Dyniowy park i targowisko

Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zrobiła naburmuszoną minkę - bo się nie da! Ale powiedziałam, że mam przeczucie - powiedziała po czym zrobiła zamyśloną minkę - poza tym chyba Aeron coś wspominał, że pan Weles ma córkę w podobnym do mnie wieku - spojrzała na nią, a w jej fioletowych oczach błysnęła wredna iskierka. Cóż. Może i Rim była szarą myszką, ale w towarzystwie rówieśniczki poczuła się na tyle pewnie by też się trochę powrednić. cóż...czasem trzeba mieć jakiś bodziec do tego i tyle. Kto wie, może dzięki temu w końcu trochę bardziej otworzy się na swojego Narzeczonego? Czas pokaże.
Uśmiechnęła się delikatnie do dziewczyny, rozumiejąc jej obawy. Z jednej strony, jej ojciec na pewno znajdzie dla niej czas, ale jakim kosztem? Na pewno nie jest to dla niego w pełni komfortowe, a wyglądał też na takiego, który raczej woli nie okazywać swoich słabości i to nie przed obawą, że przeciwnicy go wezmą za słabeusza, a po prostu lubił się popisywać. Dlatego też gdy córka musiała go oglądać w stanie, gdy nie jest w stanie za wiele sam robić...to pewnie było dla niego naprawdę trudne, jednak nawet nie chciała o to pytać Azusy bo pewnie przed nią też udawał wielkiego, twardego faceta. Nie znała go, ale poznała kilka takich osób jeszcze na Pustyni, dlatego tylko się tego mogła domyślać.
Uśmiechnęła się smutno i opuściła wzrok - już nie muszę - przyznała cicho ale nie rozgadywała sie na ten temat. Może jeśli Azusa będzie chciała więcej powiedzieć, to by powiedziała, ale sama z siebie...nie czułą się na tyle pewnie by rozmawiać na takie tematy.
Zaśmiała się zakłopotana - na szczęście, nie ma zbyt dużo takich sytuacji, ale to prawda, że gdy już biorę udział w jakimś spotkaniu to potem nie mogę się bezpiecznie przejść po zamku bo zawsze mnie jakimś cudem znajdują i potem zawracają głowę - powiedziała. Cóż. Dziewczyna trafiła w sedno. I naprawdę przydałoby jej się jakieś luźniejsze towarzystwo.

Zachichotała. Ciekawe czy Aeron by po nią przyjechał. Pewnie tak. Zrobiło jej się ciepło na tę myśl. Tak przyjemnie ciepło na sercu, że ktoś przejąłby się, że nagle zniknęła i szukałby jej. Chciała w to wierzyć, że tak by było.
Przytaknęła głową - kocham gotować - przyznała - najbardziej w tym lubię oglądać jak inni kosztują nowych smaków, zwłaszcza jeśli im zasmakuje - przyznała.
Zarumieniła się mocno, słysząc opinię koleżanki, a tym bardziej, widząc spojrzenia przechodniów. Może zabierze ten strój do zamku i pokaże się Aeronowi? Na samą myśl zarumieniła się jeszcze bardziej, mimo, iż widział ją już przecież w dość skąpych strojach, bo nie można powiedzieć, że jej piżamy zasłaniały wiele. Niestety Bianka doskonale znała gusta swojego pana...ale chyba Rim nie chciała wiedzieć, skąd Senna taką wiedzę posiada.
Nie zdążyła zareagować na słowa Czerwonowłosej, gdy ta nagle złapała ją za ucho, a Antylopa pisnęła cichutko - ja...umiem zmieniać się w antylopę... - przyznała, tłumacząc skąd te uszka. Pomasowała lekko futrzastą małżowinę, zerkając niepewnie na dziewczynę. Przyznała jej jednak rację - jest taka możliwość - powiedziała. Było dość zimno.
- Dzięki - powiedziała i opatuliła się płaszczem. Był nawet ciepły, choć na niezbyt zakryte nogi za wiele to pomogła. Nie marudziła jednak - w zamian musisz kiedyś wpaść, albo ja wpadnę do Ciebie i ugotuję ci coś dobrego, co Ty na to? - zaproponowała z zachęcającym uśmiechem.
Zamrugała zaskoczona, widząc dziwny stragan. Był bardziej niepokojący niż większość straganów jakie widziała na pustyni, a te potrafiły naprawdę sprawić, ze ciarki przebiegały po kręgosłupie. Skinęła jednak głową, choć dość opornie. W końcu nie mogła się przyznać, że to było dla niej trochę za dużo, czyż nie?
Podeszły do straganu i zaczęły się rozglądać. Rim nie była zbyt przekonana tym miejscem, tym bardziej, że w  pojemnikach chodziły również dziwnie wyglądające pająki i skorpiony, albo ich hybrydy, których naprawdę nie cierpiała. Jej wzrok jednak przykuł w pewnym momencie słoik, pełen...zamkniętych oczu. Ze skrzydełkami i ogonkami, które nagle otworzyły oczy i spojrzały w jej kierunku. Dziewczyna wystraszyła się, pisnęła i cofnęła, popychając jakąś dziwną wazę, z której zaczęły się wydobywać dziwne dźwięki. Za nią za to pojawiła się starowinka. Niska, pomarszczona, z tylko kilkoma włoskami na głowie, ślepa, z krzywymi poniszczonymi zębami.
- Uważaaajsieee co robiiiisie! - zaskrzeczała dziwnym głosem - będziecie przeklęeeenteeee będziecie skazaneeeee naaaaa straszny loooos - Rim spojrzała na nią i przeprosiła, szybko się wynosząc z tego miejsca, ciągnąć za sobą Azusę.
Gdy w końcu się oddaliły tak by krzycząca za nimi babcinka ich już nie usłyszy, obie spojrzały na siebie i zaczęły się śmiać. Okazało się jeszcze, że Azusa podchodzi do tego dość sceptycznie. Duchy? Skoro istnieją to powinniśmy je widzieć często! Tym bardziej w tej Krainie.
Rim nie wiedziała co odpowiedzieć na jej słowa, jednak w oddali zaczęła słyszeć jakieś inkantowanie, które...o dziwo dobrze znała! Do tego znajoma jej melodia. Zamyśliła się, po czym, uśmiechnęła się tajemniczo i złapała towarzyszkę za rękę - chodź - rzuciła i pociągnęła ją w kierunku dziwnych głosów. Nie tylko one tam zmierzały.
Im były bliżej tym wyraźniej widziały placyk, na środku którego ułożone były drwa, przygotowane na ogromne ognisko, a wokół niego zbierały się kolejne, poprzebierane istoty. Azusa mogła też coraz wyraźniej, słyszeć powtarzane jak mantra słowa.
- A Ka Dua No Ra....A Ka Dua No Ra.....

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
- Nie wiedziałam, że ktoś nadaje imię swojej intuicji - zażartowała.
Musiała się przyczepić do tego drobnego szczegółu. Niemniej jednak, wyjaśniało to nietypową "umiejętność" Rim. Azusa spodziewała się prozaicznego rozwiązania zagadki, choć bardziej obstawała przy zwykłym trafie. W końcu nie zachowywała się w wyjątkowo dojrzały sposób.
- Dobrze wiedzieć, że ktoś kiedyś obrabiał mi tyłek, gdy byłam poza zasięgiem - dodała, starając się zabrzmieć poważnie.
Iskierka w oku rozmówczyni, wyraźnie spodobała się małolacie, która uśmiechnęła się zawadiacko. Przyjęła rzucone przez Rim, nieme wyzwanie. Nawet, jeśli jej rozmówczyni nie planowała wzięcia udziału w jej małej konkurencji na docinki, chcąc nie chcąc, została już w to wmieszana. Z drugiej jednak strony, Azusa jak do tej pory, była w stosunku do niej łagodna.
Małolata nie dociekała. Po prostu zamilkła, całkowicie urywając temat. Ponownie jej własne problemy zdawały się praktycznie niczym w porównaniu z tym, przez co przechodzili inni. Mimo wszystko zawsze mówiła najwięcej. Z drugiej jednak strony, w pewnym stopniu sama czuła się jak niewolnik. Ptak w złotej klatce. Przedmiot, który można nabyć czy sprzedać. Po prostu całe te nieprzyjemności zostały zapakowane w nieco odmienny sposób. Nigdy jednak nie musiała wybierać pomiędzy wolnością, czy bliską jej osobą, bo prawie wcale nikogo takiego nie miała.
- Radzę ci się powoli przyzwyczajać, aby jako tako przywyknąć do tego, co będzie działo się po ślubie. Bo dopiero wtedy się zacznie...
Próbowała jakoś odgonić myśli od wcześniejszego tematu, acz nie było to tak łatwe, jakby sobie tego życzyła. Z drugiej strony, Rim bardzo dobrze się trzymała, choć to głównie jej rany zostały w pewien sposób rozdrapane.

Obserwowała uważnie reakcję rozmówczyni. Wyglądało na to, że nie trudno było wprawić dziewczynę w naprawdę dobry humor. Azusa uśmiechnęła się lekko.
- Czyli lubisz gotować dla innych, niż samego gotowania? Hmm... Wolisz gotować sama czy z kimś?
Nigdy nie gotowała samemu, ale zdecydowanie bardzo dobrze się bawiła, siedząc w kuchni razem z Mefem. I prawdę powiedziawszy - najchętniej jeszcze by to powtórzyła. Niestety, zdrowie pewnego pakującego się w kłopoty osobonika, uniemożliwiało tego typu zabawy. Z drugiej jednak strony...
- Mogłabyś mi dać jakiś prosty przepis? - wyburczała tak ledwo słyszalnie, że jej słowa można byłoby pomylić z brzęczeniem muchy. Zwłaszcza w tak licznym i rozgadanym tłumie.
Upiorna zachichotała, widząc rumieńce na twarzy towarzyszki, choć dosłownie chwilę temu, wyglądała podobnie. Co prawda nie była w stanie przeczytać myśli rówieśniczki, jednak bez trudu mogła się domyślić, że reakcja ta tyczyła się komplementów. Jakby nie patrzeć, sama się o to prosiła, wybierając taki strój. No dobrze, niby pomógł jej w tym sprzedawca, ale przecież mogła odmówić.
- Ciekawa zdolność... Nie często spotykam kogoś zmiennokształtnego, kto nie byłby dachowcem - przyznała.
I dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że tak po części to jej rozmówczyni była dachowcem. No ale oficjalnie to Upiorny i tej oto wersji po prostu się trzymała. Bo i po co kombinować?
- Eee... Jasne, nie ma sprawy...
Nigdy wcześniej nie otrzymała takiej propozycji, więc ta wyraźnie ją zaskoczyła. I to do tego stopnia, że po prostu przystanęła na propozycję Rim, choć i tak wolałaby siedzieć w kuchni razem z nią. Nawet pomimo swojego praktycznie zerowego doświadczenia.
Azusa była zdecydowanie bardziej ochocza na oglądanie wszelkich dziwactw, jakie mogło zaoferować jej to miejsce. Już dawno nie zaglądała do Dyniowego Miasteczka, lecz w jakimś stopniu, zdawała sie tu doskonale odnajdywać. Choć były to głównie pozory. Wszystko - w mniejszym lub większym stopniu, ulegało zmianie, acz Kraina Luster zdawała się te zmiany przechodzić znacznie wolniej. Może była to zasługa długowieczności mieszkańców, a może tak wyglądało to z perspektywy "małolaty".
Młódka słysząc pisk, zwróciła pełną uwagę na swoją towarzyszkę i jej małą "wpadkę". Na całe szczęście nic nie zostało zniszczone, acz cały ten incydent zwrócił uwagę kilku osób. W tym jednej staruszki.
- Uwierz mi, w moim przypadku nie może być już gorzej. Gdybyś poznała moich dziadków, wiedziałabyś o czym mówię... - skomentowała groźbę kobieciny.
Ewidentnie nie brała słów nieznajomej poważnie, z drugiej jednak strony, w całej tej wypowiedzi kryło się trochę prawdy. W końcu czyj jeszcze dziadek chce zeswatać wnuczkę z jej ojcem, a przy spotkaniu się ze sprzeciwem obojga stwierdza, że w sumie sam weźmie ją sobie za żonę? Taki cyrk tylko u niej.
- Co? Dokąd?
Nie rozumiała tej nagłej zmiany w zachowaniu towarzyszki, ale bez chwili sprzeciwu, dała się jej poprowadzić. Im bardziej się zbliżały, tym wszystko powoli zaczynało się robić dla niej jasne. A przynajmniej po części. Nie wiedziała, co tu się dzieje, ani dlaczego Rim tak bardzo zależy na tym, by się tu znaleźć.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Prychnęła i zaśmiała się na wieść o tym, że Aeron jest jej intuicją. W końcu pokazała jej język. Czy ktoś jej obrabiał tyłek? Raczej nie. Po prostu Aeron rozmawiał o Azusie z Mefisto, gdy Rim nie była przy nich, więc tylko od niego mogła się tego dowiedzieć.
Aż przeszły ją ciarki - nawet mi nie mów - powiedziała i pokręciła głową - będę musiała znaleźć sobie jakąś kryjówkę, o której nawet Książę nie wie, żeby móc odpocząć od tych Arystokratycznych obowiązków... - skrzywiła się na samą myśl. Na pewno życie w zamku było wygodne, ale wiązało się też z masą obowiązków. Często obowiązków, których Rim nie rozumiała. Miała nauczycieli, którzy wprowadzali ją w ten świat, jednak teoria to jedno, a móc to przeżyć osobiście to inna sprawa. Tym bardziej, że nie na wszystkich lekcjach umiała się skupić, a im bardziej do nich przywykała...tym było to trudniejsze.

Skinęła głową, lekko się rumieniąc. Zamyśliła się jednak na pytanie - lubię jedno i drugie - przyznała trochę niepewnie - gotowanie dla samej siebie nie jest takie fajne, bo nie możesz zobaczyć tego, że ktoś jest zadowolony z posiłku. Gotowanie z kimś...zależy z kim - zaśmiała się - czasem ktoś może bardziej przeszkadzać niż pomagać, zwłaszcza, gdy chcesz coś zrobić szybko. No i...jeśli współpracujesz z innym kucharzem, mogą się zdarzać spięcia - podrapała się po tyle głowy - z głównym Kucharzem w zamku często się kłócę, bo on zna inne przepisy albo inne sposoby i nie zawsze umiemy się dogadać - wzruszyła ramionami - ale jeszcze nie zdarzyło się nam przez to zrobić nic złego, więc chyba wychodzi nam to na dobre - dodała jeszcze. Widać było, że naprawdę uwielbia gotować. Mimo, iż była do tego zmuszana, przez większość swojego życia, naprawdę dobrze czuła się, gdy widziała jak jej mama odzyskiwała siły po jej posiłkach a wuj uspokajał się, gdy zjadł ciepły, syty posiłek, który dodatkowo nie kosztował go wiele, bo Rim zawsze była pilnowana jeśli chodziło o składniki. Dopiero teraz mogła sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa, choć nawet Alden przyznał, że spodziewał się, że będzie wydawać więcej. Na cokolwiek. Ona jednak nie lubiła trwonić pieniędzy. Dziś był wyjątkowy dzień, udało jej się zdobyć wiele dobrych składników, z którymi pewnie nawet Caius nie miał jeszcze styczności, jednak starczy im to na długi czas.
Zamrugała zaskoczona po czym uśmiechnęła się przyjaźnie - oczywiście! A masz jakiś pomysł na co? - zapytała jeszcze - na jakieś danie, deser? - podsunęła, chcąc wyjaśnić o co jej dokładnie chodzi. W końcu dziewczyna mogła mieć jakiś pomysł, przynajmniej ogólny - gotowałaś już coś kiedyś? - dodała jeszcze, żeby się zorientować, co to dla dziewczyny znaczy "prosty przepis". W końcu dla każdego może znaczyć coś innego.
Uśmiechnęła się nieśmiało - w zamku mieszkają takie przynajmniej trzy. Jeśli kiedyś wpadniesz to na pewno ich poznasz - dodała jeszcze wesoło. Z Bianką pewnie by się polubiła. Coś tak czuła, tym bardziej, że wyglądało na to, że Krwistowłosa lubiła Dachowce.
- Nie zawiedziesz się! - puściła jej jeszcze oczko. Widać było, że Azusa była lekko skołowana tym zaproszeniem, jednak Rim naprawdę chciała coś dla niej zrobić. A według własnego mniemania nic innego nie potrafiła.
Spojrzała na dziewczynę zaskoczona - tacy dziadkowie ci się trafili, że wolałabyś być przeklęta na wieki niż mieć z nimi co wspólnego? - zapytała zaciekawiona tym tematem. Oczywiście jeśli Azusa nie chciała mówić o tym, Rim nie naciskała, jednak naprawdę czy mogło być tak źle? Miała tylko nadzieję, że nie przechodziła przez coś podobnego co ona sama. W końcu to jej własny wuj był powodem dla którego musiała w końcu uciekać z Pustyni, a do tego jeszcze straciła swojego jedynego rodzica. Gdyż jak mogłaby o swoim ojcu myśleć inaczej niż jak o dawcy genów? Nigdy go nie spotkała i pewnie nigdy to się nawet nie stanie. Chociaż patrząc na to w jakim towarzystwie panna Huriya zaczęła się obracać...prędzej czy później tajemniczy Upiory z Namalowane Pustyni może się znaleźć nawet na włościach Vaele, w sobie tylko znanym celu.

- Zobaczysz - puściła jej oczko i pociągnęła ją w stronę ogromnego stosu drewna, przygotowanego na ognisko. Muzyka była coraz głośniejsza i wyraźniejsza. O tak. Zdecydowanie poznawała te melodię.
Gdy tyko dotarły na miejsce, Rim odłożyła ich rzeczy na bok i pociągnęła Azusę dalej. Melodia grała, a chórek gapiów, którzy już się tam zebrali, nucił już pierwsze dźwięki pieśni. Antylopa słyszała w głowie wyzwania, czy ktoś odważy się w tym roku zaśpiewać zakazaną pieśń. Jedna nim ktoś zdążył to ogłosić, dziewczyna dołączyła swój wyćwiczony, dźwięczny, czysty głos do pozostałych, jednak nie dołączyła do chórku, a poprowadziła melodię we właściwym tonie.
Chórek zamilkł na chwilę jednak widząc pewność siebie dziewczyny, szybko do niej dołączył.
Rim poruszała się wokół Azusy, opowiadając niepokojącą historię, wzywając duchy. Jednocześnie użyła swojej mocy, która sprawiła, że wszyscy zebrani zrobili się bardziej...ospali, co tylko dodawało efektu. Oczywiście wpłynęło to również na samą Azusę. Nie przewidziała jednak, że kadzidełka, które zaczęto zapalać, również na nie wpłyną i to mocno. Rim już po chwili odważnie tańczyła, między dołączającymi się do nich istotami, prowadząc ten mały rytuał.
W trakcie drugiej zwrotki, do ich grona zaczęły dołączać postacie, które...nie do końca pasowały do obrazka. Poranione, transparentne, dziwnie ciche w swoich ruchach i jakby...lewitujące. Rim jednak nie zwracała na nich uwagi. Nikt nie zwracał. Co więcej! Zapraszali ich do tańca, przez co mimo, iż w trakcie zapalono ogromne ognisko, był dość chłodno.
Nawet Azusa została porwana do tańca przez pewnego przezroczystego Dachowca.
Gdy nadeszła część, gdzie Rim nazwała siebie królową, dziwne duchy uniosły ją w górę, zachęcając ją do dalszego śpiewu oraz by poszła z nimi. Gdy tylko dziewczyna zerkała na tłum, jej oczy co chwila odbijały światło ogniska, zupełnie jak u kota, co tylko dodawało upiorności tej sytuacji. Szybko jednak wróciła na ziemię, kończąc swoja pieść, jednak zabawa nie kończyła się, gdyż muzyka nadal grała, a zebrani bawili się w mniej lub bardziej przyzwoity sposób wokół wielkiego paleniska.
Rim w pewnym momencie dostrzegła w tłumie wysokiego mężczyznę o długich, prostych, czerwonych włosach oraz złotych oczach. To chyba nie za dobrze...ale prawdopodobnie tylko jej się przewidziało. W końcu skąd Kamerdyner z Zamku znalazłby się w Dyniowym Miasteczku?

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Uśmiechnęła się zawadiacko, gdy Rim pokazała jej języczek. Z każdą chwilą, ta nietypowa Upiorna, stawała się coraz śmielsza. Zupełnie jakby wcześniej próbowała ukryć swoje prawdziwe "ja". Czy Azusie to przeszkadzało? Wręcz przeciwnie. Wolała to śmielsze wydanie dziewczyny.
- Polecam zaopatrzyć się w jakieś Bolerko-niewidko, bo bez niewidzialności może być trudno schronić się przed wzrokiem Księcia - rzuciła, nie przestając się szczerzyć.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak upierdliwe potrafiło być życie arystokracji, choć ich przypadki zdecydowanie się od siebie różniły. Co innego bowiem urodzić się w rodzie, a co innego się w niego wżenić. Niemniej jednak, nie życzyłaby nikomu użerania się z całą tą burżuazją. Choć kto wie, może jej narzeczony ostatecznie nie okaże się skończonym dupkiem... Skoro kumplował się z Mefem, istniało spore prawdopodobieństwo. Niestety, nie miała okazji poznać go osobiście, choć prawdę mówiąc - nie specjalnie jej się do tego spieszyło.

Spojrzała na zarumienioną twarzyczkę Rim. I choć za cel obrała sobie wywoływanie właśnie takiego stanu u Upiornej, nie spodziewała się, że będzie to aż takie łatwe. Zupełnie jakby dziewczyna wstydziła się tego, co lubi.
- Chodziło mi bardziej o połączenie: ty oraz osoba, którą lubisz. Jeden przepis. Gotowanie wydaje się znacznie ciekawsze, kiedy robisz to z kimś...
W całym swoim życiu gotowała tylko raz. I musiała przyznać, że bardzo dobrze wspomina tę chwilę. Chwilę, którą spędziła wraz z ojcem. Wbrew pozorom, takich chwili było naprawdę dużo, odkąd pojawiła się w Lotosie. Niestety, nieco inaczej wyglądało to w przypadku jej matki. Kobieta wciąż wydawała jej się obca. Nie mogła o tym myśleć w takiej chwili, więc zmieniła temat.
- Wiesz, nie spodziewałam się, że ktoś tak łatwo może się rumienić - przyznała rozbawiona, choć zdecydowanie nie wyśmiewała Rim w ten mało przyjemny sposób.
Ewidentnie nie chciała jej w żaden sposób urazić, po prostu zauważyła coś, co było bardzo widoczne. Czy jej to przeszkadzało? Wcale a wcale. W końcu do tego typu reakcji obecnie dążyła. Na całe szczęście rozmowa szybko powróciła do tematu kulinarnego.
- Nie, żadnego... I gotowałam tylko raz... z kimś... - przyznała niechętnie. Czuła się tak, jakby obnażała własne słabości. - Dlatego chciałabym, aby było to coś dobrego, ale i bardzo prostego... Nie znam się na tej całej kuchennej alchemii.
Ostatnie zdanie wypowiedziała nieco agresywniej, jasno dając do zrozumienia, że nie przepadała za własnymi słabostkami w tak, jakby się mogło zdawać, podstawowych tematach, w których radzić powinien sobie każdy. Pochodziła jednak z bogatej rodziny, nigdy nie musiała przejmować się tego typu rzeczami, zawsze miała od tego kucharzy. Nawet w Lotosie. Choć tak bardzo zapierała się, że zamierza zrezygnować z wszelkich wygód.
- Aż trzech? Kim są? - zapytała z ciekawości.
Teoretycznie nie było w tym niczego nadzwyczajnego. Lustrzanie posiadali naprawdę wiele talentów, jeżeli chodzi o ich moce. Niemniej jednak, Azu nie miała jeszcze okazji poznać kogoś ze zdolnością zmiany kształtu, kto nie pochodziłby z tej konkretnej rasy. Jej zainteresowanie było zatem uzasadnione.
- Trzymam za słowo - rzuciła z uśmiechem, gdy pierwszy szok minął.
Gdy Rim zapytała o dziadków, małolata miała chwilę zawahania. Szybko jednak przyjęła swoje dziarskie nastawienie.
- Samo pokrewieństwo z tymi idiotami jest już przekleństwem. Pierwszy uznał, że genialnym pomysłem będzie zmusić mnie do ślubu... Z resztą nie nazwałabym tego nawet "zmuszeniem". Postawił mnie przed faktem dokonanym. Znaleźli mi męża, a szczegóły transakcji ustali się na spotkaniu. Jednym słowem - po prostu mnie sprzedał, aby napchać własne kieszenie kasą - zaczęła, a ton jej głosu zdradzał gniew i obrzydzenie zaistniałą sytuacją. - Byłam dla niego pieprzonym towarem, niczym więcej. Choć on i tak wypada blado w porównaniu do... dawcy genów od strony ojca... Ogólnie okazało się, że moim mężem ma zostać mój staruszek. Mieliśmy to szczęście, że zdołaliśmy się poznać dużo wcześniej. Trochę poudawaliśmy, a dopiero później obnażyliśmy prawdę o naszym pokrewieństwie... Kretyn ostatecznie stwierdził, że skoro Mef nie chce mnie poślubić, sam weźmie mnie za żonę...
Dla niej było to najobrzydliwsze zdanie, jakie kiedykolwiek usłyszała. Mimo wszystko starała się mówić swobodnie, jakby przytaczała jakąś mniej istotną ciekawostkę ze swojego życia. Jakby cała ta sytuacja, w żaden sposób na nią nie wpłynęła. Choć samo nastawienie do jej dziadków jasno świadczyło o tym, że nie było to całkiem obojętne zdarzenie. Na całe szczęście tajemniczy pomysł Rim odgonił fatalne wspomnienia.

Nie stawiała żadnego oporu. Dała się ciągnąć swojej towarzyszce w nieznane. Była ciekawa, co takiego przykuło uwagę Rim do tego stopnia, że ta aż tak się ożywiła. Otrzymała odpowiedź dopiero w momencie, gdy dotarli na miejsce.
Z początku odczuwała pewne opory przed dołączeniem do zabawy, chcąc zgrywać osobę trwoniącą od publicznych wygłupów. Mimo wszystko i ona w końcu uległa klimatowi, choć spory wpływ miały także starania tańczącej przy niej Rim. Azusa sama nie wiedziała, kiedy dała się porwać w ten trans, naśladując zarówno taneczne ruchy, jak i słowa tajemniczej pieśni. Nie była świadoma tego, kiedy stanęła przed nią znajoma zjawa. Dała się porwać upiorowi w wir tańca, witając go z uśmiechem, nie ze strachem. Po tylu latach nadarzyła się okazja do rozmów, z której zamierzała skorzystać, walcząc przy okazji z uczuciem senności. To wszystko wydawało się jej nierealne. Jakby ktoś rzucił na nią iluzję, co było wręcz niemożliwe. Upiornych nie można było tak oszukać. A może jednak? W końcu tańczyła ze zmarłym przyjacielem. Osobą, którą wiele razy opłakiwała. Mimo wszystko, nie czuła przy ponownym spotkaniu tego rozdzierającego bólu... Ta nierealna chwila wydawała się tak niezwykle naturalna, jakby chłopak wrócił z jakiejś dłuższej podróży.
- Ziemia do Rim, dlaczego tak nagle przerwałaś?
Azusa pojawiła się tuż obok, tańcząc ze swoim Dachowcem. Ostatecznie jednak zakręciła się wokół swojej towarzyszki, chcąc nakłonić ją do dalszych ruchów. Nie wiedziała jednak, że ta dostrzegła w tłumie kogoś znajomego.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zarumieniła się ale zaraz potem zamyśliła - ale gdzie ja takie cudo znajdę? Do tego czasu będę musiała poznać wszystkie kryjówki w zamku, na pewno są jakieś, której Aeron nie zna - powiedziała i zachichotała. Kto wie, może faktycznie przyda się się jakaś kryjówka, która pozwoli jej czasem odpocząć od tego wszystkiego. Jak na razie jak potrzebowała odpocząć zaszywała się w szklarni, albo jeździła do Rezydencji, jednak w oba miejsca Aeron miał dostęp więc musiała pomyśleć nad czymś innym.

Zamyśliła się, gdy Azusa uściśliła o co jej chodzi - racja, jest ciekawsze, jednak...mało kiedy mam taką okazję, może dlatego nie pomyślałam, że o tym mówisz - przyznała i podrapała się po karku zakłopotana - kiedyś gotowałam z mamą, jak się tego uczyłam, ale było to jakieś to lat temu więc już dość dawno - powiedziała po chwili - teraz lubię gotować z Caiusem, naszym kucharzem, jednak często kończy się to taką kłótnią, że pozostała służba nagle znika, a nawet Aeron boi się wejść do kuchni - zaśmiałam się krótko, przypominając sobie takie sytuacje, że Aeron nawet nie wiedział jak zareagować. Raz się odważył coś powiedzieć i oberwał rykoszetem. Od tego czasu woli się nie wtrącać w ich dyskusje. Mimo, że to on był panem na zamku, kuchnią rządził Caius i lepiej było nie zakłócać jego małego królestwa. Tym bardziej jeśli chciało się coś jeść. A Wilk potrafił być bardzo wredny jeśli się go zdenerwowało. Choć nie zawsze mu te żarty wychodziły. Raz na przykład chciał się odgryźć i zrobił baardzo ostry obiad. Pech chciał, że tylko Księciu się oberwało. Nie był tak odporny na ostre przyprawy, jak pochodząca z Pustyni Rim. Jej to w ogóle nie ruszyło.
Zrobiła naburmuszoną minkę - no przepraszam bardzo... - powiedziała zawstydzona. No co ona mogła na to poradzić...pierwszy raz w życiu w ogóle rozmawiała z kimś kto jest jej rówieśnikiem, do tego z inna Upiorną, która tak bardzo różniła się od jej wyobrażenia tej rasy.
Zamyśliła się - myślę, że coś wymyślę. Może kiedyś wpadniesz do nas...albo ja do Ciebie i Cię czegoś nauczę? - zaproponowała - będzie łatwiej się tak nauczyć niż z samego przepisu, bo nie zawsze jak idziesz nawet idealnie według tego co zapisano, to wyjdzie coś dobrego - skrzywiła się, pamiętając swoje początki oraz jakie lanie potem dostawała, że nie udało jej się zrobić tego dania, na które jej wuj miał ochotę. Dlatego uznała, że lepiej będzie nauczyć dziewczynę osobiście. Przynajmniej będzie wiedzieć, czy to potem smakuje tak jak powinno czy też nie.
- Główna Służba - przyznała - trzy osoby, które są z Aeronem od początku w sumie, zanim zamieszkał na Zamku. Potrafią się zmieniać, choć jeszcze nie widziałam ich wszystkich po zmianie, a przynajmniej, nie z bliska. Tylko Pokojówka mi się pokazała - przyznała. Caiusa widziała kiedyś z okna, jak wracał z polowania, Aldena często widziała jak krążył nad Zamkiem. Ale dowiedziała się od Aerona, że to właśnie oni. Nie naciskała jednak by jej się pokazali. Tym bardziej....że jeśli chciałaby z nimi się zmienić, to raczej by tego nie przeżyła. Zależy w jakich warunkach by się to działo, ale na śniegu? Nie ma szans, żeby uciekła przed nimi.
Początkowo nie do końca rozumiała, czemu jest aż tak wkurzona na dziadków, skoro to raczej normalne, że rodzinka narzuca ślub swoim potomkom. Nie zgadzała się z tym, nie sądziła, że jest to coś właściwego, sama by się pewnie wkurzyła, ale żeby aż tak, jakby to aż była przesada? Dopiero, gdy dowiedziała się z kim chcieli ją wyswatać, zrobiła wielkie oczy. Chcieli ją oddać...jej własnemu ojcu?! Słuchała i nie mogła w to uwierzyć. Sama się skrzywiła na myśl, że miałaby poślubić ojca (mimo, że go nie znała) a tym bardziej dziadka? Nie ważne jak dobrze Upiorni się trzymali i jak mało znacząca była dla nich różnica wieku....patrząc na to, że Aeron pewnie był w wieku ojca Azusy albo coś koło tego...ale...sam fakt....ugh....
- To...oni nie wiedzieli, że to twój ojciec czy.... - skrzywiła się na samą myśl - mimo to uznali, że to świetny pomysł? - chciała się upewnić jak źle z tym było. Wiedziała już, że im to nie przeszkadzało, jednak...czy wiedzieli o tym od początku?
Zaraz jednak się uśmiechnęła - ale wygląda na to, że masz super ojca, skoro nie zgodził się na to i domyślam się, że nie dopuścił do tego, żebyś musiała poślubić jego albo swojego dziadka - przyznała. Nie przyznała tego na głos, ale...zazdrościła jej takiego ojca. Sama swojego nie poznała i nie chciała poznać....a matkę straciła. Więc nie naprawdę jej zazdrościła i to bardzo, ale nie stała się przez to nieprzyjemna dla koleżanki. Nie była tego typu osobą.

Bawiły się dobrze, jednak pod koniec piosenki Rim faktycznie odleciała gdzieś myślami, a przynajmniej w oczach Azusy. Otrząsnęła się, dopiero gdy dziewczyna się do niej odezwała - co...wybacz, zdawało mi się, że kogoś widziałam - przyznała i obejrzała się znów, ale już nie widziała tych znajomych, długich, czerwonych włosów. Może jej się tylko wydawało?
Szybko jednak o tym zapomniała bo zabawa się rozkręciła. Tańce, śpiewy, wszystko w towarzystwie kadzideł, które tylko dodawały "uroku" oraz duchów, które towarzyszyły prawie każdemu uczestnikowi. Tańce trwały do rana, działo się tam...wiele rzeczy, w których dziewczyny nie brały udziału. Na koniec jednak padły obie zmęczone pod jednym z drzew, opierając się o siebie. Risha poleciała do stajni, zostać przy Ogierze, było dla niej za głośno i za dziwnie.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Azusa z trudem powstrzymała śmiech, co zaowocowało stłumionym, przerywanym chichotem.
- Jeżeli tylko wielmożny Książę nie ma na swych włościach stworzenia, które zdoła cię wytropić w przeciągu kilku minut... - zaczęła, aby po chwili skomentować całą tą sytuację w nieco bardziej typowym dla siebie stylu. - Kto by się spodziewał, nie jesteście jeszcze małżeństwem, a już chcesz się przed nim chować. Jeżeli w zamku dzieje się coś niedobrego, mrugnij dwa razy~
Oczywiście pierwsze zdanie również było wypowiedziane w "azusowym" tonie, jednak to dopiero w drugiej części wypowiedzi nastąpił konkretny "atak".

- Jak już mówiłam, gotowałam tylko raz... Z moim ojcem - przyznała w końcu. - Może nie było to jakieś wielce skomplikowane danie, ale bawiłam się przy tym całkiem nieźle.
Do teraz nie była pewna, czy samo gotowanie było aż tak interesujące, czy to obecność Mefisto miała wpływ na to, jak teraz młódka postrzega wspólne przygotowywanie posiłków. Niezależnie jednak od tego, co na nią wpłynęło, jedna rzecz pozostawała niezmienna - bardzo dobrze wspominała tamten okres. I to na tyle, że nie nazwała go "starym pierdzielem" czy innym, równie typowym dla siebie określeniem. Tyle dobrego, iż tylko Rim to usłyszała. Gdyby ta wiadomość dotarła do uszu Mefa... cóż, musiałaby się nieźle tłumaczyć, by nie dać mu tej satysfakcji.
- I okej, zapamiętane! Unikać kuchni, kiedy Rim gotuje - rzuciła z rozbawieniem.
Azu raczej nie groziły takie kontakty, niemniej jednak nic nie stało na przeszkodzie, by trochę Upiorną podrażnić. Zwłaszcza, że jej reakcje były warte każdej docinki. Co więcej, Rim także zaczynała się rozkręcać, jeśli chodzi o gry słowne, co stanowiło wręcz podwójną nagrodę dla małolaty.
Azusa skomentowała słowa towarzyszki wesołym śmiechem. Obie nie miały zbyt dużej styczności z rówieśnikami, choć zdecydowanie z nieco innych powodów. Młódka wolała trzymać się jak najdalej od arystokratycznej dziatwy, uważając ich za nieodpowiednie towarzystwo. Wszyscy byli stanowczo za nudni, pozbawieni jakiegokolwiek charakteru. Poznać jednego szlachcica, to jak poznać ich wszystkich. Sztuczne uśmiechy, przesadne maniery, gra pozorów... Nie zamierzała brać w tym udziału, choć gdyby nie przypadkowe spotkanie pewnego Dachowca, z całą pewnością nie zdołałaby poznać nawet odrobiny szaleństwa, oferowanego przez świat "zewnętrzny".
- Przeprosiny przyjęte - odpowiedziała z dość głupawym uśmieszkiem.
Z trudem powstrzymała śmiech, pokazując w zamian języczek. Drażnienie Rim stało się jedną z jej rozrywek, czego nie starała się nawet ukrywać. Bądź co bądź, potrzebowała tego - odrobiny towarzystwa kogoś zbliżonego wiekowo. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo będzie to odświeżające.
- Jasne. Trzeba to tylko zaplanować tak, aby Mef niczego się nie dowiedział - odparła śmiertelnie poważnie.
Wiedziała, że nie będzie to łatwe zadanie. Nawet, jeśli wykorzystałyby Lotos pod nieobecność właściciela, wciąż pozostawały jego wierne zwierzaki. Jedne mniej, drugie bardziej inteligentne... Niektóre nawet aż za bardzo. Zależało jej na tym, by lekcje odbywały się w tajemnicy. Chciała zrobić mu mała niespodziankę. No i zdolność gotowania bez wątpienia jej się przyda, gdyż Mef zdecydowanie zbyt często łamie sobie gnaty... Cud, że jeszcze nie zbankrutował przez te wszystkie urazy. Tak czy inaczej, będzie to bardzo przydatna umiejętność. No i w jakimś stopniu mu podziękuje za to, co dla niej robi. Bo przecież nie powie mu tego wprost.
- Wygląda na to, że twój narzeczony lubi otaczać się zmiennokształtnymi - zażartowała.
Choć może i w tym żarcie było trochę prawdy. Co prawda trzy osoby całej służby nie czynią, ale to wciąż spory wynik, jeśli chodzi o niedachowców. No i Rim posiadała taką zdolność, choć zdecydowanie dzieliła z Azu rasę.
Biedna Rim nieco pogubiła się w tym wszystkim, ale trudno było jej się dziwić. Cały pomysł z tym ślubem był tak szalony, że nawet ona miała problem, aby to wszystko ogarnąć. A znajdowała się w samym centrum tego całego bajzlu.
- Z początku nikt o tym nie wiedział. Wszyscy sądzili, że moim biologicznym ojcem jest ex-mąż mojej matki. No ale prawda w końcu ujrzała światło dzienne. I to jeszcze na tym spotkaniu. Myślisz, że to ich zatrzymało? Co ty! Stwierdzili, że można pociągnąć to dalej. A że oboje byliśmy w stosunku do tego oporni, dawca genów mojego ojca stwierdził, że skoro Mef mnie nie chce, sam się ze mną ożeni - wyjaśniła, krzywiąc się przy tym z obrzydzenia.
Myśl, że mogłaby skończyć jako żona własnego dziadka, napawała ją szczerą odrazą. Całe to spotkanie zalicza do najgorszych chwil swojego życia. Na szczęście, miała to już za sobą. Teraz nikt nie będzie jej mówił, z kim ma się wiązać.
- Zgadza się! On również był przeciwny temu całemu szaleństwu. Dzięki niemu mam naprawdę dużo swobody... Jest zupełnie inny niż reszta tych drętwych Upiornych. Ale chyba doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, skoro już go poznałaś - dodała z uśmiechem.
Wspomnienie Mefa wystarczyło, aby Azu odzyskała utracony humor. Wyglądała zupełnie jak przed całą tą rozmową o niedoszłym zamążpójściu.

Nie wiedziała kiedy tak naprawdę dała się porwać temu całemu szaleństwu. Im dłużej tańczyła w towarzystwie upiorów, tym mniej rzeczywiste wydawało się całe to zdarzenie. W końcu zaakceptowała myśl o tym, że jest to tylko niezwykle rozbudowany sen i nic, co właśnie doświadcza, nie jest prawdziwe. Takie nastawienie zachęciło ją do nieco większego ryzyka. Nic więc dziwnego, że jako pierwsza wyłoniła się z tłumu, gdy kilku równie odurzonych młodzików, szukało śmiałka, który odważy się założyć jeden z ich "przeklętych" przedmiotów. I nawet duch jej poległego towarzysza, nie zdołał wybić dziewczynie tego pomysłu z głowy. Cała ta odważna próba zakończyła się na kurze. Tak, kurze. Bo kiedy to Czarci Ogon postanowił scalić się z nerwami małolaty, ta wydała z siebie dość głośny bluzg. Chęć wyjścia na twardzielkę i usilne zaciśnięcie szczęki skończyło się na tym, iż "w" nie wybrzmiało tak, jak powinno i zamiast siarczystego przekleństwa, wyszło jej wzywanie drobiu. I choć samo wyzwanie ukończyła doczepiając do siebie artefakt, już niekoniecznie rwała się do tego, aby go odczepić. Ból wystarczył, by zniechęciła się do tych bardziej ekstremalnych wyzwań, ale nie ugasił zapału małolaty całkowicie. Dopiero fizyczne zmęczenie dało radę.
- Poszłabym po coś do picia, ale jestem zbyt zmęczona, aby się ruszyć - wymamrotała w stronę swojej towarzyszki, o którą teraz się opierała. - Rany... Gdyby każda impreza Upiornych wyglądałaby jak ta, byłabym tam stałym gościem... Mam tylko nadzieję, że sprzedawcy nie podniosą cen swoich towarów... Teraz mają idealna okazję. Ale nie martw się, jestem czujna... Szkoda tylko, że część towarzystwa już sobie poszła...


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Zamyśliła się - nasz Kucharz pewnie by mnie wytropił, w sumie Służba jest dość....dobra w polowaniach - zachichotała - ale myślę, że jakbym baaardzo chciała to bym uciekła do Rezydencji i trochę by mu zajęło zanim by mnie znalazł - wzruszyła ramionami - Farishta, mój koń, umie się teleportować między światami, więc mogę się tam przenieść, praktycznie nie pozostawiając po sobie żadnych śladów - wyszczerzyła się wrednie.
Zaśmiała się, słysząc jej kolejne słowa. Nic złego się nie działo. Nie zawsze było kolorowo, ale tak było raczej w każdym związku, czyż nie?
Uśmiechnęła się przyjaźnie - gotowanie może być naprawdę fajne. Nie trzeba gotować nie wiadomo czego. Czasem przy zwykłej jajecznicy można się dobrze bawić - wzruszyła ramionami - jeśli tylko ma się dobre towarzystwo do tego - dodała jeszcze.
Westchnęła, gdy Azusa postanowiła jej wybaczyć. Zaraz jednak się roześmiała. Zamyśliła się jednak, słysząc, że muszą tak się kryć, żeby jej ojciec tego nie odkrył. Pewnie chciała mu zrobić jakąś niespodziankę - hmmmm... - spojrzała a nią i zaczęła ostrożnie - mieszkasz w Mieście Lalek, wiesz....Odwrócone Osiedle nie jest tak daleko - zawahała się - mamy tam Rezydencję. Może tam się będziemy spotykać? Służba nie powie nic nikomu, a podejrzewam, że pana Welesa też tam nic nie sprowadzi - spojrzała na nią pytająco. Miała wrażenie, że to dobry pomysł. Tym bardziej, że sama często tam przebywała, w szczegolności, gdy nie miała żadnych lekcji a Aerona nie było w zamku. I też nie zawsze była tam jakakolwiek służba. Czasem mieli wolne, ewelntualnie pozostała straż i pokojówka, więc Rim mogła swobodnie korzystać z Kuchni ile tylko chciała, mogąc robić swoje tajne eksperymenty kulinarne.
Skrzywiła się wyraźnie, słysząc wiadomości i mimo iż początkowo nie wiedzieli o ich pokrewieństwie, to i tak nie przestali go namawiać, jakby to było coś całkowicie normalnego. Pewnie tak było ale...nie to nie.... westchnęła i pokręciła głową - pokręconą masz rodzinkę, prawdę - przyznała - ale.....przynajmniej masz fajnego tatę - uśmiechnęła się do niej, trochę smutno - przynajmniej taki się wydawał jak go spotkałam....mam nadzieję, że prywatnie też taki jest - dodała jeszcze. Sama w końcu nigdy nie poznała swojego ojca i prawdę mówiąc... miała nadzieję, że go nie pozna. Ruszyła naprzód. Zaczęła nowe życie, co nie znaczyło, że nie pamiętała. Pogładziła z czułością starą bransoletę matki, którą Mefisto dla niej naprawił, bez opłaty, gdy była w Smoczym Lotosie razem z Aeronem.

Sama nie wiedziała ile czasu minęło, z kim tanczyła, ani nawet czy cały czas tańczyła czy w międzyczasie coś jadła? A może piła? Nie umiała sobie przypomnieć i szczerze...było jej to całkowicie obojętne. Bawiła się świetnie! Nigdy się tak jeszcze nie bawiła! Był zabawnie, zmęczyła się, była wolna nikt jej nie mówił co ma robić i nie musiała się martwic tym "co inni powiedzą". Nie była teraz ani córką prostytutki, ani Upiorną, ani narzeczoną Upiornego Arystokraty, do tego Księcia! Była po prostu zwykła dziewczyną jak każda inna, która bawi się w najlepsze z nową przyjaciółką! Risha zniknęla gdzie, pewnie pilnowała jej z oddali, nie cierpiąc zapachu narkotyku, ale Rim jakoś się tym w ogóle nie przejmowała. Pierwszy raz miała wszystko tak pozytywnie gdzieś!
Zaśmiała się - tjaaaa znam to - przyznała, przeciągając się - jestem kiszonym ziemniakiem i nie ruszam się nigdzie - powiedziała i zaczęła się chichotać jakby powiedziała coś napraaaawdę śmiesznego - a planujesz coś jeszcze kupować? - zapytała i czknęła, wyciągając zza siebie butelkę jakiegoś słodkiego napoju. W sumie nawet nie pamiętała skąd go miała, ani nawet, że go ma. W sumie....to jakoś nie zwróciła uwagi, że w ogóle coś teraz piła i podsunęła to jeszcze rudowłosej. Oparła głowę na jej ramieniu - to był...najbardziej szalony dzień w moim życiu - przyznała, wzdychając cicho, wyraźnie rozluźniona i to aż za bardzo.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Kiedy Rim wspomniała o talencie tamtejszego kucharza, na twarzy Azusy pojawiło się zaskoczenie, którego nawet nie próbowała nawet ukryć.
- Naprawdę myślisz, że wysłano by za tobą kucharza?
Pomysł wydawał się wręcz absurdalny. W końcu u kogoś tak wysoko postawionego, nie powinno brakować ludzi. Bez wątpienia znalazłby się ktoś bardziej odpowiedni do tego zadania. Z drugiej strony, szlachta miewała swoje dziwne kaprysy, które nie raz mijały się z jakąkolwiek logiką, dlatego też i w taką wersję wydarzeń, małolata skłonna była uwierzyć.
- Przydatna umiejętność, co nie? Zwłaszcza, że nie zostawia tropu, za którym można by podążyć - dodała, uśmiechając się przy tym lekko.
Rim właśnie poruszyła temat ulubionej zdolności Azusy. Co prawda sama nie potrafiła przemieszczać się między światami, ale za to znacznie lepiej radziła sobie w obrębie jednego, z czego była dumna. Może ta zdolność nie należała do najbardziej efektownych, ale zdecydowanie potrafiła okazać się przydatna.
- Zdecydowanie nie zalicza się do tego wiecznie marudzący kucharz, co? - zażartowała.
Z drugiej strony, coś co przysparzało wiele nerwów, potrafiło być naprawdę dobrze wspominane. Może tak samo kończyły się te wszystkie batalie Rim? Cóż, z całą pewnością chciałaby jedną zobaczyć, zwłaszcza iż Upiorna z początku wydawała się taką szarą myszką.
Propozycja rozmówczyni wyraźnie zainteresowała dziewczynę. Już po samym spojrzeniu Azusy dało się zauważyć, że całkowicie popiera ten pomysł.
- Jestem za. Mogłybyśmy wtedy nieco poszaleć, nie wchodząc przy tym nikomu w drogę. Tajemnica zachowana, a kucharzyna nie będzie się wściekał z powodu małego chaosu - rzuciła swobodnie. - Bo tam przychodzą jedynie po to, aby posprzątać?
Warto było się upewnić, gdyż im mniej ciekawskich oczu, tym lepiej dla ich przyszłej tajemnicy. No i Azu z całą pewnością spaliłaby się ze wstydu, gdyby ktoś niepowołany dowiedziałby się o jej potajemnych lekcjach gotowania.
Słowa Rim zdecydowanie nie ugodziły małolaty. Co więcej, ta nawet się z nią zgodziła, prostym skinieniem głowy.
- Moja rodzina to jedno wielkie nieporozumienie... Za to mój staruszek nadrabia wszystko. Jakby wyssał z nich całą zajebistość - dodała z uśmiechem, ale ponownie nieco spoważniała. - Szkoda tylko, że poznałam go tak późno... Wciąż nie mogę tego przeboleć.
Gdyby tylko trafiła pod opiekę Mefa wcześniej, jej życie bez wątpienia wyglądałoby zupełnie inaczej. I zdecydowanie lepiej zniosłaby nieobecność matki. W końcu teraz jakoś sobie radzi, choć znów straciła wszelkie nadzieje na stworzenie jakiejś sensownej rodziny. Może była to po części jej wina? Może niepotrzebnie tak ostro traktowała swoją matkę? Chciała jedynie, aby Syb choć przez moment poczuła się tak, jak ona czuła się przez praktycznie całe swoje życie. Chciała pokazać własnej matce, jak to jest być odrzuconym. Ot szczeniacki upór.

Choć podczas trwania tej jednej nocy, dziewczynom udało się poruszyć najróżniejsze tematy, dobry humor zdecydowanie nie opuszczał Azusy. W tej chwili nie przejmowała się niczym. Ani fatalną relacją z matką, ani potencjalnym ochrzanem ze strony ojca, który najprawdopodobniej zacznie się o nią martwić, gdy tylko dojdzie do siebie. Zamiłowanie do imprezowych szaleństw miała chyba we krwi. No dobra, została w to wszystko wmieszana wbrew swojej woli, ale zdecydowanie nie mogła narzekać.
- Przyznawaj się do tego ostrożniej, bo jeszcze ktoś zamknie cię w słoik, albo weźmie na zakąskę i będzie tragedia... Gdzie ja znajdę takiego drugiego, wygadanego kartofla? W sumie... Jeśli zjesz ziemniaka... to już kanibalizm? Czy koniecznie muszą być kiszone?
Jej słowa również nie miały większego sensu, ale miała to gdzieś. Nie obchodziło ją zdanie innych. Potencjalne nadszarpnięcia reputacji będą problemem Azu z przyszłości. Ta Azu wolała skupić się na teraźniejszości.
- Planowałam kupić sobie coś do picia, bo cholernie mnie suszy, ale widzę, że nie będzie to potrzebne... Dzięki.
Odebrała od niej butelkę z tajemniczą zawartością i bez chwili wahania, zaczęła pić słodkawy napój. Wszystko, by ugasić pragnienie.
- Szkoda tylko, że nie udało nam się niczego wyrwać... To podstawowa podstawa.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
- Aeron by wiedział, że Caius byłby najbardziej skuteczny. Dobra...ma pewnie wielu szpiegów i tropicieli - wywróciła oczami, jakby tego oczekiwano od Księcia - jednak wie, że nasz Kucharz jak się za to weźmie to nie odpuści a jeszcze mi pewnie skórę przetrzepie - zadrżała aż wyraźnie na samą myśl. Zaraz podniosła dłonie - spokojnie....on jest mi jak...starszy brat. To nie tak, że mnie bije czy coś - zaśmiała się, uświadamiając sobie jak to wszystko mogło zabrzmieć. Ale cóż. Starsi bracia zazwyczaj tacy są prawda? Dokuczają, ale gdy trzeba pomogą, ale też opierniczą jak nikt inny. W sumie tak tylko słyszała, w końcu nie miała żadnego rodzeństwa, a przynajmniej, z żadnym nie miała żadnego kontaktu nigdy i żadnego nie poznała, bo coś jej mówiło, że od strony ojca raczej nie była jedynaczką. Ale nie miła zamiaru szukać czy ktoś jeszcze był....z jednej strony była ciekawa, ale z drugiej strony....była ciekawa.
Skinęła głową - szkoda tylko, że nie mogę się teleportować bezpośrednio w dane miejsce, tylko muzę na około - wzruszyła ramiona - ale przynajmniej nie muszę podróżować przez zimno i to straszne Kryształowe Pustkowie - przyznała i lekko się zarumieniła. Cóż...nadal nie przyzwyczaiła się do zimna, a branie masy ubrań tylko po to by przejechać kawałek świata i potem się rozebrać to trochę za dużo dla niej. Jedzie się zrelaksować a nie by myśleć, ze w połowie drogi będzie musiała się zatrzymać i przebrać...bo sama ciepła kurteczka to dla niej o wiele za mało by się ogrzać.
Skinęła jej głową - pilnują rezydencji ale nie jest używana, jednak zawsze gotowa na to, by któreś z nas potrzebowało gdzieś przenocować, a jeśli ich uprzedzę to spokojnie zapełnią spiżarnie i lodówki, żeby nam składników nie zabrakło - uśmiechnęła się. To może być dobra zabawa. Nigdy nikogo nie uczyła gotować, miała nadzieję tylko, że to nie będzie całkowita katastrofa. Nie żeby nie ufała Azusie, ale jednak. To może być zabawne!
Zachichotała - to dobrze, że chociaż ojciec ci się trafił udany i że się dogadujecie - dodała jeszcze. Fakt, dobrze, że kogoś takiego miała, a patrząc na to jak opowiada o nim, to raczej dobrze się dogadywali. Nie wyglądała na zirytowaną, zasmuconą czy cokolwiek innego. Po prostu opowiadała o nim pozytywnie a to naprawdę dobrze świadczyło o ich relacji.

Prychnęła - nie ma tak dużego słoika! - powiedziała rozbawiona. Ale tak się czuła. Nie miała siły, było jej dziwne lekko, była też jakoś tak rozluźniona i trochę zmęczona. Nawet nie zawracała uwagi, że jej Rajski Ptak gdzieś się ulotnił. Pewnie nie podobała mu się ta impreza, ale raczej nie zniknęła gdzieś daleko. Sama nie wiedziała w ogóle jak smakują kiszone ziemniaki, czy w ogóle były jadalne? Zamyśliła się dość teatralnie - nie wiem i nie jadłam nigdy kiszonego ziemniaka, może zrobimy takie jak do mnie wpadniesz na gotowanko? - zaproponowała. Pamiętając co się działo przed tym całym szaleństwem.
Spojrzała na nią niezupełnie rozumiejąc - poderwać? - zapytała i sama też upiła jeszcze trunku - ale ja jestem zaręczona! - podniosła lekko głos, mając gdzieś tych co krążyli wokół - a ty całowałaś się już kiedyś? - trochę miała teraz słowotok, sama nawet nie wiedziała czemu no i ...nie zwróciła na to uwagi - to takie przyjemne....zwłaszcza, gdy robisz to z kimś fajny - uśmiechnęła się, rumieniąc i rozmarzając - ale nie rozumiem tych całych malinek....spoooro ich widziałam, sporo facetów je zostawia, ale czy to takie fajne? - spojrzała Azusie prosto w oczy, jakby Upiorna miała być znawcą tego.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Zaśmiała się, słysząc jej nagłe tłumaczenia.
- Okej, niech ci będzie. Powiedzmy, że ci ufam w tej kwestii - zażartowała.
Jedna rzecz odnośnie kucharza, nie dawała jednak małolacie spokoju. I o nią zamierzała zapytać.
- Skoro Caius jest takim świetny tropicielem to dlaczego pracuje w kuchni?
Nie ujmowała mu talentu, bardziej zastanawiała ją powód takiej decyzji. Zwłaszcza, że z opisów Rim wynikało, iż mężczyzna nadawał się lepiej do tego typu pracy, niż przypisane do tego jednostki. A może sekret nie tkwił w umiejętnościach mężczyzny, a jego znajomości Upiornej? Jakby nie patrzeć, cenna wiedza mogła dawać mu solidną przewagę na tle innych tropicieli.
- To prawda. No i zdecydowanie podróż jest wtedy szybsza, niż gdybyś musiała jechać normalnie. Choć nie będę ukrywać, zastanawia mnie, jak ich teleportacja dokładnie działa. Są w stanie przenieść się do innego świata, ale mają już problem, by poruszać się w obrębie jednego...
Ich świat był naprawdę intrygującym miejscem. Nawet na moment nie przestawał zaskakiwać swoją dziwnością, choć bywały chwile, w których typowy mieszkaniec owego świata sądził, iż w swym życiu widział już naprawdę wszystko.
- Z doborem składników niestety ci nie pomogę, więc to zostawię tobie - dodała swobodnie, puszczając do niej oczko.
Nie przypuszczała, że ten mały wypad zakończy się taką znajomością. Wróć, nie przypuszczała, iż zakończy się jakąkolwiek znajomością. Nie miała jednak powodów do narzekań. Przyjemnie było spotkać Upiorną, która swym zachowaniem odbiegała od przeciętnej pannicy na szlacheckim dworze.
- Prawda. Szkoda tylko, że poznałam go tak późno - wypaliła.
Czasu już się nie cofnie, ale przecież zawsze można próbować nadrobić te wszystkie zaległości, co swoją drogą się udaje.

Podniosła rękę w kierunku nieba, próbując pochwycić jedną, z widocznych już chmur.
- Jakiś na pewno się znajdzie. A jak nie, będzie można taki stworzyć... W czym problem?
Ot optymistyczne myślenie. Przez chwilę nawet zastanawiała się, w co można byłoby pomieścić takiego kiszonego ziemniaka.
- W sumie... jeśli nie do słoika to do beczki. Tam na pewno można takiego upchnąć...
I problem rozwiązany! Geniusz w czystej postaci. Ta narkotyczna błyskotliwość jeszcze zrewolucjonizuje kiedyś całą Krainę Luster.
- A to będzie w ogóle dobre? - zapytała. - Mam pewne obawy, że nie wszystko warto kisić...
Choć na gotowaniu praktycznie się nie znała. Z drugiej strony, nie trzeba być wykwalifikowanym kucharzem, aby stwierdzić, że dana potrawa nie smakuje zbyt dobrze.
- No tak... Najlepsze atrakcje już za tobą - wymamrotała, ponownie spoglądając w stronę nieba. - Po co całować kogoś, kto nie jest fajny? Ale tak, całowałam się. Daaawno temu.
Tak dawno, że już praktycznie zapomniała, jak to jest. Nie bardzo miała też ochotę na tego typu relacje, choć jej obecny stan rozluźnił ją na tyle, że w sumie to by do kogoś zagadała.
Na ostatnie pytanie nie odpowiedziała od razu. Małolacie zajęło to chwilę, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią.
- W sumie... Całkiem, całkiem... Sama zobacz.
Pod napływem swojego ziołowego geniuszu, przybliżyła się do Rim, aby złożyć na jej szyi niewielką malinkę. Sama był ciekawa, czy jeszcze to umie, czy wyszła już bardziej z wprawy.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Rim zamrugała i spojrzała na Azusę, jakby ta zadała najgłupsze pytanie tego dnia - bo to lubi - powiedziała wprost - i jest w tym świetny! - dodała jeszcze na podkreślenie, że naprawdę powinien być kucharzem a nie jakimś tropicielem - ale też często poluje jak uzna, że na obiad będzie coś konkretnego a wtedy sam może określić która zwierzyna nadaje się na obiad i dzięki temu nie może marudzić, że ktoś przyniósł złej jakości mięso. A uwierz mi .....lepiej go nie denerwować - zachichotała - wtedy nawet to czy jesteś księciem czy zwykłą pokojówką nie ma najmniejszego znaczenia - powiedziała, przypominając sobie sytuacje jak Caius groził Aeronowi szmatą i nawet nie raz mu nią przyłożył. Na szczęście nie taką śmierdzącą mocno. Czyste szmaty, ewentualnie lekko umorusane od świeżo wytartych rąk. Ale nigdy to się źle nie kończyło. Mimo wszystko Caius wiedział kiedy może sobie pozwolić na coś więcej. Zazwyczaj jak byli sami i tym bardziej jak to Rim coś ugotowała, a Książę postanowił marudzić, że coś jest nie tak. A zdarzało się, w końcu nie zawsze Rim mówiła, ze to jej dania.
Przyznała dziewczynie rację. To dość....ciekawe czemu się tak dzieje. Ale podejrzewała, że Azusa wiedziała o wiele więcej niż ona o tym Świecie więc wolała się jakoś specjalnie nie wypowiadać o takich fenomenach. W końcu córka Welesa pewnie przeszła odpowiednią edukację, Rim tego brakowało i na każde lekcji w zamku to odczuwała. Raz mocniej raz mniej, jednak zależało wszystko od dnia oraz od nauczyciela. Bo jedni byli dość wyrozumiali ale miała takiego jednego....przed którym najchętniej by się gdzieś schowała jak jakaś mała dziewczynka i nie wychodziła. Ale jakoś nie chciała mówić Narzeczonemu żeby go zmienił, w końcu tak go na początku zachwalał. Echu.
Na słowa o składnikach tylko się zaśmiała. To nie był problem - ale ty pomyśl czy jest coś co byś chciała się nauczyć. Żebym wiedziała jakie składniki nam będą potrzebne - powiedziała.
Skinęła jej głową - ale pomyśl tak - powiedziała spokojnie - macie przed sobą jeszcze setki lat na nadrobienie tego. Co prawda twojego dzieciństwa to nie zwróci ale jednak możecie się spokojnie poznać i spędzić jeszcze spoooro czasu, a jakbyś była Człowiekiem mielibyście co najwyżej kilkadziesiąt lat....a po drodze i tak byś pewnie znalazła kogoś dla siebie i się wprowadziła - przyznała, nie znając w końcu stosunku Upiornej do Ludzi.

Prychnęła - cesz mnie zamknąć w beczce? Taka gruba jestem? - zapytała, nie przejmując się tym, że dopiero co nabrała jakichkolwiek kształtów i nie wyglądała już jak jakiś szkielecik jak wcześniej. Ale dla niektórych nadal by mogła jeszcze trochę przybrać. Nawet Aeron, ten zdrajca mówił, że zawsze to więcej ciałka do kochania.
- Nie wiem nie jadłam - przyznała wzruszając ramionami - ale kto zabroni nam takie zrobić? - zapytała i wyszczerzyła się - wrócę do zamku to zaraz powiem Caiusowi, że ma szykować beczkę i będziemy kisić ziemniaki! I nie ma, że nie! - zarządziła. Oj będzie się działo jak wróci! - i słyszałam, że w Świecie Ludzi to kiszą śledzie....albo jedzą kurczaki takie niewyklute....fujka! - zrobiła obrzydzoną minę. Aż nią otrzepało na samą myśl o takich paskudztwach. Najgorsze, że Caius chciał to kiedyś spróbować. Oblech!
Przekręciła głowę w bok - najlepsze atrakcje? - zapytała nie do końca rozumiejąc co Azusa ma na myśli.
Uśmiechnęła się jednak - nie przesaaadzaj nie jesteś taka stara - zachichotała. Choć sama nie miała się czym chwalić. Pierwszy raz całowała się...jakieś pół roku temu. Chyba nie powinna się do tego przyznać, z resztą...sama nie wiedziała. Ale zgodziła się. Po co całować kogoś, kogo się nawet nie lubi chociaż... - my z Aeronem pierwszy raz pocałowaliśmy się, gdy zabrał mnie na wycieczkę by pokazać mi zorzę polarną w moje urodziny. Znaliśmy się dzień - zachichotała - woźnica za ostro ruszył i Aeron na mnie wpadł i ...jakoś tak wyszło - przyznała, również spoglądając w niebo, zupełnie jakby miała tę zorzę tam zaraz zobaczyć.
Pisnęła zaskoczona, gdy nagle Azy znalazła się przy jej szyi i gdy dziewczyna odsunęła się, złapała się za naznaczone miejsce. Spojrzała na dziewczynę w lekkim szoku po czym nagle sama zaatakowała, pozostawiając na jej szyi podobny znak jednak również...z lekki śladami jej ząbków. Cóż...zdecydowanie nie wyglądało to tak jakby ślad zostawił jakiś Arystokrata.

ZT


Ostatnio zmieniony przez Rim dnia Nie 10 Wrz - 0:43, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Dyniowy park i targowisko - Page 4 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Azusa na moment zamilkła, analizując odpowiedź, jaką właśnie otrzymała. Wyglądała jak ktoś, komu ciężko było pojąć, że jednemu z najlepszych tropicieli Księcia, przydzielono zadanie przygotowywania posiłków.
- Cóż... poniekąd ma to sens...
Tylko tyle potrafiła z siebie wydukać, unikając przy okazji kontaktu wzrokowego Upiornej. W duchu za to dziękowała za dokonany zakup, bo gdyby nie zakrywająca część twarzy maska, Rim bez problemu mogłaby dostrzec lekkie rumieńce na policzkach byłej arystokratki.
Na całe szczęście, rozmowa pozwoliła dziewczynie nieco ochłonąć, choć jej rozmówczyni poruszyła dość kłopotliwą, przynajmniej dla Azusy, sprawę.
- Kiedy ja na serio jestem w tym fatalna i nie znam się totalnie - przyznała niechętnie. - Skąd mam wiedzieć, jakie dania będą tymi prostymi? Foie gras? Ravioli z homara? Suflet z krewetek? Filet z cielęcego udka z sosem porto?
Nie mogąc polegać na swojej wiedzy, postanowiła wymienić kilka pierwszych-lepszych potraf, jakie tylko wpadną jej do głowy. Było to znacznie lepsze rozwiązanie, niż podanie składników do potrawy, którą wykonują najznamienitsi kucharze.
- Coś w tym jest... Na pewno nie zamierzam znikać tak szybko...
Słowa "jak moja matka", postanowiła już sobie odpuścić, choć o mały włos, a powiedziałaby trochę za dużo. Choć i tak powiedziała stanowczo za wiele. Nawet nie wiedziała, jak bardzo potrzebowała takiej rozmowy.

Azusa spojrzała na swoją oburzoną towarzyszkę.
- Sama mówiłaś, że do słoika nie wejdziesz... Ja po prostu znalazłam większy pojemnik!
Tłumaczenie dobre, jak każde inne. Z resztą, przez myśl jej nie przeszło, by uważać Rim za grubą. Może w swej zwierzęcej postaci jest bardziej okrągła, jednak nie poznawszy tej drugiej formy, nie miała jak ocenić.
- To jak spróbujesz to powiedz czy dobre...
Skrzywiła się, słysząc wzmiankę o ludzkiej kuchni.
- Bleeeh... Podbijanie świata ludzi jest chyba głupim pomysłem... Nie dość, że zabijają swoją bronią, zabiliby i żarciem...
Teraz to Azusa nie rozumiała Rim.
- Noo... podrywanie. Już kogoś poderwałaś, więc masz to za sobą - wyjaśniła, jakby to było oczywiste.
Spojrzała na nią zaciekawiona.
- Już wtedy coś do niego czułaś czy zaczęło się po pocałunku?
Była to ciekawość godna najbliższej psiapsiółki. Z drugiej strony, ta znajomość potoczyła się w naprawdę dziwnym kierunku. Dziewczyny praktycznie się nie znały, a mimo to zdradziły dość sporo ze swojego życia. I to jednej nocy!
Teraz to Azu zachichotała. Była to reakcja na pisk Rim, jednak... dość szybko dołączyła do swojej znajomej, aby ostatecznie podsumować atak na swoją szyję wesołym śmiechem.
- Widzę, że szybko się uczysz... Choć nie powiem, myślałam że zachowasz tę wiedzę dla narzeczonego.
Pomimo śmiechu, brak przespanej nocy dawał jej się we znaki. Czuła, że jeśli pozostanie w tej pozycji, prędzej czy później zaśnie. Poprawiła się zatem, choć myślami zaczęła uciekać do miękkiego łóżka w Smoczym Lotosie.
- Cholera... Która godzina? Jest bardzo późno w nocy czy bardzo wcześnie rano?
Mef zapewne leży gdzieś zapity w trupa. Szansa na to, że wybudzi się przed jej przybyciem była wręcz zerowa. Mimo wszystko...
- Na mnie już pora. Ojciec mnie zabije... Zniknęłam na dłużej, niż planowałam... Tak czy inaczej, jesteśmy w kontakcie. Do następnego~
Mówiąc to, po prostu zniknęła, zostawiając Rim samą pod drzewem. Naprawdę przydatna umiejętność.

/zt


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach