„Coffee Dance”

Parvatti
Gif :
„Coffee Dance” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
„Coffee Dance”
Czw 10 Paź - 11:31

Studio usytuowane jest w starym budynku, prostym, szarym i kwadratowym, jakich pełno wyrosło po II Wojnie Światowej. Samo studio zajmuje tzw. "wysoką piwnicę". Czyli pomieszczenie pod parterem, w którym rolę okien spełniają tylko malutkie okienka, przez które jedyne co widać to stopy przechodniów. Jednak to co wyróżnia studio w śród szarych drzwi jest piękny, wymalowany szyld nad drzwiami, na których namalowana jest tańcząca para. Kobieta ma na sobie długą czerwoną suknię, a mężczyzna szary smoking.
W samym studiu jest skromnie i elegancko. Po zejściu wąską klatką schodową przed oczami przybysza rozpościera się piękny widok wielkiej sali, w której spokojnie może ćwiczyć z 50 osób. Na przeciwko wejścia widać przejścia do dwóch innych pomieszczeń. Jedno z nich jest pomieszczeniem dla obsługi, na którym widnieje karteczka „Pomieszczenie służbowe”, a drugim jest toaleta. Na dwóch prostopadłych ścianach ustawione są rzędami lustra. Po lewej stronie, zaraz przy wejściu widać rejestrację, za którą jeśli nie ma w tej chwili lekcji zazwyczaj siedzi ktoś z obsługi. Obok recepcji stoi stolik z starą wieżą, jedną z tych, które o dziwo mimo swojego wieku nie psują się, ani nie wymagają konserwacji.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
„Coffee Dance” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: „Coffee Dance”
Czw 10 Paź - 12:30
Parvatti nie miała dzisiaj zajęć więc siedziała za wysokim biurkiem na fotelu i czytała sobie książkę. Jakaś kolejna nowość z księgarni reklamowana w większości tego typu sklepów, jednak jej to nie przeszkadzało. Chciała sobie poszukać czegoś przyjemnego i prostego do czytania. W sumie nawet nie skupiała się na czytanym tekście. Słowa przeciekały jej przez palce, a sens umykał. Wstała od stołu i zaczęła się kręcić po sali, sprawdzać jej porządek, chociaż dzisiaj już sprzątała. Przejrzała się w lustrze i przygładziła wystające kosmyki z grubego warkocza opadającego na plecy. Poprawiła czarną koszulę w ćmy i przyjrzała się swoim zwykłym czarnym dżinsom, które nie są za modne, ponieważ nie mają dziur na pół nóg. Nie ubrała się dzisiaj jakoś specjalnie ładnie, bo wiedziała, że będzie cały dzień siedzieć w studiu. Jedyne co będzie mogła wyjść, to jak przyjdą grupy na lekcje, których ona nie prowadzi.
Brakuje jej czasami nauki z dużą grupą, jednak musi być ostrożna, bo za długo żyje, a woli nie podpaść Morii. Stojąc tak przed lustrem zaczęła ćwiczyć podstawowe figury tańców standardowych, bez muzyki, bez butów. Ot tak, z nudy, by po prostu coś ze sobą zrobić. Jednak i to nie zajęło jej dużo czasu, nie czuła już szczęścia krążąc sama po sali. Chyba robiła się stara, skoro potrzebowała innej duszy do tańca. Złapała z biurka papierosy i wyszła przed malowane drzwi. Odpaliła jednego z miętowych linków i oparła się jedną nogą o brudną, zewnętrzną ścianę budynku spoglądając jak tłumy ludzi przechodzą przez chodnik nie wiedząc nawet, że wśród nich są istnienia mniej podobne do ludzkich, niż może się zdawać.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: „Coffee Dance”
Pią 11 Paź - 0:31
- Dziś jest ten dzień! - pomyślał, po czym rzucił swoją paczkę papierosów prosto, do śmietnika, który znajdował się przynajmniej siedem kroków, od niego, a papierosa trzymanego do tej pory w ustach wypluł prosto na ziemię. Pogoda tego dnia była... Zwyczajna? Nudne, pochmurne popołudnie, do tego ogromna duchota zapowiadająca burzę - rutynowa sytuacja atmosferyczna, dla środka tygodnia, która tylko potęgowała uczucie niemocy, wobec niebłagalnie zbliżającego się jutrzejszego dnia w pracy... A przecież dzisiejszy dopiero dobiegł końca. Nie inaczej było w przypadku Ulricha, który od samego rana walczył, a precyzując - próbował walczyć z ilością obowiązków, jakimi był atakowany. W momencie, kiedy ilość przyjętej już dzisiaj kofeiny sięgała największych rekordów, koszmar się zakończył. Nastała godzina, którą Ulrich wielbił w tego typu dni najbardziej, czyli taka, w której to wszyscy poważni, a już na pewno profesjonalni ludzie uznawali swój służbowy dzień, za skończony. Chociaż było to jego wieloletnią rutyną, każdego razu, takiego zabieganego dnia nie mógł uwierzyć w to, jak magicznie, o tej godzinie znikał dźwięk nieustannie dzwoniącego telefonu. Mentalne zmęczenie było dzisiaj tak duże, że padła decyzja, o spacerze z pracy do domu. Samochód służbowy został osamotniony, przed nową siedzibą ARES, co nie było jednak dużym problemem, bowiem przekazał swojemu asystentowi przyjechać po niego jutro przed pracą. Spacerując, myślał o tym, co tak naprawdę chce osiągnąć poprzez przeprowadzkę, do Glassville. Szczerze mówiąc, nawet on sam był w pewnym stopniu zaskoczony pochopnością swojej decyzji, o przeniesieniu swojego głównego biura właśnie do tego miasta... Cóż, on jeden widział w tym na pewno większy sens, niżeli wszyscy inni z jego otoczenia, aczkolwiek od momentu rozmowy z tajemniczym nieznajomym w hotelu, wciąż targała nim spora niepewność. Minęły już trzy tygodnie, a on nadal nie znalazł w sobie siły, na ruszenie do przodu z ostatniego braku werwy do czegokolwiek. Jednak ten nudny i przygnębiający dzień miał w sobie to coś, co tchnęło Ulricha, do rzucenia palenia... Albo przynajmniej wyrzucenia jedynej, posiadanej na tę chwilę paczki.
- Sayuri... - powiedział pod nosem sam do siebie. Ponownie przywoływał obraz swojej jeszcze nie dawno utraconej żony. To ona była prawdziwą odpowiedzią, na wątpliwości związane z przybyciem do Glassville. W tym jednak momencie jedynym, o czym był w stanie myśleć, to ich ostatni wspólny taniec, który uważał, za aż nazbyt idealny.

Idąc spacerem w kierunku przedmieść, gdzie od niedawna mieszkał myślał, o piruetach wykonywanych przez Sayuri, gdzie nagle jakby na prośbę wyłapał wzrokiem szyld, na którym znajdowała się tańcząca para. Oczywiście, lekka zmiana kierunku, właśnie w stronę budynku z tym szyldem była silniejsza od Ulricha. Zbliżając się do drzwi, nad którymi wisiał szyld odzyskał przynajmniej połowę sił, z jakich wyssała go wykonana dzisiaj praca. Stanął tak pod szyldem i wpatrywał się w niego. Tłumy ludzi mijały go z większym, czy mniejszym zdziwieniem, bowiem Ulrich stał prawie na środku chodnika.

Dało się zauważyć, jakoby prawie całkowicie odpłynął. Stał i patrzył się na szyld, tymczasem jego wyobraźnia bawiła się jego świadomością, przedstawiając coraz to kolejne sceny, ze wspólnych tańców z żoną i matką...

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
„Coffee Dance” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: „Coffee Dance”
Pią 11 Paź - 11:45
Stojąc tak przy drzwiach zauważyła mężczyznę kierującego się w stronę studia. Wysoki, na oko w średnim wieku biznesmen. Tacy zazwyczaj przychodzą do niej skuleni, kiedy chcą nauczyć się szybko podstaw tylko po to by na przyjęciach biznesowych zatańczyć jedną piosenkę ze swoją o połowę młodszą żonką. Jednak ten nie pasował do schematu, nie kulił się i nie przyszedł przed samym zamknięciem, by go przypadkiem podwładni z pracy nie zauważyli. Jednak ten zdawał się jakby nieprzytomny.
Stanął przed wejściem i gapił się niczym ciele w malowane wrota.
Parvatti wrzuciła niedopałek do puszki wypełnionej do połowy wodą, która stała koło niej. Spokojnie podeszła do drzwi, otworzyła je na oścież i ruchem głowy zaprosiła mężczyznę do środka. Uśmiechnęła się przy tym bardzo delikatnie by nie wystraszyć kruczowłosego mężczyzny. Czy zdecyduje się wejść czy nie, zależało od niego, ale przynajmniej nie będzie musiał stać niczym idiota i gapić się w drzwi.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: „Coffee Dance”
Nie 13 Paź - 13:21
Trudno określić, jak długo był on niepotrzebnym elementem zatłoczonego chodnika. Stał tak na samym środku, gdzie jego budowa jeszcze bardziej utrudniała przejście wszystkim, przechodzącym tam osobom. Chociaż również ta budowa ciała zapewne odpowiedzialna była za to, że omijali go, bez zbędnych i agresywnych przepychań, czy też słownych komentarzy... Przynajmniej tych skierowanych wprost do niego, na które i tak bardzo możliwe, że nie zwróciłby jakiejkolwiek uwagi.

Kiedy świadomość Ulricha zaczęła wracać, do jego ciała, od razu odczuł błąd w tym, co zrobił jeszcze nie tak dawno temu. Przez jakąś minutę przeszukiwał cały swój płaszcz, w poszukiwaniu paczki papierosów, albo chociaż ostałej przypadkiem jednej sztuki - co oczywiście skończyło się jedynie rozczarowaniem, z własnego zachowania.
- Tak Ulrichu, tak... - mówił do powietrza, z głową skierowaną w dół i z lekkim uśmiechem zażenowania na twarzy - Co się z tobą dzieje, brak profesjonalizmu nawet, wobec siebie? - po tym mocno westchnął i ruszył swoją głową, ku górze, z zamysłem spojrzenia na chmury, które przez odczuwalną w powietrzu wilgoć, zaraz zapewne miały wypuścić z siebie ścianę deszczu. Jego spojrzenie nie zdążyło jednak zawędrować, aż tak wysoko, bowiem jego wzrok skupił się na tym razem otwartych drzwiach, w które jeszcze chwile temu się wpatrywał, a drzwi te opierały się, o rękę ślicznej, białowłosej kobiety. - Cóż, za kruszynka - pomyślał, co było teraz dość trafnym określeniem, szczególnie biorąc pod uwagę jego własne gabaryty. Zdążył również wyłapać gest kobiety, gdzie bez wątpienia zapraszała Ulricha do środka, gdzie pewności nadawał mu jej wzrok koncentrujący się właśnie na nim.

Jutro zapowiadał się zdecydowanie kolejny, ciężki dzień w pracy. Szybko pomyślał, czy aby rzeczywiście może sobie pozwolić na to, aby nie wracać jeszcze do domu, gdzie rzeczą, która rozwiała wszelkie pozostałe wątpliwości było parę kropel deszczu, które zdążyły obić się, o jego czarny płaszcz. Pewnie, ale bez zbytecznego zrywu ruszył w stronę środka budynku, próbując oddać przy tym kobiecie lekki uśmiech. Będąc na jej wysokości skinął głową, w geście przywitania, sekundę zastanawiał się, nad oficjalnym "Dzień dobry", nie chciał jednak burzyć tej - dość delikatnej i nieco tajemniczej sytuacji i na niewerbalne zaproszenie odpowiedział, kierując się w głąb klatki schodowej.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
„Coffee Dance” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: „Coffee Dance”
Nie 13 Paź - 15:58
Dziwny człowiek jej się trafił. Przyglądała mu się uważnie skupiając się na jego gestach i zachowaniu. Nie stał na tyle daleko, by nie usłyszała co mówił, z tego co zrozumiała, to pewnie miał na imię Ulrich, ale nie była pewna. Za to widziała, jak z roztargnieniem czegoś poszukiwał, po czym zrezygnował ze swoich zamiarów. Westchnął i podniósł głowę spoglądając na nią.
Przez chwilę myślała, że zrezygnuje z jej zaproszenia, ale jednak postanowił z niego skorzystać. Przyglądała się jak przechodzi przez drzwi i pokiwała głową odpowiadając na jego zaproszenie. Przy okazji obdarzyła tego wielkiego mężczyznę słodkim, ciepłym uśmiechem. Gdy tylko przeszedł przez drzwi ruszyła za nim. Powoli chodnik zaczynał zmieniać kolor przez krople deszczu. Poczekała, aż nieobecny mężczyzna wszedł na salę, dała mu chwilę na rozejrzenie się i przyzwyczajenie do sali.
-Witam pana. Co pana sprowadza do studia? Chciałby się pan nauczyć tańczyć? Może podstawy na jakieś przyjęcie?
Spokojnie mówiła, jednak starała się utrzymać dość wesoły ton. Przy okazji miała nadzieję, że dzięki temu uda jej się trochę rozweselić mężczyznę, albo sprowadzić go na ziemię, przynajmniej na tyle na ile się da.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: „Coffee Dance”
Nie 13 Paź - 18:12
Kiedy Ulrich już zdał sobie doskonale sprawę z tego, do jakiego miejsca się udał, zaczął bawić się w swojej głowie wspomnieniami, z jego nauk tańca. Chociaż nie był już taki młody, to doszedł do wniosku, iż nigdy nie był w podobnej sali, gdzie ludzie uczyli się tańczyć, bowiem wszystkiego, czego się nauczył, to nauczył się pośród ścian własnego domu. Po wejściu już na samą salę stanął i zaczął porządnie się rozglądać. - Wyglądam, jakbym wstał zza grobu... - pomyślał, widząc siebie w paru lustrach, które znajdowały się w pomieszczeniu.

Dopiero teraz zastanawiał się, czym tak naprawdę zasłużył sobie, na zaproszenie do środka. Nie musiał się jednak długo nad tym rozchodzić, bowiem odpowiedź była jakże oczywista. Stał jak wryty i wpatrywał się w tańczącą, na szyldzie przed wejściem parę. Los chciał, że trafił akurat na najwyraźniej pracującą tutaj kobietę, a ta zauważyła całe "zajście".

Kiedy kobieta wyrzuciła z siebie parę pytań, ten słuchał ich uważnie, stale jednak biegając wzrokiem dookoła sali, jakoby próbował doszukać się jakichś szczegółów, które mogły umknąć mu za pierwszym spojrzeniem. "Chciałby się pan nauczyć tańczyć?", po usłyszeniu tych słów na jego twarzy pojawił się szczery i niekontrolowany uśmiech. - Hmm... Wie pani, naprawdę nie wiem, co mnie tutaj sprowadza. - tutaj zatrzymał się na chwilę, a mówiąc skupił swoje spojrzenie już, w stronę białowłosej - Szczerze mówiąc, poruszył mnie szyld na zewnątrz. - po szybkim namyśle szybko ustabilizował swoją postawę i wyciągnął rękę, w stronę kobiety, na gest przywitania - Swoją drogą, nazywam się Ulrich, Ulrich Wildenheim. Niezmiernie mi miło. - cały czas nie przestawał się uśmiechać, szczególnie, iż kobieta robiła to samo. Wyczuł jednak, że nie jest to żadnego rodzaju chwyt marketingowy, a najzwyklejsza życzliwość, co było jednak trochę dziwne dla Ulricha, bowiem pierwsze wrażenie, przed drzwiami wejściowymi musiało być dla niej dość... Niepokojące? - Jeżeli chodzi zaś, o naukę tańca. Cóż, większość swojego życia poświęciłem na taniec. - ponownie przerwał - Ale odnoszę wrażenie, iż dzisiaj chyba nie czuję się w siłach, na jakikolwiek. - I to była niestety prawda. Nie chciał mówić obcej kobiecie, że prawdopodobnie już nigdy nie zatańczy, ale w sercu czuł, iż rzeczywiście tak właśnie będzie. To, jak bardzo boleśnie działałoby to na jego i tak już zniszczoną duszę, byłoby nie do opisania, zdawał sobie z tego sprawę na tyle, że w żadnym wypadku nie miał zamiaru testować swojej teorii. Kochał tańczyć zarówno z matką, jak i swoją żoną. Nic w świecie już mu tego nie zwróci, a taniec połączyłby Ulricha z nimi na tyle, iż poczułby ponowną stratę, a chcąc odnieść jeszcze jakikolwiek sukces, nie mógł sobie na to pozwolić.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
„Coffee Dance” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: „Coffee Dance”
Nie 13 Paź - 19:29
Podobało jej się, że reakcje mężczyzny były szczere. Zdawał się zagubiony i ewidentnie potrzebował pomocy by odnaleźć dalszą drogę. Ale jej to nie przeszkadzało, był już nie raz przewodnikiem, pomagała takim biednym i śmiertelnym istotą dostrzec inny sens życia w trudnej chwili, by ci o niej mogli później zapomnieć i cieszyć się życiem. Uśmiech, jaki pojawił się na ustach tego rosłego mężczyzny trafił Parvatti prosto do serca. Prawie zachichotała widząc, jak spoważniał i wyciągnął w jej stronę rękę. Jednak słysząc nazwisko jej dłoń na chwilę zadrżała w uścisku, a tęcza w oczach zamarła.
Przypomniałam sobie, niemiecki ród, nie byłam tam długo. Czy to ten mały chłopiec, którego uczyłam? Jego matka była wtedy na występie i mnie o to poprosiła, nie mogłam odmówić, jednak czy naprawdę tyle czasu minęło? Ciekawe, czy ona jeszcze żyje.
Uśmiech na ustach Paro stał się wyjątkowo melancholijny. Jednak uścisnęła dłoń mężczyzny i odezwała się.
-Parvatti Rai, miało mi pana poznać.
Pozwoliła dokończyć mężczyźnie i zrobiła zmartwioną minę. Podrapała się po głowie w chwilowym zamyśleniu i klasnęła w dłonie.
-Wiesz, życie jest jak taniec, ciągle poruszamy się do muzyki, czasami gubimy kroki, a innym razem tracimy rytm. Coś z pewnością cię tu przyprowadziło. Myślę, że to właśnie ta muzyka. -przerwała na chwilę nie chciała wciągać mężczyznę na dno rozpaczy, tylko mu pomóc.-Proszę, spróbuj Ulrichu.
Stała przed mężczyzną zadzierając głowę do góry by patrzeć w jego twarz i czekała z wymalowanym na twarzy delikatnym niczym bryza uśmiechem.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: „Coffee Dance”
Pon 14 Paź - 0:45
Dopiero teraz Ulrich zauważył ponadprzeciętną urodę kobiety. Cóż, zapewne wciąż mocno siedząca w jego głowie żona nie pozwalała mu, na szczególne przywiązywanie uwagi, do walorów wizualnych kobiet. Sayuri w jego mniemaniu była tą idealną i nie miał najmniejszych chęci, na wiązanie się z kimś jeszcze kiedykolwiek. Nie zmieniało to jednak faktu, że wygląd, zapewne młodej, białowłosej wprawił go w lepszy, bardziej przystępny do interakcji socjalnych humor.

"Parvatti Rai" - powtórzył sobie w myślach i odniósł wrażenie, jakoby miał już gdzieś tę godność słyszeć. Jeżeli rzeczywiście w jego pamięci znajdowało się to imię i nazwisko, to było ukryte, za naprawdę gęstą, niczym mleko mgłą. Toć zapewne mylne wrażenie, chociaż był pewien, iż w momencie, gdy Parvatti się przedstawiła, to on zrobił ten znaczący gest brwiami, bardzo delikatny, aczkolwiek zdecydowanie zdatny do wyłapania, przez jedynego, skupionego na nim rozmówcy.

Nie dostał jednak dłuższej chwili do namysłu nad tą właśnie sprawą, bowiem lekkie, gdzie na tej pustej sali jednak dość donośne klaśnięcie przerwało jego przemyślenia, a zaraz po tym usłyszał stwierdzenie, którego ani trochę się nie spodziewał.  - Młodziutka jest, pełna życia... Czy ja też kiedyś taki byłem? - układał zdania w swojej głowie i pytał sam siebie. - Nie... - przerwał, widocznie zmartwiony i spojrzał się przez chwilę na ich buty - Naprawdę przepraszam, ale dzisiejszy dzień nie jest dobrym, na taniec. - westchnął i widział, jak malutka Parvatti musiała zadzierać głowę, by łapać jego kontakt wzrokowy. Stał tak chwilę i zastawiał się, czy to, co chce powiedzieć jest jakkolwiek na miejscu.  - Cóż, może ona rzeczywiście ma rację? - przekonywał siebie, po czym chciał postarać się, aby jego pytanie nie zabrzmiało dziwnie i niepokojąco. - Parvatti Rai... - zatrzymał się, dając znak, iż zastanawia się nad własnymi słowami. Splótł swoje dłonie za sobą, wypinając jeszcze bardziej swoją klatkę piersiową, nie jednak, by zgrywać cwaniaka, a oddać zainteresowanie rozmową. - Odnoszę wrażenie, że powinienem panią skądś kojarzyć. Nie jest to jednak nazwisko typowe na okolice, z których pochodzę. Jest pani również naprawdę młoda, a ja... - zaśmiał się lekko, nie wiedząc, jak doprecyzować swoją wypowiedź. - Cóż, ja. Ja jestem stary. - stwierdził w końcu, co wcale nie było dla niego łatwe, nie zrobił się jednak smutny, bo rozumiał doskonale, iż od tego typu prawdy nie ucieknie. - Nie ukrywam, że mój dotychczasowy pobyt w Glassville jest stosunkowo krótki i na pewno pamiętałbym kogoś takiego, jak pani. - dorzucił, gdzie pod koniec był nieco zakłopotany, bowiem uznał, iż rzucenie słowami typu, że pamiętałby białowłosą ślicznotkę nie byłoby do końca na miejscu.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
„Coffee Dance” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: „Coffee Dance”
Sro 16 Paź - 11:13
Widziała, że przez chwilę mężczyzna zastanawia się, kim ona jest. Może i lepiej dla niego będzie jeśli się nie zorientuje, że ponad dwadzieścia lat temu, uczyła go tańczyć w towarzystwie jego matki, przy okazji dając jej parę lekcji. Jest człowiekiem, więc nie powinien wiedzieć takich rzeczy. A przynajmniej lepiej dla niego, by się nie dowiedział. Ludzie marnie kończyli w Krainie Luster.
Żałowała, że odmówił jej tańca, miała by dobrą okazję na sprawdzenie umiejętności swego dawnego ucznia.No nic, widocznie okazja, która sama w sobie jest bardzo rzadka przepadnie jej do końca. Paro zrobiła smutną minę i na chwilę odwróciła spojrzenie od mężczyzny. Przyglądała się pustej sali i wielkim kroplą deszczu, które ściekały po oknach. Jej uwagę na nowo zwróciło jej nazwisko wypowiedziane przez biznesmena. Przyglądała się, jak uważnie dobiera słowa w głowie i nagle coś ją tknęło. Zrozumiała, że jego matka musi być już naprawdę stara, jeśli oczywiście żyje. A przecież nie tak dawno żartowały sobie nad przyszłością tego o to chłopca, który stoi przed nią. Miał przejąć firmę, a sądząc po stroju, nie zmienił swojego przeznaczenia.
Kobieta założyła lekko ręce na piersi, jednak nie w geście obronnym, by się odgrodzić od rozmówcy, tylko jako ochrona, delikatne dłonie trzymały się łokci, jakby miały uchronić przed zimnem, czy złym słowem. Słuchając jego monologu uśmiechnęła się lekko. Pozwoliła mężczyźnie skończyć.
-Spotkaliśmy się dawno temu, ale tylko na chwilę, więc nic dziwnego, że mnie nie pamiętasz. I proszę nie mówić o starości, ona dopada dopiero wtedy, gdy człowiek tak właśnie myśli. A jeśli uznamy się za młodych, to nic nam nie grozi.
Ona wie coś o tym, przez setki lat patrzyła jak ludzie przy niej się starzeją i umierają, a ona nie może z tym nic zrobić.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: „Coffee Dance”
Sro 16 Paź - 21:26
Jako wieloletni biznesmen, nie mógł powstrzymać się od dokładnej obserwacji zachowania kobiety. Nauczył się jednak robić to na tyle subtelnie, iż nawet, jeżeli ktoś takie zachowanie zauważył, to nie miał najmniejszych podstaw, aby gorzej spojrzeć na Ulricha. Był przekonany, że ich dzisiejsze spotkanie, może i jest przypadkowe, ale na pewno jest to jeden z tych przypadków, które mają na wszystko większy wpływ, niżeli można by to z początku przypuszczać.

- Dawno temu? - powtarzał w głowie i jeszcze dokładniej przyjrzał się młodej kobiecie. Młodej, no właśnie. Nie było wątpliwości o tym, że białowłosa jest młoda, a już na pewno młodsza od samego Ulricha. Z jednej strony, mógł ją poznać, kiedy była małym brzdącem, ale... Skąd wtedy tak poważnie zastanawiałaby się nad jego nazwiskiem? Może poznał jej rodzinę, a oni jej po prostu o nim opowiedzieli? Ta teoria również nie do końca godziła się z jego odczuciami. Coś leżało na rzeczy, a w Ulrichu zabrzmiała żądza dojścia do sedna.

Cóż, rzeczywiście wiele razy spotkał się z ludźmi starszej daty, którzy uważali się, za o wiele młodszych, co ostatecznie wydawało się działać bardzo pozytywnie na ich samopoczuciu. Jednak, czy Ulrich naprawdę czuł się młodo, czy chociaż chciał się tak czuć? Owszem, strata ukochanej żony mocno odbiła się na całym jego życiu, chociażby w taki sposób, iż nie jest nigdzie indziej, jak w samym Glassville. Z drugiej strony nic, co było jego już wieloletnią rutyną nie było zaniedbywane po dziś dzień. Nawet systematyczne treningi siłowe, na które naprawdę nie miał ochoty.
Taniec. Taniec, to jedyna z rzeczy, które kochał, a postanowił już nigdy im się nie poddawać. Nie po przedwczesnej stracie już dwóch osób, dzięki którym tak właśnie taniec kochał. A teraz znajduje się w miejscu, gdzie ludzie na co dzień poddają się tej pięknej aktywności. - Zaprawdę, chciałbym prosić, o wyrozumiałość. - rozpoczął bardzo grzecznie, oddając przy tym lekki uśmiech - Przez swoją pracę poznaję codziennie wiele nazwisk i rzeczywiście, niektóre mogą uchodzić mojej pamięci. - zastanowił się, podczas krótkiej przerwy, po czym kontynuował - Coś jednak karze mi sądzić, iż pani była kimś, kogo poznałem poza moim życiem zawodowym, czy miałaby pani coś przeciwko przypomnieć mi, gdzie się poznaliśmy? - tutaj jego wyraz twarzy był tak życzliwy, jak tylko mógłby być w danej chwili - A niestety, pewnie ma pani rację, co do naszego "odczuwalnego wieku" - wyraźnie zaakcentował - Bowiem ja, jestem już chyba naprawdę stary...

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
„Coffee Dance” 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: „Coffee Dance”
Nie 20 Paź - 13:08
Wiedziała, że mężczyzna ją uważnie obserwuje i nie było to dla niej najmniejszym problemem.Wyglądała nie typowo jak na Świat Ludzi, a nawet jak na Krainę Luster. W końcu była Baśniopisarką. Miała srebrno-złote włosy, miodową skórę i tęczowe oczy. Nie wspominając do tego o elfich uszach schowanych za włosami.
To, że Ulrich jej nie uwierzył, że dawno się spotkali było oczywiste. W końcu wyglądała jak młoda studentka. Jednak nie powie mężczyźnie teraz całej prawdy o tym kim jest. W końcu był tylko zwykłym człowiekiem, nie powinien niczego wiedzieć o magicznej krainie.  Słysząc jego odpowiedź rozkoszowała się każdym słowem. Ach słodka niewiedza ludzi, który żyją tylko mniej więcej 100 lat. U takich istot pamięć wygląda trochę inaczej i większość jej części zajmują wspomnienia o ludziach ważnych, wiedzy na temat świata, czy przydatne informacje. Jednak stworzenia długoletnie potrafią zapamiętać więcej, ale tylko dlatego, że dłużej żyją, a w pewnym wieku każdy zaczyna zwracać uwagę na inne sprawy.
Pozwoliła mężczyźnie skończyć po czym spojrzała przez okno, gdzie deszcz grał o bruk rzęsiście. Wpadła na pewien podstęp by dowiedzieć się, jak bardzo biznesmenowi będzie zależeć na jej tożsamości.
-Powiem ci skąd się znamy, jeśli ze mną zatańczysz. Mówiłeś, że potrafisz, więc pozwól mi ocenić swoje umiejętności. Poza tym nie jesteś stary, raczej w średnim wieku i w typie "tatusia".
Zażartowała sobie, po czym odsunęła się trochę z uśmiechem by włączyć wierzę i przejrzeć co by puścić, jeśli mężczyzna się zgodzi, to wybierze najprostszego i klasycznego walca, a jeśli nie, to umili sobie dzień muzyką, kiedy jej dawny uczeń skończy wizytę.
-Nie chce cię wyganiać, ale czas zbierać się w podróż na zimowy bal.

//z/t 2x fabuła przerwana z powodu zniknięcia.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach