Kompleks wypoczynkowy

Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Nie 14 Mar - 22:06
Zajmowanie się sobą nie zajęło mu długo. Wyobraźnia działała, substancja w drinku również. Postanowił, że pociągnie do odpowiedzialności załogę kompleksu, jakkolwiek by się nie chcieli bronić. Podawanie takiego świństwa z okazji Walentynek może i było uzasadnione, jednak Niemcowi wcale nie podobało się działanie specyfiku. Puszczanie muzyki i podkręcanie temperatury też nie było ładnym zagraniem. MORIA była organizacją zbyt poważną na takie zagrywki.
Usłyszał, że ktoś wchodzi do łazienki. Nie przerywał czynności, było mu zbyt dobrze no i był blisko. Sapanie z sąsiedniej kabiny dodatkowo wzmocniło doznania. Rozpoznał Huntera, wyobraźnia przyspieszyła. Niech szlag trafi to gówno którym ich napojono. Zmieniało orientację, czy jak?
Gdy usłyszał przekleństwo i dźwięk tłuczonej kafelki, zacisnął zęby i dotarł do mety. Mimo iż był nieźle nawalony, nie nabrudził jakoś specjalnie bo udało mu się zatrzymać wszystko w dłoni którą się nakrył. Czuł spełnienie, lekką dozę wstydu, że musiał zrobić to w kiblu, ale ogólnie był zadowolony. Wytarł się porządnie i pchnął drzwi kabiny, wychodząc pod umywalki.
W zasadzie nie tyle wyszedł, co się wytoczył. Krok stał się chwiejny. Streicher poczuł się straszliwie osłabiony, nudności szarpnęły jego żołądkiem.
Chwycił się umywalki i spojrzał na odbicie w lustrze. Od kiedy to jego twarz była taka zielonkawa? Oczy miał przekrwione i rozbiegane, w ustach zaczęła gromadzić się lepka, gorąca ślina. Wiedział co nadchodzi.
I właśnie w tym momencie do łazienki wparowała Yakasha z dobrą nowiną. Spojrzał na nią zaskoczony, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo wszystko co zjadł nagle postanowiło opuścić jego ciało drogą, którą zostało przyjęte.
Kurt złapał się za usta i doskoczył do kabiny w której wcześniej robił sobie dobrze. Padł na kolana i dosłownie zaryczał w muszlę, wyrzygując to co chciało się wydostać.
I ryczał tak dobre kilka minut, nie robiąc sobie nic z otwartych do jego kabiny drzwi, kobiety w męskim kiblu i walącego sobie nieopodal Zwiadowcy. Cudowny obrazek.
Czuł, jak wraz z treścią żołądka opuszczają go siły. Nie był slabeuszem, lecz jak każdy człowiek, on też miał swoje granice. I wyglądało na to, że przekroczył jedną, wlewając w siebie sporą ilość alkoholu.
Torsje nie ustawały, zaczęły nim telepać dreszcze. Nie wołał o pomoc, wiedział że sam sobie poradzi. Nie pierwszy i nie ostatni raz rzyga po chlaniu. Gorzej, że przed oczami miał ciemność.
Oparł policzek o chłodną porcelanę, modląc się by nie odleciał. Bardzo chciało mu się spać, ale jeśli padnie na podłogę, co pomyślą sobie o nim jego żołnierze? Hunter to jeszcze może zrozumie, ale Yakasha? Czuł, że dziewczyna może robić problemy i paplać o tym, co dziś zobaczyła.
Trudno. Stało się to, co się stało. Jedyne co mu pozostało, to zachować przytomność. A to stawało się coraz trudniejsze.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Pon 15 Mar - 0:28
Nie mogłem sobie poradzić z tym, żeby dokończyć co zaczął ten jebany drink. Byłem zbyt napalony by ręka do tego wystarczyła. A już na pewno nie w jakimś kiblu, choć odgłosy z sąsiedniej kabiny były dość pomocne, to jednak nadal było za mało.
Wyszedłem i wsadziłem sobie łęb pod lodowatą wodę. Miałem nadzieję, że mnie to choć trochę ochłodzi. Gdy już myślałem, że mi się polepszy, to musiała wpaść Yakasha. Co prawda miała na sobie koszulkę.
Jej donośny głos tylko mnie zirytował. Spojrzałem na nią i przeczesałem mokre włosy w tył, odsłaniając drugie oko - to toaleta dla mężczyzn  - powiedziałem i uśmiechnąłem się niezbyt przyjemnie.
Podszedłem do niej i oparłem dłoń obok jej głowy, odcinając jej możliwość wyjścia. Pochyliłem się, patrząc jej prosto w oczy. W moich mogła dostrzec agresję oraz chcicę - to nie było zbyt mądre  - wyszeptałem i złapałem ją nagle za podbródek, nie do końca panując nad swoją siłą. Oblizałem się i o ile się nie zbytnio nie broniła, wpiłem się w jej usta, przypierając ją mocno ciałem do ściany. Jeśli chciała mi zadać ból, nawet kopniakiem w klejnoty, mocno by się zdziwiła, nie widząc, żadnej reakcji z mojej strony. Takie zagrania na mnie nie działały.
Jeśli jednak się nie opierała, zaśmiałem się tylko, napierając na nią mocniej. Druga ręka uwolniła się i podążyła do bardziej zakazanych stref. Tych górnych. Na pewno nie byłem zbyt delikatny i mogła poczuć, że też raczej nie żartowałem.
Nie kryłem się też zbytnio z macankami, przygryzaniem jej wargi czy napieraniem na nią. Dlatego jeśli Kurt zwrócił na nas uwagę, na pewno widział, że raczej przeginam. Ale...w sumie sam szybko ostudził mój zapał.
Warknąłem słysząc wymioty. Ale nie te początkowe. Na początku je ignorowałem, ale czuły nos oraz uszy nie mogły tego znieść zbyt szybko. Odsunąłem się od Yakashi i może aż nazbyt traktując ją jak jakąś ścierkę, rzuciłem za drzwi - tym razem ci się upiekło, następnym nie wchodź tam gdzie nie wolno  - powiedziałem, po czym wyciągnąłem broń i wycelowałem w nią - spierdalaj. Z takiej odległości nie pudłuję - rzuciłem jeszcze. Sam nie wiem czemu. Solidarność plemników mi się włączyła czy co?
O ile nie protestowała i nie próbowała wrócić, odwróciłem się i podszedłem do Kurta - wstawaj stary - powiedziałem, na siłę, z lekkim trudem podnosząc mężczyznę. Nie było to proste z powodu upojenia, chwiałem się, ale przecież nie pozwolę by jakaś baba oglądała Szefa w takim stanie. Nie ma chuja.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 16 Mar - 22:43
Oj, gdy obejrzałam to co się działo w łazience z chłopcami, to aż chciałam złapać się za głowę, ale nagle Hunter przybliżył się do mnie, otoczył mnie swoim ramieniem. Spojrzałam na niego z dołu, brakowało mi ponad dwudziestu centymetrów, żeby dosięgnąć jego twarzy, ale jakoś ta różnica nie przeszkadzała mi. Z bliska poczułam drżenie, które wynikło od tego zbliżenia. Mętliku nie miałam w głowie, tylko teraz zrozumiałam, że totalnie mnie podnieca skurwysyn. Gdy się oblizał, ja się uśmiechnęłam, a potem już poleciało. Pocałował mnie, a ja się rozluźniłam. Poczułam trochę brzydki smak w ustach, ale na szczęście posmak szkockiej zdominował, którą przed chwilą łyknęłam. "Boże, jak on całuje... Całuj skurwielu mnie mocniej... Wejdź, że we mnie" Czułam narastające podniecenie w majtkach, aż mi się podniósł. Położyłam na jego torsie wolną dłoń, drugą opuściłam całkowicie na dół, zwisała bardziej, trzymając lekko szkło z trunkiem. Zaczęłam masować jego klatkę palcami, nie wbijałam się paznokciami. Czuje się cudownie, szkoda, że nie pocałował mnie wcześniej. Gdy już myślałam, że będzie mnie brał od tyłu, to mnie wyrzucił z toalety, obróciłam się do niego z wyrazem twarzy pytającym. Pomyślałam "Serio skurwysynie? Całujesz i wyrzucasz... Mam nadzieję, że wrócisz do tego". Wyjaśnił dosadnie mi z lufą w kierunku mojej twarzy. Cóż, rozumiem, ale w sumie mogłabym korzystać z tej toalety, w końcu kutasa mam, no ale dobra. Pewnie chodziło o to rzyganie Kurta. Uśmiechnęłam się życzliwie, rozumiejąc to. Popatrzyłam na niego różowym spojrzeniem, mając nadzieję, że będę mogła mu pociągnąć lufę. Kiwnęłam głową i ruszyłam na sale. Popiłam drinka i z zadowoleniem wróciłam do loży. Niech chłopcy się wyrzygają. Będę musiała powiedzieć szefuniowi, że ze mną nie ma problemu. Zdarza się najlepszym, cóż, popiliśmy i nas naćpali. Zdarza się! Totalnie wytrzeźwiałam, moje ciało chciało Huna. Nie odpuszczę mu, jak mnie zostawi, oj nie.

Powrót do góry Go down





Streicher
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Kurt Streicher
Wiek :
36 lat
Wzrost / Waga :
186/90
Znaki szczególne :
Ślepe, lewe oko i poparzenia wokół niego. Siwizna nad czołem.
Pod ręką :
Przepustka, portfel z dokumentami, telefon, broń.
Broń :
Pistolet Beretta 92FS INOX kal. 9x19mm, Amok V980.
Zawód :
Zastępca Zarządcy MORII
Stan zdrowia :
Połamane żebra, liczne otarcia skóry, poparzenia na twarzy. Połowicznie oślepiony.
Leczona bezsenność, zespół chronicznego zmęczenia i PTSD.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t753-kurt-streicher#9208 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1117-streicher
StreicherStrzelec
Strzelec
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 17 Mar - 14:31
Z czystym sumieniem można było powiedzieć, że stracił kontakt z rzeczywistością. Rzygał, i rzygał, i rzygał... I tak w nieskończoność. Czas przestał się dla niego liczyć.
Wstyd się było przyznać, ale bolało go dosłownie wszystko. Już nie miał co wydalać, dlatego torsje stały się bolesne. Kończyły się wypluwaniem ciepłej, obrzydliwe śliny i cichym postękiwaniem. Już nawet przestało mu być wstyd. Marzył jedynie, żeby to wszystko się skończyło.
Niepotrzebnie brał dziś te nowe leki. Niepotrzebnie zamawiał podejrzanego drinka. I w końcu niepotrzebnie zapijał wszystko whiskaczem. Ten ostatni akurat był bardzo dobry, ale nie od dziś wiadomo, że szkocką można się zatruć naprawdę szybko. Zwłaszcza, jak chleje się szybko i dużo.
Usłyszał Huntera, ale nie zrozumiał jego wypowiedzi. Z resztą, nie była ważna. W tej chwili najważniejszym było trafić do kibla, nie paskudząc wszędzie dookoła.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że czuł zapach rzygowin pomieszanych z innymi swoimi wydzielinami, w tym z tą, ktorej dał upust chwilę temu. Dalej chciało mu się dupczyć, ale spadło to na dalszy tor. Kręciło mu się we łbie.
Gdy nagle poczuł jak ktoś dźwiga go z ziemi, uniósł twarz i spojrzał w martwe oczy. Hunter. Skurwiel okazał się być dobrym kumplem.
Streicher chciał podziękować, ale to co wydobyło się z jego ust przypominało bardziej prośbę o dobicie, a nie podziękowania.
Bardzo się starał nie wisieć na Zwiadowcy całym ciałem. Poruszał własnymi nogami, chociaż były jak z waty. Nie ma bata, musi się dowiedzieć co za gówno im podano. Jeśli się okaże, że substancja podziałała tak w połączeniu z jego lekami, ktoś dostanie po mordzie. Albo gorzej.
Kibel opuścili dość szybko. Na sali nie zaczepiał ich już nikt. Yakasha gdzieś zniknęła... A może tam dalej była? Kurt już jej nie widział. Zasłona z czarnej kurtyny przykryła całkowicie obraz i mężczyzna szedł teraz przed siebie, zawierzając dźwigającemu go żołnierzowi, że idą w dobrym kierunku. W przypływie sympatii do Huntera, poklepał go i uśmiechnął się w iście pijackim grymasie.
- Jesteś... Swój chłop. - wybełkotał i poszli dalej. Gdzie? Nieważne. Streicher wierzył, że Zwiadowca nie zrobi niczego głupiego. W końcu w całym Forvaxie były kamery. Jeśli Rein jeszcze nie wie o tym co się stało, to z pewnością dowie się w najbliższym czasie.
Wyszli. Dopiero po chwili w sali kompleksu wypoczynkowego, leżący przy loży mutant pełniący funkcję pieska-towarzysza zaskamlał szukając swojego pana. Rozejrzał się dookoła i nie widząc nigdzie Huntera, chwycił w pysk znajomo pachnącą koszulkę i pobiegł w kierunku miejsca, które już znał. Do kwater Zwiadowcy.

ZT Streicher i Hunter

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 23 Mar - 20:33
A panowie sobie poszli, piesek sobie też pobiegł, moje szelki zostały. Założyłam je na swoje miejsjemiejsce, na pasie od spódniczki, której nikt nawet z nich pewnie nie zauważył. Naćpani tym drinkiem, że nie zauważyli jak ładnie się ubrałam. Pewnie widzieli tylko moje piękno, choć w sumie to też zasługa spódniczki, nieważne. Koszule Kurta zostawimy, wyjebane mam w nią. Nie mówię, że na niego, ale olać koszule. Tyle hajsu za prace najemnika dla korporacji, że piętnaście kawałków na pewno podczas siedzenia na dupie, za biurkiem, wyciąga. W sumie mi starczało te dziesięć, choć dobrze, że byłam Reasponse. Więcej dostawałam bonusik za każdą operację. Nie mogę się doczekać, jak mnie przeniosą do Molocha, wtedy tyle hajsu będę dostawała. Jak nie, to odchodzę jak mi utna pensje, tylko zajebie tego Lustrzaka. Pijana jestem, totalnie, kozak. Uśmiech Alam się pod nosem. Ważne, że rządam i oczekuje. Jak mam wybijac populację jak żołnierz Hitlera, to chce dostawać więcej. Przyda się zamówić prenumeratę magazynów, żebym mogła planować zakupy, jak będę tam stacjonowała. Kocham zakupki, jaj. Jeżeli Kurt mi nie zblokuje kariery. Chociaż czemu miałby? Ja spoko ziomeczek. Wstałam, nawet nie zauważyłam majestatycznie biegnącego Foncfela. Drapieżny jednorożec. Chyba muszę poprawić w kwaterze, walnę sobie. Aaa! Właśnie, muszę powiesić noże obok portretu! Zamówiłam od kumpla! Wstałam pośpiesznie, od razu wybijając się z miejsca. Jedna noga wylądowała na dawnym miejscu Huntera, a druga leciała do przodu. Przeskoczyłam sofę i zrobiłam ostre w lewo. Wystrzeliłam jak z procy, opuszczając placówkę.

Z/t

Powrót do góry Go down





Niedźwiedź
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Hideo "Niedźwiedź" Ryozo
Wiek :
35
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
173cm / 68kg
Znaki szczególne :
Azjatyckie rysy twarzy; Blizna na plecach
Pod ręką :
Dwa dodatkowe magazynki do Glocka, klucze od mieszkania, portfel z dokumentami i plikiem pieniędzy, Kosmata Broszka [bonus]
Broń :
Amok V980, Glock 17, Kastet, Nóż wojskowy
Zawód :
Żołnierz w MORIA
https://spectrofobia.forumpolish.com/t824-hideo-ryozo https://spectrofobia.forumpolish.com/t851-akta-osobowe-hideo-ryozo#11438
NiedźwiedźNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Pon 22 Lis - 23:34
  Mierzenie własnych granic, sprawdzanie jak daleko sięgają, a potem zderzanie się z murem, gdy przychodziło do poznania przykrej rzeczywistości. Nie w smak mu było na początku współpracowanie z kimś, kto był pochodzenia innego niż człowiek. Zgrzytał pod nosem zębami dając w ten sposób jednemu ze swoich kolegów do zrozumienia, że jeszcze brakowało chwili, by z tego potulnego niedźwiadka wyłoniła się rozjuszona bestia. Wiedział jednak doskonale, że rozkaz to rozkaz. Nie można się temu postawić.
  A może jednak...?
  Odgonił tę irracjonalną myśl i gdy tylko pozostał sam na sam z tym przeźroczystym stworzeniem, które wyglądało jak swoista papka kisielu, który jadł dzisiaj na śniadanie odniósł wrażenie, że to samo śniadanie pukało mu właśnie do wrót gardła, domagając się o powrót. Jak coś takiego mogło wyjść spod rąk naukowca MORII? Na dodatek pozwalają temu tak sobie chodzić po organizacji.
  — Hmpf.
  Obrócił się bokiem do stworzenia przyglądając się przez dłuższą chwilę wręczonym mu dokumentom.
  Gel... Żelek...
  Już wiedział doskonale jak będzie się z tym czymś przekomarzać. Jeszcze musiał tylko ustalić wszelkie potrzebne mu informacje, a później może wrzuci to coś do zsypu, by nakarmić burki. O ile to coś nie zrobi im większej krzywdy niż one jemu.
  — Dobra, idziemy.
  Nie oczekiwał sprzeciwu, ani chociażby narzekania, że gdzie to niby Hideo prowadzi. Otóż to on był tutaj w największej kropce, bo jak miał niby sprawdzić lojalność eksperymentu? Jego podejście do tego stworzenia było jasne: to coś żyło, mogło być niebezpieczne, a przede wszystkim było rozumne. Tak więc jeden fałszywy ruch i pewnie skończyłby ze zmiażdżoną głową o posadzkę.
  Machinalnie złapał się za kieszeń, w której trzymał specyfik. Nie byle jaki, bo ten zamieniał go w rozjuszonego berserka. Mając go przy sobie nieustannie czuł się pewniej, wiedząc, że nie jest bezsilny i że on też może być właśnie zagrożeniem.
  Wprowadził eksperyment do pomieszczenia samemu wsuwając już obie dłonie do kieszeni kurtki. Stanął w bezpiecznej jak na razie odległości mierząc dziwactwo od stóp po głów spojrzeniem swoich kobaltowych oczu. Z jego twarzy nie dało się za wiele wyczytać, a same oczy zdawały się zmieniać odcień w zależności od padającego na nie światła. Przechylił lekko łeb w bok obserwując Żelka.
  — Dobrze Ci się tu spędza czas? — niby takie pospolite pytanie, a jednak idealne (w mniemaniu Hideo) do rozpoczęcia procedury.


Fuck my life, can't save that, girl

Powrót do góry Go down





Gel-03
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
40.
Rasa :
Cyrkowiec.
Wzrost / Waga :
160cm/120kg
Znaki szczególne :
Przezroczysta i jak kisiel.
Pod ręką :
Mała metalowa kulka w podbrzuszu, telefon w prawym udzie.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t830-gel-03
Gel-03Nieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 23 Lis - 11:09
  Uuuuu, była po swojej pierwszej misjii. Cholerka, to była niezła zabawa. Została wypuszczona z laboratorium i wreszcie pozwolono jej na poruszanie w nieco większej sferze niż wnętrze słoika. Oczywiście, nadal miała dużo ograniczeń, nie mogła się ot tak pokazywać pośród ludzi „nieświadomych”, więc odpadała spora część pomieszczeń. Pocieszała się, że to co zostało, to taka część dla tych lepszych i fajniejszych, gdzie jest więcej zabawy, więc w sumie dużo nie traci.
  A i jeszcze taki jeden paskudny problem. Nawet na tym wyznaczonym skrawku nie może się poruszać swobodnie. Normalnie wpłynęłaby w rury czy wentylację, popłynęła wszędzie na skróty, ale przydzielono jej jakiegoś trepa, który ma ją pilnować i oprowadzać. Westchnęła.
Z tego co zdążyła zauważyć, to MORIA dzieliła się na dwie grupy. Inteligentne osobniki w kitlach, tacy jak inżynierzy i naukowcy, z którymi miała dotychczas najwięcej kontaktu przebywając w laboratorium. Zajmują się nieziemskimi rzeczami i dużo wiedzą. Są jednak jeszcze ci mniej bystrzy, odpowiednik strażników miejskich z Krainy Luster. Zwykli wyrobnicy fizyczni, stój tu, trzymaj drzwi i nikogo nie wpuszczaj (a przynajmniej tak ich sobie wyobrażała). No cóż, miała teraz okazje, by poznać też ich.
  Szła za nim w milczeniu, starając się go wybadać. W zasadzie nie widziała by ci „żołnierze” mówili więcej niż dwa słowa naraz, no, chyba że szeptem na uszko. Nic nie mogła wyciągnąć od tego, który kierował tym nieokiełznanym powozem bez koni, który i tak ryczał jak całe stado.
  Weszli do jakiegoś nowego dla niej pomieszczenia. Wyglądało bardzo przytulnie. Tylko ten… koleś. Stanął w pewnej odległości i się na nią gapił dziwnie.
  Czy się tu dobrze bawiła? Potrafił powiedzieć więcej niż dwa słowa! Zamiast jednak odpowiedzieć, przyszło jej najpierw coś bardziej niecnego. Co jeśli on był tutaj nowy, nie miał jeszcze takiego kontaktu z jej światem i po prostu się jej cholernie bał? Może robił właśnie w gacie, nie wiedząc jak ona jest kochana i potulna.
  - BUUU! – rozpostarła nagle ręce na boki, wydłużając je nienaturalnie, by go przestraszyć.
  Teraz jego problem, że nie usiadł i się może przewróci. A co do siedzenia właśnie, technicznie Gel mogła sama z siebie zrobić krzesło i na sobie usiąść, gdy można przyjąć każdą postać ciężko narzekać na niewygodę. Były jednak jeszcze przyzwyczajenia z poprzedniego życia. Popłynęła na wielką zaokrągloną kanapę okalającą stolik w jej wnętrzu.
  Usadowiła się wygodnie. Była w swojej kobiecej humanoidalnej formie, choć poniżej ud nie było dalej nóg, tylko spora kałuża śluzu, co odejmowało jej wzrostu. Nie chcąc dużej ilości swojego ciała zostawiać na dziwnym w dotyku dla jej ciała dywanie, wciągnęła wszystko na górę i objęła rękami, prawie jakby siedziała z kolanami pod brodą. Niesamowicie ekscentryczny widok, gdy ktoś trzyma swoje ciało, by nie odpłynęło.
  - Dobrze, to dużo powiedziane. Często jest nudno, wszyscy są bardzo poważni, ale za to wasz świat ma wiele niesamowitości do obnażenia. Sam telwowizor i zaklęte ruchome obrazy potrafią przysporzyć dużo frajdy. Nie narzekam więc, nie narzekam. – odpowiedziała szczerze, licząc na to, że mężczyzna się dosiądzie i sytuacja przestanie być tak niezręczna.
  - Jestem Gel-03. Macie jakieś imię, czy może numer, Żołnierz-111? – nie wiedziała ile informacji na jej temat dostał, wiec postanowiła być kurtuazyjna.
  - O co chodzi z tymi waszymi dziwnymi strojami? Nie ma w tym świecie czegoś takiego jak moda, że wszyscy tak bez gustu chodzą? Na dodatek wszystko albo czarne, białe albo o jakimś zgniłym kolorze. – skrytykowała jego nudny strój, co brzmiało śmiesznie, biorąc pod uwagę, że praktycznie sama była naga.
  - Gdzie chowacie czekoladę? – spojrzała zaciekawiona się w stronę baru własnej obsługi, gdzie stało mnóstwo butelek. – Przynieś może coś dobrego, co? Nie rozumiem jeszcze tak dobrze waszych oznaczeń, bo nie wiem dla jakiego żartu macie podpisywane rzeczy w różnych językach.


~kisiel~

Powrót do góry Go down





Niedźwiedź
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Hideo "Niedźwiedź" Ryozo
Wiek :
35
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
173cm / 68kg
Znaki szczególne :
Azjatyckie rysy twarzy; Blizna na plecach
Pod ręką :
Dwa dodatkowe magazynki do Glocka, klucze od mieszkania, portfel z dokumentami i plikiem pieniędzy, Kosmata Broszka [bonus]
Broń :
Amok V980, Glock 17, Kastet, Nóż wojskowy
Zawód :
Żołnierz w MORIA
https://spectrofobia.forumpolish.com/t824-hideo-ryozo https://spectrofobia.forumpolish.com/t851-akta-osobowe-hideo-ryozo#11438
NiedźwiedźNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 23 Lis - 16:23
  Wpatrywał się nieustannie w to "cudo" nauki, które w jego oczach dosłownie wyglądało jak jedna wielka kolorowa breja. Kto wpadł na taki istnie genialny pomysł? Próbował dopatrywać się w tym czymś człowieka, którym mogła ta istota niegdyś być. Szybko przekonał się, że jego przypuszczenia były prawdziwe.
  Jak dziecko...
  Uniósł brew widząc jak to małe coś próbowało go przestraszyć. Widział gorsze, potworniejsze rzeczy, a nie wzięty z zaskoczenia nawet nie drgnął. Uśmiechnął się jedynie, lewy kącik ust wygiął mu się w słaby łuk krzywiąc jego spokojną twarz.
  — O rany, aleś Ty straszna... Już się boję — wcale.
  Pokręcił po chwili jedynie łbem przeczesując dłonią czarne włosy, by zaobserwować jak glutek przenosi się na kanapę.
  Nie stopi jej?
  Najwidoczniej nie. Choć nadal taka opcja gdzieś mu w głowie świstała sygnalizując by uważał na otoczenie. Oraz na to, żeby przypadkiem obiekt mu nie zniknął z oczu, wciskając się gdzieś w szyb wentylacyjny. Albo by nie zrobił z siebie zwyczajnie galaretki. Na tą pewniej więcej osób miałoby ochotę niż na kisiel.
  — Pewnie już widziałaś wszystkie programy telewizyjne związane z gotowaniem — uśmiechnął się prowokacyjnie sugerując, że sama była takiej właśnie konsystencji. Jakby wystawić ją na kilka chwil na skwar na Saharze to pewnie by nic z niej nie zostało. Tak jak z tej galaretki.
  "Jestem Gel-03."
  — Wiem — mruknął na początku przypominając sobie dokładniej akta z dokumentami obiektu. Nie było w nich zbyt wiele informacji, ale wystarczająco, by wiedzieć, że wcześniej była czymś zupełnie innym niż różowym kisielem.
  — Numer 149725 — w jego głosie dało się wykryć nutę sarkazmu. Wzdychając po chwili ciężko przyciągnął nogą krzesło, by siąść na przeciwko Żelka — Mów mi po prostu Niedźwiedź.
  Imię i nazwisko zazwyczaj podawał jedynie przełożonym i kolegom, a tutaj nie miał pewności, do czego mogłyby być wykorzystane jego personalia. Uznał też więc, że ograniczy się do samego pseudonimu. I tak ludzie w organizacji w większości właśnie nim się posługiwali przy rozmowie z nim.
  — To mundury wojskowe. Kolor khaki, moro, wykorzystywany jest podczas pracy do maskowania się. Ty na przykład... nie potrzebujesz chyba żadnych ubrań — byłaby w stanie maskować się i bez nich. Oparł łokieć o lewe kolano opierając policzek o zaciśniętą w pięść dłoń. Nadawałaby się dobrze jako wabik lub osoba do cichej infiltracji pomieszczeń i obiektów. Ciekawa zaleta bycia przeźroczystym glutem.
  — Nie wiedziałem, że żelki mogą jeść czekoladę. Od kiedy to jedzenie je jedzenie? — nie miał zamiaru ruszyć się z miejsca. Nie był jej kelnerem ani barmanem, żeby przynosić jej jedzenie czy picie kiedy miała na to zachciankę.
  — Żelki i ryby głosu nie mają. Dostaniesz jak zasłużysz. Może właśnie dlatego je podpisujemy, żeby takie ciekawskie kleiste żelki nie brały czego popadnie w ręce.
  Zmierzył ją srogim spojrzeniem, by po chwili znów westchnąć.
  — Musisz zasłużyć. A na razie jesteś na etapie wdrażania. Skończy się ten etap, to wtedy może pogadamy o czekoladzie.


Fuck my life, can't save that, girl

Powrót do góry Go down





Gel-03
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
40.
Rasa :
Cyrkowiec.
Wzrost / Waga :
160cm/120kg
Znaki szczególne :
Przezroczysta i jak kisiel.
Pod ręką :
Mała metalowa kulka w podbrzuszu, telefon w prawym udzie.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t830-gel-03
Gel-03Nieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 23 Lis - 17:36
  No dobra, nie był zbyt wizualnie wzruszony jej straszną pozą, ale jest szansa, że to normalne u nich. Może ich też produkują, specjalnie modyfikują, żeby byli tacy obojętni. Ale jego słowa! Czuła jak mężczyzna drży w środku.
Humor dziwnie działał między Krainami. To, co dla Niedźwiedzia było prozaiczne i pospolite, u kobiety wzbudzało zdziwienie i podziw. Tak samo też było pewnie w drugą stronę, choć dla samej Gel na przykład jej wygląd nie był czymś specjalnie odstającym od ekscentryczności Krainy Luster.
  - A co ja, kuchta jestem, że mam gotowanie oglądać? Od tego zawsze miałam służbę. – Więc, nad humorem i łapaniem rzeczy trzeba będzie jeszcze popracować. Zrozumiała po swojemu. Jako Upiorna Arystokratka niewiele wiedziała o prawdziwym gotowaniu, więc nawet książka kucharska była czarną magią. Nawet jeśli sposoby przyrządzania posiłków różniły się znacznie między światami, to i tak już tego nie załapie.
  „Numer 149725”
  Podniosła otwartą dłoń do ust w szoku, niczym największa salonowa dama. Strasznie długie do wymówienia. Gdy jednak padł jego pseudonim, wpadła w obłąkańczy śmiech. Jej szczęście, że nie mogła już się udusić.
  - Niedźwiedź?! – ocierała grudki śluzu płynące z jej oczu, które nie różniły się wcale konsystencją od reszty ciała. Jej organizm wielu mechanizmów był pozbawiony, ale sama je kopiowała z poprzedniego życia właśnie z przyzwyczajenia i by wyglądać bardziej ludzko.
  Zlustrowała go jeszcze raz całego.
  - Strasznie zmarniały ten niedźwiedź, taki chudziutki i niziutki. To już ja byłam wiele wyższa w poprzednim życiu. O wadze nie wspominając… – Naśladowała kaszlnięcie. Była wcześniej... sporą dziewczynką. Jeśli mężczyzna miał dostęp do jej wszystkich akt, to mógł zobaczyć sporządzone jej zdjęcie tuż przed zamknięciem jej w pasach na stole operacyjnym. Choć nawet i teraz nie grzeszyła wagą, głównie dzięki temu ile w niej było wody.
  - Kolor sraki? – takie nazwy jak moro i podobne u niej nie występowały. Zmarszczyła łuk brwiowy.
  - Hmm… w sumie u was wszystko takie szaro bure, to faktycznie może nieźle służyć do ukrywania się.  Choć brzmi to dość niehonorowo, u was tak wygląda wojna i ochrona? U nas jeżeli już gwardie walczą to na prawdziwym froncie, armia na armie, nie ukrywają się po krzakach. – moralność świata ludzi ciągle ją zaskakiwała. Spodziewała się raczej, że będą się odznaczać jeszcze bardziej dominującymi cechami jej świata, najszlachetniejsze istoty jakie stąpają, ale było zupełnie odwrotnie.
  - W Krainie Luster za to byłbyś widoczny jak na dłoni w takim stroju. – Zaśmiała się, próbując go wyobrazić na ulicy ruchliwego miasta.
Tym razem załapała, gdy ją próbował obrazić.
  - Ja, jedzenie?! – pomachała poruszona groźnie zaciśnięta żelową piąstką w jego stronę. Jej palce były dość zdeformowane w porównaniu do ludzkich, więc bliżej temu było do galaretkowej kulki nabitej na patyk. – Dawaj, spróbuj mnie zjeść. Zobaczymy jak będziesz śpiewać jak ci wpłynę do płuc, albo pogłaszcze serduszko od środka. – Mówiąc to, puściła cześć utrzymywanego ręką ciała i utworzyła zeń całą jedną nogę, którą skierowała w jego stronę, zachęcając, by wziął sobie jej kawałek. Brakowało oczywiście na stopie paznokci i kształt był tylko zbliżony, ale oczywisty do rozpoznania.
  - Co to za etap wdrażania i jak go przejść. Miejmy już to za sobą, co mam znów zrobić? – mówiła nieco zdenerwowana. Była niecierpliwa. Chciała nagrodę jak najszybciej, już tyle dni wyobrażała sobie te obiecane czekoladowe jajka i jakoś nigdy nie mogła ich dostać.
  - Czy po tym etapie siądziesz wreszcie bliżej jak normalna istota? Kanapa jest duża, nie zjem cię. A nawet jeśli bym miała spróbować, to trochę by to potrwało, musiałbyś chyba spać. – choć pewnie rozpuszczanie przez kwas nie należało do przyjemnych, więc by się automatycznie obudził.
Obracała to w żart, ale czuła tę izolację, którą wszyscy jej serwowali i bardzo jej to doskwierało. Każdy w bezpiecznym odstępie, zero kontaktu fizycznego. Wszyscy się jej bali i pewnie mieli dobry powód, była w końcu bardzo od nich inna. Mimo ogólnie wesołego nastawienia trochę jej teraz mina zrzedła.


~kisiel~

Powrót do góry Go down





Niedźwiedź
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Hideo "Niedźwiedź" Ryozo
Wiek :
35
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
173cm / 68kg
Znaki szczególne :
Azjatyckie rysy twarzy; Blizna na plecach
Pod ręką :
Dwa dodatkowe magazynki do Glocka, klucze od mieszkania, portfel z dokumentami i plikiem pieniędzy, Kosmata Broszka [bonus]
Broń :
Amok V980, Glock 17, Kastet, Nóż wojskowy
Zawód :
Żołnierz w MORIA
https://spectrofobia.forumpolish.com/t824-hideo-ryozo https://spectrofobia.forumpolish.com/t851-akta-osobowe-hideo-ryozo#11438
NiedźwiedźNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 24 Lis - 16:59
  "Od tego zawsze miałam służbę."
  Czyli wszystko teraz jasne. Wychowywana dziewczynka, ze złotą łyżką w gębie, wygodnym siedziskiem i na dodatek obszernym łóżkiem. Na bank codziennie ktoś czyścił jej buty swoim językiem, gdy ta spacerowała po ubrudzonych błotem ścieżkach. Aż współczuł nieszczęśnikowi tego smaku i tego, że musiał prawdopodobnie znosić te wszystkie widzimisię panny rozpuszczonej.
  Sam wiedział jak to bywało, pochodził z dość zamożnej rodziny. Rzadko kiedykolwiek o tym mówił, a jeśli już w ogóle mówił to musiał być naprawdę mocno wstawiony. Pary z ust nie puszczał, unikał swojej przeszłości chcąc, aby to przyszłość była dla niego ważniejsza. Miał ją kształtować tak jak on chciał, a nie jak ktoś inny sobie to wyobraził. Stawianie na swoim i brnięcie do przodu, jego zasady.
  — Pewnie Ci brakuje tych wszystkich służek, co? Żeby za Tobą chodziły i sprzątały po Tobie.
  Zmarszczył brew, gdy eksperyment zaczął się śmiać. Co było w tym takiego zabawnego? Żeby tak drwić z żołnierza, który w każdej chwili może rzucić się w gniewie było bardzo nierozsądnym posunięciem. Hideo z całych sił tłumił w sobie swój wybuchowy temperament, choć widać było, a nawet słychać jak zgrzyta zębami. Wyprostował się momentalnie na krześle nabierając powietrze w płuca i wypiął klatkę piersiową do przodu.
  — Skończyłaś? Czy mam Cię wrzucić do słoiczka? — pogroził widocznie rozdrażniony tą kpiną.
  Nie miał zamiaru tłumaczyć się skąd wziął się ten pseudonim. Po zażyciu Amok V980 zawsze odczuwał jak jego ciało rosło, pęczniało, a dodatkowo płaszcz niedźwiedzia nadawał mu zwierzęcego wyglądu. Mruknął jeszcze cicho pod nosem niezadowolony z zachowania persony.
  "Kolor sraki?"
  — Nie, ludzkiego truchła — prychnął — Jesteście troszkę sto lat za murzynami — dodał po chwili na komentarz o armiach, które nie chowają się po krzakach.
  Ciężko było sobie wyobrazić w obecnych czasach z perspektywy mieszkańca Świata Ludzi, żeby żołnierze ubrani byli w zbroje i jeszcze na dodatek walczyli ze sobą twarzą w twarz na jakichś polach bitw. To już nie te czasy. Dawno się one skończyły.
  Rozbawienie wskoczyło nagle na jego twarz, gdy jego docinka odnośnie bycia jedzeniem zadziałała. Był z siebie niebywale dumny, co też można było zauważyć. Rozsiadł się wygodniej na krześle, rozluźniając nieco mięśnie. Spojrzenie kobaltowych oczu wbił w różową "dłoń" wpadając w śmiech.
  — Smacznego. Ja wolałbym jednak uniknąć zatrucia pokarmowego, chociaż znalazłaby się pewnie jakaś dusza, której można by było to zaproponować — wyszczerzył kły w uśmiechu — Ale jak chcesz mi serduszko pogłaskać, to nie musisz wcale w taki sposób.
  Wpatrywał się w nią wyzywająco ciekaw jej reakcji.
  — Nic specjalnego. Jesteśmy zwyczajnie ciekawi, czy nie będziesz chciała spierdolić przy najbliższej okazji i czy będziesz się nadawać do działań w terenie na rzecz naszej organizacji. Bo co jak co — puścił jej oczko — Jesteś na tę chwilę naszą własnością. A nawet takie trzeba sprawdzać i muszą przechodzić etap wdrażania.
  Westchnął cicho na jej kolejne słowa; pokręcił głową.
  — Przyzwyczajenie. Nie obraź się, ale ja do nikogo za blisko nie podchodzę.


Fuck my life, can't save that, girl

Powrót do góry Go down





Gel-03
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
40.
Rasa :
Cyrkowiec.
Wzrost / Waga :
160cm/120kg
Znaki szczególne :
Przezroczysta i jak kisiel.
Pod ręką :
Mała metalowa kulka w podbrzuszu, telefon w prawym udzie.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t830-gel-03
Gel-03Nieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 24 Lis - 18:44
Do rzeczy, z którymi dorastała, się po prostu przyzwyczaiła nie z własnej woli, nie wybrała w końcu rodziny, w której się urodziła. I tak była buntowniczką, o czym często za młodu przypominały bolące pośladki. Gdyby jeszcze zabroniła służbie wchodzić do swojego pokoju i gotowałaby sobie sama, to by dopiero jej zabrakło półdupków. Ostatecznie i tak mało przypominała Upiorną Arystokrację, wręcz przez to nie dogadywała się ze swoimi. Byli zbyt poważni, a ona dla nich zbyt lekkoduszna.
  - Przecież przydzielili mi ciebie, czemu miałoby mi ich brakować. – uśmiechnęła się szyderczo, przykładając paluszek do ust. Nie rozumiała jeszcze struktur tej organizacji ani nie wytłumaczono jej zbytnio jaką funkcję reprezentuje Niedźwiedź. Jako że miała go jednak za trepa, kim mógł być więcej niźli opiekunką?
  - Teraz mam mniejsze zapotrzebowanie na służbę, więc nie narzekam. Nie musisz już po mnie zabierać nocnika, zresztą praktycznie nic do mnie nie należy, tylko słoik w labie wypucować. Macie zresztą sprzątaczki, które opiekują się wspólnymi przestrzeniami. – Choć nawet i one były dość ponuro ubrane. Miło było jednak znajdywać podobieństwa między ich światami, wszędzie ktoś brud produkował i ktoś go eliminował.
  - Do słoiczka? Niee, jeszcze wcześnie, spać później. – Mężczyzna coraz bardziej się jej podobał. Jej zainteresowanie widocznie wzrosło i wydawała się być bardziej pobudzona i żywa. Brakowało jej takich interakcji, a akurat w tej grze była naprawdę dobra. Dotychczas wszyscy byli tacy formalni i oschli. Nawet jeśli źle o niej myślał, to się z tego powodu bardzo cieszyła. Aż dziw, z czego przyszło jej się radować.
  - „Murzynami”? Co to ma znaczyć? Wy jesteście za to „sto lat za dachowcami. – Starała się z kontekstu wyłapać sens i dopasować najbliższy odpowiednik. W prawdzie każdy świat dominował w jakiejś dziedzinie, a w drugiej był do tyłu. Teraz bardziej jej imponował Świat Ludzi i jego naukowa technologia, ale przy takiej okazji nie mogła odpuścić zostania adwokatem Upiornego. - A z ciebie szczególnie, przywódca Miauczących Zmor. – znów zaczęła się gromko śmiać, nie robiąc sobie niż tego, że pewnie mężczyzna nie załapie nawiązania. Tym lepiej.
  - A w jaki sposób mogę? – spytała zaciekawiona. Nie wiedziała czy to znów różnice kulturowe i nie rozumie jakiegoś ukrytego sedna, czy może po prostu on… jest jakiś nieoczytany. Ludzie nie mieli chyba wyciąganego serca z jakiejś klapy? - Mam zarecytować balladę? Nie panuje jeszcze nad tym ciałem tak, bym nadawała się do tańca. – Już widziała jak jej organizm chlupotałby na wszystkie strony.
  - Hmm… nawet nie wiem jak przechodzicie między Krainami. Zresztą dobrze mi tu, choć mój apetyt rośnie, a służba jest mało użyta w karmieniu mnie. Może będę wyjść musiała zapolować na jakiegoś człowieka. – Odgryzła swoją dolną wargę, by nią po chwili plunąć w swoje nogi. Haha, teraz to może robić tak groźne miny, co nikt by ich nie wyśnił. Po chwili jej usta się zregenerowały. Oczywiście w pełni blefowała. Nigdy nikogo nie zabiła i miała dylemat czy w ogóle byłaby zdolna jeśli misja by tego wymagała. Odstawiała tą myśl ciągle na kiedyś.
Niedźwiedź powiedział, że do nikogo nie podchodził. Co jednak gdyby to ona była prowodyrem? Bała by się przy Nicolasie wykazać taką impertynencją, ale nie sądziła by Pan Blaszany Żołnierzyk zajmował tu jakąś znaczną funkcję, więc co jej szkodziło? Gdy nie ma reperkusji, to grzech nie badać granic!
  Zsunęła się nagle z kanapy i wtoczyła na stół, by położyć się nań plackiem na brzuchu, zwrócona w jego stronę. Wytworzyła sobie pełne nogi, by móc nimi machać w powietrzu. Długie kisielowe włosy okrywały jej plecy, kończąć się w sporej kałuży wokół jej tyłka, gdzie teraz zebrała się reszta jej ciała. Patrzała przy tym cały czas Niedźwiedziowi prosto w oczy.


~kisiel~

Powrót do góry Go down





Niedźwiedź
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Hideo "Niedźwiedź" Ryozo
Wiek :
35
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
173cm / 68kg
Znaki szczególne :
Azjatyckie rysy twarzy; Blizna na plecach
Pod ręką :
Dwa dodatkowe magazynki do Glocka, klucze od mieszkania, portfel z dokumentami i plikiem pieniędzy, Kosmata Broszka [bonus]
Broń :
Amok V980, Glock 17, Kastet, Nóż wojskowy
Zawód :
Żołnierz w MORIA
https://spectrofobia.forumpolish.com/t824-hideo-ryozo https://spectrofobia.forumpolish.com/t851-akta-osobowe-hideo-ryozo#11438
NiedźwiedźNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Czw 25 Lis - 19:22
  — Chyba sobie pomyliłaś żołnierzy i pracowników ze służbą. Tu nikt na Twoje zawołanie nie będzie. Prędzej wykonują swoją pracę, więc nie wyobrażaj sobie zbyt wiele.
  Uśmiechnął się do niej łagodnie, czując jak ściska go w żołądku. Jak można tak wykorzystywać ludzi, mieć takie podejście do nich? To, że była damulą z dworku Krainy Luster wyczuć się dało z odległości kilometra, nie wspominając już o tym, że było to wpisane w jej akta.
  — Dla Ciebie może to idealna pora, skoro tak świetnie idzie Ci pyskowanie.
  Ile ona mogła mieć lat, że tak mówiła? Zaczął się zastanawiać jak wielkim, rozpuszczonym bachorem do tej pory była, żeby się w ten sposób zachowywać. Jakby była u siebie, a wcale tak nie było. Coraz bardziej kusiła go opcja wciśnięcia jej do słoika i wpisanie w raport: "test lojalnościowy - nieudany".
  Już pal pięć, że miałby przez to suszony łeb.
  Wywrócił oczami na słowo o dachowcach. Technologicznie to właśnie Lustrzani byli zdecydowanie w tyle. Jeśli chodziło zaś o sprawy magiczne, to ciężko było na to spojrzeć obiektywnie, kiedy siedzi się w ludzkiej organizacji pełnej magii i dziwów. Nadal był zdziwiony, że jeszcze kilka lat temu nie wiedział nic o tym świecie.
  — Tak, tak... dachowcami. Pragnę zauważyć, że to Ty ekscytowałaś się na widok telewizora i programów w nim lecących — pomachał w jej kierunku palcem.
  Na nowy pseudonim warknął w jej kierunku czując jak mięśnie znów się napinają szykując ciało do możliwego ataku. Taka zniewaga, już wpisywał jej w myślach minus i bardzo poważnie zastanawiał się nad tym, czy wzięcie jej do swojego zespołu będzie dobrym pomysłem. Miała wiele zalet w obecnej formie, bycia eksperymentem, którego praktycznie nie widać. Nie wykorzystanie tego na rzecz MORII byłoby błędem.
  — Te, galaretko. Bo Cię przerobię na żarcie dla psów.
  Zachciało jej się śpiewania ballad? Oni już kompletnie nie mają co robić w tym świecie? Co jeszcze? Romeo, Romeo, gdzie jesteś Romeo?
  — Nie, możesz na przykład mnie nie drażnić.
  I znów to przedmiotowe traktowanie ludzi z organizacji. Jakby ktoś stał z boku to mógłby przysiąc, że krzesło, na którym siedział Hideo zaskrzypiało, a nawet kilka drzazg poleciało na podłogę. Czara goryczy przelała się, kiedy ten kolorowy glut, który nie miał określonej formy postanowił położyć się plackiem na stole. Zaraz obok Ryozo...
  Warga drgnęła mu groźnie, a kobaltowe ślepia świdrowały spojrzeniem Gel-03, która wyraźnie próbowała zirytować, bądź sprawdzić granice wytrzymałości żołnierza. Językiem przejechał po zębach starając się uspokoić przez liczenie każdego kła z osobna. Jeszcze tego brakowało, żeby ten glut go dotknął.
  Podniósł się delikatnie z krzesła, aby odsunąć się wraz z nim od stolika.
  — Co Ty robisz? — spytał z lekkim warkotem wydobywającym się spomiędzy jego warg.
  — Chcesz się przekonać gdzie raki zimują, że się tak do mnie łasisz teraz? — cierpliwość naprawdę powoli mu się kończyła, zważywszy na to, że już był praktycznie na skraju wytrzymałości.
  — Czego nie rozumiesz, że nie zbliżam się do innych na pewną odległość?


Fuck my life, can't save that, girl

Powrót do góry Go down





Gel-03
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
40.
Rasa :
Cyrkowiec.
Wzrost / Waga :
160cm/120kg
Znaki szczególne :
Przezroczysta i jak kisiel.
Pod ręką :
Mała metalowa kulka w podbrzuszu, telefon w prawym udzie.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t830-gel-03
Gel-03Nieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Czw 25 Lis - 22:32
  - Jeśli służysz organizacji, to nie czyni to z ciebie służby? – uśmiechnęła się przebiegle. Była przyzwyczajona do hierarchii, ktoś kto stał wyżej, mógł rozkazywać wszystkim z niższego szczebla. Kobieta nie wiedziała jakie dokładnie sama zajmuje miejsce w hierarchii MORIA. Starała się to wybadać. Na pewno była niezastąpiona, z tego co rozumiała, eksperyment był skomplikowany i ze wszystkich porwanych w tym celu lustrzaków, tylko ona go przeżyła. Była też choć trochę cenna, o czym przypominał okrągły implant w podbrzuszu, który gotów był eksplodować, gdyby zachodziło ryzyko utraty. Spektakularny ostateczny dowód jej posiadania. Dla Nicolasa była na pewno ważna, tylko czemu wszyscy inni musieli traktować ją jak rzecz, nie osobę. Przedmioty z zasady nie były zbyt ważne. Dochodziły do jej świadomości właśnie bolesne implikacje.
  - Oj, tylko stwierdzałam fakty, sama lubię dachowców, więc tak, osobiście imponuje mi wasz świat. – Co ciekawe w tym kontekście użyty przez nią tytuł mógł być zrozumiany jako komplement, jednak jak ostatecznie było? Na pewno nie miała zamiaru wyjawiać swoich intencji.
  - Choć pamiętaj, że nasz świat ma wiele do zaoferowania. Nie zauważyłam, żebyście mieli możliwość czytania wspomnień lub ich wymazywania – a z tego drugiego chętnie by sama skorzystała. – Wydaje się też, że nie możecie cofać wieku i wskrzeszać zmarłych. – Kwestia ludzkiej krótkowieczności była dla niej ogromnym szokiem. Ludzie, którzy wokół niej pracowali byli niczym dzieci z jej świata, choć z zachowania przypominali staruszków. Tak wspaniały świat, a tak mało czasu by się nim nacieszyć.
  - Zakładam, że jesteś ode mnie trzy lub dwa razy młodszy. Mógłbyś mi mówić mamo lub babciu. – Nie umiała jeszcze oceniać ich wieku, na jej oko dała by mu z piętnaście lat. Wiek jej samej trudno było odnaleźć w papierach. Ogólnie bardzo mało mówiła o swoim poprzednim życiu. Większość rozmów w laboratorium odnosiła się do codziennego życia obecnego. W pierwszych tygodniach praktycznie odrzuciła to czym kiedyś była. Dopiero ostatnio czuła się nieco bardziej swobodnie i napominała luźno o niektórych rzeczach i wspomnieniach. Została porwana w szczerym polu, nawet nie wiedzieli kim są jej rodzice, a w obawie o ich bezpieczeństwo silnie zatajała tę informację.
  - Aż tak nienawidzisz zwierząt? – zmarszczyła brwi. Ciekawiło ją, czy to cecha ludzka, czy typowo jego, co by było nieco dziwne gdy bierze się od zwierzęcia pseudonim. – Chciałbyś im zafundować zatrucie pokarmowe, o którym wspominałeś? – Była dumna, że tak złapała go za słówka.
  Dalej targnęła się na stół i rzeczy trochę wyszły spod jej kontroli. Obserwowała jego reakcję bardzo dokładnie, niczym naukowcy, którzy ją co dzień doglądali. Jednak zupełnie nie spodziewała się tego. Miała wrażenie, że to czyste obrzydzenie i nienawiść.
  - Ja… Ja… - zająknęła się, nagle zupełnie zlękniona. Z jej oczu zniknęła wesołość i spokój, by zrobić miejsce przerażeniu. O wiele szybciej się wycofała, wracając na kanapę i wręcz wpływając w fałdy i wolne przestrzenie, by materialnie być jak najdalej. Tym razem usiadła już bardziej dojrzale. Nogi i jej reszta ciała na ziemi. Stół, który to zasłaniał, sprawiał, że wyglądała o wiele bardziej normalnie bez tego całego balastu.
  Chwilę jej zajęło, by się uspokoiła, lecz dalej już wydawała się zupełnie inną osobą.
  - Przepraszam Pana. Pomyliłam się w ocenie Pana osoby, myśląc, że jest Pan inny. To mój błąd w założeniu, że ludzie mogą być różni. – jej głos był nieco niższy, a formułowane zdania o wiele bardziej starannie składane. Nie wypluwała już luźno słów.
  Przychodziło jej wielokrotnie, że musiała uczestniczyć w rodzinnych balach i oficjalnych wizytach. Musiała wtedy zachowywać się jak osoba, którą nie jest, a którą powinna była być. Wiedziała więc jak trzymać wysoki poziom godny szlachty. Uznała zupełnie poważnie w strachu, że znowu jest to od niej oczekiwane.
  - Obrzydzenie do kontaktu wydawało mi się cechą Waszej rasy, nie wiedziałam, że to może być kwestia indywidualna. – mówiła głosem zimnym i pozbawionym uczuć. Znów, choć bardzo tego nie chciała, odgradzała się od nich.
  Wracały do niej wspomnienia z czasu porwania. To gdy budziła się tymczasowo w tygodniach tortur wypełnionych bólem i na co musiała patrzeć. Obecna fasada pomagała jej w zachowaniu spokoju.
  - Moja pierwsza misja przebiegła pozytywnie. Możecie mnie wysłać na kolejną, choć z powodu widocznych różnic kulturowych i rasowych muszę znów być znów sama. – przy ostatnich słowach jej głos nieco się załamał, przez to w zdenerwowaniu wbiła sobie palec w bok nogi.
  - Może faktycznie to już pora na sen.


~kisiel~

Powrót do góry Go down





Niedźwiedź
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Hideo "Niedźwiedź" Ryozo
Wiek :
35
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
173cm / 68kg
Znaki szczególne :
Azjatyckie rysy twarzy; Blizna na plecach
Pod ręką :
Dwa dodatkowe magazynki do Glocka, klucze od mieszkania, portfel z dokumentami i plikiem pieniędzy, Kosmata Broszka [bonus]
Broń :
Amok V980, Glock 17, Kastet, Nóż wojskowy
Zawód :
Żołnierz w MORIA
https://spectrofobia.forumpolish.com/t824-hideo-ryozo https://spectrofobia.forumpolish.com/t851-akta-osobowe-hideo-ryozo#11438
NiedźwiedźNieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Wto 30 Lis - 22:21
  Magiczne pierdy...
  Wszystko to, co wymieniła było dla niego czarcią klątwą. Ona sama, choć była eksperymentem, wcześniej była czarcim pomiotem, który w jego odczuciu był na tyle niebezpieczny, że wypadałoby go zamknąć. Albo chociaż odsunąć od reszty społeczeństwa. Jak jakiegoś psychopatę, który wymordował dziewczynki pozostawiając ich ciała przy autostradzie i to bez bucików. Odbierając im tym samym tożsamość.
  — Możesz pomarzyć. Wyglądasz na 5 lat i tyle Ci daję — podniósł lekko podbródek ku górze oceniając różową galaretkę. Jej zachowanie i wygląd jasno mu sygnalizowały, że daleko temu czemuś było do zachowania kultury, czy też powstrzymania swoich infantylnych zapędów.
  Wywrócił oczami o wspomnieniu o zatruciu pokarmowym. Te psy jadły gorsze rzeczy i zdecydowanie można było uznać, że miały one stalowe żołądki. Nie raz widział, jak pałaszowały kilkudniowe truchło jakiegoś potwora z Krainy Luster. Oczywiście nie wszystkie dobrze reagowały, ale na dłuższą metę nic im wcale nie było.
  Drżąca warga rozgniewanego Hideo świadczyła o tym, że jego cierpliwość, której i tak nie miał wiele, szybko się kończyła. Obserwował więc uważnie postępowanie żelka, który chyba w końcu zrozumiał, że jego zachowanie było zdecydowanie nie na miejscu.
  — Co "ja"?
  Spomiędzy jego spierzchłych ust wydobyło się groźne warknięcie.
  "Pomyliłam się w ocenie Pana osoby, myśląc, że jest Pan inny. To mój błąd w założeniu, że ludzie mogą być różni."
  Te słowa uderzyły w niego z taką siłą, że prawie spadł z krzesła. Prawie, ponieważ trzymał się mocno wpatrując się intensywnie w kolorową breję, która postanowiła zacząć zachowywać się z kulturą. Chociaż była to dziwna, nagła zmiana, która wprawiła go w niemałą konsternację. Ale po kolei. Nie dość, że panna żelkowa miała czelność nazwać go takim samym jak każdy inny było dla niego irytujące. Czyżby naprawdę spotkała tylko takich ludzi, którzy byli sztywni i trzymali się zasad? Zdawał sobie sprawę z tego, jaki miał charakter, czasem ciężko było do niego dotrzeć, ale już jako kogoś polubił, to potrafił stać za nim murem i żartować prawie nieustannie.
  Drugą sprawą było natomiast to, że dziewczyna nagle zaczęła brzmieć sensownie. Uniósł brew ku górze w widocznym zdziwieniu puszczając już bokiem słowa, które będą mu jednak co jakiś czas odbijały się echem w saganie.  
  — Jest to jak najbardziej kwestia indywidualna. Dopóki się do kogoś nie przekonam i nie zaufam nie pozwalam na zbliżanie się do mnie. Jest to całkiem rozsądne, zwłaszcza że w organizacji każdy ma coś za uszami, a znalezienie tej zaufanej osoby może graniczyć z cudem. Tak więc - tak. Jak najbardziej proszę o to, byśmy na ten moment utrzymywali między sobą pewną odległość.
  Uderzył kilka razy butem o podłogę, rytmicznie. Rzucając pobieżnie spojrzeniem po dokumentach, które dostał udało mu się tę informację wyczytać. Misja jak najbardziej przebiegła z powodzeniem, ale jedna misja nie jest wszystkim tym, co wymagali.
  — Poza nią ważne są też relacje z innymi. Samo to, że wykonujesz rozkazy i polecenia nie jest wystarczające, pamiętaj.
  Ponownie wybrzmiał dźwięk uderzanego buta o podłogę. Niedźwiedź wpatrywał się nadal w Gel-03, myśląc nad czymś intensywnie.
  — Nie.
  Kącik ust uniósł mu się lekko ku górze
  — Zaintrygowałaś mnie. Skąd taka nagła zmiana w Twoim zachowaniu? Jeszcze chwilę temu byłaś niezwykle żywa.


Fuck my life, can't save that, girl

Powrót do góry Go down





Gel-03
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
40.
Rasa :
Cyrkowiec.
Wzrost / Waga :
160cm/120kg
Znaki szczególne :
Przezroczysta i jak kisiel.
Pod ręką :
Mała metalowa kulka w podbrzuszu, telefon w prawym udzie.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t830-gel-03
Gel-03Nieaktywny
Re: Kompleks wypoczynkowy
Sro 1 Gru - 15:30
  Czas był inaczej mierzony w tej krainie. Wiele dni ją ominęło, gdy była nieprzytomna podczas porwania i dziejących się eksperymentów. Nieświadomość upływu czasu jeszcze bardziej wzmagała jej niepokój. Przez wiele miesięcy nie mogła zupełnie się w tym połapać. Na dodatek jeszcze ten sztuczny cykl dzienny, dyktowany jedynie przez aktywność świateł górnych w laboratorium. Gdy mogła ujrzeć wreszcie słońce, jej nastrój zupełnie się odmienił.
  Na szczęście była pani inżynier, która się nad nią zlitowała i pomogła obliczyć odpowiednik daty lustrzanej. Dzięki temu była pewna, że niedawno minęły jej urodziny. Zupełnie powszechnie i zimno, bez celebracji, żadnych fanfarów ani ciasta. Oczywiście powodem mogło być, że się tą informacją nie podzieliła, ale wątpiła, by coś to zmieniło. Oni byli inni.
  - Mam od niedawna czterdzieści lat, a ty? – Niedźwiedź nie wykazywał się zbytnio bystrością, oceniając wiek po wyglądzie czegoś, co mogło przybrać każdą postać. Jeśli by chciała, to mogłaby przecież sobie dodać starcze zmarszczki i zreumatyzowane stawy.
  Podzieliła się wreszcie tą informacją, chcąc bardziej zrozumieć ich świat. Umiejętność rozpoznawania wieku była dość istotna, żeby wiedzieć, gdzie kierować szacunek, a gdzie można było sobie odpuścić.
  Jego drżąca warga i podejście przypominało jej nieco własnych rodziców. Był to jeszcze kolejny powód dla jej nagłej przemiany, wobec rodzicieli była bowiem słaba.
  Nie widziała zbytnio reakcji na jej słowa, odwracała wzrok. To spoglądała na siedzenie obok, to na stół, chętnie zatopiłaby głowę we własnym ciele, ale wtedy gorzej roznosiłby się jej głos.
  - Wiesz… nie spodziewałam się, że niektórych rzeczy, do których byłam przyzwyczajona, będzie mi brakować. Wydawały się tak prozaiczne – zaczęła się zwierzać. Nie była przed nią odpowiednia ku temu osoba, ani nie był to odpowiedni czas. Nie miała jednak zupełnie nikogo innego, a jej desperacja sięgała zenitu.
  - Dla Lustrzan dotyk jest normalny. Przyjaciele, rodzina, znajomi, nawet nowi. Podają sobie ręce, tulą się, głaszczą, bawią. Rozumiem, że nie macie u siebie czegoś takiego jak empatia, ale spróbuj wyobrazić sobie, że ktoś jest czegoś ważnego pozbawiony na cały rok. Teraz mam wrażenie jakbym miała wybuchnąć, gdyby ktoś mnie dotknął. – Mówiła jakoby ludzkości były to zupełnie obce koncepty, ale tak po prostu jej to pokazali. Brała swoją wiedzę tylko z własnych obserwacji i tego jak ją traktowano.
  - Gel-01 i Gel-02 umarły podczas projektu. Jestem samotna, nie mam nikogo ani niczego. Żadnego przyjaznego dziwadła. Nie lubiłam szczególnie swojej rodziny, ale widocznie rozłąka coś robi dziwnego z umysłem, że mi ich brakuje. Myślałam też, że unikatowość jest plusem, dopóki nie uderzyła ta samotność i bycie traktowanym jak przedmiot. – Oczywiście, nie zakładała żeby on mógł zrozumieć choć część jej słów. Musiała jednak po prostu się wygadać, mieć jakiegoś powiernika.
  - Zmiana? – Na to pytanie wstąpiło w nią zdenerwowanie. Choć starała się być spokojna i nie prowokować agresji, to tego już nie mogła wytrzymać. Jak on mógł mieć tak mało ogłady i pojęcia sytuacji, by nie móc tego wprost załapać. Zacisnęła mocno ręce wokół swoich kolan w złości.
  - „By zrozumiał cię potwór, mów jego językiem”! Co w tym trudnego do pojęcia, że staram się uniknąć kolejnych tortur i złości drugiej osoby! – Jej zimna apatyczna persona przygasła, z nieco większą pewnością spojrzała mu prosto w oczy. Była zła.
  Nie myślała nad tym, że informacje którymi się dzieli mogą kiedyś wrócić by ugryźć ją w żelowe pięty.


~kisiel~

Powrót do góry Go down





Gel-03
Gif :
Kompleks wypoczynkowy - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
40.
Rasa :
Cyrkowiec.
Wzrost / Waga :
160cm/120kg
Znaki szczególne :
Przezroczysta i jak kisiel.
Pod ręką :
Mała metalowa kulka w podbrzuszu, telefon w prawym udzie.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t830-gel-03
Gel-03Nieaktywny
Fabuła umarnięta i wstrzymana.


~kisiel~

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach