Pokój nr 2

Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Sro 18 Gru - 22:38
Przytulanie troszeczkę pomagało, ale nie na ból, który dziewczyna czuła. Musiała sobie przypomnieć moment, gdy kula wbiła się w jej kość. Tylko cudem nie zmoczyła tym razem łóżka. Płakała cichutko, tuląc do siebie zagipsowaną rękę. Nadal błagała o litość, cała się trzęsła. Naprawdę musiała cierpieć nie tylko fizycznie ale również psychicznie. Nie mogła się jednak ponownie obudzić. Chyba całe szczęście, że nie było nikogo poza nimi w pokoju, bo raczej by się zaczęli martwić, no i by pobudzili wszystkim.
Oddychała głęboko, urywanie, panicznie, jakby czekając na coś, czego Bane nie mógł przewidzieć.
Chciał pomóc....ale to chyba nie był najlepszy pomysł. Nie dość, że się wypompował, to gdy tylko moc sięgnęła chorej ręki, Julia zerwała się do siadu krzycząc po czym opadła na bok i skuliła. Przewróciła na kolana i mocno przyciskając do siebie rękę płakała. Drugą dłonią lekko drapała gips, jakby chciała się go pozbyć. Nie spała już. Z niewiadomego powodu próba podleczenia kończyny sprawiła jej o wiele większy ból niż samo obrażenie.
To niestety nie była jedyna niedogodność. Bane mógł poczuć mocny zapach moczu, a jeśli odchylił kołdrę zobaczyć, że do rudowłosa jest jego źródłem. Była zlana potem, wgryzała się w poduszkę, cała się trzęsła, wyginając z bólu - boli....tak...bardzo.... - mówiła z trudem. Niestety nie widziała w jakim stanie jest jej ukochany. Chciała się pozbyć tego bólu, był tak wielki dla niej. Płakała głośno w poduszkę, gryząc ją mocno i drapiąc gips na ręce. Czy tak będzie wyglądać teraz każdy dzień, póki nie wyzdrowieje? Miała nadzieję, że nie.....

Odrastanie skrzydeł 10/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Sro 18 Gru - 23:52, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Sro 18 Gru - 22:56
Nie przewidział, że próba leczenia skończy się tak źle.
Kiedy tylko poderwała się do siadu, on, mimowolnie zepchnięty przez ten ruch, spadł z łóżka na podłogę. Właściwie nawet nie wydał z siebie żadnego odgłosu, bo czuł się tak, jakby był z ołowiu. Na dosłownie dwie sekundy pozwolił sobie poleżeć z zamkniętymi oczami, ale gdy tylko dotarło do niego, że Julia wyje z bólu, poderwał się na równe nogi.
Widok zwijającej się dziewczyny był okropny. Bane poczuł, że jego serce krwawi ale nie zapomniał o tym, kim jest. Rzucił się do drzwi, otworzył je i wydał stojącej na korytarzu Marionetce jasne polecenie. Lalka pognała ile sił w nogach i już po chwili, wróciła z przygotowaną strzykawką. Medyk chwycił napełnione naczynko i podbiegł go Julii.
Marionetka wpadła do środka za nim i chwyciła Lisicę by siłą położyć ją na plecach. Wymagało to zręczności, bo Julia kuliła się mocno, nie dopuszczając do siebie nikogo. Strasznie cierpiała.
Białowłosy stuknął dwa razy w strzykawkę i wypuścił odrobinę płynu przez igłę. Niestety, musiał się wesprzeć lekami. A najlepszym lekiem na ból jest...
Marionetka w końcu siłą obróciła dziewczynę a oczom mężczyzny ukazała się plama. Momentalnie do jego nosa dotarł ostry zapach moczu. Było gorzej niż myślał. Jej ciało było pokruszone ale psychika... strzaskana. Jak mógł jej pomóc? Jak będzie wyglądało jej życie?
Trauma jest najgorszą z możliwych pozostałości po tragicznych wydarzeniach a biorąc pod uwagę, że w Krainie Luster nie ma psychiatrów...
Zagryzł zęby i powstrzymując szloch, podszedł do niej a następnie nie czekając na nic, wbił igłę w jej umęczone ciało. Podanie leku nie trwało długo, za dwie minuty będzie lepiej...
Dwie minuty. Tak mało i tak dużo jednocześnie.
Krzyk dziewczyny rozbrzmiewał w sali, atakował umysł Backburna i szarpał go pazurami, doprowadzając do szaleństwa. Marionetka trzymała mocno pacjentkę i czekała.
Bane spojrzał na pustą strzykawkę szeroko otwartymi oczami. Ręce mu się trzęsły i miał dość, najchętniej dołączyłby do Julii i zaczął wrzeszczeć, aż do zdarcia gardła.
I wtedy minęły dwie minuty.
Morfina zaczęła działać.
Odwołał Marionetkę, schował strzykawkę do kieszeni i stojąc nad nią czekał, aż dziewczyna się uspokoi.
Coś w nim pękło. Pustym wzrokiem patrzył w podłogę i zdawało się, że śpi na stojąco, z otwartymi oczami. Lekko uchylone usta i poruszająca się lekko klatka piersiowa zdradzały, że oddycha i w teorii ma się dobrze... Psychicznie był jednak wrakiem.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Sro 18 Gru - 23:42
Trwała skulona chcąc jakoś odegnać ból. Bolało ją całe ciało, przez to co się działo z ręką, wzmógł się również ból pozostałych ran jakie odniosła. Oddychała z trudem wyjąc i płacząc.
Dotyk również ją bolał, dlatego zaczęła się trochę rzucać, naruszając lekko opatrunki, które rano chyba i tak powinny być zmienione. W końcu nie była leczona mocą po operacji. Wyglądała na pewno żałośnie, zupełnie inaczej niż Bane ją pamiętał. Mimo, iż zawsze była ciapowata i często sobie coś robiła to nie marudziła na to za często, teraz jednak nie potrafiła ukryć bólu, nie potrafiła udawać, że da sobie radę. Ba! Nawet o tym nie myślała. chciała tylko, żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło.
Nie miała siły walczyć z Marionetką, więc gdy tylko ta przewróciła ją na plecy, Tulka jedyne co mogła robić to płakać i błagać, żeby to się skończyło. Nie poczuła ukłucia, za bardzo skupiona na innych, mocniejszych bodźcach.
W końcu zaczęła się powoli uspokajać. Poczuła się dziwnie rozluźniona, przestała odczuwać ból. Musiała chyba dostać jakiś lek....ale jak on się nazywał? Romfina?? Nie pamiętała....wiedziała jednak, że jest to coś czego nie powinno się za często używać. Była jednak wdzięczna, że ją dostała.
Nie czuła wilgoci między nogami, leżała łkając i powoli się uspokajając. Spoglądała w sufit, pociągając nosem. Co się właśnie stało? Dlaczego tak się stało?
Była ociężała. Powoli spojrzała na mężczyznę obok - Bane? Co...co się stało? - zapytała zachrypniętym od krzyku głosem. Miała strasznie sucho w gardle, przez co co chwila przełykała ślinę, żeby je choć trochę zwilżyć. Była zmęczona, mokra od potu i łez, zasmarkana i zasikana....na pewno nie był to obraz, który Lekarz chciał teraz oglądać....
Zwierzaki w międzyczasie zerwały się na równe nogi, ale coś czuły, że nie poradzą sobie, że będą przeszkadzać. Tylko Kropka chciała ruszyć swojej pani na pomoc, ale Levi złapał ją za kark i trzymał, obserwując z niepokojem sytuacje i sycząc z niezadowoleniem.

Odrastanie skrzydeł 11/30

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Sob 21 Gru - 19:50
Nie miał już siły rozmawiać, nie miał siły nawet na nią patrzeć. Po prostu stał i tępo gapił się w przestrzeń. Nawet nie usłyszał pytania, nie wiedział kiedy skończyła krzyczeć. Zawiesił się na dłuższą chwilę.
W końcu drgnął, jakby wybudzony ze snu i zamrugał oczami, patrząc na jej twarz.
Dlaczego gdy na nią patrzył, czuł smutek? Była ważna, bardzo mu bliska... Najbliższa. Jej ból działał na niego podwójnie. Cierpiał katusze. Bo czyż kochający mężczyzna nie cierpi, kiedy widzi, że jego ukochana jest chora?
Tak. Julia była chora. Na ten moment, bez fachowej diagnozy mógł orzec, że miała problem z traumą. Przeszła coś strasznego o co bał się pytać. Nie chciał pytać. Nie chciał odświeżać jej wspomnień.
Zmarszczył brwi i otarł twarz dłonią.
- Wyjedziemy stąd. - zakomunikował nagle i zrobił dłuższą pauzę - Gdziekolwiek. Na urlop. Odpocząć. Może gdzieś poza miasto, na wieś? O ile coś takiego w Krainie Luster jest... - w jego głos wkradła się desperacja - Jak tylko poczujesz się lepiej. Tylko my. - dodał i spojrzał na nią, czekając na jej decyzję.
Żałował, że nie może jej pomóc. Wyglądało na to, że jego moc działa na nią zupełnie odwrotnie. Chcąc odebrać ten ból... Sprawiał jeszcze gorszy.
- Przepraszam. - powiedział nagle, chowając twarz w dłoniach - Nie czuję się najlepiej. Chyba... Muszę odpocząć. Tak, położę się. Nie spałem kilka nocy... - zrobiło mu się głupio - Zawołam twojego ojca, porozmawiacie trochę. Wybacz. Będziesz zła?



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Sob 21 Gru - 21:43
Nie odpowiadał. Stał nieruchomo co bardzo zaniepokoiło dziewczynę. Dodatkowo przez to, że nie miała siły się ruszyć nie mogła nic z tym zrobić. Była w Klinice kilka? Kilkanaście godzin, a nie mogła zrobić nic. Dosłownie...Frustrowało ją to i to bardzo.
Gdy nagle przemówił, zamrugała zaskoczona - wy...wyjedziemy? - zapytała cicho. Nie za bardzo wiedziała o co mu chodzi. Czemu nagle z tym tak wyskoczył, skoro nigdy o czymś takim nie wspominał nawet? Nie za bardzo rozumiała co się dzieje, ale uśmiechnęła się, mocno zmęczona - dobrze, we dwójkę - odpowiedziała krótko, przymykając oczy.
Bolało ją to jak wyglądał Bane. Widziała, jak bardzo jest zmęczony. Może to było samolubne, ale nie chciała go puścić do siebie. Nie chciała tutaj zostawać, nie sama. Jednak gdy wspomniał o jej ojcu przytaknęła, zamknęła jednak oczy, by ukryć smutek, który w nich był bardzo widoczny. Ale skoro będzie z nią tata to w porządku. Nie chciała leżeć tutaj sama.
- Odpocznij, nie możesz się tak zaniedbywać - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Widać było, że sama była naprawdę zmęczona.
Była jakoś dziwnie otępiała. Czuła się ciężko, a ręka nadal troszeczkę bolała, jednak było to mocno stłumione. Nadal nie za bardzo mogła ruszać palcami, ale uznała to za znak, że naprawdę sama potrzebuje odpocząć - mogłabym...dostać trochę wody zanim pójdziesz? - poprosiła go jeszcze.
Nie zorientowała się, że miała mały wypadek. Nie była teraz zbyt spostrzegawcza, miała problem, żeby się skupić na jednej rzeczy. Chciała spać, ale jednocześnie się bała. Bała się, że to wszystko zniknie, że znów pojawi się tam, gdzie to wszystko się zaczęło....
Z trudem podniosła zdrową rękę, chcąc pogładzić ukochanego po jego zmartwionym licu. Chciała bliskości, chciała mieć kogoś obok siebie. Potrzebowała uwagi o wiele bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Odrastanie skrzydeł 12/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Czw 26 Gru - 12:47, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Czw 26 Gru - 0:05
Rozmowa przestawała się kleić, powodu przemęczenie zarówno Julii jak i Bane'a. Byli padnięci, wypompowani, ledwo żywi, ale każde z nich inaczej. Lisica cierpiała z powodu bólu, choć teraz nie miała prawa czuć nic, odkąd została naćpana morfiną. Cyrkowiec natomiast niedomagał, mimo najszczerszych chęci. Musiał odpocząć, chwilę się przespać alby później wstać i móc normalnie zajmować się swoją Tulcią. Był jej to winny. Chciał by poczuła, że jest kochana. Chciał pokazać, że mu na niej zależy.
Spojrzał na nią kiedy poprosiła o wodę. Zapach moczu był ostry i nie dało się go zignorować.
- Oczywiście. - powiedział i podszedł do drzwi. Otworzył je i wydał dyspozycję. Po chwili wrócił do niej a minute później w pokoju pojawiła się Marionetka pchająca wózek. Na wózku na kupkę ułożone były pościele i czyste ubranie dla pacjenta.
- Zanim pójdę... - powiedział cicho Bane i pochylił się. Podniósł dziewczynę (ważyła tyle co nic) i odszedł od zmoczonego łóżka. Patrzył beznamiętnie na pracownika który wprawnym ruchem zdjął mokre posłanie i podkład. Zwinął materiały, wrzucił na dolną półkę wózka i zajął się zakładaniem nowej, czystej pościeli. W tym czasie Bane zabrał czyste ubrania, przyniesione przez Marionetkę bandaże i Julię do pomieszczenia obok, do łazienki.
- Przebiorę cię. - powiedział cicho, zapowiadając co zrobi i postawił ją na posadzce. Cały czas podtrzymując, zdjął jej ubrania i powycierał mokrym ręcznikiem. Uśmiechnął się przy tym ale zupełnie bez podtekstu.
- Mam wprawę, bo przez lata myłem tak siostrę... - stwierdził cicho, za późno gryząc się w język. Westchnął i nie odzywał się do końca czynności. Następnie ubrał jej czystą bieliznę, zmienił bandaże i wziął na ręce.
Wrócili do sali akurat gdy Marionetka wychodziła z wózkiem. Bane ułożył Julię na czystym posłaniu, przykrył czystą kołdrą i podał szklankę wody która stała na szafeczce przy łóżku (tym też zajęła się Lalka bez twarzy).
- Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, wołaj. Z resztą... Znasz procedury. - uśmiechnął się blado - Zostawię cię, ale tylko na chwilę. Odpocznę i wrócę. Ty też postaraj się nie przemęczać. - dodał i jeśli wszystko było w porządku, pożegnał się z nią i wyszedł. W korytarzu zaczepił Alice i kazał jej powiadomić Kayla, że córka na niego czeka. Sam udał się do pokoju, do siebie.
Może uda mu się zasnąć skoro Julia była już bezpieczna.


ZT



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Czw 26 Gru - 12:46
Stęknęła cichutko gdy Bane ją podniósł. Widziała jaki jest zmęczony, dlatego też nic nie mówiła. Dopiero teraz zorientowała się co się stało. Ledwo zauważalnie poruszyła uszami i unikała wzroku medyka.
Gdy postawił ją w łazience, oparła się o ścianę. Bane mógł zauważyć, że Julia nie tyle jest słaba, co nie umie znaleźć równowagi. Cały czas pochylała się bardziej do przodu, przyzwyczajona do innego środka ciężkości, do tego, że naturalnie skrzydła ciągnęły ją do tyłu.
- Proszę...nie mów o tym tacie - powiedziała cichutko, ledwo powstrzymując łzy wstydu. Dlaczego do tego doszło. Zachowała się jak mała dziewczynka, a nie kobieta, za którą się uważała. Pociągnęła parę razy nosem i starała się nie tylko ustać, ale jakoś też mu pomóc. by nie musiał wszystkiego robić sam. Ale było to naprawdę trudne oraz zawstydzające.
- Przepraszam...że Ci ją teraz przypomniałam - powiedziała cichutko. Nie pamiętała, że Bane miał siostrę. Ale nie chciała się do tego przyznawać. Mógł to jednak poznać, patrząc na to jak dziewczyna się zawahała przy wypowiedzi. Ale cóż...mało ważne to nie było ważne.
Gdy ją położył, spojrzała na niego po czym z pomocą Medyka napiła się trochę wody. Uśmiechnęła się do niego, ale w jej oczach było widać trochę strachu. Nie chciała zostawać sama...ale musiała - będę czekać...proszę odpocznij porządnie - powiedziała jeszcze gdy wychodził.
Została sama...w ciemnym pokoju...była noc...jeszcze. A Julia nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Leżała, nawet nie za bardzo miała siły, żeby usiąść. Zwierzaki uspokoiły się i zasnęły. Nawet Wredotek do nich dołączył. Tylko Levi co jakiś czas otwierał czerwone oko i spoglądał, czy wszystko aby na pewno w porządku.
Nie wiedziała ile czekała, ale miała nadzieję, że ojciec dołączy do niej szybko. Bała się i to bardzo. Była bezsilna...znów była problemem. Po policzkach ponownie spływały jej łzy ale nie płakała. Nie miała na to siły. A zasnąć nie mogła. Bała się, że znów obudzi się z tym strasznym bólem....
W końcu jednak zmęczenie wzięło górę i zasnęła...dość niespokojnym snem...ale jednak.


Odrastanie skrzydeł 13/30

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój nr 2
Czw 26 Gru - 15:43
Kayl wrócił do pokoju i szybko wyrzucił podartą koszulę, spodnie odkładając do prania, po czym wziął szybki prysznic. Wezwał marionetkę która uprzednio się nim zajmowała by pomogła mu zmienić bandaże, przyjął leki przeciw bólowe i ubrał się do końca w nowe ubranie. Źle ocenił swoje siły. Po wyjściu z pokoju zaraz za marionetką upadł, podpierając się o ścianę, prawie nieprzytomny. Uparcie jednak nie dał się badać, w końcu przystając na powrót do łóżka. Ciało nie dawało rady upartym pomysłom mężczyzny. Po położeniu się, zasnął zaraz po zamknięciu oczu...

Zmęczony umysł nie pamięta snów...

Przebudził się nagle, lekko spocony, słysząc pukanie do drzwi. Przetarł oczy, podrapał po boku i powoli podszedł do drzwi, mając ochotę narzekać na chłód i niewyspanie, jeszcze nie do końca świadomy otoczenia. Widząc za drzwiami marionetkę, chwilę się zawahał zanim przypomniał sobie gdzie jest. Musiał poprosić by powtórzyła co mówiła, bo nie skupił się na tym zupełnie. Słysząc imię córki otworzył szerzej oczy i poinformował, że za chwilę będzie do niej szedł. Założył na siebie marynarkę, skarpetki i buty, przetarł nieco twarz zimną wodą i zjadł kromkę chleba. Przełykał ostatni kęs zamykając za sobą drzwi pokoju. Przeszedł korytarzem do pokoju w którym leżała jego córka, po drodze kiwając głową w stronę mijanych. Zatrzymał się w wejściu i patrzył jak córka przysypia. Odetchnął cicho i przykrył ją dokładniej. Usiadł obok i sprawdził szybko kartę. Wyglądało na to, że nie działo się nic grożącego czymś gorszym. Zaraz też poprosił marionetkę by poszukała dla niego książki o skrzydłach opętańców. Nie wiedział co się działo z jego już niemal zupełnie wyrośniętymi, a córka ewidentnie nie pokazywała jeszcze znaków odrostów. Był ciekawy, ale nie miał kogo o to zapytać. Na szczęście klinika miała wystarczająco bogaty księgozbiór by znaleźć szczątkowe informacje na temat rośnięcia skrzydeł, jak i spisu do tej pory zaobserwowanych rodzai skrzydeł. Jego przypominały 2 typy, ale nie były żadnym z nich. Westchnął głośno, zapominając na chwilę gdzie jest, po czym zasłonił usta, patrząc na nadal śpiącą córkę. Miał nadzieję, że da radę odpocząć, jednak kręciła się dość mocno, a na czole pojawiały się co chwila grube krople potu. Starał się je wycierać, ale pogrążony w lekturze mógł to przeoczyć kilkukrotnie. Marzył o tym by mieć ze sobą coś na uspokojenie, jednocześnie nasennego. Pomogłoby tak bardzo...

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Czw 26 Gru - 20:06
Poczuła jak ktoś ją przykrywa, ale już odpływała, wykończona bólem, stresem, tym wszystkim co przeżyła w ostatnich dniach. W końcu jej wymęczony umysł się poddał i pozwolił odpłynąć w Krainę Snów. Męczyły ją koszmary, ale przynajmniej nie czuła tym razem bólu. Lek działał jak należy, co pozwalało jej choć trochę odetchnąć.
Zwierzaki tylko sprawdziły kto wszedł do środka i wróciły do spania. Też się martwiły, a Levi przeleciał sporo z dwoma pasażerami na grzbiecie więc też chciał odpocząć. Każdy chyba chciał...
W końcu jednak się obudziła. Cicho marudząc otworzyła powoli ciężkie oczy i rozejrzała się. Była...w Klinice. Tak...to na pewno. W ... jednej z sal dla pacjentów. No tak...sama teraz była pacjentką, ale nadal nie wiedziała dlaczego. Nie umiała sobie przypomnieć dokładnie.
Spojrzała w stronę mężczyzny, który siedział obok niej i uśmiechnęła się delikatnie - tata? - zapytała i wyciągnęła w jego stronę rękę. Teraz czuła się już lepiej niż przed snem. Niewiele, ale powoli odzyskiwała siły. Dała radę już swobodniej podnieść rękę, a to był dobry znak. Nie czuła się już tak bardzo ociężała.
Próbowała się podnieść do siadu, albo chociaż ułożyć się trochę wyżej by nie być tak na płasko, ale niestety jej to nie wyszło, w szczególności, że miała do dyspozycji tylko jedną rękę.
Westchnęła ciężko - pomożesz mi trochę wyżej się....ułożyć? - poprosiła go. Nadal wyglądała na bladą i bardzo zmęczoną.
Jeśli jej pomógł poprosiła go o wodę. Szklanka nadal stała na szafce obok łóżka nie ufała sobie jednak, nie wierzyła, że da sobie radę z utrzymaniem szklanki. Nie czuła się jeszcze na siłach nawet do tego.
- Co tam czytasz? - zapytała cicho, spoglądając na książkę, którą trzymał Kayl w rękach. Nie za bardzo wiedziała co innego mówić. Nie pamiętała jednak tego co powiedziała zanim mężczyzna poszedł się ogarnąć. Chyba ogólnie mało zapamiętywała....
Co chwila poruszała lewym uchem, naderwanym. Zaczynało ją swędzieć, choć nie do końca do niej do jak na razie docierało. Było to jednak bardzo dobrze widoczne.

Odrastanie skrzydeł 14/30

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Pokój nr 2
Sob 4 Sty - 17:10
Słysząc głos budzącej się córki podniósł wzrok z nad lektury i szybko odłożył ją na bok.
- Tak córeczko? - zapytał szybko i widząc jej próbę zmiany pozycji podłożył jej rękę pod plecy i poprawił poduszkę za jej plecami.
- Już Ci pomagam. Tylko nie ruszaj się zbyt gwałtownie, nadal jesteś słaba. - Dodał użyczając córce swojej siły. Czuł, że powinien był coś mówić... Ale nie był do końca świadomy co.
Bez słowa nalał nieco więcej wody do szklanki i ostrożnie zbliżył szkło do ust Julii. Ostrożnie przechylił szklankę, czekając na sygnał by odstawić ją z powrotem.
Usiadł z powrotem na krześle i przysunął się bliżej.
- To? Ah, nic wielkiego, trochę informacji o skrzydłach opętańców. Moje już wyrosły całkiem spore, Twoje pewnie niedługo odrosną. Chciałbym wiedzieć czego się spodziewać z obu. Takich jak moje jeszcze nie znalazłem nigdzie opisanych... Więc nawet nie wiem co to. - Powiedział podnosząc fiolkę na końcu jednego z pnączy. W środku jakaś ciecz zareagowała na ruch.
(Dojrzały naturalny energetyk)
Nie za bardzo rozumiał co miał znaczyć ruch ucha, więc starał się odwrócić od tego uwagę rozmową o skrzydłach, pupilach, a ostatecznie o planach na najbliższe dni. Kayl nawet nie zauważył jak minęły dwie godziny.
Kiedy Bane otworzył drzwi do pokoju, Kayl nieco się spiął, po czym uśmiechnął się delikatnie.
- Chyba macie nieco więcej do omówienia i nie są to rzeczy przy których powinien być ojciec... Tylko błagam, nie zróbcie nic głupiego. - Po czym wstał, zabrał książkę i wyszedł zająć się innymi sprawami. Zajrzał po kilku godzinach, ale widząc śpiącą córkę, więcej jej nie przeszkadzał, zamiast tego skupił się na tym by złapać nieco jedzenia i snu.
/ZT

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Nie 5 Sty - 0:39
Po standardowym obchodzie i sprawdzeniu czy wszystko w porządku u pacjentów, przyszedł czas na swoistą wisienkę na torcie, czyli na Julię.
Teraz, kiedy była w Klinice, nie martwił się o jej bezpieczeństwo ponieważ jeśli nie on, w każdej chwili mógłby zaopiekować się nią ktoś inny z personelu. Była bezpieczna.
Wiedział też o tym, że by u niej ojciec. Nie chciał im przerywać bo wiedział, że dla Julii rozmowa z rodziną była ważna. Zwłaszcza teraz, kiedy odnalazła prawdziwą rodzinę.
Nie przepadał za Kaylem i nawet nie potrafił powiedzieć dlaczego. Może to jakaś pierwotna siła sprawiała, że czuł potrzebę rywalizacji o względy Tulki. To głupie, ale prawdziwe. Przy nim czuł się zagrożony.
Wolnym krokiem skierował się w stronę pokoju w którym przebywała Julia. Dużo myślał o tym, co się zmieni. Bez wątpienia będzie musiał się nią zająć i oprócz opieki, odwrócić uwagę od strat jakie poniosła. Nie potrafił ocenić w jakim była stanie psychicznym ale miał nadzieję, że nie w najgorszym. Nie zniósłby tego, gdyby Lisiczka wpadła w głęboką depresję.
Nie musiał pukać a jednak to zrobił. Odczekał dokładnie dziesięć sekund po czym wszedł do środka. Kiedy zobaczył siedzącego przy łóżku Kayla z książką w dłoni, zatrzymał się raptownie by szybko ocenić sytuację.
Przeszkadzał. Jak zawsze. Ale czy się tym przejął? Możliwe. Niemniej musiał dopełnić formalności, jeśli chodzi o obchód. No i chciał ją odwiedzić, dlaczego miałby więc rezygnować z tego gdy tylko go zobaczył?
Podszedł bliżej i uśmiechnął się lekko do mężczyzny, witając się nieco może zbyt oficjalnie. Kiedy tamten wstał i zdecydował o tym, że pójdzie w swoją stronę, Bane skinął mu głową w podzięce ale nie odezwał się ani słowem. Odprowadził go wzrokiem i gdy tamten zniknął, odwrócił się do Tulki.
- Jak ci się spało? - zapytał i pochylił się by pocałować ją w policzek na dzień dobry. Po mniej więcej dwóch minutach do pokoju wjechał wózek pchany przez Marionetkę a na nim miska parującego śniadania, specjalnie dla Lisiczki.
Bane przesunął się i pozwolił Lalce ustawić wszystko na rozkładanym stoliczku i gdy całość znalazła się na kolanach dziewczyny, odesłał pracownika machnięciem ręki.
- Musisz nabrać sił. - powiedział i usiadł w nogach łóżka - Brakuje mi ciebie... poza tym pokojem. - dodał i uśmiechnął się do niej czule - Powinnaś dostać kleik, ale udało mi się przekonać kuchnię, by przygotowali coś specjalnego. - wskazał na miskę grysiku, posypanego kakao - Jan pewnie każe mnie koniem rozwlec na dziedzińcu, albo osobiście będzie ze mnie pasy darł... Ale czego się nie robi dla twojego uśmiechu. - wyjaśnił i puścił do niej oczko.
Poczekał aż Opętana zacznie jeść po czym spojrzał przez okno. Był w miarę wypoczęty i o wiele lepiej udawało mu się zebrać myśli. Przez chwilę milczał, ale nie trwało to długo.
- Gdy skończysz, spróbujemy cię trochę rozruszać. Nie możesz cały czas leżeć bo nabawisz się paskudnych znamion. - powiedział - No i... Muszę coś sprawdzić. Ale nie obawiaj się, będę cię asekurował. - zapewnił - No, wcinaj. Nie każ mi żałować, że ryzykuję życiem dla twojego grysika. - zaśmiał się szczerze.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Nie 5 Sty - 11:45
- Dobrze...przepraszam - powiedziała i dała się ułożyć. Podziękowała grzecznie i upiła kilka łyków. O dziwo na razie nie czuła jeszcze głodu, ale co chwila chciało jej się pić. Choć jakoś nie zwracała na to uwagi.
Spojrzała w jego stronę, a następnie na skrzydła. Zamrugała - przepraszam...nie...nie zwróciłam wcześniej uwagi - powiedziała, opuszczając smutno uszy. Przyglądała się z zaciekawieniem fiolce, którą pokazał ojciec - szczerze? Ja też nigdy nie widziałam czegoś takiego...ale chyba z czasem się dowiesz co to. Postaram Ci się pomóc - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Było jej smutno, że nie zauważyła, że nie miała jak mu pomóc. Uczyła się wiele na temat Opętańców i ich skrzydeł, ale z czymś takim nigdy się jeszcze nie spotkała. Wiedziała, że są wyjątki od reguł, dlatego było to takie ciekawe. Musiała się dowiedzieć więcej, ale nie teraz. Na to przyjdzie jeszcze czas....
Rozmawiała spokojnie z ojcem. Ciesząc się wspólnym czasem, oraz tym, że teraz był taki spokojny. Jej to też pomagało. Panika nigdy nie działała na niczyją korzyść.
Miała dobry humor, nie czuła się aż tak fatalnie, a to dobry znak.
Gdy Bane wszedł, nie zdążyła się jeszcze przywitać, gdy Kayl uznał, że idzie robić swoje rzeczy. Zamrugała zaskoczona na jego słowa. Co głupiego by mogli zrobić? Chyba nie ogarniała o co mu chodziło - miłego dnia tatusiu - zawołała jeszcze za nim i uśmiechnęła się do lekarza - trochę nie mogłam zasnąć ale się udało - powiedziała szczerze. Nie wiedziała ile spała, ale w końcu zmęczenie zwyciężyło. I dobrze bo obecnie już całkiem wyglądała by jak zombie. Choć chyba lepiej, że sama się jeszcze nie widziała.
Spojrzała zaskoczona, gdy Marionetka weszła do pokoju. Całkowicie zapomniała, że powinna jeść. Dopiero teraz zaczynało do niej docierać jak bardzo jest głodna. Grzecznie jednak poczekała aż rozłoży jedzenie na jej kolanach. Zwierzaki też dostały śniadanie i od razu się do niego rzuciły. Cała czwórka.
Julia spróbowała trochę grysiku i od razu jej żołądek na to zareagował. Zaburczał głośno, a dziewczyna zarumieniła się lekko - przepraszam...czuję się jakbym nie jadła kilka dni - przyznała i od razu zabrała się za pałaszowanie. Nie spieszyła się, a też uważała, żeby zawartość łyżki nie spadła na nią - dlaczego nie mogłabym jeść grysiku? - zapytała, patrząc w jego dziwne oczy. Nie do końca rozumiała czemu by musiała dostać kleik, zamiast czegoś tak dobrego.
Przytaknęła głową. Wiedziała, że to w końcu się stanie. Ale obawiała się tego. Nie czuła się w pełni na siłach by wstawać z łóżka, ale wiedziała, że kiedyś trzeba - co...co chcesz sprawdzić? - zapytała, spoglądając na niego. Nawet nie zauważyła, że w kąciku ust ma trochę grysiku z kakaem.
Wróciła jednak do jedzenia, czekając oczywiście na odpowiedzi. Widać było, że jej smakuje. Jadła bez marudzenia i cała zawartość miski zniknęła po kilku minutach - było pyszne - powiedziała, uśmiechając się szczerze do niego. Jej ucho nadal co jakiś czas wykonywało nagły ruch, jakby chciało coś z siebie strzepnąć...zaczynało ją to trochę denerwować.

Odstanie skrzydeł 15/30

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Nie 5 Sty - 13:13
Nie potrafił odpowiedzieć na jej słowa. Nie wiedział ile dokładnie nie jadła, bo nie miał pojęcia gdzie przebywała przez ten cały czas. Było mu jej żal ale starał się nie okazywać jej tego, bo sam nie znosił litości. Postanowił, że po prostu będzie się zachowywał w miarę naturalnie by pomóc jej wrócić do normalności. Nie ma nic gorszego niż rozpamiętywanie okropnych rzeczy które nas dotknęły.
- Powinnaś zjeść coś pożywnego i zdrowego, z dodatkiem warzyw i owoców najlepiej. A nie czekoladę. - kiwnął głową na miskę - O ile wiem, grysik jest raczej deserem niż daniem śniadaniowym. Stąd moje wątpliwości. - uśmiechnął się - Ale to nie ważne. Jedź, kochana. Obiecałem, że będę cię rozpieszczał i nie zamierzam odpuszczać. - puścił jej oczko.
Czekał cierpliwie aż skończy, nie poganiając. Sam nie przepadał za tego typu posiłkami ale nie komentował, bo przecież każdy ma inne upodobania śniadaniowe.
Martwił się trochę tym co za chwilę nadejdzie. Już wczoraj ją obserwował i widział jej zachwiania. Jej ciało nie potrafiło przyjąć tego, że nie ma skrzydeł które dociążają je od tyłu, przez co środek ciężkości znajdował się zupełnie gdzie indziej. Teraz po stracie... Będzie musiała nauczyć się chodzić. Na nowo. Aż do momentu odrośnięcia.
Kiedy padło pytanie, spojrzał na nią z powagą. Postanowił, że nie będzie ukrywał prawdy, bo czas pokazał, że bycie nieszczerym z Tulką prawie zawsze kończy się źle.
Wyjął poskładaną schludnie chusteczkę z kieszeni kitla i pochylił się ku niej. Strzepnął materiał by chusteczka się rozłożyła i jej rantem delikatnie otarł jej usta. Uśmiechnął się do niej lekko. Jej niezdarność czasami bywała urocza, ale tylko wtedy kiedy dziewczyna przez nią nie narażała swego zdrowia lub życia.
- Chcę sprawdzić jak stoisz. Jak chodzisz. - powiedział spokojnie - Muszę to wiedzieć by następnie wprowadzić ćwiczenia. Chcę byś wróciła do pełnej sprawności. - schował chusteczkę, ale dłonią wrócił do jej twarzy. Pogładził ją po policzku.
Zależało mu na jej zdrowiu jak na żadnym innym. Przebywając w Krainie Luster nauczył się już, że Opętańcy zawsze odzyskują skrzydła ale zawsze jest to bolesne. Z trwogą czekał na pierwsze objawy u niej. Miał nadzieję, że zanim zacznie ponownie cierpieć, minie trochę więcej czasu. Czasu w ciągu którego Bane wypełni jej życie ciepłem, spokojem i uczuciem.
- Gdy tylko poczujesz się lepiej... - zaczął i zawahał się, niepewny czy powinien w ogóle o tym mówić - Możesz zamieszkać ze mną. Jak kiedyś. - dodał ciszej i spojrzał w jej oczy - Tylko ja jestem w stanie zadbać o ciebie w pełni. Z całego serca. - wyjaśnił, mając nadzieję, że to coś da.
Jesli zjadła, podał jej szklankę wody by spokojnie przełknęła posiłek. Odczekał chwilę.
- Nie będę cię ścigał do pracy, nie będę naciskał, nie będę... napastował. Ale... Tęsknię za tobą, Julio. - nachylił się, szepcząc ostatnie zdanie - Za twoim ciepłem, zapachem, smakiem. Uśmiechem, nawet grymasami fochów. - zachichotał krótko - Za tobą. Wróć. Daj mi szansę. - przymknął oczy po czym jedną dłonią delikatnie ujął jej podbródek.
Pocałunek jaki złożył na jej ustach był długi, czuły i pełen uczucia. Bane nie żartował, chyba coś się zmieniło odkąd pojął, że jej strata jest największym koszmarem.
Całował bez pośpiechu, bez dzikiej pasji bo nie o to teraz chodziło. Słowa nie oddadzą tego, co teraz czuł dlatego po prostu całował, nie zamierzając przestać.
Miał nadzieję, że Tulka go nie odepchnie. Czekał na jej odpowiedź, sygnał czy w ogóle ma prawo ją całować.
Jego ruchy były powolne, metodyczne i delikatne. Spijał z jej ust słodycz kakao i modlił się, by jego ukochana nie skreśliła go na dobre.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Nie 5 Sty - 20:50
Przytaknęła głową, że rozumie - to następnym razem zjem coś takiego ale... - spojrzała na niego uważnie - proszę nie każ mi jeść w kółko galaretek - wysunęła lekko język w wyrazie zniesmaczenia. Lubiła słodycze, galaretki jej nie przeszkadzały, ale nie by jeść je w kółko i w kółko. Tak to może jeść czekoladę, ale nie galaretkę...
Gdy jadła, Bane mógł zauważyć, że pod kołdrą coś się porusza. Zaczynała poruszać swoim ogonem. Merdała nim nieznacznie. Powoli do siebie wracała, ale jeszcze daleka droga przed nią zanim wróci do pełnej sprawności...o ile to w ogóle nastąpi.
Uśmiechnęła się przepraszająco, gdy otarł resztkę grysiku z jej ust - mogłeś powiedzieć, że coś tam mam - powiedziała speszona lekko ale od razu skupiła się na jego odpowiedzi. Przekręciła głowę - czy...poza skrzydłami i ręką...coś mi jeszcze jest? Czy...to ze względu na skrzydła? - zapytała niepewnie. Miała nadzieję, że to chodziło o drugą odpowiedź. Nie chciała sprawiać więcej problemów. Chciała jak najszybciej wrócić do pełni sprawności, tak jak mówił o tym Bane.
Spojrzała na niego zaskoczona. Dlaczego mówił to tak niepewnie - ja...chętnie z Tobą zamieszkam - powiedziała z uśmiechem - ale...mam przecież domek w Malinowym...co z nim? - zapomniała zupełnie, że Bane przecież nie wiedział o tym, że ma własny dom, a tym bardziej gdzie on się znajduje. Ale czy to było teraz ważne?
Zarumieniła się mocniej, słysząc jego słowa - ale...ja przecież jestem - nie rozumiała co ma na myśli. Przecież byli razem, przecież była tutaj...gdzie ma wrócić?
Zamknęła oczy i odpowiedziała na pocałunek. Nie wahała się. Kochała go całym sercem, był dla niej wszystkim. Po policzkach popłynęły łzy. Odsunęła się po dłuższej chwili, pogładziła go po licu - Bane...potrzebuję Cię. Bardziej niż kiedykolwiek - patrzyła mu prosto w oczy - ja...ja nie pamiętam co się stało...dlaczego w ogóle wyjechałam...ja...ja nawet nie pamiętam skąd się tutaj wzięłam....w Krainie...co robiłam wcześniej...nawet ...nawet jak mam na nazwisko...jak Ty masz na nazwisko - pociągnęła nosem - po...pomożesz mi...prawda? - zawsze miała tak dobrą pamięć. Zawsze pamiętała prawie wszystko, a teraz? Teraz nie pamiętała podstaw. Otoczyła jego kark zdrową ręką i przyciągnęła go  do siebie. Potrzebowała jego bliskości. Nie płakała. Nie mazała się tak jak to było wcześniej - tak bardzo się boję...nie chcę być sama...boję się, że znikniesz...że znów...będę w jakimś strasznym miejscu i nie będzie Cię obok mnie - powiedziała, przyciskając go trochę mocniej do siebie. Naprawdę się bała. Dziury w pamięci, wycieńczenie, dezorientacja, ból....tego było tak wiele....

Odrastanie skrzydeł 16/30

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Nie 5 Sty - 22:17
Zaśmiał się szczerze, lekko odchylając się do tyłu.
- A cóż złego jest w galaretkach? - zapytał, ale zrobił to tylko dla żartu, dlatego nie drążył tematu - Spokojnie. Przez kilka najbliższych dni będziesz dostawała zbilansowane porcje i witaminy, a później możesz jeść co tylko zechcesz. - wyciągnął dłoń i pogłaskał ją po głowie. Naprawdę starał się być delikatny, nie wiedział co ją boli a nie chciał dodawać bólu.
Patrzył na nią zupełnie inaczej niż dotąd. Ze spokojem i uczuciem ale takim... spokojnym, stałym uczuciem. Może faktycznie coś się teraz zmieni?
Westchnął kiedy zapytała o skrzydła.
- Teraz, kiedy ich nie masz... Prawdopodobnie zmienił się sposób łapania przez ciebie równowagi. Chcę sprawdzić na ile. - wyjaśnił - Chciałbym ci pomóc ale żeby odpowiednio to zrobić, muszę wiedzieć na ile chodzenie i stanie sprawia ci trudności.
Kiedy powiedziała, że z nim zamieszka, w jego oczach pojawił się blask. Uśmiechnął się rozpromieniony i już miał coś powiedzieć, kiedy Tulka poinformowała go o swoim domku.
Zmarszczył brwi i spojrzał na nią z niedowierzaniem. Przez chwilę milczał i po prostu na nią patrzył, przyswajając nowe informacje.
- Co? - wyksztusił w końcu - Masz... masz dom? W Malinowym Lesie? - nie był zły, jedynie zaskoczony - Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - gorycz wdarła się w jego głos dlatego mężczyzna potrząsnął głową. Białe włosy rozsypały się na boki ale Bane szybko poprawił je jednym, wprawnym ruchem ręki.
Pocałunek był spełnieniem jego pragnień. Bardzo za nią tęsknił lecz nie potrafił jej tego powiedzieć. Słowa nie oddawały jego uczuć, potrafił mówić czynami.
Gdy przerwała i zaczęła płakać, serce ścisnęło go mocno. Nie potrafił patrzeć na jej łzy.
Wysłuchał jej słów, nie przerwał ani raz. Musiała się wygadać i chociaż nie rozumiał zaniku pamięci, postanowił że nie będzie jej teraz męczył pytaniami. Przyjdzie na nie czas.
Przytulił ją mocno i pogładził po włosach. Unikał dotykania pleców bo wiedział, że skrzydła najpewniej zaczęły już rosnąć.
- Ciii, najdroższa. Nie płacz. Jestem tu. - wyszeptał po czym odsunął się tylko po to, by scałować z jej policzków łzy - Niezależnie od tego, jak będzie ciężko, proszę cię, nie płacz więcej. Jestem przy tobie, już zawsze będę. - dodał i ponownie ją przytulił. Brakowało mu tej bliskości.
Kołysał ją przez chwilę uspokajająco, pozwalał się uspokoić. Nie ponaglał, nie wymagał od niej by mówiła. Chciał by poczuła się bezpieczna.
- A może... - zaczął cicho - Może chciałabyś zamieszkać w swoim domku. Mogłabyś odpocząć, odciąć się trochę od problemów Kliniki. - zaproponował - A ja... Może mógłbym... Zamieszkać z tobą?



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Pon 6 Sty - 0:16
Zrobiła naburmuszoną minę, ale zaraz się uśmiechnęła i przystała na to. Skoro tylko kilka dni ma się męczyć z dziwnym jedzeniem, to raczej da radę - tylko proszę żadnych grzybów... - powiedziała krzywiąc się. Miała też nadzieje, że porcje nie będą takie jak dla niego...no przecież nie da rady tyle zjeść! Nawet jakby to były naleśniki...to nie ma zbyt wielkiego żołądka. Zamruczała cicho, gdy ją pogłaskał i zamknęła oczy zadowolona. Lubiła takie proste pieszczoty, w szczególności, gdy otrzymywała je od niego.
Spojrzała mu w oczy i nie poznawała go. Coś się zmieniło i to na lepsze, ale co? Podobało jej się to spojrzenie i ...trochę peszyło.
- Rozumiem - uciekła wzorkiem w bok i westchnęła smutno. Ale w jej oczach pojawiła się ulga. Więc nic innego poważnego jej nie było. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i pogładziła go po policzku po czym, o ile pochylił się trochę do niej, przeczesała jego białe włosy.
Skuliła się trochę, widząc jego reakcję - nie...nie mówiłam Ci? - zapytała, lekko chowając się pod kołdrą - przepraszam...myślałam, że wiesz... - westchnęła ciężko - chy...chyba nie mówiłam Ci...bo...coś było między nami nie tak, prawda? - zapytała, ale nie chciała wiedzieć nic więcej. Nie dopytywała i jeśli Bane zaczął się tłumaczyć od razu uciszyła go palcem. Nie chciała psuć tej spokojnej chwili jakimiś wspominkami. Nie miały one dla niej najmniejszego znaczenia.
Pociągnęła jeszcze noskiem i uśmiechnęła się - obiecujesz? - zapytała z nadzieją w oczach. Nie chciała go więcej tracić, nie chciała się z nim kłócić. Chciała go mieć zawsze przy sobie.
Kołysanie pomogło i to bardzo. Uspokoiła się w końcu, wdychając jego zapach. Dla innych niebezpieczny, niezdrowy, dla niej najwspanialszy, uspokajający. Obiecujący spokój i bezpieczeństwo.
Jej serce zabiło mocniej, spojrzała na niego z radością - ch..chciałbyś ze mną mieszkać? - upewniła się - ale...ja nie mam takich luksusów jak masz tutaj.... - powiedziała niepewnie i podrapała się po naderwanym uchu, naprawdę zaczynało ją irytować - tata chyba przenosi się do Kliniki, więc chyba nie było by problemu ale...ale co z pracą? Nie...nie będzie to problemem, że nie będziesz tutaj mieszkał? Nie chcę Cię odciągać od pracy - przyznała i co chwila jej dłoń wędrowała do ucha, które też co chwila drgało jakby chciało z siebie strzepnąć jakąś natrętną muchę....

Odrastanie skrzydeł 17/30

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Pon 6 Sty - 19:41
Wyglądało na to, że dziewczyna nie pamięta co działo się między nimi przez ten cały czas. Bane zacisnął usta i wstał. Podszedł do okna i oparł na nim dłonie, wpatrując się w krajobraz za szybą.
Czy powinien jej mówić o tych wszystkich bolesnych chwilach? Czy powinien przypominać, jak bardzo ją krzywdził, grał na jej emocjach? Zachowywał się jak skończony dupek?
A może powinien wykorzystać niepamięć i wmówić jej coś zupełnie innego, mając nadzieję, że prawdziwe wspomnienia nigdy nie wrócą?
Kusiła go druga opcja. Może wtedy Julia kochałaby go mocniej? Bez bólu który przypominał o sobie, kiedy się widzieli. Sprawił jej wiele przykrości i zdawał sobie sprawę z tego, że ich relacja przez niego była toksyczna ale... Nie potrafił inaczej. Nie on.
Westchnął i odwrócił się do niej. Na twarzy miał wpisany smutek ale mimo to uśmiechnął się lekko.
- Między nami... - zaczął, decydując się na szczerość - Masz rację. Między nami nie było dobrze. - westchnął z rezygnacją. Nie mógł jej skłamać, nie teraz kiedy miał nadzieję, że ich relacje się ocieplą.
- Ale oprócz bólu, były też naprawdę piękne chwilę. - powiedział i wrócił na miejsce. Chwycił jej dłoń i ucałował ją z czułością.
- Żałuję, że nie było ich więcej ale... Jeszcze możemy to nadrobić. - przysunął się bliżej ale nie puścił jej ręki.
Roześmiał się szczerze kiedy powiedziała o luksusach. Przez chwilę śmiał się życzliwie aż w końcu ponownie ucałował ją w wierzch dłoni.
- Faktycznie, lubię zbytek i bogactwo bo jestem dość... Wygodnicki. - przyznał - Ale nie będę narzekał. - pochylił się ku niej i pchnął delikatnie na łóżko a następnie zawisł nad nią. W jego oczach czaiły się psotne iskierki.
- O ile znajdzie się tam duuuże łóżko. - wymruczał jak kocur - Mam zwyczaj się rozpychać. Lubię mieć przestrzeń. - zachichotał i nie czekając na pozwolenie, przywarł do niej ustami w długim, gorącym, namiętnym jak nigdy pocałunku.
Poczuł się pewniej bo już mniej więcej wiedział jak czuje się Julia i postanowił zrobić wszystko, by czuła się jeszcze lepiej.
Całował ją powoli, bez pośpiechu bo przecież kto miałby im przeszkodzić. Co chwilę mruczał z zadowoleniem.
- Ależ ja za tobą tęskniłem, najdroższa. - powiedział na chwilę odrywając się od niej - Chciałbym móc wycałować każdy, absolutnie każdy cal ciebie. - wrócił do pocałunku i przedłużał go w nieskończoność.
W końcu jednak przestał i zszedł z niej. Uśmiechnął się i wstał, wyciągając rękę.
- A teraz wstań, kochana. Chcę sprawdzić jak stoisz i chodzisz. W razie czego, złapie cię. - zapewnił.
Cały czas trzymał ręce przed sobą by w razie potrzeby ją podtrzymać. Chyba jeszcze nigdy nie był tak opiekuńczy jak teraz. A może to dopiero początek?



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Pon 6 Sty - 23:31
Opuściła smutno głowę i lekko skrzywiła, gdy część wspomnień wróciła, ale szybko się uśmiechnęła - to nie ważne....teraz jesteśmy razem i jest dobrze, prawda? - zapytała, uśmiechając się niewinnie - i to jest najważniejsze - powiedziała łagodnie. Była całkowicie szczera co do tego, mógł to zauważyć w jej oczach.
Zgodziła się na to, że mogą to nadrobić. Przecież przed nimi tyle czasu. Na pewno to wszystko nadrobią!
Sama się zaśmiała. Lekko skrzywiła gdy opadła, pchnięta znów na łóżko, ale nie narzekała. W jej oczach chyba po raz pierwszy w takiej sytuacji nie było obawy, nie było strachu. Była miłość i żar. Uśmiechnęła się do niego - mam duże łóżko, ja też lubię się rozpychać - wyszczerzyła swoje białe ząbki.
Sama mruczała, odpowiadając na jego pocałunki. Przeczesywała zdrową ręką jego białe włosy, oddając się tej czynności. Słysząc jego słowa, lekko się zarumieniła - na to niestety będziesz musiał poczekać - spojrzała na niego ze smutkiem, ale szybko jej uwaga została odwrócona znów przez pocałunek. Pocałunek ciągnął się w nieskończoność, jednak gdy przerwał, miała wrażenie, że stało się to o wiele za szybko, przez co sapnęła z lekkim niezadowoleniem.
Westchnęła i niepewnie odkryła się. Z trudem, spowodowanym nie tylko jej osłabieniem, ale również z brakiem jednej ręki usiadła na skraju łóżka i spojrzała na lekarza kontrolnie, jakby sprawdzając czy na pewno będzie ją łapał.
Musiała chwilę posiedzieć ale w końcu ostrożnie zsunęła się z łóżka i próbowała wstać. Bane od razu mógł zauważyć, że za bardzo przechyla się do przodu i chyba zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Udało jej się na moment wstać, ale zaraz zrobiła krok do przodu i poleciała prosto w jego ramiona. Gips na ręce wcale jej tym nie pomagał - przepraszam - wyszeptała i po chwili znów spróbowała...z marnym skutkiem.

Odrastanie skrzydeł 18/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Sro 8 Sty - 9:13, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Wto 7 Sty - 0:20
Posłał jej uspokajający uśmiech. Żartował tylko z tym dobieraniem się do niej, przecież jako lekarz zdawał sobie sprawę z jej stanu.
- Spokojnie. - powiedział i pogłaskał ją po głowie - Daj mi trochę poględzić. Jestem już stary, chyba mogę sobie pomarzyć, co? - dał jej delikatnego pstryczka w nos.
Droczył się. Obojgu tego brakowało, takich spokojnych rozmów. Bez problemów, żartując, śmiejąc się szczerze.
Patrzył na nią z miłością, mogła to dostrzec w jego nieco zmęczonych, dziwnych oczach. Stał i czekał aż dziewczyna spokojnie wstanie i poczuje się pewniej.
Nie spodziewał się przełomu, ba, wiedział, że Julia się przewróci. Nikt po utracie skrzydeł nie będzie się poruszał tak samo.
Złapał ją i podtrzymał, przytulając do siebie. Przez chwilę tulił ją, pozwalając przywyknąć stopom do podłogi. Była osłabiona i nie wymagał by nagle zaczęła biegać jak maratończyk.
- Spokojnie, mój skarbie. Powolutku. - puścił ją i trzymając za ramiona cofnął się o krok - Nie przepraszaj. Spróbuj się wyprostować. - dodał - Bez skrzydeł twoje ciało inaczej odbiera środek ciężkości. Nie musisz już ich dźwigać... Ale jeśli będzie taka konieczność, będziesz nosić specjalnie dociążający plecak który będzie udawał ciężar skrzydeł do czasu... Ich odrośnięcia. - wyjaśnił po czy jeśli stanęła stabilniej, puścił ją i cofnął się kilka kroków - Spróbuj przejść się w moją stronę. - wyciągnął ręce jak ojciec do dziecka które uczy się chodzić.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Wto 7 Sty - 14:21
Sama się uśmiechnęła - może i stary ale nadal sprawny - wyszczerzyła się - no i ja też chyba mogę sobie pomarzyć prawda? - spojrzała na niego, rumieniąc się delikatnie. Zmieniła się, ale czy też na lepsze? To Bane będzie musiał ocenić sam.
Wtuliła się i starała ogarnąć, co to w ogóle znaczy stanąć prosto. Wydawało jej się, że tak staje, ale faktycznie...nic jej nie ciągnęło do tyłu, czuła się taka dziwne lekka. Czuła się tak...nienaturalnie. Miała nadzieję, że jej kończyny niedługo odrosną, chciała, żeby znów było jak dawniej, że nie będzie musiała prosić kogoś o pomoc, żeby chociażby przejść do łazienki.
Przytaknęła głową i z asekuracją Bane'a wyprostowała się, a następnie zrobiła dwa kroki, dość chwiejne kroki by zaraz wylądować znów w ramionach ukochanego.
Trwała chwilę w jego objęciach by odpocząć, po czym chciała spróbować znów - mam nadzieję, że ten plecaczek nie jest różowy, albo jakiś dziecięcy - zaśmiała się. Zdawała sobie sprawę, że raczej nie nauczy się chodzić...nie na tyle szybko na ile by chciała - albo będę jak stara babcia chodzić z balkonikiem - podsunęła pomysł i wyszczerzyła się. Humor jej dopisywał, wyglądało na to, że wszystko jest w porządku, ale ile trzeba, aby trauma wróciła? Żeby obudzić wspomnienia i ukrywane lęki? Oby na razie nie musieli się tym martwić.
- Toksynku? - zapytała niepewnie, przyciskając policzek do jego torsu - jak długo będę musiała nosić gips? - zapytała i spojrzała na niego. Nie marudziła, nie płakała. Chciała wiedzieć, bo nie czuła się z nim za dobrze....nigdy nie miała ręki, ani nic innego w gipsie, więc tym bardziej denerwowało ją to, że nie może ruszać kończyną.

Odrastanie skrzydeł 19/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Sro 8 Sty - 9:13, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Wto 7 Sty - 21:51
Zaśmiał się szczerze rozbawiony. Przez chwilę patrzył na nią z uczuciem. Musiał hamować swoje zapędy bo po pierwsze, Julia była ranna, po drugie byli w pracy, po trzecie... BYLI W PRACY. Nie godziło się nagle rzucić się na nią, zedrzeć ubrania i...
Nie. Po prostu nie. Jeszcze przyjdzie na to czas.
- No pewnie, że sprawny. - puścił jej oczko.
Stawanie na nogi i prostowanie sylwetki wcale nie było takie proste. Julia musiała odchylić się do przodu co przy braku ciężaru było dla niej nienaturalne. Kiedy próbowała to zrobić, pomógł jej, podtrzymując ją prosto.
- Będziesz się czuła tak, jakbyś była cały czas wygięta w tył. - pokręcił głową z rezygnacją bo słabo widział to wszystko. A kiedy wpadła w jego ramiona, przytulił ją i pocałował w czubek głowy.
Ile minie czasu zanim skrzydła odrosną? Dziewczyna nie nauczy się chodzić normalnie jeśli przez pół życia nosiła skrzydła. Nie zapowiadała się na cudowny przełom dlatego postanowił jej nie męczyć.
Podprowadził ją do łóżka i usadził ostrożnie, sam pozostając na stojąco.
- Nie musisz się o to martwić. Z resztą... - zawahał się na chwilę - Czy mogę obejrzeć twoje plecy? - był ciekaw, czy Klątwa zaczęła już atakować.
Jeśli pozwoliła, delikatnie zdjął z niej koszulkę którą dostała w ramach piżamy.
- W razie gdybyś nie pamiętała, słońce, przy mnie nie musisz się niczego wstydzić. - powiedział i usiadł obok niej, odwracając ją do siebie lekko bokiem, by widzieć plecy - Znam twoje ciało na pamięć i gdybym mógł, celebrowałbym je dniami i nocami. - dodał cicho - Dlatego nie bój się. I nie wstydź się nagości. Nie przy mnie.
Poczekał na jej reakcje i jeśli nie oponowała, zaczął delikatnie odwijać bandaże. Mogło ją to trochę boleć, każdy inaczej odbierał działanie Klątwy.
- Jeśli zaboli, każ mi przestać. - polecił ale nie przestał odwijać.
Musiał się dowiedzieć czy naprawdę ma organizować plecak czy może sobie darować dziwne metody, bo wystarczy poczekać na nowe skrzydła.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Sro 8 Sty - 11:55
Było jej głupio, że Bane musi jej pomagać w czymś takim jak po prostu stanie. I to nie przez to, że ma coś z nogami czy, że jest aż tak słaba. To prawda, że była osłabiona, ale nie aż tak, żeby nie mogła prosto ustać. Bała się odrastania, ale jednocześnie nie mogła się na nie doczekać. Skrzydła na pewno jej pomogą. Chciała to mieć już za sobą i wiedzieć czy będą takie same. Czy nie będą uszkodzone, brzydkie...bała się tego i to bardzo, ale nie przyznawała się do tego.
Gdy Bane odprowadził ją do łóżka, wiedziała, że chyba sobie nie poradzi - chyba nie poszło mi najlepiej co? - zapytała smutno, unikając jego wzroku. Było jej po prostu wstyd. W końcu uważała się za dorosłą, mimo swojego młodego wieku. Znów podrapała się po uchu - Bane? Dałbyś radę zrobić coś z tym uchem? Swędzi mnie... - Julia jeszcze się nie widziała z lustrze, nie wiedziała czemu ucho w ogóle ją swędzi. Ale było to denerwujące....i to bardzo.
Przytaknęła głową na pytanie o zgodę na obejrzenie pleców. Nie miała nic przeciwko. A przy okazji pewnie sprawdzi czy rany dobrze się goją. Wiedziała, że jej nie wyleczył po usunięciu, więc tak przynajmniej będzie trochę spokojniejsza o to.
Zaśmiała się, słysząc jego tłumaczenie - wiem skarbie - powiedziała cicho i syknęłam gdy dotarł już do ostatniej warstwy bandaży, tej, która miała już kontakt ze skórą.
Nagle poczuła się słabo. Zaczęła oddychać przez usta i zbladła bardziej niż do tej pory. Zakręciło jej się w głowie. Pod skórą pasożyt chyba wyczuł, że droga na zewnątrz została otwarta, że nie ma ograniczenia pod postacią mocnych bandaży, które uciskały rany, które teraz jakby się otworzyły i zaczęły krwawić.
Bolało, ale jednocześnie wszystko poza tymi miejscami było znieczulone - jak to wygląda? - zapytała po czym jęknęła z bólu, a jej plecy i czoło pokryły się kropelkami potu - Bane...odsuń się...proszę - powiedziała, a mężczyzna mógł zobaczyć jak rany powiększają się, a w nich widać było pióra, w jednej perłowe, takie jak dawniej, w drugiej rude, obie pokryte posoką dziewczyny.
Julia opadła na łóżko, dysząc ciężko i zaciskając zęby. Zacisnęła palce na czystej pościeli i krzyknęła, gdy nowe skrzydła wystrzeliły z jej pleców, opryskując również lekarza czerwoną posoką.
Skrzydła były trochę mniejsze niż te, które miała wcześniej. Ale nikt nie powiedział, że jeszcze nie będą rosnąć. Znacząca różnica była jednak w kolorze. Prawe skrzydło miało takie same jak stare. Perłowy, przechodzący przez złoty do rudego. Drugie za to jest rude, które przez złote przechodzą w perłowe końcówki. Dodatkowo na ich szczycie widniały białe pazury, po jednym na każdej kończynie. Nie było one zbyt wielkie, ale na pewno były czymś nowym.
Dziewczyna cała drżała, pokryta potem i krwią. Pióra lepiły się od posoki, dodatkowe kończyny opadły na boki. Nie były jeszcze zdolne do ruchu. Z oczu ciekły jej łzy. Była wyczerpana. Obolała. Nie wiła się jednak tak jak poprzedniego dnia. Ale zdaje się, że najgorsze już było za nią...

Odrastanie skrzydeł 20/30

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Czw 9 Sty - 11:17
Kiedy zapytała go o ucho, spojrzał na nie. Właściwie rzadko kiedy zwracał na nie uwagę, dla niego Julia była dziewczyną bez doczepów. Kojarzyły mu się z Gipingiem i tym co jej zrobił, a tego nie zapomni pewnie do końca życia, mimo iż były to jej wspomnienia.
Faktycznie z uchem bylo coś nie tak, było naderwane. Nie lała się z niego krew ale pewnie swędziało ze względu na gojenie.
Wyciągnął rękę i chwycił koniuszek, po czym z pomocą mocy, uleczył rankę. Nie miał możliwości by odtworzyć tkankę, dlatego Tulka będzie musiała niestety paradować z jednym uchem...wyszczerbionym.
Nie skomentował jednak wyglądu, bo jemu było obojętne jak wyglądała. Darzyl ją uczuciem i nie zapowiadało się na to, by zmienił zdanie z powodu wizerunku. No chyba, że postanowiłaby zostać chłopcem.
- Gotowe. Nie powinno już swędzieć. - podsumował i zabrał się za odwijanie opatrunków.
Bolało, widział to po jej zachowaniu. Nie bardzo miał jak jej ulżyć bo zwyczajnie musiał sprawdzić w jakim stanie są jej plecy. Postanowił milczeć, żeby tylko nie dodawać jej nerwów.
Kiedy zobaczył rany po skrzydłach, skrzywił się. Gdy zapytała, nie odpowiedział od razu. Nie chciał jej kłamać ale i nie chciał mówić prawdy. Jej plecy wyglądały paskudnie.
Rany jakby w ogóle nie chciały się goić, mimo skrupulatnego przygotowania, mimo operacji i perfekcyjnego szycia. Nie wiedział co powiedzieć... ale wiedział, że musi powiadomić Jana. Skonsultować to z nim, bo może on znajdzie jakieś rozwiązanie? W końcu to on w większej części usuwał dodatkowe kończyny.
Zmarszczył brwi kiedy kazała mu się odsunąć. Nie bardzo rozumiał dlaczego miałby to zrobić. Odchylił się lekko w bok by na nią spojrzeć.
- Co? Niby czemu miałbym... - zapytał ale urwał w połowie, bo zobaczył jak z ran robią się wielkie otwory. Powiększyły się do naprawdę sporych rozmiarów i zaczęły krwawić.
Przeklął cicho, zaskoczony takim obrotem wydarzeń a kiedy Julia opadła w przód na łóżko i chwyciła pościel, znowu poczuł się beznadziejnie bezradny.
- Czekaj, zaraz ci pomogę. - wyksztusił i już miał wstać i lecieć po pomoc, kiedy Opętana krzyknęła rozdzierająco a z wielkich ran... doslownie wystrzeliły w powietrze pierzaste skrzydła. Nowe skrzydła.
Krew trysnęła na jego twarz, włosy, koszulę i na pościel. Kilka kropel spadło również na ścianę, tworząc makabryczny obraz. Bane zamarł i z szeroko otwartymi oczami, po prostu patrzył na dziewczynę. Czerwone krople skapywały mu po policzkach niczym łzy.
Dyszała, ledwo żywa ale... Poczuł bijący od niej spokój. Czyżby dzisiaj nastąpił jakiś przełom? Może to i lepiej, że te skrzydła wyrosły tak nagle. Oszczędzi jej to bólu.
Mógł się mylić, bo przecież sam nie był Opętańcem, nie wiedział jak to działa. Odczekał chwilę po czym wstał i obszedł ją by znaleźć się przed nią. Usiadł na łóżku i uniósł ją ostrożnie, a następnie po prostu przytulił.
- No już. - powiedział czule - Już po wszystkim. - dodał - Nie powiem, dość... zaskakujący widok. No i wyglądamy jakbyśmy wrócili z wyjątkowo krwawej wojny. - chciał odwrócić jej uwagę żartując - Ale sądzę, że już po wszystkim i teraz będzie tylko lepiej.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Czw 9 Sty - 12:35
Westchnęła, czując znajome ciepło i uśmiechnęła się delikatnie - dziękuję, robiło się irytujące - powiedziała. Widać było, że to była wielka ulga. Poruszyła kilka razy uchem, ale jeszcze ani razu nie podniosła ich w pełni w górę. Cały czas były przyklapnięte, ale była zmęczona, więc nie było to raczej nic dziwnego.
Nie odpowiedział na pytanie, a Tulka skuliła się, zgarbiła. To nie wróżyło nic dobrego. Zamilkła i dała mu rozbić swoje rzeczy. Było jej strasznie słabo, a plecy zaczynały boleć.
Słysząc jego pytanie, spojrzała na niego blado - proszę - wykrztusiła cicho, a w jej oczach było widać błaganie. Nie wiedziała jak odrastanie będzie wyglądać, ale miała wrażenie, że jej plecy zaraz eksplodują. To nie było ani trochę przyjemne.
Nie usłyszała nawet jego kolejnych słów. Ból wszystko zagłuszył. Ledwo słyszała i prawie nic nie widziała. Zrobiło jej się ciemno przed oczami tuż przed ostatecznym wybuchem.
Oddychała ciężko, drżała. Krew skapywała jej z pleców. Czuła pulsowanie w miejscach, z których wyrastały dodatkowe kończyny. Instynktownie próbowała nimi poruszać, ale tylko lekko drżały, nie miała nad nimi kontroli.
Wtuliła się w mężczyznę, ale wyglądała jakby zaraz miała zemdleć. Była pokryta krwią i do tego blada jak ściana. Oddychała przez usta. Zaśmiała się krótko, z trudem - dobrze, że...jesteśmy tu...a nie u ... Ciebie - powiedziała cicho i z trudem przełknęła ślinę. Oparła czoło na jego barku - niedobrze mi - powiedziała i z trudem powstrzymała mdłości. To jej coś przypominało, ale nie była pewna co. Zakryła usta ręką i starała się nie dodawać kolorów do otoczenia. Jeszcze nie widziała jak wyglądał Bane, jak wyglądał teraz pokój, nadal miała mroczki przed oczami i kręciło jej się w głowie, dlatego oczy miała zamknięte. Spięła się lekko, było widać, że długo nie wytrzyma.

Odrastanie skrzydeł 21/30

Powrót do góry Go down





Jan Sebastian
Gif :
Pokój nr 2 - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Jan Sebastian
Wiek :
35
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
188 cm / 368 kg
Znaki szczególne :
Zaostrzone, trójkątne zęby.
Pod ręką :
Notatnik, pióro.
Zawód :
Ordynator Kliniki.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t393-jan-sebastian
Jan SebastianBlaszany Żołnierzyk
Re: Pokój nr 2
Czw 9 Sty - 22:04
Nowa funkcja, Ordynatora, nie wiązała się właściwie z żadnymi dodatkowymi obowiązkami. Jan Sebastian robił dokładnie to, co poprzednio - dbał o dokumenty, pilnował finansów Kliniki, zarządzał nią... Ale teraz robił to nie na zlecenie van Vyverna. Zmienił się pracodawca i zmieniła się atmosfera. Mimo, iż Bane Blackburn niezaprzeczalnie należał do osób tchórzliwych, zachwianych i ogólnie nierozgarniętych, był nieco sympatyczniejszy. Jego pierdołowatość momentami była wręcz rozczulająca i gdyby Jan lepiej pojął czym są emocje...
Nie. On bardzo dobrze wiedział, czym one są. Po prostu nie brał ich pod uwagę, bo wiedza była cenniejsza. A Bane był jej ciekawym źródłem.

Właśnie był w trakcie spisywania kolejnych dokumentów kiedy usłyszał krzyk. Pióro otrzymane niegdyś od nowego Dyrektora zatrzymało się raptownie a trzymająca je istota uniosła głowę.
Znał ten głos. I doskonale wiedział skąd pochodzi.
Mimo, iż los Julii jako pracownicy był mu obojętny, tak nie mógł przejść obojętnie obok pacjenta a nim właśnie była. Kiedy ją operowali, widział minę Bane'a. Coś podpowiedziało mu, że uratowanie jej będzie ważnym krokiem. Również i dla niego, dla Jana Sebastiana.
Zamknął pióro i wstał. Chwyciwszy kitel, wyszedł z pokoju i skierował kroki w stronę sali w której leżała. Chciał sprawdzić co się stało.
Idąc, założył białe ubranie. Mijając kilka Marionetek bez twarzy, spojrzał na nie beznamiętnie. One natomiast spuściły głowy ulegle i nie przerywając swoich prac, zniknęły mu z oczu.
Jako Ordynator nie musiał pukać, dlatego też do sali wszedł od razu, nie czekając na zaproszenie czy jakikolwiek inny znak.
To co ujrzał było fascynujące. Siedząca na łóżku Julia ociekała krwią. Przytulający ją Dyrektor był cały nią uchlastany. Podobnie jak pościel, ściana i meble.
Jan poprawił okulary i podszedł do nich, przyglądając się obrazkowi i szacując w głowie koszty prania i czyszczenia zabrudzonych powierzchni.
- Dzień dobry. - przywitał się beznamiętnie - Usłyszałem krzyk. Ale już wiem, z jakiego powodu. - dodał i spojrzał na uwalane we krwi skrzydła - Dość zaskakujący widok, biorąc pod uwagę, że nie dalej jak kilkanaście godzin temu straciłaś poprzednie. Chyba powinienem pogratulować, chociaż przyznam, że ten moment nie jest ku temu odpowiedni. - przeniósł spojrzenie czerwonych oczu na mężczyznę - Witam pana, Dyrektorze. Nie sądzi pan, że czułości w takich okolicznościach są nieco... Niehigieniczne? - zapytał - Bez obrazy, Julio. - dodał od razu na znak, że nie miał nic złego na myśli.
Przez chwilę patrzył na nich z kamienną twarzą.
- Skoro już tu jestem, to może przedstawię wyniki badań. - zakomunikował - Wygląda na to, że ręka pacjentki została potraktowana magią i to uniemożliwia wyleczenie jej za pomocą mocy. Nie jest to jednak zła wiadomość, bowiem mimo tej niedogodności, złamana kość jest w dobrym stanie co poskutkuje całkiem szybkim powrotem do zdrowia. - wyjaśnił - Reszta obrażeń jest, że tak powiem, symboliczna i nie ma obaw co do gojenia. - spojrzał na skrzydła - Lecz widzę, że sytuacja nieco się zmieniła. Wracając do raportu... Pacjentka nie cierpi na nic zakaźnego, wyniki badania krwi nie są najlepsze ale to wina ogólnego stanu ciała. - utkwił wzrok w twarzy Julii i przez jego marionetkowe lico przebiegł jakby... cień uśmiechu. Ale czy to możliwe?
- Słowem: będziesz żyć. - skwitował - Oto dobra nowina którą przynoszę. Oczekuję pochwały. - dodał.
Czy on właśnie zażartował? Bane kiedyś powiedział mu, by ostrzegał ale jaka to byłaby zabawa, gdyby za każdym razem ogłaszał, że zamierza to zrobić?
Żadna. A tak, będzie mógł cieszyć się z głupich min słuchających.
To dopiero zabawne.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach