Kawiarnia z ogrodem "Makówka"

avatar
GośćGość

W sumie by nie było nic niezwykłego gdyby nie fakt, że wszystkie rośliny były w budynku, a przygotowania były na zewnątrz - ot uroki Odwróconego Osiedla. Poza tym to była dość zwyczajna kawiarnia. Kawy, herbaty, ciasta, kanapki pewien wybór słabszych alkoholi. W sezonie lody, grzańce. Stylistyka raczej rustykalna z miłą obsługą, która chyba potrafiła czytać w myślach, bo potrafiła przynieść zamówienie przed jego złożeniem.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Mavet po wyjściu z pociągu zabrał dziewczynę niemalże prostą drogą do tego przybytku. On nie musiał jeść, ale jak zawsze był przygotowany więc wiedział gdzie iść. Gdy podeszła kelnerka wskazał trzy szponiaste palce nie odzywając się słowem. Pracownica zrozumiała o co mu chodzi i zaprowadziła parę do trzyosobowego stolika. W sumie to cztero, bo trzy nie było.
Zamaskowany osobnik, który się nie odzywa z drobną dziewczyną. Wcale nie byli tu najdziwniejszą parą.
Zanim porządnie usiedli już przychodziła ta sama kelnerka z tacą tego co chciała dziewczyna.
Spojrzał na zegar i powiedział do swej towarzyszki:
- Mamy jakieś piętnaście minut dla siebie. Potem zacznie się część właściwa tej wycieczki. - po chwili przerwy dodał - Jedz i pytaj jeśli masz o co. Postaram się odpowiedzieć na każde pytanie najlepiej jak umiem.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Gdyby mogła, nie opuszczałaby ciekawego wnętrza pociągu. Czy jeszcze kiedyś przyjdzie jej podróżować w ten sposób? Oby. Chociaż był to jej pierwszy raz, zdecydowanie polubiła ten sposób poruszania się na dalsze dystanse. Dzięki podróży i towarzystwu, zapomniała o bólu pleców i odrastających skrzydeł. Pewnie próbowałaby się ich pozbyć, gdyby nie sam Mavet, który nakazał by tego nie robiła. Może faktycznie dwie dodatkowe kończyny przydadzą jej się na coś...? Kto wie.
Dreptała za nim próbując dotrzymać tempa kroku jakie narzucił. Było ciężko, bo była najedzona i nieco senna po dobrym posiłku. Kto by pomyślał, że spotka na swojej drodze kogoś tak dobrego jak on? Kogoś, kto nada jej życiu sens, zaopiekuje się i zapewni wszelkie wygody.
Pokochała Maveta, ale czy tak naprawdę wiedziała co znaczą słowa, które mu w pociągu powiedziała? Głupiutka, młodziutka gąska, której świat zawalił się w jednej chwili, w drugiej znalazła się na ulicy, w trzeciej została uratowana przez zamaskowanego mężczyznę, którego starali się unikać chyba wszyscy przechodzący mieszkańcy.
Rozglądała się ciekawsko na boki, starając się zapamiętać miejsce do którego przybyli. Być może lokalizacja kawiarenki do której właśnie zmierzali przyda się w przyszłości.
Wnętrze lokalu było przytulne i śliczne! Mimowolnie uśmiechnęła się i czując zapach świeżo mielonej kawy i czekolady, pomyślała o gorącym kakao. Mocnym, nieco gorzkawym, gęstym. Tata kiedyś obiecywał, że zabierze ją na takie, kiedy tylko sytuacja poza laboratorium się ustatkuje.
Zrobiło jej się smutno i nieco przygasła, kiedy pomyślała o ojcu. Gdyby żył... pewnie cieszyłby się, że jego córka znalazła przyjaciela. Nigdy nie patrzył na wygląd, dla niego liczyło się wnętrze więc Mavet z pewnością by mu się spodobał. Może nawet by się zaprzyjaźnili?
Usiadła przy stole i kiedy tylko przyniesiono jej kakao, prawie pisnęła z radości. Skąd wiedzieli...? Nie ważne! Przyssała się do wysokiej szklanki jak glonojad do szyby. Na jej ustach pojawił się błogi uśmiech już po pierwszym łyku. Jak tylko wypiła wszystko, przyniesiono jej dokładkę.
Pokiwała głową na słowa Maveta ale najwidoczniej nie miała pytań. Piła swoje kakao, majtając nogami i prawie piszcząc z radości. Ojciec nie dożył spełnienia jej marzenia, szkoda. Ale spełnił je Mavet!

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Milczał.
Minęło pięć minut.
Milczał.
Minęło dziesięć minut.
Odezwał się.
-Podoba ci się tu? - to nawet nie był jego pomysł. Po prostu usłyszał kiedyś coś takiego jak inni przebywali w podobnej sytuacji. Zapewne to coś zwyczajnego.
Gdy minęło szesnaście minut wpadł zziajany mężczyzna.
Szczurowata gęba okolona wieńcem przetłuszczonych brązowych włosów. Szczerbate zęby. Ubranie, które zdecydowanie widziało lepsze czasy.
Jak zobaczył Maveta obciągnął ubranie i ruszył beztroskim krokiem w jego kierunku. Przynajmniej taki był zamiar. Krok był spięty.
Spóźnił się. Spóźnił się. Spóźnił się. On. Się. Spóźnił. Na. Spotkanie. Z. Tą. Maszyną. Do. Zabijania.
Był przerażony. Wiedział jak kończą ci, którzy wchodzą jemu w drogę. Nawet nie to. Wystarczy, że będą uciążliwi lub nieużyteczni.
Gdy zobaczył ładną dziewczynę siedzącą razem z nim od razu się trochę rozpromienił.
Chciał obok niej usiąść, ale Mavet wskazał szponem miejsce obok siebie.
Od razu oklapł.
- To jest Deryl. - powiedział blaszak wskazując na mężczyznę. Mężczyzna o imieniu Derik nawet nie pomyślał o tym by go poprawić. - Będzie robił za twój kontakt i przewodnika. Twoje zadanie jest proste, znaleźć mnie. Im szybciej ci się to uda tym szybciej będziesz mieć wolne i będziesz mogła robić co zechcesz. Zwiedzać tu, siedzieć na ławce ze mną czy wrócić do domu. On wie w jakich rejonach będę przebywał w danych przedziałach czasowych. Nie powie jednak gdzie i kiedy. Nie opuszczę jednak Odwróconego Osiedla.
Spojrzał na faceta.
- Jeżeli będzie ci się naprzykrzał powiedz mu to i by cię zostawił. Jeżeli nie pomoże to mu przywal. Jeżeli choćby podniesie na ciebie rękę to wie jak to się dla niego skończy. Jakieś pytania?
Facet miał tak sucho w ustach, że nawet nie mógł nerwowo przełknąć śliny. Jedynie jego grdyka się dwukrotnie poruszyła wydając cichy dźwięk.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Dni, tygodnie, miesiące mijały. Rim uczyła się coraz więcej rzeczy, przyzwyczajała się do szlacheckiego życia. Nadal nie lubiła jak służba się wokół niej ciągle kręciła. No poza Bianką, z którą się mocno zaprzyjaźniła. Często spędzały wolny czas razem w ogrodzie, gdzie Rim uczyła się jak zajmować się roślinami.
Uczyła się wszystkie bardzo pilnie i uwielbiała spędzać czas z Księciem, jednak...ostatnimi czasy coraz częściej nie miał dla niej czasu. Wiedziała, że ma dużo pracy, więc początkowo nic nie mówiła, gdy od zmieniał ich plany. Po prostu się uśmiechała i mówiła, że rozumie.
Cały ten czas miała kontakt z Iris, choć nie przyznała się dokładnie co robi u Księcia Vaele. Uznała, że skoro się jeszcze nie zdecydowała to nie ma co się chwalić...
Nadszedł w końcu dzień, w którym miały się spotkać. Aeron miał iść z Antylopą, ale gdy się zbierali, poinformował, że jednak coś mu znów wyskoczyło. Wcześniej musiała czekać dość długo, bo się przygotowywał...Poprzednie plany nie były aż tak ważne dla dziewczyny jak to. Bała się, że nie zdąży w szczególności, że czekała ich długa droga. I niestety....gdy to powiedział to było już za późno by w ogóle gdziekolwiek jechać....Chyba, że umiałaby się teleportować.
Ze złości wygarnęła mu, że powinien pamiętać o planach, przynajmniej o tych ważnych, planować swoje obowiązki tak by mógł znaleźć też dla niej choć trochę czasu. W zamian dowiedziała się jak to wygodnie sobie żyje. Aeron również stawał się niecierpliwy jeśli chodzi o jej odpowiedź. Mówił, że poczeka, ale wiadomo, każdy ma swoje granice.
W szoku cofnęła się i dodała jeszcze tylko, że powinien czasem o niej pomyśleć, że mimo iż jest z ulicy też może mieć jakieś swoje plany i nie powinien jej tak traktować. Mówiąc o zmianie planów na ostatnią chwilę.
Pierwszy raz się przez niego popłakała. Założyła szybko kurtkę, w końcu gotowa do wyjścia była już dawno, i zawołała Farishtę. Ogier już nie był taki agresywny, odkąd jego róg mu odrósł i tak nie irytował, ale nadal nie pozwalał nikomu by go dosiąść - porozmawiamy jak wrócę... - powiedziała jeszcze - Farishta jedziemy do miasta - powiedziała jeszcze i nagle przed nimi pojawił się portal do Szkarłatnej Otchłani. Dla Księcia to na pewno był szok. Kilka razy chciała mu powiedzieć, że koń nie tylko jest jednorożcem ale również magiczną Bestią. W końcu zrezygnowała. Spojrzała jeszcze smutno na Gospodarza i wskoczyła w portal, w kierunku Miasta Lalek.

Dotarła do miasta chwilę spóźniona. Zostawiła ogiera w polecanej przez Aerona stajni i trochę się ogarnęła. Ubrana była w wygodne spodnie oraz wysokie, wiązane buty na niskim obcasie. Do obcasów nadal nie mogła się przyzwyczaić...na górę założyła ładną, dopasowaną koszulę oraz kurtkę z futerkiem przy kołnierzu.
Poszła prosto do kawiarenki, w której się umówiły. Uśmiechnęła się przepraszająco, widząc Baśniopisarkę, która chyba zaczynała się już niepokoić - przepraszam panią za spóźnienie....miałam pewne ... problemy, z dostaniem się do miasta - podrapała się zakłopotana po tyle głowy.
Pani Iris się trochę zmieniła, ale sama Rim również. Nie była już taka wychudzona. Nadal szczupła, ale wyglądała zdrowiej, jej rogi zaczynały błyszczeć, coraz lepiej było widać cętki na nich. Włosy miała związane w luźny warkocz. Miała jednak nadzieję, że udało jej się ogarnąć po płaczu.....nie chciała denerwować pani Iris....nie gdy spotkały się po takim czasie.

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
Sama nie zauważyła, kiedy minęło kilka miesięcy. Czas, niegdyś płynący powoli, leniwą rzeką, gnał teraz jak szalony, górski potok. Baśniopisarka nauczyła się inaczej postrzegać jego upływ, odkąd znalazła się w otoczeniu istot długowiecznych, takich jak ona. Inna perspektywa, inne podejście i spokój. Tak, tego ostatniego potrzebowała, rozpaczliwie za tym goniła. I można było powiedzieć, że udało jej się to dogonić.
Była szczęśliwa. Czuła się doceniana, potrzebna. Chociaż Vyron Laraziron, jej nowy pan, był surowy i wymagający, wiedziała, że znaczy dla niej więcej niż mijany na ulicy kamień. Słyszała o nim wiele opowieści, jednak tylko niektóre okazały się prawdziwe.
Ich... przyjaźń była dziwna. Momentami ograniczała się jedynie do wypełniania rozkazów, składania meldunków, wymiany pojedynczych zdań by innym razem spełznąć na zupełnie inny tok. Intensywne spojrzenia, półuśmiechy, dwuznaczne wyrażenia. Niby przypadkowy dotyk.
Tak, flirtowała z nim. Szalenie jej się podobał, nie tylko dlatego, że uratował jej życie i podarował nowy cel oraz dom. Vyron był... trudny, ale dobry. A kogoś takiego pragnęła. Historia z Terry zakończyła się tragicznie, wypaliła piętno na duszy Iris, lecz należało żyć dalej. Pogodzić się z upływającym czasem i nauczyć się żyć ze swoimi traumami. Iris zmieniła się, zmieniła podejście i otoczenie. Tak, była szczęśliwa.

Tego dnia obudziła się wcześnie. Podekscytowana spotkaniem z dawną przyjaciółką, od rana miała dobry humor. Wykonała wszystkie swoje obowiązki perfekcyjnie, złożyła meldunek i oddelegowała swoich podkomendnych do pracy. Na szczęście dziś nie czekało ich nic trudnego.
Jej uśmiech nie umknął panu zamku. Viridian przyglądał się jej uważnie, szukając odpowiedzi na zawisłe między nimi pytanie. Kobieta wykorzystała jego zainteresowanie i posłała mu psotny uśmiech, mrugając do niego jednym okiem. Brunet odwrócił wzrok spłoszony i chociaż początkowo zamierzał, ostatecznie nie zaczepił swojej pani kapitan. Poprosiła o wolne popołudnie i je dostała, w zamian za świetnie wykonaną pracę.
Nie mając więc już żadnych obowiązków, przygotowała się na wypad do miasta. Jej miłość do kobiecych, stylowych strojów nie minęła dlatego i tym razem Baśniopisarka wybrała dla siebie coś, co podkreśliło nie tylko jej atuty ale i pozycję jaką zajmowała. Dzięki szczodrości Larazirona, miała kilka naprawdę ładnych kompletów.
W końcu gdy wybrała ubrania i skończyła z przygotowaniami, spakowała jeszcze do niewielkiej torebki kilka najpotrzebniejszych przedmiotów, poprawiła rozpuszczone włosy sięgające już łopatek i udała się do stajni.
Będąc w trakcie zapinania uprzęży ładnej, gniadej klaczy, zauważyła nadchodzącego Vyrona. Ubrany był jak do podróży, minę miał nieodgadnioną a gdy podszedł bliżej i zlustrował ją od stóp do głowy, zacisnął mocniej usta.
- Wyglądasz... naprawdę dobrze. - powiedział, odwracając wzrok od rozcięcia jej spódnicy, które odsłaniało spory kawałek uda, lecz nie zdradzało że Baśniopisarka ma pod nią krótkie szorty i prześwitujące pończochy, aby lepiej jej się jechało konno.
Uśmiechnęła się, zakładając kosmyk czarnych włosów za ucho. To dla niego była brunetką. Dla niego miała niebieskie oczy. Zauważyła, że taka mu się podoba... Nigdy by mu o tym nie powiedziała. Wszystko to było jej tajemnicą. Tęsknota którą skrywała w sercu była identyczną jak ta, którą skrywał on. To ich łączyło, ale kobieta nie miała odwagi postąpić krok dalej.
- Dziękuję. - powiedziała tylko i nie czekając ani chwili dłużej, wdrapała się na klacz i chwyciła pewnie wodze. Nie była mistrzynią jazdy konnej, ale znała podstawy.
- Pojadę z tobą. - powiedział nagle i sam wskoczył na przygotowanego przez służbę ogiera. Koń zatańczył niecierpliwie i zbliżył się do Baśniopisarki, a oczy Viridiana spotkały się jej oczami.
Znowu zapadło kłopotliwe milczenie, które przerwał mężczyzna, ale dopiero po kilku oddechach. Uśmiechnął się wyzywająco i szturchnął swojego rumaka w bok, sprawiając, że ten ruszył przodem.
- Arystokrata podróżujący sam to materiał na plotki. Jak zabiorę ze sobą jednego z moich ludzi, to przynajmniej uniknę szeptania za moimi plecami. - rzucił i ruszył. Iris pokręciła głową i spięła konia.

W czasie podróży dowiedziała się jedynie, że Vyron ma kilka spraw do załatwienia i nie będzie towarzyszył jej w spotkaniu. Baśniopisarka poczuła się uspokojona, bo nie zapowiadała w listach do Rim, że pojawi się z towarzyszem. Tfu, pracodawcą. Dobrodziejem. Łaskawym panem, który postanowił przygarnąć ją, wykarmić i jeszcze utrzymuje.
Nie rozmawiali wiele. Gdy dojechali do miasta, Laraziron dotrzymał jej kroku aż do kawiarni w której miała umówione spotkanie. Nie był ciekaw z kim, miał swoje rzeczy na głowie, dlatego nie zadawał więcej pytań. Pożegnali się dość sztywno i formalnie.
Iris z uśmiechem na ustach weszła do środka i zajęła zarezerwowane miejsce, ciesząc się, że przybyła jako pierwsza. Nie lubiła się spóźniać. Na służbie u Upiornego nauczyła się, że czas chociaż ma się go w nadmiarze, jest cenny i należy szanować drugą osobę, stawiając się o umówionych porach.
Zamówiła szklankę soku z dyni i cierpliwie czekała na Rim, nie mogąc usiedzieć w spokoju. A to bawiła się słomką, a to nuciła coś pod nosem.
Czy Upiorna ją pozna? Oby. Iris była ciekawa co u niej, jak się miewa, jak się zmieniła. Lekki stres sprawiał, że rozglądała się na boki na co co chwilę reagowała kelnerka, pytając czy podać jej coś jeszcze.

Przemierzając okolice kawiarenki, Vyron w pewnej chwili zatrzymał konia i spojrzał na maszerującą ulicą, białowłosą kobietę. Nie zwróciłaby jego uwagi, gdyby nie jej rogi. Zacisnął usta w kreskę, zmrużył lekko oczy. Znał większość szlachty tego świata ale jej nie. Kim była? Skąd się tu wzięła?
Jeśli uchwycił jej spojrzenie, zieleń jego oczu zaatakowała fiolet jej. Wpatrywał się w nią intensywnie, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów jej wyglądu. Nie zrobił jednak nic więcej.
Gdy zniknęła w kawiarni, odjechał w swoją stronę, zachowując myśli dla siebie.

Gdy zobaczyła białe włosy i znajome rogi, wstała z krzesła i zamachała do kobiety, zapraszając ją do stołu. Rim wyglądała inaczej, ale jej zmiana była fantastyczna! Przyjemnie się na nią patrzyło.
- Nie szkodzi. I proszę, mówmy sobie po imieniu. - powiedziała z entuzjazmem - Ależ się cieszę, że w końcu udało nam się spotkać! Opowiadaj, co u ciebie! - od razu przeskoczyła do tematu, który interesował ją najbardziej - Umm... Przepraszam, dam ci czas na złożenie zamówienia. Sama czekałam z jedzeniem. Słyszałam, że mają tu wyśmienite ciasto. Spróbujemy?
Jeśli się zgodziła, Baśniopisarka złożyła zamówienie i zajęła miejsce z zainteresowaniem wypisanym na twarzy. Patrzyła na Rim jak na zjawisko.
- Wypiękniałaś. - westchnęła w pewnej chwili - Wyglądasz przepięknie. No, opowiadaj!



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Szła szybko, żeby się jak najmniej spóźnij. Gdy jednak mijała mężczyznę na koniu, spojrzała na niego i zwolniła. Gdy fiolet napotkał zieleń, przeszedł ją dziwny dreszcz. Poczuła znów niepokój. Zdecydowanie chyba nie chciała mieć z tym Upiornym nic do czynienia. Oddaliła się szybko, mając nadzieję, że pójdzie w swoją stronę. Gdy weszła do Kawiarenki, jeszcze zerkała przez chwilę przez okna, czy Upiorny nie wraca.
Zdjęła kurtkę i odwiesiła na krzesło po czym poprawiła włosy, które jeszcze były trochę rozwiane po podróży. Wyciągnęła nawet jakiś dziwny kwiatek, który pochodził ze Szkarłatnej Otchłani po czym zachichotała i odłożyła go na stół. Na jej prawym rogu lśniła srebrno-złota ozdoba. Jedna z tych, które dostała na urodziny.
Zaśmiała się niepewnie i podrapała po tyle głowy, gdy Iris nagle zalała ją swoim entuzjazmem - dziękuję - powiedziała - chętnie spróbuję - przyznała i również poprosiła o sok dyniowy z dodatkiem cynamonu.
Zarumieniła się mocno i uciekła wzrokiem w bok - ja wypiękniałam? A Ty patrzyłaś ostatnio do lustra? - zapytała i spojrzała na kobietę - te kolory Ci pasują - przyznała z uśmiechem.
Zamyśliła się, wyraźnie zakłopotana. Co jakiś czas zerkając w kierunku okien, gdy tylko przejeżdżał przy nich ktoś konno. Trochę obawiając się, że to ten Upiorny. Naprawdę się go wystraszyła. Będzie musiała zapytać o niego Aerona jak już wróci....o ile będzie chciał z nią rozmawiać....
- Co u mnie tak? Ja....sama nie wiem od czego zacząć - przyznała niepewnie, zagryzając lekko dolną wargę - moje życie odwróciła się do góry nogami - przyznała - nie mogłam przywyknąć do życia w Zamku, jest wielki...i do tego pochodzę jednak z troszkę cieplejszej krainy niż Lodowe Góry, dlatego raczej siedzę w środku - zaśmiała się krótko - ale uczę się zajmować roślinami, nauczyłam się jeździć konno. Znalazłam przyjaciółkę, z którą mogę poplotkować i spędzić miło czas. Czasem pomagam w kuchni, wymieniając się przepisami z głównym Kucharzem - nie chciała zdradzać za wiele. Nie wiedziała jak Iris zareaguje na wieści, że Upiorna jest zaręczona. Nieświadomie nawet bawiła się pierścionkiem zaręczynowym na jej palcu - najczęściej siedzę jednak w bibliotece, albo w stajni - uśmiechnęła się do Iris, odbierając swoje zamówienie - ale...nie będę Cię zanudzać. Co u Ciebie słychać? Książę dobrze Cię traktuje? Słyszałam, że jest...dość bezwzględny, okrutny i surowy....ale, że dba od swoich poddanych - spojrzała w jej niebieskie oczy. W jej fioletowych było widać troskę. Jeśli się zmieniła to tylko od zewnątrz, choć może troszeczkę była pewniejsza siebie. No i przede wszystkim nie ukrywała już swoich rogów.

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
Widok Rim sprawiał, że uśmiechała się od ucha do ucha. Entuzjazm wprost wylewał się z niej i zarażał wszystkich. Nawet kelnerzy zaczęli między sobą żartować, czując się luźniej i po prostu lepiej. A że kawiarnia była prawie pusta, mogli sobie pozwolić na swobodę a rozmawiające kobiety na dyskrecję.
- Tak, wypiękniałaś! - podjęła - Ostatni raz gdy cię widziałam, byłaś... w nie najlepszej kondycji. - posmutniała, spuszczając wzrok - A ja... Tak, widziałam się w lusterku. Dziękuję, że tak uważasz. - zawinęła kosmyk za ucho, uśmiechając się nieśmiało - Potrzebowałam zmiany. Nadal lubię bawić się kolorami, ale w takiej wersji lubię siebie najbardziej. - wyjaśniła. Nie miała odwagi przyznać, że powód dla którego wybrała czerń na włosach i błękit oczu, towarzyszył jej w podróży, miał rogi i był jej obecnym panem.
Rim zerkała za okno, co przykuło uwagę Baśniopisarki. Chwilowo uznała jednak, że nie będzie płoszyć przyjaciółki. W razie problemu, Iris potrafiła je obronić, więc jeśli okaże się, że Upiorna kogoś się obawia, może czuć się spokojna w towarzystwie uzbrojonej brunetki. Bat zawsze nosiła przy sobie.
Wysłuchała słów Rim, kiwając głową ze zrozumieniem. Cieszyła się, że Rim udało się osiągnąć spokój w życiu. Do wielu rzeczy będzie się musiała przyzwyczaić, ale Iris wierzyła w nią i czuła, że może być tylko lepiej. Chciała poznać szczegóły, ale musiała rozegrać to spokojnie i bez nacisków. Pamiętała wycofanie Arystokratki, dlatego jeśli teraz zasypie ją pytaniami, białowłosa może się w sobie zamknąć.
- Nie zanudzasz mnie! - powiedziała ze szczerym uśmiechem - Bardzo się cieszę, że masz dom i osobę, na której możesz polegać. Miałam nadzieję, że życie ułoży ci się na tyle, byś była zadowolona. - powiedziała sięgając dłonią i dotykając jej ręki, w poufałym geście świadczącym o przyjaźni - U mnie... Tak, mieszkam teraz na włościach księcia Larazirona. On... - zawahała się, odwracając wzrok - Ma dobre serce. Uratował mnie przed śmiercią głodową, zabrał na zamek i... dał dom. - powiedziała cicho i uśmiechnęła się, a na jej policzkach pojawił się rumieniec - Zawdzięczam mu życie. Jest... mi bliski. - spojrzała na Rim i zawstydzona uciekła wzrokiem, zdradzając, że Vyron zajmuje wyjątkowe miejsce w jej sercu. Jej nie musiała się obawiać. Wierzyła, że Rim nie wygada na prawo i lewo, że Iris czuje mięte do Upiornego Arystokraty. Sama Baśniopisarka nie wiedziała, czym było to uczucie. Była przywiązana do swojego pana, traktował ją dobrze i zapewniał wszelkie wygody, ale tak naprawdę oprócz kilku spojrzeń i urwanych zdań, nie miała powodu by sądzić, że mógłby odwzajemniać jakiekolwiek uczucia. Dla niego była narzędziem. I chciała być przydatna.
- Rim? - zagaiła po chwili - Powiedz mi... Jesteś szczęśliwa? - zapytała nagle, patrząc w jej fioletowe oczy. Była zatroskana. Może jej się wydawało, ale chyba zauważyła zaczerwienienie oczu. Zerkanie w okno nie uspokajało Baśniopisarki.
W międzyczasie kelnerka przyniosła zamówione jedzenie. Dyniowe specjały pachniały na całą salę, wprawiając wszystkich w zachwyt ale i wywołując burczenie w brzuchach.



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Iris wręcz zarażała entuzjazmem, dlatego Rim też powoli zaczynała się czuć coraz pewniej. Zaczynała się rozluźniać. Sama uciekła wzorkiem gdzieś w bok. Pamiętała dokładnie jak wyglądała. A po wizycie w szpitalu....nie widziała się już z Iris. Teraz już nie musiała się martwić o to, że znów będzie tak wyglądać - u mnie kolory zmieniły się tylko trochę - zaśmiała się, przerzucając przez ramię długi warkocz, który kończył się fioletem. Pamiątka po spotkaniu pewnej....chyba Kapelusznicy, która postanowiła dodać jej trochę kolorku.
Uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością. Odwróciła dłonie i zacisnęła palce na jej palcach. Chciała odpowiedzieć tym samym gestem. Była nastawiona przyjaźnie i cieszyła się, że jej znajoma, mimo iż znały się tak krótko, również znalazła sobie miejsce na tym świecie.
Otworzyła szerzej oczy, widząc jak Iris się rumieni i mówi dość urywanie - ale....nie oddajesz się mu prawda? Nie taka jest Twoja rola? - zapytała cichutko. Nie była zbyt dobra w relacjach międzyludzkich, a miała swoje obawy. Nie tylko związane z Iris. Po prostu...cóż....jej życie, póki nie spotkała Aerona skłaniało się właśnie do myśli, że będzie musiała oddawać się innym za pieniądze. Zaraz się jednak opamiętała - ja...przepraszam, nie powinnam o to pytać - lekko się zgarbiła, jakby chciała się ukryć.
Słysząc kolejne pytanie zamyśliła się - ja ... nie wiem - zagryzła dolną wargę - moje życie potoczyło się zupełnie inaczej niż...było to planowane przez cały ten czas, gdy żyłam na Pustyni - przyznała - teraz mam dom, przyjaciół, których mogę chyba nazwać swoją nową rodziną... mogę być sobą.... - uciekła wzrokiem w bok i sama się zarumieniła mocno - chyba...chyba jestem szczęśliwa - uśmiechnęła się nieśmiało. Sama nie wiedziała czy tak jest. W szczególności patrząc na to, że przed wyjazdem pierwszy raz tak naprawdę dość mocno pokłóciła się ze swoim narzeczonym. Ale....w porównaniu z tym co było wcześniej? To na pewno była szczęśliwa.
- A Ty? Odnalazłaś szczęście w Kryształowym Zamku? - zapytała jeszcze z troską. Znała to określenie z opowieści i książek, które czytała. Musiała się w końcu uczyć o innych Upiornych, choć akurat ta wiedza nie szła jej tak dobrze, jak wiele innych tematów. Sama tez się zgadzała z tym określeniem. Raz Aeron pokazał jej dom sąsiadów z daleka, gdy wybrali się na konną wycieczkę, by nauczyła się jeździć też w takim terenie oraz by przyzwyczajała się do panującego tam zimna.

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
Baśniopisarka pogłębiła uśmiech widząc kolor na włosach Rim. Samo patrzenie na Upiorną sprawiało jej przyjemność. Nie była już tak strasznie wychudzona, miała ładne rumieńce, zdrową skórę i ciekawe centki na rogach. Nowe życie jej służyło. Widok zadbanej Rim sprawił, że Iris czuła wewnętrzny spokój. Z jej poprzedniego życia została jej tylko ona. Terry odszedł w niepamięć, pozostając jedynie pięknym i zarazem smutnym rozdziałem życia. Rim natomiast towarzyszyła jej wtedy, w ciężkim okresie, znosząc wszystkie trudności. Bez słowa protestu czy narzekania. Była naprawdę silną istotą.
- Pasują ci. - powiedziała, podziwiając fiolet na włosach. Zmiana Rim była głównie powierzchowna, ale i w samej dziewczynie coś się zmieniło. Wydawała się być bardziej pewna siebie.
Gdy padło pytanie, Iris otworzyła szeroko oczy a na jej twarzy wymalowało się zaskoczenie. Przez chwilę patrzyła na rogatą, trawiąc jej słowa, po czym zamrugała kilkukrotnie.
- N-nie! Oczywiście, że nie! - zaprzeczyła szczerze - Książę... On nigdy nie chciał ode mnie niczego w tym stylu! - dodała, kręcąc głową - Pracuję dla niego. Jestem admirałem jego floty. - dodała, wypowiadając tytuł jakby nie było to nic ważnego. Znała swoje obowiązki, prawa i przywileje wynikające z tego tytułu, ale nie chciała teraz szpanować przed Rim swoim statusem. Prawda była taka, że Vyron obdarzył ją ogromnym kredytem zaufania, nadając jej taką rolę. Baśniopisarka starała się więc nie zawieść go i wypełniać rozkazy.
Co by było gdyby... Chciał czegoś więcej? Iris już raz miała wrażenie, że był bliski przesunięcia ich znajomości o tor dalej. Nic jednak nie uczynił, ograniczając się jedynie do badawczych spojrzeń w których czasami widziała tęsknotę.
Czy pozwoliłaby mu...? Czy byłaby skłonna... Do romansu z własnym pracodawcą, dobrodziejem... Z Panem? Uratował jej życie. Czuła, że ma u niego dług. No i... Vyron był szalenie pociągającym mężczyzną. Może właśnie przez swój styl życia?
Rim wydawała się być niepewna swoich odczuć. Iris wysłuchała jej słów i napoczęła zamówiony posiłek, nie odrywając oczu od Upiornej.
Nowy dom, nowe otoczenie, wygody i swoboda... Tak, to wszystko dawało poczucie bezpieczeństwa. Ale do szczęścia potrzeba było czegoś więcej.
- A książę Vaele... - zagaiła - Jaki on jest? Czy jest dla ciebie dobry? - pamiętała jak Laraziron powiedzial raz, że zazdrości mu miłości poddanych i dobrej opinii. Nie mógł być więc złym Upiornym, ślę jak było naprawdę? Chciała usłyszeć to od Rim.
- Nie zmusza cię do... - urwała, mając nadzieję, że Upiorna zrozumie o co chodzi - Nie zmusza, prawda? - dopytała z nadzieją w głosie.
Gdy Rim zapytała o jej szczęście, Baśniopisarka uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Prawdopodobnie obecnie przeżywała swoje najszczęśliwsze lata. Spełniała się w roli kapitana statku, miała dom i wolność o jakiej zawsze marzyła. Ale... Przecież kiedyś myślała, że Terry daje jej szczęście. Oby tym razem scenariusz potoczył się inaczej.



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Uśmiechnęła się z wdzięcznością po czym znów zarzuciła warkocz na plecy by jej nie przeszkadzał.
Westchnęła z ulgą - cieszę się - powiedziała i upiła trochę soku. Zaraz jednak zakaszlała, gdy dotarło do niej co kobieta powiedziała - je...jesteś admirałem? - spojrzała na nią zaskoczona, swoimi fioletowymi oczyma - ale... to chyba niebezpieczne zajęcie - zapytała lekko zaniepokojona. Iris nie wyglądała jednak jakby coś jej było, jakby była niezadowolona. Nie mogła powiedzieć, czy jest szczęśliwa, ale na pewno nie była zmuszana do tego. Inaczej nie powiedziałaby tego jakby to było....nic. Chciała jednak od niej usłyszeć, że nic jej nie grozi, że nie jest to aż takie niebezpieczne. Rim nigdy nie była na morzu...prawdę mówiąc nigdy nie była nawet nad morzem, na plaży więc jej kojarzyło się to tylko z ogromną taflą słonej wody, pełną fal i różnych strasznych stworzeń.
Nadal co jakiś czas zerkała w okna, ale powoli zaczynała się uspokajać, widząc, że Upiorny się już nie pojawia. Może tylko przejeżdżał i nie miał powodu, żeby wracać pod tę kawiarenkę.
Gdy Iris zapytała o Aerona, Rim uciekła wzorkiem w bok i lekko zagryzła dolną wargę - Książę....jest... - westchnęła i uśmiechnęła się delikatnie - jest naprawdę miły i troskliwy. Traktuje swoją służbę jak rodzinę. Potrafi być surowy i czasem go ponosi, gdy coś nie idzie po jego myśli - pomasowała nieświadomie wnętrze dłoni, doskonale pamiętając jak rozzłościł się na jej ogiera i chciał go uderzyć - w sumie....nasze życia chyba potoczyły się podobnie - zaśmiała się niepewnie i spojrzała znów na przyjaciółkę - obie uratowane od strasznego losu przez Książęta z Lodowej Krainy - zaśmiała się krótko - jedna uratowana od śmierci głodowej, druga od.... - opuściła smutno wzrok - od.... - westchnęła i spojrzała jej w oczy, nie wiedziała jak to powiedzieć, nie chciała używać wiadomego słowa - kilku zbyt pewnych siebie mężczyzn - jakoś chyba wybrnęła z tej sytuacji. Miała nadzieję, że Baśniopisarka zrozumie o co jej chodzi.
Słysząc kolejne pytanie od razu pokręciła głową - nie nie.... on nie jest taki....do służby też się nie dobiera, mi obiecał, że po... - urwała w połowie zdania, zdając sobie sprawę, że chyba powiedziała za dużo. Że zdradziła, że sama nie należy do jego służby. Zaraz spróbowała ciasta - pyszne, nie sądzisz? - próbowała szybko zmienić temat, rumieniąc się. Może się zorientuje, że Rim jest teraz kimś więcej niż tylko podwładną jednego z Książąt, a może pomyśli, że jednak wymaga od niej czegoś więcej niż powinien?

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
Iris przytaknęła, obserwując uważnie Upiorną. Zdawała sobie sprawę jak to brzmiało w jej ustach. Tytuł, chociaż naprawdę znaczny, dla niej oprócz obowiązków oznaczał coś ważniejszego.
- Spełniam swe marzenia, Rim. - powiedziała a jej głos zadrżał od emocji - Urodziłam się na morzu. Kochałam pływać, ale wcześniej nie było mi dane. Teraz... Książę Laraziron dojrzał we mnie potencjał i dał mi możliwość być tym, kim zawsze w głębi duszy byłam. Dał mi wolność. - uśmiechnęła się, powstrzymujac łzy wzruszenia.
Może przesadzała, lecz w jej mniemaniu Vyron dał jej nowe życie. Czuła się tak, jakby ktoś zamalował płótno jej losu na biało, ukrywając wszystko to co już na nim było i dał jej pędzel, by sama decydowała co znajdzie się na nowym obrazie.
Rim, chociaż wyglądała na w miarę rozluźnioną, wahała się przy odpowiedzi i uciekała wzrokiem. Przy całym entuzjazmie Iris, nie umknęło jej to, że Upiorna chyba coś ukrywała. Może miała coś na sumieniu?
Basniopisarka jeszcze raz przyjrzała się rogatej, słuchając jej wypowiedzi. Rim odrobinę przytyła, miała lepsze ubrania, nosiła biżuterię... Chwileczkę. Co ona miała na...?
Chwyciła pewnym ruchem jej dłoń, odwracając palce ku sobie. Pierścionek, który spoczywał na jednym z nich był przepiękny, lecz zdecydowanie nie był po prostu błyskotką.
- Rim...? - Iris spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami - On... Zmusił cię do jakiejś umowy, tak? Uwiązał cię kontraktem? Oświadczył się, nie dając możliwości odmowy? - każde kolejne pytanie było zadane bardziej drżącym głosem - Rim... Upiorni są... - odetchnęła - Nie znam księcia Vaele, ale trochę już żyję na świecie i wiem, że mężczyźni pochodzący z tej rasy są niezwykle interesowni i dążą do celu, bez względu na środki. Jeśli więc do czegoś cię zmusił, wystarczy twoje słowo a wykorzystam wszystkie swoje kontakty by cię od niego zabrać. - zapewniła z powagą, lecz już po chwili jej oblicze złagodniało - Jeśli jednak związałaś się z nim dobrowolnie... Rim, chcę twojego szczęścia. Naprawdę. Obawiam się jednak, że... Czegokolwiek od niego oczekujesz, on może cię zawieźć. - westchnęła - Masz czyste serce i zasługujesz na wielką miłość. Dlatego... - zagryzła usta - Rim, nawet nie wiem jak ci to powiedzieć delikatnie... - uciekła wzrokiem - Upiorni mężczyźni... Oni nigdy nie są wierni. Nigdy. - wykrztusiła w końcu - Szlachta często dla własnych korzyści plącze się w liczne romanse. Wierność partnerowi traktują bardzo luźno. Ale... Cóż, tacy już są. To niemal cecha istot długowiecznych. - wyjaśniła - Powiedz... Jak to jest? Czujesz coś do niego? Powiedz mi coś więcej. Proszę.



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Westchnęła z ulgą i uśmiechnęła się - rozumiem. Skoro tak to cieszę się, że Twoje marzenie w końcu się spełnia - powiedziała łagodnie. Szczerze - ale mam nadzieję, że kiedyś weźmiesz mnie na wycieczkę. Nigdy nie byłam nad morzem - przyznała niepewnie. Nie miała okazji, a też jakoś...nigdy jej nie ciągnęło do tego. Głównie dlatego, że nie umiała jeszcze pływać - ale to może jak się nauczę pływać, żeby w razie czego nie trzeba było mnie ratować - zaśmiała się zawstydzona. Wiedziała, że głupio tak nie umieć pływać. No ale na Pustyni nie miała takiej możliwości. No...może jakby była wychowywana w innej rodzinie? To w jakiejś oazie by się nauczyła, ale cóż...
Spięła się, zaskoczona mocno, gdy Iris nagle złapała ją za rękę. Uciekła wzrokiem w bok, gdy Baśniopisarka zaczęła zasypywać ją pytaniami. Otworzyła szeroko oczy, ale nie umiała się przebić przez jej potok słów. Sama też nie wiedziała nawet co ma jej powiedzieć. Jak ma jej to wytłumaczyć.
Dopiero, gdy ta zaczęła mówić jacy to Upiorni mężczyźni są naprawdę, cofnęła ręce, wyrywając dłoń z jej uścisku - Aeron taki nie jest - powiedziała drżącym głosem - skoro tak bardzo liczą się dla nich interesy....to czemu w ogóle się mną zainteresował co? - spojrzała kobiecie w oczy - co może osiągnąć tym, że przygarnie biedną, bezdomną dziewczynę, która nawet nie zna swojego pochodzenia? Nie ma nazwiska, przyszłości? Nie ma nic? - sama nie wiedziała co ją pchało dalej w te wypowiedzi - bo co? Bo mam rogi na głowie, dlatego musi się mną zainteresować? Bo ma ochotę zaliczyć? A może ogólnie mają jakieś zawody w przygarnianiu sierot i rozkochiwaniu ich w sobie? - zakryła twarz dłońmi i podparła łokcie o stół. Nie chciała się unosić ani nic takiego, ale co miała zrobić? - skoro tak bardzo zależy mu na zysku....dlaczego by mnie uczył życia wśród Szlachty, wynajmował nauczycieli bym mogła się wszystkiego nauczyć? Czemu w ogóle dał mi dom i wybór, dał mi miejsce, do którego mogę wracać, dał mi ciepło, którego tak bardzo brakowało mi całe życie - spojrzała Baśniopisarce w oczy - skoro Aeron wykorzystuje mnie do Laraziron wykorzystuje Ciebie. Niby taki dobrodziej, a robi to tylko dla zysku. Jednak w takim razie, skąd mógł wiedzieć, że przymierająca głodem, załamana kobieta będzie dobrym kapitanem? Czemu się w ogóle Tobą zainteresował? Co mu to dało? - westchnęła ciężko i opuściła wzrok z rezygnacją.
- Odkąd zamieszkałam w zamku nie widziała by chociażby dla żartu flirtował z kimkolwiek...raz spotkaliśmy jego byłą miłość...ale nie doszło do niczego, gdy poszła, poza jego wyjaśnieniem kim była, nie wspomniał o niej ani razu - w jej oczach pojawiła się wilgoć. Ale dlaczego? Dlaczego ją to tak zdenerwowało? Nie rozumiała tego....
- Mylisz się...do niczego mnie nie zmusił - powiedziała cicho - oświadczył mi się po... dość krótkiej znajomości. Był to cudowny dzień....w moje urodziny. Wziął mnie na jedną z wież w zamku i pod zorzą zapytał mnie o rękę - uśmiechnęła się na to wspomnienie - jednak nie uklęknął przede mną. Nie chciał mnie do tego zmuszać... - zacisnęła dłonie splatając palce ze sobą - chciał bym to przemyślała. Bym przyjęła pierścionek, ale zastanowiła się czy chcę spędzić z nim resztę swojego życia. Obiecał, że poczeka na moją odpowiedź...a było to już kilka miesięcy temu - westchnęła ciężko i pociągnęła nosem, ścierając łzę, zanim ta spróbowała opuścić jej oko - przepraszam.... po prostu.... nie mogę uwierzyć, że Aeron mógłby coś takiego zrobić... - przełknęła ślinę i zaczęła się martwić szklanką z sokiem - ja.... ja.... - zawahała się, zaciskając palce na szkle - ja...nie wiem co do niego czuję... uwielbiam spędzać z nim czas, gotować dla niego, uwielbiam gdy chwali moje potrawy. Wiem...że nie pasuję do jego świata, ale przy nim czuję się bezpiecznie. Czuję, że w końcu znalazłam miejsce - znów zaczęła bawić się pierścionkiem - ja...spóźniłam się dziś, bo...pokłóciliśmy się. Ostatnio nie ma za dużo czasu dla mnie i ... rozumiem to. Jest Księciem, ma swoje obowiązki, a ja mu w nich nie mogę pomóc. Ale...chciałam was sobie przedstawić, on jednak powiedział mi, że jednak ma coś do załatwienia w sumie w momencie jak już miałyśmy się spotkać, przez co mnie zdenerwował i nie wytrzymałam - zacisnęła powieki na to wspomnienie - sam wtedy też mi powiedział, że chyba polubiłam wygodne życie. Widać...chyba jego cierpliwość się kończy....chce mojej odpowiedzi, a ja....nie mam pojęcia co do niego czuję. Nie wiem jak to rozpoznać. To...to nie jest takie proste jak się wszystkim wydaje - schowała twarz w dłoniach, starając się powstrzymać szloch - a teraz....mówisz mi coś takiego. I...co ja mam zrobić? Co mam mu odpowiedzieć? - wstrząsnął nią szloch. Może to popsuło całą wesoła atmosferę, ale nie mogła nic na to poradzić - mam wrócić do poprzedniego życia? Mieszkać w jakimś motelu i zarabiać na możliwość nocowania tam, siedząc w kuchni i sprzątając? A może mam włóczyć się bez celu po ulicach, próbując znaleźć pracę? - łzy kapały jej na stół - tu nie chodzi o wygody, o pieniądze... nie potrzebuję tego. Ale...nie chcę być znów sama... - powiedziała jeszcze cicho, ale szczerze. Bała się tego. Bała się, że znów wróci to życia, które nawet takowym nie mogło być nazwane. Do bycia popychadłem, kimś kto nie znaczy zupełnie nic. Miała rogi. Ale co z tego? Miała więcej praw niż inni, ale to wszystko się traciło w cieniu tego, że nie dość że miała brudną krew. Bo bardziej zbrukać mógł ją tylko przodek pochodzący od Człowieka, Cyrkowca, albo Opętańca.....ale nie znaczyła nic w Grze. Była tylko jakąś nieistotną bezdomną, która nawet nie potrafiła sobie sama poradzić. Chciała być dla kogoś wsparciem. Po prostu...być dla kogoś ważna i nie ważne już czy był to Książę czy jakiś przeciętniak...ważne, że był....

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
- Oczywiście! - przytaknęła na jej wzmiankę o wycieczce. Jej uwaga o pływaniu była słuszna i świadczyła o rozsądku. Iris nie pytała nigdy o stosunek Rim do morza, zatem nie miała prawa wiedzieć o tym, że rogata nie potrafi pływać. Ciekawe zatem, jak zachowywałaby się na statku.
Rozmowa niestety potoczyła się niezbyt wesołym torem. Iris w pewnej chwili, słuchając Rim, pomyślała, że chyba ciąży na niej jakaś klątwa. Nawet gdy chciała rozmawiać na luźne tematy, w końcu na wierz wypływało coś, co doprowadzało rozmówcę do gniewu bądź smutku. Czyżby to właśnie była główna cecha Ponurego Komedianta?
Baśniopisarka patrzyła na Rim szeroko otwartymi oczami. Martwiła się o nią i jeszcze przed chwilą była skłonna powiedzieć jej wszystko, co słyszała o Upiornych lecz teraz... Zabrakło jej języka w ustach.
- Ja... Nie wiem. - bąknęła kiedy Rim zapytała, czym miałby kierować się jej książę. Iris nie znała go i może zbyt szybko i pochopnie pokusiła się o zaszufladkowanie go? Na to wyglądało.
Argument z Larazironem podziałał. Kobieta uniosła dłoń, zakrywając nią usta. Dolna warga zaczęła drzeć niespokojnie.
Czy Vyron chciał ją wykorzystać? Bardzo możliwe. Jednak... Iris była prawie pewna, że czegokolwiek by nie chciał, byłaby skłonna mu to dać. Już wtedy gdy spotkali się po raz pierwszy, była gotowa zdjąć przed nim ubranie i oddać się mu za kawałek chleba i miejsce przy ognisku.
Jakże nisko upadła.
Wieść o oświadczynach wstrząsnęła nią i sprawiła, że Baśniopisarka spuściła wzrok. Poczuła napływające do oczu łzy. Teraz to widziała. Rim... Zakochała się. Znalazła miłość i chyba jest ona odwzajemniona.
- Przepraszam. - powiedziała łamiącym się głosem - Wybacz mi. Nie chciałam, by zabrzmiało to jak pretensja czy... odwodzenie cię od szczęścia. Ja po prostu... Chcę dla ciebie lepszego życia, niż miałam ja sama. - z trudem przełknęła gulę, która stanęła jej w gardle - Christopher był moją pierwszą, wielką miłością. Byłam go pewna, mimo sygnałów jakie otrzymywałam od otoczenia. Mimo zagrożenia, o którym sam mi mówił. A jednak... - szloch wstrząsnął jej ramionami, ale kobieta szybko go powstrzymała - Nie powiel mojego błędu. Błagam. Jeśli naprawdę ci na nim zależy, najpierw go poznaj. Gdy będziesz mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że go znasz, uczucie przyjdzie samo.
Niepewnie wyciągnęła rękę i położyła dłoń na jej palcach, dotykając pierścionka.
Mimo smutku i wstydu, posłała jej przepraszający uśmiech i wysłuchała jej kolejnych słów. Pokłócili się... Rim wyglądała na przejętą, co tylko potwierdzało to, że ona naprawdę coś do niego czuła.
- Może... Może źle się wyraził? - podjęła niepewnie - Nie chcę go tłumaczyć... Wiesz, czasem w złości z ust wydobywają się okropne słowa. Może książę nie chciał cię urazić, lecz o tym nie pomyślał i pozwolił słowom płynąć swobodnie. - dodała - Jeśli mogłabym ci coś podpowiedzieć... Porozmawiaj z nim. Szczerze. Rozmowa zawsze pomaga rozwiać chmury.
Szkoda, że Terry w pewnym momencie przestał z nią rozmawiać. Może ich życie nadal byłoby udane?
Gdy zaczęła płakać, Iris poczuła się bardzo źle. Nie trzeba było czekać długo, z jej policzków zaczęły spływać najpierw pojedyncze krople a już po chwili małe rzeki. Płakała z żalu. Ze wstydu. Z ulgi. Z radości. Wszystkie emocje mieszały się jak w kotle.
Ileż by oddala, mogąc również mieć kogoś, dla kogo byłaby ważna. Oszukiwała samą siebie, licząc na uwagę Larazirona. Zachowywała się jak durna, napalona nastolatka, ilekroć tylko zostawała z nim sama. Wmawiała sobie, że w oczach księcia czai się pożądanie i coś więcej, lecz przez wzgląd na szacunek, Vyron nie posuwa się ani milimetr dalej w ich relacji.
Karmiła się kłamstwami. Tylko po to, by nie zwariować.
- Kochasz go. - powiedziała po chwili, patrząc zapłakanymi oczami w jej fioletowe, lśniące od łez tęczówki - Tylko miłość może przysporzyć takiego cierpienia. - dodała, nie tłumacząc co ma na myśli - Rim... Książę Vaele... Jeśli jesteś z nim szczęśliwa, to może warto... zaryzykować. Może twoja historia potoczy się inaczej niż moja? Wierzę, że tak.
Otarła twarz wyjętą zza pazuchy chusteczką. Całkowicie zapomniały o cieście i napojach. Na szczęście obsługa kulturalnie zniknęła na zapleczu, dając kobietom trochę prywatności.



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Spotkanie zdecydowanie nie przebiegało tak jak się tego spodziewały. Zamiast plotkować i spędzić miło razem czas, obie zaczęły płakać. Może przez to, że nie umiały do końca wypowiedzieć co czują? A może po prostu obie nie wiedziały nic o tym co każda przeżyła w ciągu ostatnich kilku miesięcy? Co prawda kontaktowały się ze sobą, ale żadna tak naprawdę nie powiedziała nic co by zdradziło coś o nich. Obie mieszkały u Książąt, obie zamieszkiwały zamki w lodowych górach, obie zostały uratowane z nędznego życia, a może i nawet czegoś gorszego. Ale...nic poza tym o sobie nie wiedziały.
Zaprzeczyła głowa na jej przeprosiny - ja...ja też przepraszam... - pociągnęła nosem - wiem...że chcesz dobrze. Ale....twoje argumenty nie...nie mają sensu - przyznała i westchnęła - mia...miałam nienajlepszy dzień...ale nie powinnam tak odpowiadać - uśmiechnęła się przepraszająco.
Nie uciekła dłońmi. Pokręciła za to głową - nie wiem....ale...nie zdziwię się jeśli powiedział to co myślał - westchnęła ciężko - to...była nasza pierwsza kłótnia... byłam zdenerwowana bo...mimo iż nie chodzę nigdzie, nie lubię się spóźniać, a przez to...że nie dał mi wcześniej znać, że nie da rady, prawie tu nie przyjechałam. W końcu z Lodowych gór nie jedzie się kilka czy nawet kilkanaście minut i pewnie bym w ogóle nie dotarła gdyby nie mój wierzchowiec - westchnęła ponownie i pokręciła głową - czeka już kilka miesięcy na moją odpowiedź... do tego ostatnio ma naprawdę dużo pracy....może się już denerwować - westchnęła ciężko. Nie miała pojęcia co ma odpowiedzieć mężczyźnie - to nie tak, że przyzwyczaiłam się do wygód...nadal mam z tym lekki problem. Nie chcę być utrzymanką ale.... - opuściła znów wzrok - nie wiem czy jestem gotowa na co z czymś się wiąże moja odpowiedź.... jak bardzo zmieni się...wszystko - przyznała. Taka była prawda. Nie tylko nie wiedziała co dokładnie do niego czuje...bała się, że sobie po prostu nie poradzi... że odnajdzie się jako...księżna.
Zarumieniła się mocno i skuliła w sobie. Zaczęła się znów bawić pierścionkiem - my...myślisz, że powinnam? Że powinnam powiedzieć....tak? - spojrzała na nią niepewnie, wyciągając chusteczkę z kieszeni - a co jeśli się jednak nie nadaję? Co prawda uczy mnie ile tylko daje radę....jednak...praktycznie musi mnie uczyć wszystkiego od początku. W końcu...na przykład każdy Upiorny w moim wieku spokojnie jeździ konno, a ja? Pierwszy raz gdy wsiadłam na grzbiecie konia, po kilku minutach jazdy wylądowała, głową w zaspie tak, że tylko nogi mi sterczały do góry - zaśmiała się - chociaż....może to, że koń nie był zbyt przyjazny, do tego był to ogier, miało jakieś znaczenie? - chciała jakoś przejść na przyjemniejsze tematy. Na takie, po które tutaj w ogóle przyszły. Nie przyszły przecież płakać.

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
Atmosfera w kawiarni zrobiła się ciężka. Dwie kobiety płakały przy stoliku, ewidentnie z nerwów i nadmiaru emocji. Obie były zagubione, zestresowane. Ich życie wywróciło się do góry nogami i nie bardzo wiedziały jak reagować. Co dalej.
Iris była wdzięczna, że Rim nie wzięła jej słów jako atak. Ostatnim co chciała osiągnąć, było obrażenie Upiornej. Jej wątpliwości były jednak dla Baśniopisarki czymś, czego nie mogła zrozumieć, nie mogła poczuć mimo empatii.
- Niestety... Nie wiemy, co nim kierowało i czemu tak się wyraził. Upiorni Arystokraci są... Skomplikowaną rasą. - powiedziała cicho, ocierając twarz z łez - Mają obsesję na punkcie władzy. Może po prostu chciałby już wiedzieć na czym stoi?
Nie mogła odpowiadać za Księcia Vaele. Był dla niej obcy, bo chociaż słyszała o nim dużo dobrego, nigdy nie poznała go osobiście.
Jednego jednak nie mogła w ogóle zrozumieć - co nim kierowało? Rogaci szlachcice zawsze dbali tylko o własny interes a ich przyjaźnie i związki miały znamiona umów biznesowych. Co zatem spowodowało, że Aeron Vaele zdecydował się na oświadczyny? Jakie korzyści? Rim była sierotą i nie mogła wnieść posągu...
Chyba, że on wiedział. Wiedział, kto jest jej ojcem i miał plan jak to wykorzystać.
Rim była zmęczona i zestresowani, ale najwidoczniej już się uspokajała. Takie rozmowy, chociaż trudne, były czasem potrzebne.
- Nie wiem, Rim. - westchnęła - Ale... Jeśli to pomoże w decyzji... Przemyśl wszystkie za i przeciw. Może powinnaś wziąć pod uwagę, że w zasadzie twoje życie stało i stanie się trochę łatwiejsze. Że nie będziesz już musiała tułać się po Krainie i szukać sobie miejsca. - powiedziała - Może warto zaryzykować. Najwyżej... Odejdziesz. Jesteś silna, będziesz wiedziała jak postąpić jeśli książę okaże się być inny.
Nie chciała, by Rim była smutna. Chciała okazać jej wsparcie, ale nie namawiając, lecz okazując zrozumienie. To Upiorna musiała być pewna swej decyzji.
Baśniopisarka wróciła do dojadania posiłku. Uspokoiła się nieco, dlatego mogła na powrót przełknąć zamówione ciasto i popić je sokiem.
- Uczy cię tego, co powinna umieć szlachta. To dobrze. - skinęła głową - Może właśnie to oznacza, że mu zależy. - uśmiechnęła się ciepło.
Wyglądało na to, że rozmowa po chwilowym wybuchu, staje się łatwiejsza i lżejsza.
- Powiedz... Jest przystojny? - Iris mrugnęła psotnie, wkładając łyżeczkę z ciastem do ust. Była ciekawa jaki był ten Vaele, zarówno z charakteru jak i fizycznie.



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Westchnęła smutno - może się niecierpliwić....pewnie sama bym się denerwowała, musząc tyle czekać na... mimo wszystko ważną odpowiedź - przyznała. Ale naprawdę bała się odpowiedzieć - ale...naprawdę się tego obawiam. Czy podołałabym w roli....księżnej? Zwykła dziewczyna z dość biednej rodziny, która ze Szlachtą nie miała nic wspólnego, poza koszmarami, karmionymi od dzieciństwa przez wujka, który Upiornymi straszył - opuściła smutno wzrok. Wiedziała, że nie ma żadnej wartości. Była popychadłem przez całe życie. Nawet teraz brakowało jej pewności siebie, która ujawniała się tylko przy...Aeronie. Tylko przy nim czuła się na tyle pewnie. No... i może przy Biance albo Caiusie w kuchni.
Znów zaczęła się bawić szklanką z sokiem, wpatrując się w pomarańczowy płyn. Co miała zrobić? Zgodzić się? Czy odrzucić i odejść? - nie chcę, żeby wychodziło na to, że zgadzam się na małżeństwo tylko dlatego, że mam dach nad głową, a do tego zapas gotówki....to naprawdę nie jest aż takie ważne. Ale...czuję się przy nim bezpiecznie. Jest cierpliwy, uczy mnie, jak na razie podstaw. Nie denerwuje się mimo mojej ciapowatości - zachichotała - pierwszego dnia omal nie utopiłam się w łaźni, bo wpadłam do głębszej części wanny - powiedziała rumieniąc się lekko na to wspomnienie - jest czasem porywczy, denerwuje się szybko jeśli coś nie idzie po jego myśli... ale nigdy nie użył wobec mnie siły.... - no...poza jednym razem, gdy oberwała ze szpicruty. Ale to dlatego, że chciała go powstrzymać przed uderzeniem jej Jednorożca - no i nigdy nie posuwa się dalej niż mu pozwolę...nie sprawdza na ile może sobie pozwolić, czeka aż sama go nakieruję - nie musiała tego wymieniać na głos. Wiedziała o tym. Ale...chyba fakt potrzebowała lekkiej pomocy. To była jej pierwsza taka sytuacja i kompletnie nie wiedziała jak powinna się zachować.
Nie wiedziała też czy jest na tyle silna by coś takiego zrobić. Zostawić go i odejść znów do życia bez żadnego celu poza przeżyciem następnego dnia...
Zaśmiała się zakłopotana i upiła trochę soku. Zamachała do kelnera i zamówiła jeszcze dwa duże pucharki lodów. Nawet ona wiedziała, że na złe humorki lody są najlepsze. Już nie raz zajadała się nimi z Biancą, gdy ta pokłóciła się z Wilkiem. W tych momentach nawet Aeron nie miał prawa wejść do pomieszczenia, w którym siedziały, bo od razu został atakowany przez latające poduszki. Gdy jakaś kobieta miała zły humor lepiej żeby mężczyzna się do niej nawet z kijem nie zbliżał.
Przytaknęła głową - prawdę mówiąc od dziecka chciałam się nauczyć jeździć konno. Wyglądało to na fajną zabawę. Nigdy jednak nie przypuszczałam, że będę mieć własnego, a tym bardziej, że będę się uczyć na największym agresorze w stajni...nawet Aeron go nigdy nie dosiadł - uśmiechnęła się delikatnie. Miała wyjątkowego rumaka. Który teraz bardzo korzystał na tym, że należy do Upiornej. W końcu był jednym z najważniejszych rumaków w stajni Księcia Vaele. Może nie najważniejszym, ale bardzo wysoko w hierarchii.
Zarumieniła się mocno i zakaszlała, gdyż akurat upijała trochę soku - j...jest - przyznała i spojrzała w oczy Baśniopisarki, z uśmiechem - ma...rogi podobne do moich, tylko są trochę niżej osadzone i lśnią granatem, czarne włosy ma zawsze porządnie ułożone, a oczy....mienią się wszystkimi kolorami tęczy - uśmiechnęła się lekko rozmarzona - jest dobrze zbudowany, był jednym z dowódców Gwardii Arcyksięcia. Na plecach ma wielki czarny tatuaż, przedstawiający różę, a na ramionach i piersi rozciągają się jej pnącza - widać było, że jej się podoba. Zaraz się jednak otrząsnęła - a jak wygląda książę Laraziron? Muszę wiedzieć kogo unikać - puściła jej oczka i zachichotała. Nie chciała wracać do przykrych tematów. Zjadła trochę ciasta, nie mogąc się doczekać opisu Iris.

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
Gdyby Rim nie miała takich wątpliwości, Iris uznałaby ją za wariatkę. Pakować się w paszczę Upiornego, nie wiedząc o nim zbyt wiele? I to takiego, który nie powiedział na głos jaki ma cel w tym, że ją przy sobie zatrzyma? Tak. Gdyby nie wątpliwości, byłaby wariatką.
Albo Baśniopisarką o imieniu Iris.
Czarnowłosa oceniała Rim, dawała jej rady, przestrzegała ją a sama co robiła? Zamieszkała u najgroźniejszego z Upiornych. Mało tego, miewała odważne myśli, w których to Laraziron posuwał się jako pracodawca o wiele za daleko...
Nie miała prawa mądrzyć się, bo sama robiła dokładnie to co jeszcze przed chwilą odradzała rogatej. Pakowała się w tarapaty, ignorując wszystkie znaki i ostrzeżenia. Upatrzyła sobie w Viridianie zbawcę i z tym chciała żyć.
Może po prostu... Nie miała nic do stracenia?
- Tak jak mówiłam, nie wiem co siedzi w jego głowie. - powiedziała ostrożnie - Ale uważam, że poradzisz sobie na każdym stanowisku, w każdej roli. Rim, jako Upiorną Arystokratka byłaś moją służącą! Takich rzeczy nie spotyka się w tym świecie, a jednak ty świetnie sprawdzałaś się w roli pomocnicy, opiekunki... Przyjaciółki. - uśmiechnęła się do niej ciepło - Zawsze mogłam na ciebie liczyć. I może właśnie o to mu chodzi? Może jest znudzony sztywną etykietą, dworskimi manierami i chciałby po prostu zwykłą dziewczynę? - zapytała - Nie zrozum mnie źle, uważam, że gdybyś chciała, mogłabyś zachowywać się jak inne Upiorne, majtać sukniami na prawo i lewo, rozglądać się z pogardą, narzekać na wszystko co brzydkie. Ale taka nie jesteś. Jesteś normalna. A w świecie szlachty normalność jest unikalna!
Rozumiała jej motywy. Rim nigdy nie była materialistką i nie chciała być tak odbierana. Dziwiła się jednak temu, czemu rogata tak przejmuje się opinią. Mariaże biznesowe u Upiornych były czymś całkowicie naturalnym. Można było nawet zaryzykować stwierdzenie, że Upiorni nie znali miłości bo jej nigdy nie potrzebowali. Tego jednak nie powiedziała na głos, bo widziała, że Rim coś do księcia czuje. Być może właśnie miłość.
Uniosła brew kiedy dziewczyna powiedziała o posuwaniu się dalej i nakierowywaniu. Odczekała chwilę, obserwując twarz białowłosej.
- Chcesz powiedzieć... Uprawialiście seks? - zapytała wprost, nie bawiąc się w owijanie w bawełnę. Uśmiechnęła się szerzej, promienniej.
Słuchanie Rim poprawiło jej humor. Dodatkowo zamówienie lodów było strzałem w dziesiątkę. Już po chwili kobiety siedziały z deserami i plotkowały o rzeczach mniej istotnych. A jak wiadomo, kiedy atmosfera zaczyna być luźniejsza, pojawia się temat mężczyzn.
- Mmm. Przystojniak. - powiedziała, wkładając łyżeczkę do ust. W zasadzie opis księcia Vaele był niedokładny, ale Iris nie chciała pytać o więcej szczegółów. Nie naciskała na Rim, bo widziała, że to wszystko było dla niej nowe i czuła się jeszcze niepewnie.
- Książę Laraziron... - zamyśliła się na chwilę, szukając odpowiednich słów - Jest wysoki, ma czarne, zakrzywione rogi. Włosy półdługie, czarne, poprzetykane pasmami srebra. Jego twarz ma zaskakująco łagodne rysy, lecz ciężko to zauważyć bo zazwyczaj na jego obliczu wymalowana jest odraza bądź inne, negatywne emocje. - uśmiechnęła się lekko - Nos ma prosty, usta wąskie ale ładnie zarysowane. A oczy... - westchnęła i gdy pojęła błąd, spłonęła rumieńcem - Jadowicie zielone. Nie potrafiłabym odtworzyć tej zieleni, jest tak intensywna. Czasem podkreśla je ciemną oprawą, co tylko podkreśla jego niebezpieczne piękno. - dodała - Porusza się z gracją, zupełnie jakby nie należał do tego świata i sam fakt, że musi po nim chodzić napawa go wstrętem. Jest majestatyczny, wyniosły i... - chciała dodać "pociągający" ale w porę ugryzła się w język - Wybacz, podałam dość szczegółowy opis ale artyści już tak mają. Zwracamy uwagę na pierdoły. - machnęła ręką chcąc odwrócić uwagę od zakłopotania - To ma wypadek gdybym kiedyś chciała go namalować.
Iris wiedziała, że nigdy nie uda jej się stworzyć portretu Vyrona Larazirona. Żaden pędzel, żadna farba i żaden artysta nie uchwyci na płótnie tyłu tajemnic.



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zarumieniła się mocno, słysząc jak Baśniopisarka ja wychwala. Nie była do tego przyzwyczajona. Uciekła wzrokiem gdzieś w bok, zawstydzona jej słowami - nie... Nie wiem... Może... - westchnela - może to dlatego, że gdy mi pomógł... Okazało się że było dla niego za ciepło... I mu pomogłam? - powiedziała niepewnie. Może to było czynnikiem, że go nie okłamała, nie okradła? Nie miała pojęcia....
Otworzyła szeroko oczy tak, jakby miały jej zaraz wypaść - C... Co? Nie.... Nie nie nic z tych rzeczy! - pokręciła energicznie głową, czerwona jak burak - my... My tylko się.... Całowaliśmy - powiedziała już ciszej. Po jej reakcji, Iris spokojnie mogła się domyślić, że raczej jeszcze nigdy dziewczyna tego nie robiła. Była zbyt nieśmiała na coś takiego.... Zbyt... Niewinna.
Słuchała jej uważnie, uśmiechając się. Wyglądało na to że drugi Książę też wpadł komuś w oko. Nim jednak Komediantka skończyła, Rim lekko pobladła, ale pozwoliła jej dokończyć.
Gdy już skończyła, spojrzała niepewnie za okno, biorąc trochę lodów - czy on... Przyjechał tutaj z toba? W sensie.... Widziałam kogoś... Podovnego, gdy tutaj szłam - przyznała lekko zaniepokojona. Zaraz się jednak otrząsnęła i uśmiechnęła, połykając kolejna porcje lodów i wzdychają - ale... Wracając... Ktomus tutaj też ktoś wpadł w oko co? - uśmiechnęła się tajemniczo. Wiadomo nie powie o tym nikomu ale chciała odwrócić swoją uwage od myśli, że Książę Laraziron może być gdzieś w pobliżu.

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
Baśniopisarka uśmiechnęła się uprzejmie.
- To może... Zapytaj go wprost co czuje, jakie ma plany i czemu wybrał ciebie. - podsunęła - Pewnie gdybym była na twoim miejscu, chciałabym to wiedzieć. - dodała.
Lody były wyśmienite i szybko przegnały ich smutki. Iris nie pamiętała kiedy ostatnio mogła pozwolić sobie na swobodny wypad na pogaduchy do miasta. Życie było przewrotne, raz Iris wiodła spokojne, wygodne życie, by zaraz później wylądować na ulicy. Potem znowu wygody i... Miała nadzieję, że praca u Vyrona pozwoli jej zapomnieć o koszmarze tułania się i proszenia przechodniów o grosz na chleb. Baśniopisarka już nigdy nie chciała dopuścić do takiej sytuacji, dlatego postanowiła sobie, że jako pani admirał da z siebie wszystko!
Uśmiechnęła się szelmowsko gdy Rim zaczęła mówić o całowaniu. Najchętniej wypytałaby ją o więcej szczegółów, na przykład jak całuje książę Vaele, ale widziała jej minę i rumieniec, dlatego powstrzymała się z drążeniem tematu.
Sama już po chwili spaliła buraka, gdy temat zszedł na Viridiana. Iris nie potrafiła nazwać uczuć które do niego żywiła, ale była pewna, że było to coś więcej niż tylko wdzięczność.
Gdy Upiorna nagle zbladła, brunetka spojrzała na nią uważnie. Jej pytanie było dziwne nie dlatego, że pytała o Larazirona, lecz dlatego że wyglądała na wystraszoną.
- Tak, podróżowaliśmy razem. Ma jakieś sprawy do załatwienia w mieście. - powiedziała spokojnie, nie spuszczając oka z Rim. Gdy tamta wyjaśniła dlaczego zapytała o obecność księcia, Iris tylko kiwnęła głową. Pamiętała co mówił jej sam Vyron, opinia jaka o nim krążyła była mu na rękę. Dlatego postanowiła nie tłumaczyć Rim, że kryształowy książę w głębi serca nie jest zły.
Arystokratka szybko jefnak wróciła do lżejszego tonu i gdy podjęła temat Vyrona ale z innej strony, Iris znowu spłonęła rumiencem a końcówki jej czarnych włosów zabarwiły się na tęczowo.
- No wiesz... - nie bardzo wiedziała jak ugryźć temat - On... Jest bardzo przystojny i... Imponuje mi. - powiedziała - Ale wydaje mi się, że jego serce należy do innej. Z resztą... Ja tylko dla niego pracuję. Nie liczę na nic więcej. - wzruszyła ramionami z uśmiechem.
Próbowała oszukać samą siebie. Skrycie pragnęła jego uwagi, wyczekiwała rozmów z nim, szukała go wzrokiem. W bezsenne noce siadała w oknie i patrząc w gwiazdy snuła opowieść o kolorowej Baśniopisarce i monochromatycznym Księciu.
Szkoda tylko, że były to tylko iluzje.



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Opuściła niepewnie wzrok i powierciła się na krześle - myślisz...że będzie chciał ze mną rozmawiać po tej kłótni? - naprawdę jej zależało, ale przez to też miała inny problem. Nie wierzyła w siebie. Nie rozumiała tego, że ktoś chciałby z nią być...tak po prostu. Miłość? To coś z bajek, które opowiadała jej mama, gdy była jeszcze mała antylopką. A teraz tego doznała i zupełnie sobie z tym nie radziła. Bała się, że straci Aerona, ale nie chciała tego głośno przyznawać.
- No co? - spytała tylko, lekko naburmuszona, widząc uśmieszek przyjaciółki. Nie posunęli się zbyt daleko od nocy w Rezydencji. Praktycznie w ogóle. Nie zdziwiłaby się jakby to też Księcia denerwowało.
Ale zaraz się uśmiechnęła, gdy widziała minę Iris. Przytaknęła głową, gdy usłyszała, że faktycznie przybyli do miasta razem. Tutaj nawet nie chodziło o samą renomę jaką Vyron sobie wyrobił, ale również wychowanie jakie przeszła Rim. Była uczona bać się Upiornych, a Laraziron był z nich najgroźniejszy - po...po prostu nie czułam się bezpiecznie pod jego spojrzeniem - przyznała cicho, uciekając wzrokiem w bok. Nie mówiła, że jest zły. Widziała, że Iris jest u niego dobrze, że wydaje się zadowolona, może nawet szczęśliwa. Ale młoda Upiorna czuła z jego strony zagrożenie. W szczególności patrząc na swoje pochodzenie. Młodemu Vaele raczej nie prędko uda się wybić jej z głowy takie myślenie.
Jadła lody ze smakiem. Gdy dla odmiany to Iris zaczęła się plątać, uśmiechnęła się szeroko - prędzej mi uszy urosną niż ci uwierzę, o widzisz? - zapytała rozbawiona i poruszyła swoimi, teraz już antylopimi uszami. Zaraz jednak wróciły do swojej prawidłowej formy. Nachyliła się do Baśniopisarki, której włosy teraz mieniły się tęczą - nie martw się, nikomu nie powiem - uśmiechnęła się do niej szczerze. Chciała ją wesprzeć. A może powiedzenie tego na głos jej pomoże? Nie wiedziała tego, ale chciała, żeby Iris zdawała sobie sprawę, że ma się komu wygadać.

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
- Wiesz... Upiorni lubią rozmawiać. - powiedziała - Albo może inaczej. Mężczyźni lubią rozmawiać. - dodała z lekkim uśmiechem - Nie znam go, ale wydaje mi się, że jeśli wykażesz inicjatywę i chęć rozmowy, wysłucha cię. Z tego co wiem, książę Vaele ma już trochę lat na karku. Gdyby nie potrafił słuchać i rozmawiać, nie doszedłby tak daleko.
Lody były pyszne ale szybko się skończyły. Baśniopisarka czuła, że nie dałaby rady zjeść kolejnej porcji, dlatego odsunęła na bok naczynia i poprawiła się w krześle.
Temat zbliżeń zawsze był ciekawy i ilekroć Iris go poruszała, dobrze się bawiła oglądając reakcje rozmówców. Dla niej seks nie był tematem tabu, bo w swoim życiu miewała również epizody płatnej miłości. Krótkie, ale jednak odcisnęły piętno. Nie wspominała tego czasu dobrze, lecz to właśnie wtedy nauczyła się mówić o seksie, swoich potrzebach i fantazjach. I może właśnie tym uwiodła kiedyś Terrego? Swoją bezpośredniością?
Rim była zawstydzona a jednak zaczepiła Iris, na co Baśniopisarka wzruszyła ramionami z miną niewiniątka.
- Nic nie mówię! - puściła jej oczko. Chciała, by Upiorna wiedziała, że w razie czego może rozmawiać z nią o wszystkim, ale nie chciała jej zmuszać do zwierzeń i przełamywania barier.
Nie zdziwiła się uwagą na temat Larazirona. Faktycznie miał w sobie coś, co sprawiało, że pod spojrzeniem jego zielonych oczu od razu przychodziła ochota by się skulić lub zwiać daleko.
- Nie dziwne. - powiedziała - W jego oczach jest coś... Co ciężko opisać. Ostrzeżenie pomieszane z głębokim żalem. - dodała - Patrzy jak ktoś, kto wiele stracił, lecz nie wszystko i o pozostałości będzie walczył do ostatniej kropli krwi. Rzuca wyzwanie. - ciężko było dobrać jej słowa - Zawsze się tak czuję, gdy na mnie patrzy. Jakby czekał, wysyłając sygnał "Daj mi powód."
Rim miała nosa i od razu wyczuła o co chodzi. Iris spłonęła rumieńcem i odwróciła wzrok, zagryzając usta. Jej włosy zmieniły barwę na różne odcienie fioletu.
Widząc uszy zaśmiała się szczerze, czemu towarzyszył wybuch barw na głowie. Znowu była kolorową Baśniopisarką. Roześmianą. Była znowu Iris Arcus.
- No dobrze, masz rację. - powiedziała w końcu, uspokajając wesołość - Vyron... Silnie na mnie działa. Przy nim czuję się wyjątkowa i jednocześnie taka malutka. - pokazała palcami maleńki rozmiar - Nie chcę byś źle o mnie pomyślała... - spuściła wzrok a jej głos trochę przygasł - Chcę być komuś potrzebna. Chcę się liczyć. Być doceniana. Może nawet... Kochana. - zawahała się - Jak kiedyś. - spojrzała w oczy Rim, w jej kolorowych tęczówkach wzmocniły się odcienie błękitu - Ale on... - westchnęła z rezygnacją - Serce Vyrona należy do innej. Czuję to. Jest sam, nigdy nie widziałam go z żadną kobietą a jednak... On kocha inną.
Smutek ponownie zagościł na jej twarzy. Iris, jako Ponura Komediantka miała wyjątkowy "talent" do zmian nastroju. Była żywym kalejdoskopem.
- Przejdzie mi. - powiedziała w końcu, machając ręką i uśmiechając się gorzko - Po prostu się zauroczyłam, ale o to nie trudno, gdy mężczyzna wyciąga pomocną dłoń i przygarnia, oferując nowe życie. Nadając mu sens.



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Przytaknęła głową na znak, że rozumie - porozmawiam...o ile będzie chciał ze mną rozmawiać - obiecała, ale następne słowa, powiedziała już o wiele ciszej. Czy będzie miała odwagę z nim porozmawiać? Czy po tym jaki cyrk odstawiła przed wyjazdem po czym uciekła bez słowa, w ogóle będzie ją chciał oglądać? Nie zdziwi się jeśli w najlepszym razie po prostu będzie spała sama w pokoju. W najgorszym...wróci na ulicę. A przynajmniej miała nadzieję, że będzie to najgorsze, co może ją spotkać po tym wszystkim. No cóż...była realistką...a może pesymistką? W każdym bądź razie zdecydowanie brakowało jej pewności siebie.
Zrobiła naburmuszoną minkę, podkurczając ramiona i patrząc gdzieś w bok. Po chwili ciszy jednak zagryzła dolną wargę i spojrzała niepewnie na Baśniopisarkę - Iris? - zaczęła niepewnie - jak...jak to jest? Jakie to...uczucie? - zapytała, nie do końca precyzując o co jej chodzi - no wiesz....robienie...tego... - wstydziła się, to było pewne. Ale chciała wiedzieć. Chciała się jakoś przygotować, choć trochę, na to co ją pewnie będzie czekać. Jedyna opinię jaką miała na ten temat to to przed czym ostrzegała ją mama, czym groził wuj, oraz co sama zaobserwowała. W końcu matka często przyjmowała klientów w domu, nie przejmując się tym, że mała Upiorna jest zaraz obok. Co prawda wolałaby tego nie robić przy dziecku, ale prawdę mówiąc, nie miała nic do gadania. Gdy Rim mogła zrozumieć co się dzieje, Dachowiec nie miała już sił na to by się sprzeciwiać. Po prostu wypełniała wolę swojego brata.
Zaśmiała się niepewnie - masz rację, podziwiam Cię, że u niego pracujesz, ja bym chyba nie dała rady - przyznała, drapiąc się z zakłopotaniem po karku. Nigdy nie uważała się za odważną. Tak więc i teraz nawet nie próbowała udawać, że dałaby sobie radę w towarzystwie tego Upiornego - szczerze? Z Aeronem zastanawialiśmy się, czy Cię nie zaprosić do zamku, a gdy uświadomiliśmy sobie, że wtedy książę Laraziron może przyjść z tobą....Aeron obiecał, że jego to weźmie na siebie - zachichotała - my pewnie byśmy gdzieś uciekły, żeby mogli sobie porozmawiać, a my byśmy mogły spędzić czas bez nich - przyznała i uśmiechnęła się miło do przyjaciółki.
Wysłuchała jej cierpliwie, uśmiechając się delikatnie. Pod koniec, położyła swoje dłonie, na dłoniach Baśniopisarki - a może właśnie nie ma przejść? - zapytała, przekrzywiając lekko głowę - Twoja sytuacja jest...inna niż moja, ale spróbuj z nim spędzić trochę czasu. Nie narzucać się....po prostu go spędzić. Czy przy herbacie czy po prostu przechadzając się po zamku, dyskutując o niczym. Takie niby niezobowiązujące rozmowy - zaproponowała - ja się nie znam...jestem w tym nowa, ale coś mi mówi, że jeśli coś ma zadziałać to może być to - mogła próbować coś zaproponować, a co z tym zrobić tęczowowłosa...to już jej sprawa.

Powrót do góry Go down





Iris
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Iris
Wiek :
Wizualnie 25 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
175/70
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor włosy i oczy.
Pod ręką :
Zwój papieru, pędzel i czarny tusz. Sakiewka z pieniędzmi. Broń.
Broń :
Bat.
Zawód :
Admirał Floty Wielkiego Księcia Larazirona
Stan zdrowia :
Zdrowa.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t133-iris-arcus https://spectrofobia.forumpolish.com/t1087-iris
IrisPonury Komediant
Pokiwała głową gdy Upiorna powiedziała, że porozmawia ze swoim wybrankiem. Iris mogła nazwać się trochę bardziej doświadczoną w temacie postępowania z mężczyznami, ale przy Rim wolała nie używać takiego określenia. Jeszcze by wyszło, że była jakaś puszczalska czy coś... Szkoda, że mimo wiedzy i umiejętności postępowania z panami, nie potrafiła zatrzymać przy sobie Terrego.
Wspomnienia czasami nachodziły ją w najmniej oczekiwanym momencie, a już na pewno w najmniej pożądanym. Patrzyła na Rim, kiwała głową na jej słowa i trafiały one do niej, ale przed oczami miała nie zarumienioną przyszłą księżną, lecz dawną pokojówkę. Nie tęskniła za tamtymi czasami, bo Rim była wtedy jedynie służącą, ale czasami... Cóż, czasami czuła, jakby białowłosa była jej siostrą. Bo chociaż nie znały się dobrze, od początku pojawiła się między nimi nić porozumienia. Dodatkowo, teraz gdy obie mieszkały u Arystokratów, miały wspólne tematy! Kto by pomyślał, że życie potoczy się tak dziwnie...
Zamrugała zaskoczona, kiedy Rim zeszła na temat seksu. Baśniopisarka wiedziała, że dziewczyna tak czy siak w końcu zainteresuje się tematem, ale nie sądziła, że zapyta o to właśnie teraz.
Iris zamyśliła się. Pytania były zadane niebezpośrednio, co poniekąd kazało powstrzymać język za zębami i najpierw zastanowić się nad ładną, niewulgarną odpowiedzią. Spojrzała w fioletowe oczy rogatej i uśmiechnęła się do niej ciepło.
- Jeśli czujesz, że książę Aeron Vaele to właśnie ten, z którym chciałabyś to przeżyć... Powiedz mu to. - doradziła, domyślając się, że Rim nie ma żadnego doświadczenia i że jest dziewicą - Sądzę, że jego reakcja może cię zaskoczyć. Pozytywnie. - mrugnęła do niej okiem.
Upiorni Arystokraci jako jedna z długowiecznych ras bardzo swobodnie podchodzili do tematu zaspokajania potrzeb a rozwiązłość cechowała prawie co drugiego. Niemniej nieczęsto spotykało się Upiorną, która zachowała dziewictwo przez długie lata. Iris czuła, że książę Vaele doceni stan emocjonalny Rim, bo nawet jeśli uczucie jakim ją darzył było sztuczne (nie mogła wiedzieć, czy ją kocha), obok decyzji o podarowaniu dziewictwa właśnie jemu, nie mógł przejść obojętnie.
- A jeśli pytasz o... same odczucia. - podjęła ostrożnie, zważając na słowa - Jeśli robisz to z kimś, komu ufasz i kogo darzysz uczuciem... Jest naprawdę przyjemnie. - powiedziała uśmiechając się do rogatej - Początkowo trochę boleśnie, dlatego należy naprawdę głęboko ufać swojemu partnerowi i ustalić z nim rytm. Mężczyzna odgrywa tutaj naprawdę ważną rolę, bo oprócz... samego stosunku, powinien obserwować partnerkę, dbać by nie działa jej się krzywda, wczuć się i dostosować. - wyjaśniła - Najsłodszą przyprawą zbliżenia, jest uczucie. Gdy robisz to... bo musisz, albo jesteś zmuszona, po jakimś czasie nie czujesz nic. Ale jeśli lubisz drugą osobę... albo kochasz... Jest naprawdę pięknie. - skinęła głową - Dlatego... naprawdę, porozmawiaj z nim również i o tym. Powinien zrozumieć obawy, a jeśli nie, to będziesz wiedziała, że czas wiać. - zakończyła żartobliwie, ale taka była prawda. Iris nie znała Upiornych dobrze, ale znała Rim na tyle by martwić się o nią.
Machnęła ręką gdy tamta wyraziła podziw. Tak naprawdę nie było co i kogo podziwiać. Iris dostała możliwość wykazania się w pracy, nowy dom i perspektywy i chociaż czasami było ciężko, widziała swoją przyszłość w kolorowych barwach.
- Weźmie na siebie? - zaśmiała się - Ano tak, jak rzucą się sobie do gardeł to faktycznie książę Laraziron może wylądować na księciu Vaele. A potem potarzają się chwilę po podłodze, by po chwili wstać, otrzepać ubranie, obrzucić się spojrzeniami pełnymi pogardy i powiedzieć coś w stylu "No, tym razem remis. Następnym razem będzie inaczej." - zakpiła - Dwóch Upiornych mężczyzn w jednym zamku? Oj, średnio to widzę. - chichot rozbrzmiewał po sali, wprowadzając również obsługę w dobry nastrój - A tak całkiem poważnie, to sądzę, że nie byłoby tak źle. Oni się chyba znają, z tego co wiem. I można powiedzieć, że jest między nimi coś na kształt wzajemnej tolerancji.
Temat uczuć jakie żywiła do Kryształowego Księcia był kłopotliwy i Baśniopisarka nie do końca potrafiła wyrazić, co myślała o tym wszystkim. Z jednej strony była skłonna czasami rzucić się na Vyrona i zmusić go do tego, by zwrócił na nią uwagę, a drugiej jednak szanowała jego potrzebę samotności. Prawdę mówiąc... była gotowa żyć ze swoimi uczuciami po cichu, nie zdradzając ich Upiornemu. Wiedziała, że z jej szczerości nie wynikłoby nic dobrego. Nie była gotowa na kolejne odrzucenie, a zapewne tak właśnie byłaby potraktowana. O ile by jej nie wyśmiał.
- Może i nie przejdzie. - powiedziała cicho i spojrzała na przyjaciółkę z wahaniem wypisanym na twarzy. Wysłuchała jej, potakując głową. Starała się być przy Vyronie, lecz czasami pachniało to narzucaniem się. Nigdy jej tego nie powiedział, ale widziała że jest zapracowany, że ma własny świat do którego ona niekoniecznie miała stały dostęp.
- Pewnie masz rację. - mruknęła w końcu, skrycie wierząc, że Rim przewiduje przyszłość - On... ja czuję, że on cierpi. Nie wiem czemu, ale widzę to w jego oczach, słyszę w jego milczeniu. Ucieka w pracę bo coś nie daje mu spokoju. Ale nie potrafię powiedzieć co...i...jednocześnie chciałbym to odkryć, ale i boję się prawdy. - dodała cicho - Boję się, że na końcu jego opowieści jest inna, ta którą kocha. Lepsza. I dla niej byłby gotów na wszystko. A ja... - zagryzła usta - Byłabym odskocznią, zagłuszeniem jego tęsknoty. Zamiennikiem. I wiesz co jest najgorsze? Tak rozpaczliwie brak mi miłości, że byłabym gotowa udawać, że on mnie kocha. Wmówić sobie, że to dla mnie byłby gotów na wszystko... - w jej oczach pojawiły się łzy ale szybko przetarła je rękawem - Wiem, jestem nienormalna. Przepraszam, to wszystko jest dla mnie... trudne. Po tym jak Christopher mnie zostawił nie radzę sobie z własnymi emocjami. - zaśmiała się smutno po czym westchnęła, odsuwając od siebie smutek - No nic. Muszę odnaleźć w sobie siłę, bo kto to widział, żeby Pani Admirał beczała z powodu złamanego serduszka. - klasnęła w dłonie, wymuszając u siebie zmianę nastroju i entuzjazm - To co, zamawiamy jeszcze coś dobrego?



#ff0066

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Kawiarnia z ogrodem "Makówka" 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zaśmiała się zakłopotana. Miała o tym porozmawiać z Aeronem? Jakoś się nie widziała w tej roli. Nie, żeby chciała to zwalać na kogoś innego, ale skoro miała problem zapytać o to druga kobietę, to co dopiero mężczyznę? Co prawda bardzo jej bliskiego, ale jednak.
Przełknęła ślinę, gdy powiedziała, że początkowo może zaboleć. Uspokoiła się jednak słysząc dalszą część jej wypowiedzi - ja...nie znam się...ale... - zawahała się i westchnęła ciężko - mam wrażenie, że Aeron raczej obserwuje, ocenia, bo nigdy nie posuwa się za daleko. Ale... - zagryzła dolną wargę - po prostu nie wiem czy czuję się gotowa....w głowie nadal mam słowa mamy, która ostrzegała mnie przed tym, obrazy, które widziałam, gdy...pracowała... - zawahała się przy ostatnim słowie - ona nigdy nie miała okazji zrobić tego z kimś kogo lubiła, może dlatego się tego tak obawiam? Boję się, że będzie tak jak mama mówiła... - westchnęła - przepraszam, to naprawdę wszystko jest dla mnie nowe... mimo, że mieszkam z nim od kilku miesięcy, zupełnie się w tym nie odnajduję - przyznała. W końcu z kim miała porozmawiać? Nie wiedząc czemu, miała pewien opór by aż tak otwierać się przed Bianką. Co prawda Pantera wiedziała o wiele więcej niż mieszkańcy zamku by chcieli. Plotkowały często, jednak żadna z nich nie mówiła o swoich uczuciach co do ich mężczyzn.
Otworzyła szeroko oczy, gdy Iris zaczęła opisywać jak pewnie będzie wyglądało spotkanie dwóch Upiornych - m...mam nadzieję, że jednak usiądą i zaczną o czymś dyskutować, a nie się bić - przyznała i zaśmiała się niepewnie - Aeron powiedział, że łączy ich dość skomplikowana przyjaźń, czy coś takiego...mam więc nadzieję, że nie zaczną się bić... - przyznała i uśmiechnęła się nieśmiało.
Uśmiechnęła się pokrzepiająco i pokręciła głową - dlatego mówię, spróbuj. Na spokojnie. Może pewnego dnia Ci opowie czemu tak jest, jak zobaczy, że może Ci zaufać i może znaleźć w Tobie kogoś więcej niż admirała? - uśmiechnęła się i uścisnęła jej dłonie - poradzisz sobie tylko...nie możesz tego rozpamiętywać - dodała jeszcze po czym uśmiechnęła się szeroko - jak najbardziej - powiedziała zadowolona i szybko przejrzała menu, po czym zamówiła czekoladę na gorąco z bitą śmietaną oraz syropem dyniowym. Była ciekawa tego połączenia, a dla niej nigdy nie była na nic za ciepło. Do tego co miała na Pustyni, nadal było jeszcze daleko.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach