Dworzec Główny

Marco
Gif :
Dworzec Główny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Marcus "Marco" Knowles
Wiek :
21 lat
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
175cm, 68kg
Pod ręką :
zapasowa bluza, koszulka, Pokerowe Lustereczko
Zawód :
hultaj
Kontrahent :
Też szukamy.
Stan zdrowia :
Żadnych obrażeń póki co, ale to z pewnością tylko kwestia czasu.
https://spectrofobia.forumpolish.com https://spectrofobia.forumpolish.com/t1098-marco
MarcoNiespełniony Marzyciel
Re: Dworzec Główny
Sob 18 Lut - 20:16
Marcus przypisał busoli trochę za dużo dobrej woli i założył, że jej ostatnie pytanie było sugestią, radą nawet, jak też powinien zadawać pytania. Czy raczej -- żeby ich wcale nie zadawał, a bardziej żądał.
- Powiedz mi, gdzie mogę cię sprzedać – spróbował cicho, jakby nieśmiało. Trudno powiedzieć, dlaczego odczuwał podobne zahamowanie przed busolą, która okazała mu dotąd głównie niechęć. Być może jego potrzeba bycia lubianym, podziwianym, jakkolwiek specjalnym w cudzych oczach, przenosiła się na przedmiot bądź co bądź nieożywiony. Z drugiej strony powinien chyba zdawać sobie sprawę, że już dawno przegrał w tej relacji; przecież nie był to pierwszy oczerniający go przedmiot, a przy jego szczęściu nie miał też zapewne zostać ostatnim.
Z busoli dobiegł tylko śmiech, który brzmiał podejrzanie znajomo. Możliwym jednak było też, że jego zdrowie psychiczne bardzo szybko się wyczerpywało i zaczynał dopowiadać sobie za dużo rzeczy. Nie miał zbyt dobrego wyczucia czasu, ale sądząc po zagęszczających się w okolicy
- Proszę? – spróbował znowu, ale busola dla odmiany go zignorowała. Znalazł się jeszcze dalej od dolnej linii jej standardów? Może wyczuła jego słabą i łatwą go kształtowania wolę. - Jakie masz wymagania?
- Nieistotne, bo w życiu byś im nie sprostał!
Marcus zamilkł, będąc przygotowanym pozwolić przedmiotowi wygrać. To jednak nie usatysfakcjonowałoby busoli, która miała mu więcej do powiedzenia i zaczęła żądać, żeby się popisał. Gdy nadal patrzył na nią jak zbity pies, zamilkła na chwilę, ale tym razem na krótko i namyśliwszy się, odezwała się bez zachęty.
Marcusowi powinno to było dać do myślenia, ale wierząc, że nie ma nic do stracenia – nigdy nie powinno się podobnie zakładać, gdyż zawsze dało się odkryć drugie czy siódme dno – posłuchał kierunków, które busola raptem zaczęła mu podawać. Na początek skierował się z powrotem na dworzec.

Mężczyzna przypatrywał się Kejko z lekko zmarszczonymi brwiami. Miał, jak to już zdążył pokazać, dość mocno zarysowane poglądy na temat tajemniczego żartownisia, jak to odnosił się do właściciela busoli w swoich teoriach. Z Kejko pogawędził krótko, ale że chciał sobie pogadać, było to dla niego bardzo przyjemne i od razu nabrał jakiejś sympatii do swojej rozmówczyni. Oczywiście było to zupełnie bezpodstawne, ale przecież biedak czekał na pociąg do pracy, a nie robił sobie autoanalizę psychologiczną.
- No kto to widział, takie cuda – rzucił nieporadnie, podnosząc dłoń, żeby podrapać się po karku. Musiał chwilę zastanowić się nad światem, gdzie sympatyczna osoba robiła coś, co wydało mu się mało społecznie akceptowalne. To znaczy, nie musiał wcale tego akceptować, lecz chciał jeszcze z kimś sobie porozmawiać. – A nie musicie mieć do tego pisemnej zgody? Czy ja powinienem teraz coś podpisać? – Miał jeszcze trochę pytań, ale mimo jego zapatrzonej w siebie natury nie mógł nie zauważyć, że Kejko emanowała aurą ponaglenia.
Odchrząknął.
No dobrze, moja panno, tym razem ci odpuszczę – ogłosił z powagą, jakby nie był chorobliwie zgodliwym człowiekiem. – Nie było toto tutaj – zaczął wówczas, jakby nieszczęsna Kejko przed chwilą mu tego nie powiedziała. Spojrzał ponad torami na pierwszą platformę dworca, która przechodziła w hal dworca i kończyła się ogromnymi odrzwiami prowadzącymi do budynku. – Mniej więcej na środkowej ławce po tamtej stronie – dodał, wskazując tam, gdzie przed chwilą patrzył. Wydawało się, że nie mógł wyselekcjonować tylko najważniejszych informacji, jak tego, gdzie ostatecznie zguba Kejko się znalazła. – W każdym razie… twoja zabawka--no dobrze, projekt -- narobiła strasznie dużo hałasu, jakiś młody człowiek się zainteresował i zabrał ją z samego centrum dworca… bo i jak to tak, w takim publicznym miejscu…
Gdyby Kejko zastanawiała się, czy da się wolniej dążyć do puenty, to mężczyzna teraz zamilkł na chwilę. Miał ku temu akurat dobry powód, bo dało się wyczuć drżenie torów, a po chwili zza drzew na horyzoncie wyłonił się pociąg. Gadatliwy pan chyba zaczął liczyć się ze smutną rzeczywistością, w której musi się streszczać.
- W każdym razie biuro rzeczy znalezionych jest także po drugiej stronie i tam polecam ci się skierować. – Zastanowił się chwilę, odwracając po swoją neseserkę. – A ten młody człowiek miał na sobie strasznie wyświechtany płaszcz i—o, to on. Tam na schodach.

Marcus pozwolił się przeprowadzić przez wejściową salę dworca i nawet do podziemnego przejścia. Dopiero stąpając po schodach na któryś z peronów, zaczął się zastanawiać, czy peron to było najlepsze miejsce na handel. A jeśli trafem wpadłby na kogoś ze swoich krajan, to czy nie było statystycznie prawdopodobne, że będzie to właśnie osoba, która zgubiła busolę? I czy busola właśnie do tego nie dążyła? Kiedy wreszcie zaczął aktywnie myśleć, przystanął na schodach, zastanowił się jeszcze krótką chwilę i odwrócił na pięcie, czując tragicznie zażenowanym.
I ktoś zaczął za nim wołać.
- Halo? Proszę pana? Znalazłem właścicielkę tego odbiornika!
Spokojnym, ale zdecydowanym krokiem kontynuował swoją drogę po schodach z powrotem na niższe piętro, usilnie myśląc o tym, jaki wyraz twarzy powinien przybrać w razie czego, co oczywiście pomogło mu przybrać bardzo nienaturalną ekspresję.

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Dworzec Główny - Page 3 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Dworzec Główny
Pią 3 Mar - 2:16
Wystarczyła chwila rozmowy, abym poczuła się jeszcze marniej niż w momencie, gdy uzmysłowiłam sobie stratę artefaktu. Wyrzuty sumienia panoszyły się w moim umyśle, utrudniając mi skoncentrowanie się na prowadzonej rozmowie. Żałowałam, że przez moje zaniedbanie ktoś zdążył paść ofiarą bluzgów i niewybrednych opinii, których nigdy nie brakowało w repertuarze busoli. W szczególności, że mój rozmówca wydawał się życzliwą osobą, przez co czułam się niekomfortowo z faktem, iż muszę go okłamywać. Jednak w aktualnej sytuacji zdecydowanie było to mniejsze zło. Krótka pogawędka na dworcu nie jest odpowiednią okolicznością, aby wykładać komuś ideę istnienia czegoś takiego jak magia, oraz tego, że można zaklinać ją w przedmiotach… i że w innym świecie takie praktyki to coś zupełnie powszechnego. Najpewniej zostałabym uznana za wariatkę lub narkomankę. W najgorszym wypadku zafundowałabym biedakowi atak serca lub ściągnęła na siebie uwagę MORII. Zdecydowanie nie chciałam, aby sprawy potoczyły się w tym kierunku, to też rola nieco nierozważnej studentki wydawała się właściwą alternatywą.
Gdy mężczyzna wspomniał o pozwoleniach, lekko się zmieszałam, ale by nie tracić na swej i tak wątłej wiarygodności, dodałam pospiesznie.
-To dopiero, gdyby miało dojść do publikacji, tak mi się wydaje. W każdym razie przepraszam za to zamieszanie… kwestiami tej natury miała zajmować się koleżanka.
Stłumiłam ciche westchnięcie ulgi, które chciało wydobyć się z mojego gardła, gdy mój rozmówca ostatecznie wykazał chęć współpracy. Podążyłam wzrokiem za wskazanym kierunkiem, czułam jak moje nogi, niemal zaczynają nerwowo podrygiwać w miejscu, gotowe, aby najchętniej puścić się do biegu. Mogłoby się zdawać, że w tym momencie posiadłam wszystkie potrzebne informacje i nastaje pora działania.
Moje przekonanie zostało dość szybko ucięte, wraz z kolejnymi słowami stojącego naprzeciw mnie mężczyzny.
Naprawdę byłam wdzięczna za pomoc, ale to trwało za długo, zwłaszcza w świetle nowych informacje, które właśnie wypłynęły. Ktoś zabrał moją busolę przypuszczalnie, aby oddać ją do biura rzeczy znalezionych. Oznaczało to tyle, że ktoś mógł zorientować się, że ma do czynienia z czymś niezwykłym, co nie wpasowywało się w ramy tego świata. Gdyby mój ogon nie był skrępowany pod warstwami ubrań, podrygiwałby teraz niespokojnie, zdradzając światu me zniecierpliwienie.
Szybko odnotowałam w pamięci wskazówki, które miały pomóc mi w odnalezieniu aktualnego znalazcy busoli, gdy mój rozmówca nagle się ożywił i zaczął wskazywać w stronę schodów. W pierwszej chwili nie od razu zrozumiałam, o co mu chodzi, mimo iż świetnie rozumiałam wypowiadane przez niego słowa, mimo jaki hałasu poczynił najeżdżający pociąg. Po prostu to byłby aż nazbyt szczęśliwy zbieg okoliczności, a takie spotykały mnie na tyle rzadko, że zawsze kwestionowałam ich rzeczywistość.
Mimo to wbiłam spojrzenie w postać znajdującą się u podstawy schodów z taką intensywnością, jaką pochwalić mogą się jedynie polujące koty.
Nie zapomniałam jednak o swym dobroczyńcy, to też szybko odwróciłam się w jego stronę, po czym ze szczerym uśmiechem, wyciągnęłam do niego dłoń z zamiarem jej uściśnięcia. Jeśli tak poufały gest nie został zaakceptowany, wówczas jedynie ukłoniłam się delikatnie w wyrazie szacunku.
-Bardzo dziękuję Panu za pomoc. Pewnie jeszcze długo błąkałabym się tutaj, wpadając w coraz większą panikę, gdyby nie to spotkanie. Życzę miłego dnia i bezpiecznej podróży.
Po tych słowach odwróciłam się napięcie, aby energicznym krokiem ruszyć w dół schodów na spotkanie z nieszczęśnikiem, któremu los podsunął gadającą i złośliwą niespodziankę. Pokonanie dzielącej nas odległości nie zajęło mi wiele czasu, nie starałam się skradać, choć dźwięki moich kroków zapewne zlały się z rykiem hamującego pociągu. Gdy tylko zrównałam się z nieznajomym, wychyliłam się tuż za jego ramienia, po czym robiąc kilka kroków wprzód, zastąpiłam mu drogę.
-Przepraszam... Ponoć znalazł Pan coś, co należy do mnie.
Posłałam ciemnowłosemu, przepraszający, a jednocześnie ciepły uśmiech, zaś moje lazurowe spojrzenie lustrowało jego osobę z wyjątkową przenikliwością.



~Mrau~
Dworzec Główny - Page 3 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Marco
Gif :
Dworzec Główny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Marcus "Marco" Knowles
Wiek :
21 lat
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
175cm, 68kg
Pod ręką :
zapasowa bluza, koszulka, Pokerowe Lustereczko
Zawód :
hultaj
Kontrahent :
Też szukamy.
Stan zdrowia :
Żadnych obrażeń póki co, ale to z pewnością tylko kwestia czasu.
https://spectrofobia.forumpolish.com https://spectrofobia.forumpolish.com/t1098-marco
MarcoNiespełniony Marzyciel
Re: Dworzec Główny
Pon 13 Mar - 23:26
Marco stanął przed poważnym dylematem – nie natury moralnej, ale właściwe jeszcze ważniejszym. Czy powinien już zaakceptować porażkę, czy próbować wybrnąć z sytuacji z Pyskatą Busolą w garści? A jeśli już oddałby własność, powinien udawać, że nie planował z nią zrobić nic niehonorowego, czy ta opcja już przepadła? Bo oczywiście nogi poniosły go z daleka od źródła kłopotów, zanim w ogóle zaczął się zastanawiać nad swoim planem. Nawyki. Na ogół znajdował się w sytuacjach, w których lepiej było najpierw wiać, potem myśleć. Ta, w której znajdował się obecnie, mogła jednak nie należeć do owej kategorii.
Tymczasem zatknięta w płaszcz Busola chichotała ze szczerą radością, jakiej trudno się było spodziewać czerpanej z cudzej krzywdy.
Nie obejrzał się, może chcąc udawać, że nic nie słyszy, co ułatwiał metaliczny dźwięk zwalniającego ociężale pociągu. W istocie jednak miał wrażenie, że czuje kroki tuż za sobą. Choć sytuacja nie wydawała się nadmiernie groźna, poczuł, jak podskoczyło mu ciśnienie. W umyśle zapanowała pustka i zaciskając powieki, zdał się na instynkt.
Zatrzymał się raptem, jakby podświadomie decydując, że to da mu więcej wyboru, więcej podstaw do matania -- akurat w porę, by wymijająca go Kejko miała okazję go potrącić. Choć impet, z jakim się zderzyli, nie był wystarczający, by zwalić kogokolwiek z nóg (chyba że ten ktoś czuł się wyjątkowo niezgrabnie), to jednak wziął Marcusa z zaskoczenia. Busola, na której Marionetkarz zacisnął palce, wysuwając ją z kieszeni dla niepoznaki, wyślizgnęła mu się z nich i rąbnęła w beton. Prawie dało poczuć się oddzielnie to uderzenie, mimo że podziemny pasaż drżał jeszcze od przyjazdu pociągu. Busola potoczyła się po nierównym podłożu z daleka od dwójki Lustrzaków, a w stronę paru przechodniów.
Nad nimi pociąg wreszcie się zatrzymał, umilkł pisk hamulców, lecz nie zapanowała cisza. Zamiast tego dało się słyszeć jakiegoś krzykacza, którego głos Kejko i Marco dobrze już znali. Busola nie tylko nie przebierała w słowach, ale też nie uważała na to, gdzie jest, krzycząc o Dachowczyni od siedmiu nieszczęść, która któregoś dnia zgubi własny ogon, o Marionetkarzu, który nawet nie potrafi Marionetkarzyć, o tym, że nikt w Krainie Luster nie ma nic pomiędzy uszami ani pod kapeluszami i tym podobne anegdotki, niosące się w echem.
Marco zdążył spojrzeć na Kejko, gdy zaczynał się Armagedon wyzwisk, zanim dobrze zarejestrował, co się dzieje. Wydawało mu się, że jeszcze złapał kątem oka ślady przyjaznego uśmiechu Dachowczyni i zrobiło mu się jakby przykro, że wszystko mogło potoczyć się trochę mniej kłopotliwie. Może mógł odbyć z kimś miłą rozmowę? Natomiast teraz bardziej martwił się, że ktoś go zaraz odstrzeli, a przy okazji jeszcze kogoś, kto się o to nie prosił.
- Wiesz, jak ją uciszyć? – zapytał z nadzieją, odruchowo zamierzając rzucić się za Busolą żeby podać ją Kejko do rąk, ale raptem zawahał się, czy lepiej nie dać tego zrobić jej rzekomej właścicielce. A może w ogóle się do niczego nie przyznawać… Rozejrzał się na przechodniów, którzy przystawali po drodze, sprawdzając, czy nikt nie patrzył w tym kierunku zbyt uważnie.

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Dworzec Główny - Page 3 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Dworzec Główny
Nie 2 Kwi - 17:32
Na mojej twarzy odmalowało się zdziwienie, po tym, jak mężczyzna, za którym już wcześniej wołał mój rozmówca, nie zatrzymał się. Nie wydałby mi się to szczególnie podejrzane, bo przecież nieznajomy zwyczajnie mógł nie dosłyszeć. Jednakże dziwiła nagła zmiana kursu, na którą zdecydował się mężczyzna. Nie miałam jednak czasu na bardziej wnikliwą analizę sytuacji, biorąc pod uwagę fakt, że aktualny posiadacz mojej zguby zaczynał się oddalać.

Tak jak zwykle i tym razem, nic nie chciało iść zgodnie z planem…
Zdarzenia pomknęły jedno za drugim niczym kostki domina, niosąc ze sobą coraz to gorsze konsekwencje. Gdy nagle zderzyłam się z mężczyzną z moich ust padło odruchowe „oh, przepraszam”, które mogło zostać zagłuszone przez zgrzyt hamującego pociągu oraz trzask czegoś, co właśnie z impetem uderzyło o podłogę. Przez to, że moja uwaga skupiała się na postaci bruneta, nie od razu spostrzegłam, co takiego upadło… aż do chwili, w której korytarzem poniósł się znajomy głos.
W tej chwili targały mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony radość i ulga, że moja własność się odnalazła. Z drugiej panika i strach, bo zirytowana upadkiem busola zaczęła wydzierać się jak nigdy dotąd, czego efekt potęgowała akustyka pomieszczenia. Dyskrecja nigdy nie należała do mocnych stron busoli… każda kolejna z wykrzykiwanych fraz zdawała się gorsza i bardziej obfitująca w niewygodne (w tym Świecie) fakty od poprzedniej. Trudno było zignorować takie natężenie gniewnych okrzyków, to też nic dziwnego, że wiele osób przystanęła, aby rozejrzeć się za przyczyną całej awantury. Na ich twarzach można było dostrzec zmieszanie, gdy pojmowali, że cały ten jazgot jest sprawką niewielkiego zdobnego pudełka, leżącego teraz na środku przejścia.
Dla większości przechodniów cała ta nerwowa paplanina zapewne nie miała wiele sensu… Powodu do zmartwień mogli przysporzyć jedynie Ci, dla których zwroty takie jak Kraina Luster, Marionetkarz czy Dachowiec, wcale nie brzmiały obco. I nie kojarzyły się z popularną siecią sklepów z lustrami, kukiełkowym teatrzykiem czy regularnym mruczkiem…

Przez krótką chwilę trwałam nieruchomo w całkowitym zawieszeniu, jedynie wbijając wzrok w źródło mych kłopotów. Świat na moment przycichł, zagłuszony niebezpiecznie przyspieszonym biciem mojego serca. Jak można mieć aż tak cholernego pecha? Ze wszystkich magicznych przedmiotów musiałam zgubić akurat ten obdarzony ludzką mową i niejako skrzywioną osobowością? Z szoku, wyrwał mnie dopiero głos nieznajomego, również na jego obliczu zdarzyłam dostrzec wiele zdradzające oznaki paniki.
W końcu odzyskałam rezon i bez zbędnych słów ruszyłam w stronę busoli. Nie podbiegłam, aby uniknąć jeszcze większego skupiania na sobie uwagi. Ludzie potrafią wyczuć nerwowość i łączyć fakty… a grupka gapiów była zbyt duża, aby ponownie sięgać do bajeczek o projekcie naukowym. Dlatego też jedynym co uznałam za optymalne wyście z sytuacji, było zachowywanie się, jakby nic wielkiego się nie stało. Nawet jeśli moja postawa zdradzała pewne napięcie, to starałam się ten fakt ignorować, licząc na to, że inni pójdą moim śladem.
Gdy w końcu zacisnęłam palce na magicznym przedmiocie, obróciłam go w rękach w poszukiwaniu potencjalnych uszkodzeń. Całe szczęście wyroby lustrzanych rzemieślników, a już w szczególności te magiczne były praktycznie nie do zdarcia. Wiele artefaktów obłożono formułami i zaklęciami, dzięki którym same potrafiły się reperować. Choć nie wiedziałam, czy busola również miała taką zdolność, wcześniej nie zdarzało mi się narażać jej na większe ryzyko, pomijając sytuacje, w których miałam ją przytroczoną do pasa, a sama zaliczałam upadki.
Przez tę krótką chwilę, zdążyłam nasłuchać się o tym, że hańbię cały swój gatunek i że takim jak ja nie powinno się, powierzać nic co posiada, jaką kol-wiek wartość. Padło też coś o tym, że faktycznie mogła się zgodzić, na to by Marionetkarz ją sprzedał, bo może w końcu wpadłaby w kompetentne ręce… W tym momencie moje spojrzenie na moment zatrzymało się na brunecie, który jak miałam nadzieję, nadal pozostał na swym miejscu. Nim jednak magiczne puzderko zdarzyło zdradzić coś więcej, w końcu udało mi się odblokować zabezpieczenie i kilkoma ruchami metalowego przełącznika uciszyć ustrojstwo.
-Jak zwykle tylko z tym kłopot i zamieszanie.
Rzuciłam, siląc się na nonszalancką beztroskę, jednocześnie wsuwając urządzenie na samo dno, torebki, którą miałam na ramieniu. Dyskretnie potoczyłam spojrzeniem po gapiach, upewniając się, że Ci powracają do wcześniej podjętych tras czy rozmów… i czy aby czyjaś uwaga nadal nie pozostała ze mną na dłużej, mimo że powód całej „sensacji” zamilkł. Nie mniej jednak zmiana miejsca brzmiała jak rozsądny pomysł… dlatego też zatrzymałam się naprzeciw mego „wspólnika w zbrodni”, a przynajmniej osoby przypadkiem w nią uwikłaną.
-Proponuję zmienić miejsce na mniej głośne i ruchliwe. W takim miejscu ciężko o warunki na spokojną rozmowę. A zdaje się, że jest kilka kwestii, które należałoby wyjaśnić. Nie uważasz?
Mogłam zabrzmieć dość stanowczo, choć słowa te trudno byłby przyjąć jako groźbę czy nakaz biorąc pod uwagę, że nie towarzyszyły im żadne inne formy nacisku. Moje lazurowe spojrzenie co prawda mało dyskretnie lustrowało mężczyznę, lecz nie było w nim wrogości a bardziej ciekawość.
Czy i teraz miały czekać mnie kolejne komplikacje i kłopoty? Zapewne szybko się o tym przekonam, choć z doświadczenia wiem, że te najbardziej lubiły uderzać z zaskoczenia niczym rasowi zabójcy…


~Mrau~
Dworzec Główny - Page 3 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Marco
Gif :
Dworzec Główny - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Marcus "Marco" Knowles
Wiek :
21 lat
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
175cm, 68kg
Pod ręką :
zapasowa bluza, koszulka, Pokerowe Lustereczko
Zawód :
hultaj
Kontrahent :
Też szukamy.
Stan zdrowia :
Żadnych obrażeń póki co, ale to z pewnością tylko kwestia czasu.
https://spectrofobia.forumpolish.com https://spectrofobia.forumpolish.com/t1098-marco
MarcoNiespełniony Marzyciel
Re: Dworzec Główny
Nie 30 Kwi - 1:57
Instynkty Marco były niesamowicie szybkie, ale mało przydatne. Zdążył zarejestrować, że busola wysuwa mu się z kieszeni bardzo szybko, można by rzec, że w czas. Tyle że koordynacja ręka-oko nie miała nawet okazji się wykazać, ponieważ Marionetkarz zamiast tego błyskawicznie zamarł, nawet nie próbując łapać przedmiotu w locie, a z góry akceptując swoją porażkę. Nawet gdy zauważył, że jego towarzyszka też osłupiała, zaś pod świadomością kłopotów, jakie mogłyby ich czekać, jego mięśnie drgnęły, zmusił się do czekania. Nawet nie tyle zmusił, czekanie i zdanie na inicjatywę kogoś innego było tak naprawdę łatwiejsze. Gdy Kejko ruszyła za konsolą, Marionetkarz tylko cicho odetchnął z ulgą. Jego niezaradność kiedyś go zabije, ale to jeszcze nie jest ten dzień. To chyba dobrze.
Oczywiście szybko zreflektował się, że Kejko nie była jego zbawicielką, a osobą, której raczej podpadł. Kłopoty zatem się nie skończyły, tylko zmieniły nieco.

Nawet Marco nie był na tyle głupi, by jeszcze raz próbować odejść, podczas gdy Dachowczyni ratowała ich obie skóry. To znaczy, był już onegdaj wystarczająco głupi, by spróbować gdzieś indziej, z kimś innym, co skończyło się dosyć obitą facjatą. Choć Kejko nie wyglądała, jakby mogła czy nawet chciała zrobić mu operację plastyczną dla ubogich, pozory myliły, a Marco czasem uczył się na błędach. Czasem. Nie oznaczało to, że decyzja, co zrobić, należała do łatwych. Ani przyjemnych. Przez głowę przebiegało mu sporo wątków, ciągnąć jego uwagę w rozmaitych kierunkach. Nie był to stan umysłu idealny na kryzys, gdy raczej należało podejmować szybkie, cięte decyzje.
Jego pierwszym priorytetem powinno być wymyślenie historii, którą mógłby sprzedać swojej rozmówczyni, by uniknąć konfliktu. Nie zapowiadało się, by konflikt ten miał być szczególnie brutalny, ale Marco okropnie nie lubił konfliktu. Mimo tendencji do pakowania się w kłopoty, zupełnie nie nabrał odporności na konfrontacje. Ale właśnie, jego rozmówczyni. Marco też dopiero co miał się jej okazję przyjrzeć i to go bardzo zaabsorbowało. Może dlatego, że dawno nie miał okazji rozmawiać z kimś ze swoich stron, a może nie tylko dlatego. Trudno mu to było przed samym sobą określić. Stojąc potulnie jak baranek, przyglądał się jej twarzy, nie zważając już prawie na busolę, mimo że ta jeszcze trajkotała. Odnotował tylko, że w słowotoku padło coś o jego zamiarach przehandlowania przedmiotu; jego ramiona nieco się zgarbiły przy tych słowach. Po krótce spojrzał na dłonie Kejko, bo po takiej ilości hałasu zamilknięcie busoli uderzyło go po uszach i z wyuczonego nawyku starał się zapamiętać, gdzie ukrywał się odpowiedzialny za to mechanizm; wcześniej w ogóle nie myślał o dokładnym zbadaniu przedmiotu. A gdy wreszcie przestał się głupio wgapiać w twarz towarzyszki, mimochodem zlustrował ją pełniej spojrzeniem. Wydawała się zadomowiona w świecie ludzi, sądząc tak po ubiorze, jak akcesoriach. Żadne z nich nie powinno się wyróżniać za kilka momentów, jeśli tylko odejdą z tego miejsca i wmieszają się między podróżników.
Odchrząknął, gdyż Kejko w tym momencie przedstawiła mu swoją propozycję. Poczuł jakiś ucisk w żołądku, myśląc o tym, że sprawił komuś kłopot. Oczywiście takie sentymenty mógł sobie darować już wówczas, kiedy zdecydował się na kradzież, lecz od tamtego łatwo było mu się oddzielić. Tutaj już nie bardzo, bo wypadki ostatnich kilku minut narzuciły im jakąś wspólnotę, jeśli nawet chwilową.
- Oczywiście – odparł po dłuższej chwili, w której dało się poznać, iż zwyczajnie na ten czas odpłynął. – Wyjdźmy na zewnątrz – dodał szybko, bo w razie czego lepiej było zniknąć szybko, a gdzie – to już sprawa drugorzędna. Wybrał szybko jeden zakończony schodami na halę główną koniec pasażu i wskazawszy go dłonią, ruszył w odpowiednim kierunku, krokiem zdecydowanym, ale nie nazbyt szybkim.
W tym czasie powinien się zastanowić, co jeszcze mógł powiedzieć, ale to nadal niezbyt mu szło. Gdy więc stanęli w opustoszałym kącie, po prostu niezręcznie wyciągnął w stronę Kejko rękę i się przedstawił.
- Marco. To znaczy, Marcus. Knowles. Ale lepiej Marco.

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Dworzec Główny - Page 3 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Dworzec Główny
Nie 14 Maj - 21:18
Nadal czułam na karku ciekawskie spojrzenia kilku przechodniów, których zaintrygował hałaśliwy incydent. Tym bardziej zależało mi na szybkiej zmianie miejsca. Całe szczęście mój towarzysz mimo wyraźnego zdenerwowania, nie wznosił protestów.
Przytaknęłam, gdy padła propozycja wyjścia na zewnątrz i ruszyłam przed siebie, zrównując krok z brunetem. Przez chwilę odgłosy rozmów i rytmiczny szmer stawianych kroków utonęły w serii komunikatów na temat najbliższych przyjazdów i odjazdów. Z moich ust wydobyło się wówczas stłumione westchnięcie, gdy pomyślałam sobie, jak wdzięczna byłabym, gdyby owe obwieszczenia zbiegły się w czasie z napadem złości pyskatej busoli. Ale to przecież byłby szczęśliwy traf, a ich dzisiejszy limit najwyraźniej zdarzyłam już wyczerpać, skoro w ogóle udało mi się odzyskać swoją zgubę. Przy okazji odnajdując również swego „krajana”, co było całkiem ciekawym zwrotem akcji.

Gdy zatrzymaliśmy się, aby pomyśleć, gdzie udać się dalej, mężczyzna postanowił się przedstawić. Moje spojrzenie przez chwilę spoczęło na jego wyciągniętej dłoni, poczułam wówczas, jak moja własna drgnęła nieznacznie. Prosty gest, jednak od czasu mego okaleczenia nastręczał mi trudności, przez co odwzajemniłam go z pewnym ociąganiem. W takich chwilach ciężko było, aby w oczy nie rzucił się widoczny brak, serdecznego palca…, nawet jeśli od strawy minęło wiele czasu, ciągle nie oswoiłam się w tym stanem. Lecz nie było w tym żadnej winy nieznajomego, czy raczej Marca, to też zmusiłam się, aby odgonić z twarzy cień dawnego bólu.
-Miło mi poznać. Kejko Hanari, zwana również Kołysanką.
Po krótkiej, acz treściwej wymianie mian i uprzejmości zaproponowałam, aby naszą dalszą dyskusję, przenieść w nieco milszą scenerię. Dość dobrze odnajdywałam się w okolicy i pamiętałam prostą drogę, prowadzącą do ogrodów Rozalii. O tej porze dnia, nie powinny być szczególnie oblężone, to zaś dawało szanse na swobodniejszą konwersacji, w której nie powinno zabraknąć miejsca dla odrobiny magii.

ZT. x2 (Kejko, Marco)


~Mrau~
Dworzec Główny - Page 3 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach