Miasteczko Ślepego Słońca

avatar
GośćGość
Naprawdę, we wszystkich historiach są królestwa? Lorianne nie czytała w swoim życiu zbyt wielu książek, traf chciał jednak, ze romanse Silverine faktycznie dotyczyły głównie dworskich afer... zazwyczaj z książętami koronnymi albo królami w męskiej roli głównej. Zadumała się nad tym na chwilę.
- Przypuszczam, że to naleciałości ze świata ludzi...? - wyraziła swoją teorię, wyraźnie sama nie do końca przekonana.
Kojarzyła, że książki często znajdywały drogi pomiędzy światami. Istnieli nawet autorzy celujący w obie publiczności jednocześnie, tworząc fantastyczne światy będące fantastyką nawet dla Krainy Luster. Ciężko jednak wnioskować tylko na bazie takich szczegółów.
Arariel nadała imiona niemal wszystkim napotkanym kotom? Kapeluszniczka spojrzała na nią, jakby szukała potwierdzenia, że to żart, a potem zaczęła głośno chichotać. Tak, to zdecydowanie było w stylu Abstrakcji. A Lorianne wprost nie mogła się oprzeć by jeszcze jej dodatkowo nie podokuczać. Pamiętała wyraźnie, jak koleżanka tuliła pana Mruczka, przyciskając go do piersi i w ogóle. Z pewnością pozostałe zwierzaki otrzymały podobne traktowanie, o ile tylko pozwoliły się wziąć na ręce.
- Dobrze, że tak wcześnie zapoznałyśmy się tu z dachowcami. Gdybyś myślała, że to zwykłe koty, jeszcze gotowa byłabyś się do nich tulić. Pomyśl tylko, obściskiwać się z sześćdziesięcioma osobami w ciągu zaledwie kilku dni... - zawiesiła głos, Arariel może i nie wiedziała wielu rzeczy, ale przecież te jej książki musiały w niej zaszczepić choćby szczątkowe pojęcie moralności.
Do Lorianne dotarło też, że jeśli kiedyś dołączy do ich ekipy zwierzątko, podział obowiązków będzie prosty: Arariel będzie go tulić i kochać, kiedy będzie w humorku ku temu, a cała reszta spadnie na Kapeluszniczkę. Dobrze, że przynajmniej nie chciała psa.
- Hm? Nie - co prawda dwór hrabiego miał psiarnię, stajnię, a po salonach kręcił się piękny kot o długiej sierści, ale ona sama trzymała się od tego wszystkiego z daleka - Nie widzę sensu w przygarnianiu zwierzaka.
Z taką Arariel przynajmniej dało się porozmawiać i ją podręczyć, a co miałaby robić z kotem? Porażka na całej linii. Oznaczało to, że uroczy czarny futrzak nigdy nie uzupełni jej wizerunku wędrownej wiedźmy, w zestawie z miotłą i tiarą - ale to i lepiej. Ludzie respektowali wiedźmy i obawiali się ich, tymczasem Lorianne lubiła nie wywierać na innych zbyt mocnego wrażenia. Odpowiadał jej wizerunek uśmiechniętej, niezbyt gadatliwej podróżniczki.
Wędrówka przez pustynię wciąż jeszcze była dla niej nowości. Wiele słyszała o tym miejscu, o istnym oceanie piachu ciągnącym się aż po koniec horyzontu i dalej, ale żadna historia nie oddawała w pełni tego piękna i majestatu. Nie było też ani słowa o tym, jak szybko męczą się nogi przez nieustanne zapadanie się w sypkim piachu. Mimowolnie spojrzenie Lorianne zaczęło uciekać w kierunku stóp jasnowłosej.
- Pamiętaj, żeby absolutnie unikać pęcherzy. Jak musisz, leć na miotle - niby zmuszanie do ignorowania bólu i zmęczenia pomogłoby malarkę szybciej zahartować, ale nawet taki marsz był już dla niej pokonywaniem własnych limitów. Poza tym, z rannymi stopami naprawdę stanowiłaby ciężar.
Ale co właściwie Arariel miała na myśli tym "jeśli nie jesteś na siłach..."? Ha, czy smarkula już zaczynała patrzeć na nią z góry? Nawet jeśli kondycja Kapeluszniczki nie była idealna, latanie na miotle nie stanowiłoby żadnego problemu. Właściwie magiczne leczenie i długi odpoczynek praktycznie przywróciły ją do dawnej sprawności, tylko ostre ukłucia bólu podczas zginania się czy rozciągania przypominały, że jeszcze niedawno miała tam dziurę tak wielką, że przy odrobinie dobrej woli dało się wsunąć dłoń do środka. No i wciąż była osłabiona z powodu lekkiej anemii.
- Nie zapominaj, że to ty decydujesz, co kiedy robimy - w końcu obiecała nie wychodzić z inicjatywą, zadanie wydawało się bardziej czasochłonne niż niebezpieczne, idealne warunki by zacząć oswajać jasnowłosą z planowaniem i decydowaniem.
Ruszyli więc w stronę ciemnego punktu, który odkryła jasnowłosa. Hefajstos umościł się w ramionach Lorianne, grzejąc jej brzuch swym futrzanym ciałkiem. Chyba spał, a przynajmniej na to wyglądało. Kapeluszniczka pozwalała mu na to z miną osoby, która wprawdzie nie wie o co chodzi, ale nie ma żadnego powodu by odmówić. Gdyby łasił się do Arariel, można by sądzić, że próbuje dobrać się do jej torby, ale tak?
- Hmmm... nie powinnaś teraz dać jakiejś podpowiedzi...? - zapytała Lorka, która zawsze lubiła różnego rodzaju gry - W stylu: "Co widzę, jest czerwone i okrągłe" Hm?

[zt]

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach