Pokój nr 2

Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Pią 10 Sty - 10:33
Ostatnimi czasy działo się dużo i szybko, co Bane'owi wcale się nie podobało. Owszem, kiedyś prowadził dość intensywne życie - rozbijał się po ekskluzywnych barach, chadzał na bankiety, organizował sobie przejażdżki i kilka razy nawet brał udział w ulicznych wyścigach nocą. Ale tamte czasy się skończyły, tamten Bane odszedł bezporwotnie wraz z pierwszym specyfikiem podanym przez MORIĘ.
Przytulał dziewczynę i pozwalał jej się uspokoić. Wyglądało na to, że bedzie potrzebowala czasu żeby zupełnie dojść do siebie. Miał nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczy pewną siebie, zaradną dziewczynę. A może ona nigdy taka nie była tylko on, niczym przez różowe okulary, chciał ją taką widzieć? Ciężko powiedzieć.
Kiedy powiedziała, że jest jej niedobrze, puścił ją i wstał. Z szafki stojącej przy łóżku wyjął metalową miskę w kształcie nerki, specjalnie przeznaczoną na takie okazje i wrócił do Julii, przystawiając jej ją pod nos.
Nie komentował nudności, było to normalne i nie chciał by poczuła się wyśmiana czy napiętnowana.
I oczywiście obrazek nie mógłby pozostać w takiej postaci, bo musiało się w nim pojawić coś niespodziewanego. Jeden niepasujący element, który mimo wszystko w jakiś dziwny sposób dopełniał dzieła.
Jan Sebastian.
Kiedy Marionetka wkroczyła do środka, białowłosy spojrzał na nią unosząc lekko brwi. Wyjaśnienie przyszło zaraz po tym, bo Jan, jako przykładny służbista, zawsze od razu komunikował po co przylazł. Może to i lepiej.
Bane spodziewał się buty i chamstwa, zwyczajowego dla tej istoty, a jednak Jan zachowywał się w miarę neutralnie. Owszem, wyraził zaskoczenie (mimo iż jego morda pozostała jak zwykle nieruchoma) ale wyglądalo na to, że nie ma złych intencji w wizycie.
Blackburn spojrzał na Julię i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. Miał nadzieję, że dziewczyna nie odbierze słów czerwonookiego negatywnie. Ordynator po prostu...nie potrafił inaczej.
- Dzień dobry. - przywitał Jana - Owszem, jest niehigieniczne, ale w tym momencie wskazane dla dobra pacjentki. Powiadom o wypadku serwis sprzątający. - skwitował, kończąc dyskusję. Powoli uczył się jak urywać takie rozmowy.
Wysłuchał raportu jednocześnie pilnując Julii, w razie gdyby zaczęła wymiotować. Jeśli to nastąpiło, podtrzymał naczynie jedną ręką, drugą zaś jej głowę, kładąc dłoń na czole. Była osłabiona ale w tych okolicznościach miała do tego pełne prawo.
Przerzucił wzrok na Sebastiana kiedy powiedział ostatnie zdanie. Cisnął w jego stronę gromy, bo Marionetka wybrał nienajlepszy moment ale ostatecznie nic nie powiedział. Ten facet... trzeba było przywyknąć do jego sposobu bycia. Był ironiczny i szczery aż do bólu. No i nie wiadomo było kiedy drwi, kiedy żartuje.
- Pięknie. - powiedział zdawkowo - Gdybym miał przysmaki, dostalbyś całą garść. - dodał ze złośliwym uśmieszkiem. Nie krył relacji jaka ich łączy i nie gryzł się w język ze względu na złośliwości, bo Julia i tak wiedziała jak to wszystko wygląda.
- I jak? Troszkę lepiej ci? - zapytał cicho dziewczynę, zerkając na jej twarz.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Sob 11 Sty - 0:58
Prawie zaraz po tym jak Bane podłożył jej miskę, zaczęła wymiotować. Naprawdę z trudem to wcześniej wstrzymywała. Nie trwało to jednak zbyt długo, w końcu w żołądku miała tylko dzisiejsze śniadanie, które też nie miało kiedy się strawić. Oddychała ciężko, ale zrobiło jej się trochę lepiej. Odsunęła lekko rękę lekarza, by nie mieć pod nosem własnych wymiocin. Jeszcze tego brakowało by znów zwymiotowała tym razem przez zapach pochodzący z miski.
Słysząc, że ktoś pojawił się w pokoju, spojrzała w kierunku drzwi - niektórym wyrastają nawet od razu - powiedziała tylko cicho. Sama nie wiedziała czemu. Ale nie spodobał jej się sposób mówienia mężczyzny. Co z tego, że po kilkunastu godzinach już jej skrzydła odrosły? I tak nie mogła nimi ruszać, ale może chociaż trochę pozwolą jej się sprawniej poruszać, bo jak było widać kilka chwil temu, bez nich nie jest w stanie zrobić nawet kilku kroków. Ba! Za bardzo nie jest w stanie nawet ustać. Teraz powinno być o wiele lepiej.
Gdy Bane na nią spojrzał, sama skierowała wzrok w jego kierunku? - kto to jest? - zapytała niepewnie - wiem...że go znam, ale nie umiem dopasować imienia, przepraszam - przyznała smutno, dość cicho, ale jeśli Marionetka słuchał uważnie, mógł usłyszeć wszystko. Julia doskonale zdawała sobie sprawę, że wiele rzeczy nie pamięta, ale skoro nie do końca wiedziała co pamięta, a co nie to nie była w stanie o wszystko zapytać. Nawet za bardzo nie miała na to siły.
Słuchając raportu spojrzała na swoją zagipsowaną rękę. Czyli Bane jej nie uleczy? Ona też tego nie zrobi....teraz nawet nie miała sił by sprawić, żeby jej uszy czy ogon zniknęły, a co dopiero mówić o leczeniu. Ciekawe jak długo będzie dochodzić do siebie...ile zajmie leczenie tej ręki w naturalny sposób. Nawet za bardzo nie wiedziała co jej w nią było....coś z kością, pewnie tutaj była postrzelona...
Za bardzo skupiła się na rozmyślaniu by wyłapać żart Ordynatora. Dopiero pytanie Blackburna zwróciło jej uwagę. Przytaknęła głową - lepiej...ale...robi mi się strasznie zimno - przyznała. Siedziała w samych majtkach, pokryta krwią, która jeszcze nie do końca przestała cieknąć z ran. W miejscach, gdzie były większe, nadal spływało kilka kropel. Zamknęła oczy i oparła głowę o Białowłosego. Tak bardzo chciałaby wejść pod kołdrę i przytulić się do niego. I tak zasnąć...bezpieczna i kochana....

Odrastanie skrzydeł 22/30

Powrót do góry Go down





Jan Sebastian
Gif :
Pokój nr 2 - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Jan Sebastian
Wiek :
35
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
188 cm / 368 kg
Znaki szczególne :
Zaostrzone, trójkątne zęby.
Pod ręką :
Notatnik, pióro.
Zawód :
Ordynator Kliniki.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t393-jan-sebastian
Jan SebastianBlaszany Żołnierzyk
Re: Pokój nr 2
Pon 13 Sty - 20:27
Jan Sebastian cały czas przyglądał się tej osobliwej dwójce. Nie żywił względem żadnego z nich absolutnie żadnych uczuć i ich los był mu obojętny, ale na ten moment stanowili ciekawy obiekt obserwacji.
Julia Renard wyglądała jak siedem nieszczęść. Marionetka widziała w swoim zyciu wiele - wielu pomasakrowanych ludzi, zniszczonych wojną czy samym zyciem. Ale ta dziewczyna miała w sobie coś... Była złamana. Nie miał zbyt dobrej intuicji jeśli szło o istoty żyjące, ale gdyby ktoś zapytał go o zdanie, co zapewne nigdy nie nastąpi, powiedziałby, że jest w niej jakiś inny pierwiastek. I nie chodziło wcale o nowe skrzydła czy naderwane ucho.
Skinął głową kiedy poinformowała go o czasie wyrastania skrzydeł. Przeniósł spojrzenie czerwonych oczu na Dyrektora i przez chwilę przyglądał mu się z zaciekawieniem.
Bane był cudownie niezmienny. Nawet jeśli wmawiał sobie, że jest silniejszy, bardziej ogarnięty, to nadal pozostawał tym samym chwiejnym bytem, co na początku. Oczywiście z racji zmiany hierarchii, Jan szanował go i sluchał jak diabel grzmotu, ale jego zdanie na temat białowłosego nie uległo wielkim zmianom. Owszem, Cyrkowiec potrafił zaskoczyć ale w ostatecznym rozrachunku, pozostawał cały czas ten sam.
Przeniósł wzrok na dziewczynę kiedy ta pochyliła się ku Dyrektorowi i zadała pytanie. Marionetka nie miała wybitnie dobrego słuchu, mimo to usłyszała słowa, bo Julia ich nie kryła.
Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. A więc miała zaniki pamięci? Ciekawe i warte zbadania! Postanowił wykorzystać tą wiedzę i podrążyć temat, oczywiście w miarę możliwości.
- Nazywam się Jan Sebastian i jestem Ordynatorem Kliniki. - powiedział i uklonił się lekko. Już chciał wypytać pacjentkę o jej problemy z pamięcią, kiedy uzyskał odpowiedź od Dyrektora i jego zapał nieco opadł. A raczej został zgaszony.
Jak by nie patrzeć, Bane był teraz nad nim. Miał władzę. Dlatego Jan nie zamierzał dyskutować i skinął głową. Szybko poinformował personel by przysłano kogoś do uprzątnięcia sali, sam jednak nie ruszył się z miejsca.
Patrzył na skrzydlatą, czekając na Marionetki bez twarzy. Gdy wreszcie zjawiła się obsługa pchając wózek z przyborami potrzebnymi do sprzątania, sięgnął ku niemu i chwycił czystą, jałową gazę i małą buteleczkę z środkiem odkażającym.
- Jeśli można... Ze skrzydeł płynie krew. Zatamuję ją i oczyszczę rany. - powiedział i jeśli dostał pozwolenie, podszedł do łóżka i usiadł w miejscu z którego będzie miał łatwy dostęp do skrzydeł.
Jan Sebastian może i nie należał do najmilszych osób po słońcem, ale bywał użyteczny. I znał swoje miejsce w szeregu, dlatego jeśli Dyrektor jest zajęty przytulaniem a druga Marionetka ścieraniem krwi ze ściany, on zajmie się ranami.
Przecież nie można pozwolić by pacjentka zmarła, prawda?

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Sro 15 Sty - 20:44
Obecność Jana sprawiła, że zaczął się czuć niezręcznie. Jako Dyrektor Kliniki nie musiał się tłumaczyć ze swoich poczynać, ale taka jawna poufałość względem Julii, obecnie pacjentki, mogła być źle odebrana. Białowłosy czuł się tak, jakby swędziała go cała skóra, całe ciało. Czuł dyskomfort związany z pojawieniem się Marionetki.
Puścił dziewczynę i odsunął się od niej nieco. Już miał wyjaśnić kim jest okularnik kiedy Jan sam postanowił to zrobić. Może to i lepiej? Skoro utraciła część wspomnień, może zapoznanie się z nim na nowo sprawi, że będą między nimi lepsze relacje.
Kiedy pojawił się pracownik z wózkiem, Bane wstał i postawił na blacie 'pojazdu' medyczną miskę z jej zawartością. Nie zamierzał się tym dłużej zajmować, bo w końcu kto lubi się babrać w wymiocinach? Choćby nie wiadomo jak bardzo ją kochał, nie wytrzyma długo przy tym co przed chwilą zostawiła. Węch miał naprawdę czuły.
Obserwował dziewczynę badawczo. Wiedział, że jest osłabiona i najlepiej, żeby położyła się spać ale jakoś... ciężko mu było ją teraz zostawić.
Miał wielką nadzieję, że jej się polepszy bo już nie mógł się doczekać zobaczenia jej domu. Trochę ubodło go to, że mu o nim nie powiedziała, ale nad gniewem zwyciężała zwykła ciekawość. Czy dom był duży? Dobrze oświetlony? A może był jak te pałace Upiornych - ciemny jak piwnica? Czy miał już meble? Ile pokoi? Czy...
Nie, dość. Na to przyjdzie czas.
Z zamyślenia wyrwało go pytanie Jana. Spojrzał na niego podejrzliwie ale Marionetka najwidoczniej nie miał żadnych ukrytych zamiarów, dlatego twarz Bane'a złagodniała.
- Jeśli pacjentka wyraża na to zgodę. - powiedział, dając jej możliwość zdecydowania. Faktycznie, rany na plecach należało opatrzeć.
Marionetka sprzątająca w tym czasie zmyła krew ze ścian i mebli. Tuż przed jej wyjściem Dyrektor zaczepił ją i poprosił o dostarczenie kroplówki.
- Albo masz takiego pecha, albo po prostu lubisz być kłuta. - wyszczerzył się do Julii w nieco złośliwym uśchmiechu - Wolałbym mimo wszystko tą drugą opcję, bo mam na nią wpływ i mogę ci w razie czego wybić głupoty z głowy. - dodał z uśmiechem - Ale nad pechem też popracujemy. - puścił do niej oczko.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Sro 15 Sty - 21:16
Nie spodobało jej się to, że się od niej odsunął, ale nic nie powiedziała. Wiedziała, że przy innych nie mogą być tak blisko, w szczególności, że teraz robiła za Pacjentkę, więc postanowiła tego nie komentować.
Spojrzała na Marionetkę i przytaknęła mu - dziękuję...już pamiętam i przepraszam - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Nie do końca pamiętała ale te informacje o wiele bardziej rozjaśniły jej sytuacje. Wiedziała, że zajmował się Banem, że nie przepadała za nim, że mieli jakiś epizod wcześniej, ale nie do końca pamiętała o co poszło i w jakim sensie zajmował się Białowłosym, ale teraz czuła, że przypomni sobie to z czasem. Teraz nie czuła się na siłach, żeby nad tym rozmyślać.
Spojrzała niepewnie na nową Marionetkę, ale przypomniała sobie, że to i tak tylko pracownicy bez twarzy więc mało prawdopodobne, że będzie ją oceniać, a przynajmniej taką miała nadzieję.
Słysząc pytanie Jana Sebastiana spojrzała na Cyrkowca, ale po jego odpowiedzi przytaknęła głową, wyrażając zgodę na to by Ordynator opatrzył jej plecy. Coś jej mówiło, że nie będzie to przyjemne, dlatego spięła się, gdy za nią usiadł.
Spojrzała na lekarza i uśmiechnęła się przepraszająco - dobrze wiesz, że nie lubię być kłuta...niestety mam pecha - przyznała wzdychając. Naprawdę robiło jej się strasznie zimno.
Stękała cicho i krzywiła się, gdy Ordynator oczyszczał jej rany. Szczypało i to bardzo, ale nie było to takie straszne jak samo wyrastanie nowych kończyn.
Zwierzaki siedziały schowane pod drugim łóżkiem. Widać było, że się denerwują. Levi w końcu wskoczył na jej kolana i z jego paszczy uleciało troszkę dymu. Zrobił się dzięki temu cieplejszy, a Julia westchnęła czując miłe ciepełko na swoich kolanach. Zaczęła go głaskać, chcąc się uspokoić, w szczególności, że po chwili stęknęła znów głośniej, a skrzydła trochę urosły. Chyba jeszcze nie koniec jej cierpienia, ale wyglądało na to, że to nie będzie już takie straszne. Całe szczęście.

Odrastanie 23/30

Powrót do góry Go down





Jan Sebastian
Gif :
Pokój nr 2 - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Jan Sebastian
Wiek :
35
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
188 cm / 368 kg
Znaki szczególne :
Zaostrzone, trójkątne zęby.
Pod ręką :
Notatnik, pióro.
Zawód :
Ordynator Kliniki.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t393-jan-sebastian
Jan SebastianBlaszany Żołnierzyk
Re: Pokój nr 2
Czw 23 Sty - 23:16
Czekał na sygnał i kiedy go otrzymał, zabrał się za oczyszczanie ran na plecach dziewczyny. Na chwilę całkowicie wyłączył się z rozmowy, nie słuchał i nie zastanawiał się nad niczym konkretnym. Skupiał wzrok na krawędziach dziur, przecierał je, czyścił.
Krew w zasadzie była wszędzie i Marionetka która przybyła by to zetrzeć musiała się trochę namęczyć. Dobrze, że podobnie jak Jan, nie używała obecnie mózgu.
Nie zwracał uwagi na zachowanie Julii bo wiedział, że ból jest nieodłącznym elementem takich zabiegów. Opętana nigdy nie należała do najbardziej wytrzymałych i miała skłonności do przesadzania, przynajmniej jego zdaniem. Póki jednak nikt nie pytał go o opinię, milczał.
Wprawnymi dłońmi manipulował przy ranach. Rudowłosa mogła wyczuć lekkie szczypanie środka odkażającego ale nie same palce Jana. Nie chwalił się tym przed nikim, ale potrafił naprawdę dobrze nimi operować. Gdyby jeszcze wysunął dodatkowe ręce... Teraz były mu zbędne.
Dyrektor starał się prowadzić z pacjentką rozmowę ale średnio mu to wychodziło, dlatego, że dziewczyna była zwyczajnie zmęczona. Jan jednak nie zamierzał się wtrącać. Nie jego sprawa.
Kiedy skończył, wstał i spojrzał na dzieło akurat w tym momencie kiedy jej skrzydła zapulsowały dziwnie i powiększyły się odrobinę. Poprawił okulary zaciekawiony zjawiskiem i postanowił, że zapisze obserwację w swoim notatniku. Później. Teraz bowiem należało jeszcze poruszyć jedną ważną kwestię.
- Sądzę, że pacjentce, pannie Renard przyda się urlop. - powiedział patrząc na dziwne stworzenie które umościło się jej na kolanach. Nie przypominał sobie by je kiedykolwiek wcześniej widział. To też musi zapisać.
- W obecnym stanie nie nadaje się do pracy w Klinice. - dodał poważnym tonem i przeniósł spojrzenie czerwonych ślepi na twarz Opętańca - Przygotuję odpowiedni dokument. - dodał po czym ruszył w stronę drzwi. Nie czuł potrzeby dalszego przebywania w tym miejscu.
Pożegnał się kulturalnie i wyszedł, wpierw przytrzymując drzwi Marionetce która skończyła pracę i chciała wyjechać wózkiem.
Jego praca w tym miejscu pozostała skończona. Dyrektor i Julia zajmą się sobą lepiej.

z/t

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Pokój nr 2 - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Pokój nr 2
Nie 26 Sty - 10:45
Julia wyglądała jak siedem nieszczęść. Obolała, zmęczona i blada jak ściana. Mimo to, Bane był spokojny, bo w Klinice była otoczona istotami które jej pomogą. Zaczynając od niego samego, kończąc na Janie, który mimo oschłej powierzchowności, wypełniał swoje obowiązki z należytą precyzją. To on wyratował dziewczynę na sali operacyjnej, Cyrkowiec za bardzo się trząsł.
Kiedy sala została już oczyszczona, odprowadził wzrokiem Marionetkę. Przez chwilę patrzył też na Sebastiana i trawił jego słowa.
- Dobrze. Tak będzie najlepiej. - skwitował wreszcie. Decyzja Ordynatora była logiczna i Bane wiedział, że została podyktowana zwykłym pragmatyzmem. Nikt nie chce być opatrywany czy leczony przez lekarza, który sam wygląda fatalnie.
Odpoczynek dobrze jej zrobi, Julia nabierze sił i kolorów.
Już po wyjściu Marionetek do sali weszła trzecia, pchając ze sobą stelaż z przygotowaną kroplówką. Podprowadziła ją do łóżka Julii i zrobiła miejsce Blackburnowi, po czym niepotrzebna, opuściła salę. Bane nie czekał ani chwili. Bez słowa zabrał się za umieszczenie wenflonu.
- Standardowo: Może zaboleć, ale wytrzymaj. - powiedział cicho i uśmiechnął się lekko do skrzydlatej.
Po aplikacji wstał i poprawił stojak tak, by nie przeszkadzał w swobodnym chodzeniu dookoła łóżka. Nie minęło nawet kilka minut kiedy Tulka zaczęła wyglądać o niebo lepiej.
- Staraj się nie forsować, kochana. - mruknął pochylając się nad nią - Podam ci poduszkę, połóż się na brzuchu. Skrzydła muszą mieć swobodę. - dodał. Ustawił poduszkę po drugiej stronie łóżka i delikatnie pchnął dziewczynę by opadła na brzuch. Pióra skrzydeł nadal były utytłane, ale nie będą mogli ich wyczyścić dopóki jej rany się nie zagoją.
- Nie będę sklepiał twoich ran na plecach, bo nie wiemy, czy w wyniku rozrostu, nie powiększą się. - stwierdził z westchnieniem - Postaraj się zasnąć. Gdy się obudzisz, poczujesz się lepiej. Ja tymczasem idę na obchód, muszę zajrzeć jeszcze do kilku pacjentów.
Dał jej całusa i ruszył ku drzwiom. Zanim wyszedł, odwrócił się do niej i uśmiechnął.
- Jak wyzdrowiejesz, pokażesz mi twój dom. - powiedział pogodnie - Już nie mogę się doczekać. Do później, Lisiczko. - pomachał i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

z/t



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Pokój nr 2 - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Pokój nr 2
Nie 26 Sty - 19:14
I znowu to nazwisko...Renard? Tak znajome, a jednocześnie tak odległe. Czyżby to było jej nazwisko? Nie umiała sobie teraz tego przypomnieć....ech...miała nadzieję, że niedługo jej się to wszystko rozjaśni, bo zaczynało to być nie tyle niepokojące co po prostu wkurzające.
Spojrzała na obu mężczyzn i przytaknęła im głową. Nie miała nic do gadania. Nie była w stanie nawet się skupić na czymkolwiek, a tym bardziej jakby miała robić coś poważniejszego. Wolała nie brać wolnego, ale jak ona by tu mogła pomóc? W żaden sposób by nie dała rady pomóc ani trochę...raczej by przeszkadzała i sprawiała problemy.
Skrzywiła się, gdy Lekarz umieścił w jej ręce wenflon, ale nie skomentowała tego. Spojrzała tylko na zgięcie ręki. Wcześniej została umyta. Skrzydła nadal były brudne, ale chociaż jej skóra była oczyszczona, a pościel zmieniona, więc poczuła się trochę lepiej.
Uśmiechnęła się delikatnie do Bane'a i dała się ułożyć na brzuchu. Nie było to zbyt wygodne przez rękę - nie będę za wiele wstawać - obiecała, wyraźnie wyczerpana po odrastaniu skrzydeł. Poprosiła Białowłosego by je złożył i przykrył ją, bo naprawdę było jej zimno.
Przytaknęła mu głową - mógłbyś mi przynieść jakąś książkę ode mnie z pokoju? Chciałabym mieć coś do roboty - przyznała. Nie wiedziała, czy będzie w stanie czytać, ale zawsze było to jakieś zabezpieczenie, a nie czuła się na siłach, żeby próbować rysować. Jakoś nie miała na to nastroju.
- Dobrze...mam nadzieję, że Ci się spodoba - dodała jeszcze i sama mu pomachała delikatnie. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła, a stało się to tuż po tym jak drzwi zamknęły się za Dyrektorem oraz zwierzakami, które przecież też musiały skorzystać z toalety.

Przez następne dni głównie odpoczywała. Powoli nabierała sił oraz apetytu. Nie jadła za wiele, to się nie zmieniło, ale coraz chętnie napełniała swój brzuch. Co jakiś czas ćwiczyła, by być w stanie chodzić samodzielnie, oraz razem z Blackburnem rozruszała skrzydła, które jeszcze trochę urosły, aż w końcu się zatrzymały. Były widocznie większe, ale jeszcze nie za wielkie dla niej samej. Czuła, że jeszcze trochę musi nad nimi popracować, jeśli chce móc znów z nich korzystać tak jak dawniej.
Przeczytała kilka książek, bardzo nie lubiła siedzieć sama. Levi prawie nie opuszczał jej na krok, nie licząć chwil gdy musiał iść jednak się trochę przewietrzyć, ale nie było to zbyt częste, albo starał się wymykać, gdy razem z Julią siedział Bane, albo jej ojciec, by zawsze miała kogoś, kto będzie miał na nią oko.
W międzyczasie zaopatrzyła się w nowego Stworka. Pewnej nocy, gdy nie mogła spać, a od jakiegoś czasu zauważyła, że coś podjada jej żelki, o które poprosiła Bane'a. Co prawda nie był zadowolony, ale naprawdę chciała mieć tylko coś do roboty. Nie podejrzewała zwierzaków, bo wiedziała, że nie jadłyby słodyczy, nie takich. Pewnej nocy odkryła pewne prawie czarne, mechate stworzonko, z turkusowymi przebłyskami. Pajączek, bo tym właśnie było to zwierzątko, podjadało jej żelki! Jakoś nie mogła w to uwierzyć. Zaskoczona, zrzuciła przypadkiem książkę, którą pajączek jej...przyniósł! Szybko się oswoił gdy zaczęła go częstować słodkościami. Nadała mu imię....Bon-Bon. Był naprawdę bardzo pomocny, jeśli chodziło o przenoszenie jakiś przedmiotów, nawet naprawdę ciężkich!
W końcu po (dla niej) bardzo długim czasie, pozbyła się gipsu. Nadal ręka ją bolała, nie była w pełni zagojona, ale Bane uznał, że czas by zacząć ją ćwiczyć, oczywiście nie mogła jej forsować, co jak na razie nie było zbyt możliwe, bo za bardzo jeszcze nie umiała nią ruszać.
Zbliżał się dzień, gdy mieli ją wypisać do domu. Nie mogła się doczekać, aż będzie mogła w nocy wtulić w ukochanego i zasnąć razem z nim. Tutaj to nie było możliwe, a uznał, że lepiej, żeby została na sali, by mógł ją odwiedzać w trakcie obchodów.
W końcu nadszedł ten wieczór. Czekała, aż Dyrektor skończy zmianę, po czym z jego pomocą ubrała się. Nadal nie ruszała za bardzo skrzydłami co bardzo jej utrudniało zadanie.
Gdy zapowiedział, że są gotowi do drogi, z lekką pomocą ruszyła do wyjścia, wołając wszystkie zwierzaki, razem z Wredotkiem.
Szła pod rękę z ukochanym, by nadal ją asekurował, gdyż nie ufała sobie jeszcze w pełni. Gdy tylko dotarli do powozu, zaczęła się dziwnie denerwować, tym, że pokaże mu w końcu gdzie mieszka...co powie na to miejsce oraz na jego historię....jak zdobyła to miejsce? Że w ogrodzie ma grób...oraz na namalowane cienie na ścianach salonu oraz jej małego warsztatu.

ZT

Odrastanie skrzydeł 24/30

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach