś takiego z ust cienia, pewnie wzięłaby dupę w troki i spieprzyła by jak najdalej stąd, ale nie ona. Ona słysząc jego słowa, zrobiła się jeszcze bardziej mokra, jeśli to możliwe w tej sytuacji.
Jeśli jej pozwolił, wgryzła się powoli w jego szyję i spiła trochę krwi, jednocześnie chwytając jego dłoń i prowadząc ją prosto między swoje uda.
Smak jego krwi był cudowny. Nigdy nie miała w ustach czegoś tak dobrego. Zlizała z jego szyi każdą kropelkę, a jej puls przyśpieszył jeszcze bardziej.Odchyliła głowę do tyłu, prężąc się jak zadowolony kot. Jej kubki smakowe oszalały, a ciało wyostrzyło swoją wrażliwość na dotyk.
- Jesteś wyśmienity.- jej spojrzenie teraz nie tylko płonęło. Jej wzrok, był wzrokiem oszalałym. Była w tym momencie tak nakręcona, że nie chciała się dłużej powstrzymywać. Przywarła do niego i wpiła w jego usta.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Czw 30 Maj - 16:05
Był to ciekawy paradoks, iż cudza satysfakcja rodziła własną. Jej „głód” był coraz bardziej odczuwalny. Był jak pojedyncze basowe nuty, w który utworze wyraźnie podkręcał tempo… mocniej i mocniej. Z całą pewnością ten stan był zaraźliwy, jakże cholernie zaraźliwy. Odnosiłem wrażenie, że powietrze wokół naszej dwójki niedługo zacznie drżeć od podążania… a woda pocznie parować.
Wyglądało na to, że moje słowa przyniosły pożądany rezultat. Przez co jasnowłosa imponowała mi coraz bardziej. Podejmowała ryzyko… a byłem przekonany, iż, na samą myśl o podobnym scenariuszu niejedna Zjawa dostałaby palpitacji serca ze strachu. Zaś Rosemary… cóż, powiedzmy tyle, że stan, w którym się teraz znajdowała, budził we mnie coraz pierwotniejsze żądze.
Nagła zamiana ról przypadła mi do gustu, o czym mógł jej zdradzić choćby pełen zadziornej drapieżności uśmiech. W którym błysnęły białe zęby, o zaostrzonych kłach. Kilka subtelnych akcentów, które odziedziczyłem po matce dachowcu.
Powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem, gdy dotarło do mnie kuriozum tej sytuacji. Gdy pojąłem, czego chciała. Zjawa „jedząca” Cienia… Ten Świat faktycznie wariował, ale czy mi to przeszkadzało? Czy sam nie miałem zamiar, przyłożyć rękę do tego by utonął w chaosie?
-Nie wyglądasz mi na taką, która czeka na pozwolenie… Więc docenia gest. Częstuj się…
Oznajmiłem, pewnie bez najmniejszego śladu wahania. Było to nowe doświadczenie, którego nagle zrobiłem się ciekaw… Niezdrowym rodzajem ciekawości. Jej usta wręcz paliły skórę, zaś gdy się we mnie wgryzła, z mojego gardła wydobyło się stłumione jęknięcie, a później krótki gardłowy warkot. Zdałem sobie sprawę, z tego, jak mocno biło mi teraz serce… tempo porównywalne z chwilą zakończenia pierwszego etapu, dobrego i intensywnego treningu. Tyle że w uszach nie brzęczał mi teraz zgrzyt, ścierającej się ze sobą stali… lecz plusk wody, i płytki oddech wampirzycy.
Jej bezpośredniość była przyjemną odmianą. W dodatku Zjawa dawała mi coś o czym, w „łóżku” często się zapomina… zaskoczenie. Łamanie utartych schematów i ról.
Dłoń przyjęła zgotowane jej powitanie, o czym wampirzyca mogła przekonać się jakże dogłębnie… Długie i zręczne palce są ponoć atutem wirtuozów… lecz i złodzieje potrafili zrobić z nich użytek. I to nie tylko w sztuce otwierania opornych zamków. Ssanie krwi z całą pewnością przynosiło jej rozkosz, którą ja miałem zamiar znacznie podbić. Nie bawiłem się w żadne, delikatne wstępy, gdyż zupełnie nie były potrzebne. Moja dłoń poruszała się rytmicznie i intensywnie, zaś tempo starałem się zgrać z szybkim i gorącym oddechem Zjawy, który rozbijał się o moją skórę.
Gdy oderwała się od mojej szyi i wyprężyła ciało w łuku, miałem przecudowny widok na jej klatkę piersiową. Skala podniecenia, jakie ją ogarniało, zdawała się kumulować w dwóch szczytach… szybko jednak okazało się, iż jeszcze bardziej przejrzystym wskaźnikiem, było jej oszalałe spojrzenie.
Gdy wpiła we mnie wargi, zadrżałem z lubości. Z równą gorliwością oddałem się namiętnemu tańcu, w jakim rozszalały się nasze usta. Pocałunek miał smak krwi. Był też wstępem, dla znacznie większej zażyłości między naszą dwójką. Ponieważ w jego trakcie, moje ręce znów wbiły się w pośladki kobiety. Dwoma ostrymi szarpnięciami, nadziałem ją, na siebie. Zaś dłonie, które z mocą zacisnęły się na jej biodrach, dodatkowo włożyły w ten ruch więcej rozkosznej brutalności. Nie miałem zamiaru, przejmować się liczności zadrapań, jakie w trakcie ozdobią, piękną jasną skórę Zjawy.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Pią 31 Maj - 16:30
Miał rację. Rosemary nie należała do osób, które pytają o zgodę. Gdy czegoś chciała, to po prostu po to sięgała, nie bacząc na koszta. Chciała kupić torebkę za dziesięć tysięcy? Kupowała ją.
Chciała zjeść w drogiej knajpie, tylko i wyłącznie dla jej renomy? Jadła tam.
Chciała przespać się ze znanym wszystkim aktorem? Robiła to.
Chciała zabić bachora który darł się pod jej oknem? Nigdy więcej się już nie wydarł.
Dlaczego więc tym razem spytała o pozwolenie? Bo było to tak naprawdę pytanie retoryczne. Z czystej grzeczności. Była wtedy w takim stanie, że nawet jeśli by jej odmówił, prawdopodobnie i tak by to zrobiła. Była zbyt rozpalona, zbyt mocno rozochocona, miała na niego zbyt dużą chcicę by się wtedy wycofać. Podobało jej się to, co widziała w jego oczach. To pożądanie było tak czyste, że tylko podsycało jeszcze bardziej jej głód. Nie uszły jej uwadze, jego lekko zaostrzone kły. Przez chwilę przez jej głowę, przeszło kilka pytań które kiedyś mu zada. Była ciekawa czy to kwestia rasowa, czy ta deformacja była akurat tylko jego charakterystyczną cechą.
Nie była w stanie się dłużej na tym skupić, trzeźwe myślenie zaczynało jej się wyłączać. Nie spodziewała się, że jego smak będzie tak... Oszałamiający. Nigdy, ale to nigdy, nie miała w ustach czegoś tak dobrego. Nie potrafiła tego smaku przyrównać do czegokolwiek. Smakował właśnie nim. Nie potrafiła ubrać tego w słowa. Nawet nie chciała, były zbędne. Jej ciało samo pokazywało, co z nią zrobiła jego krew. Czuła również, że i jemu się to spodobało. Gdyby wgryzła się mocniej, mógłby się łatwo wykrwawić, tak mocno jego serce pompowało wtedy krew. Zastanawiała się, czy on zdaje sobie sprawę z tego, że jego krew dużo o nim mówi.
Przyjęła jego palce z ogromną ochotą. A to co nimi wyczyniał, należało wręcz pochwalić. Z czymś takim raczej się jeszcze nie spotkała, a doświadczenie w tej kwestii miała niemałe.
- Zaskakujesz mnie na wielu płaszczyznach. Pozytyw...- nie dokończyła, gdyż z jej gardła wydobył się jęk zmieszany z westchnieniem. Jej ciało nie współgrało teraz z umysłem. Jej biodra w sposób podświadomy zaczęły się poruszać w rytm narzucany przez mężczyznę.
Jego usta okazały się być wyjątkowo miękkie, co potęgowało jeszcze bardziej doznania. Gdy ich języki się ze sobą spotkały, znowu jej ciało zadrżało. Wiedział jak się obchodzić z kobietą, oj wiedział.
To w jaki sposób przeszedł do dalszej części deseru, bardzo przypadło jej do gustu. Nie wiedział o tym, ale nie należała do kobiet z którymi trzeba się cackać. Preferowała ostrą zabawę, bez granic. Gdy był już w niej, wbiła mu paznokcie w ramiona, uśmiechając się z lubością. Chciała więcej. Cały czas więcej i bardziej.
Zaczęła się unosić i opadać, powoli, cały czas patrząc prosto w jego oczy. Rzucała mu otwarte wyzwanie.
- Nie powstrzymuj się w żaden sposób.- wyprężyła się tak, by jej biust znalazł się idealnie przed jego twarzą, jasno dając mu do zrozumienia, czego od niego oczekuje. Nie przestawała się poruszać. Do miarowego ruchu, góra dół, doszło kręcenie biodrami w kółko. Nie powstrzymywała się również przed zaciskaniem mięśni dna miednicy.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Pon 3 Cze - 16:03
Wpatrując się w coraz bardziej nieobecne spojrzenie Zjawy, naszło mnie przeczucie, iż moja krew mogła właśnie trafić do karty jej ulubionych dań. Nie trwoniłem jednak czasu nad zastanawianiem się, czy to dobrze, czy też nie. Aktualnie liczyło się tu i teraz. Może później zacznę kombinować czy da się to jakoś dodatkowo wykorzystać. Wątpiłem jednak w narkotyczne działanie krwi… chociaż… może lepiej sprawdzała się w roli afrodyzjaku?
Wsłuchała się z satysfakcją w jeden z piękniejszych dźwięków, jakie poznał świat.
Jej pełne i delikatne usta, były stworzone do pocałunków, a podejrzewałem, że i w innych kwestiach okazałyby się równie zdolne. W czasie kiedy nasze wargi i języki sprawdzały wszystkie możliwe kombinacje, w których mogły się ze sobą połączyć… moje ruchy stawały się coraz bardziej żarliwe.
Sapnąłem z zadowolenia, czując jak, jej paznokcie wbijają się w moją skórę. Lubiłem to… ból, który podrażniał, budził i sprawiał, iż doznania zyskiwały na sile. Zaś jej ruchy… zmuszały mnie do pewnej koncentracji, chciałem się jeszcze nacieszyć, jej chętnym i jędrnym ciałem. Jasna skóra i włosy, kontrastowały z czernią wody, której rytmiczne pluski zyskiwały na coraz większej częstotliwości. Jej spojrzenie było czystym pożądaniem i nie mogłem ukryć, iż cholernie podniecała mnie ta walka spojrzeń. Pojedynek w kutym nie potrzebowaliśmy broni ani słów, a mimo to każdy, kto stałby się jego świadkiem, z całą pewnością określiłby go mianem widowiskowego.
-Zapewniam że, nie miałem takiego zamiaru…
Odezwałem się głosem, chrapliwym od kolejnego przypływy przyjemności, jaki sprawiały mi jej ruchy. Kobieta była w swoim żywiole i o czym przekonała się każda komórka mojego organizmu. Sukub to określenie idealnie do niej pasowało. Gdyby dane było mi wybrać sposób, w jaki odejdę ze świata żywych, to zostanie „zajechanym” przez nią, zdecydowanie znalazłoby się w pierwszej trójce.
Gdy przed moją twarzą znalazły się jej piersi, od razu postanowiłem ich skosztować. Mój język zataczał po nich szalony taniec, regularnie drażniąc ich szczyty. Intensywność, z jaką ssałem, całowałem i podgryzałem jej piersi i ich krańce, sprawiała, iż jej blada skóra nabierała nowego odcieniu. Znów zaczęło mnie korcić, by spróbować jej prawdziwej istoty…
Posłałem białowłosej łakome, a zarazem tajemnicze spojrzenie, jasno dające do zrozumienia, iż coś knułem. Tutaj nie widziałem potrzeby, by grać i zwodzić. Wystarczyło zaskakiwać.
Obie moje dłonie zacisnęły się na nadgarstkach wampirzycy, zmuszając ją do oparcia się o krawędź basenu. Wówczas gdy ta zyskała podporę, moje ciało bez żadnego ostrzeżenia, stało się czarną chmurą dumy, która błyskawicznie powędrowała za plecy Zjawy. Głośny chust wody oraz ręka, która nagle wślizgnęła się między jej piersi, po to, by zacisnąć się na gardle, szybko dały znak o tym, iż wróciłem do pierwotnej postaci. Nim Zjawa, zdarzyła oswoić się z tą nagłą zmianą, rozsunąłem szerzej jej nogi, by ponownie się w niej zagłębić. Lecz tym razem zrobiłem to znacznie brutalniej. Jeśli chodzi o preferencje łóżkowe, nie narzekałem na brak intuicji, a ta dziewczyna lubiła ostrą zabawę, którą miałem zamiar jej zapewnić. Palce mocniej zacisnęły się na jej łabędziej szyi, kiedy przez chwilę trwałem w niemal całkowitym bezruchu. Mocniej przycisnąłem do siebie ciało białowłosej, by podziwiać jej jędrne pośladki, stawiające opór mojemu torsowi. Gdy w końcu palce rozluźniły uścisk, płynnym ruchem przesunęły się na kark, odgarniając z niego mokre włosy. Ponownie, moje ciało poruszyło się gwałtownie, by jeszcze dotkliwiej zatopić się w kobiecym ciele.
-Wiesz co? Coraz mocniej, utwierdzam się w przekonaniu, że wolę Cię pieprzyć niż zjadać… mimo iż mam przeczucie, że dostarczyłabyś mi niemałego „kulinarnego” orgazmu… A może jednak wziąłbym sobie kawałek hmm?
Znów mogła czuć mój gorący oddech przy swoim uchu. Głos zaś, mimo iż znów ściszony do szeptu, miał w sobie znacznie więcej i drapieżności niż nie jeden krzyk.
Nie czekając na odpowiedź, wgryzłem się w kark kochanki, ssąc jej skórę, i nie przejmując się faktem, iż tej pamiątki, tak łatwo nie ukryje przed światem. Był to jednak jedynie przedsmak, gdyż w tym samym czasie moje biodra zaczęły serię szybkich i gwałtownych posunięć. Jedna z dłoni powędrowała do jej klatki piersiowej, by zacisnąć się na piersi, a później na jej szczycie …

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Wto 4 Cze - 19:30
Podobało mu się to wszystko. Każdy jego cal wręcz to do niej krzyczał. Nie musiał się więc odzywać, by wiedziała że to co robi, jest tym co powinna robić. Jego zapach, smak, oddech, tętno, ruchy, dźwięki które z siebie wydawał, jak i to w jaki sposób na nią patrzył. Rosemary wbrew pozorom była wybredna. Patrząc z boku, można pomyśleć że z chęcią rżnęłaby się ze wszystkim co się rusza, ale tak nie było. Tylko ona znała kategorie i konkretne cechy jakie musi mieć mężczyzna, by móc w nią wejść i skosztować rozkoszy jej ciała. Na pewno nie zamierzała nikomu uchylać rąbka tajemnicy.
Jej narcystyczna pewność siebie, sięgała szczytów właśnie podczas seksu. Doskonale wiedziała co i jak robić, by potencjalny partner doświadczył wręcz ekstazy. Nie wahała się z niczym, nie kryła swoich reakcji, nie tłumiła dźwięków. Dawała się ponieść i na to samo pozwalała mężczyznom. Niewielu jednak zdawało sobie sprawę z tego, ile tak naprawdę mogą z nią zrobić. Niewielu było w stanie skorzystać z tego, co im ofiarowała. Niewielu miało w sobie na tyle dużo śmiałości i pewności, by odważyć się spełnić swoje fantazje w jej asyście. Ona nie miała uprzedzeń, ani żadnych hamulców. Jednych to przerażało, drugich zaś wprawiało w stan niemalże niemożliwy do osiągnięcia. Z każdym swoim ruchem, dopasowywała się do jego ruchów. Gdy czuła że bardziej sztywnieje bądź zaczyna drżeć, spowalniała swoje ruchy. Prawdą było, że niewielu mężczyzn było w stanie ją zaspokoić. Musiała więc samodzielnie dbać o to, by wytrzymywali na tyle długo. Sama dbała o to, by pobudzić ich wyobraźnie. Subtelne sygnały, wyraźne gesty i znaki jakie posyłało jej ciało, idealnie pokazywały czego ona właśnie pragnie.
Ten tutaj odpowiadał jej wprost idealnie. Potrafił ją czytać i dostosowywał się do niej. Jego reakcje były czyste i pyszne. Dawał się naprowadzać i nijak jej nie ograniczał. Ona sama musiała to robić. Znała tylko jedną osobę, z którą mogła iść na całość, ale nie był nim on. Rozkoszowała się tymi chwilami, każdym jego pchnięciem, każdym dotykiem jego języka na swoim ciele, każdym ugryzieniem, spojrzeniem jakie jej posyłał.
Naprawdę można ją było zaspokoić na wiele sposobów, a jednym z nich była zaskakująca brutalność. Nijak nie spodziewała się, że jej kochanek zamieni się nagle w dym, po wcześniejszym „przyparciu jej do muru”. Coś takiego jak dotąd się jej jeszcze nie zdarzyło. Nie miała jednak zbyt dużo czasu, by ogarnąć myślami to co się właśnie stało, gdyż już po chwili poczuła rozkoszny nacisk na swoje gardło. Mężczyzna postanowił ją dopieścić, w sposób najbardziej przez nią umiłowany. Z jej gardła wydobył się krótki krzyk, gdy wbił się w nią nagle, zupełnie inaczej niż wcześniej. Było to agresywne i ostre pchnięcie, pozbawione wcześniejszej delikatności. Krzyk był króciutki, gdyż mężczyzna zaczął ją podduszać, a to oznaczało jedno.
Wyczuł o co jej chodziło.
Wyraz jej twarzy, którego nie mógł dostrzec przez obraną pozycję, przeraziłby niejednego. Oszalałe, rozgorączkowane spojrzenie, zaczerwienione policzki i… kompletnie nie pasujący do obrazka… anielski spokój na twarzy. Czuła jak drży, jak nadstawia mu się, zachęcając do jeszcze śmielszych posunięć. Bezruch, mimo że chwilowy, trwał dla niej eony. Chciała poczuć energiczne i pełne pasji pchnięcia, chciała by jeszcze mocniej ścisnął jej gardło, chciała by ją zerżnął tak, jakby jutro miał przejść na dożywotni celibat. Gdy poczuła jak przyciska swoje ciało do jej pośladków, zacisnęła je tak by go lekko zakleszczyć. Próbowała go sprowokować. Zakaszlała gdy puścił jej gardło i jednocześnie jęknęła, a raczej zachrypiała gdy znowu poczuła pchnięcie, jeszcze mocniejsze niż poprzednie. Całe jej ciało pokryło się gęsią skórką, przez jego słowa.
- Po prostu… mnie zerżnij.- mimo chrypki, jej głos jasno rzucał mu wyzwanie. Odwróciła nawet głowę w jego stronę, prowokująco oblizując usta. Nie dał jej za wiele czasu na odpowiedź, już po chwili wgryzł się w jej kark i zaczął serię tego o co prosiła. Nie wiedział, że dla Rosie seks jest jak walka, a wszelkie ślady które na niej pozostawi, będzie nosiła z dumą. Jak za każdym razem…
Zadbała o to, by być cisną na tyle, by czuł z tego jeszcze więcej przyjemności. Jedną rękę skierowała do tyłu i wbiła paznokcie w jego kark. Poczuła jak po palcach spływa jego krew, zabrała więc rękę i oblizała palce z lubością.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Wto 11 Cze - 16:09
Chciałem ją pochłonąć… każdy dźwięk, każdy cal jej skóry, ją całą. W tej chwili chciałem tylko jej… w każdy możliwy sposób. Całe szczęście umiałem jednak przekierować swe pragnienia, wzmagając to pierwotne magnetyczne przyciąganie ciał.
Jej ciało krzyczało… Chciała więcej, a ja doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. I mimo tego, że sam też miałem ochotę zerwać z siebie ostatnie z łańcuchów… to chciałem też jeszcze trochę ją ponękać. Podrażnić się z nią, nawet w tej chwili... Trudno było jednak pozostać obojętnym na jej własne sztuczki. Każda z nich sprawiała, iż łańcuch, który powstrzymywał mnie przed ostatecznym zatraceniem się w niej, napinał się i prężył. Grożąc tym, że rozerwie się z głośnym trzaskiem, sypiąc swymi ogniwami.
A każdy jej krzyk, jęk i warkot, były jak wołanie… syrenia pieść, której nie sposób było się oprzeć. Przez którą zapominało się o istnieniu czegoś takiego jak rozsądek czy przyzwoitość. Jej spojrzenie… było jak benzyna, którą ktoś chlusnął w sam środek gorejącego już piekielnym ogniem, paleniska.
W tamtej chwili naprawdę nie wiedziałem co „rozjuszyło” mnie bardziej. To spojrzenie właśnie, czy jej krew, która na moment wypełniła mi usta. Wgryzłem się w nią mocniej niż miałem w planie. Co nie znaczyło wcale, że tego żałowałem. Lubiła ból… miłosną torturę, która potrafi rozszarpać zmysły na strzępki. Odłamki i okruchy, które jedni musieli spajać w całość latami, inni zaś robili to sprawnie i szybko. Jakby w ręce wpadła im prosta dziecięca układanka. Nie trudno było się domyślić jakim typem była białowłosa. Zlizałem krew z warg, kilka kropel rozbiło się o jej plecy. Skaza na cudownej bieli jej skóry… miała w sobie coś intrygującego. Była piękna, tak jak piękny potrafił być pęknięty czy skruszony kryształ.
I w końcu… łańcuch pękł. O czym jasnowłosa przekonywała się coraz mocniej i mocniej z każdym moim posunięciem. W tej chwili mogłem mieć jedynie nadzieję, że jej ciało nie było tak kruche, jakim się wydawało. Bo mimo całej swej drapieżności, kryło w sobie cholerne pokłady kobiecego powabu. Ale jeśli mam być szczery w tamtej chwili nie martwiłem się, jakimkolwiek urazem, jaki mogłem jej zgotować… Miałem za to zamiar, dać jej to, czego tak chciała, nim sam zabiorę, to co należało się mnie…
Moja dłoń zagłębiła się między jej udami, a palce zacisnęły na kwiecie jej kobiecości. Drażniąc go i pieszcząc, lecz bez zachowania, przeznaczonej kwiatom delikatności. Druga ręka znalazła zaś oparcie o kamienny brzeg basenu. Znajdując tę podporę, mogłem pozwolić sobie na znacznie bardziej stanowcze ruchy. Przywarłem do Zjawy całym ciałem, zmuszając ją do walki o zachowanie aktualnej pozycji. Walki, w której z góry była na przegranej pozycji. Niezależnie od tego ile siły, ile jej dłonie mogły ślizgać się na mokrym kamieniu, gdy jej ciało było poddawane stałemu „atakowi” z mojej strony? Atakom, które jak najbardziej pozwalały znaleźć wspólny rytm w tej gonitwie do spełnienia, lecz nie pomagały w zachowaniu równowagi.
Widom z mojej perspektywy był cudowny, choć kolejny raz, nie odmówiłbym sobie przyjemności wpatrywanie się w jej falujące piersi. No i spojrzenia, które swą mocą mogło stopić najtwardszy metal. Moje własne stało się teraz nieobecnym, wzrokiem drapieżnika. Bestii, która wbiła się w ciało swej ofiary, oczekując ostatniego uderzenia serca, ostatniego tchnienia…
Nie zarejestrowałem momentu, w którym jej paznokcie rozcięły mą pierś, gdy zabrała dla siebie upragnioną słodycz… Byłem już zbyt pochłonięty, nią całą… wyczekiwaniem na jej krzyk, jej spełnienie.
Seks był jedną z nielicznych rzeczy na świecie, a nawet we wszystkich ze światów. Gdzie dawanie potrafiło dostarczyć równej satysfakcji co branie. Ale nie chodziło to wcale o hojność, lecz o tę krótką i ulotną chwilę, kiedy druga osoba jest w pełni Twojej mocy. Tak że bardziej już nie można… A my oboje nieuchronnie zbliżaliśmy się do tej właśnie chwili, z każdym ruchem, pchnięciem i płytkim oddechem. A mimo już niemal przy mecie, każde z nas chciało mieć z tego wyścigu jeszcze więcej…
Ręka, którą do tej pory opierałem o kamienną krawędź basenu, teraz przeniosłem na kark Zjawy. Płasko rozłożona dłoń oraz siła włożona w ruch, miały zmusić kobietę do całkowitego opadnięcia na zimną, mokrą kamienną podłogę. Wbijałem się w nią coraz mocniej i głębiej, mimo iż fizycznie zdawało się to niemożliwym… a każde moje posunięcie sprawiało, że jej biodra musiały się teraz obijać o kamienną krawędź kąpieliska. Podobny los spotykał również moją rękę, nadal dręczącą jej najczulszy punkt.
Przez cały ten czas czułem, jednak iż walka między nami jest wyrównana, miała bowiem zagranie na każdy mój ruch. Jej ciało zbyt dobrze znało zasady tej gry. Wiedziało, jak i kiedy zareagować … Jak dać i zabrać… Cholerny ponętny sukub… zmusił mnie, do powstrzymania się z ostateczny, do ostatniej prostej, gdy miałem już absolutną pewność, iż spełnienie weźmie w posiadanie nad oboje. Na chwilę przed tym, moje palce zacisnęły się na jej mokrych włosach, podrywając ja do góry, tak mym mógł patrzeć na jej twarz. W chwili, gdy zalałem sobą, jej gorące wnętrze, wydając z siebie przy tym zdławiony jęk, miarowo przechodzący w warkot. W trakcie którego moja dłoń, niby bezwiednie, zsunęła się po jej plecach. Kalecząc skórę... pozostawiając na niej, czerwone pręgi, przechodzące pionowo wzdłuż całej długości kręgosłupa.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Pon 24 Cze - 19:35
Seks jest dla niej walką. Seks jest dla niej sposobem na osiągnięcie rozkoszy ostatecznej. Seks jest dla niej najprostszą i najbardziej dosadną formą komunikacji. Seks jest dla niej największą wartością wszystkich światów. Seks jest dla niej rozwiązaniem.
Zawsze pragnęła więcej.
Nigdy nie odczuwała nasycenia.
Zawsze mogło być lepiej, mocniej, intensywniej, boleśniej, przyjemniej.
Nigdy nie mówiła dość.
Zawsze oczekiwała spełnienia.
Tak było i z nim. Oczekiwała, że każde kolejne pchnięcie będzie mocniejsze. Pokazywała mu to, zaciskając się na nim i nadstawiając jak najbardziej mogła. Chciała by dał jej jeszcze więcej, by przestał się hamować i dał się ponieść wyobraźni. Wiedziała jednak, że on tego nie zrobi. Dobrze to ukrywał, ale ona czuła że się hamuje. Czy gdyby wiedział, jak wiele bólu mógłby jej zadać, zdecydowałby się na to? By dać się zezwierzęcić tylko po to, by dać jej jeszcze większą rozkosz? Nie była pewna. Mimo stanu w jakim się znajdowała, miała na uwadze to że przyszedł tu w interesach. Gdyby dała mu siebie całą, prawdopodobnie nie zobaczyłaby go już nigdy więcej.
Dawał jej rozkosz. Zapewne zdawało mu się, że jest brutalny w swych czynach, ale ona to wszystko odbierała tak naprawdę jako delikatną pieszczotę, nie mniej jednak cudownie przyjemną. Wiedział jak zająć się kobietą, by była zadowolona i otrzymywała z tego jak najwięcej przyjemności. Jego ruchy były pewne, nie wahał się ani trochę. Mógł się pochwalić zarówno sprawnymi biodrami jak i palcami. Rozmiar jego sprzętu również jej odpowiadał. Potrafiła zdziałać cuda, bez względu na rozmiar partnera, ale tu nie musiała się nijak wysilać.
Był dla niej dobry, mimo wszystko czuła że w jakiś sposób podczas tej walki o spełnienie, on stawia ją na równi sobie. Potrafiła to docenić.
Różnili się jednym. On równie bardzo co brać, lubił z siebie dawać.
A ona? Nie interesowała się jego spełnieniem. Wszystkie jej zabiegi, miały służyć tylko temu by to ona otrzymała z tego jak najwięcej. Wiedziała doskonale co robi, znała tę grę od podszewki. Chciała mieć z niej więc jak najwięcej.
Gdy ją przycisnął ręką, nie była w stanie utrzymać równowagi rękoma. Opadła więc na, w jej odczuciu, lodowatą posadzkę. Poczuła że skończy się to niejednym siniakiem. Zarówno w okolicy twarzy jak i bioder. Gdy tylko opadła, zaczął się w niej poruszać jeszcze mocniej, jeśli to w ogóle fizycznie możliwe... Czuła jak z każdym pchnięciem biodra boleśnie uderzają o brzeg basenu. Ten ból połączony z rozkoszą jaką dawały jej jego palce i to że był w niej, okazały się połączeniem, którego wtedy chciała. Czuła jak odrętwienie zaczyna dosięgać jej nóg, jak powoli nieruchomieją jej biodra, jak przyśpiesza jej tętno, oddech jeszcze bardziej się urywa, jak napięcie chwyta ją od środka, powodując nadejście rozkoszy. Szarpnął jej włosami w idealnym momencie. O dziwo zjawisko takie jak orgazm w tym samym momencie, nie był wcale tak pospolitym zjawiskiem, jak starają się udowodnić niektórzy.
Im się jednak udało. Dokładnie w momencie gdy wypełnił ją sobą, jej ciałem wstrząsnął dreszcz, a ogromna rozkosz promieniując rozeszła spomiędzy jej nóg, na całe ciało. To co zobaczył na jej twarzy, było błogim uczuciem spełnienia i zadowolenia. Jej jęk był krótki, gardło bowiem się ścisnęło w przypływie tego wszystkiego.
Gdy ciało się rozluźniło, wyciągnęła go z siebie sapiąc z zadowoleniem. Była tak rozgrzana, że w tamtym momencie woda wydawała się chłodna.
- Teraz możemy przejść do interesów. Podobało mi się, więc Cię wysłucham.- przeczesała włosy palcami, opierając się plecami o brzeg basenu. Jej klatka piersiowa nadal unosiła się i opadała bardzo szybko, ciało z przyjemności wydawało się jakby osłabło.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Pon 1 Lip - 21:12
W tych okolicach było... coś. Nie wiedziała, co dokładnie, ale było to jednocześnie niepokojące i interesujące. W końcu nie od dziś wiadomo, że najmroczniejsze miejsca skrywają najwięcej sekretów, prawda? W sumie czy to się nie wyklucza z przysłowiem "najciemniej pod latarnią"? Chociaż... nie, raczej nie; to przysłowie ma się odnosić do ukrywania czegoś w oczywistym miejscu, ale to przecież nie musi oznaczać, że wszędzie indziej nic nie ma! Zwłaszcza, że po drodze do tych całych "Mrocznych Zaułków" (adekwatna nazwa, swoją drogą!) słyszała wiele ostrzeżeń, by tam nie iść.
Dlatego też Atenka jeszcze szybciej pomknęła ku owym Zaułkom, by zobaczyć, co jest w nich niby takiego strasznego. Posępna atmosfera i klimatyczna mgła to jedno, ale to chyba nie o to chodzi, prawda?
Tak sobie wędrując i rejestrując tyle, ile mogła, młoda Marionetka natknęła się wreszcie na jakiś wysoki budynek. Przeczytała nazwę na szyldzie. "Skrzydła Nocy". Brzmi... W sumie nie wiedziała jeszcze, jak powinno brzmieć, niemniej ciekawiło ją, co takiego kryje się wewnątrz. Dlatego też przeszła przez drzwi i natychmiast powitana została przez dwie skrzydlate kobiety.
I jaki był jej szok, kiedy weszła głębiej, do głównej sali, i zastała kompletny brak jakiejkolwiek podłogi!
O funkcji wręczonej jej bransoletki dowiedziała się właściwie przypadkiem: mianowicie chciała wykonać krok do tyłu, zauważywszy w ostatniej chwili nietypową naturę klubu (to znaczy na tyle nietypową, na ile pozwalają prawa fizyki, które w KL bywają jedynie grzeczną sugestią), lecz jej wejście było zbyt gwałtowne i runęła z hukiem na "swoje" kafelki. Spojrzała na nie w zaskoczeniu, potem na bransoletkę, potem z powrotem na magiczną posadzkę i znów na nią. Bransoletka wytwarzająca podłogę pod użytkownikiem... Fascynujące! Ciekawe, czy działa gdzie indziej niż w tym klubie! Gdyby tylko mogła to sprawdzić...
No, myśli myślami, ale nie powinna tak leżeć "w powietrzu". Marionetka czym prędzej poderwała się i nieco pewniejszym krokiem - ale tylko nieco - podeszła do baru. Zostało jej trochę monet, może uda jej się pozwolić sobie na małe co nieco przy okazji oddawania się fascynacji całym tym miejscem. Usadowiła się jak najwygodniej na stołku - ten już był bardziej fizyczny niż jej "podłoga". Spojrzała na asortyment barmana i po prostu tak wodziła po nim wzrokiem, ciekawa, co to wszystko jest, jak to się ze sobą łączy i tak dalej...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Wto 2 Lip - 19:10
Alissa siedziała na górze sali i jak zwykle piła likier przeglądając swoje papiery. Obserwowała także uważnie salę pod nią, takie zboczenie zawodowe.
Rozkładała je na trzy kupki. Warte zainteresowanie, tak idiotyczne, że zachowa na pamiątkę i zbyt skomplikowane lub niebezpieczne by warto było się interesować. Parasol lekko kiwał się jej na kolanach.
Pewnie by zignorowała wchodzącą dziewczynę (ostatecznie sama była na oko w podobnym wieku gdy była tu po raz pierwszy i zaciągnęła na dłuuuuugą noc pewnego Kapelusznika) gdyby ta nie wyłożyła się jak długa tuż za wejściem. A nawet nie była pijana, bo zbyt sprawnie się pozbierała.
Nie pasowała tu. Była ciekawa kiedy ktoś będzie próbował ją okraść lub na coś naciągnąć. Pytanie czy nie było potrzebne, to było pewne z jej wyglądem i zachowaniem.
W sumie nie musiała długo czekać. Podszedł do niej całkiem przystojny mężczyzna z tatuażem na karku przedstawiającym niemal legendarnego Aureuma. Naprawdę nie miała nic przeciwko, że ponad połowa wszelakich gangów i grup miała jakieś znaki rozpoznawcze. O ile pamiętała Aureum był symbolem porywaczy i handlarzy żywym towarem. Była ciekawa jak sobie poradzi z nim. Może jej pomoże jeśli nie będzie mogła. Miała dziś dobry nastrój, bo nadal była wypoczęta po swoim urlopie.

Przystojny, rosły w barach i całkiem wysoki mężczyzna o migotliwych, granatowych włosach przysiadł się obok dziewczyny i zamówił coś dla siebie i dla niej. Była na tyle daleko, że nie słyszała co mówi, ale mogła się domyślać. Reakcja dziewczyny była inną sprawą.
Gdy barman podał im drinki odezwał się:
- Dla ciebie, piękna. Powiedz co taki niezwykły kwiat jak ty robi w takiej norze? Zabłądziłaś czy podpuścili cię znajomi? To niebezpieczne miejsce.
Po tym upił łyk i zwrócił twarz do niej. Mogła się założyć, że posłał jej czarujący uśmiech.
Podręcznikowe otwarcie tych typów. Na niektóre to nawet działało.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Wto 2 Lip - 23:26
Alkohol, alkohol i - o, niespodzianka - alkohol! Nigdy przedtem go nie piła, za to doskonale znała jego woń i wygląd. A przynajmniej tego, co zwykł popijać jej Ojciec. Whiskey, tak się nazywał ten jego napój. Raz czy dwa zdarzyło jej się powąchać ów trunek. Pachniał gorzko i, można by rzec, klarownie? Nie była ekspertem w terminologii, jeśli chodzi o alkohole. Może powinna też faktycznie spróbować? Znała zapach, kolor, więc przyda się też smak. Od tak, dla nauki!
Już chciała uprzejmie poprosić barmana o nalanie jej szklanki tej całej whisky, kiedy nagle jej wzrok padł na przemawiającego do niej - bo do kogóż innego? - mężczyzny. Ogarnęła go tak jak mogła. Wysoki, barczysty... na swój sposób przypominał jej Ojca, lecz z drugiej strony nie był do niego wcale podobny. Ojciec miał tą swoją uroczą bródkę i ogółem czuła się wokół niego bezpiecznie; w końcu on ją zbudował i dosłownie trzymał w swych rękach jej serce... o ile jej wewnętrzny mechanizm można nazwać sercem. Ale nazwijmy go tak dla samej wygody nomenklatury. Dodatkowo stosował wobec niej nietypowe słownictwo. Flirtował z nią?
- Umm...? - Wzięta z zaskoczenia Atena nie wiedziała, jak mu odpowiedzieć. Ale już pozbierała szybko myśli i odparła zgodnie z prawdą: - Słyszałam wiele niepokojących plotek na temat tych okolic, więc postanowiłam sama je sprawdzić i ewentualnie zdementować. A na to miejsce natrafiłam już przypadkiem i muszę przyznać: tu jest naprawdę fascynująco! - Mówiąc to, wymownie spojrzała na nieistniejącą podłogę z ewidentną, dziecięcą wręcz ekscytacją w głosie. Wtem przerzuciła wzrok na szklankę, którą jej podał. Zamówił jej coś? Akurat sama chciała to zrobić. Przyjrzała się zawartości naczynia. - Co to jest? Jakiś inny trunek?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skrzydła Nocy
Nie 7 Lip - 17:06
Mężczyzna przyjrzał się uważniej dziewczynie.
- Nie bałaś się? To naprawdę nie jest dobra okolica, a ty na pierwszy rzut oka tu nie pasujesz. Lepiej bym się czuł gdybym mógł cię odprowadzić potem w jakieś bezpieczniejsze miejsce.
Widać było, że na początku chciał spytać "co co jest?", ale drugie pytanie wyjaśniło sprawę.
- Tak, to Czarna Mgła. Jeden z regionalnych specjałów. Rum, mak gwiaździsty i w sumie nie wiem co więcej. Tajemnica barmanów.

Rudowłosa przypatrywała się dziewczynie przy barze jednocześnie wiążąc i pakując swoje papiery. Jedno zgłoszenie wymagało pisemnej odpowiedzi. Reszta to była zbędne komplikowanie życia najemnikowi, ale skoro sprawiało, że lepiej się czuli... Wzruszyła do siebie ramionami.
Podrzuciła z nóg parasol, wstała i chwyciła go w powietrzu.
Potem spojrzała na stół i jednym haustem dopiła kieliszek likieru.
Spokojnie zeszła niżej, usiadła przy barze dwa stołki na lewo od dziewczyny i zamówiła kieliszek koniaku. Była tu na tyle wiele razy, że barman nie był zaskoczony w najmniejszym stopniu faktem, że zamówienie było napisane. Postawił przed nią kieliszek i zostawił niedaleko butelkę trunku. Takiego z górnej półki. Wiedział, że rzadko kiedy kończyło się na jednym kieliszku.
Nie okazywała otwarcie zainteresowania parce obok. Stąd jednak mogła się przysłuchiwać rozmowie.
Potrafiła więcej wyłapać z komunikacji niewerbalnej niż przeciętna osoba, ale jednak gro komunikacji było w słowach.

Powrót do góry Go down





Enkil
Gif :
Skrzydła Nocy 5PUjt0u
Wiek :
36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-
Wzrost / Waga :
193 cm / 85 kg
Pod ręką :
Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t271-enkil-arantza#411 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1082-enkil
EnkilDręczyciel
Dręczyciel
Re: Skrzydła Nocy
Nie 7 Lip - 21:05
Ciało i umysł jeszcze przez dobrą, lecz jakże cholernie ulotną, chwilę trwały skrępowane karbami przeżytej rozkoszy. Każdy mięsień, nerw czy neuron przez ten ułamek czasu skupiały się na wspólnie wywalczonej nagrodzie, na spełnieniu. A gdy z całą przejrzystością, dotarł do mnie fakt, iż nie tylko ja tak owe przeżywam, mogłem już wrócić do swego zwyczajowego egoizmu.
Mimo iż objęcia rozkosznego porywały ciało w przyjemne ukojenie, nie pozwoliłem na to by, ta chwila się przedłużała. Choć to wcale nie tak, że chciałem trwać w tym stanie. Zwyczajnie, nauczony doświadczeniem, wiedziałem, że te sekundy spędzone w błogostanie to chwila, której u swej ofiary wyczekiwał każdy łowca. Zaś osoby wiodące żywot mego pokroju, wiedzą, że rozsądnym zabezpieczeniem jest podpisanie stałego kontraktu z czujnością. Zaś jeszcze lepiej wiedzą o tym ci, którzy do tej pory sami wyczekują owych momentów, na dogodny atak. Zdarzyło mi się już to kilka razy, skończyć z celem swego zlecenia, gdy ten odwiedzał burdel czy używał sobie ze służką. Pozwolenie na dojście do „finału” nie było wówczas moim drobnym gestem życzliwości a jedynie, zabiegiem taktycznym.
Dlatego teraz, zamiast pozwolić sobie na dalsze rozluźnienie w toni nieprzeniknionej czerni wody, wdrapałem się na kamienny podest. Krople wody ściekające z mojego ciała rozbijały się o kamienną posadzkę. Tworzyły nową melodię, łącząc się z urywanym oddechem Sennej Zjawy.
Którą po drodze zdarzyłem przelotnie zaczepić. Moje palce zacisnęły się na jej podbródku, zmuszając do zwrócenia twarzy w stronę mojej własnej. Władcze spojrzenie oraz uśmiech, jakiego nie uświadczyła wcześniej, mówiły wiele.
-I tak byś wysłuchała.
Gdy już znalazłem się na brzegu, nie poświęciłem zbyt wiele czasu na dokładne wysuszenie się, utkanym z cienia ręcznikiem. Mokra garderoba, nie stanowiła jakiegoś większego problemu, tym bardziej, jeśli większą część podróży miałem przebyć pod zmienioną postacią. By nie tracić cennego czasu, zacząłem tłumaczyć Rosemary, jaki był pierwotny cel naszego spotkania.
Nie rozczarowała mnie. Posiadała już pewien zakres informacji, na temat Karcianej Szajki a co za tym szło, oszczędziło mi snucia tłumaczeń. W trakcie prowadzonej przez nas dyskusji, dotyczącej przewrotu władzy oraz nowego porządku, jaki po nim zapanował, sięgnąłem po paczkę z papierosami. Wypróbowywałem nową markę pochodzącą ze Szkarłatnej Otchłani. Jej producent, chcąc podkreślić pochodzenie wyrobu, w jakiś sposób sprawił, iż dym barwił się właśnie na kolor nieba w SO. Nie zwracałem na ten fakt szczególnej uwagi, bo interesowały mnie inne aspekty, jakości owego wyrobu.
Wracając jednak, do tematu... Dyskusja przebiegała gładko. Nie miałem bowiem do czynienia z idiotką, która strzępiłaby sobie język na zadawanie zbędnych pytań. Zjawa lubiła konkrety i była to cecha, którą ceniłem. Której potrzebowałem u jednego ze swych Eremitów, bo właśnie na tym miejscu widziałem Rosemary.
-Podsumowując, damy Ci możliwość rozwoju, która przy okazji pomoże popchnąć na przód nasze sprawy. Zapewniam Cię, że nie zabraknie Ci materiału do badań.

Był to dobry moment na wręczenie, drobnego upominku, jaki zorganizowałem dla Zjawy. Byłem dziś wyjątkowo hojny, ponieważ poza propozycją przyłączenia się do Czarnych Kart, dałem jej również ostrzeżenie... lub zamaskowaną groźbę. Kwestia interpretacji i podejścia do życia.
-Mała pamiątka, naszego spotkania.
Mówiąc to, podałem zjawie, niewielkie wąskie naczynie. Po brzegi wypełnione gęstą przeźroczystą cieczą, która miała zabezpieczyć pływającą w niej parę gałek ocznych, połyskujących kryształowym blaskiem.
-Zauważyłem, że w Twojej kolekcji brakuje czegoś ze Szklanych Ludzi. Gość posiadał moc, przenikania wzrokiem przez ściany i przedmioty na dwie warstwy w głąb. Więc myślę, że wybrałem najbardziej wartościową cześć, tego, co z niego zostało. Planując wspólne zmienianie tego cholernego Świata, trzeba właściwie wybierać ludzi. Ale okazuje się, że to nie zawsze wychodzi tak bezproblemowo, jak by się oczekiwało. No cóż. W każdym razie, na kartce z boku, masz adres jednej z moich skrytek pocztowych.
Poprawiałem garderobę ewidentnie, szykując się do zakończenia naszego jakże przyjemnego spotkania. Bo i nie było sensu w sztucznym przedłużaniu go, gdy wszystko, co ważne zostało już powiedziane. No prawie..
-Dwa dni, to chyba wystarczająca ilość czasu na podjecie decyzji, nie sądzisz? Liczę jednak na pozytywne rozpatrzenie tej propozycji. Chętnie, zobaczę Cię pod sobą w naszym syndykacie...

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach