Kompleks wypoczynkowy

Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 17 Lut - 1:37
Ruszyłem za nimi, pilnując by Farfocel za bardzo się nie oddalał, oraz przede wszystkim by kogoś nie ujebał. Nie wiedziałem dokładnie jak zachowa się w tłumie, czy w miejscu, gdzie jest więcej osób, więc musiałem tym bardziej uważać, a zdawałem sobie sprawę, że skoro idziemy się napić, to może być dość trudne zadanie. Coś mi mówiło, że wcale nie skończy się na jednej kolejce, ale w sumie wisiało mi to! Byłem na zwolnieniu lekarskim i nie wiem co by się musiało stać, żeby wezwano mnie na służbę. Poza tym....był z nami Kurt, więc tym bardziej nie było się czym przejmować.
Usiadłem po lewej stronie kobiety, a Farfocel zaraz wskoczył mi na kolanach i podparł łapki o stół, zupełnie jakby to on chciał coś ogłosić. Węszył zarówno nosem jak i swoim niebieskim ozorem i gdy Kurt zawołał kelnera, a ten podszedł Farfocel podniósł łapę, chcąc coś zamówić. Pokręciłem głową i zabrałem go na kolana, przynajmniej na razie. Żeby się gość czasem nie czepiał.
Ech...Yakasha oczywiście chciała już wiedzieć co będziemy pić. Osobiście najchętniej zakończyłbym na piwie. Chciałem tylko nauczyć tę małą, nową paskudę, która wierciła mi się na kolanach by nie bał się strzałów, oraz sprawdzić nową zabawkę i po prostu sobie postrzelać. Jednak nie było widać mi dane.
Wywróciłem oczami. Widać Kurt naprawdę miał ochotę się napić. No to resztę dnia mieliśmy zdecydowanie z głowy.
Coś nowego? No cóż...na pewno może być ciekawie. Zerknąłem na kobietę i wzruszyłem ramionami - ja tylko płace, nie wybieram - powiedziałem zgodnie z prawdą.
Zamówiłem to samo dla każdego, no chyba, że Yakasha nie chciała tego próbować. Poprosiłem też o wodę dla swojej paskudy i jakieś mięso. Niech sobie poje. Zasłużył.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 17 Lut - 13:47
Opierałam tak swoją głowę, wsłuchując się w muzykę, która leciała w kompleksie. Coś do mnie przemawiało w bluesie. Ścieżka dźwiękowa i ten męski, ciężki głos wprawiały mnie w stanie, zatrzymaniu czasu, gdzie siedziałam przy drinku z lodem i żaden problem, nieważne czy małej, czy wielkiej wagi, stanowił dla mnie przeszkodę do zrelaksowania się. Czułam, że póki blues nie skończy grać, nic nie zmusi mnie do histeryzowania, płaczu, zmieniania swojego spokoju, który otrzymywałam, słuchając tego gatunku. Blues trafiał do mojej duszy, do wnętrza i osiągałam harmonię, którą jedynie znałam podczas wykonywania operacji. Kojarzyłam blues bardziej z afroamerykańskim gatunkiem, lecz prawdziwych słuchaczy bluesa nie poróżniał taki błahy temat jak kolor skóry - Nie znam tego alkoholu, ale z chęcią spróbuję czegoś nowego - Nie znałam tej nazwy. Kto by tak naprawdę spamiętał wszystkie nazwy alkoholów, chyba jedynie ktoś pracujący w tej branży. Po nazwie stwierdziłam, że brzmi jak jakaś europejska określenie na głębokość albo daje skojarzenie do tej sławnej Kardashian. Spojrzała na pieska, który chciał coś zamówić, w sumie pewnie wyczuł zapach unoszący się w kompleksie albo z kuchni i pewnie pomyślał, że po treningu czas na posiłek. Wilczur pewnie już wiedział po strzelnicy, że te odgłos strzelania należy do pana, jak i do rozmówców, którzy byli z Hunterem na strzelnicy, czyli do mnie i do Kurta. Będzie trzeba go uświadomić też, że odgłosy strzelani mogą należeć do tych wrogich panów - Forfocelek, kartofelek chyba też chce coś, domów mu jakiś surowy stek, jak już tutaj siedzimy... - Podniosłam głowę, zamknęłam oczy, wyprostowałam plecy i wyciągnęłam łapy do góry, złapałam dłonią za nadgarstek. Wyciągnęłam się, nie wydając z siebie żadnych jęków, rozciągnęłam się, chciałam się obudzić do picia. Cycki do przodu, choć i tak były niewielkie, zasłonięte w bokserce. Tak tutaj ładnie, kelnerzy ładnie ubrani, wystrój znakomity, ekskluzywny kompleks, a ona ubrana tak... Sukienkę wieczorową pasowałoby tutaj założyć. Podobało mi się, że formacja Moria zadbała o miejsce do spędzania czasu wolnego dla żołnierzy i personelu. Nic dziwnego, że dbali, byli o wiele bogatsi niż skromna firma ochroniarska z Brazylii. Oparłam się plecami o materiał kanapy, prawą rękę usadowiłam na oparciu, drugą na swoim udzie, stukając w rytmie bluesa, choć mi to kompletnie nie wychodziło, wystukiwana sekwencja brzmiała bardziej jak alfabet morsa. Pomagało mi wczuć się w nutkę.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 17 Lut - 23:20
Gdy zmienili miejscówkę na kompleks wypoczynkowy, rozmowa jakoś przestała się kleić, ale Streicher wiedział, że to przez to, że żołnierze nie potrafili rozmawiać na luźne tematy. Przyzwyczajeni do codziennych ćwiczeń i wiecznej służby, gubili się w luźnych rozmowach o przysłowiowej dupie Maryni. Nie można było odebrać tego jako coś złego, bowiem MORIA ceniła ludzi skupionych na pracy. Nie każdy potrafił rozgraniczyć służbę od życia prywatnego, a już najtrudniej mieli ci, których życiem prywatnym była służba. Żołnierze, których całym życiem była armia.
Kurt spojrzał na Huntera. Nie wyglądał na specjalnie zadowolonego wspólnym piciem, ale do jego martwej mordy zdążył się już przyzwyczaić. Nawet jeśli facet skakałby z radości, nie dałby tego po sobie poznać. Oszczędność w okazywaniu uczuć miała swoje plusy i minusy, podobnie jak zmieniony próg bólu. Hunterowi można by oderwać rękę, a zachowałby się jak ktoś, kogo to zupełnie nie obchodzi.
Yakashy nie znał zbyt dobrze, ale miał nadzieję, że niebawem się to zmieni. Był ciekaw tego, jak dziewczyna pracuje w polu. Z dokumentacji na jej temat wynikało, że może się pochwalić całkiem niezłym doświadczeniem w ochronie. Zdobyła tam umiejętności strzeleckie i pewne pojęcia na temat tego, jak powinien funkcjonować oddział, a to się chwaliło.
Kelner odebrał zamówienie i odszedł w stronę baru, aby przedstawić barmanowi listę. Nie była specjalnie trudna do zapamiętania, mimo to chłopak wydawał się być nieco zawstydzony. Ciekawe czemu.
Streicher rozglądał się dyskretnie. Wyglądało na to, że w kompleksie są sami. Nie przeszkadzałaby mu obecność paru innych ludzi, jednak świadomość że nie kręcił się tutaj nikt niepożądany w pewnym sensie uspokajała Niemca. Nie należał do specjalnie towarzyskich i już samo siadanie z podkomendnymi do kielicha można było uznać za towarzyski wyczyn. Niemniej, cieszył się z tego, że tu przyszedł, bo czasami takie wypady były potrzebne, choćby po to, żeby pokazać swoim ludziom, że nie jest się tylko nieczułą maszynką do mielenia mięsa.
Uśmiechnął się lekko i klepnął Huntera po przyjacielsku.
- Dajże już spokój, nie puścimy cię przecież z torbami. - powiedział drwiąco - Z resztą... Twój żołd wcale nie wynosi mało. Nie bądź sknera. - rozluźniony Streicher mógł być naprawdę zaskakującym widokiem dla żołnierzy MORII. W czasie pracy trzymał się prosto, spięty i czujny, poważny aż do przesady i oszczędny w słowach. Okazywało się jednak, że nie zawsze trzyma kij w dupie. Był całkiem sympatycznym facetem o spojrzeniu zmęczonego życiem, niewyspanego młodego dorosłego. Mało kto wiedział o bezsenności z jaką się borykał, dlatego image na nieprzytomnego przyrósł do niego już na dobre. Miało to wiele zalet, a największą była ta, że widząc Streichera w cywilu nieznajomi wielokrotnie nie brali go za poważne zagrożenie. Dopiero kiedy zakładał mundur, wchodził w tryb Zastępcy Dowodcy i pokazywał co potrafi, srali po gaciach.
Kelner przyniósł zamówione drinki i żarcie dla psa. Kieliszki postawił przed każdym z gości, psią michę położył na podłodze i zmył się w pośpiechu, co nie uszło uwadze Kurta. Nie sądził jednak by miało to związek z którymś z nich. Nie brał też pod uwagę kombinowania z otruciem, bo gdyby ktoś z obsługi tego próbował, nie wyniósłby dupy cało. Umierający żołnierz ma jeszcze na tyle dużo czasu, by na tamten świat zabrać napastnika ze sobą.
Mężczyzna sięgnął po naczynie i uniósł je lekko ku górze, inicjując pierwszy toast. Był ciekaw smaku nowości zaproponowanej przez kelnera.
- No, to jak mawia się w moich stronach: Gesundheit! - spojrzał na siedzących ludzi - Na zdrowie! - dodał, w razie gdyby nie zrozumieli o co chodzi. Wlał zawartość kieliszka do gardła.
Drink okazał się mieć ciekawy, cytrusowo-pieprzny smak. Streicher wyczuł charakterystyczną dla limonki goryczkę i ziemny, ostry posmak pieprzu. Nie był jakimś koneserem, ale smak był na tyle ciekawy, by docenił propozycję kelnera. Jeśli jednak będzie miał wybór, następnym co wypije będzie po prostu whisky. Może i nie powinno się mieszać, ale on nie zamierzał się upijać do nieprzytomności, zatem taką mieszankę wytrzyma.
Drink miał jeszcze jedną, ciekawą nutę smakową, której Kurt nie był w stanie rozpoznać. Albo nawet... nie tyle smakową, co zapachową, bo gdy mężczyzna wydychał powietrze nosem, czuł zapach w nosie.
- Całkiem całkiem. - powiedział patrząc na kieliszek i odstawiając go na stół - Pierwsza kolejka za nami. Czuj się zwolniony z obowiązku płacenia za kolejne. - powiedział do Huntera, uśmiechając się może nieco złośliwie - Teraz czas na mnie. Na strzelnicy rozwaliłem was na łopatki, mimo iż naprawdę nie jestem dziś w formie. Pozwólcie więc, że uciszę wasze smutki butelką whisky. Ktoś ma coś przeciwko? Nie? Świetnie. - powiedział wstając i chwytając puste naczynia, jeśli tamci już wypili swoje napitki. Mógł po prostu zawołać kelnera, ale postanowił sam przejść się do baru i wybrać coś odpowiedniego.
Wrócił po krótkiej chwili, niosąc czyste szklanki i butelkę Glenmorangie. Zajął swoje miejsce, mówiąc że za chwilę doniosą im resztę utensyliów, lód i kamienie dla chętnych. On sam pił whiskacze po prostu z lodem, ale jeśli pośród trójki znajdował się koneser, mógł bawić się kamieniami.
Zasiadając w loży poczuł się dziwnie. Drink faktycznie trochę go pobudził, ale Kurt jeszcze nie wiedział czy to dobrze, czy źle. Spojrzał na Huntera, sprawdzając czy i on czuje się inaczej. A potem na Yakashę.
Dopiero teraz zauważył, że Yakasha jest... bardzo urodziwa. Miała ładne oczy, ciekawe włosy. Wydała się mu interesująca, nie tylko pod kątem umiejętności. Mimowolnie zjechał spojrzeniem niebieskich oczu na jej piersi, ładnie podkreślone przez bokserkę.
Złapał się na dziwnych myślach. Zamrugał kilkukrotnie i zmarszczył brwi. Co on wyprawia? Przyszli tu pić, trójka żołnierzy MORII w ramach dalszej części zabawy, po strzelnicy i małym konkursie. Dlaczego dziewczyna wydała mu się atrakcyjna? I to dopiero teraz?
Gdy przyniesiono lód, poprosił dyskretnie kelnera by nieco obniżyli temperaturę, bo zrobiło mu się trochę za ciepło. Skonfundowany młodzik bąknął, że dziś nie grzeją, ale obiecał, że włączy w takim razie mocny nawiew klimy. Odszedł i po chwili faktycznie uruchomiono wiatraki przysufitowe, utrzymane wyglądem w klimatach starej restauracji.
No i gówno dały, bo Streicherowi nadal było po prostu ciepło. Za ciepło. Spojrzał po swoich kompanach do picia.
- Kto rozdziewicza butelkę? - zapytał uśmiechając się lekko, odchylając nieco materiał koszulki przy szyi. Jeszcze tego brakowało by zgrzał się jak świnia.
Znowu uciekł spojrzeniem w stronę Yakashy. Cholera, była naprawdę niczego sobie.
- Może koleżanka?

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Czw 18 Lut - 22:55
Kurt wyglądał na rozluźnionego i bardzo zadowolonego. Oraz jakby się nie wyspał, ale to akurat nie było w jego przypadku nic dziwnego. Yakasha również wydawała się baaardzo zadowolona z tego wypadu. No cóż. Zupełnie inaczej się planowało ten dzień, ale to nic.
Spojrzałem na mężczyznę - nie jestem sknerą - powiedziałem spokojnie - wy wygraliście, to wy wybierajcie - dodałem, wzruszając ramionami. Niech sobie zamawiają co chcą. To prawda, że mój żołd nie był mały, do tego jeszcze nie byłem jakoś specjalnie rozrzutny. W przeciwieństwie do mojego starszego braciszka. Kupowałem coś co bardzo chciałem, było mi potrzebne i do tego jeszcze sprawdziłem czy na pewno to się na coś godzi. Przynajmniej jeśli chodzi o zakupy przeznaczone dla mnie.
Kurt zachowywał się inaczej, gdy był...można powiedzieć, że po cywilu i to jeszcze całkowicie na luzie. Widać, potrzebował takiej odskoczni. Życie w MORII należało do tych bardziej stresujących, a tym bardziej pewnie dla kogoś, kto musi trzymać za mordy całe to towarzystwo, które się tutaj panoszyło. Nic dziwnego, że zawsze był zmęczony i chętnie skorzystał z okazji, żeby trochę zmienić swój plan dnia.
Kelner zachowywał się dość...osobliwie. Ale nie sądziłem, by robił coś złego. Tutaj, jeśli ktoś podpadł, nie czekało zbyt długie życie, a nawet jeśli to niezbyt szczęśliwe i raczej bolesne. Naukowcy nie zawsze byli delikatni, a raczej mało kiedy i nie przejmowali się stworzeniem, nad którym pracowali, o ile nie zależało im jakoś specjalnie na rezultatach albo na tym, by obiekt przeżył. Raczej każdy pracownik o tym wiedział, nawet ci, którzy nie mieli styczności z bezpośrednią działalnością Organizacji.
Uniosłem tylko kieliszek na znak toastu i spróbowałem. Napój był...ciekawy. Inaczej nie umiałem tego określić.
- Ja mogę płacić, ale skoro szefunio tak się garnie, bo mu portfel ciąży to droga wolna - odpowiedziałem równie wrednie, tylko, że na moich ustach nie zagościł żaden uśmieszek. Cóż...przez moje ograniczenie emocjonalne, a przynajmniej jeśli chodzi o wyrażanie uczuć, wiele osób uważało, że nie mam poczucia humoru, choć nie zawsze była to prawda. Rzucałem żartami, tylko, że mało kto wiedział, że o są żarty. No cóż...nie każdy chciał zadzierać z umięśnionym wielkoludem z martwą mordą, który wygląda jakby chciał kogoś zamordować i to najlepiej boleśnie.
Zaczynało mi się robić ciepło. Co tutaj grzali czy coś? Nie było przecież zimy... po chwili puścili klimę ale to nic nie dało. Mimo, iż miałem na sobie tylko tak zwaną żonobijkę (w moim przypadku chyba bratobijkę) to było mi zdecydowanie za ciepło. Widziałem, że Kurtowi też. Zerknąłem na Yakashę. Nie wiedzieć czemu, ale wydawała się...niczego sobie. Może to przez światło, albo przez rozluźnioną atmosferę? Do tego ten blues. Hmmm....
Zerknąłem na Niemca z dziwnym błyskiem w oku. A gdyby tak? Nagle zacząłem zdejmować usztywnienie barku, odsłaniając opuchliznę, która już zmalała o jakąś połowę od poprzedniego dnia, ale tego przecież nie mogli wiedzieć. No chyba, że Kurt przeglądał moją teczkę oraz zdjęcia robione przez lekarzy. Ale to nie było ważne. Odsłoniłem też tatuaże, pokrywające całe lewe ramię. Wcześniej przez zabezpieczenie nie było ich widać. W końcu rozebrałem również koszulkę, wzdychając cicho. Było lepiej...ale nie za wiele to dało.
Yakasha mogła sobie teraz pooglądać młode, zadbane, umięśnione ciało, bez ani grama chemii, czy sterydów. Po prostu natura. Poznaczone licznymi, małymi bliznami po wielu walkach czy postrzałach oraz przede wszystkim zobaczyć pozostałe blizny, bliźniacze tym na moje żuchwie oraz ramieniu. Rozcięcia przebiegające przez cały prawy bok. No cóż....nie kłóćmy się. Zdecydowanie było na co opatrzeć. Ah...gdyby i ona rozebrała tę swoją koszulkę to ja również miałbym jakieś widoczki.
- Panie przodem - spojrzałem znów na Smerfetkę. Ciekawe ile pociągnie w naszym towarzystwie.
Farfocel dostał co chciał i zeskoczył na ziemię by się napić. Zjadł trochę z talerza, ale coś mu nie pasowało. Wziął miskę w zęby i o dziwo nie rozrzucając zawartości wgramolił mi się znów na kolana i postawił miskę na stół. Spojrzał na zebranych z wyższością, jaką mógł ich obdarzyć tylko zmutowany szczeniak i zaczął jeść. Grzecznie, nie rozrzucając. Widać, chciał mieć wszystkich na oku, ale jednocześnie nie rezygnować z pysznego posiłku.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Pią 19 Lut - 21:45
Blues rozbrzmiewał w moich uszach, tak piękne ktoś potrafił przekazać w swojej muzyce swoje uczucia, wyśpiewać tekst piosenki, którą napisał, przekazując treść w taki sposób, że chwyciła mnie za serce. Właśnie coś leciało o odpaleniu papierosa, zaciągnięciu się tym, inhalacją się tym dymem. Później o spotkaniu, bo ma czas i jak bardzo pragnie siąść obok wyśpiewanej "kochanie". Też nie mogło się obyć, bez zaśpiewania jak ukochana ma klęknąć na kolanach przed nim, robiąc swoje. Wczułam się całkowicie w klimat muzyki, nie przestawałam wystukiwać rytmu, a gdy kelner przyniósł te bajeczne kieliszki z płynem, którego nie znałam, wpatrzyłam się w niego. Obecność Streichera wpłynęła tak na obsługę, że czuła przed nim respekt, zakłopotanie było aż widać na ich twarzach, gdy obsługiwał kelner ich loże. Nie czuli się swobodnie przy zastępcy naczelnego dowódcy, pewnie martwili się o takie drobnostki jak się do niego zwracać, czy nie rozleją podawanego alkoholu albo, czy nie urażą go, w jakiś sposób swoim słownictwem. Tyle stresu a chodziło tylko o alkohol, a przecież w piciu go chodziło o zbicie ciśnienia, zrelaksowanie się. Kieliszek wyglądał atrakcyjnie, barwa była zachwycająca. Sięgnęłam prawą dłonią po kieliszek, pochyliłam się w kierunku stołu,  podniosłam kieliszek, znów się oparłam, lewa dłoń ułożyłam na materiale kanapy, usztywniłam ją, jakbym miała zamiar się podnieść. Kieliszek wzniosłam do góry, wsłuchując się w słowa Kurta, który uświęcił pierwszą kolejkę toastem, którym oficjalnie otworzył popijawę w kompleksie. Poruszyłam barkami, rozluźniając się, przełknęłam ślinę, czas było skosztować nieznanego. Dobrze, że się tutaj spotkali, bo będą mogli się do siebie zbliżyć, a alkohol im w tym pomoże, inaczej będą patrzyli na siebie dnia jutrzejszego, gdy troszkę poimprezują ze sobą. Na bank zmażą się granicę służbowe albo zaniknie ten oficjalny żargon na stałe. Już nigdy nie pomyślą o idealnym dobieraniu słów, marnowaniem energii szarych komórek na lizaniu sobie tyłka nawzajem. Nie było w moim stylu, wolę zbliżyć się do dowódcy albo do zwiadowcy po mojej lewej i nie martwić się o to czy podczas wykonywania zadań służbowych, w jakiś sposób go nie uszanuje albo urażę. Śmiało będę mogła ich nazwać towarzyszami, kamratami z organizacji, która posiada wizję skierowaną na lustrzany świat. Można powiedzieć, że wypicie tego kieliszka jest "wszystkim", potwierdzeniem, że razem stoją przed barykadą i już nie ma odwrotu, nieważna będzie hierarchia ani kto ile zarabiać będzie, gdy cała trójka, chce dotrzeć do celu, obranego kierunku. Przechyliłam kieliszek, przystawiając go do dolnej wargi, wlałam płyn do ust i połknął za jednym razem. Czułam specyficzny smak cytrynowego pieprzu. Na pewno nie smakowało tak zwycięstwo nad kosmitami, z którymi walczyli.
- Smakowało inaczej. Kwaśno lekko ostra przyprawa. W płynie mi smakowało, ale nie wyobrażam sobie tak doprawionego posiłku - Definitywnie nie wyobrażałam sobie doprawiania mięsa takim aromatem, w którym owoce były łączone z przyprawami, że nie potrafiłam po ukąszeniu jednego kawałka steku określić czy jem w tym momencie owoce czy mięso. Pieprz był przyprawą, która wzmacniała smak mięsa, ale cytrusowy smak nadawał się dla mnie jedynie do napojów albo do słodkości. Do lodów na przykład. Kto by chciał doprawić pieprzem czekoladę? Alkohol, napoje, słodkości i jedzenie, powinno być proste jak wiązanie buta, a nie skomplikowane. Nie zatrzymywałam dowódcy, niech wybierze to co lubi, a ja i tak będę to piła. Choć nie miałam zamiaru zatapiać smutków w butelce alkoholu, to z chęcią posłucham o jego smutkach, w rytmie bluesa. Kieliszek już działał, zażartował pewnie tylko, no ale po całej butelce, użycie słowa "smutek" w zdaniu raczej będzie dosłownością. Odłożyłam kieliszek na stół, oparłam się o oparcie, jedną dłonią wyciągnęłam warkocz za pleców i przełożyłam go sobie przez prawe ramię, żeby opadał mi na klatkę. Strasznie miałam długie te włosy, zapuszczałam je całe życie. W sumie powinnam iść do fryzjera lekko je podciąć, bo koniec warkocza miałam przy pępku, odsłoniętym. Och nie, nagość. Na szczęście nawet w pozycji siedzącej mój brzuch wyglądał na wysportowany, więc śmiało mogłam go pokazywać na lewo i prawo. Nie musiałam odczuwać skrępowania tak jak kelner obecnością dowódcy. Złapałam końcówkę warkocza w obie dłonie i bawiłam się palcami nią, nadal czułam w gardle i ustach ten smak. Językiem starałam się zlizać go z zębów, policzków i sufitu jamy ustnej. Jakoś nie mogłam się przyzwyczaić do niego. Kurt wrócił tak szybko, że nawet nie zdążyłam zwrócić się do Huntera. Położył flaszkę na stole, ja się wpatrzyłam w nią. Złocisty płyn wyglądał mniej unikatowo od barwy poprzedniego kieliszka, ale wiedziałam, że będzie smakowało czymś, co znałam. Czułam, że ten smak whisky idealnie by pasował do smaku zwycięstwa nad lustrzanymi.
Ten, kto wymyślił szkocką, whisky powinien zostać ogłoszony geniuszem. Powinni mu wręczyć nagrodę nobla za odkrycie tej chemicznej receptury. Może nie ratowała życia, ale ile dawała radości - Skomentowałam majstersztyk naukowy wpatrując się w złocisty płyn. Chciałam otworzyć butelkę i skosztować napoju, ale lodu nie było, a bez lodu nie dałabym rady pić tak wysokoprocentowego alkoholu. Whisky dla mnie nosiło wymyśloną przeze mnie nazwę, piekielnej wody. Pewnie sam szatan w piekle pił szkocką bez popity. Wpatrzyłam się w Kurta, złapałam jego spojrzenie, a potem popatrzyłam na Huntera. Skończyłam bawić się warkoczem. Lewą dłoń położyłam na udzie, masując się po wewnętrznej części. A drugą dłoń przysunęłam szklankę, stykając dwie szklankę zastawy ze sobą. Tak ładnie się stykały. Gdy Hunter zaczął się rozbierać, a lód doniesiono, popatrzyłam na ciało towarzysza, tatuaże i mięśnie. Takiego widoku właśnie spodziewałam się pod ubraniami.
- A z chęcią ją rozdziewiczę - Wrzuciłam dwie kostki lodu używając szczypiec, potem sięgnęłam po butelkę, włożyłam ją między nogi i ścisnęłam między udami. Palcami obu dłoni zdarłam plastikowy papierek, który zasłaniał nakrętkę. Uchwyciłam ją przy gwincie, odkręciłam zakrętkę, która wydała charakterystyczny dźwięk. Niesłyszalny przez muzykę w tle. Rozluźniłam uda i wlałam sobie trunek do naczynia, nie ograniczając się w rozlaniu, dosłownie do pełna wypełniłam szkło, aż do brzegu. Położyłam butelkę na stole, nie puszczając jej, popchnęłam ją jak zawodowa barmanka. Butelka w magiczny sposób, wprawiona w ruch, śliznęła się po stole i dotarła sprawnym śliźnięciem do Kurta. Uśmiechnęłam się zadowolona, że jeszcze nie byłam na tyle pijana, żebym nie potrafiła barmańskiej sztuczki, której odpowiednikiem była "jazda na łyżwach". Szczerzyłam ząbki do dowódcy.
Barmanką nie byłam, ale w Brazylii nauczyłam się podawania butelki, gdy nie mogliśmy już ruszać się ze stołków. Tyle szkła rozbitego, że bezpieczniej było przejść przez pole minowe niż stąpać wtedy po podłodze - Podniosłam szklankę do ust, łyknęłam ochłodzoną piekielną wodę, która wlała się mi do gardła. Cudownie smakowała, a ja aż poczułam moc alkoholową, która zmusiła mnie do cichego kaszlu, który zasłoniłam dłonią. Mocne cholerstwo, ale smakowało mi - Za ten wybór powinni cię odznaczyć Streicher - Polubiłam jego nazwisko, silne i twarde niemieckie słowo. Łyknęłam jeszcze trochę szkockiej i odłożyłam szklankę - Co te tatuaże oznaczają Hunter? - Zapytałam zaciekawiona sztuką, która upiększała ciało zwiadowcy. Zrobiło mi się ciepło, ale w środku, na zewnątrz było mi idealnie. Przyzwyczaiłam się do gorącej temperatury favelskich ulic. Wilczur chyba też oczekiwał na swoją kolejkę, żeby mu ktoś polał kieliszka. Uśmiechnęłam się rozbawiona jego zachowaniem.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Pon 22 Lut - 23:06
Przytaknął, zgadzając się z Yakashą w kwestii smaku. Faktycznie drink był ciekawy, jednak gdyby przyszło im wypić go więcej, Streicher zapewne by podziękował. Wolał słodycz whisky, delikatną nutę drewna beczki w jakim było przechowywane. Nie należał do tych, którzy po alkohol sięgają często, jednak nie mógł też nazwać siebie samego abstynentem. Dziś gdy wiedział, że nikt nie wezwie go na rozkaz, mógł pozwolić sobie na szklaneczkę lub dwie, w miłym towarzystwie.
Kurt zyskiwał przy bliższym poznaniu. Chociaż na codzień wydawał się być twardym, sztywnym typem, do którego lepiej zbliżać się z kijem albo nie zbliżać się wcale, w rzeczywistości był normalnym mężczyzną, tylko trochę zachowującym się dojrzalej niż jego rówieśnicy.
Uśmiechnął się lekko gdy Yakasha wyraziła opinie na temat wynalazcy whisky.
- Co mu po nagrodzie? - zapytał - Nie potrzebuje jej. Wystarczającym wyróżnieniem jest już samo to, że whisky dalej jest jednym z najlepszych trunków pod słońcem. - dodał, poruszając szklanką, zachęcając kobietę by wreszcie otworzyła butelkę.
Rozmowa niespecjalnie im się kleiła, ale akurat to było spowodowane nie tyle samym miejscem, co profesją każdego z nich. Streicher wątpił, by Hunter miał ochotę na zawieranie nowych przyjaźni. Z ich trójki to Yakasha była najbardziej otwarta, a co za tym idzie sympatyczna, chociaż nieco głośna. Niemniej, byli żołnierzami MORII i nie przywykli do zwykłej gadki-szmatki.
Obserwował zabiegi dziewczyny. Drink sprawił, że było mu gorąco. Hunter chyba też nie czuł się najlepiej, bo postanowił zdjąć koszulkę.
Niemiec spojrzał na niego z ukosa. Sylwetkę miał niczego sobie, ładne mięśnie, trochę blizn ale akurat tego nie dało się uniknąć. Może gdyby żyli w innym świecie, świecie w którym nie angażowaliby się w wojnę przeciw przeklętym Lustrzakom, byłby modelem. Może.
A może chciał się popisać przed Yakashą? Kurt poczuł ukłucie, iskrę rywalizacji. Czy on próbował zwrócić jej uwagę? Faktycznie, była atrakcyjna, ale przecież mogli się umówić na zabawę w prywatnych kwaterach. Niekoniecznie przy widowni.
Streicher odciągnął lekko materiał koszulki pod szyją. Jemu też było gorąco, ale jeszcze poczeka z rozbieraniem się. Niby w kompleksie nie było nikogo poza nimi, ale niespecjalnie miał ochotę fundować swoim podkomendnym striptiz. Straciliby do niego szacunek.
Dziewczyna pochwaliła go, mówiąc o odznaczeniu. Uśmiechnął się mimowolnie. Cóż, gdyby chciano odznaczać go za każdy trafiony pomysł, nie starczyłoby mu piersi na odznaczenia. Parę już miał i to mu wystarczyło. Nie należał do tych, którzy pysznią się osiągnięciami. Był skuteczny i tylko to się liczyło.
Zerkał w stronę Yakashy, zastanawiając się nad jej osobą. Nie był ciekaw skąd pochodzi, był ciekaw co potrafi. Gorąco i alkohol sprawiły, że jego myśli zboczyły w rejony, w które nie powinien się zapuszczać. Odgonił szybko obrazy podsuwane przez wyobraźnię, i nieco przytomniej spojrzał najpierw na Huntera, potem znowu na niebieskowłosą.
Yakasha zwróciła uwagę na tatuaże bruneta. Na ten czas Kurt zajął się po prostu piciem, bo co miał zrobić? Słuchał ich rozmowy ale nie zamierzał się mieszać, bo tatuaże Huntera nie robiły na nim wrażenia. To znaczy... Okej, były w porządku, ale nie był jakoś specjalnie nimi zauroczony. Bawiło go natomiast, że Hunter i jego brat, Russell, byli jak ogień i woda. Jak to się stało, że byli tak inni?
Wlewał w siebie kolejne porcje whisky, utrzymując spokojne tempo. Nie chciał nawalić się pierwszy, spanie pod stołem nie było najciekawszą perspektywą. Pił więc powoli, delektując się smakiem trunku.
O tak. Wybrał naprawdę dobre whisky.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 23 Lut - 14:41
Ona serio nie jadła nigdy nic co miało w sobie zarówno cytrynę, którą fakt było czuć oraz pieprz? Jakże ubogie musiało być jej menu w życiu. Zwykła sałatka mogła mieć te składniki. I nie, nie jestem specjalistą, jednak Russ często postanawia wyjść gdzieś na coś bardziej...jak on to mówi? A...fancy. Ech....szczerze mnie wystarczy żarcie, które dostajemy w organizacji, a jak mam na coś innego ochotę po prostu wyjdę na miasto, ale żeby łazić do jakiś drogich restauracji, w których wydaje się kasę zanim posadzi tyłek na stołku? To już była dla mnie przesada.
Nie odzywałem się. Nie byłem nigdy jakimś smakoszem. Lubiłem whisky, ale żeby się nim zachwycać? W sumie...chyba nigdy nic jakoś nie sprawiło, bym się czuł tym zachwycony. No cóż. Co kto lubi.
Przyglądałem się kobiecie, gdy ta zaczęła otwierać butelkę. Nie mogłem oderwać wzroku od jej walorów. Może nie miała jakiś wielkich, jednak dla mnie to nie miało znaczenia. Pokazywała sporo, w szczególności jak na kogoś jakby nie patrzeć, z wojska.
Wychodziło na to, że polewałem ostatni. Czekałem jednak cierpliwie. Farfocel w międzyczasie zjadł swoje mięso, więc gdy nadeszła moje kolej, polałem sobie oraz troszeczkę jemu.
Słysząc kaszel Yakashi, spojrzałem na nią - może domówimy coś na popitę albo wymieszanie? To nie wstyd, źle reagować na coś mocniejszego - powiedziałem, wzruszając ramionami. Mając przed oczami własnego brata. Choć i tak...kaszleć po małym łyczku whisky? I do tego polała sobie do pełna? Dziwna była. A może chciała się popisać?
Wziąłem trochę lodu, polałem sobie i skosztowałem. Naprawdę była dobra. Skinąłem tylko Kurtowi na znak, że dobrze wybrał. Nigdy nie byłem zbyt wylewny.
Spojrzałem na towarzyszkę, a następnie na swoje ramię. Obróciłem się tak, by mogła go lepiej widzieć - tak sobie wyobrażałem kiedyś Lustrzaków. Skrzydlate bestie - wyjaśniłem po krótce - brat często mi o nich opowiadał i takie miałem wyobrażenie - dodałem - miałem czternaście lat - powiedziałem na usprawiedliwienie, dlaczego to wyglądało tak, a nie inaczej. Byłem jeszcze smarkiem, więc wyobraźnia działała zupełnie inaczej niż teraz. Teraz byłem w Krainie wielokrotnie.
- A nasza koleżanka ma jakieś? - zapytałem, w sumie sam nie wiem czemu. Nadal było mi ciepło. Coś mnie pociągało do niej, choć sam tego nie rozumiałem. Kurta nie podejrzewałem o to by miał jakieś malunki. Z resztą mało mnie to interesowało. Ciekawe też czy Yakasha miała jakieś blizny. Ja ich miałem sporo, nie tylko tych małych ale też tych, które były w chuj widoczne. Kurta już sobie bez koszulki oglądałem na treningach, kto wiem, może ją też będę miał okazję? Chętnie bym sobie ją pooglądał.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 24 Lut - 17:26
Cała butelka, plus afrodyzjak w postaci kostek lodu, który sprawiał, że szkocka łagodnie wchodziła, w ustach, ale w gardle jednak dawała popalić. Etanol czy tam eter zawarty w niej, docierał do odsłoniętych wnętrzności, lekko stymulował instalacje nerwowe. Nie byłam mistrzem w piciu alkoholu, potrafiłam trzymać fason, choć zawsze po alkoholu miałam ochotę szaleć do białego rana, iść gdzieś na zakupy, do przymierzalni, w ogóle tam, gdzie poczułabym się kobieco, seksownie, dziko... Sięgnęłam po szklankę, wzięłam delikatny łyczek. Whisky nadal paliła w gardle, plus posmak pieprzu i jeszcze cytryna. Tak... Jeszcze jabareno brakowało do tego i byłby mój koniec. Ojciec mnie nauczył, że alkohol szkodzi. Gdy znajdujesz się w zawodzie "ochroniarza" czy nieoficjalnie "najemnika". Nie piłam dużo, spowalniał ruchu mięśni, działał nieokreślenie z chemią emocjonalną, mieszał w zmysłach. Ile straciło pracę i życie, bo wlewali w siebie litry, żeby pogodzić się z sumieniem? Czułam, że w bluesie mogłabym swobodnie powiedzieć, że "dostaje krocie, ale mogę stracić tysiące, bo o jedno piwo za dużo"? Wolałam spokojniejsze wino. W kwaterze, w towarzystwie randki, wojennych kumpli? Choć zaczynało robić to się nudne... A raczej puste i nie taki tor chciałabym obrać, udawać, że wszystko jest wspaniale i "happy begin on after in end"? Dwukrotnie odebrano mi rodziców, nie jest to przyjemne uczucie w środku. Zmieniasz się wtedy w środku. W dodatku gdy blues grał w tle, rozmyślenia na temat przeszłych czasów lub doświadczeń życiowych po prostu same wpadały ci w do głowy. Potrafił uświadomić także w swoich piosenkach o tematach społecznych i życiowych. Miałam słabą głowę, w sumie to było błogosławieństwo, w pewnym sensie! Niewielka ilość, a już było idealnie. Dwieście pięćdziesiąt wystarczy, a zacznę robić salta baletowe... W ogóle, która Był godzina?
- Ja przywołam kelnera, aż czuje wibracje z jego drżenia na mnie. Te twoje tatuaże, ramiona umięśnione, to prawie jak moje dwa uda...  A Do tego naczelne dowództwo... Przestraszony biedaczek - Popatrzyłam na niego, lekko pochylając głowę w lewo, twarz kierując na niego, uśmiechając się życzliwie. Fakt, wypita cała szklanka, to bym zaśmiała się jeszcze z tego biedaczyska. Dłonie miałam położone sztywnie, wbite w siedzenie, po moich obu stronach, paznokciami skierowanymi do oparcia. Wrzasnęłam do niego, gdy czyścił po drugiej stronie stół.  Nie odezwałam się głośno "ej, kelner", ale "Przepraszam, podejdziesz, potrzebujemy domówić... W ogóle jest środek nocy czy późny wieczór?" Uśmiechnęłam się do Huntera, też obdarowałam uśmiechem Kurta. W sumie dobrze, że jedyna nie przerażałam. Będę mogła swobodnie wepchnąć w siebie przepyszna piekielną wódkę, sorbet z mnóstwem cukru. I potańczyć do bluesa. Rzadko miałam cały parkiet dla siebie. Plus powoli łapałam muzyczny rytm, dryg. Chyba, albo to ten eter.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Pią 26 Lut - 20:12
W kompleksie było zdecydowanie za gorąco. Kurt nigdy nie przepadał za upałami bo szybko się wtedy męczył, a w jego własnym mniemaniu zmęczenie oznaczało słabość. Starał się nie okazywać po sobie tego, że nie czuje się komfortowo. Ukradkiem spojrzał na obsługę ale widząc, że zachowują się normalnie uznał, że może przesadza. Może tylko jemu zrobiło się tak ciepło.
Nie. Nie tylko jemu. Hunter pozbył się ubrań, chwaląc się przy tym ładnie wyrzeźbionym ciałem. Tatuaże tworzyły naprawdę ciekawe wzory. Streicher oglądał je dyskretnie, popijając swoją whisky. Czuł na języku palenie poprzedniego drinka, zupełnie jakby ten pierwszy pozostawił po sobie coś więcej i na dłużej. Nie narzekał jednak, bo wraz z kolejnymi łykami alkoholu, czuł się coraz bardziej rozluźniony.
Jego propozycja była sensowna. Faktycznie, jeśli nie zamówią nic do jedzenia, ich wspólne picie może zakończyć się haftowaniem. Nie pije się na pusty żołądek. Co prawda każdy z nich na pewno jadł coś przed zabawą na strzelnicy, jednak zagryzanie przekąsek do wódy zawsze było dobrym pomysłem.
Zamówieniem zajęła się Yakasha. Zrobiła to w mało elegancki sposób, najpierw krzycząc a potem zmieniając ton na nieco łagodniejszy. Jej słowa o udach były... Cóż, działały na wyobraźnię. Mimowolnie pomyślał o tychże udach, oplatających ciasno własne biodra. Myśl ta sprawiła, że się speszył, dlatego też dopił whisky które miał w szklance i polał sobie kolejną porcję. Walić to, że nie powinien sobie sam polewać. Chciał zagłuszyć myśli. Czemu myślał w tej chwili właśnie o "tym"?
No dobrze, z kobietą nie był już o dawna. Jazda na ręcznym nie była wstydem, zwłaszcza kiedy mieszkało się samemu i żyło służbą w organizacji wojskowej. Dyscyplina ponad wszystko, dlatego musiał sobie jakoś radzić w chwilach gdy chcica waliła mu na mózg. A nieraz waliła, tak skonstruowany jest człowiek. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, któremu nigdy nie chciało nie ruchać.
Yakasha była na wyciągnięcie ręki, seksowna i śmiała. Trochę dziwnie mówiła, ale przecież w czasie zabawy nie trzeba dużo mówić. A już na pewno nie trzeba mówić składnie.
Skupił wzrok na Hunterze i jego tatuażach. Popijał kolejną porcję whiskacza z nieodgadnioną miną. Bardzo się starał wyglądać na wyluzowanego, chociaż prawdę mówiąc nie było mu specjalnie wygodnie. Grzał się w koszulce jak dziki, spodnie też zrobiły się trochę ciasne po tych myślach o udach.
Muzyka stała się zmysłowa, w powietrzu dało się wyczuć charakterystyczny zapach rozpalonych, czystych ciał i alkoholu. Mieszanka wybuchowa. Jak na złość, ktoś z obsługi przyciemnił światło w kompleksie, przez co atmosfera zrobiła się naprawdę intymna.
Spojrzał na Huntera. Obejrzał każdy jego mięsień, każdy wzór na skórze. Nie siedzieli od siebie daleko, dlatego miał możliwość przyjrzeć się dokładnie jego wyobrażeniom Lustrzan. Tatuaż robił wrażenie, a jeszcze większe robiło to, w jakim wieku postanowił ozdobić swoje ciało.
W sumie... Zwiadowca był niczego sobie. Miał ładną sylwetkę, był wysoki. Jego twarz zawsze była nieruchoma, przez co tym bardziej interesująca. Czasami Streicher zastanawiał się co siedzi w głowie tego chłopaka.
W pewnej chwili, czując przypływ odwagi wynikły z wlanego w siebie alkoholu, dopił duszkiem whisky, postawił szklankę z impetem na stole, i zmarszczył brwi.
- Scheiß drauf. - powiedział twardo i chwycił za dół własnej koszulki - Nie będę gorszy. Nie pochwalę się tatuażami, ale po prostu dłużej już nie wytrzymam w tym upale. Wam nie jest gorąco? - zdjął ubranie i odłożył je na kanapę obok siebie.
Jego ciało też było naprawdę w porządku. Był sporo starszy od Huntera, ale dalej w formie. Na skórze były widoczne blizny ale nie było ich na tyle dużo, by trzeba było zwracać na nie uwagę. Miał ładnie zbudowane łapy i to właśnie nimi mógł się pochwalić, zwłaszcza gdy napinał mięśnie. Postanowił jednak nie przesadzać, by nie wyglądać tak, jakby był zazdrosny o uwagę Yakashy.
- Pff... Dwóch facetów bez koszulki i drobna dziewczyna. - powiedział ze złośliwym uśmiechem - Brzmi jak wstęp filmu porno. - dodał i spojrzał na Huntera. Ciekawe, czy facet podzielał jego humor. Twarz miał nieruchomą, ale może przynajmniej zaśmieje się gdzieś wewnątrz siebie.
W sumie... Pomysł nie był zły. Naprawdę był wyposzczony. Tylko i wyłącznie zdrowy rozsądek hamował jego chęć zrzucenia szklanek ze stołu i dobrania się do kobiety na stole kompleksu wypoczynkowego. Nawet nie przeszkadzałoby mu to, że Hunter patrzy. Cholera, nawet nie przeszkadzałoby mu to, że się dołączy!
Jego własne myśli przerażały go. Kim się stał? Co się zmieniło? Przecież zawsze był opanowany i zdyscyplinowany.
Szybko połączył fakty. Drink! Coś było w tym drinku! Coś, co sprawiło, że krew krążyła szybciej a on stał się napalony jak młody buchaj.
Musiał to przeczekać.
- Polejcie. - wychrypiał, marszcząc brwi. Oby Yakasha nie wpadła na pomysł zdjęcia koszulki, bo wtedy...
Kurt Streicher naprawdę nie chciał tracić w oczach swoich podkomendnych.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sob 27 Lut - 2:08
Skrzywiłem się, gdy nagle wrzasnęła na kelnera. To nie było zbyt miłe z jej strony, do tego nie znajdowaliśmy się w jakiejś spelunie. Wystarczyło, żeby podniosła rękę, zamahała do niego, to zaraz by podszedł - jakbyś na niego nie wrzeszczała to by tak nie drżał - powiedziałem spokojnie. No cóż...ona średnio mogła poznać w tym żart, ale Kurt? On prędzej mógł się tego domyślić. Zaraz też skierowałem na niego wzrok, nawiązując do dalszej części wypowiedzi kobiety - boisz się mnie? - spojrzałem mu prosto w oczy, a w moich własnych było widać niebezpieczny błysk. Taki, który zwiastował, że raczej nie ma już coś żartować. Zaraz jednak zniknął.
To co mówiła, nie miało najmniejszego sensu...a przynajmniej ja takiego nie widziałem. Czyżby procenty już na nią działały? I dobrze! To oznaczało, że będzie bardziej chętna do zabawy.
Zignorowała całkowicie moje słowa, nawet straciła zainteresowanie czymkolwiek. Skupiła się na muzyce oraz na piciu. No super.... Jak raz na jakiś czas człowiek się choć trochę otworzył i cokolwiek powiedział o sobie, to został zignorowany! Na pewno nie zyskała tym w moich oczach.... Normalnie w rozmowie, nawet takiej, która się nie klei, to daje się chociaż mały znak, że się słucha, że słowa do nas dotarły, a tutaj nic. Jakby w ogóle nie było tematu! Do tego też nie odpowiedziała na moje pytanie. Ech....czyli jednak nie opłaca się być miłym, nawet dla współpracowników.
Spojrzałem na Szefa, gdy ten również postanowił się rozebrać. Też miał co pokazać. Co prawda widziałem już go kilka razy w takim wydaniu. Jednak wtedy, w ruchu, w trakcie treningu, wyglądał jeszcze lepiej. Pokazywał swoje możliwość, teraz był tylko cieniem tego na co go stać. Czułem, że robi mi się coraz cieplej. Na jego pytanie przytaknąłem głową. Przyglądałem mu się chwilę. Hmmm z nim mogłoby być naprawdę ciekawie. Reszta dnia nie byłaby taka nudna.
Farfocel upił trochę whisky, którego nalałem mu do miski, po czym zszedł mi z kolan i ułożył się obok na kanapie, zasypiając bardzo szybko. I dobrze, nie będzie zawracał dupy.
- I może nawet do jakiegoś ciekawszego - dodałem, patrząc Kurtowi prosto w oczy. Mało kiedy to robiłem, poza treningami, gdy starałem się go sprowokować do lepszej zabawy. Mężczyzna naprawdę był niczego sobie. Nawet chyba chciałbym go poznać...dogłębniej.
Kurwa! Czemu myślałem o takich rzeczach? Przymknąłem oczy i dopiłem alkohol jednym haustem. Wziąłem butelkę i polałem im, a na końcu sobie. Hmmm czemu tak zaczął mnie interesować Niemiec? W końcu nigdy nie myślałem o nim w taki sposób. No dobra...kiedyś sobie wyobrażałem jakby to było w dwójką kogoś brać, ale to było jakoś na początku mojej pracy tu. Gdy dopiero zaczynałem treningi pod jego okiem. Podejrzewam, że Głównodowodzący Organizacją poprosił go o trenowanie mnie głównie dlatego, że mu ufał, a doskonale znał moją przeszłość. Kurt też już ją poznał i jak na razie nie widziałem, żeby jakoś zmieniło to jego nastawienie do mnie, albo by ktoś jeszcze się o tym dowiedział.
Było mi za ciepło...zdecydowanie... ale czemu.... - zerknąłem w stronę baru, co chwila na nas zerkali, z niepokojem. Jednak coś mi mówiło, że nie dlatego, że siedzieliśmy w trójkę topless. Raczej....drink! To nowe gówno, które polecał nam kelner! Dlatego się tak dziwnie zachowywał. A to chuj.... I co teraz?
Znów przeniosłem wzrok na Niemca. Kurde no....nie umiałem zmienić o nim zdania....nie teraz - Tobie też by pasował jakiś ciekawy malunek....może na plecach albo klacie? - wypaliłem, za późno gryząc się w język. Podparłem policzek na dłoni, łokieć podparłem na blacie, nieświadomie wpatrując się w mężczyznę jak w obrazek. Moja mimika jednak się nie zmieniała.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sob 27 Lut - 15:09
- Nie wrzeszczę.
Oparłam się plecami o oparcie, wyprostowane dłonie położyłam na stole, złapałam obrzeże stołu, zamknęłam uchwyt. Wpatrzyłam się w kelnera, a on we mnie i spytał się "Co potrzeba?", a ja "Czterysta gramów sorbetu truskawkowego, z polewą truskawkową, a dla panów to samo w takim razie, chyba że nie życzą sobie truskawek" Poczynając od małego palca, obu dłoni, stuknęłam rytmicznie fale, kończąc na wskazującym i powtarzając wzór trzy razy. Puściłam blat, złożyłam ręce pod piersiami, dotykając wnętrzami dłoni, miejsca pod pachami.
- Film nakręcony przez Brazzers, sponsorowany przez Morie, scenariusz napisany przez Karmę Rox... Ciekawe czy nadal sprzedaje te wieloskładnikowe domowe mydła z moczu renifera, spermy jelenia szkockiej?
Rozluźniłam ręce, opadła lewa na udo, drugą sięgnęłam po szklankę, pełną gdzie lud dryfował w płynie. Dziesięć lat temu zajmowała się tym hobbistycznie, jej kostki mydła wymieszane w przeróżnych składnikach, wyglądały naprawdę smacznie. Mydlana sztuka, takich na pewno nie dało się kupić w sklepach na pułkach. Ładnie wyglądały, nawet zamówiłam sobie jedno wtedy, z kwiatów jakiś tam, nie pamiętam już dokładnie jakich już. Szklankę przystawiłam do pomalowanych ust, czarnej barwy, zaschłej szminki, przechyliłam ją do góry, trzymając szkło w objęciu. Płyn wlewał się mi do ust, napełniłam jeziorko jednym kieliszkiem. Odłożyłam szklankę na stół i przełknęłam. Oczyska na Kurta, którego ciało było równie umięśnione co Huntera. Niemiecki żołnierz, protoplasta krwi plemion germańskich, w sumie to krzyżackiego zakonu też oraz faszystowskich żołnierzy. Piekielna woda odpaliła w gardle, kaszlnęłam cicho kilka razy, zakrywając usta otwartą dłonią.
- G-gorąco, nie, może dlatego, że jestem tak ubrana.
Popatrzyłam na swoją cycki, potem na spódniczkę nałożone na spodenki, uda i nogi z nałożonymi podkolanówkami. Dotknęłam lewą dłonią goleni i łydek, na których materiał był przyjemny w dotyku. Oparłam się o kanapę, dłoń, którą sprawdzałam jeden z elementów swojej garderoby na sobie. Strój bardziej do ciepłego miejsca, ogólnie klimatyzacja działała, a ja byłam gorącą dziewczyną. Brazylijska Amazonia, plus życie od małego w faveli, przyzwyczaiłam się do gorąca plus tropikalnego powietrza. Ułożona dłoń na wnętrzu uda zaczęła masować skórę, wyrobione mięśnie. Różowe oczka wpatrzyły się w ciało mężczyzn, uśmiechnęła się, że koniuszki na dwóch końcach drgnęły lekko. Milimetrowy ruch w górę. Położyłam dłoń na oparciu, łokciem, a dłoń zwisała i lekko nią machałam w rytmie bluesa.
- Maluje się jedynie makijażem, trwałą henną maluje się czasami na ciele na festiwalach, imprezach po ciele, a na operacje w teren, upierdalam się błotem... Jakoś tatuaży nie chcę, fascynują mnie, zwłaszcza te tubylcze lub wymarłe dialekty. Ewentualnie gdybym miała tyle miejsca to kreskę od każdej likwidacji, ewentualnie słodką czaszkę z uśmiechem, ale sama nie wiem...
Odbiłam się plecami od oparcia, pochyliłam nad stołem, dłonią z oparcia, zmierzałam po butelkę, szybko wyprostowałam, ukąsiłam uchwytem przy gwincie. Nie podnosiłam jej, tylko przekrzywiłam na pochyłą, na prawo i szurając zapleczem przedmiotu, śliznęłam się jak pingwinek na lodzie, w jego kierunku. Dotarłam pod jego szklankę, przechyliłam butelkę, podnosząc nadgarstkiem na zewnątrz, wlałam płynu do jego szkła. Karma Rox potrafiła robić ze szkockiej mydło. Geniuszka. Postawiłam butelkę na prosto. Zakończyłam ruch. Wróciłam do opierania, plecami i łokciem, dalej lekko machając w lewo i prawo, w rytmie bluesa. Śpiewający na pewno był czarny.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Nie 28 Lut - 22:35
Kurt był prawie pewien, że gorąco jakie czuł było zasługą podanego chwilę wcześniej drinka. Nie miał tego za złe obsłudze. Jeżeli serwowano tu coś takiego, to oznaczało to mniej więcej tyle, że to gówno przeszło testy i jest bezpieczne. A jakie wywołuje skutki, to już nie jest ważne, jeśli nie wpływa na zdrowie. Wierzył, że intencje kelnera były dobre, a że wyszło jak wyszło... Cóż, nie zawsze wszystko dzieje się po myśli Niemca. Najwidoczniej dziś nie był jego dzień.
Nabrał takiej ochoty, że było mu aż głupio. Wcale nie pomagała nastrojowa muzyczka i półmrok. Całe otoczenie działało jakby na złość. Wszystkie jego elementy kojarzyły mu się z tanim filmem romantycznym, stworzonym dla pań po czterdziestce, które wieczorami puszczały sobie odpowiednie DVD i wzdychały do głównego aktora, trzymając w jednej dłoni paczkę chusteczek, w drugiej zaś wiadro lodów.
Towarzystwo Huntera było w porządku, chociaż prawdę mówiąc jego martwa morda wcale nie pomagała w konwersacji. Streicher przyzwyczaił się już do braku wypisanych na niej emocji, niemniej gdy rozmawiał z mężczyzną, musiał dokładnie analizować jego słowa by wyłapać kiedy tamten mówi poważnie, a kiedy żartuje. O ile w ogóle żartuje, bo to też było ciężko określić.
Wysłuchał Yakashy i wzruszył ramionami. Nie znał ani Brazzers ani Karmy Rox. Może powinien? Nie, raczej nie. Skupiał się na MORII i służbie, to było najważniejsze. Nie interesował go świat celebrytów, aktorów czy piosenkarzy. Oczywiście miał swoje ulubione zespoły muzyczne, których lubił słuchać w wolnej chwili czy w czasie ćwiczeń, jednak nie śledził nowinek w showbiznesie. Jemu samemu daleko było do lwa salonowego, zatem nie skupiał uwagi na rzeczach, które go zwyczajnie nie interesowały.
Uśmiechnął się pod nosem. No tak, Yakasha była ubrana tak, że nie było jej gorąco. Tylko, że... On nie o takie gorąco pytał! Naprawdę nie zauważyła, że po drinku coś z nimi jest nie tak? Że grzeją się jak dwa buhaje? Tak, zauważył zmianę w zachowaniu Huntera i cieszył się, że nie jest sam. Solidarność kutasów... Eee, czy jak to się tam mówi.
- Szkoda. Mogłabyś pozbyć się kilku elementów garderoby. Byłoby nam raźniej. - powiedział jakby od niechcenia, kręcąc szklanką na której dnie przelewało się whisky.
Można było powiedzieć, że zaczynał czuć się wstawiony. Język nagle stał się jakby bardziej skory do rozmowy, tematy cisnęły mu się na usta i najchętniej zacząłby teraz dyskusję światopoglądową, bo przecież po pijaku najlepiej rozmawia się o religii, polityce i innych ważnych tematach. Pilnował się jednak, skupiając wzrok to na dziewczynie, to na Zwiadowcy, który naprawdę zaczynał mu się podobać.
Spojrzenie Huntera było...sugestywne. Mile połechtało ego Niemca, który wyprostował się na siedzisku i z uśmiechem na ustach, wygiął na boki głowę, strzelając karkiem. Rzucał wyzwanie? Może, bo obecnie ciężko było określić motywy mężczyzny jednym słowem. Było mu ciepło, mięśnie sztywniały, oddech był płytki. No i siedziało mu się średnio wygodnie przez jeden, bardzo ważny problem natury technicznej.
Poprawił się, wiercąc przez chwilę w miejscu. Miał nadzieję, że nikt z siedzących nie zauważy charakterystycznego wybrzuszenia w nogawce spodni. Najchętniej po prostu wyszedłby i poradził sobie z chcicą w łazience, jednak nie wypadało na początku popijawy wychodzić i zostawiać towarzystwo same. Wypije jeszcze ze dwa głębsze i pójdzie pod pretekstem odlania. Może chwila na ręcznym pozwoli mu kontynuować spotkanie w normalnej atmosferze.
Spojrzał ponownie na Zwiadowcę i uśmiechnął się, odchylając do tyłu na kanapie i opierając wyciągniętymi na boki ramionami o oparcie. Przez chwilę przyglądał się tamtemu, prześlizgując spojrzeniem po jego tatuażach. Zastanowił się nad tym, co powiedział Hunter. Swoją drogą... Czemu on patrzył w ten sposób? Prowokował? Co zamierzał?
Streicher uchylił lekko usta, dopił whisky patrząc w oczy mężczyźnie i oblizał usta z trunku, może nieco zbyt wolno poruszając językiem. Nie rozumiał co się z nim działo, ale cała "natura" namawiała go do bardzo sprośnych czynów. I to z mężczyzną! Nigdy w życiu by sobie na to nie pozwolił, a jednak obecnie siedział na dupie w kompleksie wypoczynkowym, wychlał drinka który wpłynął na jego ciało i myślał sobie jakby to było zabawić się z Yakashą i Hunterem. Ale tak... Niegrzecznie. Jak potem by na niego patrzyli? Czy wpłynęłoby to na ich pracę i relacje? A może powinien ich zdominować, jak to dowódca, zaciągnąć do kibla najpierw zuchwałego Zwiadowcę, wyruchać go do nieprzytomności a potem wrócić po niczego nieświadomą Yakashę?
Nie! Ta myśl była zła! Nie powinien myśleć tak o podkomendnych. Przecież praca była najważniejsza. Hierarchia w MORII była ściśle ustalona a regulamin nie dopuszczał do takich świństw, jakie chodziły mu po głowie.
No dobra. Może ten wieczór skończy się dobrze i grzecznie, jeśli teraz po prostu zacznie myśleć o Lustrzakach. Może jak przypomni sobie misje z tymi potworami, to w spodniach zrobi mu się luźniej.
- Tak uważasz? - zagadnął Huntera - Hmm. Może masz rację. Nie mam jednak pomysłu, co mogłoby do mnie pasować. - podstawił szklankę by i jemu polano, odwracając głowę do Yakashy - Kreski od każdej likwidacji? - zaczepił - To trochę jakbyś kolekcjonowała zabitych. O to chodzi?

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Nie 28 Lut - 23:31
- Prawie mi bębenki popękały - burknąłem i upiłem trochę.
Słysząc co zamawia, spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Sorbet truskawkowy? Nawet Ruru nie każe mi jeść czegoś takiego. Ale skoro zamawia, to niech sobie zje, dwie, a może nawet trzy porcje. Było mi ciepło, jednak nie aż tak, by wpierdalać lody. No chyba, że na jej ciele. Hmmm, a może na ciele kogo innego? Przeniosłem wzrok na Niemca. Hmmm ciekawe jak on by wyglądał pokryty w pewnych miejscach truskawkowym sorbetem....blah. Nie. Truskawkowe sorbety zdecydowanie nie były dla mnie!
- Brazzers już jest przestarzałe - powiedziałem wprost, upijając alkoholu. To było modne jakieś kilkanaście lat temu, może więcej, ale cóż. Skoro ona lubiła takie starocie, nikt jej nie bronił. Łysy już był pewnie po pięćdziesiątce o ile nie bardziej.
Tego co mówiła dalej nie zanotowałem. Jakoś nie interesowało mnie robienie mydła z alkoholu. Niemcy robili z ludzi. To dopiero pomysł...nic się nie marnuje! Mundury z włosów, mydło z tłuszczu? W sumie bardziej się w to nie zagłębiałem. Nie oznaczało to też, że się zgadzałem z tym co tam się działo, jednak pomysłowości nie można im było odmówić.
Mmm więcej nagiego ciałka? Może by tak cała się rozebrała, do tego jeszcze położyła grzecznie na stole, żebyśmy mogli sobie ją wziąć? Miałem ochotę na jakąś ostrzejszą zabawę. Dolałem nam alkoholu. Trzeba opróżnić tę butelkę! Szkoda dobrego alkoholu.
Gdy Kurt postanowił się trochę poruszać, sam poprawiłem się na siedzisku. Robiło mi się coraz bardziej niewygodnie. Całe szczęście, że miałem luźne spodnie! To co miało być skryte, takowym pozostawało. Chociaż nie miałem się czego wstydzić. Nawet mimo mojego wieku. A może szczególnie ze względu na mój wiek? Byłem gotowy się bawić w każdym momencie. No, chyba, że praca to wtedy to miało swój priorytet.
Co chwila wysyłałem Kurtowi sugestywne spojrzenia. Coraz bardziej miałem na niego ochotę. Nie wiem co było w tym drinku, ale naprawdę dawał kopa, choć nie takiego, o jakim by się myślało.
Miałem ochotę pójść do kibla....może byłoby łatwiej? A może Kurt by się przyłączył i byśmy się pobawili? Byłoby chociaż ciekawie!
Usiałem wygodniej, zdrową ręką zarzucając na oparcie. Blaszka Zmartwienia na mojej szyi zabłyszczała, odbijając światło. Wcześniej mogła być średnio widoczna przez przyciemnione światło.
Przytaknąłem głową - może wilk? Kiedyś słyszałem, że Twoje imię w Turcji oznacza właśnie wilka - wyjaśniłem swój tok myślenia.
Spojrzałem na kobietę. No teraz to powiedziała, ale jak człowiek pyta to nie raczy otworzyć tych swoich usteczek? Mmmmm zrobiłbym z nimi coś innego - a potem się będzie tłumaczyć, że to od każdego byłego - prychnąłem rozbawiony. Alkohol zaczynał powoli działać. W końcu nie mogła się przyznać publicznie, że to od każdego zabitego. MORIA to nie Organizacja, którą się chwali na prawo i lewo. A tym bardziej jak wcześniej pracowało się jako ktoś, kto zabijał.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 2 Mar - 22:15
Wzięłam dużego łyka z mojej szklanki, w której została połowa od pierwszego wlania. Kelner przyniósł zamówienie, sorbety truskawkowe na trzech półmiskach, polane polewą. Kiwnęłam głową w podzięce i sięgnęłam dłonią po jeden z półmisków, przysunęłam do siebie, nachyliłam się nad stołem. Łyżeczką wbiłam się w lody, nałożyłam na nią trochę i wsadziłam sobie do buzi. Wydałam z siebie długie "Mmmmmmm", bo smak lodów był cudowny. Wzięłam kolejny kęs i tak jeszcze parę razy, aż na półmisku nie było niczego, jedynie rozsmarowane resztki. Słodki posmak w ustach zalałam szkocką. Odetchnęłam z ulgą, oblizałam swoje wargi i oparłam się wygodnie o oparcie. Popatrzyłam na mężczyzn z pytającym spojrzeniem, palcami dotknęłam swojego policzka i zaczęłam się masować po gładkiej skórze - Nie mam z czego się rozbierać, pod bokserką niczego nie mam. A pod spódniczką, spodenki a tam ukrywam niespodziankę - Powiedziałam spokojnym tonem szczerząc ząbki do Kurta. Nie miałam bielizny założonej pod koszulką, jedynie majtki pod spodenkami, które ukrywały niespodziankę. Byłam przecież trzeciej płci, co pewnie nie wiedzieli, chyba że dowódca wczytał się dokładnie w moją kartotekę i zwrócił uwagę na rubryczkę z płcią. Rozchyliłam lekko uda na boki, dłońmi zaczęłam masować się po wewnętrznej stronie, czując napięcie w tamtych okolicach, pomieszane z lekkim stanem upojenia i ochłodzeniem sorbetem truskawkowym. Popatrzyłam na swoje cycki skryte w koszulce, która ukrywała mój biust przed ich wzrokiem. Blues grał w tle, a ja pomyślałam, że mogłabym zatańczyć, choć nie ukrywam, że wolałabym zatańczyć do czegoś bardziej rytmicznego, elektronicznego, a zwłaszcza tanecznego - Któryś z was umie tańczyć? - Popatrzyłam na nich pytająco, raz na jednego, drugi raz na drugiego i tak jak piłeczka pingpongowa, odbijałam spojrzenie po twarzach towarzyszy. Przestałam masować się po udach, wygięłam kręgosłup do przodu, rozluźniłam barki i pokręciłam głową na boki, próbując złapać rytm do muzyki. Dłonie położyłam na siedzeniu po obu stronach, wbijając jak kocica paznokcie - Tak, dokładnie, kreski od zabitych, kolekcjonerka śmierci, choć zabrakłoby mi miejsca... Więc nie warto marnować ciała - Prawa dłonią przejechałam po lewej ręce, zaczynając od barku i kończąc na nadgarstku, powoli i powtórzyłam wielokrotnie sekwencje, wpatrując się w rozgrzanych chłopców. Ewidentnie coś się działo między nimi, między nami, w dodatku ja też poczułam dziwne seksualne napięcie, które obudziło się we mnie teraz. Dotykanie swojego ramienia i przeczesywanie powoli skóry, sprawiło, że się uśmiechnęłam. Ciekawe jakbym się poczuła gdyby to oni mnie masowali.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 3 Mar - 23:39
Kiedy Yakasha pochwaliła się tym, że pod koszulką nie ma bielizny, uśmiechnął się jednym kącikiem ust. Tym bardziej powinna się rozebrać. Przecież zarówno on jak i Hunter chwalili się właśnie sutami, dlaczego ona nie mogła? Jej przynajmniej wnosiłyby do krajobrazu element estetyczny, podnoszący temperaturę. Chociaż... Hun też przecież był niczego sobie.
Kurt pił, nie licząc która to już szklanka. Nawet jeśli się upije, MORIA jutro poratuje go w razie kaca. Przejdzie się do naukowców a ci postawią go na nogi. Co mu szkodzi zabalować? Nie robił tego często. Żeby nie powiedzieć: wcale.
Gdy dodała to o niespodziance, uniósł brew zainteresowany. Przez chwilę przyglądał się jej, zastanawiając co miała na myśli. Jak na złość nie mógł przypomnieć sobie niczego konkretnego z jej kartoteki, dlatego też poznawał ją w rozmowie. Wiedział już, że była niezłym strzelcem, osobą śmiałą i rozgadaną. Może trochę zbyt pewną siebie, ale i to miało swój urok.
Przysunął sobie pucharek z sorbetem i długo patrzył w zawartość naczynia. Nie przepadał za takimi słodyczami, dlatego gdy Yakasha opróżniła swój puchar, podsunął jej drugi, uśmiechając się niewinnie. Niech sobie dziewczyna poje, przydadzą jej się dodatkowe kalorie.
- Niespodziankę, tak? - zagadnął - Niecodzienne określenie. Nie sądzę jednak, by to co tam chowasz, nie było nam nieznane. - spojrzał na Huntera, szukając u niego potwierdzenia. Przecież żaden z nich nie był prawiczkiem... Chyba. No, siebie był pewien. Zwiadowca też nie wyglądał na specjalnie wstrzemięźliwego w temacie zbliżeń. Na pewno znalazłoby się kilka amatorek jego martwej facjaty.
W zasadzie... Gdyby nie to, że byli w siedzibie MORII i przy użyciu kamer gapi się na nich zapewne pół jednostki, zaciągnąłby dwumetrowego pana twardziela w jakiś cichy kącik i zapoznał go ze swoim sprzętem. Skoro Yakasha nie była specjalnie chętna, należało wykorzystać okazję i zabawić się w inny sposób.
Przerażały go własne myśli. Był tak rozochocony, że nie przeszkadzała mu w tej chwili płeć. Nie pomagała atmosfera, muzyka i... całe otoczenie. Wyglądało to tak, jakby cały świat zmówił się i postanowił wprowadzić Niemca w stan kochliwości na siłę. Co jest, zbliżają się jakieś Walentynki, czy co?
Obsługa doskonale zdawała sobie sprawę z tego co się działo, dlatego po jakimś czasie kelnerzy po prostu zwiali do pomieszczeń dla personelu. Nie powinni podawać takich drinków szefowi... Tak naprawdę Kurt nie będzie ich za nic winił a tym bardziej karał. Nikt mu go gardła tego gówna nie wlewał, sam zgodził się spróbować specyfiku. A teraz pozostało mu żałować, bo może i uczucie było naprawdę fajne, jednak towarzystwo i miejsce nieodpowiednie. Gacie nadal były niewygodne jak cholera i nic nie wskazywało na to, by cokolwiek w tym temacie miało się poprawić. Było mu nadal cholernie gorąco, dodatkowo w dole pojawiło się mrowienie, które zaczynało irytować. Wlewane w siebie procenty mąciły w głowie. Muzyka dudniła.
Chciało mu się. Bardzo, bardzo mu się chciało! Czy z Yakashą, czy z Hunterem, czy z Prawą Ręką... Nieważne! Czuł, że ciśnienie za chwilę rozsadzi mu albo czaszkę, albo coś innego, dużo niżej.
- Wilk brzmi nieźle. - powiedział, tłumiąc w sobie resztkami silnej woli ochotę na cimcirimci - Zastanowię się nad tym. - posłał Hunterowi uśmiech. Zwiadowca na pewno zauważył zmianę w zachowaniu dowódcy. Kurt wiercił się niespokojnie, oddychał całkiem szybko. Nie było mu wygodnie.
A jeszcze Yakasha zaczęła masować sobie uda! Achhhh, przeklęta kobieto! Czy ty wiesz jak działasz na otoczenie!?
Dopijając kolejną porcję, uderzył szklanką o stół marszcząc brwi. Przez chwilę ściskał ją w dłoni i z zamkniętymi oczyma starał się opanować chuć. Byle tylko nie patrzeć na te uda. Nie patrzeć. NIE PATRZEĆ KURWA!
- Polejcie. - warknął, zirytowany nagle swoją słabością. Wiedział już, że to drink podniósł mu ciśnienie, ale brak możliwości wyładowania się, wzmógł agresję. Mięśnie na jego klatce piersiowej zatańczyły pod skórą, kiedy pchnął naczynie w stronę osoby, która akurat trzymała butelkę. Już nawet nie patrzył kto mu poleje.
Odetchnął głęboko i spojrzał na kobietę na tyle trzeźwo, na ile pozwalał mu alkohol i buzujące hormony.
- Nie, ja nie tańczę. - wycofał się ze szczerością. Mógłby iść w zaparte, że jest zajebistym tancerzem, ale po co? Wiedział już, że Yakasha nie jest zainteresowana niczym więcej, bo takie dawała sygnały, dlatego nie miał zamiaru się narzucać. Gwałt nie był w jego stylu. A już zwłaszcza nie w siedzibie MORII. Przywiązał się do swojej głowy, nie chciał jej stracić przez tak lekkomyślny czyn.
- Nie krępuj się. - dodał - I bez partnera do tańca można dobrze się bawić. - spojrzał na Huntera, chcąc zwrócić jego uwagę - Wskakuj na stół czy gdzie tam tylko chcesz, i baw się do woli. My sobie z kolegą chętnie pooglądamy. - uśmiechnął się sugestywnie.
Gdyby to zrobiła, mógłby wykorzystać sytuację i po prostu wyjąć co trzeba pod stołem i ulżyć sobie, bo czemu nie? Nikt by tego nawet nie zauważył w tym półmroku. Ostatecznie mógłby iść do łazienki, ale póki siedział z Hunterem i Yakashą i żadne z nich nie prosiło o przerwę, nie chciał wychodzić pierwszy.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Pią 5 Mar - 0:28
Niespodziankę? Sam spojrzałem na nią z zainteresowaniem. Co ona tam mogła takiego? Zęby w piździe, żeby jej ktoś nie zgwałcił czy co? Ale nie rozumiałem problemu, że nie ma bielizny pod koszulką. My też nie mamy i jakoś nam nie przeszkadza to. Chętnie byśmy sobie ją pooglądali. Obaj!
Skinąłem głową mężczyźnie na potwierdzenie. Nie wiedząc czemu jednak coraz bardziej to on przyciągał mój wzrok. Kobieta nie była zainteresowana, było to widać, a on? To już inna sprawa.
Od razu po tym jak dostaliśmy nasze sorbety, przesunąłem swój do Yakashi. Czy chciałem być miły? Nie. Nie chciałem tego wyrzucać, a nienawidziłem takich deserów. Nie moje smaki. No i nie miałem najmniejszej ochoty na lody w jakie....a nie. Na jedne lody miałem ochotę, najlepiej jakbym nimi częstował towarzyszącą mi dwójkę. Mogą się zamieniać, a co mi tam!
Co chwila się poprawiałem i popijałem coraz bardziej ochoczo. To jednak nie pomagało, a wręcz utrudniało skupienie się i opanowanie! Jeśli się dowiem, że Ruru ma z tym cos wspólnego to nie usiądzie na tym swoim tyłku przez miesiąc! I nie pokaże go na żadnej sesji zdjęciowej! Ba! Nawet nie da rady na nie dotrzeć! Albo przykuję go do łóżka i napoję tym jego wytworem! Niech się sam męczy!
- Jak co to chętnie zaprowadzę do znajomego i przypilnuję, żeby dobrze wykonał swoją robotę - uśmiechnąłem się tajemniczo, mierząc go wzrokiem. Lekko oblizałem usta po czym upiłem znów alkoholu jakby nigdy nic. Nawet nie wiem kiedy domówiłem drugą butelkę. Lepiej nie mieszać, ale na trzy osoby to naprawdę jedna butelka to było za mało.
Polałem jemu i naszej towarzyszce, nie pytając nawet o to czy chce. Jak pijemy to pijemy i koniec kropka!
- Ja również - odpowiedziałem na temat tańca. Już nawet luźne bojówki były dla mnie za ciasne. Co chwila się poprawiałem i spoglądałem na mężczyznę naprzeciwko. W moich oczach mógł wyczytać, że sam miałem taką chcicę, że najchętniej zabawiłbym się nawet tutaj na tym stole! Zachowanie Yakashi, gdy tak się masowała wcale nie pomagało. Starałem się na nią nie zerkać ale było to trudne!
Oddychałem głęboko, mięśnie spinały się pod skórą. Były przez to jeszcze bardziej widoczne. Kurwa....takiej chcicy dawno nie miałem! I jak tu sobie z tym fantem poradzić? Może fakt sobie potańczy? Kuźwa....spojrzałem nieświadomie w stronę kibla, a następnie na szefa przed sobą. Mógł się domyślić, że sam nie mogę usiedzieć. Z tego co widziałem, z nim też nie było wesoło. Kurwa gdybyśmy tylko nie byli w takim miejscu!

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Pią 5 Mar - 14:43
Pomyślałam sobie, że definitywnie coś tutaj się odpierdala. Byłam lekko wstawiona, ale nadzwyczaj chciałam działać, być aktywna, biegać i skakać. Inaczej na mnie to podziałało. Zaśmiałam się cicho, zasłaniając usta dłonią, ale szybko powstrzymałam rozbawienie i przełknęłam ślinę. Poprawiłam grzywkę i przeczesałam ją na bok.  Popatrzyłam na ich nagie torsy, w sumie co mi szkodziło, rozbiorę się. I tak mężczyźni, jej towarzyszący, wyglądali, jakby mieli dostać ataku paniki, pierdolca, choć żaden z nich nie chciał zatańczyć! Wyglądali jak greccy bogowie, ale nie umieli tańczyć?
- Trudno Cię zaskoczyć  K. "Wolf" Streicherze? Brzmi jak zapowiedź do rzezi, którą ześlesz przeciwnikom - Wyprostowałam kręgosłup, podniosłam dłonie do góry, które powędrowały na zapięcia od pasów łączących ramiączka ze spódniczką. Równocześnie odpięłam szelki, które opadły na siedzenie. Otwarłam dłonie, pomachałam szybciutko palcami, jakbym zapowiadała sztuczkę magiczną. Uśmiechnęłam się na sekundę. Wpatrzyłam się najpierw w Huntera, beznamiętnym pytającym spojrzeniem. Oczy przeleciały po kilku sekundach na Kurta. Miałam nadzieję, że im ten widok, który im zgotuję, na chwile ochłodzi magmę, która gotowała się w ich wulkanach. Złapałam u podstawy bokserkę, podniosłam ją do góry dłońmi, ściągnęłam przez szyję i głowę, a wcześniej ściśnięte piersi, zostały uwolnione z cięciwy, podskoczyły na moim ciele i rozlazły się na swoje strony. Młode, nieduże, brazylijskie owoce. Opuściłam ręce, złożyłam koszulkę na dwie części i położyłam na stole. Dłonie położyłam na swoich żebrach, masując się palcami po kościach, które ukrywała sprawnie skóra. Wyprostowałam kręgosłup. Rozluźniłam barki, potem lekko zarzuciłam głowę na lewo i prawo, nawet warkocz został wprawiony w ruch wahadłowy. Wpatrzyłam się w mężczyzn pytającym spojrzeniem, lekko się uśmiechając. Ciekawe jak mi wyszła sztuczka do rytmu bluesa.
- Strzelać na tysiąc yardów, tłuc się na pięści, albo przetrwać w dziczy potraficie. Natomiast zatańczyć ze mną nikt nie jest w stanie. Cudownie! - Klasnęłam w dłonie, kończąc podsumowanie i wyrażając swoje niezadowolenie, że nie mogę sobie pobujać bioderkami na parkiecie. W tańcu odnajdywałam siebie, szybko potrafiłam stwierdzić podczas wspólnego tańca połamańca, czy chciałabym z kimś się przespać. Trwałoby to pewnie  czas jednej piosenki. Wiedziałabym z kim, wracam dzisiaj do kwatery. Ci tutaj, woleli rozebrać się do naga. Niech będzie i tak. A niech mnie szlag trafi. Przestałam się masować po żebrach i ściągnęłam rękawiczki ze swoich palców, położyłam je na koszulce, chwyciłam szklankę i oparłam się wygodnie, wzięłam warkocz za pleców i ułożyłam go między piersiami. Popatrzyłam na dwa półmiski niezjedzonych lodów, roztopią się, trudno. Łyknęłam spory łyk szkockiej, którą od razu przełknąłem i odłożyłam szklankę. Kolejna butelka. Będzie zabawniej.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 9 Mar - 22:00
Skinął głową Hunterowi. Nie rozważał nigdy tatuażu, bo nigdy nie ciekawiło go ozdabianie ciała w taki sposób. On, ogólnie rzecz biorąc, był nieco toporny jeśli chodzi o kwestie mody. Ubierał się zawsze jak chciał i jak było mu wygodnie, nie kolczykował ciała i nie malował go, godząc się z tym co stworzyła natura. Nigdy nie wstydził się swojego wyglądu, bo ogólnie rzecz biorąc uważał się za całkiem przystojnego. A pewnie jakby kiedyś w końcu się wyspał, wyglądałby jeszcze atrakcyjniej.
- Zgłoszę się, jak już się namyślę. - powiedział, ucinając temat tatuażu. Rozmowa o tym przy whisky może i była okej, jednak obecnie w głowie Kurta działy się takie rzeczy, że nawet scenariusz niemieckiego pornola mógłby się przy tym schować. Mężczyzna bardzo się hamował, ale nie pomagała mu ani siedząca obok Yakasha, ani sam Hunter.
Uniósł jedną brew, patrząc na kobietę. Chyba jakoś źle odczytywał jej flirt. Albo się zestarzał. Nie rozumiał do końca, czy niebieskowłosa jest chętna, czy próbuje go spławić. Ani jedno, ani drugie nie było dobre, bo przy pierwszej opcji ryzykowałby utratą posady, przy drugiej zaś ucierpiałaby jego męska duma.
- Owszem. Ciężko mnie zaskoczyć. Ale nie jest to niemożliwe. - powiedział pijąc kolejną porcję alkoholu. Ile on już tego w siebie wlał? Nawet nie zauważył, kiedy pojawiła się druga butelka. A może trzecia? Kto by to liczył.
I tak był już mocno wstawiony. Język powoli robił się odrętwiały a helikopter w głowie sprawiał, że wszystko dookoła wirowało. Lubił ten stan. Nie przesadzał z piciem, ale jak każdy facet, od czasu do czasu lubił po prostu się rozluźnić.
Gdy powiedzieli, że nie będą z nią tańczyć, Yakasha nie wyglądała na zadowoloną. To co jednak zrobiła zaraz potem, sprawiło, że Streicher prawie udławił się własną siłą. Ciśnienie skoczyło mu tak wysoko, że aż poczuł jak każdy mięsień wyje od buzującego testosteronu. W tej jednej chwili, kiedy ona zdjęła koszulkę, poczuł ogromną ochotę, żeby albo komuś wpierdolić, albo złapać ją i zerżnąć.
Bardzo się starał nie patrzeć na jej biust. Chamstwem byłoby, gdyby po prostu zawiesił wzrok na jej piersiach, zwłaszcza, że byli w takim miejscu. Spodnie zrobiły się zdecydowanie za ciasne a on poczuł, jak żądza wali mu na mózg.
- Jak chcesz, mogę zatańczyć z tobą kołderniaka. - powiedział, siląc się na żart. Nie oczekiwał, że ktokolwiek zrozumie jego poczucie humoru, ale co miał powiedzieć? "Chodź, Yakasha, idziemy się dupczyć?" Wątpił, by odebrała to w dobry sposób. Byli poważnymi, żołnierzami MORII.
Kurwa mać, poprosi Reinhardta by w następnej dostawie leków dorzucił mu taczkę bromu.
I właśnie w tym momencie uchwycił spojrzenie Huntera. Cholerny Zwiadowca był naprawdę przystojny i miał w sobie to coś, co sprawiało, że był interesujący. Martwa morda, raczej milczący. Tak, był interesujący.
Postanowił postawić wszystko na jedną kartę, zwłaszcza, że Yakasha rozsiadła się wygodnie, układając warkocz między piersiami. Wolałby, aby ten wieczór potoczył się inaczej, jednak w obecnej chwili nie mógł postąpić inaczej.
Wstał. Towarzystwo mogło zauważyć, z czym miał problem.
- Wybaczcie, koledzy. - powiedział spokojnie, jak gdyby nigdy nic - Pójdę sobie zwalić. Zaraz wracam. - posłał im uśmiech, zupełnie jakby mówił, że zamierza wyskoczyć po bułki do spożywczaka i niebawem wróci.
Jeśli nie mieli nic przeciwko, poszedł do łazienki, modląc się żeby obsługa kompleksu skręciła grzanie i zmieniła nastrojową muzykę. Wszystko wyglądało tak, jakby celowo wywoływali taką atmosferę.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 10 Mar - 13:51
Skinąłem mu tylko głową. Nie było sensu tego dalej ciągnąć. Każdy miał inne podejście do tego co robi ze swoim ciałem. Ja miałem zarówno kolczyki jak i tatuaże. Takie już miałem życie, że się buntowałem. Niestety nie miałem za dobrego wzorca w wychowaniu. Całe szczęście Ruru starał się mnie temperować no i nie jestem tępym osiłkiem, który nie umie wykonać prostego rozkazu. Wiedziałem, że rozkazy należy wykonywać i nie buntowałem się zbytnio przed nimi. Nie byłem głupi, a wiedziałem, że tylko MORIA mogła mi pomóc w zrealizowaniu swoich osobistych celów.
Sam już nie wiedziałem ile w siebie wlewam. Było tego na pewno coraz więcej i całe szczęście, że byłem na chorobowym, do tego piłem z dowódcą, bo jakby wezwali mnie na służbę to nie ustrzeliłbym nic nawet z odległości metra!
Dziewczyna nie była zbyt zadowolona z faktu, że nikt nie chce z nią zatańczyć. Niech tańczy sama. Nie jestem jakimś baletmistrzem ani nie przepadam za podbojem parkietu. To nie była rozrywka dla mnie.
Tego co było dalej to na pewno się nie spodziewałem. Yakasha jednak pokazała cycki! Kurwa....musiała? Teraz?! Zagryzłem mocno wargę, przegryzając ją. Szybko zapiłem to alkoholem. Poczułem irytujące szczypanie oraz poczułem charakterystyczny smak. Tylko to powiedziało mi, że przegryzłem wargę do krwi. Przez alkohol w ogóle tego nie poczułem. Wpatrywałem się w nią, gdy Kurt się odezwał - dołączę się - powiedziałem i dopiero po chwili zorientowałem, że nie powinienem się tak w nią wgapiać. Odchrząknąłem i zacząłem wpatrywać się w mężczyznę naprzeciwko. Niezbyt to pomagało. Znów go omiotłem wzrokiem.
Upiłem znów trochę ze szklanki. Ściskałem ją tak mocno, by nie zrobić czegoś głupiego, że szkło popękało. Nie zwróciłem na to jednak uwagi. Nie rozwaliła się, jednak na pewno nie nadawała już do użytku.
Widząc jak Kurt wstaje i się usprawiedliwia, sam wstałem - ja...też zaraz wrócę...założę.... to... - porwałem swój usztywniacz - bark mnie boli - dodałem jeszcze. Kurt wiedział, że to nieprawda, ale Yakasha nie miała skąd posiadać takiej wiedzy.
Ruszyłem szybko za dowódcą. Jeśli dziewczyna była spostrzegawcza, mogła zauważyć charakterystyczne wybrzuszenie również u mnie, mimo luźnych spodni.

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 10 Mar - 20:27
Niektórzy mają wolne, a inni pracowite dni. W sumie jak każdy, albo raczej jak każdą chwilę niezależnie czy wolną czy nie. Ot taki typ człowieka, odkąd wróciła do Anglii jej prywatny telefon prawie się nie uciszał. Ciągłe wiadomości od rodziny kiedy przyjdzie do rezydencji, kiedy pomoże, czemu nie odzywa się, czemu nie ma chłopaka. Czuła się osaczona, może dlatego, że 3/4 życia spędziła poza domem i przyzwyczaiła się do tego. A tutaj nagle była jak na wyciągnięcie ręki, chociaż nie osiągalna. Nie zwiedziła nawet miasta by sprawdzić co się zmieniło. Dzisiaj to samo, od rana przeglądała akta lekarskie i była wściekła, każdy robił co chciał, badał się kiedy chciał i przychodzili często za późno by dało się rozwiązać problem szybkim leczeniem. W sumie zajęło jej tą cały, długi dzień. Po pracy by się zrelaksować zamknęła się w laboratorium. Chciała sprawdzić różnice w strukturze świata, który jest dla nich zagrożeniem.
Ale czy napewno? Wszystko co udało jej się przeczytać brzmiało zadziwiająco, wręcz nie realnie. Porównując to do jej pracy z nieistniejącymi kosmitami i badaniu poszlak niemających nic wspólnego z nauką to było marzeniem. Tak się zasiedziała, że nawet nie zauważyła, jak zrobiło się późno i powinna iść odpocząć. To też wróciła do części sypialnej, przebrała się i jak zawsze poszła poćwiczyć, tylko że skończyła jej się woda. Postanowiła skoczyć do kompleksu wypoczynkowego, nie był daleko, a prócz alkoholi mieli też inne napoje w tym wodę.
I tak sobie szedł nasz mały kapturek, tym razem bez burzy loków i okularów. Dziewczyna miała włosy spięte w warkocz a czarne oczy wlepione i telefon w poszukiwaniu nowych podcastów do posłuchania. Słuchawki trzymała w ręce, przecież to niegrzeczne, gdyby nie usłyszała czyjegoś przywitania przez wygłuszenie. Nie musiała patrzeć gdzie idzie, przecież już raz tędy przechodziła więc mapa sama układała się w jej głowie.
Luźna bluza i ciemno zielone, sportowe leginsy też nie były specjalnie wyjściowym ubiorem więc nawet jeśli trafi na pijanych współpracowników chętnych na wspólne wlewanie w siebie alkoholu mogła szybko odmówić. Była już przy wejściu kiedy usłyszała kroki. Spojrzała przed siebie i momentalnie jej piegowata twarz spąsowiała kolorytem przebijając rude włosy. Dziewczyna momentalnie spuściła wzrok w komórkę by odwrócić swoją uwagę, jednak czuła jak krew nieustannie uderza do jej policzków wywołując niechciany rumieniec. Bądź co bądź widziała właśnie swojego przełożonego bez koszuli w sumie to się z nim minęła. Fotograficzna pamięć czasami się nie przydaje, szczególnie w momencie w którym rudowłosa wolała myśleć tylko o pracy a nie o nagim torsie swojego przełożonego.
Ale cóż to się stało, nie miała możliwości się uspokoić, ponieważ właśnie poczuła jak szanowny Newton uderzył w jej nos swoim III prawem. Albo raczej nie on a twarde mięśnie w klacie bruneta, który wychodził w pośpiechu i na którego wpadła. Poczuła następnie zimną posadzkę na tyłku i tak została.
Czarne włosy, krew na ustach, na oko dwa metry wzrostu, widoczne blizny i ślady po bójce na...gołym torsie.
Marianne czuła, że pąsowieją jej nawet uszy i faktycznie była wręcz purpurowa ze wstydu, dalej siedząc otwierała i zamykała usta machając na chwilę rękami. Chciała przeprosić za wypadek, naprawdę jednak nie wiedziała co się dzieje. Miała tylko kupić wodę, a zobaczyła dwój współpracowników bez koszulki i to nie w szatni, czy w gabinecie lekarskim. Przesada! Czy ci ludzie lubią paradować nago?! Poza tym czuła, że byli przynajmniej pijani. Ale to i tak nie tłumaczyło wszystkiego.
Jeśli szatyn ją zostawił wstała z ziemi dalej speszona i zebrała swój telefon i słuchawki i ruszyła po wodę. Ale, ale moi państwo! Toż to nie koniec zabawy na dzisiaj! Przy jednym z boksów siedziała półnaga kobieta. Dosłownie półnaga ponieważ nie miała na sobie ani bluzki ani stanika. Naukowiec starała się na nią nie patrzeć podchodząc do baru, chociaż w głowie widniał jej już wstęp do taniego porno skoro wcześniej prawie wybiegło dwóch mężczyzn podobnie skąpo ubranych. Kobietę poznała od razu Yakasha Mundri. Nietypowe nazwisko dla równie nietypowej osoby.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sob 13 Mar - 10:50
Czesałam swój warkocz dłonią, patrząc na nich zastanawiającym się spojrzeniem. Gdy Kurt odpowiedział mi na moje stwierdzenia, uśmiechnęłam się i sięgnęłam po szklankę drugą dłonią. Wlałam płyn do swoich ust, wpatrując się w niego różowym wzrokiem, szukając na jego twarzy jakichś oznak zadowolenia i w sumie je dostałam - Nie wiem co to kołderniak, ale z chęcią zatańczę. - Hunter też się dołączy, to tym lepiej, będę mogła potańczyć. Ciekawiło mnie co to za rodzaj tańca. Gdy odstawiłam szklankę, nagle panowie stwierdzili, że muszą iść do ubikacji sobie zwalić. Wstali od stołu, jakby nad horyzontem zbierał się sztorm i ruszyli pośpiesznie do miejsca docelowego. Zostawili mnie samotnie w loży, a na momencie gdy ruszyli powiedziałam - Taaa, wspaniale, zostawcie mnie samą! - Zaśmiałam się do siebie, gdy mężczyzn już nie było. Sięgnęłam po miskę z lodami, podniosłam ją, podstawiłam pod usta i zaczęłam jeść łyżką. Dlaczego tak uciekli, zamiast siedzieć ze mną. Zgłodniałam na samą myśl o tym co będą robili w tej łazience, aż jedną łyżkę solidnie oblizałam językiem. I wydałam z siebie ciche "Mmmmm". Oby ochłonęli tam, albo w ogóle nie robili tego co zamierzali i wrócili do mnie, zamiast marnować amunicji. Yakasho, chyba jesteś najebana! Zjadłam porządną łyżkę sorbetu, aż mi mózg zamroziło. Usłyszałam, jak ktoś upada. Złapałam się za czoło, walcząc z zimnem, popatrzyłam na dziewczynę leżącą na ziemi, która wpadła w Huntera, albo on w nią. Zaśmiałam się.
- Niewiasty aż na Ciebie wpadają Hunter! Pomóż, że jej! - Dalej się śmiałam, wychylając za kanapy. Wróciłam do opierania się o siedzenie. Masowałam spłat skroniowy, zimno przechodziło, ale poczułam niesamowitą dawkę nietrzeźwości w sobie. Odetchnęłam głęboko parę razy i sięgnęłam po szklankę, napiłam się szkockiej i wszystko wróciło do normy. Boże, co było w tym sorbecie. A tak, lody. Popatrzyłam na twarz dziewczyny, rozpoznałam ją, zaśmiałam się pod nosem na samą myśl, że Hunter ją nadział swoim zwodem. Dobrze, że przyszedł lekarz, na pewno nas wszystkich zbada, bo coś ewidentnie było nie tak.
Odłożyłam pustą miskę lodów, zjadłam ją do końca i od razu lepiej mi było. Kalorie, cukier do dalszego tankowania. Kolejny gość się pojawił do wspólnego picia, więc trzeba będzie domówić trzecią flaszkę. W tej drugiej została może połowa, taka mniejsza połowa. Sięgnęłam po nią i dolałam każdemu do pełna, sobie też, przy okazji wrzuciłam sobie kostki lodu do swojej. Łyknęłam, myśląc o mężczyznach o ich umięśnionych ciałach. Przeczesałam swój warkocz, ułożony między piersiami. Ale się podziało, będę miała co im wypominać na misjach.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sob 13 Mar - 16:21
Pójście do łazienki było w obecnej chwili jedynym rozsądnym rozwiązaniem jego problemu. Drink, jaki im zaserwowano ewidentnie podziałał pobudzająco, jednak nikt nie wspominał, że będzie mu się chciało...
Zgłosi to. Coś takiego nie może być sprzedawane w kompleksie wypoczynkowym. Żołnierze, którzy na co dzień starają się hamować swoje zapędy mieli być wystawiani na działanie czegoś takiego? Nawet nie pamiętał nazwy, jednak postanowił, że po powrocie do baru zapyta o to obsługę i złoży raport.
Jeśli w ogóle zdoła wrócić do kompleksu.
Droga do łazienki nie była długa, ale chwiał się na boki. W drzwiach minął się z dziewczyną o płomiennie rudych włosach. Obdarzył ją chłodnym, neutralnym spojrzeniem, jakby to, że był bez koszulki i z namiotem w gaciach było czymś normalnym. Z resztą... Na pierwszy rzut oka nie wyglądała na żołnierza, a jeśli nim nie była, to istniało prawdopodobieństwo, że była naukowcem. Oni przecież doskonale wiedzieli, jak wyglądał każdy należący do MORII człowiek. Przeprowadzali badania regularnie, a wtedy nawet i Kurt musiał rozbierać się do rosołu.
Jej rumieniec był uroczy i pewnie gdyby nie okoliczności i niewygoda w spodniach, zostałby z nią na dłużej. Może zaczepił, jak się czuje albo czy czegoś jej brakuje? Był w końcu Zastępcą Zarządcy, musiał i chciał interesować się losem podkomendnych.
Właśnie przez wzgląd na swoich ludzi, postanowił po prostu wyjść zanim stanie się tragedia. Walenie w łazience nie było niczym zakazanym, jednak seks z pracownikami już tak. A przynajmniej na terenie Forvaxu.
Przeszedł obok rudowłosej i skierował się od razu w stronę męskich kibli, nie odwracając się za siebie nawet wtedy, gdy usłyszał jej zaskoczenie.
Łazienki były przestronne i zadbane, nie tak jak w tych publicznych. Tutaj dbano o każdą powierzchnię, pucując ją na błysk i przeprowadzając dezynfekcję dokładnie do godzinę. Nie musiał się więc martwić, że złapie cokolwiek, chwytając się klamek. No i nie musiał się przejmować, że ktoś go przyłapie, bo z problemem nadmiaru testosteronu, w MORII zmagał się prawie co drugi żołnierz.
Nie czekając ani chwili dłużej, zamknął się w jednej z wolnych kabin. Otworzył klapę, wsparł się jedną ręką o ścianę, drugą rozpinając spodnie. I zajął się sobą.
Nie było trudno, bo środek który w siebie wlał działał naprawdę silnie. Dodatkowym bodźcem był obraz Yakashy bez koszulki oraz rozebranego do połowy Huntera. Wstyd było się przyznać, lecz oboje wyglądali dziś nadzwyczaj kusząco.
Zaciskając zęby i marszcząc brwi podniósł wzrok i dopiero teraz ujrzał przed sobą, na ścianie tuż nad sedesem plakat. Na papierze wydrukowano wielkie, czerwone serce otoczone wianuszkiem kwiatów, a pod nim napis zachęcający do wypróbowania w kompleksie nowego drinka, przygotowanego przez naukowców specjalnie na Walentynki.
Co? Walentynki? Jakie Walentynki?
Zatrzymał się na chwilę i dysząc, przeczytał jeszcze raz. Nagły przypływ irytacji sprawił, że niezajętą ręką zerwał plakat. Co to za akcje? Dlaczego nikt z nim tego nie uzgodnił?
Jak na złość, w łazience również leciała ta durna, nastrojowa muzyka a światło było przytłumione. Oj, ktoś za to poleci ze stołka. Streicher bardzo nie lubił, gdy w placówce przeprowadzano coś bez jego wiedzy i przyzwolenia. Nawet jeśli był to durny, z nazwy niegroźny walentynkowy event.
Wrócił do poprzedniej czynności, stając się teraz nieco bardziej stanowczy. Złość nakręciła go jeszcze bardziej, ciśnienie podskoczyło a i chcica się wzmogła. Pozostawało tylko doprowadzić się do ładu. A ku temu było już niedaleko. Szkoda tylko, że wraz ze wzrostem przyjemności, robiło mu się coraz bardziej niedobrze a przed oczami wykwitły czarne plamy.

W międzyczasie, gdy panowie wyszli, do Yakashy podbiegł kelner, ten sam który ich obsługiwał. Minę miał nietęgą, pocierał też nerwowo ręce. Strużka potu na czole zdradzała zdenerwowanie.
- Najmocniej przepraszam, ale zaszła pomyłka. Katastrofalna pomyłka. - zaczął, drżącym głosem - Podane państwu drinki zawierały nieodpowiednie proporcje. Pani dostała dobry, jednak panowie... Pomieszałem recepturę. Ich zawierały bardzo dużo substancji czynnej. Bardzo przepraszam za błąd! - wyglądał tak, jakby zaraz miał się rozpłakać - W ramach rekompensaty, zamówione przez państwa napoje i desery będą na koszt firmy. Dodatkowo, zgłosimy dowództwu, że wszystko co miało dziś miejsce jest wynikiem naszego błędu, zatem nie powinniście mieć państwo z tego tytułu żadnych nieprzyjemności. - zerknął ukradkiem na piersi Yakashy - Tylko... Bardzo proszę ubrać koszulkę. I poprosić o to samo panów, jak wrócą do stolika, w naszym imieniu. Udało nam się rozwiązać problem z nadmuchem, za chwilę temperatura powinna się unormować. - strach w jego oczach był autentyczny, bo on już wiedział, że to jego ostatni dzień w pracy - Jeszcze raz bardzo przepraszam! - bąknął na koniec i zwiał na zaplecze.
No cóż. Wyglądało na to, że Walentynki weszły trochę za mocno. Rozbudzające drinki, zepsuta klima, alkohol, muzyka... To jeden z tych dni, które powinno się wymazać z pamięci. Dla własnego dobra i dla dobra ogółu.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sob 13 Mar - 21:39
Nie zwracałem uwagi na Yakashę. Musiałem się jakoś ogarnąć, zanim się na nią rzucę i w najlepszym wypadku zostanę zawieszony. Nie dość, że wtedy nie mógłbym iść do Krainy we własnym celu, to jeszcze musiałbym wysłuchiwać pierdolenia Russa.
Nie zauważyłem po drodze dziewczyny, w którą wderzyłem z impetem, jednak nie zatrzymałem się. Rzuciłem krótkie "sorry" po czym ruszyłem dalej do kibla. Kurwa...ten drink był beznadziejny! Myślałem, że mnie zaraz popierdoli, do tego było mi tak cholernie niewygodnie. Miałem nadzieję, że chwila sam na sam ręką będzie wystarczająca chociażby na tyle, bym mógł się ogarnąć i potem wrócić do kwatery. Potem może sobie skoczę gdzieś na miasto na panienki. To powinno wystarczyć.
W głowie mi szumiało do tego się lekko zataczałem, ale jakoś dotarłem do łazienki. Po drodze starałem się założyć to cholerne usztywnienie, bo zaczynałem czuć charakterystyczny dyskomfort, znak, że powinno mnie boleć. Tak więc coś było nie tak.
Wbiłem się do kabiny, oddalonej o dwie od tej, w której był Kurt. Wyszło to całkowicie przypadkowo. Zabrałem się do roboty. To, że miałem dostępną tylko jedną rękę, wcale nie pomagało. Na czole perlił mi się pot. Usta miałem rozchylone. To było wkurwiające! Do tego moje zabiegi niezbyt pomagały. To był najgorszy rodzaj chcicy. Ręka była niestety mało efektywna.
Podniosłem wzrok i zatrzymałem się. Zazgrzytałem zębami - walentynki? - warknąłem głośno - proszę bardzo! - powiedziałem głośniej i Streicher mógł nagle usłyszeć uderzenie oraz dźwięk tłuczonej kafelki. Zapiąłem się i wyszedłem z kabiny, trzaskając jej drzwiami. Podszedłem o umywalki i wsadziłem głowę prosto pod lodowatą wodę. Może chociaż lodowata woda trochę uśmierzy to cholerstwo? Miałem nadzieję....lepiej też, żebym nie wracał do pokoju w tym stanie. Mało prawdopodobne było, żeby Russ spał w swoim pokoju.

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sob 13 Mar - 22:45
W sumie fakt, że mężczyzna zignorował jej obecność jakoś jej nie zdziwił, pozostało jej zebrać resztki wstydu i iść ćwiczyć. Słysząc, od niebieskowłosej, że wpadła na Huntera zmarszczyła lekko brwi. No to ma już pierwszą osobę, którą musi złapać za pysk i zmusić do współpracy, ranny żołnierz jest jednostką działającą słabiej, a ona jako lekarz nie może pozwolić by któreś z mięśniaków latało z nieopatrzonymi ranami poza misjami.
Stając przy barze już się trochę uspokoiła. Nie powinna tak się zachowywać, w końcu w wojsku wychowała się wśród facetów widok ludzkich mięśni nie był czymś dziwnym. Zresztą mogła nawet wymienić z pamięci jakie mięśnie ma człowiek. Rudowłosa rozejrzała się szukając kelnera, jednak ten zaaferowany pobiegł do loży, przy której jej koleżanka po fachu jadła lody. W lokalu nie było na tyle głośno, czy dużo ludzi by nie usłyszała słów kelnera. Cóż to wiele wyjaśniało, skoro byli pod wpływem substancji psychoaktywnej, mogło dziać się dużo. Zaciekawiona nie usłyszała jak inny kelner do niej podszedł.
-Co pani podać?
Mari otrząsnęła się z zamyślenia i zamrugała. Uśmiechnęła się delikatnie samymi kącikami ust i odezwała się pochylając przez ladę.
-Z czym państwo serwują te specjalne drinki? Chodzi mi głównie o składnik aktywny. A i do tego poproszę bardzo butelkę wody, niegazowanej i w pokojowej temperaturze.
Mari poczekała na odpowiedź i swoje zamówienie, nie chciała zostawać dłużej w tym miejscu. Dość dużo siedziała i powinna rozruszać się przed spaniem. Poszła by postrzelać, jednak ciągle ktoś na niej siedział. Nie była strzelcem wyborowym jednak potrafiła obchodzić się z bronią. Tylko że była lekarką, naukowcem. Osobą, która powinna siedzieć w siedzibie i nie wychylać się do terenu. Nie pchało jej do zabijania i grabienia. Nie była piratem, ale trochę nudziło jej się siedzenie w jednym miejscu. Może jednak powinna odwiedzić rodzinę?
Kelner wrócił z butelką wody. Uiściła należne i ruszyła do wyjścia. Nie zamierzała i chyba nawet nie chciała zostać. Nie była duszą towarzystwa nigdy a tutaj prywatnie jeszcze nikogo nie poznała więc nie będzie dosiadać się do obcej, nagiej kobiety. Założyła słuchawki wychodząc z lokalu i ruszyła korytarzem.

z/w

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Nie 14 Mar - 11:53
Sięgnęłam po szklankę, łyknęłam powoli szkockiej, przymrużyłam oczy i zdziwiłam się, że wchodziła mi do gardła już tak łagodnie. Byłam definitywnie pijana i wątpiłam w to co tu się działo. Przybył do mnie kelner, a ja tylko wydałam z siebie ciche "Upsi". Szykuje się totalny opierdol od obsługi kompleksu. W sumie ile to mogło trwać, zanim zwróci się nam uwagę? Odłożyłam szklankę jakby nigdy nic, nie przejęłam się zbytnio kelnerem, tylko słuchałam go jednym uchem. Sięgnęłam po koszulkę, założyłam na siebie, chowając swoje piersi. Tyle z nagości i imprezy. Wpatrzyłam się w niego spojrzeniem pytającym, a gdy mówił coś o drinkach psychoaktywnych, zaczęłam się śmiać.
- Wow, naćpaliście nas i nawet o tym nie wiedzieliśmy! Uznania dla personelu! - Wyciągnęłam się, podnosząc ramiona do góry i wplątując palce dłoni w siebie, poruszyłam na boki w rytm muzyki, do przodu na prawo i lewo, dwukrotnie. Kręgosłup chrupnął przyjemnie. Głową zaczęłam kręcić po orbicie. W sumie lekko się czułam, mogłabym nadal potańczyć. Zadowolona, że całą imprezę funduje nam kompleks, sięgnęłam po szklankę i gestykulując dłonią, obejmującą szklankę, wykonałam toast w kierunku uciekającego kelnera. Napiłam się troszkę.
Ubrana byłam, jedynie rękawiczki i pasy leżały na stole, bokserka znów ściskała moje piersi. Wstałam z siedzenia, wyszłam z loży z lewej strony, tam, gdzie siedział Hunter i ruszyłam z drinkiem w dłoni, w kierunku łazienki. Oczywiście nagle moja jedna noga ze stopą zrobiła rytmiczny ruch do przodu, potem cofnęłam ją, a w tym samym czasie, zrobiłam to samo lewą, do przodu. Obróciłam się wokół własnej osi na piętach, trzymając dłonie jak wiktoriańska lejdi, a w jednej był drink, z której trochę się wylało na posadzkę podczas obrotu. Nie przejęłam się tym. Gdy spiralę zakończyłam, złożyłam stopy wzdłuż siebie. Łyknęłam się trochę i nagle moje nogi zaczęły się przesuwać po parkiecie, używając jedynie stóp, skośnym symetrycznym ruchem, lekko przy tym podskakując. Podniosłam dłonie do góry, trzymałam drinka w górze, nie zmieniając ułożenia nóg, obniżałam się do dołu, biodrami waląc powoli płynnie na boki. Gdy byłam tak w połowie, wypięłam się, łapiąc się za tyłek wolną dłonią i ściskając pośladek, a klatka poszła do przodu, wyprostowałam się z wygiętym do przodu kręgosłupem. Przy wyprostowaniu, dwa razy zafalowałam klatką. Łyknęłam się ze szklanki i poszłam do łazienki. Taniec zaliczony.
- Panowie! Naćpali nas drinkiem! Znaczy bardziej was! - Weszłam do łazienki i stanęłam na lewo od wejścia, opierając się o kafelki. Ładnie tutaj było. Zdecydowanie dbali o cały kompleks. Uśmiechnęłam się zwodniczo i łyknęłam ze szklanki - W ramach zadośćuczynienia, stawiają nam imprezę na koszt firmy. Zajmą się wszystkimi formalnościami. - Wyjaśniłam spokojnym tonem, lekko rozbawionym pod koniec, gdy mówiłam o formalnościach. Kelnerzy chyba powinni być operacyjnymi, jeżeli udało im się naćpać zwiadowców. Śmieszna sytuacja.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach