Miejski Dom Kultury

Parvatti
Gif :
Miejski Dom Kultury - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Miejski Dom Kultury
Pią 21 Cze - 18:39
Hol

Gdy tylko zapisała się i odwróciła od lady i rozejrzała się po tłumie zebranych osób odechciało jej się do kogokolwiek podchodzić. Najchętniej zapaliła by coś i to raczej nie papierosa porywając parę butelek wina z wystawy. Jednak zamiast tego odsunęła się pod ścianę by nie przepychać się przez tłum, który zebrał się i na dobre zakotwiczył się w za małym teraz holu. szepty przeradzały się w rozmowy, rozmowy w wrzaski. Jednak niziutka w tym towarzystwie Baśniopisarka postanowiła zrobić coś by wygłuszyć otaczający ją hałas. Wzmocniła go! Mrugnęła oczami i użyła mocy by wyczulić swój słuch. Stała tak i wsłuchiwała się w pojedyncze rozmowy przez co zwracała mniej uwagi na ogólnie panujący hałas. Nic nie mogło tylko wygłuszyć darcia mordy młodego gitarzysty na temat męskiej masturbacji. Gdyby nie to, że żyła ładnych parę stuleci uznała by chyba, że to najnowszy wynalazek i trend młodzieżowy krzyczeć w miejscu publicznym na temat sposobów samogwałtu. Ale przecież to temat już chyba zbyt przewertowany i powoli nudny. Albo nie...
Doszedł do niej kawałek słodkich słówek między wysoką blondwłosą pięknością i Kurtem. Złapała się za skroń i przysłuchała się przepisowi na kurzajki, który szeptały sobie jakieś dwie panie po czterdziestce. Ciekawe tylko gdzie owe wyrosły. Albo może lepiej się tak nie ciekawić. Stała tak jeszcze chwilę przysłuchując się rozmową, jakby nastawiała stację radiową w starym urządzeniu. Zamrugała niwelując moc i jednocześnie odwracając głowę w stronę donośnego, damskiego głosu roznoszącego się po sali.
Zajęcia się zaczynają i może w końcu nastanie chwila ciszy. Już chciała ruszyć, jednak poczuła delikatną dłoń na ramieniu. Zatrzymała się i spojrzała na młodą, rudowłosą dziewczynę. Słyszała jej pytanie i zamrugała zdziwiona. Znała osobę o tym imieniu ale to musiał być czysty przypadek. Przecież nie było jej ładnych lat w tym świecie, chyba z pięć albo cztery. Nie utrzymywała kontaktu z nikim, kogo poznała wtedy. Uśmiechnęła się delikatnie i pokręciła przecząco głową.
-Wybacz, musiałaś mnie z kimś pomylić. Przepraszam nie mam jak ci pomóc.
Chwilę jeszcze poczekała. Jeśli dziewczyna sobie poszła to Parvatti także zamierzała zwrócić się w swoją stronę by udać się na kurs ... o dopomóżcie pierwsi Baśniarze ... garncarstwa. Po 1000 lat na tej ziemi nie miała co robić ciekawego tylko lepić garnki.  Jeśli jednak rudowłosa nie dała jej spokoju to elfka postanowiła jej jakoś pomóc, ewentualnie jakoś wyjaśnić sprawę, że nie ma kontaktu z jej znajomą. Albo na pewno próbowałaby, chociaż zarówno jej możliwa pomoc jak i podróż do sali skończyła się zderzeniem z poruszonym tłumem i pewnym spadającym jegomościem o zdecydowanie za dużej masie. Siła rozpędu i zaskoczenia zadziałała w dziwnym równaniu sprawiając, że biedna hinduska poleciała w tył z możliwością upadku i stłuczenia swojego krągłego tyłka, jeśli jej nikt nie uratował.

Wyczulenie zmysłów - 1/3

Powrót do góry Go down





Alnari
Gif :
Miejski Dom Kultury - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Alnari De Margant
Wiek :
Jakieś 619 lat, ale wyglądam na jakieś 19 no może
Rasa :
Szklany Człowiek - Podrasa - Naczynie Magii
Wzrost / Waga :
169 cm i 111 kg
Znaki szczególne :
Kryształowy blask widoczny w spojrzeniu, długie i lśniące włosy o szafirowej barwie.
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej wszystko co powinna nosić ze sobą zarówno dama jak i zawodowa łowczyni koszmarów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t268-revi-destin#414 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1067-alnari
AlnariOcalały Klejnot
Re: Miejski Dom Kultury
Nie 23 Cze - 0:35
Coś głośnego i ostrego, uśmiechnęłam się, słysząc to. Kolejny dowód na to, że nie należy sądzić książki po okładce. O czym często przekonywałam się, zaglądając w ludzkie wspomnienia. Inne ludzie czy lustrzani, faktycznie bywali dla mnie chodzącymi księgami, z których mogłam czytać. Karmiłam się cudzymi doświadczeniami. Musiałam, ponieważ mój wiek realny znacznie odbiegał od tego, jaki reprezentowałam wizualnie. Chciałam jak najlepiej wpasować się w realia świata, w którym żyłam. Bez ryzyka ściągania na siebie niepożądanej uwagi.... Ten Świat nie był bezpieczny dla istot, który kryły w sobie magie... A niewiedza bywa niebezpieczna. I tylko to tłumiło wyrzuty sumienia, jakie często przynosiło mi zagłębianie się w cudze żywoty.
-Niestety, ale nie znam. Lubię energiczną muzykę, ale raczej nie jestem fanką ciężkich brzmień. Albo po prostu jeszcze nie trafiła na to, które by mnie porwało.
Oznajmiłam, uśmiechając się do białowłosej.
Chwilę później obie mogłyśmy już wkroczyć do sali muzycznej. Jako że czekałyśmy pod nią już od jakiegoś czasu, mogłyśmy dostać się do środka jako jedne z pierwszych. Sala nie przykuwała szczególnej uwagi. Może poza instrumentami, których widok rodził pewne wątpliwości. Było przecież tyle możliwości na wyrażenie się poprzez muzykę. Czemu zatem gitara?
Cóż.. może dlatego, że to jej dźwięki zrodziły we mnie pragnienie, wstąpienia w świat muzyki. Nie udało się to skrzypcom czy pianinu. To gitara miała w sobie ten czas... i to właśnie na tych instrumentach zatrzymało się moje spojrzenie. Poczułam ulgę, widząc rząd instrumentów. Wyglądało na to, że, jednak nie oczekiwano od nas posiadania własnej gitary. Było widać, iż niektóre instrumenty były mniej lub bardziej wysłużone. Zastanawiała się który egzemplarz trafi się mi.
-Wygląda na to, że jednak nie trzeba posiadać własnej.
Odezwałam się cicho, do Gwyn, po czym rozejrzałam się za dogodnym miejscem dla naszej dwójki. Dwa pierwsze miejsca w półkręgu wydawały się obiecujące.
-Siadamy?
Spytałam, po czym ruchem głowy wskazałam interesujące mnie miejsca. Jeśli uzyskałam twierdząca odpowiedź, wówczas pociągnęłam dziewczynę za sobą, ruszając w stronę wolnych jeszcze krzeseł.
Budziła się we mnie ekscytacja, zaś niedawno zdeptany optymizm, ponownie zaczął kiełkować.

Powrót do góry Go down





Gwyn
Gif :
Miejski Dom Kultury - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Gwyneth Creed
Wiek :
wygląda na około 16-18 lat
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
160 cm|50 kg
Znaki szczególne :
albinizm, blizny na lewej dłoni i na klatce piersiowej, perłowe anielskie skrzydła
Pod ręką :
smartfon, mieszek, okulary, figurka ćmy
Zawód :
kelnerka w "Smoczym Lotosie"
https://spectrofobia.forumpolish.com/t370-zlota-klatka-to-wciaz-klatka https://spectrofobia.forumpolish.com/t532-pare-rzeczy#4035
GwynNieaktywny
Re: Miejski Dom Kultury
Nie 23 Cze - 1:58
Sala muzyczna

Tak to już bywa z tą naszą małą Gwyn, że najciemniej pod latarnią. Czy jakoś tak. Raz miała w poprzedniej szkole całkiem ciekawą akcję: przyszła do klasy ze słuchawkami, standardowo usiadła sobie z boku, by nikomu nie zawadzać i nagle ktoś postanowił ją zaczepić. "Czego tam słuchasz?" - zapytał tamten jeden chłopak. Nie dając jej odpowiedzieć, zerwał jej z głowy słuchawki i sam je założył. Jakież było jego zaskoczenie, a jej satysfakcja, kiedy nagle z głośników uderzyły tak potężne bębny, że aż odskoczył do tyłu, zupełnie na to nieprzygotowany. Myślał pewnie wówczas, że Gwyn to jakaś zapalona miłośniczka muzyki klasycznej czy smooth jazzu. Oopsy daisy~
- No to polecam zacząć od tych, co wymieniłam; bardzo fajnie brzmią i można jeszcze zrozumieć słowa - na te ostatnie słowa Gwyn zaśmiała się krótko.
Wreszcie otworzyli im sale. Pora zatem wejść do środka i zaklepać sobie miejsce. Byleby tylko zdążyli. Bez słowa przytaknęła Revi na jej propozycję i nawet nie musiała być ciągnięta na miejsce; w sumie to nawet szybciej dotarła do krzesła, by nikt nie zaklepał go sobie przed nią. Nie z nią te zabawy w muzyczne krzesła!
Heh. Hehe. Muzyczne krzesła. O Boże, ale to było suche.
- To w takim razie czemu ten Colin wziął swoją? On ma być naszym instruktorem czy to tylko dla szpanu? - zapytała cicho albinoska, uważając, by usłyszała ją tylko dziewczyna obok. Zupełnie przeszła jej teraz ta początkowa nieśmiałość. Widać rozmowa z osobą w takiej samej sytuacji, co jej własna, znacznie pomaga na przełamanie lodów. Bardzo spoko uczucie!


Głos: #D41B56

Spoiler:

Koszmarna Esencja: 1

Powrót do góry Go down





Reinhardt
Gif :
Miejski Dom Kultury - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Reinhardt Garlindt
Wiek :
455 lat
Rasa :
Doppelganger
Wzrost / Waga :
Zmienne.
Pod ręką :
Portfel z pieniędzmi i dokumentami.
Broń :
-
Zawód :
Zarządca MORII
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t401-reinhardt-garlind?highlight=reinhardt https://spectrofobia.forumpolish.com/t1110-reinhardt
ReinhardtDoppelganger
Doppelganger
Re: Miejski Dom Kultury
Pon 24 Cze - 4:01
Colin nie był wojownikiem. Natura nie obdarzyła go nadzwyczajnym refleksem ani ponadprzeciętną i wrodzoną zdolnością uników. Nie znał się nawet na sztukach walki, ani na powszechnie reklamowanych, ultraskutecznych, metodach samoobrony. To czego przez niemal 500 lat swojego życia nauczył się o walce wręcz, to jak szybko unieś ręce do gardy, by zasłonić się przed nadchodzącym ciosem.
I teraz wykorzystał zdobytą wiedzę.
Plaskacz trafił w uniesioną rękę.
Porywcze babsko, ani chybi będące dorodnym owocem płomiennego romansu mięsnego buhaja z kamczacką niedźwiedzicą, chyba przez połowę swojego życia, gołymi łapami, łupało kamienie, kopało  studnie i ładowało żwir na wywrotki. Cholera, uderzenie było tak mocne, że na przedramieniu chłopaka pojawił się początkowo biały, a następnie czerwony odcisk łapy.
Przez chwilę patrzył jak zbaraniały na kobietę-kafar i chłonął jej aparycję. Charakter go nie obchodził. Zależało mu na wyglądzie.
Cóż, teraz ma nauczkę, że nie wszystkie żarty są zabawne dla wszystkich. Niektóre z nich miewają przykre konsekwencje.
- Nie bierz przykładu z mamy, mały – powiedział z uśmiechem do dzieciaka trzymanego za rękę przez „Grubą Bertę” - straszna z niej … – ostatnie słowo, z cała pewnością kończące się na literę "A", zagłuszył rumor wywołany przez jegomościa, który ku niezadowoleniu potrącanych przez siebie ludzi, postanowił spaść ze schodów.
A to psotnik.
Jakby absolutnie nic się nie stało, odwrócił się do innych, posłał im promienny uśmiech, wymienił kilka uwag na temat sztuki a następnie przeprosił, i powołując się na to co powiedziała recepcjonistka oddalił od towarzystwa, by jak najszybciej dotrzeć do sali.
Tak naprawdę było mu nico wstyd.
Zostać publicznie uderzony przez nieznajome babsko, które w dodatku celowało w twarz?
I to za co, za kilka słów powiedzianych dla wywołania uśmiechu ?
Czy ona wie jak teraz boli go ręka ?
Jak tak można ?!
Cóż …
Nie był małostkowy, ale zamierzał zadbać o to, by zarówno ona, jak i jej pomiot, trafili w jego łapy. Miał bardzo ciekawy pomysł na nowy typ Hybrydy, albo jak to mawiali Lustrzanie, Cyrkowca-Zwierzomachiny. Ludzką Stonogę.

Colin wszedł do sali i zajął miejsce. Chciał dobrze widzieć nauczyciela oraz poznaną przed chwilą Białowłosą i jej koleżankę.


Ostatnio zmieniony przez Reinhardt dnia Wto 25 Cze - 6:41, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Miejski Dom Kultury - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Miejski Dom Kultury
Pon 24 Cze - 9:08
Hol --> sala Amarantowa

- Ręka oberwała najbardziej, ale najważniejsze, że nie było żadnych ofiar, które nie wrócą do domu - powiedział, lekko się uśmiechając. Ewentualne ślady po poparzeniach można zakryć na planie, więc aż ta mu to nie przeszkadza, a w jego przypadku to blizny znikną jeśli tego będzie chciał, tak więc nie jest oszpecony na całe życie. No...chyba, że ktoś je zakończy zanim ślady znikną.
Był wdzięczny Amiasowi, że ten nie zadawał pytań, ale pewnie jeśli nie byłyby one zbyt nachalne, albo zadawane tak jak robił to pewien smark, to na pewno chętnie by na nie odpowiedział, choć patrząc na to, że zaraz mają zacząć się zajęcia, chyba by poprosił by przenieśli to na później. Na bank jedna nie zwróciłby się do nikogo w taki sposób. Nie w Świecie Ludzi. W końcu był lubianym aktorem, a to by mu mogło zepsuć reputację.
- Nawet najlepsi potrzebują kiedyś odpocząć, dlatego wierzę, ze znajdziesz czas - uśmiechnął się do niego przyjaźnie - i koniecznie liczę kiedyś na zaproszenie na jakiś występ - puścił mu oko. Jednak nie było w tym żadnego podtekstu. Średnio miał ochotę gdziekolwiek wychodzić, jednak jeśli dostałby zaproszenie to na pewno wywiązałby się ze swojej obietnicy.

Uśmiechnął się do Malarza - to z wielką chęcią przyjdę później ją obejrzeć - na pewno nie był taki jak malował go Colin. Lubił rozmawiać z ludźmi, odpowiadać na pytania, dowiadywać się nowych rzeczy i poznawać nowe osoby. A przynajmniej takiego odgrywał. Z tego grona tylko jedna osoba wiedziała, jaki jest jego stosunek do Ludzi i tak lepiej niech pozostanie.
Uśmiechnął się i zam zaśmiał krótko, widząc całą sytuację. Z gitarą mogłoby być gorzej, nie skończyłoby się na siniakach. Widział co się dzieje po oberwaniu struną, ale może dlatego tym bardziej poprawił mu się humor na samą myśl o tym?
Zerknął też na Pijawkę i jej nową zabaweczkę. Aż mu się niedobrze zrobiło. Jak chcą flirtować to niech idą sobie dwie ulice dalej albo chociaż do kibla. W szczególności, że znajdowały się tu małe dzieci. W ogóle...od kiedy on tak się przejmował bachorami? Pokręcił głowa i zerknął na telefon, zastanawiając się jak długo będą jeszcze czekać na rozpoczęcie.
Oderwał się od filaru i ruszył w stronę schodów, puszczając przodem Baśniopisarkę. W sumie nawet nie zwrócił na nią uwagi, póki ta nagle nie została na niego zrzucona przez pewną górę mięsa i tłuszczu. Zerknął tylko na mężczyznę, ale wcześniej złapał Parvatii, by nie potłukła sobie tyłeczka - widzę, że jednak na mnie lecisz i nie radzisz sobie sama - zaśmiał się i postawił ją do pionu. Stanął obok i zaoferował jej ramię - idziemy? - zapytał, bo z tego co pamiętał wybiera się do tej samej, "Amarantowej" sali. Jeśli tylko przyjęła jego propozycję ruszyli dalej. Zerknął z ciekawości do innych pomieszczeń, ale uznał, że jednak zostaje przy swoim wyborze. Kwiatów co prawda miał sporo w ogrodach, ale to żywicą interesował się już od jakiegoś czasu.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Miejski Dom Kultury
Sro 26 Cze - 23:03
HOL- SALA MUZYCZNA



Ona osobiście nie widziała ani jednego filmu, w którym grała ta cholerna wesz. Ani jej nie interesował jego warsztat, ani to jak prezentuje się na ekranie, ani jak znane są to filmy i czy ogółem są dobre. A już tym bardziej jeśli chodziło o filmy porno. Takie akcje jej nie pobudzały, a oglądanie jak faceci z niepoprawnie wielkimi pałami, rżną idiotki kwiczące jak świnie- wzbudzało jedynie w niej niesmak. Pomyśleć, że są ludzie którzy płacą by to oglądać. Zamiast oglądać jak ktoś się pieprzy, lepiej samemu to robić. Simple.
Z zadowoleniem niejakim więc, zakodowała sobie zdanie Kurta na temat twórczości Lusiana. Mężczyzna nie mógł raczej zdawać sobie sprawy z tego, jaką satysfakcję jej to sprawiło. Zaśmiała się kokieteryjnie, gdy się poplątał w swojej wypowiedzi. Chciał być kulturalny, ale działała na niego i nie bardzo się przez to skupiał na tym co mówił- przerabiała to setki, jeśli nie tysiące razy. Było to rozczulające na swój sposób.
- Proszę się w żaden sposób nie krępować. Nic co ludzkie, nie jest mi obce. To co nieludzkie z resztą też. Masturbacja jest zdrowa - odpowiedziała ze szczerością równą jego wypowiedzi. Zrobiła to celowo, by poczuł że nie ma się czym przejmować? Nie. Raczej nie. Nikt o zdrowych zmysłach, nie zarzucił by Rosemary że posiada jakiekolwiek pokłady empatii. Najpewniej miało to po prostu za zadanie zjednać go sobie. Odpowiadała jej jego prostolinijność. Nie bawił się w jakieś gierki- bajerki, które miały na siłę jej imponować. Był szczery, lubiła to.
- Jeśli jego filmy są równie tragiczne, co cała jego osoba, to nie rozumiem skąd ta popularność. Osobiście gnoja nie trawię. - jego niemiecki, przyjemnie rozbrzmiewał jej raz po raz w głowie. Miała słabość do tego języka, oj i to bardzo. Wystarczyło te kilka słów by poczuła mrowienie między nogami.
To co dzieciak zarzucał Kurtowi, było co najmniej interesujące. Rosie uniosła więc pytająco brew, przyglądając się swojemu rozmówcy.
- Nie wyglądasz na księdza, ale jeśli kiedyś nim byłeś to chciałabym wiedzieć gdzie przetrzymują takie ciasteczka.- celowo zniżyła ton, wwiercając w niego swoje spojrzenie. Wiedziała że sformułowania którego użyła, było TYPOWO BLOND, ale niespecjalnie jej to przeszkadzało. Celowo wybrała takie a nie inne słowa. Odpowiadał na jej drobne zabiegi, wykazywał jawne zainteresowanie. Prędzej odgryzła by sobie język, niż odpuściła sobie zaliczenie Kurta.
Tętno jej przyspieszyło, gdy się tak nachylił i wypowiadał kolejne słowa z tym swoim akcentem.
Z jak ogromnym zadowoleniem zarejestrowała dotyk jego języka, wiedziała tylko ona sama. Cholera by wzięła te jego rozbrajającą szczerość . Naprawdę przeszła jej ochota na zajęcia, chciała go mieć dla siebie. Mogła go wziąć choćby i na holu wśród tych wszystkich gapiów. Nie robiłoby jej to żadnej różnicy. Wizja spędzenia wspólnie z nim czasu w hotelu, była niezwykle obiecująca...
Odsunęła się od ściany i cmoknęła go w policzek, zostawiając mu na nim czerwony odcisk jej ust. Nie powiedziała już nic. Posłała mu tylko rozbawione spojrzenie i poszła do swojej sali. Celowo trochę bardziej kołysała biodrami, jakby machając mu nimi na pożegnanie.

W sali znajdowały się już dwie dziewczyny, niezwykle zaaferowane instrumentami oraz Collin, o dziwo siedzący na dupie. Rosie stanęła więc z boku i obserwowała ich czujnie. Dziewczyna w ciemnych włosach wydawała jej się aż zbyt znajoma, ale Rosemary nie była sobie w stanie przypomnieć skąd ona ją kojarzy.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Miejski Dom Kultury
Sro 26 Cze - 23:41
Flirtowanie z blondwłosą pięknością było odświeżające. Kurt dawno już tego nie robił, może dlatego tak się plątał. Starał się odpowiadać spokojnie, uderzać pewnością siebie ale jego szczerość w pewnych chwilach zapędzała go w kozi róg. Nie czuł się z tym źle, ostatecznie lubił rozmawiać z kobietami. Koledzy w jednostce zarzucili mu, że jest milczkiem ale, tak na zdrowy chłopski rozum, o czym on ma z nimi rozmawiać? Filmów w wolnym czasie nie ogląda, na siłkę owszem chodzi ale nie podnieca się suplami czy innymi odżywkami, strzelnicę też odwiedza dość regularnie ale nie rośnie mu od ilości wystrzelonych kul i trafień w dziesiątkę. Zazwyczaj studiował mapy, czytał raporty i zastanawiał się nad kolejnymi posunięciami, w końcu od tego był. Kumple nie potrafili zrozumieć, że właśnie w ten sposób odpoczywa. Pracoholizm? Nie, kiedy praca sprawia ci przyjemność tak jak jemu.
Dlatego gdy już siadali przy wspólnym piwku, tematy szybko się kończyły bo brał udział w rozmowie tylko wtedy, kiedy musiał. Unikał też upijania się, chociaż sam alkohol lubił, jak chyba każdy.
Uniósł lekko brew kiedy wypowiedziała bardzo ciekawe słowa. Nic co ludzkie, nie jest jej obce i co nieludzkie też? Ciekawe. Słysząc to, nabrał jeszcze większej ochoty aby sprawdzić, o czym dokładnie mówiła. Odczuwał perwersyjną chęć prześwietlenia jej, sprawdzenia kim jest, gdzie pracuje, czy z kimś się spotyka...
Nie, Streicher, nie wszyscy otaczający cię ludzie wiedzą o przeklętych innych światach.
Odrzucił myśl i posłał jej lekki uśmiech. Przebywanie w jej towarzystwie było przyjemne, ale już wyczerpał wszystkie swoje pokłady gadatliwości. Dlatego też milcząc, po prostu przyglądał się jej i pozwalał mówić.
W obyciu był dość twardy i ostry, jak to Niemiec. Język którym operował od dzieciństwa i sam sposób bycia świetnie się uzupełniały. Nawet nie próbował ukryć akcentu, bo po co? Był przecież szarym człowiekiem, żołnierzem z zawodu ale czy w Wielkiej Brytanii mało jest takich jak on?
Uśmiechnął się na jej komentarz, chociaż komplement był... prosty jak konstrukcja cepa. Albo kałasznikowa, w jego przypadku. Głupio brzmiał w jej ustach, ale Kurt już się przekonał, że kobieta nie była jedną z tych głupawych lafirynd, które lecą na samochód i grubość portfela, bo prowadziła z nim ten subtelny flirt i nie dawała się wybić z rytmu. Subtelne kobiety po prostu to potrafią.
Nachylenie się ku niej było dobrym pomysłem, bo zauważył jak podziałało. Czyli jeszcze nie zapomniał jak uwodzić. Czuł się nieco śmiesznie gdy tak się starał, bo zazwyczaj nie narzucał się nikomu ale... Cóż, ostatnio zapominał o braniu bromu i testosteron walił mu na mózg i nie tylko. Tylko i wyłącznie dzięki inteligencji powstrzymywał zapędy. Bo mimo, iż miał aparycję mięśniaka, w głowie też co nieco miał.
Popchnięcie go wywołało zachwianie, ale mężczyzna zaparł się, żeby nie zgnieść Rosie. Skończyło się na tym, że przyparł ją do muru ale przelotnie przeprosił i odwrócił się by zobaczyć co zaszło. Ludzie zaczynali się rozchodzić do przydzielonych pokoi.
Również Rosemary ruszyła, kręcąc ponętnie biodrami. Odprowadził ją wzrokiem skupiając go, o dziwo, nie na jej tyłku ale na kołyszących się blond włosach. O tak, miał w sobie prawdziwą niemiecką krew i kręciły go kobiety o urodzie aryjskiej.
Sam też skierował kroki do sali Jaśminowej. W środku siedziało już kilka osób ale nie przypatrywał się im specjalnie. Zajął pierwsze lepsze wolne miejsce i zawiesił wzrok na przedmiotach które znajdowały się na przedzie - po prostu zaczął gapić się przed siebie.
Czekał na początek zajęć, nie zaczepiając innych.


Hol ----> Sala "Jaśminowa"

Powrót do góry Go down





Velo
Gif :
Miejski Dom Kultury - Page 3 5PUjt0u
Godność :
obecnie Velonika Cheshire
Wiek :
dziarskie, piętnastoletnie ciałko
Wzrost / Waga :
150cm / 40kg
Znaki szczególne :
jarzące się, złote oczy
Pod ręką :
Sakwa ściągana rzemieniem, na długim pasku, wisi na gałęzi obok, zaraz obok lekkiej opończy: przekąski, Pyskata Busola, zwój liny, puste fiolki na eliksiry, dobry humor i problemy egzystencjalne
Broń :
sztylecik w sakwie
Zawód :
Przygodystka!
Stan zdrowia :
MARTWA. Ups.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t792-velonika-cheshire https://spectrofobia.forumpolish.com/t295-koniec-koncow-wszystkie-kawalki-zloza-sie-w-calosc https://spectrofobia.forumpolish.com/t991-all-you-need-is-love-and-a-cat#14347 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1123-velo
VeloDuchowa Zguba
Re: Miejski Dom Kultury
Pon 8 Lip - 23:58

Rudowłosa jedynie się zmieszała i już nie nagabywała więcej Baśniopisarki. Któż to wie czy z grzeczności, czy miała inne powody. Za chwilę piękna Parvatti miała już inne problemy jak na przykład człowiek-kula do kręgli. Całe szczęście, iż demon był w pobliżu.
Pozostali potłuczeni przez Rozpychacza również nie było zadowoleni, ale to kobietka na końcu skończyła ze skręconą kostką. A miało być tak pięknie i zabawnie.

wszyscy [zt] hol


Czerpiąc z zaproponowanego pomysłu, zapraszam was do oddzielnych tematów. Poproszę jeszcze raz o uwzględnienie w poście zajętego miejsca.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach