Pokój nr 3

Bane
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Pokój nr 3
Nie 10 Lis - 18:10
Pokój nr 3 NCS_modified20140928100733MaxW640imageVersiondefaultAR-140929035

Luksusowo urządzony jednoosobowy pokój, który stanowi jednocześnie pewnego rodzaju dyskretną izolatkę. Usytuowany jest na najwyższym piętrze Kliniki, na które można dostać się windą lub schodami. Wielkie okno, zasłaniane ciężkimi zasłonami wychodzi na park i jego najbardziej reprezentacyjną część czyli różany ogród i małe jeziorko z kamiennym mostkiem.
Pokój posiada węzeł sanitarny wraz z duża wanną. W pokoju znajduje się biurko, trzy fotele, stół, szafa, komoda, duże lustro, dodatkowe łóżko w formie rzymianki oraz sekretarzyk. Do stałej dyspozycji pacjenta jest podręczny księgozbiór zawierający po kilka książek z każdego gatunku oraz aparat zapewniający bezpośrednią łączność z recepcją. Pokój dysponuje jasnym oświetleniem olejowym.
Po lewej stronie od łóżka znajdują się drzwi do łazienki, po prawej zaś, lekko ukryte za zasłoną drzwi na niewielki taras.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Nie 10 Lis - 18:56
W trakcie zabiegu kilka razy zacząłem się lekko rzucać, do tego oddychałem ciężko, krzywiłem się oraz strasznie pociłem. Ale o dziwo nawet na moment się nie obudziłem. Zupełnie jakbym nie mógł się obudzić z jakiegoś dziwnego koszmaru. A może faktycznie tak było?

Nie mogłem się nawet na chwilę uspokoić. Pasy naprawdę mocno trzymały przez co nie zrobiłem sobie zbytnio krzywdy. Może trochę poprzecierałem skórę w kilku miejscach, ale nie było to nic poważnego, ani nawet godnego uwagi.
Gdy jednak koszmar dobiegł końca, nagle zerwałem się z krzykiem na ustach. Pasy jakimś cudem puściły, jakby same się odpięły, a ja usiadłem. To jednak był błąd i od razu padłem znów na plecy. Ból w biodrze był okropny, tak samo jak ten na klacie. Jakby ktoś mi coś wypalał w tych miejscach.
Z oczu ciekły mi łzy. Nie pamiętałem co mi się śniło, poza tym, że nie było to zbyt przyjemne. Leżałem zakrywając oczy ręką i pozwalając łzą płynąć, jednocześnie zagryzając mocno zęby z bólu.
Oddychałem płytko, starając się uspokoić. Zdrową nogę zgiąłem w kolanie, a chorą miałem wyprostowaną sztywno. Nadal jednak byłem w większości zakryty. Musiałem się uspokoić, zanim w ogóle się zorientuję, gdzie jestem....co się w ogóle stało?

Gojenie się biodra 1/15


Ostatnio zmieniony przez Mefisto dnia Sro 20 Lis - 17:30, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 3
Nie 10 Lis - 20:43
Przebieranie się i doprowadzanie do ładu po nocnej operacji nie zajęło mu długo. Zdążył nawet wziąć szybki prysznic i nakarmić Wredota. Nie zjadł śniadania, ale odkąd Anomander uciekł z Kliniki, unikał stołówki. Prosił jedynie o kawę i tyle, resztę ogarniał we własnym zakresie.
Ubrał bardzo praktyczny komplet na chłodniejsze dni, a dzisiaj był niewyspany, dlatego szybciej się wychładzał. Czarny golf, czarne spodnie i skórzane buty a na to śnieżnobiały kitel. Włosy zwyczajowo zaczesał do tyłu, Różdżką poprawił nieco koloryt skóry by wydawał się zdrowszy i naturalniejszy. Używanie artefaktu weszło mu już w nawyk.
Dopijając kawę którą dostał od Alice w przenośnym kubku, przeszedł do skrzydła w którym umieszczono pacjenta. Od tych którzy go przynieśli zdołano jedynie wyciągnąć tyle, że jest Upiornym Arystokratą. Nie podali ani imienia, ani nazwiska, ale mimo to Bane przeglądał na szybko spisaną przez Jana kartę. Wypisane były na niej obrażenia i podjęte akcje oraz badania, jakie poczyniono już po zabiegu. Rogacz wyliże się, ale nie prędko. Cóż to jednak dla niego? Są przecież prawie nieśmiertelni.
Wszedł do pokoju bez pukania, bo był u siebie, prawda? Widząc, że mężczyzna zmienił pozycję, podszedł od razu do łóżka i stanął z boku, nie chcąc zakrywać mu widoku na pokój. Niech się szlachcic napatrzy, niech zapamięta, że potraktowali go jak króla.
Rachunek przyślą później.
- Witam wśród żywych. - powiedział z powagą, kartkując dokumenty - Nie zapytam o pańskie samopoczucie, bo doskonale wiem jakie jest. - dodał po czym jeszcze przez chwilę patrzył w kartki by w końcu odłożyć je na bok, z głośnym westchnięciem. Odczekał chwilę na reakcję pacjenta.
- Zaczniemy od początku. - skwitował - Nazywam się Bane Blackburn van Vassenaer i jestem Dyrektorem tego miejsca, Kliniki na wzgórzu w Mieście Lalek. Jestem również lekarzem i ma pan szczęście, że akurat byłem na miejscu.- wskazał na biodro - Nieciekawa sprawa. Chętnie poznam historię tej rany. Ale to później. - zrobił pauzę i obejrzał go sobie od stóp po końce rogów - Potrzebuję paru informacji o panu: nazwiska, miejsca zamieszkania, profesji. Ależ proszę nie płakać. To... niemęskie. - skrzywił się z niesmakiem - Nawet w obliczu bólu. Zapewniam, to minie. - założył ręce na piersi.
Kiedyś minie. Na pewno. Kiedy? To już pytanie do opatrzności, bo przecież każdy dochodzi do siebie w innym czasie. Bane co prawda uleczył go mocą ale wyglądało na to, że wyleczenie nie równa się zniknięciu bólu.
- Pana godność?



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Nie 10 Lis - 21:00
Gdy mężczyzna wszedł do pomieszczenia, skrzywiłem się. Akurat teraz musiał się tutaj pojawić? Nie mógł nie wiem....siedzieć na kiblu te pięć minut dłużej czy coś? Mógł mi dać trochę więcej czasu na ogarnięcie się po tej dziwnej i dość nieprzyjemnej pobudce.
Nie ruszyłem się, słuchałem go uważnie. A więc jestem w Klinice? Dobrze wiedzieć, przynajmniej wiem, że nie jestem jakoś daleko od domu. Ale jak tutaj się w ogóle znalazłem? Nie mam zielonego pojęcia... I szczerze nic nie przychodzi mi do głowy, jak to się mogło stać. To cholerne drzewo mnie teleportowało? Raczej nie... ta dziewczyna mnie tutaj jakoś dotargała? Raczej spierdoliła gdy tylko pojawiła się ku temu okazja. Za dużo niewiadomych....
Skinąłem głową, dając znać, że rozumiem, że mam się potem wyspowiadać, co takiego mi się stało. Szkoda tylko, że sam tego nie rozumiem i pewnie mnie ten cały Bane weźmie za jakiegoś wariata, który wymyśla niestworzone rzeczy....nie zdziwiłoby mnie to.
Spojrzałem na niego swoim srebrnym okiem o czarnej twardówce, gdy powiedział, że potrzebuje informacji. No dobrze. Nie miałem siły na kłótnie czy wymyślanie czegokolwiek, chciałem tylko na spokojnie odpocząć. Zmarszczyłem jednak brwi i opuściłem już całkiem rękę - naprawdę uważa mnie pan za jakiegoś paniczyka, który krzywi się i woła mamusię, gdy zrobi sobie kuku? No dziękuję bardzo... - wywróciłem oczami. Raczej moje ciało nie pokazywało bym był właśnie takie. Liczne ślady po bójkach, blizny raz sprawne ciało...przynajmniej nie licząc tego jebanego biodra.
- Nazywam się Mefisto Weles - zacząłem, od swojego imienia, które nawet chyba ateista czy jak ich tam zwą w Świecie Ludzi kojarzy, a przynajmniej coś do tego podobnego - jestem kowalem artystycznym, jubilerem, barmanem oraz właścicielem karczmy i sklepu jubilerskiego pod Smoczym Lotosem. Zamieszkały nad wymienionymi przybytkami, w Smoczym Lotosie w Mieście Lalek - odpowiedziałem powoli, krzywiąc się gdy chciałem się poprawić, ale nie robiłem ani za twardziela, ani też za jakąś ciapę.
- Ja też mam do pana pytanie - dodałem po chwili, gdy ten zdążył to sobie wszystko zanotować - jak się tutaj znalazłem oraz gdzie się podziała moja broń oraz mój zwierzak, przypominający żółtego, małego smoka? - zapytałem i oczywiście jeśli ten miał jakieś dalsze pytania to mu nie odmawiałem, choć naprawdę chciałbym po prostu odpocząć. Nie marudziłem jednak, nie wywyższałem się, nie puszyłem. Leżałem grzecznie i odpowiadałem na te nudne pytania. Nie wymagałem też by od razu oddano mi to co do mnie należy, no ale chyba mam prawo wiedzieć czy przepadły czy są gdzieś bezpiecznie schowane, czyż nie?

Gojenie się biodra 2/15


Ostatnio zmieniony przez Mefisto dnia Sro 20 Lis - 17:30, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 3
Nie 10 Lis - 23:08
Upiorny wyglądał jakoś dziwnie. Bane w ciągu swojej gadaniny obejrzał go sobie dokładnie i zauważył na jego ciele kilka starych blizn. Nie wyglądały groźnie, ale też jakoś nie pasowały mu do wymuskanego paniczyka.
Słowa rogatego utwierdziły go w tym, że był inny. Nie taki jak inni Arystokraci, nadęty i przekonany o swojej zajebistości. Medyk spojrzał na niego z góry i przez chwilę milczał, analizując to co powiedział i zastanawiając się nad odpowiedzią
- Proszę wybaczyć. - powiedział niezbyt szczerze, najpewniej tylko po to by w razie czego nie zostać skazanym na ścięcie za zniewagę szlachcica - Jest pan Upiornym Arystokratą, jak mniemam a z tego co wiem rasa ta... jest nieco delikatniejsza i mniej wytrzymała na ból, przez profesje jakie obejmują. - wyjaśnił, uważając na słowa. Nie chciał go obrazić, ale też nie był skłonny by trzymać swoją opinię tylko dla siebie. Nie lubił rogaczy bo zbyt wielu traktowało go jak gorszego.
Kiwnął głową kiedy otrzymał jego imię i nazwisko. Zapisał je szybko na karcie i zamienił się w słuch kiedy tamten wreszcie zaczął gadać. Nie przekazał mu zbyt wielu informacji, ale przecież od czegoś trzeba zacząć, prawda?
Upiorny miał ciekawe imię. Bane nie znał wszystkich rodów Krainy Luster ale nie przypominał sobie by wcześniej leczył któregoś z Welesów. Nie zamierzał jednak drążyć tematu, bo swoim zwyczajem, miał to gdzieś jako rasowy ignorant.
- No coś takiego. - ożywił się i spojrzał na mężczyznę, wpatrując się w jego dziwne oko - Nie ma pan zamku? Dworu? Choćby posiadłości? - zapytał nieco uszczypliwie, zapominając o ugryzieniu się w język - Jestem zaskoczony. Nie sądziłem, że Upiorni Arystokraci parają się też rzemiosłem. To pana hobby? - właściwie nie przypuszczał, by te formy zarobku były dla Mefisto jedynym źródłem dochodu. Jeśli tak... to jest pierwszym rogaczem który pracuje uczciwie i ciężko. A Bane powinien zbierać szczękę z podłogi.
- Proszę się nie krępować, od tego tu jestem. - powiedział kiedy tamten wyraził chęć zadania pytania - Przyniesiono pana. Nie wiem kim byli ci uczynni panowie, ale zapisali w recepcji swoje dane, z pewnością licząc na sute wynagrodzenie... - uśmiechnął się szczerze, chyba pierwszy raz odkąd tu wszedł - Pańskie rzeczy i broń zostały złożone w depozycie, są bezpieczne i otrzyma je pan niezwłocznie jak tylko poczuje się pan lepiej. - dodał - A pana skrzydlatą jaszczurką zaopiekował się kompetentny personel. - parsknął w duchu, bo mówił o Alice o której dowiedział się niedawno, że jest bezwzględną bestią ukrytą w ciele grzecznej recepcjonistki - Dostanie jeść i pić, bez obaw, jest w dobrych rękach. Czy chciałby pan wiedzieć coś jeszcze?



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Pon 11 Lis - 11:06
Uniosłem krwistą brew i sam parsknąłem słysząc jego odpowiedź - no cóż...większość pewnie na takich wygląda...ale niech mnie pan nie porównuje do nich - powiedziałem spokojnie. Nigdy nie byłem w pełni traktowany przez rodzinę jako jeden z nich poza dziadkiem, więc nigdy też nie wymagałem od innych by tak mnie traktowano. Byłem zwykłym obywatelem i tyle. Co prawda to, że byłem Upiornym czasem pomagało w różnych sprawach, ale nie było mi to jakoś bardzo potrzebne.
Westchnąłem ciężko i przeczesałem włosy pomiędzy trzema parami rogów - mam kamienicę, w której mieści się karczma, sklep oraz moje mieszkanie, a na tyłach także warsztat i to mi wystarcza - wzruszyłem ramionami i lekko się skrzywiłem bo skóra na piersi nadal lekko piekła - a dla pana bycie lekarzem jest hobby? - zapytałem patrząc wprost w jego dziwne oczy - jakoś wątpię - podniosłem swoje lekko drżące ze zmęczenia dłonie, które były twarde poznaczone licznymi śladami. Może moja postura nie wskazywała na mój zawód, ale po dłoniach można było określić, że raczej pracuję fizycznie. Ładnie wyrzeźbione ciało również, ale brakowało mi tej wielkiej postury typowego kowala. No cóż...nie byłem zwykłym kowalem, może to dlatego?
- Utrzymuję się z prowadzenia karczmy oraz prowadzenia sklepu. Zajmuje się tym chyba by utrzeć nosa mojej rodzinie, która przoduje w jubilerstwie. No cóż....póki się tym nie zająłem bo chyba trochę im klientów ukradłem - uśmiechnąłem się wrednie pod nosem - ale to raczej mało ważne. Coś jeszcze chce pan wiedzieć? - zapytałem jeszcze.
Przytaknąłem głową, dając do zrozumienia, że pojmuję. Będę musiał ich jakoś potem nagrodzić. Może zapasem alkoholu? Może złotem? Może drogimi kamieniami? Nie wiem, nie będę teraz się tym martwić. Mam ważniejsze i raczej ciekawsze rzeczy do roboty. Bardziej zainteresowałem się tym co się dzieje z Feather - czy jest możliwość, żeby ją tu potem przynieść czy raczej nie jest to wskazane? - dodałem pytanie na temat smoczycy, ale nie naciskałem jakoś specjalnie. Nie żądałem, po prostu zadałem proste pytanie.
Przymknąłem oczy, a gdy je otworzyłem miałem wrażenie, że na jednym z foteli siedzi jakiś ktoś...szkielet? Chyba mi się zdawało dlatego na razie uznałem, że go zignoruję. Szybko się też otrząsnąłem, słysząc, czy mam jeszcze jakieś pytania - tak...jak długo powinienem tutaj zostać oraz...czy zmieniono moje imię? - spojrzałem na mężczyznę uważnie - z tego co pamiętam brzmiało ono Mefisto, a nie jakiś tam pan, a używa PAN tego słowa dość często - specjalnie podkreśliłem to słowo używając w jego kierunku. Jak będzie chciał to będę go tak nazywał, ale ja nie jestem jakimś panem, by tak się do mnie zwracać. Poza tym atmosfera i tak była dość sztywna - domyślam się, że raczej nie ma możliwości bym dostał jakąś wódkę czy coś innego mocnego...dlatego mógłbym dostać trochę wody? - no cóż...lubiłem sobie popić i to sporo, a przez te stresy strasznie mnie suszyło.
Lekko się poprawiłem na łóżku, krzywiąc się, ale nie chciałem leżeć całkowicie, bo nie czułem się tak komfortowo. Starłem kroplę potu ze skroni. Chyba będę musiał sobie zrobić przerwę w pracy na dłuższy czas niż było to planowane.

Gojenie się biodra 3/15


Ostatnio zmieniony przez Mefisto dnia Sro 20 Lis - 17:31, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 3
Pon 11 Lis - 19:26
Bane uśmiechnął się iście wężowym uśmiechem. Przez chwilę patrzył w oczy Mefisto i milczał, i tylko Bóg wie co sobie pomyślał.
- Jak pan sobie życzy. - powiedział i skłonił się lekko, zwyczajem poddanych. Nie chciał porównywania do szlachty, która nie robi nic tylko grzeje dupy na swoich usypanych ze złota pagórkach? Proszę bardzo, dla Cyrkowca to nawet lepiej bo nie będzie się musiał przed nim płaszczyć.
Nie odpowiedział od razu na jego pytanie. Przyglądał się jego srebrnemu oku z powagą wypisaną na twarzy. Gdy jednak zapadła cisza, uśmiechnął się lekko.
- Jestem lekarzem, bo potrzebuję pieniędzy na chleb i podstawowe dobra, by żyć. - wyjaśnił, pomijając oczywiście to, że jest wyjątkowo łasym na kasę dupkiem - Nie urodziłem się w bogatym rodzie, nie mam tytułu szlacheckiego i pozycji, takiej jak Upiorni Arystokraci. Zatem owszem, moja praca to nie hobby. To sposób na życie. - stwierdził - Dziękuję za informację. Teraz, kiedy wiem jak wygląda pana sytuacja materialna, będzie mi łatwiej wystawić panu rachunek za swoje usługi. - uśmiechnął się złośliwie i puścił mu oko. Czy mówił poważnie? A kto go tam wie. Pewnie się droczył. Lubił takie gierki.
Przeszedł pod okno i uchylił je lekko, wpuszczając do pokoju nieco świeżego powietrza. Powrócił do niego i pochylił się by pomóc mu się poprawić. Upiornemu najwidoczniej nie było zbyt wygodnie dlatego Bane poprawił poduszkę i podciągnął go lekko, tak, by nie zrobić mu żadnej krzywdy.
- Chwilowo muszę odmówić. Chcę by pan wypoczął. - powiedział ze spokojem - Pana smoczyca dołączy do pana jak będziemy mieć pewność, że jest już z panem lepiej. - wyjaśnił a kiedy tamten oburzył się o tytułowanie go słowem 'pan', medyk wyszczerzył się i cofnął. Stanął w nogach łóżka i założył ręce na piersi.
- Właściwie powinienem zwracać się do pana "Lordzie", ale jeśli ustaliliśmy, że nie jest pan taki jak pozostali Upiorni... - wzruszył ramionami - Dobrze, Mefisto. Będę mówił po imieniu.
Parsknął na prośbę o wódkę. Sam też lubił jej smak i kiedy tylko miał okazję, wlewał w siebie litry spirytusu, ale prośba Welesa była w jego sytuacji trochę śmieszna.
- Jesteś na lekach przeciwbólowych. Podając ci wódkę mógłbym cię zabić. - powiedział ze śmiechem - Nie po to cię ratowałem, by teraz odbierać życie kielichem. Poczekajmy dobę, potem będziesz mógł pić co tylko będziesz chciał. - podszedł do niewielkiego barku i wyjął z niego szklankę i butelkę wody. Nalał nieco wody i podał Mefisto, odkładając butelkę na stoliczek przy jego łóżku.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Czw 14 Lis - 19:23
Nie podobało mi się, że był taki...wredny? Nie umiałem za bardzo znaleźć odpowiedniego słowa. Normalnie pewnie bym mu przywalił albo olał lub sam się pośmiał, ale w tym momencie za bardzo nie miałem na to ochoty ani nastroju. Naprawdę byłem zmęczony i obolały, chciałem wiedzieć co się dzieje, co się dokładnie stało i dlaczego tak się stało...ale raczej on mi nie pomoże w rozwiązaniu tej nurtującej mnie zagadki.
Uniosłem krwawą brew, słyszą jego tekst o finansach - to w sumie nie przedstawia jak się mają moje finanse, tylko, że sam muszę zarobić na wygody - powiedziałem, przyglądając się mu uważnie. Coś mi mówiło, że chyba nie przepadał za moją rasą...może uda mi się to zmienić przynajmniej jeśli chodzi o mnie samego. Bo czemu ocenia osoby tylko przez pryzmat ich rasy? To takie....dziecinne. Ale cóż...pewnie żył o wiele krócej niż ja, a ja sam nie należałem do zbyt starych Upiornych.
Westchnąłem ciężko - mógłby ją pan przyprowadzić? Napisałbym list do domu, żeby wiedzieli, że wrócę trochę później, a przy okazji pozbędzie się małego problemu, jakim jest zajmowanie się nią - wyjaśniłem. Nie chciałem by tutaj ze mną siedziała, by mi przeszkadzała w odpoczynku, ale skoro mieszkam w Mieście Lalek, a z tego co zrozumiałem znajdowałem się w Klinice właśnie w tym mieście to raczej nie będzie miała daleko. Może i nie była magiczną Bestią, ale była na tyle inteligentna by zanieść list w odpowiednie ręce.
Wywróciłem oczami i rozmasowałem nasadę nosa - nie lubi pan Upiornych, co? - zapytałem wprost, widząc jego zachowanie. Sam byłem zmęczony i za bardzo nie mogłem nic na to poradzić, bo nawet nie chciałem używać mocy. Skoro mam wypoczywać to tak wrócę wcześniej do swojej pięknej Sybi....Odpoczywają i nie forsując się zbytnio.
Prychnąłem - skoro jestem na lekach przeciwbólowych to czemu biodro nadal mi napierdala? - nie wiem czemu nie chciałem zaglądać pod kołdrę by wiedzieć jak to wszystko wygląda. Chyba poczekam sobie z tym na to aż zostanę w pokoju sam przynajmniej na kilka minut. Dodatkowo niepokoiło mnie to, że ten szkeletor nadal siedział w tym jebanym fotelu!
Przyjąłem jednak wodę i od razu opróżniłem szklankę. Naprawdę chciało mi się pić. Gdy ta już była pusta, po prostu się w nią wpatrywałem - co mi się tak właściwie stało? Nie pytam o okoliczności czy sposób w jaki zostałem ranny...ale co mi właściwie jest? - spojrzałem na lekarza wyraźnie oczekując jego szczerej odpowiedzi.

Gojenie się biodra 4/15


Ostatnio zmieniony przez Mefisto dnia Sro 20 Lis - 17:31, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 3
Czw 14 Lis - 23:31
Uśmiechnął się do niego wymijająco, kiedy tamten skwitował, że na wszystko musi zarabiać sam. Bane nie należał nigdy do empatycznych, żeby nie powiedzieć, że wręcz był zapatrzonym w siebie chamem. Nie interesował go los innych istot, może po części dlatego, że kiedy tu przybył, przez jakiś czas musiał sobie radzić sam. Potem, gdy trafił do Kliniki, Anomander dał mu posadę ale nie na piękne oczy.
Charakter Cyrkowca nie był łatwy, mężczyzna miał naprawdę wiele wad ale gdzieś pośród nich ukryły się zalety. Największą zaletą było nie pchanie nosa w nie swoje sprawy. Miał jakieś inne? Jeśli tak, to ukryły się naprawdę głęboko.
- Zajmowanie się nią to żaden problem. - wzruszył ramionami. Nie powiedział, że za opiekę nad zwierzęciem doliczana jest dodatkowa, mała kwota. Po co mu to wiedzieć, przecież Upiorny Arystokraci mają pieniądze. A jeśli ten nie ma, to odda w inny sposób. Kontakty wśród rogatych naprawdę bardzo się przydają. Anomander wiedział jak z nimi rozmawiać, Bane miał problem przez swoje uprzedzenie... ale ostatecznie i z nimi trzeba dobrze żyć.
- Zostanie tu przyprowadzona jak tylko wyjdę. - dodał - Wolałbym unikać kontaktu z nią... Gady jakoś za mną nie przepadają. - stwierdził z uśmiechem.
Właściwie ten Upiorny nie był taki zły. Wydawał się być normalny... ale Bane nie mógł wierzyć wszystkiemu co oni przedstawiają. Powszechnym było, że wszyscy są kłamcami i graczami a życie traktują jak planszę szachów. Nie mają problemu z poświęceniem pionków by dojść do władzy i ostatecznie krzyknąć "Szach Mat!"
Zaśmiał się szczerze kiedy tamten zauważył postawę chirurga. Przez chwilę patrzył na niego z uśmiechem na ustach.
- Moje własne zdanie niewiele tu znaczy, bo rasa pacjenta nie ma wpływu na jakość usług jakie serwuję. Leczę każdego, bez względu na to co o kim myślę. - powiedział - Ale jeśli chcesz poznać moje prywatne zdanie, Mefisto... Nie ufam Upiornym Arystokratom. - oparł dłonie na barierce przy nogach pacjenta - Za dużo kręcą, manipulują i mają się za lepszych. Kraina Luster funkcjonuje w bardzo prosty sposób, władzę mają silniejsi. A lata temu, z tego co wiem, Upiornym udało się podbić ten świat i teraz roszczą prawa z tytułu nie tyle faktycznej siły, a przyzwyczajenia. Nie mają naturalnych przeciwników. - wzruszył ramionami - Właściwie gdybym miał rogi, pewnie sam chciałbym rządzić. Ale nie mam i cieszę się z mojego małego królestwa jakim jest Klinika. Z tym, że jest wielka różnica między moim królestwem a królestwem Upiornych. Ja staram się pomagać, bo taka jest moja misja jako lekarza. A Arystokraci puszą się, wyprawiają bale, obnoszą się ze swoim statusem by pokazać innym, jak niewiele znaczą. - westchnął i spojrzał na niego uważnie - Zapewne wiesz o balu organizowanym przez Arcyksięcia. On jest najlepszym przykładem w temacie "Pychy".
Zrobił długą przerwę w ciągu której przyglądał się swojemu pacjentowi uważnie. Czy przesadził tym wywodem? Czas pokaże. Na ten moment Mefisto i tak jest na jego łasce. Bane nie zrobi mu krzywdy, ale... nie powinno się grozić lekarzowi, dlatego nawet jeśli Upiorny będzie chciał przywołać medyka do porządku, musi uważać na słowa.
Zamyślił się kiedy padło pytanie o ból i obrażenia. Jego również zastanawiało, dlaczego mimo użycia mocy i leków, Weles tak źle znosi pobyt tutaj.
- Chciałbym, żebyś dobrze mnie zrozumiał... - zaczął i przysunął sobie mały stołeczek by usiąść na nim - Jestem lekarzem z długoletnim doświadczeniem i mocą uzdrawiania. Próbowałem na tobie mocy ale twoje rany nie chcą się goić. Nie do końca pojmuję niektórych sił sterujących tym światem, dlatego mogę zaryzykować, że ma to związek z jakąś magią. Może zostałeś w jakiś sposób przeklęty? Nie znam się na tym. - wyjaśnił - Ale uwierz, robię co mogę byś nie czuł bólu. Nic więcej nie mogę, mam związane ręce. - mówił szczerze - Siniaki wyleczyłem, masz też sprawne ręce. Byłeś poobijany, ale już jest w porządku. - zaczął, patrząc na jego ciało - Tego co masz na piersi nie mogę usunąć. Nie dlatego, że nie umiem, ale to... Nie zagoiło się kiedy używałem mocy. - wskazał palcem na znak - Najgorzej jednak wygląda sprawa biodra. Było przestrzelone na wylot i zagojone, co wcale nie jest dobre dla medyka który ma to naprawić. Otworzyłem ranę i zasklepiłem ją na nowo ale... - nagle spoważniał i spojrzał mu w oczy - Przez długi czas nie będziesz w pełni sprawny. Nie chcę wyrokować ale możliwe, że nigdy nie wrócisz już do dawnej sprawności.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Pią 15 Lis - 19:27
Wzruszyłem ramionami i zgodziłem się. Nie wnikałem, czemu gady go nie lubią, ani czy to czasem on ich nie lubi. Nie moja sprawa. Ważne, że spełni moją prośbę. Poza tym wątpię by siedziała w jakimś pokoju i mogła sobie polatać, tylko raczej zamknięta jest w klatce. Dodatkowo nie przyjmie jedzenia od obcego, więc tym bardziej wolałem ją puścić do domu. Ale doktorek nie musiał wiedzieć przecież wszystkiego.
Wysłuchałem go uważnie, gdy zaczął tłumaczyć, dlaczego nie lubi Upiornych. Zaśmiałem się słysząc, jak opisuje tę rasę, po czym uniosłem dłoń w przepraszającym geście, dając mu dokończyć wywód. Nie dziwiłem mu się, że im nie ufa, ale cóż. Co miałem zrobić? Stereotypów się nigdy nikt nie pozbędzie - nie dziwię się Panu. Owszem większość Upiornych ma zamiary podbicia innych, wyjścia na sam szczyt, nie ważne za jaką cenę - poprawiłem się lekko na łóżku - ja mam swoje małe królestwo i jakoś nie spieszy mi się z powiększaniem go. Może mi Pan nie wierzyć, ale nie zależy mi na władzy. Na kasie może i owszem, bo kto nie lubi pieniążków, ale nie na władzy. Sprawia tylko problemy, wystarczy mi władza nad tym kto u mnie będzie pracował, a kto wyleci - przyznałem. W końcu skoro tak spokojnie pozwalam się tutaj trzymać i jeszcze chce wysłać wiadomość o tym, że dłużej mnie nie będzie to raczej sam nie prowadzę interesu. To by było raczej dziwne - a co do balu to nawet się zastanawiałem czy na niego się nie wybrać, ale obecnie stawiam to pod wielkim znakiem zapytania - spojrzałem na skryte pod pościelą biodro - zobaczymy na ile będę do tego czasu sprawny - dodałem jeszcze.
Nie spodobało mi się to, że usiadł. Nie dlatego, że okazywał tym brak szacunku, ale raczej przez to, że oznaczało to coś poważniejszego. A więc leczył od dawna, do tego miał moc, która mu w tym pomagała. Pomasowałem nasadę nosa, gdy skończył mi tłumaczyć co się dzieje - czyli trochę sobie poczekam, zanim będę mógł znów się zabawić - westchnąłem ciężko po czym spojrzałem na lekarza - mam nadzieję, że w pewnych sprawach nie będę miał problemów? - uniosłem jedną brew. Raczej nie musiałem tłumaczyć o co mi chodzi. Trochę bólu nie przeszkadza, poza tym są na to różne sposoby, ale jednak lepiej się upewnić, czy ten cały postrzał nie uszkodził czegoś więcej.

Gojenie się biodra 5/15


Ostatnio zmieniony przez Mefisto dnia Sro 20 Lis - 17:31, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 3
Nie 17 Lis - 22:34
Nie bał się konsekwencji bo mimo dość odważnych słów, nie uraził Welesa wprost. Rasy się nie wybiera, nawet on, Cyrkowiec, nie wybrał swojej chociaż bywali tacy, którzy celowo oddawali się w łapy MORII z różnych powodów.
Nie chciał ciągnąć tematu bo faktycznie jego prywatne zdanie na temat Upiornych nie miał znaczenia. To, że kogoś nie lubił nie oznaczało od razu, że odmówi leczenia. Bane nie był łatwy w odbiorze, ale ostatecznie przestrzegał przysięgi jaką złożył lata temu, jeszcze w Świecie Ludzi.
- Władza to niebezpieczna sprawa. - skwitował - Uzależnia. - dodał, uśmiechając się niczym kot z Cheshire.
Wspomnienie balu było zaczepką by zorientować się, co pacjent myśli o władzy w Krainie Luster. Białowłosy nie był jakimś wykolejeńcem, nie musiał się bać wymiaru sprawiedliwości, ale nawet on, zapatrzony w koniuszek własnego nosa, widział, że o wpływy bije się tutaj naprawdę sporo stron. Każda co bardziej znana rodzina Upiornych miała chrapkę na Miasto Lalek i nie tylko. Wyrywali sobie ziemię jak wrony ostatnie ochłapy mięsa.
- Ja nie podjąłem jeszcze decyzji. - skwitował wymijająco - Najważniejsza jest Klinika i jej pacjenci, nie powinienem ich zostawiać nawet jeśli Arcyksiążę przybędzie tu osobiście i wręczy mi zaproszenie. Zastanowię się co jest dla nas wszystkich dobre i wybiorę rozwiązanie, które przysporzy korzyści zarówno mnie jak i mojemu królestwu. - uśmiech pogłębił się nieco, powodując że Bane przez chwilę wyglądał jak spiskowiec.
Informacja o stanie zdrowia nie zrobiła na Mefisto wielkiego wrażenia. Blackburn spodziewał się lamentu, może rwania włosów z głowy, Upiorny tymczasem zapytał o... seks.
Medyk w pierwszej chwili spojrzał na niego jak na coś wyjątkowo dziwacznego. Otworzył szerzej oczy i zamrugał nimi kilkukrotnie, po czym parsknął pojedynczo i pokręcił głową.
- Nie urwało ci ani penisa, ani jąder, jeśli o to pytasz. - powiedział z lekkim rozbawieniem - Przynajmniej ostatnio jak tam zaglądałem, wszystko było na miejscu. Czy masz w nich czucie, musisz sprawdzić sam bo w tym temacie nie mam zamiaru pomagać. - uniósł dłonie w geście wycofania.
Zabawny był ten typ.
Może nawet za bardzo.
Bane nie wiedział co o nim myśleć. W pewnej chwili wstał i skierował się do wyjścia.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebował, poinformuj Marionetki. - powiedział - Zajrzę do ciebie po południu a tymczasem idę na obchód. Nie jesteś tu jedynym pacjentem. - uśmiechnął się szelmowsko - Wypoczywaj. - dodał - A jak będziesz chciał sprawdzić to i owo... - wskazał na jego krocze - To nie krępuj się. Nie ma tu podglądu a chusteczki są w szafce nocnej. Miłego dnia.
I jeśli tamten nie miał ci do dodania, wyszedł zostawiając go samemu sobie.

z/t



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Pon 18 Lis - 8:36
Zaśmiałem się krótko - widzę, że coś Pan o tym wie? - zapytałem wyraźnie rozbawiony jego słowami. Władza owszem uzależnia, gorzej jak się naprawdę jej nie chce. Nie byłem przygotowywany na głowę rodu, ani na jakiegoś dowódce. z resztą moja rodzina i tak była dość mała i mało ważna, więc i tak nie miałem co się bić o tytuły czy inne mało istotne rzeczy. W końcu co daje tytuł, skoro i tak wszyscy kiedyś zdechniemy niezależnie od rasy oraz sposobu? Może Upiorni są długowieczni, ale to nie znaczyło, że są nieśmiertelni. Da się takiego zabić. Widziałem to w końcu na własne oczy.
- To oczywiste, że królestwo jest najważniejsze - powiedziałem - u mnie to zależy też od tego, że pewnie moja dziewczyna będzie chciała iść. By dopiec rodzince i by poplotkować z kuzynką - westchnąłem ciężko - mnie tak szczerze niezbyt się chce bawić w jakieś oficjalne spotkania - powiedziałem krzyżując ręce na piersi. Taka prawda, cóż poradzić. Nie byłem zbyt towarzyski. No dobra....lubię spotkania towarzyskie, bitki, popijawy, ale nie jakieś nudne bale! No bez przesady...
Co miałem lamentować? Byłem wprawiony w tym, że co chwila mi się coś dzieje, więc wiedziałem, że płacz i lament w niczym nie pomoże, a rwanie włosów może tylko spowodować zmianę fryzury.
Uśmiechałem się wyraźnie rozbawiony, gdy lekarz zaczął mi tłumaczyć co i jak - niech się Pan nie martwi, nie mam zamiaru prosić o pomoc. Chciałem raczej rozluźnić tę poważną atmosferę, która się pojawiła gdy zapytałem o obrażenia - wyszczerzyłem się wrednie - nie powiedział Pan, że nie będę mógł chodzić, ani że raczej to się w ogóle nie zagoi, dlatego nie mam co panikować. Najwyżej będę musiał więcej trenować by przyzwyczaić się do nowej sytuacji - wzruszyłem ramionami. Cóż nie jestem osobą, która chce przedłużać gatunek, ale lubiłem się pobawić, poza tym trzeba dbać też o drugą połówkę i jej potrzeby. W szczególności, że ta druga połówka bardzo długo nie miała okazji zakosztować takich zabaw i trzeba będzie ponadrabiać to wszystko.
Skinąłem mu głową, po czym prychnąłem słysząc komentarz, że mogę sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu. Na to zareagowałem może niezbyt dojrzale i niezbyt mądrze, ale cóż. Po prostu pokazałem mu środkowy palec, uśmiechając się wrednie. Niech wie, że naprawdę nie jestem jakimś zapatrzonym w siebie dupkiem. Jestem jak każda inna istota.

Gdy tylko wyszedł westchnąłem krzywiąc się mocno i opadając niżej na łóżku. Biodro naprawdę nakurwiało i to mocno. Zamknąłem oczy i oddychałem głęboko. Miałem wrażenie, że najlepiej to rozruszać, ale wolałem sam nie ryzykować. W szczególności, że tak głupio by było jakby ktoś tutaj wszedł a ja bym leżał albo siedział, świecąc swoimi klejnotami rodowymi.
Po chwili przyniesiono Feather, która piszczała i nie była zbyt zadowolona z tego, że ktoś inny się nią zajmuje. Szybko się jednak uspokoiła gdy tylko została mi oddana i zobaczyła, że żyję. Pogłaskałem ją przez chwilę i poprosiłem o papier i coś do pisania oraz jakiś sznurek lub wstążkę. Szybko napisałem lis do Sybi:
Sybi, wybacz, ale wyprawa trochę mi się przedłużyła, nie martw się o mnie, za kilka dni wrócę do domu.
Mefisto
Krótko zwięźle i na temat. Będzie wiedziała, żeby przekazać informacje do sklepu oraz karczmy. Tam będę na pewno potrzebny, ale cóż....unieruchomiony w Klinice za wiele nie pomogę. Poprosiłem by wypuścić ją przez okno, smoczycy powiedziałem, że ma wracać do Francesci jak najszybciej, przywiązałem list do jej grzbietu i spoglądałem jak odlatuje w Kierunku Smoczego lotosu.
Gdy zostałem sam westchnąłem ciężko i spróbowałem trochę pospać. Jakoś nie miałem ochoty na lekturę książek, wolałem korzystać z okazji i odpoczywać ile wlezie.

W ciągu najbliższych kilku dni co chwila mnie badano i oglądano dokładnie. Nie było to zbyt przyjemne, ale ból powoli ustępował, nadal był dokuczliwy, ale z drugiej strony już nie miał ochoty się przez niego poskładać albo sobie tego biodra razem z całą nogą oderwać, a to był już jakiś postęp.
Doktorek również mnie doglądał, kilka razy próbowaliśmy też chodzić, czy na pewno nic więcej nie zostało uszkodzone. Będę kulał i to sowicie, ale cóż...musiałem jakoś sobie dać radę. W tym momencie jednak zacząłem się zastanawiać, czy nie byłoby dobrym pomysłem jednak poinformować Sybiś, żeby mnie odebrała. By mieć jakieś wsparcie oraz by przyniosła mi coś na zakrycie dupy. Moje ubrania były zniszczone. Koszula rozszarpana, spodnie i bielizna przebite przez włócznie i trochę nadpalone. Jedynie buty się do czegoś nadawały, no ale bez przesady bym szedł w samych butach!
Poprosiłem znów więc o papier oraz coś do pisania i dzień przed moim wyjściem naskrobałem drugą wiadomość do swojej ukochanej.
Sybiś,
Mam do Ciebie małą prośbę, ale proszę nie denerwuj się tym co przeczytasz. Jestem w Klinice na Wzgórzu w Mieście Lalek, więc dość niedaleko. Miałem mały wypadek na swojej wyprawie i miałbym prośbę, czy mogłabyś przyjść po mnie jutro, by służyć mi małą pomocą w powrocie do domu oraz by przynieść mi jakieś ciuchy na zakrycie moich klejnotów rodowych. Po domu może i lubię chodzić nago ale po mieście to raczej nie za bardzo.
Będę na Ciebie czekać, proszę przyjdź.
Mefisto
P.S. Przynieś jedną z tych nowych wódek z Karczmy. Zapytaj barmana, która jest najlepsza, której jeszcze nie mamy w sprzedaży bo jeszcze jest nowiutka, trzeba jakoś lekarzowi podziękować poza zapłatą.
Poprosiłem o dostarczenie listu do Smoczego Lotosu i teraz pozostało poczekać na Blackburna, aż uzna czy faktycznie mogę wracać i zdrowieć w domu czy nadal mam tutaj ślęczeć. Już miałem dość tego nic nie robienia. Chciałem wrócić do pracy, ale pewnie będę musiał się teraz ograniczyć to mniejszych rzeczy, albo samego używania mocy. Ech....jebane drzewo!
Zastanawiałem się też jak zareaguje w ogóle na o co mi się stało oraz na wypalony znak na piersi. Ech...

Gojenie się biodra 6/15

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 3
Sro 20 Lis - 23:12
Ostatnie dni i noce były dla niego koszmarem. Nerwy zjadały go od środka, nie pozwalały mu zasnąć i normalnie pracować, i chociaż z zewnątrz wydawał się być spokojnym, zrównoważonym mężczyzną, w środku aż się gotował. Gdyby nie Różdżka wyglądałby fatalnie i pacjenci nie czuliby się komfortowo.
Co było powodem?
Julia nie wróciła do Kliniki.
Mimo normalnych dni pracy, ona nie pojawiła się. Przepadła. Zaginęła. Odeszła? Nie. Coś się stało i Bane umierał z nerwów i strachu. Za dnia pracował w Klinice, nocami szukał jej pod różnymi postaciami. Pierwszej nocy obleciał całe Miasto Lalek pod ptasią postacią, drugiej nocy biegał między uliczkami jako wilk. Trzeciej wciskał się w przeróżne zakamarki jako owad.
Nie mógł spocząć, nie chciał spocząć!? Gdzież ona była?
Gdyby nie to, że był naturalnie siwy, osiwiałby z nerwów. Nie spał, nie jadł i dziękował niebiosom za artefakt który może zmienić kolory jego ciała. Łatwiej ukryć sińce pod oczami kiedy możesz je po prostu przemalować.
Wykańczał się i czuł się fatalnie, ale nie mógł odpuścić. Przeszuka każdy zakamarek tego świata by ją znaleźć. Modlił się, by nie powtórzył się scenariusz z Gipingiem.
Innymi razy przeklinał świat i jej naiwność. Obiecywał, że jak ją spotka o spuści jej lanie. Zamknie w pokoju. Żeby nie odeszła. Nie zaginęła.
Nie znosił, kiedy ktoś odbierał mu jego własność. Jego skarb. A Julia była tym najdroższym.
Kolejny poranek rozpoczął wpatrując się we własne odbicie. Już nie miał czym rzygać a jednak przed chwilą pochylał się nad sedesem i wypluwał wnętrzności z nerwów. Z tafli lustra patrzyła na niego paskudna, szara morda człowieka... nie... Istoty wymęczonej, zgorzkniałej, zepsutej.
Przegniłej na wskroś.
Ubrał czyste ciuchy i kitel, użył Różdżki i ledwo patrząc na oczy, udał się na obchód. Pacjenci jak zwykle witali go uśmiechem lub sztucznymi grymasami. Dla każdego był taki sam ale jednym odpowiadał jego charakter, innym nie.
Kiedy nadszedł czas na odwiedziny u Mefisto, Bane westchnął pod jego drzwiami i wszedł do środka, udając entuzjazm.
- No, drogi panie rogaty. - zaczepił i położył na jego posłaniu drewnianą laskę - Czas wracać do domku, do zamczyska. - wskazał na przedmiot - A to pomoże dostać się tam o własnych siłach. Badania są w normie, ból będzie przeszkadzał jeszcze przez długi czas ale sądzę, że jesteś na tyle silny, że wytrzymasz.
Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia...
GDZIE JEST JULIA!?

Obrócił głową zmuszając kark by strzelił. Był padnięty i czuł, że długo nie wytrzyma na nogach ale... Nie spocznie. Nie ma mowy. Musi mieć ją przy sobie, choćby miał umierać z wycieńczenia.
- Oczywiście jeśli coś będzie nie tak, zapraszam. Warto trzymać rękę na pulsie ale... - przyjrzał mu się dokładnie - Sądzę, że ty już nie możesz się doczekać wyjścia, co?
Trochę rozmawiali w czasie jego pobytu i Bane dowiedział się, że rogaty jegomość nie jest sam. Czeka na niego w domu jego dama serca. Ładnie się o niej wypowiadał i chyba naprawdę ją kochał.
Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia. Julia!
ZARAZ ZWARIUJĘ.

Medyk ugryzł się we wnętrze policzka aby trochę się pobudzić. Dzisiejszej nocy też będzie szukał. Może dziś pod postacią węża wślizgnie się do kanałów i spróbuje tamtej drogi? Albo szczura. Tak, szczur będzie chyba lepszy!
Najchętniej rwałby włosy z głowy ale nie mógł dać po sobie poznać, że jest w tak tragicznym stanie. Jeszcze nigdy nie był tak rozstrojony. Chciało mu się jednocześnie wyć, śmiać się i krzyczeć. Nie rozumiał już co się dzieje.
- Mam dla ciebie wypis. - powiedział z uśmiechem i wręczył Mefisto dokument - Nie wyganiam, do końca dnia masz czas na opuszczenie Kliniki, no chyba, że chcesz wykupić kolejny turnus. Ja się nie obrażę. - wyszczerzył zęby i złapał się ręką łóżka bo poczuł zawroty głowy.
Musiał wyjść. Jak najszybciej. Szukać jej. Skoro w ciągu nocy nie był w stanie jej odnaleźć, może szukanie za dnia będzie odpowiedzią?
- Cóż... Miło było poznać. Zdrowia życzę. - powiedział na koniec i uścisnął mu dłoń po czym westchnął i wyszedł, kierując kroki ku swojej kwaterze.
Tam podszedł do blatu aneksu kuchennego i złapał się kurczowo krawędzi, marszcząc brwi. Wredotek przybiegł zainteresowany i... zapiszczał głośno, kiedy Bane osunął się na zimną podłogę.

Obudził się w swoim łóżku, zapadał zmrok. Zły na siebie poderwał się z łóżka i odkrył, że ktoś go rozebrał a na szafce nocnej widniała karteczka: "Nawet ty masz prawo do odpoczynku."
Zmiął ją w ręku i wściekły na siebie i cały świat, dopadł łazienki a potem szafy.
Czas wyruszyć na poszukiwania.
Nie odpuści. Nie spocznie póki jej nie znajdzie.
Tak. Postać szczura będzie odpowiednia.
Bane użył więc Animicusa.
Ale zapomniał użyć wcześniej Różdżki.

z/t



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Czw 21 Lis - 12:59
Te dni mi się na prawdę dłużyły. Miałem nadzieję, że nic się nie zmieni i doktorek nagle nie uzna, że jednak chyba muszę zostać dłużej w Klinice. Nie mogłem już usiedzieć od tego nicnierobienia. Nawet gdy się opierdalałem, coś robiłem. Ruszałem się, a tutaj? Mogłem co najwyżej poleżeć w łóżku albo przejść się po pokoju w asyście Blackburna albo jakiejś Marionetki. Zero jakiejś samodzielności. Przynajmniej jeść mogłem sam.
Gdy Bane wszedł do pokoju, akurat czytałem jakąś książkę. Bo co innego mogłem robić? Uśmiechnąłem się do niego szczerze - postaram się wytrzymać - zaśmiałem się. Ból był naprawdę dokuczliwy ale może jak będę miał czym zająć głowę to wtedy nie będę tak o tym myślał.
Zaśmiałem się zakłopotany - z jednej strony chciałbym już wrócić, ale z drugiej strony trochę obawiam się co będzie, jak dowie się, że pierwszą wiadomość, o tym że dłużej mnie nie będzie w domu też napisałem z Kliniki - powiedziałem, drapiąc się z zakłopotaniem po tyle głowy.
Przyjąłem dokument i podziękowałem, z wyraźną ulgą. Czyli na pewno wyjdę i dobrze, że nie muszę się spieszyć - poczekam jeszcze trochę czy przyjdzie po mnie, a jak nie to jakoś dotrę do domu. Przyślę potem zapłatę kurierem, bo jak pan wie, nie mam przy sobie kasy - powiedziałem, szczerząc zęby.
Pokręciłem głową z rozbawieniem, słysząc, że on by się nie obraził - no a ja myślałem, że nie lubi pan Upiornych - rzuciłem. Ale wiedziałem, że chodzi mu o pieniądze, a nie o mnie. Jakoś mi to nie przeszkadzało zbytnio.
Zauważyłem jak chwycił się łóżka. Coś było ewidentnie nie tak, ale nie miałem zamiaru pytać. Po pierwsze to nie moja sprawa, a po drugie wiem, że jako mężczyzna ma swoją dumę i nie przyzna się do słabości. Wolałem więc nie dodawać mu zmartwień.
- Również dziękuję i zapraszam do Smoczego Lotosu. Nawet jeśli mnie nie będzie, będzie pan specjalnym gościem, który nie płaci nie ważne co zamówi. Osoba towarzysząca również - puściłem mu oczko i odprowadziłem wzrokiem.
A więc pozostało mi czekać. Ciekawe czy wiadomość w ogóle dotarła. Czy będzie na mnie zła? Sybiś...gdzie jesteś, tak bardzo chciałbym wrócić już do domu i móc cię przytulić i wycałować za wszystkie czasy.
Siedziałem tak i spoglądałem przez okno, trzymając na kolanach otwartą książkę.


Pokój nr 3 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Czw 21 Lis - 14:25
Sybilla weszła do kliniki gdzie zobaczyła recepcjonistkę, której spytała się o imię i nazwisko Upiornego. Miała nadzieję, że wszystko z nim porządku o ile nie zemdleje i nie opuści torby z rzeczami. Gdy usłyszała Marionetkę, że ją zaprowadzi to wtedy podziękowała Francesca wtedy zobaczyła z daleka pokój nr 3. W takim momencie zaczęła zastanawiać się, jaki jest stan zdrowotny u Mefisto czy dobry lub zły? Nie chciała zagłębiać się mocno w te szczegóły, bo jeszcze dostanie ataku paniki, a przecież ona zachowuje zawsze zimną krew w różnych sytuacjach. Wykonała głęboki oddech na uspokojenie wtedy zapukała do drzwi, a jeśli usłyszała głos jego to weszła do środka zamykając drzwi za sobą. Po chwili miała mieszane uczucia jak tu zareagować, że ukochany jej trafił do kliniki.
- Cześć Kochanie, czy chcesz mnie na zawał rzucić, naprawdę? – spytała się go trzymając w lewej ręce torbę z ubiorem i butelkę wódki ładnie zapakowaną przez barmana.



grande iconepetite icone
I love flowers
LADY SUR EPICODE

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Czw 21 Lis - 14:31
Gdy usłyszałem pukanie do drzwi od razu powiedziałem, że można wejść. Odwróciłem się w stronę kobiety i uśmiechnąłem. Zaśmiałem się krótko, drapiąc po tyle głowy - to nie było zaplanowane to jakbym ja mógł chcieć Cię doprowadzić do takiego stanu? - zapytałem, poprawiając kliniczną koszulę, tak by nie widziała wypalonego znaku na mojej piersi.
Wyciągnąłem do niej rękę i jeśli ją przyjęła ucałowałem jej dłoń, patrząc jej w oczy - wybacz...nie chciałem Cię denerwować, po prostu pojawiłem się w niewłaściwym miejscu i sprawy potoczyły się nie po mojej myśli - pokazałem na dokument - ale już mogę wyjść, czekałem Tylko na Ciebie - dodałem jeszcze po czym spojrzałem na rzeczy, które przyniosła - to... może się przebiorę i wrócimy do domu? - zaproponowałem niepewnie. Byłem gotowy na to, że dostanę po mordzie, ale nie znosiłem gdy ona nie reagowała w ogóle. Gdy była całkiem spokojna bo sam wtedy nie wiedziałem jak mam na to zareagować.
Siedziałem nadal na łóżku, pod kołdrą, odsunąłem jednak laskę, żeby móc zacząć się powoli zbierać do powrotu, do domu.


Pokój nr 3 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Czw 21 Lis - 14:48
Westchnęła cicho zastanawiając się czy faktycznie mu w łeb przypakować, żeby mu zahuczało, ale nie zrobi tego, bo jeszcze będzie miała go na sumieniu. Po usłyszeniu słów, a raczej pytania zbliżyła się kładąc torbę na krześle. - Hmm.... no nie wiem — odpowiedziała z przekąsem. Jakby nie patrzeć po pijaku, doprowadził się do tamtego stanu więc nic nie wiadomo co może mu strzelić do łba Upiornemu. Stała obok jego łóżka wyciągając swoją drobną dłoń czując jak ją ucalował spoglądając mu w oczy.  - No mam nadzieję, bo inaczej zaliczysz w łeb ode mnie — odparła z lekkim denerwowaniem, ale potem uśmiechnęła się do niego.
- Uważaj jak będziesz zaglądał do torby tam jest wódka dla Lekarza - odpowiedziała poważnym tonem głosu. Potem usłyszała, że chce się przebrać, zatem idąc w kierunku przeciwnym jedynie powiedziała. Na ten moment zastanawiała się jak mu powiedzieć, że mają ze sobą dziecko, czyli córkę.
- To się przebierz, poczekam może za drzwiami, co ty na to? - spytała się go. Gdy wypowiedziała słowa nie przemyślała jednej rzeczy, czy on sobie sam da radę się podnieść z łóżka. W takim momencie powinna ugryźć się w język z tego powodu. Renardowa zrobiła dwa kroki do przodu, mając nadzieję, że jeszcze nie wstał Mefisto.
- Pomóc Ci może wstać z łóżka, bo nie chciałabym żebys upadł czy coś — odpowiedziała z troską do niego. - W dodatku powiedz mi co lekarz Ci powiedział co do twojego stanu zdrowia? - spytała oczekując odpowiedzi na swoje pytanie. Na dobrą sprawę powinna porozmawiać z lekarzem i podziękować mu.



grande iconepetite icone
I love flowers
LADY SUR EPICODE

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Sob 23 Lis - 12:12
Pokręciłem głową, ale się uśmiechnąłem. Cała Sybiś. Całe szczęście, że nie panikowała, choć wolałbym trochę uczucia, niż to chłodne spojrzenie - pewnie zasłużyłem, ale poczekaj, aż przyjdziemy do domu - powiedziałem i zaśmiałem się zakłopotany. Wiedziałem, że mi się oberwie, ale chyba lepiej, żebym oberwał w domu niż żeby robiła mi sceny w Klinice. Nie zapowiadało się na to, na szczęście.
Podziękowałem jej i przytaknąłem, że będę uważał. Zgodziłem się też by poczekała za drzwiami, choć trochę mnie to zaskoczyło, w końcu skoro już razem mieszkaliśmy to się mnie naoglądała.
Zagryzłem wnętrze policzka, gdy zadała pytanie - dam radę sam wstać, gorzej z ustaniem - powiedziałem, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Westchnąłem ciężko i odłożyłem w końcu książkę na szafkę nocną, po czym odkryłem się i przesunąłem na skraj łóżka, krzywiąc się przy tym
Sięgnąłem po ubrania, lecz nim zdjąłem kliniczną koszulę, spojrzałem na swoją ukochaną - komentarze proszę zostaw do domu - powiedziałem i zdjąłem koszulę, pokazując wypalony symbol. Sięgnąłem po bluzę i szybko ją na siebie wciągnąłem. Wypalenie nie przeszkadzało już tak bardzo, ale nadal było dość niekomfortowe.
Z lekkim trudem zdjąłem spodnie, odsłaniając szpetną bliznę na biodrze, po czym wciągnąłem na tyłek bieliznę, krzywiąc się mocno, by następnie założyć też spodnie, choć prosiłem Syb by w razie czego mnie przytrzymała. Po prostu była gotowa jakbym miał lecieć.
W takcie ubierania spojrzałem na nią - powiedział, że masz mnie traktować delikatnie i nie bić - powiedziałem poważnie, po czym zaśmiałem się i pocałowałem ją w policzek - powiedział, że nie wie czemu, ale nie potrafi tego wyleczyć mocą, że muszę poczekać aż minie. Biodro jeszcze długo będzie bolało, ale uznał, że jestem już dużym rogaczem i dam radę to wytrzymać - wypiąłem dumnie pierś i pościeliłem łózko, składając ubrania przy poduszce. Wziąłem laskę i zważyłem ją w dłoni po czym westchnąłem smutno. Będę musiał jakoś żyć.
Zosty do ubrania jeszcze buty. Usiadłem by je ubrać i warknalem z bólu. Na to było jeszcze za wcześnie. Dlatego przeprosiłem ukochana i poprosiłem o pomoc. To była uwlaczajace że nie mogę zrobić sam tak prostej czynności ale chyba jeszcze nie czas na to.....

9/15

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Pokój nr 3 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Pokój nr 3
Nie 15 Gru - 18:37
Francesca westchnęła po chłodnym spojrzeniu. - Ty naprawdę chyba lubisz mnie tak straszyć, co? - spytała się go podchodząc do łóżka żeby mu pomóc podać ubrania żeby zaoszczędzić mu bólu. - Dobrze, będę Cię pilnowała przez ten moment żebyś nie upadł - odpowiedziała do niego. - Komentarze, ah. Dobra niech Ci będzie.. - odpowiedziała zrezygnowana i wtedy zauważyła, że ma pomóc powoli wstać na nogi. - Za kogo mnie on uważa, nie jestem.. - nie skończyła, ponieważ dostała buziaka z zaskoczenia w policzek, zaśmiała się cicho przy nim. - Ty to potrafisz, żeby moja złość minęła w takim momencie - odparła mrucząc pod nosem po wypowiedzeniu ostatniego zdania. Gdy widziała trudności ukochanego pomogła mu założyć buty i jej to w ogóle nie przeszkadzało, bo ubierała córeczkę do wyjścia jak szły na spacer czy zakupy.
- Damy radę, masz przecież mnie, dlatego nie martw się tym. Zajmę się wszystkim, a Ty w domu będziesz leżał w łóżku, bo nie pozwolę Ci wstać — rzekła spokojnym tonem głosu. Po wyjściu z pokoju w klinice musieli jeszcze powoli podejść do recepcji, gdy dotarli wtedy załatwili jedną ważną rzecz i wyszli z kliniki w końcu.

z.t x2 (Francesca i Mefisto)



grande iconepetite icone
I love flowers
LADY SUR EPICODE

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach