Gwiezdna Posiadłość

Bane
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Rozmowa dwóch kochanków była całkiem zabawna i mimo iż Bane nie dał po sobie poznać, że całkiem nieźle się bawi, tak było w istocie. Obserwował dwójkę korzystając z chwili i przełączając mózg na tak zwane "stand by". Słyszał ich, mało tego nawet słuchał, jednak czuł się tak, jakby oglądał telenowelę brazylijską. Nie przerywał im tylko dlatego, że ostatecznie byli u siebie a to on był gościem.
Czy on i Tulka też kłócili się w taki sposób? Nie, miał wrażenie, że ich spory, jak już się pojawiały, były bardziej...bolesne. Niejednokrotnie powiedział coś, czego nie powinien i później żałował. Julia natomiast potrafiła strzelić takiego focha, że aż słabo się robiło. A jednak byli razem i chyba... tak, chyba byli szczęśliwi. Ta rudowłosa, pyskata, skrzydlata istotą ze skłonnością do pakowania się w kłopoty sprawiała, że serce Cyrkowca biło szybciej. Złe to brzmi, lecz on już wtedy gdy spotkali się na placu zabaw wiedział, że Lisiczka będzie dla niego kimś wyjątkowym.
Westchnął cicho, bardziej do swoich myśli niż jako komentarz do rozmowy mężczyzn. Opisu zapachu nie skomentował, jedynie zmrużył nieufnie oczy.
Nie znał ani jednego imienia jakie wymienil Erishi, toteż nie wtrącał się w wymianę zdań. Dopiero kiedy Mefisto wyraził swoją opinię na temat komentarza medyka, Bane wzruszył ramionami.
- Nie znam was na tyle dobrze, by was nie szufladkować. - powiedział z rozbrajającą szczerością - Być może już jutro będę miał o was jeszcze lepsze zdanie. Czas pokaże, wspólne picie rozsupła języki. - dodał, uśmiechając się do mężczyzn pogodnie.
Zapowiedź podania kawy i reakcja Welesa sprawiły, że Bane mruknął mu porozumiewawczo okiem. Był dobrej myśli w kwestii dogadania się. Wiedział, że sam nie jest łatwy w obyciu, dlatego też innym ciężko go polubić, ale był dobrej myśli.
- Zrozumcie moją ostrożność. - skwitował - Jestem prostym lekarzem, dodatkowo nie urodziłem się w tym świecie i wszystko do czego doszedłem zawdzięczam kilku osobom które mi zaufały i sobie samemu. Nie boję się szlachty, ale biorę pod uwagę ich władzę nad wszystkim co mnie otacza. - powiedział w celu wyjaśnienia swojego podejścia do arystokracji. Nie miał pojęcia jakie rasy reprezentują, bo nawet rogaty Weles mógł być przecież jakimś mieszańcem, dlatego też wolał zachować dystans i zachowywać się w miarę grzecznie. Jak na siebie.
Kocur który wparował do pomieszczenia nasyczał na niego, na co Bane zareagował skrzywieniem. Zwierzęta różnie na niego reagowały, głównie przez zapach, ale tak otwarta wrogość była po prostu nieprzyjemna. Cyrkowiec jednak nie skupiał się na nim dłużej niż było to potrzebne a gdy Erishi wygłosił komentarz, medyk tylko wzruszył ramionami.
Na zaproszenie uniósł się w fotelu by wstać lecz w tym samym czasie mebel ruszył się, sprawiając że mężczyzna klapnął na siedzisko. Słowa Mefisto potwierdziły, że fotel jest skłonny znieść go na miejsce biesiady.
Białowłosy uśmiechnął się ale wstał, poprawiając ubranie.
- Aż tak niedołężny nie jestem. - powiedział ze złośliwym uśmieszkiem po czym poklepał oparcie fotela - Oszczędzaj siły na później. Jak będę śpiący, dam znać. - dodał żartobliwie i podążył za gospodarzami, kierując się w stronę pomieszczenia w którym rozstawiono posiłek.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Gwiezdna Posiadłość
Nie 12 Cze - 20:51
Czy Erishi często zastanawiał się na trafnością swoich słów lub też założeń? Nie. Z góry przyjmował, iż ma rację lub przynajmniej częściową rację, więc nawet przez myśl mu nie przeszło, że Mefisto mógłby po prostu nie chcieć robić smokowi przykrości z czystej życzliwości. Zinterpretował sytuację tak, jak chciał. Czyli tak, jak zwykle. Wielu pewnie mogłoby się zastanowić, jakim cudem on jeszcze żyje, jak udało mu się nie narobić sobie armii wrogów. Chyba tylko czystym szczęściem. Lub może za sprawą przeznaczenia – gdyż los miał co do niego inne plany.
Nie skomentował słów o słodyczach. Bo cóż miał powiedzieć? Że nie mógł się powstrzymać? Lubił piec, lubił sprawiać innym przyjemność. Taką był personą. Można by powiedzieć, że jest jak te wszystkie babcie, które wciskają w swoje wnuczęta jedzenie, nawet jeżeli nie są w stanie nic przełknąć.
Zgadzał się z Mefisto. Słowa medyka były krzywdzące i zdecydowanie nieprzyjemne. Zdążyli mu już pokazać, że raczej nie należą do typowej grupy jego pacjentów, więc skąd takie założenia?
- Cudotwórcą? Nie. Raczej nieszczęśnikiem, który został ponownie skazany, na słuchanie naszych kłótni, za które szczerze cię przepraszam Bane  – pokręcił głową z dezaprobatą do samego siebie. – To w ramach przeprosin, mój drogi – powiedział kowalowi i skierował wzrok na cyrkowca. Przysłuchał się jego słowom o byciu z innego świata, o konieczności uważania na tych, którzy tutaj sprawują władzę.
- Ach, widzisz, myślę, że znajdziemy wspólny język. Też nie pochodzę z tego świata, więc wierzę, że będziemy mogli porozmawiać o naszych doświadczeniach – posłał mu lekki uśmiech. – Nie bywam często w Świecie Ludzi, ale sądzę, że jeżeli będziesz chciał dowiedzieć się czegoś nowego, czegoś w miarę bieżącego; mogę pomóc.
Nie miał pojęcia, czy Bane ma kogoś z kim może porozmawiać o Świecie Ludzi. Nie wiedział również, czy ma jakieś potencjalne kontakty, lub też sam jakoś podróżuje, by wciąż mieć aktualne informacje. Ba, czy w ogóle chce takowe posiąść!
- Dobrze więc, będę trzymać Aterlotha z daleka lub też możliwe jak najdalej, kiedy to będziecie przypadkiem w jednym pomieszczeniu – odparł na słowa arystokraty.
Ostatecznie wszyscy wyszli z pomieszczenia, w którym odegrała się kontrola stanu zdrowia Mefisto oraz zasłabnięcie lekarza. Marzenie przekazało panterę Simonowi, który akurat próbował złapać psotnego warana, biegającego po schodach.
Ciemnoskóry westchnął, po czym rzekł: Zaraz wrócę, wymienię wasze herbaty na kawę – zabrał dwie filiżanki i udał się do kuchni. Urządził sobie pogawędkę z kucharką, wyjaśnił, czemu w ogóle potrzebuje kawy, po czym dostał długi monolog na temat swojego zachowania oraz tego, że nie dotrzymuje własnych obietnic. Cóż, to nie tak, że można tu było zachować wiele tajemnic. Zwłaszcza jeżeli nie dotyczyły tematów Bractwa.
Marzenie po – realnie krótkim, chociaż dla niego zdecydowanie za długim czasie – wróciło do pozostawionych mężczyzn. Przyniósł jednak nie tylko kawę, ale też i urocze chlebki/bułeczki, które przypominały okrągłe misie, tudzież pieski. Usiadł na kanapie obok drugiego smoka.
- Zanim coś powiesz – zwrócił się do upiornego – to zwyczajne pieczywo. Po prostu zrobiłem mu uroczy kształt, to wszystko.
- Na razie nacieszcie się kawą, Saga powinna niedługo wrócić i przynieść alkohol. Do tego czasu myślę, że…
Nie dokończył. Wspominana wcześniej kobieta postanowiła wrócić. Płomiennowłosa, zdecydowanie zadowolona z siebie, a raczej faktu, że zachowa kilka buteleczek dla siebie, postawiła alkohol przy stoliku. Kiwnięciem głowy przywitała się z każdym i kiedy miała już odejść, jej wzrok padł na słodkie misie/pieski. Strzeliła sobie facepalm’a.
- Mówiłam ci, chyba że nie robi się czegoś takiego na popijawę – wydała z siebie cierpiący dźwięk. Ruda zdecydowanie nie rozumiała, jak ktokolwiek mógłby wpaść na pomysł, żeby przygotować bułeczki w kształcie jakiegoś zwierzątka, kiedy człowiek ma siąść i chlać. Nosz kuźwa. Eri jest jakiś nienormalny. – Postradałeś zmysły, przysięgam – pokręciła głową, po czym przywłaszczyła sobie butelkę więcej, niż powinna. Musiała jakoś przeżyć to, czego była świadkiem.
- Są urocze – powiedział na swoją obronę Ladon. Cyrkówka tylko spojrzała na niego. W jej oczach kryło się „Wiem, są też dobre, więc sobie kilka wezmę”. Niebieskooki parsknął rozbawiony, kiedy jedną bułeczkę włożyła sobie do ust, a trzy pozostałe ukryła w kieszeni. W końcu ręce miła raczej zajęte.
- Maci i chlejcie, alle me w to nie miechajcie – wyrzekła z pełnymi ustami, nie przejmując się jakimś nieznanym kolesiem o wyglądzie śmierci.
Ulotniła się z salonu tak szybko i niespodziewanie, jak przybyła.
- Musisz wybaczyć Sadze, jest dość ekscentryczna – przeprosił Bane’a. Nie, żeby to miejsce nie było przepełnione ekscentrycznością; w najlepszym wypadku, a w najgorszym i chyba przewidywanym: dziwkami i wariatami.
- Cóż – odchrząknął – cieszcie się swoją kawą, ja nacieszę się herbatą, zjemy trochę przekąsek i będziemy mogli otworzyć butelki.
Marzenie spojrzało na niebieską ciecz, która połyskiwała krwistą czerwienią.
- Co to tak właściwie jest? – zapytał Mefisto. W końcu pracował w Karczmie, wiec powinien wiedzieć i znać się na alkoholach.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Westchnąłem tylko i pokręciłem głową. Niech już mu będzie - to chociaż zapamiętaj, że do nas nie mówi się per pan ani też nie trzeba okazywać jakiegoś przesadnego szacunku czy czegoś - wyjaśniłem - w przeciwnym razie więcej z Tobą nie piję - zagroziłem i miałem nadzieję, że w końcu to do tego jego siwego łba dotrze! Naprawdę nie lubiłem gdy ktoś mnie traktował inaczej tylko przez mój tytuł. Ech... no nie moja wina, że urodziłem się w takiej a nie innej rodzinie i że miałem rogi zamiast na przykład kocich uszu i ogona! No...brakowało mi tylko jakiś specjalnych uszu bo teraz to miałem pakiet rogi i ogon... a może wyrosną mi też skrzydełka? Kto by tam wiedział....
Wywróciłem tylko oczami, gdy Erishi próbował znaleźć wspólny język. Nie wtrącałem się. Znałem tylko Krainę i Otchłań więc ta rozmowa raczej mnie nie dotyczyła, a też nie miałem aż takiego kręćka na punkcie Świata Ludzi jak pewien inny Księciunio, którego znalem od bardzo dawna. Chyba by się posrał jakby mógł odwiedzić tę Krainę. Hehe... już widzę jakby się przygotowywał do tego aż w końcu i tak poszedł tam całkowicie na spontanie i bez żadnej potrzebnej wiedzy.
Skinąłem tylko smokowi z wdzięcznością. Niech trzyma tego kurczaka z dala. Nie cierpiałem jak ktoś się na mnie gapił z takim oceniającym spojrzeniem.... a tym bardziej gdy jest to jakiś zadufany w sobie kurczak! Ech... przydałaby mi się taka Bestia, która by go kiedyś zeżarła albo po prostu nastraszyła by sam trzymał się ode mnie z daleka. Pierdole, że może leczyć. Dawałem sobie przez całe życie radę to teraz się to nie zmieni.
Zaśmiałem się, gdy Bane odezwał się do....fotela! Serio myślał, że to jakiś magiczny mebel? Może na razie nie powinienem go wyprowadzać z błędu? Kto wie, może zacznie rozmawiać do szklanek czy coś? Byłoby to na pewno ciekawe.
Oblizałem się na samą myśl o kawie. W KOŃCU...po ponad dwóch miesiącach mogę się napić prawdziwej kawy! Ugh....chyba umarłem i trafiłem do raju! Jednak szybko wróciłem na ziemię....patrząc na te pieskopodobne bułki. On tak ... na serio? Wziąłem jedną bułeczkę i zacząłem ją dziubać mając dość...niewyraźną minę. Spojrzałem na Bane'a nie do końca wiedząc co o tym myśleć. Nie chciałem się wypowiadać, ale uratowała mnie Saga. Przyniosła zamówienie! A moje oczy aż się zaświeciły. Sprawdziłem czy udało jej się wszystko ogarnąć, jednak nim zdążyłem przejrzeć wszystko już porwała jeszcze jedną butelkę. Złapałem ją i spojrzałem w oczy Cyrkówki - to zostaw - powiedziałem głosem nie znoszącym sprzeciwu i patrzyłem jej prosto w oczy - boco? Zeżrasz mnie? - wyciągnęła broń - a może tym razem chcesz, żebym przestrzeliła Ci Twój Koszmarny tyłek? - dodała a ja zaśmiałem się nisko i zrobiłem krok w przód, nabijając się na lufę - spróbuj to nie skosztujesz nic z tych butelek - dodałem, a moje oczy lekko zabłysły złotem - Śmierdzisz - warknęła i nacisnęła mocniej lufą na mnie - a ty pachniesz - wyszczerzyłem się - jak najtańsza gorzelnia - oburzyła się i odblokowała broń, na co ja sięgnąłem po inną butelkę - ta jest mi potrzebna, bierz tę...spod lady - puściłem jej oczko, a ta wepchnęła w siebie bułę i poszła zadowolona jakby nic się nie stało - śłetnie sie łobi s tobo intełesy - odburknęła jeszcze na pożegnanie.
Sam obróciłem się, poruszając ogonem zadowolony. Odłożyłem butelkę, którą chciała porwać rudowłosa. Ta flaszka była mi potrzebna, żeby uraczyć czymś naszego Gospodarza. Nie miałem zamiaru mu odpuścić, ani dopuścić do tego by zabronił mi pić po jednym kieliszku. Co to to nie!
Upiłem trochę kawy i aż westchnąłem z zadowoleniem. Skrzywiłem się przez żebra, bo trochę za bardzo się rozluźniłem.
Spojrzałem na Lekarza, gdy Smok dał nam pozwolenie by potem otworzyć jakieś butelki po czym przeniosłem wzrok na ciecz, która zainteresowała Gospodarza - o dali jej to! - powiedziałem zadowolony i odkorkowałem butelkę. Powąchałem i skrzywiłem się. Ugh....sam cukier.... wziąłem kieliszek i nalałem odrobinę do niego po czym podałem niebieskowłosemu - to nie alkohol, tylko dodatek, spróbuj - powiedziałem po czym wyjaśniłem - to dodatek do drinków. Lubisz słodkie, a domyślam się, że czysty alkohol nie jest dla Ciebie, więc powiedziałem, żeby to też przyniosła skoro i tak załatwiała wszystko ode mnie - powiedziałem i odwróciłem butelkę, na której był wybity herb, widniejący na wejściu do smoczego lotosu. Mój rodzinny, z dodanym smokiem.
- Bane dziś pijemy na mój koszt, mam nadzieję, że coś znajdzie się tutaj dla Ciebie. Wszystko oczywiście z najwyższej półki albo z takiej, ukrytej na zapleczu dla specjalnych gości - puściłem mu oczko i wskazałem na dość pokaźną zawartość skrzynki. Spirytus, bimber, wódka i inne alkohole mniej lub bardziej mocne. I oczywiście shaker żeby zrobić coś dla smoka i może później dla mnie. Ale bardziej dla Marzenia, trzeba go jakoś upić i był nam spokojnie nacieszyć się tą chwilą bez marudzenia i pouczania. A ten niewinny, słodki dodatek, miał pewną właściwość. Całkowicie maskował moc pitego trunku. Oby się udało....


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Erishi nie pochodził z tego świata? Informacja jaką usłyszał sprawiła, że zmarszczył lekko brwi. Nie uważał się za znawcę ras zamieszkujących Krainę Luster, jednak przez te wszystkie lata tu spędzone potrafił rozpoznać większość ich przedstawicieli. Erishi faktycznie był inny, łączył w sobie kilka cech zupełnie nie pasujących do jednej, konkretnej rasy... Z drugiej jednak strony Mefisto również do żadnej nie pasował. Nie w tej chwili, z tymi wszystkimi gadzimi elementami.
Dziwny był ten świat, dalej go przerażał. Świat Ludzi rozwijał się ale nie w taki sposób, nie tak chaotycznie. Wszystko co się działo wynikało z czegoś, wszelkie innowacje były powiązane z pracą wielu Ludzi, nawet moda się na niej opierała.
Zamrugał kilkukrotnie na jego ofertę podzielenia się z Cyrkowcem najnowszymi informacjami ze Świata Ludzi. Czy on właśnie przyznał, że tam bywa? Bane miał możliwość tam wrócić... Miał przecież artefakt który to umożliwiał... Nie. Nie należał już do Świata Ludzi. Nie pasował do niego.
Gdy przeszli do innego pomieszczenia, białowłosy rozejrzał się po wnętrzu. Bez wątpienia Erishi był bogatym gospodarzem a wystrój był elegancki. Bane zajął pierwsze wolne miejsce, zerkając w stronę Welesa. Widać było po nim, że trochę się rozluźnił.
Bułeczki może i były urocze, jednak medyk nie zwrócił na nie najmniejszej uwagi. Jedzenie to jedzenie, oczywiście jak ładnie wygląda to i smakuje lepiej, bo jak wiadomo w głównej mierze je się oczami, ale mężczyźnie było obojętne czy Erishi przyniósł misie, kotki, pieski czy bułeczki w kształcie małych penisików. Sięgnął po jedną i bez skrępowania ją zjadł, nie wydając żadnego werdyktu na temat smaku.
Zanim przełknął do końca, do pokoju weszła następna postać. Początkowo nie zwrócił na nią uwagi ale gdy między nią a gospodarzem a potem Welesem wywiązała się rozmowa, nie mógł się nie uśmiechnąć. W pewnym momencie gdy wychodziła zdołał uchwycić jej spojrzenie i puścił jej oczko na znak solidarności w kwestii chlania.
Przyniesioną kawę wypił ze smakiem, ponownie utwierdzając się w tym, że czarny napój po tej stronie Lustra smakuje wyjątkowo dobrze. Zjadł kilka bułeczek.
Najchętniej przeszedłby już do punktu głównego ich spotkania, ale wiedział że trzeba zachować kulturę, zatem raczył się kawą i przekąskami, tak jak bozia nakazała.
W pewnej chwili zainteresował się butelką o której rozmawiali pozostali, ale nie przerywał dyskusji. Słodkie? No dobrze, od czasu do czasu lubił słodkie alkohole ale jeśli miałby coś sobie wybrać, brałby czystą.
Uśmiechnął się i odchylił lekko w tył, szczędząc zęby do Mefisto.
- Specjalnych gości, mówisz? Schlebiasz mi. - powiedział zadowolony jak drapany za uchem kocur - Nie przestawaj. - dodał przeciągając się by następnie pochylić się nad skrzynką - Jeśli można, obsłużę się. - sięgnął po czysty spirytus i wódkę i postawił obie butelki przed sobą. I tak się nie upije, zatem jaki był sens wybierać między jednym a drugim.
- Skąd je masz? - zapytał po chwili, patrząc na etykiety z zainteresowaniem. Miał wrażenie, że Weles nie kupił ich w Krainie Luster czy Szkarłatnej Otchłani. Miał wrażenie, że takie alkohole są dostępne jedynie w Świecie Ludzi. Mógł się jednak mylić.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Gwiezdna Posiadłość
Pon 27 Cze - 19:32
Zgodził się ze słowami Mefisto. – O ile mój drogi Mefisto posiada arystokracki tytuł, to ja takowego nie posiadam, więc tym bardziej nie ma potrzeby, by nazywać mnie panem – przyznał. – I zanim spróbujesz powiedzieć, że mam dużo pieniędzy, nawet prawdopodobnie więcej niż szlachta niższego rzędu, więc powinienem być określany ze specjalnym szacunkiem, to tak, owszem mam pieniądze, ale to tylko dlatego, że jestem tutaj wystarczająco długo. Każdy, kto miałby okazje spędzić tu, czy gdziekolwiek indziej tyle wieków, co ja – mógłby się dorobić nawet i więcej.
Nie tłumaczył się w imię próżności, że jaki on to nie jest specjalnie bogaty, jak są szlachcice z mniejszą ilością złota. Robił to, ponieważ wiele osób zakładało, że w związku z jego kosztownościami musiał być próżny, może nawet zadufany w sobie i czuł potrzebę, by wszyscy tytułowali go Panem, przez wielkie „P”.
Bane z jakiegoś powodu nie podjął z nim rozmowy o Świecie Ludzi. Uszanował to. W końcu mógł to być dla niego drażliwy temat – smok nie miał pewności, co oni mu zrobili, ale wiedział wystarczająco, by mieć pewność, że wciąż go to musi prześladować. Zmora przeszłości, odbijająca się echem w teraźniejszości. Albo po prostu nie czuł się na tyle komfortowo, by prowadzić te konwersację teraz. W końcu nie znał Erishi i chociaż Senny nigdy nie posunąłby się do zrobienia czegoś niegodziwego, zdawał sobie sprawę, że wielu magicznych przedstawicieli materialnego świata nie przepadało, a nawet wyraźnie ukazywało swoje niezadowolenie i pogardę wobec ludzi, a co za tym idzie – doktor mógłby ponieść mniej lub bardziej zauważalne straty, gdyby Marzenie okazało się złą istotą i zaczęło rozpowiadać, iż ten z chęcią mówi o Świecie Ludzi.
Wydarzenia, które się później wydarzyły nie były czymś, czego się spodziewał. W pierwszej chwili nie zareagował na ich przepychanki oraz wyraźne groźby, zbyt wstrząśnięty tym, co widzi i słyszy.
- Jak wy się zachowujecie? – warknął, chcąc oderwać ich od wspólnych prób „skrzywdzenia” się. – Myślałem, że wspólna pasja, jaką jest alkoholizowanie, pomogła wam się dogadać i być przynajmniej cywilizowanym wobec siebie – pokręcił głową. – Jak widać, myliłem się  i to bardzo! Zachowujecie się niedorzecznie. Saga, schowaj ten pistolet, Mefisto przestań szczerzyć kły i ją prowokować.
W tym domu naprawdę nic nie mogło być normalne. Chyba powinien się z tym pogodzić. Chociaż rzeczywiście myślał, że dogadują się na w miarę normalnym poziomie. Najwyraźniej było inaczej.
- Jak chcecie być dla siebie podli, to śmiało, ale bez grożenia bronią czy zębami lub ogonem! Nie wspominając o mocach, jasne? – mimo że nie przyjmował „nie” jako odpowiedzi, czuł, że tak właśnie będzie, nieważne co powiedzą.
Ponownie westchnął oraz sięgnął po misiową bułeczkę. Zjadł ją w dwóch kęsach, następnie pomijając herbatą. Trochę było mu już lepiej.
- Dla mnie? Dziękuje, to bardzo miło z twojej strony – powąchał dwubarwny płyn, po czym z zainteresowaniem spróbował. Tak. Było słodkie. I to bardzo. Nie miało konkretnego smaku, do którego mógłby to przyporządkować. Najbliższe co przychodziło mu do głowy, to smak lodów Kinder bueno z niewielką ilością gumy balonowej i polewy wiśniowej. Ale to i tak było czymś mniej więcej. – Bardzo dobre, miałeś nosa do tego – uśmiechnął się do młodszego smoka.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Wywróciłem znów oczami. Tak...jest stary, nie musi o tym przypominać. Ale jestem w szoku, że ma taką fortunę. Bo z tego co zauważyłem raczej nie jest zbyt oszczędny. Jednak nie byłem pewny czy mi się to wydawało bo ja nie lubiłem wydawać kasy czy jednak tak było naprawdę.
Nosz kurwa musiał się wtrącać? Nim skończył pierdolić, zakryłem jego twarz swoim wachlarzem na ogonie - ciiii - nie patrzałem na niego, nie odrywałem wzroku od Cyrkówki - cichutko dziadku, młodzież rozmawia - rzuciłem i dokończyłem rozmowę z Sagą. Dopiero wtedy odsunąłem ogon - Eri to tylko przepychanki, nikt by nie ucierpiał - powiedziałem i usiadłem spokojnie, jakby nic się nie stało, wziąłem do paszczy bułeczkę - może i jesteś stary, jednak chyba nie do końca rozumiesz relacji między istotami - uśmiechnąłem się wrednie i przeniosłem wzrok na Lekarza - Bane powiedz mi. Zdarza ci się kłócić z narzeczoną? W sensie...nie kłócić kłócić tylko takie przepychanki? - spojrzałem mu w oczy i nie przeniosłem znów wzrok na Smoka - nie mówię, że łączy nas taka bliska relacja, jednak takie zachowanie świadczy o tym, że jest się z kimś blisko. Traktuję ją bardziej jak młodszą siostrę, jednak skoro jest pyskata, to czemu sam taki nie mam być - uśmiechnąłem się jeszcze raz. Jeśli chciał mi przerwać, wepchnąłem mu resztę buły w usta - dość kłótni na dzisiaj. Spotkaliśmy się, żeby się napić i mam zamiar to zrobić. Więc proszę, jeśli masz jeszcze jakieś wąty to zachowaj je sobie jak już Bane wróci do domu. Zgoda? - przekrzywiłem lekko głowę, nie odrywając od niego wzroku. Byłem pewny siebie. Nie miałem zamiaru ustępować, a też chciałem pokazać, że umiem postawić na swoim.
Zaśmiałem się na reakcję Medyka, po czym skrzywiłem się lekko - częstuj się, ale zanim zaczniesz je wypróżniać bardziej niż łyk na smaczek to zjedz coś - poprosiłem. Nie ważne jaką miał tolerancję i czy w ogóle alkohol na niego działa (to w końcu Kraina, więc wszystko możliwe), wolałem, żeby coś zjadł - wiem, jesteś lekarzem i nie powinienem Cię pouczać pod tym względem, jednak jestem starszy - puściłem mu oczko - na zmęczenie dobre jedzenie dobrze robi. Oczywiście razem z kawusią i jakimś dodatkiem - uśmiechnąłem się znacząco.
Skinąłem smokowi, gdy Smok zapytał czy to dla niego po czym wróciłem do Medyka - zależy o co pytasz - odpowiedziałem wprost - wina, bimber i jeszcze kilka innych ciekawych rzeczy produkuję tutaj w Krainie w swoich prywatnych winnicach, to z czym mogę mieć problem sprowadzam ze Świata Ludzi - odpowiedziałem wprost - a czemu pytasz? - dodałem jeszcze, przekrzywiając lekko głowę. Nie były to jakieś tajemnice, przynajmniej nie na tym stopniu informacji.
Zachichotałem nisko - nie jestem barmanem tylko dlatego, że lubię pić - powiedziałem z dziwnym błyskiem w oku - poczekaj aż przygotuję Ci potem drinka. Na pewno Ci zasmakuje - dodałem jeszcze i pociągnąłem kolejnego łyka pysznego naparu - a ty się skusisz na jakiś eksperymencik, czy raczej pozostaniesz przy bezbarwnych trunkach?


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
W tym co mówił Erishi było ziarno prawdy. Bane zdążył dorobić się tutaj niemałego majątku, opierając fortunę na tym, co zostawił mu poprzedni właściciel Kliniki i pomnażając kwotę wielokrotnie. Tak, był bogatym Cyrkowcem a swoje bogactwo zyskał ciężką pracą, sprytem i znajomością mechanizmów, o których zacofani Lustrzanie nie mieli pojęcia. W Świecie Ludzi miał własną firmę, wiedział więc jak nią zarządzać by przynosiła zyski, przy jednoczesnym furlaniu pieniędzmi na prawo i lewo. Bo przecież nie był typem domatora, rozbijał się po klubach nocnych i innych imprezowniach, przewalał straszne kwoty na alkohol i zabawę.
Posłał mężczyźnie uśmiech, mający w swoim założeniu zniechęcić go od ciągnięcia tematu. Wiele razy zaznaczyli już, by mówić im po imieniu i o ile początkowo medyk nie był skłonny do takiego spoufalania, przekaz przyjął i od tego pory zamierzał pomijać formułki i tytuły, jakich zapewne mieli cały wianuszek.
Obaj bardzo lubili gadać. Bane był nieco zażenowany tym, że znalazł się w środku partnerskiego sporu, ale jak przystało na gościa kulturalnego, siedział cicho, patrząc w przestrzeń. Zamierzał odpocząć, dlatego też nie mieszał się do rozmowy. I taki stan utrzymał się... za krótko, bo już po chwili Mefisto postanowił mentalnie szarpnąć go za kudły i wymusić interakcję.
Bane wyprostował się w siedzisku, wygładził ubranie i posłał Welesowi taki uśmiech, że niejednemu wątroba stanęłaby na sztorc.
- Tak, zdarza mi się. - powiedział przymilnym głosem, śląc im sztuczny uśmiech - Zdarza mi się też wypijać od razu to, co postawi na stole gospodarz, bez zbędnego pierdolenia. - dodał puszczając rogaczowi oczko - Wasza małżeńska kłótnia jest przeurocza, ale jak zauważyłeś, dobrze będzie zachować ją na później. No chyba, że zamierzacie się ogniście pogodzić w moim towarzystwie. Jeśli tak, nie mam nic przeciwko, popatrzę. Możecie już zaczynać. - machnął ręką na znak, że daje im pole do popisu. Tak, nie był u siebie, ale jak miał inaczej dać im sygnał, że te ich przepychanki słowne są w tej chwili trochę... na pokaz?
Nie potrzebował ponownego zaproszenia, po prostu poczęstował się jedzeniem, spokojnie zjadając to co dla niego przygotowano. Kucharz gospodarza sprawił się naprawdę dobrze, wszystko czego próbował medyk było naprawdę dobre.
Swoją kawę wypił dość szybko. Nasycony, spojrzał żywszym okiem na przyniesione butelki. Naprawdę był ciekaw skąd Weles je ma. Gdy potwierdziła się teoria o przemycie, albo jak kto woli sprowadzaniu z innego świata na użytek własny i w celach handlu, Blackburn uśmiechnął się z uznaniem, kiwając głową i odchylając się w siedzisku.
- Ładnie, ładnie. - mruknął, zadowolony jak stary kocur - Pytam z ciekawości. Skoro więc wiem już skąd masz alkohol, to czy niezręcznym będzie pytanie, czy sprowadzasz ze Świata Ludzi coś jeszcze? Coś, co również ma właściwości... pobudzające? - zmrużył lekko oczy, zerkając ukradkiem na Erishi. W ich związku to właśnie on był tym delikatniejszym, rozsądniejszym. Tak przynajmniej obstawiał Bane.
- Polewaj. - zachęcił na propozycję zrobienia drinka. Był ciekaw tego co wybierze dla niego Mefisto. Wieczór zapowiadał się naprawdę ciekawie.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Gwiezdna Posiadłość
Wto 19 Lip - 17:31
Był zdegustowany. Jak Mefisto mógł się tak zachowywać? Jak Saga mogła nie dość, że na to pozwalać, to jeszcze brać w tym udział? Toż to było nie do pomyślenia!
No ale dobrze, pozwolił sobie wytłumaczyć, czym miało być to całe zachowanie.
- Mój drogi, widziałem podobne zachowanie już nie raz, u dzieci – skwitował, mrużąc oczy i myśląc nad czymś głęboko. – U dorosłych również, ale nikt nikomu nie groził… a twoja sytuacja, nasza jest dość napięta, jakbyś nie zauważył, więc nie możesz mnie winić za przesadną ostrożność. Znam Sagę dostatecznie dobrze i chociaż nie widziałem w jej oczach tej specyficznej zmiany, która w niej zachodzi, gdy jest gotowa na atak i walkę – nie zmienia to faktu, że mając swoja broń zawsze jest przygotowana. A zwłaszcza, kiedy spogląda na kogoś naznaczonego.
Dla smoka i Mefisto jego wywód miał sens. Posiadali oni bowiem kluczowe do zrozumienia tej wypowiedzi informacje. Dla doktora… Erishi wątpił, by ten zrozumiał coś więcej niż: przemoc i gotowość do przemocy.
- Nie zamierzam się kłócić – przyznał – byłem tylko zaalarmowany. To wszystko.
Nie powiedział już nic więcej na ten temat, pozostawiając słowa kowala i medyka na wietrze.
Zamierzał pozostawić dwójkę mężczyzn i rozmowę o Świecie Ludzi tylko im: Bane najwyraźniej nie był wystarczająco komfortowy z Erishi, by prowadzić z nim te dyskusję, lub też nie był zainteresowany niczym innym, jak alkoholem. A przynajmniej tak myślał, dopóki nie padło pytanie o środku pobudzające. Ciemnoskóry miał wrażenie, że o viagrę nie pytał.
- A jakich środków pobudzających szukasz? – zapytał, dość podejrzliwe. Wcześniej medyk im tłumaczył, że nie jest ćpunem, a teraz sugerował coś, co może wskazywać, że chciałby nim być? A może było to nieporozumienie i jednak miał na myśli medykamenty?
- Dlaczego więc jesteś barmanem? Żeby mieć kontakt z innymi? Więcej społecznych interakcji i socjalnych wydarzeń? – zapytał, zastanawiając się, co oznacza ten „dziwny był w oku”. – Skoro tak mówisz, to jestem pewien, że masz rację – uśmiechnął się do niego. Teraz nawet był ciekaw, co takiego czerwonowłosy mu przygotuje.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Westchnąłem ciężko - dla Ciebie wszyscy tutaj są dziećmi to co za różnica - wzruszyłem ramionami. Przesadzał. I to bardzo - chciałeś, żebym im ufał a jak już to robię to się dopierdalasz - prychnąłem. Oczy błysnęły mi złotem, gdy wspomniał o byciu naznaczonym. Musiał to teraz wywlekać? Trzeba będzie się go pozbyć bo zaraz zepsuje całą zabawę. Poruszyłem nerwowo swoim ogonem.
- Już niedługo - puściłem oczko do medyka. Skoro tak mu się spieszyło do picia, to niedługo do tego dojdzie.
Wywróciłem oczami na jego słowa. Kłótnia małżeńska? Nawet nie jesteśmy parą. A tu od razu kłótnia małżeńska? Ugh. Nie skomentowałem tego już jednak.
Zmrużyłem oczy gdy zapytał o środki odurzające. Spojrzałem na Erishi po czym wróciłem wzrokiem do białowłosego - kiedyś ściągałem, różnego rodzaju substancje - przyznałem - obecnie z tego zrezygnowałem - wzruszyłem ramionami - sprawiały zbyt wielu problemów, tym bardziej, że różnie reagują różne osoby na tego typu rzeczy i zrobią wiele, żeby się do nich dostać - pokręciłem głową i znów spojrzałem na Blackburna - a co potrzebujesz więcej....soli trzeźwiących? - zapytałem i wstałem, biorąc odpowiednie składniki oraz swojego shakera. Spojrzałem na panów po czym zacząłem robić drinki. Zacząłem od tego dla Erishi. Nie był zbyt mocny, ale bardzo słodki. Alkohol był ledwo wyczuwalny. Nie był mocny...a przynajmniej tak się zdawało. Mocy w ogóle nie było czuć, dopiero po jakimś czasie, gdy dotrą do niego zawroty głowy.
Podałem mu go po czym zabrałem się za drinka dla Medyka. Przygotowałem mu dla odmiany coś mocniejszego. Drink, miał sporo smaku, ale jednocześnie uderzał w czerep, a patrząc na to co Bane wybrał, to lubił coś mocnego.
Podałem mu drinka, uśmiechając się - tylko nie wychlap tego na raz. Na to potem będzie jeszcze czas - puściłem oczko i sam zrobiłem sobie drinka, wykorzystując resztę kawy, która mi została. Usiadłem z westchnieniem - no to za nasze spotkanie - uśmiechnąłem się unosząc kieliszek i upijając trochę. O tak...tego mi było trzeba.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Gwiezdna Posiadłość
Nie 24 Lip - 18:30
Nie komentował ich wymiany zdań, czekał jedynie aż wszystko dobiegnie końca. Z jednej strony rozumiał wzburzenie Erishi, bo jako gospodarz nie powinien dopuścić do scen jakie miały przez chwilą miejsce - nie co dzień ogląda się jak domownicy grożą sobie bronią - z drugiej jednak, skoro zarówno Sega czy jak jej tam, jak i Mefisto byli osobami mu bliskimi, powinien być pewien ich zachowania i tego, że przecież nie rzucą się sobie do gardeł. Jakkolwiek by się to nie skończyło, Bane nie odmówiłby udzielenia pomocy, głównie przez przysięgę, lecz gdyby ktoś poprosił go o mediację, bardzo szybko wymiksowałby się od odpowiedzialności. Miał swoje własne problemy, nie chciał mieszać się w te dotyczące innych.
Posłał Welesowi uśmiech, słysząc że zamierzają już kończyć. Było nie było, zarówno Erishi jak i rogacz byli sympatyczni, każdy na swój własny sposób. Ten pierwszy wykazywał się silnym instynktem opiekuna, momentami tak mocno oddziałującym na otoczenie, że nawet Bane poczuł ochotę by oddać się w jego ręce, głównie z ciekawości. Cyrkowiec był bardzo ciekaw kim Erishi był, skąd się wziął i jakiej rasy był reprezentantem, wiedział jednak, że pewnych pytań nie powinno się zadawać już na wstępie znajomości. Jego nikt nie zapytał, czy jest Lustrzaninem czy też byłym Człowiekiem. Być z może z kultury, a być może dlatego, że Blackburn miał niemal wypisane na czole słowo "Dziwak" co było w jego mniemaniu wskazówką do tego, że do Krainy Luster przybył, a nie się tu urodził.
Kiedy padło pytanie, białowłosy spojrzał na Erishi, lekko mrużąc oczy. Tak przypuszczał, że jego zainteresowanie nie obejdzie się bez podejrzliwości. Zamierzał jednak szybko rozwiać jego domysły.
- Bez obaw. - uniósł rękę - Moje zainteresowanie wynika tylko i wyłącznie z ciekawości. Wiem, jak ludzki alkohol działa na mieszkańców Krainy Luster. Zastanawia mnie jednak, jak "ludzkie" narkotyki działałyby na istoty magiczne. Nie zamierzam jego sprawdzać, po prostu skoro wiele rzeczy da się przemycać z jednego świata do drugiego, dziwnym byłoby, gdyby ktoś nie pokusił się o sprowadzanie dragów. - wyjaśnił - Nie miałem jeszcze okazji spotkać kogoś, kto byłby pod wpływem substancji psychoaktywnych znanych mi ze Świata Ludzi, stąd ciekawość. - spojrzał na Mefisto - Jeśli jednak mówisz, że zrezygnowałeś z przemytu, bo dragi sprawiały za dużo problemów, wierzę na słowo. I cieszy mnie to, co mówisz. Jestem w końcu lekarzem. - wzruszył ramionami - Nie potrzebuję więcej soli trzeźwiących. Jakbym chciał się naćpać, już dawno bym to zrobił. Ale jakoś nie kuszą mnie narkotyki Krainy Luster. Nie mam pojęcia jak bym na nie zareagował, wolę nie ryzykować.
Nie zamierzał przyznawać się do tego, że spotkał się już z najpopularniejszym dragiem tego świata, powszechnym głównie pośród szlachty. Weles z pewnością się już z nim spotkał, lecz biorąc pod uwagę postawę Erishi, lepiej chyba było nie drążyć tematu.
Podanego drinka przyjął z zadowoleniem, dziękując i od razu przystawiając do ust. Na słowa Mefisto, odstawił jednak naczynie i przyjrzał się mu z zaciekawieniem. A więc przygotował mu coś specjalnego, tak? Bane miał wrażenie, że gdzieś już wcześniej widział podobnego drinka, lecz jego życie w Świecie Ludzi miało miejsce na tyle dawno, by nie pamiętał takich szczegółów. Upił łyk i poczuł jak pyszny alkohol rozlewa się po jego gardle.
- Nie upijesz mnie w konwencjonalny sposób. - powiedział już po toaście, w chwili kiedy pozostali milczeli - Taki mój dar, bądź przekleństwo, jak kto woli. - dodał upijając kolejny łyczek.
Przeniósł wzrok na Erishi i jeśli tamten na niego spojrzał, białowłosy posłał mu lekki uśmiech. Być może gospodarz nie miał o medyku zbyt dobrego mniemania, ale już sam fakt, że go zaprosił świadczył o tym, że ma dobre zamiary.
- Dziękuję za zaproszenie. - powiedział - Nie za często mam okazję spędzić czas z byłymi pacjentami na czymś, co nie byłoby wykonywane w ramach kontroli. Jest mi naprawdę miło. - sięgnął dłonią i zaczesał włosy do tyłu - Mogę zapytać co sprawiło, że mieszkacie razem?



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Gwiezdna Posiadłość
Pon 25 Lip - 15:43
Nie drążył już dłużej tematu ich kłótni, czy też wzajemnego zachowania Sagi i Mefisto wobec siebie. Miał tylko nadzieję, że już nigdy więcej się nie powtórzą takie grożenia sobie. Zdaniem niebieskowłosego, jak już muszą się tak przedrzeźniać i sobie dogryzać, a nawet grozić: niech robią to bez broni, czy szczerzenia kłów oraz wspominania czegokolwiek o zjedzeniu żywcem. To było złe nie tylko ze względu na dość skomplikowaną sytuację, którą mają w drużynie, ale i z jego perspektywy jako Marzenia. W Esterze nikt nie zachowywał się w taki sposób, więc nawet pomimo stuleci przebywania z materialnymi – wciąż znajdywał to niewłaściwym i niepoprawnym.
Senny wysłuchał słów białowłosego oraz jego tłumaczeń. Miały one sens, dlatego postanowił nie wgłębiać się w inne możliwe przyczyny, dla których ten chciałby mieć narkotyki. Zamiast tego postanowił opowiedzieć medykowi pewną historię.
- Nie sądzę, bym posiadał wystarczającą ilość medycznych informacji, by wyciągnąć pewne wnioski z jednego zdarzenia, którego kiedyś byłem świadkiem, ale mogę powiedzieć, że substancje psychoaktywne ze Świata Ludzi nigdy nie są bezpieczne dla Lustrzan – zaczął, nachylając się lekko do przodu, jakby to zdradzał jakiś sekret i nie chciał, żeby rogacz go usłyszał – któregoś razu natrafiłem na mieszaną grupę, nie mogę zagwarantować, że dobrze pamiętam czy też identyfikowałem ich rasy, ale wydaje mi się, że byli to marionetkarze, cyrkowcy i możliwe, że kapelusznicy. – Gdyby Mefisto chciałby się później dopytać o detale tej historii, dowiedziałby się, że Eri polował na Koszmar i podążał za nim, aż w końcu natrafił na grupkę ćpunów, której przyjrzał się tylko pobieżnie, a potem kontynuował łowy – Wiem, że mieli magiczne substancje, ale wydaje mi się, że mieli też heroinę. Niektórzy wciągali ten proszek nosem, a inni podgrzewali i go sobie wstrzykiwali.
Upił drinka, a potem odchrząknął. – Nie wiem, czy było to powiązane z faktem, że wcześniej zażywali coś z krainy, czy może ich rasy miały z tym coś wspólnego, ale niemalże natychmiastowo jeden z nich padł na ziemię i dostał jakiegoś ataku, dwóch zaczęło się bić, a inny stracił całkowity kontakt z rzeczywistością. Niestety nie mogłem im wtedy pomóc, czy nawet zostać dłużej, więc nie wiem, co się z nimi stało, ani czy na pewno był to ten narkotyk. Nie daje również gwarancji, że na pewno był ze Świata Ludzi. Nie jestem bowiem znawcą w tej kwestii, ale tego typu substancje są zawsze szkodliwe i – moim zdaniem – należy je likwidować.
Dotknął kolanem, kolana Mefisto i posłał mu uśmiech, po czym zwrócił się do ich obu: Powiedzcie mi, proszę, moi drodzy, czy nie uważacie, że lepszym rozwiązaniem byłoby nauczenie się nowej mocy, która umożliwiałaby wnikanie w Krainy Snów? Wiem, że nie wszyscy mogliby nimi manipulować, ale przynajmniej mieliby wybór, żeby znaleźć się w przyjemnych miejscach oraz uciec od swojej materialnej egzystencji. Oczywiście, najlepiej byłoby posiadanie dobrego i szczęśliwego życia, ale dawno już zrozumiałem, że jest to niestety luksusowy przywilej, na który stać tylko nieliczną grupę osób. I tak zatracanie się w czymś, co nie jest bazowo rzeczywiste dla materialnych, nie jest dobrym rozwiązaniem, ale sądzę, że na pewno lepszym niż używki i inne niezdrowe substancje, które będą powoli zabijać.
No i się rozgadał. Nie było to jednak nic dziwnego czy specjalnie nowego dla jego osoby. Erishi zawsze miał coś do powiedzenia.
Tym razem skusił się na słoną przekąskę. Krakersy z serkiem i posypką ze słonecznika oraz sosikiem grzybowym. Pycha.
- Och, nie musisz dziękować – odwzajemnił uśmiech, chociaż jego był szerszy i większy – z wielką przyjemnością goszczę innych. Także mój drogi, jeżeli będziesz kiedyś w potrzebie lub też miał ochotę ponownie tu przyjść, czuj się zaproszony. I proszę, nie czuj się onieśmielony moją ewentualną nieobecnością. Wiem, że źle się dzieje w Mieście, więc gdybyś szukał bezpiecznego miejsca; śmiało przyjdź. Razem z narzeczoną, innymi lekarzami, a nawet pacjentami. Dla wszystkich znajdzie się jakieś miejsce – stwierdził. Może z perspektywy kogoś, kto nie znał Sennego zbyt dobrze, propozycja ta była dziwna, ale po większym wgłębieniu się w sam fakt, że Erishi lubi pomagać i otaczać swoją opieką inne stworzenia: słowa Ladona miały sens.
- Tak naprawdę nie mieszkamy razem, to tymczasowy układ – spojrzał na rogatego – Mefisto niestety ma tendencje do ignorowania swojego stanu zdrowia, a ja nie mogłem pozwolić, by się przemęczał, nim w pełni wyzdrowieje. Dlatego też głównie z mojej woli, na jakiś czas przeniósł się tutaj.
Jeśli upiorny miał coś do dodania lub też powiedzenia tej historii inaczej - smok wysłuchał wszystkiego w milczeniu.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
OSTRZEŻENIE O ZAWARTOŚCI POSTA:
seksualizacja fizycznie nieletniej postaci

Wysłuchałem ich obu, popijając swój napój. Wzruszyłem ramionami - szczerze, nie wiem czy to wynika z tego, że to był ludzki narkotyk - przyznałem i zamyśliłem się - z tego co wiem, niektórzy eksperymentują i mieszając jedne z drugimi, żeby jakoś to wzmocnić czy zmienić działanie. Gdy ktoś ktoś brał czyste to wyglądało jakby działało tak samo nie zależnie od rasy...co prawda Ludzi często się u mnie nie spotyka ale Opętańce się wiele nie różnią - powiedziałem spokojnie i zagryzłem jedną z bułek - jednak podejrzewam, że to zależy od osoby, albo po prostu mieszają bądź przesadzają - westchnąłem - i zanim zapytasz, nie nie próbowałem nigdy tego, jakoś mnie to nie pociąga - wzruszyłem ramionami i przeczesałem krwiste włosy. Czy była to prawda czy też nie...Erishi nie musiał tego wiedzieć! Już dość zawracał mi dupsko przez inne głupoty - z drugiej strony widziałem jak takie osoby traciły zmysły i stawały się zagrożeniem nie tylko dla siebie ale i dla otoczenia, dlatego zdecydowałem, że lepiej zabronić takich używek w Karczmie. Miała ona być miejscem dla każdego, a nie tylko dla jakiś ćpunów, którzy szukali meliny w której mogą się nabombać - pokręciłem głową na samo wspomnienie. Karczma istniała tylko jakieś sto lat, ale jednak już sporo się w niej działo.
Zaśmiałem się - ależ nie mówię, że masz się nie spieszyć, żeby się nie upić - uśmiechnąłem się kącikiem ust - szkoda jednak wypijać dobrego drinka na raz czyż nie? - wyszczerzyłem swoje gadzie zębiska - potraktuj to jak przystawkę, daniem głównym będziesz mógł się nażreć ile wlezie - puściłem mu oczko.
Nie reagowałem na jego podziękowania. Nie były one skierowane w moim kierunku. Popijałem swojego drinka, rozkoszując się nim i co jakiś czas  kontrolując smoka. Wstałem i kuśtykając poszedłem zrobić kolejną partię, innych drinków, nadal utrzymując, że Erishi nie będzie czuł alkoholu, który w siebie wlewa, a Bane będzie pił coś na kształt spirytusu smakowego. Słuchałem jednak ich rozmowy.
- Bane...mieszkamy razem od momentu, kiedy wróciliśmy z Kliniki. Staruszek chyba zatęsknił za byciem moją niańka - spojrzałem na Smoka z wredną iskierką w oku - jak wyzdrowieję to wróce do siebie. Nie mogę tutaj wiecznie siedzieć - wzruszyłem ramionami wracając z drinkami dla nich. I oczywiście dla siebie - prawdę mówiąc trudno jest mi się przyzwyczaić. Dawno nie mieszkałem z nikim przez jakiś dłuższy okres czasu - przyznałem spoglądając za okno.
Nagle do budynku ktoś wpadł. Młoda Upiorna, o brązowych włosach i srebrnych oczach. Wyglądająca na nastolatkę. Przywitała się przelotnie, poleciała do mojej sypialni i wróciła. Widząc jednak, że mamy jakiegoś gościa, uśmiechnęła się psotnie, podbiegła i dała mi całusa w polik – nie przesadzaj z piciem Mefiś - powiedziała słodko po czym uciekła znów na zewnątrz. Zdążyłem ja tylko lekko trzepnąć po tyłku - Ej! - ale już jej nie było. Pokręciłem więc głową. Azusa....chyba fakt ma cos po mnie.... dlaczego jednak tak się zachowała? Nie sądziłem, że Bane mógłby to jakoś...dziwnie odebrać. Choć Azusa mimo swojego wieku już naprawdę może przyciągnąć męskie oko. I pewnie nie tylko.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Dziewucha szła właśnie przez Malinowy Las. Wyszła na spacer z domu w Mieście Lalek i zawędrowała prosto do Malinowego Lasu. W takim momencie natknęła się na zbirów którzy chcieli ją okraść i nie tylko. Oczywiście nauczyła ich szacunku i pokazała, gdzie ich miejsce lecz została ciężko ranna. Z tego powodu w takim momencie znaleźć musiała miłą personę która udzieli jej pomocy i nie tylko. Nie wiedziała że przypadkiem trafi do domu w którym spotka swojego ukochanego. Tęskniła za nim bardzo, lecz gdy wróciła do Miasta Lalek to go nie było. Zmartwiła się tym lecz jego pracownicy zapewniono ją że nie ma się o czym martwić. Była ubrana w seksowną sukienkę i bieliznę. Miała na sobie także brązowe buty. Włosy miała bardzo piękną fryzurę nad którą ona spędziła długie okresy przed wyjściem z domu. Dotarła do tej posiadłości i zaczynała zapukać do drzwi.  Pomimo bolesnych ran zaczynała myśleć o swoim ukochanym Mefisiu dawno go nie widziała i za nim tęskniła liczyła że jak teraz jej frima jest ogarnięta będą mogli spędzić więcej czasu, razem i nie tylko. Podczas pracy we własnej firmie Sybiś myślała jak by mogli spędzić ten czas razem zamówiła nawet wakacje w biurze podróży nad Morzem Łez dla dwojga. Teraz jednak miała inne problemy musi najpierw przeżyć aby móc wyjechać na wakacje ze swoim ukochanym Mefisiem.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Temat używek stosowanych w Krainie Luster był bardziej ciekawy, dlatego też gdy mężczyźni wypowiadali się, dzieląc się z Banem tym co spostrzegli bądź usłyszeli, medyk siedział i słuchał wszystkiego uważnie, zapamiętując to co uznał za najważniejsze. Jeszcze jakiś czas temu zastanawiał się poważnie nad zagłębieniem się w rynek narkotyków, jednak swój pomysł szybko porzucił, zwłaszcza że jedyna osoba, która mogłaby nadawać się na pośrednika, zapadła się pod ziemię. Nigdy nie lubił Lizzy, zwłaszcza że ich pierwsze spotkanie spowodowane było tym, że suka go okradła...Ale wtedy myślał, że jego pomysł wypali. Dobrze, że ostatecznie zrezygnował z wchodzenia na ten dość grząski grunt.
Starał się okazywać zainteresowanie, kiwając głową co jakiś czas. W zasadzie zgadzał się z nimi co do tego, że narkotyki to szkodliwe gówno. W końcu...To właśnie przez jedną z używek znalazł się w tym jebniętym świecie. Tak, osiągnął tu wiele i mógł się nazwać mężczyzną szczęśliwym, na swój własny sposób, jednak gdyby nie jego miłość do wódki i...rypania wszystkiego co się rusza i na drzewo nie ucieka, prawdopodobnie teraz dalej żyłby życiem imprezowicza. Mniej trosk? Na pewno.
Uśmiechnął się mimowolnie i sięgnął ku blaszce. Bezwiednie musnął ją palcami, chwycił i zaczął się nią bawić, a jego myśli poszybowały ku dziewczynie, z którą związał swój los. Ona była powodem, że nie żałował ani jednej minuty życia. Nawet tych przepełnionych bólem. Zgniłych, trujących.
Tulka... jego słodka, malutka dziewczynka. Mały diabełek z anielskimi skrzydełkami. Gdy tylko pomyślał o niej i tym, co potrafiła z nim zrobić, od razu poczuł przyjemne ciepełko. Oj...tęsknił za nią. Naprawdę.
Kiedy pojawił się temat snów, Blackburn przeczesał dłonią białe włosy.
- Gdybyśmy śnili jedynie szczęśliwe sny, nie docenialibyśmy ich wartości. Kontrast jest niezbędny. Czym byłyby dobre sny, gdyby nie było złych? Po prostu snami. - wzruszył ramionami i sięgnął po przekąskę - To tak jak ze smakiem. Gdyby nie zróżnicowanie, gdybyśmy nie napotykali smaku słonego, słodkiego, gorzkiego i tak dalej, każdy posiłek byłby jedynie paliwem. - dodał z uśmiechem i zjadł podniesiony smakołyk - Z resztą...Nie sądzę bym był dobrym rozmówcą jeśli chodzi o moce czy magię. Zyskałem to wszystko w wyniku mutacji, być może zostało mi to nadane celowo. Nie wiem więc jak to jest zdobywać nowe moce. - przyznał - Niemniej, nie sądzę by ingerowanie w sny było dobrym pomysłem. Sen to wytwór podświadomości, dzieło przełączonego w tryb spoczynku mózgu. Jeśli dzięki temu odpoczywam, to czemu mam coś zmieniać?
Nie wiedział co mógłby powiedzieć więcej. I tak już się rozgadał. Tematy zmieniały się naprawdę szybko, dlatego gdy po podziękowaniach, Erishi zaczął go zapraszać by Bane przychodził kiedy tylko chce, medyk uniósł dłonie w geście wycofania.
- Dziękuję. - powiedział z niepewnym uśmiechem.
O wspólne mieszkanie zapytał z grzeczności i gdy otrzymał odpowiedź, po prostu pokiwał głową, nie drążąc tematu. Z resztą nie miał okazji, bo nagle do pomieszczenia wparowała dziewczyna.
Miał czas by się jej przyjrzeć, kiedy zbliżyła się do Mefisto i zaczepiła go w odważny sposób. Była całkiem ładna a przede wszystkim młodziutka, zachwycająco spontaniczna. Sprawiała wrażenie, jakby była chochlikiem który postanowił splatać jakiegoś figla.
Nie trwało to jednak długo po już po chwili umknęła, otrzymując po drodze klapsa od Upiornego Arystokraty. Miłe dla ucha plaśnięcie wywołało na ustach Cyrkowca mimowolny uśmiech. Był ciekaw kim była.
- Faktycznie, gwarno tu u was. - skomentował - Macie dużo... domowników. - nie chciał nazywać ich służbą - Jedni grożą bronią, drudzy rozdają całusy... - zachichotał, patrząc na Mefisto - Kusi, by zostać z wami na dłużej. Kto wie kogo napotkam?
W pewnym momencie odwrócił głowę w stronę drzwi i przez chwilę patrzył w nie intensywnie. Być może tamci tego nie słyszeli, ale on słyszał pukanie. Dzięki wyczulonym zmysłom wszystko było wyraźniejsze.
Jako gość nie mógł jednak wyrywać się przed szereg. Jeśli kogoś się spodziewają, z pewnością służba go wpuści.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Gwiezdna Posiadłość
Wto 16 Sie - 18:36
Temat narkotyków skończył się tak szybko, jak się zaczął. Zarówno Erishi, jaki i Mefisto wypowiedzieli się w tej sprawie, zgodnie stwierdzając, że jest to nic niewartościowy syf, który przysparza jedynie problemów; szkodzi w każdy możliwy sposób, ułudnie obiecując ukojenie.
Nie chciał wypaść na niewłaściwego, lecz to temat snów interesował go bardziej niż narkotyków. A zwłaszcza to, w jaki sposób materialni postrzegają tego typu sytuacje. Doceniał również szczerość Mefisto oraz to, że wprost mówił, iż nigdy go to nie pociągało i nigdy nie chciał próbować tego typu środków.
- Oczywiście, zgadzam się z ideą potrzeby posiadania kontrastu. Nie mniej; czy w sytuacji, w której ktoś pragnie uciec w dobre sny, ponieważ jego jawa nie należy do dobrej, nie jest wystarczająco kontrastowa? Brutalne dni mogłyby być zastąpione przyjemną nocą – kontynuował pomijanie drinków, które przygotowywał mu Mefisto. Zwłaszcza, że tak jak kowal zakładał – Erishi nie czuł posmaku alkoholu, jedynie słodycz dodatku do drinków. – Nie zrozumcie mnie źle, sugeruję takie rozwiązanie jako alternatywę do upijania się, albo zażywania narkotyków, czy innych substancji niebezpiecznych. Nie sądzę, by całkowite pochłonięcie w Świat Snów przez istoty materialne, było dla nich w stu procentach bezpieczne, czy też zdrowe. Aczkolwiek wciąż uważam, że rozwiązanie to jest statystycznie lepsze od innych, fizycznie krzywdzących sposób ucieczki od zła rzeczywistości.
Wysłuchał medyka, gdy ten tłumaczył, że może nie być najodpowiedniejszą osobą do rozmowy o zdobywaniu nowych mocy. Później jednak dodał swoje trzy grosze.
- Bane, mój drogi, przykro mi, że przeszedłeś bardzo nieprzyjemne chwile w swoim życiu. Chciałbym jednak, żebyś wiedział, że w zdobywaniu nowych mocy nie ma niczego strasznego. Nie jest to zdanie proste, oczywiście, lecz wykonalne. Mało tego; z czasem, kiedy rozwijamy się jako osoby, nasze moce mogą samoistnie ulec zmianie. Nie wiem, czy kiedykolwiek doświadczyłeś takiego zdarzenia, lecz jeżeli przytrafi ci się taka zmiana – nie obawiaj się jej. To naturalny proces dla magicznych stworzeń – posłał mu uśmiech i iskrzące spojrzenie niebieskich oczu. Lekarz mógł zakładać, tak samo jak Arystokrata, że alkohol powoli zaczynał działać na smoka. Zwłaszcza przy tempie, w jakim go pochłaniał.
Azusa pojawiła się dosłownie na kilka sekund. Marzenie zastanawiało się, czego szukała, i czy znalazła to, po co przyszła, jednak nie miało okazji zapytać. Młoda arystokratka praktycznie rozpłynęła się, wypadając z posiadłości.
- Twoja córka jest pocieszna – stwierdził, patrząc na rogatego. – Zdecydowanie ma twój charakterek – rzucił. Oboje wprost uwielbiali się przedrzeźniać z innymi. Jaki ojciec, taka córka.
Nie skomentował słów o posiadaniu dużej ilości domowników. Jak mógłby? Bane sam zdążył już zauważyć, że miejsce to do małych nie należy, a wszelaka ludność kręcąca się po rezydencji – tam mieszkała.
Czy Erishi był zaskoczony, widząc, że Bane również usłyszał pukanie? Nie. Gdyby był człowiekiem, to mógłby się dziwić, jednak przy istotach magicznych? Lepszy słuch i wzrok, były dość powszechne.
Smok jednak nie spodziewał się nikogo. Nie mniej, służba otworzyła drzwi; zawsze gotowa na niesienie pomocy tym, którzy jej będą potrzebować. W końcu Eri zawsze zaprasza, kogo popadnie i mówi, jakby tylko byli w potrzebie, to winni przychodzić.
Alvin był przygotowany na wszystko, toteż widok arystokratki, która prawdopodobnie uniknęła gwałtu i śmierci z rąk swojego oprawcy nie był czymś, co specjalnie go zaskoczyło. Z takim gospodarzem, jakim jest marzenie – dawało się przyzwyczaić do wielu ekstremalnych i nietypowych sytuacji.
Mężczyzna pomógł wejść kobiecie do rezydencji, nie przejmując się krwią, którą zostawiała na jego ubraniu.
- Lekarza! – krzyknął, orientując się, że Eri biesiaduje teraz z jakimś medykiem.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Gwiezdna Posiadłość
Wto 16 Sie - 20:26
Na słowa Erishi pokręciłem głową - to nie jest dobry pomysł Eri - powiedziałem spokojnie i spojrzałem w jego niebieskie oczy - lepiej by do snów wchodzili ci, którzy się na tym znają, a nie każdy kto ma takie widzi mi się - podjadłem trochę słonej przekąski - w pracy nasłuchałem się wiele opowieści od Cieni i Sennych Zjaw, mówiących o tym jak ten świat jest niebezpieczny,w szczególności dla tych, którzy do niego nie należą. Dlatego raczej lepiej się tam nie pchać- wzruszyłem ramionami - dodatkowo nauka mocy wcale nie jest jesteś taka prosta czy przyjemna - zamyśliłem się na moment - nie lepiej by było gdyby ktoś nauczył się świadomego snu? Mógłby kierować snem jak mu się żywnie podoba, a jednak będzie musiał go docenić, nie mieć na wyciągnięcie ręki. A jakby mógł schodzić do snów.... to pewnie nie chcieliby często z nich wychodzić albo w pewnym momencie po prostu by nie mogli - przedstawiłem mu swój punkt widzenia na ten temat. On pochodził z Krainy Snów więc ślą niego był to znajomy teren ale czy na pewno chciał ta, zapraszam każdego, kto miał taki kaprys albo gorszy dzień? To byłaby już głupota. Rozumiem pomaganie, jednak z głową i umiarem.
Erishi wydawał się jakiś uhahany. No to alkohol zaczynał na jego działać. I dobrze! Będę mógł na spokojnie nacieszyć się towarzystwem drugiego konesera alkoholu. Nikt nie będzie mniepilnowal i będę mógł sobie nadrobić ostatnie braki w tym wspaniałym napoju.,
Azusa jak zawsze wpad,a i wypadła, widać było że ma naprawdę spore plany skoro tylko przeleciała jak wiatr a do tego postanowiła rzucić tylko krótkim żartem oraz nienodszczekala się za tego klapsa.
Widzac wzrok medyka, klepnąłem go lekko ogonem w tyl głowy- to nie domownik tylko moja córka. Łapki przy sobie - wyszczerzylem się wrednie do niego. Azusa była niendo wzięcia, nie póki ja nie zaprobuje jej wybranka. Choć nie miałem zamiaru jej takowego narzucać. Poza tym lekarz miał już swoją wybrankę serca.  Jedna mu całkowicie wystarczy!
Przytaknąłem Erishi głową- cis musi po mnie mieć. Przynajmniej nie odziedziczyła tego krzywego ryja bo nie wiem gdzie bym ją musiał ukrywać żeby przed nią nikt nie spierdalał - zaśmiałem się nisko.
Sam nie usłyszałem pukania. Nadal nie czułem się w pełni sił więc trochę miałem problem z koncentracja do tego akurat przygotowywałem następne drinki. Usłyszałem jednak wołanie o pomoc. To chyba Alvin. Ale chyba nie chodziło o żadnego z domowników- ugh... Erishi musiałeś robić że swojego domu przychodnie do którego może wpaść każda prxybleda? - zapytałem patrząc na niego z góry. Jednak jeśli pozostali panowie ruszyli sprawdzić co się dzieje, ruszyłem powoli za nimi. Co będę siedział sam jak jakiś ciula. Może chociaż będzie coś ciekawego się działo...oby tylko szybko poszło i obyśmy mogli wrócić do swoich zajęć....


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Gwiezdna Posiadłość
Wto 16 Sie - 23:10
Gdyby Sybilla wiedziała że w takim momencie spotka tutaj ukochanego, Mefisto z pewnością by go szybko, nie opuściła zostałaby, z nim na długo bo dawno go nie widziała i chciała nadrobić stracony czas bez niego. Bardzo dużo o nim myślała podczas swojej nieobecności zajmowała się firmą opracowała nawet nowy zapach który nazwała, tak jak jej ukochany czyli Mefi. Wyjątkowo słodki zupełnie jak jej Upiorny Mefiś. Sybiś nie mogła się doczekać gdy będzie mogła mu go zaprezentować i nie tylko. W takim momencie dziewucha nie wiedziała jakie szczęście, ją spotkało i że spotkała na ważną personę która tak wiele znaczyła dla niej. Nie wiedziała że dzięki temu przypadkowemu spotkaniu będzie mogła co nieco dużo czasu spędzić z nim ukochanym Mefisto. W końcu wiedziała że jej Mefiś by nie rozczarował dziewuchy i na pewno z utęsknieniem czekał na jej powrót. W prawdzie wielokrotnie zapewniał jej o swej miłości a ktoś tak szlachetny jak Mefisto nie mógłby jej oszukać. Gdy służący drzwi otworzono zostało drzwi upiorna uśmiechnęła się promiennie z bólem do osoby która drzwi jej otworzyła i powiedziała cichuteńko.
– Pilnie potrzebuję twojej pomocy w takim momencie bo głupie menele mnie, napadli i zaatakowali tuż, nieopodal – zaczynała wyjaśniać otwierającemu taką sytuację odpowiedziała spokojnym i poważnym tonem głosu.
Skrzywiła się czując ból przymrużyła złote oczy z bólu i pomyślała co by w takiej sytuacji jej kuzynka zrobiła. Nie okazywała żadnych emocji podczas rozmyśleń ani z mimiki twarzy dlatego nie wiadomo co może ona myśleć w takich momentach jak ta. Potrzebowała pomocy na pewno dlatego cieszyła się że zawitała do ów pięknej posiadłości. Pewnym krokiem wkroczyła do środka albowiem wiedziała w takim momencie że nie może zwlekać z udzieleniem pomocy więc Sybiś wkroczyła do pomieszczenia niezwłocznie gdzie siedzieli oni. Sybilla w takim momencie weszła gdzie Mefiś i jego koledzy spożywali rozmaite alkohole i zaczynała mówić spokojnym głosem.
- Potrzebuje waszej pomocy lekarza, ponieważ jacyś menele tuż za rogiem zaatakowali mnie w takim momencie dlatego potrzebna mi wasza pomoc. – mówiąc to poczuła że zaczynało kręcić się jej w głowie i wtedy właśnie przewróciła, się i upadła na ziemię bo poczuła się słabo chociaż bezczelne chamy zaatakowały ją w takim momencie i przegoniła ich bez problemu i pokazała, im że nie powinni z, nią zadzierać. Upadając dostrzegła kątem oka swojego Mefisia kontem oka i ucieszyła się bardzo bo mogła na niego wpaść w takim momencie gdy na niego wpadała.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Gwiezdna Posiadłość
Sro 17 Sie - 19:51
Bane nie odpowiedział od razu, zamyślił się na dłuższą chwilę, bezwiednie pocierając podbródek, szorstki od powoli wyrastającego zarostu. Erishi miał wiele racji, gdy sen jest piękny a życie do dupy, to aż chce się z niego zrezygnować na rzecz szczęścia oferowanego przez Morfeusza. Tylko czy mężczyzna nie zauważał jakie za sobą to niesie niebezpieczeństwo?
- To może w drugą stronę. Załóżmy że całe życie jem tylko słodycze, w każdej postaci, byle słodkiej. - powiedział wreszcie przyglądając się z zainteresowaniem gospodarzowi - I ktoś nagle podaje mi coś gorzkiego, słonego, ostrego. Jak zareaguję? O wiele silniej niż ten, który na codzień spotyka się z wyważoną dozą tych wszystkich smaków. - wyjaśnił z powagą - Dawka czyni truciznę. - dodał z uśmiechem, który nie sięgnął jego oczu - Jeśli moje życie jest beznadziejne a moje sny cudowne, to prędzej czy później zapragnę już nigdy się nie obudzić. Resztę sobie sami dopowiedzcie. - skwitował, patrząc również na Mefisto. Miał wrażenie, że Upiorny lepiej rozumie czym grozi wieczne szczęście. Czy Bane zgodziłby się na to, by jego życie nagle zaczęło ociekać pięknem, słodyczą i wszystkim co miłe? Raczej nie.
Gdy Erishi ponownie zwrócił się do niego zwrotem "mój drogi", Bane poczuł jak dreszcz przebiega mu po plecach. Wcześniej w ten sposób zwracała się do niego tylko jedna istota. Również gad, żeby było śmieszniej.
Przełknął napoczętą przekąskę i podsunął Welesowi swoje puste naczynie, prosząc w ten sposób o dokładkę. Co jak co, Arystokrata miał gust i umiejętności, robił naprawdę dobre drinki.
- Jeżeli przyjemną zmianą można nazwać to, że coraz bardziej się przy użyciu magii męczę, to tak. Doświadczyłem. - powiedział - I wybaczcie czepialstwo, ale ja nie jestem magicznym stworzeniem. Urodziłem się człowiekiem a następnie wtłoczono mi do ciała maziowaty syf, który zastąpił krew, zmieniono mi wygląd i wszczepiono, jeśli tak w ogóle można powiedzieć, magię. Wszystko sztucznie. - mówił spokojnie ale dobitnie - Dlatego, chociaż doceniam rodzaj magii jaką posiadam, głównie przez to że pomaga mi w pracy, to gdybym jej nie miał czułbym się bardzo dobrze. Może nawet lepiej. - w jego spojrzeniu rozbłysła mała iskierka, dająca sygnał uważnemu obserwatorowi, że Bane nie czuje się dobrze w obecnym temacie. Dobrze, że zmianę wymogło pojawienie się słodkiej, gibkiej Upiornej na której można było zawiesić oko.
Zaśmiał się na słowa Upiornego i wyciągnął ręce w obronnym geście.
- Nie zamierzam jej bałamucić, szlachetny ojcze panie. - dodał złośliwie - Ryja nie odziedziczyła, ale i tak musisz ją chować bo inaczej ktoś może nie być tak grzeczny jak ja. - stwierdził z przekąsem.
To, że wpadła i wypadła jak burza podziałało na medyka odświeżająco. Erishi wyglądał na wstawionego, co wywołało na ustach Cyrkowca lekki uśmiech. Jeśli udało mu się uchwycić wzrok Welesa, dyskretnym gestem wskazał, by ten polał gospodarzowi bo robi się ciekawie.
Traf chciał, że wszystko zaburzyło przybycie kogoś, kogo chyba nikt się nie spodziewał. A że przybycie było całkowitym przypadkiem, musiało potoczyć się dość gwałtownym scenariuszem - do posiadłości, nie.al jak do siebie, wkroczyła nieznana Blackburnowi kobieta, słaniając się na nogach, brocząc krwią a co najgorsze żądając pomocy. Dobrze, że była w miarę grzeczna. Kolejna Upiorna...
Bane skrzywił się na jej słowa a gdy upadła, po prostu odprowadził jej lot wzrokiem. No i szlag jasny strzelił wypoczynek... Poczuł jak złość zaczyna buzować mu pod skórą.
Poderwał się na równe nogi i uniósł dłoń do czoła, wykonując teatralny gest i wzdychając dramatycznie.
- Ach, medyka! Ta niewiasta potrzebuje pomocy! Szybko! Czy mamy na sali medyka?! - zawył rozglądając się po pomieszczeniu - Oczywiście że mamy, chleje z gospodarzami. To ci przypadek!
Popis aktorski trwał raptem kilka sekund, bo juz po chwili Cyrkowiec zgarbił się i zaklął soczyście, na głos wyrażając niezadowolenie tym, że nawet tutaj nie ma spokoju. A miał prawo tak się zachować, bo nie dość że był zmęczony to jeszcze nie nastawiał się na nic więcej poza kontrolą Welesa.
- Dobra, zajmę się nią. - warknął zły jak osa i przykucnął przy kobiecie, dokonując wstępnych oględzin. Ogon poruszał się wściekle na boki.


Francesca, opisz obrażenia postaci. Bez wskazówek opiszę to po swojemu.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Bane wydawał się zgadzać z tym co sam myślałem. Erishi był zbyt pewny tego, że Kraina Snów byłaby rozwiązaniem. Cóż. Zazwyczaj ciągnei cię tam skąd pochodzisz. Jednak w tym wypadku nie był to najlepszy pomysł.
Zaśmiałem się - masz szczęście, to moje oczko w głowie - puściłem mu oczko - i nie oddam jej tak łatwo, ale też nie mnie wybierać do kogo pójdzie - wzruszyłem ramionami - spokojnie, poradzi sobie, nie jest rozpieszczoną panną, której w głowie tylko wygody. Ba! Ona ich nie cierpi! Zupełne przeciwieństwo jej matki - westchnąłem ciężko - ale nie martw się, tak łatwo jej z tych moich łuskowatych łap nie wypuszczę - wyszczerzyłem się wrednie. Nie oddam córki w łapska pierwszego lepszego. Ona może wybrać kogo chce, jednak na pewno muszę tego kogoś zaakceptować. A to nie do końca może być takie proste. Choć na szczęście jak na razie nie kombinowała nic...a przynajmniej miałem taką nadzieję... W końcu przez jakieś dwa miesiące nie było mnie obok niej. Ani nawet w pobliżu.
Zaśmiałem się na słowa Bane'a, ach te dramy. Dopiero po chwili zorientowałem się, kim jest kobieta, która postanowiła nam przeszkodzić - czekaj....Francesca? - zapytałem i wstałem...trochę za szybko. Skrzywiłem się bo żebra dały o sobie znać, po czym podszedłem do niej. Uklęknąłem obok niej i delikatnie ją uniosłem - Erishi, gdzie możemy ją położyć - zapytałem i przeczesałem jej włosy.
- Bane...możesz ją postawić na nogi? - spojrzałem na niego, a moje oczy lśniły złotem - na tyle, żebym mógł jej złoić ten tyłek tak, że przez następny miesiąc nie pomyśli nawet by wyjść gdziekolwiek - warknąłem wyraźnie niezadowolony. Do tego połamane kości naprawdę bolały - Francesca słyszysz mnie? - zapytałem, czekając aż Erishi wróci i zaprowadzi nas do wyznaczonego pokoju, gdy już to zrobił, stałem nad łóżkiem Upiornej, mając ręce skrzyżowane na piersi i poruszałem ogonem nerwowo - zanim zapytasz, to matka Azusy, mojej córki, którą poznałeś wcześniej - wyjaśniłem lekarzowi. Erishi zaś gdzieś zniknął, mówiąc, że Francesca jest w dobrych rękach a on musi załatwić jakąś ważną sprawę. Obiecał jednak, że wróci.
Spoglądałem na Upiorną, moje oczy nadal płonęły złotem - zajmijmy się nią i wracajmy do stołu, teraz to już na pewno mam ochotę się porządnie nawalić - przyznałem, robiąc miejsce medykowi. Nie musiał jej całkiem leczyć, ale niech chociaż nie wykrwawiła nam się już całkiem.

Erishi na razie będzie pomijany. By nie stopować nas na 2 tygodnie poszedł ogarnąć Luscusa, więc nie musimy się nim przejmować do tego czasu.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Gwiezdna Posiadłość
Sob 27 Sie - 16:12
Sybilla czuła się bardzo dobrze w ramionach swojego ukochanego Mefisto wiedziała że choć może miał jej rogacz wielu kolegów to lubił tylko jedną panią czyli Francesce kobieta miała specjalne miejsce w jego sercu. W takim momencie Upiorna zmęczona choć, ledwo była przytomna to wiedziała że w tych, ramionach jest bezpieczna. Wiele razy słyszała że Renardową mógłby się opiekować przez całe swoje życie. Zawsze radośnie się uśmiechała gdy mówił że nie przeszkadzałoby mu nawet jakby z nimi miał zamieszkać ktoś jeszcze byle ona była szczęśliwa i to jest dla niego najważniejsze. Sybilla sądziła że ją przecenia mówiąc że pokazała mu że może mieć jakiś cel w życiu, inny niż upijanie się. Słowa jej ukochanego Mefisia zawsze dobrze na nią działały i na jej serce wkurzone spiskami w arystokracji. Całym swoim serduszkiem Sybiś wierzyła że ktoś kto zapewniał ją o tym, że zrobi dla niej wszystko a przynajmniej tak mówił z dnia na dzień nie mógł zmienić swojego zdania bo kochał dziewuchę i matkę ich córkę. Mefisto miał swoje wady szybko się wkurzał i pił dużo alkoholu jak menel lecz nie był kłamcą. Gdyby postanowił ją porzucić pomimo licznych zapewnień i tylu wspólnie spędzonych chwil byłby niczym więcej niż kłamcą i łajdakiem. Sybiś wiedziała że Mefisto będzie w takim momencie dbał o nią i będzie się przy nim czuć bezpiecznie i ten nigdy jej nie zdradzi bo zmieniła jego życie i czekał na nią 100 lat. Rogacz nie był złą personą i dziewucha o tym wiedziała. Sybilla odzyskała przytomność i zaczęła w takim momencie rozglądać się za ukochanym Mefisto w takim momencie dziewucha przymrużyła ślepia i zaczynała wyciągać dłoń i skierowała w stronę Upiornego.
- Mówiłam Ci, że nie powinieneś tyle pić to szkodzi twojemu zdrowiu Mefiś. - powiedziała spokojnym tonem głosu po tym jak zaczynała kaszleć kilka razy. Bez wątpienia Mefisto nie był draniem, by zostawić ukochaną ranną i zmęczoną samą by udać się na pijacką zabawę - musiał jedynie tak mówić zły, że spotkali się w takich dziwnych okolicznościach. Będzie mu wyjaśniać że to ubranie kupiła specjalnie dla niego i zmierzała właśnie do domu by w takim momencie zrobić mu niespodziankę bo Mefisto był jej ukochanym menelem.

Obrażenia:


Ostatnio zmieniony przez Francesca dnia Pon 29 Sie - 10:39, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Re: Gwiezdna Posiadłość
Sob 27 Sie - 22:30
Wszystko działo się szybko i z perspektywy Cyrkowca było co najmniej dziwne. Do środka posiadłości wpadła ranna kobieta, mówiąc o tym że została napadnięta i potrzebuje pomocy. Zrządzeniem losu trafiła akurat na medyka i... bliską sobie osobę, co Bane mógł wywnioskować po jej słowach.
Na ile mógł, pomógł Upiornemu podnieść ją z ziemi i gdy tylko Erishi wskazał im miejsce gdzie mogli ją posadzić bądź położyć, mężczyźni przenieśli tam przybyłą ranną, ostrożnie by jeszcze bardziej jej nie uszkodzić.
- Francesca, tak? - zapytał bardziej Mefisto, niż kobietę. Drażniła go ta sytuacja, bo jako osoba niewierzącą w przypadki, miał wrażenie że to wszystko zostało z góry przewidziane. Nie wiedział tylko, czy ma mieć pretensję do Welesa, Erishi czy tej całej Franceski.
Na informację o tym, że Upiorna jest matką Azusy, skrzywił się lekko. Czemu Mefisto użył akurat takich słów? Czemu nie powiedział "jest moją żoną/kochanką/eks? Nawet jeśli teraz ciągnęło go do kogoś innego, z pewnością Franceskę i jego łączyło coś więcej niż dziecko. Nawet jeśli była to przeszłość.
Nie komentując, zabrał się za oględziny kobiety. Przez to, że była cała uwalona we krwi, ciężko było na pierwszy rzut oka ocenić co jej jest. Bane starał się być delikatny, lecz mimo wszystko Arystokratka mogła czuć szczypanie i ból, gdy dotykał jej ran. Odkrył, że ma rozcięcie na skroni oraz przycięte ucho. Nie były to najgorsze rzeczy, jednak z pewnością te najbardziej krwawiące, bo jak wiadomo, z głowy zawsze leje się najbardziej.
Po chwili zauważył też cięcie na ręce i paskudnie wywichnięty nadgarstek. Westchnął, zirytowany. Nie był wcale pewien, czy poradzi sobie z wszystkimi obrażeniami na raz.
- Muszę nastawić nadgarstek. - powiedział, łapiąc ją za rękę. Z pewnością czuła ból, jednak on pozostał stanowczy. Chciał jak najszybciej uporać się ze wszystkim i moc wrócić do spokojnego picia. W końcu po to tu przyszedł, prawda?
W pewnym momencie, bez ostrzeżenia pociągnął za rękę, co wywołało nieprzyjemne chrupnięcie a dłoń zwiotczała. Medyk skinął na Welesa i jeśli Francesca zaczęła krzyczeć z bólu, poprosił go by ją przytrzymał.
Samo nastawianie nie trwało długo, ale nie było przyjemne. Cyrkowiec kręcił nadgarstkiem na wszystkie strony i sprawdzał rękę na wszystkie sposoby. Gdy zakończył, przeszedł do rozcięcia.
- Potrzebuję czystego spirytusu. - mruknął do Welesa, wierząc że ten z pewnością go ma - I czystych szmatek. Bez tego nie będę pewien, czy nie wda się zakażenie. - dodał i spojrzał kobiecie w oczy - Czym się pani tak naraziła, że postanowili zaatakować szlachciankę?
Zapytał tylko po to by czymś zająć Upiorną przy zachowaniu jej przytomności. Poczekał aż ktokolwiek dostarczy mu materiały i gdy tylko je dostał, zabrał się za czyszczenie ran. Za jakąś chwilę będzie mógł po prostu użyć mocy, ale żeby to zrobić, rany Franceski muszą być oczyszczone.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Dobrze, że Bane mi pomógł przenieść ją do wskazanego pokoju, w którym będzie mogła dojść do siebie. Z połamanymi żebrami i ręką w gipsie średnio by mi to wyszło samemu, a tym bardziej, że raczej ostatnimi czasy nie odżywiałem się tak jak tego potrzebowalem...co z tego że miałem zapewnione odpowiednie rzeczy, które były mi potrzebne skoro jadłem o wiele za mało i ...trzeba przyznać, że niezbyt z apetytem. Ale przez to, że nie ruszałem się tyle co zazwyczaj, nie było mi to aż takie potrzebne. Potem sobie poużywam jak wrócę do Lotosu albo chociaż uda mi się dostać do kuchni i jakoś przekabacić kucharkę by zrobiła coś odpowiedniego, a nie jakieś zielska i słodycze. Fuj!
Pokój znajdował się on na szczęście na tyle blisko, że nie musieliśmy się męczyć za bardzo ale jednocześnie na tyle daleko, że zarówno ona jak i my będziemy mieć zapewnioną prywatność. Tym bardziej, że nasza popijawa miała polegać na gadaniu i chlaniu, a nie na martwieniu się jakimiś kobietami. Ugh.... dlaczego nic nie mogło iść po naszej myśli?! I gdzie to kurwy nędzy podział się ten padalec!
Skinąłem mu głową, stoją na uboczu, by nie przeszkadzać medykowi - zgadza się. Francesca Renard, choć do niedawna jeszcze Francesca Abraxas po mężu - wyjaśniłem spokojnie, nie odrywając od niej wzroku. Dlaczego do kurwy nędzy była w takim stanie i to w takim stroju! Grrrr.....
Gdy wyciągnęła dłoń w moją stronę podszedłem niespiesznie i chwyciłem ją. Nie schylałem się jednak zbytnio bo po prostu nie do końca byłem w stanie. Przez to, że musieliśmy ją przenieść żebra znów dawały mi się we znaki. Podchyliłem się tylko trochę - ale kwiatuszku, dziś mam zamiar najebać się w trupa - uśmiechnąłem się choć nie był to uśmiech wesoły, a moje oczy mimo iż płonęły żywym złotem, to wydawały się dziwnie....chłodne. Zdecydowanie byłem niezadowolony z jej wizyty. Byliśmy umówieni a nie podejrzewam, żeby Azusa nie przekazała jej wiadomości ode mnie, ani informacji to gdzie się znajduję. Więc czy chciała mnie odwiedzić czy kogoś innego to i tak nie wyjaśniało tego w jakim jest stanie - a o moje zdrowie się nie martw, bo mam zamiar chlać z najlepszym lekarzem w Krainie - dodałem jeszcze. Od kiedy ona w ogóle martwiła się o moje zdrowie? Chyba tylko wtedy gdy piłem. Bo w żadnym innym wypadku.
Jeśli trzeba było, przytrzymałem ją. To na pewno bolało, z resztą kobiety są delikatniejsze, a sam pamiętam jak bolało nastawianie nadgarstka i kostki, bo do złamanej ręki nie ma co tego porównywać. Więc na pewno da głos. Albo zemdleje. Jedno z dwóch. Chociaż nie, może jeszcze wrzasnąć i zemdleć to też jakieś wyjście.
Puściłem jej zdrową dłoń, gdy Bane poprosił o spirytus. Skinąłem mu głową i wyszedłem na moment z pokoju. Rozejrzałem się i zatrzymałem ogonem młodziutką pokojówkę, która próbowała przemknąć niespostrzeżenie obok mnie. Cóż...poza kilkoma osobami to mieszkańcy i pracownicy tego miejsca, raczej się mnie bali. Chyba się do tego przyzwyczaiłem. Kojarzyłem ją, jednak nie pamiętałem imienia - przynieś ze stołu butelkę spirytusu, jest opisana, ale również czyste szmatki do oczyszczenia ran - powiedziałem wprost, dość władczym tonem. Zdecydowanie nie miałem humoru.
- T..TAK KSIĄŻĘ - pisnęła wstraszona, na tyle głośno, że Bane i Francesca spokojnie mogli ją usłyszeć po czym pobiegał - i jakąś piżamę! - dodałem jej jeszcze i wróciłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi swoim smoczym ogonem - zaraz przyniosą - zwróciłem się do medyka i oparłem o jeden z mebli. Oddychałem trochę ciężej niż powinienem. Do dupy z tym wszystkim!
Zmarszczyłem brwi słysząc kaszel - lepiej zbadaj ją dokładnie. Te kilka zadrapań i siniaków raczej nie wywołałoby kaszlu - powiedziałem wprost - choć może to być spowodowane tym, że chodzi prawie goła, gdy wcale nie ma upałów - dodałem - i proszę nie szarżuj z leczeniem, najwyżej dokończysz rano. Czekałem na to spotkanie i mam zamiar je prawilnie doprowadzić do końca a nie zbierać Cię z podłogi - spojrzałem mu prosto w jego dziwne oczy. Moje przez cały czas były złote.
Patrząc na jej strój to nie dziwię się, że ją zaatakowano, choć będzie trzeba coś z tym zrobić jeśli ktoś taki, jakieś menele się tu kręca. Co tutaj do chuja robią menele skoro nic tu nie ukradną, ani nie zdobędą alkoholu. Ja pierdole. Coś mi tutaj bardzo nie pasowało.
Po krótkiej chwili ktoś zapukał do drzwi - Książę, przynieśliśmy to o co prosiłeś - usłyszałem znajomy, męski głos Alvina - wejdź - powiedziałem i do środka zaraz wszedł lokaj razem z pokojówką, którą zatrzymałem wcześniej. Przynieśli prostą koszulę nocną dla Fracesci, rzeczy o które prosił Bane, ale również dobrze zaopatrzoną apteczkę oraz coś do usztywnienia nadgarstka. Widać było, że to nie pierwszy raz gdy przyjmują rannych do siebie - Gdy doktor Blackburn skończy badać panią Renard, Sylva pomoże jej się umyć i przebrać - wskazał na pokojówkę. Skinąłem mu głowa i podziękowałem - zawołamy gdy będzie po wszystkim - Poprosiłem też by później przyniesiono jej coś do picia i jedzenia i jeśli Bane sam coś jeszcze dodał jak jakieś ziółka czy coś to również o nie poprosiłem po czym para wyszła, zostawiając nas znów samych. Pozwalając Blackburnowi pracować.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Gdyby to Francesca gotowała to Mefisto na pewno nie miałby problemów z apetytem i jadłby ze smakiem bo przygotowałaby mu pyszne jedzonko i wtedy nie musiałby prosić kucharki ani iść do kuchni żeby w takim momencie zjeść coś dobrego. - Mefiś czemu mówisz takie okrutne słowa ranisz mnie bardzo w takiej chwili – odparła spokojnym tonem głosu z rosnącą irytacją – Przecież wiesz że kocham, tylko ciebie a ten łajdak się nie liczy nawet z nim nie spałam a gdy cię poznałam byłam dziewicą i to niechcianą. Dlaczego przywołujesz nawet nazwisko tego drania przecież wiesz, że nie powinieneś tego robić. - Sybilla nie spodziewała się że podczas jej nieobecności Mefisto stał się menelem alkoholikiem który w takim momencie i nie tylko zaczyna myśleć o piciu alkoholu. Kobieta bardzo czuła się winna trochę że jej ukochany Mefiś tak się zmenelił bardzo jak jakiś zwykły menel spod sklepu co mówi prezes do każdej persony lub kierowniku. Różyczka słuchała słów Mefisia z wielką uwagą ale nie wiedziała jak może on woleć chlanie od spędzania z nią czasu nie tak go wychowała
- Mefisiu co ty robisz z alkoholem tym przecież pić nie wolno ci bo twoja ręka będzie się wolno leczyć. - Upiorna zmrużyła złote ślepia patrząc na ukochanego - Panie doktorze proszę mu nie pozwalać pić przecież pan zna się dobrze bardzo na byciu lekarzem nie może pan pozwolić by Mefisto chlał na umór jak najgorszy menel podczas gdy jego stan zdrowia jest zły i to w takim momencie może szkodzić jemu zdrowiu. - Francesca kochała Mefisia z którym przeżyła pierwszy raz, żeby mieć córkę przez co była samotną matką którą mąż gardził i nie pomagał jej. Nie raz przywaliła mu w twarz jak zaczynał obrażać jej rodzicielkę, którą kocham od szmat, dziwek bo zrobiła błąd w firmie. Mefiś był inny czuła się bezpiecznie przy nim kiedy zaczynała krzyczeć przez męża jak byli w jego domu. Gdy mężczyzna zaczynał nastawiać jej nadgarstek zraniony przez meneli zmrużyła ślepia wkurzona powiedziała - Ał - i uśmiechnęła się do Mefisia bo w takim momencie można zauważyć, że jest oazą spokoju a nie krzyczy jak ktoś komu by skórę wycinano. - Dziękuję panie doktorze uratował mi pan życie nie wiem jak się odwdzięczę - podziękowała i lekko uśmiechnęła się do Bane wyciągając rękę w jego stronę i go lekko dotykając palcami po dłoni Bane.
- Byłam na spacerze, zostałam zaatakowana przez pijanych rozbójników którzy grasowali na drodze w Malinowym Lesie - odpowiedziała na pytanie Bane.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Zniknięcie Erishi, chociaż nagłe, nie wzbudzało zdziwienia u Cyrkowca. Będąc w Klinice wiele razy był wzywany do nagłego wypadku i musiał przerywać rozmowę w połowie, by biec na pomoc. Być może gospodarz został wezwany do czegoś, co było ważniejsze od popijawy.
Bane nie był wcale zachwycony z tego, że zamiast wlewać w siebie litry wódki, będzie musiał użyć mocy na przybyłej. Był przemęczony i czuł, że takie szastanie na prawo i lewo magią może źle się skończyć. Francesca przybyła akurat w momencie, gdy nie był w pełni sił a jednak... Przysięga Hipokratesa gniotła i uwierała, nie pozwalając Bane'owi na zignorowanie jej przypadku. Dlatego też nie przedłużając zabrał się za oglądanie kobiety w celu udzielenia pomocy.
Mefisto zdawał się być spięty dlatego też białowłosy porzucił zamiar wypytania Upiornego o kobietę. Za ich znajomością kryła się pewnie jakąś ciekawa historia, lecz wywlekanie jej na wierzch w chwili, gdy rogata była ranna, on zmęczony życiem a Weles poirytowany, nie było dobrym pomysłem.
- Abraxas... - powtórzył cicho, sprawdzając jak nazwisko brzmi w jego ustach. Nie, nie kojarzył nikogo o takim nazwisku.
Wypowiedź Franceski sprawiła, że uśmiechnął się złośliwie i pokręcił głową.
- Niechcianą dziewicą... - parsknął - Cóż za chory świat. W Świecie Ludzi dziewice są niemal jak jednorożce. Każdy ich pożąda, mało kto znajduje. - wzruszył ramionami, uśmiechając się bardziej do Welesa niż do kobiety.
Przysłuchiwanie się dyskusji (już drugiej dzisiejszego wieczoru) kochanków miało swój urok, ale Bane naprawdę miał dość swoich problemów, żeby jeszcze zapoznawać się z problemami innych. A wyglądało na to, że między Franceską a Mefisto rozgrywała się niemal serialowa akcja.
Nazwisko Upiornej z pewnością było przypadkiem, dlatego Bane nie drążył tematu. Zabrał się za oglądanie pacjentki i chcąc nie chcąc słuchał jej wypowiedzi. A wysławiała się bardzo ciekawie, zupełnie jakby nie pochodziła z tych rejonów Krainy Luster.
Gdy ponownie zwróciła się bezpośrednio do niego, spojrzał na nią zaskoczony, nie bardzo wiedząc jak powinien zareagować na zaczepkę.
- Taaak... Znam się na byciu lekarzem. - powiedział powoli, jakimś cudem zachowując spokojny uśmiech na twarzy - Umówmy się zatem, że to ja będę określał co będzie dobre, a co nie dla Welesa. Alkohol nie będzie miał wpływu na gojenie, co najwyżej na samopoczucie. - dodał i puścił Mefisto oko.
Kiedy nadszedł czas nastawiania nadgarstka i jedyne z czym spotkał się medyk było głośne "Ał", Bane poczuł się zmieszany. No nie ma innej opcji, trafił na bardzo twardą osobę! Taką twardzielkę, która pewnie nie je miodu a od razu żuje pszczoły, gdy ma ochotę na słodycze.
Na prośbę Upiornego zbadał ją porządnie i stwierdził, że jest trochę wyziębiona. Oprócz tego jej życiu nie zagrażało już żadne niebezpieczeństwo dlatego gdy przyniesiono spirytus, od razu zabrał się za oczyszczanie ran.
Nie trwało to długo, ale Bane na ten czas był milczący i skupiony na robocie. Chwilę później był już gotów do użycia mocy, co bez wahania uczynił, biorąc sobie radę Welesa do serca - użył jedynie odrobiny mocy, by zatamowac krew wyciekającą z oczyszczonych ran i zmobilizować ciało Arystokratki do samodzielnego gojenia.
Światło rozświetliło jego wzory na skórze i po raz kolejny zafundowało ładny spektakl użycia mocy.
Na koniec medyk sapnął i odsunął się od Franceski, łapiąc się krzesła i przytrzymując w pionie. Oddychał szybciej, ale najwidoczniej faktycznie nie użył pełni mocy. Kiedy go dotknęła, stanowczo zabrał rękę, dając w ten sposób sygnał, że nie chce być w tej chwili dotykany. Upiorna mogła poczuć się lepiej dzięki leczeniu, a gdy podziękowała, Cyrkowiec machnął jedynie ręką.
- Grunt, że los przywiał cię akurat tutaj. - skomentował jej słowa o rozbójnikach. Sprawa była załatwiona, co więc stało na przeszkodzie w piciu z Mefisto?
Bane usiadł na krześle ciężko wzdychając i chwycił za swoje naczynie, dopijając resztki jakie w nim zostały. Pozostało mu czekać co stanie się w następnej chwili.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Gwiezdna Posiadłość - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Gwiezdna Posiadłość
Pią 9 Wrz - 13:28
Uniosłem jedną brew - ranię Cię, mówiąc jak się nazywałaś jakiś czas temu? - zapytałem, poruszając lekko ogonem. Przesadzała. Mogłem ją zasmucić czy zdenerwować, że wspominam jej ex-męża, jednak żeby od razu ją bardzo ranić? Chyba coraz mniej ją rozumiałem, odkąd uznał, że wyniesie się do mnie i zacznie zmieniać moje życie aż za bardzo.
Westchnąłem lekko zirytowany, gdy nagle zaczęła wywlekać rzeczy, które raczej nie są przeznaczone do uszu pierwszego, lepszego przechodnia. Nawet jeśli tym kimś jest tak zacny kompan jak lekarz, stojący obok mnie - uwierz mi, tutaj też tak jest. A dziewica mężatka, mająca jakieś cztery setki na karku to już w ogóle jakiś cud natury - uśmiechnąłem się lekko do medyka i wróciłem wzrokiem do kobiety - nie wiem po cholerę wywlekasz takie szczegóły - powiedziałem aż nazbyt spokojnym głosem i jakby...podszytym chłodem? - przecież nie mówię tego chcąc Ci to wypomnieć, ani też by podważać twoje uczucia - pokręciłem głową - poza tym z tego co się orientuję, to spałaś z nim, żeby zatuszować, że Azusa nie jest jego, ale nie jest to teraz w ogóle ważne - wzruszyłem ramionami i spojrzałem w jej oczy swoimi własnymi, gadzimi i złotymi - i czemu nie powinienem tego zrobić? To jakaś zbrodnia? - dodałem jeszcze. Jakoś nie przypominam sobie by wspominała chociażby, że mam o gościu nic nie mówić. Owszem jakbym coś o nim samym mówił, albo jakoś jej coś wypominał to jeszcze, ale samo wspomnienie nazwiska? Bez przesady.
- Nacieram się nim, od środka - wywróciłem oczami. Co ja mogłem robić z alkoholem? Kurwa podlewam nim kwiatki!
Skinąłem lekko głową Blackburnowi - na samopoczucie to mi się teraz bardzo przyda - przyznałem. Oj teraz to nie wiem czy to co mamy przygotowane będzie wystarczające bo mam ochotę wyżłopać całą swoją gorzelnię, a i jeszcze nie będę żałował nawet jakby kac trzymał się kolejne dwa dni! Z resztą co ja mam tutaj innego do roboty poza leżeniem w łóżku? I tak biorę leki na ból więc pewnie pomogą też na ten, spowodowany pewnym mordercą bez serca.
Sam uniosłem jedną brew, gdy uśmiechnęła się do mnie tak słodziutko zaraz po tym jak Bane złożył jej nadgarstek do kupy. Co ona brała zanim tutaj przyszła, że nawet kropelka potu jej nie spłynęła po skroni? Lepiej niech się szybko przyzna i podzieli bo po mojej, skrytej pod czarnymi włosami, właśnie przemykała jedna taka samotna. Musiałem usiąść, ale jednocześnie jeśli teraz siądę to długo nie wstanę. Oparłem się o jeden z mebli, splatając ręce na napierdalających żebrach.
Skinąłem lekko głową, gdy lekarz stwierdził, że się lekko przeziębiła i to dlatego kaszle - skoro chodzi porozbierana to się nie dziwię - burknąłem pod nosem, nie zważając na to czy ktoś jeszcze to usłyszy.
Poczekałem cierpliwie gdy Bane zajmował się Francescą, oraz gdy nakazywał nałożenie usztywnienia na nadgarstek gdy tylko się umyje. No cóż. Ważne, że się cały nie wypompował bo wolałbym nie chlać do lustra, skoro mam tutaj tak dobre towarzystwo. Szkoda by było zmarnować taką okazję!
Gdy Franceska dość...odważnie postanowiła dotknąć medyka, niby przypadkiem, uderzyłem ogonem o mebel stojący za mną. Nie zareagowałem jednak w żaden inny sposób. Zupełnie jakby nic się nie stało. Jednak trochę mnie to rozdrażniło. Kocha mnie kocha, jasne, ale tak się spoufala na moich oczach, ubrana jak jakaś rozpustnica - wszystko jasne. Zobaczyli odważnie ubraną kobietę bez broni, do tego Upiorną więc pewnie bogatą i bez ochrony to sobie chcieli poużywać, tym bardziej na tym zadupiu, gdzie nikt ich nie nakryje i kto wie kiedy by Ciebie znalazł - pomasowałem nasadę nosa, krzywiąc się mocno - co Ci w ogóle do głowy strzeliło, żeby się TAK ubrać na durny spacer do lasu?! - warknąłem na nią. Byłem naprawdę zirytowany i do tego obolały - bo na pewno nie postanowiłaś odwiedzić mnie, skoro byliśmy umówieni za tydzień - dodałem jeszcze chłodno. Stałem prosto i oddychałem płytko, chcąc jak najbardziej zmniejszyć ból żeber. Nie pokazywać, że coś jest nie tak.
Odczekałem aż Bane dojdzie do siebie trochę po czym zawołałem służbę. Wskazałem na młodą dziewczynę - to jest Sylva, pomoże Ci się przebrać i umyć, a potem idziesz spać. Porozmawiamy rano, sami, na spokojnie - dodałem dobitnie i poleciłem by przynieśli jej też jakąś kolację i by jej nie wypuszczali do domu pod żadnym pozorem. Miałem zamiar jej rano złoić tyłek tak, że nawet do sypialni się tak już więcej nie ubierze.
Dziewczyna potwierdziła tylko krótkim - tak Książę - i od razu zaproponowała Upiornej pomoc w ogarnięciu się do spania.
- Doktorze Menel, idziemy? - zapytałem, wskazując mu dłonią drzwi - trzeba natrzeć się boskim naparem, nim wróci kierownik, a Menelskiemu Księciu chyba pan więcej odmawiać nie będzie - powiedziałem i przepuściłem mężczyznę w drzwiach. Francesca zdecydowanie mogła być pewna, że jestem na nią zły - odpoczywaj i przemyśl sobie swoje pomysły - powiedziałem chłodno - Miło tak, gdy ktoś kogo potrzebujesz idzie się nachlać zamiast się tobą zając w najbardziej trudnym dla niego czasie, prawda? - dodałem jeszcze na pożegnanie i zostawiłem je same. Poradzą sobie, ja tam nie byłem potrzebny. Może zrozumie w końcu swój wielki błąd, który popełniła gdy wróciłem z Kliniki.
Gdy wyszliśmy, oparłem się na moment o ścianę, próbując złapać oddech. Jeśli Bane się zmartwił, podniosłem tylko dłoń, że zaraz do siebie dojdę. Podszedł do nas jeszcze Alvin, upewniając się czy nie potrzebujemy czegoś jeszcze poza swoimi napojami. Cóż...obaj wyglądaliśmy jak krowie z dupy wyjęci.


Gwiezdna Posiadłość - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach